— Mogę wiedzieć, co wy tu na rany
Salazara robicie?
Hermiona i Draco powoli odwrócili się
w stronę Severusa, który mierzył ich morderczym wzrokiem. Był wściekły, co do
tego nie mieli wątpliwości. Draco w swej naiwności chciał nieco załagodzić
sytuację.
— Dobry wieczór, profesorze. My
właśnie…
— Milcz, Malfoy, bo dostaniesz taki
szlaban, że będziesz go odrabiał do końca nauki w Hogwarcie.
I to by było na tyle w kwestii
łagodzenia sytuacji. Snape pożre ich żywcem i nic ich nie uratuje.
— Do mojego gabinetu, oboje.
Oznajmił oschle Severus, po czym
ruszył w odpowiednim kierunku. Nie oglądał się na swoich podopiecznych. Nie
ośmieliliby się zlekceważyć jego polecenia. Draco i Hermiona woleli jednak
zachować pewną odległość. Wydawać by się mogło, że sama aura Sanpe’a mogłaby
ich unicestwić. Draco doskonale rozumiał, o co mu chodziło. Dumbledore poluje
na Riddle, a oni włóczą się po szkole o tej porze. Będą z tego kłopoty. Severus
w końcu zatrzymał się przy swoim gabinecie i otworzył przed podopiecznymi
drzwi. Ci bez słowa weszli do środka i stanęli przed biurkiem. W tym czasie
Severus do nich dołączył, po czym zasiadł na swoim krześle. Przez chwilę po
prostu na nich patrzył. Wiedzieli jednak, że to cisza przed burzą.
— Czy wyście do reszty powariowali?
Wiecie, która jest godzina? Po wyjściu do Hogsmeade przepadliście jak kamień w
wodę i szlajacie się, Salazar jeden wie gdzie. Czy wy wyobraźni nie macie?!
Dumbledore tylko czeka na taką okazję. To, że do tej pory działał tylko bez
świadków, nie oznacza, że nie zrobi wyjątku i nie dorwie was obojga.
Draco wysłuchał tego wszystkiego z
lekko spuszczoną głową. Doskonale wiedział, że Severus ma rację. Powinien być
rozsądniejszy. Tu w grę wchodziło bezpieczeństwo Riddle. Mieli dużo szczęścia,
że udało im się bez przeszkód wrócić do zamku. Nie chciał nawet myśleć, co by
zrobił, gdyby Dumbledore odstawił dziś jedną ze swoich pokazówek. Hermiona
jednak nie wyglądała na tak skruszoną jak Draco.
— Ale nic się takiego nie stało,
profesorze. Trochę się zasiedzieliśmy, ale jak zawsze byliśmy ostrożni.
— Zobaczymy, czy będziesz taka mądra,
gdy twój ojciec każe cię sprowadzić do domu. Gdyby nie twoja matka stałoby się
to już po ostatnim incydencie. Dostałaś ostatnią szansę, żeby zostać w
Hogwarcie, a ty ją marnujesz.
Słowa Severusa zaniepokoiły Hermionę.
Wiedziała, że profesor nie kłamie. Tom od początku nie chciał, aby wracała do
Hogwartu. Obawiał się o jej bezpieczeństwo i jak się okazało nie bezpodstawnie.
Hermiona jednak nawet nie chciała słyszeć o powrocie do Riddle Manor. Ta szkoła
to jej pierwszy prawdziwy dom. Zbyt wiele rzeczy ją tu trzymało.
— W zasadzie nic się takiego nie stało.
Wróciliśmy bez problemu. Po co zaraz robić z tego aferę.
Tym razem odezwał się Draco, przez
którego przemawiał niepokój. Nie wyobrażał sobie momentu, kiedy Riddle zmuszona
jest opuścić szkołę. Przywykł do jej obecności niemal bez przerwy. Gdyby wróciła
do domu, zobaczyłby ją dopiero na święta. Ta wizja go przerażała. Uzależnił się
od niej w każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Nie mogła tak po prostu
zniknąć.
— Aferę to ja dopiero mogę z tego
zrobić.
Oznajmił Severus, mrożąc wzrokiem
Dracona. Oboje z Hermioną wiedzieli, że marny ich los, jeśli Snape doniesie
Tomowi o ich nocnych eskapadach.
— To naprawdę nie będzie konieczne,
profesorze. To się nigdy więcej nie powtórzy.
Zapewniła gorliwie Hermiona, patrząc
na belfra błagalnym wzrokiem. Jej los znajdował się w jego rękach. Severus nic
nie odpowiedział. Przyglądał się podopiecznym, którzy wlepiali w niego gały,
jakby liczyli, że to zdoła go nakłonić do zmiany zdania. Nie dał po sobie
poznać, że i bez tego bił się z myślami. Największa złość już mu minęła.
Początkowo sądził, że rozszarpie tę dwójkę, gdy tylko wpadną mu w ręce. Odkąd
wyszli do Hogsmeade, wszelki ślad po nich zaginął. Początkowo starał się zachować
spokój, jednak niepokój przyszedł wraz z nastaniem ciszy nocnej. A teraz ta
dwójka jak gdyby nigdy nic zjawia się w zamku, nie widząc w tym żadnego
problemu. Nawet największy stoik dostałby szału. Tom wyraźnie kazał mu pilnować
swojej córki i ograniczyć prawdopodobieństwo kolejnego ataku na nią do minimum.
Nocne eskapady Hermiony i to w dodatku w towarzystwie Malfoya zdecydowanie by
mu się nie spodobały. Severus wiedział jednak, jakie konsekwencje pociągnie za
sobą poinformowanie go o wszystkim. Młodzi naprawdę się starali. Draco nie odstępował
Hermiony na krok, starając się, aby zawsze otaczała ich większa grupa ludzi.
Nawet jeśli się rozstawali, panna Riddle pozostawała bezpieczna w swoim pokoju.
To pierwsza taka lekkomyślność z ich strony od czasu ostatniego ataku, a co
więcej Severus domyślał się, z czego mogła ona wynikać. Draco i Hermiona
tworzyli osobliwą parę, lecz to z pewnością nie przeszkadzało im w obchodzeniu
walentynek. Im w końcu też należała się chwila tylko dla siebie. Hermiona nie
miała łatwego życia w Hogwarcie, a co za tym idzie również Draco. Severus w
głębi duszy nie chciał ich karać za tę chwilę zapomnienia. Nie był tak
bezduszny, jak uważali uczniowie, zwłaszcza ci z Gryffindoru, choć akurat oni
mogli mieć ku temu podstawy. Poza tym czuł się coś winien tej dwójce. Pamiętał
tę nieszczęsną rozmowę z Draconem, którego jak się okazało, wszyscy źle
ocenili. W końcu Severus podjął decyzję. Westchnął ciężko, przejeżdżając dłonią
po twarzy. Miał tylko nadzieję, że nie będzie tego żałował.
