niedziela, 6 września 2020

70. W świecie arystokracji


Jeszcze zanim otworzyłam oczy, czułam, że coś jest nie tak. Łóżko, w którym leżałam, było zdecydowanie mniejsze niż wieczorem. Czułam ten charakterystyczny zapach, który kojarzył mi się tylko z jednym miejscem. Otworzyłam oczy, gwałtownie podnosząc się do pozycji siedzącej. To był mój pokój u Grangerów. Nieliczne zabawki, bure ściany, to wszystko przypomniało mi, jak smutne wiodłam tu życie. Myślałam jednak tylko o tym, aby jak najszybciej się stąd wydostać. Każda komórka mojego ciała nienawidziła tego miejsca. Podeszłam do drzwi, ale okazały się zamknięte. W panice zaczęłam szarpać za klamkę, starając się nie hałasować. Krzyki z całą pewnością nie sprowadziłyby do mnie pomocy.

Niespodziewanie ktoś przekręcił klucz w zamku i mocno szarpnął za drzwi. Nie spodziewając się tego cofnęłam się gwałtownie i upadłam. Bałam się podnieść wzrok, w tym domu nigdy nie spotkało mnie nic dobrego, a mój pokój odwiedzała tylko jedna osoba.

– Ile to już lat minęło od naszego ostatniego spotkania, Mionka?

Nie musiałam patrzeć, aby wiedzieć, kto przede mną stoi. Ponownie znalazłam się w piekle. Dlaczego? Dlaczego on był wolny? Dlaczego znowu mi to robił?

– Nie przywitasz się z tatą?

Znowu ten odrażający, osłodzony jad, którym latami zatruwał mój umysł. Traktował mnie jak śmiecia, ale nigdy nie zapomniał podkreślić, że jestem jego kochaną córeczką, nigdy…

– Chodź do mnie, Mionka.

Nie mogę tak leżeć. Powoli wstałam i z bijącym sercem spojrzałam na niego. Wyglądał dokładnie tak samo, jak gdy widziałam go po raz ostatni, jego obraz został wypalony w mojej pamięci. Coś się jednak zmieniło, nie byłam już bezwolną lalką, z którą mógł zrobić, co zechciał. Zaznałam normalnego życia i nie pozwolę go sobie odebrać.

– Nie jesteś moim ojcem – powiedziałam to najpewniej, jak potrafiłam. Tylko ja wiedziałam, jak wiele kosztowało mnie stanie przed nim.

Przez jego twarz przemknął cień, tak obudziłam jego gniew. Starałam się walczyć ze strachem, który w zastraszającym tempie przejmował kontrolę nad moim ciałem. Nie jestem już dzieckiem, nie ma nade mną władzy, nie może jej mieć.

– Obawiałem się tego. – Zaczął rozpinać pasek i wyciągnął go ze spodni, a mnie zalała fala przerażenia. – Brak ci dyscypliny, rozpuścili cię. Nie pozwolę, żeby sprowadzili moją córeczkę na złą drogę.

Moja siła w konfrontacji z nim zniknęła. Znowu jestem dzieckiem, które czeka na kare. Uniósł rękę z paskiem, aby wziąć zamach. Nie ucieknę, nogi niemal przyrosły mi do ziemi. Moje mięśnie napięły się w oczekiwaniu na cios. Zasłoniłam tylko twarz, zamykając oczy. Naiwnie wierzyłam, że jeśli ja nie widzę, sama stanę się niewidzialna.

Skórzany pasek przeciął powietrze, ale nic nie poczułam. Uchyliłam powieki i wtedy go zobaczyłam. Górował nad nim, a w jego spojrzeniu widziałam furię, której się jednak nie obawiałam. To Paul miał się przekonać, do czego jest dolny Draco.

– Nigdy więcej jej nie dotkniesz – wysyczał przez zaciśnięte zęby Draco, akcentując każde słowo. Wszystko stało się bardzo szybko. Złapał Paula za koszulę i cisnął nim o ścianę. Wzdrygnęłam się, podobnie jak zatrzęsły się ściany. Nadal nie potrafiłam się ruszyć, podczas gdy Draco raz za razem uderzał nim o ścianę.

– Skrzywdzisz ją jeszcze raz, a cię zabiję, rozumiesz?! Zabiję!

Wierzyłam mu, uderzał nim coraz mocniej. Nie bałam się o niego, ale o mojego wybawcę. Cena za zabicie potwora była zbyt wysoka.

– Draco, proszę. – Nie wiem kiedy, po mojej twarzy zaczęły spływać łzy.

Draco w jednej chwili przestał. Puścił Paula, który nieprzytomny osunął się na podłogę i odwrócił się w moją stronę. Widziałam jego gniew, ale gdy patrzył na mnie, on przemijał. Zrobił krok w moją stronę i rozłożył ramiona. W jednej chwili odzyskałam władzę nad swoim ciałem. Draco nie był dla mnie zagrożeniem, to on bronił mnie przed całym złem tego świata. Teraz to wiedziałam. Nie wahałam się ani chwili, aby schronić się w jego ramionach.

 

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

 

Hermiona powoli otworzyła oczy. Tym razem znajdowała się tam, gdzie zasnęła. Przed oczami przelatywały jej obrazy ze snu. Pozostała jednak spokojna, ponieważ ten koszmar był zupełnie inny. Nikt nigdy nie obronił jej przed Grangerem. Wszyscy pozostawali obojętni. Jej życie nic nie znaczyło. To jednak minęło. Niespodziewanie stała się ważna. Draco ze snu był dokładnie taki jak ten rzeczywisty. Bronił jej przed całym złem tego świata, a nawet przed nią samą. Kochał ją, ale tak naprawdę, nigdy by jej nie skrzywdził. Uderzyło w nią to, że naprawdę w to wierzyła. Bać powinna się wielu rzeczy, ale Draco był ostatnią z nich.

Hermiona przekręciła się na bok, ale ku swojemu zdziwieniu nie ujrzała nikogo obok siebie. Również na kanapie nie odnalazła Dracona. Sprawdziła łazienkę, ale i tam nikogo nie było. Nieco zaniepokojona zaczęła go szukać, bez powodu nie wstałby tak wcześnie z łóżka. W domu panowała cisza, dlatego bez trudu usłyszała dźwięki dochodzące z kuchni. Zajrzała przez drzwi i znalazła swoją zgubę.

Draco stał przy blacie, a wokół niego znajdowało się sporo jedzenia. Hermiona dostrzegła również tacę z dwoma filiżankami i bukiecikiem rosnących w ogrodzie kwiatów. Szybko połączyła fakty; Draco przygotowywał dla nich śniadanie do łóżka. Bardzo ją to rozczuliło. Nie zastanawiając się długo Hermiona weszła do kuchni i mocno przytuliła się do pleców Dracona. Przy nim mogła się czuć bezpieczna, wiedziała to. On był jej światłem.

