— Chyba nie pękasz,
Riddle?
Drwina w głosie
Malfoya skutecznie sprowadziła Hermionę na ziemię. Spojrzała na niego z
politowaniem, odruchowo się prostując.
— Nie jestem tobą,
blondasie.
Odpyskowała
Hermiona, a Draco pogratulował sobie w duchu skutecznego odwrócenia jej uwagi
od zmartwień. To oczywiste, że się bała. Nie miał pojęcia, jak sam czułby się
na jej miejscu. Coś takiego z pewnością nie mogło należeć do przyjemnych
doświadczeń.
— Idziecie, czy
nie?
Nagle dobiegł ich
zniecierpliwiony głos Zabiniego, który wraz z Nottem stał już w sali. Blaise przyglądał
się dwójce Ślizgonów, niezbyt zadowolony z zaistniałej sytuacji. Niech tylko
Malfoy spróbuje pokrzyżować jego plany co do Hermiony, to już on się z nim
rozmówi. Wiedząc, że mu się podoba jako jego najlepszy przyjaciel, nie miał
prawa jej podrywać.
— Już.
Odpowiedziała
Hermiona, biorąc głęboki wdech. Nie mogła już zrezygnować, dlatego w
towarzystwie Malfoya pewnym krokiem wkroczyła do Wielkiej Sali. Na jej twarzy
zagościł lekki uśmiech, gdy rozejrzała się po pomieszczeniu. To miejsce od lat
nie zmieniło się ani trochę. Sufit nadal zachwycał. podobnie jak cała reszta. I
jak tu nie kochać Hogwartu? Odruchowo Hermiona chciała podejść do stołu
Gryffindoru, jednak powstrzymał ją nieco rozbawiony Blaise.
— Słoneczko, to już
nie jest twój stół.
— Możesz przestać
używać w stosunku do mnie tych wszystkich zdrobnień? Mam na imię Hermiona.
Nie była zła, po
prostu nie przepadała za tego typu określeniami, dlatego wolała od razu
postawić sprawę jasno.
— Niech będzie.
Hermiona uśmiechnęła
się delikatnie do Blaise’a, po czym cała czwórka ruszyła w stronę stołu
Slytherinu. Większość uczniów znajdowała się już w sali, dlatego dopiero po
chwili znaleźli wolne miejsca. Hermiona usiadła pomiędzy Blaise’em i Draconem,
obok którego z kolei siedział Teodor. Dziwnie się czuła będąc tu z nimi,
szczególnie że jej obecność nie uszła uwadze innych uczniów Domu Węża. Kolejne
osoby zerkały w jej stronę, szepcząc coś do sąsiadów, a nawet wytykają ją
placami. Po części rozumiała ich zachowanie, a przynajmniej się starała. Nie
zmieniła się aż tak bardzo od czerwca, więc zapewne wielu osobom wydawała się
znajoma. Jak jednak racjonalnie wyjaśnić to, że Hermiona Granger siedzi przy
stole Slytherinu, na dodatek w szatach tego właśnie domu? Nie wszyscy Ślizgoni
byli na tyle blisko Voldemorta, aby wiedzieć o jego zaginionej córce, a tym
bardziej o jej odnalezieniu.
— Jesteś sensacją.
Stwierdził Zabini,
spoglądając na dość zakłopotaną dziewczynę. Bycie w centrum uwagi to zdecydowanie
nie dla niej.
— Niestety.
— Spoko, jutro…
— Cześć wam.
Zabiniemu nie było
dane dokończyć, gdyż przerwał mu kobiecy głos. Cała czwórka odwróciła się w
stronę, skąd dochodził i wtedy ujrzeli stojące za nimi trzy Ślizgonki: Tracey
Davis, Pansy Parkinson i Dafne Greengrass, krótko mówiąc damska elita
Slytherinu. Ich po prostu nie dało się nie znać. Każda posiadała nietuzinkową
urodę, specyficzny styl bycia i co najważniejsze dobre pochodzenie. Niejeden
chłopak wodził za nimi wzrokiem, skrycie licząc, że którakolwiek raczy na niego
przynajmniej spojrzeć. Stanowiły one idealny przykład młodych arystokratek
przekonanych, że świat należy do nich.
— Cześć.
Przywitali się
jednocześnie panowie, lecz Hermiona nie wiedziała, co zrobić. Ze strony tych
Ślizgonek nie raz doznała wielu krzywd. Bywały nawet okrutniejsze od swoich
kolegów. Na myśl o tym, że być może to właśnie z nimi będzie zmuszona dzielić
dormitorium, ogarniało ją przerażenie.
— Kto to?
Zapytała Pansy,
spoglądając podejrzliwie na pannę Riddle. Wydawała jej się dziwnie znajoma,
lecz za nic nie mogła skojarzyć imienia tej dziewczyny. Doskonale znała
wszystkich Ślizgonów, a ta szatynka z pewnością wcześniej się do nich nie
zaliczała.
— Hermiona.
Odpowiedział do
razu Blaise, w międzyczasie uśmiechając się czarująco do panny Riddle.
Ślizgonki wyglądały za to na dość zdezorientowane. Znały dziewczynę o tym
imieniu, ale ona nie mogła tu siedzieć.
— Granger?
Ich wątpliwości
postanowiła rozwiać Tracey, nie zamierzając dłużej żyć w niepewności.
— Riddle.
— Co?!
Hermiona jęknęła w
duchu, widząc, że kilka osób odwróciło się w ich stronę, słysząc pisk
dziewczyn. Robiła wokół siebie coraz więcej szumu, a co gorsza nie mogła nad
tym zapanować. Traciła kontrolę, a to zawsze wywoływało u nie to samo – strach.
— Usiądźcie i nie
róbcie zamieszania to pogadamy.
Do akcji wkroczył
Teodor, który nie uważał za właściwe robienia przedstawienia dla całej Wielkiej
Sali, szczególnie zważywszy na delikatność tej sprawy. Im mniej ludzie widzą,
tym lepiej dla nich. Ślizgonki bez słowa spełniły jego polecenie i usiadły
naprzeciwko tak, aby widzieć całą czwórkę.
— To teraz
poznajcie Hermionę Riddle, kiedyś Granger. Uprzedzam wasze pytanie, chodzi o
tego Riddle’a. Od dzisiaj jest w naszym domu.
