- Nadszedł dzień mojego wybawienia.
Z tymi słowami Blaise opadł na jedną
ze znajdujących się w salonie kanap. Pierwszy tydzień po feriach nareszcie
dobiegł końca. Minęła pora obiadowa, dlatego uczniom Hogwartu nie zostało nic
innego, jak odpowiednie spożytkowanie piątkowego wieczoru, czyli nie robienie
niczego produktywnego.
- Zobaczymy, co powiesz w
poniedziałek.
- Nie psuj chwili, Nott, a ty chodź do
mnie.
Drugą część zdania Blaise skierował do
dopiero co przybyłej Pansy, którą złapał za rękę i podsadził sobie na kolanach.
Razem z nią przyszły Dafne i Tracey. Usiadły one na równoległej kanapie wraz z
Teodorem. Jedyny Draco wybrał fotel, z którego miał dobry widok na przyjaciół.
- A ty nie zgubiłeś czegoś, Smoku?
Zapytał po chwili Diabeł, widząc, że
przyjaciel siedzi tu z nimi jak gdyby nigdy nic, najwyraźniej nie zamierzając
się nigdzie zmyć. To dość dziwne, bo ostatnimi czasy spędzał z nimi znacznie
mniej czasu. Nikt go oczywiście za to nie winił, szczególnie będący w związku
Zabini. Kto jak kto, ale on wiedział, ile te ślicznotki wymagają uwagi.
- Chyba raczej kogo.
Sprostował Teodor, na co Draco
przewrócił tylko oczami. Ci jak zwykle swoje. Momentami ta dwójka stawała się
naprawdę upierdliwa. Jakby nie mógł spędzić jednego popołudnia bez Riddle.
- Z tego, co wiem jest u siebie.
Odpowiedział spokojnie, rezygnując z
próby udawania niekumanego. I tak nikt by się na to nie nabrał.
- Czyżby miała cię dość?
- Możesz być pewny, że mi to nie
grozi, więc stul pysk, Zabini.
- Ja nie wiem, co ty w niej w ogóle
widzisz.
Wtrąciła się do rozmowy Pansy, przez
co Draco westchnął ciężko. Parkinson bywała doprawdy nieznośna podczas tych
swoich prób obrzydzenia mu Riddle. Jakby to w ogóle było możliwe. Z nią jednak
radził sobie o wiele lepiej, niż niegdyś z Tracey, która dzięki Salazarowi
poważnie potraktowała jego żądania. Zniknęły nieustanne dogryzanie Hermionie,
złośliwe komentarze, traktowanie z góry. Mimo jego obaw Davis dotrzymała słowa.
Nie dociekał, ile ją to kosztowało, bo w sumie niewiele go to obchodziło.
Grunt, że osiągnął swój cel.
- Jeśli oczekujesz, że zacznę ci się
tłumaczyć, to jesteś w błędzie.
Pansy w odpowiedzi prychnęła oburzona,
powoli przestając się dziwić, że Tracey dała sobie spokój z Draconem. Jemu
naprawdę coś się pomieszało. Nie dawał sobie nic powiedzieć, szczególnie jeśli
w grę wchodziła Riddle. Na szczęście Ślizgoni szybko porzucili temat Hermiony,
pogrążając się w luźniej rozmowie. Wbrew temu, co ci dzieliło nadal potrafili
znaleźć wspólny język, w końcu nie znali się od wczoraj. Nawet wśród
najlepszych przyjaciół pojawiały się spięci, ale przecież grunt to umieć sobie
z nimi radzić
Siedzieli tak dłuższy czas, gdy nagle w
salonie pojawiła się panna Riddle. Jako pierwszy zauważył ją Teodor. Zmarszczył
brwi, już wiedząc, że za chwilę będą mieć kłopoty.
- Cześć.
Przywitała się grzecznie Hermiona,
przechodząc obok Ślizgonów, jednak nie zatrzymując się. Trochę jej się
spieszyło, a przez pewne osoby raczej nie była tu mile widziana, zresztą z
wzajemnością.
- Zaraz, zaraz, a ty się gdzieś wybierasz,
mała?
Zapytał Draco, widząc strój dziewczyny,
który ewidentnie wskazywał na to, że zamierza ona opuścić zamek.
- Owszem.
- Nie możesz.
Palnął bez zastanowienia Draco, przez
co Hermiona przystanęła, odwracając się w jego stronę.
- Słucham?
Zapytała, zachodząc w głowę, o co też
może mu chodzić. Zawarli umowę, umożliwiającą jej samotne wyjścia, więc w czym
problem? Nie zamierzała rezygnować z odwiedzin u Hagrid wyłącznie z powodu
widzi mi się Malfoya.
Draco nie wiedział, co teraz. Spodziewał
się, że ten moment nadejdzie, co nie oznaczało, że zaplanował, jak to rozegrać.
Spojrzał na swoich kumpli, szukając u nich ratunku, lecz ci zdawali się nie
dostrzegać jego wymownego wzroku. „Lepiej
być nie może…”, pomyślał zrezygnowany blondyn, uświadamiając sobie, że to
jemu przypadnie zaszczyt uświadomienia i udobruchania Riddle.
- Możemy pogadać?
Powiedział w końcu Draco, podnosząc
się z fotela. Obszedł kanapę zajmowaną przez Blaise’a i Pansy, aby stanąć
naprzeciwko Riddle. Już czuł, że to będzie ciężka rozmowa.
- Akurat teraz ci się na pogawędki
zebrało?
Hermiona skrzyżowała ręce na piersi,
patrząc wyczekująco na blondyna. O co mu w ogóle chodziło? Zachowywał się co
najmniej dziwnie i wyglądał na niepewnego, co samo w sobie wydało jej się
podejrzane.
- Nie utrudniaj z łaski swojej.
Niewzruszony Draco ruszył w stronę
sypialni, zachodząc w głowę, jak wybrnąć z tej sytuacji. Riddle jak nic go
zabije. Wolałby uniknąć afery, ale podejrzewał, że to niemożliwe. Mógł jedynie
spróbować nieco ją złagodzić, aby nie skończyć jako kupka popiołu. Hermiona
niechętnie, ale ruszyła za chłopakiem. Coś jej tu nie grało i zamierzała się jak
najszybciej dowiedzieć, co.
Zatrzymali się dopiero przed sypialnią
chłopaków. Draco otworzył drzwi, gestem wskazując, aby Hermiona weszła
pierwsza. Nie protestowała. Wkroczyła do dormitorium, zastając tam dość ciekawy
widok. Pomieszczenie dzieliło się na trzy części; porządną, względne ogarniętą
i zupełny chaos. Draco podszedł do łóżka
znajdującego się najbliżej drzwi, w sektorze względnie uporządkowanym. Usiadł
na materacu, wspierając łokcie o kolana. Pochylając się lekko, splótł dłonie,
po czym spojrzał na nadal stojącą przy drzwiach Riddle.
- Siadasz?
- Wolałabym przejść do konkretów.
- No wiesz, rozmowa może zaczekać.
Draco uniósł znacząco jedną brew,
tylko pogłębiając irytację Hermiony. Jeśli ściągnął ją tu tylko po to, żeby się
z nią droczyć, to go ukatrupi.
- Dobrze ci radzę, nie drażnij mnie i
mów, o co tu chodzi. Nagle ci zaczęło przeszkadzać, że chcę gdzieś sama wyjść?
- Nie mnie.
- Co masz na myśli?
Zapytała zbita z tropu Hermiona, na
chwilę porzucając swoją wrogą postawę. Malfoy kręcił, ewidentnie coś przed nią
ukrywając.
- Zasady nieco się zmieniły.
