Hermiona spojrzała w górę i ujrzała nad sobą twarz Dracona
Malfoya. Patrzył na nią nieodgadnionym wzrokiem, w którym jednak mogła dostrzec
cień pogardy. Nie zdziwiło ją to zbytnio. Znosiła to od ładnych kilku lat,
jednak teraz sytuacja była zupełnie inna. Spróbowała się wyrwać, co zaowocowało
tylko ironicznym uśmiechem chłopaka.
— Nie szarp się, Granger, bo nas jest pięciu, a ty jedna. Poza tym
z tą złamaną nogą i tak daleko nie zajdziesz. Swoją drogą to jesteś jeszcze
bardziej niezdarna, niż myślałem.
Zakpił Draco, wywołując u części stojących obok kolegów śmiech.
Szczerze to był dość zdziwiony jej obecnością tutaj. Granger na Nokturnie? Tego
jeszcze nie było. Znał ją jednak na tyle, aby wiedzieć, że z pewnością ma swój
powód, aby tu przebywać, a co najważniejsze, nie jest sama.
— Teraz zabiorę rękę, a ty grzecznie odpowiesz na moje pytania,
tak?
Zapytał, udając autentycznie zainteresowanego jej zdaniem, no co
Hermiona zmroziła go wzrokiem. Powiedzieć, że wpakowała się w kłopoty to
zdecydowanie za mało. Podsumowując: znajduje się na Nokturnie,
najprawdopodobniej ma złamaną nogę, otaczają ją znienawidzeni Ślizgoni, a do
tego wszystkiego nie ma pojęcia, gdzie są Harry i Ron. Draco powoli odsunął
rękę z jej twarzy, a Hermiona nie zastanawiając się ani chwili, splunęła mu w
twarz. Może i jest w potrzasku, ale nie pozwoli się zastraszyć. Niech nawet nie
myślą, że teraz będzie ich błagać o litość, czy też się płaszczyć. Przez cały
czas patrzyła Malfyowi w oczy, przez co zauważyła, jak zaczynają one płonąć
gniewem. Uniósł rękę, a Hermiona przymknęła powieki, przygotowując się na cios,
który jednak nie nastąpił. Zamiast tego usłyszała cichy, choć groźny syk przy
swoim uchu.
— Masz szczęście, szlamo, że nie biję kobiet, ale jeszcze jeden
taki numer i zacznę się zastanawiać, czy ty zasługujesz na to miano. A teraz
gadaj, dlaczego nas szpiegujesz i gdzie reszta twojej zidiociałej bandy.
Draco za wszelką cenę starał się zapanować nad wściekłością, choć
nie było to łatwe. Jak ta szlama śmiała go tak znieważyć? Żadna dziewczyna, ba
nawet facet nie odważyłby się na coś takiego. No ale o czym on mówi, to
Granger, sfiksowana kujonka, stroniąca od ludzi. Czasami nawet trochę go
intrygowała, lecz szybko mu przechodziło, gdy przypominał sobie, kim jest. Nie
chodziło tu o wygląd. Nie była brzydka, ale do piękności też by jej nie
zaliczył. Ot tak normalna dziewczyna. Miała jednak w sobie coś, co pobudzało
ciekawość. Gdyby nie stronienie od ludzi, a w szczególności płci przeciwnej, z
pewności nie jeden chłopak mógłby się nią zainteresować. Ale nie on. Była
szlamą i nic nie mogło tego zmienić. Poza tym nikt nie potrafił go wkurzyć tak,
jak ta dziewczyna. Nawet, teraz gdy jej sytuacja była beznadziejna, pozostała
nadzwyczaj bezczelna.
— Spieprzaj, Malfoy.
Warknęła Hermiona, nadal hardo patrząc mu w oczy. Niech z nią
zrobią, co chcą, ale na pewno nie będzie się płaszczyć. Skrycie liczyła, że
lada moment przybędą tu z odsieczą jej przyjaciele. Jednak z każdą kolejną
sekundą jej nadzieja stawała się coraz bardziej złudna. Chociaż chyba by jej tu
nie zostawili. Na pewno zaraz wrócą i jakoś ją z tego wyciągną. Przez nich się
tu znalazła, dlatego liczyła, że i oni jej teraz pomogą. W końcu są
przyjaciółmi. Nie zostawia się bliskich sobie osób na pastwę losu.
— Czyli nie będziesz współpracować.
Brak odpowiedzi Draco uznał za potwierdzenie swoich słów. Zresztą
nie spodziewał się niczego innego. Prędzej oswoiłby trolla, niż nakłonił do
czegokolwiek tę dziewczynę. Ostatecznie podniósł się do pozycji stojącej i
spojrzał na swoich kumpli.
— Co z nią zrobimy?
Zapytał Goyle, trącając Hermionę nogą. Jemu w przeciwieństwie do
Dracona brakowało opanowania i podstawowych zasad kultury osobistej. Może i Malfoy
również nie świecił w tej kwestii przykładem, ale swoje zasady posiadał i nie
wyobrażał sobie ich złamać.
— Jak to co? Damy suce nauczkę i zostawimy.
Crabbe zaśmiał się paskudnie, uradowany z perspektywy zadania bólu
drugiemu do tego bezbronnemu człowiekowi. Draco spojrzał na niego z
politowaniem. W takich chwilach zastanawiał się, dlaczego w ogóle rozmawia z
tymi kretynami.
— Vincent, z łaski swojej zostaw myślenie osobom, które posiadają
mózg.
Tym razem odezwał się Nott, który w żadnym wypadku nie pochwalał
pochopnego działania, tym bardziej tak bestialskiego. Jak tym idiotom w ogóle
mogło przyjść do głowy, żeby zrobić krzywdę tej dziewczynie? Może i była
szlamą, ale nadal pozostawała kobietą.
— Najlepiej chodźmy stąd i zostawmy ją w spokoju.
Dodał po chwili Teodor, przez o większość spojrzała na niego,
jakby widzieli się po raz pierwszy w życiu.
— Co ty bredzisz? Mamy darować tej szlamie?
Crabbe był oburzony. Mieli na wyciągnięcie ręki Granger, a oni
chcieli ją puścić wolno? Jak można zmarnować taką okazję na odegranie się na
tej brudne szlamie?
— Nott ci chyba powiedział, że masz się zamknąć.
Warknął Draco, który przez cały czas obserwował Hermionę. W tym
momencie wydawała mu się taka bezbronna. Leżała na boku, jakby kompletnie nie
zwracając na nich uwagi. Dopiero teraz w pełni zdał sobie sprawę, jaka jest
drobna i delikatna. Zawsze była niska, szczególnie przy jego niemałym wzroście
metr dziewięćdziesiąt trzy, ale gdy widział ją tu taką, zdawała się naprawdę
krucha. Jeszcze nigdy nie patrzył na nią w taki sposób.