Zwykle wygadane
dziewczyny nie wiedziały, jak skomentować wypowiedź Notta. W ich głowach
pojawiło się milion pytań, na które pragnęły poznać odpowiedź. Jakim cudem
Granger jest córką Czarnego Pana i od kiedy on takową posiada? Jak została
przeniesiona do Slytherinu i dlaczego towarzyszy jej trójka najlepszych
chłopaków z Domu Węża? Zapewne zaczęłyby zadawać te wszystkie pytania, gdyby
nie fakt, iż drzwi od Wielkiej Sali otworzyły się, a przez nie przeszła Minerva
McGonagall, prowadząc za sobą pierwszoroczniaków. Hermionie ulżyło,
przepytywanie przez te trzy wścibskie Ślizgonki nie należało do rzeczy, które
chciałaby przeżyć. Zaczęła obserwować ceremonie przydziału, udając, że
absorbuje to całą jej uwagę. W rzeczywistości jednak myślami była zupełnie
gdzie indziej. Pomimo obserwowania vice-dyrektorki nawet nie wiedziała, kiedy
ceremonia dobiegła końca, a na podium wkroczył Albus Dumbledore. Choć jego
wygląd nie zmienił się ani trochę, panna Riddle nie potrafiła spojrzeć na niego
jak dawniej. Nadal nie mieściło jej się w głowie, że ten dobrotliwy staruszek
tak naprawdę jest zupełnie innym człowiekiem, zdolnym do tak potwornych rzeczy.
Jak to możliwe, że udało mu się podporządkować sobie cały świat czarodziei, stając
się jego mentorem, podczas gdy w rzeczywistości realizował jedynie swoje plany,
okłamując wszystkich wokół? To zadziwiające jak łatwo osoby inteligentne i
przebiegłe potrafią manipulować ludźmi. Człowiek z natury jest stanowczo zbyt
ufny. Dopiero gdy ktoś go skrzywdzi, staje się czujny i ostrożny.
— Moi drodzy, witam
was ponownie w Hogwarcie.
Rozmyślania
Hermiony przerwał Dumbledore, rozpoczynając swoją przemowę. Na jego twarzy jak
zwykle gościł dobrotliwy uśmiech, a ręce miał rozłożone, jakby chciał objąć
wszystkich zgromadzonych na sali.
— Wiem, że
jesteście głodni, dlatego postaram się zbytnio nie rozwodzić. Przypominam
starszym i oznajmiam młodszym, że wstęp do Zakazanego Lasu jest wzbroniony. Po
dwudziestej drugiej obowiązuje cisza nocna, w której czasie nie wolno opuszczać
swoich Pokoi Wspólnych. Obowiązuje ona wszystkich uczniów, bez wyjątku. Plany
lekcji jutro podczas śniadania wręczą wam opiekunowie waszych domów. Nową
nauczycielką Obrony Przed Czarną Magią została profesor Eveline Marst*. Mam
nadzieje, że ten rok mimo trudnych czasów będzie równie owocny, co poprzedni.
Dyrektor zawiesił
na chwilę głos, ponownie analizując to, co zamierza. Nie, żeby naszły go
jakiekolwiek wątpliwości, jednak musiał to dobrze rozegrać, aby nie wzbudzić
podejrzeń. Jego koncepcja nie należała do prostych, przez co musiał dokładnie
planować każde kolejne posunięcie, aby te w końcu zaprowadziły go do pożądanego
finału. Wziął głęboki wdech, po czym westchną ciężko, a jego uśmiech zastąpiły
powaga i coś, co na pierwszy rzut oka przypominało smutek.
— Nim zaczniemy
ucztę, mam dla was jeszcze jedną wiadomość. Długo nad tym rozmyślałem, jednak
uznałem, że dla własnego dobra powinniście znać prawdę.
Tu Albus zrobił,
krótką pauzę, przelotnie zerkając w stronę Hermiony, której ani trochę się to
nie spodobało. Coś we wzroku Dumbledore’a wzbudziło w niej jeszcze większy
niepokój. Gdy staruszek ponownie zabrał głos, to uczucie zmieniło się w
przerażenie.
— Domyślam się, iż
wielu z was nie wie, że Lord Voldemort ma córkę, którą po latach rozłąki
odnalazł.
Na sali zapadła
idealna cisza, której nie zakłócał nawet najmniejszy szmer. Uczniowie, którzy
zwykle wszystko komentowali, teraz byli zbyt zszokowani, aby wydobyć z siebie
jakikolwiek dźwięk.
— Ta dziewczyna ma
szesnaście lat i uczęszcza do naszej szkoły. Po rozmowie z gronem pedagogicznym
zgodnie doszliśmy do wniosku, że zostanie ona przeniesiona z dotychczasowego
domu do Slytheriun. Uznaliśmy, że tak będzie lepiej dla innych uczniów. Dlatego
od dziś Hermiona, niegdyś Granger, teraz Riddle należy do Slytherinu.
Z całej postawy
Albusa emanowały zarówno trosk, jak i niepokój. Przeciętny obserwator,
nieznający jego mrocznej strony, nie mógł dostrzec w jego oczach błysku
triumfu. Z satysfakcją obserwował rosnący niepokój uczniów, przeczesujących
wzrokiem salę w poszukiwaniu Hermiony, która miała ochotę zniknąć. Nie
wierzyła, że dyrektor naprawdę to zrobił. Jego na pozór niewinna mowa miała
jeden cel – nastawić ludzi przeciwko niej. Początkowo łudziła się, że zdoła
uchronić się przed ocenianiem po pozorach, ale teraz ta nadzieja prysła niczym
bańka mydlana. Między wierszami każdy mógł wyczytać, że Dumbledore uważa ją za
zagrożenie. Ze zdaniem Albusa liczyli się wszyscy, a teraz ona dzięki niemu
stała się marginesem społecznym. Kogo obchodziło, że nadal była tą samą
dziewczyną, co dwa miesiące temu? Kto starałby się ją zrozumieć, skoro
nieomylny Dumbledore wiedział najlepiej? Nikt już nie patrzył na nią jak na
normalną szesnastolatkę, stała się córką Czarnego Pana. Właściwie to, jaka jest,
przestało się liczyć, dla ludzi nazwisko
i poczynania Toma określały ją wystarczająco. W pewnym momencie Hermiona
spojrzała na Albusa, a ich oczy się spotkały. Jej brązowe tęczówki przepełniał
żal, który ani trochę nie wzruszył dyrektora. Dla niego ta mała zmieniła się w
pionek, biorący udział w grze, którą zamierzał za wszelką cenę wygrać.
— Nie przedłużając,
smacznego.
