- W co ja się dałem wrobić?
Powtórzył po raz kolejny Diabeł,
zastanawiając się, jakim cudem właśnie zmierza do biblioteki. Ta środa nie
podobała mu się od samego rana. Nie wyspał się, bo oczywiście Smok przed
wyjściem na jogging odstawił szopkę pod tytułem, kto śmiał dotknąć moją bluzę,
którą sam wpakowałem pod łóżko. Nauczyciele wpadli w istny szał. Nie wierzył,
że to możliwe, ale zaczęli wymagać od nich jeszcze więcej niż dotychczas, w
głębokim poważaniu mając fakt, że niektórzy w przeciwieństwie do nich posiadają
życie towarzyskie. Wisienką na tym torcie nieszczęścia okazała się nadgorliwa
Hermiona. Panna Riddle uparła się, że już dzisiaj musi odrobić zadane prace, do
czego koniecznie potrzebuje książek z biblioteki. Sama pójść nie mogła, dlatego
aby uniknąć awantury Teodor zadeklarował, że i oni powinni się za to zabrać.
Nikt go oczywiście nie zapytał o zdanie i nim się obejrzał całą czwórką
zmierzali do biblioteki.
- I tak musiałbyś to zrobić.
Odpowiedział z prostotą Teodor, nie
podzielając rozpaczy przyjaciela. Już chyba wolał przysiąść nad tym teraz, niż
później zarywać nockę. Zabini zdawał się jednak wychodzić z innego założenia.
- Ale wiesz, ile tego jest? Bez
przymus to ja przy tym zasnę.
- Akurat trafiły nam się bardzo
ciekawe tematy.
Swoje trzy knuty postanawiała dorzucić
i Hermiona, która kompletnie nie rozumiała biadolenia Blaise’a. Systematyczność
to podstawa efektownej nauki i z pewnością nie da się jej zastąpić robieniem
wszystkiego na ostatnią chwilę.
- Jest wiele rzeczy, które mógłbym
zaliczyć do ciekawych, ale Transmutacja i Eliksiry z pewnością do niech nie
należą.
- Przecież…
- Zabini, ja ci dobrze radę, nie pakuj
się w inteligentną dyskusję z Riddle, bo z twoimi predyspozycjami z góry jesteś
skazany na porażkę.
Słowa Dracona u wszystkich poza
Blaise’em wywołały szeroki uśmiech.
- Śmiesz wątpić w moją inteligencję?
- Ciężko powiedzieć, bo jeśli takowa w
ogóle istnieje to dobrze się z nią kryjesz.
- Ty sobie nie pozwalaj geniuszu od
siedmiu boleści. Samo przebywanie z Hermioną nie zrobi z ciebie inteligenta.
Panna Riddle pokręciła z politowaniem
głową, doskonale wiedząc, że ta dwójka dopiero się rozkręca. Bardzo szybko
wyłączyła się z ich dyskusji. Jej myśli zajmowały eseje, które przecież powinna
rozplanować. Nie przeszkadzały jej w tym nawet wrzaski chłopaków.
Dopiero, gdy od biblioteki dzielił ich
zaledwie jedne korytarz, czyjś śmiech przykuł jej uwagę. Rozejrzała się, aby
ustalić jego źródło, co udało jej się dopiero po wyjściu zza zakrętu. Kilka
metrów przed drzwiami do biblioteki stali Crabbe i Goyle, rechocząc wniebogłosy. To jednak nie oni przykuli uwagę Hermiony. Na podłodze przed nimi
klęczała Ginny Weasley, starając się pozbierać swoje książki, ku uciesze tych
kretynów.
Nie trzeba być geniuszem, aby wiedzieć,
co tu zaszło. Hermionie bardzo się to nie spodobało, szczególnie gdy dotarły do
niej słowa Goyle’a.
- Co jest, Weasley? Chodzić nie
umiesz?
- O to samo mogłaby zapytać ciebie w
kwestii myślenia.
Odpyskowała Ginny, nie zamierzając
siedzieć cicho, szczególnie że to ci idiocie „przypadkiem” wytracili jej książki.
- Nie pyskuj, rudzielcu.
Vincent kopnął leżącą książkę, którą
właśnie zamierzała podnieść Ginny, o mało nie trafiając w jej rękę. Hermiona
nie wytrzymała. Ignorując kłócących się chłopaków przyspieszyła kroku, w
mgnieniu oka docierając do grupki przy bibliotece.
- Nie macie nic ciekawszego do roboty?
Zapytała groźnie panna Riddle, przez
co cała trójka spojrzała na nią ze zdziwieniem. Niewiele ją to obchodziło. To,
że nie utrzymywała kontaktu z Ginny nie oznaczało, że będzie bezczynnie
patrzeć, jak ci kretyni się nad nią pastwią.
- My właśnie…
Zająknął się Gregory, nie za bardzo
wiedząc, co zrobić. Obaj mieli w pamięci incydent z małą Gryfonką, kiedy to
Riddle odstawiła to przerażające przedstawienie. Nie uśmiechała im się
powtórka, a tym bardziej późniejsze konsekwencje.
- Niewiele mnie to obchodzi, więc
spadajcie stąd, zająć się bzdurami, na które zwykle marnujecie czas.
Hermiona nie uważała za konieczne
wdawanie się z nimi w dyskusję. Zamiast tego kucnęła nieopodal Ginny,
zaczynając zbierać książki. Odnotowała, że Ślizgoni odchodząc, co zbytnio ją
nie zdziwiło. Podejrzewała, że na swój sposób oni się jej boją, co w takich
sytuacjach działało na jej korzyść.
Ginny za to nie wiedziała, jak ma się
zachować. Szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w Hermionę, która za to
usilnie unikała jej wzroku. Obie czuły się dość niezręcznie. Nie rozmawiały ze
sobą od bardzo dawna. Wiele się od tego czasu zmieniło.
Panna Weasley tyle chciała powiedzieć
przyjaciółce, lecz z jej ust nie wydobyło się nawet jedno słowo. Mogła tylko
patrzeć, jak Hermiona zbiera kolejne książki, układając jej na równą kupkę.
- To chyba wszystko.
Oznajmiła nieco niepewnym głosem panna
Riddle, w końcu podnosząc wzrok na tkwiącą w szoku Ginny. Nie dziwiła jej się.
Ta sytuacja była dość absurdalna. Po kilku miesiącach milczenia, siedzi tu jak
gdyby nigdy nic, zbierając książki Rudej. Czuła jednak, że postąpiła słusznie.
Zmiana nazwiska nie oznaczała pojawienia się u niej znieczulicy, tym bardziej
gdy w grę wchodziły bliskie jej osoby.
- Dziękuję.
Wydusiła w końcu z siebie Ginny,
odbierając swoje książki. Biorąc przykład z Hermiony, podniosła się z podłogi i
teraz obie stały twarzą w twarz, po prostu na siebie patrząc. Napięci między
nimi było niemal namacalne. W głowie każdej szalała istna burza myśli, zdolna
zagłuszyć wszystko inne.
- Hermiona, ja…
Zaczęła po chwili Ginny, tak wiele
chcąc powiedzieć przyjaciółce. Problem w tym, że nie wiedziała, jak się do tego
zabrać i od czego w ogóle zacząć.
