Wrzesień minął w
zastraszającym tempie, a lato już dawno ustąpiło miejsca jesieni. Liście
zmieniły swoje barwy, a pogoda przestała rozpieszczać uczniów Hogwartu,
podobnie jak nauczyciel. Ilość materiału oraz prac domowych rosła z każdym
dniem, a większość żyła od weekendu do weekendu. Zdarzały się jednak wyjątki,
które mimo jeszcze większej liczby obowiązków radziły sobie całkiem nieźle.
Hermiona dzięki swojej systematyczności skutecznie unikała zaległości w nauce.
Najwięcej jej czasu pochłaniało jednak przeszukiwanie biblioteki, które mieli zakończyć
właśnie dzisiaj. Draco, choć mogłoby się wydawać, że zginie w tym wszystkim,
radził sobie nie gorzej od Hermiony. Pogodzenie treningów, nauki i poszukiwań
nie należało do najłatwiejszych, ale dzięki Riddle dawał radę. Dziewczyna
często, gdy sama zostawała w bibliotece, w miarę możliwości zmuszała go do tego
samego. Początkowo sprzeciwiał się i marudził, lecz szybko pojął, że jej metody
są niezwykle skuteczne. Podczas gdy wieczorami on mógł się bezkarnie obijać, dwójka
jego przyjaciół ślęczała nad pracami domowymi, klnąc na czym świat stoi. Poza
tym przy przenośnej encyklopedii Riddle odrabianie zadań szło mu szybko, a i efekty
były lepsze. To jednak nie jedyne korzyści płynące ze wspólnego spędzania
czasu. Zarówno Draco, jak i Hermiona powoli odkrywali, że są w stanie znieść
swoje towarzystwo, a nawet nie sprawia im to już aż tak dużego problemu. Można
by nawet rzecz, że mimo różnić zarówno charakterów, jak i poglądów nawiązała
się między nimi swego rodzaju nić porozumienia. Panna Riddle sama przed sobą
musiała przyznać, że poza Noctis Malfoy stał się jedyną osobą, z którą mogła
porozmawiać. Pomijając jego liczne osobliwości i specyficzny styl bycia bywał
naprawdę znośny. Oddzielony od grupy stawał się zupełnie innym chłopakiem,
którego zaczynała lubić. Gdy byli sami nawet jego bezczelność i pewność siebie,
aż tak ją nie raziły. Draco miał podobne odczucia względem Hermiony, choć ona
bez względu na otoczenie nie zmieniała się, poza jednym szczegółem. Im mniej
znajdowało się przy niej ludzi, tym swobodniej się zachowywała. Były również
sprawy, które zaczynały go niepokoić. Ta mała złośnica wywierała na niego zbyt
duży wpływ. Trzy tygodnie, tyle wystarczyło, aby się wyciszył i myślał o niej
częściej, niż powinien. Nie widział w niej już samych wad i osobliwości,
których przyczynę pragnął poznać. Odkrywał coraz więcej jej zalet i to nie
tylko związanych z charakterem. Trochę mu to zajęło, lecz w końcu pojął, co
widział w niej Blaise. Nawet ze swoją dość pospolitą urodą i niewielkim
wzrostem posiadała kilka cech, które ją wyróżniały. Jednak tego typu myśli
starał się trzymać od siebie jak najdalej. Powtarzał sobie, że po prostu
zaczyna ją lubić, a to, że jest na swój sposób atrakcyjna, niczego nie zmienia.
Jak na razie pomagało, dlatego postanowił trzymać się tej strategii, ile tylko
się da. Jak długo będzie skuteczna, tak długo będzie miał względy spokój. Na
szczęście dzisiaj nie musiał się męczyć z dziwnymi myślami, gdyż oboje z
Hermioną skupiali się tylko na jednym. Nadszedł trzydziesty września – ostatni
dzień ich poszukiwań. Tylko to siedziało w ich głowach. Zaraz po obiedzie udali
się do biblioteki, aby nie tracić czasu.
— Została nam jedna
półka. Szybko pójdzie.
Draco mimo wszystko
cieszył się z rychłego opuszczenia biblioteki. Nigdy nie pałał miłością do tego
miejsca. Wszędzie pełno kurzu, starych książek, a do tego zrzędliwa
bibliotekarka z obsesją na punkcie ciszy. Kto by to lubił poza Riddle?
— Może i tak, ale
nie zapominaj, że u mnie czeka kilka książek do przewertowania.
Mimo początkowego
sukcesu znaleźli zaledwie kilka woluminów, które mają większe lub mniejsze
powiązania z tym, czego szukają. Hermiona nie chciała wyprzedzać faktów, ale
bardzo często zastanawiała się, co zrobią, jeśli tu nic nie znajdą. Bibliotek
to ich jedyna alternatywa, a gdy ona nie wypali, będą mieli naprawdę spory
problem.
— Jak zwykle pełna
optymizmu. Wyluzuj, mała.
— Któreś z nas musi
myśleć realnie i przyszłościowo.
Takie dyskusje
towarzyszyły im do samej biblioteki. Dopiero gdy znaleźli się w Dziale Ksiąg
Zakazanych, nieco się wyciszyli. Został im jedna półka, co wiązało się z tym,
że pracowali po tej samej stronie regału. Hermiona, gdy tylko złapała w ręce
pierwszą książkę, odpłynęła zupełnie. Podczas czytania wyłączała się, a rzeczywistość
ustępowała miejsca literaturze. Draco niestety nie posiadł takiej zdolności, a
dodatkowo rozpraszała go obecność Riddle. Wzrok mimowolnie z pożółkłych stronic
uciekła mu w stronę stojącej trzy metry dalej dziewczyny. Podczas tych wspólnie
spędzonych trzech tygodni zauważył u niej kilka zabawnych tików. Na przykład
zawsze, gdy się na czymś skupiała, co chwilę zakładała za ucho nawet
najmniejsze pasmo włosów. „Malfoy,
ogarnij się do cholery i skup na tej książce!”, zganiła go w końcu
podświadomość, gdy Hermiona sięgnęła po kolejną księgę, a on nie skończył nawet
jednej. „Muszę się skupić”,
nakazał sobie w duchu, co wyjątkowo podziałało. Poszukiwania szły im dość
sprawnie, dlatego po jakichś dwóch godzinach Hermiona sięgnęła po ostatni
wolumin. Niestety, dziś nie udało im się znaleźć nic wartego uwagi, przez co
bibliotekę opuścili z pustymi rękami.
— Mamy jeszcze czas
do kolacji, więc możemy pójść do Snape’a.
