Zapadł już zmrok, a
piątka Ślizgonów siedziała w domu jednego z nich. Zaraz po zdarzeniu na
Nokturnie udali się do posiadłości Zabiniego. Tam z kolei zamknęli się w pokoju
chłopaka, gdzie niby mieli pić, ale szło im to opornie. No może nie wszystkim.
Crabbe i Goyle bawili się wyśmienicie, rozpamiętując zdarzenia z Nokturnu.
— Jak myślicie,
Granger jeszcze żyje, czy już ją wykończyli?
Zaśmiał się
paskudnie Vincent, na co trójka przyjaciół zadała sobie to samo pytanie; jak
mogą się zadawać z takim prymitywem?
— Trzeba ją było
zostawiać w spokoju.
Stwierdził
przyciszonym głosem Blaise tak, aby usłyszeli go tylko Nott i Malfoy. Zdawał
sobie sprawę, że pozostała dwójka nie nadaje się do prowadzenia poważnej
rozmowy.
— Ona nie wyjdzie
stamtąd żywa.
Pesymizm Teodora
był dołujący, ale słuszny. Jego również męczyły wyrzuty sumienia. Granger z
pewnością nie zasługiwała na piekło, jakie po części oni jej zgotowali.
— Ale może da radę
jakoś jej pomóc?
— I co? Wpadniemy
do twierdzy Voldemorta i każemy mu uwolnić Granger, bo nas męczą wyrzuty
sumienia? Nie bądź głupi, Zabini.
— A ty, co myślisz,
Smoku?
Blaise zwrócił się
do przyjaciela, który prawdę powiedziawszy, kompletnie ich nie słuchał.
Bardziej pochłaniały go jego własne rozmyślania, które zresztą również
dotyczyły Granger.
— Co?
Zapytał mało
inteligentnie Draco, gdy kumpel trącił do w ramię.
— Co robimy z
Granger?
— Nic mnie to nie
obchodzi.
Draco zdawał sobie
sprawę, że w tym momencie okłamuje zarówno siebie, jak i kumpli. Nie mógł się
pozbyć z głowy obrazu leżącej Granger, torturowanej przez jego ojca. Mimo
wszystko musiał przyznać, że mu zaimponowała. Nawet w tak beznadziejnej
sytuacji zachowała swoją godność i była im się w stanie przeciwstawić. Ta
Gryfonka stanowiła zagadkę, skomplikowaną łamigłówkę, której chyba jeszcze
nikomu nie udało się rozpracować. Rozpoznawano ją w całym świecie czarodziei, a
tak naprawdę nie wiedziano o niej prawie nic.
— Nie kłam, bo
doskonale wiemy, że tak nie jest.
Draco spojrzał
gniewnie na Notta, ale nie powiedział nic. Teodora nie dało się oszukać, o czym
niejednokrotnie się przekonał, więc postanowił nawet nie próbować.
— Dajcie sobie
spokój, bo i tak nic nie zrobimy. Wpadła w łapy Czarnego Pana i musiałby stać
się cud, żeby wyszła z tego żywa.
Blaise i Teodor
westchnęli ciężko, wiedząc, że Malfoy ma rację. Granger mógł ocalić tylko cud…
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona poczuła,
jak jej twarz zaczynają oświetlać promienie słońca, kończąc tym samym jej i tak
niespokojny sen. Nim otworzyła oczy, przeciągnęła się, czując, że boli ją
absolutnie wszystko. Usiadła i rozejrzała się dookoła, zadając sobie sprawę, że
nadal jest w ruinach domu Potterów. Wczoraj była tak wykończona, że nawet nie
wiedziała, kiedy zasnęła. Teraz jednak nie to stanowiło jej największe
zmartwienie. Jej wzrok bardzo szybko odnalazł na podłodze pożółkły list –
przyczynę problemów i rozterek. Bo niby, co miała teraz zrobić? Poznała prawdę
owszem, ale tak na dobrą sprawę zrodziło to w jej głowie jeszcze więcej pytań.
Dlaczego została porwana? Czemu Tom zabił Potterów, o ile to w ogóle był on?
Hermiona nie wyobrażała sobie życia w niewiedzy i właśnie to przechyliło szalę.
Podjęła decyzję, której być może będzie żałować, ale trudno. Nie pierwsza, nie
ostatnia rzecz, którą spieprzy. Z trudem podniosła się z brudnej podłogi,
uprzednio odnajdując swój kij i chowając do kieszeni list, który mógł się jej
jeszcze przydać. Koniecznie musiała coś zrobić z tą nogą. Bez trudu odnalazła w
kieszeni różdżkę i dotknęła nią pierścienia. Już zamierzała podać cel podróży,
lecz się zawahała. Jeśli to zrobi, nie będzie odwrotu. Wypowiadając te dwa
słowa, pogrąży się w mroku, z którego nie ma ucieczki. Co, jeśli okaże się to
jej zgubą? Z drugiej jednak strony miałaby teraz tak po prostu wrócić do Zakonu
i udawać, że nic nie wie? Nie, to nie wchodziło w grę. Prawda nawet najgorsza
jest lepsza od życia w kłamstwie. Dopiero gdy ją pozna, będzie mogła podjąć
ostateczną decyzję.
— Riddle Manor.
Szepnęła,
przymykając powieki i poczuła, jak jej nogi odrywają się od podłoża. Gdy
ponownie stanęła na stabilnym gruncie, bała się otworzyć oczy. Nie miała
pojęcia, co ją tu czeka i, czy aby na pewno postąpiła słusznie. Nagle jednak
jej wewnętrzną walkę przerwał kobiecy głos.
— Margaret!
Hermiona
natychmiast otworzyła oczy i zorientowała się, że stoi przed ogromnymi
marmurowymi schodami, na których szczycie znajduje się pani Riddle. Nie miała
nawet czasu, aby rozejrzeć się po pomieszczeniu, gdyż kobieta pospiesznie
zeszła na dół i w mgnieniu oka znalazła się przy niej. Była tak szczęśliwa, że
chciała ją przytulić, lecz gdy tylko Hermiona zrozumiała, co ta zamierza,
cofnęła się spłoszona. Julianne natychmiast zrozumiała swój błąd. Dla niej była
obcą osobą, która nagle podaje się za jej matkę. Czułości zdecydowanie nie były
tu na miejscu.
