– Proszę
o chwilę uwagi! – oznajmił Blaise, wstając ze swojego
krzesła. – Pierwszy dzień nie może się zakończyć inaczej jak imprezą.
Jest osiemnasta, o dwudziestej będzie idealnie. Kto ma sprzątać, do dzieła,
reszta jest wolna.
Wszyscy
zaczęli wstawać od stołu i wychodzić. Tylko niezadowolone Hestia, Flora i
Amelia zostały w jadalni. Nie musiały nic mówić, aby każdy wiedział, jak bardzo
są oburzone i niezadowolone. W głowach im się nie mieściło, że zostały zmuszone
do sprzątania.
– Widziałaś
ich miny? Coś pięknego – stwierdził Draco, gdy wraz
z Hermioną weszli do pokoju.
z Hermioną weszli do pokoju.
Z
trudem się powstrzymał, aby jeszcze bardziej nie dopiec tym damulkom, ale po
awanturze przed obiadem wolał nie zaczynać kolejnej. Nie wszystkim spodobał się
pomysł jakichkolwiek obowiązków. O ile grupa do kuchni znalazła się bardzo
szybko: Hermiona, Draco, Blaise, Teodor, Dafne, Tracey, Wiliam, tak
reszta nie kwapiła się do niczego. Po ciężkich przeprawach i groźbie braku
posiłków musieli jednak w końcu ustąpić.
– Przecież
one nigdy nawet nie stały w pobliżu zlewu.
– Aż
żałuję, że nie mogę tego zobaczyć – nabijał się nadal Draco.
– Oby
tylko niczego nie zniszczyły – powiedziała Hermiona, siadając na
fotelu.
Urządziła
sobie naprawdę długi spacer wzdłuż jeziora, które z bliska było jeszcze
piękniejsze. Naprawdę coraz bardziej udzielał jej się spokój tego miejsca.
– Szykujesz
się teraz, czy mam iść pierwszy?
Rozmyślania
Hermiony przerwał Draco, który już szukał w kufrze czarnej koszuli i spodni
tego samego koloru.
– A
jakbym na przykład została tutaj? – zapytała niepewnie Hermiona, na
co Draco od razu przerwał poszukiwania i na nią spojrzał.
– Nawet
nie żartuj. Wiem, że nie lubisz takich spędów, ale to sami swoi. Resztę możesz
śmiało ignorować – stwierdził Draco i nie wyglądało, jakby miał
zmienić zdanie, czego Hermiona się spodziewała, nie zaszkodziło jednak
spróbować.
– Idź
pierwszy – oznajmiła, podnosząc się z fotela.
Draco
zniknął w łazience, a Hermiona przeniosła się na łóżko,
w którym najchętniej by została. Przymknęła oczy, delektując się ostatnimi chwilami spokoju.
w którym najchętniej by została. Przymknęła oczy, delektując się ostatnimi chwilami spokoju.
– Koniec
tego leżenia.
Zdecydowanie
zbyt szybko do pokoju wrócił Draco, o dziwo w pełnym rynsztunku.
– Już? – jęknęła
Hermiona.
– Minęło
prawie pół godziny.
– Niemożliwe – zdziwiła
się Hermiona, zerkając na zegarek, który jednak potwierdził słowa Dracona.
– Nie
rób miny, jakbym cię prowadził na tortury – powiedział Draco, przysiadając
obok Hermiony.
Nie
zamierzał dopuścić, aby Riddle spędziła ten wyjazd w pokoju. Sam nie przepadał
za kilkoma osobami tutaj, ale nie byli oni warci ich uwagi.
– Już
dobrze, wezmę tylko jakieś ubrania.
Zamiast
wstać, Hermiona przeczołgała się na początek łóżka. Draco
z rozbawieniem obserwował, jak nadal leżąc, wychyla się, nieporadnie otwiera kufer i zaczyna przeglądać jego zawartość.
z rozbawieniem obserwował, jak nadal leżąc, wychyla się, nieporadnie otwiera kufer i zaczyna przeglądać jego zawartość.
– Przecież
ja nie pakowałam tych rzeczy – mruknęła pod nosem Hermiona,
natrafiając na sukienki, czy nawet buty na obcasie. Po co jej niby takie stroje
nad jeziorem?
– Dorzuciłem
ci parę rzeczy na okazję taką jak dzisiaj. Mówiłem ci, że szkoda chować takie
nogi.
Hermiona
spojrzała nieco podejrzliwie na Dracona. Nigdy nie negował jej ubioru, ale to
prawda, że gdy bardziej się postarała, zawsze ją komplementował. Chyba nie było
w tym nic złego. Zawstydzało ją to, ale na swój sposób lubiła, gdy patrzył na
nią z tym błyskiem w oku.
Z niezrozumiałych dla niej powodów, podobała mu się.
Z niezrozumiałych dla niej powodów, podobała mu się.
– Niech
będzie – oznajmiła Hermiona, tym razem schodząc z łóżka.
Z
większym zaangażowaniem zaczęła przeglądać kufer. Zgromadziwszy wszystko, czego
potrzebowała, udała się do łazienki.
Draco
uśmiechnął się pod nosem i idąc w ślady Hermiony, położył się. W takich
chwilach czuł się cudownie normalnie. Nie było złej przeszłości ani
teraźniejszych problemów, których nie powinni mieć w tym wieku. Jak przeciętna
para przygotowywali się do imprezy. Jego dziewczyna właśnie zaczęła się
szykować, co mogło zaowocować ich spóźnieniem. Cenił takie chwile i nieco
brakował mu ich na co dzień. W Hogwarcie żyli w ciągłym strachu, że jakiś
szaleniec knuje za ich plecami. Do tego trzeba dodać poszukiwania Księgi Ludzi
Lasu, której nikt z żyjących najprawdopodobniej nie widział.
Nigdy by się do tego nie przyznał przed
Riddle, ale czasami czuł się po prostu przytłoczony. Bardzo mu na niej
zależało, dlatego starał się być opanowany i rozważny, lecz gdy zostawał sam,
to znikało, a pojawiały się lęk i niepewność. Musiał jednak być silny, miał dla
kogo.
Mimo
obaw Dracona Hermiona wyszykowała się punktualnie. Niepewnie wyszła z łazienki,
patrząc na niego, gdy ten właśnie wstawał. Wyglądała pięknie w granatowej,
odciętej pod biustem sukience na grubych ramiączkach, sięgającej jej przed
kolano. Czarne sandałki na obcasie dodały jej kilka centymetrów.
– Może
być? – zapytała Hermiona, gdy Draco nic nie mówił.
Czuła
się nieco speszona, gdy tak na nią patrzył bez słowa. Moda nie była jej mocną
stroną.
– Zdecydowanie
więcej niż może być. Wyglądasz wspaniale. – Draco podszedł do
Hermiony, obejmując ją w pasie. Chciałby, że kiedyś uwierzył, że dla niego jest
najpiękniejszą dziewczyną na świecie, tak z zewnątrz jak
i w środku. – Pora na wielkie wejście – dodał, prowadząc ją do drzwi.
i w środku. – Pora na wielkie wejście – dodał, prowadząc ją do drzwi.
Zdziwili
się, gdy w salonie zastali niemal wszystkich. Najwidoczniej niektórzy, gdy
chcieli, potrafili być punktualni.
– Już
myślałem, że będzie was trzeba siłą ściągnąć – zawołał Blaise, gdy
para weszła do przestronnego i jasnego salonu.
Hermiona
i Draco podeszli do gospodarza, któremu towarzyszyli Teodor i Dafne.