Draco spojrzał przez ramię, nieco zdziwiony tym nagłym wybuchem czułości. Riddle nie należała do zbyt wylewnych osób.

– Ktoś tu się chyba stęsknił? – zapytał Draco, lecz Hermiona nadal w milczeniu się do niego przytulała.

Nagle chłopakowi przeszło przez myśl, że coś mogło się stać. Przekręcił się tak, aby stać przodem do Hermiony. Pochylił się nad nią, ujmując jej twarz w dłonie.

– Wszystko w porządku? – zapytał z troską, lecz Hermiona uśmiechnęła się do niego.

– W jak najlepszym – odpowiedziała tylko, delikatnie go całując.

Patrząc na niego, nie czuła zagrożenia. To on stawiał czoła zagrażającym jej rzeczom. Nie potrafiła i nie chciała wyrzucić z głowy Dracona uderzającego nieprzytomnym Grangerem o ścianę. Może to głupie, że tak dużą wagę przywiązywała do snów, ale to właśnie one dotychczas niszczyły jej spokój, bombardując przeszłością. Ten jednak był inny, dał jej wiarę, wiarę w Dracona.

– Pomogę ci z tym śniadaniem – oznajmiła niespodziewanie Hermiona, podchodząc do blatu.

Draco był nieco skołowany, ale nie dał nic po sobie poznać. Zauważył w Riddle jakąś zmianę, ten błysk w oczach. Nie zamierzał jej jednak zasypywać pytaniami. Była szczęśliwa, więc on tym bardziej.

 

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

 

– Nie mogę uwierzyć, że już wyjeżdżamy – stwierdziła ze smutkiem Dafne.

Wszyscy zaczęli znosić swoje rzeczy do holu, gdzie niebawem miał po nich przybyć Snape. Mimo sporów i drobnych niedogodności większość uważała te wyjazd za bardzo udany i z żalem opuszczała dom nad Loch Tay.

– Zapraszam na wakacje – zaproponował od razu Blaise, który również bardzo nie chciał wracać. Odruchowo spojrzał na drugi koniec holu, gdzie stała Pansy.

Po ich kłótni wyniosła się z pokoju i nie odezwała do niego nawet słowem. On również nie szukał kontaktu. Podjął poważną decyzję, która z całą pewnością nie przypadnie jej do gustu. Ten związek nie miał przyszłości. Im szybciej to zakończą, tym będzie lepiej dla obojga.

– Przemyśl to, Zabini, bo się nas nigdy nie pozbędziesz – zaśmiał się Teodor, obejmując Dafne.

Rozmowę przerwało przybycie wyraźnie roztargnionego Dracona.

– Nie mogę znaleźć zegarka – oznajmił zaniepokojony, nieustannie przesuwając dłonią po nadgarstku. Zakładał go rano, a teraz zniknął. To nie był jakiś tam zegarek, tylko prezent od Riddle, musiał go odzyskać.

– A nie zdejmowałeś go przypadkiem w kuchni przy robieniu śniadania? – zapytała Hermiona, na co Dracona jakby olśniło.

– Tak, jesteś wielka, mała.

Hermiona pokręciła z rozbawienia głową, a Draco udał się do kuchni. Zamierzała wrócić do rozmowy z przyjaciółmi, gdy nagle znikąd pojawiła się przy niej Tracey.

– Riddle, Draco zyskał ogon – powiedziała półgłosem, wskazując głową na wejście do kuchni.

Hermiona nie wiedziała, o co chodzi. Spojrzała we wskazanym kierunku idealnie w momencie, gdy Amelia zniknęła z pola widzenia, podążając za jej chłopakiem. Tracey spojrzała wymownie na pannę Riddle, a ta wiedziała, co ma robić. Koniec wybryków Rowle, nie będzie z niej dłużej robić idiotki.

– Zaraz wracam – rzuciła tylko do reszty, odchodząc. Stanęła przy drzwiach kuchni, aby stojący w środku jeszcze jej nie widzieli.

– Już myślałam, że mi się nie uda złapać cię samego – wyszeptała Amelia nad uchem Dracona. Stała tuż za nim opierając mu ręce na plecach. Trwało to jednak zaledwie chwilę, gdy Draco zdał sobie sprawę, co się dzieje, błyskawicznie się odsunął.

– Powaliło cię już zupełnie? Idź się przystawiać do kogoś innego – powiedział nie kryjąc swej wrogości Draco.

– Twoja przybłęda nie patrzy, nie musisz udawać – ciągnęła Amelia, ponownie przysuwając się do chłopaka. – Chcesz tego tak samo jak ja. Nie masz pojęcia, ile przyjemności potrafię dać.

Amelia nie miała żadnych zahamowań, jej ręka podążyła w kierunku paska Dracona, lecz ten w ostatniej chwili złapał ją za nadgarstek.

– Jesteś nienormalna – zaczął Draco, lecz przerwało mu wejście Hermiony.

Coś się w niej zagotowało. Rowle przekroczyła wszelkie granice i zaraz się dowie, jak wielki błąd popełniła.

– Riddle – zdziwił się Draco, odpychając rękę Amelii.

Bardzo źle to wyglądało, ręka innej dziewczyny przy jego spodniach to dość jednoznaczna sytuacja. Draco chciał to jakoś wytłumaczyć, ale to Hermiona zabrała głos.

– Draco, Blaise cię woła, mówił, że to pilne – mówiła do Malfoya, lecz wzrok utkwiła w Amelii, która miała czelność się do niej uśmiechnąć.

– Ale… – próbował zaprotestować Draco, lecz ponownie nie dano mu dojść do słowa.

– Idź, ja chciałam jeszcze porozmawiać z Amelią.

Draco niechętnie opuścił kuchnie, jednak nie poszedł do Blaise’a. Schował się za drzwiami, aby słyszeć całą rozmowę, miał co do niej spore obawy.

– Czego chcesz? – zapytała lekceważąco Amelia, patrząc z góry na Hermionę. Riddle, czy nie dla niej i tak była zwykłą znajdą.

– Porozmawiać o Draconie. – Hermiona pozostawała opanowana, choć wszystko się w niej gotowało.

– Masz wątpliwości co do jego wierności? – zaśmiała się Amelia. – To jego żałosne opieranie nawet mnie bawi.

– Mam wątpliwości, czy ty aby na pewno dalej chcesz prowadzić spokojne, beztroskie życie.

– O czym ty mówisz? – zapytała nieco zbita z tropu Amelia.

