Wściekła Hermiona z
hukiem zatrzasnęła drzwi do swojej sypialni, po czym bez zastanowienia cisnęła
ognistą kulą w kominek, gdzie i tak płonął już ogień. Pozornie dobra metoda na
odreagowanie nie przyniosła jednak rezultatów, gdyż gniew panny Riddle nie
zmalał nawet o jotę. W kółko zadawała sobie jedno pytanie – za co Merlin
pokarał świat kimś takim jak Malfoy? Ziemia pełna jest ewolucyjnych odpadów,
ale ten blondas bił je wszystkie na głowę. Jak można mieć taki tupet? I do tego
ta jego cholerna pewność siebie! Nie mogła zdzierżyć, że ten kretyn postawił na
swoim, a ona straciła kolejną szansę na chwilę samotności. Czy chcąc odrobiny
niezależności, naprawdę wymagała tak wiele? To wszystko było bardziej niż
absurdalne, ale Hermiona nie zamierzała tak tego zostawić. Prędzej Malfoy
przefarbuje się na rudy, niż ona da z siebie zrobić potulnego psiaka. Ta myśl
nieco ostudziła jej gniew. Nie z takich sytuacji znajdowała wyjście, więc i
teraz da radę. Zerknęła na zegarek, zdając sobie sprawę, że przez tego gada ma
opóźnienie. Ostatecznie zrezygnowała z dalszego pomstowania na młodego Malfoya,
chwyciła szkolną szatę i udała się do łazienki. Chłodny prysznic z pewnością
dobrze jej zrobi. W pełni gotowa była za piętnaście ósma. Przez dłuższą chwilę
stała przed lustrem, przyglądając się swojemu odbiciu. Nadal nie przywykła do
srebrno szmaragdowego krawatu i węża wyhaftowanego na piersi. Minął już
miesiąc, a w jej głowie nadal w pełni nie ukształtowała się świadomość, że
wszystko, co związane z Hermioną Granger, odeszło, a ona musi się nauczyć
funkcjonować w nowej rzeczywistości jako Hermiona Riddle. Z ciężkim westchnienie
zaplotła włosy w niedbały warkocz, który przerzuciła przez lewe ramię, po czym
opuściła łazienkę. Najwyższa pora, aby iść na śniadanie. Jeszcze tylko ogarnęła
pokój, w którym i tak panował porządek, po czym skierowała się w stronę
wyjścia. Ledwie zdążyła otworzyć drzwi, a jej oczom ukazała się trójka
Ślizgonów na czele z Blaise’em.
— Hej.
Jako pierwszy z
nieodłącznym uśmiechem przywitał się Zabini, którego Hermiona mimo szczerych
chęci nie mogła odwzajemnić. Wystarczyło jedno spojrzenie na tę zadowoloną gębę
Malfoya, żeby szlag ją trafił.
— Cześć, idziemy?
Nie czekając nawet
na odpowiedź, wyminęła chłopaków i ruszyła w stronę salonu. Blaise bardzo
szybko do niej dołączył, a pozostała dwójka szła kilka kroków za nimi.
— Nieźle się
wkurzyła.
Stwierdził nieco
rozbawiony Teodor, któremu Draco zdążył już streścić całe zajście z Hermioną,
podczas gdy Blaise okupował łazienkę. Nott czuł, że w tym roku dzięki tej
dwójce i Zabinim do kompletu będzie miał niezły ubaw.
— Nic nowego,
przejdzie jej.
Draco wzruszył
tylko ramiona, obserwując idącą przed nimi dwójkę. Blaise z dość marnym skutkiem
starał się nawiązać rozmowę z Hermioną, która udzielała mu jedynie zdawkowych
odpowiedzi. Owszem był miły, a nawet zabawny, ale dziewczyna za nic w świecie
nie mogła się do niego przekonać. Nabyta ostrożność zawsze dawała o sobie znać
i tym razem nie było inaczej. Hermiona nieszczególnie starała się z nią
walczyć, ponieważ trzymając innych na dystans, czuła się bezpieczniej. Dlatego
też teraz szła, co jakiś czas przytakując Zabiniemu, choć myślami była zupełnie
gdzie indziej. Dziś pierwszy dzień zajęć, co oznaczało konfrontacje z uczniami.
Wczoraj poza tą nieszczęsną szopką w Wielkiej Sali, udało jej się tego uniknąć,
ale dzisiaj to raczej nie będzie możliwe. Nie mogła się jednak poddać. Pokaże
im wszystkim i nie da się zastraszyć. Nie należała do ludzi, którzy tak łatwo
się poddają, nie jeśli chodziło o coś, co kochała, a taką rzeczą był Hogwart.
Nawet się nie zorientowała, kiedy dotarli do Wielkiej Sali. Tym razem bez
wahania skierowała się w stronę stołu Slytherinu. Wzrok utkwiła w podłodze,
gdyż tak łatwiej jej było sobie wmówić, że nikt nie zwraca na nią uwagi, co
rzecz jasna znacznie mijało się z prawdą. Od momentu, gdy czwórka Ślizgonów
przekroczył próg Sali, kolejni uczniowie zwracali się w ich stronę, szepcząc
między sobą o pannie Riddle. Hermiona nie pomyliła się wczoraj, dla większości
stała się potomkinią bezdusznego Voldemorta, która może im wyłącznie
zaszkodzić. Gdy w końcu znaleźli wolne miejsca, Hermiona z ulgą usiadła obok
Teodor. Z całej trójki jego najlepiej tolerowała, głównie dlatego, że chłopak
nie zwracał na nią szczególnie uwagi. Panowie bardzo szybko pogrążyli się w
rozmowie, dzięki czemu Hermiona spokojnie mogła zjeść śniadanie. Nie trwało to
jednak długo, gdyż po chwili naprzeciwko nich usiadły trzy dziewczyny: Pansy,
Tracey i Dafne.
— Cześć wam.
Przywitała się
panna Davis, nawet nie patrząc na Hermionę, co tą nieszczególnie obeszło.
— Cześć.
— Byłyśmy wczoraj u
was, ale w waszym dormitorium zastałyśmy Crabbe’a i Goyle’a.
Zagadnęła Pansy,
sięgając po jedną z kanapek. Od dwóch lat spotykali się pierwszego dnia szkoły
w dormitorium chłopaków, aby odpowiednio rozpocząć rok. Z reguły do zawsze
trzymali się razem, choć dziewczyny skrycie liczyły na coś więcej. Każdej z
nich wpadł w oko jeden z trójki bez wątpienia przystojnych Ślizgonów, przez co
sukcesywnie dążyły do zacieśnienia ich relacji. Panowie, mimo iż podejrzewali,
co kieruje ich koleżankami, nieszczególnie spieszyli się do ustatkowania.