– Wszyscy
punktualni jak nigdy – skomentował Draco, siadając na kanapie.
– Oni
by najchętniej już od rana zaczęli popijawę – stwierdził, wzruszając
ramionami Blaise. – Crabbe i Goyle już po śniadaniu próbowali się
dobrać do zapasów wina.
Hermiona
uśmiechnęła się ze zrozumieniem. Ciekawe, jakie konsekwencje niosła za sobą
próba przełamania bariery chroniącej wina. Cała piątaka zaczęła dyskutować o
wyjeździe i domku, póki brutalnie im nie przerwano. Od tyłu zajmowanej przez
Hermionę i Dracona kanapy podeszła Amelia. Bezczelnie położyła ręce na
ramionach chłopaka, nachylając się nad nim, choć jej słowa skierowane były do
gospodarza.
– Blaise,
skąd tu można puścić muzykę? – zapytała Amelia. – Chętnie
bym potańczyła. – Tym razem spojrzała znacząco na Malfoya.
Draco
był zdziwiony, ale przede wszystkim zniesmaczony jej zachowaniem. W co ta
idiotka pogrywała? Obłapiała go bez powodu, niemal się na nim kładąc i
podsuwając przed twarz wypływający z sukienki biust. Draco niemal od razu
odsunął się od oparcia, mało delikatnie strącając ręce dziewczyny. Ta jednak
nie wyglądała na poruszoną, wręcz przeciwnie. Zadziorny uśmiech nie schodził
jej z twarzy.
– Na
szafce jest gramofon i płyty, tylko ostrożnie z nimi – powiedział
dopiero po chwili Blaise.
Rowle
prowadziła jakieś dziwne gierki. Draco wyglądał na tak samo zdziwionego jej
zachowaniem, jak pozostali. Tylko Hermiona miała niewyraźną minę. Nie była
ślepa. Amelia usiłowała poderwać Dracona, nawet szczególnie się z tym nie
kryjąc. Odchodząc, spojrzała na nią nawet
z wyższością. Rowle nie traktowała jej nawet jako konkurencję, czy przeszkodę i Hermiona mimowolnie zaczęła się zastanawiać, czy nie ma ona racji.
z wyższością. Rowle nie traktowała jej nawet jako konkurencję, czy przeszkodę i Hermiona mimowolnie zaczęła się zastanawiać, czy nie ma ona racji.
– Przepraszam
na chwilę. – Hermiona zaczęła się podnosić z kanapy, lecz Draco
błyskawicznie złapał ją za rękę.
– Poczekaj.
– Idę
do toalety, zaraz wracam – skłamała Hermiona, zdobywając się na sztuczny
uśmiech.
Potrzebowała
chwili, aby zebrać myśli z dala od tych wszystkich ludzi.
Draco
patrzył na nią podejrzliwie, ale po chwili zwolnił uścisk.
– Wracaj
szybko.
Hermiona
pokiwała głową, a Draco odprowadził ją wzrokiem aż do wyjścia.
– Stary,
co tu jest grane? – zapytał od razu Blaise.
– Też
chciałbym wiedzieć. Rowle już zupełnie padło na mózg.
– Wiesz,
że jak tak dalej pójdzie, Hermiona się wkurzy.
Draco
chciałby, aby Teodor miał rację. Gniew w takiej sytuacji byłby zdrową reakcją.
Hermiona niestety może się zacząć doszukiwać winy w sobie. Wiele razy jej
powtarzał, jaka jest dla niego ważna, ale wiedział, że te słowa docierają do
niej stopniowo, a wiara w nie jest bardzo krucha. Nie mógł pozwolić, aby przez
amory jakiejś panny, Hermiona zaczęła w nich wątpić.
– Jeśli
Rowle nie skończy z takimi szopkami, inaczej sobie z nią porozmawiam.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona
siedziała w pokoju przeszło piętnaście minut, nim zdecydowała się na powrót.
Uspokoiła się na tyle, aby nie dać nic po sobie poznać. Wracając do salonu,
mijała łazienkę, z której dochodziły jakieś głosy. Zignorowałaby je zapewne,
gdyby nie to, co usłyszała.
– Mówię
wam, że jest prawie mój. Zgrywa niedostępnego, ale widzę, jak na mnie patrzy.
To
była Amelia, Hermiona bez trudu rozpoznała jej lekko piskliwy głos. Nie miała
również wątpliwości, o kim właśnie mówi.
– Nie
ty pierwsza będziesz próbowała wygryźć Riddle.
– Mówisz
o Tracey? Błagam cię. Miałam ją za dziewczynę na poziomie, ale patrząc na to, z
kim się teraz spotyka, jest tyle warta, co ta znajda. Nie rozumiem, co ona
widzi w Marsonie, przecież to dziwak.
– Ona
nie da sobie nic powiedzieć i nie dociera do niej, że to nie jej poziom. Riddle
im kompletnie pomieszała w głowach. Dafne może i spotka się z Nottem, ale
zrobiła się równie przemądrzała, co ta przybłęda, a Tracey idzie w jej ślady.
Hermiona
nie mogła uwierzyć własnym uszom. W łazience znajdowała się również Pansy. Zważywszy
na ich relacje, nie zdziwiła się, że ją obgaduje, ale jak mogła to robić swoim
przyjaciółkom? Od zawsze trzymały się razem, uchodziły wręcz za nierozłączne,
więc gdzie w tym wszystkim miejsce na obmawianie za plecami. Dla Hermiony nie
tak wyglądała prawdziwa przyjaźń.
– Nie
pojmuję, jak to jest, że przy Riddle wszyscy tracą rozum. Musisz uważać na tego
swojego Blaise’a. Coś za często się przy niej kręci, a jak Draco ją rzuci, nie
wiadomo, co z tego będzie.
– Blaise
mnie nie zostawi dla tej przybłędy. Na twoim miejscu martwiłabym się raczej,
czy Malfoy zostawi ją dla ciebie.
– To
akurat najmniejszy problem. Mam swoje sposoby na najbardziej odporne przypadki.
Dziewczęta
zaczęły się śmiać, a Hermiona mając już dość, odeszła od drzwi. Wystarczająco
się nasłuchała. Nie rozumiała, skąd w tych dziewczynach tyle zawiści. Nawet
rozmawiają ze sobą, nieustannie starały się sobie dopiec. Nie potrafiła tego
pojąć.
Amelia
dostarczyła jej wystarczająco zmartwień. Domysły zamieniły się w pewność, że ta
dziewczyna zrobi wszystko, aby odebrać jej Dracona. Nie powinna się tym
przejmować, przerabiali to już. Malfoy nie poleci do dziewczyny, tylko dlatego,
że ta pomacha mu przed oczami biustem. Gdyby to na niego działało, nigdy by się
z nią nie związał. Dlatego wiedziała, że powinna być spokojna i nie przejmować
się jakąś Rowle.
Złośliwy
głosik z tyłu głowy podszeptywał Hermionie, że tym razem może nie mieć tyle
szczęścia. Starała się go ignorować, aby nie dać Draconowi odczuć, że w pewnym
sensie mu nie ufa, bo to nieprawda. Wiedział o niej więcej niż ktokolwiek
dotąd, powierzyłaby mu własne życie. Jej zachwiane poczucie własnej wartości
nie powinno dostarczać Draconowi jeszcze więcej zmartwień.
Zamiast
wrócić do salonu, Hermiona skierowała się do kuchni, aby napić się wody.