- Jakie zasady?
- Naszego pilnowania cię.
- O czym ty do cholery mówisz?
Draco z ciężkim westchnieniem przeczesał
palcami włosy, zastanawiając się, czy warto dalej grać na zwłokę. Riddle już i
tak wyglądała na nieźle wkurzoną. Wykrętami tylko pogorszy sprawę, a wyjawienia
prawdy i tak nie uniknie.
- Dzień przed powrotem do szkoły Snape
poinformował nas, że nie możesz się nigdzie sama ruszać, nawet na lekcje. Twój
stary podobno dość dosadnie przedstawił mu, co nam zrobi, jeśli dowie się, że
się tego nie trzymamy, czego Snape łaskawie nam oszczędził.
Wyjaśnił w końcu Draco, obserwując
rosnące zdziwienie Hermiony, stopniowo przeradzające się w gniew. Jakoś go to
nie dziwiło. Riddle za bardzo ceniła sobie niezależność, aby spokojnie przyjąć
postanowienia ojca. Szkoda tylko, że najprawdopodobniej to jemu się za to
oberwie.
- Mieliśmy umowę.
Warknęła Hermiona, nie potrafiąc sobie
uświadomić, że to dzieje się naprawdę. Oni chyba postradali rozum. Niech ją od
razu zamkną w klatce, co w sumie na ten moment nie zrobiłoby jej większej
różnicy.
- Właśnie, mieliśmy. Ona już nie
obowiązuje.
- I co? Teraz będziecie za mną łazić
krok w krok, jak jakieś pieprzone cienie? Może w ogóle zamieszkajmy w czwórkę,
żebyście mogli pilnować, czy mi się kołdra przypadkiem w nocy nie zsuwa!
Hermiona czuła przepływające po jej
ciele prądy, które usilnie starała się zwalczyć, lecz na próżno. Była wściekła.
Znowu ktoś chciał ją kontrolować. Nie pozwoli na to. Nie po to uwolniła się
spod jednej dyktatury, aby wpaść pod następną.
- Pretensje możesz mieć tylko do ojca.
Z nim to sobie ustalaj. Nie będziemy nadstawiać karku, tylko dlatego że ty
strzelasz fochy.
Draco nie wydawał się już takie
spokojny. Po części rozumiał złość Riddle, ale ona zachowywała się, jakby to
była ich wina. Dostali jasne rozkazy, których kwestionować nie zamierzali. Nie
w przypadku zdolnego do wszystkiego Voldemorta, który gotów ich zabić za
krzywdę jedynej córki.
- Nikt was o to nie prosi.
- Jasne, tylko twój stary nam każe.
- Nic mnie to nie obchodzi! Jeśli
myślisz, że się na to zgodzę, to muszę cię zmartwić, ale po moim trupie i gówno
mnie obchodzi co na to mój ojciec! Wy możecie się bawić w potulne pieski, ale
ja nie zamierzam!
Wykrzyczała Hermiona, po czym niczym
burza opuściła pokój, głośno trzaskając drzwiami. Nie będą jej rozkazywać. Za
kogo oni się wszyscy uważają? Usiłują uczynić ją posłuszną, ale nie pozwoli na
to po raz drugi. Nigdy więcej…
Draco westchnął ciężko, opadając
plecami na łóżko. Poszło gorzej niż przypuszczał. Właśnie dlatego nie chcieli o
niczym mówić Riddle. Ona zdawała się niczego nie rozumieć. Nigdy nie prosili
się o niańczenie jej. Lord sam ich wybrał i to on dyktował zasady. Gdyby
jeszcze Riddle przyjęła to do wiadomości. Dopiero w takich chwilach jak ta
zdawał sobie sprawę, jak ta mała cholera potrafi dać człowiekowi popalić. Nie
łudził się, że ta awantura dobiegła końca. Hermiona nie odpuści, co oznaczało,
że czeka ich istne piekło.
- Salazarze miej nas w opiece.
Westchnął Draco, przejeżdżając dłońmi
po twarzy. Leżał tak jeszcze chwilę, aż w końcu postanowił wrócić do salonu.
Siedzenie tu i myślenie o Riddle nic mu nie da, a już na pewno nie załagodzi
całej sytuacji. Poza tym to nie on tu zawinił. Oberwało mu się za decyzję
Voldemorta, jakby miał na nie jakikolwiek wpływ. Na pewno nie będzie teraz za
nią latał. Chce się obrażać, proszę bardzo, jej wybór.
Dotarłszy do salonu dołączył do
przyjaciół, którzy natychmiast zainteresowali się jego przybyciem.
- I jak?
Zapytał Teodor, podczas gdy Draco z
ciężkim westchnieniem opadł na wcześniej zajmowany fotel. To nie wróżyło
niczego dobrego.
- A jak myślisz?
- Aż tak źle?
- Wkurzyła się jak cholera, zwymyślała
mnie, trzasnęła drzwiami i poszła do siebie.
- Ale o co właściwie chodzi?
Wtrąciła się Pansy, która podobnie jak
jej przyjaciółki przysłuchiwała się całej rozmowie i zachodziła w głowę, co tu
jest grane. Chłopaki wyglądali na naprawdę przejętych, a Draco wręcz na
zrezygnowane, a we wszystko jak zwykle była zamieszana Riddle.
- Bo widzisz…
- Zabini.
Powiedział ostrzegawczo Draco,
spoglądając groźnie na kumpla. Nie uważał, aby to co zapewne chce powiedzieć
Diabeł powinno ujrzeć światło dzienne. W sprawę została wtajemniczona tylko ich
trójka – nie licząc Snape’a – i tak powinno pozostać.
- No co? Przecież…
- Diabeł, skończ.
Teodor zdecydowanie podzielał zdanie
Dracona. Nigdy nie wiadomo, kto co może usłyszeć i jak wykorzystać. Pansy mogła
być dziewczyną Blaise’a, ale w tym przypadku to bez znaczenia. Dodatkowo na jej
niekorzyść działał fakt, iż należała do dość ciekawskich i gadatliwych osób.
Istniało duże prawdopodobieństwo, że nieumyślnie ściągnęłaby na nich poważne
kłopoty, więc lepiej nie ryzykować.
- Czemu robicie z tego taką tajemnicę?
Zainteresowała się również Tracey,
którą ciekawość zżerała od środka. Chłopaki ewidentnie coś kręcili. Nawet jeśli
już nie mogłaby wykorzystać tych informacji przemawiała przez nią zwykła
ciekawość.
Nie zlekceważyła żądania Dracona.
Starała się żyć, jakby Riddle w ogóle nie istniała, co często przychodziło jej
z trudem. Najgorzej znosiła momenty, gdy Draco wlepiał w nią maślane gały,
głównie gdy nie patrzyła. Zżerała ją wtedy zazdrość, że ona nigdy nie będzie na
miejscu tej przybłędy. Niestety, nic już nie dało się zrobić. Po raz pierwszy w
życie musiała pogodzić się z porażką. Riddle wygrała, zgarniając nagrodę w
postaci Dracona. Jej pozostał gorzki smak porażki i pogodzenie się z faktem, iż
Malfoy nigdy nie będzie jej.
- To nie wasza sprawa, więc radziłbym
zmienić temat.
Stanowczy głos Dracona skutecznie
odwiódł dziewczyny od kontynuowania dyskusji. Wszyscy postanowili pójść za radą
Dracona i dać spokój Riddle
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
- Co za bagno!
Warknęła Hermiona, z hukiem zamykając
drzwi do swojej sypialni. Złość ani trochę jej nie minęła, wręcz przeciwnie.
