piątek, 22 maja 2015

31. Ściany mają uszy


Za oknami od samego rana szalała burza śnieżna. Biały puch pokrył niemal wszystko, a nie zapowiadało się, aby miało przestać sypać. Właśnie to uniemożliwiło Hermionie poranne bieganie. Mimo szczerych chęci postanowiła sobie dzisiaj odpuścić. Wystarczyło, że wyszła na balkon, aby przekonać się, że jest to po prostu niemożliwe. Już wolała zostać w pokoju, niż przedzierać się przez zaspy, wmawiając sobie, że można to nazwać bieganiem. Mając sporo czasu do śniadania, wzięła długą kąpiel, a teraz już ubrana leżała na kanapie, obracając w palcach przywieszkę od swojej bransoletki. Prawdę powiedziawszy, od trzech dni rozstawała się z nią tylko w nocy i podczas kąpieli. Nie lubowała się w błyskotkach, a szczególnie tak drogocennych, ale ta wyjątkowo przypadła jej do gustu. „I w ogóle nie ma to związku z tym, od kogo go dostałaś”, podświadomość panny Riddle jak zwykle nie pozwalała jej zapomnieć o najistotniejszych szczegółach. Niech będzie, że fakt od kogo dostała bransoletkę, również miał jakieś znaczenie. Najbardziej jednak intrygował ją tajemniczy napis na przywieszce. Nie potrafiła przestać o nim myśleć. Rozważała wiele opcji, ale każda kolejna wydawała się bardziej absurdalna od poprzedniej. To na pewno nie była jakaś błahostka, bo wtedy Malfoy nie robiłby z tego takiej tajemnicy. Również reakcja Julianny, gdy ta pierwszy raz zobaczyła bransoletkę, utwierdziła ją w tym przekonaniu.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

— Mark Pucey to okropny człowiek. Nie wiem, jak Tom może z nim wytrzymać.
Pani Riddle wraz ze swoją córką siedziały w jednym z mniejszych saloników, popijając herbatę. Jakiś czas temu całą rodziną zjedli kolację, po której Tom zaszył się w swoim gabinecie. Dla pań była to doskonała okazja, aby porozmawiać od wczorajszej wigilii.
— Adrian wcale nie jest lepszy. Mam wrażenie, że ich prostactwo jest dziedziczne.
Hermiona, mimo iż nieco ochłonęła po wczorajszym incydencie, nadal na samą myśl o obu mężczyznach czuła przechodzące po jej ciele prądy.
— Czyli te „chodzące słuchy” to dzieło jego syna?
— Wydaje mi się, że tak. Nie za bardzo się lubią z Malfoyem.
— Skoro już mowa o Draconie, spodobał mu się zegarek?
Na słowa Julianne Hermiona o mało nie zakrztusiła się pitą herbatą. Spojrzała zdziwiona na matkę, jakby naprawdę sądziła, że ta nie wie, komu podarowała zegarek.
— Kochanie, przecież to nic złego. Widać, że się lubicie, więc to wręcz normalne.
Powiedziała z uśmiechem Julianne, nieświadomie jeszcze bardziej zawstydzając córkę. Merlinie, jak ona nienawidziła rozmawiać na takie tematy. Do tej pory nikt nie interesował się jej życiem, a tu nagle każdy chce wszystko wiedzieć i to jeszcze akurat o Malfoyu. 
— Myślę, że był zadowolony.
Odpowiedziała po chwili Hermiona, licząc, że uda jej się zbyć kobietę i zakończyć ten temat. Cóż, nadzieja matką głupich.
— Dostałaś coś od niego?
Pani Riddle nie dawała za wygraną, chcąc wiedzieć jak najwięcej o życiu swej jedynej córki. W ten sposób starała się nadrobić stracony czas. Nawet najbardziej błahe rzeczy, którymi Hermiona się z nią dzieliła, sprawiały jej niewyobrażalną radość. W końcu czuła, że jest mamą.
— Tak.
Hermiona z lekkim oporem wyciągnęła w stronę Julianny prawą dłoń, na której nosiła bransoletkę. Kobieta zaczęła oglądać biżuterię, szczególnie zwracając uwagę na przywieszkę. Zdziwił ją nieco wygrawerowany na niej symbol czterech żywiołów. Raczej nie należał on do powszechnych znaków, co świadczyło o jednym, Draco wiedział, co on oznacza i jaki związek ma z nim Hermiona. Ten fakt akurat nieco ją zaniepokoił. Odnoszenie się z czymś wyjątkowym nigdy nie przynosiło niczego dobrego. Postanowiła jednak zaufać córce tak, jak ona zaufała Draconowi. Uważała ją za rozsądną dziewczynkę, która wie, co robi.
Poza tym od tej kwestii jej uwagę bardzo szybko odwróciła druga strona przywieszki, która niezwykle ją zaintrygowała.
— Wiesz, co tu jest napisane?
— Nie. Pytałam, ale powiedział, że dowiem się w swoim czasie.
Hermiona z konsternacją obserwowała, jak na twarzy Julianny pojawia się szeroki uśmiech. Coś musiało być na rzeczy, a ona oczywiście nie wiedziała, co. Już i tak z trudem powstrzymywała się przed znalezieniem tłumaczenia tego słowa. Choć raz postanowiła wykazać się cierpliwością i poczekać, aż Malfoy raczy jej to wyjaśnić. Nigdy by się do tego nie przyznała, ale po części trochę się bała, co mogłaby odkryć. Z dwojga złego już chyba wolała poczekać.
— Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że masz kogoś takiego.
Powiedziała po chwili namysłu Julianne, ujmując prawą dłoń Hermiony. Zawstydzona dziewczyna patrzyła wszędzie, byle nie w oczy matki. Czuła się taka… obnażona. Niczym otwarta księga, z której wszystko można wyczytać. Nawet noszona na co dzień maska w takich sytuacjach okazywała się bezużyteczna. Malfoy może i osłabiał żyjącą w niej bestię, ale jednocześnie budził coś, czego nigdy dotąd nie doświadczyła. To przerażające, jak bardzo jeden chłopak namieszał w jej życiu.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