— To może ty nam powiesz, szlamo, co mamy z tobą zrobić?
Dziwne rozmyślania Dracona przerwał Vincent, który zwrócił się do
leżącej dziewczyny. Jej bezbronność zdawała się dawać mu niemałą satysfakcję.
Jakby fakt, że ma nad kimś przewagę, mógł uczynić go lepszym. Hermiona
niechętnie podniosła wzroki i spojrzała z odrazą na otyłego chłopaka.
— Najlepiej iść do diabła i już stamtąd nie wracać.
Odpyskowała, co bardzo nie spodobało się Ślizgonowi. Nie wahał się
ani przez chwilę, tylko kopnął ją w brzuch. Hermiona zagryzła dolną wargę, aby
nie jęknąć z bólu. Niestety musiała przyznać, że temu osiłkowi siły nie
brakowało, co odczuła na własnej skórze.
— Crabbe, rozumiem, że ciężko ci okiełznać swoją dziką naturę, ale
daj sobie na wstrzymanie.
Zganił kolegę Teodor, który w żadnym wypadku nie popierał bezpodstawnej
przemocy, szczególnie że ofiarą Crabbe’a była bezbronna dziewczyna. Jej
pochodzenie nie miało tu znaczenia. Każda kobieta zasługiwała na szacunek bez
względu na to, w jakiej rodzinie się urodziła.
— Od kiedy z ciebie się zrobił taki obrońca, Nott?
— Od kiedy taki patałach jak ty nie potrafi się zachować jak
facet.
— Skończcie.
Zarządził w końcu Draco, a wszyscy umilkli. To, że był
nieoficjalnym liderem tej grupy, nie podlegało dyskusji. Malfoy w każdym
aspekcie życia udowadniał, że uwielbia rządzić, a co najważniejsze ma do tego
predyspozycje. Zawsze miał to, czego chciał i kiedy chciał, a takiej pewności
siebie jak młody arystokrata nie posiadał chyba nikt. Cecha ta była dość
przydatna, szczególnie w momencie, gdy pragnął coś osiągnąć.
— Powinniśmy…
Zaczął Draco, jednak przerwało mu nagłe przybycie dwóch mężczyzn.
— Co tu się dzieje?
Zapytał Lucjusz Malfoy, omiatając wzrokiem całą sytuację. Musiał
przyznać, że zastali tu z Danielem Nottem dość niecodzienny widok. Obaj
mężczyźni bez trudu rozpoznali leżącą dziewczynę. Ta szlama była powszechnie
znana w szeregach Czarnego Pana, poza tym chodziła na ten sam rok, co synowie
obu mężczyzn.
— Ta szlama nas szpiegowała.
Powiedział natychmiast Crabbe, nim ktokolwiek zdążył go uprzedzić.
Draco zaklął w myślach. To koniec, a Granger miała przesrane. Powiedzieć, że ta
dziewczyna ma pecha to zdecydowanie za mało. Vincent podpisał na nią wyrok,
którego skutki z pewnością nie będą przyjemne.
— Doprawdy?
— Ojcze…
Zaczął Draco, widząc złowrogi błysk w oczach Lucjusza. Może i nie
znosił Granger, ale nikomu nie życzył tego, co mogło ją teraz spotkać. Należała
do Zakonu, co w ich środkowcu było największą zbrodnią.
— Zamilcz.
Powiedział spokojnie Lucjusz, nawet nie patrząc na syna. Ta szlama
bez wątpienia mogła mu przynieść wiele korzyści i nie zamierzał zmarnować
takiej szansy.
— Zabieramy ją do Lorda. Ta szlama jest blisko Pottera, a temu z
kolei niedaleko do Dumbledore’a, Może dowiemy się czegoś o tym starym zgredzie.
Paskudny uśmiech Lucjusza mówił Hermionie wszystko. Jedyne słowo,
jakie w tym momencie przychodziło jej do głowy to piekło, bo i co innego może
czekać mugolaczkę w nieuchwytnej twierdzy Lorda? Na jednym z zebrań Zakonu
udało im się podsłuchać, że pomimo wszelkich starań nie są w stanie
zlokalizować siedziby Voldemorta, a teraz ona tak po prostu ma tam trafić.
Szanse na to, iż kiedykolwiek wyjdzie stamtąd żywa, wynosiły mniej niż zero.
Dla nich była niczym, źródłem informacji, których nie zamierzała udzielić, co
jeszcze bardziej zwiększało prawdopodobieństwo jej rychłego zgonu. Bała się i
to bardzo. Kto w tak młodym wieku chciałby umierać? Nie zamierzała się jednak
poddać. Jaką by była Gryfonką, gdyby tak po prostu dała się poprowadzić na
pewną śmierć?
— Chłopcy, znikajcie stąd. Wspomnimy Czarnemu Panu o was, a szlamą
zajmiemy się sami.
— Po moim trupie.
Warknęła Hermiona, podnosząc się na łokciach. Obudziła się w niej
jeszcze większa wola walki, choć w pełni zdawała sobie sprawę z beznadziejności
sytuacji, w której się znalazła.
— Czy ja pozwoliłem ci się odezwać? Crucio!
Strumień czerwonego światła uderzył w Hermionę, która po raz
pierwszy w życiu poczuła tak przeraźliwy ból fizyczny. Każda nawet najmniejsza
komórka jej ciała płonęła, a kości zdawały się pękać. Zacisnęła zęby, byle
tylko nie zacząć krzyczeć, co nie było łatwe. Wszystko w niej wyło,
błagając o litość, ale ona milczała, wijąc się w konwulsjach. Nad tym nie
mogła zapanować. Jedyne czego teraz pragnęła to końca tych mąk, choć
podświadomie wiedziała, że to zaledwie przedsmak tego, co ją czeka. Nie miała
pojęcia, ile trwała w tym piekle, lecz nagle ból ustał, pozostawiając po sobie
uczucie odrętwienia.
— Może to cię czegoś nauczy.
Oznajmił z wyższością Lucjusz, patrząc na ciężko oddychającą
dziewczynę. Jego słowa u większości zgromadzonych wywołał paskudny uśmiech. Nie
dotyczyło to jednak Dracona, Teodora i Blaise’a. Nott i Zabini nigdy nie
przejawiali skłonności do okrucieństwa, czy też zadawania ludziom bólu. Nie
sprawiało im to najmniejszej satysfakcji, wręcz uchodziło za odrażające. Za to Draco
czuł się co najmniej zdezorientowany. Nie raz życzył Granger jak najgorzej,
lecz teraz gdy na własne oczy widział jej cierpienie, czuł coś na kształt
współczucia. Poza tym jego zdaniem takie okrucieństwo nie przystało prawdziwym
arystokratom. Matka od małego wpajała mu, że powinien być dumny i świecić
przykładem, a nie dawać ludziom powody do oczerniania ich rodu. Ona sprawiła
również, iż uważał przemoc względem kobiet za coś niedopuszczalnego. Może i
niejednokrotnie krzywdził Granger słowem, ale nawet na nią nie ośmieliłby się
podnieść ręki. Szkoda jednak, że nie wszyscy mają tak wspaniałe matki, jak
Narcyza.
