Tom gwałtownie
zerwał się z miejsca, patrząc na żonę, jakby ją widział po raz pierwszy w
życiu.
— Julianne,
przecież wiesz, że…
— Jak ty możesz
tego nie widzieć?! Własnych oczu nie poznajesz?! Jak mogłeś nie rozpoznać
naszej córki?!
Krzyczała pani
Riddle, odgarniając włosy z pobladłej twarzy Hermiony. Nie mogła uwierzyć, że
leży przed nią jej mała córeczka. Zawsze wiedziała, że ona gdzieś jest i żyje.
Nie zrażało jej nawet to, co mówił Tom. Była matką i nikt nie mógł zagłuszyć
jej instynktu. Czekała cierpliwie tyle lat, szukając swojego dziecka, a teraz
jej maleńka Margaret jest tu w ich domu, czyli tam, gdzie powinna być od
zawsze. Lord czuł się kompletnie zdezorientowany. Julianne bardzo przeżyła
utratę córki. Od szesnastu lat nie było dnia, aby nie wspominała o niej i nie
snuła planów, gdzie może się teraz znajdować. Znosił to cierpliwie, bo wiedział,
jak bardzo cierpi, ale teraz nie mógł tego zignorować.
— Zabierzcie Notta
i wyjdźcie stąd, natychmiast.
Nakazał lodowatym
głosem Lord, zdając sobie sprawę, że śmierciożercy nadal tu są i obserwują
wszystko z niekrytym szokiem. Znali jego historię, przynajmniej tę oficjalną
wersję, więc teraz mieli prawo być zdziwieni. Słysząc jednak rozkaz Toma,
natychmiast opuścili pomieszczenie, zabierając ze sobą nadal nieprzytomnego
Daniela. Coś w głosie Riddle’a mówiło im, że lepiej mu się nie narażać. Gdy
drzwi się za nimi zamknęły, Tom podszedł do żony i domniemanej córki. Dla niego
ta sytuacja była kompletnie absurdalna.
— Julianne, to, że
ona ma brązowe oczy, o niczym nie świadczy. Doskonale wiesz, co powiedział ten
bydlak.
— Ile ma lat?
Zapytała nieugięta
kobieta ani myśląc odpuścić. Była pewna swego, a że do ustępliwych nie należała,
zamierzała udowodnić mężowi swoje racje.
— Szesnaście.
Odpowiedział
niechętnie Tom, wiedząc, ku czemu to zmierza.
— Zaskakujący zbieg
okoliczności, nie sądzisz?
— Julianne…
— Poczekaj.
Przerwała mu pani
Riddle, wpadając na pewien pomysł. Delikatnie odgarnęła włosy z szyi Hermiony,
aby mieć dobry widok na jej kark.
— Spójrz na to i
teraz powiedz, że to nie Margaret.
W głosie Julianne
dało się słyszeć nutkę zarówno radości, jak i triumfu. Tom niechętnie spełnił
jej prośbę i zamarł niczym rażony gromem.
— To niemożliwe…
Szepnął sam do
siebie, widząc tuż za uchem dziewczyny trzy małe pieprzyki ułożone w pionowej
linii, dokładnie takie same, jakie miała ich maleńka córeczka. W tym momencie
teoria Julianny stała się o wiele bardziej prawdopodobna. Po tylu latach
doczekali się przełomu i to nie byle jakiego. Szesnaście lat, tyle minęło od
odebrania im Margaret. Pamiętał, jakby to było wczoraj. Zaledwie miesiąc mieli
ją dla siebie, a potem wszystko zaczęło się walić. Czyżby teraz naprawdę miała
do nich wrócić? Ten medal posiadał jednak dwie strony. Jeśli to prawda, a jego
córką jest Hermiona Granger, jego sytuacja stała się, co najmniej beznadziejna.
Ta dziewczyna uważa go za potwora i przez większą część życia nienawidzi.
Należy do Zakonu, co czyniło z niej osobę bliską Dumbledore’owi. Gwoździem do
trumny był fakt, że zaledwie kilka minut temu jeden z jego ludzi torturował ją
na jego wyraźny rozkaz. Czy mogło być jeszcze gorzej?
— Owszem, możliwe i
wiesz o tym tak samo dobrze, jak ja.
Oznajmiała
stanowczo Julianne, podnosząc się z podłogi. Wyciągnęła różdżkę i wyczarowała
nosze. Delikatnie również za pomocą magii umieściła na nich ciało Hermiony i
lewitując je za sobą, skierowała się w stronę wyjścia.
— Sprowadź Severusa
i przyślij go do ostatniej sypialni w zachodnim skrzydle.
To powiedziawszy,
zniknęła za drzwiami, a zaraz za nią nosze. Tom westchnął ciężko, usiłując
zebrać myśli. Sytuacja, w której się znaleźli, była beznadziejna, a co gorsza
nie miał pojęcia, jak z niej wybrnąć.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
— Co z nią,
Severusie?
Zapytała zatroskana
Julianne, gdy Snape opatrzył plecy Hermiony i zabrał się za jej nogę.
— Nic jej nie
będzie.
Snape nie podzielał
zdenerwowania kobiety i w spokoju robił swoje. Gdy Tom go wezwał i opowiedział
wszystko, doznał szoku, ale rzecz jasna nie dał tego po sobie poznać. W tym
jednak przypadku taka reakcja był jak najbardziej na miejscu. Hermiona Granger,
przyjaciółka Pottera, kujonka z Gryffindoru okazała się córką samego Toma
Marvola Riddle’a. Świat się kończy.
— Kiedy się obudzi?
— Niedługo.
Po tych słowach
nastała cisza. Severus kończył opatrywać nogę Hermiony, a Julianne po prostu na
nią patrzyła. Nie mogła oderwać od niej wzroku. Tyle lat czekała na ten dzień.
Jej mała Margaret w końcu była tam, gdzie powinna, czyli przy niej. Nie miała
wątpliwości co do tego, że ta dziewczyna jest jej córką. Te brązowe oczy, tak
podobne do tych dawnych Toma i rysy twarz takie, jak jej. Od zawsze wiedziała,
że ona wróci, to kolejny dowód na to, że nie warto tracić nadziei, którą tak
potępiał Tom.
— Skończyłem.
Oznajmił w końcu
Snape, zbierając swojej rzeczy. Nim wyszedł, jeszcze raz spojrzał na Julianne,
która siedziała na skraju łóżka, z fascynacją wpatrując się w nieprzytomną
dziewczynę. Trochę jej współczuł. Wiedział, jak bardzo pragnęła odzyskać córkę,
ale był też świadomy, jaka jest Granger i, że jeśli będzie się zachowywać jak
zwykle, to Riddle’om nie pójdzie z nią łatwo.
Gdy Snape w końcu
otworzył drzwi, aby opuścić sypialnie, po drugiej stronie zastał Toma.
Wystarczyło im jedno spojrzenie, aby wiedzieć, że myślą o tym samym.
— Powodzenia.
To jedyne, co
powiedział Severus, nim wyszedł z pokoju. Lord nie odpowiedział nic, tylko
zamknąwszy drzwi, podszedł do żony i położył jej jedną dłoń na ramieniu.
— Julianne, musimy
porozmawiać.
Zaczął, wiedząc, iż
musi uprzedzić żonę o trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Zatajenie tego
nie wchodziło w grę. Musiał ją na to przygotować.
— Opowiedz mi o
niej.
Julianne zdawała
się nie usłyszeć wypowiedzi Toma. Była zbyt zafascynowana córką, aby wyczuć
niepokój męża. Tom westchnął ciężko, lecz nie mógł jej odmówić. Nie po tylu latach
czekania. Julianne jako jedyna osoba na tym świcie potrafiła w nim obudzić
resztki człowieczeństwa.