I co ona niby powinna teraz zrobić? Jak zwykle każdy wszystko wiedział, a jej pozostawały domysły. O ile byłoby łatwiej, gdyby ludzie mówili wprost, co i jak. „Odezwała się ta, co niczego nie ukrywa”, zadrwiła podświadomość Hermiony, nie pozostawiając jej wątpliwości, że ma rację.
— Wykończę się w końcu.
Mruknęła pod nosem, zakrywając twarz dłońmi. Już sama nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić, a brak konkretnego zajęcia wcale nie ułatwiał sprawy.
— Musisz zrzędzić od samego rana?
Zapytała nieco ospała Noctis, której w wylegiwaniu się przed kominkiem przeszkadzała panna Riddle. Ta dziewczyna przejawiała przesadne skłonności do roztrząsania i analizowania wszystkiego, stwarzając sobie tym samym dwa razy więcej problemów.
— Jesteś pozbawioną uczuć bestią.
Oświadczyła Hermiona, nie zdejmując dłoni z twarzy, przez co jej głos został nieco stłumiony. 
— W końcu jestem gadem, to zobowiązuje, ale w ramach udowodnienia mojego miłosierdzia mam dla ciebie dobrą radę. Jeśli chcesz się załapać na śniadanie, to rusz w końcu tyłek z tej kanapy.
Hermiona niechętnie spojrzała na zegarek i zdała sobie sprawę, że istotnie nie ma już za wiele czasu.
— I tak jesteś okropna.
Tymi słowami panna Riddle pożegnała Noctis, po czym wstała z kanapy i opuściła sypialnię. Przemierzała korytarze nadal pogrążona we własnych myślach, nieszczególnie interesując się otoczeniem. Zastanawiała się, co dziś będzie robić. W sumie może zajrzeć do książek, bo przy takiej pogodzie nie ma, co liczyć na opuszczenie rezydencji.
Znajdowała się w holu, rozważając, od czego powinna zacząć naukę, gdy coś sprawiło, że natychmiast się zatrzymała.
— Jak to Dumbledore coś kombinuje?
Głos dochodził ze znajdującego się nieopodal gabinetu Toma. Hermionę niezwykle zdziwił fakt, że drzwi do niego są niedomknięte, co jak dotąd nie zdarzyło się nigdy i tylko podsyciło jej ciekawość. Przez chwilę walczyła z pokusą, lecz szybko dała za wygraną. Najciszej jak potrafiła, podeszła do uchylonych drzwi. Przekonała się już, że podsłuchiwanie zwykle źle się kończy, ale tym razem liczyła, iż dowie się czegoś istotnego. O niczym jej nie mówiono i traktowano jak dziecko, więc nikogo nie powinien dziwić fakt, że chce skorzystać z takiej okazji na zdobycie informacji.
— Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowuje, a co gorsza ciągle wypytuje o Hermionę.
Panna Riddle nie mogła zobaczyć, jak krążący po gabinecie Tom na słowa Severusa zaciska pięści. Właśnie tego się obawiał. Po raz kolejny na celowniku tego psychola znalazła się jego córka, którą powinien za wszelką cenę chronić.
— Mówił coś konkretnego; co planuje, kiedy, jak?
— Nie, zrobił się jeszcze bardziej zamknięty niż dotychczas. Nie chcę snuć domysłów, ale odnoszę wrażenie, że coraz mniej mi ufa, podobnie jak całej reszcie.
Te wieści nie tyle zdziwiły, ile jeszcze bardziej zaniepokoiły Toma. Coś takiego pasowało mu do Albusa. Poczuł się zagrożony, co zawsze oznaczało u niego wzmożoną czujność. Pojawienie się Hermiony zachwiało równowagę tego, co budował przez tak wiele lat. Stanowiła ona dowód jego zbrodni, która miała nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
— Wyzwał do siebie Hermionę poza tym jednym razem?
— Tak jak mówiłem nie. Wątpię, żeby ot tak odpuścił, więc na pewno…
— Planuje coś większego.
W gabinecie zapadła grobowa cisza, podczas której obaj mężczyźni analizowali trudną sytuację, w jakiej się znaleźli.
Hermiona również zdawała się poruszona tym, co podsłuchała. Nigdy się nie łudziła, że dyrektor da jej spokój, ale świadomość, że to prawda napawała ją lękiem. Nawet nie chciała sobie wyobrażać, co ten starzec planuje. W napięciu czekała na dalszy ciąg rozmowy mężczyzn, licząc, że dowie się czegoś jeszcze.
— Musimy podjąć odpowiednie kroki. Jej włos nie może spaść z głowy.
Powiedział w końcu Tom, przez co Hermiona poczuła się nieco dziwnie. Wyraźnie usłyszała w jego głosie coś na kształt troski. Jakoś nie potrafiła przyjąć do wiadomości, że Voldemort się o nią martwi. „Robi to od samego początku, kretynko, tylko ty mu to utrudniasz!”, skarciła ją podświadomość, zresztą całkowicie słusznie. Na swój sposób Tom od samego początku chciał jej dobra. Niestety nie umiała w pełni tego docenić, gdyż starał się on sprawować nad nią kontrolę, czego nie potrafiła znieść. Niezależność dawała jej poczucie bezpieczeństwa. Sama decydowała o sobie, co zmniejszało prawdopodobieństwo, że zostanie do czegoś zmuszona. Tym jednak razem słowa Toma wzbudziły w niej zupełnie inne uczucie, dalekie od niepokoju. Mogła mieć do niego dystans z powodu przeszłości, ale to nadal pozostawał jej… ojciec.
— Co masz na myśli?
Nim Tom zdążył odpowiedzieć, Hermiona usłyszała kroki dochodzące z korytarza prowadzącego do jadalni. Niczym oparzona odsunęła się od drzwi, domyślając się, że to Julianne. Pozwolenie na złapanie się podczas podsłuchiwania,  nie wychodziło w grę.
Starając się nie wzbudzać żadnych podejrzeń, Hermiona ruszyła w stronę jadalni. Nie myliła się. Już po chwili na swej drodze spotkała jak zwykle elegancką panią Riddle.
— Tu jesteś, moja droga. Właśnie szłam sprawdzić, czy wszystko w porządku.
— Przepraszam za spóźnienie. Coś mnie zatrzymało.
Wyjaśniła natychmiast Hermiona, uśmiechając się nieco sztucznie, czego na szczęście Julianne nie wyłapała.
— Nic nie szkodzi. Chodźmy już na śniadanie. Tom dołączy do nas później.
Hermiona posłusznie ruszyła za Julianne, choć jej myśli zajmowało zupełnie co innego niż jedzenie i wątpiła, aby w najbliższym czasie uległo to zmianie.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

