— Nie wierzę,
że to już jutro. Wydawało się, że jest tak dużo czasu, a jutro o tej porze
będzie po wszystkim.
Trajkotała jak
najęta Dafne, krążąc po pokoju Hermiony. Przysłali ją tu panowie, aby ponagliła
pannę Riddle, która spóźniała się całe dwie minuty. Niemal cały Slytherin
chodził niezdrowo pobudzony z powodu jutrzejszego meczu z Gryffindorem. Miał on
rozstrzygnąć, który dom zdobędzie Puchar Quidditcha. Czemuś takiemu musiały
towarzyszyć wielkie emocje, ale nie w przypadku Hermiony, która spokojnie
kończyła się ubierać w garderobie. Prawdę powiedziawszy,
miała już serdecznie dość tych finałów. Treningi wznowiono osiem tygodni temu,
ale ostanie dwa były nie do zniesienia. Cała banda nie mówiła o niczym innym
jak o tym meczu. Nie raz zdarzyło jej się nawrzeszczeć na Malfoya za to, że
nawet gdy nie wyciąga jej na treningi, swoim gadaniem o nich przeszkadza jej w
tłumaczeniu, a tak niewiele zostało i czuła, że jest już blisko. Zbliżała się
do schyłku istnienia plemienia Ludzi Lasu. Natknęła się nawet na wzmiankę o
mędrcach, którzy podjęli się zebrania mądrości pokoleń. Ten zbiór to musiała
być Księga Ludzi Lasu. Hermiona z niecierpliwością wyczekiwała innych
informacji o niej. Teraz jednak liczył się tylko Quidditch.
— Jesteś już
gotowa?
Niecierpliwiła
się Dafne, tylko potwierdzając myśli Hermiony.
— Możemy iść.
Oznajmiła w
końcu ku radości Dafne Hermiona. Ta pierwsza niemal w podskokach ruszyła do
salonu, zostawiając nieco w tyle swoją towarzyszkę.
— W końcu,
musimy iść. Co ty tam tyle robiłaś? Do biblioteki wyszykowałabyś się w sekundę.
Tak oto
powitał swą dziewczynę zniecierpliwiony Draco, podnosząc się z oparcia kanapy.
— Spóźniłam
się trzy minuty, więc nie rozumiem, po co ta histeria.
— Tyle że
każdy był tu przed czasem.
Oznajmił
Zabini, który również aż palił się do treningu. Hermiona miała ochotę się po
prostu roześmiać. Oni wszyscy powariowali, ale wiedziała, że to już nie czas na
ratunek. Jedyna opcja to pozwolić im na to szaleństwo.
— To chodźmy
na ten trening.
Niespodziewanie
Hermionie odpowiedziały bojowe okrzyki, po czym cała drużyna wraz z kibicami
ruszyli na boisko. Hermiona szła nieco za zawodnikami, nie chcąc się przepychać
przez ten oszalały tłum. Na korytarzu jednak niespodziewanie ktoś do niej
dołączył.
— Cześć.
— Cześć,
Wiliam. Nie wiedziałam, że ty też zaliczasz się do tych zapaleńców.
Hermiona
wskazała na Ślizgonów skandujących bojowe hasła, które miały zagrzewać
zawodników do walki.
— Ależ skąd,
Tracey nalegała, żebym obejrzał z nią trening, więc jestem.
— Znam to,
gdyby nie Draco też by mnie tu nie było. Fajnie, że tak dobrze się dogadujecie
z Tracey.
Wyznała Hermiona,
która naprawdę się cieszyła z rosnącej zażyłości tej dwójki. Od zawsze gdzieś z
tyłu głowy miała, że odbiła Davis Dracona. Każdy wiedział, że Malfoy i tak nie
zamierzał się z nią wiązać, ale niesmak pozostał. Czuła się lepiej, wiedząc, że
Tracey również zaczęła układać sobie życie.
— Tak, to
naprawdę niezwykła dziewczyna, a przy bliższym poznaniu jeszcze zyskuje.
Hermiona nie
zdążyła odpowiedzieć, ponieważ nagle znikąd pojawili się przy ich Draco i
Tracey. Spojrzeli najpierw na siebie, lecz to było zbyt niezręcznie, więc
skupili uwagę na swoich towarzyszach.
— Wszędzie cię
szukałam, Wiliam. Już myślałam, że się rozmyśliłeś.
Powiedziała z
uroczym uśmiechem Tracey, choć nieco minęła się z prawdą. Przez cały czas miała
Wiliama na oku, lecz gdy ujrzała przy nim Riddle, postanowiła do nich dołączyć.
Z powodu wcześniejszych doświadczeń tym razem postanowiła dmuchać na zimne i
jej nie lekceważyć. To prawda, że postanowiła utrzymywać z nią poprawne
stosunki, ale kolejnego chłopaka nie zamierzała jej odstąpić.
— A ty gdzie
się gubisz, mała? Ktoś mnie musi zagrzewać do walki.
Mówiąc to,
Draco zarzuciła Hermionie na szyję swój szalik, po czym ujął ją za rękę. Nim ta
zdążyła cokolwiek powiedzieć, poprowadził ją na początek korowodu, uprzednio
rzucając Wiliamowi groźne spojrzenie. Pogawędek się skubańcowi zachciało z jego
małą. Davis mu nie wystarcza? Niech się lepiej nią zajmie, skoro tak cudowanie
im się układa.
— Co ty
robisz?
