piątek, 28 listopada 2014

17. Prawdziwe oblicze


Albus Dumbledore siedział za swym biurkiem, stukając smukłymi palcami w jego blat. Czekał. Długo zwlekał z wezwaniem do siebie Riddle, lecz nadszedł już czas. Severus zdawał mu relacje z jej poczynań, ale to za mało. Dziewczyna swoim zachowaniem nie wzbudzała żadnych podejrzeń, co ani na chwilę nie uśpiło jego czujności. Nie należał do głupców, którzy dają się zwieść pozorom. Tom nie puściłby tak po prostu swojej dopiero co odnalezionej córki do szkoły, w której dyrektorem jest on. Poznał go na tyle, aby wiedzieć, że mu na niej zależy. Musiał mieć w tym swój interes, który on za wszelką cenę chciał poznać. Snape nie dostarczał mu na ten temat informacji, które zaspokoiłyby jego ciekawość. Poza tym od czasu Pottera i Blacka nie ufał w pełni swoim podwładnym. Ci dwaj durnie, gdyby nie jego szybka reakcja zniszczyliby wszystko, co planował od lat. Szczęście mu wtedy dopisało. James zginął, a Syriusz żył w przekonaniu, że Tom zabił jego najlepszego przyjaciela. Lepiej być nie mogło. Ludzka nienawiść tylko sprzyjała jego zemście. Nadszedł jednak czas na bardziej radykalne środki. Ta farsa trwa zbyt długo. Powolne rujnowanie życia Tom już nie dawało mu takiej satysfakcji. Pragnął go zniszczyć raz na zawsze. Zasłużył na to. Mimo upływu lat on nie zapomniał. Ofiarował mu, co mógł: swoją wiedzę, przyjaźń, czas, a ten jak mu się odpłacił?
— Już niedługo, już niedługo za wszystko mi zapłacisz, Tom.
Szepnął sam do siebie, dokładnie w momencie, gdy ktoś zapukał do drzwi. Na twarzy Albusa pojawił się ledwie zauważalny uśmiech. Wszystko gotowe, przedstawienie czas zacząć.
— Proszę.
Powiedział spokojnie dyrektor, a drzwi się otworzyły. Do jego gabinetu weszła Hermiona. Choć starała się ze wszystkich sił, nie wyglądała na tak opanowaną, jak zwykle. Z każdą sekundą jej niepokój rósł, a apogeum osiągnął, gdy zamknęła za sobą drzwi.
— Witaj, Hermiono, usiądź, proszę.
— Dzień dobry.
Odpowiedziała panna Riddle, nie siląc się na tak miły ton, jak Albus, po czym usiadła na wskazanym przez niego miejscu. Spojrzała na dyrektora, który bacznie jej się przyglądał. Niby siedział przed nią ten sam mężczyzna, którego znała od przeszło pięciu lat, a jednak nie potrafiła odnaleźć w nim tego dobrotliwego staruszka, który jest wzorem dla tak wielu czarodziei. Prawda zmienia punkt widzenia.
— Napijesz się może herbaty?
Jedno machnięcie różdżki, a na biurku pojawiły się dwie białe filiżanki, wypełnione aromatycznym płynem. Hermiona najpierw spojrzała na naczynia, potem na dyrektora. Jej wzrok mówił jedno – serio? Wezwał ją tu po to, żeby pić herbatkę? Dumbledore chyba miał ją za kretynkę. Dałaby sobie rękę uciąć, że to nie jest ot tak zwykła herbata. Nie wiedziała, co mogło z nią być nie tak, ale jednego była pewna, Albus nawet siłą nie wleje w nią tego paskudztwa. Wolałaby od razu skoczyć z Wieży Astronomicznej, niż wziąć cokolwiek, co choćby leżało obok tego człowieka.
— Nie, dziękuję.
Albus zmarszczył nieco brwi, ale poza tym nie dał po sobie poznać, że taka odpowiedź go nie usatysfakcjonowała. Domyślał się, że ta dziewczyna będzie wszystko utrudniać, ale on sobie z nią poradzi. Jest wiele sposobów na wyciągnięcie z niej informacji, a zacząć zamierzał od tego najbardziej powszechnego.
— Wielka szkoda.
— Po co pan mnie wezwał?
Zapytała rzeczowo Hermiona, poprawiając się na krześle. Chciała to mieć jak najszybciej za sobą. Czuła zbliżające się kłopoty, które z pewnością wiązały się z Albusem.
— Chciałbym porozmawiać o twojej sytuacji.
Dyrektor błyskawicznie zmienił taktykę, wcielając się w rolę dobrotliwego staruszka, którego grał na co dzień. Musiał jakoś dotrzeć do tej dziewczyny. Sprytu i intelektu mu nie brakowało, w końcu nie bez powodu zdobył szacunek tak wielu ludzi, mimo iż jego intencje w żadnym wypadku nie były dobre. Zapomniał jednak o jednym dość istotnym szczególe, a mianowicie, że ma do czynienia z dziewczyną, która zna prawdę i której zniszczył życie, nim na dobre zdążyło się zacząć.
— Mojej sytuacji?
— Domyślam się, że nie jest ci łatwo odnaleźć się w szkole…
— Poza tym, że już pierwszego dnia zrobił pan ze mnie psychopatkę, której celem życiowym jest zniszczeni wszystkiego, co spotka na swojej drodze, to wszystko jest w najlepszym porządku.
Teraz poza lękiem Hermiona poczuła również gniew. Jak on śmiał? Najpierw sam ją pogrążył, a teraz próbuje się nad nią litować?
— Tak bym tego nie określił.
— Ale ja owszem, więc proszę sobie darować ten wstęp i przejść do sedna sprawy.
— Nie pozwalaj sobie.
Powiedział nieco groźniej, wytrącony z równowagi Albus. Nienawidził, gdy ktoś mu się sprzeciwiał, szczególnie że Hermiona wyglądała jak on. Te same włosy, oczy, upór. Przy niej uraza z przeszłości odżywała w nim ze zdwojoną siłą. Wszystko wracało, podsycając pragnienie zemsty, które płonęło w nim od tak wielu lat, przyćmiewając wszystko inne.
— Mogę ci pomóc wyjść z tej sytuacji…
Zaczął już nieco spokojnie, choć nie trwało to długo. Tym razem nie wytrzymała Hermiona. Poczuła, jak przez jej ciało przepływa prąd, który pojawiał się zawsze, gdy traciła nad sobą panowanie. Jakby wszystkie kumulujące się w niej emocje pragnęły znaleźć ujście w jeden konkretny sposób. Nie musiała pytać o jaką „sytuację” chodzi dyrektorowi. Powolne odbudowywanie jej rodziny widać nie było mu na rękę. Co z tego, że ona po raz pierwszy przy Julianne poczuła się potrzebna i kochana? Albusa to nie interesowało. Zachowywał się niczym bezduszna istota z klapkami na oczach, która gna przed siebie, nie zważając na to, co w międzyczasie niszczy.
— Ja nic od pana nie chcę, a tym bardziej pomocy. Nich pan da nam wszystkim święty spokój! Nie dość panu krzywd, które nam pan wyrządził?
Gdy Hermiona skończyła swoją tyradę, niemal dygocząc z wściekłości, zrozumiała, że przekroczyła granicę. Albus powoli poniósł się z krzesła i oparłszy dłonie o biurko, pochylił się ku dziewczynie. Jego oczy przypominały wzburzony ocean, który bez trudu mógłby pochłonąć wszystko wokół.
— Nie masz pojęcia, o czym mówisz. Wy, a w szczególności Tom, macie cierpieć. Krzywdy? Ty się dopiero dowiesz, co to prawdziwy ból. Cierpienie fizyczne jest niczym w porównaniu z ranami na psychice. Porozmawiaj sobie z tatusiem, on z pewnością może ci o nich dużo powiedzieć. Nie wiesz nic o rzeczywistości, która cię otacza, a tym bardziej o przeszłości. Nic nie jest czarne albo białe. Trzeba patrzeć głębiej, aby dostrzec prawdziwy sens. Zapamiętaj sobie, nikt nie rodzi się potworem, nim trzeba się stać.
Mówił cicho i nienaturalnie powoli, co jeszcze bardziej przerażało Hermionę. Siedziała sztywno, nie będąc w  stanie nawet odwrócić wzroku od pełnych grozy oczu Albusa. Zbyt wiele się dowiedziała, aby lekceważyć tego człowieka. Wymordował niemal całą rodzinę Potterów, tylko dlatego, że James nie okazał się bezduszny i nie potrafił jej zabić. Każdy przy zdrowych zmysłach bałby się takiego człowieka. Poza tym dobrze wiedziała, o czym on mówi. Dumbledore jako skończony egoista, nie wpadłby na to, że ktoś również mógłby cierpieć. Teraz jednak nawet o tym nie mogła myśleć. Po jej głowie tłukło się jedno pytanie: co do tego stopnia poróżniło Albusa i Toma? Niejednokrotnie o tym myślała, lecz każdy kolejny scenariusz absurdalnością przebijał poprzedni. Strzępki informacji, które posiadła to za mało, aby rozgryźć przeszłość tej dwójki, którą znali wyłącznie sami zainteresowani. Trwali tak, mierząc się wzrokiem. Brąz kontra błękit, ogień i woda. Żadne nie uciekało spojrzeniem. To oznaczałoby słabość, a na to obojgu nie pozwalała duma, choć w przypadku Hermiony w grę wchodził również strach. W końcu jednak coś przerwało ich walkę. Niespodziewanie po pomieszczeniu potoczył się odgłos pukania do drzwi. Albus ocknął się natychmiast. Ponownie usiadł na krześle, nakładając maskę mentora świata czarodziei.