— A co powiecie o wigilii u Riddle’ów?
Teodor w końcu poruszył wałkowany od kilku dni przez większość arystokracji temat. Wraz z Draconem i Blaise’em siedzieli u blondyna w pokoju, nie zajmując się w zasadzie niczym konkretnym. Widzieli się po raz pierwszy od wigilii, dlatego dopiero teraz nadarzyła się okazja, aby o niej pomówić.
— Niezła akcja. Niektórzy momentami nie wiedzieli, co ze sobą zrobić i w sumie trochę im się nie dziwię.
— Moi starzy do tej pory zachodzą w głowę, jak coś takiego mogło się odbyć w rezydencji Voldemorta. 
Siedzący na fotelu Draco z półuśmiechem przysłuchiwał się tej rozmowie. Był nieco bardziej zorientowany w temacie, w końcu sam uczestniczył w przygotowaniach, o czym nie raczył nikomu wspomnieć. Poza tym, co go obchodziła afera w świecie arystokracji z powodu wigilii? Z Riddle powiesili parę ozdób, zrobili inne żarcie, a wyszła z tego taka sensacja, jakby co najmniej sprowadzili tam Pottera.
Inna sprawa, że jedyne, na czym potrafił się aktualnie skupi Draco, to wymiana prezentów z Riddle, a raczej jej finał. Momentami czuł się jak kretyn, rozpamiętując jeden pocałunek w policzek, bo w końcu, co to niby mogło znaczyć? Po meczach Quidditcha całowała go tak  niemal każda Ślizgonka. Jednak w tym jednym przypadku nie potrafił się oprzeć wrażeniu, że znaczyło to coś więcej. Riddle nie spoufalała się z byle kim, chociaż nie, ona nie robiła tego z nikim. Ludzi trzymała na dystans, który zmniejszała tylko dla niego. Po wigilii jeszcze bardziej utwierdził się w tym przekonaniu. Czuł, że chce zawalczyć o więcej, nawet jeśli tylko po to, aby sprawdzić, czy ma jakiekolwiek szanse.
— Niech się lepiej przyzwyczają, bo szanse na zrobienie z Riddle potulnej arystokratki, są równe zeru.
Żaden z chłopaków nie próbował kwestionować słów Dracona. Córka Czarnego Pana wyprowadziła do ich świata zamęt, którego bazująca na wiekowych tradycjach arystokracja, nie potrafiła ogarnąć.
— Co wcale nie przeszkadzało nikomu w wodzeniu za nią rozmarzonymi gałami, na czele z tobą.
— Strzelił cię ktoś kiedyś w łeb, Zabini?
Blaise uśmiechnął się złośliwie, widząc złowrogi wzrok przyjaciela. Jeśli on naprawdę uważał, że nikt nie widzi, co tu się dzieje to albo był skończonym debilem, albo naiwniakiem.
— Aż dziw, że sobie nie obśliniłeś koszuli. Może pora zainwestować w jakiś śliniak?
Draco, zamiast odpowiedzieć, wyjął zza pleców poduszkę i cisnął nią w Zabiniego. Niestety ten ze swoim refleksem ścigającego bez problemu uniknął ciosu.
— Jak dzieci. Po ile wy na Salazara macie lat?
— Po pierwsze to on zaczął, a po drugie, czy ty się zawsze musisz wymądrzać? Wszechwiedzący Nott od siedmiu boleści się znalazł.
— Naprawdę dużo mnie to obchodzi, Malfoy. Poza tym chyba mieliśmy obgadać sylwestra.
— Właśnie!
Ożywił się nagle Blaise, przypominając sobie o tej jakże ważnej kwestii. Draco za to nie wykazywał nawet znikomego entuzjazmu. Nie dość, że wcale nie chciało mu się tam iść, to jeszcze przez to całe zamieszanie z wigilią zapomniał przekonać Riddle do zmiany zdania.
— Jak ty poleciałeś do Hermiony, gadaliśmy z Goyle’em. Coś tam bełkotał, że niby wszystko ogarnie, ale ja bym mu nie ufał w kwestii alkoholu.
Blaise spojrzał poważnym wzrokiem kolejno na obu kolegów, na co ci wywrócili tylko oczami. Cały Zabini, nieważne jak, gdzie, kiedy, ważne, żeby nie zabrakło alkoholu. 
— Ognista to nie problem. Myślałem raczej o…
— Chce wam się tam w ogóle iść?
Wypalił nagle Draco, przez co przyjaciele spojrzeli na niego jak na skończonego idiotę.
— Człowieku, ty się jeszcze pytasz? Wiesz, co to będzie za impreza? Będą wszyscy…
— Nie wszyscy.
Mruknął pod nosem Draco, co niestety usłyszał Teodor.
— O nie, stary, nawet nie próbuj się wykręcać tylko dlatego, że nie udało ci się namówić Hermiony. Zauważ, że na niej świat się nie kończy. Jedną imprezę będziesz musiał bez niej przeżyć.
Teodor przez cały czas patrzył surowym wzrokiem na Dracona, który zdawał się znudzony jego przemową, tym bardziej że ten nie do końca miał rację. Oczywiście wolałby, żeby Riddle z nim poszła, ale czy to tak ciężko pojąć, że może nie mieć ochoty na jakąś zbiorową popijawę? Jakoś nie kusiła go perspektywa spędzenia sylwestra pośród ludzi, których życiowym celem zdaje się sprawdzenie, ile mogą wlać w siebie alkoholu. Gdyby jeszcze istniały szanse, że tym razem będzie inaczej. Zbyt dobrze jednak znał swoich rówieśników, aby mieć jakiekolwiek nadzieje. Czy to coś złego, że choć raz chciał jakiejś odmiany? O stokroć bardziej wolałby spędzić tego sylwestra w mniejszym gronie, niż iść do Goyle’a, gdzie poza ludźmi na jakimś poziomie znajdzie się również hołota. Jakoś nie widział nic zabawnego w tym, że przed północą część odpadnie, a pozostali będą dążyli do zmiany rezydenci w burdel. Sądząc jednak po minach przyjaciół, nawet nie ma co proponować zorganizowania kameralnej imprezy. Wychodzi na to, że o ile chce mieć spokój, jest skazany na odbębnienie tego „cudownego” sylwestra.
— Dobra, zrozumiałem. Niech wam będzie, że pójdę.
Skapitulował w końcu Draco, z ciężkim westchnieniem przeczesując włosy. Będzie to musiał jakoś przeżyć.
— Można? Można. Nie pękaj, w szkole znowu będziesz miał Hermionę tylko dla siebie.
— Właśnie, a teraz wróćmy do Ognistej.
Teodor wzniósł oczy ku niebu, widząc zacierającego ręce Zabiniego. Coś czuł, że to będzie ciężka rozmowa. I nie mylił się. Minęła ponad godzina, nim panowie doszli do jako takiego porozumienia.
— Nie wiem jak ty, Nott, ale ja się zwijam. Za godzinę mam być u Pansy.
Oznajmił Blaise, powoli zaczynając się zbierać. Teodor również poszedł w jego ślady, dochodząc do wniosku, że czas wracać. Gdy byli już gotowi, Draco zaprowadził ich do jednego z mniejszych salonów, skąd przy pomocy sieci Fiuu mogli się przenieść do swoich domów.
Po ich zniknięciu młody Malfoy zaczął się zastanawiać, co ze sobą zrobić. Spojrzał na stary zegar z wahadłem, który wskazywał godzinę piętnastą cztery. Jego rodzice zapewne jedli już obiad, więc postanowił do nich dołączyć. Potem wymyśli, czym się dzisiaj zająć.
Dotarcie do jadalni zajęło mu zaledwie chwilę. Już zamierzał do niej wejść, gdy nagle usłyszał coś, co natychmiast go od tego odwiodło.
— Ale jak to Draco spotyka się z córką Czarnego Pana?
Narcyza wydawała się równie zdziwiona, co jej podsłuchujący pod drzwiami syn. Co to w ogóle miało znaczyć? Od kiedy jego rodziców obchodziło, z kim się spotyka? Zamierzał się dowiedzieć, co tu jest grane. Zamiast wejść do jadalni, przysunął ucho bliżej drzwi, uważnie nasłuchując.
— Rozmawiałem o tym wczoraj z Severusem. Po wigilii nie mówi się o niczym innym jak o nich. Nawet Rudolf gratulował mi dobrego ustawienia syna.
„Cholerny przerośnięty nietoperz i ten psychol od ciotki!”, zirytowany Draco przeklinał w myślach obu mężczyzn, którzy okazali się zwykłymi plotkarzami. Co im wszystkim odwaliło? To już nawet porozmawiać z kimś nie można, bo od razu posądzają cię o jakiś związek? Nie, żeby nie liczył na coś więcej niż przyjaźń w przypadku Riddle, ale to nie zmienia faktu, że im nic do tego. Jeszcze ten pretensjonalny ton ojca. Draco nie musiał go widzieć, aby wiedzieć, że nie jest zachwycony.
— Mówił, że w wigilię był z nią, ale nie sądziłam, że to zaszło tak daleko.
— Sama widzisz. Nie podoba mi się to.
— Ale może to nic poważnego?
— I właśnie o to chodzi. Jak myślisz, co zrobi Czarny Pan, gdy się dowie, że ktoś skrzywdził jego córkę? Ten chłopak chyba nie zdaje sobie sprawy, jaką cenę możemy zapłacić za jego wybryki. Jakby nie było innych dziewcząt w tej żałosnej imitacji szkoły. Ta Riddle to nie jest jakaś wybitna piękność. Bez problemu znalazłby…
W tym momencie Draco poczuł, że dłużej nie wytrzyma. Jeśli zaraz stąd nie pójdzie, wejdzie do jadalni i powie ojcu, gdzie może sobie wsadzić te żałosne wywody. Z trudem panując nad wściekłością, Draco ruszył do swojej sypialni, przez cały czas zaciskając pięści. Jakoś odechciało mu się jeść. Szedł szybko, czując narastający w nim gniew. Gdy dotarł do sypialni, z hukiem zamknął za sobą drzwi, od razu kierując się na balkon. W ogóle nie przejął się panującym na dworze mrozem. Po wczorajszej burzy nie zostało ani śladu, dzięki czemu na zewnątrz panował względny spokój.
Draco podszedł do marmurowej barierki, opierając się o nią obiema dłońmi. Nie przyznałby się do tego nawet sam przed sobą, ale to nie gniew dominował w jego uczuciach. Słuchając rozmowy rodziców, poczuł się, jakby ktoś dał mu w twarz. Potraktowali go jak bezmyślnego gówniarza, który nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi. Czy naprawdę wiele wymagał, oczekując choć trochę wiary w niego? Dlaczego z góry założyli, że robi wszystko dla zabawy? Po raz pierwszy w życiu czuł, że zaangażował się w coś do tego stopnia, a nagle jego właśni rodzice podcięli mu skrzydła. Gdyby jeszcze zadali sobie choć trochę trudu, żeby z nim o tym porozmawiać, ale nie, bo po co. Im nawet nie chodziło o niego. Martwili się o swoją pozycję i dobre imię rodziny. Kogo obchodziło, co on czuje? Jak to jest, że dziewczyna, którą gnębił przez pięć lat, potrafiła spojrzeć głębiej, a jego właśni rodzice osądzali go po pozorach? Postawili na nim krzyżyk, z góry zakładając, że swoją rzekomą lekkomyślnością ich pogrąży. Od zawsze starał się zasłużyć na ich uznanie, aby mogli być z niego dumni, lecz jak widać na próżno. Jeszcze, gdyby naprawdę zrobił coś złego. Według nich jego największą winę stanowiło zadawanie się z nieodpowiednią ich zdaniem dziewczyną. Przecież do ciężkiej cholery nie zrobił tego specjalnie! To Voldemort zleciał im pilnowanie swojej córki, co umożliwiło mu poznanie jej.
Nagle przypomniały mu się wypowiedziane niegdyś przez Puceya słowa, który to również nie omieszkał zarzucenia mu pewnych rzeczy.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