— Nie poinformuję Lorda o waszym wyskoku,
ale jeszcze jeden taki numer i oboje traficie do niego na dywanik. Nie muszę
chyba również mówić, że do odwołania macie szlaban.
— Dziękujemy, profesorze.
Na twarzy Hermiony zagościł szeroki
uśmiech. Snape jakimś cudem wykazał się miłosierdziem. Tom naprawdę mógłby
zrobić z tego wielką i w dodatku bezsensowną aferę. Ostatnie, o czym marzyła,
to tłumaczenie się przed nim z randki z Draconem.
— Zejdziecie mi z oczu i marsz prosto
do pokoi.
— Dobranoc.
Pożegnali się uczniowie, po czym
pospiesznie opuścili gabinet, nie chcąc drażnić profesora.
— Było blisko.
Stwierdziła Hermiona już w drodze do
Pokoju Wspólnego Slytherinu. Mimo szlabanu cieszyła się z takiego obrotu
sprawy. Karę jakoś przeżyją. W przypadku konfrontacji z Tomem mogłoby być
różnie.
— Powinniśmy bardziej uważać.
— Kto mógł wiedzieć, że Snape urządza
sobie spacerki o tej porze.
— Również dobrze mógł to być
Dumbledore.
Hermiona spojrzała badawczo na
Dracona, który wyglądał na zatroskanego. Nawet nie wiedząc, co myśli,
przypuszczała, że zadręcza się z powodu tego, iż naraził ją na
niebezpieczeństwo. Zdecydowanie nie podzielała jego zdania. Rozumiała, że się o
nią martwi, ale nie mógł jej ochronić przed całym złem tego świata i nie
powinien tego od siebie wymagać. Draco dawał jej więcej niż ktokolwiek dotąd, a
dzisiejszy dzień był doprawdy niesamowity. To na tym powinni się skupić,
zamiast spekulować, co mogło się stać.
— Bardzo cię proszę, nie mówmy o tym
dzisiaj. Miło spędziliśmy dzień i nie chcę, aby jego końcówkę zepsuło widmo
jakiegoś pomyleńca.
Poprosiła Hermiona, pragnąć, aby Draco
przestał zadręczać się tym, co nagadał im Snape. Nic się nie stało i to powinno
być najważniejsze. Na szczęście plan Hermiony się powiódł. Draco w końcu na nią
spojrzał i uśmiechnął się łobuzersko. Niósł jej trzymaną dłoń do ust, aby
ucałować jej wierzch.
— Cieszy mnie, że ci się podobało.
Możemy to kiedyś powtórzyć.
W tym momencie dotarli do Pokoju
Wspólnego. Draco podał hasło, umożliwiając im wejście do środka. Od razu
skierowali się do dormitoriów.
— Dobranoc, mała.
Draco odprowadził Hermionę pod same
drzwi i na pożegnanie pocałował ją w czoło. Po dniu pełnym wrażeń obojgu przyda
się nieco odpoczynku.
— Dobranoc, Draco.
Hermiona uśmiechnęła się do niego po
raz ostatni, po czym zniknęła za drzwiami pokoju. Absolutnie nie czuła
zmęczenia, lecz mimo to wzięła rzeczy do spania i udała się z nimi do łazienki.
Przygotowując kąpiel, rozpamiętywała dzisiejszy dzień. Teraz jej wcześniejsze
obawy związane z walentynkami wydawały się dość śmieszne. Draco naprawdę się
postarał, aby ten przesłodzony i ociekający lukrem dzień dla nich stał się
wyjątkowym. Chciała, aby w ich życiu pojawiało się więcej takich chwili, nie
tylko ze względu na siebie, ale przede wszystkim Dracona. Zawsze obawiała się,
że nie jest dla niego wystarczająco dobra. Porównywała się do niemal każdej
dziewczyny i wypadała przy nich blado. Dla Malfoya była właściwie bardziej
przyjaciółką niż partnerką. Dzisiaj jednak poczuła, że tak nie musi być. Blokowały
ją lęk, złe przyzwyczajenia, lecz zaczęła się zastanawiać, czy są one nadal na
tyle silne, aby ją stłamsić i zamknąć w swoich sidłach. Nie pozbędzie się ich,
ale przecież mogła się z nimi nauczyć funkcjonować z tą jedną osobą. Draco to
nie był przypadkowy człowiek, którego powinna się obawiać. Jej racjonalna część
ufała mu bardziej niż komukolwiek na tym świecie. Niestety ta zaszczuta nie
znała czegoś takiego jak zaufanie. Dziś, gdy przytuliła się do Dracona, w jej
głowie rozpętało się istne piekło. Zalewające jej umysł wspomnienia biły się z
rzeczywistością. Okazało się, że głos Dracona zdołał powstrzymać tę walkę.
Docierające z zewnątrz bodźce okazały się silniejsze i to one zwyciężyły. Im
dłużej stała w jego ramionach, tym bardziej docierało do niej, że czuje się w
nich bezpiecznie. Draco był jej obrońcą, nie oprawcą. Powinna zawsze o tym
pamiętać. Z tą myślą Hermiona opuściła wannę. Otarła swe ciało ręcznikiem i
narzuciła na nie piżamę. Umyła zęby, po czym wychodząc z łazienki, zaczęła
zaplatać włosy w warkocz. Znalazłszy się w pokoju, ujrzała jakąś postać stojącą
przy kanapie. W pierwszej chwili zamarła, lecz szybko poznała niespodziewanego
gościa.
— Witaj, Błyskotko.
Powiedziała niemal z ulgą Hermiona,
podchodząc do skrzatki.
— Witam, panienko. Błyskotka
przeprasza, że przychodzi tak późno, ale nie zastała panienki wcześniej.
Błyskotka ma ważne wieści.
— Usiądź w takim razie i porozmawiamy.
Oznajmiła zaintrygowana Hermiona,
zajmując miejsce na kanapie. Spojrzała wyczekująco na skrzatkę, którą pomimo
pewnych oporów zajęła miejsce obok niej. Czuła się z tym niezręcznie, ale jej
pani takie rzeczy sprawiły radość, więc starała się wypełniać każde jej
polecenie, nawet jeśli uważała, że skrzatom takie zachowanie nie przystoi.
— Tak jak panienka kazała, Błyskotka
obserwowała dyrektora. To bardzo zły człowiek. Błyskotka słyszała, jak mówi
bardzo złe rzeczy i cały czas kłamie.
— Wiem, Błyskotko, ale bardzo mi
pomagasz, szpiegując go.
Hermiona znała stosunek skrzatki do
Dumbledore’a. Ta nieustannie powtarzała jej, że to straszny człowiek i powinna
na niego uważać. Miała jednak przeczucie, że tym razem dowie się czegoś
naprawdę istotnego. Błyskotka nie zjawiłaby się u niej z byle powodu o tak
późnej porze.
— Błyskotka dowiedziała się dzisiaj
czegoś, co na pewno zainteresuje panienkę. U dyrektora zjawił się niebieski
duch orła, który mówił. Błyskotka starała się wszystko zapamiętać, ale to było
tak dawno, że nie wie, czy czegoś nie pomyliła.