Zapytała w
końcu Hermiona, widząc zaciętą minę Dracona. Co go w ogóle ugryzło? Odpowiedź
otrzymała bardzo szybko.
— Czemu ty
rozmawiasz z tym Marsonem?
— Tylko mi nie
mów, że jesteś zazdrosny. Rozmawialiśmy o Tracey.
— Nie jestem
zazdrosny.
Kłamał. Nic
nie mógł poradzić, że gdy widział tego Wiliama przy Riddle, zapalała mu się
czerwona lampka. On był tak irytująco grzeczny, ułożony, kulturalny, że aż
człowieka krew zalewała. Gdyby nie zagadywał Hermiony, nic by do niego nie
miał, ale tak znalazł się na jego czarnej liście.
— Chciał być
tylko miły, więc daj sobie już spokój.
Hermiona z
anielską cierpliwością po raz kolejny tłumaczyła Draconowi to samo. Czemu nic
nie docierało do tej jego pustej głowy? Coś mu się w niej uroiło i uparcie się
tego trzymał, choć nie miał ku takiemu zachowaniu żadnych podstaw.
— Też chciałem
kiedyś być dla ciebie tylko miły.
Hermiona w
końcu nie wytrzymała i zaczęła się śmiać.
— Ty miły?
Chyba ci się coś przyśniło.
Draco spojrzał
na nią, udając urażonego, lecz było widać, że przestał się już dąsać. Riddle
miała rację, po co on się przejmuje jakimś tam grzecznym Wiliamem, skoro ona wybrała
jego. Zresztą jak wiadomo, Hermiona wolała blondynów. Draco nie miał czasu
dłużej się nad tym rozwodzić, ponieważ dotarli na miejsce. Pospiesznie
pożegnała się z Hermioną i wraz z resztą drużyny udał się do szatni. Ta z kolei
ruszyła na swoje stałe miejsce na trybunach. Tuż przed rozpoczęciem treningu
dołączyła do niej Dafne.
— Czuję, że
wygrają. Są świetnie przygotowani, chociaż Gryfoni też mają swoje plusy.
Zaczęła mówić
Dafne, gdy zawodnicy pojawili się na boisku. Hermiona wiedziała, że tak będzie
wyglądał cały trening.
— Wygrają
lepsi.
— Nie zawsze,
czasami jeden zawodnik albo łut szczęścia potrafią przesądzić o wyniku meczu. Teodor
uważa tak samo, dlatego stara się przygotować chłopaków na wszystko.
— Skoro już o
Teodorze mowa, to jak wam się układa?
Ten temat
interesował Hermionę znacznie bardziej. Kibicowała tej dwójce od dawna, więc
liczyła, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Na to pytanie Dafne zarumieniła
się lekko, co Hermiona uznała za dobry znak.
— Dobrze,
znaczy tak myślę. To wszystko jest takie nowe.
Jej relacja z
Teodorem nie zmieniła się jakoś drastycznie, ale odczuwała nawet te drobne
zmiany. Zaczął ją komplementować, czym niejednokrotnie ją zawstydzał. Coraz
częściej zdarzało mu się złapać ją za rękę, czy to przy wspólnej nauce, czy gdy
po prostu obok siebie siedzieli. Kilka razy nawet ją objął i to nie tylko
wtedy, gdy byli sami. Czuła się bardzo szczęśliwa, ponieważ nie utraciła nic z
ich dawnej relacji, a jedynie zyskała. Coraz bardziej zakochiwała się w
chłopaku, który stał się również jej przyjacielem.
— Myślę, że
będziecie wspaniałą parą.
Słowa Hermiony
tylko powiększyły rumieniec Dafne. Z opresji wyratował ją Teodor, rozpoczynając
trening, na którym skupiły się dziewczyny.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Harry zmierzał
do gabinetu dyrektora na ich kolejną lekcję. Dziś jednak był zdeterminowany,
aby odbyła się ona na jego warunkach. Miał dość pozbawionych sensu strzępków
przeszłości Voldemorta i powtarzania, jakim to nie jest Wybrańcem i niebawem
zbawi ludzkość. Chciał rozmawiać o Hermionie. Albus musiał przestać mamić go
jej wrodzonym złem, które płynęło w jej krwi. Ta sama krew płynęła w niej od
zawsze, a jakoś nie przypominał sobie, aby przejawiała skłonności do
okrucieństwa. Była to najłagodniejsza i najbardziej uczynna osoba, jaką
kiedykolwiek poznał, co udowadniała każdego dnia. Nie potrafił sobie dłużej
wmawiać, że jest potworem. Nie chciał tego dłużej robić, pragnął prawdy.
Dotarłszy do
posągu, Harry dostrzegł, że przed chwilą ktoś go używał. Przyspieszył i w
ostatniej chwili zdążył wskoczyć na początkowy schodek. Kucnął, aby osoba u
szczytu go nie ujrzała. Dostrzegł fragment czarnej szaty i już wiedział, że to
Snape. Szczęście mu dopisał. Bardzo chętnie posłucha rozmowy tej dwójki.
Gdy schody się zatrzymały, Harry skulił się
jeszcze bardziej, aby nikt z wnętrza gabinetu go nie dojrzał. Usłyszał pukanie,
a potem skrzypienie zawiasów. Upewniwszy się, że drzwi ponownie się zamknęły,
natychmiast do nich podszedł. Nagle doznał olśnienia, miał przy sobie pelerynę
niewidkę. Natychmiast wyciągnął ją zza paska i na siebie zarzucił. Czuł się
teraz o wiele pewniej. Nałożył na siebie zaklęci, które pozwoliło mu lepiej
słyszeć, dziękując przy tym Merlinowi, że dyrektor nie wyciszył gabinetu.