Gdyby nie resztki silnej woli to pomieszczenie dawno stałoby w płomieniach. Na
szczęście zamiast tego Hermiona zdjęła kurtkę, rzucając ją na kanapę, po czym
zaczęła krążyć po pokoju.
- Może jednak trochę ostrożniej? Tu
się leży.
Dobiegł do niej syk Noctis, która
najwidoczniej wylegiwała się na kanapie i oberwała kurtką.
- Jakoś nie wydaje mi się, żeby mogło
ci to zaszkodzić.
Słysząc ostry głos Hermiony, Noctis
wychyliła się zza wezgłowia kanapy. Wystarczyło jej jedno spojrzenie, aby
wiedzieć, że ktoś tu jest nie w humorze.
- Kto ci tak zaszedł za skórę?
- Nie twoja sprawa.
- Może, ale jak tak dalej pójdzie
rozwalisz cały pokój, do którego zdążyłam się już przyzwyczaić, więc gadaj.
- To wszystko przez tego cholernego
Malfoya!
Wykrzyknęła w końcu Hermiona,
postanawiając wyrzucić z siebie całą złość. Akurat Noctis mogła powiedzieć o
wielu rzeczach, a czuła że jeśli się komuś nie wygada, to istotnie zaraz coś
rozwali.
- Co zrobił nasz blond dryblas?
- Wyobraź sobie, że od teraz nie mogę
nigdzie sama wychodzić. Cholerni kretynie. Gdyby mogli zamknęliby mnie w
klatce, żeby mieć pewność, że nigdzie nie pójdę.
- A co niby Malfoyowi do tego?
- Mówiłam ci, że razem z Zabinim i
Nottem mają mnie pilnować, i mój ojciec kazał im się bardziej przyłożyć.
- To możesz mi powiedzieć za co
konkretnie z pewnością objechałaś blondasa?
Hermiona już miała się oburzyć, że to
oczywiste, gdy zdała sobie sprawę, że to nieprawda. Przystanęła przy kanapie,
jeszcze raz analizując rozmowę z Malfoyem. Czym on właściwie zawinił? Tym, że
przekazał jej rozkazy ojca? Że nie chce się narażać na jego gniew? Każdy z tych
powodów był absurdalny i Hermiona zdała sobie sprawę, że Draco oberwał za
niewinność. Tak bardzo wkurzyła ją kolejne widzi mi się ojca, że wyładowała się
na Merlinowi ducha winnemu chłopaku. Nie czuła się z tym dobrze. Miała jednak powody,
aby się zdenerwować. Tom po raz kolejny usiłował kontrolować jej życie. Jeszcze
gdyby chociaż raczył ją o tym poinformować, ale nie. To chore, że wszystko
robił za jej plecami. Powinna wiedzieć, co stanowi dla niej zagrożenie,
dlaczego i… Na myśl o niebezpieczeństwie Hermiona przypomniała sobie
podsłuchaną rozmowę Toma ze Snape’em i wszystko zaczęło się układać w jedną
całość. Tu nie chodziło o kolejne widzi mi się Voldemorta. Nie potrafiła w to
uwierzyć, ale wszystko wskazywało na to, że on się o nią boi… Dumbledore coś
knuje, Snape coraz mniej wie, a ona ponownie znajduje się poza strefą wpływu
Lorda. W zamku nie potrafił jej zapewnić pełnego bezpieczeństwa. Musiał się
zdać na troje nastolatków i Severusa, który i tak ma wiele na głowie. Teraz
zachowanie Toma stało się dla niej mniej absurdalne. Chłopaki to jej jedyna
ochrona. Pierwszego dnia zostawili ją samą tylko na chwilę, a Dumbledore i tak to
wykorzystał.
- Niech to wszystko szlag trafi.
Mruknęła Hermiona, wplatając obie
dłonie we włosy. Znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Z jednej strony
absolutnie nie odpowiadał jej aktualny układ. Ciągły nadzór, zero prywatności,
spokoju. Nawet stoikowi w takiej sytuacji puściłby nerwy, a co dopiero jej. Z
drugiej jednak strony niesubordynacją naraziłaby chłopaków na gniew Lorda.
Zaszkodziłaby tak im, jak sobie. Z tej sytuacji nie istniało dobre wyjście.
- Wykończę się.
Stwierdziła zrezygnowana Hermiona,
przejeżdżając dłonią po twarzy. Ruszyła do łazienki, zamierzając wziąć długą
kąpiel, która być może pomoże jej się uspokoić i podjąć decyzję, co dalej.
Rozmyślania pochłonęły ją do tego stopnia, iż zupełnie zapomniała o czekającej
na odpowiedź Noctis. Widząc jednak znikającą za drzwiami łazienki dziewczynę,
wróciła ona do wylegiwania się na kanapie.
- Zawsze wiedziała, że ona ma nie po
kolei.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
- Rusz dupę, Smoku, idziemy na
kolację.
Oznajmił Teodor, odkładając czytaną do
tej pory książkę. Blaise również zaczął się zbierać, lecz Draco ani drgnął.
Leżał na swoim łóżku z założonymi za głowę rękami, tępo wpatrując się w
baldachim.
- Stary, ruszę się. Trzeba jeszcze iść
po Hermionę.
- Na mnie nie liczcie.
Zabini i Notta stanęli przed łóżkiem
przyjaciela, który nie zaszczycił ich nawet jednym spojrzenie.
- Czyli zamierzasz jej teraz unikać?
- Gwarantuję ci, Zabini, że jeśli
teraz się u niej zjawię, oberwę czymś paskudnym, więc odpowiedź na twoje
pytanie brzmi tak.
Draconowi zdecydowanie nie spieszyło
się do konfrontacji z Riddle. Wolał dać jej czas na ochłonięcie, bo drąc się na
siebie i tak do niczego nie dojdą. Póki ona nie przestanie się wściekać i nie
rozumie, że to nie jego wina nie mają o czym rozmawiać.
- Czy ty aby na pewno nie przesadzasz?
- Wiersz mi, Nott, że…
Draco nie zdążył dokończyć, gdyż nagle
ktoś zapukał do drzwi. Najbliżej stojący nich Blaise otworzył, aby wpuścić
gościa. Trochę się zdziwił tym, kogo zastał na korytarzu.
- Cześć.
Przywitała się niepewnie Hermiona,
zakładając za ucho pasmo włosów. Cholernie się denerwowała To będzie
trudniejsze niż myślała, ale teraz nie może się już wycofać.
- Hej.
- Jest Malfoy?
Blaise spojrzał wymownie na Dracona,
który uniósł się na łokciach i z rosnącym zainteresowaniem obserwował
rozgrywającą się scenę.
- Jest, wejdź. Może w końcu przestanie
marudzić.
Zaśmiał się Zabini, robiąc Hermionie
przejście. Ta wkroczyła do pokoju, zatrzymując się przy pierwszym łóżku, gdzie
nadal znajdował się Malfoy.
- Kogo ja widzę? Co cię do mnie
sprowadza, mała?
- Możemy pogadać? Sami.
Hermiona spojrzała z ukosa na Teodora
i Blaise’a, który z niezwykłą uwagą przysłuchiwali się ich rozmowie. Nie
potrzebowała widownie. Już wystarczy, że będzie musiała to powiedzieć
Malfoyowi.
- Byliście głodni, więc z łaskie
swojej wypad.
Powiedział nie siląc się na
grzeczności Draco. Podniósł się z łóżka i podszedł do Hermiony, stając z nią
twarzą w twarz. Zżerała go ciekawość, co teraz ta mała cholera znowu
wykombinowała. Nie wyglądała, jakby zraz zamierzała go czymś przekląć,
ewentualnie spalić żywcem, więc to chyba dobry znak.
