Albus Dumbledore
siedział za swym biurkiem, stukając smukłymi palcami w jego blat. Czekał. Długo
zwlekał z wezwaniem do siebie Riddle, lecz nadszedł już czas. Severus zdawał mu
relacje z jej poczynań, ale to za mało. Dziewczyna swoim zachowaniem nie
wzbudzała żadnych podejrzeń, co ani na chwilę nie uśpiło jego czujności. Nie
należał do głupców, którzy dają się zwieść pozorom. Tom nie puściłby tak po
prostu swojej dopiero co odnalezionej córki do szkoły, w której dyrektorem jest
on. Poznał go na tyle, aby wiedzieć, że mu na niej zależy. Musiał mieć w tym
swój interes, który on za wszelką cenę chciał poznać. Snape nie dostarczał mu
na ten temat informacji, które zaspokoiłyby jego ciekawość. Poza tym od czasu
Pottera i Blacka nie ufał w pełni swoim podwładnym. Ci dwaj durnie, gdyby nie
jego szybka reakcja zniszczyliby wszystko, co planował od lat. Szczęście mu
wtedy dopisało. James zginął, a Syriusz żył w przekonaniu, że Tom zabił jego
najlepszego przyjaciela. Lepiej być nie mogło. Ludzka nienawiść tylko sprzyjała
jego zemście. Nadszedł jednak czas na bardziej radykalne środki. Ta farsa trwa
zbyt długo. Powolne rujnowanie życia Tom już nie dawało mu takiej satysfakcji.
Pragnął go zniszczyć raz na zawsze. Zasłużył na to. Mimo upływu lat on nie
zapomniał. Ofiarował mu, co mógł: swoją wiedzę, przyjaźń, czas, a ten jak mu
się odpłacił?
— Już niedługo, już
niedługo za wszystko mi zapłacisz, Tom.
Szepnął sam do
siebie, dokładnie w momencie, gdy ktoś zapukał do drzwi. Na twarzy Albusa
pojawił się ledwie zauważalny uśmiech. Wszystko gotowe, przedstawienie czas
zacząć.
— Proszę.
Powiedział
spokojnie dyrektor, a drzwi się otworzyły. Do jego gabinetu weszła Hermiona.
Choć starała się ze wszystkich sił, nie wyglądała na tak opanowaną, jak zwykle.
Z każdą sekundą jej niepokój rósł, a apogeum osiągnął, gdy zamknęła za sobą
drzwi.
— Witaj, Hermiono,
usiądź, proszę.
— Dzień dobry.
Odpowiedziała panna
Riddle, nie siląc się na tak miły ton, jak Albus, po czym usiadła na wskazanym
przez niego miejscu. Spojrzała na dyrektora, który bacznie jej się przyglądał.
Niby siedział przed nią ten sam mężczyzna, którego znała od przeszło pięciu
lat, a jednak nie potrafiła odnaleźć w nim tego dobrotliwego staruszka, który
jest wzorem dla tak wielu czarodziei. Prawda zmienia punkt widzenia.
— Napijesz się może
herbaty?
Jedno machnięcie
różdżki, a na biurku pojawiły się dwie białe filiżanki, wypełnione aromatycznym
płynem. Hermiona najpierw spojrzała na naczynia, potem na dyrektora. Jej wzrok
mówił jedno – serio? Wezwał ją tu po to, żeby pić herbatkę? Dumbledore chyba
miał ją za kretynkę. Dałaby sobie rękę uciąć, że to nie jest ot tak zwykła
herbata. Nie wiedziała, co mogło z nią być nie tak, ale jednego była pewna,
Albus nawet siłą nie wleje w nią tego paskudztwa. Wolałaby od razu skoczyć z
Wieży Astronomicznej, niż wziąć cokolwiek, co choćby leżało obok tego
człowieka.
— Nie, dziękuję.
Albus zmarszczył
nieco brwi, ale poza tym nie dał po sobie poznać, że taka odpowiedź go nie
usatysfakcjonowała. Domyślał się, że ta dziewczyna będzie wszystko utrudniać,
ale on sobie z nią poradzi. Jest wiele sposobów na wyciągnięcie z niej informacji,
a zacząć zamierzał od tego najbardziej powszechnego.
— Wielka szkoda.
— Po co pan mnie wezwał?
Zapytała rzeczowo
Hermiona, poprawiając się na krześle. Chciała to mieć jak najszybciej za sobą.
Czuła zbliżające się kłopoty, które z pewnością wiązały się z Albusem.
— Chciałbym
porozmawiać o twojej sytuacji.
Dyrektor
błyskawicznie zmienił taktykę, wcielając się w rolę dobrotliwego staruszka,
którego grał na co dzień. Musiał jakoś dotrzeć do tej dziewczyny. Sprytu i
intelektu mu nie brakowało, w końcu nie bez powodu zdobył szacunek tak wielu
ludzi, mimo iż jego intencje w żadnym wypadku nie były dobre. Zapomniał jednak
o jednym dość istotnym szczególe, a mianowicie, że ma do czynienia z
dziewczyną, która zna prawdę i której zniszczył życie, nim na dobre zdążyło się
zacząć.
— Mojej sytuacji?
— Domyślam się, że
nie jest ci łatwo odnaleźć się w szkole…
— Poza tym, że już
pierwszego dnia zrobił pan ze mnie psychopatkę, której celem życiowym jest
zniszczeni wszystkiego, co spotka na swojej drodze, to wszystko jest w
najlepszym porządku.
Teraz poza lękiem
Hermiona poczuła również gniew. Jak on śmiał? Najpierw sam ją pogrążył, a teraz
próbuje się nad nią litować?
— Tak bym tego nie
określił.
— Ale ja owszem,
więc proszę sobie darować ten wstęp i przejść do sedna sprawy.
— Nie pozwalaj
sobie.
Powiedział nieco
groźniej, wytrącony z równowagi Albus. Nienawidził, gdy ktoś mu się
sprzeciwiał, szczególnie że Hermiona wyglądała jak on. Te same włosy, oczy,
upór. Przy niej uraza z przeszłości odżywała w nim ze zdwojoną siłą. Wszystko
wracało, podsycając pragnienie zemsty, które płonęło w nim od tak wielu lat,
przyćmiewając wszystko inne.
— Mogę ci pomóc
wyjść z tej sytuacji…
Zaczął już nieco
spokojnie, choć nie trwało to długo. Tym razem nie wytrzymała Hermiona. Poczuła,
jak przez jej ciało przepływa prąd, który pojawiał się zawsze, gdy traciła nad
sobą panowanie. Jakby wszystkie kumulujące się w niej emocje pragnęły znaleźć
ujście w jeden konkretny sposób. Nie musiała pytać o jaką „sytuację” chodzi dyrektorowi. Powolne
odbudowywanie jej rodziny widać nie było mu na rękę. Co z tego, że ona po raz
pierwszy przy Julianne poczuła się potrzebna i kochana? Albusa to nie
interesowało. Zachowywał się niczym bezduszna istota z klapkami na oczach,
która gna przed siebie, nie zważając na to, co w międzyczasie niszczy.
— Ja nic od pana
nie chcę, a tym bardziej pomocy. Nich pan da nam wszystkim święty spokój! Nie
dość panu krzywd, które nam pan wyrządził?
Gdy Hermiona
skończyła swoją tyradę, niemal dygocząc z wściekłości, zrozumiała, że
przekroczyła granicę. Albus powoli poniósł się z krzesła i oparłszy dłonie o
biurko, pochylił się ku dziewczynie. Jego oczy przypominały wzburzony ocean,
który bez trudu mógłby pochłonąć wszystko wokół.