Skrzatka zaczęła miętosić w rękach
brzeg swojej spódnicy. Wiadomość, którą podsłuchała, dostarczono przed
południem. Chciała ją natychmiast powtórzyć swej pani, ale nie została jej.
Zjawiała się w jej dormitorium co jakiś czas, ale na próżno. W końcu zasnęła i
obudziła się zaledwie kilka minut temu. Obawiała się, że może przez to coś
przekręcić.
— Spokojnie, powoli wszystko ustalimy.
Zapewniła ją Hermiona, ujmując drobną
rączkę skrzatki. Bardzo zależało jej na wiadomości dostarczonej przez
tajemniczego patronusa, ale nie chciała dręczyć przy tym Błyskotki.
— Wiesz, kto przysłał tego ducha, skąd
przyleciał?
— Błyskotka nie zapamiętała nazwiska,
ale wie, że przyleciał z Ministerstwa Magii.
— Bardzo dobrze, to jest
najważniejsze. Co mówił ten duch?
— Dwudziesty drugi lutego zebranie
godzina dziesiąta.
— Wspominał coś o Wizengamocie?
— Tak, tak, Błyskotka pamięta.
Zebranie Wizengamotu dwudziestego drugiego lutego o godzinie dziesiątej.
Hermiona nie mogła uwierzyć we własne
szczęście. Dzięki podsłuchanej wiadomości z Ministerstwa otrzymali
niepowtarzalną szansę na wcielenie w życie swojego planu włamania. Druga taka
okazja mogła się szybko nie powtórzyć.
— Nawet nie wiesz, jak bardzo mi
pomogłaś, Błyskotko. Właśnie na taką informację czekałam. Będę jeszcze
potrzebowała twojej pomocy, ale wszystko powiem ci w najbliższym czasie. Teraz
zasłużyłaś na odpoczynek.
— Dziękuję, panienko.
Odpowiedziała rozpromieniona
Błyskotka, zeskakując z kanapy. Była z siebie dumna. Przysłużyła się swojej
pani, a to największa chluba dla każdego skrzata.
Po zniknięciu swojej podopiecznej,
Hermiona niemal skakała z radości. W końcu coś się ruszyło. Tym razem musi się
udać. Powinna jeszcze tylko powiedzieć o wszystkim Draconowi. Spojrzała na
zegarek. Dochodziła druga, ale uznała, że to nie może czekać. Hermiona nie
zastanawiając się zbyt długo, opuściła pokój i zapukała dość mocno do drzwi
swoich sąsiadów. W końcu usłyszała ruch po drugiej stronie i niewyraźne
przekleństwa. Już wiedziała, że udało jej się obudzić choć jednego lokatora,
którym okazał się Nott.
— Pali się, czy jak?
Zapytał zaspany Teodor, ziewając
przeciągle. Dopiero gdy przetarł oczy, zobaczył, kto dobija się do ich pokoju.
— Hermiona, coś się stało?
— Nie, ale muszę się natychmiast
zobaczyć z Malfoyem.
Teodor spojrzał z niezrozumieniem na
podejrzanie rozentuzjazmowaną Hermionę, lecz postanowił nie zadawać więcej
pytań. Otworzył szerzej drzwi, wpuszczając ją do środka.
— Jeśli tylko go dobudzisz, zapraszam.
Hermiona weszła do pokoju i podeszła
do pierwszego z brzegu łóżka należącego do Dracona. Spał on na brzuchu z lekko
rozchylonymi ustami. Wyglądał dość uroczo, co wcale nie przeszkodziło jej w
złapaniu go za ramię i potrząśnięciu nim.
— Malfoy, wstawaj.
Draco w pierwszej chwili nie
zareagował. Dotarł do niego jakiś głos, ale jego zaspany umysł dopiero po kilku
sekundach ustalił, do kogo on należy. To spowodowało jego natychmiastową
reakcję. Zerwał się do pozycji siedzącej, rozglądając się nerwowo.
— Co się dzieje? Coś się stało?
Zadawał kolejne pytania, na co
Hermiona przewróciła oczami. Malfoy jak zwykle pozostawał w ciągłej gotowości.
— Nic się nie dzieje. Muszę z tobą
porozmawiać.
Hermiona nawet w panującym tu mroku
dostrzegła pełen politowania wzrok Dracona.
— Porozmawiać? Czy ty się dobrze
czujesz? Która w ogóle jest godzina?
— Jakoś po drugiej, ale to nie jest
ważne. Im dłużej się będziesz zbierał, tym później wrócisz do łóżka.
— Ukatrupię cię, Riddle.
Stwierdził zrezygnowany Draco,
wychodząc spod kołdry. Riddle chyba już kompletnie odbiło. Po jaką cholerę ona
go budzi o tej porze, skoro rozstali się zaledwie godzinę temu? Lepiej dla
niej, aby miała ku temu dobry powód.
— To później, teraz chodź.
Oznajmiła Hermiona, kierując się w
stronę drzwi. Draco chcąc nie chcąc wsunął stopy w kapcie, rozglądając się za
jakąś koszulką, której nie znalazł. Postanowił to olać, Riddle już i tak się
niecierpliwiła.
— Czemu ty jesteś na boso?
Zapytał Draco, gdy znaleźli się na
korytarzu. Dopiero teraz dostrzegł, że Riddle nie ma na sobie butów, a jej
rozwalający się warkocz nie jest związany gumką. Hermiona z tego wszystkiego
dopiero teraz zdała sobie sprawę z braku obuwia.
— Zapomniałam.
— Mów wreszcie, o co chodzi, bo
zaczynasz mnie przerażać.
Oznajmił Draco, gdy w końcu znaleźli
się w pokoju Riddle. Jego umysł zaczął już pracować na nieco wyższych obrotach
i ciekawiło go, co tak ważnego miała u do powiedzenia Hermiona o drugiej w
nocy.
— Była u mnie Błyskotka. Podsłuchała,
że w przyszłą sobotę Dumbledore ma zebranie Wizengamotu.
— To mi chciałaś powiedzieć?
Zapytał z powątpiewaniem Draco, na co
Hermiona przewróciła tylko oczami. On się chyba jeszcze nie obudził.
— Malfoy, skup się. Dumbledore będzie
w Ministerstwie, gabinet zostanie pusty, a my się do niego włamiemy.
Teraz Draco zrozumiał wszystko, co nie
oznaczało, że mu się to podoba. Nie spodziewał się, że do realizacji szalonego
przedsięwzięcia Riddle dojdzie tak szybko.
— Może powinniśmy jeszcze trochę
zaczekać, lepiej się przygotować?
— Na co ty chcesz czekać? Taka okazja
może się szybko nie powtórzyć. Mamy tydzień, żeby się przygotować. Dumbledore’a
nie będzie w Hogwarcie. To w zasadzie najlepszy z naszych scenariuszy.