Głos Albusa
ponownie stał się dobrotliwy, a on sam po przywołaniu na stoły jedzenia, zszedł
z podium, ponownie zajmując swoje miejsce. Mimo to Hermiona nadal wpatrywała
się w mównicę, gdzie jeszcze przed chwilą stał, czując, jak jej umysł zalewa
fala smutki i żalu. Czym sobie zasłużyła na takie traktowanie? Czy naprawdę
nazwisko było wystarczającym powodem do gnębienia jej? Czy istotnie ludzie
stali się tak bezwzględni, aby nie zwraca uwagi na uczucia drugiej osoby?
Wychodzi na to, że tak, a Albus Dumbledore stanowił tu najlepszy przykład. Tak
strasznie chciała, wiedzieć, dlaczego ten człowiek stara się zniszczyć jej
rodzinę. Bez powodu nikt nie zdecydowałby się na coś takiego. Los może i bywa
okrutny, niejednokrotnie raniąc boleśnie, ale to nie powód, aby niszczyć życie
innym, szczególnie tym, którzy nawet nie są w stanie się obronić. W tym
momencie Hermiona czuła się tak cholernie bezradna. Nienawidziła tego uczucia,
którego w swym krótkim życiu doświadczyła zbyt wiele razy. I jeszcze jakby tego
było mało, przez cały czas czuła na sobie natarczywe spojrzenia zgromadzonych w
sali. Gdy tylko przestała patrzeć na podium, utkwiła wzrok w pustym talerzu,
byleby nie mierzyć się z tym wszystkim. Niczym dziecko, które uważa, że gdy
zamknie oczy, to inni również go nie zobaczą. „Uspokój
się, oddychaj…”, powtarzała w myślach, bezskutecznie starając się opanować
targające nią emocje.
— Riddle?
Nagle do Hermiony jakby
z oddali dotarł głos siedzącego obok niej Dracona. Sam nie wiedział, co chce
powiedzieć, jednak wypowiedziane przez dyrektora słowa naprawdę nim
wstrząsnęły. Nie były one niczym innym jak szczuciem całej szkoły na Riddle.
Może nie znał jej za dobrze, ale na Salazara, komu ta dziewczyna miałaby
zagrażać? O wiele można by ją oskarżyć, ale nie o to, że zamierza terroryzować
szkołę. Hermiona nie odpowiedziała, kręcąc jedynie krótko głową. Nie ufała
swojemu głosowi na tyle, aby cokolwiek powiedzieć. Najchętniej po prostu by
stąd wyszła, ale to tylko pogorszyłoby jej i tak kiepską sytuację. Zostanie tu
do końca kolacji, której nie zamierzała spożywać, aż w końcu będzie mogła wyjść
z tej cholernej sali jak najdalej od Dumbledore’a i tych wszystkich ludzi.
Wątpiła, że w lochach zazna spokoju, ale z dwojga złego wolała pójść tam, niż
zostać tu. Czas dłużył jej się niemiłosiernie dlatego, gdy w końcu siedzący
obok niej Ślizgoni zaczęli się zbierać, przyjęła to z ogromną ulgą. Wyszli z sali,
nie odzywając się do siebie ani słowem. Trwało to jednak stosunkowo krótko,
gdyż już po chwili dołączyły do nich Pansy, Tracey i Dafne. Szybko wdały się
one z chłopakami w dyskusję o wakacjach, lecz do Hermiony nie docierały ich
słowa. Szła kawałek za nimi ze spuszczoną głową, co nie było zbyt rozsądne,
szczególnie iż nie do końca wiedziała, gdzie znajduję się salon Slytherinu.
Dopiero głos Teodor po zatrzymaniu się całej grupy wybudził ją z transu.
— Czysta krew.
Hermiona
przewróciła oczami, nad banalnością tego hasła. Gorszego już chyba nie mogli
wymyślić. Gdy w ścianie pojawiło się przejście, do razu wkroczyła do salonu,
rozglądając się dookoła. Pomieszczenie znacznie różniło się od wieży
Gryffindoru. Jego powierzchnia była o wiele większa i prostokątna, a klimat…
mroczny. Zdaniem Hermiony brak okien nie działa na korzyść tego miejsca, choć
zielonkawe światło sączące się z lamp nadawało mu swego rodzaju urok. Królowały
tu szmaragdy, srebro i czerń, idealnie ze sobą współgrając. Na prawej ścianie
mieścił się bogato zdobiony kominek, przed którym znajdowało się kilka czarnych
kanap i foteli do kompletu. Stoliki i cała reszta zostały poustawiane tak, aby
w salon był jak najbardziej funkcjonalny i przestronny. Całość nie prezentowała
się najgorzej, szczególnie że panna Riddle zdążyła już przywyknąć do takiego
klimatu, mieszkając przez miesiąc w Riddle Manor.
— Witaj w
Slytherinie.
Przywitał Hermionę
Blaise, uśmiechając się przy tym przyjaźnie. Ta mimo szczerych chęci nie mogła
mu się odwdzięczyć tym samym. Smutek, który w niej tkwił, skutecznie
uniemożliwiał jej nawet minimalne uniesienie kącików ust.
— Riddle.
Nie wiadomo skąd w
pomieszczeniu niczym duch pojawił się Snape.
— Tak?
— Za mną. Malfoy,
Nott i Zabini również.
Nie zadając
zbędnych pytań, wiedząc, że i tak nie uzyskają odpowiedzi, cała czwórka ruszyła
za nauczycielem, zostawiając za sobą trzy Ślizgonki. Dziewczynom średnio się to
spodobało, a Hermionę zaczęły postrzegać jako intruza, a przynajmniej dwie z
nich. Mogła sobie być córką Czarnego Pana, ale jakim prawem odciągała od nich
chłopaków, których od tak dawna pragnęły zdobyć. Niekoniecznie uważały ją za
zagrożenie, ale nawet takiej pokraki jak ona nie można było zlekceważyć. W tym
samym czasie czwórka uczniów na czele z Severusem dotarła do miejsca, gdzie
drogi rozchodził się w dwie strony, tworząc korytarze prowadzące do sypialni:
po lewej dziewcząt, po prawej chłopców. Profesor bez wahania skręcił w prawo.
Zatrzymał się dopiero przy parze ostatnich drzwi.
— Te…
To wskazał na
pierwsze wejście.
— …prowadzą do nowej
sypialni waszej trójki, a tamte do twojej. Od dzisiaj mieszkacie tutaj i nie
jest to sprawa podlegająca dyskusji, dlatego teraz żegnam.