— Przepraszam,
Margaret, ja…
— Mam na imię
Hermiona.
— Wybacz.
Po tych słowach zapadła
cisza, podczas której Julianne wpatrywała się w Hermionę z niekrytym
uwielbieniem. Wróciła, naprawdę tu była. Dla niej w tym momencie liczyło się
tylko to. Hermiona za to nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić i od czego zacząć.
W jej głowie kłębiło się tyle pytań, że już sama się gubiła, na które najbardziej
pragnie poznać odpowiedź. Nagle jednak krepującą ciszę przerwało otwarcie
dużych dębowych drzwi, przez które do holu wszedł nie kto inny jak Tom Riddle.
Gdy ujrzał swoją żonę i córkę, kąciki jego ust minimalnie drgnęły. Wróciła
szybciej, niż sądził. Widać jej inteligencja przewyższała jego oczekiwania.
— Kogo ja widzę.
Szybko wróciłaś, kto by się spodziewał.
Zaczął swoim
wypranym z emocji głosem Tom, zbliżając się do kobiet. Hermiona na jego widok wzdrygnęła
się, a wątpliwości powróciły ze zdwojoną siłą. Że niby ten człowiek miał być
jej ojcem?
— Owszem. Chcę
porozmawiać z… panią Riddle.
Decyzję podjęła w
ciągu sekundy. Z dwojga złego wolała porozmawiać z tą kobietą. Ona wydawała się
normalna i mniej upiorna od swojego męża. Tom nie zdążył w żaden sposób
zareagować, gdyż ubiegła go Julianne.
— Oczywiście.
Chodźmy na górę do twojego pokoju.
Hermiona nie
skomentowała wzmianki o jej rzekomo nowym lokum, tylko skinęła głową. Na sprawy
mniej ważne przyjdzie czas później. Lord był w lekkim szoku. Nie mieściło mu
się w głowie, aby ktoś tak po prostu go pominął w jakiejkolwiek sprawie.
Najwyraźniej jednak zapomniał, iż ma do czynienia z własną córką, która bez
wątpienia odziedziczyła po nim kilka cech. Normalnie tak by tego nie zostawił,
ale nie był głupi. Wiedział, że Julianne o wiele lepiej wyjaśni wszystko ich
córce, szczególnie że jej dziewczyna nie potępiała. Z trudem, ale powstrzymał
się od zabrania głosu, lecz gdy kobiety skierowały się w stronę schodów, jego
uwagę przykuła Hermiona, która nie dość, że nadal kulała, to jeszcze podpierała
się jakimś badylem. Nie zastanawiał się długo, tylko wyciągnął różdżkę i jednym
zaklęciem przemienił kij w elegancką, czarną laskę.
— Gdy skończycie,
Severus opatrzy ci nogę.
Oznajmił Tom, po
czym wycofał się do swojego gabinetu. Jego obecność tu była zbędna, a tak
przynajmniej uważała Hermiona.
— Chodźmy.
Ponagliła dziewczynę
pani Riddle, gdy ta przez dłuższą chwilę stała, wpatrując się w drzwi, za
którymi jeszcze przed chwilą zniknął Lord. Słysząc jednak głos Julianny,
ruszyła za nią na górę. Teraz miała czas, aby przyjrzeć się domowi, który do
złudzenia przypominał zamczyska z mugolskich horrorów. Wszędzie królowała czerń
oraz inne ciemne kolory takie jak szarość, czy też szmaragd. Wysokie okna
zasłaniały haftowane zasłony, a jedyne źródło światła stanowiły liczne
pochodnie. Ogólny wygląd dworu normalnego człowieka przyprawiłby o dreszcze,
ale nie Hermionę. Pomijając fakt, że w tej fortecy zapewne śmierć poniosło wielu
niewinnych ludzi, była ona naprawdę intrygująca, szczególnie dla kogoś, kto
lubił mrok. Całe piętro utrzymane było w tym samym klimacie: ciemne ściany,
pochodnie, podłogi wyściełane drogimi dywanami, nieskończona liczba drzwi z
klamkami w kształcie węży. Dom ten w każdym calu pasował do dziedzica Salazara
Slytherina. Gdy tylko ta myśl pojawiła się w głowie Hermiony, zdała sobie
sprawę, że i ona, jedna z najodważniejszych członów Domu Lwa, jest jego
potomkinią. „To jest jakiś koszmar”,
pomyślała podłamana, nadal idąc za panią Riddle. Szły i szły, wchodząc w coraz
to nowe korytarze, przez co Hermiona zgubiła się już dłuższą chwilę temu. To
wszystko bardziej przypominało labirynt niż drogę do sypialni. W końcu jednak
zatrzymały się przed jednymi z drzwi na końcu korytarza.
— Jesteśmy na
miejscu.
Oznajmiła Julianne,
wpuszczając córkę do pokoju. Hermiona od razu musiała przyznać, że ten, kto
urządzał to pomieszczenie, ma naprawdę dobry gust. Sypialnia była ogromna.
Królowały tu szarość i czerń, idealnie ze sobą współgrając. Ściany w barwie
brudnego srebra zdobiły hebanowe wzory przedstawiające pnącza, co dawało
niesamowity efekt. Kolejna rzecz, która przykuła uwagę dziewczyny to olbrzymie
łóżko z baldachimem, stojące przy lewej ścianie. Jej zdaniem spokojnie zmieściłby
się na nim, co najmniej cztery osoby jej postury. Nie zmieniało to jednak
faktu, że było ono naprawdę piękne. Czarne, rzeźbione kolumny, które sprawiały
wrażenie, jakby wiły się po nich węże, tego samego koloru poduszki oraz srebrna
pościel, kotary i baldachim. Znajdowały się tu również inne meble takie jak
biurko, obita szarym materiałem kanapa z dwoma fotelami do kompletu oraz
niewielki stolik, pod którym spoczywał ogromny odznaczający się czarny dywan.
Przy ścianie obok drzwi stał spory regał, który niezwykle zaintrygował
Hermionę, szczególnie że po brzegi wypełniały go najróżniejsze książki. Gdyby
nie sytuacja, w jakiej się znalazła, zapewne od razu zabrałaby się za ich
przeglądanie. Okno oraz wyjście na taras znajdujące się na równoległej ścianie,
również zrobiły na niej wrażenie. Idealnym dopełnieniem całości był kominek
umieszczony przed sofą, w którym płonął ogień.