— A jak ci się podoba w Slytherinie, Riddle? Draco chyba nieźle się tobą zajął.
Spojrzenie Adriana było tak sugestywne, że zażenowana Hermiona spuściła wzrok. W pierwszej chwili chciała go zwymyślać za durne aluzje, ale szybko zrozumiała, że to bez sensu. Bo i co by niby powiedziała? Dla nich sytuacja była jednoznaczna. Draco prawie jej nie odstępował, całe popołudnia spędzali razem. Co człowiek niewiedzący o powierzonym im przez Lorda zadaniu, mógł sobie pomyśleć? Najchętniej powiedziałaby o wszystkim, aby położyć kres tym domysłom i plotkom, ale wiedziała, że nie może. Czymś takim pogrążyłaby zarówno ich, jak i Toma. W efekcie siedziała teraz, bawiąc się swoim zegarkiem i nie wiedząc, jak zareagować na słowa starszego Ślizgona.
— To nie twoja sprawa, Pucey, więc z łaski swojej stul pysk.
Na ratunek przyszedł jej Draco, który nie bawił się w grzeczności, głównie dlatego, że szlag go trafił. Uwagi Zabiniego i Notta na temat jego i Riddle znosił z dwóch powodów: przyjaźnili się od lat i co najważniejsze nie poruszali tego tematu przy Hermionie, która jak widać, nie reagowała dobrze w takich sytuacjach.
— Co się tak burzysz, Smoku? Przyjacielowi nie powiesz?
— A od kiedy my się przyjaźnimy, złamasie?
Adrian zmrużył gniewnie oczy, sztyletując wzrokiem Malfoya, który wcale nie pozostał mu dłużny. Nigdy nie lubił tego o rok młodszego, wiecznie puszącego się szczyla. Co niby ludzie w nim widzieli? Pomiatał, kim się dało, mają się za boga, zresztą zupełnie bezpodstawnie.
— Proponuję jednak zakończyć tę dyskusję.
Sytuację spróbował załagodzić Teodor, widząc rosnącą wściekłość kumpla, co niestety średnio mu wyszło.
— Dlaczego? Co jest, Malfoy? Boisz się przyznać, że obracasz córeczkę
Czarnego Pana, którą potem rzucisz jak każdą inną? Twój tatuś wpadł na tak genialny pomysł wkupienia się w łaski, czy może sam to wykombinowałeś?

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

Rodzice potraktowali go dokładnie tak samo. O ile w przypadku Adriana nieszczególnie go to zdziwiło, tak na nich bardzo się zawiódł. Mógł się oszukiwać, ale było mu najzwyczajniej w świecie przykro. Czy naprawdę sobie na to zasłużył, a jeśli tak, to czym? Chciał, żeby ktoś w niego uwierzył, zresztą chyba jak każdy, nawet osoby tak pewne siebie, jak on. Już chyba wolałby nie usłyszeć tej rozmowy. Rodzice bardzo go rozczarowali. Dbali wyłącznie o swoje interesy. Żadne nie pofatygowało się nawet, żeby z nim porozmawiać. Z góry założyli, że ma złe intencje, ślepo wierząc w swą nieomylność. Nie powinien się tym przejmować, bo co go to w zasadzie obchodziło? Oni się z nim nie liczyli, więc dlaczego on miałby z nimi?
Mimo takich myśli gdzieś tam głęboko czuł ukucie żalu, z którym nie potrafił sobie poradzić.
— Niech to wszystko trafi szlag.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