Hermiona uznała, że
powinni poinformować profesora o zakończeniu przeszukiwania biblioteki i jego
rezultatach.
— Taa, trzeba mu
zdać relacje z projektu.
Na te słowa panna
Riddle zaśmiała się krótko.
— Projekt, zadanie,
w sumie wszystko jedno.
— Tylko ciekawe, co
ja teraz Zabiniemu powiem.
— Niby o czym?
— O ile się nie
mylę, to mamy jeszcze przeczytać te książki u ciebie.
Draco myślał o tym
już od dłuższego czasu. Wolał sobie nawet nie wyobrażać, jaką Diabeł zrobi mu
awanturę, jak się dowie. Tak na dobrą sprawę to nie była jego wina, nie pchał
się do tego zadania. Pomijał fakt, że zdarzył polubić towarzystwo Riddle, a
niepowodzenia przyjaciele jakoś szczególnie mu nie przeszkadzały.
— Blaise’owi nic do
tego.
— Poza tym, że od
miesiąca próbuje cię wyrwać to nic.
— Malfoy!
— Co? Chyba mi nie
powiesz, że tego nie widzisz?
Hermiona zgromiła Dracona
wzrokiem, lecz nie mogła zaprzeczyć, co wywołało u niej jeszcze większą
frustrację. Temat Zabiniego był dla niej dość drażliwy. Sama myśl, że on
oczekuje od niej czegoś więcej niż koleżeństwa, budziła w niej niepokój, a
nawet lęk.
— Odpuść, Malfoy.
— No ale wiesz co,
chłopak się stara, kombinuje, a ty nic, jakby…
— Ja się o to nie
prosiłam, więc niech sobie lepiej od razu odpuści!
Hermiona
przyspieszyła kroku, czując narastającą w niej złość. Nie raz przeklinała tę
cholerną dociekliwość Malfoy. Jak już podłapie jakiś temat, to ciągnie go do
bólu.
— Dlaczego?
Z jednej strony nie
chciał jej jeszcze bardziej wkurzyć, ale z drugiej zżerała go ciekawość. Zabini
nie mógł się odpędzić od dziewczyn, a taka Riddle nic, wręcz im bardziej on się
starał, tym ona bardziej go unikała. Momentami miewał wrażenie, jakby ona po
prostu bała się dopuścić do siebie kogokolwiek. Teraz tylko pojawiało się
pytanie dlaczego.
— Bo nie chcę.
„Bo się boisz…”, szepnął złośliwy
głosik w głowie Hermiony, przez co ta spięła się jeszcze bardziej, za wszelką
cenę unikając wzroku Dracona. Irracjonalny lęk od zawsze utrudniał jej życie.
Choćby chciała być normalna, nie potrafiła. To siedziało w niej zbyt głęboko.
Prawdziwej natury nie da się tak po prostu wyzbyć. Można ją maskować, robić
wszystko, aby nie oglądała światła dziennego, lecz to nie znaczy, że ona
zniknie. Nie jesteśmy w stanie unicestwić cząstki siebie. Ona zawsze będzie
tylko czekać na odpowiedni moment, aby się ujawnić. Nie potrafiła kontrolować
tej części siebie. To ona nadzorowała jej życie, mimo iż z całego serca
pragnęła, aby było inaczej. Draco w milczeniu obserwował dziewczynę, wiedząc,
że nie mówi mu całej prawdy, lecz postanowił nie naciskać. To dziwne, ale przy
Riddle nauczył się czasami odpuszczać, co kiedyś było nie do pomyślenia. Od
dziecka dostał, czego chciał i kiedy chciał, a dopiero ona uświadomiła mu, że
to tak nie działa. Rzeczy naprawdę ważne wymagają czasu, cierpliwości, a nawet
poświęcenia. Tak właśnie było z Hermioną. Poznanie jej i przekonanie do siebie
to nie lada wzywanie, którego się podjął i nadal w nie brnął, o dziwo z chęcią.
Sam do końca nie wiedział, czemu tak mu na tym zależy i prawdę powiedziawszy,
starał się tego nie roztrząsać. Polubił ją, dobrze im się rozmawiało i tyle. „Kogo ty chcesz oszukać?”,
zignorował złośliwy głosik w swojej głowie, co znacznie ułatwił mu fakt, że
dotarli do gabinetu Snape’a. Hermiona nie zwlekając, zapukała, chcąc mieć to
jak najszybciej z głowy.
— Wejść.
Padło polecenie,
dlatego Draco otworzył drzwi, przepuszczając Hermionę przodem.
— Dzień dobry.
Uczniowie
przywitali się, po czym podeszli do biurka profesora, przy którym ten sprawdzał
jakieś eseje.
— O co chodzi?
Zapytał znudzonym
głosem, nie odrywając wzroku od pergaminu. Nie lubił, gdy ktoś mu przeszkadzał
w sprawdzaniu tych wypocin, które niektórzy kretyni śmieli nazywać esejami.
— Skończyliśmy
przeszukiwać bibliotekę.
Słowa Hermiony
wywołały u Severusa większe zainteresowanie niż początkowo. Odłożył pióro i
podniósł wzrok na swoich uczniów.
— Rozwiń temat.
— Mamy kilka
książek, które mogą nam pomóc, ale jeszcze nie zaczęliśmy ich przeglądać.
— Czarny Pan chce
być informowany o postępach.
— W takim razie jak
coś znajdziemy, damy panu znać, a pan mu to przekaże.
Taki układ
Hermionie wydawał się najlepszy. Perspektywa niepotrzebnego kontaktu z Tomem
nie była zbyt zachęcająca. Korespondencje wymieniała tylko z Julianne, nigdy z
Tomem. Ostatni raz widziała go przed wyjazdem do Hogwartu i jakoś szczególnie
nie tęskniła.
— Niech będzie.
W tej kwestii
Severus postanowił się nie spierać. Doskonale zdawał sobie sprawę, że ten układ
będzie korzystniejszy, a co najważniejsze bezpieczniejszy dla obu stron.
— Pamiętajcie
tylko, że wszystko musi pozostać w tajemnicy. Wszelkiego rodzaju podejrzenia
również nie są wskazane. Doskonale wiecie, jak szybko w tej szkole rozchodzą
się plotki.
— Panie profesorze,
my się tak z Riddle kochamy, że nikt nic nie będzie podejrzewał, prawda mała?
— Weź ty się już
lepiej nie odzywaj.
Hermiona wniosła
oczy ku niebu, błagając Merlina o cierpliwość. Malfoy nawet w swoim znośnym
wydaniu wymagał od niej dużych pokładów spokoju, którym nie została zbyt hojnie
obdarzona.