- Muszę już iść.
Hermiona nie pozwoliła jej dokończyć.
Uśmiechnęła się przepraszająco, po czym szybkim krokiem ruszyła w stronę
stojących nieopodal Ślizgonów, którzy obserwowali całe zajście.
- Możemy iść.
Powiedziała tylko, wchodząc do
biblioteki.
- Od kiedy gadasz z Weasleyówną?
Zapytał Zabini, który razem z resztą
bardzo szybko do niej dołączył. Nie sądził, że Riddle utrzymuje kontakt z
jakimikolwiek Gryfonami, bo i na jakiej podstawia, a tu taka niespodzianka.
- Nie wiem, jak wy, ale ja zacznę od
Transmutacji.
Hermiona kompletnie zignorowała
pytanie Blaise’a. Gdy tylko przywitała się z panią Pince zniknęła pośród
regałów, nie przejmując się Ślizgonami. Nie zamierzała się nikomu tłumaczyć, a
już na pewno nie Zabiniemu, tym bardziej że nie zrobiła nic złego. Jej relacje
z Gryfonami pozostawiły wiele do życzenia, ale przecież nie mogła postąpić
inaczej, szczególnie w przypadku Ginny. To utraty kontaktu z nią żałowała
najbardziej. Czysto teoretycznie Ruda niczym nie zawiniła, więc ich stosunki
powinny pozostać normalne, lecz rzeczywistość była zgoła inna. Konflikt jej
rodziny z Zakonem znacznie utrudniał sprawę. Tego nie dało się obejść. Stały po
przeciwnych stronach, nawet jeśli sytuacja była o wiele bardziej skomplikowana.
Tu problem stanowiły niewiedza społeczeństwa i niezliczone kłamstwa
Dumbledore’a. Poznanie przez czarodziei prawdy znacznie by wszystko ułatwiło. I
w tym momencie pojawił się problem, ponieważ Albus i Tom skutecznie strzeli
swoich tajemnic.
Hermiona doskonale zdawała sobie
sprawę, że póki oni nie zmierzą się ze swoją przeszłością nic nie będzie tak,
jak powinno. Nie zapowiadało się jednak, aby miał nadejść moment kulminacyjny,
a ona wolała dodatkowo nie komplikować sobie życie. Już chyba lepiej utrzymać
aktualny stan rzeczy.
- Jak ty z nią wytrzymujesz, stary?
Zapytał Dracona Zabini, chwilę po tym,
jak Hermiona zniknęła im z oczu. Dopiero teraz zaczął dostrzegać, jak bardzo
powierzchowna była jego fascynacja nią. Prawdę powiedziawszy po lepszym
poznaniu dziewczyny, nie wyobrażał sobie bliższej znajomości z nią. Podziwiał
kumpla za cierpliwość i wytrwałość, o które nigdy by go nie podejrzewał.
- Trzeba mieć podejście.
Odpowiedział krótko Draco, którego
aktualnie niewiele obchodziły wywody Zabiniego. Nie oglądając się na kumpli
ruszył w kierunku, gdzie chwilę temu udała się Riddle. Znalazł ją tak, jak
przypuszczał w dziale Transmutacji. Stała przy jednym z regałów, przyglądając
się kolejnym woluminom.
Podszedł bliżej, przez chwilę po
prostu na nią patrząc. Od razu wyłapał, że coś jest nie tak. Skupienie Hermiony
z całą pewnością nie wynikało z poszukiwania książek. Widział to po jej twarzy.
Już zamierzał zadać jej pierwsze pytanie, gdy niespodziewanie na niego
spojrzała. Widząc, że zamierza coś powiedzieć, pokręciła jedynie głową, dając
tym samym do zrozumienia, że wszelkie rozmowy są niewskazane.
Nie protestował. W tych
ciemnobrązowych oczach zobaczył wszystko. Smutek, niepewność, żal i … tęsknotę.
Właśnie to uświadomiło mu pewien istotny fakt, który wcześniej ignorował.
Riddle nie była z kamienia. Jak każdy człowiek cierpiała z powody utraty bliskich,
nawet jeśli dobre to ukrywała. W Slytherinie została niemal sama. Znalazłaby
się zaledwie garstka rozmawiających z nią ludzi, co i tak dalekie było od
bliższej znajomości. On jeden stanowił wyjątek. Czy jednak zastąpienie kogoś
sprawi, że o nim zapomnimy? Potter i Weasley bardzo ją zranili, ale Draco to
chyba najlepszy dowód, że Riddle potrafi wybaczać.
- Później.
To nie było pytanie. Nie odpuści jej
tego tematu. Riddle najchętniej wszystko by w sobie dusiła, święcie przekonana,
że da sobie z tym radę. Draco uważał nieco inaczej. Nawet jeśli nie potrafiłby
jej pomóc chciał, aby wiedziała, że ma w nim oparcie. Dawała mu więcej niż
ktokolwiek dotąd i chyba po raz pierwszy pragnął nie tylko brać, ale i dawać.
- Zobaczymy.
Odpowiedziała wymijająco Hermiona,
wręczając Draconowi jeden z dwóch egzemplarzy wyszukanych książek do
Transmutacji. Wolała wziąć się do pracy, niż ciągnąć ten temat. Nie łudziła się
nawet, że Malfoy nie wróci do tej kwestii. Jego wrodzona dociekliwość zawsze
dawała o sobie znać. Po części do niej przywykła, nawet jeśli bywała uciążliwa.
Taki jednak był Malfoy. Irytujący, wścibski, bezczelny i na tym polegał jego
urok. Nie przypominał jej żadnego poznanego do tej pory chłopaka i być może to
sprawiało, że tak ją do niego ciągnęło.
- Riddle.
Z rozmyślań wyrwał Hermionę głos
Dracona, który najwyraźniej na nią czekał. Zawstydzona tym, o czym przed chwilą
myślała założyła za ucho pasmo włosów.
- Chodźmy do chłopaków.
Powiedziała, przytulając do siebie
wolumin, po czym ruszyła w stronę zajmowanego przez jej pozostałych ochroniarzy
stolika, którzy już przeglądali książki do Eliksirów.
„Co
ja mam z tą cholerą?”,
pomyślał Draco, kręcąc z roztargnieniem głową. Riddle bywała nieznośna, ale już
on znajdzie na nią sposób.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
- Co się stało?
Tymi słowami Harry Potter przywitał
swoją dziewczynę, która właśnie weszła do Pokoju Wspólnego. Wyglądała na
zmartwioną, a wręcz przygnębioną. Panna Weasley nie odpowiedziała od razu.
Podeszła do siedzących na kanapie Harry’ego i swojego brata, po czym na stolik
przed nimi odłożyła pokaźny stos książek. Usiadła na fotelu naprzeciwko nich,
aby mieć na obu dobry widok.
- Ginny, co się stało?
Zapytał po raz kolejny Harry, gdy
cisza zaczęła się zanadto przedłużać.
- Miałam spięcie z Crabbe’em i
Goyle’em.
- Zrobili ci coś? Zabiję ich!
- Uspokój się, Ron i daj jej
powiedzieć.
- Wytracili mi tylko książki i mieli z
tego radochę.