— Witam,
Albusie, wzywałeś mnie.
— Witaj,
Severusie. Usiądź, musimy porozmawiać.
Snape zajął
krzesło przed biurkiem, a Harry w napięciu czekał na to, co zaraz usłyszy.
— Jesteś moimi
oczami i uszami w tej szkole. Zleciłem ci obserwowanie Hermiony Riddle, co więc
wiesz.
— Dziewczyna
niczym się nie wyróżnia. Jej codzienność to lekcje i biblioteka.
— Te
informacje są bezużyteczne. Ludzie zaczynają gadać. Fakt, że jest córką Toma,
nie robi już na nikim większego wrażenia. Nawet najbardziej wiarygodne słowa z
czasem tracą swą moc, gdy nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości.
— Ludzie
zawsze gadają, zwłaszcza młodzi.
— Młodzi to
nasza przyszłość, nigdy nie można ich lekceważyć. Potrzebujemy ich po naszej
stronie, a zwłaszcza Harry’ego. To on jest symbolem okrucieństwa Toma. Nie
możemy dopuścić do jego wątpliwości, a wiem, że je ma. Z Hermioną łączyło go
wiele, ale te więzi muszą zniknąć.
Harry słuchał
tego wszystkiego, nie potrafiąc wyjść z szoku. Nie poznawał człowieka, którego
uważał za swojego mentora. To nie był dobroduszny Dumbledore, który wszystkich
bronił i potrafił okazać serce nawet największemu wrogowi. Mężczyzna za
drzwiami brzmiał obco, wręcz wzbudzał w nim pewne obawy. Poczuł się, jak
przedmiot, o którym można decydować i zrobić z nim, cokolwiek się zechce. Słowa
dyrektora były dalekie od troski, o której tak często mówił. Brzmiał raczej,
jakby chciał go zmanipulować. Harry’emu bardzo nie spodobała się ta myśl. Czuł
się skołowany, nie rozumiał, co się dzieje. Przecież znał Albusa, podziwiał go,
sądził, że mu na nim zależy. Gdzie więc w tym wszystkim miejsce na to, o czym
teraz mówił? Symbol okrucieństwa Toma? Zerwać więzi łączące go z Hermioną? W
głowie Harry’ego nieproszona pojawiła się myśl, że złe zdanie Albusa o Riddle nie
wynika z otrzymywania na jej temat nieprawdziwych informacji, lecz jego
celowych działań. Nie chciał w to wierzyć. Nie chciał wątpić w człowieka,
którego uważał za swojego opiekuna. Ziarno zostało już jednak zasiane.
— Czego ode
mnie oczekujesz?
— Informacji,
Severusie. Młoda Riddle nie może zrujnować kolejnego Pottera. Tym razem możemy
nie mieć tyle szczęścia. Nie możemy sobie na to pozwolić…
Harry nie
słyszał już nic, wzmianka o jego ojcu przysłoniła wszystko inne. Dlaczego Albus
twierdził, że to Hermiona zrujnowała Jamesa? Przecież jego rodzice zginęli z
rąk Voldemorta, który chciał zabić jego. Oddali za niego życie, a on stał się
Wybrańcem. Gdzie w tym wszystkim miejsce dla Hermiony? Z tego, co się
dowiedział, w chwili śmierci jego rodziców miała zaledwie cztery miesiące.
Czemu takie dziecko mogło być winne?
Nagle
przypomniała mu się jedna z rozmów z dyrektorem. Zapytał wtedy o powód, przez
który Hermiona nie wychowywała się ze swoimi biologicznymi rodzicami.
„— Aby ją chronić, Harry. Tom tylko czekał na
potomka, którego mógłby uczynić swoim następcą. Zakon nie mógł do tego
dopuścić, dlatego została mu ona odebrana i umieszczona u mugoli”.
Zakon porwał
Hermionę. Zakon, czyli kto? Harry’emu nasuwała się jedna myśl, lecz była zbyt
przerażająca, aby ją do siebie dopuścić. Co jednak innego mogło łączyć Hermionę
i jego ojca? Harry czuł, jakby zawalił mu się cały świat. Niczego nie mógł być
już pewien. Nie wyobrażał sobie Jamesa w roli porywacza, a jeśli nawet,
dlaczego nikt mu o tym nie powiedział? Przecież miał prawo wiedzieć! Nic nie
trzymało się już kupy. Wątpliwości, których tak obawiał się Albus, właśnie
wybuchły w nim ze zdwojoną siłą. Po raz pierwszy zwątpił w Dumbledore’a. Zawsze
wierzył mu w absolutnie wszystko, powierzył mu własne życie. Teraz zdał sobie
jednak sprawę, jak niewiele wie o otaczającej go rzeczywistości.
Harry nie
zamierzał tu zostać ani minuty dłużej. Chciał porozmawiać tylko z jedną osobą.
Pospiesznie zszedł po schodach i wydostał się z przejścia. Zdjął z siebie
niewidkę, gdy zniknął za zakrętem. Niemal biegł, tak silne targały nim emocje.
Miał bardzo złe przeczucia i nie potrafił sobie z nimi poradzić.