— Nie słyszeliście? Znikajcie stąd.
Rozmyślania Dracona przerwał zniecierpliwiony głos Daniela Notta,
który całą sytuację postrzegał tak jak Lucjusz. Ta mała może się im przydać,
nie tylko do zdobycia informacji, ale i zaskarbienia sobie łask Czarnego Pana. Młodzi
Ślizgoni niechętnie, ale zaczęli się zbierać. Gdy oddalili się o kilka metrów,
Draco po raz ostatni odwrócił się i zobaczył, jak Nott Senior oszałamia i tak
wyczerpaną Granger.
— Zadowolony jesteś z siebie?
Zapytał nagle rozgoryczony Teodor, czym nieco zdziwił Dracona.
— O co ci chodzi?
— O to, że gdybyśmy ją zostawili w spokoju, teraz nie wlekliby jej
na pewną śmierć.
I właśnie w tym momencie Draco po raz pierwszy poczuł wyrzuty
sumienia. Oczywiście, że nadal nie znosił Granger, co do tego nie miał
wątpliwości, ale nawet ona nie zasłużyła sobie na taki los.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Działanie zaklęcia
powoli mijało, a Hermiona zaczęła odzyskiwać przytomność. Pierwsze, co poczuła
to straszliwy ból głowy. To jednak nie było najgorsze, gdyż zaraz potem dotarł
do niej impuls ze złamanej nogi. Utwierdziło ją to w przekonaniu, że nie tkwi w
jednym ze swoich chorych koszmarów, a to piekło, które pamięta, nadal trwa. W
końcu zdecydowała się otworzyć oczy i wtedy zdała sobie sprawę, że nie leży już
na brudnej ulicy, a wypolerowanej podłodze z czarnego marmuru. To mogło
oznaczać tylko jedno…
— Czyli jednak
zdecydowałaś się obudzić?
Głos tak podobny do
syku węża sprawił, że po plecach Hermiony przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Z
trudem podniosła obolałą głowę, a to, co zobaczyła, wywołało u niej gęsią
skórkę. Zaledwie dwa metry przed nią stał wysoki, bogato zdobiony tron, a na
nim siedział sam Tom Marvolo Riddle. Widziała go po raz pierwszy i od razu
zrozumiała, co w nim tak przerażało ludzi. Trupio blada cera, nos zastąpiony
parą nozdrzy niczym u węża, wąskie usta, brak włosów i najgorsze szkarłatne
oczy, które teraz wpatrywały się w nią z niekrytym zadowoleniem, ale i pogardą.
Gdyby miała jakiekolwiek szanse na przeżycie, te oczy z pewnością nawiedzałby
ją w koszmarach, które i tak miewała bardzo często. Hermiona nie odpowiedziała
nic na pytanie Lorda, gdyż nie wiedziała, co a poza tym wątpiła, aby z jej gardła
wydobyło się coś więcej niż żałosny jęk. Zamiast tego rozejrzała się w miarę
możliwości dookoła, co sprawiało, że zapragnęła umrzeć już teraz. Po obu jej
stronach w szeregach stało kilkunastu śmierciożerców. Nie mieli na sobie masek,
a jedynie czarne szaty. Hermiona kilku kojarzyła z gazet lub widzenia, ale
większości nie znała.
— Odpowiadaj,
szlamo, gdy Lord do ciebie mówi!
Warknął jeden ze
śmierciożerców, lecz Tom uciszył go jednym ruchem ręki.
— Spokojnie, Avery.
Panna Granger na pewno z przyjemnością z nami porozmawia.
Powiedział jak
zwykle nadzwyczaj spokojnie Tom, nie spuszczając wzroku z leżącej przed nim
dziewczyny. Musiał przyznać, że gdy Malfoy i Nott ją tu przyprowadzili, był
naprawdę zadowolony. Wiele o niej słyszał i od dłuższego czasu go intrygowała.
Mimo mugolskiego pochodzenia swoimi umiejętnościami i wiedzą biła na głowę
niejednego arystokratę. Od dawna chciał się przekonać, czy istotnie jest taka
harda i dumna, jak mówią.
— W takim razie
może zaczniemy od tego, że powiesz nam, dlaczego szpiegowałaś swoich szkolnych
kolegów.
Hermiona ponownie
przeniosła wzrok na Voldemorta. Wiedziała, że tak będzie. Zanim ją ostatecznie
wykończą, nie odmówią sobie zabawy jej kosztem.
— Nikogo nie
szpiegowałam.
Odpowiedziała
zgodnie z prawdą. W tym momencie poczuła gniew, pomieszany z żalem do Harry’ego
i Rona. To przez nich się tu znalazła. Najpierw wciągnęli ją w te swoje gierki,
a potem zostawili jak jakiegoś śmiecie na pastwę Ślizgonów. Dlaczego to ona
musiała płacić za ich głupotę i lekkomyślność? Gdzie jest sprawiedliwość na tym
świecie? Czy naprawdę za troskę o przyjaciół, którzy jak się okazało nie, byli
jej warci, teraz przyjdzie jej skończyć w tak straszny sposób?
— Nie kłam. Moi
ludzie wszystko mi powiedzieli. Mając minimum honoru, który podobno cechuje was
Gryfonów, powinnaś powiedzieć prawdę, ale czego się można był spodziewać po
jakiejś plugawej szlamie.
— Ja mówię prawdę,
a że ty i ta banda mi nie wierzycie to nie mój problem.
„Rzeczywiście
bezczelna”, pomyślał nieco
zaskoczony Lord. Nikt nie śmiał do niego mówić w taki sposób. Bardzo mu się to
nie spodobało. Ta dziewucha nie okazywała mu należytego szacunku, na co nie
zmierzał sobie pozwolić. Wychodził jednak z założenia, że w taki, czy inny
sposób każdego można nauczyć pokory.
— Widzę, że nie
jesteś skora do współpracy.
Bardziej
stwierdził, niż zapytał Tom. Odpowiedziała mu cisza, dlatego ponownie zabrał
głos, tym razem zwracając się do śmierciożerców.
— Jest ochotnik,
który nauczy naszego gościa, jak powinien się zachowywać?
Z szeregów
natychmiast wystąpiło pięć osób. Lord zamyślił się na chwilę. Bellatrix
cechowało niemal nieludzkie okrucieństwo i jej lekcji panna Granger mogłaby nie
przeżyć, a tego na razie nie chciał. Jej mąż Rudolf również nie należał do
najlepszych kandydatów. Crabbe Senior była zbyt prymitywny, a jego metodom
brakowało wyszukania. Tom wahał się pomiędzy Lucjuszem a Danielem. Obaj słynęli
z wyrafinowania i okrucieństwa. Lucjusz jednak miał jedną wadę, zbyt łatwo
dawał się wprowadzić z równowagi, co bywało zgubne w skutkach.