— Mamy nowe loku na
końcu korytarza, obok…
Blaise nie
dokończył, gdyż pod stołem Draco mało delikatnie kopnął go w piszczel. Nie
sądził, aby rozgadywanie wszystkim, gdzie mieszka Riddle było konieczne. Im
później wyjdzie to na jaw, tym lepiej dla nich. Diabeł spojrzał na Dracona z
wyrzutem, który udał, że nie zauważa morderczego wzroku kolegi.
— To może nadrobimy
ten wieczór i spotkamy się u was w szóstkę w piątek?
Zaproponowała
Tracey, uśmiechając się przy tym do Dracona, który nie pałał aż taki
entuzjazmem, ale odwzajemnił gest.
— W siódemkę.
Poprawił koleżankę
Teodor, przez co dziewczęta spojrzały na niego z niezrozumieniem.
— Jeszcze Hermiona.
Nott nie uważał za
stosowne pomijać panny Riddle. Jakby nie patrzeć, teraz trzymała się z nimi i
to nie miało już ulec zmianie.
— Nie, ja spasuję.
Wolę zostać u siebie, ale wy bawcie się dobrze.
Odpowiedziała
Hermiona, zdobywając się nawet na delikatny uśmiech. Niewyraźne miny Tracey i
Pansy mówiły jej wszystko. Nie była tam mile widziana, a robić za piąte koło u
wozu, nie zamierzała. Każdy głupi by zauważył, że te panny lecą na jej niańki,
więc nie zamierzała im w niczym przeszkadzać. Poza tym przynajmniej zyska
chwilę dla siebie i pozbędzie się przynajmniej na jeden wieczór nadzoru. Same
plusy.
— Nie wygłupiaj
się, będzie fajnie.
Do rozmowy wtrącił
się Blaise, któremu z widomych przyczyn zależało na obecności panny Riddle.
— Z pewnością, ale
beze mnie.
— Czyli ustalone,
widzimy się w piątek o osiemnastej.
Zakończyła dyskusję
panna Davis, nie dając chłopakom dojść do słowa. Jej taki obrót sprawy
odpowiadał i to nawet bardzo. Reszta śniadania upłynęła im w spokoju. Kiedy
Snape rozdał rozkład zajęć, mogli opuścić Wielką Salę. Pierwszą mieli dziś
Transmutacje dlatego, gdy tylko zabrali z lochów torby, ruszyli na pierwsze
piętro. W połowie korytarza Hermiona zatrzymała się przy jednym z okien. Czuła
się jak tchórz, ale nie mogła inaczej. Nie zamierzała stać z resztą pod klasą.
Nie czuła się na siłach, aby tam być i znosić wytykanie palcami oraz wymyślanie
coraz to nowych bredni o niej. Potrafiła o siebie zadbać, ale jak sama miała
stawić czoła tym wszystkim ludziom? Była realistką, dlatego możliwe jak
najdłużej wolała się trzymać na uboczu. Bez wahania wskoczyła na parapet.
Wiedząc, że ma jeszcze chwilę do dzwonka, sięgnęła po podręcznik od
Transmutacji i zabrała się za dzisiejszy temat. Za to pochłonięci rozmową
Ślizgoni dopiero pod klasą zdali sobie sprawę, że kogoś im brakuje.
— A ta gdzie znowu?
Zapytał Draco, a
cała trójka zaczęła się rozglądać. Dostrzegli ją bardzo szybko, a konkretniej
jej nogi zwisające swobodnie z parapetu. Blaise już zamierzał ruszyć w jej
stronę, ale powstrzymał go Teodor.
— Odpuść, stary.
Siedzi tam, mamy na nią oko, więc daj tej dziewczynie odetchnąć.
Nott zdawał się autentycznie
poirytowany zachowaniem kolegi. Zadanie zadaniem, ale bez przesady. Każdy ma
prawo do chwili samotności, którą najwyraźniej panna Riddle bardzo lubiła.
Zabini posłał przyjacielowi niezbyt miłe spojrzenie, na co Draco przewrócił
tylko oczami. On był bezstronny. Wiedział, że muszą pilnować Riddle, ale z
drugiej strony nie mogli jej też tłamsić. Tu trzeba było znaleźć złoty środek.
Ostatecznie cała trójka została przy klasie, czekając na koniec przerwy.
Wkrótce dołączyli do nich znajomi ze Slytherinu i tak minął im czas. Dopiero
gdy zadzwonił dzwonek, Hermiona skierowała się w stronę klasy, do której
wchodzili już uczniowie. Od razu zajęła swoją ławkę w rzędzie pod drzwiami.
Usiadła przy ścianie i zaczęła wyjmować potrzebne do lekcji rzeczy.
— Przepraszam.
Jej poczynania
przerwał delikatny, dziewczęcy głos. Panna Riddle natychmiast podniosła wzrok,
spoglądając na stojącą obok jej ławki blondynkę.
— Wolne?
Zapytała Dafne,
wskazując na miejsce obok Hermiony, która nie potrafiła ukryć swojego zdziwienia.
Takie… normalne zachowanie zdecydowanie nie pasowało jej do tej dziewczyny.
Chociaż, jakby się głębiej nad tym zastanowić to Dafne, mimo iż do milusich nie
należała, z pewnością nie dorównywała swoim przyjaciółkom.
— Yyy… tak.
Odpowiedziała w
końcu Hermiona, nie powalając elokwencją, a panna Greengrass z uśmiechem zajęła
miejsce obok niej. Bez słowa wyjęła swoje rzeczy i również zaczęła przeglądać
podręcznik.
— Witam was na
pierwszych w tym roku zajęciach Transmutacji. Na waszym miejscu nie liczyłabym
na żadną taryfę ulgową. Dobrowolnie wybraliście kontynuowanie nauki
Transmutacji, dlatego zamierzam przekazać wam możliwie jak najwięcej wiedzy z
tej dziedziny.
Minerva jak zwykle
stała przed swoim biurkiem, omiatając wzrokiem całą klasę. Po zdaniu SUMY’ów od
szóstoklasistów wymagało się znacznie więcej i tego zamierzała się trzymać.
— Macie jakieś
pytania?
Nauczycielce
odpowiedziała cisza, dlatego nie zwlekając dłużej, przeszła do lekcji.
— Skoro wszystko
jasne otwórzcie książki na stronie piętnastej i zapoznajcie się z tematem.
Macie pięć minut.