- Co za kretyni. Niech ja ich tylko
spotkam…
- To nie będzie konieczne.
Zarówno Ron, jaki i Harry spojrzeli na
Ginny z niezrozumieniem. Jej dziwny spokój i opanowanie były co najmniej
podejrzane. Zwykle inaczej reagowała w tego typu sytuacjach.
- Hermiona mi pomogła.
Oczy chłopaków rozszerzyły się ze
zdziwienia, gdy Ginny w końcu wyznała im prawdę. Czuła się zagubiona i chciała
z kimś o tym porozmawiać. Ten incydent utwierdził ją we wszystkich
dotychczasowych przekonaniach. Przecież Hermiona by jej nie pomogła, gdyby w
pełni wyrzekła się dawnej siebie. Panna Granger wcale nie przepadła. Zmieniło
się tylko jej nazwisko, czego większość zdawała się nie dostrzegać.
- Ale jak to?
Zapytał niezbyt inteligentnie Ron, nie
wierząc w to, co słyszy. Dlaczego Hermiona miałaby pomagać Ginny? Wyrzekała się
ich, porzucając dawne życie. Oni również zawinili, ale przeprosili, a nawet
wyciągnęli do niej pomocną dłoń, którą odtrąciła. Dokonała wyboru, bratając się
z wrogiem, więc o co chodziło z tą pomocą?
- Kazała im spadać i pomogła mi
pozbierać książki. Chciałam z nią porozmawiać, ale uciekła.
Wyjaśniła Ginny, a po jej słowach
zapadała zupełna cisza. W głowach całej trójki szalała istna burza myśli, choć
krążyły one głównie wokół panny Riddle.
- Powiedz coś, Harry.
Ruda w końcu nie wytrzymała. On nie
mógł wciąż trwać przy tych absurdalnych przekonaniach. Od ostatniej rozmowy nie
poruszali tematu Hermiony, ale teraz posiadając niezbite dowody nie zamierzała
tak łatwo odpuścić.
- Ginny, ale ja nie wiem, co mam o tym
wszystkim myśleć.
- Powie mi ktoś, o co chodzi?
Do rozmowy wtrącił się Ron, który
odniósł wrażenie, że o czymś nie wie.
- Uważamy, że powinnyśmy jeszcze raz
spróbować porozmawiać z Hermioną.
Oznajmiła Ginny, podczas gdy Harry
uparcie milczał. Ta sprawa dotyczył również Rona, więc powinien wiedzieć, co i
jak. Skrycie liczyła na jego wsparcie. Od dłuższego czasu podejrzewała, że
darzy on Hermionę nieco silniejszym uczuciem niż przyjaźń, co być może skłoni
go do poparcia jej.
- Niby po co?
- Czy ty naprawdę wierzysz, że ona tak
po prostu się zmieniła?
- Jakby nie patrzeć przeszła na stronę
Riddle’a. Może sobie być jego córką, ale tak, czy siak liczy się to, że go
popiera.
Ron twardo ostawał przy swoim. Choćby
nie wiem jak pragnął przyznać Ginny rację, jaki to miało sens? Po co
rozdrapywać świeże rany, łudząc się, że jeszcze są w stanie cokolwiek zmienić?
Powinni myśleć realnie, nawet jeśli było to trudne.
- Skąd możesz to wiedzieć?
Zapytała z wyrzutem Ginny, krzyżując
ręce na piersi. Powoli zaczynała tracić cierpliwość. Czemu do niech nic nie
dociera? Zamykali się na prawdę, kompletnie wyłączając racjonalne myślenie.
Opierali się na domysłach i pozorach, zamiast spróbować otwarcie porozmawiać z
Hermioną. Każdy kij ma dwa końce, o czym chłopcy zdawali się nie pamiętać.
- Zrozum w końcu, że choćby nie wiem
co ona do nas nie wróci. Wybrała Czarnego Pana i musisz się z tym pogodzić.
- Harry.
Ginny spojrzała błagalnie na swojego
chłopaka, który jak do tej pory milczał głównie dlatego, iż czuł się rozdarty.
Każde z rodzeństwa Weasleyów miało trochę racji. Ginny trzymała się tej
bardziej optymistycznej wersji, lecz wyjątkowo to Ron zdawał się myśleć
realnie. Już sam nie wiedział, co powinien o tym sądzić. Zbyt wiele zwaliło mu
się na głowę. Czemu ciągle musiał podejmować jakieś decyzje, dokonywać wyborów?
Nie tak powinno wyglądać życie szesnastolatka. Pragnął jedynie nieco
normalności i spokoju, czy to tak wiele?
- Wspaniale, w takim razie siedźcie tu
sobie i dalej wrzucajcie na Hermionę.
Milczenie Harry’ego Ginny potraktowała
jako nieme przyznanie racji Ronowi. Powinna się tego spodziewać. Oni niczego
nie rozumieli, skupiając się wyłącznie na sobie. Co jest złego w tym, że chciała
poznać prawdę i choć spróbować wszystko naprawić? Chyba lepsze to niż bezczynne
siedzenie i zatracanie się w tęsknocie, która z dnia na dzień przybierała na
sile. Gryfoni tak łatwo nie odpuszczali, o czym chłopaki zdawali się zapomnieć.
Nie zamierzała marnować z nimi więcej
czasu. Ta rozmowa i tak mijała się z celem, dlatego zamiast ją ciągnąć, Ruda
wstała z fotela i zaczęła zbierać swoje książki.
- Ginny, poczekaj.
Próbował ją zatrzymać Harry, choć na
niewiele się to zdało. Panna Weasley nie zaszczyciwszy go nawet jednym
spojrzeniem, ruszyła do swojego pokoju, licząc, że będzie jej tam dane pobyć
nieco w samotności.
- Przejdzie jej.
Zapewnił przyjaciela Ron, wiedząc, że
ten pochyla się, ukrywając twarz w dłoniach.
- Co jeśli ona ma rację?
- To niedorzeczne, przecież…
- Pomyśl, Hermiona nigdy nie określiła
się, po której stroni stoi. Nie robi nic, co wskazywałoby na to, że popiera
Voldemorta, nawet jeśli Dumbledore wmawia wszystkim co innego.
- Więc, co według ciebie powinniśmy
zrobić? Ona nawet nie chce z nami rozmawiać. Znalazła sobie inne towarzystwo,
pasujące do rodzinki.
- Nie wiem, ale tu jest zbyt wiele
niedomówień, żeby od tak postawić na niej krzyżyk.
Niechętnie, ale Ron musiał przyznać
przyjacielowi rację. Liczne wątpliwości skłaniały ich do głębszego analizowania
tej sytuacji, czego wcześniej starał się nie robić. Wolał sobie nie tworzyć
nadziei. Co złego jest w tym, że nie chciał przeżywać kolejnego rozczarowania?
Już raz to przerabiali. Czasami lepiej odpuścić, niż narażać się na kolejną
porażkę, niosącą za sobą jeszcze większe cierpienie.
- Dajmy temu czas. Zobaczymy, co się
będzie działo. Lepiej poczekać, niż żeby znowu odprawiła nas z kwitkiem.