— Nazywa się
Hermiona Granger, należy do Gryffindoru i przyjaźni się z Potterem, co świadczy
o tym, że jest po stronie Dumbledore’a.
— Wyjaśnimy jej wszystko
i zrozumie.
Optymizm pani
Riddle nie znał granic, jednak Tom nie dał się nim zarazić.
— Ty chyba mnie nie
zrozumiałaś. Ona jest po stronie Zakonu, co jest równoznaczne z tym, że mnie
nienawidzi.
— Gdybyś przestał
terroryzować ludzi, nie mielibyśmy tego problemu.
— Znowu chcesz się
o to kłócić?
Głos Lorda stał się
nieco ostrzejszy. Nienawidził, gdy ktoś go pouczał, a tak się składa, że
Julianne była jedyną odważającą się na to osobą.
— Tak, bo doskonale
wiesz, że tego nie popieram. Sam pracujesz na to, żeby ludzie uważali cię za
potwora.
— Ja realizują
swoje idee i buduję lepszy świat właśnie dla nas.
— Mordując ludzi i
sprawiając, że wszyscy się ciebie boją?
Lord nie zdążył odpowiedzieć,
gdyż nagle do ich uszu dotarł przeciągły jęk. Jak na komendę spojrzeli na
leżącą dziewczynę, która zaczęła się poruszać. Hermiona powoli odzyskiwała
przytomność, nie do końca wiedząc, co się z nią dzieje. Bardzo powoli wracały
do niej wcześniejsze wydarzenia, lecz coś było nie tak. Ból, który odczuwała
zarówno w nodze, jak i plecach niemal zniknął, a do tego było jej wygodnie, co
świadczyło o tym, że nie leży już na podłodze. Przez chwilę myślała, że umarła,
lecz szybko wykluczyła tę opcję. Jedynym sposobem na sprawdzenie, co się z nią
dzieje, było otworzenie oczu. Powoli zaczęła uchylać powieki, lecz niemal
natychmiast je zamknęła z powodu oślepiającego światła. Spróbowała raz jeszcze
i tym razem się udało. Spojrzała w lewo i ku jej zaskoczeniu zdała sobie
sprawę, że jest w jakimś pokoju, a do tego leży na łóżku.
— Co tu się dzieje?
Szepnęła sama do
siebie nieświadoma, że w pomieszczeniu jest ktoś jeszcze.
— Witaj, Margaret.
Na te słowa
Hermiona gwałtownie podniosła się do pozycji siedzącej, czego od razu
pożałowała, gdyż ból w głowie odnowił się ze zdwojoną siłą. Syknęła cicho,
kładąc dłoń na czole. Była osłabiona i to bardzo, a do tego nie miała pojęcie,
gdzie jest i, co się z nią stanie.
— Połóż się,
kochanie, musisz odpoczywać.
Hermiona spojrzała
w kierunku, skąd dochodził głos i była przekonana, że ma halucynacje. Na brzegu
łóżka, w którym aktualnie leżała, siedziała ta sama kobieta, która przerwała
jej tortury, a za nią stał nie kto inny jak Lord Voldemort.
— Co tu się dzieje?
Zapytała ponownie Hermiona,
odsuwając się na drugi koniec łóżka, które swoją drogą było naprawdę
sporę.
— Już nic ci nie
grozi.
Odpowiedziała
spokojnie Julianne, uśmiechając się promiennie. Gdyby nie sytuacja, w jakiej
znalazła się, Hermiona mogłaby nawet poczuć sympatię do tej kobiety. Pomimo
swojej wyniosłej postawy sprawiała wrażenie dobrej i czułej osoby. Było tylko
jedno „ale”, czy ktoś przebywający w
twierdzy Voldemorta, mógł być dobry?
— Co ja tu robię i
kim pani jest?
— Przeniosłam cię
tu, gdy straciłaś przytomność. Strasznie cię przepraszam za mojego męża. Bywa
porywaczy, a poza tym nie poznał cię.
Nic z wypowiedzi
tej kobiety nie było dla Hermiony jasne. Po co ona ją tu przeniosła? Czyją żoną
była i co miała na myśli, mówiąc, że jej mąż jej nie poznał? Jako pierwsze
zdecydowała się zadać drugie pytanie.
— Pani jest żoną
Notta?
Julianne słysząc te
słowa, zaśmiała się krótko, czym jeszcze bardziej zdezorientowała Hermionę.
— Nie, kochanie,
nazywam się Julianne Riddle.
W pierwsze chwili
panna Granger myślała, że to żart, lecz sekundy mijały, a nikt się nie śmiał.
Przecież to niemożliwe. Że niby Voldemort jest żonaty? Większej bzdury w życiu
nie słyszała. Jej mózg pracowała na najszybszych obrotach, lecz jedyne, co jej
przychodziło do głowy to podstęp.
— Czego ode mnie
chcecie?
Zapytała prosto z
mostu, a jej głos stał się nieco ostrzejszy.
— Musimy ci o czymś
opowiedzieć…
Zaczęła Julianne,
dobierając w głowie odpowiednie słowa. Wiedziała, że od tego, co teraz powie,
zależy wszystko.
— To, co powiem,
może ci się wydać absurdalne i niedorzeczne, ale proszę, abyś wysłuchała mnie
do końca.
Hermiona była zbyt
skołowana, aby odpowiedzieć cokolwiek, dlatego skinęła tylko głową. Nie
wiedziała, dlaczego się zgodziła, ale jak widać nawet w tak absurdalnych
sytuacjach, ciekawość była silniejsza od rozsądku.
— Szesnaście lat
temu urodziła nam się córka, Margaret. Niestety mój mąż miał wrogów, którzy nam
ją odebrali. Zostałam sama może na godzinę i właśnie wtedy zjawił się Zakon,
James Potter i Syriusz Black. Do dziś pamiętam widok ich twarzy chwilę przed
tym, jak mnie oszołomili. Gdy się ocknęłam, Margaret już nie było. Szukaliśmy
jej, ale na próżno, zaginął po niej wszelki ślad. Wszystko wskazywało na to, że
nie żyje…
Julianne mówiąc to
wszystko, miała łzy w oczach. Ile razy by nie wracała do tego dnia, zawsze
bolało to samo. Właśnie wtedy straciła swój najcenniejszy skarb, ale to
przeszłość, bo teraz wszystko miało się zmienić.
— Po co pani mi to
mówi?
Zapytała Hermiona,
starając się ukryć emocje, jakie wywołała w niej ta historia. Rozsądek krzyczał
wręcz, że zamiast słuchać tych bzdur, powinna myśleć, jak się stąd wydostać.
Coś jednak w oczach tej kobiety utwierdzało ją w przekonaniu, że ona nie kłamie.
Przepełniały je ból i rozpacz, których tylko głupiec by nie dostrzegł. Nie
zmieniało to jednak faktu, iż ta historia była co najmniej dziwna. Lord
Voldemort w roli ojca? Przecież to nawet brzmiało absurdalnie. Ten potwór,
przed którym drżał cały świat, miałby spłodzić dziecko? Kolejna sprawa, udział Zakonu
w tym wszystkim. Nie wierzyła w to, aby ktokolwiek z jego członków posunął się
do porwania i zamordowania niewinnego dziecka. Może i płynęła w nim krew
Riddle’a, ale nie dawało to nikomu prawa do mszczenia się na nim za grzechy
ojca. Hermiona nie chciała wierzyć, że ktoś ze zwolenników Dumbledore’a byłby
zdolny do czegoś takiego.
— Bo to ty jesteś
naszą córką, Margaret.
Oznajmiła w końcu
Julianne, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Hermiona wydawała się nie
usłyszeć wypowiedzianych przez kobietę słów. Dopiero po chwili napiętej ciszy wybuchła
histerycznym śmiechem, pozbawionym choćby krztyny humoru. Teraz była pewna, że
to wszystko jest jakimś pokręconym snem, a przed nią siedzi para wariatów.