Hermiona nie chciała się kłócić z
Draconem, dlatego postanowiła mu wszystko spokojnie wytłumaczyć. Ten dzień był
naprawdę wyjątkowy i szkoda by go było zepsuć awanturą o coś takiego. Draco
mimo ogromnej niechęci musiał przyznać Riddle rację. Wyjazd Dropsa to dla nich
najlepsza możliwa opcja. Obawiał się jednak tego włamania. Tu i tak wszystko
mogło pójść nie tak, a ostatnie czego potrzebowali to problemy z dyrektorem świrem.
Niestety ten napad był nieunikniony. Hermiona go sobie nie odpuści, więc Draco
musiał zadbać o to, aby ograniczyć ryzyko do minimum. Nieobecność Dumbledore’a
bardzo temu sprzyjała.
— Bierzemy się za to od jutra.
Stwierdził pogodzony ze swym losem Draco,
na co Hermiona uśmiechnęła się szeroko. Zapowiadał im się pracowity tydzień i
wyjątkowo trudna sobota.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
— Myślę, że skończyłam.
Oznajmiła zadowolona z siebie Dafne, z
ulgą odkładając pióro. Jeden esej za nią. Wolała nie myśleć teraz o tym, że na
nim lista jej zadań domowych się nie kończyła.
— Ja nie, ale zdecydowanie potrzebuję
przerwy.
Teodor również odłożył swoje pióro,
przeciągając się na krześle. Nie miał dziś zupełnie chęci do nauki. W zasadzie,
gdyby nie Dafne nawet by nie przyszedł do biblioteki.
— Widzę, że nie tylko ja mam dzisiaj
znikomy zapał do nauki.
— Zapał mam, ale do Quiddtcha.
Najchętniej już wznowiłbym treningi. W sumie nawet pogoda temu sprzyja.
Istotnie dziś mimo lekkie mrozu niebo
pozostawało bezchmurne, a wiatr spokojny. Gdyby tylko taka pogoda się
utrzymała, Teodor nie zamierzał dłużej zwlekać. Im wcześniej zaczną treningi,
tym większe zyskają szanse na puchar.
— Nie dziwię się po takiej przerwie.
Dafne rozumiała Teodora bardziej, niż
te mógłby przypuszczać. Sama strasznie tęskniła za lataniem. Ze swoją miotłą
rozstała się w wakacje. W Hogwarcie nikt poza Hermioną nie wiedział, że lata.
Często zastanawiała się jednak, czy takie ukrywanie się ze swoimi pasjami ma
sens. Była wolnym człowiekiem i miała pełne prawo do układania życie po swojemu
i realizacji swoich marzeń.
— Zastanawiam się tylko nad zmianą
miotły. Mój Nimbus się sprawdza, ale niedługa ma wyjść nowa Błyskawica.
— Tak, ale ma średnie opinie. Jeśli
chodzi o szybkość, nie ma sobie równych, ale gorzej ze zwrotnością. Dla
pałkarzy będzie idealna, ale przy obrońcach i ścigających może się już nie
sprawdzać tak dobrze.
Teodor patrzył na Dafne z niemałym
zdziwieniem i ta dopiero wtedy zdała sobie sprawę, co powiedziała. Nie mając
pojęcia o Quidditchu, nie powinna wiedzieć takich rzeczy.
— Ty się znasz na miotłach?
— Nie, coś tam ostatnio czytałam i
jakoś tak…
— Takich informacji nie ma w pierwszej
lepszej gazecie, tylko w tych o Quidditchu.
Dafne westchnęła ciężko, wiedząc, że
nie ma sensu iść dłużej w zaparte. Teodor nie był naiwny, aby uwierzyć w jej
marne tłumaczenie. Zresztą nie chciała go okłamywać.
— Powiedzmy, że wiem o Quidditchu
więcej, niż mogłoby się wydawać.
— Grasz?
Zapytał niemal rozpromieniony Teodor.
W życiu nie podejrzewał Dafne o żaden związek z Quidditchem. Oczywiście, że
dziewczyny w Hogwarcie grały i niejednokrotnie dostawały się do drużyn, ale nie
w Slytherinie. W tym roku w eliminacjach nie uczestniczyła ani jedna
przedstawicielka płci żeńskiej. Wybierały one trybuny i kibicowanie chłopakom,
którzy akurat wpadli im w oko. Teodor sądził, że do tej grupy zalicza się
również Dafne.
— To chyba za dużo powiedziane.
Trenuję sama podczas wakacji.
Powiedziała Dafne, starając się
wybadać reakcję Teodor. Wyglądał na dość zdziwionego, ale pozytywnie.
— Czemu nie startowałaś w
eliminacjach?
— Nie moja liga, chociaż Hermiona
namawia mnie, żebym spróbowała w przyszłym roku.
— Jak zwykle mądrze gada. Zaraz
sprawdzimy, co potrafisz.
Niespodziewanie Teodor wstał z krzesła
i zaczął zbierać swoje rzeczy. Skończywszy, spojrzał wyczekująco na Dafne,
która tylko mu się przyglądała.
— Teraz?
— Oczywiście, że tak. Nawet pogoda nam
sprzyja.
— Nie mam ze sobą miotły.
— To się da załatwić.
Dafne wahała się przez chwilę, ale
ostatecznie spakowała swoje rzeczy i również wstała. Teodor uśmiechnął się
tylko, po czym oboje ruszyli w stronę wyjścia. Przez całą drogę rozmawiali o
Quidditchu. Teodor pytał o przeróżne rzeczy; jak długo lata, na czym, jakiej
drużynie kibicuje i wiele innych. Z każdą kolejną chwilą utwierdzał się w
przekonaniu, że Dafne naprawdę sporo wie o tym sporcie. To zaskakujące, ale
opowiadała mu o książkach, które on zaledwie kojarzył z tytułu. To niesamowite,
z jaką pasją Dafne mówiła o Quidditchu. Teodor czuł się, jakby odkrywał ją na
nowo.
Dotarli do Pokoju Wspólnego Slytherinu
i okazało się, że jest tam całkiem sporo ludzi. Na jednej z kanap dostrzegli
nawet swoich przyjaciół, którzy również ich zauważyli.
— Dafne, Teodor, chodźcie do nas.
Zawołał Blaise, przywołując przyjaciół
również ręką. Ci spojrzeli po sobie i niezbyt chętnie, ale ruszyli w ich
stronę. Zdecydowanie woleli przystąpić do realizacji swoich wcześniejszych
planów.
— Gdzie wy się włóczycie do tej
godziny?
Zapytał Blaise, gdy Dafne i Teodor do
nich podeszli. Siedzieli tu całkiem sporą grupką. Nawet Draco do nich dołączył,
tyle że bez Hermiony. To zdecydowanie pokrzyżowało Teodorowi plany. Malfoy
spędzał u swojej dziewczyny dużo czasu, ale akurat dzisiaj jak na złość musieli
siedzieć osobno.