- Wywalasz nas z własnego pokoju?
- Dokładnie, Nott, więc nie wiem,
dlaczego jeszcze tu jesteście.
Teodor pokręcił z politowaniem głową,
lecz nie drążył tematu. Liczył, że tej dwójce uda się dojść do porozumienia,
dlatego ciągnąc za sobą niepocieszonego Zabiniego, obaj opuścili pokój.
- Czyli, co cię do mnie sprowadza?
Zapytał autentycznie zainteresowany
Draco zaraz po wyjściu chłopaków. Oparł się o jedną z kolumn łóżka, utkwiwszy w
Hermionie wyczekujące spojrzenie. Wyglądała na podenerwowaną; rozbiegany wzrok,
nerwowe wykręcanie palców, wyczuwalne napięcie. „Co ta cholera kombinuje?”, to jedno pytanie nie dawało mu spokoju
i miał nadzieję, że zaraz pozna na nie odpowiedź.
- Chodzi o naszą dzisiejszą rozmowę.
- Riddle, ja cię błagam, oszczędź mi
kolejne awantury i zrozum, że…
- Chciałam cię przeprosić.
Powiedziała Hermiona, przerywając tym
samym tyradę blondyna. Całe popołudnie przygotowywała się do tego psychicznie,
ale raczej z marnym skutkiem. Czuła jak jej policzki płoną i to nie tylko z
powodu zawstydzenia swoim wcześniejszym zachowaniem. Nawet nie patrząc na
Malfoya wyczuwała na sobie jego przenikliwe spojrzenie. Cholera, czy on musiał
się tak gapić? Może i rzadko przepraszała, nie mówić o przyznawaniu się do
błędu, ale w tym przypadku nie potrafiła postąpić inaczej. Źle się dzisiaj
zachowała. Malfoy oberwał bez powodu i należały mu się za to przeprosiny.
- Przeprosić?
Zapytał głupio Draco, jakby chcąc się
upewnić, że słuch go nie myli. Ta pokora zupełnie nie pasowała mu do Riddle,
szczególnie patrząc na jej wcześniejszą reakcję. W jej naturze nie leżało
odpuszczanie, więc co stało się tym razem?
- Tak, niepotrzebnie się tak
wściekłam. Chociaż nie, to było jak najbardziej uzasadnione, ale nie powinnam
się wyzywać na tobie, dlatego przepraszam.
Plątała się w swoich słowach, co wcale
nie dodawało jej pewności siebie. „Zachowujesz
się jak tchórz.”, skarciła ją podświadomość, co przyniosło natychmiastowy
efekt. Zebrała się w sobie i podniosła wzrok na opartego o kolumnę Dracona,
który nadal po prostu jej się przyglądał. Już chyba wolałaby, żeby coś
powiedział, niż tak się gapił.
- Czyli nie będziesz sprawiać
problemów?
- Postaram się.
Draco uśmiechnął się szeroko na jej
deklarację. Nie oczekiwał innej odpowiedzi, a wręcz zacząłby się martwić, gdyby
od tak się z nim zgodziła. Pokorna Riddle, to już nie Riddle.
- Czemu mnie to nie dziwi.
- Nie można mieć wszystkiego, Malfoy.
- Zobaczymy.
Mimo szczerych chęci Hermiona nie
potrafiła się nie uśmiechnąć. Udzielił jej się dobry humor Malfoy, wynikający
również z tego, że się z niej nie nabijał. Dawno przestał to robić w tak
złośliwy sposób, ale gdzieś tam w niej pozostały obawy, że to może wrócić. Lata
upokarzania pozostawiły po sobie ślad, którego nie da się usunąć.
- Ale koniec z tym słodzeniem. Idziemy
na kolację, bo jestem głodny.
Oznajmił śmiertelnie poważnie, a
Hermiona z pobłażliwym uśmiech, bez słowa sprzeciwu ruszyła za nim do Wielkiej
Sali.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
- Pan Dumbledore?
Siedzący w jednej z londyńskich kawiarni
Albus podniósł wzrok na kobietę, która właśnie podeszła do jego stolika.
Wyglądała na około sześćdziesiąt lat. Należała do szczupłych, a wręcz
kościstych pań, co tylko podkreślał długi czarny płaszcz. Siwe włosy miała
spięte w ciasny kok, który czynił ją jeszcze bardziej surową.
- Witam, pani Smith.
Przywitał się uprzejmie Albus, wstając
z krzesła, aby uścisnąć kobiecie dłoń.
- Dziękuję za tak szybkie spotkanie.
- Miałam akurat wolne popołudnie.
Gdy oboje zasiedli przy stoliku,
podeszła do nich kelnerka. Zgodnie zamówili herbatę, rezygnując ze wszelkich
słodkości.
- Może teraz zdradzi mi pan cel tego
spotkania.
Zapytała Bertha, opierając splecione
dłonie na brzegu stolika. W liście, który niedawno otrzymała od Albusa ten
bardzo nalegał na spotkanie, nie podając zbyt wiele szczegółów. Zdziwiło ją to
nieco, gdyż ostatni raz widzieli się dwa lata temu. Zastanawiała się, o co może
chodzić.
- Chodzi o Hermionę Granger.
- Czy coś z nią nie tak? Jak ona się
ma?
- Muszę przyznać, że wraz z gronem
pedagogicznym nieco się o nią martwimy.
Albus mówił zmartwionym głosem,
idealnie wcielając się w rolę zatroskanego belfra. Sądząc po nagłej zamianie
wyrazu twarzy Berthy szło mi to całkiem nieźle.
- Ma problemy w szkole?
- Martwi nas raczej fakt, że nie
potrafi odnaleźć się w grupie i taki stan rzeczy utrzymuję się już od dawana.
Nie ma zbyt dobrego kontaktu z rówieśnikami.
- Hermiona to bardzo skryta
dziewczyna. Raczej unika większych zgrupowań i jest bardzo nieufna.
W głosie Berthy wyraźnie było słychać
smutek. Od samego początku bardzo przejmowała się losem panny Granger. Starała
się jej jakoś pomóc, jednak z marnym skutkiem. Dziewczynka odtrącała każdego,
kto choćby spróbowała się do niej zbliżyć. Bała się, że ten strach pozostanie w
niej już na zawsze. Że nigdy nie uwolni się od swoich demonów przeszłości.
- Razem z gronem pedagogicznym
uznaliśmy, że nie możemy tego bagatelizować. Chcemy, żeby czuła się w naszej
szkole jak najlepiej i zaczęła dochodzić do siebie. I właśnie o tym pragnę z
panią porozmawiać. Jesteśmy w stanie podjąć odpowiednie kroki, aby jej pomóc,
tylko musimy wiedzieć, na co szczególnie zwrócić uwagę.
Nie wychodząc z roli zatroskanego
nauczyciela, Albus przeszedł do sedna sprawy. To o słabych punktach Hermiony
Riddle chciał wiedzieć jak najwięcej. Wielu rzeczy mógł się domyślić, ale aby
wygrać potrzebował konkretów. Czas na spekulacje i spontaniczne działania dawno
minął. Każde potknięcie mogło zadecydować o porażce, której nie brał pod uwagę.
Bertha przez dłuższą chwilę milczała.
Bardzo zmartwiły ją słowa Dumbledore’a. Sądziła, że Hermiona zdoła się
pozbierać i zapomni o przeżytej tragedii, ale jak widać to nie takie łatwe.
Zapewniono ją, że ma ona odpowiednią opiekę w swojej szkole, lecz niestety
chyba okazała się ona równie nieskuteczna, co u nich. Z całego serca pragnęła
jej jakoś pomóc, a skoro nie jest to możliwe osobiście, może się przydać
przynajmniej w taki sposób.