– Zastanawiam się, czy może nie brakuje ci wrażeń? Mój zwierzak z przyjemnością ci ich dostarczy. – Głos Hermiony był bardzo spokojny, ale Amelia nie czuła się już tak pewnie. – A może znudziły ci się długie blond włosy?

Hermiona zrobiła krok w stronę dziewczyny, a ta odruchowo się cofnęła. Coraz mniej jej się to wszystko podobało. Słyszała różne plotki o Riddle, w które nie uwierzyła, ale teraz patrząc w jej pociemniałe oczy, zaczęła się zastanawiać, czy to nie był błąd.

– Ty jesteś jakaś psychiczna.

– Tak i radzę ci o tym nie zapominać. Na pewno kojarzysz Mariette Edgecombe, krukonka z napisem „DONOSICIEL” na twarzy. Zbliż się jeszcze raz do Dracona, a skończysz tak samo, tylko twoją buzię będzie zdobił napis „SZMATA” – zakończyła Hermiona, z satysfakcją obserwując przerażoną Amelię.

Rzecz jasna nie zamierzała zrobić jej żadnej krzywdy, czy nawet napuszczać na nią Noctis. Chciała ją tylko nastraszyć, żeby zostawiła Dracona w spokoju. Skoro i tak krążą o niej niestworzone historie, czemu by raz nie skorzystać z miana demona.

Sądząc po tym, jak szybko Rowle opuściła kuchnię, Hermiona osiągnęła swój cel. Nie wiedziała tylko, że całą rozmowę słyszał Draco. Zauważyła go, dopiero gdy również wychodziła z kuchni.

– Miałeś iść do Zabiniego – powiedziała z wyrzutem Hermiona, choć w istocie było jej głupio, że słyszał, jak grozi Amelii. – Podsłuchiwałeś – bardziej stwierdziła, niż zapytała.

– Tak – przyznał z uśmiechem Draco, podchodząc do swojej dziewczyny. – Nie przypuszczałem, że z ciebie taka waleczna lwica.

– Jeśli zamierzasz się ze mnie nabijać, to ja wychodzę. – Poirytowana Hermiona już zamierzała opuścić kuchnię, lecz Draco zastąpił jej drogę.

– Ja się nie nabijam, jestem po prostu pod wrażeniem.

Hermiona spojrzała badawczo na Dracona, uśmiechał się, ale nie wyglądał na rozbawionego wręcz przeciwnie, w jego oczach dostrzegła dumę.

– Musiałam się z nią w końcu rozmówić.

– Myślę, że wizja oszpecenia skutecznie zniechęci Rowle do mojej osoby – zaśmiał się Draco.

Riddle naprawdę mu zaimponowała. Do tej pory na szopki Amelii reagowała raczej nerwowo, a tu taka niespodzianka. To było naprawdę miłe zaskoczenie. Wiedział, że jej nie nim zależy, ale każdy dowód na to był na wagę złota.

– Chodź moja lwico, zaraz zjawi się Snape.

 

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

 

Hermiona jako ostatnia została odstawiona do domu. W holu już na nią czekał komitet powitalny.

– Nareszcie jesteś – ucieszyła się Julianne, zamykając córkę w objęciach.

Pani Riddle nie mogła się doczekać tej chwili. Czas rozłąki dłużył jej się niemiłosiernie. Odliczała dni do jej powrotu i w końcu się doczekała.

– Też się cieszę – odpowiedziała zgodnie z prawdą Hermiona.

Przez ramię matki ujrzała Toma, którego zwykle kamienna twarz wyrażała ulgę. Ten wyjazd musiał go naprawdę wiele kosztować. Powoli oswajała się ze świadomością, że się o nią martwi i chce dla niej jak najlepiej, choć okazuje to w specyficzny sposób.

– Dobrze, że wróciłaś – powiedział Tom, gdy Julianne puściła córkę. Obecność Hermiony w tym domu zapewniała mu dziwny spokój.

– Nigdzie się nie wybieram – odpowiedziała z uśmiechem Hermiona.

– Na pewno jesteś głodna. Skrzaty przygotowały istną ucztę na twój powrót – oznajmiła Julianne. – Zjesz z nami? – zapytała Severusa, który pokręcił przecząco głową.

– Jeśli nie jestem już potrzebny, wrócę do siebie. – Severus pożegnał się, po czym opuścił posiadłość. Dopiero w tym momencie rozpoczęły się jego ferie. Podczas gdy te dzieciaki spędzały beztroski tydzień nad jeziorem, śmierciożercy pod jego nadzorem mieli pełne ręce roboty, aby zapewnić pannie Riddle bezpieczeństwo. Teraz nadszedł czas, aby i on odpoczął.

Riddle’owie zasiedli do obiadu, a Julianne zaczęła zasypywać córkę pytaniami.

– Jak wam się udał wyjazd? Dobrze się bawiłaś? Jak okolica?

– Domek Blaise’a był piękny, podobnie jak okolica. Draco trochę mi o nim opowiadał i o pani Zabini.

– Skoro już o Draconie mowa mam wam coś do powiedzenia – powiedziała nagle Julianne, czym zaciekawiła rodzinę. – Zaprosiłam do nas na obiad Narcyzę, Lucjusza i Dracona.

Pijąca właśnie sok Hermiona omal się nim nie zakrztusiła. Wszyscy Malfoy’owie tutaj, na obiedzie. To musiał być żart.

– Ale po co? – zapytał Tom, uprzedzając Hermionę. Julianne nic mu o tym nie wspominała, od razu wybiłby jej ten niedorzeczny pomysł z głowy.

– Nasze dzieci się spotykają, więc powinniśmy się lepiej poznać, zwłaszcza Dracona.

Hermiona podobnie jak Tom nie podzielała entuzjazmu Julianne. Przecież to będzie istna katastrofa. Na samą myśl miała ochotę zabarykadować się w pokoju i nie wychodzić z niego, póki nie będzie po wszystkim. Draco również musiał o tym nie wiedzieć, w przeciwnym razie na pewno by ją uprzedził.

– Czy to aby na pewno konieczne? – zapytał Tom, lecz jeszcze zanim uzyskał odpowiedź surowy wzrok żony utwierdził go w przekonaniu, że sprawa jest już przegrana.

– Tak, pojutrze zjemy wszyscy razem obiad i będzie bardzo miło.

Spojrzenia Toma i Hermiony się spotkały i chyba po raz pierwszy rozumieli się bez słów. Oboje wiedzieli, że czeka ich ciężki dzień.

 

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

 

– Jak to obiad u Riddle’ów? – zdziwił się Draco, gdy matka przy kolacji powiedziała mu o zaproszeniu.