— Nie masz pojęcia,
o czym mówisz. Wy, a w szczególności Tom, macie cierpieć. Krzywdy? Ty się
dopiero dowiesz, co to prawdziwy ból. Cierpienie fizyczne jest niczym w
porównaniu z ranami na psychice. Porozmawiaj sobie z tatusiem, on z pewnością
może ci o nich dużo powiedzieć. Nie wiesz nic o rzeczywistości, która cię
otacza, a tym bardziej o przeszłości. Nic nie jest czarne albo białe. Trzeba
patrzeć głębiej, aby dostrzec prawdziwy sens. Zapamiętaj sobie, nikt nie rodzi
się potworem, nim trzeba się stać.
Mówił cicho i
nienaturalnie powoli, co jeszcze bardziej przerażało Hermionę. Siedziała
sztywno, nie będąc w stanie nawet odwrócić wzroku od pełnych grozy oczu
Albusa. Zbyt wiele się dowiedziała, aby lekceważyć tego człowieka. Wymordował
niemal całą rodzinę Potterów, tylko dlatego, że James nie okazał się bezduszny
i nie potrafił jej zabić. Każdy przy zdrowych zmysłach bałby się takiego człowieka.
Poza tym dobrze wiedziała, o czym on mówi. Dumbledore jako skończony egoista,
nie wpadłby na to, że ktoś również mógłby cierpieć. Teraz jednak nawet o tym
nie mogła myśleć. Po jej głowie tłukło się jedno pytanie: co do tego stopnia
poróżniło Albusa i Toma? Niejednokrotnie o tym myślała, lecz każdy kolejny
scenariusz absurdalnością przebijał poprzedni. Strzępki informacji, które
posiadła to za mało, aby rozgryźć przeszłość tej dwójki, którą znali wyłącznie
sami zainteresowani. Trwali tak, mierząc się wzrokiem. Brąz kontra błękit,
ogień i woda. Żadne nie uciekało spojrzeniem. To oznaczałoby słabość, a na to
obojgu nie pozwalała duma, choć w przypadku Hermiony w grę wchodził również
strach. W końcu jednak coś przerwało ich walkę. Niespodziewanie po pomieszczeniu
potoczył się odgłos pukania do drzwi. Albus ocknął się natychmiast. Ponownie
usiadł na krześle, nakładając maskę mentora świata czarodziei.
— Proszę.
Powiedział, nim
Hermiona zdążyła choćby mrugnąć. Nią nadal targały różne skrajne emocje,
począwszy od lęku, skończywszy na gniewie. Jej zdolność opanowania nie
dorównywała nawet w połowie tej Albusa. Mężczyzna wyglądał, jakby kłótnie sprzed
chwili w ogóle nie miała miejsca. U niego lata ciągłej gry zrobiły swoje.
Dlatego też, gdy do gabinetu wszedł Snape, wyglądał zupełnie normalnie. Mistrz
Eliksirów oceniwszy szybko sytuację, wiedział, iż przybył w odpowiednim momencie.
Zostawienie tej dwójki sam na sam w jednym pomieszczeniu, mogłoby się co
najmniej źle skończyć.
— Wybacz,
Severusie, ale jestem zajęty.
Oznajmił spokojnie
Albus, spoglądając wymownie na Hermionę. On jeszcze z nią nie skończył. Ta mała
gówniara nie pokrzyżuje jego planów. Nie po to przez tyle lat kłamał i knuł,
aby teraz ona obróciła to wszystko w proch. Zna wiele sposobów na wyciągnięcie z
człowieka informacji, o czym panna Riddle będzie się miała okazję przekonać.
— Rozumiem,
dyrektorze, ale to sprawa niecierpiąca zwłoki.
Albus spojrzał na
Severusa, którego wyraz twarzy tylko utwierdził go w przekonaniu, że mówi on
poważnie. Poza tym Snape nigdy nie zawracał mu głowy byle czym.
— Panno Riddle,
jest pani wolna, kiedy indziej dokończymy tę rozmowę.
Oświadczył
niechętnie dyrektor, co od razu otrzeźwiło Hermionę. Natychmiast podniosła się
z krzesła, przelotnie zerkając z wdzięcznością na Snape’a, którego
najwidoczniej sam Merlin jej zesłał.
— Do widzenia.
Po tych słowach jak
najszybciej opuściła gabinet dyrektora, z ulgą zamykając za sobą drzwi. Zeszła
po schodach, po czym oparła się o pierwszą lepszą ścianę, oddychając ciężko. Ta
w gruncie rzeczy krótka rozmowa kosztowała ją sporo nerwów, szczególnie że
naprawdę bała się Dumbledore’a. Nie wiedziała, czego się po nim spodziewać i
jak daleko będzie się w stanie posunąć w swoim szaleństwie.
— Co tym razem
przeskrobałaś, Riddle?
Hermiona niemal
podskoczyła, słysząc te słowa. Błyskawicznie podniosła głowę i dopiero teraz
zauważyła, że przy równoległej ścianie, niemal naprzeciwko niej stoi Malfoy,
uśmiechając się w ten charakterystyczny sposób.
— Co ty tu do
ciężkiej cholery robisz?
— Tak się składa,
że ratuję twój tyłek przed tym sfiksowanym Dropsem, więc może trochę
grzeczniej.
Oczy panny Riddle
rozszerzyły się do wielkości galeonów. Czyli wizyta
Snape’a u dyrektor
nie była darem od Merlina, a tym bardziej przypadkiem.
— Ty sprowadziłeś
Snape’a?
— Może.
— Chyba mi nie
powiesz, że się martwiłeś?
Zapytała
podejrzliwe Hermiona, uśmiechając się przy tym złośliwie. W jej oczach czaiła
się nutka drwiny, choć w głębi duszy była mu naprawdę wdzięczna. Jeśli to on
sprowadził Severusa, wyświadczył jej ogromną przysługę. Gdyby nie on Merlin
jeden wie, ile jeszcze musiałaby siedzieć z tym wariatem i co by z tego wynikło.
— Jasne i co
jeszcze. Kompletnie ci na mózg padło, dziecinko.
Oświadczył oburzony
Draco, choć jak tylko mógł, starał się unikać wzroku dziewczyny. Gdzieś tam
wiedział, że Riddle ma rację. Obraz jej przepełnionych strachem oczu, gdy
wychodziła z klasy, ciągle tkwił w jego głowie. Do końca lekcji nie mógł się na
niczym skupić, a gdy tylko zadzwonił dzwonek, od razu poszedł do Severusa. W
pamięci miał rozmowę z Voldemortem, gdy powierzał im zadanie i powiedział, kto
go tak urządził. To dało mu sporo do myślenia. Nigdy nie uważał Dumbledore’a za
świętego, a tym bardziej normalnego, ale od pewnego czasu postrzegał go jako
realne zagrożenie. Po coś w końcu mieli pilnować Riddle i wątpił, aby chodziło
tu tylko o odpędzanie od niej zidiociałych nastolatków. Tak czy siak, nie miał
wątpliwości, że powinien iść do Snape’a. To należało do jego obowiązku.
Przemilczeć wolał fakt, że nie chciał, aby tej złośnicy stała się krzywda.
— Tak czy inaczej…
dziękuję.
Powiedziała nieco
niepewnie Hermiona, czując, że musi mu podziękować. Pomógł jej, nawet jeśli
zrobił to tylko i wyłącznie ze względu na powierzone mu przez Lorda zadanie.
— Dość tych
uprzejmości, bo jeszcze pomyślę, że miękniesz.
— Jesteś pewny, że
nie mówisz o sobie?
Na te słowa oboje
spojrzeli na siebie jakby rozbawieni i postanowili zostawić ten spór na takim
etapie, po czym jak gdyby nigdy nic ruszyli korytarzem, byle jak najdalej od
gabinetu dyrektora.
— Co teraz mamy?
Zapytał po chwili
jak zwykle zorientowany w planie Draco.
— Ty masz
Transmutację, a ja idę do lochów.