Zakończyła
McGonagall, siadając za biurkiem. Wszyscy bez zbędnych dyskusji sięgnęli po
podręczniki i zaczęli czytać. Hermiona nawet nie zdążyła zagłębić się w
temacie, który swoją drogą zdążyła już opanować, gdy na jej książce wylądował
skrawek pergaminu. W pierwszej chwili nieco się zdziwiła, ale ostatecznie
sięgnęła po liścik i odczytała go.
Czyżby
kolejna osoba do fanclub’u Riddle?
Nie
wiedziałem,
że
dziewczyny też przyjmujesz.
Nawet bez podpisu
wiedziała, kto jest nadawcą. Taką głupotę i skłonność do wyprowadzania jej z
równowagi przejawiał wyłącznie Malfoy. Hermiona zerknęła do tyłu, gdzie jak się
okazało, tuż za nią siedział wyżej wymieniony blondyn, udając, że czyta, co
rzecz jasne było kompletną bzdurą. Kątem oka obserwował Riddle, która w tym
momencie sztyletowała go wzrokiem. Hermiona najwyraźniej zdawała sobie z tego
sprawę, gdyż skwitowała jego liścik w trzech słowach, bezgłośnie poruszając
wargami.
— Wal się, Malfoy.
Draco teatralnie
złapał się za pierś, udając, że jej słowa dotknęły go do żywego, na co
dziewczyna odpowiedziała prychnięciem, po czym wróciła do lektury, nakazując
sobie spokój.
— Jesteś stuknięty.
Podsumował
poczynania kolegi Teodor, szkicując coś na podręczniku.
— Przesadzasz, ona
się tak genialnie wkurza.
Lepiej pasowało tu
słowo „uroczo”, ale ono
nie figurowało w słowniku Malfoya, a przynajmniej on nie dopuszczał do siebie
myśli, że mogłoby być inaczej. Wkurzanie Riddle to naprawdę ciekawe zajęcie.
Dziewczyna czerwieni się i robi groźne miny, które przy jej posturze i wzroście
wyglądają przezabawnie. Teodor postanowił nie komentować wypowiedzi przyjaciela,
choć coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że Draco ma więcej do
Hermiony, niż wszyscy myślą, łącznie z nim samym.
— Dobrze, czas
minął. Przejdźmy do lekcji.
Ciszę w klasie
przerwała Minerva, podnosząc się ze swojego krzesła.
— Dziś zaczniemy
transmutacje ludzi. Kto rozwianie ten temat?
Ręka Hermiony
natychmiast wystrzeliła w górę, zresztą jako jedyna w klasie.
— Proszę, panno
Granger.
— Riddle.
Poprawiała
niechętnie Hermiona, czując na sobie palący wzrok zebranych uczniów. Cudownie,
teraz już nawet nie może zgłosić się do odpowiedzi, nie wywołując sensaci.
— Przepraszam.
Proszę odpowiedzieć na pytanie.
Panna Riddle bez
zająknięcia wyrecytowała książkową definicję, uwzględniając również wszystkie
rodzaje transmutacji ludzkiej. Skupiona na odpowiedzi o wiele lepiej znosiła
natarczywe spojrzenia uczniów, którzy najwyraźniej traktowali ją jako nową
atrakcję. Gdy skończyła, McGonagall przez chwilę przyglądała jej się z
nieodgadnionym wyrazem twarzy, aż w końcu zabrała głos.
— Bardzo dobrze.
Pięć punktów dla… Slytherinu.
Nauczycielka
zawahała się przy ostatnim słowie. Nie mogła przyjąć do wiadomości, że jej
najlepsza uczennica należy teraz do Domu Węża i nosi nazwisko Riddle. Minerva
szybko jednak porzuciła te rozmyślania na rzecz prowadzenia lekcji. Hermiona
zgłaszała się jeszcze kilka razy, zdobywając punkty dla swojego domu. Nie
przywiązywała szczególnej wagi do tego, że już nie zasila konta Gryffindoru.
Dom, punkty, to wszystko było ważne, ale nie najważniejsze. Do Hogwartu
uczęszczała po to, aby się uczyć, a nie przejmować błahostkami. Gdy lekcja
dobiegła końca, panna Riddle pospiesznie zebrała swoje rzeczy i jako jedna z
pierwszych opuściła klasę, Szybko jednak dołączyła do niej trójka Ślizgonów.
— Z taką maszyną do
nabijania punktów puchar mamy w kieszeni.
Powiedział rozbawiony
Blaise, idąc po prawej stronie Hermiony. Na te słowa wszyscy wybuchli śmiechem,
a i sama Hermiona zaśmiała się krótko. Podobną funkcję pełniła w Gryffindorze.
Bez jej aktywności i z zamiłowaniem Snape’a do odejmowania Domowi Lwa punktów
nie mieliby najmniejszych szans na walkę o puchar domów.
— Diabeł, z twoimi
tendencjami do tracenia tych punktów nawet Riddle nam nie pomoże.
Stwierdził rzeczowo
Draco, wywołując tym samym kolejne salwy śmiechu. Zabini przez swoje ciągłe
wygłupy nie raz podpadał nauczycielom, co zwykle owocowało utratą punktów.
Mieli z niego niezły ubaw, ale innych korzyści brakowało. Szli tak, nadal się
śmiejąc i żartując. O dziwo nawet Hermiona od czasu do czasu dorzucała coś od
siebie. Im dłużej przebywała w towarzystwie tych Ślizgonów, tym bardziej
utwierdzała się w przekonaniu, że bez większej potrzeby nie ma sensu z nimi
walczyć. Może i nie darzyła ich szczególną sympatią, ale ciągłe przepychanki
słowne i dogryzanie sobie nawzajem, podczas gdy są na siebie skazani, nie miały
sensu. Tak też mijał im dzień. Większość nauczycieli zapoznawała ich z
materiałem na bieżący rok lub powtarzała ten z ubiegłych lat, więc mieli
względny spokój. Rozdzielili się dopiero przed ostatnią lekcją, gdyż Hermiona w
przeciwieństwie do chłopaków zdecydowała się na naukę Starożytnych Runów.
Dzięki interwencji Notta została sama, co przyjęła z ulgą. Nie trwała ona
jednak zbyt długo. Gdy panna Riddle szła pustym korytarzem dzielącym ją od sali
lekcyjnej, nagle zza zakrętu wyłoniły się trzy postacie. Hermiona stanęła
niczym spetryfikowana, nie wiedząc, co zrobić. Ku niej zmierzali Harry, Ron i Ginny.
Gorączkowo myślała, co teraz, lecz ostatecznie nakazała sobie spokój. Panika z
pewnością jej nie pomoże. Starając się uspokoić oddech, ponownie ruszyła, aby zatrzymać
się dopiero półtora metra przed byłymi przyjaciółmi, którzy również
przystanęli.