Snape jak szybko
się pojawił, tak szybko zniknął. Miał sporo zachodu z przeniesieniem tej trójki
i zorganizowaniem lokum dla Hermiony. Riddle’owie nalegali, aby ich latorośl
mieszkała sama, jak najbliżej swoich ochroniarzy. Snape chcąc nie chcąc musiał
się zgodzić. Na szczęście Tom dość hojne wynagrodził mu wszelakie
niedogodności. Ślizgoni obserwowali, jak Severus znika za zakrętem, po czym
zapadła krótka cisza, którą przerwała Hermiona.
— W takim razie
dobranoc.
Pospiesznie weszła
do pokoju, nie dając chłopakom możliwości, zabrania głosu. Wszelakie
towarzystwo było jej teraz zbędne. Chciała w końcu zostać sama po tym bez
wątpienia męczącym i pełnym niekoniecznie miłych wrażeń dniu. Z ulgą zamknęła
za sobą drzwi i rozejrzała się po dormitorium.
— Nie wierzę.
Wyrwało się
dziewczynie, gdy zdała sobie sprawę, że pokój, w którym się znajduje, jest
identyczny jak jej sypialnia w Riddle Manor. Był nieco mniejszy, ale wszystkie
inne szczegóły – poza tarasem i oknami – zostały idealnie odtworzone. Ulżyło
jej, że nie będzie zmuszona przyzwyczajać się do nowego otoczenia. Sypialna
stanowiła dla niej swego rodzaju azyl, którego będzie potrzebowała, szczególnie
teraz.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
— Ktoś tu się
nieźle postarał.
Stwierdził z
uznaniem Blaise, oglądając ich nowe lokum. Dormitorium było większe niż to,
które zajmowali do tej pory i o wiele lepiej urządzone. Każdy z nich posiadał
dwuosobowe łóżko z baldachimem w kolorach Slytherinu, biurko i sporawą szafę, a
drzwi znajdujące się na równolegle do wyjścia zapewne prowadziły do łazienki.
— Taa…
Draco nie podzielał
entuzjazmu kolegi. Nie rozglądając się nawet po pokoju, usiadł na pierwszym
łóżku z brzegu. Jego myśli nawet w najmniejszym stopniu nie zajmowało nowe
lokum. Malfoya o wiele bardziej interesowała sprawa ich sąsiadki. Zżerała go
ciekawość, za co Drops tak nienawidzi Riddle’ów. Podejrzewał, że tak na dobrą
sprawę nie wie tego nikt poza samymi zainteresowanymi. Nawet najbardziej
zaufani śmierciożercy dysponowali mocno okrojonymi informacjami, które zapewne
stanowiły zaledwie wierzchołek góry lodowej. Rozmyślałby tak zapewne jeszcze
długo, gdyby nie słowa Teodora, które sprowadziły go na ziemie.
— Nie uważacie, że
Hermiona jest nieco… dziwna?
— Miewa dziwne
odruchy i humory, ale w końcu jest dziewczyną. Poza tym, kto by się tym
przejmował.
Draco i Teodor
spojrzeli na siebie znacząco, wiedząc, że poruszanie tego tematu z Zabinim jest
bezcelowa. Dla niego wszystko było białe lub czarne, tu trzeba było patrzeć
głębiej.
— Dobra, nie wiem
jak wy, ale ja jestem padnięty, więc zaklepuję łazienkę.
Oznajmił w końcu
Blaise, podchodząc do swojego kufra. Gdy zabrał z niego wszystko, co potrzebne
zniknął za drzwiami łazienki.
— Ona coś ukrywa.
Stwierdził po
dłuższej chwili Draco, gdy z łazienki zaczął dochodzić szum wody. Teodor nie
musiał pytać, o kogo chodzi blondynowi.
— Masz coś
konkretnego na myśli?
— Jeszcze tego nie
wiem, ale pomyśl, raz jest pyskata i pewna siebie, a wystarczy jeden
niewłaściwy ruch, żeby zaczęła się zachowywać jak zaszczute zwierze. To nie
jest normalne.
— Ktoś tu się
bardzo interesuje naszą podopieczną.
— Ktoś tu jest
idiotą i powinien się zamknąć.
Zripostował
elokwentnie Draco, przez co Teodor z trudem zdusił w sobie śmiech. Jego
przyjaciel był tak zabawny, gdy starał się coś ukryć, a szczególnie to, że
Hermiona interesuje go już od dłuższego czasu. Teodor nie wiedział, co to jest:
ciekawość, fascynacja, czy jeszcze coś innego, lecz było na tyle silne, aby
przyciągać młodego arystokratę do panny Riddle. Nie zamierzał go jednak o nic
wypytywać, bo z doświadczenia wiedział, że na zadowalającą odpowiedź, nie ma co
liczyć. Więcej nie poruszali już tematu Hermiony, a gdy każdy skorzystał z
łazienki, po prostu poszli spać.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
— Ej! Wstawajcie,
szybko!
Draco jęknął
żałośnie, słysząc wrzaski Blaise’a. Sądząc po tym, jak się czuł, musiało być
naprawdę wcześnie, zdecydowanie za wcześnie.
— Zamknij się,
kretynie, ale idź drzeć mordę gdzie indziej.
Mruknął zaspany
Teodor, ukrywając twarz w poduszce. Nie zamierzał zrywać się bladym świtem,
tylko dlatego, że jego kumpel ma zaburzenia psychiczne.
— Ludzie, Hermiona
zniknęła!
Te słowa zadziałały
lepiej niż kubeł zimnej wody. Obaj Ślizgoni zerwali się z łóżek, patrząc z
niezrozumieniem na Zabiniego.
— O czym ty mówisz?
Zapytał Teodor, nie
do końca rozumiejąc, co się dzieje. Zdążył już zejść z łóżka i teraz stał obok Zabiniego,
uważnie mu się przyglądając.
— Poszedłem do
niej, pukałem, ale nikt nie odpowiadał. Myślałem, że coś się stało, ale jej
nigdzie nie ma.
Wytłumaczył
pospiesznie Blaise, gestykulując przy tym rękami. Nie wiedział dlaczego, ale
miał złe przeczucia.
— Po jaką cholerę
ty do niej polazłeś z samego rana?
Blaise spojrzał na
Notta wzrokiem pełnym politowania.
— Serio teraz
chcesz o tym rozmawiać?
— Jakby nie patrzeć
to…
— Dobra. Skończcie.
Pogadacie sobie później. Trzeba znaleźć Riddle.
