— Witamy w Błędnym Rycerzu, nadzwyczajnym środku transportu…
— Tak, tak wiem. Mogłabym już wsiąść?
Przerwała
mężczyźnie szesnastolatka, na co ten spojrzał na nią nieco oburzony.
— Oczywiście.
Odpowiedział
nadąsany i już chciał jej pomóc z bagażem, ale i tym razem zaprotestowała.
— Dziękuję, poradzę sobie.
Z trudem, lecz
wciągnęła swój kufer do autobusu. Niezwykle ceniła sobie samodzielność, dlatego
wszystko, co mogła, robiła sama. Dawało jej to swego rodzaju satysfakcję i
poczucie samowystarczalności.
— Dokąd panienka jedzie?
Zapytał mężczyzna,
gdy Hermiona usadowiła się już na jednym z przednich siedzeń.
— Okolice Nory,
domu państwa Weaselyów, możliwie jak najbliżej się da.
Odparła, podając
mężczyźnie odliczoną sumę pieniędzy i po chwili odebrała swój bilet.
— Słyszałeś, Ernie, w drogę!
Rzucił mężczyzna w stronę kierowcy, a ten ruszył niemal od razu.
— Możemy dojechać do drogi niecałe dwa kilometry od ich domu.
— Bardzo dziękuję, dalej poradzę sobie sama.
Odpowiedziała z uśmiechem
Hermiona, przenosząc wzrok na okno. Cieszyła się, że drugi miesiąc wakacji
spędzi z przyjaciółmi. Od momentu wyjazdu z Hogwartu odliczała dni dzielące ją
od przyjazdu do Nory. Zdążyła się już stęsknić za magicznym światem, a poza tym
tutaj przynajmniej będzie na bieżąco. Nie lubiła być odcięta od informacji jak
przez ostatni miesiąc. W świecie mugoli przepływ wieści odnoście poczynań
Voldemorta był mocno ograniczony. Owszem dostawała listy od przyjaciół, ale w
nich nie pisali nic konkretnego. Korespondencja mogła wpaść w niepowołane ręce,
więc musieli zachować ostrożność. Ten miesiąc na szczęście minął jej w miarę
szybko, gdyż przez większość czasu starała się czymś zająć. Nie lubiła
bezczynności, a poza tym miała ku temu swoje powody. Teraz jednak starała się o
tym nie myśleć. Jedzie do Nory, znowu znajdzie się w magicznym świecie i tylko
to się liczyło. Droga nie trwała zbyt długa dzięki brawurowej jeździe
Ernie'ego, dlatego już po pół godziny autobus zatrzymał się z pieskiem opon.
— Przystanek okolice
Nory!
Oznajmił mężczyzna,
a Hermiona natychmiast poderwała się z miejsca.
— Dziękuję i do
widzenia.
Pożegnała się
grzecznie, po czym wzięła kufer i opuściła autobus, który już po chwili zniknął
jej z oczu, pędząc do następnego przystanku. Powoli zapadał zmierzch, ale
Hermiona zbytnio się tym nie przejęła. Wcześniej nie dała rady się wyrwać,
pomimo iż z Weasleyami umówiła się na siedemnastą. Rozejrzała się, a na jej
twarzy zagościł szczery uśmiech. Znała tę okolicę, więc już wiedziała, dokąd ma
iść. Podczas pobytu w Norze często o świcie biegała właśnie tą drogą. Ciągnąc
za sobą kufer, skierowała się w stronę domu. Im bliżej była celu, tym jej humor
stawała się lepszy. Gdy po dwudziestu minutach stanęła na ganku, jej twarz
zdobił promienny uśmiech. Zapukała, czekając aż ktoś otworzy.
— Ja pójdę, może to
Hermiona!
Usłyszała głos
Ginny, a już po chwili drzwi otworzyły się przed nią na oścież.
— Hermiona! Już
myślałam, że nie przyjdziesz.
Ruda bez
zastanowienia rzuciła się pannie Granger na szyję, a ta poczuła, jak w jednej
sekundzie wszystkie jej mięśnie sztywnieją, a serce przyspiesz rytm. Ginevra od
razu wyczuła reakcję przyjaciółki i zrozumiawszy swój błąd, natychmiast się od
niej odsunęła. Spojrzała na Hermionę przepraszająco, na co ta odpowiedziała jej
bladym, nieco wymuszonym uśmiechem.
— Przepraszam za
spóźnienie, ale nie mogłam wcześniej.
Wyjaśniała starsza
Gryfonka, aby przerwać krępującą ciszę.
— Nic się nie
stało, mamy cały miesiąc. Chodź, chłopaki i reszta już na ciebie czekają.
Oznajmiła na nowo
rozentuzjazmowana Ginny, robiąc przejście dla przyjaciółki. Gdy zamknęły się za
nimi drzwi, od razu skierowały się do jadalni, gdzie wszyscy właśnie spożywali
kolację.
— Patrzcie, kogo
przyprowadziłam.
Na słowa Ginny
zgromadzeni spojrzeli w stronę wejścia, gdzie stały obie dziewczyny.
— Dobry wieczór.
— Hermiona, już
myśleliśmy, że coś się stało.
Stwierdził Harry,
uśmiechając się do przyjaciółki, na co ta odpowiedziała mu tym samym.
— Coś mnie
zatrzymało i naprawdę nie mogłam być wcześniej.
— Nic nie szkodzi,
złociutka, nic się nie stało. Siadaj z nami, bo na pewno zgłodniałaś.
Zagadnęła jak
zwykle troszcząca się o wszystkich pani Weasley, a Hermiona, mimo iż jadła już
kolację, nie miała sumienie jej odmówić i usiadła przy stole. Bardzo szybko
wszyscy pogrążyli się w rozmowie, raz po raz wybuchając śmiechem. Panna Granger
czuła się tu naprawdę dobrze. Przez ostatni miesiąc brakowało jej właśnie
takiej atmosfery, śmiechów, żartów i beztroski. To piękne, że ludzi nawet w tak
mrocznych czasach nie zapomnieli o radości i pogodzie ducha.
— Dobrze kochani,
skoro jesteście już najedzeni, to uciekajcie spać i nie zapominajcie, że jutro
po śniadaniu idziemy na Pokątną.
Oznajmiła Molly,
gdy talerze świeciły pustaki, a domownicy byli syci.
— Jutro?
Zdziwiła się
Hermiona, gdyż do tej pory chodzili na zakupy pod koniec wakacji.
— Wyjaśnię ci
wszystko w pokoju.
Szepnęła Ginny, po
czym dodała już głośniej.
— Oczywiście, mamo.
Dziękujemy za kolację i dobranoc.
Po tych słowach Ginny
skierowała się w stronę schodów, a Hermiona od razu podążyła za nią.