— Cześć.
Zaczął niepewnie
Harry, uważnie przyglądając się Hermionie. Nie wierzył własnym oczom, widząc ją
w szacie Slytherinu. Z każdą kolejną chwilą utwierdzał się w przekonaniu, że
ten koszmar jednak jest rzeczywistością, a nie chorym wytworem ich wyobraźni.
— Cześć.
— Możemy
porozmawiać?
— Przykro mi, ale
spieszę się na lekcję.
— Nie zajmiemy ci
długo.
Hermiona przygryzła
dolną wargę, nie wiedząc, jak wybrnąć z sytuacji, w której się znalazła. Nie
chciała z nimi rozmawiać. To, co stało się w wakacje… Ona nie zapomniała.
Porzucili ją, zostawili bezbronną na pastwę Ślizgonów. Nie ważne, jaki był tego
powód, tak się nie zachowują przyjaciele.
— Byle szybko.
Ostatecznie skapitulowała.
Wysłucha ich, spławi i będzie miała spokój. Znała ich na tyle dobrze, aby
wiedzieć, że tak łatwo jej nie odpuszczą.
— Możesz nam
wyjaśnić, co tu się dzieje?
Tym razem głos
zabrał Ron, który również nie wierzył w to, co widzi. Był równie zdezorientowany,
co cała reszta. Niby znali Hermionę od tylu lat, a tak na dobrą sprawę nie
wiedzieli o niej zupełnie nic.
— O co właściwie
wam chodzi?
— O twoje
pochodzenie i o to, dlaczego je przed nami ukrywałaś.
Hermiona zrobiła
wielkie oczy, patrząc z niedowierzaniem na Ginny.
— Ukrywałam?
— Hermiona, teraz
nie musisz udawać, wszystko już wyszło na jaw. Mogłaś nam powiedzieć. Zakon na
pewno by zrozumiał i ci pomógł. Porozmawiamy z Dumbledore’em i może on…
— Dość!
Krzyknęła w końcu
Hermiona, przerywając Harry’emu. Czuła, jak narasta w niej gniew. Jak oni mogli
oskarżać ją o kłamstwo? Gdyby nie oni nie miałby o niczym pojęcie i nadal była
Hermioną Granger. Zniszczyli wszystko, zabierając jej dawne życie, a teraz
mieli czelność oskarżać ją o kłamstwo?
— Nie potrzebuję
pomocy ani waszej, ani Zakonu, ani tym bardziej Dumbledore’a. Nie macie o
niczym pojęcia, więc dajcie mi święty spokój.
— Naprawdę chcesz
tak żyć? Z tym potworem w roli ojca i wśród fałszywych gnid, które tylko
czekają, żeby ci wbić nóż w plecy?
— Zabawne, że to
ich nazywasz fałszywymi, Ronaldzie, po tym, jak z Harrym zostawiliście mnie
właśnie na ich pastwę. Cudem przeżyłam, ale żadne z was nie ma pojęcia za jaką
cenę, więc zostawcie mnie w spokoju.
Hermiona czując, że
głos zaczyna jej odmawiać posłuszeństwa, pospiesznie wymięła trójkę Gryfonów,
kierując się w stronę klasy. Nie potrafiła w to uwierzyć. Jak oni mogli? Czy
wszyscy kompletnie postradali rozum? Jak ona do ciężkiej cholery miałaby przez
tyle lat zatajać fakt, że jest córką Voldemorta? Czy tylko dla niej brzmiało to
absurdalnie? Wychodziło na to, że tak, skoro nawet jej przyjaciele oskarżyli ją
o kłamstwo. Jakby ta cała sytuacja nie była dla niej wystarczająco trudna, jeszcze
musiała się użerać z ludźmi, którzy nie mają o niczym pojęcia, a i tak sądzą,
że wiedzą najlepiej. Nie minął nawet jeden dzień, a Hermionie już brakowało
siły.
— Dam radę.
Szepnęła sama do
siebie, w końcu docierając pod klasę. Nie da się złamać. Wytrzyma to, choćby
nie wiem co.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona wracała
samotnie do lochów jak zwykle obładowana książkami. Zaraz po obiedzie
skutecznie zniechęciła swoje niańki do towarzyszenia jej w bibliotece, gdzie
zamierzała się uczyć, dzięki czemu zyskała święty spokój. Spędziła tam ponad
trzy godziny, które bardzo pozytywnie na nią wpłynęły. W czytelni poczuła się
tak… normalnie. Właśnie takiej monotonii i spokoju brakowało jej przez ostatni
czas. Bibliotekę znała niczym własną kieszeń i czuła się tam naprawdę dobrze.
Zaszycie się w ulubionym kącie z rozmaitymi książkami nieco ukoiło jej nerwy.
Teraz jednak musiała wrócić do lochów. Nadal nie oswoiła się z myślą, że należy
do Domu Węża. To było tak samo absurdalne, jak wszystko, co spotkało ją od
połowy wakacji. Na tę myśl Hermiona uśmiechnęła się smutno. Pogubiła się i już
sama nie wiedziała, co się z nią dzieje. Na co dzień starała się być silna, by
ludzie nie poznali jej słabości. Obnażenie przed społeczeństwem słabych punktów,
nigdy nie niesie za sobą dobrych konsekwencji. Już i tak pluła sobie w brodę,
że dała się wyprowadzić z równowagi tym Ślizgonom. Wtedy jednak nie mogła nad
sobą zapanować. Ukryte lęki i demony zawsze brały górę nad rozsądkiem. Panna
Riddle szybko odsunęła do siebie tę myśl, nie chcąc psuć swojego dość dobrego
humoru. Nawet się nie zorientowała, kiedy dotarła na miejsce.
— Czysta krew.
Podała hasło,
krzywiąc się przy tym nieznacznie, po czym weszła do salonu, niestety po brzegi
wypełnionego uczniami. Hermiona postanowiła nie zwracać na to uwagi. Jej plan
był prosty, dostać się do pokoju, z którego nie zamierzała już dzisiaj
wychodzić. Koncepcja piękna, gdyby nie otyły chłopak, który w połowie salonu
zastąpił dziewczynie drogę.
— Cześć, Hermiono.
Fajnie, że jesteś. Chodź, to przedstawię cię chłopakom.
Panna Riddle
spojrzała na Crabbe’a, jak na idiotę, za którego zresztą go uważała. W tym
momencie zadawała sobie tylko jedno pytanie: oni wszyscy nagle postradali
rozum, czy od zawsze nie grzeszyli intelektem?