– Pani Riddle przysłała sowę z zaproszeniem dla całej naszej trójki – wyjaśnił Lucjusz. Z żoną mieli nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej od syna, ale ten wyglądał na równie zdziwionego, co oni.

– Hermiona nic nie wspominała, więc sama musiała nie wiedzieć. Kiedy ten obiad?

– Pojutrze o piętnastej – odpowiedziała Narcyza.

– Idziemy? – zapytał dla pewności Draco.

– Oczywiście, że tak. Nie odmawia się małżonce Czarnego Pana – odpowiedział z powagą Lucjusz, czym niezbyt zdziwił syna.

Draco zastanawiał się jednak skąd to zaproszenie. Po tym jak Tom, delikatnie mówiąc, chciał go zniechęcić do swojej córki, nie spodziewał się czegoś takiego. Z pewnością był to pomysł pani Riddle. Oczami wyobraźni widział, jak Hermiona i jej ojciec skaczą z radości na wieść o tym spotkaniu i uśmiechnął się pod nosem. To będzie doprawdy ciekawe popołudnie.

 

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

 

Hermiona stała w szlafroku w swojej garderobie, zupełnie nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Dzień planowanego obiadu nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Czuła się chyba gorzej niż przed balem na jej cześć. Wtedy zawsze mogła się wtopić w tłum, ewentualnie ulotnić. Tym razem nie będzie tak łatwo. Usiądą przy jednym stole, będą musieli rozmawiać. Na samą myśl czuła mdłości. Jeszcze niedawno Tom zastraszał Dracona, żeby z nią zerwał, a teraz zjedzą zapoznawczy obiad i wszystko dzięki pani Riddle.

Rozmyślania Hermiony przerwało pukanie do drzwi.

– Proszę! – krzyknęła, wychodząc z garderoby.

– Ty jeszcze niegotowa? – zapytała zdziwiona Julianne.

Ona jak zwykle wyglądała zjawiskowo w długiej, bordowej sukni z krótkim rękawem. Wyjątkowo miała jednak rozpuszczone włosy i bardzo delikatny złoty naszyjnik.

– Nie bardzo wiem, co się zakłada na taką okazję – przyznała zgodnie z prawdą Hermiona.

– Na pewno coś znajdziemy – zapewniła ją Julianne, wchodząc z córką do garderoby.

Zaczęła przeglądać poszczególne wieszaki, doskonale wiedząc, gdzie co jest. Hermiona do tej pory nie przejrzała tych wszystkich rzeczy. Ubrania nigdy nie były i nie będą jej mocną stroną.

– Myślę, że ta będzie idealna – stwierdziła Julianne, zdejmując wieszak z wybraną sukienką.

Hermionie od razu przypadł do gustu jej ciemnozielony kolor. Rozkloszowana sukienka na ramiączkach do połowy łydki wydawała się idealna na taką okazję.

– Jest bardzo ładna – przyznała szczerze Hermiona.

– Przymierz w takim razie – powiedziała Julianne, podając córce sukienkę, z którą ta zniknęła w łazience.

W czasie gdy Hermiona się przebierała, Julianne znalazła dla niej w garderobie czarne sandałki na obcasie oraz srebrny wisiorek. To było dla niej niezwykle ważne. Wszystkie matki uwielbiają stroić swoje małe córeczki, lecz ona nie miała ku temu okazji. Każda spędzona z Hermioną chwila była dla niej na wagę złota. Czasami zastanawiała się, jaką matką dla jej córki była kobieta, która ją wychowała. Czy dała Hermionie wszystko, czego sama dla niej pragnęła?

– Chyba będzie dobrze – powiedziała Hermiona, zwracając tym samym na siebie uwagę Julianne.

– Jest doskonale.

Hermiona uśmiechnęła się, poprawiając opuszczone na ramiona ramiączka. To miłe uczucie, gdy ktoś szczerzę cię chwali.

– Mam dla ciebie buty i łańcuszek.

– Dziękuję, muszę jeszcze tylko wyszczotkować włosy.

– Mogłaby ja to zrobić? – zapytała z nadzieją Julianne.

Hermiona przez chwilę się zawahała, ale szybko dotarło do niej, że przecież nie ma się czego obawiać. Skinęła więc głową, a na twarzy Julianne zagościł promienny uśmiech.

– Usiądź na krześle – poprosiła pani Riddle, idąc do łazienki po szczotkę. Stanęła za córką i pasmo po paśmie zaczęła delikatnie czesać jej włosy. – Moja mama zawsze czesała mi włosy – wyznała Julianne, wracając do lat młodości.

Jej dom zawsze był pełen miłości i czułości. Mama była dla niej najważniejsza. Z bólem serca opuszczała ją oraz dom rodzinny, ale czego się nie robi dla ukochanego mężczyzny.

– Mnie nikt wcześniej tego nie robił – wyznała Hermiona, choć zdawała się mówić bardziej do siebie.

Jane jej nienawidziła, nie było więc mowy o żadnych przejawach czułości. W sierocińcu z kolei trzymała opiekunki na dystans, nie potrafiła na nowo zaufać, ale teraz wszystko się zmieniło. Julianne zdawała się wkładać całe serce nawet w tak przyziemną czynność, wiedziała, że bardzo ją kocha.

– Naprawdę? – zdziwiła się Julianne – A twoja przybrana matka?

Hermiona spięła się na samą wzmiankę o tej kobiecie. Pokręciła jedynie przecząco głową, usiłując odpędzić do siebie ponure myśli.

– Hermiono, ja już dawno chciałam cię o to zapytać. – Zaniepokojona reakcją córki Julianne przestała czesać jej włosy i stanęła naprzeciwko niej. – Jak traktowali cię przybrani rodzice?

Hermiona odruchowo zaczęła kręcić przecząco głową. Nigdy nie zamierzała wyznać Julianne prawdy o Grangerach, to złamałoby jej serce. Wiedziała jednak, że takim zachowaniem jej nie uspokoi i musi się wziąć w garść.

– Oni są przeszłością, do której nie chcę wracać – odpowiedziała Hermiona, biorąc głęboki wdech, ze wszystkich sił starała się wyglądać na opanowaną i spokojną, jednak nie wzięła pod uwagę jednego, matki nie zdoła zwieść.

Julianne wystarczyło jedno spojrzenie na Hermionę, aby wszystko stało się jasne. Ludzie, którym powierzono jej córeczkę, nie traktowali jej dobrze. Od samego początku podejrzewała, że Hermiona nie dorastała w najlepszych warunkach, ale ta zawsze unikała tego tematu. Teraz jej domysły się potwierdziły, poczuła ucisk w klatce piersiowej. To wszystko jej wina. Gdyby była wystarczająco silna, aby ją obronić, Hermiona dorastałaby w prawdziwej rodzinie, pośród kochających ją ludzi. Czasu jednak nie cofnie, teraz mogła już tylko wynagrodzić córce zaznane krzywdy.

