Jeszcze zanim otworzyłam oczy, czułam,
że coś jest nie tak. Łóżko, w którym leżałam, było zdecydowanie mniejsze niż
wieczorem. Czułam ten charakterystyczny zapach, który kojarzył mi się tylko z
jednym miejscem. Otworzyłam oczy, gwałtownie podnosząc się do pozycji
siedzącej. To był mój pokój u Grangerów. Nieliczne zabawki, bure ściany, to wszystko
przypomniało mi, jak smutne wiodłam tu życie. Myślałam jednak tylko o tym, aby
jak najszybciej się stąd wydostać. Każda komórka mojego ciała nienawidziła tego
miejsca. Podeszłam do drzwi, ale okazały się zamknięte. W panice zaczęłam
szarpać za klamkę, starając się nie hałasować. Krzyki z całą pewnością nie
sprowadziłyby do mnie pomocy.
Niespodziewanie ktoś przekręcił klucz w
zamku i mocno szarpnął za drzwi. Nie spodziewając się tego cofnęłam się gwałtownie
i upadłam. Bałam się podnieść wzrok, w tym domu nigdy nie spotkało mnie nic
dobrego, a mój pokój odwiedzała tylko jedna osoba.
– Ile to już lat minęło od naszego
ostatniego spotkania, Mionka?
Nie musiałam patrzeć, aby wiedzieć, kto
przede mną stoi. Ponownie znalazłam się w piekle. Dlaczego? Dlaczego on był
wolny? Dlaczego znowu mi to robił?
– Nie przywitasz się z tatą?
Znowu ten odrażający, osłodzony jad,
którym latami zatruwał mój umysł. Traktował mnie jak śmiecia, ale nigdy nie
zapomniał podkreślić, że jestem jego kochaną córeczką, nigdy…
– Chodź do mnie, Mionka.
Nie mogę tak leżeć. Powoli wstałam i z
bijącym sercem spojrzałam na niego. Wyglądał dokładnie tak samo, jak gdy
widziałam go po raz ostatni, jego obraz został wypalony w mojej pamięci. Coś
się jednak zmieniło, nie byłam już bezwolną lalką, z którą mógł zrobić, co
zechciał. Zaznałam normalnego życia i nie pozwolę go sobie odebrać.
– Nie jesteś moim ojcem – powiedziałam
to najpewniej, jak potrafiłam. Tylko ja wiedziałam, jak wiele kosztowało mnie
stanie przed nim.
Przez jego twarz przemknął cień, tak
obudziłam jego gniew. Starałam się walczyć ze strachem, który w zastraszającym
tempie przejmował kontrolę nad moim ciałem. Nie jestem już dzieckiem, nie ma
nade mną władzy, nie może jej mieć.
– Obawiałem się tego. – Zaczął rozpinać
pasek i wyciągnął go ze spodni, a mnie zalała fala przerażenia. – Brak ci
dyscypliny, rozpuścili cię. Nie pozwolę, żeby sprowadzili moją córeczkę na złą
drogę.
Moja siła w konfrontacji z nim
zniknęła. Znowu jestem dzieckiem, które czeka na kare. Uniósł rękę z paskiem,
aby wziąć zamach. Nie ucieknę, nogi niemal przyrosły mi do ziemi. Moje mięśnie
napięły się w oczekiwaniu na cios. Zasłoniłam tylko twarz, zamykając oczy.
Naiwnie wierzyłam, że jeśli ja nie widzę, sama stanę się niewidzialna.
Skórzany pasek przeciął powietrze, ale
nic nie poczułam. Uchyliłam powieki i wtedy go zobaczyłam. Górował nad nim, a w
jego spojrzeniu widziałam furię, której się jednak nie obawiałam. To Paul miał
się przekonać, do czego jest dolny Draco.
– Nigdy więcej jej nie dotkniesz –
wysyczał przez zaciśnięte zęby Draco, akcentując każde słowo. Wszystko stało
się bardzo szybko. Złapał Paula za koszulę i cisnął nim o ścianę. Wzdrygnęłam
się, podobnie jak zatrzęsły się ściany. Nadal nie potrafiłam się ruszyć,
podczas gdy Draco raz za razem uderzał nim o ścianę.
– Skrzywdzisz ją jeszcze raz, a cię
zabiję, rozumiesz?! Zabiję!
Wierzyłam mu, uderzał nim coraz
mocniej. Nie bałam się o niego, ale o mojego wybawcę. Cena za zabicie potwora
była zbyt wysoka.
– Draco, proszę. – Nie wiem kiedy, po
mojej twarzy zaczęły spływać łzy.
Draco w jednej chwili przestał. Puścił
Paula, który nieprzytomny osunął się na podłogę i odwrócił się w moją stronę.
Widziałam jego gniew, ale gdy patrzył na mnie, on przemijał. Zrobił krok w moją
stronę i rozłożył ramiona. W jednej chwili odzyskałam władzę nad swoim ciałem.
Draco nie był dla mnie zagrożeniem, to on bronił mnie przed całym złem tego
świata. Teraz to wiedziałam. Nie wahałam się ani chwili, aby schronić się w
jego ramionach.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona powoli otworzyła oczy. Tym
razem znajdowała się tam, gdzie zasnęła. Przed oczami przelatywały jej obrazy
ze snu. Pozostała jednak spokojna, ponieważ ten koszmar był zupełnie inny. Nikt
nigdy nie obronił jej przed Grangerem. Wszyscy pozostawali obojętni. Jej życie
nic nie znaczyło. To jednak minęło. Niespodziewanie stała się ważna. Draco ze
snu był dokładnie taki jak ten rzeczywisty. Bronił jej przed całym złem tego
świata, a nawet przed nią samą. Kochał ją, ale tak naprawdę, nigdy by jej nie
skrzywdził. Uderzyło w nią to, że naprawdę w to wierzyła. Bać powinna się wielu
rzeczy, ale Draco był ostatnią z nich.
Hermiona przekręciła się na bok, ale ku
swojemu zdziwieniu nie ujrzała nikogo obok siebie. Również na kanapie nie
odnalazła Dracona. Sprawdziła łazienkę, ale i tam nikogo nie było. Nieco
zaniepokojona zaczęła go szukać, bez powodu nie wstałby tak wcześnie z łóżka. W
domu panowała cisza, dlatego bez trudu usłyszała dźwięki dochodzące z kuchni.
Zajrzała przez drzwi i znalazła swoją zgubę.
Draco stał przy blacie, a wokół niego
znajdowało się sporo jedzenia. Hermiona dostrzegła również tacę z dwoma
filiżankami i bukiecikiem rosnących w ogrodzie kwiatów. Szybko połączyła fakty;
Draco przygotowywał dla nich śniadanie do łóżka. Bardzo ją to rozczuliło. Nie
zastanawiając się długo Hermiona weszła do kuchni i mocno przytuliła się do
pleców Dracona. Przy nim mogła się czuć bezpieczna, wiedziała to. On był jej
światłem.