— Chodzę do tej
szkoły od ponad pięciu lat i wszyscy doskonale wiedzą, kim jestem, więc nie
sądzę, żeby to było konieczne.
Starała się być
spokojna i w miarę miła. Robienie sobie jeszcze większych wrogów w Ślizgonach,
raczej nie polepszyłoby jej sytuacji, co nie zmieniało faktu, że z kim, jak z
kim, ale z Vincentym nie zamierzała przebywać dłużej niż to konieczne. O ile
swoje niańki jakoś udawało jej się znosić, tak ten chłopak mógł zapomnieć o
jakiejkolwiek bliższej znajomości.
— Nie wygłupiaj
się.
Crabbe zdawał się
nie dostrzegać niechęci Hermiony. Wyciągnął rękę, jakby z zamiarem objęcie jej,
na co ta zareagowała natychmiast, cofając się o krok. Już miała go zwymyślać,
gdy nagle obok niej znikąd pojawił się Malfoy. Razem z Zabinim i Nottem
siedzieli niedaleko i gdy tylko zobaczyli, kto przypałętał się do Riddle,
zgodnie stwierdzili, że trzeba interweniować. Draco jako mentor większości tych
przygłupów doskonale się do tego nadawał.
— Crabbe, czy ty
poza wrodzoną głupotą odziedziczyłeś też głuchotę? Riddle chyba powiedziała
nie.
Draco stanął obok
Hermiony, krzyżując ręce na piersi. Vincent nie do końca wiedział, co zrobić,
ale o dziwo to panna Riddle zabrała głos.
— A ty co, Malfoy,
nagle postanowiłeś zostać obrońcą słabych i uciśnionych? Tak dla twojej
wiadomości, potrafię o siebie zadbać, więc nie musisz się wysilać wybawco od
siedmiu boleści.
Prychnęła poirytowana
Hermiona, wymijając obu oniemiałych chłopaków i kierując się do swojego
dormitorium. Czemu oni wszyscy traktują ją jak jakąś bezwolną lalkę? Każdy wie
lepiej, czego chce, co powinna robić. Oszaleć można. Z ogromną ulgą zamknęła za
sobą drzwi do pokoju, odkładając na biurko wszystkie książki. Jak tak dalej
pójdzie to prędzej, czy później rozniesie tych wszystkich Ślizgonów. W tym
samym czasie w salonie zapadła nienaturalna cisza, w której czasie wszyscy
starali się przyswoić to, co przed chwilą miało miejsce. Draco, gdy minął mu
pierwszy szok, poczuł złość. To on do niej grzecznie stara się pomóc, a ta co?
Ochrzania go i jeszcze tak po prostu sobie idzie. Jego, któremu nawet niejeden
chłopak nie ośmieliłby się pyskować, a ona robi to od przeszło pięciu lat nawet,
teraz gdy stara się być miły. „Niewdzięczne
babsko”, stwierdził w myślach
Draco, wracając na kanapę, gdzie jego kumple z trudem hamowali wybuch śmiechu.
— Ani słowa.
Syknął Draco,
patrząc groźnie na przyjaciół, co przyniosło natychmiastowy efekt. Po salonie
potoczyły się dwa donośne śmiechy, na co Draco przewrócił tylko oczami. Z kim
on się do cholery zadaje?
— Nie przejmuj się,
Smoku, w końcu Hermiona doceni twoje dobre i wrażliwe serduszko.
Malfoy posłał
Teodorowi mordercze spojrzenie, gdy ten w ramach pocieszenie poklepał go po
ramieniu.
— Ma charakterek,
nie ma co.
Tym razem głos
zabrał Blaise, w międzyczasie przeciągając się na fotelu.
— Charakterek? To
jest bezczelna furiatka.
— A ty stary to
niby potulny baranek?
— Grabisz sobie,
Nott.
— Nie bardziej niż
panna Riddle.
— Możemy zmienić
temat?
Draco nie
przejawiał chęci do dyskutowania o Hermionie, szczególnie z wiecznie
dociekliwym Nottem. Po raz kolejny ta dziewczyna wyprowadziła go z równowagi.
Niby nic takiego się nie stało, ale skoro starał się wykrzesać z siebie choć
minimum dobrej woli, to chyba mogłaby to docenić, a nie na niego wrzeszczeć.
Nigdy nie zrozumie tej dziewczyny. Na szczęście przyjaciele poszli Draconowi na
rękę i zajęli się Quidditchem. W tym roku kapitanem ich drużyny został Nott.
Ten niepozorny chłopak posiadał niebywałą zdolność do układania strategii,
które przy odpowiednich warunkach zaprowadzą ich do zwycięstwa. Dlatego też
musieli zorganizować eliminacje do drużyny, chociaż nieoficjalnie jej skład
znał już niemal każdy. Obrońca, a jednocześnie kapitan – Nott. Szukający –
Draco, który z pewnością w Slytherinie nie ma sobie równych. Crabbe i Goyle –
pałkarze. Mimo braku inteligencji ze swoją siłą na tej pozycji sprawdzali się
znakomicie. Ścigający – Zabini, Higgs i Pucey. Ta trójka w takim składzie grała
już od dwóch lat i szło im to naprawdę nieźle. Tak minął im czas do kolacji.
Dopiero gdy zbliżała się godzina jej rozpoczęcia, cała trójka wraz z resztą
Ślizgonów skierowała się do wyjścia, kompletnie zapominając o Hermione. Ta zaś,
gdy tylko wróciła i przebrała się w normalne rzeczy, sięgnęła
po jedną z rodowych ksiąg Puissanceów, kompletnie zatracając się w lekturze.
Historia jej rodziny pochłonęła ją bez reszty, a rady dotyczące panowanie nad
żywiołami okazały się naprawdę przydatne. Wróciła do rzeczywistości w czasie,
gdy kolacja trwała już na dobre. Gdy zdała sobie z tego sprawę, pospiesznie
schowała książkę, aby nie trzymać jej na wierzchu i opuściła swój pokój. W
salonie zrozumiała, że wszyscy są już w Wielkiej Sali, a w jej głowie zrodził
się iście szatański plan. Grzechem byłoby nie wykorzystać okazji umożliwiającej
jej zyskanie nieco wolności. Hermiona nie wahała się zbyt długo, przywołała do
siebie kurtkę, po czym opuściła salon. Kolacje mogła sobie darować. Błyskotka
pomagająca aktualnie w zamkowej kuchni z pewnością podrzuci jej coś do
jedzenia. Korytarze świeciły pustkami, więc Hermiona bez trudu wymknęła się z
zamku. Gdy znalazła się na błoniach, odetchnęła głęboko świeżym powietrzem.