– Moje dziecko – powiedziała Julianne, przytulając córkę. Nie zamierzała zasypywać jej pytaniami i zmuszać do rozdrapywania starych ran. Liczyło się tu i teraz. Jeśli Hermiona będzie chciała, sama pewnego dnia jej o wszystkim powie. – Nikt cię więcej nie skrzywdzi. Przepraszam, że nie było mnie przy tobie przez te lata. Ja i Tom kochamy cię nad życie i zrobimy wszystko, żebyś była bezpieczna i szczęśliwa,

Hermiona poczuła, jak do oczu napływają jej łzy. Przez całe swoje życie czekała na takie słowa. Po raz pierwszy poczuła, że należy do prawdziwej rodziny. W końcu jest kochana i chciana, każde dziecko powinno dorastać z tą myślą. Wiele lat temu ją tego pozbawiono, ale to była przeszłość. Liczyło się tu i teraz, a w tym momencie była najszczęśliwszą osobą na świecie.

– Dziękuję, mamo.

Te słowa same wypłynęły z ust Hermiony. To była jej mama, o której tak długo marzyła. Wiele razy wyobrażała sobie wojowniczkę, która obroni ją przed złem tego świata i oto stała przed nią, mocną ją do siebie tuląc.

Julianne oniemiała. Hermiona po raz pierwszy nazwała ją mamą. Wielokrotnie marzyła o tej chwili, wyobrażała sobie, w jakich okolicznościach to nastąpi. Marzenia jednak nie mogły się równać z tym, co poczuła. Właśnie w tej chwili w pełni odzyskała swoje dziecko. Po tak wiele latach nareszcie była mamą.

– Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham, córeczko – powiedziała drżącym z emocji głosem Julianne.

Kobiety jeszcze przez dłuższą chwilę tkwiły w uścisku, póki Julianne nie puściła córki.

– Pewnie już na nas czekają – stwierdziła pani Riddle, biorąc się w garść.

– Tak, pora iść – przyznała Hermiona, kończąc przygotowania.

Panie opuściły sypialnie, jednak nadal towarzyszyły im silne emocje. Właśnie przeżyły coś wyjątkowego. Powoli budująca się między nimi więź stała się niezniszczalna.

Kobiety zeszły na dół, gdzie tak jak przypuszczały, czekał na nie Tom. Od razu zauważył, że coś się wydarzyło, jednak nie zdążył o nic zapytać, ponieważ kołatka oznajmiła przybycie gości.

– Masz być milszy niż zwykle – ostrzegła męża Julianne.

Bardzo jej zależało na powodzeniu tego obiadu. To nie było kolejne oficjalne spotkanie z podwładnymi męża. Dziś Malfoy’owie byli rodzicami chłopaka, którego uczuciem darzyła ich córka.

Tom nie skomentował słów żony, co więcej zamierzał dołożyć wszelkich starań, aby spełnić jej prośbę. Nadal nie podobał mu się pomysł tego obiadu, ale Julianne tak bardzo się na niego cieszyła. Z uwagi na ich trudną sytuację musiał jej odmawiać wielu rzeczy, więc gdy nadarzyła się okazja, aby sprawić jej odrobinę przyjemności, nie mógł jej zmarnować.

Skrzaty przyjęły gości, odbierając od nich nakrycia, po czym zaprowadziły ich do holu, gdzie zostali powitani przez gospodarzy.

– Witajcie, tak się cieszę, że przyjęliście nasze zaproszenie – powiedziała z uśmiechem Julianne. Z całego grona wydawała się najbardziej swobodna.

– To dla nas zaszczyt, pani – odpowiedział Lucjusz, delikatnie się kłaniając.

– Myślę, że w zaistniałych okolicznościach możemy sobie mówić po imieniu – zaproponowała Julianne.

Państwo Malfoy spojrzeli na siebie zdziwieni, a następnie przenieśli wzrok na Lorda. Nie byli przekonani, czy to aby na pewno dobry pomysł.

– Na nieoficjalnych spotkaniach – zastrzegł Tom, mimo wszystko się zgadzając. Uśmiech Julianne był tego wart.

– Zapraszam w takim razie do jadalni – powiedziała Julianne, wskazując na prowadzący do niej korytarz.

Państwo Riddle ruszyli jako pierwsi, a tuż za nimi Lucjusz wraz z Narcyzą. Młodzi nie spieszyli się aż tak bardzo.

– Czy tylko ja nie wiem, co się tu dzieje? – zapytał nieco rozbawiony Draco. Ta sytuacja była tak absurdalna, że aż zabawna, a to dopiero początek.

– Jeszcze nie wiesz, na co stać moją mamę – wyznała bez ogródek Hermiona, delektując się słowem mama.

– Patrząc na jej córkę na wszystko – zaśmiał się Draco, za co oberwał w żebra. Niewzruszony tym przejawem agresji zaproponował swojej dziewczynie ramię. – Pozwoli pani.

– Ewentualnie – prychnęła Hermiona, biorąc go pod rękę,

Do jadalni dotarli, gdy wszyscy zajęli już swoje miejsca. U szczytu stołu zasiadał Tom, po jego prawicy Julianne, Lucjusz oraz Narcyza, lewa strona została zarezerwowana dla młodych.

– Bardzo się cieszę, że w końcu możemy się spotkać w mniej oficjalnych okolicznościach – zagadnęła Julianne, gdyż nikt ze zgromadzonych się do tego nie kwapił. – Na balach, czy zebraniach nie ma okazji lepiej się poznać.

– Jeszcze raz dziękujemy za zaproszenie – powiedziała Narcyza, aby jakoś podtrzymać rozmowę. Poza Julianne zgromadzeni nie do końca potrafili się odnaleźć w tej sytuacji.

– Zważywszy na charakter znajomości naszych dzieci, uważam, że to najwyższa pora.

Wszyscy po słowach Julianne odruchowo spojrzeli na młodych. Hermiona była zażenowana, za to Draco coraz bardziej rozbawiony. Jedyną osobą entuzjastycznie podchodzącą do ich związku była pani Riddle. Ojciec z matką uważali go za babiarza, który sprowadzi na ich rodzinę kłopoty, a Voldemort był gotów go zastraszyć, aby zostawił jego córkę. Nie ma to jak wsparcie od najbliższych.