— Najpierw się
ogarniemy, a potem przyjdą chłopaki i wtedy pogadamy.
Oznajmiła Ginny,
gdy tylko znalazły się w jej pokoju. Hermiona skinęła tylko głową i po
wyciągnięciu z kufra potrzebnych rzeczy, udała się do łazienki. Około godziny
dwudziestej drugiej obie dziewczyny były już wykąpane i gotowe do snu.
Siedziała na swoich łóżkach, aż w końcu drzwi do pokoju otworzyły się, a do
środka weszli ukryci pod niewidką chłopcy. Gdy upewnili się, że nikt
niepożądany ich nie zobaczy, ściągnęli pelerynę.
— Nie spieszyliście
się.
Powiedziała
zniecierpliwiona Hermiona, gdy przyjaciele usiedli na podłodze pomiędzy ich
łóżkami.
— Spokojnie, skrzacie.
Moja mama nadal wałęsa się po domu.
Hermiona zmrużyła
gniewnie oczy, patrząc z żądzą mordu na Rona.
— Jeszcze raz
nazwiesz mnie skrzatem, a uduszę cię gołymi rękami.
Warknęła,
zaciskając pięści. Nienawidziła, gdy ktoś nawiązywał do jej wzrostu. To nie jej
wina, że nie miała nawet stu sześćdziesięciu centymetrów, a poza tym przy
takich wielkoludach jak Ron, czy Harry naprawdę wyglądała na malutką i drobną.
Ginny również przewyższała ją o ponad dziesięć centymetrów, przez co miała
jeszcze większe kompleksy na punkcie wzrostu.
— Dobra, dobra
uspokójcie się oboje. Nie spotkaliśmy się tu po to, żebyście się kłócili.
Stwierdził rzeczowo
Harry, sprowadzając przyjaciół na ziemię.
— W takim razie opowiadajcie,
co się działo przez ostatni miesiąc.
Hermiona przez całą
kolację powstrzymywała się, aby nie zdać tego pytania. Wiedziała, że Molly
Weasley jest niezwykle przewrażliwiona na punkcje, jak to zwykle określała, ich
niezdrowej ciekawości.
— Nic.
— Harry, błagam
cię…
— Hermiona, ale ja
mówię poważnie. Tylko kilka razy widziano śmierciożerców, ale nie wiązało się
to z żadną rzezią. Dumbledore uważa, że to cisza przed burzą, ale na dobrą
sprawę nie wiemy nic konkretnego.
Wyjaśnił wyraźnie
zawiedziony Harry. Nie mieli zielonego pojęcia, co planuje Voldemort. Nie dawał
on żadnych znaków życia i zapewne, gdyby nie spotkanie go na cmentarzu dwa lata
temu, nawet by nie wiedzieli, że powrócił*. Później sporadycznie widywano
śmierciożerców, ale Tom pozostał nieuchwytny. Przez to jednak stanowił dla nich
jeszcze większe zagrożenie.
— To… dziwne.
Mruknęła w
odpowiedzi Hermiona, zatracając się we własnych rozmyślaniach. Sama nie
wiedziała, co ma o tym sądzić. Dlaczego najpotężniejszy czarnoksiężnik świata
zaszył się gdzieś i zamiast działać, wysługuje się tylko śmierciożercami,
którzy w dodatku właściwie nie robią nic konkretnego? Była przekonana, że Zakon
wie o wiele więcej, ale nie chce im nic powiedzieć, bo jak to nieustannie
powtarzają, są za młodzi. Co z tego, że od pełnoletniości dzieli ich zaledwie
rok.
— Dlaczego tak
wcześnie idziemy na Pokątną?
Zapytała w końcu
Hermiona, odsuwając od siebie rozmyślania na temat poczynań Toma Riddle’a. Gdy
tylko poruszyła ten temat, Harry skrzywił się, co jeszcze bardziej ją
zaintrygowało.
— Teraz pałęta się
tam mniej ludzi, czyli jest bezpieczniej. Zakon upiera się, że Harry potrzebuje
ochrony, dlatego idziemy wszyscy razem, a na miejscu ma na nas czekać jeszcze
ktoś oddelegowany przez Ministerstwo.
Wyjaśniła Ginny,
widząc, że żaden z chłopaków nie zamierza tego zrobić.
— Oczywiście, bo na
pewno Voldemort w środku dnia wpadnie na Pokątną, żeby mnie zabić.
Harry nawet nie
starał się ukryć swojej irytacji. Nie znosił, gdy wszyscy traktowali go jak
dziecko. Potrafił o siebie zadbać i niejednokrotnie to udowodnił. Hermiona jednak
nie wyglądała na oburzoną środkami bezpieczeństwa, do jakich ucieka się Zakon.
Owszem nie lubiła kontroli, ale w tym przypadku była ona w pełni uzasadniona.
Poza tym dla niej liczyło się to, że znowu znajdzie się w magicznym świecie, a
nie to, kto z nimi tam pójdzie. Już nie mogła się doczekać odwiedzenia
księgarni Esy i Floresy, aby móc zakupić nowe podręczniki. Siedzieli tak
jeszcze dobrą godzinę, rozmawiając na przeróżne tematy, póki nie zdecydowali
się pójść spać.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Słońce pokazało się
na horyzoncie, gdy Hermiona otworzyła oczy, wybudzając się tym samym ze snu. Od
zawsze była ranny ptaszkiem, a poza tym musiała iść pobiegać. Dla niej ranek
nie istniał bez co najmniej pół godziny joggingu. Po cichu, aby nie obudzić
Ginny, wygramoliła się z łóżka i zabrawszy odpowiednie ubrania, opuściła pokój. Nie minęło dwadzieścia minut, gdy znalazła się na
dworze. Temperatur na zewnątrz nie należała do najwyższych, ale jej to nie
przeszkadzało. Wzięła głęboki wdech i zaczęła biec. Zawsze pozwalało jej się to
odprężyć. Poczucie wolności i zależności tylko od siebie to lubiła najbardziej.
Biegnąc, skupiała się tylko na swoim ciele, które dopiero wtedy mogła w pełni
poczuć. Zwykle spędzała tak blisko godzinę dziennie, choć gdy miała czas to
nawet więcej. Problem polegał na tym, że takowego nie posiadała ostatnio
w nadmiarze. Teraz jednak będzie inaczej. Dziś pójdą na Pokątną, ale jutro w
końcu zyska czas dla siebie. Najbardziej jednak Hermiona pragnęła ponownie
znaleźć się w Hogwarcie. Tam w pełni wróci do swojego świata. Pomimo
mugolskiego pochodzenia to właśnie w tej szkole czuła się w pełni sobą. Od
zawsze żyła w przeświadczeniu, że jest inna, dlatego list z Hogwartu był dla
niej niczym objawienie. W końcu gdzieś pasowała i, co najważniejsze czuła się
tam dobrze. Właśnie za to kochała Hogwart oraz magię, one choć w minimalnym
stopniu pozwoliły jej odnaleźć siebie.