Zszedł do Sali
Wejściowej, już zmierzając ku lochom, gdy ją ujrzał. Właśnie weszła do szkoły
wraz z drużyną i innymi Ślizgonami. Bez wahania ruszył ku nim. Zauważyli go
niemal od razu i obserwowali zaintrygowani. Harry zastąpił im drogę,
zatrzymując się przed Hermioną.
— Tobie się
coś nie pomyliło, Potter?
Zapytał
kpiącym tonem Draco, lecz Harry nawet na niego nie spojrzał. Jego wzrok
utkwiony był w Hermionie, która od razu zauważyła, że stało się coś złego.
— Musimy
porozmawiać.
— Co się
dzieje?
Zapytała
Hermiona, widząc niepokój Harry’ego. Wyglądał na zmartwionego, wręcz
przestraszonego. Musiało się stać coś naprawdę złego.
— Proszę cię,
musimy natychmiast porozmawiać.
W głosie
Harry’ego dało się słyszeć niemal desperację. Hermiona to jedyna osoba w tym
zamku, do której mógł się zwrócić o pomoc. Nie łudził się, że Dumbledore
odpowie na jego pytania. Gdyby zamierzał wyznać mu prawdę, zrobiłby to już
dawno.
— Ty się nie
zapędzaj, Potter, bo…
Zaczął Draco,
lecz Harry niemal od razu wszedł mu w słowo.
— Rozmawiam z
Hermioną, więc się nie wtrącaj.
Powiedział
gniewnie Harry, który nie zamierzał wdawać się teraz w dyskusje z Malfoyem. Ta
sprawa dotyczył wyłącznie jego i Hermiony.
— Posłuchaj,
Bliznowaty…
— Draco,
uspokój się.
Tym razem
przerwała mu Hermiona. Być może popełniała błąd, ale nie potrafiła odmówić
Harry’emu. Znała go na tyle, aby widzieć, że znajduje się w bardzo złym stanie.
Nie potrafiła się od niego odwrócić w takiej chwili.
—
Porozmawiajmy.
— Chodźmy do
tej klasy.
Harry wskazał
na znajdujące się po jego prawej drzwi i natychmiast ruszył w ich kierunku.
Hermiona zamierzała uczynić to samo, lecz Draco złapał ją za rękę.
— Nie podoba
mi się to.
Oznajmił
autentycznie zaniepokojony. Potter zachowywał się jak obłąkany. Nie sądził, aby
puszczanie z nim gdziekolwiek Riddle było dobrym pomysłem.
— Nic się nie
dzieje. Będziesz tuż za drzwiami.
Uspokoiła go
Hermiona, delikatnie uwalniając rękę z jego uścisku. Wiedziała, że Harry jej
nie skrzywdzi. On tylko potrzebował pomocy.
Draco bardzo
niechętnie odpuścił, patrząc, jak Hermiona dołącza do Potter i zamykają się za
nią drzwi.
— Co się
dzieje, Harry?
Zapytała, lecz
Potter nie od razu odpowiedział. Wyciągnął różdżkę i rzucił na pomieszczenie
zaklęcie wyciszające. Musiał zachować ostrożność. Już nikogo nie mógł być pewien.
— Musisz mi
odpowiedzieć na jedno pytanie.
— Pytaj.
— Czy to mój
ojciec porwał cię od twoich biologicznych rodziców?
Harry nie
owijając w bawełnę, przeszedł do kwestii najbardziej go interesującej. Chciał
zaskoczyć Hermionę, aby zobaczyć jej reakcję. Ona nie potrafiła kłamać.
Zdradzała ją mimika i oczy.
— O-o czym ty
mówisz?
Wydusiła z
siebie Hermiona, czując narastającą w niej panikę. Skąd Harry o tym wiedział?
Sądziła, że ta misja była ściśle tajna. Wiedzieli o niej tylko Albus,
porywacze, jej rodzice i Severus, a od niedawna również ona. Żadna z tych osób
nie powiedziałby jednak o tym Harry’emu.
— Podsłuchałem
rozmowę Dumbledore’a ze Snape’em. Mówił, że zrujnowałaś mojego ojca.
Harry nie
ukrywał niczego. Jedyne, o czym teraz myślał to prawda. Właśnie walił mu się
świat. Tylko Hermiona mogła mu pomóc.
— Nie mam
pojęcia, o co mogło mu chodzić.
— Nie jesteś
ze mną szczera.
Hermiona
zaczęła panikować. Coraz mocniej wykręcała sobie palce, nawet nie patrząc w
stronę Harry’ego. Nie mogła mu powiedzieć prawdy, nie mając żadnych dowodów.
Nie uwierzyłby jej albo – co gorsza – zrobił to i wtedy naraziłby się na poważne
niebezpieczeństwo. Harry bardzo często dawał się ponieść emocjom. Co więc by
zrobił, gdyby się dowiedział, że jego mentor zabił mu rodziców? Albus w takiej
sytuacji nie zawahałby się przed zrobieniem mu krzywdy. Rozumiała, że Harry
chce poznać prawdę, ale dla niej liczyło się jego dobro.
— Harry, ja
nie mogę ci pomóc.
— Nie możesz,
czy nie chcesz?
— Nie mogę. To
dla twojego dobra…
— Skąd ty
możesz wiedzieć, co jest dla mnie dobre?
Zapytał z
wyrzutem Harry. Sądził, że Hermiona go zrozumie. Sama przez całe życie żyła w
kłamstwie. Powinna wiedzieć, jak ważne jest dla niego poznanie prawdy.
— Wiem, że
mogłoby ci grozić niebezpieczeństwo.