— Śmiem wątpić w
pańskie słowa, panie Malfoy, dlatego powtarzam, musicie być ostrożni.
Draco wzruszył
lekceważąco ramionami i tak wiedząc swoje.
— Dobrze
profesorze, w takim razie do widzenia.
— Żegnam.
Po tych słowach
Ślizgoni opuścili gabinet Mistrza Eliksirów, kierując się w stronę lochów.
— To, co robimy?
Zapytał Draco, gdy
byli już w połowie drogi. Nigdy by nie pomyślał, że będzie się dziwnie czuł,
nie mając nic konkretnego do roboty. Przez ostatnie trzy tygodnie zdążył
przywyknąć do ciągłego braku czasu i przeróżnych zajęć.
— Ja idę do siebie,
a ty rób, co chcesz, czyli, innymi słowy, masz wolne.
Hermiona cieszyła
się, że udało im się skończyć dziś wcześniej. Już dawno nie miała dnia dla
siebie, dlatego teraz zamierzała wykorzystać chwilę wolności.
— A co z książkami?
— Zaczniemy od
jutra. Już nie udawaj, że ci się tak spieszy do wertowania książek.
Zaśmiała się
Hermiona, na co Draco zmieszał się w duchu, co było dla niego ciężkim
przeżyciem. Tak na dobrą sprawę książki to tylko wymówka, pretekst,
usprawiedliwienie przed samym sobą na chęć spędzenia czasu z Riddle. „Jestem żałosny”, stwierdził w
duchu Draco, choć nie dał nic po sobie poznać. Jeszcze tego brakowało, żeby
zrobił z siebie kretyna przed tą małą bestią.
— O niczym innym
nie marzę jak o kolejnym dniu z zakurzonymi tomiszczami i upierdliwą złośnicą.
Takie dyskusje
towarzyszyły im do samego salonu Slytherinu. Ich przybycie od razu zostało
zauważone, szczególnie przez siedzącą przy kominku grupkę.
— Draco, Hermiona,
chodźcie do nas.
Zawołał siedzący na
kanapie Zabini, machając do nich zachęcająco. Poza nim znajdowali się tam
jeszcze Teodor, Pansy, Tracey i Dafne.
— To co, zmieniasz
plany, czy nadal bawisz się w pustelnika?
Zapytał Draco,
który wraz z Hermioną stał mniej więcej w połowie salonu. Odpowiedzi był niemal
pewny, ale nie mógł sobie odmówić podroczenia się z Riddle.
— Pilnuj lepiej
swojego nosa i leć do Davis, bo już się ślini na twój widok.
Hermiona nie
zamierzała dać się sprowokować. Nie zaszczyciwszy blondyna nawet jednym
spojrzeniem, ruszyła w stronę korytarza prowadzącego do dormitoriów.
— Ktoś tu jest
zazdrosny.
— Chyba w twoich
chorych snach, fretko.
Draco na te słowa
zaśmiał się pod nosem, lecz nie powiedział już nic. Z braku lepszych zajęć
postanowił dołączyć do przyjaciół, którzy przyglądali się jego dyskusji z
Riddle, niestety nie słysząc jej treści.
— Co ty dzisiaj tak
wcześnie?
Zainteresował się
Teodor, gdy Draco usiadł na wolnym fotelu. Poza dniami, kiedy mieli treningi,
Smoka widywali dopiero po kolacji, a tu taka niespodzianka.
— Tak wyszło.
— Skończyliście ten
projekt dla Snape’a?
W tym momencie
Draco przeklinał Zabiniego i jego pamięć. Kiedyś chcąc go spławić, powiedział,
że projekt potrwa tylko do końca września, czego teraz żałował. Liczył, że ta
wymówka posłuży mu jeszcze przez jakiś czas, póki nie wymyśli innej, ale jak
widać, jego plany wzięły w łeb. „On
mnie zabije”.
— Tak, już go
oddaliśmy.
— Zajebiście! W
takim razie możecie mi życzyć powodzenia.
Wszyscy spojrzeli
pytająco na Blaise’a, nie do końca rozumiejąc, o czym on mówi.
— Można wiedzieć w
czym?
Nurtujące
wszystkich pytanie zadał Nott, nie zamierzając czekać, aż Zabini łaskawie im
się zwierzy.
— Jutro umówię się
z Hermioną.
Nastał cisza, którą
przerwał huk uderzającej o podłogę różdżki. Wszyscy spojrzeli w stronę Pansy,
która jeszcze przed chwilą bawiła się magicznym patykiem, a teraz z
niedowierzaniem patrzyła na Diabła. Podejrzewała, że Blaise ma coś do Riddle,
ale gdy utwierdziła się w tym przekonaniu, było jeszcze gorzej. Właśnie
spełniły się jej najgorsze obawy. Czuła smutek, pomieszany z goryczą i złością.
Pozwoliła na to, aby jakaś dziewczyna omotał chłopaka, na którym jej zależało
od lat. Chyba po raz pierwszy było jej tak przykro. Nie mogła tu dłużej
siedzieć, jeśli miała zachować zimną krew. Jest arystokratką, na pewno nie
pokaże przed nimi swoich słabości. Panna Parkinson miała jednak to szczęścia
posiadania wspaniałych i domyślnych przyjaciółek.
— Właśnie, na
śmierć zapomniałam. Jutro mamy oddać to wypracowanie, w którym miałaś mi pomóc,
Pan. Jak to zawale to Marst mnie zabije.
Dafne Merlin nie
poskąpił talentu aktorskiego, dlatego nikt poza Tracey nie zorientował się, że
to tylko gra, gdy blondynka wyprowadziła Pansy z salonu. Tracey za to postanowiła
tu zostać i dowiedzieć się czegoś więcej.
— Jak to?
Draco nie zwracał
uwagi, jak bardzo głupio zabrzmiało jego pytanie. Teraz liczyło się tylko to
dziwne uczucie, które rosło z nim z każdą kolejną sekundą. Wiadomość o planach
Zabiniego wstrząsnęła nim, tylko nie wiedział dlaczego. Blaise nigdy nie
ukrywał swojego zainteresowania Riddle, więc czemu akurat teraz miał ochotę mu
przyłożyć? „Sam mu mówiłeś, że
ma się z nią umówić, kretynie!”. Niby racja, ale w tym momencie ten
argument nieszczególnie do niego trafiał. Jego myśli krążyły tylko wokół tego,
co zrobi Hermiona. Z jednej strony był przekonany, że omówi, o czym świadczyło
jej ogólne zachowanie i ich dzisiejsza rozmowa. Istniało jedne znikome
prawdopodobieństwo, że Blaise’owi dopisze szczęście i uda mu się dopiąć
swego. Druga opcja nie podobała mu się ani trochę. Nawet nie mógł – a
raczej nie chciał – wyobrazić swoje Diabła i Hermiony razem. Przywykł, że to z
nim Riddle spędza większość swojego czasu, co z pewnością uległoby zmianie,
gdyby tę dójkę coś połączyło. Jemu odpowiadał taki stan rzeczy jak obecnie,
więc na cholerę go niszczyć?