— Nott, udziel tej
szlamie lekcji, którą zapamięta na długo.
Mężczyzna z ledwie
zauważalnym uśmiechem podszedł do Hermiony, a cała reszta zawiedzionych
ochotników wróciła do szeregów.
— Oczywiście, mój
panie.
Odpowiedział
służalczo Nott, wyciągając różdżkę. Panna Granger poczuła, jak ogarnia ją
bezsilność i przerażenie. Za wszelką cenę starała się tego nie pokazywać, co
przychodziło jej z niemałym trudem. Lęk był czymś naturalnym, szczególnie w
takich okolicznościach. Coś jej mówiło, że ten Cruciatus, którym oberwała, był
niczym w porównaniu do tego, co czeka ją teraz.
— Zacznijmy od
czegoś lżejszego.
Stwierdził
spokojnie Daniel, napawając się przerażeniem swojej ofiary. Hermiona przymknęła
oczy, przygotowując się na ból, który nadszedł bardzo szybko. Ponownie
zawładnął nią ogień, a ciało zaczęło się miotać po podłodze. Zaklęcie było
naprawdę silne, ale i tym razem dziewczyna nie wydała z siebie nawet jednego
pisku. Zacisnęła pięści i zęby, byleby nie dać im tej cholernej satysfakcji. Z
każdą sekundą ból przybierał na sile, a wszystko w niej wyło, błagająco o
ukojenie. Nie mogła nawet normalnie myśleć, cierpienie przyćmiewało wszystko
inne. Jej męki trwały o wiele dłużej niż za pierwszym razem, co jednak nie
skłoniło Hermiony do krzyku, czym zdziwiła zarówno śmierciożerców, jak i Lorda.
Zwykle ofiary Notta niemal wyły z bólu, błagając o litość, a ona nic. Pogłoski
o niezwykłej naturze tej dziewczyny okazały się nieprzesadzone. Nie działało to
jednak na jej korzyść, gdyż teraz każdy zaczął się zastanawiać, ile trzeba
sobie zadać trudu, aby ją złamać.
— To może teraz po
tym skromnym powitaniu przejedziemy do sedna sprawy. Powiedz nam, szlamo, co
planuje Zakon?
Do Hermiony słowa
Lorda docierały jakby z oddali. Leżała oddychając ciężko i usiłując się nieco
uspokoić. Bolało ją absolutnie wszystko, a głowa pulsowała tępym bólem. Nawet
gdyby chciała, wątpiła, aby jakiekolwiek słowo wydostało się z jej ust.
— Moja cierpliwość
się kończy.
Powiedział nieco
groźniej Tom. Hermiona z trudem powstrzymała cisnące jej się do oczu łzy. Czego
oni jeszcze od niej chcieli? Mało im było jej upokorzenia? Udało im się
sprawić, iż w tym momencie naprawdę czuła się jak śmieć. Leżała u ich stóp,
całkowicie zależna od ich woli. Nie mogła nawet wstać, gdyż zapewne i tak by
upadła z powodu uszkodzonej nogi.
— Nott, myślę, że
czas na bardziej radykalne środki.
Wystarczyło jedno
spojrzenie na Toma, aby mężczyzna widział, co jego pan ma na myśli. Daniel
wypowiedział jedno zaklęcie, a w jego dłoni pojawił się bat. Machnął nim w
powietrzu, wywołując głośny świst, przez co po plecach Hermiony przeszedł
dreszcz strachu. Zawsze kojarzyła tego typu rzecz z karami dla zwierząt, ale
tak na dobrą sprawę dla tych ludzi ona stała w hierarchii niżej nawet od nich.
W tym momencie przestała walczyć ze łzami, które zaczęły spływać po jej
policzkach. Znajdowała się w twierdzy potwora, po tym jak najlepsi przyjaciele
zostawali ją na pastwę jego popleczników. Czym ona sobie zasłużyła na taki los?
Voldemort uśmiechnął się triumfalnie, widząc łzy dziewczyny. Czuł wręcz chorą
satysfakcję, że pokazała przed nimi swoją słabość.
— Kontynuuj.
Nakazał Tom, a
Daniel jednym machnięciem różdżki rozciął bluzkę dziewczyny, odsłaniając jej
plecy. Hermiona przez ułamek sekundy ogarnięta panicznym strachem rozważała
próbę ucieczki, ale wtedy otrzymała pierwszy cios. Tym razem pisk zarówno
zaskoczenia, jak i bólu mimowolnie wyrwał się z jej gardła, rozdzierając
panującą w pomieszczeniu ciszę. Już przestała zważać na to, że oni wszyscy na
nią patrzą i tylko czekają, aby z niej drwić. Ból, upokorzenie i strach, jakie
odczuwała, były nie do zniesienia. Sama nie widziała, czy bardziej cierpi
fizycznie, czy też psychicznie. Ciało miała obolałe, a plecy pulsowały żywym
ogniem. Najgorsze jednak było to, co działo się w jej głowie. Natłok myśli i
emocji sprawiał, iż powoli traciła kontakt z rzeczywistością. Dopiero kolejne
uderzenie i fala bólu sprawdziły ją na ziemię. Krzyknęła, mocno zaciskając
powieki, spod których wypływało coraz więcej łez. W tym momencie pragnęła
śmierci. Wiedziała, że to dopiero początek jej cierpienia, które i tak zakończy
się konaniem w męczarniach. Nie tak wyobrażała sobie swój koniec. Hermiona
Granger w wieku szesnastu lat zginie, zakatowana przez śmierciożerców. Ktoś
jednak nad nią czuwał, ponieważ gdy Nott zamierzał jej zaserwować kolejny cios,
drzwi do sali otworzyły się z hukiem. Hermiona z niemałym trudem przekręciła
głowę i wtedy ją ujrzała. W progu stała dostojna kobieta, ubrana w długą do
ziemi, czarną szatę. Jej cera była brzoskwiniowa, a włosy długie o rudawym
odcieniu, spięte w kok. Omiotła swoimi szarymi oczami pomieszczenie, w którym
wszyscy zamarli w bezruchu. Kobieta roztaczała wokół siebie dziwną aurę, w
której dominowały dostojność i duma. Dopiero gdy spojrzała na zmaltretowaną
Hermionę, a ich oczy się spotkały jej postawa uległa natychmiastowej zmianie.
Twarz przybrała odcień trupio blady, a jedyne, co wyrażała to szok. Nie mogła
uwierzyć w to, co widzi. Czy to, aby na pewno możliwe, żeby…? Dłuższą chwilę
zajęło jej otrząśnięcie się z pierwszego szoku. Dopiero wtedy kobieta
zrozumiała, co tu się dzieje.