— Nie obchodzi
mnie to. Chcę wiedzieć, dlaczego zginęli moi rodzice!
Niemal łamiący
się głos Harry’ego zmusił Hermionę, aby na niego spojrzała. Był poruszony i zagubiony, a ona doskonale
wiedziała, przez co teraz przechodzi. Tak samo czuła się, gdy Julianne i Tom
oznajmili jej, że są jej prawdziwymi rodzicami. Tak bardzo chciała mu pomóc, jednak
gdyby cokolwiek mu teraz powiedziała, zacząłby drążyć temat, aż w końcu stałaby
mu się krzywda.
— Wybacz mi,
Harry, nie mogę.
Zawód na jego twarzy
niemal sprawił Hermionie ból. Pomimo tego wszystkiego, co ich poróżniło, w tej
chwili był jej najlepszym przyjacielem, który cierpiał, a ona nic nie mogła na
to poradzić. Ta bezsilność dobijała ją jeszcze bardziej.
— Możecie mnie
wszyscy okłamywać, a ja i tak dowiem się prawdy.
Zawiedziony
Harry skierował się do drzwi, lecz w ostatniej chwili zatrzymał go głos
Hermiony.
— Harry,
zaczekaj.
Przez chwilę
się wahał, lecz ostatecznie ponownie spojrzał na Hermionę. Patrzyła na niego ze
współczuciem, ale i zrozumieniem.
— Powinieneś
porozmawiać z Syriuszem.
Tylko tyle
mogła zrobić. Chrzestny Harry’ego wiedział dość, aby mu pomóc. Zdawał sobie
również sprawę, że Albusa nie można lekceważyć i był w stanie opanować
chrześniaka na tyle, aby ten nie ściągnął na siebie kłopotów.
Harry nie
odpowiedział nic, po prostu wyszedł z klasy. Tuż przed drzwiami wpadł na Malfoya,
jednak nawet nie zwrócił na niego uwagi. Draco również, zamiast mu nagadać,
natychmiast wszedł do sali, obawiając się tego, co w niej zastanie. Stała na
środku, wyglądając jak chodzące nieszczęście: zwieszona głowa, zbolała mina i
wciąż na nowo wykręcane palce. Draco nie zwlekając, podszedł do niej.
— Co się
stało?
— Chcę wrócić
do siebie.
Draco nie
protestował. Ta klasa to chyba istotnie kiepskie miejsce na rozmowę.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
— Siadaj.
Powiedział
Draco, podprowadzając Hermionę do kanapy. Sam podszedł do łóżka po koc, który
zarzucił jej na ramiona. Przez całą drogę do lochów czuł, jak drżała. Chciałby,
aby wynikało to z zimna, a nie zdenerwowania.
— Co tam się
stało?
Zapytał, gdy
siedział już obok Hermiony. Przez całą drogę milczała, a on nie naciskał, lecz
tematu nie odpuści. Musi wiedzieć, czy w tym momencie nie powinien polować na
Pottera, aby urwać mu ten pusty łeb i nabić go na bramę.
— Nic takiego.
— Riddle, ja
cię błagam. Wyglądasz jak duch, a Potter wystrzelił z tej klasy jak z procy.
Hermiona
powinna się domyślić, że Draco nie da się zbyć. Nie wiedziała, w jakim stopniu
jest on doinformowany. Chyba tylko Severus znał prawdziwą historię Potterów.
Gdyby wtajemniczyła Dracona, dołączyłby do wąskiego kręgu, wiedzących, że
Wybraniec to kłamstwo. Nie obawiała się, że mógłby on komukolwiek o ty
powiedzieć. Dopóki nikt się nie dowie, że on wie, będzie bezpieczny. Hermiona
czuła, że potrzebuje z kimś o tym porozmawiać. Potrzebowała zapewnienia, że
postąpiła słusznie, nie wtajemniczając Pottera.
— Harry
podsłuchał, jak Dumbledore mówił Snape’owi, że zrujnowałam Jamesa Pottera.
— Odwaliło im?
Przecież ty nawet pół roku wtedy nie miałaś.
— Dlatego
Harry się domyślił, że to jego ojciec porwał mnie z Riddle Manor.
— To był on?
Zapytał z
niedowierzaniem Draco. Może to dziwne, ale nie zastanawiał się nigdy, kto
odebrał Hermionę rodzicom. Sądził, że to sam Dumbledore, ale na pewno nie
Potter.
— Tak, razem z
Syriuszem Blackiem. Mieli mnie zabić, ale nie potrafili i oddali mnie mugolom.
Hermionie
ciężko było do tego wracać. Nie pogodziła się z tym, że przez jedną decyzję,
znaczną część życia spędziła w piekle. W chwilach zwątpienia żałowała, że po
prostu jej nie zabili.
— Powiedziałaś
o tym Potterowi?
— Nie,
odesłałam go do Syriusza. Gdyby poznała prawdę i zaczął drążyć temat, mógłby
dowiedzieć się rzeczy, przez które nigdzie nie byłby bezpieczny.
— O czym ty
mówisz?
Draco czuł, że
zapuszczają się w mroczne rejony. Hermiona była coraz bardziej spięta, co
udzielało się również jemu. Początki życia Riddle to historia owiana tajemnicą
jak większość spraw w tej rodzinie.
— Harry nie
jest żadnym Wybrańcem, nie ma przepowiedni. Jego rodzice zginęli, ponieważ
James chciał pomóc Tomowi mnie odnaleźć. To Albus ich zabił, okaleczył
Harry’ego, a Toma pokonał, rzucił na niego klątwę i przeniósł do Albanii.