Hermiona straciła
poczucie czasu, dlatego do Nory wróciła, dopiero gdy była już naprawdę
zmęczona. Weszła do domu i od razu skierowała się do kuchni, aby napić się
wody. Zatrzymała się jednak w progu, gdy zdała sobie sprawę, że nie jest tu
sama. Przy stole siedzieli już wszyscy i w tym momencie patrzyli na nią nieco
zdziwieni. Doskonale wiedziała dlaczego. Na co dzień raczej nie negliżowała się
zbytnio, a teraz stała tu w krótkich szortach i skąpym topie. Udała jednak, że
nie dostrzega ich zdziwionych spojrzeń. Nie mogła zaprzeczyć, że codzienne
bieganie zrobiło swoje i pomimo iż była drobna i szczupła, miała bardzo dobrze
wyrzeźbione ciało. Wcięcie w tali, lekko zaokrąglone biodra, pełne, choć nie za
duże piersi, płaski brzuch i szczupłe, ale nie za długie nogi. Zwykle zakrywała
to wszystko pod luźnymi koszulkami i spodniami, ale teraz wszyscy mogli ją
zobaczyć w całej okazałości.
— Hej.
Powiedziała w końcu
Hermiona, aby przerwać panującą ciszę. Podeszła do kranu i nalała sobie
szklankę wody. Nie podobało jej się to, że wszyscy na nią patrzą, ale była też
na tyle opanowana, aby nie dać tego po sobie poznać.
— Gdzie byłaś?
Zapytał Ron ani na
moment nie spuszczając z niej wzroku. Hermiona zobaczyła w jego oczach coś, co
ani trochę jej się nie spodobało, dlatego pospiesznie wypiła wodę i po umyciu
szklanki, skierowała się w stronę wyjścia.
— Byłam pobiegać.
Wezmę prysznic i zaraz zejdę.
Oznajmiła, znikając
za drzwiami. Wbiegała po schodach prosto do pokoju i po zgarnięciu ubrań, udała się do łazienki. Rozebrała się do naga i weszła pod strumień
letniej wody. Przymknęła oczy, pozwalając, aby ta spływała po jej twarzy i
ciele. Pełne ogarnięcie się zajęło jej piętnaście minut. Zeszła na dół, gdzie większość
kończyła już jeść śniadanie. Hermiona podeszła do stołu i zgarnęła z niego
kanapkę oraz jabłko.
— Moja droga,
usiądź i zjedz spokojnie, my poczekamy.
— Dziękuję, pani
Weasley, ale to mi wystarczy.
Hermiona uśmiechnęła
się tylko, na co Molly pokręciła z dezaprobatą głową.
— O której idziemy
na Pokątną?
Zainteresowała się
Ginny, gdy odniosła część naczyń do kuchni.
— Myślę, że za
jakieś piętnaście minut.
— To my pójdziemy
po rzeczy.
Mówiąc to,
skierowała się w stronę wyjścia, a panna Granger, która dopiero zaczęła jeść
jabłko, podążyła za nią.
— Zazdroszczę ci
takiego ciała, Hermiona. Nie rozumiem, dlaczego zakrywasz je tymi workami.
Usłyszała Hermiona,
gdy tylko obie dziewczyny znalazły się w pokoju.
— Przecież sama
jesteś szczupła, a poza tym to nie wygląd się liczy, tylko to, co masz w
głowie.
Odpowiedziała
śmiertelnie poważnie starsza Gryfonka, na co Ginny tylko przewróciła oczami.
Cała Hermiona, ona zawsze wiedziała najlepiej.
— Co nie zmienia
faktu, że mój brat nie ślini się na widok twojego intelektu, tylko ciała.
— Nie opowiadaj
głupot. My się przyjaźnimy.
— Jaaasne.
Hermiona spojrzała
na rozbawioną przyjaciółkę, piorunując ją wzrokiem. Ten złośliwy rudzielec
bywał naprawdę nieznośny. Ostatecznie jednak w ciszy zabrały wszystko, co
potrzebne i wróciły na dół, gdzie czekano już tylko na nie.
— Przeniesiemy się
do Dziurawego Kotła, bo tam czeka na nas ktoś oddelegowany przez Ministerstwo.
Poinformował pan
Weasley, na co wszyscy skinęli głowami, po czym kolejno zniknęli w zielonych
płomieniach, aż w końcu w komplecie znaleźli się w pubie. Nie zdążyli się nawet
rozejrzeć, gdy przed nimi pojawił się dobrze im znany mężczyzna.
— Hagrid!
Krzyknęli
jednocześnie Harry, Ron, Hermiona i Ginny, na co półolbrzym uśmiechnął się
szeroko.
— Sie macie łobuzy.
Cholibka, jak ja was dawno nie widziałem.
— Co tu robisz,
Hagridzie?
— Psor powiedział,
że mam was eskortować na Pokątną.
Gajowy dumnie
wypiął pierś, a na twarzach wszystkich pojawiły się jeszcze szersze uśmiechy.
Taką ochronę to oni mogli mieć. Bali się, że Ministerstwo podeśle im jakiegoś
gburowatego goryla, a tymczasem mają okazję spotkać się ze starym przyjacielem.
— To wspaniale,
Hagridzie.
— No to komu w
drogę temu czas.
Oznajmił półolbrzym,
kierując się w stronę zaplecza. Wszyscy podążyli za nim, a gdy w końcu tym
swoim różowym parasolem otworzył przejście, znaleźli się na Pokątnej. Tak jak
przypuszczali, nie zastali tu tłumów, a okolica dopiero budziła się do życia.
— Gdzie idziemy
najpierw?
— Księgarnia.
— Sklep Madame
Malkin.
— Sklep z miotłami.
Odpowiedziały
Arturowi trzy głosy, na co ten zaśmiał się tylko.
— Dobrze, w takim
razie najpierw pójdziemy po nowe szaty, później po gadżety do mioteł, a…
— Czy ja bym mogła
od razu iść do Esów i Floresów?
Wtrąciła się
Hermiona, patrząc prosząco na pana Weasleya. Szat nie potrzebowała, gdyż swoje
kupiła w zeszłym roku, a sklep z miotłami najzwyczajniej w świcie ją nie
interesował. Nie chciała marnować czasu, który mogłaby poświęcić na zapoznanie
się nowymi woluminami w księgarni.
— Hermiono, to nie
jest dobry pomysł, żebyś chodziła sama.
Stwierdziła
zatroskanym głosem Molly.
— Nie wyjdę z
księgarni, więc nic mi nie będzie. Poza tym nie ma tu tłumów.