— Nie waż się jej
tknąć!!!
Ryknęła na Notta,
który nie rozumiał, o co chodzi. Nie dane mu jednak było zbyt długo myśleć,
gdyż kobieta wyciągnęła przed siebie ręce, z których wystrzelił potężny
strumień wody. Był na tyle silny, że Daniela, w którego został skierowany,
odrzuciło na ścianę z taką mocą, iż stracił przytomność. Wszystkich zamurowało,
a ich szok pogłębił się jeszcze bardziej, gdy kobieta podbiegła do
półprzytomnej dziewczyny i upadła przed nią na kolana.
— Julianne, co ty
wyprawiasz?
Zapytał z
niedowierzaniem Tom, patrząc na poczynania swojej żony. Zwykle opanowana i
dostojna teraz roztrzęsiona klęczała na podłodze przed jakąś szlamą.
— Jak ty jej mogłeś
nie poznać?!
Krzyknęła z
wyrzutem Julianne, mając łzy w oczach. Jej wystarczyło jedno spojrzenie, aby
wiedzieć, kim jest ta dziewczyna, a Tom nawet będąc tu dłużej, nie poznał jej.
— O czym ty mówisz?
— Przecież to
Margaret!
To było ostatnie
zdanie, które usłyszała Hermiona, nim zemdlała.
Witajcie.
No
i jest rozdział drugi. Może nie powala długością, ale jak zapewne wiecie, nie
mogłam się oprzeć pokusie przerwania w tym oto cudownym momencie.
Dziękuję
za wszystkie komentarze pod rozdziałem pierwszym. Naprawdę wiele dla mnie
znaczą, szczególnie że ta historia jest dla mnie niezwykle ważna. Mam nadzieję,
że i Was pochłonie ona choć w połowie tak jak mnie.
WAŻNE
Chciałabym
poruszyć jeszcze jedną kwestie, a mianowicie charakter Hermiony. Wiele osób
zastanawiało się dlaczego jest taka, a nie inna, dlatego postanowiłam
powiedzieć nieco na ten temat. Jej zachowanie nie jest zwykłym widzi mi się. W
tym przypadku radziłabym pamiętać, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Tu
wszystko się ze sobą łączy, o czym ja wiem, ale Wy jeszcze nie. Oczywiście
wszystko stopniowo będzie stawało się jasne, aż w końcu zrozumiecie sens nie
tylko zachowania Hermiony, ale też innych bohaterów, którzy niebawem pojawią
się w tym opowiadaniu. A i jeszcze jedno, tytuł tej historii - „Opętani
demonami przeszłości” – nie jest wyłącznie moim wymysłem i odnosi się do więcej
niż jednego bohatera. Dobrze żebyście o tym również pamiętali.
Laf
Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńNa końcu aż miałam łzy w oczach. Serio!
Piszesz genialnie i nie przestawaj. Ta historia zapowiada się świetnie. Tak bardzo mi się podoba.
JAK MOGŁAŚ? WIEM, ŻE UWIELBIASZ NAS WPĘDZAĆ W TAKI STAN, ALE DLACZEGO PRZERWAŁAŚ W TAKIM MOMENCIE? PRZEZ CIEBIE NIE WYTRZYMAM DO NASTĘPNEGO PIĄTKU!!
Ale i tak cię uwielbiam ;)
Po prostu fenomen <3
Świetne, końcówka bardzo mocna. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ever:*
świetny rozdział; podoba mi się jak wykreowałaś hermionę i jak widziana jest ona oczami innych; w opowiadaniach tego typu najczęściej mamy do czynienia z zniewalająco piękną hermioną, która poddała się jakiejś magicznej metamorfozie, tutaj jest normalna, całe jej zachowanie jest naturalne, doskonale mogłam wczuć się w jej obawy i odczucia w kolejnych sytuacjach; rozumiem, że końcówka była bardzo ważna dla rozwoju historii - hermiona - margaret jest córką toma? zastanawia mnie co się teraz wydarzy, jakie będą reakcje, mam nadzieję, że hermiona nie zmieni się z dnia na dzień w śmierciożerczynię.... opowiadanie naprawdę mnie wciągnęło i jestem zawiedziona, że tak szybko rozdział się skończył, pozostaje mi czekać na kolejny;
OdpowiedzUsuńRozdział jest od cholery dobry.
OdpowiedzUsuńWyrobiłaś się w pisaniu i to widać gołym okiem, twój poprzedni blog nie dorównuje temu. Nie odbierz tego, jako obrazy, ty się po prostu rozwijasz. :)
Hermiona jest córką Voldemorta, fajnie się robi, fajnie. Widać, że masz pomysł na to opowiadanie. Mam nadzieję, że będzie on inny od wszystkich, w którym występuje córka Voldemorta.
Pozdrawiam!
Bardzo dobry rozdział.
OdpowiedzUsuńMalfoy i wyrzuty sumienia.
I Julianne. Intryguje mnie ta postać.
Pozdrawiam.
Zakochałam się. To dopiero początek, a ja już kocham to opowiadanie. Zaczyna się tak wspaniale, nie mogę się doczekać, co będzie dalej *-* Chciałabym kiedyś pisać tak dobrze, jak Ty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nn ♡♥♡
Niesamowity rozdział :)
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę to będzie kolejne opowiadanie z serii "córka Voldemorta" Ja osobiście się cieszę bo bardzo to lubię.
Pozdrawiam i całuję
Nuśka
Serio?! Nie cierpię, gdy rozdziały kończą w takich momentach...
OdpowiedzUsuńAle no cóż... Zrehabilitowałaś się kolejnym cudownym rozdziałem :)
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ;D
Już myślałam, że Hermiona zginie, jakoś dziwnie się czułam czytając jak Riddle zezwala na tortury Granger, ale później.. wejście smoka! Świetnie wplotłaś tutaj Julianne ;)
OdpowiedzUsuńyou-hope.blogspot.com
Ojejku. Mam ochotę dowalić Ronowi i Hattyemu tak jak nigdy! Jak oni mogli ją tam zostawić?! Cieszę się, że Malfoy nie okazał się być bezuczuciowym draniem :) Rozdział jak zawsze perfekcyjny! Co więcej powiedzieć? Chce dłuższe notki, bo teraz czuję, że to było za mało, aby ukoić mój pragnący więcej umysł. :D Już nie mogę doczekać się kolejnego! Życzę weny i zapraszam do mnie na drugą część 9 rozdziału :)
OdpowiedzUsuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Świetne! Cudowne! Niesamowite!!