— Spotkaliśmy się w bibliotece i w
sumie zaraz tam wracamy. Zaczęliśmy pisać esej na Eliksiry.
Dafne bezbłędnie wybrnęła z sytuacji,
nie wzbudzając przy tym podejrzeń. Po co cały salon miał wiedzieć, że widuje
się z Teodorem? Broń Merlinie się tego nie wstydziła. Po prostu przy Hermionie
nauczyła się, że pewne rzeczy powinny pozostać jasne wyłącznie dla samych
zainteresowanych.
— Normalni jesteście? Wystarczy wam
już tej nauki. Posiedzimy sobie, pogadamy.
Zachęcała ich Pansy, która od
walentynek naprawdę o wiele więcej czasu spędzała z przyjaciółkami. Nie chciała
dopuścić do tego, aby po raz kolejny poczuły się zaniedbane.
— Ogarniemy się i pomyślimy.
Powiedział wymijająco Teodor, po czym
oboje z Dafne ruszyli w stronę sypialni. Zatrzymali się dopiero na rozwidleniu
dróg.
— Co robimy?
Zapytała Dafne, nie wiedząc, czy ich
plany są w ogóle możliwe do zrealizowania.
— Ja ogarniam miotły, przebieramy się
i idziemy.
— Tylko wiesz, ja bym na razie chyba
wolała, żeby nie wszyscy wiedzieli, że latam.
Dafne chciała, aby jej mała tajemnica
na razie takową pozostała. Po co ludzie mieli gadać.
— Muszę wtajemniczyć Hermionę, bo bez
tego nici z porządnej miotły.
— Ona i tak wie.
— W takim razie przyjdę po ciebie za
dziesięć minut.
Dafne skinęła głową, po czym oboje
rozeszli się do swoich pokoi. Teodor przebrał się jak najszybciej i zaczął
pakować. Na torbę, którą opróżnił, rzucił zaklęcie zmniejszająco zwiększające.
Musiał w niej w końcu zmieścić dwie miotły. Jedną zabrał ze swojej szafy, a po drugą
ruszył w stronę tej Dracona. Przyjaciel urwałby mu za to łeb, ale postanowił zaryzykować
i dołożyć wszelkich starań, aby o niczym się nie dowiedział. W tym mogła mu
pomóc tylko jedna osoba. Z tą myślą Teodor wyciągnął z szafy przyjaciela miotłę
i umieścił ją wraz ze swoją. Upewniwszy się, że wziął wszystko, opuścił pokój i
swoje kroki skierował do sąsiednich drzwi. Zapukał w nie dwukrotnie i czekał.
Hermiona otworzyła mu dość szybko.
— Cześć, Teodor.
— Cześć. Wiem, że to już drugi raz,
ale potrzebuję twojej pomocy.
— W takim razie wejdź.
Hermiona otworzyła szerzej drzwi,
wpuszczając gościa do środka.
— Widzisz się dzisiaj z Draconem?
Zapytał Teodor, od razu przechodząc do
rzeczy. Hermiona nieco się zdziwiła, ale odpowiedziała.
— Wieczorem pewnie tak.
— A mogłabyś teraz? Chodzi o to, żeby
do kolacji nie wrócił do pokoju.
— Nie do końca rozumiem.
Stwierdziła po chwili Hermiona, która
nieco się pogubiła. Dlaczego miała odciągnąć Dracona do jego pokoju? Dzisiejszy
dzień postanowili spędzić osobno; ona przy planach, on ze znajomymi. Malfoy i
tak spędzał u niej bardzo dużo czasu. Jemu też należało się trochę rozrywki.
Nie mogli przecież siedzieć ze sobą bez przerwy.
— Chcę polatać z Dafne, ale ona nie ma
ze sobą miotły w przeciwieństwie do Dracona, który niestety prędzej by mi łeb
urwał, niż ją pożyczył. Obiecuję oddać ją bez szwanku, żeby się nawet nie
zorientował, że ktoś ją ruszał.
Wyjaśnił Teodor, nie owijając w
bawełnę. Z Hermioną nie byli szczególnie blisko, ale wiedział, że może jej
zaufać. Przy prezencie dla Dafne spisała się wspaniale. Liczył, że i tym razem
mu pomoże. Teraz Hermiona wszystko zrozumiała. Dafne najwidoczniej
wtajemniczyła Teodora w swoje zainteresowania. Cieszyło ją to, ponieważ
wszystko wskazywało na to, że są sobie coraz bliżsi. W takich okolicznościach
nie mogła im odmówić pomocy.
— Zajmę się nim.
Odpowiedziała w końcu, na co Teodor
wyraźnie się rozpromienił.
— Dziękuję, znowu ratujesz mi życie.
— Dobra, dobra. Idź już do Dafne.
— Do zobaczenia.
Pożegnał się Teodor, po czym opuścił
pokój Hermiony. Ta z kolei z szerokim uśmiech udała się w stronę łóżka, gdzie
porozkładała plany napadu. Zostały im trzy dni. Im bliżej soboty, tym bardziej
się denerwowała. Mieli po swojej stronie Błyskotkę, co dawało im sporą przewagę.
Mimo wszystko zawsze coś mogło pójść nie tak. Obawiała się ewentualnych
konsekwencji, ale była zdeterminowana, aby zrealizować swój plan. Ten gabinet
to ich ostatnia nadzieja. Pozbierawszy wszystkie plany, Hermiona udała się do
garderoby. Obszerny dres i za dużą koszulkę zamieniała na normalne ubrania, po czym
opuściła pokój. Swoje kroki skierowała do salonu, gdzie spodziewała się spotkać
Dracona. Nie myliła się, siedział on na jednym z foteli w towarzystwie kolegów
z drużyny i kilku dziewczyn. Nie wahając się, ruszyła w ich stronę.
— Któż to nas zaszczycił swą
obecnością. Zapraszamy, zapraszamy.
Blaise jako pierwszy zobaczył Hermionę
i nie omieszkał jej stosownie przywitać.
— Cześć wszystkim.
Hermiona od razu skierowała się w
stronę Dracona, który przyglądał się jej z zaciekawieniem.
— Szybko się stęskniłaś, mała.
Stwierdził na powitanie Draco. Nie
spodziewał się tutaj Riddle. Proponował jej wyjścia, ale uparła się, że woli
zostać u siebie. Uszanował to i samotnie udał się na spotkanie ze znajomymi.
Riddle jednak jak zwykle postanowiła go zaskoczyć.
— Jak chcesz, to zaraz mogę sobie
pójść.
— Jak już jesteś, to niech będzie, że
cię przygarniemy.
Hermiona szturchnęła Dracona w ramię,
jednak usiadła na oparciu jego fotela.
— Co się stało, że jednak przyszłaś?
Zapytał tym razem poważnie Draco.
Wolał się upewnić, że wszystko jest w porządku i Riddle nie sprowadziło tu
żadne zmartwienie.