Draco spojrzał przez ramię, nieco
zdziwiony tym nagłym wybuchem czułości. Riddle nie należała do zbyt wylewnych
osób.
– Ktoś tu się chyba stęsknił? – zapytał
Draco, lecz Hermiona nadal w milczeniu się do niego przytulała.
Nagle chłopakowi przeszło przez myśl,
że coś mogło się stać. Przekręcił się tak, aby stać przodem do Hermiony.
Pochylił się nad nią, ujmując jej twarz w dłonie.
– Wszystko w porządku? – zapytał z
troską, lecz Hermiona uśmiechnęła się do niego.
– W jak najlepszym – odpowiedziała
tylko, delikatnie go całując.
Patrząc na niego, nie czuła zagrożenia.
To on stawiał czoła zagrażającym jej rzeczom. Nie potrafiła i nie chciała
wyrzucić z głowy Dracona uderzającego nieprzytomnym Grangerem o ścianę. Może to
głupie, że tak dużą wagę przywiązywała do snów, ale to właśnie one dotychczas
niszczyły jej spokój, bombardując przeszłością. Ten jednak był inny, dał jej
wiarę, wiarę w Dracona.
– Pomogę ci z tym śniadaniem – oznajmiła
niespodziewanie Hermiona, podchodząc do blatu.
Draco był nieco skołowany, ale nie dał
nic po sobie poznać. Zauważył w Riddle jakąś zmianę, ten błysk w oczach. Nie
zamierzał jej jednak zasypywać pytaniami. Była szczęśliwa, więc on tym
bardziej.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
– Nie mogę uwierzyć, że już wyjeżdżamy
– stwierdziła ze smutkiem Dafne.
Wszyscy zaczęli znosić swoje rzeczy do
holu, gdzie niebawem miał po nich przybyć Snape. Mimo sporów i drobnych
niedogodności większość uważała te wyjazd za bardzo udany i z żalem opuszczała
dom nad Loch Tay.
– Zapraszam na wakacje – zaproponował
od razu Blaise, który również bardzo nie chciał wracać. Odruchowo spojrzał na
drugi koniec holu, gdzie stała Pansy.
Po ich kłótni wyniosła się z pokoju i
nie odezwała do niego nawet słowem. On również nie szukał kontaktu. Podjął
poważną decyzję, która z całą pewnością nie przypadnie jej do gustu. Ten
związek nie miał przyszłości. Im szybciej to zakończą, tym będzie lepiej dla
obojga.
– Przemyśl to, Zabini, bo się nas nigdy
nie pozbędziesz – zaśmiał się Teodor, obejmując Dafne.
Rozmowę przerwało przybycie wyraźnie
roztargnionego Dracona.
– Nie mogę znaleźć zegarka – oznajmił
zaniepokojony, nieustannie przesuwając dłonią po nadgarstku. Zakładał go rano,
a teraz zniknął. To nie był jakiś tam zegarek, tylko prezent od Riddle, musiał
go odzyskać.
– A nie zdejmowałeś go przypadkiem w
kuchni przy robieniu śniadania? – zapytała Hermiona, na co Dracona jakby
olśniło.
– Tak, jesteś wielka, mała.
Hermiona pokręciła z rozbawienia głową,
a Draco udał się do kuchni. Zamierzała wrócić do rozmowy z przyjaciółmi, gdy
nagle znikąd pojawiła się przy niej Tracey.
– Riddle, Draco zyskał ogon –
powiedziała półgłosem, wskazując głową na wejście do kuchni.
Hermiona nie wiedziała, o co chodzi. Spojrzała
we wskazanym kierunku idealnie w momencie, gdy Amelia zniknęła z pola widzenia,
podążając za jej chłopakiem. Tracey spojrzała wymownie na pannę Riddle, a ta
wiedziała, co ma robić. Koniec wybryków Rowle, nie będzie z niej dłużej robić
idiotki.
– Zaraz wracam – rzuciła tylko do
reszty, odchodząc. Stanęła przy drzwiach kuchni, aby stojący w środku jeszcze
jej nie widzieli.
– Już myślałam, że mi się nie uda
złapać cię samego – wyszeptała Amelia nad uchem Dracona. Stała tuż za nim
opierając mu ręce na plecach. Trwało to jednak zaledwie chwilę, gdy Draco zdał
sobie sprawę, co się dzieje, błyskawicznie się odsunął.
– Powaliło cię już zupełnie? Idź się przystawiać
do kogoś innego – powiedział nie kryjąc swej wrogości Draco.
– Twoja przybłęda nie patrzy, nie
musisz udawać – ciągnęła Amelia, ponownie przysuwając się do chłopaka. – Chcesz
tego tak samo jak ja. Nie masz pojęcia, ile przyjemności potrafię dać.
Amelia nie miała żadnych zahamowań, jej
ręka podążyła w kierunku paska Dracona, lecz ten w ostatniej chwili złapał ją
za nadgarstek.
– Jesteś nienormalna – zaczął Draco,
lecz przerwało mu wejście Hermiony.
Coś się w niej zagotowało. Rowle
przekroczyła wszelkie granice i zaraz się dowie, jak wielki błąd popełniła.
– Riddle – zdziwił się Draco,
odpychając rękę Amelii.
Bardzo źle to wyglądało, ręka innej
dziewczyny przy jego spodniach to dość jednoznaczna sytuacja. Draco chciał to
jakoś wytłumaczyć, ale to Hermiona zabrała głos.
– Draco, Blaise cię woła, mówił, że to
pilne – mówiła do Malfoya, lecz wzrok utkwiła w Amelii, która miała czelność
się do niej uśmiechnąć.
– Ale… – próbował zaprotestować Draco,
lecz ponownie nie dano mu dojść do słowa.
– Idź, ja chciałam jeszcze porozmawiać
z Amelią.
Draco niechętnie opuścił kuchnie,
jednak nie poszedł do Blaise’a. Schował się za drzwiami, aby słyszeć całą
rozmowę, miał co do niej spore obawy.
– Czego chcesz? – zapytała lekceważąco
Amelia, patrząc z góry na Hermionę. Riddle, czy nie dla niej i tak była zwykłą
znajdą.
– Porozmawiać o Draconie. – Hermiona
pozostawała opanowana, choć wszystko się w niej gotowało.
– Masz wątpliwości co do jego
wierności? – zaśmiała się Amelia. – To jego żałosne opieranie nawet mnie bawi.
– Mam wątpliwości, czy ty aby na pewno
dalej chcesz prowadzić spokojne, beztroskie życie.