— Proszę.
Powiedział, nim Hermiona zdążyła choćby mrugnąć. Nią nadal targały różne skrajne emocje, począwszy od lęku, skończywszy na gniewie. Jej zdolność opanowania nie dorównywała nawet w połowie tej Albusa. Mężczyzna wyglądał, jakby kłótnie sprzed chwili w ogóle nie miała miejsca. U niego lata ciągłej gry zrobiły swoje. Dlatego też, gdy do gabinetu wszedł Snape, wyglądał zupełnie normalnie. Mistrz Eliksirów oceniwszy szybko sytuację, wiedział, iż przybył w odpowiednim momencie. Zostawienie tej dwójki sam na sam w jednym pomieszczeniu, mogłoby się co najmniej źle skończyć.
— Wybacz, Severusie, ale jestem zajęty.
Oznajmił spokojnie Albus, spoglądając wymownie na Hermionę. On jeszcze z nią nie skończył. Ta mała gówniara nie pokrzyżuje jego planów. Nie po to przez tyle lat kłamał i knuł, aby teraz ona obróciła to wszystko w proch. Zna wiele sposobów na wyciągnięcie z człowieka informacji, o czym panna Riddle będzie się miała okazję przekonać.
— Rozumiem, dyrektorze, ale to sprawa niecierpiąca zwłoki.
Albus spojrzał na Severusa, którego wyraz twarzy tylko utwierdził go w przekonaniu, że mówi on poważnie. Poza tym Snape nigdy nie zawracał mu głowy byle czym.
— Panno Riddle, jest pani wolna, kiedy indziej dokończymy tę rozmowę.
Oświadczył niechętnie dyrektor, co od razu otrzeźwiło Hermionę. Natychmiast podniosła się z krzesła, przelotnie zerkając z wdzięcznością na Snape’a, którego najwidoczniej sam Merlin jej zesłał.
— Do widzenia.
Po tych słowach jak najszybciej opuściła gabinet dyrektora, z ulgą zamykając za sobą drzwi. Zeszła po schodach, po czym oparła się o pierwszą lepszą ścianę, oddychając ciężko. Ta w gruncie rzeczy krótka rozmowa kosztowała ją sporo nerwów, szczególnie że naprawdę bała się Dumbledore’a. Nie wiedziała, czego się po nim spodziewać i jak daleko będzie się w stanie posunąć w swoim szaleństwie.
— Co tym razem przeskrobałaś, Riddle?
Hermiona niemal podskoczyła, słysząc te słowa. Błyskawicznie podniosła głowę i dopiero teraz zauważyła, że przy równoległej ścianie, niemal naprzeciwko niej stoi Malfoy, uśmiechając się w ten charakterystyczny sposób.
— Co ty tu do ciężkiej cholery robisz?
— Tak się składa, że ratuję twój tyłek przed tym sfiksowanym Dropsem, więc może trochę grzeczniej.
Oczy panny Riddle rozszerzyły się do wielkości galeonów. Czyli wizyta
Snape’a u dyrektor nie była darem od Merlina, a tym bardziej przypadkiem.
— Ty sprowadziłeś Snape’a?
— Może.
— Chyba mi nie powiesz, że się martwiłeś?
Zapytała podejrzliwe Hermiona, uśmiechając się przy tym złośliwie. W jej oczach czaiła się nutka drwiny, choć w głębi duszy była mu naprawdę wdzięczna. Jeśli to on sprowadził Severusa, wyświadczył jej ogromną przysługę. Gdyby nie on Merlin jeden wie, ile jeszcze musiałaby siedzieć z tym wariatem i co by z tego wynikło.
— Jasne i co jeszcze. Kompletnie ci na mózg padło, dziecinko.
Oświadczył oburzony Draco, choć jak tylko mógł, starał się unikać wzroku dziewczyny. Gdzieś tam wiedział, że Riddle ma rację. Obraz jej przepełnionych strachem oczu, gdy wychodziła z klasy, ciągle tkwił w jego głowie. Do końca lekcji nie mógł się na niczym skupić, a gdy tylko zadzwonił dzwonek, od razu poszedł do Severusa. W pamięci miał rozmowę z Voldemortem, gdy powierzał im zadanie i powiedział, kto go tak urządził. To dało mu sporo do myślenia. Nigdy nie uważał Dumbledore’a za świętego, a tym bardziej normalnego, ale od pewnego czasu postrzegał go jako realne zagrożenie. Po coś w końcu mieli pilnować Riddle i wątpił, aby chodziło tu tylko o odpędzanie od niej zidiociałych nastolatków. Tak czy siak, nie miał wątpliwości, że powinien iść do Snape’a. To należało do jego obowiązku. Przemilczeć wolał fakt, że nie chciał, aby tej złośnicy stała się krzywda.
— Tak czy inaczej… dziękuję.
Powiedziała nieco niepewnie Hermiona, czując, że musi mu podziękować. Pomógł jej, nawet jeśli zrobił to tylko i wyłącznie ze względu na powierzone mu przez Lorda zadanie.
— Dość tych uprzejmości, bo jeszcze pomyślę, że miękniesz.
— Jesteś pewny, że nie mówisz o sobie?
Na te słowa oboje spojrzeli na siebie jakby rozbawieni i postanowili zostawić ten spór na takim etapie, po czym jak gdyby nigdy nic ruszyli korytarzem, byle jak najdalej od gabinetu dyrektora.
— Co teraz mamy?
Zapytał po chwili jak zwykle zorientowany w planie Draco.
— Ty masz Transmutację, a ja idę do lochów.
Odparła z prostotą Hermiona, ignorując zdziwione spojrzenie Dracona. I tak nie skupiłaby się po tym wszystkim na lekcjach, więc po co ma na nie iść? Snape z pewnością przymnie oko na jej małą ucieczkę. 
— Maleństwo zaczyna się buntować.
— Wal się, Malfoy.
— Powalasz elokwencją, Riddle, nie ma co
Kłócili się tak, póki nie dotarli na pierwsze piętro.
— Na razie i miłej nauki.
Pożegnała się Hermiona i nie czekając na odpowiedź, zaczęła schodzić ze schodów. Nie minęła nawet dziesiąta, a jedyne, o czym marzyła, to zamknąć się w swoim pokoju z daleka od tego całego syfu. Sprawa przeszłości Albusa i Toma nie dawała jej spokoju. Coś, co ich poróżniło, nie mogło być błahostką, szczególnie biorąc pod uwagę, ile poświęcał Dumbledore, byleby dokonać zemsty. Człowiek z taką obsesją musiał mieć ku niej poważny powód. Hermionie jednak ciężko było cokolwiek wymyślić, głównie z powodu mocno ograniczonej wiedzy na ten temat. Wiele lat temu przyjaźnili się, niedługo po pojawieniu się Julianne zerwali kontakt, a Albus ponownie pojawił się w ich życiu, gdy ona przyszła na świat. I jak ona niby te strzępki miała złożyć w spójną całość? Od tego wszystkiego powoli zaczynała ją boleć głowa. Z ulgą zamknęła za sobą drzwi do dormitorium. Te cztery ściany to jej azyl, który w trudnych chwilach pozwala się wyciszyć i uspokoić… zazwyczaj. Skrycie liczyła, że tym razem zadziała bez zarzutów. Najpierw jednak udała się do garderoby, aby zmienić szkolne szaty na wygodniejsze ubrania i związać włosy w niedbały kok. Po drodze nie zauważyła nigdzie Noctis, co oznaczało, iż zapewne udała się na łowy. W sumie może to i lepiej, potrzebowała teraz chwili samotności. Gdy w końcu usiadła po turecku na kanapie, po chwili zastanowienia wezwała Błyskotkę.
— Czym Błyskotka może panience służyć?
Zapytała z niekrytą radością skrzatka, niemal natychmiast aportując się przed Hermioną, której uwielbiała służyć. Pani traktowała ją niezwykle dobrze, zawsze była miła, nigdy nie krzyczała i nieustannie ją chwaliła. Błyskotka każdego dnia dziękowała, że jest podwładną panny Riddle.
— Mogłabyś przynieść mi gorącą herbatę i kilka ciastek?
— Już się robi, panienko.
Hermiona uśmiechnęła się życzliwie do skrzatki, która po chwili zniknęła. Naprawdę polubiła tą małą. Dobrze traktowana promieniała szczęściem i chyba nie narzekała na jej zwierzchnictwo. Gdy Błyskotka przyniosła zamówienie, Hermiona podziękowała za nie i nim pozwoliła jej odejść, poczęstowała ją czekoladowym ciasteczkiem. Gdy została sama, sięgnęła po kubek z herbatą, obejmując go obiema dłońmi. Naczynie przyjemnie grzało jej dłonie, co jeszcze bardziej odprężyło dziewczynę. Przez chwilę zastanawiała się, czy aby na pewno nie zrobić czegoś bardziej produktywnego, ale szybko jej przeszło. Nawet ona potrzebowała chwili czystego lenistwa chociażby po to, żeby zebrać myśli.