— Podoba ci się?
Zapytała pani
Riddle, nie spuszczając wzroku z córki. Ten pokój czekał na nią od zawsze. Co
jakiś czas dostosowywała go tylko do jej wieku i w głębi duszy wierzyła, że
pewnego dni ona naprawdę w nim zamieszka.
— Tak.
Tylko na tyle zdobyła
się Hermiona. Była zbyt skrępowana i podenerwowana, aby powiedzieć coś więcej.
Właśnie ważyły się jej losy, więc jak miała się skupić na wystroju pokoju?
— Może usiądziemy?
Hermiona w
odpowiedzi skinęła tylko głową, po czym obie kobiety podeszły do sofy. Julianne
usiadła na niej, lecz jej córka wybrała fotel. Zachowując dystans, czuła się
choć minimalnie lepiej.
— Co chcesz
wiedzieć?
Na pozór proste
pytanie, które zadała Julianne, zagięło Hermionę, gdyż nie miała pojęcia, od
czego zacząć. Tyle tego było, że już sama się gubiła.
— Byłam w Dolinie
Godryka i znalazłam to.
Mówiąc to,
wyciągnęła z kieszeni pożółkły list i podała go kobiecie. Uznała, że najlepiej
zacząć właśnie od niego, a później drążyć poszczególne tematy. Pani Riddle
zaczęła czytać list, a po jej twarzy było widać, że wracanie do tych wspomnień
nie jest łatwe. Wszystko to uderzyło w nią ze zdwojoną siłą, zadając taki sam
ból jak szesnaście lat temu. W końcu jednak zebrała się w sobie i zaczęła
mówić.
— To prawda, Tom
miał się tego dnia spotkać z Potterem, żeby uzyskać informacje na twój temat.
— Dlaczego więc ich
wymordował?
— Możesz mi nie
wierzyć, ale on tego nie zrobił.
„Czyli jednak”, pomyślała Hermiona, choć oznaczało to, iż sprawa jest jeszcze
bardziej skomplikowana, niż myślała na początku.
— W takim razie kto
to zrobił i dlaczego?
I tu dotarły do
sedna sprawy. Jak Julianne miała wytłumaczyć córce, że człowiek, którego do tej
pory uważała za godnego naśladowania bohatera, w istocie jest oszustem i
bezdusznym potworem?
— Musisz wiedzieć,
że Tom nie miał kiedyś wrogów. Był normalnym mężczyzną, przejawiającym chęć do
sprawowania władzy i tu pojawia się zabójca Potterów. Połączyło ich coś na
kształt przyjaźni, te same pasje, plany, talent. Wszystko było dobrze, do
pewnego czasu. Gdy poznałam Toma, zaczęło się między nimi dziać coś niedobrego,
aż w końcu zerwali wszelkie kontakty. Do dzisiaj nie wiem, co tak naprawdę się
stało. Pobraliśmy się i zapomnieliśmy o tym człowieku, ale to był błąd. On
wrócił i właśnie na jego zlecenie zostałaś porwana.
— Nadal nie
rozumiem.
— Potterów zabił
Albus Dumbledore.
To było niczym grom
z jasnego nieba. Szok to zdecydowanie zbyt łagodne określenie na to, co
przeżyła teraz Hermiona. Jak niby ten dobrotliwy i honorowy staruszek, którego
znała, miałby zrobić coś takiego? To on zawsze chronił Harry’ego, kierował
Zakonem, ludzie mieli go za autorytet, kogoś godnego naśladowania… Nagle jednak
przypomniała sobie fragment listu Jamesa; „Dumbledore
chyba zaczyna coś podejrzewać. Wczoraj po raz setny wypytywał mnie o dokładny
przebieg akcji. Mówiłem wszystko tak, jak ustaliliśmy, ale mam wrażenie, że on
nam nie wierzy”. Czyli jednak ktoś się obawiał Dumbledore’a i to całkiem
słusznie. Hermiona czuła, jak od tego wszystkiego zaczyna ją boleć głowa, a
pewność o nieskazitelności dyrektora z każdą sekundą traci na sile.
— Dlaczego?
Tylko tyle zdołała
z siebie wydusić, ale mimo to Julianne odetchnęła z ulgą. Bała się wyrzutów,
zarzucania kłamstwa i wielu innych rzeczy, a tymczasem dostała szansę, aby
wszystko wyjaśnić. Nie zamierzała jej zmarnować.
— Nie wiem skąd,
ale Dumbledore dowiedział się o zdradzie Pottera i o jego spotkaniu z twoim
ojcem. Gdy Tom zjawił się w ich domu, oboje byli już martwi, a Albus kończył
okaleczać ich syna. Kłócili się i pojedynkowali, ale Tom przegrał… Dumbledore
rzucił na niego straszną klątwę, która sprawiła, że wygląda tak jak teraz, ale
najgorsze jest to, że ona wpływa również na jego duszę. Po wszystkim przeniósł
go do Albanii i tam zostawił. Szukałam go, ale to nie było łatwe, nie wiedząc,
co tam się stało. Pięć lat zajęło mi sprowadzenie go do domu. Był w strasznym
stanie i zachowywał się jak obłąkany. Długo zajął mu powrót do normalności,
choć nadal zostały w nim demony, które często dają o sobie znać. Dla ciebie
może to zabrzmieć absurdalnie, ale wszystkie legendy o Wybrańcu to kłamstwo i
część zemsty Dumbledore’a. Ten człowiek jest szalony i ma władzę, a to
najgorsze z możliwych połączeń. Jedyne czego on pragnie to zemsta.
Po tych słowach
zapadła cisza, podczas której Hermiona starała się przetrawić wszystkie
informacje, co nie należało do najłatwiejszych rzeczy. To, co usłyszała,
świadczyło o tym, że żyła w kłamstwie. Wszystko, w co wierzyła, o co walczyła
to złudzenie, iluzja, która miała na celu zniszczenie jej rodziny. Choćby
chciała w to nie wierzyć, patrząc na panią Riddle, nie mogła. Wystarczyło jedno
spojrzenie w jej oczy, aby wiedziała, że mówi prawdę. Zresztą, dlaczego miałaby
kłamać? Już raz jej nie uwierzyła, co okazało się błędem. Poza tym ból w jej
oczach wywołany wspomnieniami mówił więcej niż słowa.