— Ała, moja noga.
Syknęła Ginny, gdy któryś z chłopaków nadepnął jej na stopę. Ciśnięcie się pod jedną peleryną niewidką, zdecydowanie nie było dobrym pomysłem. Gdyby nie to, że inaczej nie udałoby im się niepostrzeżenie dostać na zebranie Zakonu, w życiu by się na to nie zgodziła.
— To nie moja wina, sama…
— Cicho bądźcie, zaraz będziemy na miejscu, a jak nas usłyszą to koniec.
Harry starał się uspokoić rodzeństwo, nie chcą, aby zostali nakryci. To jedyna okazja, żeby w końcu się czegoś dowiedzieli. Nie rozumiał, jak Zakon mógł mu zabraniać uczestnictwa w zebraniach. Przecież to wszystko dotyczyło jego. Jak ma się zmierzyć ze swoim największym wrogiem, skoro nikt mu o niczym nie mówi? Nie pozostawało mu nic innego, jak działać na własną rękę.
W końcu trójka Gryfonów nie bez trudu dotarła do kuchni, gdzie odbywało się zebranie. Ludzie tłoczyli się niemal wszędzie, jedni siedząc, inni, podpierając ściany. Nikt jednak nie przejmował się wygodą. Zgromadzili się tu w o wiele ważniejszej sprawie. 
— Dziękuję moi drodzy za tak liczne przybycie. Myślę, że pora zaczynać.
— Profesor Snape do nas nie dołączy?
— Nie dziś, Molly. Musiał się zająć innymi sprawami.
Wyjaśnił spokojnie Albus, nie dając po sobie poznać, że kłamie. Celowo zorganizował wszystko tak, aby uniemożliwić Severusowi przybycie, nie wzbudzając przy tym podejrzeń. Dziś tylko by mu przeszkadzał. Musiał zacząć działać, aby nie stracić uprzywilejowanej pozycji, a tym bardziej poparcia, które dawały mu przewagę nad Tomem.
— Dziś chciałbym poruszyć ważną kwestię, jaką jest córka Voldemorta.
Po słowach Albusa zapadła grobowa cisza, a wszystkie pary oczu skupiły się właśnie na nim. Temat Hermiony na zebraniach poruszano niezwykle rzadko. Podświadomie każdy po prostu go unikał, nie mogąc się pogodzić z tak potworną zdradą. To, że przeszła na stronę Voldemorta, mówiło samo za siebie. Odwróciła się od nich, mimo iż dali jej tak wiele. Nie zmieniło to jednak faktu, że większość nie do końca świadomie łaknęła informacji o niej, które z pewnością posiadał Dumbledore.
— Uznałem, że to najwyższa pora, aby poruszyć ten temat. Nie możemy jej dłużej lekceważyć.
— Co ma pan na myśli, dyrektorze?
Zapytał nieco zdziwiony Lupin, nie rozumiejąc, do czego Albus zmierza. W jego postawie i tonie głosu dało się wyczuć niepokój, co nie umknęło uwadze większości.
— Niestety stało się to, czego bałem się od momentu poczęcia przez Toma dziedziczki i czemu starłem się zapobiec. Hermiona coraz bardziej zatraca się w mroku, pozwalając, aby Voldemort nią manipulował. W jego rękach to broń, której nie zawaha się użyć.
— Mówimy o szesnastolatce, a nie maszynie do zabijania.
Prychnął niezbyt przekonany do słów dyrektora Alastor. Wydawały mu się one mocno przesadzone. Może i chodziło o córkę samego Voldemorta, ale mimo wszystko rozmawiali o dziecku. Do czego niby on miałby jej użyć?
— Nie lekceważ jej, Alastorze. To zupełnie inna dziewczyna niż ta, którą znaliśmy. Powie ci to każdy, kto ma z nią teraz jakąkolwiek styczność.
— Dyrektor ma rację. Młoda Riddle to zło wcielone. Jakiś czas temu na moich zajęciach o mało nie roztrzaskała o ścianę jednej uczennicy z Gryffindoru.
Wtrąciła profesor Eveline Marst, całkowicie zgadzając się z dyrektorem. Voldemort wyrządził jej zbyt wiele krzywd, aby potrafiła spojrzeć przychylnie na jego córkę. Gdyby tylko znała prawdę…
Słysząc wypowiedź pani profesor, Albusa ledwie zauważalnie uniósł kąciki ust. Kobieta zachowała się dokładnie tak, jak chciał. Z tego grona aktualnie tylko ona przebywała w towarzystwie panny Riddle i posiadała na jej temat niezbyt dobre zdanie, które zamierzał wpoić całej reszcie. Tu nie chodziło o prawdę. Zakon musiał znienawidzić młodą Riddle tak samo, jak jej ojca, ponieważ on tego potrzebował.
— Dziękuję, Eveline. Sami widzicie, Hermiona stała się zagrożeniem. Tu wiek nie ma znaczenia. Nie zdajecie sobie sprawy, jaką potęgą dysponuje, ale powinniście wiedzieć, że Tom jest na tyle perfidny, aby posłużyć się nawet własnym dzieckiem w celu zdobycia władzy. Zaczną od terroru w Hogwarcie, ale na jak długo im to wystarczy?
Mówiąc, Albus spoglądał na kolejne osoby, chcąc osiągnąć lepszy efekt, choć wiedział, że nie jest to konieczne. Ci ludzie uwierzą mu we wszystko. Ciężko na to pracował, lecz opłaciło się. Mógł porwać za sobą tłumy ludzi, gotowych zrobić dla niego wszystko.
— Jaki do cholery terror?
Szepnęła ledwie dosłyszalnie Ginny, nie wierząc w to, co słyszy. Jakoś nie przypomniała sobie, aby Hermiona gnębiła kogokolwiek. Przecież ona z większością nawet nie rozmawiała. Dobrze, słyszała o tym incydencie z Parvati, ale czy naprawdę nikt nie widział, że to tylko nieszczęśliwy wypadek? Hermiona nigdy naumyślnie by nikogo nie skrzywdziła, a co tu dopiero mówić o nękaniu. Przecież to absurdalne, żeby nagle zmieniła się w potwora.
Harry i Ron nie odpowiedzieli jej, nie mając pojęcia, co. Do tej pory twardo ostawali przy racjach Dumbledore’a. Hermiona sama dokonała wyboru, opuściła ich i teraz stała po złej stronie, koniec kropka. Dopiero teraz do ich świadomości nieproszone wdarły się wątpliwości. Słowa dyrektora wydawały im się mocno… wyolbrzymione. Mogli nie wiedzieć o wszystkim, ale na Merlina widywali ją codzienne i jakoś nie zauważyli z jej strony żadnych poczynań podchodzących pod terror. Chodziła wszędzie z tymi swoimi Ślizgońskimi przygłupami, zwykle nie rozstając się z jakąkolwiek książką. Nie robiła nic, aby choćby zwrócić na siebie uwagę, a wręcz starała się tego za wszelką cenę uniknąć. Gdzie więc te wszystkie okropieństwa? Skąd w ogóle dyrektor czerpał takie informacje? I przede wszystkim, dlaczego za wszelką cenę starał się oczernić Hermionę?
Pytań pojawiało się mnóstwo, jednak żadne z Gryfonów nie potrafiło odpowiedzieć na choćby jedno. W głowie każdego panował istny chaos, lecz jednego byli pewni. Coś tu nie grał i powinni jak najszybciej ustalić, co.




Witam.

Tak jak obiecałam rozdział jest. Nie wiedziałam, czy wyrobię się na piątek, ale jednak dało radę.
Może kilka słów na temat rozdziału. Myślę, że wyszedł mi on tak, jak chciałam. Te trzy perspektywy powinny Wam się spodobać, ale to chyba nie mnie oceniać.  Pojawia się tu kilka niejasności i niedomówień, ale to chyba jak w całym opowiadaniu. Proszę się jednak nie denerwować, wszystko prędzej, czy później stanie się jasne.
Jak zwykle zachęcam do dzielenia się ze mną swoimi opiniami, bo dla mnie znaczy to bardzo wiele, a Wam w sumie zajmuję tylko chwilę.


Lafann






67 komentarzy:

  1. Booksreader12323 maja 2015 00:15

    Nareszcie nowy rozdział!!! <3 Już nie mogłam się doczekać! Co do samej notki cudowna jak zwykle, trzy perspektywy bardzo mi się podobają:-) I cieszę się, że w końcu akcja coraz bardziej się rozwija... Tak więc w największym skrócie: Rozdział świetny, oby tak dalej i z niecierpliwością czekam na następny<333

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha. Pierwsza :) rozdział cudowny, pomysł świetny, styl pisania genialny. Co tu duzo mowic, jestes po prostu niesamowita, a twoja historia porywa tłumy, ze tak sobie pozwolę zacytować :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. W tekście jest sporo błędów... Głównie to chodzi o to, że zjadasz literki na końcach wyrazów. Nie jestem pewna, ale chyba zamiast 'rezydenci' powinno byc 'rezydencji' :) Nie jestem pewna, więc lepiej sprawdź :) Gdzieś jeszcze na końcu był jeden błąd ortograficzny, ale teraz nie mogę go znaleźć ;-; Co do treści, to mało się działo, aczkolwiek rozdział nie był wcale nudny :) I nie każdy może być powalająco ciekawy :) Mimo tego, jestem zadowolona :) Dalej zastanawiam się, co to za napis na tej bransoletce :) Warto było czekać cały tydzień :)
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;3
    Milena