— Randka, mówi ci
to coś, Smoku? Zobaczycie, jutro będziemy świętować mój sukces, tylko musicie
mi trochę pomóc…
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona siedziała
na kanapie w swoim pokoju, bezmyślnie wpatrując się w ogień. Do śniadania nie
zostało już zbyt wiele czasu. Uszykowała się już dawno, a teraz rozmyślała o
porannym bieganiu, a konkretniej o Malfoyu. Czuła, że coś jest nie tak. Zwykle
wygadany, a wręcz irytujący dzisiaj prawie w ogóle się do niej nie odzywał,
jakby tkwiąc w swoim świecie. Pytała go nawet, o co chodzi, lecz została po
prostu zbyta, a odpowiedzi nie uzyskała. Chciała się tym nie przejmować,
ale miała nieodparte wrażenie, że coś się stało albo dopiero stanie.
— Czemu ja się w
ogóle przejmuję Malfoyem?
Zapytała sama
siebie, przejeżdżając dłońmi po twarzy.
— Przejmujesz się,
gadasz o nim, podejrzane…
Hermiona
natychmiast zabrała ręce z twarzy i spojrzała oskarżycielsko na wylegującą się
przed kominkiem Noctis. Wąż patrzył na nią, niczym uosobienie niewinność, jakby
nie rozumiejąc, co takiego się stało.
— Bo zachowuje się
jak kretyn.
— Wmawiaj to sobie,
wmawiaj.
— To, że go
toleruję, o niczym nie świadczy, więc przestań się doszukiwać drugiego dna.
Hermiona była zarówno
poirytowana, jak i zmieszana. Wiedziała, że dość często zdarzało jej się o nim
mówić, ale jak inaczej miała wyrazić swoją frustrację? I ona potrzebowała się
czasami wygadać, co najwyraźniej Noctis opacznie odebrała. Na szczęście
uniknęła dalszego spierania się z nią, gdyż usłyszała pukanie do drzwi.
— Do zobaczenia,
gadzie.
Rzuciła tylko na
odchodne w stronę Noctis, po czym wygładziwszy spódniczkę, podeszła do drzwi.
Jakie było jej zdziwienie, gdy na korytarzu zastała tylko Blaise’a.
— Gdzie reszta?
Zapytała od razu,
na co chłopak uśmiechnął się tylko tajemniczo.
— Musieli iść
wcześniej, ale ja jestem do twojej dyspozycji.
Hermiona odpowiedziała
mu krzywym uśmiechem, a niepokój, który czuła chwilę temu, przybrał na sile.
Czemu ona zawsze musi mieć rację? Najchętniej wróciłaby do dormitorium, ale nie
zamierzała robić z siebie histeryczki, dlatego bez zbędnych dyskusji ruszyła
wraz ze Ślizgonem do Wielkiej Sali. Panowała między nimi nienaturalna cisza,
która przeszkadzała obojgu. Blaise zdawał sobie sprawę, że nie ma za wiele
czasu i musi się w końcu ogarnąć. Chciał wiedzieć, na czym stoi, bo ta ciągła
niepewność niezwykle go irytowała. Im dłużej będzie siedział z założonymi
rękami, tym gorzej na tym wyjdzie.
— Hermiono?
Zaczął w
końcu po stoczeniu wewnętrznej walki. Teraz albo nigdy.
— Tak?
— Może poszłabyś ze
mną dzisiaj na spacer? Skończyliście już ten projekt, więc chyba masz czas.
„Cholera jasna!”, zaklęła w duchu
Hermiona, czując narastającą w niej panikę. Co teraz? Zgodzenie się nie
wchodziło w grę. Na samą myśl o spędzeniu popołudnie tylko z Blaise’em czuła
niepokój. Do Malfoy jakimś cudem przywykła, ale to był Malfoy – wredny gad,
którego życiowym celem było wyprowadzanie jej z równowagi. Zabini zdawał się
oczekiwać od niej czegoś więcej, o czym starała się w ogóle nie myśleć. Teraz,
jednak gdy sytuacja stała się jasna, oszukiwanie samej siebie straciło sens – o
ile kiedykolwiek go miało.
— Właściwie po co?
Najchętniej
strzeliłaby sobie w łeb za to pytanie, ale nic lepszego nie przyszło jej do głowy.
Postanowiła grać na zwłokę, aby jak najdłużej odwlekać moment odpowiedzi.
— Po prostu,
moglibyśmy spędzić trochę czasu razem, lepiej się poznać.
„Nie, to się nie
dzieje…”, pomyślała z rozpaczą panna Riddle, ubolewając nad swoim losem. „Weź się w garść, kretynko!
Sprzeciwiasz się Voldemortowi, a chłopakowi nie potrafisz odmówić?!”,
zganiała ją podświadomość, co nieco dodało jej odwagi. Musi to załatwić szybko
i bezboleśnie. Zwlekanie nic tu nie da, a wręcz działa na jej niekorzyść.
— Blaise, ja… nie zrozum
mnie źle, ale nie.
Zabiniemu zrzedła
mina, gdyż potwierdziły się jego obawy. Prawdę powiedziawszy, gdzieś w głębi
duszy wiedział, że tak będzie, ale liczył, że jego przypuszczenia okażą się
niesłuszne.
— Lepiej będzie tak,
jak jest. Uwierz mi, to nie miałoby sensu, ja…
Hermiona plątała
się w tym, co mówi, czując, jak jej policzki stają się czerwone. Nerwowo
wykręcała sobie palce, chcąc zapaść się pod ziemie. Chyba jeszcze nigdy nie
była tak zawstydzona. Najchętniej uciekałaby stąd jak najdalej, przed czym
zresztą powstrzymywała się resztkami silnej woli.
— Spokojnie,
rozumiem. Zapomnijmy o tym, ok?
Powiedział
uspokajającym głosem Blaise, zdobywając się nawet na blady uśmiech, choć nie
było mu łatwo przełknąć porażkę. Nie przywykł do rozczarowań. Od dziecka
dostawał wszystko, czego chciał, ale jak widać nie tym razem.
— Przepraszam.