Odparła z prostotą
Hermiona, ignorując zdziwione spojrzenie Dracona. I tak nie skupiłaby się po tym
wszystkim na lekcjach, więc po co ma na nie iść? Snape z pewnością przymnie oko
na jej małą ucieczkę.
— Maleństwo zaczyna
się buntować.
— Wal się, Malfoy.
— Powalasz
elokwencją, Riddle, nie ma co
Kłócili się tak,
póki nie dotarli na pierwsze piętro.
— Na razie i miłej
nauki.
Pożegnała się Hermiona
i nie czekając na odpowiedź, zaczęła schodzić ze schodów. Nie minęła nawet
dziesiąta, a jedyne, o czym marzyła, to zamknąć się w swoim pokoju z daleka od
tego całego syfu. Sprawa przeszłości Albusa i Toma nie dawała jej spokoju. Coś,
co ich poróżniło, nie mogło być błahostką, szczególnie biorąc pod uwagę, ile
poświęcał Dumbledore, byleby dokonać zemsty. Człowiek z taką obsesją musiał
mieć ku niej poważny powód. Hermionie jednak ciężko było cokolwiek wymyślić,
głównie z powodu mocno ograniczonej wiedzy na ten temat. Wiele lat temu
przyjaźnili się, niedługo po pojawieniu się Julianne zerwali kontakt, a Albus
ponownie pojawił się w ich życiu, gdy ona przyszła na świat. I jak ona niby te
strzępki miała złożyć w spójną całość? Od tego wszystkiego powoli zaczynała ją
boleć głowa. Z ulgą zamknęła za sobą drzwi do dormitorium. Te cztery ściany to
jej azyl, który w trudnych chwilach pozwala się wyciszyć i uspokoić… zazwyczaj.
Skrycie liczyła, że tym razem zadziała bez zarzutów. Najpierw jednak udała się
do garderoby, aby zmienić szkolne szaty na wygodniejsze ubrania i związać włosy w niedbały kok. Po drodze nie zauważyła nigdzie
Noctis, co oznaczało, iż zapewne udała się na łowy. W sumie może to i lepiej,
potrzebowała teraz chwili samotności. Gdy w końcu usiadła po turecku na kanapie,
po chwili zastanowienia wezwała Błyskotkę.
— Czym Błyskotka
może panience służyć?
Zapytała z niekrytą
radością skrzatka, niemal natychmiast aportując się przed Hermioną, której
uwielbiała służyć. Pani traktowała ją niezwykle dobrze, zawsze była miła, nigdy
nie krzyczała i nieustannie ją chwaliła. Błyskotka każdego dnia dziękowała, że
jest podwładną panny Riddle.
— Mogłabyś
przynieść mi gorącą herbatę i kilka ciastek?
— Już się robi,
panienko.
Hermiona
uśmiechnęła się życzliwie do skrzatki, która po chwili zniknęła. Naprawdę
polubiła tą małą. Dobrze traktowana promieniała szczęściem i chyba nie
narzekała na jej zwierzchnictwo. Gdy Błyskotka przyniosła zamówienie, Hermiona
podziękowała za nie i nim pozwoliła jej odejść, poczęstowała ją czekoladowym
ciasteczkiem. Gdy została sama, sięgnęła po kubek z herbatą, obejmując go
obiema dłońmi. Naczynie przyjemnie grzało jej dłonie, co jeszcze bardziej odprężyło
dziewczynę. Przez chwilę zastanawiała się, czy aby na pewno nie zrobić czegoś
bardziej produktywnego, ale szybko jej przeszło. Nawet ona potrzebowała chwili
czystego lenistwa chociażby po to, żeby zebrać myśli.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Lekcja trwała już
dłuższą chwilę dlatego, gdy Draco dotarł do sali Transmutacji, McGonagall
prowadziła już swój wykład.
— Czy pan Malfoy
nie wie, kiedy zaczynają się lekcje i, że nie należy się na nie spóźniać?
Zapytała Minerva,
patrząc surowym wzrokiem na stojącego w drzwiach ucznia, który niewiele sobie z
tego robił.
— Wiem, ale z
polecenia profesora Snape’a musiałem odprowadzić Hermionę Riddle do lochów,
ponieważ źle się poczuła.
Odpowiedział bez
zająknięcia Draco, nieco mijając się z prawdą, której McGonagall raczej poznać
nie powinna. Zawsze stała murem za Dropsem, w którym zresztą jego zdaniem
skrycie się podkochiwała. Poza tym Severus z pewnością go nie wkopie.
— Proszę zająć
swoje miejsce i więcej się nie spóźniać.
Na te słowa Draco
uśmiechnął się triumfalnie, po czym udał się do ostatniej ławki, gdzie siedział
już Teodor.
— Co jest z
Hermioną?
Zainteresował się
Nott, gdy Draco wypakował z torby potrzebne rzeczy.
— Poszła na wagary.
— Hermiona?
— Aha, niezły z
niej numer, co?
— Ty mi powiedz.
Draco spojrzał z
niekrytą złością na przyjaciela, który nagle zainteresował się robieniem
notatek. Postanowił ni jak nie komentować jego wypowiedzi. Nie będzie się
zniżał do jego poziomu… przynajmniej na razie. Początkowo zamierzał
przesiedzieć tę lekcję, udając, że coś robi, lecz nagle w jego głowie pojawiła
się pewna myśl. Riddle z pewnością nie pogardziłaby notatkami z dzisiaj, nawet
jeśli ten materiał ma już opanowany. Podczas ich wspólnej nauki sam
niejednokrotnie korzystał z jej zapisków, które prowadziła niezwykle dokładnie
i starannie. Przez chwilę się wahał, ale ostatecznie chwycił za piór i
rozłożywszy pergamin, zaczął notować co ważniejsze rzeczy z wykładu McGonagall. „Co ona ze mną zrobiła…?”.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Lekcje mijały dość
szybko. Draco z każdej z nich sukcesywnie sporządzał notatki. Może nie
dorównywały tym Hermiony, ale do najgorszych również nie należały. Wszystkim
ulżyło, gdy zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec ostatniej tego dnia lekcji.
Zarówno Draco, jak i jego przyjaciele pospiesznie zebrali swoje rzeczy, po czym
ruszyli na obiad do Wielkiej Sali.
— Oni wszyscy
powarkiwali. Może mi ktoś powiedzieć, kiedy my to mamy napisać?
Idąc korytarzem,
Blaise ubolewał nad ilością zadanych im w tym tygodniu prac. On ledwo zdążył
nadrobić te zaległe, a teraz okazje się, że na ich miejsce przyszło dwa razy
więcej nowych.
— Jak zostawiasz
wszystko na ostatnią chwilę, to ja się wcale nie dziwię, że tyle tego masz.
— Smoku, nie chcę
cię martwić, ale zaczynasz gadać jak Hermiona.
Teodor poklepał
kumpla po ramieniu, uśmiechając się przy tym złośliwie, na co Blaise wybuchł
głośnym śmiechem.
— A w zęby to byś
przypadkiem nie chciał, Nott?
— Co się tak
burzysz, blondasku? Teo dobrze gada.
Wspomniany „blondasek”, spojrzał na Diabła
takim wzrokiem, że ten udając zlęknionego, uniósł ręce w obronnym geście.
— Dobra, dobra,
tylko spokojnie. Odbiegając od tematu to, co dzisiaj robimy? Treningu nie mamy.
— Ja jestem zajęty.
Odpowiedział
natychmiast Draco, nie zamierzając wdawać się w szczegóły. Po pierwsze głupio
mu było mówić przy Zabinim, że idzie do dziewczyny, która kilka godzin temu
dała mu kosza, a poza tym nie chciał się pogrążać. Ta dwójka i tak ciągle snuła
jakieś teorie spisku, więc po co dawać im powody do ich poszerzania?