    OdpowiedzUsuń
  4. Och. Nie wiem co pisać. ;) twoje rozdziały są od samego początku ciekawe i kończą się w nie odpowiednim momencie.... Uwielbiam to opowiadanie, jest inne... Nie ma się do czego przyczepić a do błędów nie zamierzam bo sama nie lepiej pisze ;) także do zobaczenia przy następnym rozdziale. Świetny. POZDRAWIAM.
    Angelika.Emma. F.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział i jak zawsze wiesz gdzie skończyć abym żyła w niepewności przez cały następny tydzień :*
    pozdrawiam
    Akinom

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite!!!
    ~ Twoja Wierna Czytelniczka zamienia się na ~ Benefactor.
    PS. Pozdrawiam i życzę weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. ten rozdział, tak jak praktycznie każdy, był bezbłędny. Tom jako troskliwy tata podbił moje serce, Malfoyowie którzy nie wierzą w swojego syna też są bardzo autentyczni, no i perspektywa gryfonów.... świetne :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział <3 ciągle zastanawiam się co to jest za słowo na bransoletce Hermiony XD mam nadzieję, że w miarę niedługo to się wyjaśni. Podoba mi się zachowanie Toma, widać że troszczy się o córkę najlepiej jak potrafi. Albus... tutaj lepiej nic nie powiem, bo nie chcę co drugie słowo przeklinać :p teraz Draco - kocham go po prostu!!! Juz teraz można zaobserwować niezwykłą przemianę z aroganckiego dupka w... właśnie takiego Malfoya. Spokojniejszy, bardziej odpowiedzialny, jednym słowem normalny chłopak, a nie zapatrzony w siebie arystokrata. Jestem pewna, że Draco przedzie jeszcze większą metamorfozę, ale teraz tez mi się podoba ;) Harry, Ron, Ginny - cieszry się, że w końcu pojawili się w opowiadaniu, bo chyba dość dawno ich nie było. Jestem pewna, że w niedługim czasie przestaną wierzyć w te brednie, co rozgaduje ten stary przygłup, w sumie juz teraz mają wątpliwości, co mnie bardzo cieszy. Bardzo chciałabym, aby ci troje pogodzili się z Hermioną, zawsze uwielbialam czytać o ich przyjaźni :) cóż, czekam na następny rozdział z ogromną niecierpliwością, dzięki Tobie moje piątki są piękniejsze. Kiedyś jak jeszcze chodziłam do szkoły kochałam piątki bo to początek weekendu, a teraz... ROZDZIAŁ NAJLEPSZEGO OPOWIADANIA EVER!!! :D życzę duuuuuuuuuuuuuuuuużo weny i jeszcze raz weny. Pozdrawiam :*****

    Olix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za błędy, ale pisałam z telefonu i jak widać nie wyszło zbyt poprawnie XD głupi słownik :p

      Olix

      Usuń
    2. PS w 29 maja mam urodziny, zadedykujesz rozdział? :*
      Olix

      Usuń
  9. Jeju świetny zresztą jak zwykle.Było parę literówek ale każdemu może się zdarzyc. Ciekawi mnie napis na bransoletce i mam nadzieje ze niedługo wszystko się wyjaśni
    Indestructible

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogłam spać więc czytałam skończyło się na worach pod oczami i nie żałuję że wyglądam jak zombi bo było warto dla takiego rozdziału
    #$/ Natasza

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest boskie <3 nic dodać nic ująć :D
    Pozdrawiam Angel <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo spodobał mi się ten rozdział, a szczególnie to, że Albus w końcu zaczął działać. Nie żebym była szczęśliwa z tego powodu. Po prostu jestem ciekawa co on planuje. I oczywiście cieszę się, że Harry, Ron i Ginny nie do końca wierzą (?) Dumbeldorowi.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nowy rozdział jak zwykle ciekawy i zaskakujący. Jestem mocno "podjarana" tą imprezą na sylwestra. Coś mi się widzi, że może wydarzyć się tam coś interesującego. Bardzo się cieszę, że wprowadziłaś w końcu wątek Harry'ego, Rona i Ginny. Myślę, że dobrze trafiłaś z ich rolą nieprzekonanych do słów Dumbledora. Podsumowując, notka, zresztą jak zawsze wciągająca i interesująca. Nie mogę doczekać się następnego wpisu.

    hairy

    http://maby-i-will-see-you-again.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. W końcu zmotywowałam się i specjalnie weszłam tutaj na komputerze żeby skomentować.
    Jak zwykle po każdym Twoim rozdziale jestem w rozsypce tyle pytań, domysłów... Opłacało się czekać ten miesiąc, brak słów po prostu ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. wszyscy przeciwko Hermiony i Draco bieni :( a ten albus coraz gorszy co za dziad jeden dobrze że Ginny i chłopaki coś już podejrzewają :)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wierzę Potter i Łasic potrafią sami wyciągać wnioski!?! A Voldek taki troskliwy i Jul kochana. Na bransoletce jest pewnie jakiś chwytliwy cytat o przyjaźni.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dla mnie to opowiadanie jest po prostu najlepsze - tyle w temacie ❤

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak mi brakowało tego czekania na weekend! Cudowne. Cieszę się, że Trio zaczyna coś podejrzewać ;) Rodzice Draco... Oj nieładnie. Nagana dla państwa! Czekam na następny, a w tym czasie idę sprawdzać opowiadanie la fin de la vie ;D
    pozdrawiam Literka ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. brak mi słów na określenie tego jaki jest wspaniały. !! <3 Baśka/<3

    OdpowiedzUsuń
  21. Mistrzostwo!
    ~Ms. M

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie moge doczekać sie następnego. :D
    Co do trzech perspektyw to w porzadku rozwiazanie... Pozwala spojrzeć na sytuacje inaczej.No nareszcie Harry i Ron zaczynaja myślec!
    Czekam na zagadkę z bransoletka... I w ogole na Draco *.*
    Pozdrawiam i zycze Ci weny!
    -A

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak zwykle, wyszło doskonale! Rozdział jest doskonale podzielony, wszystkie trzy perspektywy wyszły świetnie. Tylko kilka rzeczy mi delikatnie nie pasowały, ale to tylko szczegóły ;). Ogólnie mówiąc, jestem zachwycona! Tydzień szybko mi zleciał i nim się obejrzałam, jest następny rozdział! :D Już nie mogę doczekać się następnego :) Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam.