— Mam już dosyć tych papierów. Dam
sobie na dzisiaj z nimi spokój.
Draco, nawet jeśli się zdziwił, nie
dał nic po sobie poznać. Sam miał już dosyć tego napadu. Zaplanowali niemal
wszystko, ale brakowało mu jednej istotnej części – awaryjnej drogi ucieczki.
Wiedział oczywiście, że Dumbledore będzie przebywał poza Hogwartem, a oni
dzięki Błyskotce będą się mogli teleportować, ale nie dawało mu spokoju dziwne
przeczucie, że to za mało. Jeszcze nie wspominał o tym Riddle, ale uznał, że
potrzebują koła ratunkowego i już nawet wiedział, co mogłoby nim być. Tym
jednak nie zamierzał zajmować się teraz.
— Brawo, mała, w końcu przebłysk
rozsądku.
— Halo, my tu też jesteśmy.
Rozmowę Dracona i Hermiony przerwał
Blaise, który opowiadał o czymś z ożywieniem, a ta dwójka ostentacyjnie go
ignorowała.
— Przecież cię słuchamy, Zabini.
— Co ty nie powiesz, Malfoy. W takim
razie, o czym mówiłem?
— Z całą pewnością nie było to nic
mądrego.
Hermiona uśmiechnęła się, wyczuwając
zbliżającą się kłótnie. Wyjście z pokoju chyba nie było takim złym pomysłem.
Nawet ona potrzebowała chwili wytchnienia.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Teodor i Dafne dotarli na boisko, a
konkretniej do szatni. Musieli gdzież zostawić rzeczy.
— Dam ci swoją miotłę, bo te szkolne
nadają się co najwyżej do zamiatania.
Powiedział Teodor, po czym wyciągnął z
torby miotłę, którą podał Dafne.
— A ty, na czym będziesz latał?
— Pożyczyłem miotłę Dracona.
— On o tym wie?
— Nie i Hermiona dopilnuje, żeby się
nie dowiedział.
Dafne uśmiechnęła się na te słowa.
Hermiona była gwarancją, że Draco nawet nie zauważy braku swojej własności.
— Nie ma na co czekać, idziemy na
boisko.
To mówiąc, Teodor wziął miotłę oraz
swojego prywatnego kafla i wyszedł z szatni, a za nim Dafne. Będąc na boisku,
od razu wznieśli się w niebo. Nott obserwował, z jaką łatwością jego
towarzyszce przychodzi prowadzenie miotły. Robiła to pewnie, ale z dużą gracją,
jakby urodziła się w powietrzu.
— Coś nie tak?
Zapytała Dafne, widząc, że Teodor
nieustannie jej się przygląda. Nie wydawało jej się, aby robiła coś źle, ale
wolała się upewnić.
— Nie, wręcz przeciwnie, świetnie
latasz.
— Jak na razie dopiero oderwałam się
od ziemi.
— To pora pokazać, że stać cię na
więcej.
Stwierdził z łobuzerskim uśmiechem
Teodor, rzucając Dafne kafla, którego ta bez trudu pochwyciła.
— Zaczniemy od dziesięciu rzutów.
Oznajmił Teodor, po czym podleciał do
swoich pętli. Dafne została na środku boiska, przygotowując się do starcia.
Budził się w niej tłumiony duch rywalizacji tak charakterystyczny dla graczy.
Do tej pory jej jedynym przeciwnikiem była umiarkowanie uzdolniona jeśli chodzi
o latanie siostra. Teraz nadszedł czas na prawdziwego rywala, któremu naprawę
chciała pokazać, że coś potrafi.
— Gotowy?
Zapytała głośno Dafne, gdy czuła się
już na siłach, aby zacząć.
— Jak najbardziej.
Na te słowa Dafne ruszyła w stronę
pętli. Nie miała żadnego planu, działała instynktownie. Poza tym to powinna być
przede wszystkim zabawa. Okazało się to dobrą taktyką. Jej końcowy wynik
wynosił sześć trafień.
— Jestem pod wrażeniem. Niektórzy z
naszych ścigających w takiej potyczce nie przekraczają pięciu.
Powiedział z uznaniem Teodor,
podlatując do Dafne. Naprawdę był pod wrażeniem jej umiejętności, tym bardziej
że należała do zdanych na siebie samouków. W takich przypadkach w grę musiały
wchodzić talent i ogromna determinacja.
— W takim razie chyba musisz się za
nich bardziej wziąć, jeśli chcecie zdobyć puchar.
— Przydałabyś się nam w drużynie.
— Nie żartuj.
— Mówię poważnie. Dlaczego nie
startowałaś w eliminacjach?
Teodora naprawdę to ciekawiło.
Przecież widać gołym okiem, że Dafne uwielbiam Quidditcha. Na miotle czuła się
pewnie i wyglądała, jakby była stworzona do latania. Czemu więc nie chciała
choć spróbować swych sił?
— Sama nie wiem. Wiesz, jak to u nas
jest, dziewczyna powinna siedzieć na trybunach i kibicować, nawet jeśli nie
ogarnia, co dzieje się na boisku. Nie chciałam się wyłamywać, ale teraz wiem,
że to ostatnia rzecz, jaką powinnam się przejmować.
Wyznała Dafne, wpatrując się w
horyzont. Zamierzała posłuchać Hermiony i nie przejmować się ludźmi, tylko
wziąć udział w przyszłorocznych eliminacjach. Dość ukrywania się. Im więcej
rzeczy robiła po swojemu, tym bardziej wolna się czuła.
— Z przyjemnością przyjmę cię do
składu, o ile mnie nie zdegradują.
— Żartujesz, jesteś świetnym
kapitanem.
— Okaże się po meczu z Gryffindorem.
— Nie liczy się jedno starcie, a
całokształt. Nasza drużyna na czele z tobą wskoczyła na wyższy poziom. Znacznie
spadła nam ilość fauli i utraconych kafli.
— Jesteś niesamowita.
Wyznał Teodor, naprawdę będąc pod
wrażeniem wiedzy Dafne, ale nie tylko. Od dawna szukał w niej czegoś więcej.
Coś go do niej ciągnęło, ale nie rozumiał, co. Zawsze działał na chłodno,
dlatego stopniowo starał się ją odkryć. Dafne przy Hermionie rozkwitła, a
Teodor zaczął w niej widzieć dziewczynę, którą naprawdę mógłby się
zainteresować. Dziś odkrywszy jej pasję, przepadł zupełnie. Nie chodziło tu
nawet o sam fakt, że w grę wchodził Quidditch, choć i to było niezwykłe. Odnalazł
istotną część Dafne, która dała mu jej pełny obraz. Była niezwykłą osobą, pełną
pasji, ambicji, planów. W zasadzie powoli na nowo odkrywała siebie, a Teodor
czuł się zaszczycony, że może w tym uczestniczyć.