– Korzystając z okazji – zaczęła nagle Narcyza – pragniemy… was zaprosić na uroczystość z okazji naszej dwudziestej rocznicy ślubu.

Narcyza z mężem uznali, że w zaistniałych okolicznościach zaproszenie państwa Riddle osobiście będzie stosowniejsze niż wysłanie sowy.

– Bardzo dziękujemy za zaproszenie, z córką z pewnością się zjawimy – odparła z uśmiechem Julianne.

Nawet nie pytała męża o chęć dołączenia, ponieważ doskonale znała odpowiedź. Tom od powrotu z Albanii tylko raz opuścił twierdzę i nie skończyło się to dla niego dobrze. Koordynował wszystko z posiadłości, w zasadzie jej nie opuszczając.

Skrzaty zaczęły podawać obiad i to jemu poświęcono całą uwagę. Z upływem czasu atmosfera stała się nieco lżejsza. Młodzi opowiadali o pobycie nad jeziorem, Hogwarcie, Julianne i Narcyza również znalazły wspólny język. Nawet Tom starał się uczestniczyć w dyskusjach. Mimo ogólnych obaw obiad przebiegł w dość miłej atmosferze.

– Myślę, że możemy się przenieść do salonu na kawę – zaproponowała po skończonym posiłku Julianne.

– My z Draconem pójdziemy do ogrodu na spacer – powiedziała od razu Hermiona.

Obiad obył się bez żadnych dramatów, ale i tak zdecydowanie wolała go zakończyć. Jak na pierwszy raz nie wyszło najgorzej i lepiej, aby tak zostało.

– Oczywiście, nie zatrzymujemy was, kochani – odpowiedziała Julianne, doskonale rozumiejąc, że młodzi chcą zostać sami.

– Dziękuję za pyszny obiad – powiedział Draco, wstając od stołu. Odsunął Hermionie krzesło, po czym zaoferował jej ramię i tak opuścili jadalnię.

– Jaki się z ciebie dżentelmen zrobił – zakpiła Hermiona, gdy znajdowali się już na korytarzu.

– Kpij sobie do woli, mała, ja tu próbuję robić dobre wrażenie.

– Jeśli chciałeś się podlizać mojej mamie, z pewnością ci się to udało.

– O to chodzi, muszę mieć przynajmniej jednego twojego rodzica po swojej stronie – zażartował Draco, choć naprawdę tak uważał. Tom nieszczególnie za nim przepadał, gdyby jeszcze Julianne była przeciwko niemu, mieliby z Riddle spory problem.

– O drugiego też nie musisz się martwić.

– Mam nadzieję, że nie zastraszyłaś go jak Rowle – zaśmiał się Draco, za co Hermiona zmroziła go wzrokiem.

– Przysięgam, że jeśli będziesz mi to wypominał, to ty skończysz bez włosów i z napisem „KRETYN” na czole.

Groźba Hermiony jeszcze bardziej rozbawiła Dracona, lecz powstrzymał się od komentarza. Opuścili posiadłość, wychodząc wprost do ogrodu, gdzie na dobre zagościła wiosna.

– W Hogwarcie na pewno jest już równie pięknie – stwierdziła Hermiona.

Błonia o tej porze roku były wyjątkowo piękne. Wszystko budziło się do życia, dając nadzieję na nowy początek.

– Najchętniej już bym tam nie wracał – wyznał Draco.

– Co ty mówisz? – zdziwiła się Hermiona. Przecież Malfoy również kochał Hogwart, skąd więc te słowa?

– Wiem, co nas tam czeka, Dumbledore i ta przeklęta księga. Poza Hogwartem to nie istnieje.

Przerwa świąteczna niebezpiecznie szybko zbliżała się ku końcowi, a Draco coraz częściej myślał, co ich czeka po powrocie. Potwornie się tego bał. Za dużo mieli do stracenia, gdyby cokolwiek poszło nie po ich myśli.

– Nie ucieknę przed tym – odpowiedziała Hermiona. – To się nigdy nie skończy bez tej księgi.

– Tylko dlaczego to ty musisz się tym zajmować?

– Bo tak trzeba. Moja rodzina za długo cierpiała przez Dumbledore’a. Chcę, żeby za wszystko zapłacił.

Draco nie mógł jej za to winić, nawet jeśli w głębi duszy był przerażony. Z każdym dniem zbliżającym ich do powrotu do szkoły martwił się coraz bardziej, tym bardziej wiedząc, że nie ma odwrotu. Część niego rozumiała Riddle i jej pragnienie sprawiedliwości. Gdyby nie Dumbledore jej życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Nigdy nie trafiłaby do Grangerów, nie zgotowaliby jej piekła na ziemi. Miała szanse dorastać w kochającej rodzinie, co uniemożliwił jej jeden opętany żądzą zemsty człowiek. Czegoś takiego nie da się puścić w niepamięć.

Nie mówiąc nic, Draco zatrzymał się i mocno przytulił Hermionę. W ten sposób chciał okazać jej swoje wsparcie, które było dla niej ważniejsze niż wszystkie deklaracje. Czuła, że u jego boku może wszystko.

– Obiecuję, że ten koszmar niedługo się skończy – szepnęła Hermiona w klatkę piersiową Dracona, obejmując do jeszcze mocniej.

– Obyś miała rację.

 

 

 

 

 

Minęło prawie półtora roku odkąd opublikowałam ostatni rozdział i wiem, że to bardzo długo, ale nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli. W tym czasie na mojej drodze pojawiło się wiele przeszkód, ale i dobrych chwil, po prostu byłam zajęta samym życiem, które w przeciwieństwie do demonów nie mogło poczekać.

Uczciwie uprzedzam, że nie wiem, kiedy będzie kolejny rozdział. W moim życiu nadal bardzo wiele się dzieje i to jest dla mnie priorytetem. Nie mniej jednak tak jak wielokrotnie mówiłam, dokończę demony. Zostały nam jeszcze trzy rozdziały oraz epilog. Chcę je napisać, mając wenę i chęć do pisania, nie z powodu presji czasu, co mam nadzieję każdy będzie w stanie uszanować, czy chociażby zaakceptować.

Tęskniłam za pisaniem i cieszę się, że znowu tu jestem

Pozdrawiam serdecznie

Lafann

 

 

 

34 komentarze:

  1. Jakie wielkie me zdziwienie jak zobaczyłam na fb post o nowym rozdziale. I to jaki długi rozdział. 😌 fajnie że Hermiona zaznacza swoje terytorium. Ten obiad dwóch rodzin mnie zaskoczył ale Tom zaczyna chyba się przekonywać 😂

    Pozdrawiam i życzę dużo weny aby rozdział jednak szybciej się pojawił niż ten. 💜💛

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo się cieszę na nowy rozdział.
    Byłam tak ucieszona kiedy na fb pojawił mi się Twój post.