Powiedziała
Hermiona, w końcu spoglądając na osłupiałego Dracona. Widziała w jego oczach,
jak na próżno stara się przetworzyć to, co usłyszał. Doskonale pamiętała, jaki
dla niej był to szok. Zawalił jej się wtedy cały świat, legło w gruzach
wszystko, w co wierzyła. Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić, co poznawszy
prawdę, poczułby Harry. Tyle lat kłamstw, nienawiści do nie tego człowieka,
presja otoczenia i to wszystko na daremno.
— To potworne.
Draco na nic
więcej się nie zdobył. To, co usłyszał, nie mieściło mu się w głowie. Po raz
pierwszy naprawdę współczuł Potterowi. Całe jego życie to teatrzyk
Dumbledore’a, w którym on stał się główną kukiełką. Nie pojmował takiego
okrucieństwa. Jak bardzo dyrektor musiał być zepsuty, aby udawać troskę i
opiekować się chłopakiem, któremu wymordował rodziców?
— Nie mogłam
mu tego powiedzieć.
Wyznała
łamiącym się głosem Hermiona, na co Draco przysunął się i ją objął. Była
zupełnie rozdarta. Harry pragnął prawdy jak niegdyś ona sama. Powinna mu
powiedzieć, ale się o niego bała. Dumbledore gotów go nawet zabić, a winą
obarczyć Toma. Nigdy by sobie nie wybaczyła, gdyby Harry zginął z jej powodu.
Nigdy…
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Harry nie
zamierzał wracać do Wieży Gryffindoru. Nie chciał z nikim rozmawiać o tym, co
się stało, czego się dowiedział. Załamał się, ponieważ wiedział, że ma rację i
to jego ojciec uprowadził Hermionę. W innym przypadku ta nie denerwowałaby się
tak, gdy o to zapytał i nie odesłałaby go do Syriusza. James zawsze był dla
niego wzorem bohaterstwa i męstwa. Nie pamiętał go, lecz kochał nad życie. To,
czego się dowiedział, było dla niego ogromnym ciosem. Jak pogodzić obraz
kochającego ojca, z człowiekiem porywającym niewinne dziecko? Dlaczego on się w
ogóle na to zgodził? Do szału doprowadzał go fakt, że nie zna odpowiedzi na te
wszystkie pytania. Najchętniej natychmiast zadałaby je Syriuszowi, ale
wiedział, że to ryzykowne. Był zły na Hermionę, że nic mu nie powiedziała, ale
do myślenia dał mu fakt, ile razy go przestrzegała, że ta wiedza może
sprowadzić na niego kłopoty. Pytanie tylko, kto mu zagrażał. Harry czuł, że to
dla niego zbyt wiele. Zaczął się zastanawiać, czy w ogóle komukolwiek może
zaufać.
Przemierzał
opustoszałe błonia, aż nogi samego go poniosły pod chatkę Hagrida. Bardzo dawno
go tu nie było. Przez liczne problemy i obowiązki zapomniał o starym
przyjacielu. Nic go jednak nie usprawiedliwiało. Bez wahania ruszył do drzwi i
zapukał w nie trzykrotnie.
— Idę! Kogo
tam niesie…
— Witaj,
Hagridzie.
Powiedział
Harry, gdy gospodarz otworzył mu drzwi. Widział zdziwienie na włochatej twarzy
przyjaciela, które po chwili zastąpił szeroki uśmiech.
— Cholibka,
Harry! Wchodź, wchodź, aleś mi zrobił niespodziankę.
Harry wszedł
do chatki, w której nic się nie zmieniło. Poczuł dziwny spokój. Przynajmniej tu
miał pewność, że wszystko jest na swoim miejscu.
— Mam
nadzieję, że nie przeszkadzam.
— A gdzie tam,
wieki was tu z Ronem nie było. Tylko Hermiona nie zapomniała o starym gajowym.
Harry
zatrzymał się w połowie drogi do krzesła i spojrzał zdziwiony na Hagrida.
— Hermiona cię
odwiedza?
— Oczywiście,
wpada raz w tygodniu z tym Malfoyem. Wierzyć się nie chce, jak ogarnęła tego
łobuza. Ta dziewczyna nawet takiego na dobrą drogę sprowadzi. Siadaj, zrobię
herbaty.
Rubeus udał
się do paleniska, a Harry w końcu usiadł. Nie miał pojęcia, że Hermiona
utrzymuje kontakt z Hagridem. Z tego, co mówił bywała tu bardzo często i to
jeszcze z Malfoyem. Hagrid to kolejna osoba, która nie dała się nabrać na jej
demoniczną przemianę. Czy naprawdę tylko on i Ron byli na tyle naiwni, aby dać
się tak zmanipulować? Teraz wydawało mu się to potwornie niedorzeczne. Zamiast
zaufać sobie, uwierzył w jakieś pomówienia i skrzywdził Hermionę, zresztą nie
po raz pierwszy. Zamierzał to naprawić, lecz musiał zacząć od podstaw. Nie
ważne za jaką cenę, ale dowie się, co siedemnaście lat temu stało się w Riddle
Manor. Nie pozwoli się dłużej oszukiwać. Dość tych wszystkich kłamstw.