– O czym ty mówisz? – zapytała nieco
zbita z tropu Amelia.
– Zastanawiam się, czy może nie brakuje
ci wrażeń? Mój zwierzak z przyjemnością ci ich dostarczy. – Głos Hermiony był
bardzo spokojny, ale Amelia nie czuła się już tak pewnie. – A może znudziły ci
się długie blond włosy?
Hermiona zrobiła krok w stronę
dziewczyny, a ta odruchowo się cofnęła. Coraz mniej jej się to wszystko
podobało. Słyszała różne plotki o Riddle, w które nie uwierzyła, ale teraz
patrząc w jej pociemniałe oczy, zaczęła się zastanawiać, czy to nie był błąd.
– Ty jesteś jakaś psychiczna.
– Tak i radzę ci o tym nie zapominać.
Na pewno kojarzysz Mariette Edgecombe, krukonka z napisem „DONOSICIEL” na
twarzy. Zbliż się jeszcze raz do Dracona, a skończysz tak samo, tylko twoją
buzię będzie zdobił napis „SZMATA” – zakończyła Hermiona, z satysfakcją
obserwując przerażoną Amelię.
Rzecz jasna nie zamierzała zrobić jej
żadnej krzywdy, czy nawet napuszczać na nią Noctis. Chciała ją tylko
nastraszyć, żeby zostawiła Dracona w spokoju. Skoro i tak krążą o niej
niestworzone historie, czemu by raz nie skorzystać z miana demona.
Sądząc po tym, jak szybko Rowle
opuściła kuchnię, Hermiona osiągnęła swój cel. Nie wiedziała tylko, że całą
rozmowę słyszał Draco. Zauważyła go, dopiero gdy również wychodziła z kuchni.
– Miałeś iść do Zabiniego – powiedziała
z wyrzutem Hermiona, choć w istocie było jej głupio, że słyszał, jak grozi
Amelii. – Podsłuchiwałeś – bardziej stwierdziła, niż zapytała.
– Tak – przyznał z uśmiechem Draco,
podchodząc do swojej dziewczyny. – Nie przypuszczałem, że z ciebie taka
waleczna lwica.
– Jeśli zamierzasz się ze mnie nabijać,
to ja wychodzę. – Poirytowana Hermiona już zamierzała opuścić kuchnię, lecz
Draco zastąpił jej drogę.
– Ja się nie nabijam, jestem po prostu
pod wrażeniem.
Hermiona spojrzała badawczo na Dracona,
uśmiechał się, ale nie wyglądał na rozbawionego wręcz przeciwnie, w jego oczach
dostrzegła dumę.
– Musiałam się z nią w końcu rozmówić.
– Myślę, że wizja oszpecenia skutecznie
zniechęci Rowle do mojej osoby – zaśmiał się Draco.
Riddle naprawdę mu zaimponowała. Do tej
pory na szopki Amelii reagowała raczej nerwowo, a tu taka niespodzianka. To
było naprawdę miłe zaskoczenie. Wiedział, że jej nie nim zależy, ale każdy
dowód na to był na wagę złota.
– Chodź moja lwico, zaraz zjawi się
Snape.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona jako ostatnia została
odstawiona do domu. W holu już na nią czekał komitet powitalny.
– Nareszcie jesteś – ucieszyła się
Julianne, zamykając córkę w objęciach.
Pani Riddle nie mogła się doczekać tej
chwili. Czas rozłąki dłużył jej się niemiłosiernie. Odliczała dni do jej
powrotu i w końcu się doczekała.
– Też się cieszę – odpowiedziała
zgodnie z prawdą Hermiona.
Przez ramię matki ujrzała Toma, którego
zwykle kamienna twarz wyrażała ulgę. Ten wyjazd musiał go naprawdę wiele kosztować.
Powoli oswajała się ze świadomością, że się o nią martwi i chce dla niej jak
najlepiej, choć okazuje to w specyficzny sposób.
– Dobrze, że wróciłaś – powiedział Tom,
gdy Julianne puściła córkę. Obecność Hermiony w tym domu zapewniała mu dziwny spokój.
– Nigdzie się nie wybieram –
odpowiedziała z uśmiechem Hermiona.
– Na pewno jesteś głodna. Skrzaty
przygotowały istną ucztę na twój powrót – oznajmiła Julianne. – Zjesz z nami? –
zapytała Severusa, który pokręcił przecząco głową.
– Jeśli nie jestem już potrzebny, wrócę
do siebie. – Severus pożegnał się, po czym opuścił posiadłość. Dopiero w tym
momencie rozpoczęły się jego ferie. Podczas gdy te dzieciaki spędzały beztroski
tydzień nad jeziorem, śmierciożercy pod jego nadzorem mieli pełne ręce roboty,
aby zapewnić pannie Riddle bezpieczeństwo. Teraz nadszedł czas, aby i on
odpoczął.
Riddle’owie zasiedli do obiadu, a
Julianne zaczęła zasypywać córkę pytaniami.
– Jak wam się udał wyjazd? Dobrze się
bawiłaś? Jak okolica?
– Domek Blaise’a był piękny, podobnie
jak okolica. Draco trochę mi o nim opowiadał i o pani Zabini.
– Skoro już o Draconie mowa mam wam coś
do powiedzenia – powiedziała nagle Julianne, czym zaciekawiła rodzinę. –
Zaprosiłam do nas na obiad Narcyzę, Lucjusza i Dracona.
Pijąca właśnie sok Hermiona omal się
nim nie zakrztusiła. Wszyscy Malfoy’owie tutaj, na obiedzie. To musiał być
żart.
– Ale po co? – zapytał Tom, uprzedzając
Hermionę. Julianne nic mu o tym nie wspominała, od razu wybiłby jej ten
niedorzeczny pomysł z głowy.
– Nasze dzieci się spotykają, więc
powinniśmy się lepiej poznać, zwłaszcza Dracona.
Hermiona podobnie jak Tom nie
podzielała entuzjazmu Julianne. Przecież to będzie istna katastrofa. Na samą
myśl miała ochotę zabarykadować się w pokoju i nie wychodzić z niego, póki nie
będzie po wszystkim. Draco również musiał o tym nie wiedzieć, w przeciwnym
razie na pewno by ją uprzedził.
– Czy to aby na pewno konieczne? –
zapytał Tom, lecz jeszcze zanim uzyskał odpowiedź surowy wzrok żony utwierdził
go w przekonaniu, że sprawa jest już przegrana.
– Tak, pojutrze zjemy wszyscy razem
obiad i będzie bardzo miło.
Spojrzenia Toma i Hermiony się spotkały
i chyba po raz pierwszy rozumieli się bez słów. Oboje wiedzieli, że czeka ich
ciężki dzień.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
– Jak to obiad u Riddle’ów? – zdziwił
się Draco, gdy matka przy kolacji powiedziała mu o zaproszeniu.