Przekonywała
Hermiona, nie dając za wygraną. Państwo Weasleyowi spojrzeli na siebie, w ciszy
analizując wszystkie za i przeciw aż w końcu odezwał się Artur.
— Niech będzie, ale
Hagrid z tobą pójdzie i poczeka przed księgarnią.
Hermiona
uśmiechnęła się triumfalnie, zadowolona z tego, że udało jej się dopiąć swego.
— Dziękuję.
Powiedziała, po
czym wraz z gajowym oddalili się w stronę księgarni.
— No to powiedz
starem przyjacielowi, jak minęły ci wakacje?
Hermiona spięła się
nieco, ale nie dała nic po sobie poznać. Zaczęła mówić, ale bardzo ogólnikowo,
nie wdając się w szczegóły. Nie lubiła rozmawiać o sobie, a przynajmniej nie
znalazła jeszcze takiej osoby, przed którą potrafiłaby w pełni się otworzyć.
Ceniła sobie swoją prywatność i to bardzo. Powierzanie tajemnic istotom tak
niepewnym, jak ludzie było dla niej nierozważne. Im mniej inni o tobie wiedzą,
tym lepiej dla ciebie. Z Hagridem rozmawiali jeszcze chwilę, aż w końcu
znaleźli się na miejscu.
— Hermiono…
Zaczął niepewnie
gajowy, a dziewczyna spojrzała na niego zaciekawiona.
— Cholibka, bo
skończył mi się środek na ślimaki, a te gady zżerają mi kapustę i pomyślałem,
że skoro już tu jestem, a ty idziesz oglądać te wszystkie książki…
— Oczywiście,
Hagridzie. Idź i załatw swoje sprawy, spotkamy się później.
Gajowy uśmiechnął
się z wdzięcznością, a Hermiona odpowiedziała mu tym samym.
— Tylko nie wychodź
stąd, bo to niebezpieczne.
Rzucił jeszcze na
odchodne Hagrid, na co Hermiona przewróciła oczami, wchodząc do księgarni. Od
razu uderzył w nią zapach pergaminu, który tak kochała.
— To jest to.
Szepnęła pod nosem,
wchodząc pomiędzy regały. Niespiesznie przeglądała zgromadzone tu dzieła, co
jakiś czas sięgając po książkę, która ją zainteresowała. Tu czas przestał dla
niej istnieć, a ona sama przeniosła się go magicznego świata literatury. Tam
mogła poszerzać swoją wiedzę lub śledzić losy fikcyjnych bohaterów. W obu
przypadkach odcinała się do rzeczywistości i swojego życia, co w czytaniu
uważała za najpiękniejsze. Przeglądała kolejny regał, gdy nagle usłyszała
głosy, który wyrwał ją z transu.
— Hermiona.
— Harry?
Powiedziała cicho,
słysząc głos przyjaciele, którego jednak nigdzie nie widziała.
— Jesteśmy pod
niewidką. Chodźmy w jakiś kąt, musimy pogadać.
Hermiona skinęła
tylko głową, kierując się w najdalszy zakątek księgarni, gdzie nie dosięgały
ich ciekawskie spojrzenia klientów.
— Co wy tu robicie?
Zapytała pana
Granger, gdy panowie pozbyli się peleryny. Już po wyrazach ich twarzy widziała,
że coś kombinują.
— Byliśmy w sklepie
z miotłami i spotkaliśmy Malfoya z Zabinim.
Oznajmił Ron,
niemal wypluwając nazwiska znienawidzonych Ślizgonów.
— I co z tego?
— Oni coś
kombinują.
— O co ci
konkretnie chodzi, Harry?
— Podsłuchałem, jak
mówili coś o Nokturnie, że muszą tam coś załatwić. Nie wydaje ci się to
podejrzane?
Zapytał Harry,
przyglądając się przyjaciółce. On już miał swoje teorie na temat poczynań tych
kretynów, ale wolał na razie zachować je dla siebie.
— No właśnie, Harry
ma rację. Powinniśmy…
Zaczął Ron, lecz
Hermiona nie dała mu dokończyć.
— O nie, nie mam
mowy. Nie zmierzam wpakować się przez was w kłopoty i to jeszcze z powodu
Malfoya. Nie interesuję mnie, co oni robią i was też nie powinno.
Była pewna swego.
Harry bardzo często tworzył różne teorie spiskowe, które zwykle okazywały się
co najmniej naciągane. Nie zamierzała ryzykować swoim bezpieczeństwem dla
kolejnej z nich.
— Ale posłuchaj, co
jeśli to ma coś wspólnego z Voldemortem?
— Co niby Malfoy
miałby dla niego robić? Ma szesnaście lat, po co on najpotężniejszemu
czarnoksiężnikowi na świcie?
Hermiona nie dawała
się tak łatwo przekonać. Przeczucie mówiło jej, że jedyne, co z tego
wszystkiego może wyniknąć to kłopoty.
— Hermiono, proszę.
Musimy to sprawdzić.
Tym razem odezwał
się Ron. Wyciągnął rękę, aby położyć ją na ramieniu przyjaciółki, jednak ta,
gdy tylko to zauważyła, cofnęła się o krok, patrząc nieufnie na rudzielca.
Weasley opuścił rękę, nadal przyglądając się dziewczynie. Nigdy nie mógł
zrozumieć jej dziwnych odruchów. Niby się przyjaźnili, ale Hermiona zawsze
trzymała ich na dystans. Znali się od pierwszego roku, a oni nadal nie
wiedzieli o niej zbyt wiele. Kiedyś zadawali pytania, ale szybko zrozumieli, że
to bez sensu, gdyż wtedy jeszcze bardziej zamykała się w sobie. Starali się
uszanować jej prywatność, choć nie raz zżerała ich ciekawość, czym spowodowana
jest tajemniczość i nieufność panny Granger.
— To nie jest dobry
pomysł, a wręcz fatalny.
Powiedziała
Hermiona, przysuwając się jeszcze bliżej ściany. Czuła się nieco osaczona przez
o wiele wyższych od siebie chłopaków.
— Pójdziemy za
nimi, zobaczymy, co knują i wracamy. Nikt się nawet nie zorientuje, że
zniknęliśmy.
Przekonywał Harry,
usilnie ostając przy swoim. Czym było niebezpieczeństwo w obliczu rozpracowania
Malfoya i jego bandy? Nie mogli zmarnować takiej szansy.
— Czy wy zdajecie
sobie sprawę, że Nokturn jest dla nas co najmniej niebezpiecznym miejscem?
— Rób, co chcesz,
my idziemy.
Oznajmił w końcu Harry,
widząc postawę przyjaciółki. Panowie ponownie narzucili na siebie pelerynę i
gdy już mieli odejść, zatrzymał ich głos Hermiony.
— Pójdę z wami, ale
nadal uważam, że to głupi pomysł.