— Powiedz coś.
Poprosiła łagodnie
Julianne, gdy cisza przedłużała się zanadto. Obawiała się tego, co może zaraz
nastąpić, ale nie dawała nic po sobie poznać. Dla Hermiony to wszystko było
nowe i absurdalne, dlatego musiała być wyrozumiała. Nie wyobrażała sobie
sytuacji, gdyby to ona znalazła się na miejscu córki. W jednej chwili wali ci się
cały świat, niszcząc to, co tworzyłeś przez tak długi czas. Nikomu coś takiego
nie przyszłoby łatwo.
— Nie wiem, co.
Odpowiedziała
zgodnie z prawdą Hermiona, wykręcając sobie palce. Tego było za dużo, o wiele
za dużo. W ciągu zaledwie dwóch dni jej życie runęło niczym domek z kart, a
świat, w którym żyła, zdawał się złudzeniem. Mimo iż bardzo by tego chciała,
nie potrafiła patrzeć na niego tak samo. Prawda okazała się bardziej szokująca,
niż myślała. Jedyne, czego w tym momencie potrzebowała, to czas na poukładanie
tego wszystkiego i odnalezienie się w nowej rzeczywistości.
— Wiem, że to
trudne i rozumiem. Chcesz wiedzieć coś jeszcze, o coś zapytać?
— W zasadzie mam
jeszcze jedno pytanie.
Tak, zdecydowanie
musiała to wiedzieć i to teraz. Ta informacja stanowiła ważny element
układanki, którą stało się jej życie i, z którą musiała się uporać.
— W takim razie
słucham.
— Gdzie w tym
wszystkim są śmierciożercy, niechęć do mugoli i całe to okrucieństwo?
W ciągu jednej
chwili Julianne spochmurniała, co nie uszło uwadze Hermiony.
— Jak już
wspominałam, Tom od zawsze miał pociąg do władzy, ale po tym wszystkim stało
się to jego obsesją. Za nic został potępiony przez cały nasz świat, dlatego
teraz pragnie go sobie podporządkować. Próbowałam mu uświadomić, że to do
niczego nie prowadzi, ale nic z tego. Jeśli chodzi o śmierciożerców, są tu
ludzie popierający Toma w jego działaniach, którzy w mniejszym lub większym
stopniu znają naszą historię. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym położyć
temu wszystkiemu kres, ale nie potrafię.
Czyli jednak cała
niechęć Hermiony do Toma Riddle’a nie była bezpodstawna. Terroryzował i
mordował ludzi. Jaka nie byłaby jego przeszłość, nie dawała mu ona prawa do
okrucieństwa. Żaden człowiek nie może decydować o tym, kto zasługuje na życie,
a kto nie. Możliwość istnienia to najcenniejszy dar, jaki posiadamy, więc
dlaczego ktoś miałby mieć prawo, tak po prostu nam go odebrać?
— Mar… Hermiono?
Nieco niepewny głos
Julianny przerwał ponure rozmyślania dziewczyny. Hermiona podniosła wzrok na kobietę,
dając jej tym samym do zrozumienia, że słucha.
— Zostaniesz z
nami?
I w tym momencie
dotarły do sedna sprawy. Hermiona znała już prawdę i teraz tylko od niej
zależało, co z tym faktem zrobi. Życie w tym domu i w tej rzeczywistości z
pewnością nie należałoby do łatwych. Ta myśl jednak nie była wystarczającym
argumentem, ponieważ, czy jej życie kiedykolwiek było łatwe? Od kiedy pamiętała,
zawsze miała pod górkę, więc czemu by teraz nie spróbować czegoś nowego? Poza
tym coś w siedzącej przed nią kobiecie sprawiało, że czuła, iż mogłaby tu
zostać. Julianne budziła w niej uczucia, o których istnieniu nawet nie
wiedziała. Mimo iż nadal była dla niej obcą osobą, coś nakłaniało ją do tego,
aby bliżej poznać panią Riddle. Nie potrafiła tego jednoznacznie określić, lecz
było to na tyle silne, aby przeważać nad jej lękiem przed nieznanym. Poza tym i
tak nie miała innych pomysłów, co ze sobą zrobić i gdzie się udać. Każda z
alternatyw posiadała jakiś haczyk, choć ta zostania tutaj wydawała się
wybraniem najmniejszego… zła.
— Mogę spróbować.
Odpowiedziała po
chwili Hermiona, choć nadal nie była pewna, czy dobrze robi. Wątpliwości jednak
nieco osłabły, gdy ujrzała promienny uśmiech pani Riddle, której w tym momencie
kamień spadł z serca. Zostanie, jej mała córeczka z nimi zostanie. Wiedziała,
że mimo iż poważny, to dopiero pierwszy krok, a ich czeka jeszcze długa droga.
Teraz jednak mogło być już tylko lepiej. Po tylu latach burzy w końcu musi
wyjść słońce i rzucić nieco świtała na ich życie.
— Nawet nie wiesz,
jak się cieszę. Chcesz zamieszkać tutaj, czy w innym pokoju, a może kazać coś
zmienić w tym? Potrzebujesz czegoś?
— Właściwie to jest
jedna sprawa…
Zaczęła niepewnie
Hermina, wiedząc, że jej prośba może być niewykonalna. Co jej jednak szkodzi
zapytać?
— O co chodzi?
— W domu rodziny
Weasleyów znajdują się moje rzeczy: książki, ubrania, wszystko i zastanawiam
się, czy mogłabym jej odzyskać?
— Ależ oczywiście.
Zaraz ktoś się tym zajmie. A ty może chcesz, żebym pokazała ci dom?
— Dziękuję, ale
moja noga nie jest jeszcze w najlepszym stanie, a poza tym chciałabym zostać
sama.
Drugą część zdania
wypowiedziała nieco ciszej, bojąc się urazić kobietę, ale nic takiego nie
nastąpiło. Julianne doskonale rozumiała, że Hermiona przede wszystkim
potrzebuje teraz czasu, aby móc to wszystko poukładać i zrozumieć.