— Jesteście chorzy,
jeśli myślicie, że w to uwierzę!
Oznajmiała w końcu
Hermiona, gdy nieco się opanowała. Coraz mniej jej się to podobało i jedyne
czego pragnęła, to stąd uciec.
— Margaret…
Zaczęła błagalnie
Julianne, chcąc dotknąć ręki córki, lecz jedynym tego rezultatem było to, że
Hermiona odsunęła się jeszcze dalej, patrząc na nią nieufnie.
— Nie mów tak do mnie!
Cokolwiek knujecie i tak wam nic nie powiem! Możecie mnie od razu zabić,
zamiast odstawiać te szopki!
Hermiona traciła
nad sobą panowanie. Nie dość, że bała się jak cholera, to jeszcze ci szaleńcy chcieli
jej wmówić, że jest ich córką. To był koszmar, z którego pragnęła się jak
najszybciej wybudzić. Tom nie mówił nic, tylko stał, bacznie obserwując
Hermionę. Powoli naprawdę zaczynał w niej widzieć Margaret. Miała wiele cech
charakteru zarówno jego, jak i Julianne. Głównie dlatego bardzo szybko zdał
sobie sprawę, że czymś takim niczego nie osiągną. Jeśli ta dziewczyna istotni
jest do nich podobna, uporu i zawziętości jej nie brakuje. Potrzebowali planu,
który opierałaby się na podstępie, a tak się składa, że on był mistrzem intryg
i zamierzał to wykorzystać.
— W takim razie
możesz odejść.
Powiedział nagle
Riddle, a obie kobiety spojrzały na niego z szokiem wypisanym na twarzach.
— Co?!
Zapytały
jednocześnie, nie wierząc w to, co usłyszały. Tom nie odpowiedział, tylko
ściągnął z palca pierścień i sięgnął po różdżkę. Zaczął rzucać na niego jakieś
zaklęcia, przez co błysnęło niebieski światło, które jednak niemal natychmiast
zniknęło.
— Weź go. Jeśli
będziesz chciała tu wrócić, dotknij go różdżka i powiedz „Riddle Manor”. Nie będziemy cię tu trzymać siłą, ale radzę się
zastanowić, czy aby na pewno twoi „przyjaciele”
są tak nieskazitelni, a szczególnie wielkie guru Dumbledore.
Wyjaśnił Tom,
wyciągając w stronę dziewczyny rękę, na której spoczywał pierścień. Hermiona
nie wiedziała, co ma zrobić. Uwierzenie w to, że Lord Voldemort chcę ją tak po
prostu wypuścić ze swojej twierdzy, nie było łatwe. Co jednak miała do stracenia?
Nawet jeśli to podstęp tak czy siak tu zginie, a skoro jest cień szansy, że
będzie wolna, to czemu by nie spróbować? Ostatecznie ostrożnie wyciągnęła dłoń
i pospiesznie zabrała pierścień, jakby bojąc się, że Tom ją skrzywdzi. Nie
patrzyła na niego, dlatego nie mogła widzieć zadowolenia na jego twarzy. Gdy
Hermiona założyła pierścień, Lord wydobył z kieszenie jej różdżkę i rzucił ją
na łóżko.
— Dotknij go nią i
powiedz miejsce, gdzie chcesz się znaleźć.
Nakazał, patrząc,
jak Hermiona z ulgą chwyta magiczny patyk. Pomimo iż nie mogła go używać, czuła
się lepiej, mając go przy sobie. Teraz zaczęła się zastanawiać, gdzie ma się
udać. Nora odpada. Nie wyobrażała sobie spotkania tych wszystkich ludzi, a w
szczególności Harry’ego i Rona. Miejsca swojego zamieszkania nawet nie brała
pod uwagę. W końcu jednak wpadła na pewien pomysł. Dotknęła różdżką pierścienia
i po raz ostatni spojrzała na Riddle’ów. Od Toma biła obojętność i wyniosłość,
a jego szkarłatne ślepie nie wyrażały absolutnie nic. Julianne za to wyglądała
na zdruzgotaną, a w jej oczach zaczęły się szklić łzy. Hermiona zdusiła w sobie
współczucie dla tej kobiety i odwróciła wzrok.
— Ulica Pokątna.
Powiedziała cicho,
po czym zniknęła bez śladu. Pani Riddle przez dłuższą chwilę wpatrywała się w
miejsce, gdzie jeszcze niedawno siedziała jej córeczka.
— Jak mogłeś
pozwolić jej odejść?
Zapytała łamiącym
się głosem, odwracając się w stronę swojego męża.
— Wróci szybciej,
niż myślisz.
Oznajmił wypranym z
emocji głosem Tom, po czym wyszedł z pokoju, zostawiając żonę samą.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona wylądowała
na ulicy i gdyby nie znajdująca się za nią ściana, zapewne by upadła, gdyż jej
noga nadal nie była w idealnym stanie. Rozejrzała się dookoła i z ulgą
stwierdziła, że naprawdę jest na Pokątnej. Zapadł już zmrok, lecz i tak
wiedziała, gdzie się znajduje. Prawdę powiedziawszy, nie wierzyła, że się uda.
Nadal, opierając się o ścianę, Hermiona wyciągnęła przed siebie dłoń i
spojrzała na pierścień. Jej uwagę przykuł sporo czarny kamień, na którym
widniał jakiś symbol w kształcie trójkąta. W pierwszej chwili chciała go zdjąć
i wyrzucić, ale coś jej nie pozwalało, a mianowicie wątpliwości. Wzbraniała się
przed tym, ale wbrew własnej woli zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno
wszystko, co powiedziała Julianne Riddle to kłamstwo. Po co miałaby łgać, skoro
i tak ją wypuścili? Naprawdę pragnęła wyrzucić ten pierścień i o wszystkim
zapomnieć, ale nie mogła. Przez cały czas widziała zaszklone i przepełnione
bólem oczy pani Riddle. Patrzyła na nią w taki sposób jak jeszcze nikt dotąd.
Sprawiała wrażenie dobrej osoby, która wiele w życiu przeszła. Zastanawiała się
tylko, jak taka kobieta mogła się związać z kimś takim jak Voldemort. W głowie
Hermiony pojawiało się coraz więcej pytań, na które nie znała odpowiedzi. „…radzę się zastanowić, czy aby na
pewno twoi „przyjaciele” są tak nieskazitelni, a szczególnie wielkie guru
Dumbledore”. Dla niej Zakon
właśnie taki był, nieskazitelny i dobry. Teraz jednak ta pewność zniknęła,
szczególnie po tym, co zrobili jej przyjaciele. Ona poszła za nimi, aby nie
wpakowali się w kłopoty, a oni co? Zostawili ją jak psa w momencie, gdy
potrzebowała ich najbardziej. Zawsze ich broniła i pomagała bez względu na
wszystko, lecz jak widać nie było warto. To wydarzenie, tylko utwierdziło ją w
przekonaniu, że motto, którym starała się kierować, jest jak najbardziej
prawdziwe, „Umiesz liczyć,
licz na siebie”. Czy mało w życiu przeżyła, aby nie wiedzieć, że na
ludziach nie można polegać? Po raz kolejny się zawiodła. Zawsze trzymała się na
uboczu, w pewnym stopniu zaufała dwóm osobom, które na to nie zasługiwały.
Załamana Hermiona nie widząc, co ma ze sobą zrobić, osunęła się po ścianie,
ukrywając twarz w dłoniach. Co teraz? Prawda była taka, że nie miała dokąd
pójść. Na tym świecie nie znalazła dla siebie miejsca. Jedynie w Hogwarcie
czuła się jak w domu, ale tam nie mogła teraz wrócić. Siedziała tak, analizując
wydarzenia z ostatnich kilku godzin. Najbardziej męczyła ją sprawa tajemniczej
Margaret Riddle, którą rzekomo była. To jakiś absurd, ale… No właśnie, zawsze
musi być to cholerne „ale”. Z każdą
chwilą pojawiało się coraz więcej wątpliwości i pytań. Hermiona już wiedziała,
że póki nie rozwiąże tej zagadki, nie zazna spokoju. Od czego jednak zacząć?