— To jest to.
Szepnęła sama do
siebie, w międzyczasie zapinając kurtkę, gdyż wieczory nie należały już do
najcieplejszych. Z uśmiechem na ustach ruszyła w stronę Zakazanego Lasu. Tam na
pewno znajdzie spokój, którego tak teraz potrzebowała. W ciągu dnia musiała się
zmagać z niezliczoną liczbą problemów, choć nikomu zapewne nawet przez myśl nie
przeszło, że może czuć się zagubiona. Minęło zbyt mało czasu, aby pogodzić się…
z czymś takim. Wszystko się zmieniło, nic nie było już takie jak kiedyś.
Przynajmniej tu w Hogwarcie w bibliotece, czy też na błoniach mogła żyć
złudzeniami, że nic się nie zmieniło, a ona nie ma przeciwko sobie całego
świata. Teraz jednak nie zamierzała się tym zadręczać, a korzystać z chwili
spokoju. Po prostu szła, wsłuchując się w odgłosy lasu. Wiatr delikatnie
kołysał drzewami, tworząc szum, który działał kojąco na zmysły Hermiony. Tu
czuła się jak dawniej, zanim została brutalnie zmuszona do porzucenia starego
życia. To jednak nie miał znaczenia, spokoju tego miejsca udzielił się i jej.
Niestety trwało to stosunkowo krótko. Hermiona spacerowała na obrzeżach lasu,
gdy nagle przeraźliwy krzyk rozdarł panującą ciszę.
Witam.
Poświeciłam
się i rozdział jest. Teraz będę latać, żeby zdążyć się wyszykować, ale
mniejsza. Mam nadzieje, że się spodoba.
Laf
Pierwsza. Kocham twój blog ♥♥
OdpowiedzUsuńZajebiste jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńJeny <3 mówiłam Ci już, że Cię kocham? :*
OdpowiedzUsuńŁał, no i kolejny świetny rozdział. ;) Mimo, że nie ma wiele akcji, to jednak bardzo mi się podoba. Harry, Ron i Ginny (czyżby nowe Złote Trio?) zaczynają mnie coraz bardziej denerwować. Jak oni mogli tak potraktować Hermionę? Straszne mi jej szkoda, tyle przeszła. Mam tylko nadzieję, że bardziej sięs otworzy i znajdzie sobie przyjaciół. Może Dafne? ;) Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
B.O.S.K.I.E
OdpowiedzUsuńWow
OdpowiedzUsuńTaka miła odskocznia od codziennych problemów ☺️
Bardzo interesujące.
Ciekawi mnie tylko, co Hermiona ukrywa 💕💕💕
No to Hermionie się dostanie za tę wycieczkę. O ile coś się jej nie stanie ;-; Zastanawia mnie zachowanie Dafne. Czyżby nie była taka zła? Co do Harry'ego, Rona i Ginny, to są po prostu... żałośni .-.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle fenomenalny, czekam na więcej :3
Pozdrawiam i życzę weny,
Mrs Black
Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Bardzo fajny rozdział :) Uwielbiam Twojego Notta, Zabini jest zabawny, a Malfoy intrygująco irytujący więc po prostu zakochać się można w całej trójce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Cud, miód i orzeszki <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze kończysz w najlepszym momencie! Wrrr. Podoba mi się, że Hermiona powoli przyzwyczaja się do towarzystwa Ślizgonów. Na pewno wyjdzie im to wszystkim na dobre. Tak myślałam, że bez nianiek to ona wpadnie w kłopoty! Kto krzyczał i czemu? Zaintrygowałaś mnie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Życzę weny ;*
Piekny rozdział naprawdę ! Gdy czytam kolejne rodzialy to z przyjemnością i po kazdym zdaniu sobie wyobrazam jak by moglo to wyglądać ;) Ty wiesz kiedy przerwać ! Jestem zachwycona tym rozdzialem a tym bardziej koncówką :D Czekam na nastepny rodział :) Życze dużooo weny :* ~Klaudia
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńJak zawsze - cudowne.
OdpowiedzUsuńJak mogłaś skończyć w takim momencie? :c
OdpowiedzUsuńWątek Dramione - świetny.
Wątek Hermiony Riddle - też świetny.
Wszystkie inne wątki - też świetne.
Jednym słowem IDEALNE <3
Tak jak mówiłam, naprawdę masz talent dziewczyno ;D
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
Pozdrawiam,
Życzę weny i mnóstwo czasu na pisanie,
Twoja fanka Kirrey <3
Rozdział, w którym stosunkowo niewiele się dzieje, ale takie też są potrzebne :). Wszystko fajnie się rozwija, konfrontacja z Gryfonami na dobrym poziomie. Chciałabym jedynie sceny, w której Mionka pokaże swoje nowe zdolności, ale sądzę, że jeszcze trochę na to poczekam. Nie mogę się doczekać wspólnego biegania z Draconem :).
OdpowiedzUsuńA Nott faktycznie zasługuje na pochwałę. To najbardziej życiowa opiekunka, z jaką się w życiu zetknęłam :)
Pozdrawiam i życzę weny,
Invisible.
Cudowny ;)
OdpowiedzUsuńBardzo tajemnicza końcówka ^^ już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;**
no no przeraziłaś mnie z tą końcówką ale trzreba poczekać na wyjaśnienia co na pewno zrobię :D
OdpowiedzUsuńDraco obroń uuuu Nott jako jedyny nic do niej nie ma hehe a co do ślizgonek są dziwne hehe mam nadzieję że nic Hermionie złego nie zrobią :D
Dzisiaj krótko:
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał; jestem ciekawa co się stanie w lesie z Hermioną i kiedy Malfoy, Nott i Zabini zorientują się, że jej nie ma (będzie zabawnie)
Życzę weny ;)
Pozdrawiam,
Cassie :)
Nie moge sie wyslowic...cudo <3
OdpowiedzUsuńSuper tylko dlaczego w takim momęcie?
OdpowiedzUsuńYmmm... A więc chyba cie zabije że przerywasz w takim momencie !!!
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty ale to żadna nowość bo ty świetnie piszesz :)
Nie moge się doczekać następnego rozdziału,,, jestem ciekawa kogo to krzyk :) pisz szybko !!!
Pozdrawiam i dużo weny i nowych pomysłow życze....