Normalnie przeczytałam rozdział w momencie. Normalnie cudoooo *.*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnych rozdziałów ;)
Normalnie przeczytałam rozdział w momencie. Normalnie cudoooo *.*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnych rozdziałów ;)
O kurcze!!!! Jestem taka szczęśliwa ,że dodałaś rozdział ❤❤. Był wspaniały, w końcu Harry dowiedzial chociaż trochę prawdy i zmienił nastawienie do Hermiony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny 😘😘
Meeeerlinie!!!
OdpowiedzUsuńKomentarz będzie pewnie pozbawiony ładu składu i sensu, ale...
Albumie. Wyświadcz światu przysługę i skocz z wieży astronomicznej. Ale tak skutecznie. Rozdział czyta się błyskawicznie i mimo, że jest króciutki, przekazuje mnóstwo informacji. Genialne ♡
Zazdrość Traci... przecież to irracjonalne :D
Zauważyłam kilka błędów (Panowie zmieniają płeć, przez np. "Powiedziała Harry" itd) ale nie przeszkadza to w ogólnym odbiorze. Mam nadzieję, że następny wpis popłynie akcję do przodu i będzie długi. Przyzwyczaiłaś nad do tego - twoje teksty imponują długością ♡
Mam nadzieję, że dobrze napisałaś poprawkę i jesteś zadowolona.
Życzę weny i... smacznych pączków ;)
A. Czuczejko
Super rodział, przeczytałam z zapartym tchem. Prawda wyjdzie w końcu na jaw. Będę czekała na kolejny rozdział 😍😍 jesteś fantastyczna, warto poczekać troszkę dłużej na tak dobra historię!😍😘💖💗💕
OdpowiedzUsuńOMG!! Genialny rozdział. Czytalo sie latwo i przyjemnie. Warto bylo poczekac troche na taki cudowny fragment.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Harry szybko dowie sie prawdy i poprze strone Hermiony.
Pozdrawiam i zycze weny. 😘😘
Super rozdział zresztą jak zwykle ❤❤❤ Na takie rozdziały można latami czekać 😘😘😘 Mam nadzieję że poprawka dobrze ci poszła 💕
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i serdecznie pozdrawiam 😘❤
Super..... Nareszcie..... Czyta się szypko i jest genialny Hermiona Drako kocham..... Drako zazdrosny jeszcze lepiej ...... Kiedy będą ferie wiosenne u wykaz do domu nad jeziorem??????
OdpowiedzUsuńRozdzial fantastyczny. Chyba nadal jestem pod wplywem tych wszystkich emocji, ktore pojawily sie u mnie wraz z zaglebianiem sie w dalsze losy bohaterow. Wątek zazdrosnego Dracona jest dość komiczny. Hermiona raczej nigdy nie zaufalaby tak komus innemu. Za to sceny z Harrym byly jak objawienie. W koncu to sie wydarzylo. Juz tracilam nadzieje, ze Potter sie ogarnie. Hermiona postąpila slusznie nienarazajac go na klopoty. Czuje, ze Demony nabraly tempa, a watki wprost przeciwnie, rozwijają sie. Oczywiscie nie moge sie doczekac meczu oraz chatki Zabiniego. Wydaje mi sie, ze mimo wszystko Blaise cos namiesza.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliowscia wyczekuje nastepnego rozdzialu :)
Nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału, nie zawiodłam się, fajnie, że zaczęło się trochę wyjaśniać. Czekam na kolejny tak trzymaj ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Naprawdę warto było tyle czekać! Z jednej strony szkoda, że taki krótki (bo jak wiadomo - apetyt rośnie w miarę jedzenia ;)), ale z drugiej strony pojawił się szybciej, niż gdyby był dłuższy. Wytrwale oczekuję następnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę czasu oraz weny =)
OdpowiedzUsuńŚwietny! Duzo weny życzę! 💕
OdpowiedzUsuńCudowne! Czekam na następne.Mam nadzieję, że szybko się pojawi.Weny, weny i jeszcze raz weny!
OdpowiedzUsuń~MMalfoy~
Przeczytałam w chwilę bo tak długo trzymałaś nas bez rozdzialów i jestem zachwycona 😍 Życzę mega dużo weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńA ja się zawiodłam - topornie czytało mi się ten rozdział, wyłapałam trochę błędów językowych i wydawało mi się, iż poziomem ewidentnie odstaje od reszty dodawanych przez Ciebie notek - No nic! Będę czekać na następny :)
OdpowiedzUsuńKocham Cię po prostu! Rozdział świetny i czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny!!! Ale ekstra ze do nas wróciłaś Jak ci poszedł egzamin??? I serio mega ze udało ci się tak szybko umieścić rozdział!!!
OdpowiedzUsuńCudoo❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńWarto było czekać ❤❤
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału❤❤
Pozdrawiam Cię kochana❤❤❤
Na takie wspaniałe rozdziały zawsze warto czekać!
OdpowiedzUsuńTak bardzo się cieszę, że Harry nareszcie zacznie wszystko drążyć.
Życzę weny i pozdrawiam!
Maggie Z.