    Rozdział bardzo ciekawy. Fajnie, że Malfoyowie zostali zaproszeni na obiad do Riddleyow. Myślałam, że Tom jakoś będzie utrudniał posiłek, a wydał sie ciekawy.
    Mam nadzieję, że Rowle da im spokój.
    Ciekawi mnie również czy Hermiona będzie w stanie powiedzieć Julianne to co się wydarzyło w jej młodym życiu.

    Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział
    Pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. fantastycznie! :D
    Bardzo ciekawy i zakręcony rozdział - wspólny obiadek, kto by się spodziewał? :D
    Życzę czasu, weny i inspiracji do dokończenie Demonów :D
    Pozdrawiam
    Gaia

    OdpowiedzUsuń
  4. Na prawdę bardzo się cieszę, że pojawił się kolejny rozdział i wierzę, że dokończysz te historię w swoim czasie:)
    Co do rozdziału...To nie mogłam opanować uśmiechu. Hermiona strasząca Amelie to miód na moje serce, czekałam na te chwilę. Bardzo podoba mi się pomysł ze snem i to jak on wpłynął na Hermione.
    Za to pomysł ze spotkaniem RIddlów i Malfoyów to już mistrzostwo świata:P
    Życzę weny i wszystkiego dobrego w życiu:) Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością:) Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zobaczenie postu na fb, było najmilszą rzeczą, jaka mnie spotkała w tym miesiącu. Nie żartuje.

    Rozdział jak zwykle cudowny. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tęskniłam za Twoją twórczością, do momentu aż przeczytałam pierwsze zdanie. Chyba będę musiała przeczytać wszystko na nowo.
    Sen Hermiony, moment Draco i Hermiony w kuchni, rozmowa z Rowle - to czysty miód na moje serduszko❤
    Oby Blaise miał siłę zakończyć rozdział z Pansy. Wiem, że wiele osób jest zdania, by dał jej jeszcze jedną szansę, ale jak dla mnie nie powinien.
    No i liczę jeszcze trochę na Teo i Dafne. Są cudoooooowni w Twoim wykonaniu!

    ~ ispirancja

    OdpowiedzUsuń
  6. "A zajrzę na demony, tak rutynowo"
    Jaki szok przeżyłam widząc rozdział. Jestem na bieżąco od 35 rozdziału I nie sądziłam jak bardzo wciągnie mnie ta historia. Stęskniłam się za tą wersją opowiadania, tak innego od wszystkich.
    Rozdział jak zwykle przecudowny i mam nadzieję że wszystko się ułoży abyś w spokoju mogła dokończyć opowiadanie.
    Ściskam I wyczekuje ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Są i nasze Demony!! Cudowny rozdział, jak zawsze zresztą ;) Myślę że osoby które są mocno związane z tą historią poczekaja i kolejne półtorej roku. No ja na pewno haha. Cieszę się że wrocilas. Życzę dużo zdrowia ( bo jak to jest to wszystko inne tez się znajdzie ;) ) oraz weny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, bardzo się cieszę, że wróciłaś ;)
    Życzę dużo weny i powodzenia że wszystkim z czym się borykasz
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Długo czekałam i nareszcie się doczekałam 😁😍❤️ cieszę się, że wróciłaś.
    Rozdział super. Zarówno cześć o pogonieniu Rowle jak i rodzinny obiad 🙂 ale zszokowała mnie wiadomość, że zostało zaledwie trzy rozdziały 😱

    OdpowiedzUsuń
  10. Tyle czekałam na ten rozdział ❤️❤️
    Był świetny :) Ale zasmuciła mnie wiadomość, że tak mało rozdziałów zostało do końca 😭
    Życzę Ci dużo weny oraz cierpliwości i szczęścia w prywatnym życiu ❤️
    P.

    OdpowiedzUsuń
  11. Półtora roku 😱 ale jak? Czytając ten rozdział, wiedziałam co i jak, i w ogóle, nie musiałam cofać się do poprzednich rozdziałów. Po prostu całe to opowiadanie we mnie siedzi, i nie ma znaczenia ile trzeba czekać na następny rozdział ❤️

    OdpowiedzUsuń
  12. Hm,takie tymczasowe "porzucanie" opowiadania powoduje,ze odechciewa mi się go czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ciężko się znów wdrożyć w fabułę a nie opłaca się raczej zaczynać od początku czytać opowiadania gdy nie wiadomo kiedy pojawi się kolejny rozdział... Aczkolwiek i tak bardzo cieszę się z powrotu autorki

      Usuń
  13. Hmmm... to nie czytaj. Jakby po co pisać taki komentarz? Rezygnujesz z czytania bo cię to zniechęciło to ok, twój wybór. Ale po co pluć jadem w komentarzach? Dla samej przyjemności, że Anonimowo i "bez konsekwencji" można skrytykować? Hmmm... nieco dziecinne co nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z twojej wypowiedzi wynika, że jakiekolwiek komentowanie nie ma sensu. Podoba Ci się? Co z tego, po co to pisać, tylko dla przyjemności, że się coś napisało?
      Komentarze są po to, aby kulturalnie wyrazić swoje zdanie, a o to co zostało wyżej napisane na pewno nie było chamskie czy nieodpowiednie. Było to zwyczajne wyrażenie swojej opinii i nikt nie powinien mieć w tej sprawie obiekcji, zwłaszcza że nie jest to odosobnione zdanie jednej osoby. Nikt mi nie wmówi, że czekanie półtora roku na jeden rozdział jest powszechnie tolerowaną normą. Oczywiście nie twierdze, iż autorkę należy przez to potępić, ale krytyka też jest potrzebna by coś osiągnąć. Ja również choć wcześniej bardzo lubiłam to opowiadanie to przez ten okres nieobecności przestałam się nim szczególnie interesować, a jego autorka straciła u mnie dużą ilość szacunku i w pewnym sensie podziwu, który kiedyś we mnie wzbudzała.

      Usuń
    2. Eee, ale jakby wchodząc wyrażasz zainteresowanie Demonami, więc pisząc "przestałam się nim szczególnie interesować" sprawia, że Ciebie anonimowy trolu można uważać za hipokrytkę. Na prawdę straszne dla mnie jest to, że część osób myśli że opowiadanie jest najważniejsze w życiu, które ma się jedno i przeżywa się je tak jak się chce. Opowiadania to mogą być hobby, a na hobby poświęca wtedy gdy się go ma. Nie chcesz, nie czytaj, nie wchodź, nie sprawdzaj, ale autorce daj spokój. Jeszcze nigdy Lafann nas nie zawiodła, napisała, że skończy opowiadanie to je skończy, a w jakim czasie to jej prywatna decyzja, nam nic do tego. Więc mogę Cię zaprosić na pudelek.pl podobno tam też można anominowo wyrażać opinie nie interesując się czymś "szczególnie".