— Oczywiście.
Jeszcze tylko przyślę do ciebie Severusa, aby opatrzył ci nogę.
— Dziękuję.
Julianne podniosła
się z kanapy, poprawiając swoją długą suknię.
— Do widzenia,
córeczko.
— Do widzenia.
Pani Riddle skierowała
się w stronę drzwi, jednak nim opuściła pokój, po raz ostatni odwróciła się w
stronę córki.
— Nawet nie wiesz,
jak bardzo za tobą tęskniłam.
Hermiona poczuła
się nieco zawstydzona, gdyż ona nie mogła powiedzieć tego samego. Dla niej to
była obca kobieta, o której istnieniu wcześniej nie miała pojęcia. Zdobyła się
tylko na blady uśmiech, który Julianne odwzajemniła, po czym opuściła pokój.
Czuła taką euforię, że z trudem powstrzymywała się przed skakaniem z radości.
Śmiało mogła zaliczyć ten dzień do jednych z najlepszych w jej życiu. Nic nie
mogło się równać z odzyskaniem utraconego dziecka. Jej koszmar trwający od tak
wielu lat, w końcu dobiegł końca. Była tak szczęśliwa, iż dopiero po chwili
przypomniała sobie, że powinna pójść do Toma, przekazać mu radosną nowinę.
Niemal tanecznym
krokiem ruszyła do jego gabinetu. Dotarcie tam nie zajęło jej zbyt długo,
dlatego bardzo szybko znalazła się przed odpowiednimi drzwiami. Zapukała, a gdy
usłyszała stanowcze „wejść”,
wkroczyła do pomieszczenia. Zastała Toma jak zwykle przy jakichś planach
i strategiach. Oderwanie go od tych wszystkich papierów na co dzień stanowiło
nie lada wyczyn, ale nie dzisiaj. Tom widząc swoją żonę, od razu odłożył
wszystko i wstał z krzesła. Zżerała go ciekawość, jak przebiegł jej rozmowa z
Hermioną, choć za wszelką cenę starał się to ukryć.
— Udało się.
Powiedziała w końcu
Julianne, aby nie trzymać męża dłużej w niepewności. Mógł zgrywać oziębłego
drania, ale ona przez te wszystkie lata poznała go zbyt dobrze, aby nie
wiedzieć, że i on się denerwuje tą całą sytuacją.
— Możesz wyrażać
się jaśniej?
— Zgodziła się z
nami zostać.
— Jak to?
Był zdziwiony i to
bardzo, a szczególnie dlatego, że poszło tak łatwo i szybko. Nie tego się
spodziewał po tej pyskatej Gryfonce. Z drugiej jednak strony tu chodziło o
Julianne. Ta kobieta nawet taki głaz, jak on potrafiła poruszyć, a co dopiero
własną córkę.
— Normalnie.
Odpowiedziała z
prostotą, siadając na ciemnozielonej kanapie. Tom uczynił to samo, a już po chwili
słuchał streszczenia rozmowy pani Riddle z ich córką. Zaskoczyło go to, że
dziewczyna tak spokojnie to wszystko przyjęła, szczególnie po awanturze, jaką
urządziła im wczoraj. Gdyby jednak tylko wiedział, co dzieje się w głowie ich
córki…
— Chcę się z nią
zobaczyć.
Oznajmił w końcu
Lord, gdy jego żona skończyła mówić.
— Nie sądzę, żeby
to był dobry pomysł. Ona jest zagubiona i zmęczona tym wszystkim. Myślę, że
możesz poczekać do jutra, dobrze?
Niechętnie, ale Tom
musiał przyznać żonie rację. Dla Hermiony będzie lepiej, jeśli na razie
pobędzie sama. Każdy w takich okolicznościach potrzebowałby samotności. Czas,
tylko on w tym momencie może pomóc tej młodej, zagubionej dziewczynie.
— Zgoda, poczekam,
ale tylko do jutra.
— Wspaniale, a
teraz potrzebny mi Severus.
— Sprowadzę go i
wyślę do Margaret.
— Hermiony.
Poprawiła męża
Julianne, przypominając sobie reakcję dziewczyny na jej stare imię. Po części
rozumiała, że to może być dla niej zbyt wiele, choć w jej sercu od zawsze
istniała jako Margaret, dlatego teraz ciężko jej się było przyzwyczaić do
nowego imienia córki. Czy to jednak ważne jak się nazywa? Wróciła do nich i z
tego powinni się cieszyć, a cała reszta to mało istotne detale.
— Ona się nazywa
Margaret.
— My ją tak
nazwaliśmy, ale przez całe życie używała imienia Hermiona i wątpię, aby teraz
zgodziła się je zmienić.
Tom zdawał się nie
podzielać zdania żony. Szesnaście lat temu nadali swojej córce imię Margaret
Julianne Riddle i nie widział podstaw, aby to zmieniać. Już zamierzał
uświadomić to pani Riddle, lecz ta nagle mu przerwała.
— Czy naprawdę
uważasz, że to jest nasz największy problem?
Przez chwilę
mierzyli się gniewnym spojrzeniem, każde pewne swoich racji. W końcu jednak
pani Riddle świadoma, iż mogą to ciągnąć w nieskończoność, postanowiła zmienić
temat.
— Nasza córka chce
odzyskać swoje rzeczy, które aktualnie znajdują się u Weasleyów.
Nie pytała, czy ich
odzyskanie jest możliwe. Prośba Hermiony była dla niej priorytetem, dlatego
nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że Tom mógłby jej nie spełnić.
— Dostanie nowe.
Dysponuje skarbcem wypełnionym po brzegi złotem, nie mówiąc o rodzinnym
majątku.
— Ale ona prosi o
tamte.
— Niewiele mnie to
obchodzi.
— Tom!
— Czego ty ode mnie
oczekujesz?!
— Że odzyskasz te
rzeczy.
— Zachowujesz się
niedorzecznie, zresztą jak zwykle.
— A ty jesteś
gburem!
— Słucham?!
— Tak, gburem, a co
więcej…
— Dosyć!