Harry uznał propozycję Rona z dość
sensowną. Pośpiech w niczym im tu nie pomoże. Ostatnimi czasy pochopnie podjęte
decyzje nie przynosiły im niczego dobrego. Już raz stracili w ten sposób
Hermionę, nie popełnią tego błędu po raz drugi.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona wyszła z garderoby, kończąc
plątać włosy w niedbały kok. Czuła się potwornie zmęczona. Z ulgą zmieniła
szkolne szaty na normalne ubrania
i
teraz jedyne o czym marzyła, to w spokoju położyć się na kanapie. Całe popołudnie spędziła z chłopakami w
bibliotece. Zadane eseje okazały się równie trudne, co ciekawe. Na szczęście
mimo marudzenia nianiek udało jej się skończyć oba. Zaowocowało to jednak tym,
że teraz nie miała ochoty na czytanie nawet zwykłej książki.
Gdy tylko dotarła do kanapy od razu
się na nią rzuciła, zakrywając twarz skrzyżowanymi ramionami.
- Wyglądasz jak zwłoki.
Hermiona nie musiała odsłaniać oczu,
aby wiedzieć, kto uraczył ją tak zacnym komplementem.
- Muszę mówić, jak bardzo mnie to nie
obchodzi?
- Widzę, że ktoś tu ma gorszy dzień.
Całe szczęście zaplanowałam sobie na dzisiaj polowanie.
Mimo iż Noctis nieco się przekomarzała,
wyczuła, że Hermioną chce zostać sama. Przebywały ze sobą na tyle dużo, aby
rozpoznawać reakcje tej drugiej i umieć je uszanować.
- W takim razie udanych łowów.
Hermiona słyszała, jak Noctis spełza z
fotela i kieruje się w stronę swojego wyjścia. Poczuła ulgę, gdy została sama. Tkwiąc
nadal w tej samej pozycji, mimowolnie zaczęła myśleć o Ginny. Czuła się jak
tchórz. Ruda ewidentnie chciała z nią porozmawiać, a ona spanikowała i uciekła.
Nie tak to powinno wyglądać, ale z drugiej strony, co gdyby zachowała się
inaczej? Nie uniknęłaby niezliczonych pytań, na które odpowiedzi udzielić nie
mogła. Ginny nawet jeśli wyrozumiała w życiu by jej w to nie uwierzyła. Za całą
pewnością Dumbledore się o to postarał. Co znaczyło jej słowo przeciwko wielkiemu
dyrektorowi Hogwartu, który chronił niewinnych przed takimi potworami jak ona?
Hermiona leżałaby tak zapewne długo,
rozmyślając o beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znajdowała, jednak usłyszała
pukanie do drzwi.
- Nie ma mnie!
Krzyknęła, nie zdejmując nawet ramion
z twarzy, co stłumiło nieco jej głos. Była niemal pewna, kto stoi na korytarzu,
tyle że nawet na jego towarzystwo nie miała teraz ochoty. Nie zdziwiła się
jednak, gdy po chwili usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Stałby się cud, gdyby
Malfoy posłuchał tego, co się do niego mówi.
- Obraz nędzy i rozpaczy.
Tymi słowami przywitał ją Draco.
Zamknął za sobą drzwi, po czym podszedł do kanapy, na której leżała.
- W takim razie oszczędź sobie tego
widoku i zamknij drzwi od drugiej strony.
- Zabawna jesteś.
- Nie staram się.
- Wiem, ale teraz posuń się, bo twój
gość nie ma gdzie usiąść.
Hermiona przewróciła oczami, czego
Draco nie mógł widzieć, po czym w końcu zdjęła ręce z twarzy. Podniosła się do
pozycji siedzącej, patrząc z wyrzutem na stojącego nad nią blondyna.
- Nie docierają do ciebie subtelne
sugestie, prawda?
Zapytała Hermiona, mimo to siadając po
turecku przodem do kominka, robiąc Draconowi miejsce obok siebie, które ten
natychmiast zajął
- Nie, bo wiem lepiej, czego ci
trzeba.
- Doprawdy?
- Mnie i czekolady.
Mówiąc to Draco postawił na stole
prostokątny pojemnik z kakaowymi ciasteczkami, którego Hermiona wcześniej nie
zauważyła.
- Mam nadzieję, że to nie twoje
dzieło?
Zapytała z udawany przerażeniem Hermiona,
na co Draco zrobił oburzoną minę. Właściwie blondyn mile ją zaskoczył. Po raz
kolejny wychodził z siebie, aby przywrócić jej dobry humor. Dobrze mieć przy
sobie kogoś takiego.
- Masz coś do moich wypieków?
- Poza tym, że nie masz o nich
zielonego pojęcia to absolutnie nic.
- Uważaj sobie, Riddle.
Draco zmroził szatynkę wzrokiem, na co
ta uśmiechnęła się tylko niewinnie.
- Jeśli cię to uspokoi to te są z
kuchni.
Zapewnił w końcu Malfoy, zadowolony z
rozbawienia Riddle. Może w tej sytuacji lepiej mu ją będzie podejść.
- Zdecydowanie mi ulżyło.
Hermiona chętnie sięgnęła po
ciasteczko, które smakowało naprawdę dobrze. Zamierzała odpuścić sobie kolację,
ale skoro ta sama do niej przyszła, czemu by z tego nie skorzystać.
- Wiesz po co tu przyszedłem?
Zapytał po dłuższej chwili milczenia
Draco, podczas gdy Hermiona chrupała kolejny smakołyk, usilnie ignorując
natarczywy wzrok chłopaka.
- Przynieść mi ciasteczka.
- Nie kpij, mała, bo oboje wiemy, że
nie jesteś tak niekumata.
Hermiona westchnęła ciężko, zdając
sobie sprawę, że zgrywanie kretynki jest bez sensu, podobnie jak próby
spławienia Malfoya.
- Musimy o tym rozmawiać?
- Tak, o co chodziło z wiewiórą?
Co ona mu do cholery ma powiedzieć? Że
sama nie wie, co nią kierowało? Że czuje się zagubiona i rozdarta? W czym to
niby pomoże? Wyjdzie na sentymentalną idiotkę i nic poza tym. Musi być silna i
sama sobie poradzić, zresztą jak zawsze.
- Pomogłam jej pozbierać książki.
To najbardziej ogólna odpowiedź, jak
przyszła jej do głowy. Liczyła, że jakimś cudem uda jej się spławić Dracona lub
chociaż uśpić jego ciekawość. Nie doceniła go jednak. Malfoy nie był ślepy.
Wystarczyło mu jedno spojrzenie na Riddle, aby wiedzieć, że kręci. Zdradzały ją gesty, nad którymi zapewne nie
potrafiła zapanować lub nawet nie zdawała sobie z nich sprawy. Nerwowe
wykręcanie palców, wzrok utkwiony w dłoniach byle by na niego nie spojrzeć. Coś
się działo, a Riddle chyba naprawdę sądziła, że niczego nie zauważy i da się
zbyć byle wykrętami. Niedoczekanie.
- A od kiedy ty z nią w ogóle
rozmawiasz?
- Nie rozmawiam.
Jedyne o czym marzyła w tym momencie
Hermiona, to o zakończeniu tej dyskusji. Po cholerę mu to wszystko wiedzieć? To
niczego nie zmieni, a już na pewno jej nie pomoże.