— Nie zamierzasz
się z nami podzielić swoimi planami?
— Jakbyś zgadł,
Diabeł.
Draco kątem oka
zauważył, jak Teodor posyła mu spojrzenie pod tytułem „I tak wiem, że kręcisz, łajzo”,
jednak udał, że nie ma pojęcia, o co mu chodzi. On i kręcenie? W życiu.
— Rób, co chcesz.
My z Teodorem będziemy zapijać smutki i leczyć złamane serca.
Blaise
demonstracyjnie złapał się za pierś, choć w żadnym wypadku nie wyglądał na
załamanego. Ktoś mógłby uznać, że ma gdzieś kosza od Hermiony, ale to nie
prawda. On po prostu po części wiedział, że tak to się skończy. Widział, co się
działo, panna Riddle nie przejawiała nawet najmniejszego zainteresowania jego
osobą, więc dlaczego nagle miałaby się z nim umówić? Spróbował jednak, nie
udało się, trudno. Jak widać, nie zawsze dostajemy to, czego chcemy.
— Nie będziemy
chlać w środku tygodnia, a poza tym przed chwilą narzekałeś, że masz od cholery
zaległości.
— Psujesz chwilę,
stary, ja tu się wczuwam w role odrzuconego faceta.
— Stawiam pięć
galeonów, że znalezienie nowego obiektu westchnień zajmie ci tydzień.
— Wchodzę i
obstawiam dwa tygodnie.
Draco i Teodor
podali sobie ręce, udając, że nie widzą złowrogiego wzroku przyjaciela.
— Przetniesz?
Zapytał Nott, na co
Blaise wzniósł oczy ku niebu, błagając Salazara o cierpliwość, choć na jego
usta nieproszony wdarł się lekki uśmiech.
— Nie znam
większych sukinsynów od was.
Tak minęła im droga
do Wielkiej Sali, gdzie również nie opuszczał ich dobry humor. Gdy najedli się
do syta, w towarzystwie dziewczyn wrócili do lochów. Draco mimo próśb Tracey,
zamiast posiedzieć z nimi w Pokoju Wspólnym wrócił do dormitorium. Wystarczyło
mu pięć minut, aby przebrać się w ciemne jeansy i wycięty w serek, biały
podkoszulek. Zgarnął jeszcze tylko notatki i upewniwszy się, że nikt nie łazi
po korytarzu, ruszył do pokoju Hermiony. Zapukał i czekał. Wbrew sobie trochę
się o nią martwił. Może i potrafiła zamaskować wiele rzeczy, ale on i tak wiedział
swoje. Riddle czuła i przeżywała wszystko, tak jak każdy inny człowiek, nawet
jeśli starała się to ukryć. W końcu drzwi otworzyły się, a w nich stanęła
Hermiona. Draco omiótł ją wzrokiem, a jego usta wykrzywił ledwie zauważalny
uśmiech. Nie przypominała mu żadnej z dziewczyn, wśród których do tej pory przebywał,
a jednak żadna tak jak ona nie, potrafiła przykuć jego uwagi, nawet w czarnych
legginsach i zwyczajnym topie.
— Co tu robisz?
Zapytała od razu
nieco zdziwiona widokiem Dracona Hermiona. Nie spodziewała się tu nawet jego.
— Ciebie też miło
widzieć, mała.
— Uważaj, bo
uwierzę, że jesteś taki milutki.
— Żebyś wiedziała,
poza tym to nie ja trzymam w drzwiach gościa, który coś dla ciebie ma.
Draco uśmiechnął
się chytrze, widząc skonsternowaną minę Riddle.
Zaskoczył ją, a nic
nie dawało mu takiej satysfakcji jak to. Przez chwilę Hermiona walczyła z
rosnącą ciekawością, lecz ta zwyciężyła. Odsunęła się, szerzej otwierając
drzwi, aby Draco mógł wejść. Nie czuła szczególnych oporów przed wpuszczeniem
go tu. Z reguły raczej nie lubiła, gdy ktoś zakłócał jej przestrzeń, ale nie
tym razem. Trochę ją to dziwiło. Podobnie jak to, że zaczynała traktować
Malfoy coraz bardziej… normalnie. Co tu dużo mówić, na swój pokręcony sposób
polubiła go. Sama nie wiedziała, jak i kiedy to się stało. Poszukiwania księgi,
rozmowy, wspólnie spędzany czas, to wszystko zrobiło swoje i pozwoliło spojrzeć
na Mafloya jak człowieka, a nawet chłopaka. Tylko ślepy by nie zauważył, że
jest naprawdę przystojny. Nie, żeby to odkrycie jakoś szczególnie wpłynęło na
jej życie, ale łapała się na tym, że zdążało jej się bez większego powodu
zerkać w jego stronę. To wszystko było dla niej zupełnie nowe, dlatego nie do
końca wiedziała, jak sobie z tym radzić.
— Nieźle się tu
urządziłaś.
Stwierdził Draco,
rozglądając się po pokoju i jednocześnie przerywając rozmyślania dziewczyny.
Mimo iż sam wychował się w luksusach, ten pokój robił wrażenie i idealnie
pasował do właścicielki – ten sam urok, szyk i tajemniczość.
— Nie narzekam.
Mówiąc to, Hermiona
usiadła na kanapie tuż obok fotela, który zdążył już zająć Draco. Utkwiła w nim
wyczekujące spojrzenie, co jeszcze bardziej bawiło chłopaka. U niej niewiedza
stanowiła rzadkość, dlatego delektował się tą chwilą.
— Wiesz, że jesteś
wkurzający?
Zapytała w końcu,
krzyżując ręce na piersi i bezbłędnie odczytując minę Malfoya. Bezczelnie się z
nią droczył, co zresztą zdarzało mu się dość często.
— A ciekawe, co
powiesz na to.
Po tych słowach
Draco trzymane dotąd notatki położył na stole, uważnie obserwując Hermionę,
która niemal natychmiast po nie sięgnęła. Przeglądała kolejne pergaminy, a jej
zdziwienie rosło. Bez trudu rozpoznała notatki ze wszystkich dzisiejszych
lekcji. Sama nawet nie pomyślała, aby je od kogoś pożyczać. Tak na dobrą sprawę
mogłaby je sporządzić samodzielnie na podstawie podręcznika i własnej wiedzy,
co zresztą chciała robić. Draco mile ją zaskoczył. Poczucie, że ktoś o niej
myśli, a nawet w pewnie sposób się troszczy, było naprawdę miłe, szczególnie
gdy jest to przystojny blondyn. „Merlinie, nie pomyślałam tego…”.
— Nie trzeba było,
ale dziękuję.
— Powiedzmy, że to
rekompensata za niedogodności podczas eliminacji.
Hermiona
uśmiechnęła się na wspomnienie tego dnia. Gdyby tylko mogła, udusiłaby wtedy
Malfoya gołymi rękami, nawet jeśli z jej krzepą i wzrostem stanowiłoby to
pewien problem. Ostatecznie ponownie ułożyła notatki w równą kupkę, zamierzając
odłożyć je na biurko. Nie znosiła nieporządku, dlatego wszystko starała się
ogarniać na bieżąco. Wstała z kanapy, kierując się w stronę biurka. Draco
odruchowo powiódł za nią wzrokiem. Jak mógłby sobie odmówić bezkarnego
pogapienia się na Riddle? Nagle jednak zobaczył coś, co wmurowało go w fotel.
— Jasna cholera!
Zaklął na tyle
głośnio, że przestraszona Hermiona o mało nie wypuściła z rąk notatek.
Natychmiast odwróciła się w stronę Dracona, który siedział, wpatrując się w nią
oczami wielkości galeonów.
— Co się stało?