Westchnęła ciężko,
ubolewając nad lekkomyślnością kolegów. Musiała pójść z nimi, aby nie narobiła
sobie kłopotów. Czasami zastanawiała się, skąd ta dwójka ma taki talent do
pakowania się w najgorsze bagno. Przyjaźnili się od ponad pięciu lat i nie raz
przekonała, że oni są niczym magnes na kłopoty.
— Wspaniale.
Wskakuj pod niewidkę.
Stwierdził z
niekrytą radością Ron, odchylając materiał. Hermiona spojrzała na niego niezbyt
przekonana. Że niby mają się tam cisnąć w trójkę i do tego przemieszczać? Na
samą myśl o tym po jej plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz, dlatego
natychmiast powiedziała.
— Nie, peleryna
jest za mała dla nas wszystkich i będzie widać nogi. Ja dam sobie radę.
Nie zdążyli
zaprotestować, gdyż Hermiona już skierowała się w stronę wyjścia z księgarni.
Ostrożnie wyszła na ulicę, aby upewnić, że nikogo z Weasleyów, ani Hagrida nie
ma w pobliżu. Na jej nieszczęście ulice były niemal puste.
— Idziemy od razu
na Nokturn.
Szepnął tuż nad jej
uchem Harry, a Hermiona obrała wskazany przez niego kierunek. Rozglądała się
dyskretnie, czy aby na pewno nikt ich – a tak właściwie jej – nie obserwuje.
Podświadomie chciała, aby ktoś ją zobaczył i zatrzymał, ale nic takiego nie
nastąpiło. Bez trudu dotarli na miejsce. Weszli na ulicę Śmiertelnego Nokturnu
i gdy wystarczająco się w niej zagłębili, chłopcy ściągnęli niewidkę.
— I co teraz?
Zapytała Hermiona,
rozglądając się dookoła. Nokturn był naprawdę paskudnym miejscem z jeszcze
gorszymi ludźmi.
— Idziemy szukać
Malfoya i reszty. Muszą tu gdzieś być.
Stwierdził Harry i
nie oglądając się na przyjaciół, ruszył przed siebie. Ron natychmiast podążył
za nim, a Hermiona chcąc nie chcąc uczyniła to samo. Wszyscy zachowywali
nadzwyczajną czujność i jak w przypadku chłopaków, rozglądali się za
Ślizgonami. Szli i szli, coraz bardziej zagłębiając się w mroczną ulicę.
Okolica stawała się coraz bardziej obskurna. W końcu znaleźli się na czymś w
rodzaju niewielkiego placu z różnymi wątpliwej jakości sklepami. Zapewne brnęliby
dalej, gdyby nie to, iż Hermiona przy jednym z budynków zauważyła grupkę ludzi.
Zareagowała błyskawicznie. Złapała chłopaków za rękawy i wciągnęła za
najbliższy kontener tak, aby nie było ich widać.
— Patrzcie.
Powiedziała
szeptem, dyskretnie wskazując na grupkę chłopaków, nim jej przyjaciele zdążyli
zacząć zadawać pytania. Gryfoni spojrzeli we wskazanym kierunku, przyglądając
się odkryciu dziewczyny.
— To Malfoy.
Szepnął Ron, bez
trudu rozpoznając blond czuprynę arystokraty.
— Na pewno jest tam
też Zabini, Crabbe i Goyle, a tamten to chyba Nott.
Stwierdziła
Hermiona, uważnie przyglądając się chłopakom. Bez wątpienia byli to członkowie
Domu Węża, ale teraz nasuwało się pytanie, co oni tu robią?
— Musimy podejść
bliżej. Tu nic nie słychać.
— Chyba zgłupiałeś,
Harry.
Teraz Hermiona naprawdę
myślała, że się przesłyszała. Ciekawość, ciekawością, ale czy oni nie posiadali
nawet minimum instynktu samozachowawczego, czy też rozsądku?
— Wejdziemy pod
niewidkę i nikt się nawet nie zorientuje.
— Nie ma mowy, nie
możemy…
— To poczekaj tu na
nas, a my zobaczymy, co się dzieje i wracamy.
Zdecydował Harry,
narzucając pelerynę na siebie i Rona. Hermiona załamała ręce, nie mogąc już nic
zrobić. Ci kretyni zniknęli, po raz kolejny na siłę ściągając na nich kłopoty.
Jedyne, co jej pozostało, to przysunąć się jeszcze bliżej ściany i czekać. Z
każdą chwilą była coraz bardziej zdenerwowana. Nie wiedziała, co zaraz może
nastąpić. Nienawidziła nie mieć kontroli nad sytuacją tak jak w tej chwili.
Niech tylko wrócą do domu, to już ona sobie z nimi porozmawia. Odechce im się
tego typu eskapad. Przygody, przygodami, ale celowe nadstawiani karku,
stanowiło przykład czystego kretynizmu. Czekała w napięciu na powrót chłopaków,
gdy nagle stało się coś, co sprawiło, że jej serce stanęło. Z kontenera, za
którym siedziała, spadła spora drewniana skrzynka, robiąc przy tym straszny
hałas.
— Jasna cholera.
Usłyszała
przekleństwo Rona i już wiedziała, że to jego sprawka.
— Ktoś tam jest,
szybko.
Tym razem dotarł do
nich głos Malfoya i już wiedzieli, że mają poważne kłopoty.
— W nogi!
Krzyknął Harry,
wraz z Ronem puszczają się pędem przed siebie. Bez możliwości użycia różdżek,
nie mieli szans z piątką tych dryblasów. Ich było dwóch, plus Hermiona, która
nie dysponowała szczególną siłą fizyczną. Panna Granger pospiesznie podniosła
się z ziemi i również zaczęła biec. Nie widziała chłopaków, gdyż ci nadal
znajdowali się pod niewidką. Co jakiś czas migały jej tylko ich buty. Modliła
się w duchu, aby jak najszybciej znaleźć się na Pokątnej, gdzie będą
bezpieczni. Nagle jednak stało się coś, przez co wszystkie jej nadzieję zgasły.
Była tak zdenerwowana, a równocześnie wystraszona, że nie zauważyła dziury w
drodze. Wpadła w nią, czując, jak traci równowagę i upada, a jej nogę przeszywa
niemiłosierny ból. Z jej gardła wydobył się krótki krzyk, a w oczach zalśniły
łzy. Spojrzała w dół i się przeraziła. Jej stopa była wygięta pod dziwnym
kątem, a do tego bolała niemiłosiernie. Chciała krzyknąć, aby zwrócić na siebie
uwagę przyjaciół, którzy najwidoczniej nie zauważyli, co się stało. W tym jednak
momencie poczuła, jak czyjaś dłoń zasłania jej usta, uniemożliwiając tym samym
wydobycie z siebie jakiegokolwiek dźwięku.