Krzyknął w końcu
wyprowadzony z równowagi Tom. Nie mógł już znieść tych wrzasków i ciągłych
pretensji. Od zawsze zastanawiał się, jakim cudem pozwala tej kobiecie tak się
traktować. On, Lord Voldemort nie może zapanować nad własną żoną. Nawet nie
chciał myśleć, co będzie z ich córką, która temperament zdawała się
odziedziczyć po matce. Mimo wszystko nakazał sobie w duchu spokój, co wcale nie
przyszło mu łatwo. Kłótnie z żoną mógł odłożyć na później. Czekały na nich
spawy o wiele ważniejsze od tego, dlatego też wstał z kanapy i podszedł do
biurka. Wyciągnął z niego pergamin i naskrobał na nim krótką wiadomość, którą
wysłał przy pomocy jednego zaklęcia. Julianne przyglądała mu się bacznie, lecz
nie powiedziała już nic. Wolała nie wyprowadzać Toma jeszcze bardziej z
równowagi. W końcu po pięciu minutach ciszy na środku gabinetu zmaterializował
się Severus Snape. On jako jedyny poza domownikami mógł się swobodnie teleportować
na teren posiadłości Riddle’ów. Był najbardziej zaufanym człowiekiem Tom, gdyż
przyjaciółmi nie można ich było nazwać. Ani on, ani Lord nie uznawali czegoś
takiego jak przyjaźń. Dysponowali dużą widzom, dogadywali się i co
najważniejsze połączył ich wspólny cel – pogrążenie człowiek, który im obu w
jakiś sposób zrujnował życie.
— Co tym razem się
stało?
Zapytał prosto z
mostu Snape, nie bawiąc się w podchody. Bez powodu nie zostałby wezwany. Nie
silił się na grzeczność lub uprzejmości, gdyż sam na sam z państwem Riddle mógł
się zachowywać swobodnie. Nawet określenie „Panie”,
czy też „Lordzie” obowiązywało go
wyłącznie przy innych śmierciożercach.
— Trzeba opatrzyć
naszą córkę.
Odpowiedział z
prostotą Tom, przechadzając się po gabinecie.
— Zrobiłem to
wczoraj.
— Szkoda, że dalej
kuleje.
— Ale…
— Severusie, to nie
jest teraz istotne, bo to nie wszystko, co mam ci do powiedzenia. Masz ją
opatrzyć, koniec tematu.
Dało się wyczuć, że
Lord jest czymś zdenerwowany, dlatego Snape istotnie wolał zamilknąć. Poza tym
ciekawiło go, jakie tym razem Tom ma dla niego zadania.
— W takim razie
słucham.
— Musisz zabrać z
domu Weasleyów rzeczy Margaret.
— Hermiony.
Wtrąciła Julianne,
która do tej pory nie zabierała głosu, nadal siedząc na kanapie, skąd
obserwowała obu mężczyzn.
— Mniejsza,
Severusie?
— Dostanie je
jeszcze dzisiaj.
Odpowiedź mężczyzny
zdziwiła państwa Riddle’ów. Snape jednak na ich zaskoczone miny odpowiedział
jedynie ironicznym półuśmiechem. Chyba zapomnieli, że jako podwójny szpieg i
zaufany człowiek Dumbledore’a ma dostęp do wszystkich domów członków Zakonu
Feniksa. Szczerze to nawet trochę się zawiódł, gdyż liczył na bardziej
interesujące zadanie.
— Doskonale, to
teraz mów, co wiesz na temat zaklęcia pozbawiającego magii.
Ten wątek o wiele
bardziej zaintrygował Snape’a, szczególnie że jako człowiek posiadający
niebywałą wiedzę, mógł odpowiedzieć na to pytanie od razu.
— Magicae est
disperderem.*
— Mów dalej.
Powiedział
niechętnie Tom, czując lekkie zniecierpliwienie. Fakt, że ktoś wiedział więcej
od niego, wcale nie poprawiał jego samopoczucia.
— Z ogólnego
założenia czar ten ma usuwać z czarodziei ich magię, ale jego skutki bywają
różne. Z mugolaków i czarodziei półkrwi wyrzuca się ją łatwo, jednak u czystokrwistych
jest to trudniejsze, szczególnie jeśli osoba ma szczególną moc lub nadzwyczajne
zdolności.
Julianne na te
słowa uśmiechnęła się pod nosem. Ich córka posiadała obie z tych rzeczy. Z
jednej strony Tom Marvolo Riddle, czarodziej półkrwi, w którego żyłach płynie
krew samego Salazara Slytherina, dając mu tym samym przewagę nad niejednym przedstawicielem
arystokracji. Z drugiej zaś strony ona, Julianne Puissance–Riddle, arystokratka
wywodząca się ze starego francuskiego rodu Puissanceów, gdzie poza
nieskazitelną krwią kobiety posiadają nadzwyczajne moce. Właśnie dzięki tym
czynnikom ich córka nie stała się zwykłym mugolem. Magia płynąca w jej żyłach
była zbyt potężna, aby usunąć ją jednym zaklęciem.
— W takim razie jak
mogło zadziałać na Margaret?
Severus zamyślił
się na chwilę. Słyszał o małej Riddle, która była co najmniej niezwykłym
niemowlęciem. Zresztą Granger, którą znał ze szkoły, również do przeciętnych
nie należała. Talentu i inteligencji nigdy jej nie brakowało. Niechętnie to
przyznawał, ale ta dziewczyna miała dryg do… wszystkiego.
— Biorąc pod uwagę
wasze pochodzenie i to, że mając zaledwie miesiąc, przejawiała zdolności
magiczne i to nie byle jakie całkowite usunięcie z niej magii nie jest możliwe.
Dysponuje naprawdę potężną mocą. Na skutek zaklęcie mogła ona zostać co
najwyżej częściowo zablokowana. Nawet z tym jako Granger była najlepsza na
roku, o ile nie w całej szkole.
Na twarzy obojga
rodziców pojawił się uśmiech, choć w przypadku Toma było to ledwie zauważalne
drgnięcie kącików ust. Ich córka biła wszystkich na głowę, dysponując zaledwie
ograniczoną mocą, nie mówiąc o tym, co by się stało, gdyby mogła z niej
korzystać w pełni.
— Da się cofnąć to
zaklęcie?