Nie posiadała zbyt wielu informacji. Margaret zaginęła szesnaście lat temu,
została porwana przez Jamesa Pottera i Syriusza Blacka…
— Oczywiście!
Krzyknęła nagle,
doznając olśnienie. Ci dwaj mężczyźni byli kluczem do rozwikłania tej zagadki.
Już wiedziała, gdzie musi się udać. Podniosła się z ziemi, uważając na nogę i
zaczęła myśleć, jak ma się dostać do porządnego celu. Nagle jej wzrok padł na
rękę, gdzie nosiła pierścień Voldemorta.
— Co mi szkodzi?
Szepnęła sama do
siebie, wyciągając różdżkę. Dotknęła jej końcem pierścienia, po czym wzięła
głęboki wdech. „Raz się żyję”,
pomyślała, przymykając oczy.
— Dolina Godryka.
Powiedziała i
poczuła, jak jej nogi odrywają się od podłoża. Gdy ponownie otworzyła oczy,
znajdowała się w zupełnie innym miejscu.
— Udało się.
Stwierdziła nieco
zdziwiona, rozglądając się dookoła. Na pierwszy rzut oka Dolina Godryka wyglądała
jak normalne miasteczko. Skromne domki z mniej lub bardziej zadbanymi
ogródkami. Teraz tylko musiała znaleźć ten konkretny dom, który ją interesował.
Po chwili zastanowienia skierowała się w prawo. Gdzieś w końcu musiała zacząć.
Kulejąc, ruszyła przed siebie, uważnie przyglądając się kolejnym budynkom. Była
pewna, że bez problemu rozpozna dom Potterów i nie pomyliła się. Po dziesięciu
minutach marszu dotarła do celu. Zatrzymała się przy furtce, przyglądając się
budynkowi, a raczej jego ruinom. Znaczna część piętra była kompletnie zniszczona
już od szesnastu lat. Ogród również nie prezentowała się najlepiej, lecz
Hermiona nie przywiązywała do tego najmniejszej wagi. Musiała się dostać do
środka. Tak jak przypuszczała, furtka była zamknięta, co ani trochę jej nie
zniechęciło. Nie zamierzała tak łatwo odpuścić. Od tego, co tu znajdzie,
zależało bardzo wiele, można by nawet rzec, że jej życie. Ogrodzenie nie
należało do wysokich, dlatego postanowiła się tam dostać właśnie w ten sposób.
Nie przewidziała tylko jednego. Wdrapanie się na murek nie sprawiło jej
najmniejszego problemu, lecz gdy z niego zeskoczyła, po raz kolejny poczuła
ostry ból w nodze.
— Cholera jasna.
Zaklęła, upadając
na ziemię. Przez to wszystko zapomniała o złamanej nodze, którą nawet po leczeniu
magią powinna oszczędzać. Spróbowała się podnieść, ale zaowocowało to jedynie
tym, że ponownie upadła, a ból w nodze stała się nie do zniesienia. „Cudownie, nie dość, że tkwię na
tym zadupiu, to jeszcze nie mogę chodzić”, pomyślała
podłamana Hermiona i wtedy jej wzrok natrafił na leżący zaledwie metr dalej
gruby, w miarę prosty kij. Nie myśląc wiele, sięgnęła po niego i dopiero wtedy
z trudem, lecz zdołała się podnieść do pozycji pionowej. Może nie była to
idealna podpora, ale musiała wystarczyć. W końcu kuśtykając, skierowała się w
stronę domu. Na szczęście drzwi nie były zamknięte, dlatego bez trudu weszła do
środka. Wnętrze również przypominało ruinę. W powietrzu unosiła się
nieprzyjemny zapach stęchlizny i wilgoci. Większość mebli co prawda stała na
swoim miejscu, ale był one spróchniałe i brudne. Ze ścian już dawno złuszczyła
się farba, a ich koloru raczej nie dało się zidentyfikować. Czas zrobił tu
swoje. Hermiona zaczęła się zastanawiać, gdzie powinna rozpocząć poszukiwania… „No właśnie, czego?”. Co chciała tu znaleźć? Szczerze to
nie miała pojęcia, ale coś zrobić musiała. Wolała prawdę od tej potwornej
niepewności. Ostatecznie zdecydowała się odnaleźć sypialnię Lily i Jamesa. Tam
miała nadzieję znaleźć coś, co przynajmniej naprowadzi ją na jakiś trop. Z
trudem wspięła się po schodach, gdyż na dolę znajdowały się tylko kuchnia,
salon i łazienka. Piętro wyglądało jeszcze gorzej, gdyż jego znaczna część,
łącznie z dachem, zostały zniszczone. Właśnie w stronę największych zniszczeń
Hermiona skierowała swe kroki. Nie myliła się, ponieważ w pomieszczeniu pod
gruzami dostrzegła szczątki łóżka.
— No to do roboty.
Hermiona z ciężkim
westchnieniem pokuśtykało do czegoś, co zapewne kiedyś służyło jako szafa.
Zaczęła przeszukiwać kolejne półki, co chwilę kaszląc z powodu unoszącego się w
powietrzu kurzu. Znalazła wiele rzeczy: przeróżne ubrania, stare pergaminy i
wiele innych nieistotnych pierdół. Poczuła lekki zawód, gdy ostatnia półka
również okazała się wyłącznie składowiskiem gratów. Nieco zrezygnowana rozejrzała
się po pokoju w poszukiwaniu następnego celu i wtedy coś przykuło jej uwagę. Na
podłodze niedaleko szafki nocnej znajdywało się coś, w czym odbijało się
światło księżyca wpadające przez dziurę w suficie. Zaintrygowana Hermiona
podeszła bliżej i usiadła przy nowym znalezisku. Nie przejmowała się panującym
tu brudem, ponieważ to teraz stanowiło najmniejszy z jej problemów. Wyciągnęła
rękę i dotknęła – jak się okazało – metalowej kulki, przymocowanej do podłogi.
Pociągnęła za nią, a jej oczom ukazała się niewielka skrytka, na której dnie
spoczywał skórzany woreczek. Nie zastanawiając się ani chwili, sięgnęła po
niego. Wysypała jego zawartość na podłogę i pierwsze, co przykuło jej uwagę to
koperta. Spojrzała na adresata i zdziwiła się, widząc tam nazwisko Syriusza
Blacka. Co list do niego robił w jakiejś skrytce w domu Potterów? Był tylko
jeden sposób, aby uzyskać odpowiedź na to pytanie. Drżącymi palcami Hermiona
otworzyła kopertę, wyciągając z niej list. Na szczęście atrament był jeszcze na
tyle widoczny, aby mogła odczytać następujące słowa:
31.10. 1980
r.*
Drogi, Łapo.