    ~ Luthiene

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią poznam te szczegóły, jeśli nie tu to np na mailu lub gg, które są podane u góry po lewej. Zachęcam do napisania. Spokojnie, nie gryzę :D

      Usuń
  24. W końcu nowe rozdziały :) Jak zwykle wyszły Ci cudownie :* Mam nadzieję że teraz byli przyjaciele Hermi zaczną myśleć. Nie podoba mi się zachowanie tego starego manipulatora. Niby taki miły, kochający, opiekuńczy dziadek, a jak się odwrócisz to wbije ci nóż w plecy. Z wielką chęcią widziałabym go za kratami, otoczonego przez dementorów. Ale to tylko takie moje małe marzenie :D
    Serdecznie pozrawiam i dużo weny życzę kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Genialne, profesorze Dumbledore, naprawdę genialne. Nawet jeśli nie przekona to innych członków Zakonu, to i tak ziarno niepewności zostanie zasiane. Ron, Ginny i Harry nie mogą nic powiedzieć, dopóki nikt ich nie zapyta. W innym wypadku nikt ich nie posłucha, bo świadomość, że podsłuchali zebranie... To nie byłoby dobre rozwiązanie. Mam jednak przeczucie, że ktoś (stawiam na Molly - w końcu opiekowała się i znała Hermionę, a wszyscy znamy jej niezwykłą opiekuńczość, dodając do tego, że tak naprawdę nigdy nie mogła pogodzić się z dorosłością nie tylko swoich dzieci) spróbuje wyciągnąć informacje od Harry'ego, Rona i Ginny. Możliwe, że Ron nadal będzie odczuwał żal do Hermiony, więc nic nie piśnie. Natomiast Ginny i Harry raczej będą zagubieni. Niby znają prawdę, ale są Gryfonami, a oni z natury są uparci i moralni, a jakby nie patrzeć, wiedzą tylko o powszechnie znanych "faktach" dotyczących Voldemorta. Inna opcja to taka, że Molly zapyta Snape'a. W obu opcjach istnieje szansa, że i tak nie posłucha. W końcu Dumbledore vs trójka nastolatków i podwójny szpieg? Ale to tylko moja teoria i jedyne, co przychodzi mi do głowy w tym momencie.
    Czekam!
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetnie . Kolejne pytania coraz więcej pytań. Czekam niecierpliwie
    /obliviate

    OdpowiedzUsuń
  27. Taaaaaaaaaaaaaaaaaak!!!!!!!!!!!
    Ginny, Harry i Ron nareszcie zaczęli coś zauważać! W tym opowiadaniu mnie na razie wkurzali ale mam nadzieję, że odkryją prawdę i znowu "wrócą do łask" :P
    Rodzice Malfoya - załamka -_- dobrze, że jeszcze nie gadali Draco że ma się od niej odczepić ;) i oby tego nie robili ;)
    No i Julianne ;) To jedna z moich ulubionych postaci i mogłaby pojawiać się częściej ;) Ona najlepiej wie, co się kręci ;)
    No i chcę już wiedzieć co ten napis oznacza!!!
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Życzę weny i pozdrawiam :)

    Maggie Z.
    dramione-never-forget-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Dwa rozdziały zaległości. Wigilia wyszła super, totalne zaskoczenie dla wszystkich sztywnych arystokratów i super. Bransoletka, zegarek uwielbiam takie prezenty, tylko co tam jest napisane? Czekam cierpliwie na wyjaśnienie i coś czuje, że nas powalisz. Malfoy miło, że sam przyznał przed sobą, że chce czegoś więcej niż tylko przyjaźni. Czekam na dalsze rozdziały :)

    Pozdrawiam Annelis :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetny rozdział!
    Nareszcie Dracze przyznał, że chce czegoś więcej niż przyjaźni od Miony. [JUPI!]
    DUMBLEDORE! Ty stary, wredny, bezduszny, podły, nieczuły, zapyziały, świrnięty dropsoholiku! Jak możesz?! [Odnosi się to i do Mistrza Eliksirów i panny Riddle.]
    Ooooch... W końcu Miona zrozumiała, że jednak Voldzio się o nią troszczy...
    Ha! Więc jednak Ginny, Harry i Ron przejrzeli na oczy. [NAJWYŻSZY CZAS!]
    Noctis bezsprzecznie i bezapelacyjnie podbiła moje serce! [Oczywiście już od początku, ale dopiero teraz mam jak o tym wspomnieć.]
    I to chyba tyle jeśli chodzi o moją opinię o tym rozdziale. Raczej o niczym nie zapomniałam. Oczywiście już się nie mogę doczekać następnego.
    Życzę weny i czasu, przesyłam pozdrowienia! :) ;)
    hermiona-granger-lamour-est-difficile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. Cuuuudo. Jak zawsze.Szkoda, że rodzice Dracona mają takie myśli. Ale mam nadzieję, że Herm i Smokowi to nie zaszkodzi. I ciekawi mnie co takiego planuje Dambek.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Życzę weny.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie (jak znajdziesz czas oczywiście) na miloscDramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  31. Wow.
    Nic innego powiedzieć się nie da :D
    Harry, Ron i Ginny chyba zaczęli myśleć(to może się wydać trochę wredne no ale zdarza się i w sumie mnie wkurzali, więc im się należało)
    Draco.. Co by tu napisać. Trochę mi go żal. Mam nadzieję, że 'wygarnie' swoim rodzicom, bo co jak co, ale myślałam, że im może zaufać. Spodobało mi się jego opanowanie. Ja bym do tej jadalni wparowała i zaczęła krzyczeć na cały dom.
    I na koniec.
    Hermiona. Na początek muszę powiedzieć, że bardzo spodobał mi się zestaw, który miała na sobie. Zresztą wszystkie są piękne. I oczywiście napis na bransoletce. Nie mogę się doczekać, kiedy poznamy jego znaczenie.
    To chyba wszystko. Jeszcze nigdy się tak nie rozpisałam :)
    Aha!!!! Prawie bym zapomniała!!
    Sylwester!!!!!
    Mam nadzieję, że Hermiona jednak się wybierze. A znając towarzystwo będzie się działo ;)
    Teraz to naprawdę wszystko :)
    Weny i do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  32. No, w końcu Święta Trójca II coś rozumie. Jeeeej! Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  33. Jest bosko!!! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!! Może w końcu wyznawcy Dumbledore'a zoriętują się że to oni stoją po złej stronie!! :*

    OdpowiedzUsuń
  34. Przeczytałam całe Twoje opowiadanie i bardzo mi się podoba. Nie jestem fanką dramione w czasach szkolnych, ale Twoje pomysły, umiejętność budowania akcji i tworzenia postać przyćmiewają ten szczegół:) Co do rozdziału - myślę, że jest wstępem do serii nieoczekiwanych przez nas zdarzeń i nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Podobnie jak moje przedmówczynie, tak i mnie intryguje napis na bransoletce, przy czym mam wrażenie, że reakcja pani Riddle jest małą wskazówką i mam pewną spiskową teorię;) Co do Dumbledore'a jako czarnego charakteru, to w Twoim opowiadaniu kojarzy mi się on z nieobliczalnym psychopatą i cieszę się, że Harry, Ron i Ginny powoli zaczynają dostrzegać jego nieczyste intencje. I proszę Cię bardzo - wyślij Hermionę na Sylwestra do Ślizgonów :)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Claire Jane Carter

    OdpowiedzUsuń
  35. Jeeja, fajne bardzo :D no mam nadzieję ,że Gryfoni ogarną o co kaman i będzie wszystko super :DD
    Pozdrawiam,
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Extra! Świetny rozdział i oho będzie się działo :D