To interesowało
Voldemorta najbardziej. Pragnął, aby jego córka odzyskała moc. Przy odpowiednim
szkoleniu i dużej ilości ciężkiej pracy stałaby się potężniejsza niż jej rodzice
razem wzięci, czyli niepokonana.
— Jest jeden
sposób, ale na tę chwilę nie jestem w stanie wam zbyt wiele o nim powiedzieć.
Dajcie mi czas do jutra. Wiem tylko, że jest to swego rodzaju rytuał… dość
bolesny.
Na te słowa
Julianne pobladła, lecz Tom wydawał się niewzruszony. Wszystko ma swoją cenę, a
ból w tym przypadku nie był najwyższą z nich. Nic na tym świecie nie przychodzi
tak po prostu. Często musimy się poświęcić, aby osiągnąć upragniony cel.
— Oczekuję cię
jutro z konkretnymi informacjami. Teraz możesz odejść, zrób, co ci kazałem i
jesteś wolny.
Snape nie
odpowiedział nic. Skinął tylko głową i już go nie było, gdyż najpierw
postanowił załatwić kwestę rzeczy młodej Riddle.
— Tom, nie wiem,
czy to jest dobry pomysł.
Zaczęła pani Riddle
zaraz po zniknięciu Severusa. Ani trochę nie odpowiadała jej perspektywa
cierpienia Hermiony. Owszem, może i dziewczyna odzyskałaby moc, ale czy warto
ryzykować dla czegoś takiego?
— Jest. Jeśli
dzięki temu ma odzyskać moc, nie ma się nad czym zastanawiać.
— Ale ona będzie
cierpieć!
— Nie ma nic za
darmo, wszystko ma swoją cenę.
Pani Riddle
spojrzała oburzona na męża, czując jak zalewa ją fala gniewu. Ledwo co
odzyskali córkę, a on już chciał ją poddawać jakimś chorym obrzędom? Nie ma co,
takim sposobem z pewnością ją do siebie przekonają. Nie rozumiała, jak Tom może
być taki… Nawet nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów, aby opisać to, co on
wyprawiał. Kochała go całym sercem, lecz było wiele spraw, w których kompletnie
się ze sobą nie zgadzali. Kłótnie nic tu nie dawały. Oboje wychodzili z
założenia, że albo coś idzie po ich myśli, albo wcale. Nie uznawali czegoś
takiego jak kompromis. Julianne zdawała sobie z tego sprawę, dlatego, zamiast
zaczynać kolejną awanturę, podniosła się z kanapy, po czym z dumnie uniesioną
głową opuściła gabinet męża, czym ten nieszczególnie się przejął. Powścieka się
i przestanie, a on nie zamierzał ustąpić. Liczył, że z Hermioną pójdzie mu
łatwiej, choć po tej dziewczynie można się było spodziewać absolutnie
wszystkiego, podobnie jak po jej rodzicach.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona nawet nie
wiedziała, ile upłynęło czasu, gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Dopiero
gdy podniosła wzrok i spojrzała na okno, zrozumiała, że musiała tak siedzieć
kilka godzin. Na dworze zapadł już zmrok, a przecież przybyła tu około
południa. Rozmyślania pochłonęły ją do tego stopnia, iż straciła poczucie
czasu, a odgłos pukania do drzwi sprawił, że prawie podskoczyła na fotelu.
— Proszę!
Powiedziała,
oddychając nieco szybciej, niż powinna. Drzwi otworzyły się, a do pokoju wszedł
Severus Snape, o dziwo taszcząc za sobą jej kufer.
— Skąd pan go ma?
Zapytała od razu Hermiona,
pomijając wszelakie grzeczności, przez co mężczyzna spojrzał na nią karcąco.
— Dzień dobry, mnie
również miło cię widzieć, Granger. Chociaż teraz chyba powinienem się do ciebie
zwracać Riddle.
— Proszę sobie
darować i powiedzieć, skąd pan ma moje rzeczy.
— Zmarnowałem przez
ciebie wystarczająco dużo swojego cennego czasu, więc teraz nie zamierzam się
jeszcze na dodatek tłumaczyć. A swoją drogą, to więcej tego badziewie nie
mogłaś zgromadzić?
Hermiona z trudem
się powstrzymała, aby mu nie odpyskować. W końcu odzyskał jej rzeczy, więc
wypadałoby okazać mu przynajmniej minimum wdzięczności, mimo iż wcale nie miała
na to ochoty.
— Dziękuję.
Snape zdziwił się
nieco, gdyż spodziewał się raczej interesującej wymiany zdań, a tu nic z tego.
Cóż, odbije sobie kiedy indziej. Teraz i tak miał sporo na głowie, zresztą
głównie z powodu tej dziewczyny. Kufer postawił przy łóżku, po czym podszedł do
nastolatki, siadając na kanapie.
— Pokaż mi tę nogę,
bo nie mam na to całego dnia.
Hermiona z
wahaniem, ale spełniła polecenie profesora. Uniosła nogę, którą Snape ujął z
nadzwyczajną delikatnością, której by się po nim nie spodziewała. Mimo to po
ciele dziewczyny przeszedł nieprzyjemny dreszcz, a jej serce przyspieszyło.
Rozsądek mówił jej, że powinna się opanować, lecz instynkt jak zwykle brał
górę. Nie potrafiła nad nim zapanować, choćby nie wiem, jak bardzo tego
pragnęła. Snape od razu wyłapał jej niecodzienną reakcję, szczególnie że mógł
poczuć, jak w jednej chwili napina wszystkie mięśnie. Od razu na nią spojrzał,
ale nie uchwycił jej spojrzenia, gdyż głowę miała odwróconą, a szczękę mocno
zaciśniętą. Zaintrygowało go to i to nawet bardzo.
— Boli?
— Jak chodzę.
Głos Hermiony
dziwnie drżał, co starała się zatuszować i nie można w nim było wyłapać tej
nieodłącznej na co dzień zadziornej nuty. Severus szybko obejrzał jej nogę, po
czym oparł ją o niski stolik. Rezultat był natychmiastowy. Ulgę jak spłynęła na
Hermionę, zauważył nawet Snape, gdy tylko jego ręka zniknęła z jej nogi. Chciał
poruszyć ten temat, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. O uzyskaniu
odpowiedzi od tej Gryfonki mógł co najwyżej pomarzyć, dlatego odchrząknął
tylko, sięgając po różdżkę. Zbadał jej nogę również zaklęciem, po czym
przywołał do siebie sześć fiolek jakiegoś eliksiru, słoiczek maści oraz bandaże.