— Nie wierzę,
normalnie nie wierzę…
Powtarzał w kółko
Draco, po czym podniósł się z fotela i ruszył w stronę zdezorientowanej
dziewczyny. Nie wierzył własnym oczom, ale z drugiej strony wzrok z pewnością
go nie mylił, mimo iż w życiu nie spodziewałby się czegoś takiego po Riddle.
— Powiesz w końcu,
o co ci chodzi?
Hermiona powoli
traciła cierpliwość. Malfoy zachowywał się niczym obłąkany, a do tego nie
potrafił sklecić nawet jednego sensownego zdania. Może i uważała go za
delikatnie ograniczonego, ale bez przesady.
— Ty masz tatuaż.
W pierwszej chwili
nie pojęła, o co mu chodzi, lecz zrozumienie przyszło bardzo szybko, przez co
gwałtownie pobladła. Na śmierć o tym zapomniała. Pod szatami lub za pomocą
zaklęcia maskującego bez problemu mogła ukryć swoje znamię, ale w dormitorium
przebywała tylko z Noctis, więc nie czuła potrzeby maskowania go, co okazało
się dla niej zgubne.
— Nie, Malfoy, to
nie tak, posłuchaj…
Zaczęła, lecz Draco
był zbyt zaabsorbowany nowym odkryciem, aby jej słuchać.
— Normalnie nie
wierzę, mała, grzeczna Riddle ma tatuaż. Chłopaki padną, jak im powiem.
— Nie, zaraz stop!
Nikt nie może o tym wiedzieć, słyszysz? Nikt. Obiecaj mi, że się nie wygadasz.
Czego jak czego,
ale kolejnych plotek na swój temat nie potrzebowała. Już widziała tę sensację –
córka Czarnego Pana ma dziarę. Na samą myśl o tym czuła mdłości. Draco musiał
dojrzeć desperację w jej oczach, gdyż nieco się uspokoił.
— Dobra, ale pod
jednym warunkiem.
Hermiona nie
wahając się nawet przez chwilę, skinęła głową. Ten tatuaż mógłby niektórych
naprowadzić na zdolności, które posiada, a to nie wchodziło w grę. Nie myślała
tu rzecz jasna o uczniach. Plotki w tej szkole rozchodzą się z prędkością
światła i docierają nie tylko do nastolatków.
— Pokaż mi go.
Taka prośba nieco
zdziwiła Hermionę, ale ostatecznie nie zamierzała protestować. To nie była
najwyższa cena za milczenie. Niechętnie odwróciła się tyłem do blondyna, lewą
ręką odsłaniając całą prawą łopatkę. Teraz Draco dokładnie przyjrzał się swemu
odkryciu. Tatuaż był czarny i przedstawiał bliżej nieokreślony kształt, o średnicy
około piętnastu centymetrów. Tak czy siak, podobał mu się, a już szczególnie na
delikatnie opalonej skórze Riddle. Korciło go, aby przejechać po nim palcami,
ale ostatecznie się powstrzymał. Nie chciał spłoszyć dziewczyny, a wnioskując
po jej wcześniejszym zachowaniu, tak z pewnością by się stało.
— Co ten znak
oznacza?
— To symbol
czterech żywiołów.
Stwierdziła cicho
Hermiona, jakby bojąc się zakłócić panujący w pomieszczeniu spokój. W istocie
jednak nie czuła się zbyt pewnie, gdy tuż za nią stał wysoki chłopak, bacznie
się jej przyglądając. Z trudem powstrzymywała się przed odsunięciem. Nawet
świadomość, że to Malfoy nie pozwalała jej wyzbyć się tego odczucia. Nagle
jednak stało się coś, co kompletnie wytrąciło ją z równowagi. Poczuł, jak Draco
delikatnie się nad nią pochyla, a po chwili do jej ucha dotarł subtelny szept.
— Pasuje ci, mała.
Coś w głosie Dracona
wywołało rumieniec na twarzy Hermiony. Nawet ona wyłapała z niego pochwałę, a
nawet podziw. Jakby nie patrzeć właśnie została obdarzona komplementem. Nie
zdarzało jej się to często, nie licząc nieudanych zalotów Blaise’a. Nawet jeśli
ktoś widział w niej coś wyjątkowego – w co szczerze wątpiła – nie mówił o tym
na głos, a tu zjawia się taki Malfoy i proszę. Tym razem czuła jednak, że mówi
szczerze. Poza tym on nie kłamał. Istotnie ten niepozorny tatuaż dodawał Riddle
pazura, którego i tak jej nie brakowało. Po raz kolejny udało jej się go
zaskoczyć. Przy tej dziewczynie nie można było być niczego pewnym. Ślizgoni
stali tak w miejscu, nie do końca wiedząc, co ze sobą zrobić. Hermiona
sparaliżowana zarówno strachem, jak i dziwnym, nieznanym jej dotąd uczuciem.
Draco pochylony nad nią, zastanawiający się, czy aby na pewno chce przerwać tę
chwilę. Bliskość Riddle działała na niego kojąco, podobnie jak jej przyjemny
zapach. Merlin jeden wie, ile jeszcze by tak stali, gdyby nie głos, który na
swój sposób przeraził obojga.
— Jestem.
To Noctis, która
wróciwszy z polowania, przywitała się z Hermioną, co Draco usłyszał jako
przeciągły syk. Ślizgoni spojrzeli w stronę węża, który zauważył ich w tym
samym momencie. „Nie, nie, nie
błagam, tylko nie to”, myślała rozpaczliwie Hermiona, wiedząc, że ma
przesrane. Spojrzała na Dracona, który pobladł gwałtownie, nie będąc w stanie
wykrztusić z siebie ani słowa. Noctis za to zatrzymała się jakiś półtora metra
przed nimi z zaciekawieniem i stoickim spokojem obserwując gościa. Do tej pory
nikt nie odwiedzał Hermiony, a teraz proszę, zastaje tu jakiegoś wrośniętego
dwunoga, który mogła być tylko jedną osobą.
— To jest ten twój
Malfoy.
Bardziej
stwierdziła, niż zapytała Noctis, przenosząc wzrok na Hermionę, która znajdowała
się podejrzanie blisko blondyna. Te słowa nieco ją otrzeźwiły. Natychmiast
odsunęła się od Dracona, stając pomiędzy nim a wężem. Wpadła po uszy, ale i tak musiała z
tego jakoś wybrnąć.
— On nie jest mój i
tak to Malfoy.
— Chyba się mnie
boi.
— Nie co dzień w
Hogwarcie spotyka się ponad dwumetrowe węże.
— Ci ludzie to
histerycy.
— Riddle.
Draco postanowił
przypomnieć o swojej obecności. Jego głos był dziwnie słaby i zachrypnięty.
Stał tu jak ten idiota, przysłuchując się niezrozumiałym dla niego sykom, a
niedaleko niego leżało jakieś bydle, które Hermiona najwyraźniej znała. Przy
odkryciu tatuażu przeżył szok, ale teraz zgłupiał kompletnie.
— Malfoy, poznaj
Noctis.
Powiedziała już
normalnie Hermiona, ręką wskazując swojego pupila. W odpowiedzi Draco spojrzał
na nią z powątpiewaniem. Ona tak serio, czy się zgrywa? W jej pokoju jest jakiś
beznogi demon, a ona tak po prostu mu go przedstawia? Czy tylko on widział, że
coś tu jest nie tak?
— Serio? Skąd ty w
ogóle wzięłaś to… coś?
— Czy on mnie
obraża?
Syknęła Noctis,
łypiąc groźnie na Dracona, przez co ten odruchowo cofnął się o krok. Gdyby nie
to, że Hermiona musiała się z tego wytłumaczyć, bawiłaby ją cała sytuacja. Przerażony
Malfoy to bez wątpienia niecodzienne zjawisko.
— Noctis, nie
strasz go, bo jeszcze nam tu zejdzie.