- To, co przeżyła miało na nią ogromny
wpływ. Nigdy o tym nie mówiła, ale nie wszystko da się ukryć. Cały czas mam w
pamięci jej krzyki podczas nocnych koszmarów.
Kobieta przerwała na chwilę,
zatracając się we wspomnieniach. Nigdy nie należała do osób obojętnych, dlatego
tak bolała ją krzywda Hermiony. Ona sobie na to nie zasłużyła. Powinna
prowadzić normalne beztroskie życie, a nie borykać się z bolesną przeszłością.
Nim Bertha i Albus wrócili do rozmowy
przy ich stoliku pojawiła się kelnerka z zamówioną herbatą. Dało to pani Smith
dodatkową chwilę na otrząśnięcie się i uporządkowanie myśli. Upiła łyk aromatycznego
napoju, po czym ponownie zabrała głos.
- Hermiona bardzo źle reaguje na
jakiekolwiek wzmianki o jej przeszłości. Właściwie nigdy nie udało mi się jej
nakłonić do rozmowy o tym. Nawet pozornie nieistotne rzeczy mogą wyprowadzić ją
z równowagi, jak na przykład zdrobnienia jej imienia, dlatego dość trudno ją
wyczuć.
- Nie sądziłem, że wygląda to tak źle.
Powiedział ze smutkiem Albus, w
istocie kodując jedynie mogące się przydać informację. Tak jak przypuszczał,
Bertha, a raczej jej wiedza, bardzo mu się przyda.
- Powinniśmy wiedzieć coś jeszcze?
- O wiele więcej dowiedziałby się pan
od doktora Kertona. Niestety z powodów zdrowotnych przez najbliższe tygodnie
jest on nieosiągalny.
- Nic nie szkodzi. Pani z pewnością
zna ją na tyle, aby nam pomóc.
Nie mógł tyle czekać. Powinien
działać. Już i tak zmarnował wystarczająco czasu. Wiedza Berthy musi mu
wystarczyć.
- Właśnie, zapomniałabym o
najważniejszym. Proszę pod żadnym pozorem nie naruszać jej przestrzeni
osobistej. Mam nadzieje, że uda wam się jakoś do niej dotrzeć. Hermiona jak
nikt inny zasługuje na spokój.
Powiedziała ze smutnym uśmiechem
Bertha nieświadoma tego, że każdej jej kolejne słowo pogrąża dziewczynę, której
tak pragnęła pomóc. Gdyby tylko zdawała sobie sprawę do czego właśnie się przyczynia,
nigdy nie zgodziłaby się na spotkanie z Dumbledore’em. Pod powłoką empatii,
dobroci i uprzejmości krył się potwór, który zbierał siły, aby już niebawem się
ujawnić.
Witajcie.
Tęskniliście? Bo ja bardzo. Nie
mniej jednak wracam do was po nieco dłuższej przerwie. Uprzedzałam
niejednokrotnie, że te wakacje są dla mnie dość intensywne i stąd takie odstępy
między notkami. Odpadła mi jedna rzecz, a mianowicie rekrutacja, ponieważ dziś zawiozłam papiery i już
oficjalnie jestem studentką fizjoterapii! Strasznie się cieszę, że już po
wszystkim, bo normalnie z nerwów prawie zaczynałam wariować, nie mówiąc o tym,
że na niczym nie mogłam się skupić.
Ale koniec tego chwalenie się,
przejdźmy do rozdziału. Jestem z niego bardzo zadowolona. Poruszona jest w nim
kwestia dziwnego zachowania Dracona w pociągu oraz chłopaków, gdy poszli do
biblioteki. Nie jestem pewna, czy ktoś zwrócił na to uwagę, ale tak czy siak
sprawa się wyjaśniła :D Ponownie gościmy u nas Berthę, ale nie wiem, kiedy
pojawi się ponownie. Na pewno zalecam uzbroić się w cierpliwość.
Jeśli chodzi o rozdział następny
będzie on 3 sierpnia, w
pierwsze urodziny demonów. Raczej nie wyrobie się wcześniej, ponieważ
spodziewam się nowego członka rodziny w postaci małego futrzaka, czyli pieska,
który z pewnością będzie wymagał sporo uwagi, a no nie zapominajmy, że także
pracuję, więc liczę na waszą wyrozumiałość i cierpliwość.
Pozdrawiam
Laf
<3
OdpowiedzUsuńMoże to.. puste...
UsuńAle.. Pierwsza :D
A teraz najlepsze..
Idę czytać :).
Ach ta głupia radość :'D
N.
Troszkę błędów rzuca się w oczy :).
UsuńNawet nie tyle błędów co ym.. "połknięć"? :D
Proszę nie nazywaj Hermiony "cholerą" - zrobisz jak chcesz, ale to takie nieprzyjemne. Raz czy dwa to okej, ale na dłuższą metę to raczej nie :).
Bardzo ciekawi mnie postać Berthy. Zachodzę w głowę kim może być ta kobieta ^^
Ostatnio Snape'a nie było :D. Pojawi się jeszcze? :'D
Gratuluję studentko! :)
O! A co do pieska może nazwiesz go Noctis? :D.
Później wyjdzie, że jesteś pso-usta a sam pies będzie Twoim przyjacielem :D.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Nieparzysta
Wreszcie udalo mi się. Jedna z pierwszych :)
OdpowiedzUsuńGratulacje :)
OdpowiedzUsuńA rozdział jak zwykle świetny. Życzę dużo, dużo weny i wolnego czasu i już się nie mogę doczekać nowego rozdziału. Pozdrawiam :)
Przeczytałam mnóstwo opowiadań na temat Hermiony i Draco i muszę przyznać, że jest to najlepsze opowiadanie jakie miałam kiedykolwiek możliwość czytać. Nie lubię krótkich, nudnych, oklepanych opowiadań i dziękuję Merlinowi za to, że twoje takie nie jest i, że mogę czytać tak cudowne opowiadanie jak Demony. Z przyjemnością czytam każdy rozdział i z niecierpliwością czekam na następny. Rozumiem, że masz swoje prywatne życie, przez co nie zawsze masz czas na Demony i nie widzę problemu w tym, żeby dużej poczekać na rozdział. Gratuluję przyjęcia na fizjoterapię! Kocham Demony! /Gabriela
OdpowiedzUsuńUuu... Cudowne... I wreszcie dowiadujemy się czegoś więcej o przeszłości Hermiony... Co ten stary Drops knuje?! Heh... Czekam na kolejne rozdziały... A poza tym gratuluję przyjęcia na studia 😊
OdpowiedzUsuńSectumsempra
Bardzo ciekawy rozdział. Tak właściwie to coś nie grało mi w poprzedniej notce. Blaise chodzący do biblioteki? 😃
OdpowiedzUsuńGratuluje także udanej rekrutacji. A tak z ciekawości ( jeśli można wiedzieć) to jakiej rasy jest twój piesek i jak się wabi?😁
Ta, której imienia nie wolno wymawiać
PS. I chociaż wiem że data rozdziału jest już dawno ustalona i ze ty na pewno wiesz o tym ze i tak z niecierpliwością wyczekuję następnego rozdziału.
😘😍❤😁
Nie wiem, ponieważ suczka jest ze schroniska, ale matka to skundlony york, więc takie raczej maleństwo <3
UsuńNo nareszcie ktoś kto ratuje psy ze schronisk! ❤ Ja sama mam 5 psów, wszystkie przygarnięte. Niestety mało ludzi zabiera psy ze schroniska, bo każdy chce mieć tego rasowego z rodowodem... Mówi się nie oceniaj po pozorach. To tak samo jak do ludzi odnosi się do zwierząt. Wszystkie są wyjątkowe. A najpiękniejsze zwłaszcza u psów są oczy i dusza. Niektóre historie ruch zwierząt są wzruszające.