Dumbledore
chyba zaczyna coś podejrzewać. Wczoraj po raz setny wypytywał mnie o dokładny
przebieg akcji. Mówiłem wszystko tak, jak ustaliliśmy, ale mam wrażenie, że on
nam nie wierzy. Zaczynam mieć wątpliwości, czy dobrze zrobiliśmy, porywając tą
małą. Ona niczemu nie zawiniła, a poza tym, nawet jeśli Voldemort jest potworem,
nawet jemu nie życzyłbym czegoś takiego. Nie wyobrażam sobie, żeby nam ktoś
miał odebrać Harry’ego. Wiem, że może Ci się to nie spodobać, ale zamierzam się
dzisiaj spotkać z Riddle’em i powiedzieć mu, że ta mała jest u tych mugoli
Grangerów. Nie wiem, co on zrobi, ale czuję, że nie potrafię inaczej. Patrząc
na Harry’ego, widzę tą małą i nie mogę się pozbyć wyrzutów sumienia. Zaklęcie,
które na nią rzuciliśmy, chyba da się cofnąć, więc odzyska moc. Przez te trzy
miesiące nie było dnia, żebym nie myślał o tym wszystkim, ale ja tak dłużej nie
mogę. Ta mała musi wrócić do swojej prawdziwej rodziny. Poza tym nie jestem
pewien, czy ci mugole to odpowiedni ludzie do opieki nad dzieckiem, Coś mi się
nie podoba w tych Grangerach. W każdym razie podjąłem już decyzję. Dziś Tom
Riddle zjawi się u nas i pozna całą prawdę. Wierzę, że nie potępisz mnie za to,
co zmierzam. Przykro mi, ale inaczej nie potrafię.
Twój
przyjaciel
Rogacz
Hermiona nie była w
stanie się ruszyć. Wpatrywała się w trzymany pergamin, nie wierząc w to, co
przed chwilą przeczytała. Czyli Riddle’owie nie kłamali. Ale przecież to nie
mogła być prawda! Z tego by wynikało, że przez całe życie żyła w kłamstwie, na
dodatek popierając człowieka, który przyczynił się do jej koszmaru. Nie miała
wątpliwości co do tego, że Riddle’owei mówili prawdę, nie po przeczytaniu tego
listu. Kto by pomyślał, że kilkanaście zdań będzie w stanie zniszczyć czyjś
świat? Myśli w głowie Hermiony szalały, a ona nie potrafiła nad nimi zapanować.
W tym momencie wszystko wywróciło się do góry nogami. Nawet jej nazwisko i
pochodzenie uległy zmianie. Zdruzgotana dziewczyna ukryła twarz w dłoniach,
dając upust emocjom. Zbyt długo starała się być silna. Czuła pod palcami słone
łzy spływające po jej policzkach. Nie mogła sobie wyobrazić, co będzie dalej.
Pobiegnie do Riddle’ów i od dzisiaj stworzą szczęśliwą rodzinkę? Przecież to
nawet brzmiało absurdalnie. Toma nienawidziła od zawsze i potępiała jego czyny,
a Julianne poznała kilka godzin temu. Dla niej byli obcymi ludźmi, z którymi
nie łączyło ją nic poza więzami krwi. Cóż za ironia, dziewczyna przez tyle lat
gnębiona z powodu swojego pochodzenia okazuję się córką samego Lorda
Voldemorta. Ta informacja jednak, zamiast cieszyć Hermionę wpędzała ją w
jeszcze większą rozpacz. Jej pochodzenie, zamiast w jakikolwiek sposób pomóc,
bez wątpienia jeszcze bardziej skomplikuję jej i tak niełatwe życie. Czemu
Merlin ją tak kara? Nie prosiła się o to. Najchętniej zapomniałaby o wszystkich
wydarzeniach minionego dnia i dalej żyła po swojemu. Jednak mimo usilnych
starań nie potrafiła, nie umiała, nawet jeśli pragnęła tego z całego serca…
*
Jest to data śmierci Potterów, w której rok została zmieniony na potrzeby
opowiadania.
Witam.
W
końcu trochę światła zostało rzucone na całą sprawę Hermiony i jej rodziny.
Rozdział uważam za udany, ale chyba nie mnie to oceniać. Nie ukrywam, że bardzo
zależy mi na waszych opiniach. Temat Hermiony Riddle to ciężki kawałek chleba,
dlatego boję się trochę, jak będziecie odbierać tę historię. No ale nie będę
Wam tu marudzić. Mam nadzieję, że moje obawy okażą się bezpodstawne. Zapraszam
na rozdział w następny weekend.
A
i rozdział dedykuję mojej Dramione <3 Mam nadzieję, że ciąg dalszy spodoba
Ci się tak jak początek :)
Laf
PIERWSZA!
OdpowiedzUsuń~ Dramionka <3
No wiec ciagle pisze z anonima bo jestem leniem i nie chce mi sie logowac XD
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zawsze genialny... wiesz, ze kocham ta historie <3 !
Napewno wszystko wyjdzie jak trzeba, a jak nie... to ci zajebie i bedzie w porzadku :D
Lubie taka Hermione... nie wpadla odrazu w ramiona rodzicow jak to jest w wiekszosci takich opowiadaniach wiec za to masz plus :>
Tom jest genialny! mam nadzieje, ze jednak nic nie zrobi Herm ;3
Twoja historia jest genialna i ty doskonale o tym wiesz hahaha ;D
Duzo niewyjasnionych zdarze, zajebiscie pisane i tak bede ci slodzik bo dzisiaj mam ochote :D
Pozdrawiam. Twoja sadystka Dramionka! <3
Świetne! Jezu, dawno nie czytałam czegoś tak dobrego i... świeżego?
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie i nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Jestem bardzo ciekawa co się wydarzy i jaką decyzję podejmie Hermiona :)
http://ciemna-strona-dramione.blogspot.com/
Cudowne opowiadanie, wpadłam przypadkiem, ale chyba na pewno zostane na dłużej, hipnotyzujesz tym tekstem, aż chce się więcej i więcej, podoba mi się Twoja Hermiona i oczywiście Tom, zżera mnie ciekawość co będzie dalej, mam nadzieję, że szybko coś dodasz.
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam na mojego nowego bloga, prolog jest, rozdział będzie dzisiaj dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
Pozdrawiam i czekam na więcej
Vanillia :*
Jezuuu dodałaś jednak teraz rozdizał <3 A ja już miałam iść spać! <3
OdpowiedzUsuńPrzejdźmy do mojego komentarza xd:
Genialne! Ta część gdy Hermiona wybrała się do Doliny Godryka jest bardzo oryginalna. Wątpię, żeby ktokolwiek wpadł na taki pomysł. Za to Cię cenię. Że jesteś oryginalna, nie powtarzasz po innych. Masz świetną wyobraźnię! c:
Nie wiem czy pamiętasz ale raz Ci pisałam, ze mam nadzieję, że Twoja historia nie będzie taka jak większość innych gdzie Hermiona ma na nazwisko Riddle. Gdzie gdy tylko się o wszystkim dowiaduje wpada w ramiona Voldzia, od razu zakochuje się w Draco etc.
I właśnie taka nie jest. Dzięki Ci Boże za to xd
Jak zawsze nie mogę się doczekać na next. ;)
Do przyszłego tygodnia!
Pozdrawiam gorąco,
Daria Shinoda-Malfoy
Przeczytałam jeszcze w nocy, ale na telefonie i to był błąd, ponieważ potem rozmyślałam na temat dalszego ciągu akcji. :)
OdpowiedzUsuńTom w Twoim opowiadaniu jest taki... pewny siebie, władczy, a ja mam nadzieję, że w stosunku do córki będzie opiekuńczy.
Jestem bardzo ciekawa, czy Hermiona zostanie Śmierciożercą, bo ja jako fanka Riddle'a z chęcią bym się zgodziła.
Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny, Braknes.
Biedna Hermionka. To musiał być dla niej wielki cios. Czekam na nn rozdział.
OdpowiedzUsuń/ Paulaaa
no no biedna Hermiona :( no ale cóż tak musiało być rozdział świetny i czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział ;))
OdpowiedzUsuńczekam na więcej ;**
Rozdział jest dosłownie magiczny!
OdpowiedzUsuńFajne pomysły, naprawdę, czekam na więcej.