Draco jako jedyne
zachował trzeźwy umysł. Teraz musieli znaleźć Hermionę. Jeśli coś jej się
stanie, oni przypłacą za to głową. Nie zwracając uwagi na przyjaciół,
pospiesznie wciągnął na siebie spodnie i t-shirt, po czym wyszedł z
dormitorium. Szedł szybko w stronę wyjścia z salonu. Wątpił, aby Riddle
znajdował się właśnie w nim, dlatego musiał szukać gdzie indziej. Po głowie
krążyło mu tysiąc myśli, a jedna bardziej absurdalna od drugiej. Wiedział, że
to robienie za niańki przysporzy im samych problemów, ale nie myślał, że tak
szybko. Przyspieszył kroku, przemierzając lochy, gdy nagle wychodząc za zakrętu,
ją zobaczył. Była zaledwie trzy metry przed nim w sportowym
stroju, który podobał mu się mniej niż ten, który nosiła w Riddle
Manor. Teraz jednak jej wygląd najmniej go obchodził. Pokonał dzielącą ich
odległość i zatrzymał się tuż przed Hermioną, przez co ta omal na niego nie
wpadła.
— Co ty tu robisz?
Zapytała zdziwiona
Hermiona, cofając się o krok, aby nie stać zbyt blisko Malfoya. Nie myślała, że
spotka tu kogoś o tej porze, a już na pewno nie jego.
— Tobie mógłbym
zadać to samo pytanie.
Draco skrzyżował
ręce na piersi, patrząc z góry na pannę Riddle.
— Byłam pobiegać.
— Fajnie, tylko
dlaczego my nic o tym nie wiemy?
— Bo nie mam zamiaru
wam się ze wszystkiego spowiadać?
— Zmartwię cię,
mała, ale będziesz musiała.
— Jak chcę pójść do
łazienki, to też mam was o tym informować?
Z każdą sekundą
irytacja Hermiony rosła. Wychodzi na to, że nic już nie mogła zrobić sama, a
oni zamierzali z niej zrobić bezwolną marionetkę. Przez chwilę łudziła się, że
ta trójka odpuści, ułatwiając im wszystkim życie, ale nie, bo po co.
— Jeśli chcesz,
żebym ci umył plecy, to ja chętnie się poświęcę.
Draco z łobuzerskim
uśmiechem puściła Hermionie oczko, przez co ta w momencie poczerwieniała ze
złości.
— Cham!
Krzyknęła mu prosto
w twarz, zadzierając przy tym głowę. Właśnie tego nienawidziła w swoim
wzroście. Wszyscy patrzyli na nią z góry, a szczególnie taki Malfoy, któremu
nie sięgała nawet do ramion. Ta myśl zdenerwowała ją jeszcze bardziej. Chciała
wyminąć blondyna i odejść, lecz ten zastąpił jej drogę.
— O nie, mała,
jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać.
— Jeszcze raz
powiedz do mnie mała, a nie żyjesz!
Co za cham! Jak on
śmie ją tak traktować? Ile ona ma do cholery lat? Przez tyle czasu radziła
sobie sama bez ich kontroli i jakoś nadal żyje.
— Nie unoś się,
tylko słuchaj. Zapomnij o samotnych eskapadach po zamku. Jeśli coś ci się
stanie, nam się za to dostanie, więc nie licz, że odpuścimy.
Przez chwilę mierzyli
się gniewnym spojrzeniem i nie wyglądało na to, aby którekolwiek zamierzało
odpuścić. W końcu jednak Hermiona uznała, że tak nic nie wskóra i czas zmienić
taktykę. Już ona pokaże temu wyrośniętemu kretynowi.
— Dobra, w takim
razie codziennie punkt piąta masz być zwarty i gotowy. Skoro nie mogę wychodzić
sama, będziesz biegał razem ze mną.
— Żartujesz.
— Nie, o szóstej
wracamy do zamku, więc do śniadania masz jeszcze godzinę.
Draco patrzył na
Riddle szeroko otwartymi oczami. Ona chyba do reszty zdurniała. Że niby miałby
wstawać przed piątą, żeby jaśnie królewna mogła sobie pobiegać? Spojrzał jej w
oczy i w nich zobaczył coś, co nieco go otrzeźwiło. W czekoladowych tęczówkach
dostrzegł triumf z powodu zwycięstwa, którego zapewne dziewczyna się
spodziewała. „Ja ci pokażę,
Riddle”.
— Zgoda.
— Słucham?!
Tego się nie
spodziewała. Wszyscy jak dotąd na wieść, że wstaje bladym świtem tylko po to,
żeby pobiegać, reagowali śmiechem, a on tak po prostu się zgadza? To z pewnością
jej się śni. Czy dla tej całe arystokracji poszanowanie ludzkiej prywatności to
naprawdę tak wiele? Cholera, niech w ogóle z nią zamieszkają, żeby przypadkiem
nie zrobiła czegoś głupiego przez sen. Jak nie Voldemort to teraz Malfoy. Gorzej
już chyba być nie mogło.
— Normalnie,
przyjdę po ciebie jutro i nawet nie próbuj się wymykać, bo Salazar mi
świadkiem, że rzucę na ciebie zaklęcie namierzające albo zacznę prowadzać na
smyczy.
Mimo całej sytuacji
Draco wydawał się rozbawiony. Widok tak wkurzonej Riddle sprawiał mu niemałą
frajdę. Niechętnie musiał też przyznać, że z zaróżowionymi policzkami i rękami
podpartymi na biodrach na swój sposób wyglądała uroczo. Może i nie była
wybitnie piękna, ot tak zwykła niska i drobna dziewczyna. Jednak młody Malfoy
jak na indywidualistę przystało, widział w niej coś niezwykłego. Ciężko mu się
było do tego przyznać, ale w końcu ile można się oszukiwać. Riddle mimo
irytującego charakteru i wszystkich osobliwości budziła w nim silną potrzebę
bliższego poznania jej. W sumie nie było w tym nic złego. Należeli do jednego
świata, mieli spędzać ze sobą większość czasu. Nic nie stało mu na
przeszkodzie. No może poza jednym małym szczegółem, a mianowicie…
— Nienawidzę cię,
Malfoy.
Warknęła
wyprowadzona z równowagi Hermiona, czując, jak po jej ciele rozchodzą się
znajome iskry. Wiedziała, co to oznacza i, że to jeden z powodów, przez
które powinna się stąd natychmiast oddalić. Tym razem bez trudu ominęła Dracona
i szybkim krokiem ruszyła w stronę Pokoju Wspólnego. Po drodze spotkała Notta i
Zabiniego, lecz nie zważając, że ci coś do niej mówią, szła dalej, chcąc jak
najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Jak na jeden dzień, który o zgrozo
dopiero się zaczął, miała już dość durnych dyskusji.