– Pani Riddle przysłała sowę z
zaproszeniem dla całej naszej trójki – wyjaśnił Lucjusz. Z żoną mieli nadzieję
dowiedzieć się czegoś więcej od syna, ale ten wyglądał na równie zdziwionego,
co oni.
– Hermiona nic nie wspominała, więc
sama musiała nie wiedzieć. Kiedy ten obiad?
– Pojutrze o piętnastej – odpowiedziała
Narcyza.
– Idziemy? – zapytał dla pewności
Draco.
– Oczywiście, że tak. Nie odmawia się
małżonce Czarnego Pana – odpowiedział z powagą Lucjusz, czym niezbyt zdziwił
syna.
Draco zastanawiał się jednak skąd to
zaproszenie. Po tym jak Tom, delikatnie mówiąc, chciał go zniechęcić do swojej
córki, nie spodziewał się czegoś takiego. Z pewnością był to pomysł pani
Riddle. Oczami wyobraźni widział, jak Hermiona i jej ojciec skaczą z radości na
wieść o tym spotkaniu i uśmiechnął się pod nosem. To będzie doprawdy ciekawe
popołudnie.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona stała w szlafroku w swojej
garderobie, zupełnie nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Dzień planowanego obiadu
nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Czuła się chyba gorzej niż przed balem na
jej cześć. Wtedy zawsze mogła się wtopić w tłum, ewentualnie ulotnić. Tym razem
nie będzie tak łatwo. Usiądą przy jednym stole, będą musieli rozmawiać. Na samą
myśl czuła mdłości. Jeszcze niedawno Tom zastraszał Dracona, żeby z nią zerwał,
a teraz zjedzą zapoznawczy obiad i wszystko dzięki pani Riddle.
Rozmyślania Hermiony przerwało pukanie
do drzwi.
– Proszę! – krzyknęła, wychodząc z
garderoby.
– Ty jeszcze niegotowa? – zapytała
zdziwiona Julianne.
Ona jak zwykle wyglądała zjawiskowo w
długiej, bordowej sukni z krótkim rękawem. Wyjątkowo miała jednak rozpuszczone
włosy i bardzo delikatny złoty naszyjnik.
– Nie bardzo wiem, co się zakłada na
taką okazję – przyznała zgodnie z prawdą Hermiona.
– Na pewno coś znajdziemy – zapewniła
ją Julianne, wchodząc z córką do garderoby.
Zaczęła przeglądać poszczególne
wieszaki, doskonale wiedząc, gdzie co jest. Hermiona do tej pory nie przejrzała
tych wszystkich rzeczy. Ubrania nigdy nie były i nie będą jej mocną stroną.
– Myślę, że ta będzie idealna –
stwierdziła Julianne, zdejmując wieszak z wybraną sukienką.
Hermionie od razu przypadł do gustu jej
ciemnozielony kolor. Rozkloszowana sukienka na ramiączkach do połowy łydki wydawała
się idealna na taką okazję.
– Jest bardzo ładna – przyznała
szczerze Hermiona.
– Przymierz w takim razie – powiedziała
Julianne, podając córce sukienkę, z którą ta zniknęła w łazience.
W czasie gdy Hermiona się przebierała,
Julianne znalazła dla niej w garderobie czarne sandałki na obcasie oraz srebrny
wisiorek. To było dla niej niezwykle ważne. Wszystkie matki uwielbiają stroić
swoje małe córeczki, lecz ona nie miała ku temu okazji. Każda spędzona z
Hermioną chwila była dla niej na wagę złota. Czasami zastanawiała się, jaką
matką dla jej córki była kobieta, która ją wychowała. Czy dała Hermionie wszystko,
czego sama dla niej pragnęła?
– Chyba będzie dobrze – powiedziała
Hermiona, zwracając tym samym na siebie uwagę Julianne.
– Jest doskonale.
Hermiona uśmiechnęła się, poprawiając
opuszczone na ramiona ramiączka. To miłe uczucie, gdy ktoś szczerzę cię chwali.
– Mam dla ciebie buty i łańcuszek.
– Dziękuję, muszę jeszcze tylko
wyszczotkować włosy.
– Mogłaby ja to zrobić? – zapytała z
nadzieją Julianne.
Hermiona przez chwilę się zawahała, ale
szybko dotarło do niej, że przecież nie ma się czego obawiać. Skinęła więc
głową, a na twarzy Julianne zagościł promienny uśmiech.
– Usiądź na krześle – poprosiła pani
Riddle, idąc do łazienki po szczotkę. Stanęła za córką i pasmo po paśmie
zaczęła delikatnie czesać jej włosy. – Moja mama zawsze czesała mi włosy –
wyznała Julianne, wracając do lat młodości.
Jej dom zawsze był pełen miłości i
czułości. Mama była dla niej najważniejsza. Z bólem serca opuszczała ją oraz
dom rodzinny, ale czego się nie robi dla ukochanego mężczyzny.
– Mnie nikt wcześniej tego nie robił –
wyznała Hermiona, choć zdawała się mówić bardziej do siebie.
Jane jej nienawidziła, nie było więc
mowy o żadnych przejawach czułości. W sierocińcu z kolei trzymała opiekunki na
dystans, nie potrafiła na nowo zaufać, ale teraz wszystko się zmieniło.
Julianne zdawała się wkładać całe serce nawet w tak przyziemną czynność,
wiedziała, że bardzo ją kocha.
– Naprawdę? – zdziwiła się Julianne – A
twoja przybrana matka?
Hermiona spięła się na samą wzmiankę o
tej kobiecie. Pokręciła jedynie przecząco głową, usiłując odpędzić do siebie ponure
myśli.
– Hermiono, ja już dawno chciałam cię o
to zapytać. – Zaniepokojona reakcją córki Julianne przestała czesać jej włosy i
stanęła naprzeciwko niej. – Jak traktowali cię przybrani rodzice?
Hermiona odruchowo zaczęła kręcić
przecząco głową. Nigdy nie zamierzała wyznać Julianne prawdy o Grangerach, to
złamałoby jej serce. Wiedziała jednak, że takim zachowaniem jej nie uspokoi i
musi się wziąć w garść.
– Oni są przeszłością, do której nie
chcę wracać – odpowiedziała Hermiona, biorąc głęboki wdech, ze wszystkich sił
starała się wyglądać na opanowaną i spokojną, jednak nie wzięła pod uwagę
jednego, matki nie zdoła zwieść.
Julianne wystarczyło jedno spojrzenie
na Hermionę, aby wszystko stało się jasne. Ludzie, którym powierzono jej
córeczkę, nie traktowali jej dobrze. Od samego początku podejrzewała, że
Hermiona nie dorastała w najlepszych warunkach, ale ta zawsze unikała tego
tematu. Teraz jej domysły się potwierdziły, poczuła ucisk w klatce piersiowej.