Szepnęła Hermiona,
nadal nie patrząc na Zabiniego. Resztę drogi pokonali w zupełnej ciszy. Oboje z
nieopisaną ulgą wkroczyli do Wielkiej Sali. Przy stole Hermiona usiadła obok Teodora,
a Blaise Dracona. Obaj Ślizgoni spojrzeli podejrzliwie najpierw na Riddle,
następnie na przyjaciela. Hermiona bez słowa zaczęła jeść, nie spuszczając
wzroku z talerza. Diabeł również nie wykazywał większego zainteresowania
otoczeniem. Dopiero gdy Draco szturchnął go w ramię, podniósł na niego wzrok.
Wiedział, o co im chodzi, lecz pokręcił jedynie przecząco głową, dając tym
samym do zrozumienia, że porozmawiają później. Przyjaciele znali jego plany,
dlatego domyślał się, że zżera ich ciekawość, jak mu poszło, nawet jeśli obaj
podejrzewali, co i jak. Śniadanie minęło im w ciszy. Tak na dobrą sprawę każdy
tylko czekał, aby wrócić do lochów. Jako pierwsza wstała Hermiona i nie
oglądając się na resztę, wyszła z sali. Chłopaki niemal natychmiast ruszyli za
nią, lecz dopiero w ich dormitorium padło pierwsze pytanie, o dziwo z ust
Teodora, a nie Dracona.
— I jak poszło?
— Odmówiła mi i
dała do zrozumienia, że nie mam na co liczyć. Innymi słowy, dostałem kosza.
W głosie Zabiniego
dało się wyczuć nutę zrezygnowania, co w tej sytuacji nikogo nie dziwiło.
— Przynajmniej
pierwszego kosza masz z głowy.
Pocieszył
przyjaciela Teodor, na co ten posłał mu spojrzenie wygłodniałego bazyliszka.
Wypominanie mu, że to pierwsza dziewczyna, która mu nie uległa, wcale nie
poprawiało jego humoru.
— Wal się, Nott.
— Nie dramatyzuj
jak nie ta to inna.
Draco również
postanowił wesprzeć kolegę, choć nieszczególnie ubolewał nad jego porażką. Od
wczoraj chodził podenerwowany, rozmyślając o zamiarach Zabiniego. Próbował
sobie tłumaczyć, że to nie jego sprawa, lecz na próżno. To chore, ale nawet
świadomość, jaki Riddle ma stosunek do Diabła, nie pomagała. Czuł się, jak
skończony kretyn, co irytowało go jeszcze bardziej. Co go obchodzi, z kim
umawia się Riddle? Nic…
— Taa zobaczymy,
jak tobie pójdzie.
Draco, który do tej
pory pakował torbę na dzisiaj, błyskawicznie podniósł zdziwiony wzrok na
stojącego nieopodal Zabiniego.
— Nie patrz tak,
stary. Chyba tylko ślepy by nie zauważył, że na nią lecisz.
W głosie Blaise’a
nie było wyrzutu ani pretensji. Może i miał do niego niewielki żal, że w pewnym
sensie odbił mu Hermionę, ale na Salazara, przyjaźnili się od tylu lat, a coś
takiego miałoby ich poróżnić?
— Ty się, aby na
pewno dobrze czujesz?
Zapytał po chwili
Draco święcie przekonany, że Blaise żartuje. Że niby on leci na Riddle?
Przecież to jakaś bzdura. To, że lubi z nią spędzać czas i uważa, że jest
atrakcyjna, jeszcze o niczym nie świadczy. „Pogrążasz
się człowieku”, stwierdziła z politowaniem jego podświadomość, wkurzając go
tym jeszcze bardziej.
— A ten jak zwykle
idzie w zaparte.
— I ty przeciwko
mnie?! Wam obu przyda się jakiś dobry magomedyk od głowy. Banda kretynów.
Wkurzony Draco
zarzucił torbę na ramię, po czym opuścił pokój, z hukiem zamykając drzwi. Nie
zamierzał dłużej przebywać w jednym pomieszczeniu z tymi prymitywami, którzy
doprowadzali go do szału, nie mniej niż fakt, że mogliby mieć rację.
— Lowelas
zakichany.
Zadrwił Nott, na co
razem z Zabinim wybuchli gromkim śmiechem.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Ślizgoni i Krukoni
z szóstego roku czekali przed salą Zaklęć na początek swojej pierwszej lekcji.
Większość nie do końca się jeszcze obudziła, dlatego na korytarzu panował
względny spokój. Hermiona siedziała na jednym z parapetów, przeglądając temat
dzisiejszych zajęć. Trójka Ślizgonów stała kawałek dalej, rozmawiając o
najbliższym treningu i zbliżającym się meczu z Hufflepuffem. Panna Riddle
obserwowała ich kątem oka, z ulgą stwierdzając, że Blaise nie wygląda na
szczególnie przybitego jej odmową. Zachowywał się zupełnie normalnie, jakby
sytuacja sprzed godziny nie miała miejsca. Najwidoczniej Zabini trzymał się
tego, co powiedział i zamierzał o wszystkim zapomnieć, czyli zrobić dokładnie
to, co ona.
— Cześć.
Z rozmyślań wyrwał
ją dziewczęcy głos, dochodzący z prawej strony. Uniosła głowę znad książki i
ujrzała stojąca nieopodal Dafne.
— Hej.
Przywitała się z
uśmiechem, przyglądając się blondynce. Wyglądała jakoś dziwnie, jakby czymś się
denerwowała, co nieco zdziwiło Hermionę. Panna Greengrass najczęściej zachowywała
się bardzo swobodnie i radośnie, na pewno nie tak jak teraz.
— Co u ciebie?
— Dobrze, a
dlaczego pytasz?
— Tak po prostu.
„Akurat”, pomyślała
Hermiona, czując lekkie rozbawienie, ale i zaintrygowanie. Bez wątpienia Dafne
miała do niej jakąś sprawę, o której wstydziła się powiedzieć. Jej intuicja jak
zwykle okazała się niezawodna.
— A… co u ciebie i
Blaise’a?
W pierwszej chwili Hermionę
zatkało. U niej i Zabiniego? Przecież ich nic nie łączyło i nigdy… Szybko
jednak doznała olśnienia. „Parkinson”,
po tej myśli zrozumienie przyszło bardzo szybko. Jak widać, Blaise musiał
wtajemniczyć w swój plan całkiem sporo osób. Nieszczególnie jej się to
spodobało, ale ta sprawa została zamknięta, nim na dobre zdążyła się zacząć,
więc czy był sens drążyć temat?