— Coś ty jej
zrobił?
Zapytał Blaise,
patrząc badawczo na Dracona, który zdążył do nich dołączyć. Wyglądał na dziwnie
zadowolonego z siebie, co zaintrygowało chłopaków. Szczególnie patrząc na to, w
jakim humorze odeszła Hermiona.
— Nic, co powinno
was obchodzić.
Draco nie siląc się
na żądne wyjaśnienie, również skierował się do salonu Slytherinu. Może ten rok
jednak nie będzie taki zły?
*
W moim opowiadaniu Snape pozostał Mistrzem Eliksirów, OPCM uczy właśnie ta
pani. Postać Horacego nie występuje w ogóle.
Witam.
Oto
i jest tak wyczekiwany przez Was rozdział 10. Udało mi się go w końcu
dokończyć. Przyznam szczerze, że jestem z niego bardzo zadowolona. Niby nic
takiego, ale jednak dla mnie ma coś w sobie.
Chciałabym
Wam jeszcze o czymś powiedzieć. Nie mówię, że tak się stanie, ale może nastać
takie okres, że dodawanie raz w tygodniu rozdziałów będzie dla mnie fizycznie
niemożliwe. Realne życie i przede wszystkim szkoła pochłaniają masę mojego
czasu. Wszystko dzięki cudownej rzeczy jaką jest matura. Nie ukrywam, że chciałabym
zdać ją dobrze, co wiąże się z dodatkowymi obowiązkami. I właśnie dlatego
chciałabym Was uprzedzić, że może nastąpić czas, kiedy rozdziały będą dodawana
np. raz na dwa tygodnie. Nie jest to zależne ode mnie, dlatego liczę, że
zrozumiecie. Cóż, mam jednak nadzieję, że uda mi się utrzymać taką
częstotliwość dodawania notek, ale po prostu chciałam Was uprzedzić. A teraz
już Was nie zanudzam.
Ps:
Ciągłe pytania kiedy następny rozdział naprawdę nie sprawią, że napiszę go
szybciej.
Laf
Omnomnomn *.*
OdpowiedzUsuńNareszcie <3
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Tyle na niego czekałam z niecierpliwością i się nie zawiodłam. Cham z tego Dumbledora :c Biedna Hermiona..
UsuńA Blaise mnie wkurza ;/ Ona jest Draco!
Czekam na kolejny rozdział z jeszcze większą niecierpliwością (^.^)
Ann
OMG. Taki świetny. Nie mogę doczekać się kolejnego! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak każdy, czyli po prostu genialny :) i w prost nie mogę doczekać się kolejnego :) Już widzę Malfoya o 5 rano jak biega :D Super pomysł :)
OdpowiedzUsuńA co do matury, to możemy sobie podać ręce, też ledwo wyrabiam z pisaniem, nauką i fakultetami na raz... więc zostaje mi tylko życzyć powodzenia :)
Mogłabyś mnie informować w spamie o nowych rozdziałach?
Pozdrawiam i weny życzę :)
PS. Zapraszam na nie-oceniaj-po-pozorach-dramione.blogspot.com
FENOMENALNY!
OdpowiedzUsuńBieganie Malfoya z Hermioną z pewnością będzie ciekawe :D Blaise mnie wkurza, a szkoda, bo go lubię xd Mógłby w końcu dać spokój biednej Riddle.
No i Dumbledore, jak on w ogóle mógł zrobić coś takiego?
Asgdyrgwehfjjfnidvfr, nie wiem co więcej napisać xD
Czekam na kolejny i pozdrawiam,
Mrs Black ♥
Dzisiaj będzie krótko:
OdpowiedzUsuń-nie wiem czemu, ale mi czegoś brakuje. Może dlatego, że są krótkie rozdziały? Nie wiem. Co oczywiście nie oznacza, że historia mi się nie podoba, tylko... No właśnie to TYLKO...
-kiedy Zabini zorientuje się, że Hermiona nie jest dla niego? No kiedy?
-narobiłam sobie tyle nadziei, że w tym rozdziale będzie konfrontacja z innymi, kiedy wiedzą już, że jest córką Voldemorta... No, ale czekanie to już połowa przyjemności, nieprawdaż? ;)
Taa, miało być "krótko"... Coś mi nie wyszło, ale mniejsza z tym, życzę weny
Pozdrawiam,
Cassie :)
P.S. A tak poza tym, to nie masz co się martwić, przecież wiadomo, że nie będziesz zawalać szkoły i nie mieć swojego życia, tylko po to, żeby uszczęśliwić jakichś anonimowych czytelników (czy mi siebie zdaje czy trochę dziwnie to zabrzmiało? Mniejsza z tym, wiesz o co mi chodzi ;3)
Głupie ślizgonki :D haha ale Draco dał jej popalić :D czekam na kolejnyy i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJak zawsze genialne :) Draco geniusz zła i podstępu haha :) Szkoda mi Hermiony , po tej przemowie Dumbledora .... ygh jak on mógł ? Nie moge go sobie wyobrazić w roli "tego złego" ;_; Niańki Miony najlepsze! <3 Czekam na to wspólne bieganie :D Pozdrawiam i życzę dużo weny !
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo dobry (y) Powinnaś naprawdę być z niego zadowolona ! Tak w ogóle to już nie mogę się doczekać 11 rozdziału :P A to z tym bieganiem Hermiony i Dracona to naprawdę dobry pomysł i mówiąc szczerze uśmiałam sie przy nim ;) Życzę weny i dużo wolnego czasu :3 ~ Klaudia
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńBędziemy czekać na rozdziały bo warto, ten jest genialny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki <3
Świetny rozdział, taki tajemniczy. Dumbledora nie znoszę coraz bardziej i szkoda mi Hermiony za to w jakiej sytuacji ją postawił. Już nie mogę się doczekać wspólnych biegów Draco i Herm! Coś czuję, że dzięki nim bardziej się do siebie zbliżą. Mam rację? ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
Świetny rozdział! Nadal nie przywykłam do tego, że Dumbledore nie jest dobry i to co powiedział podczas mowy, po prostu jak on mógł?! Współczuję Hermionie :( I bardzo fajnie, że będą sobie codziennie biegać ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
PS. Zapraszam na nowy rozdział na http://dramione-never-forget-you.blogspot.com/
Cudo <3 Na prawdę zazdro takiego talentu xd
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-historia-hermiony-riddle.blogspot.com/ :)
Fajny rozdział, w końcu dotarłam.P Podoba mi się, muszę się bardziej wczuć w tą historię. Życzę weny. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńthe-streetangel.blogspot.com
Świetny! Czekam na kolejny <33
OdpowiedzUsuńO matko, jest wspaniały! <#
OdpowiedzUsuń~Salvio Hexia na telefonie...