Otworzyła szafkę i stanęła na palcach, usiłując dosięgnąć jedną z nich. W
takich chwilach przeklinała swój wzrost, utrudniający jej podstawowe czynności.
Pech chciał, że cudem dosięgnięte naczynie, wysunęło jej się z rąk. To był
odruch, chwyciła upadającą szklankę, jednak zbyt mocno. Cienkie szkło pękło
między jej dłońmi, raniąc przy tym skórę. Hermiona spojrzała na swoje ręce, na
których zaczęła pojawiać się krew.
Nie
zdążyła nic zrobić, gdyż usłyszała, jak ktoś głośno wciąga powietrze. Spojrzała
na drzwi, w których stał blady Draco. Z przerażeniem patrzył na jej zakrwawione
dłonie, nie potrafiąc wydobyć z siebie ani słowa. Ponownie znalazł się w
Hogwarcie, gdzie w łazience przy ścianie siedziała zakrwawiona Riddle. To się
nie mogło znowu dziać.
Hermiona
chciała zapytać, co się stało, ale szybko pojęła, jak to wygląda z perspektywy
Dracona. Miała na rękach krew, swoją krew, po raz ostanie widział ją w takim
stanie, gdy…
– Nie,
to nie tak jak myślisz. Ja nie… Chciałam się napić, ale szklanka spadła, złapałam
ją, ale pękła i… – zaczęła się gorączkowo tłumaczyć Hermiona.
Rozumiała
skąd u Dracona takie przypuszczenia, przez co czuła się zawstydzona. Obiecała,
że nigdy więcej tego nie zrobi i dotrzyma słowa.
W gorszych chwilach zamiast po ostrze sięgała po Dracona, który potrafił wyprowadzić ją z mroku.
W gorszych chwilach zamiast po ostrze sięgała po Dracona, który potrafił wyprowadzić ją z mroku.
Draco
podszedł do Hermiony, analizując całą sytuację. Na blacie
i podłodze istotnie znajdowało się szkło, podobnie jak na dłoniach Riddle. Wszystko wskazywało, że to nieszczęśliwy wypadek. Musiał się jednak upewnić.
i podłodze istotnie znajdowało się szkło, podobnie jak na dłoniach Riddle. Wszystko wskazywało, że to nieszczęśliwy wypadek. Musiał się jednak upewnić.
– Nie
zrobiłaś tego specjalnie? – zapytał Draco, uważnie się jej
przyglądając.
Hermiona
spuściła głowę, kręcąc nią przecząco, a Draco poczuł, jakby na nowo mógł
oddychać. Nie okaleczała się, to był nieszczęśliwy wypadek. Przeraził się, gdy
wszedł do kuchni. Zniknęła na tak długo, a gdy ją znalazł, miała pocięte ręce,
kto by nie pomyślał o najgorszym?
– Trzeba
to oczyścić i zdezynfekować – powiedział Draco, delikatnie ujmują
dłonie dziewczyny. Nadal tkwiły w nich kawałki szkła, które zamierzał usunąć.
– Mam,
co potrzeba w kufrze – oznajmiła już nieco spokojniejsza Hermiona.
– Jakżeby
inaczej, jak zwykle przygotowana na wszystko – zażartował Draco,
chcąc nieco rozładować atmosferę.
Hermiona
na niego nie spojrzała, ale dostrzegł, że lekko się uśmiecha
i to mu wystarczyło. Zgarnął z wieszaczka jakąś ściereczkę i podłożył ją pod ręce Riddle, aby nie pobrudziła się krwią, po czym ruszyli do swojego pokoju. Szczęście im nie dopisało. Na korytarzu wpadli na Ślizgonki, które jeszcze niedawno plotkowały w toalecie.
i to mu wystarczyło. Zgarnął z wieszaczka jakąś ściereczkę i podłożył ją pod ręce Riddle, aby nie pobrudziła się krwią, po czym ruszyli do swojego pokoju. Szczęście im nie dopisało. Na korytarzu wpadli na Ślizgonki, które jeszcze niedawno plotkowały w toalecie.
– Salazarze,
a ta, co zrobiła z rękami? Ohyda – zapytała Amelia,
z niesmakiem patrząc na ręce Riddle.
z niesmakiem patrząc na ręce Riddle.
– Powiedz
jeszcze słowo, a pożałujesz, więc zastanów się dwa razy, czy wart się
odzywać – odpowiedział wyraźnie rozgniewany Draco.
Nie
dbał o to, że rozmawia z kobietą, a zachowuje się jak cham. Za wszystko, co
stało się Riddle, winił właśnie Rowle, gdyby nie jej przedstawienie, Hermiona
nigdzie by nie poszła i nic by jej się nie stało.
– Słucham? – zapytała
Amelia, nie kryjąc swojego oburzenia. Jak on śmiał się tak do niej odzywać?
– Słyszałaś,
a teraz przesuń się z łaski swojej. – Draco bez zbędnych dyskusji,
przeszedł obok Amelii, nieumyślenie trącając ją ramieniem.
– Co
ty sobie wyobrażasz, prostaku?! – krzyknęła oburzona Rowle.
– Skończ
już, bo przynudzasz. – Draco czuł satysfakcję z upokorzenia Rowle.
Dawno zaniechał takich praktyk, ale ona przekroczyła granicę.
– Jak
to szło, już jest prawie twój? – zapytała uszczypliwie Pansy po odejściu
pary.
Mimo
wszystko cieszyła się, że ktoś utarł nosa Amelii. Byłą taka pewna swego, a
Draco potraktował ją jak śmiecia. Tyle miała do powiedzenia na temat Blaise, a
tu proszę, takie rozczarowanie.
– Rozwalę
im ten związek, tylko po to, żeby skamlał o szansę, której nie
dostanie – oznajmiła wściekła Amelia, szybkim krokiem ruszając do
salonu.
Nikt
nigdy jej tak nie upokorzył. Sądziła, że Malfoy to facet na poziomie, ale
okazał się zwykłym prostakiem. Nic dziwnego, że uganiał się za taką znajdą,
byli siebie warci. Nie zamierzała jednak odpuścić. Pożałuje tego, jak ją
potraktował. Już ona dopilnuje, żeby ten ich żałosny związek się rozpadł.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona
obserwowała, jak Draco z niezwykłym skupieniem usuwa pęsetą szkło z jej dłoni.
Co rusz zerkał, czy nie sprawia jej bólu, lecz panna Riddle nie krzywiła się,
więc chyba nie szło mu najgorszej.
– Nie
trzeba tego będzie zszyć? – zapytał Draco.
– Nie,
mam dyptam i to wystarczy.
Nawet
jeśli niektóre rany wymagały szwa lub dwóch, Hermiona wolała, aby Draco się tym
nie zajmował. Bardzo dobrze poradził sobie ze szkłem, ale szycie to zupełnie co
innego.
– Chyba
skończyłem. – Draco z każdej strony oglądał dłonie Riddle, aby
niczego nie pominąć. Odkręcił wodę i zaczął je obmywać z krwi, zachowując przy
tym szczególną ostrożność. Postanowił wykorzystać okazję, aby poruszyć ważną
kwestię. – Posłuchaj, nie wiem, w co pogrywa Rowle, ale nie obchodzi
mnie to, podobnie jak ona.
Hermiona
spuściła głowę, wbijając wzrok w podłogę. Nadal nie potrafił wprost rozmawiać o
takich sprawach, ale Draco nie odpuszczał. Osuszył jej dłonie, po czym ujął ją
za podbródek, aby na niego spojrzała.
– Ty
mnie obchodzisz i jesteś dla mnie ważna.