— Powiedz
Parkinson, że nie ma się co martwić, bo mnie z Blaise’em nic nie łączy i tak
już zostanie.
Powiedziała
spokojnie panna Riddle, przez co Dafne zarumieniła się ogniście. Najchętniej
zapadłaby się teraz pod ziemię, a to wszystko przez jej przyjaciółki. Uznały,
że ma ona nie najgorszy kontakt z Hermioną i bez problemu uda jej się
dowiedzieć czegoś więcej o niej i Zabinim. Początkowo odmówiła, ale nie mogła
znieść smutnej przyjaciółki, dlatego musiała jej pomóc. Teraz jednak żałowała,
a na dodatek było jej cholernie głupio.
— Ja przepraszam,
nie powinnam…
— Nie przejmuj się.
Pewnie też bym zrobiła coś takiego dla przyjaciółki, gdybym ją miała.
W tym momencie
zadzwonił dzwonek, dlatego Hermiona zeskoczyła z parapetu, po czym udała się do
klasy. Dafne jednak nie uszła nawet dwóch kroków, gdy drogę zastąpiły jej
przyjaciółki.
— I co?
Dowiedziałaś się czegoś?
Zapytała od razu
Pansy, wpatrując się wyczekująco w blondynę. Od wczoraj nie myślała o niczym
innym. Musiała wiedzieć, choćby prawda okazała się najgorsza.
— Chyba mu
odmówiła, bo powiedziała, że nic ich nie łączy i nie będzie łączyć.
Ulga, jakiej
doznała Pansy, była widoczna na pierwszy rzut oka. Z jej twarzy zniknęły
wszelkie ślady niepokoju, a zastąpił je promienny uśmiech. Jej prośby
zostały wysłuchane, a walka o serce Blaise’a trwała nadal.
— Ta jędza i tak na
pewno coś kombinuje.
Wtrąciła Tracey,
która prędzej pocałowałaby gumochłona, niż powiedziała coś dobrego o Hermionie.
Poza tym, mimo iż cieszyła się ze szczęścia przyjaciółki, jej niepokój wzrósł.
Może i Zabini w końcu odpuścił, ale to tylko ułatwiało sprawę Draconowi, co z
kolei jej bardzo nie odpowiadało.
— Skończ z tymi
teoriami spiskowymi, Tracey. To ciągłe demonizowanie Hermiony robi się już
nudne.
Pansy i Tracey
spojrzały zdziwione na Dafne, która w końcu straciła cierpliwość. Miała dość
ciągłego oczerniania Hermiony przez swoje przyjaciółki. Ta dziewczyna tak na
dobrą sprawę nic złego nie zrobiła. We wcześniejszych latach wystarczająco
uprzykrzały jej życie, więc chociaż teraz mogłyby sobie darować. Dafne nie
zamierzała czekać na reakcję Ślizgonek, dlatego wyminęła je i jak gdyby nigdy
nic weszła do klasy. Pozostawiane same sobie dziewczyny wymieniły tylko
zdziwione spojrzenia, po czym i one weszły do klasy, nie wiedząc, jak skomentować
zachowanie Dafne. Gdy zamknęły się za nimi drzwi, profesor Flitwick rozpoczął
zajęcia. Przerabiali nowy temat, przez co większość uczniów siedziała cicho,
notując co ważniejsze rzeczy do momentu, gdy po sali nie potoczył się dźwięk
pukania.
— Proszę!
Powiedział
profesor, a do klasy weszła dziewczynka z Hufflepuffu, wyglądająca na
trzecioklasistkę. Krótko ścięte, czarne włosy ładnie kontrastowały z jej lekko
opaloną skórą.
— O co chodzi, moja
droga?
— Pan dyrektor
wzywa do siebie Hermionę Riddle.
W jednej chwili
wszystkie pary oczu zwróciły się ku dziewczynie, która gwałtownie pobladła.
Obawiała się tego do dłuższego czasu. Do tej pory udawało jej się unikać
bezpośredniego kontaktu z Dumbledore’em. Bała się spojrzeć w oczy człowiekowi,
który zniszczył jej życie, a na dodatek chciał ją zabić. Żeby jeszcze
wiedziała, skąd w tym staruszki tyle nienawiści, z pewnością byłoby jej łatwiej
zrozumieć jego okrucieństwo. Chociaż nie, tego, co zrobił Dumbledore, nie można
usprawiedliwić niczym.
— Panno Riddle,
proszę zabrać swoje rzeczy i iść do gabinetu dyrektora.
Ponaglił uczennicę
Flitwick, pragnąc wrócić do przerwanego wykładu. Uczniowie w idealnej ciszy
obserwowali, jak Hermiona pakuje swoje rzeczy, po czym podnosi się z miejsca.
Do drzwi szła niczym na ścięcie. Przed wyjściem przelotnie spojrzała na
Dracona, który w jej oczach dojrzał strach.
Witam.
Rozdział
jednak dzisiaj. Jestem z niego jak najbardziej zadowolona, więc mam nadzieję,
że i Wy będziecie. Może nieco inaczej spojrzycie na Blaise, który wcale nie
jest taki zły, co najwyżej specyficzny. Myślę, że dzieje się tu nieco więcej
niż ostatni, ale no nie wiem. Sami oceńcie.
Laf
Strasznie podoba mi się, że Draco i Hermiona zaczynają w końcu odkrywać jak im głębi serca na sobie zależy.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się tego spotkania z Dumbledorem, oby ktoś uratował "damę z opresji" :)
Pozdrawiam ;)
Cudo!
OdpowiedzUsuńłał... nie wiem nawet co napisać :D
OdpowiedzUsuńakcja posuwa się do przodu - zastanawiam się jak będzie wyglądało pierwsze spotkanie Draco i Noctis :D
Rozdział świetny ;*
Pozdrawiam :3
też nie mogę doczekać się wizyty draco w pokoju hermiony i spotkania z wężem - mam nadzieję, że już wkrótce zaczną przeglądać księgi...
UsuńS
OdpowiedzUsuńSU
SUP
SUPE
SUPER
SUPE
SUP
SU
S
świenty :) dobrze, że Blaise już sobie odpuścił te zaloty,było to męczące :D czekam na spotkanie Hermiony i Dumbledore'a :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://slady-cieni-dramione.blogspot.com/
Rozdział bardzo mi sie podobał ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Herm z Draco coraz lepiej się dogadują. Dobrze też, że Mionka nie zrobiła niepotrzebnej nadziei Zabiniemu (ciekawe jak teraz Pansy będzie zabiegać o wzgledy Diabła ;)).