Aish... Napisałam długaśny komentarz, a po 'opublikowaniu' co się okazało... że, poszedł się za przeproszeniem pie*****. Więc postanowiłam poczekać, aż dorwę kompa i mniej więcej go streścić.
OdpowiedzUsuńNo więc:
Rozdział naprawdę bardzo mi się podoba. Nie dziwię się, że Hermiona chciała zachować w tajemnicy swoje pochodzenie. No, ale Dumbledore miał oczywiście inne plany. Zachował się okropnie i powinien się za to smażyć we piekle. A co! Uczniowie zresztą powinni wziąć pod uwagę to jak Hermiona zachowywała się i jaka była przez te ostatnie 5 lat, ale co ich to obchodzi.
Draco coraz bardziej mnie urzeka. Uroczy... To cudownie, że tak troszczy się o Hermionke nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy. Ale coś nie widzę go wstającego o 5.00 rano. Współczuje mu, ale na pewno to wstawanie nie pójdzie na marne. Blaise się pewnie wkurzy jak się dowie. No i jestem ciekawa jak zareagują Harry i Ron na wiadomość o pochodzeniu Riddle. Będzie ciekawie...
A co do częstotliwości notek to lepiej, żebyś tak jak wspominała, dodawała je rzadziej, ale tak samo świetne i długie ja teraz niż na siłę zmuszała się do napisania czegokolwiek, by było w terminie. :D
A TnM to będę trzymać za Ciebie kciuki, żeby matura poszła Ci jak najlepiej.
Hwaiting Unni! ^^
Wspaniałe!
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć <3 bardzo ładnie nie to za słabe... To jest Genialne!
Z niecierpliwością czekam na next :D
Ps: Zapraszam do mnie na http://nie-zapomnij-dramione-pamietaj.blogspot.com :3
Proszę o szczerą opinie :3
Bardzo fajny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSuper czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial
OdpowiedzUsuńŚwietny!!!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny ;**
Wspaniały! ;d
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :) Życzę weny i czekam nn :) Z.
OdpowiedzUsuńKolejny, świetny rozdział :) Ciekawi mnie postać Dumbledore'a, ta jego zawziętość i bezwzględność - co takiego się stało? Malfoy jest u Ciebie idealny, Teodor na swój sposób ... Kochany, a Blaise... Cóż, na ogół lubię jego postać w fanfikach, jednak u Ciebie jest po prostu tępy :D
OdpowiedzUsuńPiszesz tak, że nie da się oderwać. Czekam na kolejny!
Mimo że (niestety) krótki, rozdział bardzo ciekawy <3 Szkoda, że nie masz więcej czasu na pisanie, ale chyba wolę jeden pożądny, długi rozdział raz na dwa tygodnie, niż jeden, krótki co tydzień. Miło też, że mimo matury nie zawieszasz bloga, to dość duże poświęcenie. Ale do rzeczy:
OdpowiedzUsuń- rozdział, mimo że nie dzieje się w nim nic nadzwyczajnego, jest ciekawy.
- fajnie, że Hermiona ma oddzielne dormitorium, bo z innymi Ślizgonkami by się chyba pozabijała xD
- wyhaczyłam fragment, gdzie napisałaś ze tylko dwie z damskiej trójcy Slytherinu maja do niej uprzedzenia, ratujesz moje zdanie o arystokratkach z Domu Węża
Życzę weny i czasu na pisanie rozdziału, wracaj szybko z Nowym Rozdziałem <4
* <3
UsuńJeszczę chcę dodać, że nie mogę się doczekać wspolnych biegow Dracona i Hermiony, o ile takiwe będą :D
Powiem Ci tak rozdział zachwycjajacy.
OdpowiedzUsuńnie wiem skąd czerpiesz pomysły, ale niektóre sytuacje tak przypominają moje życie,ze aż się z tego śmieje w glos. ;)
Ugh... Klasa maturalna, powodzenia Ci życzę i znalezienia choć chwili czasu dla siebie ;)
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
SUUUUUUUUPER bardzo podoba mi się ten rozdział ma w sobie coś interesującego i intrygującego lubię nieoczekiwane zwroty akcji a ty robisz ich wiele.
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekając na nową notkę próbuje nie zwariować...;-)
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się wspólnych biegów Draco Hermiony ^^
Czy Miona musi wstawać tak wcześnie? Na miejscu Draco już dawno odpuściłabym ;P
http://dralyss-magia-tu-jest.blogspot.com/
Wspaniały rozdział! Nie mogę nadal wyjść z podziwu. Albus w końcu pokazał swoje prawdziwe oblicze! Szkoda, ze inni odebrali to na niekorzyść panny Riddle. Draco i Hermiona <3 życie pełne jest niespodzianek. Już sobie wyobrażam to ich bieganie. Będzie ciekawie! Życzę weny i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńAww cudowny rozdział! Czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuńHej! Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award ! Więcej tutaj : http://riddle-and-malfoy.blogspot.com/2014/10/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :D
Luna xdd
Świetny rozdział ! <3 Jasne, że rozumiemy, matura to nie jest test po 6 klasie. Poczekamy na te rodziały ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
/ Paulaaa
Cud miód i orzeszki! Już chcę zobaczyć, jak ten śpioch wstaje i ledwo przytomny biega z Hermioną o 5 rano! :D To będzie komedia. Ciekawa też jestem reakcji Gryfonów na zmianę nazwiska brązowookiej. No nic pozostaje mi czekać na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dimi,
halfofdim.blogspot.com
(nadrobiłam wszystkie zaległości :D)
OdpowiedzUsuńświetne <3
*.*
~Acruxia
Świetny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńDraco & Hermiona... po prostu kocham. Fajnie, że nie zmieniłaś charakteru Draco ;)
Blaise ymmmm... co on chciał od Riddle o tak wczesnej porze?