To wszystko jej wina. Gdyby była wystarczająco silna, aby ją obronić, Hermiona
dorastałaby w prawdziwej rodzinie, pośród kochających ją ludzi. Czasu jednak
nie cofnie, teraz mogła już tylko wynagrodzić córce zaznane krzywdy.
– Moje dziecko – powiedziała Julianne,
przytulając córkę. Nie zamierzała zasypywać jej pytaniami i zmuszać do
rozdrapywania starych ran. Liczyło się tu i teraz. Jeśli Hermiona będzie
chciała, sama pewnego dnia jej o wszystkim powie. – Nikt cię więcej nie
skrzywdzi. Przepraszam, że nie było mnie przy tobie przez te lata. Ja i Tom
kochamy cię nad życie i zrobimy wszystko, żebyś była bezpieczna i szczęśliwa,
Hermiona poczuła, jak do oczu napływają
jej łzy. Przez całe swoje życie czekała na takie słowa. Po raz pierwszy
poczuła, że należy do prawdziwej rodziny. W końcu jest kochana i chciana, każde
dziecko powinno dorastać z tą myślą. Wiele lat temu ją tego pozbawiono, ale to
była przeszłość. Liczyło się tu i teraz, a w tym momencie była najszczęśliwszą
osobą na świecie.
– Dziękuję, mamo.
Te słowa same wypłynęły z ust Hermiony.
To była jej mama, o której tak długo marzyła. Wiele razy wyobrażała sobie
wojowniczkę, która obroni ją przed złem tego świata i oto stała przed nią,
mocną ją do siebie tuląc.
Julianne oniemiała. Hermiona po raz
pierwszy nazwała ją mamą. Wielokrotnie marzyła o tej chwili, wyobrażała sobie,
w jakich okolicznościach to nastąpi. Marzenia jednak nie mogły się równać z
tym, co poczuła. Właśnie w tej chwili w pełni odzyskała swoje dziecko. Po tak
wiele latach nareszcie była mamą.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo cię
kocham, córeczko – powiedziała drżącym z emocji głosem Julianne.
Kobiety jeszcze przez dłuższą chwilę
tkwiły w uścisku, póki Julianne nie puściła córki.
– Pewnie już na nas czekają –
stwierdziła pani Riddle, biorąc się w garść.
– Tak, pora iść – przyznała Hermiona,
kończąc przygotowania.
Panie opuściły sypialnie, jednak nadal
towarzyszyły im silne emocje. Właśnie przeżyły coś wyjątkowego. Powoli budująca
się między nimi więź stała się niezniszczalna.
Kobiety zeszły na dół, gdzie tak jak
przypuszczały, czekał na nie Tom. Od razu zauważył, że coś się wydarzyło,
jednak nie zdążył o nic zapytać, ponieważ kołatka oznajmiła przybycie gości.
– Masz być milszy niż zwykle –
ostrzegła męża Julianne.
Bardzo jej zależało na powodzeniu tego
obiadu. To nie było kolejne oficjalne spotkanie z podwładnymi męża. Dziś
Malfoy’owie byli rodzicami chłopaka, którego uczuciem darzyła ich córka.
Tom nie skomentował słów żony, co
więcej zamierzał dołożyć wszelkich starań, aby spełnić jej prośbę. Nadal nie
podobał mu się pomysł tego obiadu, ale Julianne tak bardzo się na niego
cieszyła. Z uwagi na ich trudną sytuację musiał jej odmawiać wielu rzeczy, więc
gdy nadarzyła się okazja, aby sprawić jej odrobinę przyjemności, nie mógł jej zmarnować.
Skrzaty przyjęły gości, odbierając od
nich nakrycia, po czym zaprowadziły ich do holu, gdzie zostali powitani przez
gospodarzy.
– Witajcie, tak się cieszę, że
przyjęliście nasze zaproszenie – powiedziała z uśmiechem Julianne. Z całego
grona wydawała się najbardziej swobodna.
– To dla nas zaszczyt, pani – odpowiedział
Lucjusz, delikatnie się kłaniając.
– Myślę, że w zaistniałych
okolicznościach możemy sobie mówić po imieniu – zaproponowała Julianne.
Państwo Malfoy spojrzeli na siebie
zdziwieni, a następnie przenieśli wzrok na Lorda. Nie byli przekonani, czy to
aby na pewno dobry pomysł.
– Na nieoficjalnych spotkaniach –
zastrzegł Tom, mimo wszystko się zgadzając. Uśmiech Julianne był tego wart.
– Zapraszam w takim razie do jadalni –
powiedziała Julianne, wskazując na prowadzący do niej korytarz.
Państwo Riddle ruszyli jako pierwsi, a
tuż za nimi Lucjusz wraz z Narcyzą. Młodzi nie spieszyli się aż tak bardzo.
– Czy tylko ja nie wiem, co się tu
dzieje? – zapytał nieco rozbawiony Draco. Ta sytuacja była tak absurdalna, że
aż zabawna, a to dopiero początek.
– Jeszcze nie wiesz, na co stać moją
mamę – wyznała bez ogródek Hermiona, delektując się słowem mama.
– Patrząc na jej córkę na wszystko –
zaśmiał się Draco, za co oberwał w żebra. Niewzruszony tym przejawem agresji
zaproponował swojej dziewczynie ramię. – Pozwoli pani.
– Ewentualnie – prychnęła Hermiona,
biorąc go pod rękę,
Do jadalni dotarli, gdy wszyscy zajęli
już swoje miejsca. U szczytu stołu zasiadał Tom, po jego prawicy Julianne,
Lucjusz oraz Narcyza, lewa strona została zarezerwowana dla młodych.
– Bardzo się cieszę, że w końcu możemy
się spotkać w mniej oficjalnych okolicznościach – zagadnęła Julianne, gdyż nikt
ze zgromadzonych się do tego nie kwapił. – Na balach, czy zebraniach nie ma
okazji lepiej się poznać.
– Jeszcze raz dziękujemy za zaproszenie
– powiedziała Narcyza, aby jakoś podtrzymać rozmowę. Poza Julianne zgromadzeni
nie do końca potrafili się odnaleźć w tej sytuacji.
– Zważywszy na charakter znajomości
naszych dzieci, uważam, że to najwyższa pora.
Wszyscy po słowach Julianne odruchowo
spojrzeli na młodych. Hermiona była zażenowana, za to Draco coraz bardziej
rozbawiony. Jedyną osobą entuzjastycznie podchodzącą do ich związku była pani
Riddle. Ojciec z matką uważali go za babiarza, który sprowadzi na ich rodzinę
kłopoty, a Voldemort był gotów go zastraszyć, aby zostawił jego córkę. Nie ma
to jak wsparcie od najbliższych.