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;))
będziesz dodawać co tydzień, w piątek? ;)
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Nie wiem, czy zawsze będzie to piątek, ale generalnie jakoś w weekend. Jeśli coś miałoby się zmienić będę was informować pod rozdziałami :)
UsuńCześć,
OdpowiedzUsuńPierwszy raz postanowiłam skomentować Twoją twórczość? Czemu? Sama nie wiem, ale uznałam, że nowy blog - może być nowym początkiem dla Ciebie i dla mnie.
Piszesz ciekawie, naprawdę masz dobre pomysły i warto żebyś się rozwijała. Zrobiłaś ogromny postęp w trakcie La Fin De La Vie. I bardzo bym chciała żebyś była coraz lepsza. Bo jesteś jedną z nielicznych blogerek, które faktycznie szanują i doceniają czytelników - którzy są leniwi, nie mają odwagi (jak ja).
Chciałabym Ci zwrócić uwagę abyś pisząc starała się wydobyć jak najwięcej z charakterów i emocji bohaterów. Myślę, że tego troszkę zabrakło w poprzednim opowiadaniu. Ale tu zapowiada się ciekawie. Np. postawa Hermiony. Nie robisz z niej - ok jestem dobra, mądra i taka będę. Jestem ciekawa o co chodzi, ale nie zdradzaj tego za szybko ;P.
Jesteś w mojej 3 ulubionych autorek dramione ;) I naprawdę życzę Ci żebyś się rozwijała tak jak do tej pory to robisz. Bo biorąc pod uwagę, że La Fin.. był Twoim pierwszym blogiem to wszyło Ci bardzzzzo dobrze ;).
Mam nadzieję, że obie wytrwamy do końca tego opowiadania. Czego Tobie i sobie życzę.
Pozdrawiam AGA S.
Ron i Harry powinni dostać jakiś order dla najgłupszych czarodziejów na świecie i najgorszych przyjaciół na świecie, co za dupki !
OdpowiedzUsuńbiedna Miona musiała to wszystko znosić, z dumą jak przystało na Gryfonkę, ale jednak
Julianne - ciekawe, nie mogę doczekać się informacji o niej, gdyż zaintrygowała mi, na początku pomyślałam sobie, gdy odrzuciła tego całego Notta wodą, o kobieto, sprzeciwiłaś się Voldemortowi, masz przechlapane, a później szok w trampkach o.O
Margaret ? kurde ...
Nie mogę doczekać się kontynuacji, więc życzę weny i do następnego ;)
Rozdział genialny ;)
OdpowiedzUsuńTyle się dzieje... Jak dobrze, ze Julianne rozpoznała w Herm swoją córkę, ciekawe jak teraz Tom na to wszystko zareaguje? Jak by nie było, pozwolił na tortury własnego dziecka... Nie wiem jak ja wytrzymam do kolejnego rozdziału...
No i Malfoy... kto by przypuszczał, że coś obudzi jego sumienie.
Ciekawi mnie też postać Teodora...
Pozdrawiam
Jezu :o
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny! Charakterek Hermiony cholernie przypadł mi do gustu, tak samo zachowanie Dracona i Nott'a względem kobiet.
Wszystko to co chciałbym napisać jest powyżej. :)
Historia zapowiada się obiecująco. <3
Z ogromna niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! c:
Gorąco pozdrawiam i życzę by kolejne rozdziały były równie dobre jak i ten, a może i nawet lepsze! (Choć nie wiem czy tak się da.)
Daria Shinoda-Malfoy
Boże, kocham to!
OdpowiedzUsuńNie mogę wyjść z podziwu dla tego opowiadania, to dopiero drugi rozdział, a ja już je pokochałam.
Uwielbiam odpowiadania o Hermionie Riddle, niestety większość z nich jest kiepsko napisana i nie trzyma się kupy. Ty piszesz świetnie, a historia ma w sobie to coś.
Malfoy, Zabini i Nott to coś co tygryski lubią najbardziej (czyli ja). Świetnie ich tu przedstawiłaś, serio, lepiej się nie dało. Niby bezwzględni, ale jednak ludzie.
Hermiona ma też świetny charakter, super ją wykreowałaś.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
Pozdrawiam :)
Zapraszam do mnie na pierwszy rozdział: http://ciemna-strona-dramione.blogspot.com/
Genialny rozdział :) Biedna Hermiona :(, ale jest silna :) Musiała naprawdę cierpieć :( ale dobrze, że Julianne pojawiła się w porę ;) Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Maggie Z.
Cześć !
OdpowiedzUsuńChciałam Cię poinformować, że twój blog został przeze mnie nominowany do LIEBSTER BLOG AWARD. Po resztę informacji zapraszam do siebie.
http://made-foreachother.blogspot.com/2014/08/liebster-blog-award.html
Pozdrawiam i do napisania ;P
Raaany jakie świetne!! Zabiję Cię kiedyś za to przerywanie w TAKICH momentach. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńZachowanie Ślizgonów *.*
Dziwię się tylko, czemu Voldziu nie poznał Hermiony, a raczej Margaret. Ale no nie ważne.
Tak na koniec jeszcze dodam że jesteś jedną z moich ulubionych autorek opowiadań. <3 Zazdroszczę talentu i wytrzymałości w pisaniu. ;) Koocham!
Zaintrygowałaś mnie końcówką. Mam nadzieję, że fajnie poprowadzisz ten wątek, bo mam pewne obawy. Wiele osób bawi się w robienie z Hermiony czystokrwistą, ślizgonkę, puchonkę, krukonkę, złą, dobrą etc. i niewielu się to udaję. Umiesz pisać, więc wierzę, że i wyobraźnia Cię nie zawiedzie. Na razie jestem sceptycznie nastawiona, ale! Wszystko się może zmienić :)
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie... Podoba mi się postać Julianne'y. Chyba ten rudy kok tak na mnie podziałał :P
Pozdrawiam,
http://precious-fondness.blogspot.com/
Aaaaaa jesteś okropna!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś!
W takim momencie...
Ale mimo wszystko genialny rozdział i czekam na nowy z niecierpliwością.
Zapraszam na nn na panstwoweasley.blogspot.com
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
To jest... *___________* (brak powietrza!* To jest genialne! oddaj talentu mistrzu! Kocham twoje opowiadania la-fin-de-la-vie ale to jest jeszcze lepsze. Jak ty to robisz? *o*
OdpowiedzUsuńRozdział jest ideolo. I hmmm... czyżby będzie coś w stylu Teomione? Interesujące. i Draco! Już widać że nie jest taki jak reszta śmierciożerców.
Więc Aniu czekam z niecierpliwością *może da się dodawać rozdziały trochę szybciej i częściej? Jeśli nie to niema sprawy. Warto czekać)
Twoja wierna Lorelej ♥
O kurdę to się dopiero dzieje. Biedna Hermiona i co za przyjaciele z Harrego I Rona nigdy bym się nie odezwała do takich wyrodnych przyjaciół. Czekam na kolejny już się nie mogę doczekać co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :D nie mogę doczekać się kolejnego piątku.... Wszystkie opisy były genialne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńHej Hej Hej :)
Mam przyjemność ogłosić, że zostałaś nominowana do Liebster Award.