UsuńWeźmy takiego Guida. To pies przygarnięty niedawno. Był psem przewodnikiem. Jego niewidomy pan szedł prosto pod koła ciężarówki. Guido rzucił się na swego pana odpychając go spod kół. Sam nie dał rady uniknąć kontuzji. Ma uciętą przednią łapę, przez co mocno kuleje. Jego pan bardzo chciał do zatrzymać, lecz pies z oczywistych powodów bardzo boi się spacerów. Tylko czasem wychyla się do ogrodu. Jest już dosyć stary i niewiele mu zostało, nie ukrywajmy. Jednak kocham go mocno i staram się aby miał się dobrze. Może nie jest piękny, bo wypadek zniszczył mu wizerunek i trochę się zestarzał, lecz tak jak i u człowieka oczy ma te same co dawniej, choć często przestraszone. Jedno niebiesko- szare a drugie zielone. Zadziwiająco piękne... I tak trwałe. Boi się obcych toleruje tylko domowników. Trochę do przechrzciłam, ponieważ nie wiedziałam jak miał na imię. Mój kochany Guido.. . ( wiesz skąd ta nazwa?) ...ale się rozczuliłam. Taka juz jestem w stosunku do zwierząt. No trudno będzie długo komentarz i może ktoś doceni Guida...🐶
Ta, której imienia nie wolno wymawiać...
Nie przywiązuję wagi do rasy psa, bo i jakie to ma znaczenia. Mam go kochać, a nie oceniać po wyglądzie Każdy jest wspaniały, choćby nie wiem jak wyglądała, a te ze schroniska kochają jeszcze bardziej, bo w końcu zawdzięczają nam lepsze życie.
UsuńDokładnie! 😊
UsuńWspaniale!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział. I te przeprosiny Hermi... Cudo. Ach ten Draco, kiedy wreszcie zacznie cos miedzy nimi iskrzyc... Super, ze Tracey się juz odwalila. Swoja droga mam nadzieje, ze miedzy Daff, a Theo cos bedzie ;p Humorki Blaisa też milo sie czyta.
Ciekawe co tam Albus kombinuje... Szczerze to bardzo mi sie podoba ta jego ,,ciemna strona" ;). Mam nadzieje, ze Miona pokona demony... Wkurzyla mnie ta Bertha, w koncu tak po prostu zdradzac czule punkty Hermi? Straasznee... Trzymam kciuki, ze Tom sie w koncu otworzy. Opisalas postacie ojca i corki, w taki sposob, ze jawnie widac podobienstwo, oboje tacy skryci :D
Coż, nic dodac, nic ujać, swietnie piszesz :)
Weny,
An
Ps: Zapraszam do mnie je-suis-belle-et-forte.blogspot.com, jest juz prolog! ;)
A ja już miałam nadzieję, że dowiem się, o co chodzi z tymi demonami... Ech, jednak muszę jeszcze poczekać. Na początku myslałam, że Mionka poleci wszcząć kłótnię z Voldim, ale jak widać, aż tak heroiczna to ona nie jest xP A tak w ogóle, gratuluję dostania się na studia ! :D
OdpowiedzUsuń~Lady
Zapomniałam dodać, że rozdział zajebisty, jak zawsze :P
UsuńŚwietny,jak zwykle &
OdpowiedzUsuń^^
Matko bosko *.* Jak ty to robisz? Każdy nowy rozdział jest lepszy od poprzedniego. Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńTak po prostu. Mam nadzieję, że wena Cię nie opuści i każda notka, będzie tak wspaniała. Najbardziej podoba mi się to, że nie ma tu miejsca na ckliwe romanse, a bohaterowie nie są w sobie zakochani w drugim rozdziale. Jak narazie nie było żadnej wzmianki o miłości, no chyba, że coś przeoczyłam. Jest tu natomiast pełno zagadek, które tylko zachęcają, by czytać opowiadanie. Wiem, że nie odnoszę się jakoś specjalnie do treści rozdziału, ale jest to mój pierwszy komentarz na tym blogu.
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na kolejną notkę.
Po pierwsze, gratuluję wyników rekrutacji! Sama czekam na decyzję w związku z drugim kierunkiem więc wiem co czułaś podczas czekania.
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania, no cóż, nie zaskoczę Cię swoim komentarzem.
Rozdział jak zwykle przyjemnie się czytało, ale - znów - nic nie wniósł. To znaczy, nie zrozumiem mnie źle, nie dowiadujemy się nic, czego już byśmy nie wiedzieli. Poza tym, że Albus COŚ knuje, Tom ZNÓW wkurza Hermionę, w której przeszłości wydarzyło się COŚ okropnego, o czym ZNÓW się nie dowiadujemy; w relacji z Malfoyem podobnie, ZNÓW się pokłócili i NIC innego się nie ruszyło. Nie chcę, żebyś mnie źle odebrała, rozumiem jak najbardziej, że zaplanowałaś sobie około 70 rozdziałów i że w tym wypadku akcja nie może pędzić i że musi minąć jakiś czas, zanim nastąpi rozwiązanie i punkt kulminacyjny. Ale z drugiej strony takie rozwlekanie akcji też nie jest tak do końca zaletą. Czy nie lepiej byłoby skrócić trochę ilość rozdziałów, ale utrzymać wartką akcję? Jest to absolutnie Twoja decyzja, która szanuję. Wyrażam jedynie swoja czytelniczą opinię, na której - mam nadzieję - Ci zależy, tak, jak o tym zapewniasz.
Niezmiennie, serdecznie pozdrawiam i życzę miłych wakacji
Duzo bledow, jestem pewna ze nazwisko Malfoya sie odmienia. Razi to w oczy. Zainwestuj w bete, opowiadanie na tym zyska. Fabula ciekawa, ale sie wlecze i rozdzial nic nie wniosl. Draco zbyt cierpliwy, troche stracil swoj urok, potulny jak baranek, a przeciez sluzy Lordowi. Nie walczy o Hermione tylko czeka? Przeciez wychowankowie domu weza zrobia wszystko aby osiagnac to czego chca. Czy watek samookaleczen Hermiony bedzie kontynuowany?
OdpowiedzUsuńWiem, że się odmienia i to robię. Jeśli gdzieś zjadłam końcówkę to kwestia niedopatrzenia, a nie mojej niewiedzy.
UsuńNie określiłabym Dracona miane potulnego baranka, ale w końcu każdy może interpretować jego zachowanie inaczej. Stwierdzenie, że Ślizgoni zrobią wszystko, aby osiągnąć swój cel, owszem jest jak najbardziej słuszne, ale tu pochopnym działaniem raczej wiele nie wskóra, a że Malfoy jest inteligentny to zdaje sobie z tego sprawę.
Wątek Hermiony jest ciągnięty cały czas i z pewnością wszystko znajdzie się w opowiadaniu, gdy nadejdzie na to czas.
Rozdział świetny i oby tak dalej :).
OdpowiedzUsuńA.J
Wrócę za chwilkę !