Genialne :D nie mogę doczekać się co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
No i supcio! Rozpisałam się i oczywiście musiało się usunąć ;< W skrócie! Rozdział cuudnowny. :D
OdpowiedzUsuń/luxi
Anka ty szaleńcze, no ciekawie się robi, nie powiem :D
OdpowiedzUsuńCudowne tak bardzo <3
OdpowiedzUsuńDla mni jak zawsze rozdzial idealny! Az szkoda żz nie ma od razu kolejnego bo umieram z ciekawosci!! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam taką tematyke i mam nadzieje że nie zrezygnujesz nigdy z tego opowiadanka ;)
Pozdrawiam
Twoja wierna czytelniczka Czarna Róża
Aniu mówiłam czy mówiłam ci już, że jesteś genialna? Nie...? No to w takim razie teraz ci to uświadamiam. Rzeczywiście historia z Hermioną Riddle jest dość trudna, ale ty dajesz sobie radę w 100%! Tak więc nie obijam dalej w bawełnę, tylko czekam z niecierpliwością na następny, ostatni wolny weekend.
OdpowiedzUsuńTwoja Lorelej ♥♥♥
Po trzech rozdziałach i prologu stwierdzam, że jestem uzależniona od tej historii... :)
OdpowiedzUsuńNo dobra, ale żeby nie spocząć na laurach trzeba coś skrytykować, prawda? Co prawda, nie mam za bardzo co, ale:
-Hermiona nie może (może bardziej nie powinna) zmienić zbytnio swojego charakteru i stać się zimną s*ką, która bedzie czerpać radość z nieszczęścia innych
-Tom nie może być przykładnym i kochającym ojczulkiem, bo... po prostu to się wzajemnie wyklucza
-Dumbledore, no cóż... on też nie może być jakims fanatykiem gorszym od Voldemorta
To chyba tyle, ale (żeby później nie było) mój komentarz ma na celu pokazanie czego ja nie potrafię sobie wyobrazić. Wiem, że kanon prawdopodobnie pójdzie się rąbać, ale nie szalej z tym zbytnio, okej? (no chyba, że napiszesz to opowiadanie tak, że to nie będzie przeszkadzać)
Dobra, bo za dużo się rozpisałam :)
Pisz dalej, ale tak, żeby to mogło się wydarzyć (nie chodzi mi o magię tylko zachowanie i psychikę bohaterów)
Pozdrawiam i życzę weny ;D
Rozdział genialny (jak zawsze zresztą)!!!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak zareagują na to jej przyjaciele (a zwłaszcza Ron xD).
Dumbledore ciekawski jak cholera, Syriusz i James... bez komentarza, Lupin i jego wyrzuty sumienia, Voldek i śmieciojadki na stanowisku, Julianne... O BOŻE UWIELBIAM JĄ (u Ciebie) -podsumowując uzależniłam się. :D
Pozdrawiam Tonks :*
Kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Najlepsze opowiadanie o Hermionie Riddle. Nareszcie nie wierzy od razu Volemortowi co było o wiele bardziej nie realne niż Hermiona chłopakiem. Xd
OdpowiedzUsuńaaaaa cudnowny rozdział!!!! Hermiona Riddle...jak to pięknie brzmi!!!!
OdpowiedzUsuńWydaje się, że Twoja kreatywność i pomysłowość nie zna granic. Potrafiłaś uczynić historię panienki Riddle - wyjatkową, zupełnie inną niż wszystkie. Dziewczyna nie rzuca się z radością w ramiona prawdziwych rodziców, nie postanawia nagle zostać śmierciożerczynią. Pokazałaś realia, ponieważ to normalne że człowiek dowiadując się takich rzeczy, nie ma prawa funkcjonować i myśleć normalnie. Ujęłaś mnie zachowaniem Julianne, którą szczerzą polubiłam, a Voldemort stał się dla mnie ciekawą osobistością, mogłabym przyznać, że jest wręcz genialnym i bystrym człowiekiem, który potrafi mądrze myśleć. Oryginalnym aspektem w tej części był list Rogacza do Łapy, jeszcze nigdy nie czytałam czegoś takiego. Należą Ci się za to ogromne brawa. Rozmyślam nad tym, gdzie teraz uda się ta Gryfonka, może wróci do Riddle Manor.. a może po prostu jak gdyby nigdy nic trafi ponownie do Nory? Analizując wszystkie fakty, dochodzę do wniosków, że Dumbledore nie ma zielonego pojęcia na temat tego, że Granger to nie Granger, tylko Riddle. Wytrwale czekam na kolejną część Twojej historii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Maybellen.
Genialna historia! Po prostu uzaleznilam sie od tego opowiadania! Jak zobaczyłam, że jest kolejna część serce podskoczylo mi do góry :)
OdpowiedzUsuńJak genialnie to wszystko wymyśliłaś :O
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny rozdział :D Jedyne błędy, jakie zauważyłam, to to, że w liczbie mnogiej dajesz końcówkę "ą", np. Zdruzgotana dziewczyna ukryła twarz w dłoniach, dając upust emocją., powinno być: (...) emocjom. ;)
Jestem pod wrażeniem, jak genialnie wszystko jest zaplanowane. Mój Syriusz w trochę złym świetle, ojć ;-;
Julianne wydaje się miła kobietą, jestem ciekawa, jak to wszystko załatwi Voldi. I jak zareagują Ślizgoni. Merlinie, nie mogę doczekać się reakcji Draco XD Teraz to będzie ciekawie :D
Muahah, ciekawe, jak Dumbledore się z tego wyplącze. Bożebożeboże, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Zakochałam się w tej historii, chociaż to dopiero początek.
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny,
Mrs Black
O matko, co rozdział to robi się coraz bardziej ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńHmm... Dumbledore jako ten zły... interesuje mnie jak stworzysz jego postać...
No i oczywiście jak z tym wszystkim poradzi sobie Tom ;) No bo raczej będzie chciał mieć córkę po swojej stronie ;)
Ciekawe też, co zrobi Herm z tymi wszystkimi nowymi informacjami...
Podoba mi się, że ojciec Harrego chciał naprawić swój błąd i oddać Voldiemu córkę. Mam nadzieję, że sam Harry pozna całą prawdę i nie zostanie zaavadowany ;) (bo jakby nie było strasznie lubię jego postać ;))
Pozdrawiam
Jejku to jest swietne. Dzis przeczytalam twojego bloga i musze przyznac, ze twoja kreatywnosc mnie pociaga xD Z niecierpliwoscia czekam na NEXTA :3 Wenki zycze ;*
OdpowiedzUsuńZa wszelkie bldy ortograficzne przeprzaszam, ale klawiatura mi wysiadla xD (PESZEK PRZEZ CALE ZYCIE XD)
Nie no, dopiero teraz dorwałam się do internetu co oznacza że dopiero dzisiaj mogłam przeczytać prolog i już aż 3 rozdziały! Tamte przeczytałam w trybie ekspresowym i nie było czasu na coś tak nudnego jak pisanie komentarzy. ;)
OdpowiedzUsuńNo tak co do całości opowiadania to jestem pod wrażeniem. Jak już wcześniej pisałam czytałam już kilka opowiadań o Hemionie Riddle i większość jest delikatnie mówiąc ,,do dupy" a twoje jak na razie zapowiada się fantastyczne. Hermiona no cóż dość boleśnie dowiaduje się prawdy o sobie, ale to dobrze, że Voldemort zachowuje się jak przystało na Voldemorta, a nie jak wiecznie słodzący, kochający tatusiek. Jak tam będzie potem to się zobaczy, ale na pewno będzie się działo, bo coś czuję, że Hermiona przejdzie na stronę tatusia, co mnie niezmiernie cieszy, bo mnie też zawsze bardziej kręciła ta ,, ciemna strona mocy". :P
Bardzo ciekawi mnie w tym opowiadaniu postać Teodora Notta (którego zdjęcie jest swoją drogą booskie ;)). No to by było chyba tyle od mnie, oczywiście mogłabym spokojnie napisać jeszcze dużo i dużo, ale niestety troszeczkę mi się spieszy! To opowiadanie jak na razie wychodzi ci świetnie i mam nadzieje, że do kończysz je tak jak poprzednie i, że wyjdzie ci równie cudowne jak tamto.