Pocałował
ją, chcąc podkreślić wagę swych słów. Musiała wiedzieć, że jest dla niego
wszystkim. Sam przestał się bronić przed tym uczuciem i tak był skazany na
porażkę. Nie chciał od tego uciekać, ponieważ Riddle go odmieniła.
– Wracamy,
czy chcesz zostać? – zapytał Draco, opierając czoło o czoło Hermiony.
– Wróćmy,
pewnie już się zastanawiają, co się z nami dzieje. – Hermiona uznała,
że nie będzie się chować przed Rowle.
Amelia
sądziła, że ma nad nią przewaga, a ona, zamiast walczyć o swoje, schowa się i
będzie patrzeć, jak ta usiłuje zniszczyć coś ważnego w jej życiu. Nie tym
razem.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
– Nie
zmuszaj mnie do użycia siły i grzecznie odłóż ten nóż.
Hermiona
przewróciła oczami, słysząc nieznoszący sprzeciwu głos Dracona, który dostał
świra na punkcie kilku ranek na jej dłoniach. Nie rób tego, nie rób tamtego.
Dyptam zrobił swoje i po skaleczeniach niemal nie było już śladu.
– W
takim razie rozłożę talerze. – Hermiona odwróciła się, aby wziąć
zastawę, którą jak się okazało, trzymała już panna Greengrass.
– Za
późno – stwierdziła rozbawiona Dafne, znikając w jadalni.
– Pomogę
ci – zadeklarował od razu Teodor, biorą sztućce. Od wczoraj szukał
okazji, aby porozmawiać z Dafne sam na sam. – Masz jakieś plany po
śniadaniu? – zapytał, gdy już razem nakrywali do stołu.
– Jak
na razie nie.
– Chciałbym
z tobą porozmawiać, może się gdzieś przejdziemy?
– Jasne,
czemu nie.
– Wspaniale,
w takim razie jesteśmy umówieni – oznajmił wyraźnie zadowolony z
siebie Teodor, wracając po resztę sztućców.
Dafne
przez chwilę zastanawiała się, skąd u niego od rana taki dobry humor.
Postanowiła jednak, że dowie się tego na ich spacerze.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
– Długo
czekasz? – zapytała Dafne, wychodząc przed dom, gdzie stał już Teodor.
– Nie,
wszedłem z resztą. – Teodor wskazał na brzeg jeziora, gdzie
znajdowała się znaczna część Ślizgonów.
Pogoda
wyjątkowo ich rozpieszczała. Można by pomyśleć, że to nie wiosna, a pełnia
lata.
– To
dobrze, czyli co robimy?
– Przejdźmy
się, na przykład tam? – Teodor wskazał kierunek przeciwny do tego,
gdzie znajdowali się ich znajomi. Potrzebował nieco prywatności, a nie
wścibskich spojrzeń i komentarzy.
– W
takim razie chodźmy.
Ruszyli
we wskazanym przez Teodora kierunku. Nie odzywali się do siebie, delektując się
panującą tu ciszą. Szli dobre piętnaście minut, gdy nagle Teodor skręcił w
lewo, podchodząc niemal do linii wody. Sięgnął po odpowiedni kamień i rzucił
nim na wodę, puszczając cztery kaczki.
– Nieźle – skomentowała
Dafne, stając obok niego.
– Potrafisz
puszczać kaczki?
– Nie,
panienek z dobrego domu nie uczy się takich rzeczy.
Teodor
zaśmiał się na ironiczny ton Dafne, po czym wybrał odpowiedni kamień i podał go
dziewczynie.
– Naprawimy
ten błąd. – Teodor nie puszczając dłoni Dafne, stanął za nią, drugą
rękę kładąc jej na talii. – Trochę szerzej nogi. Musisz się lekko
odchylić. Ruchy wykonujesz głównie nadgarstkiem.
Dafne
wykonała wszystkie polecenia Teodora, po czym kierowana przez niego, rzuciła
kamień, który odbiła się dwa razy od tafli wody.
– Udało
się – stwierdziła uradowana Dafne.
Zachęcona
pierwszym sukcesem, odnalazła kolejne dwa kamienie. Pierwsza próba zakończyła
się niepowodzeniem.
– Musisz
się odchylić.
Dafne
skorygowała swoją postawę i tym razem kamień odbił się trzy razy.
– Szybko
się uczysz – pochwalił ją Teodor.
– A
przyszliśmy tu uczyć się puszczać kaczki? – zapytała w końcu Dafne
ciekawa, o czym Teodor chciał z nią porozmawiać. Wyraźnie to podkreślił,
a jak na razie tylko spacerowali.
a jak na razie tylko spacerowali.
– Nie,
to atrakcja dodatkowa. – Teodor przerwał na chwilę, stając przodem do
Dafne. Pomimo wcześniejszych obaw był dziwnie spokojny, co tylko utwierdziło go
w przekonaniu, że dobrze robi. – Zakochałem się
w tobie – powiedział bez ogródek.
w tobie – powiedział bez ogródek.
Nie
miał co do tego wątpliwości. Zasypiał i budził się z myślą o niej. Odnalazł w
niej bratnią duszę. Dzieli pasje, wspólnie poszerzali horyzonty, rozumieli się
bez słów. Przy nikim nie czuł się tak swobodnie, jak przy niej. Nie należał do
gwałtownych osób, był bardzo stały i ostrożny w kwestii uczuć. To dawało mu
pewność, że Dafne to nie chwilowe zauroczenie.
– Ja… – Dafne
zamurowało.
Odczuwała
całą gamę emocji, spośród których dominowało nieopisane szczęście. Nie
spodziewała się tego. Teodor był bardzo powściągliwy
i nie mówił zbyt często o uczuciach, a już na pewno nie tak bezpośrednio.
i nie mówił zbyt często o uczuciach, a już na pewno nie tak bezpośrednio.
– Im
lepiej cię poznaję i więcej czasu ze sobą spędzamy, tym bardziej się w tym
utwierdzam. Jesteś niezwykłą dziewczyną i wiem, że…
Dafne
nie pozwoliła mu dokończyć. Emocje wzięły górę. Zrobiła krok
w stronę Teodora, ujęła jego twarz w dłonie i pocałowała. Tak długo czekała na tę chwilę, choć nie do końca wierzyła, że to marzenie naprawdę się spełni.
w stronę Teodora, ujęła jego twarz w dłonie i pocałowała. Tak długo czekała na tę chwilę, choć nie do końca wierzyła, że to marzenie naprawdę się spełni.
Teodor
natychmiast oplótł ją ramionami, zupełnie niwelują odległość pomiędzy nimi.
Taka odpowiedź w zupełności mu wystarczyła.
– Ja
w tobie też – odpowiedziała tuż przy ustach Teodora Dafne, choć
i bez tego wiedział, że odwzajemnia jego uczucia. To był początek ich wspólnej drogi.
i bez tego wiedział, że odwzajemnia jego uczucia. To był początek ich wspólnej drogi.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Przy
drugim brzegu jeziora Ślizgoni leniwie spędzali popołudnie, ciesząc się
słońcem.
– Gdzie
jest Teodor? – zainteresował się Blaise, zdając sobie sprawę, że nie
widział przyjaciela od śniadania.
– Chyba
poszedł gdzieś z Dafne – odpowiedziała oparta o drzewo Hermiona,
nieświadomie nakręcając chłopaków.
– Kiedy
on nam tak dorósł? Jeszcze niedawno tylko te książki, a teraz proszę, dziewczyna,
romantyczne schadzki, namiętność – stwierdził Blaise, udając wzruszonego.