— Niech ci będzie.
Idę sobie, a ty uspokój tego swojego blondasa.
— Noctis!
Wąż w odpowiedzi
zasyczał, jakby rozbawiony, po czym podpełzł do łóżka, gdzie ulokował swoje
cielsko. Ona i tak wiedziała swoje, a że Hermiona się myliła, to już jej
sprawa.
— Możesz mi
powiedzieć, co tu się do cholery dzieje?
Zapytał w końcu
nadal oszołomiony Draco. Nie dość, że Riddle okazała się wężousta, to jeszcze
wszystko wskazywało na to, że trzyma w pokoju bydle, które bez wątpienia
mogłoby ich pozabijać. Zawsze miał ją za wariatkę i jak widać całkiem słusznie.
— A może jednak
chcesz coś do picia?
— Riddle!
— Czyli nie chcesz.
Dobra, siadaj i pytaj.
Skapitulowała,
wiedząc, że i tak jej to nie ominie. W sumie to nic dziwnego, że Malfoy domaga
się wyjaśnień. Na jego miejscu zapewne zrobiłaby to samo. Gdy Hermiona usiadła
na kanapie, Draco po chwili namysłu uczynił to samo.
— Pytaj.
Ponagliła chłopaka
panna Riddle, gdy ten, zamiast cokolwiek powiedzieć, po prostu się na nią
gapił.
— Skąd t… ona się
tu wzięła?
— Na początku
września znalazłam ją poranioną na błoniach, więc przyniosłam ją tutaj,
wyleczyłam i tak już została.
Hermiona nieco
nagięła prawdę o miejscu znalezienie Noctis, ale nie uznała za koniecznie
mówienie Malfoyowi, że chodzi do Zakazanego Lasu. Zaraz zacząłby się wydzierać,
że jest nieodpowiedzialna, a po co jej to. Już wystarczająco sobie dzisiaj
narobiła problemów. Draco za to nie wiedział, co odpowiedzieć. Prostota, z jaką
mówiła Riddle, dziwiła go równie, co sama treść jej wypowiedzi. Cholera, oni
rozmawiali o dwumetrowym, dzikim wężu, a nie jakimś słodki szczeniaku. Jakby
serio nie mogła znaleźć sobie mniej niebezpiecznego pupila. Gdyby wiedział, że
ona ma takie zapędy, sam by jej sprowadził jakiegoś sierściucha, żeby nie
przygarniała pierwszych lepszych gadów. Oryginalność, oryginalnością, ale
wszystko ma swoje granice.
— Mówiłem ci już
kiedyś, że jesteś nienormalna?
— Coś mi się obiło
o uszy.
Na twarzy Hermiony
pojawił się uśmiech ulgi. Nie poszło tak źle, jak myślała. Obyło się bez
wyrzutów i awantur, więc śmiało mogła to uznać za sukces.
— Chyba nie muszę
ci mówić, że podobnie jak o tatuażu o Noctis nikt ma nie wiedzieć?
„Na Merlina, do
czego to doszło, Malfoy jest w posiadaniu dwóch moich sekretów. Świat się
kończy”, mimo takich myśli Hermiona czuła, że jej tajemnice nie ujrzą
światła dziennego. To niedorzeczne, ale Malfoy budził w nie minimalne zaufanie.
Nie do tego stopnia, aby zaczęła mu się dobrowolnie zwierzać, ale jednak.
— A co ja będę z
tego miał?
Draco otrząsnął się
z pierwszego szoku i teraz siedział z głową opartą o rękę wspartą na kolanie, z
łobuzerskim uśmiechem przyglądając się Riddle. Skoro ma tego węża od bez mała
miesiąca i obyło się bez jakichś mordów, to chyba oznacza, że nie ma się czego
obawiać.
— Pewność, że
pewnego pięknego dnia nie przeklnę cię czymś paskudnym.
— Widzę, że jak
zwykle urocza. Wiesz, czasami odnoszę wrażenie, że masz problemy z agresją.
Hermiona pokręciła
z politowaniem głową. Nie trwało to jednak długo, gdyż ostatecznie oboje nie
wytrzymali i zaczęli się śmiać z bliżej nieokreślonego powodu. „I ona mi będzie wmawiać, że nic
ich nie łączy”, pomyślała Noctis, przyglądając się z łóżka dwóm roześmianym
dwunogom. Ci ludzie byli naprawdę dziwnie, a do tego na każdym kroku utrudniali
sobie życie. Doprawdy bezmyślne istoty, a niby uchodzą za takich
inteligentnych.
Witam.
Tak
oto dobiliśmy już do siedemnastego rozdziału. Mam nadzieję, że spełnił Wasze
oczekiwania, bo wyszedł mi tak, jak tego chciałam. Mam jeszcze jedną sugestie.
Nie wiem, czy ktoś miał takie wrażenie, czy nie, ale wolę o tym
wspomnieć. Nie doszukiwałabym się jeszcze zadatków na wielką miłość głównych
bohaterów, bo ich tu nie ma. To nie ta pora, więc wolałam uprzedzić, żeby potem
nie było, że już jest big love, bo jak wiadomo, różnie ludzie różne rzeczy
interpretują.
Laf
Pierwsza! Lecę czytać!
OdpowiedzUsuń~Hope ^^
Boniu, jaki cudowny, meeega, świetny zaczynam się zakochiwać w tym opowiadaniu ♥♡♥ Chcę więcej... eh... Baaardzo fajnie opisany moment rozmowy Dumbledore'a i Hermiony. Również do czego się nie mogę przyczepić to rozmowa Dracona I Riddle. Fajnie, że coraz więcej się o niej dowiaduje, i ta mina gdy dojrzał jej tatuaż #BEZCENNA Ahahahah :33
UsuńPozdrawiam, życzę duuuużo weny i czekam na next z niecierpliwością ;)
~Hope ^^
Haha,również wyobraziłam sobie jego minę. I wtedy się roześmiałam. xD
UsuńJa też XDDD
UsuńPierwsza!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSUUUUUUUUUUPER rozdział. Ciekawe jak rozkręcisz sytuację Hermiona - Albus. I nadal zastanawiam się nad tajemnicą Mionki. Mam pewien domysł, ale zostawię go dla siebie.
Życzę duuuużo weny.
Pozdrawiam.
Zapraszam do siebie na miloscDramione.blogspot.com
mala gwiazdka. <3
jednak druga :(
UsuńŚwietny rozdział ;) Dziekuje za miły początek weekendu :D
OdpowiedzUsuńcudowna konfrontacja malfoy'a z noctis - nareszcie się doczekałam; dopiero pojawił się ten rozdział, a już chcę następny... jeżeli chodzi o kłótnię toma i albusa to jeśli nie wiadomo o co poszło panom to zapewne o jakąś panią :) ale to tylko moje domysły :) czekam na więcej
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko mi to wypadło do głowy? Bo skoro nagle się kłócą i to kiedy pojawiła się Julianne, to albo ona, albo jakąś tajemnica :)
UsuńRozdział cudowny i chcę następnego piątku!
Całuję - Luar Princesa ♡
Zamartwię was, ale tu w grę nie wchodzi kobieta, a już na pewno nie jest ona główną przyczyną kłótni Toma i Albusa, a co najwyżej jednym z czynników, który się do niej przyczynił :)
UsuńTrzecia? :)
OdpowiedzUsuńSuper, mega, niesamowity! Masz wielki talent, wiesz? :* Zaciekawiasz tak że odruchowo każdy piątek traci 5 minut na rozdział. Genialny blog!!
dramione-choc-inni-to-tacy-sami.blogspot.com
Pozdrawiam, Letié :**
5! To i tak fajnie ;)
UsuńSuper ♡♥♡
OdpowiedzUsuńMatko, rozdział świetny, a Noctis będzie takim mądrym głosem rozsądku dla Hermiony, bo czasami tak się dzieje... np. przez Malfoy'a.... że nie posiada go nadmiarze. :D
OdpowiedzUsuńhahaha super super super
OdpowiedzUsuńczekam na next
weny <3
Łaał, cudowne! Nawet nie wiesz jakiego miałam wielkiego banana na twarzy czytając ten rozdział ;). Reakcja Draco na tatuaż i węża - bezcenna :). Tylko ten Dumbledore mnie okropnie irytuje, a poza tym mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach pojawią się wreszcie państwo Riddle. Stęskniłam się za Julianne :).