– Korzystając z okazji – zaczęła nagle
Narcyza – pragniemy… was zaprosić na uroczystość z okazji naszej dwudziestej
rocznicy ślubu.
Narcyza z mężem uznali, że w
zaistniałych okolicznościach zaproszenie państwa Riddle osobiście będzie
stosowniejsze niż wysłanie sowy.
– Bardzo dziękujemy za zaproszenie, z
córką z pewnością się zjawimy – odparła z uśmiechem Julianne.
Nawet nie pytała męża o chęć
dołączenia, ponieważ doskonale znała odpowiedź. Tom od powrotu z Albanii tylko
raz opuścił twierdzę i nie skończyło się to dla niego dobrze. Koordynował
wszystko z posiadłości, w zasadzie jej nie opuszczając.
Skrzaty zaczęły podawać obiad i to jemu
poświęcono całą uwagę. Z upływem czasu atmosfera stała się nieco lżejsza.
Młodzi opowiadali o pobycie nad jeziorem, Hogwarcie, Julianne i Narcyza również
znalazły wspólny język. Nawet Tom starał się uczestniczyć w dyskusjach. Mimo
ogólnych obaw obiad przebiegł w dość miłej atmosferze.
– Myślę, że możemy się przenieść do
salonu na kawę – zaproponowała po skończonym posiłku Julianne.
– My z Draconem pójdziemy do ogrodu na
spacer – powiedziała od razu Hermiona.
Obiad obył się bez żadnych dramatów,
ale i tak zdecydowanie wolała go zakończyć. Jak na pierwszy raz nie wyszło
najgorzej i lepiej, aby tak zostało.
– Oczywiście, nie zatrzymujemy was,
kochani – odpowiedziała Julianne, doskonale rozumiejąc, że młodzi chcą zostać
sami.
– Dziękuję za pyszny obiad – powiedział
Draco, wstając od stołu. Odsunął Hermionie krzesło, po czym zaoferował jej
ramię i tak opuścili jadalnię.
– Jaki się z ciebie dżentelmen zrobił –
zakpiła Hermiona, gdy znajdowali się już na korytarzu.
– Kpij sobie do woli, mała, ja tu
próbuję robić dobre wrażenie.
– Jeśli chciałeś się podlizać mojej
mamie, z pewnością ci się to udało.
– O to chodzi, muszę mieć przynajmniej
jednego twojego rodzica po swojej stronie – zażartował Draco, choć naprawdę tak
uważał. Tom nieszczególnie za nim przepadał, gdyby jeszcze Julianne była
przeciwko niemu, mieliby z Riddle spory problem.
– O drugiego też nie musisz się
martwić.
– Mam nadzieję, że nie zastraszyłaś go
jak Rowle – zaśmiał się Draco, za co Hermiona zmroziła go wzrokiem.
– Przysięgam, że jeśli będziesz mi to
wypominał, to ty skończysz bez włosów i z napisem „KRETYN” na czole.
Groźba Hermiony jeszcze bardziej
rozbawiła Dracona, lecz powstrzymał się od komentarza. Opuścili posiadłość,
wychodząc wprost do ogrodu, gdzie na dobre zagościła wiosna.
– W Hogwarcie na pewno jest już równie
pięknie – stwierdziła Hermiona.
Błonia o tej porze roku były wyjątkowo
piękne. Wszystko budziło się do życia, dając nadzieję na nowy początek.
– Najchętniej już bym tam nie wracał – wyznał
Draco.
– Co ty mówisz? – zdziwiła się
Hermiona. Przecież Malfoy również kochał Hogwart, skąd więc te słowa?
– Wiem, co nas tam czeka, Dumbledore i
ta przeklęta księga. Poza Hogwartem to nie istnieje.
Przerwa świąteczna niebezpiecznie
szybko zbliżała się ku końcowi, a Draco coraz częściej myślał, co ich czeka po
powrocie. Potwornie się tego bał. Za dużo mieli do stracenia, gdyby cokolwiek
poszło nie po ich myśli.
– Nie ucieknę przed tym – odpowiedziała
Hermiona. – To się nigdy nie skończy bez tej księgi.
– Tylko dlaczego to ty musisz się tym
zajmować?
– Bo tak trzeba. Moja rodzina za długo
cierpiała przez Dumbledore’a. Chcę, żeby za wszystko zapłacił.
Draco nie mógł jej za to winić, nawet
jeśli w głębi duszy był przerażony. Z każdym dniem zbliżającym ich do powrotu
do szkoły martwił się coraz bardziej, tym bardziej wiedząc, że nie ma odwrotu.
Część niego rozumiała Riddle i jej pragnienie sprawiedliwości. Gdyby nie
Dumbledore jej życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Nigdy nie trafiłaby do
Grangerów, nie zgotowaliby jej piekła na ziemi. Miała szanse dorastać w
kochającej rodzinie, co uniemożliwił jej jeden opętany żądzą zemsty człowiek.
Czegoś takiego nie da się puścić w niepamięć.
Nie mówiąc nic, Draco zatrzymał się i
mocno przytulił Hermionę. W ten sposób chciał okazać jej swoje wsparcie, które
było dla niej ważniejsze niż wszystkie deklaracje. Czuła, że u jego boku może
wszystko.
– Obiecuję, że ten koszmar niedługo się
skończy – szepnęła Hermiona w klatkę piersiową Dracona, obejmując do jeszcze
mocniej.
– Obyś miała rację.
Minęło prawie półtora roku odkąd
opublikowałam ostatni rozdział i wiem, że to bardzo długo, ale nie zawsze
wszystko układa się po naszej myśli. W tym czasie na mojej drodze pojawiło się
wiele przeszkód, ale i dobrych chwil, po prostu byłam zajęta samym życiem,
które w przeciwieństwie do demonów nie mogło poczekać.
Uczciwie uprzedzam, że nie wiem, kiedy
będzie kolejny rozdział. W moim życiu nadal bardzo wiele się dzieje i to jest
dla mnie priorytetem. Nie mniej jednak tak jak wielokrotnie mówiłam, dokończę
demony. Zostały nam jeszcze trzy rozdziały oraz epilog. Chcę je napisać, mając
wenę i chęć do pisania, nie z powodu presji czasu, co mam nadzieję każdy będzie
w stanie uszanować, czy chociażby zaakceptować.
Tęskniłam za pisaniem i cieszę się, że
znowu tu jestem
Pozdrawiam serdecznie
Lafann
Jakie wielkie me zdziwienie jak zobaczyłam na fb post o nowym rozdziale. I to jaki długi rozdział. 😌 fajnie że Hermiona zaznacza swoje terytorium. Ten obiad dwóch rodzin mnie zaskoczył ale Tom zaczyna chyba się przekonywać 😂
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny aby rozdział jednak szybciej się pojawił niż ten. 💜💛
Tak bardzo się cieszę na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńByłam tak ucieszona kiedy na fb pojawił mi się Twój post.