      Usuń
    3. Wyluzujcie, sekcja komentarzy jest po to, żeby pisać komentarze. Skoro twórcy strony dali taką możliwość, to można je pisać również anonimowo. A pisanie mniej popularnej opinii z anonima nie czyni kogoś automatycznie "trolem".
      Opowiadanie może być hobby i autorka może (a wręcz powinna) zajmować się nim dopiero kiedy ma czas, ale czytelnicy mieli prawo być rozdrażnieni czekając przez 1,5 roku na rozdział, zwłaszcza kiedy na początku czerwca 2019 pojawił się post twierdzący że rozdział pojawi się w lipcu i wisiał w takiej formie na stronie do października (to tak przy okazji stwierdzenia Rosalie że "Lafann nigdy nas nie zawiodła"). Czytelnicy mieli prawo być zainteresowani tym opowiadaniem, bo jest genialne, ale przez tę długą przerwę stracić zapał, albo zapomnieć co się działo wcześniej i nie chcieć nadrabiać przez niepewność czy do następnego rozdziału nie zapomną jeszcze raz. Czytelnicy mieli prawo zmienić swoje podejście do tego opowiadania oraz do tego żeby "przestać się nim szczególnie interesować" chociaż nadal tu zaglądać i nie czyni to z nikogo hipokryty. Mieli prawo również napisać to w komentarzu (nawet jako anonim). Nie wszystko co jest mniej przychylne autorowi jest hejtem. I jeśli ktoś decyduje się coś publikować i daje możliwość reagowania, to musi się liczyć że nie wszystkie reakcje będą cukierkowe. Tak po prostu jest.
      Autorka zdecydowanie powinna robić wszystko w swoim czasie, ze zbytniego pośpiechu nigdy nie wynika nic dobrego. Ale uciszanie przez innych czytelników głosów które nie głaszczą autorki po główce jest dopiero dziecinne. W którym miejscu ten pierwszy anonim pluje jadem, bo jakoś tego nie widzę? Zastanówcie się nad sobą o wielcy obrońcy uciśnionych. Nie pozdrawiam

      Usuń
    4. Wreszcie merytoryczna, normalna i wyważona opinia! Po to są komentarze, żeby każdy mógł wyrazić swoje zdanie, przychylne bądź nie. To nie miejsce do wystawiania laurek i hejtowania każdego kto ma inny pogląd.

      Usuń
  14. Super rozdział czekam na nowy świetnie że wrucilas

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekałam cierpliwie i się doczekałam, bardzo się cieszę, że opublikowałaś nowy rozdział. Zanim zaczęłam go czytam, przeczytałam demony od początku - znalazłam mnóstwo nowych emocji, których nie czułam gdy czytałam pierwszy raz. Dziękuję Ci za to opowiadanie i za obietnicę dokończenia go. Życzę Ci weny oraz czasu :) Nie pisz pod presją to nigdy nie przynosi niczego dobrego. Zajmij się życiem bo ma się jedno i ono jest najważniejsze :* Kto kocha demony jak ja poczeka :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudownie! Bardzo się cieszę, że do nas wróciłaś. Z cierpliwością poczekam na następny rozdział. Jestem pewna, że będzie tego wart :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Poczekam ile będzie trzeba. Po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  18. Czekałam niecierpliwie na kolejny rozdział I jak widać opłacało się. Bardzo przyjemnie się to czytało, zupełnie nie odczułam tak długiej przerwy, wręcz przeciwnie już przy pierwszych zdaniach doskonale wiedziałam co się dzieje. Czekam na dalsze losy naszych slizgonów

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytam twojego bloga od kilku ładnych lat, więc spokojnie, nie spiesz się z pisaniem. Ważne żebyś była ze swojej pracy zadowolona, a możesz być pewna że my też będziemy <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Kolejne wspaniałe dramione! Zakochałam się w la fin de la vie, przeczytałam je kilkanaście razy i ciągle do niego wracam. Masz talent do pisania i już się nie mogę doczekać następnego rozdzialu😍 Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Tak z ciekawości weszłam w prolog, żeby zobaczyć datę od kiedy śledzę twoje opowoadanie i nie mogę uwierzyć, że to już 6 lat ��
    Jest to jedno z moich ulubionych dramione, do którego wracam co jakis czas patrząc, czy pojawił się może kolejny rozdział i zawsze jestem zachwycona historią �� Chyba już 4 razy czytałam całość od początku i za każdym razem wzbudza we mnie mnóstwo emocji i odkrywam nowe szczegóły! Nie mogę się doczekać zakończenia tego opowiadania, bo wiem że będzie niesamowite! Nie przejmuj się czasem, bo prawdziwi fani zostaną i kolejne 6 lat, ważne żebyś miała chęć i wenę do pisania, bo to ma sprawiać ci radość, a nie wpędzać w poczucie stresu i obowiązku ❤

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja tak z ciekawości zapytam - piszesz coś teraz, czy na razie trwa przerwa na życie prywatne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę, zostały mi dwa wątki z kolejnego rozdziału do napisania, ale ciężko mi oszacować, kiedy skończę.

      Usuń
    2. Będziemy cierpliwi. Dużo weny i spokoju przy pisaniu ❤️❤️

      Usuń
  23. Jestem zachwycona tym opowiadaniem! Naprawdę! Chyba nigdy nie miałam okazji przeczyć tak dobrego dramione. Czy w najbliższym będzie można się spodziewać kontynuacji? Trzymam kciuki i życzę weny! ❤️

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam! Odkąd przeczytałam to po raz pierwszy to wiedziałam, że jeszcze nie raz do tego wrócę i aktualnie tego się trzymam. Mam ogromną nadzieję, że w niedalekiej przyszłości pojawi się nowy rozdział! Życzę mnóstwo weny!

    OdpowiedzUsuń
  25. Wchodzę co jakiś czas żeby sprawdzić czy jest już może rozdział 71 i mimo, że jeszcze nie to cieszy mnie sam fakt, że jest coraz bliżej. Te 99% następnej części opowiadania najprawdopodobniej sprawią, że będę zaglądać tu codziennie:) Powodzenia i dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  26. Od kilku dni zaglądam tu co 10 min, żeby tylko nie przegapić kolejnego rozdziału, może dałoby się go jeszcze dziś wstawić? ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nad tym pracuję, więc powinien się pojawić dzisiaj lub jutro.

      Usuń