Esia:**
Nie można przerywać w takich momentach!!! To powinno być karalne ;-;
OdpowiedzUsuńSam rozdział bardzo przyjemny :D lekki, zabawny, czyli taki jaki lubię najbardziej :3
Bardzo podoba mi się Theo w tym opowiadaniu - jest inteligentny i stara się zrozumieć sytuację Hermiony, czym przysparza sobie dużo mojej symaptii ;D Aaa i zastanawiam się jeszcze, czy Dafne w twoim opowiadaniu będzie fajna (to chyba byłby pierwszy taki przypadek), czy ona po prostu coś kombinuje ;3
+ mam nadzieję, ze bardziej jakoś rozwiniesz ten wątek dotyczący magii Puissanceów - baaardzo mi się podoba i mnie interesuje *o*
Powodzenia, i życzę duuużo weny :D (jakbyś miała jej więcej, to nie krępuj się przed wrzuceniem nowego rozdziału wcześniej - my się na pweno nie obrazimy <3)
Nowy rozdział! :) Jak super :P
OdpowiedzUsuńWeasleye i Potter zachowali się dość ... głupio. Oskarżają ją o kłamstwo? bzdury...
Ta obrona Hermiony przez Draco ... taka urocza :D a tu nagle ona się na niego wydziera hahah :D to było świetne ! Czekam na więcej ! Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
Świetne! !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
cudowna historia, jedna z moich ulubionych :) jakimś sposobem przegapiłam poprzedni rozdział i musiałam dziś nadrobić wszystko, ciągle mam niedosyt... uwielbiam twoją hermionę, jest taka prawdziwa, świetnie wykreowana postać, nieprzesadzona, realistyczna.... czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńRozdział super ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że pozostali Gryfoni zachowali się niezbyt przyjemnie w stosunku do Herm... No ale z drugiej strony nie ma się czemu dziwić, dla nich to też jest nowa sytuacja a Drops jeszcze pewnie im opowiada niestworzone rzeczy na temat Mionki...
Nott jest świetny jak na razie w tym opowiadaniu, podchodzi do wszystkiego rozważnie ale też nie jest zbyt "sztywny" i ma poczucie humoru ;)
No i zakończyć w takim momencie... A najlepsze w tym wszystkim jest to, że Herm wymkneła się swojej ochronie ;) Już nie mogę doczekać się ich reakcji ... Bo nie daj boże się jeszcze Riddle o tym dowie i może być kiepsko... ;)
Pozdrawiam
Boski!
OdpowiedzUsuńNie wierze,de przerywasz w takim momencie!
Ugh... Szalu można dostać z Toba ;)
Ciekawe co dalej, co za krzyk xD
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
Jak zwykle tortury na końcu rozdziału! Dlaczego Ty zawsze kończysznw takim momencie?! :o Rozdział super! Nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam~Alicja
Świetny, tylko czemu w takim momencie? :--:
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. :)
Pozdrawiam, Braknes.
To grzech przerwac w takim momencie!!! Jestem strasznie ciekawa co bedzie dalej. Troszke malo jest momentow z Draco i Hermioną w roli glownej ale i tak rozdzial cudowny!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czarna Róża
Rozdział jak zwykle wspaniały! Ja nie wiem jak ty to robisz, że w ciągu tygodnia piszesz takie długie rozdziały!
OdpowiedzUsuńMusiałaś przerwać w takim momencie? Ja się pytam: musiałaś???
Nie wiem co dalej pisać także napiszę to co zwykle.
Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział!
Jakbyś miała wolny czas to zajrzyj do mnie dramioone.blogospot.com
Rozdział fajny nawet bardzo tylko jak dla mnie troche za mało o tej mocy Hermiony. Skoro ją ma niech coś więcej o niej będzie Angel
OdpowiedzUsuńJak mogłaś skończyć w takim momencie? ;( Strasznie podobała mi się ta notka. Z każdym rozdziałem robi się co raz ciekawiej. :D Ron, Harry i Ginny, to kretyni, skoro oskarżyli Hermionę o kłamstwo.........
OdpowiedzUsuńŚmietana.
Czytam od pocŻarki, a dopiero komentuje. :)
OdpowiedzUsuńTen rozdział to chyba najlepszy jak do tej pory, bo Hermiona w końcu zaczyna jakoś akceptować to, że jest przez nich pilnowana i jakoś ich tam znosi. Irytuje mnie Zabini, nie chodzi o to, że jest zły, bo chce zdobyć Hermione, ale o to, że próbuje to zrobić tak pprostaco, a przecież wiemy, że potrafi to zrobić lepiej. Czekam na dalsze losy :)
Pozdrawiam,
~Patka :*
Początku *... autokorekta -,-
UsuńJeju, cudowne <3
OdpowiedzUsuńJest świetny, ale dlaczego kończysz w takim momencie ?!?!?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki <3
Świeetny <3 Jejku, przyzwyczaiłam się, że to Ruda była jej BFF, a teraz ? BUM, (możliwe) będzie to Dafne ! :D Hahaha, czekam na nn ! :*
OdpowiedzUsuń? Paulaaa
Świetny rozdział... Uwielbiam, konfrontacje Hermiona&Draco... Piszesz je cudownie. Szkoda mi trochę chłopaka, że został tak "sponiewierany?", kiedy chciał pomóc Hermionie. Biedaczek...
OdpowiedzUsuńCiesze się, że w końcu nastąpiło spotkanie Riddle z Harrym i Ronem. Ron jak zwykle porywczy. Nigdy go do końca nie lubiłam i coś czuję, że u Ciebie też go nie polubię.
Crabbe jak zwykle wyszedł na idiotę, ale jogo to zdziwi. Na miejscu Hermiony też bym się wkurzała, gdyby przez zmianę pochodzenia, ktoś zmieniłby o mnie zdanie o 180 stopni.
Końcówka zaciekawiłaś najbardziej, no i oczywiście to tam skończył się rozdział.
Czekam na następna notkę...
^^
(No cóż, dzisiaj krótko, ale to nic...)
To jest cudowne <3 Nie mogę się doczekać next'a ;3
OdpowiedzUsuńCiekawe kto tak trze mordę xd
Zapraszam do mnie :)
http://dramione-historia-hermiony-riddle.blogspot.com/
Ten rozdział jest - jak zwykle - wspaniały! Z zapartym tchem czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńEh.. dlaczego zakończenie musi być akurat w tym momencie?!
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie tajemnica Miony. Jestem ciekawa, kiedy sprawa choć trochę się wyjaśni! :)
PS.