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
Fajny i ciekawy rozdział, jestem ciekawa co dalej ;p Życzę mnóstwo weny i czekam na nexta
OdpowiedzUsuńNoctis jest kategorycznie moim numerem jeden <3 dajcie mi dar mowy węży i takiego pupila :D dobrze, że Hermiona się otwiera, a jej znajomość z Malfoy'em rozwija się właśnie w takim tempie. Idealnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział,
M.D.
dramionovelove.blogspot.com
Rozdział super ;)
OdpowiedzUsuńSpotkanie Draco i Noctis wypadło genialnie a przemyślenia Smoka na temat "pupila" Mionki są świetne. Ciekawe jak by inni zareagowali na widok takiego węża... No i co Tom powie jak się dowie o zwierzątku swojej córeczki (choć wychodzi na to, że córeczka ma kilka cech ojca, jak np. wybór zwierzątka na swojego chowańca ;))
Czekam na dalsze "spotkania" Mionki i dyrektora chociaż chciałabym, żeby coraz więcej osób dowiedziało się o kłamstwach Albusa a szczególnie Harry, no ale do tego pewnie jeszcze długa droga...
Pozdrawiam
Nadal mam problem z wyobrazeniem sobie Dumbledore'a w roli tego zlego...
OdpowiedzUsuńFajnie opisalas dyskusje Albusa z Hermiona i reakcje Malfoya na widok Noctis.
Smietana.
Jak zwykle świetne! :-) Czekam z niecierpliwością na ciąg dalsxy
OdpowiedzUsuńPoczątek był przerażający... Albus w twoim opowiadaniu jest okropny ( w sensie z charakteru, jego przedstawienie jest idealne do twojego kształtu postaci). A dzięki twoim opisom mogłam się poczuć jak Hermiona. W sumie nie wiem, czy to było dobre bo do teraz nie mogę wyzbyć się szoku. Malfoy mile mnie zaskoczył w tym rozdziale :D Tak myślałam, że będzie pierwszą osobą, która będzie przedstawiona naszej kochanej Noctis ( która ma u mnie wielkiego plusa za ostatnią uwagę). Jestem ciekawa jak rozwiniesz wątek Albusa. Będzie się chciał jeszcze spotkać z Riddle? Czy może wymyśli coś innego na nią? Wszystko stoi pod znakiem zapytania, a mnie aż korci w środku, aby dowiedzieć się co będzie dalej. Pozostało mi tylko życzyć Ci weny ! :*
OdpowiedzUsuńCudowny! Przemyślenia Noctis najlepsze: )
OdpowiedzUsuńBosko opisałaś reakcje Dracona, jak zobaczył Noctis :))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;*
A Albus to stary dupek. <3
Pozdrawiam i życze weny ;3
Szczerzyłam się jak głupia to czytając :D
OdpowiedzUsuńJeden z lepszych rozdziałów moim skromnym zdaniem. Nawet nie wiesz, co czuję czekając na piątek; nie dość, że początek weekendu, to jeszcze nowy rozdział
Nie będę się rozpisywać na temat bohaterów, mogę jedynie powiedzieć, że Dumbledore jest takim Voldemortem z książki i mam nadzieję, że w końcu zginie (czasami zdarzają się wypadki, a to, że przez przypadek jedna Avada wypsnęła się w stronę dyrektora, to zwykły przypadek)
Czekam!
Pozdrawiam,
Cassie :)
Widzę, że w komentarzach Noctis rządzi i prawidłowo, bo ją uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńDraco taki przerażony, że aż słodki :D
Blaise oczywiście odrzucony, ale widać humorek dopisuje.
Jak dla mnie za mało Notta, ale fajnie, że w ogóle się pojawił :)
Albus jest na prawdę okropny.
No i nie mogę doczekać się dramione...
Pozdrawiam i weny życzę :)
Nareszcie poznał Noctis :)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ^_^
Doczekałam się tego upragnionego rozdziału. Nie rozczarowałam się. Jest genialny i to jak przedstawiłaś zdziwienie Malfoy'a na "tatuaż" Hermiony i osłupienie na widok Noctis - świetny. Sama bym lepiej tego nie zrobiła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
~ Twoja Wierna Czytelniczka.
Rozdział dobry, ale było kilka literówek. Mało Notta. Już widzę przyszłe szantaże Draco, w końcu ma asy w rękawie:) bardzo ciekawi mnie co zaszło dokładnie między Tomem i Albusem. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dużo went życzę
Kasia
Fantastyczny rozdział :) Nie lubię Dumbledora :P Życzę weny i czekam nn ;) Z.
OdpowiedzUsuńNa prawde ten rozdział wyszedł ci bardzo fajnie :) Nutka grozy pomieszana na końcu z nutką śmiechu pisz tak dalej <3 A Noctis co tu mówić coraz bardziej mnie zaskakujesz <3 Życzę weny :* / Klaudia
OdpowiedzUsuńgrrr ten głupi Albus co on se myśli :/ Draco jaki słodkiii :3 i w końcu tyle rzeczy się dowiedział :D
OdpowiedzUsuńczekam na dalszy rozwój hihih
Pozdrawiam i całuję <3
Super!
OdpowiedzUsuńChcę więcej kobieto!
Te czekanie jest gorze od Cruciatusa!
Świetny rozdział, na prawdę. Na czy no każdy jest świetny xD
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się reakcja Draco na to wszystko. Cudownie to opisałaś. Podobają mi się również jego myśli. Dumbledore.. lubiłam tego staruszka, w sumie w innych opowiadaniach nadal go lubię ale w tym NIE.
Życzę weny i czekam na następny.
Całuję SectunSempraa
Cudowny <3 pozdrawiam Angel
OdpowiedzUsuńRozdział cudny <3 ! Na początku, kiedy Hermiona była u naszego kłamliwego dyrektorka, bałam się razem z nią. A jak Albus może być taki bezczelny?! No normalnie nie dziwię się że się z Tomem pokłócili ;P A jak Draco pisał dla Hermiony notatki, to było takie kochane <3 I potem z tym tatuażem i nowym pupilkiem Miony było bezcenne ;) Chyba mój jeden z ulubionych momentów z całego opowiadanie ;) przynajmniej na razie ;) Jak ja mam teraz czekać na kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
super! świetne! cudowne! fantastyczne! <3
OdpowiedzUsuńCudowne <3 Reakcja Draco na tatuaż Hermiony? Bezcenne. A potem jeszcze Noctis :) Jeden z najlepszych rozdziałów xd I nie mogę się doczekać, aż dowiemy się, co poróżniło Toma i Albusa. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCudownie <3 Ten rozdział jest mega *.*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, dużo się w nim dzieje. Nie lubię Dumbledor'a jestem taki yyy... denerwujący. Kiedy czytałam jak Draco zobaczył Noctis i dowiedział się że Hermiona ma tatuaż to, wyobrazilam se jego minę... BEZCENNA :)
OdpowiedzUsuńKocham wątek dramione <3
Życze weny ,, pisz szybko bo czekamy :3
Esia Malfoy :**
Kolejny świetny rozdział. Normalnie boję się tego Dumbledora, co on takiego chce zrobić Hermionie. A Draco po prostu świetny. Chcę więcej.