Rozdział bardzo ciekawy. Fajnie, że Malfoyowie zostali zaproszeni na obiad do Riddleyow. Myślałam, że Tom jakoś będzie utrudniał posiłek, a wydał sie ciekawy.
Mam nadzieję, że Rowle da im spokój.
Ciekawi mnie również czy Hermiona będzie w stanie powiedzieć Julianne to co się wydarzyło w jej młodym życiu.
Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział
Pozdrawiam ❤
fantastycznie! :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i zakręcony rozdział - wspólny obiadek, kto by się spodziewał? :D
Życzę czasu, weny i inspiracji do dokończenie Demonów :D
Pozdrawiam
Gaia
Na prawdę bardzo się cieszę, że pojawił się kolejny rozdział i wierzę, że dokończysz te historię w swoim czasie:)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału...To nie mogłam opanować uśmiechu. Hermiona strasząca Amelie to miód na moje serce, czekałam na te chwilę. Bardzo podoba mi się pomysł ze snem i to jak on wpłynął na Hermione.
Za to pomysł ze spotkaniem RIddlów i Malfoyów to już mistrzostwo świata:P
Życzę weny i wszystkiego dobrego w życiu:) Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością:) Buziaki:*
Zobaczenie postu na fb, było najmilszą rzeczą, jaka mnie spotkała w tym miesiącu. Nie żartuje.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tęskniłam za Twoją twórczością, do momentu aż przeczytałam pierwsze zdanie. Chyba będę musiała przeczytać wszystko na nowo.
Sen Hermiony, moment Draco i Hermiony w kuchni, rozmowa z Rowle - to czysty miód na moje serduszko❤
Oby Blaise miał siłę zakończyć rozdział z Pansy. Wiem, że wiele osób jest zdania, by dał jej jeszcze jedną szansę, ale jak dla mnie nie powinien.
No i liczę jeszcze trochę na Teo i Dafne. Są cudoooooowni w Twoim wykonaniu!
~ ispirancja
"A zajrzę na demony, tak rutynowo"
OdpowiedzUsuńJaki szok przeżyłam widząc rozdział. Jestem na bieżąco od 35 rozdziału I nie sądziłam jak bardzo wciągnie mnie ta historia. Stęskniłam się za tą wersją opowiadania, tak innego od wszystkich.
Rozdział jak zwykle przecudowny i mam nadzieję że wszystko się ułoży abyś w spokoju mogła dokończyć opowiadanie.
Ściskam I wyczekuje ❤
Są i nasze Demony!! Cudowny rozdział, jak zawsze zresztą ;) Myślę że osoby które są mocno związane z tą historią poczekaja i kolejne półtorej roku. No ja na pewno haha. Cieszę się że wrocilas. Życzę dużo zdrowia ( bo jak to jest to wszystko inne tez się znajdzie ;) ) oraz weny.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, bardzo się cieszę, że wróciłaś ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i powodzenia że wszystkim z czym się borykasz
Pozdrawiam
Długo czekałam i nareszcie się doczekałam 😁😍❤️ cieszę się, że wróciłaś.
OdpowiedzUsuńRozdział super. Zarówno cześć o pogonieniu Rowle jak i rodzinny obiad 🙂 ale zszokowała mnie wiadomość, że zostało zaledwie trzy rozdziały 😱
Tyle czekałam na ten rozdział ❤️❤️
OdpowiedzUsuńBył świetny :) Ale zasmuciła mnie wiadomość, że tak mało rozdziałów zostało do końca 😭
Życzę Ci dużo weny oraz cierpliwości i szczęścia w prywatnym życiu ❤️
P.
Półtora roku 😱 ale jak? Czytając ten rozdział, wiedziałam co i jak, i w ogóle, nie musiałam cofać się do poprzednich rozdziałów. Po prostu całe to opowiadanie we mnie siedzi, i nie ma znaczenia ile trzeba czekać na następny rozdział ❤️
OdpowiedzUsuńHm,takie tymczasowe "porzucanie" opowiadania powoduje,ze odechciewa mi się go czytać.
OdpowiedzUsuńDokładnie, ciężko się znów wdrożyć w fabułę a nie opłaca się raczej zaczynać od początku czytać opowiadania gdy nie wiadomo kiedy pojawi się kolejny rozdział... Aczkolwiek i tak bardzo cieszę się z powrotu autorki
UsuńHmmm... to nie czytaj. Jakby po co pisać taki komentarz? Rezygnujesz z czytania bo cię to zniechęciło to ok, twój wybór. Ale po co pluć jadem w komentarzach? Dla samej przyjemności, że Anonimowo i "bez konsekwencji" można skrytykować? Hmmm... nieco dziecinne co nie?
OdpowiedzUsuńZ twojej wypowiedzi wynika, że jakiekolwiek komentowanie nie ma sensu. Podoba Ci się? Co z tego, po co to pisać, tylko dla przyjemności, że się coś napisało?
UsuńKomentarze są po to, aby kulturalnie wyrazić swoje zdanie, a o to co zostało wyżej napisane na pewno nie było chamskie czy nieodpowiednie. Było to zwyczajne wyrażenie swojej opinii i nikt nie powinien mieć w tej sprawie obiekcji, zwłaszcza że nie jest to odosobnione zdanie jednej osoby. Nikt mi nie wmówi, że czekanie półtora roku na jeden rozdział jest powszechnie tolerowaną normą. Oczywiście nie twierdze, iż autorkę należy przez to potępić, ale krytyka też jest potrzebna by coś osiągnąć. Ja również choć wcześniej bardzo lubiłam to opowiadanie to przez ten okres nieobecności przestałam się nim szczególnie interesować, a jego autorka straciła u mnie dużą ilość szacunku i w pewnym sensie podziwu, który kiedyś we mnie wzbudzała.
Eee, ale jakby wchodząc wyrażasz zainteresowanie Demonami, więc pisząc "przestałam się nim szczególnie interesować" sprawia, że Ciebie anonimowy trolu można uważać za hipokrytkę. Na prawdę straszne dla mnie jest to, że część osób myśli że opowiadanie jest najważniejsze w życiu, które ma się jedno i przeżywa się je tak jak się chce. Opowiadania to mogą być hobby, a na hobby poświęca wtedy gdy się go ma. Nie chcesz, nie czytaj, nie wchodź, nie sprawdzaj, ale autorce daj spokój. Jeszcze nigdy Lafann nas nie zawiodła, napisała, że skończy opowiadanie to je skończy, a w jakim czasie to jej prywatna decyzja, nam nic do tego. Więc mogę Cię zaprosić na pudelek.pl podobno tam też można anominowo wyrażać opinie nie interesując się czymś "szczególnie".