Dziękuje za naprawdę miłe słowa dotyczące miniaturki! :)
http://dramione-common-dreams.blogspot.com/
Jak mogłaś przerwać w takim momencie!!! XD cudeńko <3 czekam na dalszy ciąg ;D
OdpowiedzUsuńOpowiadanie, które piszesz jest genialne. Przemyślane, takie nie chaotyczne.Najbardziej zachwycają mnie twoje opisy (Boże też bym tak chciała pisać). Masz u mnie jeszcze jeden wielki plus: akcja nie dzieje się w zawrotnym tempie, a bohaterowie zachowują swoje charaktery. Jedyne co mnie zmartwiło to moment, w którym przerwałaś ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na siąg dalszy
O Boże!
OdpowiedzUsuńPo jaką cholere ona tam spaceruje?! A jak Dumbledore coś wymyślił?! A jak ją wrobi?
Pozdrawiam weny życzę Tonks :*
Łaaaaaaaaaaał nie ni szczena opada świetny rozdział gratulacje i DUŻO weny ;-)
OdpowiedzUsuńNapiszę tak, kiedy tylko zobaczyłam kto jest autorką tego bloga stwierdziłam "to opowiadanie będzie zajebiste" i się nie myliłam :) Choć rzadko zostawiam komentarze, to jestem twoją wierną czyteniczką i muszę powiedzieć że twój styl pisania uległ metamorfozie, na jeszcze lepsze :)
OdpowiedzUsuńA teraz co do tego rozdziału, przerywać w takim momencie? :(
Pozdrawiam i życzę weny :)
Nie będę zbyt oryginalna, ale trudno. JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?!
OdpowiedzUsuńPowinnaś za to trafić do Azkabanu! Ale tylko na troszkę, żebyś przemyślała swoje karygodne zachowanie! :D Nie no, żarty żartami, w życiu bym Cię tam nie wysłała!
Co do rozdziału, jak zawsze super. Też nie mogę przyzwyczaić się do Hermiony w szatach Domu Węża, bo mimo wszystko nadal tkwi w niej coś z Gryfonki.
Powtórzę się chyba po raz setny, ale uwielbiam Twojego Notta. <3 Najbardziej podoba mi się jego zachowanie względem Hermiony, bo nie narzuca się, jest neutralny i widzi w niej nie tylko córkę Czarnego Pana, ale przede wszystkim człowieka, który też potrzebuje chwili odosobnienia i własnej, niezakłóconej niczym przestrzeni tylko dla siebie. Intryguje mnie w nim również to, jak szybko dochodzi do pewnych wniosków, zwłaszcza względem Malfoy'a, które okazują się być prawdą, choć nikt nie mówi o tym na głos. Ma niezaprzeczalnie ciekawy charakter i bardzo go lubię. Przy okazji mogłabym przybić sobie z nim piątkę, bo Zabini irytuje go tak samo jak i mnie. :D
W tym rozdziale ogromnie zaciekawiło mnie też zachowanie Dafne podczas lekcji. To, że nagle podeszła do Hermiony i jak gdyby nigdy nic usiadła obok niej było co najmniej dziwne. Takie normalne, a wręcz można by powiedzieć przyjazne zachowanie z jej strony nie może być czymś zwykłym. Węszę drugie dno, ale mogę się mylić.
Na łopatki powaliło mnie spotkanie Hermiony z jej dawnymi przyjaciółmi. Zachowali się jeszcze bardziej karygodnie niż wcześniej. Zwłaszcza Ron, który palnął chyba najgorszą rzecz z możliwych. Hermiona jak zwykle wyszła z tego z twarzą i nie dała się sprowokować, ale ja na jej miejscu walnęłabym w nich jakimś przykrym zaklęciem. Jedyne co mnie dziwi i też trochę smuci, to zachowanie Ginny, bo jako kobieta powinna choć minimalnie zrozumieć sytuację Riddle, zwłaszcza, że sporo razem przeszły.
W tym spotkaniu miało też miejsce zderzenie dwóch prawd - tej, którą wyznają Ron, Harry i Ginny, głoszącej, że Dumledore jest najlepszym człowiekiem magicznego świata i tej, którą zna Hermiona. Dobrze, że Riddle nie dała się wciągnąć w słowne potyczki, które by i tak do niczego nie doprowadziły, tylko spasowała. To po raz kolejny pokazuje, jaką jest inteligentną osobą.
Na koniec dodam, że oczywiście zakończenie zaskakujące i zastanawiam się, czy to był krzyk Hermiony, czy kogoś innego. Pisz szybko, bo chyba dostanę fisia!
Ściskam,
Silje.
A do czego sie szykowalas ? :)
OdpowiedzUsuń+Fajnie ze udaje ci sie dodawac tak często rozdzialy.
+rozdzial super ❤️
Na osiemnastkę koleżanki :)
UsuńNo tak, nie tylko Harry i Ron mają dar do pakowania się w kłopoty :)
OdpowiedzUsuń--------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Jeju... Kocham ♥ Biedna Hermionka, że też musi znosić te nieporadne zaloty Diabełka... Współczuję jej :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i WENY!
Dravelia
Bo to zła kobieta była xD Dracze taki dobry a ona do niego z japą xD
OdpowiedzUsuńAle czekam na typowe Dramione </3
Nicolette
Powiem Ci dziewczyno, że gust to ty masz . Dajesz Mionie fajne ubrania. Poza tym suPer to Twoje opowiadanie
OdpowiedzUsuńHarry i Ron to skończone patałachy -,- Jak można powiedzieć, że ukrywała coś takiego !!!
OdpowiedzUsuńDiabeł to idiota.. Czy on nie widzi że Hermiona nie jest nim zainteresowana ?? Jej postać ogromnie przypadła mi do gustu w teoim opowiadaniu bo mam z nią bardzo podobne zachowanie :) Za końcówkę normalnie zabije !! W takim momencie !!
Ej,ej, ej! Ładnie to tak przerywać w takim momencie? -,-
OdpowiedzUsuńChociaż dla mnie to i tak bez różnicy, bo "kilka" rozdziałów do tyłu jestem xD
Oby tak dalej :D
~~Miona_Malfoy_♡
Kurcze ciężko przywyknąć że Hermiona jest w slytherine a nianki są najlepsze ;) niestety znów doszło do rozmowy byłych przyjaciół nie rozumiem tylko co giny jej wcześniej zrobiła Rozdział mega ;)
OdpowiedzUsuńNott, wiedz że coraz bardziej ciebie lubię :)))))) a tak wgl... Ja chcę wątki Dramione 😭😭 nie no, chwali ci się że tak subtelnie i spokojnie rozwijasz ich domniemaną miłość. Takie opowiadania kocham najbardziej ❤❤
OdpowiedzUsuńCześć! ;) Teo jest mistrzem! Czekam na konfrontację między Dumbledore'm a Hermioną. No i co z tą księgą ludzi lasu?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!