Ojej jestem taka szczęśliwa!! Idealny prezent na 15 urodziny! Kolejny rozdział ukochanego opowiadania! Wiktoria Malfoy
OdpowiedzUsuńUwielbiam! ❤
OdpowiedzUsuńWchodzę z tel do kuchni z zamiarem zrobienia sobie herbaty gdyby kogoś interesowało malinowej xd sprawdzam czy jest nowy rozdział a tu taka niespodzianka 😍😍 koniec końców przeczytałam cały rozdział bez herbaty 😁 bosko 😍😍 cieszę się że Harry już się czegoś dowiedział i jest na dobrym tropie dzieje się 🤗😍
OdpowiedzUsuń💚💚💚💚 jedyne co jestem w stanie wyrazić
OdpowiedzUsuń~Raven
Bardzo się cieszę, że rozdział się pojawił 💜 Warto było na niego tak długo czekać 💙 Czekam na dalszy rozwój wypadków i mam nadzieję, że Harry i Ron znowu zaakceptują Hermionę i zrozumieją, że to Dumbledore to za przeproszeniem zakłamana świnia i potwór... Życzę weny, powodzenia na dalszych egzaminach i sesjach i w miarę możliwości wypoczynku 😉 Pozdrawiam Z.
OdpowiedzUsuńO kurczę jak cudownie! Świetnie, że Harry podsłuchał te rozmowę Dumbledore'a że Snapem. Mam nadzieję, że po rozmowie z Hermioną jest w pełni do niej "przekonany" i cieszę się, że otwarł oczy. No i Hagrid pozytywnie mówiący o Malfoy'u miód na moje serce. Ogromnie się cieszę że skończysz tego bloga. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuń~Madzik
Wreszcie doczekałam się na jako takie ogarnięcie Wybrańca :) Obawiam się tylko, że przez to sprawy się nieco bardziej skomplikują.. Cieszą postępy w tłumaczeniu - wątek Ludzi Lasu jest bardzo interesujący.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że sesja ostatecznie zakończyła się po Twojej myśli :).
Pozdrawiam
Invisible. :)
OMG
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga kocham dramione kocham Ciebie 😘😂 Ostatnio słyszałam piosenkę Demons i odrazu pomyślałam o tobie. I dzisiaj wchodzę i SZOOOK 2 nowe rozdziały 😍😍 poprostu Cię uwielbiam.
PS: A już miałam przestać bo myślałam że o nas zapomniałaś. Chlip 😢😂
Pozdrawiam życzę weny i dobrych ocen
DORA
Cudowny rozdział, oby więcej takich. Wszystkiego dobrego dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńhejj
OdpowiedzUsuńtrafiłam na Twoje opowiadanie równo tydzień temu, dziś skończyłam czytać wszystko, co do tej pory dodałaś. Zarywałam nocki i zawalałam naukę, bo nie mogłam powstrzymać się przed czytaniem. Ta historia to istne cudo, naprawdę❤ Często jak czytam dramione to powody, dla których Draco i Hermioma się zeszli, są naprawdę idiotyczne i banalne. Tutaj widzę, że miałaś pomysł i wyszło Ci świetnie! Nie mogę się doczekać, kiedy dodasz kolejny rozdział! Gratuluję świetnego opowiadania i życzę dużo weny i wolnego czasu!❤❤
W końcu! Super mega czekam na więcej! Mam nadzieje ze dasz rade szybciej wstawic kolejny rozdzial����
OdpowiedzUsuńKiedy mniej więcej rozdział? I mean przed 25 dasz radę?
OdpowiedzUsuńDziewczyno masz niesamowity talent.
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytałam dosłownie jednym tchem.Mam nadzieję że Harry pozna końcu prawdę i pogodzić się z Hermiona.
Pozdrawiam P.
Cały czas czytam to opowiadanie z zachwytem, ale kilka rzeczy mi się nie zgadza, na początku gdy Hermiona była w domu to poprosiła żeby Błyskotla przeniosła ją na rytuał do piwnicy, żeby było szybciej, a później w innym rozdziale powiedziała Draco ze musi wyjść poza mury posiadłości żeby teleportować się ze skrzatka.
OdpowiedzUsuńDrugi teraz kiedy Harry zakradł się do Dumbledore’a. Krył się żeby nikt go nie zobaczył, a później jak wychodził to ściągnął z siebie pelerynkę niewidkę. To po co się krył jak ja miał na sobie ? I jak miał ja mieć skoro szedł normalnie na spotkanie, nie wiedział jeszcze ze będzie podsłuchiwać?
Takie nieporozumienia troszkę psują i drobne błędy, jednakże chce powiedzieć, ze opowiadanie bardzo mi się podoba. Pierwszy raz skusilam się na tego typu opko, i na prawdę nie żałuje �� szkoda tylko, ze tak mało było o relacjach z Harrym i Ron’em, bo na pewno by się spotykali na korytarzach i tak dalej, oraz o Noktis (nie wiem czy dobrze napisałam) powodzenia i weny ����
Jeśli chodzi o punkt pierwszy to tak; domowników nie obowiązują zasady takie jak gość, nie mogą się teleportować tylko osoby z zewnątrz. Wyjątkiem jest Severus. Zresztą przy rytuale teleportacja odbyła się na terenie posiadłości, a nie poza nią.
UsuńW kwestii niewidki nie ukrywam, że trochę posłużyłam się może nieco zbyt dużym zbiegiem okoliczności. Harry krył się pod niewidką, aby uniknąć sytuacji, kiedy ktoś niespodziewanie wychodziłby z gabinetu. Ciężko by mu się było wytłumaczyć z podsłuchiwania.
Po czasie też widzę, że niektórych rzeczy mogło być więcej, ale z drugiej strony musiałam i muszę dokonywać wyborów, bo umieścić w treści, aby demony nie zmienily się w niekończącą się opowieść.
Przede wszystkim jednak cieszę się, że pomimo tych niedoskonałości opowiadanie Ci się spodobało ;)