Mam nadzieję, że wkrótce dojdzie do spotkania Herm i Toma bo fajnie by było gdyby powolutku zaczęli się poznawać...
No i teraz czekam niecierpliwie na tą rozmowę dyrektora z Mionką...
Pozdrawiam
Mam mały dylemat: uwielbiam Dumbledore'a, jest jedną z moich ulubionych postaci, ale tutaj... Boję się o Hermionę, że ja zaszantażuje lub jeszcze coś innego (albo zmanipuluje do przejścia na jego stronę?)
OdpowiedzUsuńNareszcie Hermy dała kosza Blaise'owi, bo to już się robiło nudne
A Malfoy? Obstawiam, że za ok. 5 rozdziałów uświadomi sobie, że jednak ją lubi
Dobra, czekam (tradycyjnie) na następny rozdział
Pozdrawiam,
Cassie :)
P.S. Przepraszam za taki nijaki komentarz, ale jestem strasznie zmęczona po całym tygodniu i... Po prostu jestem zbyt zmęczona, by wysilić się na coś lepszego
Mega rozdział! Czytam tego bloga od dawna, ale pierwszy raz piszę komentarz, ogółem super blog. Pisz dalej i najlepiej częś ciej i nigdy nie przestawaj! Życzę dużo weny!
OdpowiedzUsuńAle fajne! Jestem coraz bardziej ciekawa co będzie dalej xD Następny zapowiada się jak najbardziej ekscytująco :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next.
xoxo
~Hope ^^
Super! Ale musiałaś przerwać w takim momencie? ! No cuż, nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aaaah!
OdpowiedzUsuńSuper ;D Ale jakoś tak mało wszystkiego xd
Czekam na nn!
Rozdział fajny, ale przerwałaś w takim momencie. Już nie mogę się doczekać co takiego chce od Hermiony dyrektor. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńUhuhuhuhuhu!!!!!
OdpowiedzUsuńHermiona idzie do dyrektora? Oj ciekawa jestem ci sie tam będzie działo! ;*
Rozdział jak zawsze zaje*isty ;D
I jak zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny ;**
Pozdrawiam i życzę weny ;3
Super tylko jedno pytanie... Dlaczego w takim momęcie?????
OdpowiedzUsuńPisze się "momencie", nie "momęcie". Jest to tak rażący błąd, że aż szkoda gadać. Ile ty masz dziewczyno lat? 5?
UsuńNareszcie choć zalążki Dramione :D no i Blaise już nie będzie się łudzić :D niech on się lepiej skupi na Pans :) Noctis jest cudowna, Draco ma fajne uwagi własnego mózgu (w pełni się z nim identyfikuję)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :D
Pozdrawiam i weny życzę :)
Musialas skonczyc w takim momencie?? -.-
OdpowiedzUsuńRozdzial bardzo mi sie podobal. Akcja z proba wyrwania Hermiony fajnie opisana, chociaz to, ze Riddle odmowi Zabiniemu bylo do przewidzenia, biorac pod uwage to jak ona go traktuje i jakie ma do niego podejscie. ;]
Czekam na ciag dalszy.
Smietana.
Nie wiem co napisać więc napisze że rozdział boski! Życze weny i pozdrawiam Angel
OdpowiedzUsuńDlaczego w takim momencie? Od dawna czekam na spotkanie z Dropsem, a ty kończysz w takim momencie... Yghrr... Trudno, przeżyję ten tydzień...
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział jest fantastyczny.
Pozdrawiam.
~ Twoja Wierna Czytelniczka.
Wow wow wow! :) Ciekawe co powie jej Dumbledore. O:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Letié :*
Choc-inni-to-tacy-sami.blogspot.com ;)
Widzę, że Blaise dostał ostatecznie kosza, ale to dobrze. Niech się biedaczek nie zamęcza.
OdpowiedzUsuńAle za to zaczęłaś porządnie rozwijać wątek dramione, co mnie niezmiernie cieszy. Draco-zazdrośnik jest słodki.
Zaciekawia mnie to, czego moze chcieć Dumbledore od Hermiony. Mam nadzieję, że nie zrobi jej krzywdy albo coś w tym rodzaju.
:D
Dobrze że Blaise się z tym pogodził i że nie jest zły na Malfoya, który jak zawsze się boi przyznać że się zakochał hehe :D Ale ta Pansy i Tracy mnie wkurzają grr.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i Całuję oczekuję z niecierpliwością kolejnego rozdziału jak zawsze :* <3
rozdział genialny; na każdy kolejny czekam z mega niecierpliwością... myślę, że dafne zaprzyjaźni się z hermioną, fajnie by było, bo wydaje się normalna; obawiam się spotkania hermiony i dumbledore'a; może malfoy wymyśli coś, żeby też tam być? czekam i doczekać się nie mogę następnego rozdziału.... :) aktualnie moje ulubione opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńZawsze musisz kończyć w takim momencie? :P
OdpowiedzUsuńRelacje Draco/Hermiona coraz cieplejsze :D
Coś czuje, że Dafne zaprzyjaźni się z Mioną! :3
dramione-common-dreams.blogspot.com
Mega mega mega rozdział jestem tak ciekawa o jej rozmowie z Dropbox co się wydarzy i o czym będzie :D jej świetnie 👌 piszesz chyba już to mówiłam xD
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i to bardzo! :D Oczywiście mi trudno dogodzić z długością, bo chciałabym, aby w ogóle się nie kończyło. Zabini zdobył u mnie plusa. Zakochał się chłopak... no cóż mu poradzić. Mam nadzieję, że nie da omotać się Pansy ( której w tym blogu nie lubię). Dafne jako jedyna z tej trójki zachowuje się normalnie i coś czuję, że między nią, a Hermioną pojawi się przyjaźń. Zazdrosny Draco <3 aż dziwie się to czyta, ale i tak wyszło mu to na lepsze. Jak zawsze zadowolona i pełna emocji kończę pisać ten komentarz. Mam nadzieję, że dodasz szybko kolejny :D Zapraszam również do mnie na 11 rozdział :*
OdpowiedzUsuńZaczyna się coś dziać! Fajnie, że Blaise w końcu odczepił się od Miony. Lubię go, a to było strasznie irytujące. Mam nadzieję, że Pansy tez trochę jej odpuści. :) Ciekawe czego chce Dumbledore... Na jego miejscu zamiast robić sobie kolejnego wroga próbowałabym znowu zrobić z niej sprzymierzeńca
OdpowiedzUsuń/Darkness
Zazdrosny Draco <3 Blaise był słodki moim zdaniem, ale zakończenie.... -.- Zabijasz nas. Wiesz jak to jest, kiedy musisz czekać, aż dowiesz się, co się wydarzy w kolejnym rozdziale?!?!?!?! To straszne!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKocham , Kocham, Kocham , nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału !!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie :) Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń~Natalia
Eech i znowu konczenie w takim momentach, gdzie czlowiek chce czytac wiecej!