    

Lekcja trwała już dłuższą chwilę dlatego, gdy Draco dotarł do sali Transmutacji, McGonagall prowadziła już swój wykład.
— Czy pan Malfoy nie wie, kiedy zaczynają się lekcje i, że nie należy się na nie spóźniać?
Zapytała Minerva, patrząc surowym wzrokiem na stojącego w drzwiach ucznia, który niewiele sobie z tego robił.
— Wiem, ale z polecenia profesora Snape’a musiałem odprowadzić Hermionę Riddle do lochów, ponieważ źle się poczuła.
Odpowiedział bez zająknięcia Draco, nieco mijając się z prawdą, której McGonagall raczej poznać nie powinna. Zawsze stała murem za Dropsem, w którym zresztą jego zdaniem skrycie się podkochiwała. Poza tym Severus z pewnością go nie wkopie.
— Proszę zająć swoje miejsce i więcej się nie spóźniać.
Na te słowa Draco uśmiechnął się triumfalnie, po czym udał się do ostatniej ławki, gdzie siedział już Teodor.
— Co jest z Hermioną?
Zainteresował się Nott, gdy Draco wypakował z torby potrzebne rzeczy.
— Poszła na wagary.
— Hermiona?
— Aha, niezły z niej numer, co?
— Ty mi powiedz.
Draco spojrzał z niekrytą złością na przyjaciela, który nagle zainteresował się robieniem notatek. Postanowił ni jak nie komentować jego wypowiedzi. Nie będzie się zniżał do jego poziomu… przynajmniej na razie. Początkowo zamierzał przesiedzieć tę lekcję, udając, że coś robi, lecz nagle w jego głowie pojawiła się pewna myśl. Riddle z pewnością nie pogardziłaby notatkami z dzisiaj, nawet jeśli ten materiał ma już opanowany. Podczas ich wspólnej nauki sam niejednokrotnie korzystał z jej zapisków, które prowadziła niezwykle dokładnie i starannie. Przez chwilę się wahał, ale ostatecznie chwycił za piór i rozłożywszy pergamin, zaczął notować co ważniejsze rzeczy z wykładu McGonagall. „Co ona ze mną zrobiła…?”.

    