- Więc o co tu chodzi?
- Nie wiem i nie chcę o tym rozmawiać.
Draco westchnął ciężko, widząc postawę
Riddle. Starała się od niego odgrodzić na wszelkie możliwe sposoby. Jak zwykle
uciekała. Tym jednak razem nie zamierzał się temu biernie przyglądać. Sam się
sobie dziwił, jednak podświadomie wiedział, co nim kieruje. Chciał, żeby mu
zaufała, otworzyła się przed nim. Dążył do tego od samego początku. Bez tego
niczego nie osiągnie, dlatego nie mógł się teraz poddać. Riddle musi w końcu
zrozumieć, że ma w nim oparcie, nawet jeśli sama uważa, że go nie potrzebuje.
Już dawno zauważył, że zgrywa silniejszą, niż w istocie jest. Nielicznie
dostrzegali jej drugie, kruche obliczę, podatne na krzywdy oraz przykrości.
Może to właśnie ono budziło w nim potrzebę opiekowania się nią. Nie ważne jak
bardzo nie było to w jego stylu. Przy Riddle wszystko się zmieniło, co jakimś
cudem mu nie przeszkadzało.
- Spójrz na mnie, mała.
Poprosił łagodnie, postanawiając
zmienić taktykę. Tak niczego nie osiągnie. Upór Riddle nie znał granic, ale i w
jego naturze nie leżało odpuszczanie.
Hermiona po chwili wahania spełniła
jego prośbę. Spojrzała w te szare oczy, dostrzegając w nich coś na kształt
troski, ale przede wszystkim zrozumienie. Jakby dokładnie wiedział, co ją
gryzie.
- Tęsknisz za nią?
Zapytał Draco, choć brzmiało to
bardziej, jak stwierdzenie. Jakby rozmawiał z małym dzieckiem. Obserwował, jak
dziewczyna marszczy brwi, starając się przyswoić to, co właśnie powiedział.
Niemal wyczuwał toczącą się w jej głowię walkę. Czasami wydawało mu się, że
lepiej zna jej myśli, niż ona sama. Riddle wiele oczywistych rzeczy starała się
wyprzeć ze swojej świadomość, jakby licząc, że wtedy one znikną. Podejrzewał,
że i w tym przypadku usiłuje zapomnieć, chcąc się w ten sposób chronić.
Niestety, to tak nie działało.
- To nie ma znaczenia.
- Nie o to pytałem.
Hermiona spojrzała z wyrzutem na
blondyna, który nie wydawał się tym szczególnie poruszony, a tym bardziej
zniechęcony. Zrezygnowana oparła łokcie o kolana, ukrywając twarz w dłoniach.
Czemu on jej to robi? Święty spokój, tylko tego wymagała. Ciągłe pytania,
domysły, po co to wszystko? „Bo się o
ciebie martwi kretynko!”, ta myśl nieproszona pojawiła się w głowie
Hermiony i niestety nie potrafiła jej zignorować. Wydawało się to absurdalne,
ale innego rozwiązania nie dostrzegała. Chyba tak ludzie okazują troskę;
wypytują, starają się pomóc, wesprzeć. Wszystko by się zgadzało, tyle że pannę
Riddle dręczyło jedno pytanie, dlaczego? To nie należało do jego obowiązków.
Jakoś Blaise i Teodor nie interesowali się nią tak bardzo. Czym więc kierował
się Malfoy? „Domyśl się.”, warknęła
jej podświadomość, którą tym razem postanowiła zignorować. Zdecydowanie się
zagalopowała, tym bardziej że powinna myśleć jak wybrnąć z sytuacji, w której
się znalazła. Żadne sensownie rozwiązanie nie przychodziło jej do głowy.
Chociaż, gdyby tak spróbować z nim… porozmawiać? Przecież to w sumie nic złego.
To dziwne, ale czuła, że nie ma się czego obawiać.
Wahała się jeszcze tylko przez chwilę.
W końcu uniosła nieco twarz, aby dłońmi nie zasłaniać ust, z których
niespodziewanie słowa same zaczęły wypływać.
- Tak, brakuje mi jej i całej reszty.
Wiem, jestem głupia, ale momentami nie mogę sobie z tym poradzić.
- Nie jesteś głupia, tylko dlatego, że
czujesz.
Draco sam się zdziwił swoimi
elokwencją i wyczuciem. Przy Riddle naprawdę nabrał ogłady, nawet jeśli
ujawniała się ona głównie przy niej. Nie chcąc jej do siebie zrazić nie do
końca świadomie zaczął zmieniać swoje zachowanie. Tak jak teraz. Nie musiał
widzieć jej twarzy, aby wiedzieć, że jest jej ciężko o tym mówić. Jak w takiej sytuacji
mógłby się zachować niczym pozbawiony skrupułów cham, raniąc ją tym dotkliwie?
Odważyła się przed nim otworzyć. Spieprzenie tego niewłaściwym zachowaniem nie
wchodziło w grę.
- Tylko po co to wszystko? Tu nie da
się nic zrobić. Oni już wyrobili sobie o mnie zdanie, a nawet jeśli jakimś
cudem udałoby nam się dogadać, jak ty to sobie wyobrażasz? Stoimy po
przeciwnych stronach, a oni nie znają prawdy, w którą zapewne i tak by nie
uwierzyli. Lepiej jest, jak trzymamy się od siebie z daleka.
Wyrzuciła z siebie wszystko, co od
dawna nie dawało jej spokoju. Nie poczuła nadzwyczajnej ulgi, gdy podzieliła
się tym z Malfoyem, choć być może dlatego, że nie przywykła do takich sytuacji.
Nie mniej jednak wypowiedzenie tego na głos utwierdziło ją w przekonani, że
ograniczanie kontaktów z Gryfonami to słuszna decyzja. Powinni pozostać przy
aktualnym stanie rzeczy. W tym przypadku uczucia to kiepski doradca. Mogły ją
doprowadzić wyłącznie do zguby.
Draco choćby chciał, nie wiedział co
powiedzieć. Czemu Riddle zawsze musiała mieć rację? Sytuacji prezentowała się
dokładnie tak, jak ją przedstawiła. Tu nie istniało lepsze wyjście. Każda opcja
niosła za sobą przykre konsekwencje, więc wybór sprowadzał się do mniejszego
zła.
- Jak raz naprawdę chciałbym pomóc, to
nie potrafię.
Westchnął ciężko Draco, jakby
zwracając się bardziej od samego siebie. Pocieszanie okazało się trudniejsze,
niż przypuszczał. Teksty typu „będzie
dobrze”, „wszystko się ułoży’
uważał za żałosne i nieszczere. Wolał zamilknąć, niż uraczyć Riddle czymś
takim.
- Chociaż ty nie zniknij i to mi
wystarczy.