– Ty
się tak nie nakręca – spróbował ostudzić entuzjazm przyjaciela Draco.
– Kiedy
ja się cieszę, że nasz Teodor w końcu się ustatkuje.
– Tego
jeszcze nie wiesz.
– Jesteś
wyprawy z uczuć, Malfoy. Idę popływać – oznajmił naburmuszony Blaise,
ścigając koszulkę i w samych krótkich spodenkach ruszył do wody, zostawiając
Hermionę i Dracona samych.
– Oby
Zabini miał rację – stwierdził Draco, gdy przyjaciel pływał już
w jeziorze i nie mógł go usłyszeć.
w jeziorze i nie mógł go usłyszeć.
– I
nie mogłeś mu przyznać racji? – zapytała z politowaniem Hermiona.
– Oczywiście,
że nie. Jemu się po czymś takich przewraca w głowie
i zaczyna się panoszyć. Zabiniego nie można rozpuszczać, bo… – Draco nie dokończył, ponieważ niespodziewanie wrócił do nich Blaise.
i zaczyna się panoszyć. Zabiniego nie można rozpuszczać, bo… – Draco nie dokończył, ponieważ niespodziewanie wrócił do nich Blaise.
– Ktokolwiek
kiedykolwiek wątpił w moje słowa, niech się wstydzi. Moje trzecie oko po raz
kolejny okazało się niezawodne.
– Tobie
by się przynajmniej jeden mózg przydał, a nie trzecie oko,
geniuszu – zadrwił Draco.
– Zważaj
na słowa, przyjacielu. Posiadam informacji, które z całą pewnością cię zainteresują,
bo tak się skała, że dotyczą Notta. – Blaise z satysfakcją obserwował
ciekawość przyjaciela i gdy nie fakt, że był tak podekscytowany, pewnie dłużej
by go męczył.
– Jakich
informacji? – zapytał Draco.
– Płynę
sobie odprężony w stronę drugiego brzegu. Woda jest naprawdę świetna…
– Zabini – upomniał
przyjaciela Draco, którego nie interesowała woda.
– Nie
przerywaj mi, to się wszystkiego dowiesz. Płynę sobie spokojnie
i nagle kogoś widzę. Niby nic, stoją sobie spokojnie, coś tam szepczą, aż tu nagle BUM, wybuch namiętności, istny ogień!
i nagle kogoś widzę. Niby nic, stoją sobie spokojnie, coś tam szepczą, aż tu nagle BUM, wybuch namiętności, istny ogień!
– Czy
ty podglądałeś Teodora i Dafne? – zapytała z jawną dezaprobatą
Hermiona.
Ich
przyjaciele z pewnością nie bez powodu zaszyli się na drugim brzegu jeziora.
Niestety nie przewidzieli, że i tam nie są bezpieczni.
– Przypadkiem
widziałem, a to różnica – bronił się Blaise.
– Zalewasz – stwierdził
Draco.
– Nie
wierzysz mi, Malfoy? Z przyjemnością ci to udowodnię.
Draco
nawet nie zdążył rozważyć propozycji przyjaciela, gdy odezwała się oburzona
Hermiona.
– Niech
mi się tylko któryś spróbuje stąd ruszyć, a nie ręczę za siebie. A jak Teodor i
Dafne wrócą, macie się zachowywać, jak dorośli ludzie, a nie małpy wypuszczone
z ZOO.
Widząc
głupie miny chłopaków, Hermiona sądziła, że coś do nich dotarło. Zachowywali
się doprawdy skandalicznie. Między Teodorem i Dafne najpewniej właśnie działo
się coś wyjątkowego i z całą pewnością nie chcieli, aby uczestniczył w tym ktoś
poza nimi. Niestety Hermiona się przeliczyła co do poczucia przyzwoitości
chłopaków.
– Co
to jest ZOO? – zapytali niemal w tym samym momencie Blaise i Draco,
złamując Hermionę.
Z
całej wypowiedzi dotarło do nich zaledwie jedno słowo i to najmniej istotne.
Nie ma jednak tego złego. Jeśli zajmie ich opowieściami o mugolskim świecie,
skupi ich uwagę na czymś innymi niż Dafne i Teodor, a przecież o to jej
chodziło.
♥
♥ ♥ ♥ ♥
– Idziemy
do nich? – zapytał Teodor, gdy znaleźli się pod domem.
Dla
niego nie miało to większego znaczenia. Obejmowała kobietę, którą widział u
swego boku przez długie lata. Niczego więcej w tym momencie nie potrzebował.
– Możemy.
Ruszyli
w kierunku znajomych, a Dafne zaczęła się rozglądać. Pod drzewem najbliżej nich
siedzieli Hermiona, Draco i Blaise. Kawałek dalej Tracey i Wiliam jak zwykle
ostatnimi czasy coś szkicowali. Pansy odnalazła dopiero po chwili w
towarzystwie dziewcząt z roku wyżej, za którymi Dafne szczerze nie przepadała. Decyzję
do kogo podejść, podjęła bardzo szybko.
– Cześć – przywitali
się z przyjaciółmi Dafne i Teodor, a Draco i Blaise natychmiast stracili
zainteresowanie Hermioną.
– Znalazły
się zguby. Gdzie o się zniknęło? – zapytał Blaise, uśmiechając się
niczym wcielenie niewinności, co od razu wzbudziło podejrzenia Teodora.
Jakiekolwiek przejawy niewinności u Zabiniego oznaczały, że coś przeskrobał.
– Na
spacerze – odpowiedziała Dafne.
– Tak
to się teraz nazywa?
Dafne
była zbita z tropu. Panowanie jakoś dziwnie się uśmiechali. Spojrzała pytająco
na Hermionę, licząc, że ona jej to wyjaśni, lecz ta pokręciła tylko z
politowaniem głową, ukrywając twarz w dłoniach.
– O
ile mi wiadomo, chodzenie gdzieś od zawsze się tak nazywa – włączył
się do rozmowy Teodor.
– Oczywiście,
ale spacer spacerowi nierówny, zresztą sam wiesz – drążył dalej
Blaise.
– Zabini,
czy ty za nami polazłeś? – zapytał wprost Teodor, będąc już niemal
pewnym, że przyjaciele się z nimi droczą i wiedzą zdecydowanie więcej, niż
powinni.
– Za
kogo ty mnie masz? – oburzył się Blasie. – Przypadkiem
niedaleko was przepływałem, ale nic dziwnego, że mnie nie zauważyliście.
– Ty
jesteś chory, Zabini – podsumował całą sytuację Teodor, co ani trochę
nie ruszyło Blaise’a, wręcz przeciwnie, podniósł się z ziemi, stając
naprzeciwko nowej pary.
– Gadaj
sobie, co chcesz. Ja się po prostu cieszę waszym szczęściem. – Blaise
objął Teodora i Dafne, udając, że szlocha.
– Dość,
bo zaraz mnie zemdli. Pora na chrzest. Zabini, bierz go za ręce.
Blaise
bardzo szybko odgadł zamiary Dracona w przeciwieństwie do Teodora. Nim ten
zdążył zareagować, Draco błyskawicznie podniósł się
z ziemi, łapiąc go za kostki. Blaise w tym samym czasie chwycił go za nadgarstki i obaj panowie kierowali się ku jezioru.
z ziemi, łapiąc go za kostki. Blaise w tym samym czasie chwycił go za nadgarstki i obaj panowie kierowali się ku jezioru.
– Powaliło
was? Postawcie mnie! – szamotał się Teodor, usiłując się wyrwać, lecz
bezskutecznie.