OdpowiedzUsuńA więc jestem. Wiem, że miałam wrócić za chwilkę, ale wczoraj mnie w ogóle w domu nie było i tak o to dopiero jestem dzisiaj. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz :)
UsuńMoże zacznę od tego, że twój blog naprawdę mnie zaintrygował i bardzo go polubiłam. Czytałam naprawdę wiele opowiadań o Dramione i dosyć nie dawno, kiedy zapragnęłam przeczytać kolejny blog i śledzić losy bohaterów o tematyce Dramione, w końcu natknęłam się na twój. Naprawdę, do tej pory zastanawiam się czego tak późno go odkryłam. Zwykle szybko poznaje się na opowiadaniach, bo jeśli czyta mi się ciężko i opowiadanie jest nudne to po prostu nie czytam. Twoje opowiadanie czytało mi się kompletnie na odwrót. Z każdym kolejnym przeczytanym rozdziałem chciałam czytać więcej i więcej i nagle patrzę, a rozdział 36 jest ostatni. Dobrze, że długo nie musiałam czekałać na kolejne cudeńko.
Piszesz naprawdę dobrze i po mimo czasami zdarzających się literówek co jest normalne, bo sama pisze i zdarzy mi się przeoczyć gdzieś jakiś błąd, to i tak to nie zmienia faktu, że czarujesz gdy piszesz. Tego się nie da opisać. Uwielbiam takie opowiadania. Do tego piszesz w osobie trzeciej co jeszcze bardziej mnie cieszy. Każda emocja bohaterów : złość, radość, miłość, jest idealnie opowiedziana.
Co do wystroju bloga to naprawdę mi się podoba. Brąz połączony z taką prostotą. Idealna kompozycja.
Przechodząc w końcu do rozdziału 37 ... Tak się zastanawiałam kiedy Hermiona zrozumie, że Tom specjalnie wydał taki zakaz, bo się o nią martwi, mimo tego, że dalej tego nie okazuje. Dobrze, że w końcu to wyszło na jaw i zrozumiała. Fakt, nie potrzebnie tak gwałtownie wybuchła i wyżyła się na Draco. Dobrze, że zrozumiała w porę i przeprosiła co (nie wiem jak inni to odebrali) wydaje mi się bardzo uroczę. Tą dwójkę jakaś magiczna siła ciągle do siebie zbliża, ale dalej jest po między nimi jakiś mur. Może w końcu Draco się przez niego przebije. Robi wszystko i naprawdę widać, że zależy mu na Hermione. Co do Dumbledore ... Wykreowałaś z niego czarną postać. Ciężko mi się dalej przekonać, że jest on zły, bo naprawdę ten człowiek wygląda jak dobrotliwy staruszek i tyle się naoglądałam Harry'ego Pottera i ile razy widziałam tą postać ... Więc nie miej mi tego za złe, że tak cały czas myślę o tej postaci. Pomimo tego, patrząc z innej strony, zaczyna mi się podobać odzwierciedlenie tego zła w Albusie i naprawdę fajnie to wymyśliłaś. Wracając, Dumbledore zbiera informacje na temat Hermiony by ją niszczyć psychicznie. Oh, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i tego jak to wszystko się potoczy.
Wypowiedziałam się, a teraz na koniec chciałabym dodać, że wrócę tu na sto procent gdy dodasz kolejny rozdział. Również zapraszam do mnie na nowe opowiadanie o Dramione : http://dramioneiamonlyhuman.blogspot.com/ Głupio mi, że się reklamuje bo nie chce żebyś to odebrała na opak, bo to nie tak, że przychodzę tu i zaraz mnie tu nie będzie. Zależy mi na twojej opinii, bo naprawdę ty piszesz fenomenalnie i żadne słowa tego nie opiszą.
Powtórzę jeszcze raz, wrócę tu i życzę dużo, dużoo weny :*
ale ten Drops kombinuje masakra :( biedna Hermiona :) ale zaskoczenie że przeprosiła Draco :)
OdpowiedzUsuńŚwietny chociaż tęsknię za scenami z Potterem i Weasleyami. Gratuluję ci dostania się na studia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń~Ola
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga!
OdpowiedzUsuńZnalazłam twojego bloga 2 dni temu i jestem WNIEBOWZIĘTA!!! ❤❤❤ Masz wielki talent i bardzo wciąganęło mnie Twoje opowiadanie! �� Pozdrawiam i życzę weny! ;)
OdpowiedzUsuńPowiem tylko tyle rozdział świetny aż brak mi słów <3 Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuń~ Sueños Lighting
Jestem zachwycona !
OdpowiedzUsuńRiddle która przeprasza ?!
Piekło zamarznie , a niebo stanie w płomieniach...
Ogólnie życzę weny , niecierpliwie czekam na kolejny rozdział .
Nareszcie !
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo że dodałaś kolejny roździał oraz że dowiedziałam się kim jest p. Smith
Gratuluję przyjęcia ma studia
Liczę że roździał dodasz wcześniej lub na urodziny bloga dodasz bardzo długi roździał
weny :)
/obliviate
Super. Wlasnie na to czekałam ;) bardzo mi się podoba i uwazam ze swietnie prowadzisz wątek Albusa. Czekam na kolejne notki. Pozdrawiam z gorącej Chorwacji :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :) Ja też się dostałam na wymarzoną chemię ;3. Rozdział świetny, mam nadzieję, że Hermiona jakoś poradzi sobie.. Strasznie mnie stresujesz tym Albusem! Czekam na 3 sierpień :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze powala na kolana! Teraz wszystko nabiera sensu... Mam nadzieję, że na końcu Dumbledore będzie cierpiał ;) takie tam marzenia ;) Draco jak zawsze świetny <3
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, że blog ma już prawie rok! To tak szybko minęło.
Życzę weny i pozdrawiam,
Maggie Z.
Psy są takie kochane, prawda?
Rozdzial świetny i warto bylo czekac. :-) a na jakiej uczelni bedziesz studiowac bo sama jestem studenyką fizjoterapi na uniwersytecie medycznym w Białymstoku
OdpowiedzUsuńBędę studiować w Częstochowie na Akademii im. Jana Długosza.
UsuńŚwietnie napisany rozdział!
OdpowiedzUsuńRelacje oraz dialogi są spójne i logiczne. Akcja postępuje, nie zatrzymuje się w miejscu. :D
Ten rok szybko zleciał. Gratuluję przyjęcia na studia! ;)
Pozdrawiam i powodzenia,
Yśka.
Gratuluję studentko!! Rozdział dobry. Kiedy można się spodziewać kolejnych części Twardej sztuki z Twojego drugiego bloga?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
Ciężko mi powiedzieć. Brakuje mi czasu na demony, a co dopiero na miniaturkę.
UsuńNie mogę się doczekać kiedy Malfoy w końcu powie Hermionie co oznacza to słowo na jej bransoletce
OdpowiedzUsuńA i tak wgl.... Rozdział świetny!
Wspominalam że nie lubię Albusa
OdpowiedzUsuńA no i Voldzio typowy tatuś
Świetny rozdziaal czekam na next
I jest rozdział!!!! Cieszę się bo jak zawsze jest super!!!! Wciąż czekam na bransoletké. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze spoko.
I nareszcie pojawili się Tom, Al i Sev!
Po prostu nie mam nic do zarzucenia! Warto było czekać trochę dłużej...rozdział bardzo długi i ciekawy. Nie mogę się doczekać kiedy dowiem się kim jest ta Bertha i co zrobi Dumbledore ....juz nigdy go nie polubie... I oczywiście Gratulacje! Życzę Ci mnóstwa weny i weny i weny oraz wolnego czasu
OdpowiedzUsuń~Muffinek29
Świetny jak zawsze!!! Ciesze się ze sprawą zaczyna się wyjaśniać<3
OdpowiedzUsuńJuż czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział? :)
OdpowiedzUsuńoh jak ten Dumbledore mnie irytuje. :/
OdpowiedzUsuńHermiona przepraszająca Dracona no no, robi się ciekawie;)
CLover.
http://hermionagranger-dracomalfoy.blogspot.com/
Gratulacje!!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cudowny :)
Myślę, że akcja teraz nabierze tempa. Skoro Drops zaczął coś knuć, to możemy się spodziewać czegoś, co zmieni wszystko.