UsuńWyluzujcie, sekcja komentarzy jest po to, żeby pisać komentarze. Skoro twórcy strony dali taką możliwość, to można je pisać również anonimowo. A pisanie mniej popularnej opinii z anonima nie czyni kogoś automatycznie "trolem".
UsuńOpowiadanie może być hobby i autorka może (a wręcz powinna) zajmować się nim dopiero kiedy ma czas, ale czytelnicy mieli prawo być rozdrażnieni czekając przez 1,5 roku na rozdział, zwłaszcza kiedy na początku czerwca 2019 pojawił się post twierdzący że rozdział pojawi się w lipcu i wisiał w takiej formie na stronie do października (to tak przy okazji stwierdzenia Rosalie że "Lafann nigdy nas nie zawiodła"). Czytelnicy mieli prawo być zainteresowani tym opowiadaniem, bo jest genialne, ale przez tę długą przerwę stracić zapał, albo zapomnieć co się działo wcześniej i nie chcieć nadrabiać przez niepewność czy do następnego rozdziału nie zapomną jeszcze raz. Czytelnicy mieli prawo zmienić swoje podejście do tego opowiadania oraz do tego żeby "przestać się nim szczególnie interesować" chociaż nadal tu zaglądać i nie czyni to z nikogo hipokryty. Mieli prawo również napisać to w komentarzu (nawet jako anonim). Nie wszystko co jest mniej przychylne autorowi jest hejtem. I jeśli ktoś decyduje się coś publikować i daje możliwość reagowania, to musi się liczyć że nie wszystkie reakcje będą cukierkowe. Tak po prostu jest.
Autorka zdecydowanie powinna robić wszystko w swoim czasie, ze zbytniego pośpiechu nigdy nie wynika nic dobrego. Ale uciszanie przez innych czytelników głosów które nie głaszczą autorki po główce jest dopiero dziecinne. W którym miejscu ten pierwszy anonim pluje jadem, bo jakoś tego nie widzę? Zastanówcie się nad sobą o wielcy obrońcy uciśnionych. Nie pozdrawiam
Wreszcie merytoryczna, normalna i wyważona opinia! Po to są komentarze, żeby każdy mógł wyrazić swoje zdanie, przychylne bądź nie. To nie miejsce do wystawiania laurek i hejtowania każdego kto ma inny pogląd.
UsuńSuper rozdział czekam na nowy świetnie że wrucilas
OdpowiedzUsuńCzekałam cierpliwie i się doczekałam, bardzo się cieszę, że opublikowałaś nowy rozdział. Zanim zaczęłam go czytam, przeczytałam demony od początku - znalazłam mnóstwo nowych emocji, których nie czułam gdy czytałam pierwszy raz. Dziękuję Ci za to opowiadanie i za obietnicę dokończenia go. Życzę Ci weny oraz czasu :) Nie pisz pod presją to nigdy nie przynosi niczego dobrego. Zajmij się życiem bo ma się jedno i ono jest najważniejsze :* Kto kocha demony jak ja poczeka :*
OdpowiedzUsuńCudownie! Bardzo się cieszę, że do nas wróciłaś. Z cierpliwością poczekam na następny rozdział. Jestem pewna, że będzie tego wart :D
OdpowiedzUsuńPoczekam ile będzie trzeba. Po prostu.
OdpowiedzUsuńCzekałam niecierpliwie na kolejny rozdział I jak widać opłacało się. Bardzo przyjemnie się to czytało, zupełnie nie odczułam tak długiej przerwy, wręcz przeciwnie już przy pierwszych zdaniach doskonale wiedziałam co się dzieje. Czekam na dalsze losy naszych slizgonów
OdpowiedzUsuńCzytam twojego bloga od kilku ładnych lat, więc spokojnie, nie spiesz się z pisaniem. Ważne żebyś była ze swojej pracy zadowolona, a możesz być pewna że my też będziemy <3
OdpowiedzUsuńKolejne wspaniałe dramione! Zakochałam się w la fin de la vie, przeczytałam je kilkanaście razy i ciągle do niego wracam. Masz talent do pisania i już się nie mogę doczekać następnego rozdzialu😍 Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńTak z ciekawości weszłam w prolog, żeby zobaczyć datę od kiedy śledzę twoje opowoadanie i nie mogę uwierzyć, że to już 6 lat ��
OdpowiedzUsuńJest to jedno z moich ulubionych dramione, do którego wracam co jakis czas patrząc, czy pojawił się może kolejny rozdział i zawsze jestem zachwycona historią �� Chyba już 4 razy czytałam całość od początku i za każdym razem wzbudza we mnie mnóstwo emocji i odkrywam nowe szczegóły! Nie mogę się doczekać zakończenia tego opowiadania, bo wiem że będzie niesamowite! Nie przejmuj się czasem, bo prawdziwi fani zostaną i kolejne 6 lat, ważne żebyś miała chęć i wenę do pisania, bo to ma sprawiać ci radość, a nie wpędzać w poczucie stresu i obowiązku ❤
A ja tak z ciekawości zapytam - piszesz coś teraz, czy na razie trwa przerwa na życie prywatne?
OdpowiedzUsuńPiszę, zostały mi dwa wątki z kolejnego rozdziału do napisania, ale ciężko mi oszacować, kiedy skończę.
UsuńBędziemy cierpliwi. Dużo weny i spokoju przy pisaniu ❤️❤️
UsuńJestem zachwycona tym opowiadaniem! Naprawdę! Chyba nigdy nie miałam okazji przeczyć tak dobrego dramione. Czy w najbliższym będzie można się spodziewać kontynuacji? Trzymam kciuki i życzę weny! ❤️
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Odkąd przeczytałam to po raz pierwszy to wiedziałam, że jeszcze nie raz do tego wrócę i aktualnie tego się trzymam. Mam ogromną nadzieję, że w niedalekiej przyszłości pojawi się nowy rozdział! Życzę mnóstwo weny!
OdpowiedzUsuńWchodzę co jakiś czas żeby sprawdzić czy jest już może rozdział 71 i mimo, że jeszcze nie to cieszy mnie sam fakt, że jest coraz bliżej. Te 99% następnej części opowiadania najprawdopodobniej sprawią, że będę zaglądać tu codziennie:) Powodzenia i dużo weny!
OdpowiedzUsuńOd kilku dni zaglądam tu co 10 min, żeby tylko nie przegapić kolejnego rozdziału, może dałoby się go jeszcze dziś wstawić? ��
OdpowiedzUsuńWłaśnie nad tym pracuję, więc powinien się pojawić dzisiaj lub jutro.
Usuń