Lekcje mijały dość szybko. Draco z każdej z nich sukcesywnie sporządzał notatki. Może nie dorównywały tym Hermiony, ale do najgorszych również nie należały. Wszystkim ulżyło, gdy zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec ostatniej tego dnia lekcji. Zarówno Draco, jak i jego przyjaciele pospiesznie zebrali swoje rzeczy, po czym ruszyli na obiad do Wielkiej Sali.
— Oni wszyscy powarkiwali. Może mi ktoś powiedzieć, kiedy my to mamy napisać?
Idąc korytarzem, Blaise ubolewał nad ilością zadanych im w tym tygodniu prac. On ledwo zdążył nadrobić te zaległe, a teraz okazje się, że na ich miejsce przyszło dwa razy więcej nowych.
— Jak zostawiasz wszystko na ostatnią chwilę, to ja się wcale nie dziwię, że tyle tego masz.
— Smoku, nie chcę cię martwić, ale zaczynasz gadać jak Hermiona.
Teodor poklepał kumpla po ramieniu, uśmiechając się przy tym złośliwie, na co Blaise wybuchł głośnym śmiechem.
— A w zęby to byś przypadkiem nie chciał, Nott?
— Co się tak burzysz, blondasku? Teo dobrze gada.
Wspomniany „blondasek”, spojrzał na Diabła takim wzrokiem, że ten udając zlęknionego, uniósł ręce w obronnym geście.
— Dobra, dobra, tylko spokojnie. Odbiegając od tematu to, co dzisiaj robimy? Treningu nie mamy.
— Ja jestem zajęty.
Odpowiedział natychmiast Draco, nie zamierzając wdawać się w szczegóły. Po pierwsze głupio mu było mówić przy Zabinim, że idzie do dziewczyny, która kilka godzin temu dała mu kosza, a poza tym nie chciał się pogrążać. Ta dwójka i tak ciągle snuła jakieś teorie spisku, więc po co dawać im powody do ich poszerzania?
— Nie zamierzasz się z nami podzielić swoimi planami?
— Jakbyś zgadł, Diabeł.
Draco kątem oka zauważył, jak Teodor posyła mu spojrzenie pod tytułem „I tak wiem, że kręcisz, łajzo”, jednak udał, że nie ma pojęcia, o co mu chodzi. On i kręcenie? W życiu.
— Rób, co chcesz. My z Teodorem będziemy zapijać smutki i leczyć złamane serca.
Blaise demonstracyjnie złapał się za pierś, choć w żadnym wypadku nie wyglądał na załamanego. Ktoś mógłby uznać, że ma gdzieś kosza od Hermiony, ale to nie prawda. On po prostu po części wiedział, że tak to się skończy. Widział, co się działo, panna Riddle nie przejawiała nawet najmniejszego zainteresowania jego osobą, więc dlaczego nagle miałaby się z nim umówić? Spróbował jednak, nie udało się, trudno. Jak widać, nie zawsze dostajemy to, czego chcemy.
— Nie będziemy chlać w środku tygodnia, a poza tym przed chwilą narzekałeś, że masz od cholery zaległości.
— Psujesz chwilę, stary, ja tu się wczuwam w role odrzuconego faceta.
— Stawiam pięć galeonów, że znalezienie nowego obiektu westchnień zajmie ci tydzień.
— Wchodzę i obstawiam dwa tygodnie.
Draco i Teodor podali sobie ręce, udając, że nie widzą złowrogiego wzroku przyjaciela.
— Przetniesz?
Zapytał Nott, na co Blaise wzniósł oczy ku niebu, błagając Salazara o cierpliwość, choć na jego usta nieproszony wdarł się lekki uśmiech.
— Nie znam większych sukinsynów od was.
Tak minęła im droga do Wielkiej Sali, gdzie również nie opuszczał ich dobry humor. Gdy najedli się do syta, w towarzystwie dziewczyn wrócili do lochów. Draco mimo próśb Tracey, zamiast posiedzieć z nimi w Pokoju Wspólnym wrócił do dormitorium. Wystarczyło mu pięć minut, aby przebrać się w ciemne jeansy i wycięty w serek, biały podkoszulek. Zgarnął jeszcze tylko notatki i upewniwszy się, że nikt nie łazi po korytarzu, ruszył do pokoju Hermiony. Zapukał i czekał. Wbrew sobie trochę się o nią martwił. Może i potrafiła zamaskować wiele rzeczy, ale on i tak wiedział swoje. Riddle czuła i przeżywała wszystko, tak jak każdy inny człowiek, nawet jeśli starała się to ukryć. W końcu drzwi otworzyły się, a w nich stanęła Hermiona. Draco omiótł ją wzrokiem, a jego usta wykrzywił ledwie zauważalny uśmiech. Nie przypominała mu żadnej z dziewczyn, wśród których do tej pory przebywał, a jednak żadna tak jak ona nie, potrafiła przykuć jego uwagi, nawet w czarnych legginsach i zwyczajnym topie.
— Co tu robisz?
Zapytała od razu nieco zdziwiona widokiem Dracona Hermiona. Nie spodziewała się tu nawet jego.
— Ciebie też miło widzieć, mała.
— Uważaj, bo uwierzę, że jesteś taki milutki.
— Żebyś wiedziała, poza tym to nie ja trzymam w drzwiach gościa, który coś dla ciebie ma.
Draco uśmiechnął się chytrze, widząc skonsternowaną minę Riddle.
Zaskoczył ją, a nic nie dawało mu takiej satysfakcji jak to. Przez chwilę Hermiona walczyła z rosnącą ciekawością, lecz ta zwyciężyła. Odsunęła się, szerzej otwierając drzwi, aby Draco mógł wejść. Nie czuła szczególnych oporów przed wpuszczeniem go tu. Z reguły raczej nie lubiła, gdy ktoś zakłócał jej przestrzeń, ale nie tym razem. Trochę ją to dziwiło.  Podobnie jak to, że zaczynała traktować Malfoy coraz bardziej… normalnie. Co tu dużo mówić, na swój pokręcony sposób polubiła go. Sama nie wiedziała, jak i kiedy to się stało. Poszukiwania księgi, rozmowy, wspólnie spędzany czas, to wszystko zrobiło swoje i pozwoliło spojrzeć na Mafloya jak człowieka, a nawet chłopaka. Tylko ślepy by nie zauważył, że jest naprawdę przystojny. Nie, żeby to odkrycie jakoś szczególnie wpłynęło na jej życie, ale łapała się na tym, że zdążało jej się bez większego powodu zerkać w jego stronę. To wszystko było dla niej zupełnie nowe, dlatego nie do końca wiedziała, jak sobie z tym radzić.
— Nieźle się tu urządziłaś.
Stwierdził Draco, rozglądając się po pokoju i jednocześnie przerywając rozmyślania dziewczyny. Mimo iż sam wychował się w luksusach, ten pokój robił wrażenie i idealnie pasował do właścicielki – ten sam urok, szyk i tajemniczość.
— Nie narzekam.
Mówiąc to, Hermiona usiadła na kanapie tuż obok fotela, który zdążył już zająć Draco. Utkwiła w nim wyczekujące spojrzenie, co jeszcze bardziej bawiło chłopaka. U niej niewiedza stanowiła rzadkość, dlatego delektował się tą chwilą.
— Wiesz, że jesteś wkurzający?
Zapytała w końcu, krzyżując ręce na piersi i bezbłędnie odczytując minę Malfoya. Bezczelnie się z nią droczył, co zresztą zdarzało mu się dość często. 
— A ciekawe, co powiesz na to.
Po tych słowach Draco trzymane dotąd notatki położył na stole, uważnie obserwując Hermionę, która niemal natychmiast po nie sięgnęła. Przeglądała kolejne pergaminy, a jej zdziwienie rosło. Bez trudu rozpoznała notatki ze wszystkich dzisiejszych lekcji. Sama nawet nie pomyślała, aby je od kogoś pożyczać. Tak na dobrą sprawę mogłaby je sporządzić samodzielnie na podstawie podręcznika i własnej wiedzy, co zresztą chciała robić. Draco mile ją zaskoczył. Poczucie, że ktoś o niej myśli, a nawet w pewnie sposób się troszczy, było naprawdę miłe, szczególnie gdy jest to przystojny  blondyn. „Merlinie, nie pomyślałam tego…”.
— Nie trzeba było, ale dziękuję.
— Powiedzmy, że to rekompensata za niedogodności podczas eliminacji.
Hermiona uśmiechnęła się na wspomnienie tego dnia. Gdyby tylko mogła, udusiłaby wtedy Malfoya gołymi rękami, nawet jeśli z jej krzepą i wzrostem stanowiłoby to pewien problem. Ostatecznie ponownie ułożyła notatki w równą kupkę, zamierzając odłożyć je na biurko. Nie znosiła nieporządku, dlatego wszystko starała się ogarniać na bieżąco. Wstała z kanapy, kierując się w stronę biurka. Draco odruchowo powiódł za nią wzrokiem. Jak mógłby sobie odmówić bezkarnego pogapienia się na Riddle? Nagle jednak zobaczył coś, co wmurowało go w fotel.
— Jasna cholera!
Zaklął na tyle głośnio, że przestraszona Hermiona o mało nie wypuściła z rąk notatek. Natychmiast odwróciła się w stronę Dracona, który siedział, wpatrując się w nią oczami wielkości galeonów.
— Co się stało?
— Nie wierzę, normalnie nie wierzę…
Powtarzał w kółko Draco, po czym podniósł się z fotela i ruszył w stronę zdezorientowanej dziewczyny. Nie wierzył własnym oczom, ale z drugiej strony wzrok z pewnością go nie mylił, mimo iż w życiu nie spodziewałby się czegoś takiego po Riddle.
— Powiesz w końcu, o co ci chodzi?
Hermiona powoli traciła cierpliwość. Malfoy zachowywał się niczym obłąkany, a do tego nie potrafił sklecić nawet jednego sensownego zdania. Może i uważała go za delikatnie ograniczonego, ale bez przesady.
— Ty masz tatuaż.
W pierwszej chwili nie pojęła, o co mu chodzi, lecz zrozumienie przyszło bardzo szybko, przez co gwałtownie pobladła. Na śmierć o tym zapomniała. Pod szatami lub za pomocą zaklęcia maskującego bez problemu mogła ukryć swoje znamię, ale w dormitorium przebywała tylko z Noctis, więc nie czuła potrzeby maskowania go, co okazało się dla niej zgubne.
— Nie, Malfoy, to nie tak, posłuchaj…
Zaczęła, lecz Draco był zbyt zaabsorbowany nowym odkryciem, aby jej słuchać.