Na komplement Notta, Dafne uśmiechnęła
się nieco niepewnie, a jej policzki stały się różowe. To miłe, że Teodor
doceniał jej pasję. Zyskała przynajmniej pewność, że nie popełniła błędu,
wyznając mu swój mały sekret.
— Co powiesz na drugą rundę?
Zaproponował Teodor, zdecydowanie nie
chcąc jeszcze kończyć tej zabawy.
— Jeszcze się pytasz? Nie siedziałam
na miotle od wakacji.
Teodor zaśmiał się na te słowa,
gratulując sobie w duchu, że załatwił im czas aż do kolacji.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
— Gdzie są Dafne i Teodor? Do tej pory
siedzą w bibliotece?
Zastanawiała się Pansy, gdy wraz z
całą resztą siedzieli już na kolacji. Dwójka ich przyjaciół zdawała się
przepaść w odmętach ksiąg i pergaminów.
— Może trzeba sprawdzić, co z nimi.
Zaproponował Blaise, lecz natychmiast
odpowiedziała mu Hermiona.
— Na pewno kończą esej. Kolacja
dopiero się zaczęła, więc pewnie tylko się trochę spóźnią.
Hermiona miała nadzieję, że ma rację,
w przeciwnym razie będzie musiała kombinować, jak nadal kryć tę dwójkę. Całe
popołudnie spędziła z Draconem w salonie z jego przyjaciółmi. Malfoy proponował
jej nawet wcześniejsze ulotnienie się, ale zdecydowanie nalegała, aby zostali.
Ewakuację do pokoju postanowiła sobie zachować jako opcję awaryjną na wypadek,
gdyby Teodor i Dafne nie wrócili po kolacji z boiska. Poza tym w salonie było
całkiem miło. Wydawało jej się to niemożliwe, ale nawet Tracey i Pansy zdawały
się jej nie traktować jak intruza. Potrafiły normalnie się do niej zwracać, a
raz nawet zaśmiały się z czegoś, co powiedziała. To było dziwne, ale nie
zamierzała się w to zagłębiać. Odpowiadał jej taki stan rzeczy.
— Całe popołudnie przy książkach i
jeszcze im mało. Cokolwiek to jest, mam nadzieję, że nie jest zaraźliwe.
— Spokojnie, Zabini. Tobie zarażenie
inteligencją nie grozi.
Blaise nie zdążył odpowiedzieć
Draconowi, ponieważ w sali pojawili się spóźnialscy.
— Nareszcie jesteście. Ile można
siedzieć w bibliotece?
Zapytała Pansy, gdy tylko Dafne i
Teodor usiedli obok Hermiony. Wyglądali dziwnie. Twarze obojga były
zaróżowione, a włosy zmierzwione. Co oni robili w tej bibliotece?
— Chcieliśmy skończyć esej, żeby nie
zostawiać go na później.
Dafne nieświadomie wstrzeliła się w
wersję Hermiony. Może to trochę idiotyczne, że okłamywali bliskich, ale na ten
moment uznali, że tak będzie lepiej. Niestety ich przyjaciele uwielbiali się we
wszystko wtrącać i kombinować, a to ostatnie czego potrzebowali.
— I jak wam poszło?
Zapytała Hermiona, choć cała
wtajemniczona trójka wiedziała, że nie chodzi jej o jakąś pracę domową.
— Wspaniali, Dafne naprawdę mnie
zaskoczyła.
Oznajmił Teodor, po czym spojrzał na
pannę Greengrass, która odpowiedziała mu uśmiechem. Hermionie zrobiło się
ciepło na sercu na ten widok. To niesamowite obserwować, jak dwoje ludzi powoli
się do siebie zbliża. Czuła, że Dafne i Teodorowi może się udać, stworzyć razem
coś niezwykłego. Mieli ze sobą wiele wspólnego. Spędzali razem sporo czasu.
Zbliżało ich do siebie coraz więcej rzeczy. Od pewnego czasu Hermiona zaczęła
rozumieć, jak ważne jest mieć przy sobie kogoś bliskiego. Odruchowo spojrzała
na Dracona, który zajadał kanapki. Nie wyobrażała sobie bez niego codzienności.
Stał się jej małym uzależnieniem, a może nawet czymś więcej…
— Co jest?
Zapytał Draco, gdy zorientował się, że
Riddle od dłużej chwili przygląda mu się z nieodgadnionym uśmiechem.
— Nic, po prostu cieszę się, że cię
mam.
Hermiona powiedziała to tak po prostu,
chcąc, aby wiedział. Powinno się mówić bliskim osobom, jak bardzo są dla nas
ważne. Hermiona zdecydowanie za rzadko okazywała to Draconowi, który w efekcie
był zdziwiony jej słowami. Nie dał tego jednak po sobie poznać i o nic nie
pytał.
— I vice versa, mała.
Witam.
Bardzo długo mnie tu nie było i
nawet nie wiecie, jak za tym tęskniłam. Ostatnie kilka tygodni było dla mnie
bardzo ciężkie, ale chociaż sesja mi odpadała, ponieważ udało mi się niemal
wszystko zaliczyć i mam spokój przynajmniej z tym.
Z rozdziału jestem zadowolona.
Pojawia się w nim lubiany wątek Teodora i Dafne, który będzie się coraz
prężniej rozwijał, o czym sami się przekonacie.
Nie wiem jeszcze, kiedy pojawi
się kolejny rozdział, ale myślę, że najpóźniej na początku marca. Będę Was
informować na bieżąco. Mam nadzieję, że pomimo mojej rzadszej obecności nie
zapomnieliście o mnie.
Laf
:) jak zawsze świetny tekst :) oby tak dalej!!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam tak bardzo! Nie moge sie juz doczekać kolejnego rozdziału:)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czekam na kolejne ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Od rana coś miłego do przeczytania.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Pozdrawiam i życzę weny.
Nareszcie. Nawet nie wiesz jak długo i nerwowo czekałam. Mam nadzieję, że rozdziały pojawią się czesciej. Ten jest super. Już szykuję się na napad na gabinet.