OdpowiedzUsuńPiszesz genialnie! !Co do opowiadania czekam na rozdział!!
OdpowiedzUsuńZnalazłam kilka błędów, jak chcesz to napisz, a ja wyślę pod spodem. Rozdział bardzo ciekawy i rozwinięty.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział. :-)
Pozdrawiam, Rose.
Kolejny świetny rozdział! Fajnie, że między Hermioną a Draco tak dobrze się układa. Trochę szkoda mi Blaise'a, ale poradzi sobie chłopak. ;) Ciekawe czego Dumbledore chce od Miony. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
Jejejej, jakie świetne, szkoda mi Blaise, ale tylko trochę , bo w końcu Draco do akcji wkroczy ... może haha jak się w końcu przekona co czuje. Mam nadzieje że Dumbledore nie zrobi nic Mionce.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam,
Tsuki <3
Nie mam zbytnio czasu na pisanie komentarza, wiec napiszę krótko.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle wspaniały! Czekam na nexta i życzę dużo weny ;***
Aaa genialny rozdział ^_^
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że rozdział długi i za to cię podziwiam że w tak krótkim czasie piszesz tak wspaniałe notki :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę że wątek z Dramione się rozkręca.. Czekam na następny rozdział :3
Weny !!!
Esia:**
Bardzo ciekawy rozdział :) Mam nadzieję, że Dumbledore nic nie zrobi Hermionie... Życzę weny i czekam nn :) Z.
OdpowiedzUsuńJedno wielkie wow :D
OdpowiedzUsuńDumbeldore odczep się od Hermiony!
Rozdział jest po prostu świetny :D
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
Zapraszam na epilog na panstwoweasley.blogspot.com
Co mogę powiedzieć? Jak zwykle świetnie, żeby już nie mówić, że iście perfekcyjnie :D dobrze, że Hermiona odmówiła Blaise'owi- może Pansy trochę zmieni swój stosunek. Podoba mi się jak zwykle postać Malfoy'a. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńChciałam tylko Ci dać znać, że jestem i czytam, niestety nie mam czasu skomentować.
OdpowiedzUsuńA jak sama wiesz, nie ograniczam się do zwykłego i krótkiego komentarza, typu 'super rozdział, pisz kolejny'. Jak tylko znajdę tę przysłowiową chwilę, od razu zobaczysz mnie tu znowu. :*
Kolejny genialny rozdział <3 Jak zresztą wszystkie <3 Pierwszy raz ktoś odmówił Blaise'owi ;) ale za to Draco nie ma na razie konkurencji ;) Jestem ciekawa co wymyślą ślizgonki aby dopiec Hermionie ;) I jestem ciekawa kiedy znajdą coś związanego z tą księgą i co to będzie ;) Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
PS zapraszam na nowy rozdział na dramione-never-forget-you.blogspot.com :)
Ja również mam takie odczucia jak Ty.
UsuńMyślę sobie, kurczę co one wymyślą na tą Hermionę i kiedy cokolwiek znajdą. ;*
Ale cóż, nie pozostaje nam nic innego niż czekać, prawda? xD
Twoje opowiadanie coraz bardziej do mnie przemawia- nie jest ono moim ulubionym a jednak, gdy tylko zobaczę, że coś dodałaś nie czekam i od razu czytam. Tekst jest leciutki, a ja nie męczę się, gdy go czytam. Choć odbiegasz szerokim łukiem od kanonu (jak każdy w sumie), a motywu córci Voldzia nie lubię to twój blog mile mi uprzykrza, każdy weekend krzycząc "przeczytaj mnie, przeczytaj!".
OdpowiedzUsuńW każdym razie, lubię twojego bloga i zostanę do końca, taką mam przynajmniej nadzieję.
Odrzucenie Zabiniego było do przewidzenia (i ni jest mi przykro, mimo że jestem jego wierną fanką), ale takiego zakończenia się nie spodziewałam. Czuję, że wydarzy się coś przykrego. Obym się myliła...
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę.
Pozdrawiam, Invisible.
Rozdział przyjemny, co ten Dumbeldor chce od Hermiony :O
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lordowata
Cudo! <33333
OdpowiedzUsuńPisz jak najszybciej :3
Jaki piękny rozdział ❤
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następengo ��
Natala
Cudowny. Co tu więcej mówić.
OdpowiedzUsuńW tamtym blogu podobało mi się wszystko, bez żadnego ale. W tym rownież.
Pięknie piszesz. :*
Wiem, że moja prośba jest głupia...ale jakbyś miała kiedyś więcej czasu, to wstaw nawet krótszy rozdział, ale żeby były częściej <3
Czekanie na nowe to jakaś męka hahah :D Tylko myśli się co będzie w następnym :D
Gratuluję świetnego pomysłu na bloga. :*
Nie wiem jak to się stało , że wcześniej nie skomentowałam tego rozdziału :) Już nadrabiam zaległości!
OdpowiedzUsuńLubiłam zazdrosnego Blaise'a . Szkoda, że biedak dostał kosza :C Są w tym jednak plusy :) Draco może w końcu zacząć działać :) oczywiście w imię przyjaźni :D (jak na razie , mam nadzieję) .
Jestem ciekawa konfrontacji "małej" Riddle z Dumbledorem :)
Czekam na więcej i życzę dużo weny :)
/Oblliviatee
Jak zwykle rewelacyjny <3
OdpowiedzUsuń~Mrs M
Tak sama do dyrektora. A co z jej ochroniarzami? W końcu chyba mieli ją pilnować, a Dumbledore jest w tej chwili największym zagrożeniem (chyba).
OdpowiedzUsuńMasz Ci los.. Jakam ja zaintrygowana :-D. Nastepne czekaja a mi sie spac chce! I jak zyc?! Rozdzial super! Opowiadanie przypadlo mi do gustu.. Ale. Niestety jeszcze sie nie polapalam w tych demonach i w calej Hermionie. Jakos to polacze a teraz odplywam w krainy Morfeusza. :-*
OdpowiedzUsuńBiedny blaise :( chociaż z drugiej strony może i lepiej przez te całe latanie za Hermiona mogło by dojść jeszcze do rękoczynów ;p Rozdział bardzo fajny zresztą jak wcześniejsze ;) pozdrawiam cieplutko 😍👑
OdpowiedzUsuń