Panowie
śmiali się w najlepsze, będąc coraz bliżej wody.
– Zaraz
cię puścimy, po co te nerwy? – pocieszał przyjaciela Draco, lecz ten
z nieznanych mu przyczyn spojrzał na niego z żądzą mordu.
Weszli
do wody, którą Teodor czuł już na plecach.
– Na
trzy – oznajmił Blaise, gdy zanurzyli się po kolana.
– Raz… – zaczęli
odliczać Blaise i Draco.
– Zróbcie
to, a was zabiję!
– Dwa…
– Nie
żartuję, już po was.
– Dwa
i pół…
– Zdejmijcie
mi chociaż buty!
– Trzy!
Głośny
plusk i Teodor znalazła się w wodzie.
– W
nogi – powiedział tylko Draco, gdy Teodor zaczął się podnosić.
– To
wam nie pomoże – oznajmił Teodor, odrzucając na brzeg buty
i koszulę.
i koszulę.
Blaise
i Draco zaczęli uciekać w głąb jeziora, dlatego ruszył za nimi.
Rozbawione
Hermiona i Dafne przyglądały się temu wszystkiemu spod drzewa. Panowie bawili
się w najlepsze, a panna Greengrass usiadła obok przyjaciółki.
– Czyli
mogę wam oficjalnie pogratulować? – zapytała Hermiona, chcąc to
usłyszeć od Dafne. Już sam jej uśmiech wiele jej powiedział.
– Tak.
– Nawet
nie wiesz, jak się cieszę.
– Ja
też. Wiesz, nie myślałam, że ta chwila kiedyś nadejdzie. Teodor zawsze zdawał
się poza moim zasięgiem. Ten jego chłód, tajemniczość czułam się przy nimi taka
mała, a jednak coś mnie do niego ciągnęło. Im lepiej go poznawałam, tym
bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że moja fascynacja nim nie jest
bezpodstawna. Z każdym dniem się otwierał i okazało się, że nie jest taki
nieuchwytny, a my mamy ze sobą tyle wspólnego. Nikt mnie tak nie rozumie, jakby
potrafił czytać mi w myślach. To dziwne, ale daje mi to spokój i poczucie
bezpieczeństwa. Po prostu go kocham. – Dafne utkwiła wzrok w
Teodorze, a na jej twarzy zagościł błogi uśmiech.
Hermiona
nie odpowiedziała, odnajdując wzrokiem Dracona. Uderzyło ją to, jak bardzo
odczucia Dafne są podobne do jej własnych. Kiedyś nie myślała o Malfoy w takich
kategoriach jak zresztą o żadnym chłopaku. Doprowadzał ją do szału, nie
wzbudzając w niej żadnych ciepłych uczuć.
Świat
stanął na głowie, gdy wylądowała w Riddle Manor. Draco coraz częściej pojawiała
się w jej życiu i miał niepokojącą zdolność do przejrzenia jej na wylot.
Widział więcej niż inni i to ją przerażało. Nie chciała tego, ale ich znajomość
się rozwijała, coś ją do niego ciągnęło. Straciła kontrolę, zaczęła go
potrzebować. Okazał się innym człowiek. Zburzył swój wizerunek w jej głowie i
skrupulatnie budował nowy, budząc w niej uczucia, o których istnieniu nie miała
pojęcia.
Draco
jako pierwszy poznał całą prawdę o niej i nie odtrącił jej. Radził sobie za
nich oboje. Bez niego postradałaby w tej szkole zmysły. Pamiętała te straszne
godziny po wypadku, gdy bała się, że on się nie obudzi. Nie potrafiła sobie
wyobrazić codzienności bez niego. Czy to właśnie była miłość?
♥
♥ ♥ ♥ ♥
Harry
siedział przy biurku Rona, kończąc pisać list do Dumbledore’a. Nie mógł dłużej
zwlekać z odpowiedzią. Dyrektora zaniepokoiła jego nieobecność na ich ostatnim
spotkaniu. Nie zdołał porozmawiać z nim osobiście. Harry’emu udało mu się
uniknąć spotkania z nim przez ostatni tydzień szkoły. Wczoraj jednak otrzymał
pełen troski list, na który nie potrafił patrzeć inaczej, niż przez pryzmat
podsłuchanej rozmowy. Nie opuszczało go poczucie, że to kolejny podstęp Albusa,
który ma na celu zatrzymanie go po jego stronie. Starał się jednak pochopnie
nie osądzać dyrektora.
Musiał
porozmawiać z Syriuszem. Tylko jemu w pełni ufał. Był przyjacielem rodziny,
jego jedyną rodziną. Harry wiedział, że tylko on może mu się pomóc z tym
wszystkim uporać.
– Harry,
Syriusz przyszedł! – zawołał znajdujący się na dole Ron.
– Idę! – odkrzyknął
Harry, pakując list do koperty. Hedwiga już na niego czekała w
oknie. – Zanieś to Dumbledore’owi.
Ptak
przyjął list, zatrzepotał skrzydłami i wzbił się w powietrze. Harry nie
zwlekając, zbiegł na dół, gdzie w jadalni czekał na niego Syriusz.
– Witaj,
Harry. – Syriusz objął chrześniaka, poklepując go po plecach.
– Dobrze
cię widzieć. Chciałem z tobą porozmawiać. Przejdziemy
się? – zaproponował Harry, zbyt zniecierpliwiony, aby dłużej zwlekać.
Syriusz musiał mu wyjawić prawdę.
– Za
pół godziny podaję obiad i chcę was obu widzieć przy stole.
Dobiegł
ich dochodzący z kuchni stanowczy głos pani Weasley.
– Oczywiście,
Molly, wrócimy na czas – zapewnił Syriusz. – Co się stało,
Harry? – zapytał, gdy tylko znaleźli się na ganku.
Harry
od początku wydał mu się nieswój. Coś go dręczyło i podejrzewał, że o tym chce
z nim porozmawiać.
– Nie
tutaj. Lepiej, żeby nikt nas nie podsłuchiwał.
Syriusz
zdziwił się nieco, lecz podążył za Harrym. Jego chrześniak zwykle bardzo ufał
Weasleyom. Traktował ich niemal jak rodzinę, więc nie rozumiał, skąd u niego ta
tajemniczość i podejrzliwość. Zaczął się naprawdę martwić.
Harry
zatrzymał się dopiero w znacznej odległości od Nory. Tutaj nikt im nie przeszkodzi w tej bez wątpienia trudnej
rozmowie.
– Nie
wiem nawet, jak zacząć, dlatego zapytam wprost. Czy mój ojciec porwał Hermionę
z rodzinnego domu, gdy był niemowlęciem?
Harry
bał się odpowiedzi, podświadomie wiedział, jaka ona będzie
i właśnie tej pewności się obawiał. To, co zaraz usłyszy, może wywrócić jego świat do góry nogami.
i właśnie tej pewności się obawiał. To, co zaraz usłyszy, może wywrócić jego świat do góry nogami.
– Kto
ci to powiedział? – zapytał wyraźnie zaniepokojony Syriusz.
Harry
nie powinien tego wiedzieć, nikt nie powinien. Ta misja była ściśle tajna,
zapewniano ich o tym niejednokrotnie.
– Podsłuchałem
Dumbledore’a i Snape’a, resztę sam wydedukowałem.
Harry
nie chciał mieszać w to Hermiony, miała przez niego wystarczająco problemów.
– Co
mówili? – nie dawał za wygraną Syriusz.