— Normalnie nie wierzę, mała, grzeczna Riddle ma tatuaż. Chłopaki padną, jak im powiem.
— Nie, zaraz stop! Nikt nie może o tym wiedzieć, słyszysz? Nikt. Obiecaj mi, że się nie wygadasz.
Czego jak czego, ale kolejnych plotek na swój temat nie potrzebowała. Już widziała tę sensację – córka Czarnego Pana ma dziarę. Na samą myśl o tym czuła mdłości. Draco musiał dojrzeć desperację w jej oczach, gdyż nieco się uspokoił.
— Dobra, ale pod jednym warunkiem.
Hermiona nie wahając się nawet przez chwilę, skinęła głową. Ten tatuaż mógłby niektórych naprowadzić na zdolności, które posiada, a to nie wchodziło w grę. Nie myślała tu rzecz jasna o uczniach. Plotki w tej szkole rozchodzą się z prędkością światła i docierają nie tylko do nastolatków.
— Pokaż mi go.
Taka prośba nieco zdziwiła Hermionę, ale ostatecznie nie zamierzała protestować. To nie była najwyższa cena za milczenie. Niechętnie odwróciła się tyłem do blondyna, lewą ręką odsłaniając całą prawą łopatkę. Teraz Draco dokładnie przyjrzał się swemu odkryciu. Tatuaż był czarny i przedstawiał bliżej nieokreślony kształt, o średnicy około piętnastu centymetrów. Tak czy siak, podobał mu się, a już szczególnie na delikatnie opalonej skórze Riddle. Korciło go, aby przejechać po nim palcami, ale ostatecznie się powstrzymał. Nie chciał spłoszyć dziewczyny, a wnioskując po jej wcześniejszym zachowaniu, tak z pewnością by się stało.
— Co ten znak oznacza?
— To symbol czterech żywiołów.
Stwierdziła cicho Hermiona, jakby bojąc się zakłócić panujący w pomieszczeniu spokój. W istocie jednak nie czuła się zbyt pewnie, gdy tuż za nią stał wysoki chłopak, bacznie się jej przyglądając. Z trudem powstrzymywała się przed odsunięciem. Nawet świadomość, że to Malfoy nie pozwalała jej wyzbyć się tego odczucia. Nagle jednak stało się coś, co kompletnie wytrąciło ją z równowagi. Poczuł, jak Draco delikatnie się nad nią pochyla, a po chwili do jej ucha dotarł subtelny szept.
— Pasuje ci, mała.
Coś w głosie Dracona wywołało rumieniec na twarzy Hermiony. Nawet ona wyłapała z niego pochwałę, a nawet podziw. Jakby nie patrzeć właśnie została obdarzona komplementem. Nie zdarzało jej się to często, nie licząc nieudanych zalotów Blaise’a. Nawet jeśli ktoś widział w niej coś wyjątkowego – w co szczerze wątpiła – nie mówił o tym na głos, a tu zjawia się taki Malfoy i proszę. Tym razem czuła jednak, że mówi szczerze. Poza tym on nie kłamał. Istotnie ten niepozorny tatuaż dodawał Riddle pazura, którego i tak jej nie brakowało. Po raz kolejny udało jej się go zaskoczyć. Przy tej dziewczynie nie można było być niczego pewnym. Ślizgoni stali tak w miejscu, nie do końca wiedząc, co ze sobą zrobić. Hermiona sparaliżowana zarówno strachem, jak i dziwnym, nieznanym jej dotąd uczuciem. Draco pochylony nad nią, zastanawiający się, czy aby na pewno chce przerwać tę chwilę. Bliskość Riddle działała na niego kojąco, podobnie jak jej przyjemny zapach. Merlin jeden wie, ile jeszcze by tak stali, gdyby nie głos, który na swój sposób przeraził obojga.
— Jestem.
To Noctis, która wróciwszy z polowania, przywitała się z Hermioną, co Draco usłyszał jako przeciągły syk. Ślizgoni spojrzeli w stronę węża, który zauważył ich w tym samym momencie. „Nie, nie, nie błagam, tylko nie to”, myślała rozpaczliwie Hermiona, wiedząc, że ma przesrane. Spojrzała na Dracona, który pobladł gwałtownie, nie będąc w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. Noctis za to zatrzymała się jakiś półtora metra przed nimi z zaciekawieniem i stoickim spokojem obserwując gościa. Do tej pory nikt nie odwiedzał Hermiony, a teraz proszę, zastaje tu jakiegoś wrośniętego dwunoga, który mogła być tylko jedną osobą.
— To jest ten twój Malfoy.
Bardziej stwierdziła, niż zapytała Noctis, przenosząc wzrok na Hermionę, która znajdowała się podejrzanie blisko blondyna. Te słowa nieco ją otrzeźwiły. Natychmiast odsunęła się od Dracona, stając pomiędzy nim  a wężem. Wpadła po uszy, ale i tak musiała z tego jakoś wybrnąć.
— On nie jest mój i tak to Malfoy.
— Chyba się mnie boi.
— Nie co dzień w Hogwarcie spotyka się ponad dwumetrowe węże.
— Ci ludzie to histerycy.
— Riddle.
Draco postanowił przypomnieć o swojej obecności. Jego głos był dziwnie słaby i zachrypnięty. Stał tu jak ten idiota, przysłuchując się niezrozumiałym dla niego sykom, a niedaleko niego leżało jakieś bydle, które Hermiona najwyraźniej znała. Przy odkryciu tatuażu przeżył szok, ale teraz zgłupiał kompletnie.
— Malfoy, poznaj Noctis.
Powiedziała już normalnie Hermiona, ręką wskazując swojego pupila. W odpowiedzi Draco spojrzał na nią z powątpiewaniem. Ona tak serio, czy się zgrywa? W jej pokoju jest jakiś beznogi demon, a ona tak po prostu mu go przedstawia? Czy tylko on widział, że coś tu jest nie tak?
— Serio? Skąd ty w ogóle wzięłaś to… coś?
— Czy on mnie obraża?
Syknęła Noctis, łypiąc groźnie na Dracona, przez co ten odruchowo cofnął się o krok. Gdyby nie to, że Hermiona musiała się z tego wytłumaczyć, bawiłaby ją cała sytuacja. Przerażony Malfoy to bez wątpienia niecodzienne zjawisko.
— Noctis, nie strasz go, bo jeszcze nam tu zejdzie.
— Niech ci będzie. Idę sobie, a ty uspokój tego swojego blondasa.
— Noctis!
Wąż w odpowiedzi zasyczał, jakby rozbawiony, po czym podpełzł do łóżka, gdzie ulokował swoje cielsko. Ona i tak wiedziała swoje, a że Hermiona się myliła, to już jej sprawa.
— Możesz mi powiedzieć, co tu się do cholery dzieje?
Zapytał w końcu nadal oszołomiony Draco. Nie dość, że Riddle okazała się wężousta, to jeszcze wszystko wskazywało na to, że trzyma w pokoju bydle, które bez wątpienia mogłoby ich pozabijać. Zawsze miał ją za wariatkę i jak widać całkiem słusznie.
— A może jednak chcesz coś do picia?
— Riddle!
— Czyli nie chcesz. Dobra, siadaj i pytaj.
Skapitulowała, wiedząc, że i tak jej to nie ominie. W sumie to nic dziwnego, że Malfoy domaga się wyjaśnień. Na jego miejscu zapewne zrobiłaby to samo. Gdy Hermiona usiadła na kanapie, Draco po chwili namysłu uczynił to samo.
— Pytaj.
Ponagliła chłopaka panna Riddle, gdy ten, zamiast cokolwiek powiedzieć, po prostu się na nią gapił.
— Skąd t… ona się tu wzięła?
— Na początku września znalazłam ją poranioną na błoniach, więc przyniosłam ją tutaj, wyleczyłam i tak już została.
Hermiona nieco nagięła prawdę o miejscu znalezienie Noctis, ale nie uznała za koniecznie mówienie Malfoyowi, że chodzi do Zakazanego Lasu. Zaraz zacząłby się wydzierać, że jest nieodpowiedzialna, a po co jej to. Już wystarczająco sobie dzisiaj narobiła problemów. Draco za to nie wiedział, co odpowiedzieć. Prostota, z jaką mówiła Riddle, dziwiła go równie, co sama treść jej wypowiedzi. Cholera, oni rozmawiali o dwumetrowym, dzikim wężu, a nie jakimś słodki szczeniaku. Jakby serio nie mogła znaleźć sobie mniej niebezpiecznego pupila. Gdyby wiedział, że ona ma takie zapędy, sam by jej sprowadził jakiegoś sierściucha, żeby nie przygarniała pierwszych lepszych gadów. Oryginalność, oryginalnością, ale wszystko ma swoje granice.
— Mówiłem ci już kiedyś, że jesteś nienormalna?
— Coś mi się obiło o uszy.
Na twarzy Hermiony pojawił się uśmiech ulgi. Nie poszło tak źle, jak myślała. Obyło się bez wyrzutów i awantur, więc śmiało mogła to uznać za sukces.
— Chyba nie muszę ci mówić, że podobnie jak o tatuażu o Noctis nikt ma nie wiedzieć?
„Na Merlina, do czego to doszło, Malfoy jest w posiadaniu dwóch moich sekretów. Świat się kończy”, mimo takich myśli Hermiona czuła, że jej tajemnice nie ujrzą światła dziennego. To niedorzeczne, ale Malfoy budził w nie minimalne zaufanie. Nie do tego stopnia, aby zaczęła mu się dobrowolnie zwierzać, ale jednak.
— A co ja będę z tego miał?
Draco otrząsnął się z pierwszego szoku i teraz siedział z głową opartą o rękę wspartą na kolanie, z łobuzerskim uśmiechem przyglądając się Riddle. Skoro ma tego węża od bez mała miesiąca i obyło się bez jakichś mordów, to chyba oznacza, że nie ma się czego obawiać.
— Pewność, że pewnego pięknego dnia nie przeklnę cię czymś paskudnym.
— Widzę, że jak zwykle urocza. Wiesz, czasami odnoszę wrażenie, że masz problemy z agresją.
Hermiona pokręciła z politowaniem głową. Nie trwało to jednak długo, gdyż ostatecznie oboje nie wytrzymali i zaczęli się śmiać z bliżej nieokreślonego powodu. „I ona mi będzie wmawiać, że nic ich nie łączy”, pomyślała Noctis, przyglądając się z łóżka dwóm roześmianym dwunogom. Ci ludzie byli naprawdę dziwnie, a do tego na każdym kroku utrudniali sobie życie. Doprawdy bezmyślne istoty, a niby uchodzą za takich inteligentnych.