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie. Uwielbiam Twoją twórczość po prostu. A Teodor i Daphne to moja ukochana para. Już czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak ja się za tym stęskniłam! Wiem, że ostatnio rzadko komentowałam, ale czytam wszystko na bieżąco. Ale może trochę bardziej merytorycznie? Relacja Teodor-Dafne chwyta za serducho - tak ciekawie kontrastuje z Hermioną i Draco, których związek - chociaż pełen okoliczności *uwaga: eufemizm* niemiłych - jest piękny. Ujęło mnie to zdanie Hermiony na końcu, że po prostu cieszy się, że ma Draco. I nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo mi ulżyło, kiedy Draco postanowił obmyślić plan b - nie podoba mi sie ta nieobecność Dumbledore'a, a nawet jeśli, to niełatwo będzie się włamać i okraść - w końcu jest potężnym czarodziejem, nie ma co zaprzeczać. Bo nawet jeśli uda im się ominąć zabezpieczenia przeciw wkroczeniu niepożądanych do gabinetu, to nie chce mi się wierzyć, że Dumbledore nie zachował żadnych środków ostrożności. Miejmy nadzieję, że pycha i arogancja szybko go zgubią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
C.
aj Severus nawet ma uczucia :3 Draco i Hermiona jak zawsze super :D
OdpowiedzUsuńaaaaaaa Theo z Dafne awwww tak słodko już nie mogę się doczekać ich razem więcej :3 super rozdział czekam z niecierpliwością na kolejny :D
pozdrawiam :)
Uwielbiam twoje opowiadanie czasami dzisiaj tak sie ucieszylam z nowego rozdziału że czytałam z bananem na twarzy :D I TO W MIEJSCE PUBLICZNYM a ludzie się mnie pytają co się dzieje XD
OdpowiedzUsuń<3
Jeju tyle czekania się opłaciło <3 Fajnie,że taki długi rozdział,no i wątek Dafne i Teodora,no miód na moje serce <3 Z niecierpliwością czekam na kolejny,dużo weny życzę :)))
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo dobry, taki lekki i przyjemny. Cieszę się, że rozwinęłaś wątek Dafne i Teodora, kibicuję im ! Mam tylko takie pytanko, co z Zabinim ? Uwielbiam tę postać, zawsze wprowadza dobrą atmosferę i wesołą aurę, dlatego błagam !! Niech znajdzie sobie kogoś lepszego niż Pansy. ( sugeruję np taka Ginny :) ^^) Dlatego proszę o jakąś wskazówkę co do dalszych losów murzyna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mrs.Vinetteage-Malfoy
Rozdział lekki do czytania, podoba mi się ta więź Dafne-Teo. No i końcówka Dramione mnie zabiła, k o c h a m. Poza tym, czytając komentarze doszłam do wniosku, że też się zgadzam, że Zabini powinien mieć kogoś lepszego. Chyba, że Pansy się bardzo zmieni. Ale w to wątpie. Chociaż już i tak jest lepiej. No, czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńWeny,
MJ
Tyle czasu, codzinne sprawdzanie i wkońcu jest ! ♡ Jak zwykle cudowny i nie mam do czego sie doczepić, ale to już rutyna ^^ Bardzo mnie ucieszyl wątek Dafne i Teodora, ale troche mi zabraklo jednak dramione. Mam nadzieje, że wkrotce wrocą na dluzej i nie bedzie calych rozdzialow o Dafne i Teo, chociaż ten byl potrzebny :) Gratulacje z zaliczonej sesji ! Owocnego pisania następnego rozdzialu ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne!Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.Zapewne będzie tak samo ciekawy jak inne.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci takich pomysłów!
Czekałam długo, bardzo długo, ale jestem cierpliwa:-D i opłacało się rozdział super jak zawsze♥:-)
OdpowiedzUsuńW końcówce rozdziału się zakochałam. Mam nadzieję że napad wypali i to nie jest kolejny podstęp Albusa, ponieważ mam dziwne podejrzenia co do tego, że Dumbledore to wszystko ukartował. Bo nic pozostaje mi czekać na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJak moglibyśmy o tobie zapomnieć. Świetny rozdział, a więc to Snape, a nie Dumbledore ;) Masz rację wątek Dafne i Teodora jest równie ciekawy. Cieszę się, że wyznała mu ten mały sekret, bo to popołudnie było słodkie. A jakie zmiany w Hermionie! Wow! Nie mogę już się doczekać napadu, czuję, że nieźle namieszasz :D pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~Madzik
Bardzo fajanie się czytało czyli tak jak każdy Twój wpis :) nie mogę doczekać się kolejnej notki , bardzo się też cieszę że sesja Ci się udała pozdrawiam Blackangell
OdpowiedzUsuńOj cudowny rozdział. Najbardziej urzekła mnie jednak końcówka i to proste wyznanie Hermiony, które mam nadzieję, będzie potęgować na przyszłość.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :)
OdpowiedzUsuńNJ
Kocham to <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next :-)
GENIALNY <3
OdpowiedzUsuńNo wątek Teodora i Dafne genialny ta para na pewno dorównuje naszej kochanej dramione ❤ rozdział wspaniały i nie mogę uwierzyć że teraz muszę czekać do marca na kolejny 😔
OdpowiedzUsuńChciałam ci podziękować za to że mogę czytać tak wspaniale opowiadanie jesteś niesamowita. Pewnie słyszałaś to już nie raz ale takich ludzi powinno się doceniać bo nie wyobrażam sobie teraz dni bez twojego dramione. To w jaki sposób opisujesz emocje bohaterów i wprowadzasz w dalsze losy jest genialne . Szczególne ukłony w twoją stronę 👑 jeszcze raz dziękuje za to że moglam zagłębić się w tą wspaniałą historię i życzę dużo weny . Na pewno będę czekać na kolejne rozdzialy i obiecuję że będę do końca histori dramione 😘😍
Rozdział przyjemny, dobrze się go czytało.
OdpowiedzUsuńCzekałam, czekałam, aż zapomniałam o tym opowiadaniu, ale gdzieś tam z czeluści pamięci wyciągnęłam tę informację o sprawdzeniu nowości i jest. Nie ma co narzekać. :)
Będę dodawała komy anonimowo, ale na ich końcu będę się podpisywać:
OdpowiedzUsuń~E (nie będzie ci to przeszkadzało? :D )
Mam nadzieję, że szybko bloga nie zakończysz (LaFin miało jakoś z 60 rozdziałów, na tym blogu to ZDECYDOWANIE za mało <3 Jesteś wspaniałą pisarką :O ) Życzę weny, powodzenia i czasu ( nie tylko na pisanie, oczywiście, odpoczynek ważna rzecz! :D )
Pozdrawiam!
~E
P.S. (pisałam ten sam kom pod Spisem treści, ale chyba się nie dodał xD Sorki)
Twój blog jest świetny , ale może Tom i Hermiona zaczęliby sie lepiej dogadywać ��
OdpowiedzUsuńJeden z lepszych blogów jaki czytałam <3 Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńO matko matko!!! ❤❤❤ Fantastyczny, Wspaniały, Przecudowny!!! Tak się cieszę, że to nie stary Drops, tylko Severus ich przyłapał, bo gdyby to był Dumbledore, to nie wiem co by się stało... A relacja Teodor i Dafne? Epicka! ❤ Naprawdę aż mnie ciarki przechodziły z podekscytowania! ❤ I ta cała akcja konspiracja z miotłami ❤ A końcowe przemyślenia Hermiony i ten gest w stronę Draco ❤❤❤ Naprawdę wspaniałe ❤ Oczywiście jak zwykle czekam z wielką niecierpliwością na następny rozdział. Życzę Ci duuuużo weny i powodzenia na studiach i z obecnymi problemami, z którymi się borykasz... Mam ogromną nadzieję, że wszystko będzie dobrze ;) Pozdrawiam Z. ;)
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuń♡
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny?
OdpowiedzUsuń