— Siedź cicho,
Granger, bo pożałujesz.
*
U mnie wydarzenia z piątego roku w Ministerstwie Magii nie miały miejsca, a Tom
nie kontrolował umysłu Harry’ego.
Witam.
No
i jest pierwszy rozdział. Nie ukrywam, że osobiście jest z niego w miarę zadowolona,
więc mam nadzieję, że i Wam przypadnie do gustu. Poza końcówką nie dzieje się
tu za dużo, ale myślę, że Was nie rozczarowałam.
Chciałabym
jeszcze podziękować za tak liczne komentarze pod prologiem. Nawet nie wiecie,
jak wiele radości sprawiły mi Wasze słowa. Liczę, że dalsza część opowiadania również
Wam się spodoba.
Laf
CUDNE!!!
OdpowiedzUsuńEj żeby w takim momencie przerwać! Ron z Harrym zamiast zorientować się, gdzie jest przyjaciółka zostawili ją na pastwę losu.
OdpowiedzUsuń~~~blondie99
Zapowiada sie intrygujaco. Bardzo dobry rozdzial.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niesamowite, niesamowite...tyle mogę teraz napisać.
OdpowiedzUsuńJuż, się zakochałam w tym opowiadaniu :D
Ps. CZEMU W TAKIM MOMENCIE
Świetny rozdział! c: Długi i trzymający w napięciu.
OdpowiedzUsuńBardzo przypadł mi do gustu charakterek Hermiony. Lekko arogancka i zadziorna, tajemnicza, pełna zagadek, ale też miła i kulturalna. Po za tym panna Granger ma zawsze swoje zdanie. Bardzo mi się podoba :))
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Mam nadzieję, że będzie równie dobry jak ten! :D
Gorąco pozdrawiam
Daria Shinoda- Malfoy
Aniu jak zwykle zaskakujesz! Rozdział genialny. Nie mogłam się doczekać pierwszego rozdziału i jak zwykle opłacało się. Ale zgadzam się z moimi poprzedniczkami. Czemu zakończyłaś w takim momencie?! Powiem tylko tyle, chcę więcej.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, L.
No to się Hermiona wpakowała w kłopoty ;) Rozdziać super :) Nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńMaggie Z.
Niesamowite, tylko czy ty zawsze musisz konczyc w takich momentach, co?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Hermiona ma zawsze pecha xD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i życzę dużo weny :))
O kurde, zajebiste. :o
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny?!
no w takim momencie? no niee :( biedna Hermiona zawsze coś se zrobi :)
OdpowiedzUsuńEh.. Jak zwykle w takim momencie.. Już podoba mi się to opowiadanie. :)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tylko dlaczego jak Ginny przytuliła Hermionę to"zrozumiała swój błąd". Jaki błąd? Nie ogarniam...
Dramione True Love <3
Rozdział jest naprawdę świetny. Fajnie, że wszystko dzieje się kiedy jest Voldemort. Zdziwiła mnie trochę reakcja Hermiony na uścisk Ginny i w ogóle cały jej dystans do przyjaciół. :) Po za tym to bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
Czytałam Twój wcześniejszy blog. Prolog bardzo mi się podobał lecz po przeczytaniu tego rozdziału mam "trochę" mieszane uczucia co do przyszłości tego bloga, ale piszesz świetnie i bez błędnie więc mogę się bardzo mylić. Lubię dużo akcji... No ale nie ważne. I tak czy tak będę z Tobą zawsze do końca czy ci się to podoba czy nie :D Z niecierpliwością czekam na następny i nie rozczaruj mnie ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco.
~J♥
Nie zrozum mnie źle :( Dobrze, że robisz to co lubisz i masz do tego warunki ^^ Z utęsknieniem czekam na następny :* I nie mogę się już doczekać
Usuń~J.
Coraz bardziej podoba mi się Twój pomysł i już nie mogę doczekać się dalszej części :) Hermiona jak zawsze obrywa najbardziej, a ci idioci ją zostawili. Brawo dla nich! To pierwszy rozdział, więc dobrze, że akcja jest dopiero pod koniec. Początek również był bardzo dobry. Świetnie pokazałaś dystans Hermiony i cieszę się, że nie zmieniłaś jej od razu w tą złą. :D Życzę weny i zapraszam do mnie,
OdpowiedzUsuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Ciekawe, co Hermiona ukrywa. To, ze nie pozwala się dotknąć i jest taka tajemnicza, nie chce o sobie rozmawiać.
OdpowiedzUsuńCóż, rozdział super ;)
Wszystko zapowiada się ciekawie i na pewno będę czytała aż do końca.
Haha, Hermiona wpadła w kłopoty ;)
Trochę wkurzyła mnie postawa chłopaków. Nie dość, że wciągnęli ja w to, to jeszcze gdy uciekali nie zainteresowali się jej losem.
Fantastyczny rozdział i tyle tylko mogę powiedzieć.
Weny kochana.
Pozdrawiam
Ps. Hermiono, mogłaś użyć zaklęcia kameleona... no cóż...
Ps 2. Nie wiem, czy w ktoś już pochwalił tez cie za to, jakie świetne robisz zestawy ;) Jak nie - ja to robię pierwsza. Na prawdę są super ;)
Ps 3. Zapomniałam. Po prostu super, ze nadajesz rozdziałom tytuły ;)
UsuńCo do zaklęcie kameleona nie mogła go użyć, bo nie ma skończonych siedemnastu lat i nie może czarować poza szkołą :) Akcja tego bloga dzieje się w wakacje przed szóstym rokiem :)
UsuńTak, tak. Wiem ;)
UsuńTylko tak powiedziałam.
Naprawdę świetny blog ;) I to, co tam wcześniej pisałam to prawda :P
Boskie *.* Podwójna radość bo twój rozdział i HP na tvn xd Jak oni mogli ją tak zostawić?! Ja się pytam jak ?! Czekam z niecierpliwością na next. Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńBoże, to jest genialne.
OdpowiedzUsuńSerio, nie masz pojęcia jakie emocje mną targały, jak czytałam tą końcówkę.
Ciekawa jestem co ukrywa Hermiona i mam chyba pewne podejrzenia.
To opowiadanie już mnie totalnie wciągnęlo i jestem w nim po uszy zakochana!
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!