Szczegóły znajdziesz na http://sin-can-never-die.blogspot.com/2014/08/yyyyyyy-eeeeeeee-iiiiii-czyli-jak.html
Pozdrawiam Lilith :)
O nie! Znów w takim momencie! :( Z tego co widzę baaaardzo lubisz nas torturować... Ehhh... No cóż rodział jest wspaniały. Świetne akcje i wgl :) Nie mogę się doczekać nexta! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~Alicja
1. Tytuł (chyba) odnosi się do Hermiony, Draco i Blaise'a... z tego co zrozumiałam.
OdpowiedzUsuń2. Taaak! Ta jakaś Margaret była córką Voldemorta, ale nie wiem z jakiego powodu ''przestała" być XD
Jak ten idiota ją optraktował! Niedorzeczne!
Czekam na next.
Pozdrawiam,
Weny,
~N.
Co do punktu pierwszego trafiłaś tylko z jedną osobą, ale więcej dowiecie się z czasem :)
UsuńEhh... przyszły mi na myśl tylko te osoby. Wzdycham do Dracze w tym opowiadaniu :)
UsuńPozdrawiam i czekam, bo nie mogę się doczekać ;D
-N
Aish... Naprawdę? NAPRAWDĘ?! Już się napaliłam (trochę to nie brzmi, ale co tam), bo wychodzi jakaś intrygująca tajemnica, a tu koniec... A ja nie wiem, co mam ze sobą zrobić... A co do rozdziału... Bardzo mi się podoba. Trochę dziwię się, że Harry i Ron nie wrócili, by sprawdzić co się stało z Hermioną. Zachowali się jak idioci, nic nie warci idioci. Żeby własną przyjaciółkę zostawić samą na Nokturnie. Cieszę się, że w twoim opowiadaniu Draco ma chociaż trochę serca czy ludzkich odruchów. Dobrze, że do końca się nie zmarnował. Zdziwiłam się, kiedy Nott użył bicza, przecież to już do reszty nieludzkie. Ale i tak najlepsze było spektakularne wejście Julianne... i szok. Voldemort ma żonę. To on potrafi kochać? On w ogóle czuje coś poza nienawiścią, gniewem i chorą satysfakcją z czyjegoś bólu? I najważniejsze pytanie: jak Hermiona na to wszystko zareaguje? Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się niebawem. :D
OdpowiedzUsuńDroga La Fin De La Vie,
OdpowiedzUsuńabsolutne wyrazy uznania i szacunku! Naprawdę, blog zapowiada się świetnie, już od pierwszego rozdziału wciąga bez reszty. ŚWIETNIE wplotłaś wątpliwości i emocje Dracona, a postać Notta już bardzo mi się podoba ;)
Ostatni tak dobry blog, który czytałam... Rownież należał do ciebie i mówię oczywiście o tym, w którym Lwica i Smok zostali prefektami naczelnymi ;)
Mam tylko jedno małe pytanie: czy Blaise i w tym opowiadaniu będzie tak chwytał za serce? ^^
Pozdrawiam i życzę weny,
Zakochana w książkach ;)
Wydaję mi się, że tu będzie nieco inny. Nie jestem pewna, jak go będziecie odbierać, dlatego z takimi osądami poczekajmy, aż na dobre wprowadzę jego postać :)
UsuńAkcja się rozkręca ! <3 Córka Toma ? :O Super ! Czekam na nn !
OdpowiedzUsuń/ Paulaaa
Aaaa znęcasz się nademną, gdy konczysz w takich momentach! O jeny ja już chcę kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee........nie q takim momencieeeeeeeeeeeeee
OdpowiedzUsuńJa chcę ciąg dalszy!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ten rozdział jest ...no brak słów...
Kiedy będzie następny rozdział?
Czekam niecierpliwie;-)
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńBiedna Hermiona, wylądowała w twierdzy Voldemorta.
Te wszystkie tortury, same opisy przyprawiają mnie i ciarki na placach.
Jak Harry i Ron mogli nie zauważyć, że nie ma z nimi Miony?!
Cieszę się, że nie wszyscy Ślizgoni są tak okrutni.
Hermiona to Margaret, czyli jest córką Toma.
Jak dobrze, że jej matka ją rozpoznała.
Jestem bardzo ciekawa jak na to zareaguje Hermiona.
Jest córka swojego wroga?
Zastanawiają mnie te demony przeszłości, jestem ciekawa co wpływa na charaktery bohaterów.
Życzę weny i czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Czy ty zawsze musisz kończyć w takim momencie? xd Leć pisać nastepny rozdział. Kocham!! Świetny post. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga, dopiero zaczynam, ale już jest Prolog:
http://dramione-higway-to-heaven.blogspot.com/
~JC
Nienawidzę Cię za to, że przerwałaś w takim momencie, ale też kocham za to opowiadanie, z niecierpliwością czekam na nn :)
OdpowiedzUsuń~Leah
Droga La Fin De La Vie,
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba.
Zauważyłam jeden błąd,ale przecież zdarza się to i najlepszym. :)
Czytając w pewnych momentach miałam łzy.Czy mogłabyś mnie informować o następnych rozdziałach? Wykonałaś bardzo dobrą robotę.
Pozdrawiam Natalie
Ps.:Co do błędu..
"...a Tom nawet będą tu dłużej nie poznał jej."
Nie powinno być będąć>
Oczywiście nie chce cię krytykować
Literówka już poprawiona, a co do informowania, to gdzie mam cię powiadamiać? :)
UsuńCieszę się. :) E-mail ,czy gg? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Natalia
GG :)
UsuńŚwietny rozdział, naprawdę masz wielki talent. Ta historia staje się coraz ciekawsza. Życzę weny i czekam na kolejną część. Pozdrawiam Toolka. :)
OdpowiedzUsuńCóż genialne...
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać na next, strasznie zaintrygował mnie ten rozdział...
Czyżby Hermiona była córką Czarnego Pana...
Pozdrawiam i życzę weny
Czyżby się atakowała hermipna riddle? :3 rozdział genialny jak zresztą zawsze!
OdpowiedzUsuńKurczę, ale Voldzio dostanie od żony. Aż mi go szkoda.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego świetnego rozdziału i stanowczo stwierdzam, że okrutnie przerywasz rozdziały. ;<
Pozdrawiam, Braknes.
Świetny rozdział, choć przyznam się, że jstem zszokowana. Nie wiem, czy dobrze rozumuje.. Ale planujesz zrobić z Hermiony córkę Voldzia? Na razie nie będę oceniać, zobaczymy jak się rozwinie :) czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńM.D.