OdpowiedzUsuńEwa
Jak ty potrafisz stworzyć takie cudo w tydzień? Niesamowity talent pisarski...
OdpowiedzUsuńBardzo ucieszył mnie wątek rozmowy pomiędzy Draco , a Hermioną . Jest między nimi taka nić zaufania , na której buduje się prawdziwe przyjaźnie . Twój Dumbledore jest taki groźny , nowy ... ciekawy :) Co jest ogniskiem sporu pomiędzy Tomem a Dumbledorem?
Czekam na więcej ! Życzę także mnóstwo weny oraz pozdrawiam :).
/Oblliviatee
Jeeeeezu jakie świetne, genialne po prostu, w sumie cieszę się że Malfoy dowiedział się o Noctis i tatuażu. A dumbledore niech się wypcha i wgl zrób z nim coś złego, bardzo złego !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki <3
jak ja uwielbiam postac Noctis, fajnie, że Draco poznal sekrety Hermiony, moze to ich jakos zblizy xD ciesze sie ze nasza para spedza coraz wiecej czasu sam na sam.
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczek nastepnego rozdzialu <3
Hahahahah świetny! <3333
OdpowiedzUsuńsuper :) nie wiem co więcej mogę napisać wszystko mi się w Twoim opowiadaniu podoba :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://slady-cieni-dramione.blogspot.com/
Stary Drops faktycznie robi się niebezpieczny, ale przez to coraz bardziej ciekawi mnie wątek sporu między nim a Voldziem.
OdpowiedzUsuńMiona i Draco - jak zwykle słodko, uroczo i w ogóle super :)
Noctis taka kochana <3.
Omonomnom <3 pisz dalej!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Obudził we mnie skrajne emocje. ^^
OdpowiedzUsuńDumbledore działa mi na nerwy. Zaczynam się obawiać, że ze swoją potęgą może nieźle namieszać (w sumie namiesza na pewno). Zastanawia mnie, co tak skłóciło ze sobą jego i Voldemorta. Przecież nie nienawidzi się za byle co.
Czytanie drugiej części rozdziału (tej z Draconem i Hermioną u niej) było czystą przyjemnością. Reakcja Draco na tatuaż i Noctis była zabójcza. Uwielbiam takie momenty w opowiadaniach, bo właśnie przy nich samoistnie na mojej twarzy pojawia się uśmiech, o taki ---> :D i oczywiście śmiech (kkk). Ich wzajemna (powoli rosnąca) zażyłość jest cudowna.
:D
Cudowny c:
OdpowiedzUsuńSuper, tyle czekałam na spotkanie Draco i Noctis :3 mega rozdział genialny !!! Czekam na next!!! Od dawna czytam tego bloga i musze powiedzieć, że to mój ulubiony piszesz cudownie, ale błagam szybciej dodawaj rozdzisły bo niedługo tutaj uschne z tęskno5y rozdziall soper i życze weny !!!
OdpowiedzUsuńSuper! Pisz dalej. Naprawde masz talent. Draco i dwie tajemnice Hermiony. Wow!!!!:-)
OdpowiedzUsuńNo a więc...co by tu napisać.Czytałam Twojego poprzedniego bloga i tego również czytam. Nie rozumiem, jak można wpaść na tak cudowny pomysł. No jak? Hermione córką Riddle'a..Dumbledore zabił rodziców Harrego..naprawdę,podziwiam. Noctis również jest cudownym pomysłem. Chciałabym mieć takiego 'pupilka'! ;3 Po przeczytaniu każdego rozdziału mam wiele pytań...na które odpowiada mi rozdział następny. I o to chodzi w pisaniu.
OdpowiedzUsuńNajlepsze w tym rozdziale, moim zdaniem było to,że Dracze poznał dwa sekreciki Hermione. Pewnie będzie próbował to jakoś wykorzystać. Ale wiesz, to tylko moje przemyślenia.
Bardzo podoba mi się tempo w którym rozwija się 'Dramione'. Poznają się lepiej, mają coraz lepsze relacje..i tak powinno być. Ostatnio trafiłam na bloga, który liczył bodajże 14 rozdziałów i akcja rozgrywała się od początku. Fajny blog,ale to wszystko tak..szybciutko. Nie mogłam się połapać.
A na Twoim blogu wszystko jest takie zrozumiałe,ciekawe, CUDOWNE.
Całuję i życzę weny do pisania. *:
PS. Jeszcze tylko 3 dzionki do piątku! I będzie nowiutki rozdział,aww. *:
Pewnie się powtarzam, ale postacie są świetne, Dumbledore w końcu interesujący, czekam na rozwinięcie tematu jego i Toma...;) świetny rozdział, dobrze ze ich relacja jest realistycznie ukazana i że nie ma jeszcze "miłości na zabój" bo to nudne. Ciekawa jestem jak umieścisz punkt kulminacyjny :) oby tak dalej!!
OdpowiedzUsuńKnow-it-all
Muszę się przyznać, że przeczytałam wszystkie rozdziały, które wyszły do tej pory, ale tak pędziłam, że dopiero tutaj skomentuję. Ogólnie to jestem oburzona...ja chcę już następny rozdział. Dziewczyno nie wiedziałam, że mogę się do tego stopnia wczuć w Hermionę jako tą złą, ale wszystko jest tak jak trzeba. Postacie super wykreowane, Voldemort z nadzieją na poprawę zaskakująco mi się podoba, w końcu ktoś zerwał z Dumbledorem jako tym dobrym. A Malfoy jak w większości Dramione po prostu mraśny. Dodawaj szybciutko następne notki, bo nie wytrzymam normalnie :D Jesteś Świetna Oby Tak Dalej ^^ ~ Ann.
OdpowiedzUsuńCóż, mogłabym rozpisywać się na temat Noctis, bo chyba jak większość czytelników również ją uwielbiam. Mogłabym pisać, że pomysł wykreowania Albusa na czarny charakter jest innowacyjne. Mogłabym pisać o realiźmie opisywanych przez Ciebię sytuacji, bo nie potrafię sobie wyobrazić, jak można mieć tak fantastyczny styl. Ale po co pisać coś, o czym od dawna wiadomo? A jednak... napisałam :D Kocham, kocham, kocham Twoje opowiadanie. Jest nowością, czymś innym w swerze blogowej, za co jeszcze bardziej Cię kocham, bo nie znoszę tradycyjnych romansidełek.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejna rozdział i dziękuję za komentarze na moim blogu: dracohermionaundomyheart.blogspot.com
Pozdrawiam,
Realistka
Big love może i nie ma, ale początek dobrej znajomości ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cudny!
-------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com
Ojeeeejku!!
OdpowiedzUsuńNareszcie spotkanie Dracze i Noctis!! :D
Dokładnie tak je sobie wyobrażałam ;3
I wogóle widzę wprowadzenie do pewnego romansu... <3
Najlepszy rozdział *o*
Mistrzostwo x1801190844744
OdpowiedzUsuń~Mrs M
Jeju no cudowny ten rozdział. No przyznam że się uśmiałam gdy Draco zobaczył Noctis. Lecę czytać następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJa na miejscu Malfoya też byłabym w nie małym szoku na widok 2-metrowego węża. :D Rozmowa Hermiony z Noctis musiała fajnie wyglądać z punktu widzenia Dracona. A swoją drogą Noctis mnie powala. Przeszłość Toma i Albusa nie daje mi spokoju. O co tak naprawdę im poszło? Znalazłam ten blog wczoraj i już się od niego uzależniłam. ;)
OdpowiedzUsuńAch, kocham! <3 Naprawde bardzo mi sie spodobalo! :)
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie że masz problemy z agresją 😂😂😂 leżę na dywanie i nie mogę się pozbierać ;) albo reakcja na tatuaż 😀👑 rozdział świetny !!!
OdpowiedzUsuń