U mnie pojawił się pierwszy rozdział:
http://ciemna-strona-dramione.blogspot.com/
Zapraszam :)
woow, woow, czekam na dalszą część, końcówka bardzo interesująca, biedna Mionka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Zaczęło się tak, że przyjaciółka kazała mi przeczytać Twojego bloga xD Szkoda, że jest na wakacjach, bo bym ją wyściskała za podsunięcie mi takiego cuda ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mad
http://moda-na-hogwart.blogspot.com
To jest świetne :D Jestem strasznie ciekawa kogo spotkała Miona :) Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Jak mogłaś przerwać w takim momencie ?Ale opowiadanie uwielbia , uwielbiam i będę je uwielbiać dalej
OdpowiedzUsuńLaduLaLa
Bardzo ciekawy rozdział... Zaintrygowałaś mnie tą 'tajemniczością i nieufnością' Hermiony w stosunku do przyjaciół... Ale w takim wydaniu dużo bardziej mi się podoba... Duży plus dla Ciebie za to, że Herm nie leci na Rona (tak jak to w oryginale)... Przynajmniej tak wywnioskowałam z tekstu... Mimo wszystko nie pałam do niego sympatią... Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział, bo skończyłaś w bardzo nieodpowiednim momencie (dla czytelnika)... :D
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie... Jak można przerwać w takim momencie! :) Czekam z niecierpliwością na next :)
OdpowiedzUsuńJprdl.
OdpowiedzUsuńRon i Harry to kompletnie idiocie ! Skretyniali do reszty !
Jezuuu, kto to ją tam znalazł ? Kiedy nowa notka ? Nie mogę się doczekać, kurde...
Ale super, super, super !
Już jestem stałą czytelniczką ;)
Pozdrawiam,
Andromeda
http://dramione-innahistoria.blogspot.com/
Nieźle sie zaczyna, jedno co mi nie pasuje to to ze Harry wcale nie jest wysoki, a Hermiona taka niska (właściwie nawet wyższa od Ginny) jednakże czekam na kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńWiem, że w oryginale ich wzrost jest zupełnie inny, ale u mnie to zostanie zmienione. Harry i Ron mają tak po 180 cm mniej więcej, Ginny 170 cm, a Hermiona coś koło 159 cm. Zmieniłam to na potrzeby opowiadania i uprzedzam, że to nie jedyne osoby z taką zmianą :)
UsuńGenialny rozdział. Bardzoi się spodobał i historia wciąga :) Wzrost i brak kanonu mi nie przeszkadza. Przeciwnie - lubię takie opowiadania :3
OdpowiedzUsuńAnn
W takim momencie?! No wiesz co?!
OdpowiedzUsuńAle rozdział świetny, więc wybaczam ;3
Pozdraawiam i życzę weny ;)
Wspaniały rozdział :) nic dodać nic ująć i tylko czekać na następny ;)
OdpowiedzUsuńRozdział super ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnego.
No ale jak zwykle przerwane w najlepszym momencie...
I ciekawi mnie ten dystans między Herm a resztą... ciekawie się zapowiada.
Pozdrawiam
Błagam pisz dalej ! :) genialne !
OdpowiedzUsuńInteresujący początek. Na pewno będę czytać kolejne rozdziały :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Invisible.
świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się to jak przedstawiłaś Hermionę, jako taką... skrytą ;*
już nie mogę się doczekać kolejnej notki <3
Pozdrawiam i życzę weny ;**
Fantastyczny rozdzia *.* Czemu akurat w tym momencie ! >_< Życzę weny i czekam nn :) Z.
OdpowiedzUsuń*rozdział (mały błąd :)) Z.
UsuńJa pierdole, ja pierdole, ja pierdole!!!!! Zajebiste! Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńTrochę nie podchodzi mi charakter Hermiony, ale być może coś jej się stało, że jest taka dziwna i nieufna? Mam nadzieję, że się to wyjaśni :) ogólnie rozdział bardzo fajny. Obudził apetyt na dalsze części :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńTrochę dziwi mnie charakter Hermiony.
Co się stało? Dlaczego jest taka nieufna?
No to się porobiło. Malfoy złapał Hermionę.
Mam nadzieję, że nie stało się jej nic poważnego.
Ciekawe kiedy chłopaki się zorientują, że nie ma Miony.
Co "knuje" Malfoy i jego koledzy?
Jak potraktują Mionę?
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam
Hermione Granger
świetny początek, ale jak mogłaś przerwać mi w takim momencie? o nie... kiedy następny rozdział? kto jest z hermioną i co się z nią stanie? no i najważniejsze - kto pojedynkował się z tomem (prolog) i dlaczego zabrał i ukrył hermionę?
OdpowiedzUsuńhell yeah Draco czuwa :)
OdpowiedzUsuńświetny blog, ale "Jestem tutaj..." też genialne, więc nie ma co się dziwić ;P
Hermiona jaka kurczę niezależna kobieta, a jak weszła rano do kuchni po joggingu to normalnie widziałam to tak wyraźnie i ta szczęka Rona na podłodze hahahaha genialne !
czekam na kolejny rozwój wydarzeń ;*
Jeju... piękne ;) Hermiona + zprzeczki z Ronem = to mi się podoba. Czekam na następny ;) Mam jedno pytanko... trochę tego nie rozumiem. Skoro pisałaś na tamtym blogu o tym, że jest ona córką Riddle'a to dlaczego piszesz "Panna Granger"? o.o
OdpowiedzUsuńWeny,
/Six <33
Dlatego, że ona jeszcze o niczym nie wie. jak na razie nadal jest panną Granger, co niebawem ulegnie zmianie.
Usuńhej hej :D Przeczytałam całe twoje pierwsze opowiadanie i teraz zabieram się za to! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Zapraszam również do siebie ;) Ja dopiero zaczynam i naprawdę każde wsparcie się przyda abym nie przestała pisać :D Powiem ci jeszcze że to właśnie ty mnie do tego zainspirowałaś :3 http://dramione-bez-ciebie-jestem-niczym.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWszystko supertylko znowu ten moment...
OdpowiedzUsuńJa chcę więcej!!!
Zanim pamiętam: nie wymawia się imienia "Voldemort", ponieważ Czarny Pan rzucił zaklęcie "Tabu", które działa, gdy ktoś wypowie jego pseudonim i dzięki temu może zlokalizować tą osobę. ;D
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że Hermiona ma problemy emocjonalne o podłożu seksualnym. Jeśli poprzednie zdanie miało sens, to po prostu powiem, że była molestowana/gwałcona. Ale to tylko moje domysły.
Wszyscy mają tendencję do przerywania rozdziałów w momencie kulminacyjnym. Dlaczego?
Ale muszę przyznać, że fakt faktem - rozdział niesamowity. ;)
Pozdrawiam, Braknes.
pokochac-smierciozerce.blogspot.com
To są wakacje 1996, więc Tabu nie zostało jeszcze wtedy rzucone, stało się to rok później w Insygniach Śmierci, a to jest tak jak książkowy Książę Pół Krwi :)
UsuńRozdział strasznie mi się podoba. Akcja nie idzie za szybko i wszystko ma sens. Cieszę się, że nie zrobiłaś z Hermiony jakieś lali. Hermiona będzie z Ronem? Proszę oby nie, jako przyjaciele ok, ale para? Oni do siebie nie pasują. Tak, Potter jak zwykle uważa, że wie lepiej. Wkurza mnie trochę ten chłopak ;/ Ma nadzieję, że Hermionie nic się nie stanie. I kim jest ta osoba? Malfoy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
PRZECUDNE
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się zaczyna, tylko tak dalej :-)
No, no dlaczego Miona tak zesztywniała, myślałam że raczej lubi się przytulać?