Dopiero po fakcie panna Riddle zdała
sobie sprawę, że wypowiedziała te słowa na głos. Spojrzała spłoszona na
Dracona, który nieudolnie starał się ukryć swoje zdziwienie. „Obetnę sobie jęzor!”, zrozpaczona
Hermiona zachodziła w głowę, jak coś takiego mogło wyjść z jej ust. Zbyt często
traciła kontrole na ty, co mówi. Czuła się potwornie głupio. Zrobiła z siebie
straszną kretynkę. Malfoy jak nic ją wyśmieje. Co ja w ogóle napadło? To
wszystko przez tę cholerną rozmowę i spotkanie z Ginny. Uświadomiły jej one,
jak bardzo jest samotna. Zwykle nie przywiązywała do tego takiej wagi, ale w
końcu coś w niej pękło. Nawet jeśli broniła się przed tym rękami i nogami czuła
jak każdy człowiek. Potrzebowała przyjaciel, gotowego wesprzeć ją, gdy tylko
zajdzie taka potrzeba. Nie ważne jak absurdalnie to brzmiało, ale kimś takim
stał się dla niej Malfoy. Udało im się pokonać wiele barier, a największą w
postaci burzliwej przeszłości. Hermiona tak jak mówiła, starała się skupić
wyłącznie na teraźniejszości i tym, co dawał jej Draco. Nie potrafiła wyrazić,
jak wiele znaczyły dla niej jego obecność i akceptacja. Dawał jej tym siłę i
przed wszystkim wiarę, że jeszcze nie wszystko stracone. To co powiedziała było
prawdą. W momencie, gdy odwrócili się od niej niemal wszyscy szczególnie go
potrzebowała. Nikt tak naprawdę nie chce być sam i ona nie stanowiła tu
wyjątku.
- Mnie nie tak łatwo się pozbyć, mała.
Draco przeżywszy pierwszy szok
postanowił się w końcu odezwać, chcąc również nieco rozładować atmosferę. Tylko
ślepy by nie zauważył, jak bardzo Riddle jest zażenowana swoimi słowami. W
poradzeniu sobie z zaistniałą sytuacją
na pewno nie pomagał jej problem z wyrażeniem uczuć. Dziwiło go, że w ogóle
zdobyła się na coś takiego, choć sądząc po jej postawie nie zrobiła tego
świadomie. Nie mniej jednak to właśnie takie niekoniecznie przemyślane gesty
pozwalały mu wierzyć, że nie porywa się bez różdżki na smoka. Nikt mu nie
wmówi, że jest Riddle obojętny. Mogła się z tym dobrze maskować, ale
wszystkiego ukryć się nie da. Nią ktoś po prostu musiał pokierować, czego
podjął się w momencie, gdy zdał sobie sprawę, że chce czegoś więcej. Wierzył,
że może im się udać. Każdy dzień ich do tego przybliżał. Przesuwali się raczej
małymi kroczkami, lecz grunt, że do przodu. Riddle mogła jeszcze tego nie
wiedzieć, ale prędzej, czy później będzie jego.
Witam.
Wiem, że rozdział późno, ale
nie dałam rady wcześniej. Jestem kompletnie wykończona, a w sumie niedługo
muszę wstać, dlatego nie przedłużając mam nadzieję, że wam się podobał, zostawcie
po sobie komentarze, z którymi ostatnimi czasy krucho.
Pozdrawiam
Laf
Cudeńko *o*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że w końcu Hermiona porozmawiała z którymś z Gryfonów. No dobra, może nie porozmawiała ale nie wiem jak to nazwać. Draco w tym rozdziale jest taki.. taki słodki :3 Taki opiekuńczy i wgl <3 Co do Ginny, cieszę się, że jest ona pozytywnie nastawiona do Hermiony :)
Pozdrawiam i weny życzę,
Larmes ;)
2?rozdział jest ZAJEBISTY
OdpowiedzUsuń-Natasza
Rozdział fantastyczny !
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się moment spotkania Hermiony i Ginny. Swoją drogą te dwa przygłupy Crabe i Goyle zrobili z siebie idiotów (znowu;)) Super że Hermiona zaczęła się otwierać przed Draco.
Co tu dużo mówić. Rozdział jak zwykle w wielkim stylu. Oby tak dalej
Pozdrawiam
A.J
Piekne. Bardzo mi się podoba. Jak znam Ginny to ona i tak sama porozmawia z Hermiona wiec czekam. No i Draco. Wpędzasz nas w kompleksy wiesz?? Bo jak my znajdziemy tak wspaniałego chłopaka?? Takiego, ktory jest opiekuńczy, zawsze wie kiedy co ma powiedziec i w dodatku jest pewny, ze i tak bedziesz jego ;) ale wybaczamy za ten cudny rozdział. Pisz sobie pomalutku i czekam ;) pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Hermiona porozmawiała z Draco o tej sytuacji z Ginny. Draco jest tu taki opiekuńczy, męski i taki...taki kochany... Rozdział jak zwykle super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
OllGada :)
Rozdział świetny. Cieszę się że Ginny wstawiła się za Mioną. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dama Blackowa
w-cieniu-magii.blogspot.com
Ooooo ♡♡♡
OdpowiedzUsuńJak ja kocham takie sceny ^_^ Draco to ideał xd
Czekałam dzielnie na rozdział ;) I nie zawiodłam się :) Cudo ♡
Jejku. Uwielbiam twój styl :x
A tam błędy, super wyszło. Jaram mnie ta sytuacja z Ginny :)
Weny życzę ;3
xoxo ;*
No czad! Świetny rozdział. Faktycznie jest więcej literówek niż zwykle, ale rozumiem, o tak później porze to prawie niemożliwe pisać bezbłędnie ;) chyba napiszę to już dziesiąty raz, ale trudno XD KOCHAM DRACO <3 a ostatnie zdanie to cudeńko, wisienka na torcie, po prostu nic tylko zakochać się w twoim opowiadanku :D
OdpowiedzUsuńOlix
Świetny rozdział. Są literówki ale nie przeszkadza w czytaniu ;) Uwielbiam czytać dialogi tej dwójki, Hermiona i Draco świetna para :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuń♡♡♡
OdpowiedzUsuńJest super, wyłapałam parę literowek, ale treść wszystko wynagradza ;) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Co prawda myślałam, że Draco ją przytuli, ale to nie było bu w jego stylu, czekam na następne
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem genialny wręcz rozdział. Emocje Hermiony i Ginny dało się poczuć samemu. Przez Twojego Dracona chyba już nigdy nie znajdę ideału ♥
OdpowiedzUsuńPiszesz po prostu wspaniale ♡
Faktycznie pojawiło się więcej literówek niż zwykle, ale o tej godzinie to mało kto potrafi pisać bezbłędnie. Poza tym nie były one rażące i nie przeszkadzały w czytaniu.
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę jak najwięcej weny ;)
♥♡♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Uwielbiam Twoich bohaterów, każdego bez wyjątku. Uwielbiam Malfoya, jego podejście, myśli, i to jak się zmienia.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze części.
Pozdrawiam Annelis
Mam pytanie. Kiedy pojawi się następny rozdział? Juz nie mogę się doczekać 😊.
OdpowiedzUsuńJ
20, jest napisane po lewej.
UsuńDziękuję :). Jestem na telefonie.
UsuńJ.
Jesteś niesamowita w tym co robisz. :D Twoje historie wciągają mnie bez końca. Naprawdę masz ogromny talent <3 Każdy dzień oczekiwania na następny rozdział jest ciężki ponieważ nie mogę sobie wyrzucić tej historii z głowy. Urzekłaś mnie :P Sam pomysł bardzo oryginalny i przypadł mi do gustu. IDEAŁ <33 Pisz i NIGDY nie przestawaj to grzech marnować coś tak wspaniałego.