Życzę ci powodzenia w pisaniu i duużo pomysłów na to opowiadanie!
CoCo.M
Ps. Tak z innej beczki bardzo podoba mi się imię Margaret :)
Rozdział świetny, ogólnie pomysł bardzo m się podoba, jest to takie niezwykłe i inne. Mam tylko wrażenie, że Voldemort jest taki trochę ,, za miękki,,. Ale to Ty kreujesz bohaterów, tak czy inaczej baaardzo m się podoba, nie mogę doczekać się następnej części. Mam nadzieję, że już niedługo pojawi się Draco. Życzę duuużo weny, czasu i wszystkiego czego potrzebujesz. Pisz, bo masz talent :)) Tooka
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Z całego serca współczuję Hermionie :( Praktycznie całe jej wcześniejsze życie okazało się kłamstwem :( Nigdy nie chciałabym się znaleźć w takiej sytuacji co ona. Żal mi Julianne :( dopiero co odzyskała córkę a ta znowu odchodzi, chociaż w sumie nie można jej winić . Voldzia też mi w sumie trochę żal, ale jak tylko pomyślę sobie co złego uczynił to żal coraz bardziej maleje.
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału :)
Życzę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
Rozdział bardzo ciekawy i w końcu 'rozjaśniła' się sytuacja prawdziwego nazwiska Hermiony. Każdy ma jakąś ciemną stronę swojej duszy, no ale żeby odrazu porywać niewinne dziecko, to już lekko mówiąc przesada. Dumbledore wyszedł na bezlitosnego, co jest niedopuszczalne, skoro stoi po tej 'dobrej' stronie. Oj, zły, zły Dumbledore... Podoba mi się to, jak Hermiona zareagowała, gdy matka powiedziała jej prawdę. Dobrze, że dziewczyna odnalazła list. Mam nadzieję, że uda jej się to jakoś sobie poukładać. Jestem ciekawa jak będzie wyglądać jej pierwsze spotkanie z chłopakami, które pewnie za jakiś czas się odbędzie. Teraz, kiedy poznała prawdę i praktycznie nie ma się gdzie podziać, pewnie wróci do Riddle Manor. Zastanawia mnie, czy Hermiona będzie biernie (lub czynnie?) uczestniczyć w zebraniach śmierciożerców, czy raczej zostanie na uboczu i nie będzie chciała mieć z tym nic wspólnego. Cierpliwie czekam na następny rozdział... :D
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł! Już dawno nie czytałam bloga który by mnie tak zaskoczył... Miona córką Voldemorta? Czuje że to opowiadanie wyjdzie ci świetnie. Pozdrawiam i życzę duuużo weny. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne opowidanie. Rozdział wspaniały
OdpowiedzUsuńZ lekkim opóźnieniem komentarz, ale dopiero teraz udało mi się usiąść na spokojnie do komputera. Kolejny rozdział bardzo ciekawy. Zdecydowanie się rozwijasz! Brawo! Jak czytałam wczoraj na telefonie to wydawało mi się, że widziałam parę literówek - pewnie wynikających z przepisywania tekstu na komputer. Wieczorem postaram się przeczytać jeszcze raz opowiadanie i jeżeli faktycznie są to je wyłapię żebyś mogła je sobie poprawić ;)
OdpowiedzUsuńWidzimy się w przyszły weekend.
Aga S.
"Nadal opierając się o ścianę, Hermiona wyciągnęła przed siebie dłoń i spojrzała na pierścień."<-- myślę, że tutaj niepotrzebnie użyłaś jej imienia. Bo od tego akapitu jest mowa tylko o niej. Dzięki temu unikniesz temu możesz uniknąć ciągłego powtarzania Hermiona, panna Granger itp.
OdpowiedzUsuń"...przepełnione bóle oczy pani Riddle. " <--bólem
" Przez te trzy miesiące nie było dnia, ŻEBYM nie myślał o tym wszystkim, ale ja tak dłużej nie mogę." <-- list do Syriusza
"Z tego by wynikało, że przez całe życie żyła w kłamstwie, na dodatek popierając człowieka, który przyczynił się do jej koszmaru." <--hmm.. "życie żyła" tak się mówi potocznie i myślę, że to nie jest duży błąd, ale czy lepiej by nie było użyć cały czas żyła w kłamstwie. Nie byłoby tego powtórzenia.
"Myśli w głowie Hermiony szalała, a ona nie potrafiła nad nimi zapanować."<-- powinno byś szalały bo kilka myśli ;)
"Czuła pod placami słone łzy, spływające po jej policzkach." <--palcami ;)
"Jej pochodzenia zamiast w jakikolwiek sposób pomóc, ......" <---Jej pochodzenie
Ok, tyle udało mi się wyłapać. Jednak zabrałam się do tego od razu. Chciałabym zaznaczyć, że moje uwagi są po to abyś się rozwijała i pisała coraz lepiej. Nie jestem ekspertem, dlatego to są tylko wskazówki. Będzie mi miło jeśli je przeczytasz, przemyślisz i pomogą Ci w pisaniu. A teraz nie przedłużając,
Do następnego wpisu ;)
AGA S.
Dziękuję za czas poświęcony na sprawdzenie notki :) Literówki poprawiłam, a reszta zostaje po mojemu :D
UsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńScena kiedy Herma dowiaduje się kim jest, nie jest przesłodzona tzn. ona nie kocha ich od razu, nie zostawia Grangerów itp.i ogólnie scena wyszła naturalna :)
W opowiadaniu zdenerwowało mnie właśnie to, że Harry i Ron nie pomogli Hermionie, a przecież ona tak dużo dla nich zrobiła... wierzę, że to ma jakiś cel i na razie nie będę dedukować co dalej xd
Postać Julianne ogromne mi się spodobała, tak na marginesie :)
Jestem strasznie ciekawa jak się to wszystko potoczy, będę czekać niecierpliwie na nowy rozdział :D
piszesz świetnie jak zwykle a rozdział jest jak najbardziej udany :D
życzę duuuużo weny,
~Acruxia
Bardzo ciekawy rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jesteś wspaniała, uwielbiam twoje opowiadania! Hermiona jest taka jaką lubię, odważna, waleczna! Tom ma żonę? Niemożliwe, a jednak
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~Ag
Hej :)
OdpowiedzUsuńHope się natknęła na Twojego bloga i postanowiła go przeczytać. Bardzo mi się podoba ten rozwój wydarzeń. Hermiona Riddle? Brzmi baaardzo ciekawie, poza tym dobre jest to, że Mionka nie jest szlamą :p. Wszystko jest tu zaplanowane, nawet ta data co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Minimalne literówki, ale to pryszcz. Mam jedną prośbę.. Jak piszesz np. "Rozdział czwarty...." to zawsze na końcu stawiaj kropkę, bo miałam już z tym bardzo nie miłe dośwaiadczenie. Opowiadanie bardzo mi się podoba ;). Czekam na następny.
Pozdrawiam,
Życzę dużo weny :)
~ Hope ^^
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńJulianne Riddle wydaje się całkiem miłą osobą.
Biedna Hermiona, w jednej chwili całe jej życie przewróciło się do góry nogami.
Dumbledore, Zakon, teraz już nie wydają się tacy dobrzy, a Voldemort taki zły.
Zastanawiam się co postanowi Hermiona.
Mam nadzieję, że spróbuje zrozumieć swoich rodziców.
Zastanawiam się co Mionie robili Grangerowie.
Cieszę się, że sytuacja jakoś powoli się wyjaśnia.
Czekam na ciąg dalszy.