– Że
Hermiona zrujnowała mojego ojca. Dyrektor mówił też kiedyś, że Zakon uprowadził
Hermionę, aby ją chronić. Odpowiedz, czy to był mój ojciec.
– Nie
zrobił tego sam, ja z nim tam byłem.
To
koniec. Potwierdziły się wszystkie najgorsze przypuszczenia Harry’ego, było
nawet gorzej. Nie tylko jego ojciec brał udział w tej potwornej zbrodni, która
zaważyła na całym życiu Hermiony.
– Dlaczego?
Tylko
to pytanie przyszło Harry’emu do głowy. Jak oni mogli, czy nie zdawali sobie
sprawy, co zrobili? Odebrali Hermionę rodzicom i oddali w ręce złych ludzi.
– To
była tajna misja – zaczął tłumaczyć Syriusz – zanim
Dumbledore nas nie wybrał, nawet nie wiedzieliśmy, że Voldemort ma dziecko. On
wszystko zaplanował. Powtarzał, jakim zagorzeniem jest jego potomek, jak wielką
moc posiada i co zrobi z naszym światem, gdy dorośnie. Pokazał nam
przepowiednie. Mówiła o dziewczynce z czerwca, zrodzonej z mroku i ognia, która
nas unicestwi. Uwierzyliśmy. – Syriusz zwiesił głos, wracając myślami
do dwudziestego pierwszego lipca tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego roku.
Minęło
prawie siedemnaście lat, a pamiętał każdy szczegół. Rudowłosa kobieta własnym
ciałem zasłaniająca kołyskę. Oszołomił ją, nim zdążyła cokolwiek zrobić. James
zabrał przeraźliwe płaczące dziecko i zniknęli.
Harry
oniemiał. Hermiona cierpiała z tego samego powodu, co on. Jakaś cholerna
przepowiednia zadecydowała o ich losie, odbierając najbliższych.
– Mieliście
takie samo prawo ją porywać, jak Voldemort zabijać rodziców.
Syriusz
nawet nie próbował zaprzeczać. Popełnili ogromny błąd. Nie potrafił wymazać z
pamięci widoku martwego ciała Jamesa leżącego na schodach, podobnie jak Lily.
Słodka Lily, martwa przy kołysce do złudzenia przypominała kobietę z Riddle
Manor, te same włosy i ból wypisany na twarzy. To właśnie ten widok otworzył mu
oczy. Zawinili i przyszło im za to zapłacić najwyższą cenę. Każdego dnia
żałował, że to nie on zginął zamiast Potterów.
– Popełniliśmy
ogromny błąd, Harry, zgadzając się na zabicie tej małej.
– Zabicie?
Wy mieliście ją zabić? – zapytał z niedowierzaniem Harry. Jego ojciec
i chrzestny to niedoszli mordercy, a człowiek, któremu tak ufał, zwyrodnialec.
– On
nas zmanipulował, Harry. Cały czas powtarzał, że to dla większego dobra. Nie
usprawiedliwiam nas, ale gdy już ją zabraliśmy i mieliśmy to skończyć, nie
potrafiliśmy. Dopiero wtedy do nas dotarło, na co się zgodziliśmy. Obaj
mieliśmy przed oczami Lily, która lada dzień miała cię urodzić. Staliśmy nad
płaczącą Hermioną i byliśmy przerażeni.
Płaczu
tej małej Syriusz miał nie zapomnieć do końca swych dni. Patrzyła na nich
załzawionymi i przerażonym oczkami, uświadamiając potworność tego, co chcieli
zrobić.
– Nie
potrafiliśmy jej zabić. Jak nam się wydawało, usunęliśmy z niej magię i
oddaliśmy bezdzietnej mugolskiej rodzinie. Dumbledore miał się
o niczym nie dowiedzieć. Powiedzieliśmy mu, że mała nie żyje, ale nam nie uwierzył. Przytaknął, ale zaczął nas sprawdzać, kontrolować.
o niczym nie dowiedzieć. Powiedzieliśmy mu, że mała nie żyje, ale nam nie uwierzył. Przytaknął, ale zaczął nas sprawdzać, kontrolować.
To
oblicze Albusa Harry poznał niedawno, a teraz tylko się utwierdził
w przekonaniu, że nic nie wie o człowieku, którego taktował jak wzór. Dumbledore nieustannie knuł i spiskował, mieszając wszystkim w głowach. Dla większego dobra? Czy nie uczył go, że to dewiza śmierciożerców, za której pomocą usiłują usprawiedliwić swoje okrutne czyny? Czym on się różnił od Voldemorta? Jeden zabił jego rodziców przez przepowiednię, a drugi zlecił morderstw dziecka dokładnie z tego samego powodu. Co z tym światem było nie tak?
w przekonaniu, że nic nie wie o człowieku, którego taktował jak wzór. Dumbledore nieustannie knuł i spiskował, mieszając wszystkim w głowach. Dla większego dobra? Czy nie uczył go, że to dewiza śmierciożerców, za której pomocą usiłują usprawiedliwić swoje okrutne czyny? Czym on się różnił od Voldemorta? Jeden zabił jego rodziców przez przepowiednię, a drugi zlecił morderstw dziecka dokładnie z tego samego powodu. Co z tym światem było nie tak?
– Harry,
dlaczego podsłuchiwałeś Dumbledore’a? – zapytał po dłuższej chwili
Syriusz.
Młody
był w szoku i absolutnie mu się nie dziwił. Zaniepokoiła go jednak jego
podejrzliwość w stosunku do Albusa. Sam dawno przestał mu ufać, ale Harry
zawsze wyrażał się o nim pochlebnie. Z jakiegoś powodu musiał, więc zmienić
zdanie.
– Opowiada
o Hermionie niestworzone rzeczy. Robi z niej potwora
i nastawia wszystkich przeciwko niej. Niejednokrotnie przyłapałem go na kłamstwie, a w tej rozmowie mówił, że musi mnie odciąć od Hermiony, ponieważ jestem symbolem okrucieństwa Voldemorta i potrzebuje mnie po stronie Zakonu.
i nastawia wszystkich przeciwko niej. Niejednokrotnie przyłapałem go na kłamstwie, a w tej rozmowie mówił, że musi mnie odciąć od Hermiony, ponieważ jestem symbolem okrucieństwa Voldemorta i potrzebuje mnie po stronie Zakonu.
– Harry,
musisz na siebie uważać. On nie może zwątpić w twoją
lojalność. – Syriusz mówił bardzo poważnie.
Albus
nie był nieskazitelnym człowiekiem, za którego powszechnie go uważano. Skrywał
wiele mrocznych sekretów. Harry’emu nic nie zagrażało, póki Dumbledore
wiedział, że ma w nim sprzymierzeńca.
–
On wszystkimi manipuluje.
–
Ale robi to bardzo dobrze.
– Powinniśmy
powiedzieć prawdę o Hermionie.
– Nikt
nam nie uwierzy, nie mamy żadnych dowodów, a Albus to powszechnie szanowany
człowiek. Nasze słowo przeciwko jego, jak sądzisz, komu uwierzą?
– To,
co mamy zrobić?
– Nie
wychylać się. Albus to osoba, z którą nie powinniśmy wchodzić na wojenną
ścieżkę.
– Ale…
– Posłuchaj,
straciłem już twojego ojca i nie wybaczyłbym sobie, gdyby
i tobie coś się stało. Ciekawość to niebezpieczne zjawisko. Drążenie prawdy bywa niebezpieczne.
i tobie coś się stało. Ciekawość to niebezpieczne zjawisko. Drążenie prawdy bywa niebezpieczne.