OdpowiedzUsuńKłopoty wyczuwam ;3
http://dramione-love-me.blogspot.com/
Ja pierdole zajebisty
OdpowiedzUsuńHeeej :*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz zaczynam czytać - wiem, wiem zachowanie niegodne wiernej czytelniczki ;c Tak się jakoś nie mogłam zebrać i teraz bardzo żałuję, bo rozdział mi się bardzo podobał! ^^ Chociaż właściwie to nie żałuję, bo teraz sobie wszystko przeczytam naraz nie będę utrzymywana w niepewności :D
Haha notka wspaniała - ogólnie podoba mi się postać Hermiony. Strasznie mnie ciekawi, czemu nie lubi dotyku, nie gada o sobie i nie chce wspominać wakacji... jakieś traumatyczne przeżycie czy jest po prostu aspołeczna? ;p
No i doskonale ją rozumiem, bo też nie jestem zbyt wysoka i ostatnio zaczynam trochę z tego powodu cierpieć xD No i końcówka była genialna! Co będzie dalej? Lecę czytać kolejne rozdziały!
Pozdrawiam, życzę duuużo weny i siły do pisania! Już nie mogę się doczekać dalszego ciągu.
dark-family-dtb.blogspot.com
Zastanawiam się dlaczego Hermiona jest taka zdystansowana do świata, przyjaciół i innych ludzi. Z czego wynika jej niepokój? Mam nadzieję, że rozwiejesz moje wątpliwości w kolejnych rozdziałach.
OdpowiedzUsuń-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Boze coś wspaniałego!!!!
OdpowiedzUsuńKolo-fortuny.blogspot.com
Coś fantastycznego! Tego nie da się określić słowami !
OdpowiedzUsuńDestiny *-*
Początek trochę nudnawy, ale końcówka fantastyczna. Gnam do 2 rozdziału. :)
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że to jest świetne?
OdpowiedzUsuńMówiłam już, że cię uwielbiam? Nie? To teraz to mówię :D Lecę dalej bo nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńNicol
www.minopiosenkifanfiction.blogspot.com
Kurczę, zaczynając czytać ten rozdział podeszłam do tego dość sceptycznie, ale jak na razie jestem zachwycona. Przeczytałam już wszystkie zakończone blogi Dramione i przyszła pora na te w trakcie pisania. Padło na twój. Bardzo mi się podoba twój styl pisania, prosty i na bardzo dobrym poziomie. Nie robisz błędów interpunkcyjnych i stylistycznych, więc masz u mnie plusa. Zainteresował mnie sposób w jaki przedstawiłaś Hermionę, bo ja właśnie tak ją sobie wyobrażałam. Myślę, że nie zawiodę się na tym blogu i chyba zacznę kontynuować czytanie ;).
OdpowiedzUsuńJak pisałam przy prologu, już czytam od początku... Porostu cudowne 💚💚💚 Kocham jak piszesz i podziwiam jak tworzysz
OdpowiedzUsuńAbsolutnie wspaniały. Podoba mi się twoja Hermiona, jest taka... inna. Tajemnicza, interesująca i zupełnie różna od tej jaką kreują inne autorki blogów potterowskich. Tak samo jak Rona- "zżera mnie ciekawość, czym spowodowana jest tajemniczość i nieufność panny Granger". Cóż nie pozostaje mi jednak nic innego jak czytać dalsze rozdziały i modlić się aby szybko się to wyjaśniło.
OdpowiedzUsuńHarry i Ronald to czasem skończeni kretyni. Powinni pamiętać, że kobieta ma zawsze racje i nie warto się z nią kłócić, bo i tak jej zdanie wypłynie na wierzch. Tak samo było właśnie w tym przypadku.
Oj, nie ładnie, nie ładnie chłopaki.
Całusy i pozdrowienia~ Sheila
O jeju. Cudownie opisany pierwszy dzień Hermiony w Norze i wypad na miasto. Trochę dziwi mnie jej ta tajemniczość, ale zobaczymy, co z tego wyniknie. Och, jak chłopcy mogli nie zauważyć, że nie ma za nimi Hermiony? Ale tym lepiej, lecę dalej ;D
OdpowiedzUsuńN.
co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com
O kurde 0.0 ale akcja !!! Ale serio żeby w takim momencie to już przesada !! Pierwszy rozdział a ja jestem strasznie zafascynowana !!! Genialny pomysł na opowiadanie :)
OdpowiedzUsuń/Kasia
Naprawdę nie potrafię sobie przypomnieć czy już to czytałam... Rozdział jest dobry i ciekawy, więc pewnie bym zapamiętała, jednak z drugiej strony, skoro przeczytałam prolog, to rozdział pewnie też. Może dalsze rozdziały więcej mi rozjaśnią :)
OdpowiedzUsuńTego bloga czytam już drugi raz i z perspektywy trochę już starszej i bardziej uważnej czytelniczki nie mogę nie zauważyć, że charakter twojej Hermiony jest całkiem zbliżony do tej kanonicznej, co jest miłym zaskoczeniem, bo w dramione nie zdarza się często. Niemniej zauważyłam też pewną nieścisłość. Stylizacje, którymi wzbogacasz opowiadanie, nie do końca zgadzają się z tym, że, jak piszesz, Hermiona chowa się pod luźnymi, workowatymi ubraniami. Nie jest to jednak istotny błąd i nie przeszkadza w czytaniu. Opowiadanie bardzo mi się podobało, kiedy czytałam je jakieś 2 lub 3 lata temu i mam nadzieję, że teraz spodoba mi się w równym stopniu c:
OdpowiedzUsuńDidi von Hart
No nie co za kretyni z tego Harry'ego i Rona jak oni mogli ją tam zostawić?!
OdpowiedzUsuńNormalka... Ci dwaj pacani nigdy nie zwracali na nią uwagi... Zawsze bidna musiała ratować im tyłki, a jak co do czego to nawet nie widzą, że ona potrzebuje pomocy... Rozdział daje fajne wprowadzenie w sytuacje <3
OdpowiedzUsuńCześć! ;)
OdpowiedzUsuńNo tak Potter jak zwykle ma genialny plan! Brawo! I pomyśleć, że gdyby nie ich głupota to Hermiona byłaby bezpieczna. Mam nadzieję, że nic jej się nie stanie.
Pozdrawiam ;)