Życzę weny.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Boski rozdział!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, czegoś takiego się bardzo nie spodziewałam :)
Jestem ciekawa czego jeszcze nie wiemy.
Czekam na więcej.
Weny.
Pozdrawiam,Lili
Fajne..:3
OdpowiedzUsuńNa początku niezbyt pasowało mi to, że akcja toczy się na szóstym roku, ale gdy doszłam do tego, że Hermiona ma być córką Voldemorta , zrozumiałam, ze inaczej się nie da.
Nie miałam pojęcia, że Miona wpadnie na pomysł, aby udać się do Doliny Godryka i odszukać dom rodzinny Potterów.
Bardzo naturalnie wyszła Ci ta scena z dowiedzeniem się prawdy.
Nie wpadła im od razu w ramiona, oznajmiając, że Zakon jest "ble " razem z Dumbledore `m i Grangerami.
Lubię taką Hermione : silną, odważną . ;-)
Ogólnie współczuje, bo musisz trzymać się fabuły < chociaż tej podstawowej> , uważać na daty, co nie jest łatwe.
Jedyny minus ; błędy, których jest sporo. Piszesz szybko < czyt. szybko dodajesz nowe rozdziały> , więc każdemu może się zdarzyć ^^
La fin de la vie, które czytałam jako moje drugie Dramione było - i jest do tej pory- moim ulubiony <3.
Podobają mi się zdjęcia ubrań, które dodajesz. Łatwiej jest sobie wyobrazić jej/ jego wygląd.
Mam nadzieję, że to samo będziesz robiła z fryzurami xD
Szkoda tylko, że nie napisałaś więcej o wyglądzie Mionki, gdy Draco jej się przypatrywał, nie jestem jakaś romantyczna, ale mógłby zauważyć, że jest bardzo ładna i szczupła.
Aaaaa.. i ploooose .. niech Ginny będzie z Blaisem xD
I ostatnie .. o co chodzi z zachowaniem Hermiony..? Dlaczego się wzdrygnęła , gdy Ginny ją przytuliła na powitanie..?
" Poza tym nie jestem pewien, czy ci mugole to odpowiedni ludzie do opieki nad dzieckiem, coś mi się nie podoba w tych Grangerach " Oni jej coś zrobili..?
Tajemnice, tajemnice... o ile się nie myle jeszcze trochę poczekam na odpowiedź na to pytanie.
Weny ..! < takie tam banalne, wszyscy mogą , to i ja też, prawda..? >
~~AmortEncja <3
Opowiadanie zapowiada się obiecująco, więc z pewnością będę tu zaglądać w poszukiwaniu kolejnych rozdziałów :D Nie mogę się doczekać dalszego rozwoju sytuacji i relacji między głównymi bohaterami!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
cześć nominowałam cię do Liebster Award
OdpowiedzUsuńpozdrawiam z całego serca
wszystko pod linkiem http://hermione-riddle-dracon-malfoy.blogspot.com/p/liebster-award.html
WRÓCIŁAM :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że historia jest naturalna :) Hermiona walczy ze swoimi uczuciami i ze swoimi dotychczasowymi poglądami. Wyczekuję na kolejne rozdziały z niedosytem, chce więcej! :D Wiesz, że uwielbiam Twoje opowiadania :) Byłam od początku Twojego pisania na blogerze i z każdą nową notką zaskakujesz mnie. Czuję się jakbym odkrywała Twój styl pisania na nowo i to jest tak wspaniałe. Podoba mi się pomysł na tą historię. Niby podobna do innych ( np. z wątkiem porwania Hermiony), jednak gdy zagłębia się w niej dalej i dalej, pokazują się smakowite kąski, które cieszą mnie niezmiernie :) Lubię taką Hermionę. Jestem ciekawa jak dalej się to wszystko potoczy i gdzie ona się podzieje? Wróci do Hogwartu? Jeśli tak to na pewno jej sytuacja w szkole się zmieni. Zaciekawiłaś mnie też zaklęciem, które na nią rzucili. Mam nadzieję, że ktoś je zdejmie i Miona pokaże co potrafi :D Życzę dużo weny i zapraszam do mnie,
http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Super rozdział :) nie mogę doczekać się następnego :) pomysł z Hermiona Riddle baaaardzo mi się podoba i jestem ciekawa co będzie dalej :) i czekam oczywiście na dramione :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam opowiadania gdzie Hermiona jest córką Riddla. Niestety o dobre tego typu funfiki jest trudno, ale wiem że ty napiszesz to świetnie.
OdpowiedzUsuńNo wszystko zaczyna się powolutku układać. Jestem szalenie ciekawa, jak to potoczy się dalej. Może jednak Voldzio może być kochanym tatusiem ;> Otwieram kolejny rozdział, żeby się przekonać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Invisible.
Dobrze, że James miał na tyle empati, że przemyślał jak on by się czuł ze stratą, pfu, porwaniem swojego dziecka.
OdpowiedzUsuńAle Hermiona będzie miała natłok myśli, coś tak czuję. Lecę czytać dalej.
http://dramione-love-me.blogspot.com/
Super rozdział! Bardzo polubiłam matkę Hermiony ;) Ah i świetna końcówka, idealnie przedstawiłaś Voldemorta. No i cieszę się, że Hermiona tak szybko ich nie zaakceptowała i nie rzuciła im się w ramiona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Zbieram szczękę z podłogi i pędzę czytać dalej!
OdpowiedzUsuń-------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Cudowne :3
OdpowiedzUsuńDestiny *-*
Rozdział genialny. :) Wielki plus za to, że w twoim opowiadaniu Hermiona tak od razu nie uwierzyła w to, że jest córką Riddla. Przez to jest ona bardziej wiarygodna. Czytając twój blog widać, że jest on przemyślny. Wszystkie punkty akcji są spójne i łączą się w jednolitą całość. Zobaczymy co będzie dalej. ;)
OdpowiedzUsuńŁał... nic innego nie przychodzi mi do głowy.
OdpowiedzUsuńRozdział CUDO *-*
Wspaniały…
Arcymistrzowski…
Fantastyczny…
Bezkonkurencyjny...
Zaskakujący...
I w ogóle wszystko cacy i stuk, stuk.
Masz ode mnie ogromną pochwałę za to, że Hermiona tak od razu nie uwierzyła w tą całą historię o Margarett i nie rzuciła się na swoich 'rodziców' z okrzykiem "mamuś, tatuś..." czy coś w ten deseń.
Spodobała mi się również empatyczna postawa Jamesa, wywołana wyrzutami sumienia i palącym poczuciem winy.
Bardzo polubiłam Julianne. Mawiają, że "nadzieja matką głupich" ale jak widać na załączonym obrazku, nie zawsze tak jest.
Mam nadzieje tylko, że nie dostaniesz cukrzycy od tego mojego ciągłego słodzenia ;)
Całusy i pozdrowienia~ Sheila
Cudowne !! :) Nie mam pojęcia co ja bym zrobiła na miejscu Hermiony ;//// Twój najwiekszy wróg okazuje się twoim ojcem :///// Masakra
OdpowiedzUsuń/Kasia
Jest 2016 a twoje opowiadanie dalej zachwyca *-* Niesamowicie dobrze piszesz, bez zbędnych słów idę czytać dalej, trzymaj się <3
OdpowiedzUsuńBiedna Hermiona po szesnastu latach nareszcie dowiedziała się prawdy, bardzo jestem ciekawa co postanowi. Podoba mi się, że nie zrobiłaś z Toma od razu opiekuńczego tatusia no i polubiłam bardzo Julianne.
OdpowiedzUsuńUuuuuuuuuuuuuu powiało grozą *szok*
OdpowiedzUsuńCześć! ;) O cholera! Coraz mniej lubię tego Dumbledore'a. Jestem ciekawa czy zakon już wie, gdzie jest Hermiona. No i czy ona sama wróci do Riddle'ów?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!