Syriusz
już raz zwiódł. Nie ocalił Jamesa i Lily przed gniewem Voldemorta. Teraz był
odpowiedzialny za ich syna i nie mógł po raz kolejny zwieść. Jego przyjaciele
żyli w Harrym, był wszystkim, co po sobie pozostawili.
Harry,
widząc tak zatroskanego Syriusza, zaczął sobie uświadamiać, że nie wszystko jest
takie proste, jak się wydaje. Nie ma jasnej i ciemnej strony, dobrego i złego
wyjścia. Nie chciał dokładać Syriuszowi zmartwień, ale nie potrafił też
odpuścić. Przeszłość i teraźniejszość kryły zbyt wiele tajemnic, aby potrafił
odpuścić. Mógł obiecać tylko jedno:
– Będę
na siebie uważał.
Cześć :)
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam że rozdział jest ukończony w 99% siedziałam jak na szpilkach:
Ta cała Amelia niesamowicie mnie denerwuje, ale jednocześnie bawi. No urocza jest!:D Uroczo głupia i naiwna, jeśli chce zniszczyć relację między Draco i Hermioną.
Poza tym... Dafne i Teo! Od początku im kibicowałam i wreszcie są razem ♡
Co do Pansy- mamy chyba inne podejście co do pojęcia przyjaźni. A może tej Pani trzeba kupić słownik i pobyt w dobrej klinice?
Darowiznę proszę przesyłać na konto Autorki ;)
Co do Dyrektora to brak mi słów, więc nie skomentuję.
Uwielbiam to opowiadanie!
Życzę weny i wszystkiego dobrego:)
Pozdrawiam, A.C
Od paru godzin zaglądałam tutaj i jest ! Jestem zachwycona nowym rozdziałem <3 Tylko już nie mogę się doczekać nowego.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział,
OdpowiedzUsuńcieszę się, że akcja tak się rozwija. Harry po części dowiedział się prawdy i pewnie teraz spojrzy trochę na to innym wzrokiem.
Pozdrawiam i powodzenia na studiach :)
Kolejna dziewczyna kochającą się w Draco, która chce rozwalić ich związek? Niepotrzebny wątek. Mam wrażenie, że z każdym rozdzialem jest coraz gorzej, a ty się po prostu wypalasz.
OdpowiedzUsuńJa obawiam się, że to cisza przed burzą. Czas sielanki.
UsuńNie zostało wiele rozdziałów, a koniec zbliża się nieuchronnie.
Bardzo się cieszę na wątek Teo i Dafne, wydaje mi się w tej chwili ciekawszy niż główna para. Czekam na kontynuację ;)
OdpowiedzUsuńojejku jejku Jak ja lubię Dafne i Theodora ah. Dobrze że Harry już zaczyna coś rozumieć.... Czekam na kolejny rozdział. Będzie kiedyś więcej Voldemorta i jego żony? Też bardzo lubię tą parę jest taka insertująca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo dużooo weny :)
O matko, kolejna Tracey? Cóż, zdecydowanie wolałabym więcej Voldemorta i Julianne. Mam nadzieję, że to tylko cisza przed burzą i w kolejnym rozdziale będzie więcej akcji! Chociaż tutaj Harry dowiedział się trochę więcej o przeszłości Hermiony, więc nie mogę narzekać. :P
OdpowiedzUsuńTo takie miłe uczucie, wejść na stronę i zobaczyć nowy rozdział, zupełnie się tego nie spodziewając :)
OdpowiedzUsuńSame plusy w tym rozdziale. Knucia i spisków nigdy dość, ciekawe co wymyślisz dla Rowle. Brzmiała całkiem groźnie i wydaje się bardziej nieobliczalna niż Pansy kiedykolwiek, a do tego konsekwentna. Urzekła mnie bezpośredniość Teodora, konkretnie i bez owijania w bawełnę - pięknie :) Świetnie, że pokazujesz Draco też od tej drugiej strony, niepewności i poczucia przytłoczenia, skoro wszyscy dobrze wiemy, że jego związek z Riddle ma tak samo daleko do sielanki, co Dumbledore do zdrowego psychicznie człowieka.
Dobrze, że Harry drąży temat, bardzo dobrze. Oby tak dalej, Złoty Chłopcze!
Z niecierpliwością czekam na kontynuację :)
Pozdrawiam i życzę dużo weny
Inisible.
Być kobietą faceta, który babrze się z innymi? Po co? Żeby jakieś drapieżne Amelie oczy wydarły? Zaiste, szczyt szczęścia. Ale tylko jakiejś chorej wyobraźni...
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :D. Teodor ahh... <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na kolejny z utęsknieniem
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny!
Super rozdział :) Szczególnie cieszę się z Dafne i Teodora oraz że Harry zaczął dalej węszyć i wszystko wyjaśniać :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następne!
Harry ogarnij się wreszcie!!!
OdpowiedzUsuńSuper ❤️
OdpowiedzUsuń3 dni temu zobaczylam te opowiadanie. Ono jest po prostu wspaniałe. Przeczytałam wszystkie dotychczasowe rozdziały i się zakochałem❤️
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że komentuje dopiero teraz ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle wspaniały, czekam z niecierpliwością na rozdział I rozwój wydarzeń
Życzę dużo weny I pozdrawiam
Anna-medium
Witam! Jak idzie z nowym rozdziałem? Nie mogę się już doczekać <3
OdpowiedzUsuńMam pytanko. Czy to opowiadanie jest zawieszone, czy to tylko przerwa między rozdziałami?
OdpowiedzUsuńPrzerwa wynikająca z czasu zaliczeń i sesji na studiach. Jutro zdaję ostatni egzamin i mogę spokojnie wrócić do pisania.
UsuńDziękuję za informację. Mam nadzieję że poszło dobrze ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej jak tam idzie pisanie nowego rozdziału? Mam nadzieję że niedługo dodasz równie ciekawy i mega wciągający rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam P.
Czytam to od prawie początku i po raz kolejny nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału !!
OdpowiedzUsuńMam pytanko czy będą jeszcze jakieś rozdziały czy blog się na tym kończy?
OdpowiedzUsuńBędą rozdziały, blog absolutnie nie zostanie porzucony bez zakończenia.
Usuń<3
UsuńRozdział ukończony w 99%? Czy to oznacza, że pojawi się dziś albo Jutro? Mam nadzieję! Od listopada czekam na nowy wpis :D Nie mogę się doczekać kontynuacji, czytam tego bloga chyba od początku i nadal jestem nim całkowicie oczarowana <3
OdpowiedzUsuńTak, jest 99%, ponieważ zostało mi jeszcze tylko sprawdzenie rozdziału :)
Usuń:D
Usuńkiedy następny rodział???? bo to opowiadanie jest boskie!!!
OdpowiedzUsuńKiedy kolejne rozdziały?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że w końcu się doczekam nastepnych rozdziałów bo czekam i się doczekac nie moge: )
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć kolejny rozdział, ponieważ czyta się genialnie 😍
OdpowiedzUsuńTo jest takie przykre zostawiając opowiadanie na dwa lata..
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest przykładem, dlaczego nie warto czytać nie skończonych opowiadań.
Masz ogromny talent, Twoje opowiadanie jest jedym z najlepszych jakie czytałam.
Ale niestety bardzo długo karzesz czekać.
Kiedy następny rozdział? To jest super opowiadanie ale smutno, że go nie kontynoujesz przez 2 lata :(
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? Błagam kontynuuj ❤️
OdpowiedzUsuń