Rozdział świetny! :D Chciałabym, żeby Hermionę i Draco połączyło jakieś uczucie. Margaret... Zgaduję, że to pewnie jakaś zaginiona córka Voldemorta i jego żony. :) Nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Informuj mnie na bieżąco o nowych rozdziałach u mnie na blogu.
OdpowiedzUsuńZapraszam cię na moje opowiadanie Samotny Kwiat, które mam nadzieję, że ci się spodoba.
http://samotna-wisnia.blogspot.com/
Rozdział jest po prostu świetny. Literówki zdarzają się każdemu, więc nie ma się czym martwić. Zaintrygowałaś mnie, wiesz? Nieczęsto zdarza się pisać tak dobrze, więc chwała Ci za to. Jestem niezmiernie ciekawa, co będzie się działo w trzecim rozdziale, bo aż mnie nosi, aby już go przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco,
Realistka
P.S. Dziękuję za każdy Twój komentarz na moim blogu, razem z Nox napędzacie mnie do pisania. Przy okazji zapraszam do siebie na nową notkę: dracohermionaundomyheart.blogspot.com
O.o nie wiem co ja mam powiedzieć. Jedyne co mi się ciśnie na myśl to " A k**** ... ", przepraszam za słowo, ale nie wiem co moge powiedzieć! To dopiero 2 rozdział ( + prolog ) a już powala! Czekam na następny :D Pozdrowienia i życze weny :D
OdpowiedzUsuń~ Amiria Kenzo
Hmmm, cóż mogę powiedzieć. Ja zwykle udany rozdział robi się coraz ciekawiej i teraz widzę że to opowiadanie będzie zupełnie inne niż poprzednie :) lecę czytać następny rozdział bo mam zaległości... dużo weny i pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńTrochę mnie nie było i mam kilka rozdziałów do nadrobienia, ale to nawet dobrze :).
OdpowiedzUsuńFajnie rozwinięta akcja. Miona dzielnie sobie radziła na tych torturach, jestem z niej dumna. Czyżby Riddle miał teraz zostać kochającym tatusiem? Na ogól nie lubię go w takiej przesłodzonej roli. No, ale miłość do dziecka to jednak sprawa wyjątkowa.
Pędzę czytać dalej :).
Pozdrawiam, Invisible.
Miona ma twardy charakter, uwielbiam ją za to ;3
OdpowiedzUsuńOoo, Tom ma żonę? Zapowiada się ciekawie ;3
O jezu! Podziwiam Hermionę, że się nie załamała. Dlaczego żona Riddle'a nazwała ją Margaret? Nic z tego nie rozumiem...Aha i mam małe pytanie. Gdzie do jasnej cholery są Ron i Harry, jak mogli ją zostawić!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Podoba mi się <3 Jestem ciekawa co będzie dalej... Hermiona Margaret? Ciekawe... Nigdy wcześniej nie czytałam żadnego ff o Hermionie Riddle i zupełnie nie mam pojęcia czego się spodziewać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
dark-family-dtb.blogspot.com
Czyżby to była ich córka?
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej. :)
------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Świetne! :*
OdpowiedzUsuńDestiny *-*
Cudne cudo!
OdpowiedzUsuńO Boziu!
OdpowiedzUsuńNadal jestem w szoku po przeczytaniu tej notki.
Masz bardzo lekki styl pisania i widać, że twoje pióro Cię lubi, bo opowiadania wychodzą Ci po mistrzowsku.
Dobra, teraz coś o notce.
Jak już pisałam pod poprzednim rozdziałem, uważam, że ani Harry ani Ronald nie popisali się zbytnio intelektem- delikatnie mówiąc.
Żeby opisać dokładnie co sobie o nich myślałam podczas czytania- musiałabym użyć niewybrednych i niecenzuralnych słów.
Hermiona. Och biedna Hermiona. Naprawdę w tej chwili bardzo jej współczuje. Ja na sto procent bym wymiękła w takiej sytuacji. Podziwiam ją, jej odwagę i determinację aby nie dać im wszystkim tej chorej, sadystycznej satysfakcji!
Całusy i pozdrowienia~ Sheila
Ale się porobiło...Biedna Hermioma :c Dobrze jednak, że się nie poddała, a Draco wykazał jakieś uczucie na kształt współczucia ;)
OdpowiedzUsuńLecę dalej.
O mój Boże !! Jaka Margaret ???. Jejku co oni tej biednej dziewczynie robią !! Tom ma żonę ??. Pierwszy raz sie z tym spotykam i kurcze ciekawie ciekawie :))
OdpowiedzUsuń/Kasia
WTF?
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział,chyba jeden z moich ulubionych :))
OdpowiedzUsuńNa pewno to czytałam, ale nie mam pojęcia dlaczego nie skomentowałam... Bardzo się cieszę, że masz w sobie taką siłę i determinację, by pisać to opowiadanie regularnie przez tak długi czas. Mało jest takich autorek. Muszę je koniecznie przeczytać do ostatniego opublikowanego rozdziału.
OdpowiedzUsuńCzytam twój blog już 2 raz i czekam na nowy rozdzial z niecierpliwoscią :) To nigdy mi się nie znudzi ^^ Podziwiam Cię boi naprawde masz talent. Nie myślałaś o pisaniu czegoś innego niż dramione?
OdpowiedzUsuńPS: Twoje blogi są idealne na ukojenie bólów chorobowych ;*
《~♡~》
Jeśli napiszę coś innego niż Dramione, to będzie to moja autorska historia i już nie w formie bloga.
UsuńMargaret? Oj robi się coraz ciekawiej. Dobrze, że ta kobieta się pojawiła, bo jeszcze trochę, a Nott zabiłby Mionę :( Nadal nie potrafię uwierzyć, że Harry i Ron tak po prostu uciekli i ją zostawili. Na miejscu Hermi bym tego nie wybaczyła.
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje, że jak tylko spotka H i R będą mieli przerąbane! Uwielbiam twój styl pisania. Cała sytuacja nie dzieje się zbyt szybko, że ledwie można nadążyć za fabułą ale rozwija się stopniowo <3
OdpowiedzUsuńCześć! ;) Jestem zaskoczona postawą Draco, a zwłaszcza Teodora! ;D Grabbe to bezmózgi kretyn więc nie będe o nim pisała ;| Czyżby Julianne była matką Hermiony? Dobrze się pojawiła, jeszcze chwila a Nott... Zastanawia mnie też to, że Julianne zaatakowała go wodą, czyżby umiała ją kontorolować? A może nie jest tylko czarownicą? No nic pewnie niedługo poznam odpowiedzi na moje pytania ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wracam do tego opowiadania po raz sama nie wiem już który i nadal jestem oczarowana! Fakt, że Voldemort nie próbuje dopaść Harry'ego samego w sobie, a właśnie przez niego dotrzeć do Dumbledore'a zaimponował mi od samego początku, dlatego chętnie tutaj wracam <3
OdpowiedzUsuń