Pozdrawiam Tonks :*
świetne czekam na więcej pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńJej!!! Nowy rozdział xD
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba tak jak wszystkie pozostałe (to taki mały szczegół) Szkoda mi Mionki.. Dumbledore strzeż sie !!! Heh...
GENIALNY no poprostu GENIALNY ten pomysł z porannym bieganiem z Draco <3 ...Wydaje mi się czy Draco coś powoli zaczyna czuć di panny Ridlle?
Czekam na następny rozdział :)
Dużo dużo weny !!!
Pozdrawiam
Esia:**
Ale z Dumbledore'a zrobiłaś skurwiela. XD Jestem ciekawa co będzie dalej. Jakoś sobie nie wyobrażam Draco wstającego tak wcześnie, żeby móc pobiegać z Riddle. :D Ja już się nie mogę doczekać scen miłosnych między Hermioną, a Malfoyem, o ile będą takie. :)
OdpowiedzUsuńŚmietana.
Wciąż nie potrafię przyzwyczaić się do takiego zimnego, oschłego i poniekąd fałszywego Dumbledora. Jest dla mnie taki obcy... Wiem, że masz w tym swój cel, ale niemożliwym jest to, jak chęć zemsty potrafi namącić w głowie.
OdpowiedzUsuńHermiona czuje się osaczona i wcale jej się nie dziwię. Wszyscy teraz snują w głowie najgorsze myśli na jej temat, a ludzkie słowa są czasami nawet bardziej bolesne niż czyny, dlatego powinna się przygotować psychicznie na walkę. Zastanawia mnie, jak będą wyglądały sytuacje, kiedy Ślizgoni będą mieli lekcje z Gryfonami... To na pewno będzie niezwykłe doświadczenie.
Chodzi mi po głowie też taka myśl, że Pansy razem ze swoją świtą nie będą zbyt miłe i przychylne dla Hermiony, więc można się spodziewać wybuchowych akcji.
Zabini coraz bardziej mnie wkurza, bo robi z siebie prawdziwego pacana. Niby chce dobrze, ale wychodzi co najmniej źle. I jeszcze ta jego głupia fascynacja i chęć zdobycia Hermiony za wszelką cenę... Idiotyzm na całej linii.
Strasznie podoba mi się postawa Notta w tej całej 'maskaradzie'. On jako jedyny patrzy na to cały czas trzeźwym i racjonalnym wzrokiem, nie daje się ponieść i ucisza Blase'a kiedy trzeba, a to podoba mi się najbardziej. :D
No i pozostaje jeszcze Draco, który też ma bardzo fajne podejście do wszystkiego, co związane z Hermioną. Coś musi być na rzeczy, skoro zdecydował się nawet na poranne bieganie. Jasne, z jednej strony chodzi o dumę, ale z drugiej o fascynację i nieodpartą chęć odkrycia tajemnicy, jaką skrywa ta dziewczyna. Naprawdę już nie mogę się doczekać, kiedy powoli zaczną się wyjaśniać fobie Riddle, a także rozpoczęcia ich wspólnego zadania.
Więcej chyba dodawać nie muszę, rozdział jak zwykle super i oby tak dalej!
Ściskam,
Silje.
Rozdział super ;)
OdpowiedzUsuńNo to Drops dał niezłe przemówienie na temat Herm, nie ma co… Nie marnuje czasu tylko próbuje od razu wszystko ustawić tak, żeby szło po jego myśli… Ha, dobrze, że jest jeszcze Snape, który musi ogarnąć to wszystko ;) Ileż ma teraz roboty ;)
Blaise zachowuje się zbyt nachalnie… chyba jeszcze nie dotarło do niego, że Herm nie jest typową Ślizgonką i nie da się tak łatwo podejść na piękne słówka.
Oj będzie ciekawie między Draco i Herm ;) Już nie mogę się doczekać ich przyszłych konfrontacji… a jeszcze muszą ze sobą współpracować przy swojej misji ;)
Pozdrawiam
OMG *.* OMG *.*
OdpowiedzUsuńWybacz, że dawno nie komentowałam, ale z telefonu nie da się dodać komentarza. Nie wiem dlaczego.
A czytam wszystko przez telefon.
DZisiaj specjalnie weszłam przez komputer, żeby dodać komentarz.
Matko ^^
Hermiona i Draco i wgl.. <3 <3 <3
Nie mogę, nie wiem co napisać ;p
CUDO <3
Pozdrawiam,
Princess Andromeda
http://dramione-innahistoria.blogspot.com/
CU-DO-WNE !!!!!!!
OdpowiedzUsuń:)
Świetne opowiadanie kocham ♥ jak piszesz może pamiętasz mnie z GG przeczytałam tw stare opowiadanie również było mega 💞
OdpowiedzUsuńNie żeby coś, ale ten rozdział jest boski!
OdpowiedzUsuńKocham taka Hermione, Draco sam chciał biegać hue hue hue!
I jestem ciekawa tej jej drugiej natury!
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
Cudowne, jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo boski rozdział!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Dramione, dlatego wiedz o tym, że z przyjemnością weszłam na Twój blog i przeczytałam ten rozdział ;) Nie mogę się doczekać kolejnych konfrontacji między Draco, a Hermionką <33 Poza tym.. Nie mogę również doczekać się kolejnego rozdziału ;)
Od wspólnego biegania wszystko się zaczyna... :)
OdpowiedzUsuń------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Brawo! Świethe opowiadanie, pisz tak dalej.
OdpowiedzUsuńSuper!!! :D Draco jest po prostu genialny.
OdpowiedzUsuńCo za wredny, stary Drops...
OdpowiedzUsuńDraco jaki elokwentny i myślący xD
A to bieganie to dobrze mu zrobi xX
Nico.
Lece dalej :)
Dumbledore to stary i głupi dziad który niszczy wszystko !! Boże no przecież jak można się nie zorientować że nastawił ludzi przeciwko Hermionie. Co do elity damskiej Slytherinu ... Do Tracey i Pansy nie żywię miłych uczuć. . Co innego Dafne.. ona wydaje mi sie w porządku. . Zobaczymy co dalej
OdpowiedzUsuń/Kasia
Co do Hermiony uwielbiam ją jest taka prawdziwa no uwielbiam ją <3 a jeśli chodzi o dropsa ciężko mi przywyknąć a raczej wyobrazić go jako takie starego złego dziada reszta super ;)
OdpowiedzUsuńWredny stary dziad... grr Hermi się uczy od ojca podejścia xD
OdpowiedzUsuńCześć! ;) W co pogrywa ten Dumbledore? Wkurza mnie Zabini.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!