OdpowiedzUsuńCudownie.
OdpowiedzUsuńFajnie ze Hermiona pomigla Ginny. Licze ze w koncu beda mogly ze soba porozmawiac. I milo ze Draco jest zawsze obok i chce jej jakos pomoc.
Zycze ci weny i milych wakacji.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie jak znajdziesz chwile czasu.
mała gwiazdka
Rozdział bardzo fajny, zresztą jak zawsze Kochana :) Nie mam dużo czasu, piszę na prawie rozładowanym tablecie w Słowacji :/ Tak więc podoba mi się to, że Hermiona w końcu przełamuje się i zaczyna mówić o swoich uczuciach. Coś czuję, że za niedługo dowiemy się o co chodzi z tytułowymi "demonami". Scena z Ginny była obłędna. W pełni rozumiem reakcję Rudej.
OdpowiedzUsuńKończąc, jak zawsze życzę weny i czekam na NN.
Nie Normalna
maby-i-will-see-you-again.blog spot.com
Rozdział jak zawsze świetny,po prostu uwielbiam twój styl pisania. Mam jeszcze pytanko czy będziesz kończyć Twardą sztukę? Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńTak, ale jakoś pod koniec lipca, początek sierpnia. Muszę sobie trochę poukładać, bo aktualnie .czasowo nie wyrabiam.
UsuńNo nareszcie powiedziała coś o nim ..... jakby jej uczucia wyszły na zewnątrz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam P.
Jak zawsze cudnie. Musze prztznać że Twój blog to jeden z nielicznych gdzie staram się być na bierząco a przy pracy od rana do nocy to bardzo trudne ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę ;)
Ps. U mnie jest literka D
Wreszcie. Czekałam do 4:00 i zasnęłam. A szkoda, bo mogłam poczekać tą minutę i przeczytać rozdział xd Wszystko pięknie, cudnie, wspaniale, obłędnie. Parę błędów jest, ale przecież będziesz jeszcze sprawdzać ten rozdział. Proszę, niech przed końcem wakacji się pocałują! Z niecierpliwości zwariuje zaraz, bo w większości opowiadań w pierwszych notkach w łóżku lądują, a tu 36 rozdziałów, a oni jeszcze są przyjaciółmi!
OdpowiedzUsuńNiech wena będzie z Tobą!
~Lady
Czy ja jestem dziwna, czy co? Uwielbiam parę Draco+Hermiona, ale nienawidzę, gdy jest za "słodko". Czy to da się leczyć?
OdpowiedzUsuńGinny taka mądra, Weasley elokwentny, a Potter taki ciapowaty, jak Potter.
PS tęsknie bardzo za Sevem, Tomem i Albusem.
Cudnie :) mam nadzieję, że w końcu Harry i reszta dowiedzą się prawdy... Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę duuużo weny,
Marlena :*
Nie ma co tu się rozpisywać, rozdział po prostu cudowny <3
OdpowiedzUsuńJa chcę już kolejny rozdział :) życzę dużo, dużo, dużo weny
Cudo:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga;
http://krainajutra.uchwycone-chwile.pl
Fajnie. :3
OdpowiedzUsuńpodoba mi się akcja z Ginny - zapomniałam wogóle o akcji z małą Gryfonką... muszę to sobie znowu znaleźć xD
a poczucie humoru Noctis jak zwykle dodaje każdemu wpisowi pikanterii " Wyglądasz jak zwłoki" xD
jeeeej... Herm się przyznała!!!! *o*
Już się nie mogę doczekać nowej notki :D
ale czy mi się wydaje, że coś mamy mało komentarzy pod rozdziałem?? :O
Weny ;3
Oo dzisiaj to jeszcze dzisiaj :-P oj czeekam na next bo sie 'malymi kroczkami' do niego zblizamy
OdpowiedzUsuń~LieberAlleine
Cudo <3
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie mogę ścierpieć jak gadają o uczuciach, ale Ty zawsze potrafisz to tak ująć, że chcę więcej :)
Do następnego :)
Świetny rozdział :). Mam nadzieję, że chociaż do Ginny wszystko dotrze. Bardzo podobały mi się sceny z Draco, dobrze, że ją tak wspiera. Cieszę się, że czasem wrzucasz takie momenty przybliżające ich do siebie, jak te słowa Hermiony. Akcja między nimi dzięki temu toczy się powoli, ale do przodu, więc są zawsze emocje, zawsze coś nowego :)
OdpowiedzUsuńhttp://saveyourself-kt.blogspot.com
Piękny rozdział, a Draco tutaj taki uroczy *.* Blaise jest natomiast nieco irytujący, mógłby wykazać choć trochę zrozumienia i taktu w stosunku do Miony.
OdpowiedzUsuńCudeńko :*
Świetnie jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny roździał
/obliviate
Kofam tę historię, nie mogę się doczekać kolejnego!!
OdpowiedzUsuńsuper:) dobrze, że Hermiona nie wie co się dzieje w głowie Draco.
OdpowiedzUsuńeva
Jeeja, świetny rozdział. Tak jak każdy. Riddle mam nadzieję, że się pogodzi chociaż z Rudą i będą się przyjaźnić przyda jej się przyjaciółka do wygadania i ponarzekania np. na Drako. Czekam na nowy rozdział i serdecznie pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńTsuki <3
Cuuuuuuudooo <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetnie napisany.
OdpowiedzUsuńDobrze że Hermiona utwierdziła Gminny w przekonaniu że się nie zmieniła.
Postawa Harry'ego mnie irytuje, sądziłam że po nocnej rozmowie z Rudą idzie w tym samym kierunku co jego dziewczyna, a tu klops...
Fajnie ukazałaś Draco w tym rozdziale ale to jego "prędzej, czy później będzie moja" zaleciało mi strasznym chamem co według mnie okropnie się gryzło z jego zachowaniem.
Ty wykreowałaś Hermionę na cichą i zamkniętą w sobie osobę więc myślę że to jej zwierzanie się Draco jest za wcześnie co do ich relacji. Ale to tylko moja opinia.
Weny, czasu i powodzenia życzę!
Do następnego rozdziału.
uwielbiam Twojego bloga! <3 mam nadzieje, ze niedługo będzie dalszy ciąg. Nie moge się doczekać, co będzie z Hermioną i Ginny! :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że pojawiła się kolejna część. Co prawda dość krótka w porównaniu do poprzednich, ale jednak fajna. Fajnie też, że powoli się już coś rusza w kontaktach Hermiony z Gryfonami i że otworzyła się przed Draco, bo to uwiarygodnia to zaufanie, które do siebie mają. Natomiast jakoś bardzo nie pasuje mi to stwierdzenie Malfoya na końcu "[...]ale prędzej, czy później będzie jego". No bo z jednej strony już uświadomił sobie, że chce czegoś więcej DLATEGO, że Hermiona jest inna niż wszystkie inne dziewczyny i musiał się o nią starać, bo potrafiła mu wybaczyć i wierzy w niego, A NIE dlatego, żeby zaspokoić swoje ego i ambicje. Być może to tylko niefortunne stwierdzenie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejną część. Będzie w ten weekend?