Witam.

Tak oto dobiliśmy już do siedemnastego rozdziału. Mam nadzieję, że spełnił Wasze oczekiwania, bo wyszedł mi tak, jak tego chciałam. Mam jeszcze jedną sugestie. Nie wiem, czy ktoś miał takie wrażenie, czy nie, ale  wolę o tym wspomnieć. Nie doszukiwałabym się jeszcze zadatków na wielką miłość głównych bohaterów, bo ich tu nie ma. To nie ta pora, więc wolałam uprzedzić, żeby potem nie było, że już jest big love, bo jak wiadomo, różnie ludzie różne rzeczy interpretują.



Laf


63 komentarze:

  1. Pierwsza! Lecę czytać!
    ~Hope ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boniu, jaki cudowny, meeega, świetny zaczynam się zakochiwać w tym opowiadaniu ♥♡♥ Chcę więcej... eh... Baaardzo fajnie opisany moment rozmowy Dumbledore'a i Hermiony. Również do czego się nie mogę przyczepić to rozmowa Dracona I Riddle. Fajnie, że coraz więcej się o niej dowiaduje, i ta mina gdy dojrzał jej tatuaż #BEZCENNA Ahahahah :33
      Pozdrawiam, życzę duuuużo weny i czekam na next z niecierpliwością ;)
      ~Hope ^^

      Usuń
    2. Haha,również wyobraziłam sobie jego minę. I wtedy się roześmiałam. xD

      Usuń
    3. Ja też XDDD

      Usuń
  2. Pierwsza!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    SUUUUUUUUUUPER rozdział. Ciekawe jak rozkręcisz sytuację Hermiona - Albus. I nadal zastanawiam się nad tajemnicą Mionki. Mam pewien domysł, ale zostawię go dla siebie.
    Życzę duuuużo weny.
    Pozdrawiam.
    Zapraszam do siebie na miloscDramione.blogspot.com
    mala gwiazdka. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;) Dziekuje za miły początek weekendu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowna konfrontacja malfoy'a z noctis - nareszcie się doczekałam; dopiero pojawił się ten rozdział, a już chcę następny... jeżeli chodzi o kłótnię toma i albusa to jeśli nie wiadomo o co poszło panom to zapewne o jakąś panią :) ale to tylko moje domysły :) czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie tylko mi to wypadło do głowy? Bo skoro nagle się kłócą i to kiedy pojawiła się Julianne, to albo ona, albo jakąś tajemnica :)
      Rozdział cudowny i chcę następnego piątku!
      Całuję - Luar Princesa ♡

      Usuń
    2. Zamartwię was, ale tu w grę nie wchodzi kobieta, a już na pewno nie jest ona główną przyczyną kłótni Toma i Albusa, a co najwyżej jednym z czynników, który się do niej przyczynił :)

      Usuń
  5. Trzecia? :)
    Super, mega, niesamowity! Masz wielki talent, wiesz? :* Zaciekawiasz tak że odruchowo każdy piątek traci 5 minut na rozdział. Genialny blog!!
    dramione-choc-inni-to-tacy-sami.blogspot.com
    Pozdrawiam, Letié :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko, rozdział świetny, a Noctis będzie takim mądrym głosem rozsądku dla Hermiony, bo czasami tak się dzieje... np. przez Malfoy'a.... że nie posiada go nadmiarze. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. hahaha super super super
    czekam na next
    weny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Łaał, cudowne! Nawet nie wiesz jakiego miałam wielkiego banana na twarzy czytając ten rozdział ;). Reakcja Draco na tatuaż i węża - bezcenna :). Tylko ten Dumbledore mnie okropnie irytuje, a poza tym mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach pojawią się wreszcie państwo Riddle. Stęskniłam się za Julianne :).
    Buziaki
    Bells :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny i ciekawy rozdział, jestem ciekawa co dalej ;p Życzę mnóstwo weny i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  10. Noctis jest kategorycznie moim numerem jeden <3 dajcie mi dar mowy węży i takiego pupila :D dobrze, że Hermiona się otwiera, a jej znajomość z Malfoy'em rozwija się właśnie w takim tempie. Idealnie :)
    Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział,
    M.D.