    OdpowiedzUsuń
  37. Ale jestem wściekła!
    Napisałam cały elaborat i mi go usunęło. Pfff...
    Napiszę jeszcze raz, choć trochę krócej. Mam czas. Dużo czasu, jak wiesz :)
    A więc! mimo że nie chcesz mi powiedzieć, to i ja tak wiem swoje!
    Hermiona pójdzie na Sylwester, nawet jeśli Tom jej nie pozwoli, bo wtedy wyskoczy przez okno :D Dalej, dobrze, że Harry w może w końcu się ogarnie. Może doczekam sceny, gdy podaje Draco rękę. Albo odwrotnie. Nie znoszę Adriana. Grrr, co za idiota. Jego ojciec wcale nie lepszy. Należy im się solidne... Oh, sama nie wiem, co, ale z pewnością coś musisz z nimi zrobić!
    No, więc mam nadzieję, że obudzę się jutro i będzie piątek...
    No cóż, pomarzyć zawsze można :D
    Pozdrawiam,
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  38. Super rozdział ;)
    Bardzo dobrze, że Harry i reszta w końcu zaczynają podejrzewać, że dyrektor coś kombinuje. Mam nadzieję, że teraz będą bardziej zwracać uwagę na to co dzieje się wokół nich i w końcu odkryją, że dyrektor ich oszukuje. I oby stało się to jak najszybciej ;)
    Fajnie też, że Herm podsłuchała rozmowę Seva i ojca - może w końcu zacznie zmieniać zdanie o Tomie. Nie mówię, że od razu wpadną sobie w ramiona ale myślę, że powoli mogliby zacząć naprawiać swoje relacje ;)
    I nie dziwię się, że Malfoy`owie martwią się o syna... w końcu znają Czarnego Pana lepiej od Draco i wiedzą do czego jest zdolny gdy coś mu się nie spodoba.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  39. Wow, rozdział niesamowity.
    Zawiodłam się na rodzicach Draco i na Albusie.
    Ciekawe co zrobią Harry, Ron i Ginny z tym co podsłuchali...
    Czekam niecierpliwie.
    Pozdrawiam,
    HH

    OdpowiedzUsuń
  40. Hej :)
    Zaczęłam czytać bloga już wcześniej, ale dopiero od niedawna jestem na bloggerze, dlatego wybacz mi, że wcześniej nie dawałam znaku "życia".
    Uwielbiam Twoje opowiadanie, naprawdę. Mimo, że nie lubię tematyki o Hermionie jako córki Voldka - to swoim stylem pisania i cudowną historią mnie przekonałaś i czytam każdy rozdział regularnie. W końcu zebrałam się, by ci to napisać. Przekonałam się, że komentarze bardzo motywują i są potrzebne wszystkim autorkom. Nie będę się rozpisywać - chcę tylko żebyś wiedziała, że to jeden z moich ulubionych blogów :)
    Pozdrawiam <3

    http://dramione-psoty-gwiazd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  41. Jes5 szansa, że ktoś w k9ńcu przejrzy na oczy.
    Robi się co raz ciekawiej!
    Byle tak dalej.
    Ni3 moge s8e doczkac kolejnego rozdziału.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  42. Dobrze, że jej starzy przyjaciele nie są aż tak ślepo zapatrzeni w dyrektora. Przyjemny post, troszkę krótko mi się go czytało. Czekam na dalszą część :)
    Pozdrawiam

    http://saveyourself-kt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  43. Wróciłam komentować!!!
    Rozdział naprawdę interesujący, szczególnie ciekawie mnie, co dokładnie odkryją Gin Ron i Harry i czy może odstąpią od Dropsa?
    Ogólnie spodziewałam się takiego zachowania po rodzicach Malfoya. Szkoda, że go tym zranili.
    Co do imprezy, chyba też bym sobie dopuściła "popijawę" i "burdel"...
    Tak więc bardzo mi się podobało i czekam na nexta!!!

    Miśka;)

    OdpowiedzUsuń
  44. Genialny rozdział! Z resztą jak wszystkie :D
    Wreszcie na scenę wkraczają Ron, Harry i Ginny ;>
    Czekam na kolejny rozdział <3
    Just.

    OdpowiedzUsuń
  45. Jak zwykle genialny ;).
    Tylko jedno mnie martwi.
    Chce zeby opowiadanie skonczylo sie dobrze. To jest moja jedyna prosba do Ciebie - uszanuj ;).
    Weeny :).
    Nieparzysta.

    OdpowiedzUsuń
  46. Mam pomysł co do tego napisu na banzoletce. Może to la fin de la vie, co oznacza do końca życia. Zgadłam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, niestety to nie to.

      Usuń
    2. Kiedy będzie wiadomo,jakie to słowo????
      Sama myślałam, że la fin de la vie to do końca życia czy tam koniec życia, a tu się okazuje, że nie tylko mój francuski leży na podłodze i zdycha ale jeszcze nie umiem poprawnie skorzystać z tłumacza!!!
      Pozostaje mi więc tylko czekać lecz owo tajemnicze słowo niezmiernie mnie intryguje...
      Czekam na następny rozdział!

      Duro

      Usuń
  47. Booksreader12330 maja 2015 21:36

    Kiedy następny? Bo nie mogę się już doczekać<333

    OdpowiedzUsuń
  48. W końcu przybyłam! Jak zawsze nie zawiodłaś. Rozdział był istną perełką i tak jak już sama zauważyłaś, ciekawą odmianą były wprowadzone trzy perspektywy. Hermiona i Draco... w końcu można powiedzieć, że coś zaczyna się dziać. Niewinne iskry zamieniają się w istny płomień, który między nimi płonie. Podoba mi się to i to bardzo! Ponieważ Hermiona w pewnym sensie zostawia za sobą niedobre wspomnienia, a teraz, dzięki Draconowi, wszystko wraca do normalności. Muszę przyznać, że zdziwiłaś mnie perspektywą Ginny i reszty. Jestem również zadowolona, ponieważ w końcu i oni zauważyli, że coś tutaj nie gra. A wiadomo... jeśli Złoty Chłopiec odejdzie od sławnego dyrektora to wydaje mi się, że większość pójdzie za nim.
    Życzę Ci dużo weny i zapraszam do mnie na 19 rozdział,
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  49. Nie mogę się doczekać NN . Czy pojawi się rozdział jeszcze w tym tygodniu???

    OdpowiedzUsuń
  50. Tytuł tego rozdziału bardzo adekwatny do treści ;)
    Taki tajemniczy rozdział wyszedł, ehhh te spiski, wszędzie spiski :(
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  51. ojeeeej... zapuściłam się komentowaniu, za co przepraszam ;)
    rozdział fajny,i choć nic nie nosi za bardzo do akcji, to przyjemny
    muszę dodać, że BARDZO podoba mi się wielowymiaroość twoich postaci... jeśli wiesz, co mam na myśli :D
    ale to już pewnie wielokrotnie słyszałaś!! :D
    zawiodłam się tylko na rodzicach Dracze - nawet z nim nie porozmawiali :c
    za to Tom wywarł na mnie bardo pozytywne wrażenie swoją troską o Hermionę :3
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  52. Super, że gryfiaki w końcu zaczynają coś podejrzewać 😀😉

    OdpowiedzUsuń
  53. Dopiero jakiś czas temu odkryłam Twoje opowiadanie i mogę spokojnie powiedzieć że już należy do moich ulubionych :D Nic nie jest tu schematyczne, wszystko piszesz na nowo, aż nie mogę wyjść z podziwu. Uwielbiam tutaj złego Dumbledora ����

    OdpowiedzUsuń
  54. Matulu kochana co ten drops zaś wykombinowal. Mam nadzieję że nikt w to nie uwierzy bo nie wiem co się stanie z Hermiona ;( tak sobie czytam i czytam a to już 31 rozdzial👍 jak ten czas leci ;) no te burze śnieżne bardzo mi się spodobały bo u nas dziś też sypie więc klimat jest ⛄❄😁

    OdpowiedzUsuń
  55. Czytam te opowiadanie juz nie wiem ktory raz i za kazdym razem odkrywam je na nowo. Wzbudza we mnie takie dziwne uczucia a przede wszystkim satysfakcje z postępów postaci. Blagam nie kończ nigdy pisac, bo masz ogromny talent, który szkoda zmarnować ♡

    OdpowiedzUsuń
  56. No wreszcie zidiociali "przyjaciele" zaczęli myśleć...

    OdpowiedzUsuń