I to w co uwierzyć nie mogę... Ja i Demony mamy urodziny w ten sam dzień :)
Nie spodziewałam się, że to już rok :D
Do następnego ;)
Twój blog jest niesamowity!
OdpowiedzUsuńA do tego jeszcze straszenie wciągający xD W jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały i nie wiem jak wytrzymam do 3 sierpnia :/ Ale rozumiem cie i podziwiam za to że zajmując się codziennymi sprawami a do tego maturą i teraz też studiami napisałaś tak wspaniałe rozdziały <3
Matko, dawno przeczytałam i nie skomentowałam. Gapa ze mnie ;P cóż, nadrobię teraz :) rozdział jak zwykle świetny. Draco jak widać nie da po sobie jeździć jak po dzikiej świni, i bardzo dobrze XD wybuch Hermiony byl z jednej strony zrozumiały, ale jednak skierowany nie do tej osoby co trzeba. Jeśli już musi na kogoś krzyczeć to na Toma, jednak uważam że dobrze robi starając się chronić córkę jak najlepiej. Przeprosiny Hermiony... to było coś :D widać że potrafi przyznać się do błędu. Dumbledore jaj zwykle knuje jakieś potworności... Jak ja go nie lubię. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Olix
Rozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńSuper, że Herm potrafi jednak przyznać się do błędu bo już myślałam, że nie będzie nikogo słuchać tylko robić to, co będzie się jej wydawało za słuszne. No i przynajmniej dla chłopaków będzie łatwiej ją chronić bo nie zamierza im narobić za dużo kłopotów.
Aż się boję co takiego Albus wymyśli żeby zaszkodzić Mionie po tym, jak uzyskał informacje od Berthy. Jedno jest pewne... Herm na pewno będzie cierpieć z tego powodu...
Pozdrawiam
o kurczaki :o
OdpowiedzUsuńnie wiem co napisać ....
może na początek pogratuluję dostania się na upragnione studia :)
a o rozdziale to sama nie wiem co napisać, jest taki .... wow ... Albus zrobi coś złego Mionie :( nie :'(
ściskam cieplutko i oczekuję zdjęcia nowego członka rodziny, psiaki są takie faaaaaaaajne :D
do następnego :*
Jeeja, no w końcu, bardzo się cieszę na nowy rozdział. Gratuluję dostania się na fizjoterapię :) Na jaką uczelnię jeśli mogę wiedzieć ? Notka bardzo fajna, trochę rzeczy się wyjaśniło. Teraz czekam na kolejną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki <3
Na Akademię im. Jana Długosza w Częstochowie.
UsuńSzukałam czegoś ciekawego do poczytania i przypadkiem znalazłam Twojego bloga. Zauroczyłaś mnie swoją historią. Hermiona jako córka Voldemorta - takie "powiązania rodzinne" mnie nie bawiły, ale u Ciebie wszystko jest świetnie przedstawione i umotywowane. Hermiona jest nadal Hermioną, Harry i Ron są przede wszystkim skupieni na sobie, a dopiero później liczy się Hermiona, zwłaszcza gdy trzeba ich wyciągnąć z kłopotów.
OdpowiedzUsuńWszystko czyta się lekko i płynnie. Potrafisz budować napięcie, w każdym rozdziale dodajesz element, który ma wpływ na postrzeganie całości. Podoba mi się tempo, w jakim rozwija się akcja. Wszystko ma swój logiczny czas. I pełna gama zagadek - jakie demony nękają główną bohaterkę (mam swoje typy, tylko czy trafne, to się okaże;-)), co było powodem kłótni Toma i Dumbledore'a, Księga Ludzi Lasu, plany dyrektora w stosunku do Hermiony... . Świetna robota, tylko 3 sierpnia dopiero w przyszłym tygodniu... .
Anonimek :-)
To już drugie opowiadanie w którym widzę Dropsa w roli czarnego charakteru. ciekawii mnie czy co jeszcze planujesz dla małej Riddle. życzę weny
OdpowiedzUsuńlaf, jesteś cudowna ��
OdpowiedzUsuńtwój styl pisania, coraz to nowe pomysł, kreowanie bohaterów i ta niepewność pod koniec każdego rozdziału sprawia, że nie można oderwać się od twojego opowiadania �� nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenie, ale wchodząc na twojego bloga i czytając czuję się dokładnie tak samo, jakbym powracała do każdej książki z serii, którą napisała o wiele starsza i bardziej doświadczona autorka �� jednym słowem dorównujesz rowling, która dodatkowo ma do swojej dyspozycji bandę agentów, stylistów i nie wiadomo kogo jeszcze, a piszesz sama ��
znalazłam twojego bloga w piątek i przeczytałam już wszystko, a mój komentarz miał pojawić się dopiero przy jutrzejszym wpisie, ale już nie mogłam wystrzymać ��
ps przez ciebie chyba już nigdy nie zobaczę w dumbledorze dobrego staruszka ������
Jaj! ^^ Właśnie wróciłam do domu z lasu i jestem zachwycona rozdziałami! :D Tylko szkoda, że nie było ich więcej, miesiąc w lesie a tutaj tylko dwa rozdziały?... Ale i tak się cieszę. Bardzo mi się podobał, miałabym kilka wątów, ale jest super! W niektórych momentach ciężko jest się skupić, bo połykasz literki i tym podobne, ale ogólnie stylistycznie jest bardzo dobrze :D Twój styl jest dobry, ale jestem pewna, że jeśli będziesz dalej pisać, doprowadzisz wszystko do perfekcji :D. A co do samego rozdziału, to jest genialny! Ogromnie spodobała mi się ostatnia część, gdy Dumbledore rozmawia z tą Berthą... Oby tak dalej! :D Już się nie mogę doczekać następnej notki! :D
OdpowiedzUsuń~Luthiene
No nienawidzę Cię za te końcówki! Każda coraz bardziej sprawia, że zaczynam się obawiać o Hermionę. Boję się planu jaki może wymyślić dyrektor... Jej słabą stroną jest kontakt fizyczny, więc plan, który wymyśli dyrektor będzie musiał się o to opierać. Masakra! Jedynym pocieszeniem dla mnie jest to, że Hermiona przeprosiła Dracona i już wszystko między nimi dobrze. Poniekąd również Voldemort zyskał u mnie w tym rozdziale. Martwił się o swoją córkę! Idę czytać dalej!
OdpowiedzUsuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Hejka ;3
OdpowiedzUsuńPo pierwsze rozdział jak zwykle mega
Po drugie gratuluję przyjęcia na studia xd
Po trzecie i najważniejsze: prawie od samego początku mam wrażenie że u mugoli Hermiona była, że tak powiem, wykorzystywana seksualnie przez swojego mugolskiego ojczyma i dlatego tak się zachowuje, boi się dotyku i wgl. Mam rację?
Pozdrawiam i weny życzę ;*
Martix ;3
Hermionaaa.... po co te nerwy. ?! :D
OdpowiedzUsuńa Tom się nadopiekuńczy coś zrobił :3
kochany tatuś...
nie ukrywam, że nienawidzę Albusa.. już coś knuje. :<
Weny ;3
No ładnie bomba wybuchła 😁 no ale chociaż Hermiona zdobyła się na przeprosiny jak najbardziej należące się blindasowi :) mam nadzieję że w końcu dowiem się co to za przeszłość męczy Hermionę bo to już 37 rozdział a ta kwestia dalej nie wyjaśniona
OdpowiedzUsuń