    dramionovelove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział super ;)
    Spotkanie Draco i Noctis wypadło genialnie a przemyślenia Smoka na temat "pupila" Mionki są świetne. Ciekawe jak by inni zareagowali na widok takiego węża... No i co Tom powie jak się dowie o zwierzątku swojej córeczki (choć wychodzi na to, że córeczka ma kilka cech ojca, jak np. wybór zwierzątka na swojego chowańca ;))
    Czekam na dalsze "spotkania" Mionki i dyrektora chociaż chciałabym, żeby coraz więcej osób dowiedziało się o kłamstwach Albusa a szczególnie Harry, no ale do tego pewnie jeszcze długa droga...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Nadal mam problem z wyobrazeniem sobie Dumbledore'a w roli tego zlego...
    Fajnie opisalas dyskusje Albusa z Hermiona i reakcje Malfoya na widok Noctis.
    Smietana.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zwykle świetne! :-) Czekam z niecierpliwością na ciąg dalsxy

    OdpowiedzUsuń
  14. Początek był przerażający... Albus w twoim opowiadaniu jest okropny ( w sensie z charakteru, jego przedstawienie jest idealne do twojego kształtu postaci). A dzięki twoim opisom mogłam się poczuć jak Hermiona. W sumie nie wiem, czy to było dobre bo do teraz nie mogę wyzbyć się szoku. Malfoy mile mnie zaskoczył w tym rozdziale :D Tak myślałam, że będzie pierwszą osobą, która będzie przedstawiona naszej kochanej Noctis ( która ma u mnie wielkiego plusa za ostatnią uwagę). Jestem ciekawa jak rozwiniesz wątek Albusa. Będzie się chciał jeszcze spotkać z Riddle? Czy może wymyśli coś innego na nią? Wszystko stoi pod znakiem zapytania, a mnie aż korci w środku, aby dowiedzieć się co będzie dalej. Pozostało mi tylko życzyć Ci weny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny! Przemyślenia Noctis najlepsze: )

    OdpowiedzUsuń
  16. Bosko opisałaś reakcje Dracona, jak zobaczył Noctis :))
    Świetny rozdział ;*
    A Albus to stary dupek. <3
    Pozdrawiam i życze weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  17. Szczerzyłam się jak głupia to czytając :D
    Jeden z lepszych rozdziałów moim skromnym zdaniem. Nawet nie wiesz, co czuję czekając na piątek; nie dość, że początek weekendu, to jeszcze nowy rozdział
    Nie będę się rozpisywać na temat bohaterów, mogę jedynie powiedzieć, że Dumbledore jest takim Voldemortem z książki i mam nadzieję, że w końcu zginie (czasami zdarzają się wypadki, a to, że przez przypadek jedna Avada wypsnęła się w stronę dyrektora, to zwykły przypadek)
    Czekam!
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Widzę, że w komentarzach Noctis rządzi i prawidłowo, bo ją uwielbiam :D
    Draco taki przerażony, że aż słodki :D
    Blaise oczywiście odrzucony, ale widać humorek dopisuje.
    Jak dla mnie za mało Notta, ale fajnie, że w ogóle się pojawił :)
    Albus jest na prawdę okropny.
    No i nie mogę doczekać się dramione...
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nareszcie poznał Noctis :)
    Genialny rozdział ^_^

    OdpowiedzUsuń
  20. Doczekałam się tego upragnionego rozdziału. Nie rozczarowałam się. Jest genialny i to jak przedstawiłaś zdziwienie Malfoy'a na "tatuaż" Hermiony i osłupienie na widok Noctis - świetny. Sama bym lepiej tego nie zrobiła.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    ~ Twoja Wierna Czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział dobry, ale było kilka literówek. Mało Notta. Już widzę przyszłe szantaże Draco, w końcu ma asy w rękawie:) bardzo ciekawi mnie co zaszło dokładnie między Tomem i Albusem. Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam i dużo went życzę
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  22. Fantastyczny rozdział :) Nie lubię Dumbledora :P Życzę weny i czekam nn ;) Z.

    OdpowiedzUsuń
  23. Na prawde ten rozdział wyszedł ci bardzo fajnie :) Nutka grozy pomieszana na końcu z nutką śmiechu pisz tak dalej <3 A Noctis co tu mówić coraz bardziej mnie zaskakujesz <3 Życzę weny :* / Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  24. grrr ten głupi Albus co on se myśli :/ Draco jaki słodkiii :3 i w końcu tyle rzeczy się dowiedział :D
    czekam na dalszy rozwój hihih
    Pozdrawiam i całuję <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Super!
    Chcę więcej kobieto!
    Te czekanie jest gorze od Cruciatusa!

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny rozdział, na prawdę. Na czy no każdy jest świetny xD
    Bardzo podobała mi się reakcja Draco na to wszystko. Cudownie to opisałaś. Podobają mi się również jego myśli. Dumbledore.. lubiłam tego staruszka, w sumie w innych opowiadaniach nadal go lubię ale w tym NIE.
    Życzę weny i czekam na następny.
    Całuję SectunSempraa

    OdpowiedzUsuń
  27. Rozdział cudny <3 ! Na początku, kiedy Hermiona była u naszego kłamliwego dyrektorka, bałam się razem z nią. A jak Albus może być taki bezczelny?! No normalnie nie dziwię się że się z Tomem pokłócili ;P A jak Draco pisał dla Hermiony notatki, to było takie kochane <3 I potem z tym tatuażem i nowym pupilkiem Miony było bezcenne ;) Chyba mój jeden z ulubionych momentów z całego opowiadanie ;) przynajmniej na razie ;) Jak ja mam teraz czekać na kolejny rozdział?
    Życzę weny i pozdrawiam :)

    Maggie Z.

    OdpowiedzUsuń
  28. super! świetne! cudowne! fantastyczne! <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Cudowne <3 Reakcja Draco na tatuaż Hermiony? Bezcenne. A potem jeszcze Noctis :) Jeden z najlepszych rozdziałów xd I nie mogę się doczekać, aż dowiemy się, co poróżniło Toma i Albusa. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Cudownie <3 Ten rozdział jest mega *.*

    OdpowiedzUsuń
  31. Rozdział świetny, dużo się w nim dzieje. Nie lubię Dumbledor'a jestem taki yyy... denerwujący. Kiedy czytałam jak Draco zobaczył Noctis i dowiedział się że Hermiona ma tatuaż to, wyobrazilam se jego minę... BEZCENNA :)
    Kocham wątek dramione <3
    Życze weny ,, pisz szybko bo czekamy :3
    Esia Malfoy :**

    OdpowiedzUsuń
  32. Kolejny świetny rozdział. Normalnie boję się tego Dumbledora, co on takiego chce zrobić Hermionie. A Draco po prostu świetny. Chcę więcej.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  33. Jak ty potrafisz stworzyć takie cudo w tydzień? Niesamowity talent pisarski...
    Bardzo ucieszył mnie wątek rozmowy pomiędzy Draco , a Hermioną . Jest między nimi taka nić zaufania , na której buduje się prawdziwe przyjaźnie . Twój Dumbledore jest taki groźny , nowy ... ciekawy :) Co jest ogniskiem sporu pomiędzy Tomem a Dumbledorem?
    Czekam na więcej ! Życzę także mnóstwo weny oraz pozdrawiam :).
    /Oblliviatee