Chyba trochę źle sformułowałam to zdanie. Tu absolutnie nie chodzi o egoistyczną chęć posiadania Hermiony. Już bardziej jest to ze strony Dracona pewność, że nie odpuści i będzie walczył. Patrzyłam na nie raczej jako całość z ostatnim akapitem i wtedy nie jest to chamskie, przynajmniej taki był mój zamysł.
UsuńA rozdział tak jak jest napisane po lewej będzie 20.
Połknęłam całość w jedną noc. Jesteś genialna. Stworzyłaś oryginalne postacie, charaktery.
OdpowiedzUsuńDracon w Twoim opowiadaniu jest moim ideałem, czuły, słodki, przystojny, czarujący, ale potrafi postawić na swoim i być stanowczy.
Hermiona jest dla mnie zagadką, tajemnicą, która chciałabym odkryć.
Nott to najlepszy kumpel, każdy by takiego chciał.
Voldek jako ojciec Hermiony... Trochę mnie śmieszy , ale całkowicie go rozumiem. Musi popracować nad uśmiechem.
Jego żona, jest cudowna, czuła. Widać, że dużo przeszła i chce naprawić wszystko.
I NIGDY NIE LUBIŁAM ALBUSA! Wiedziałam, że jest zły.
Będę czytać i już nie k gr się doczekać.
Miało być "mogę", a wyszły jakieś dziwne słowa.
UsuńWiec jesz że raz:
Nie mogę się doczekać!
Moje t9 mnie wykończy...
UsuńWedług mnie to ten rozdział jest emocjonalny. Porusza właśnie głównie temat uczuć jakie kłębią się w bohaterach. Ginny chce spróbować jeszcze raz z Hermioną, chce ją odzyskać, Harry i Ron nie są do tego przekonani, a Hermiona tęskni. Wow. Tyle emocji w jednym rozdziale :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego :)
Rozdział genialny.
OdpowiedzUsuńA ostatnie zdanie... No po prostu brak słów!
~ Benefactor.
Hejoooooo!
OdpowiedzUsuńTaki rozdział to zawsze!
Wiedziałam, no po prostu wiedziałam, że Hermioną się otworzy :D
Draco + ogłada =... Autostrada...? (?) [highway to hell! HIGHWAY TO HEEEEELL!!!!]
Będzie jego :D to też wiedziałam ;)
JESTEM WSZYSTKOWIEDZĄCA!!!!
A tak naprawdę czekam na kolejny, cudowny rozdział :)
Miło mi się czytał, naprawdę ;)
Miśka;)
Nie wiem co powiedzieć. piszesz po prostu wspaniałe opowiadania. Kiedy next? ? Aż się gotuje co bedzie dalej. Weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeny
OdpowiedzUsuńMuffinek 29
Rozdział świetny. Czytam Twojego bloga od samego początku. Wcześniej nie pisałam komentarzy, ale i tak uważam ze masz talent. Moim jedynym zastrzeżeniem jest dość spora ilość błędów ortograficznych, ale przecież pewnie nikt z nas był by w stanie nad tym zapanować. ;)
OdpowiedzUsuńGenialny. Kocham ❤❤
OdpowiedzUsuńNo w końcu coś się rozwija :D
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na następny :*
Czytam od dawna, jestem cierpliwa i jak do tej pory mi się to opłaciło. Piszesz coraz bardziej niesamowite zdania, ukazujesz uczucia które mają głębię i swoją historię, którą sama tworzysz. Jestem oczarowana tym rozdziałem, cieszę się, że Ginny jest tym ogniwem łączącym Hermionę z jej przeszłością i teraźniejszością. Mam nadzieję na to, że utrzymasz ten poziom i trzymam kciuki! A na jakie studia się dostałaś? :)
OdpowiedzUsuńRozdział super ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że Gryfoni próbuja dojść do własnych wniosków a nie ślepo ufają dyrektorowi. Mam nadzieję, że Ginn spotka się niedługo z Hermiona i sobie chociaż trochę porozmawiają.
Bardzo podoba mi się to ,ze Draco wspiera Mionke. Może trochę na swój sposób, który odbiega często od normy ale jednak jest przy niej ;)
Pozdrawiam
wczoraj natrafiłam na Twojego bloga. Dzisiaj skończyłam czytać i z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnych to rozdziałów. świetnie piszesz ! bardzo podoba mi się psychologiczny profil postaci, nikt z głównych jak i epizodycznych bohaterów nie jest nudny i płytki. każdy ma tzw. dwie strony medalu co bardzo wciąga. Plus fabuła świetna. w skórcie : TWÓJ BLOG JEST NIESAMOWITY ! UWIELBIAM TWOJE OPOWIADANIA ! <3 <3 :*
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział! Niedawno znalazłam twojego bloga i jestem nim zachwycona tak samo jak twoim poprzednim blogiem! Bardzo podoba mi się zachowanie Draco. Mam nadzieję, że wkrótce będą razem, ale to zależy tylko od ciebie. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńOooo.. ile ja tu nie byłam.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję rację - jego nie da się tak łatwo pozbyć ;).
Dobrze, że Hermiona się otworzyła :). Nareszcie! :3
Już chciałabym następny.. jaak dobrze, że już niedługo :D.
Snape <3. Chciałabym go więcej :).
Pozdrawiam ciepło :)
Nieparzysta
Rozdział jak zawsze świetny!
OdpowiedzUsuńSpotkanie Ginny i Hermiony było świetnie zaplanowane i wpasowane do opowiadania. Cieszy mnie to, że ruda nie chce odpuścić :)
Rozmowa Hermiony i Draco <3 Tak bardzo się cieszę, że pierwszy raz się przed nim otworzyła :D
Życzę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
Bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ginny wyciągnie do niej rękę i dziewczyny się pogodzą :)
OdpowiedzUsuń-------
clover.
http://hermionagranger-dracomalfoy.blogspot.com/
W końcu mamy konfrontacje z Ginny! Nie mogłam się jej doczekać. Wyszło to dobrze :) Ginny i Hermiona powoli zaczynają zastanawiać się nad możliwością rozmowy, która i tak i tak będzie nieunikniona. Cieszę się, że jest przy niej Draco. Jest dla niej wspaniały przyjacielem, co pokazała ich rozmowa. Hermiona może być sobą, nie musi martwić się o to co mówi... uwielbiam ich! Lecę czytać dalej!
OdpowiedzUsuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
super!!
OdpowiedzUsuńNie no oni są cudowni ;) jak tu ich nie kochać 💞 po mału maluskimimi kroczkami przełamują lody.. to się tak fajnie wszystko czyta że nie można przestać 💓 dziewczyno nie wiem jak ty to robisz ale jest zakochana w tej historii na amen :)
OdpowiedzUsuńOh tylko czekam az Herma sie bardziej otworzy. Ja wiem male kroczki itd ale no weeeś :D Tak bardzo sie juz niecierpliwie chociaz wiem ze wlasnie takie skumulowane małe kroki dają mi, jako czytelnikowi wiecej satysfakcji C: Besoski
OdpowiedzUsuń