    OdpowiedzUsuń
  34. Jeeeeezu jakie świetne, genialne po prostu, w sumie cieszę się że Malfoy dowiedział się o Noctis i tatuażu. A dumbledore niech się wypcha i wgl zrób z nim coś złego, bardzo złego !!!
    Pozdrawiam,
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  35. jak ja uwielbiam postac Noctis, fajnie, że Draco poznal sekrety Hermiony, moze to ich jakos zblizy xD ciesze sie ze nasza para spedza coraz wiecej czasu sam na sam.
    Nie moge sie doczek nastepnego rozdzialu <3

    OdpowiedzUsuń
  36. super :) nie wiem co więcej mogę napisać wszystko mi się w Twoim opowiadaniu podoba :) pozdrawiam!

    http://slady-cieni-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  37. Stary Drops faktycznie robi się niebezpieczny, ale przez to coraz bardziej ciekawi mnie wątek sporu między nim a Voldziem.
    Miona i Draco - jak zwykle słodko, uroczo i w ogóle super :)

    Noctis taka kochana <3.

    OdpowiedzUsuń
  38. Omonomnom <3 pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  39. Świetny rozdział. Obudził we mnie skrajne emocje. ^^
    Dumbledore działa mi na nerwy. Zaczynam się obawiać, że ze swoją potęgą może nieźle namieszać (w sumie namiesza na pewno). Zastanawia mnie, co tak skłóciło ze sobą jego i Voldemorta. Przecież nie nienawidzi się za byle co.
    Czytanie drugiej części rozdziału (tej z Draconem i Hermioną u niej) było czystą przyjemnością. Reakcja Draco na tatuaż i Noctis była zabójcza. Uwielbiam takie momenty w opowiadaniach, bo właśnie przy nich samoistnie na mojej twarzy pojawia się uśmiech, o taki ---> :D i oczywiście śmiech (kkk). Ich wzajemna (powoli rosnąca) zażyłość jest cudowna.
    :D

    OdpowiedzUsuń
  40. Super, tyle czekałam na spotkanie Draco i Noctis :3 mega rozdział genialny !!! Czekam na next!!! Od dawna czytam tego bloga i musze powiedzieć, że to mój ulubiony piszesz cudownie, ale błagam szybciej dodawaj rozdzisły bo niedługo tutaj uschne z tęskno5y rozdziall soper i życze weny !!!

    OdpowiedzUsuń
  41. Super! Pisz dalej. Naprawde masz talent. Draco i dwie tajemnice Hermiony. Wow!!!!:-)

    OdpowiedzUsuń
  42. No a więc...co by tu napisać.Czytałam Twojego poprzedniego bloga i tego również czytam. Nie rozumiem, jak można wpaść na tak cudowny pomysł. No jak? Hermione córką Riddle'a..Dumbledore zabił rodziców Harrego..naprawdę,podziwiam. Noctis również jest cudownym pomysłem. Chciałabym mieć takiego 'pupilka'! ;3 Po przeczytaniu każdego rozdziału mam wiele pytań...na które odpowiada mi rozdział następny. I o to chodzi w pisaniu.
    Najlepsze w tym rozdziale, moim zdaniem było to,że Dracze poznał dwa sekreciki Hermione. Pewnie będzie próbował to jakoś wykorzystać. Ale wiesz, to tylko moje przemyślenia.
    Bardzo podoba mi się tempo w którym rozwija się 'Dramione'. Poznają się lepiej, mają coraz lepsze relacje..i tak powinno być. Ostatnio trafiłam na bloga, który liczył bodajże 14 rozdziałów i akcja rozgrywała się od początku. Fajny blog,ale to wszystko tak..szybciutko. Nie mogłam się połapać.
    A na Twoim blogu wszystko jest takie zrozumiałe,ciekawe, CUDOWNE.

    Całuję i życzę weny do pisania. *:
    PS. Jeszcze tylko 3 dzionki do piątku! I będzie nowiutki rozdział,aww. *:

    OdpowiedzUsuń
  43. Pewnie się powtarzam, ale postacie są świetne, Dumbledore w końcu interesujący, czekam na rozwinięcie tematu jego i Toma...;) świetny rozdział, dobrze ze ich relacja jest realistycznie ukazana i że nie ma jeszcze "miłości na zabój" bo to nudne. Ciekawa jestem jak umieścisz punkt kulminacyjny :) oby tak dalej!!
    Know-it-all

    OdpowiedzUsuń
  44. Muszę się przyznać, że przeczytałam wszystkie rozdziały, które wyszły do tej pory, ale tak pędziłam, że dopiero tutaj skomentuję. Ogólnie to jestem oburzona...ja chcę już następny rozdział. Dziewczyno nie wiedziałam, że mogę się do tego stopnia wczuć w Hermionę jako tą złą, ale wszystko jest tak jak trzeba. Postacie super wykreowane, Voldemort z nadzieją na poprawę zaskakująco mi się podoba, w końcu ktoś zerwał z Dumbledorem jako tym dobrym. A Malfoy jak w większości Dramione po prostu mraśny. Dodawaj szybciutko następne notki, bo nie wytrzymam normalnie :D Jesteś Świetna Oby Tak Dalej ^^ ~ Ann.

    OdpowiedzUsuń
  45. Cóż, mogłabym rozpisywać się na temat Noctis, bo chyba jak większość czytelników również ją uwielbiam. Mogłabym pisać, że pomysł wykreowania Albusa na czarny charakter jest innowacyjne. Mogłabym pisać o realiźmie opisywanych przez Ciebię sytuacji, bo nie potrafię sobie wyobrazić, jak można mieć tak fantastyczny styl. Ale po co pisać coś, o czym od dawna wiadomo? A jednak... napisałam :D Kocham, kocham, kocham Twoje opowiadanie. Jest nowością, czymś innym w swerze blogowej, za co jeszcze bardziej Cię kocham, bo nie znoszę tradycyjnych romansidełek.
    Czekam na kolejna rozdział i dziękuję za komentarze na moim blogu: dracohermionaundomyheart.blogspot.com
    Pozdrawiam,
    Realistka

    OdpowiedzUsuń
  46. Big love może i nie ma, ale początek dobrej znajomości ;)
    Rozdział jak zawsze cudny!


    -------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  47. Ojeeeejku!!
    Nareszcie spotkanie Dracze i Noctis!! :D
    Dokładnie tak je sobie wyobrażałam ;3
    I wogóle widzę wprowadzenie do pewnego romansu... <3
    Najlepszy rozdział *o*

    OdpowiedzUsuń
  48. Mistrzostwo x1801190844744
    ~Mrs M

    OdpowiedzUsuń
  49. Jeju no cudowny ten rozdział. No przyznam że się uśmiałam gdy Draco zobaczył Noctis. Lecę czytać następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Ja na miejscu Malfoya też byłabym w nie małym szoku na widok 2-metrowego węża. :D Rozmowa Hermiony z Noctis musiała fajnie wyglądać z punktu widzenia Dracona. A swoją drogą Noctis mnie powala. Przeszłość Toma i Albusa nie daje mi spokoju. O co tak naprawdę im poszło? Znalazłam ten blog wczoraj i już się od niego uzależniłam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  51. Ach, kocham! <3 Naprawde bardzo mi sie spodobalo! :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Odnoszę wrażenie że masz problemy z agresją 😂😂😂 leżę na dywanie i nie mogę się pozbierać ;) albo reakcja na tatuaż 😀👑 rozdział świetny !!!

    OdpowiedzUsuń