— Kości są
naruszone, ale naprawie to jednym zaklęciem. Bierze eliksir dwa razy dziennie
przez trzy dni. Maści używaj codziennie. Potrafisz sobie zrobić opatrunek?
— Tak.
Odpowiedziała
zgodnie z prawdą Hermiona, na co Severus skinął jedynie głową. Wycelował końcem
różdżki w jej nogę i zaczął rzucać zaklęcia. Było to dziwne uczucie, ale nie
bolesne. Nie minęły dwie minuty, gdy po kostce Hermiony rozeszło się dziwne
ciepło, dając jej ukojenie.
— To wszystko, rób
to, co ci mówiłem i nie forsuj nogi.
— Dziękuję.
Severus bez słowa
podniósł się z kanapy i ku uldze Hermiony opuścił jej pokój. Już sięgała po
maść, gdy doszła do wniosku, że przydałaby się jej kąpiel. Tylko teraz, gdzie
może ją wziąć. Odruchowo rozejrzała się po pomieszczeniu i wtedy jej wzrok padł
na parę drzwi, znajdujących się na tej samej ścianie, co kominek. Nie
zastanawiała się zbyt długo, tylko sięgnęła po laskę i pokuśtykała do
pierwszych z nich. Jak się okazało, nie trafiła, gdyż zamiast w łazience
znalazła się w sporej garderobie. Kolorystyka była tu nieco inna niż w
sypialni, gdyż szarość na ścianach została zastąpiona ciemnym bordo, a na
czarnej podłodze leżał tego samego koloru puchaty dywan. Znajdowało się tu
mnóstwo półek, których z żadnym wypadku nie potrzebowała, gdyż jej rzeczy
zmieściłyby się na jednej z nich. Teraz jednak nie zamierzała się tym zajmować.
Szukała łazienki, w której planowała spędzić najbliższy czas, dlatego opuściła
garderobę i skierowała się do drugiego pomieszczenia, które tym razem okazało
się strzałem w dziesiątkę i to jakim. Łazienka tak jak i reszta domu posiadała
imponujące rozmiary. Wszystko było tu niezwykle eleganckie i gustowne. Ściany
pokrywały drobne szmaragdowe kafelki z czarnymi fugami. Za to te na podłodze
były większe i odwrotnie ubarwione. Przy prawej ścianie znajdował się srebrny
sedes oraz wykonana z ciemnego drewna toaletka, na której mieściła się umywalka
z kurkami w kształcie węży. Za nią wisiało zaś szerokie na półtora metra i
wysokie niemal do sufitu lustro, w którym Hermiona ujrzała swoje odbicie. Jej
skóra była przeraźliwie blada, a włosy tłuste i poplątane. Nie obyło się bez
licznych zadrapań i siniaków, którymi nieszczególnie się przejęła. Nie
rozczulając się zbyt długo nad swoim marnym wyglądem, wróciła do zwiedzania
łazienki i w końcu znalazła to, czego szukała. Mianowicie ogromną, wbudowaną w
podłogę wannę, która bardziej przypominała mini basen. Na jednej z jej krawędzi
znajdowała się cała masa olejków, balsamów, szamponów, mydeł i wielu innych
produktów do kąpieli. Hermiona sięgnęła po jeden z płynów i odkorkowała go. Do
jej nozdrzy bardzo szybko dotarł intensywny zapach czekolady, który tak
uwielbiała. Wszystko był tu idealne i wspaniałe, a jednak było jedno „ale”. Podobało jej się tu, a nawet
bardzo, lecz w tym przepychu i bogactwie czuła się nieswojo. Nie przywykła do
takich warunków. Zawsze na wszystko musiała zapracować sama, a teraz dostała
tak wiele w sumie za nic. Nagle zachciało jej się śmiać, gdy zdała sobie
sprawę, wokół czego krążą jej myśli. Dopiero co dowiedziała się, że jej ojcem
jest Lord Voldemort, Albus Dumbledore to oszust, a ona przejmuje się panującymi
tu luksusami? Niedorzeczność. Dlatego też, aby odciąć się od tego wszystkiego,
postanowiła zrealizować swoje wcześniejsze plany i wziąć kąpiel. Najpierw
jednak musiała zabrać kilka swoich rzeczy. W tym celu pokuśtykała do sypialni i
otworzyła swój kufer. Zdziwiła się, gdy została tam idealnie poukładane ubrania
i całą resztę swoich rzeczy, które stanowiły głównie książki. Nie miała jednak
siły, aby poświęcać im nawet najmniejszą uwagę. Odnalazła tylko swoją ukochaną
piżamę, która składała się z luźnych czarnych szortów i szarej nieco za dużej
na nią koszulki, kilka przyborów toaletowych i już po chwili ponownie znalazła
się w łazience. Nie zwlekając dłużej, odłożyła przyniesione rzeczy i zdjęła z
siebie ubrania. Odkręciła kurek z ciepłą wodą, a do wanny wlała czekoladowy
płyn, który od razu zaczął się pienić. „Kocham
magię”, pomyślała, gdy już po niespełna minucie wanna była pełna. Po
zakręceniu wody i odłożeniu laski usiadła na brzegu wanny. Najpierw zamoczyła w
niej nogi, uważając na tę uszkodzoną, a po chwili weszła do niej cała. Woda
sięgała jej do pasa i była cudowna. Niemal od razu poczuła, jak po jej ciele
rozchodzi się fala ciepła i błogości, które stała się jeszcze intensywniejsza,
gdy usiadła na specjalnym podwyższeniu, zanurzając się po samą szyję.
— Tego mi było
trzeba.
Szepnęła sama do
siebie, przymykając z rozkoszy oczy. Czas kąpieli stanowił te nieliczny chwile,
gdy odcinała się od niekoniecznie kolorowej rzeczywistości. Choć na jakiś czas uwalniała
się od trosk i… demonów, które towarzyszyły jej w ciągu dnia. Wtedy myślała
tylko o tym, iż jest jej dobrze, a nie, że po opuszczeniu łazienki, będzie
zmuszona ponownie zmierzyć się z bezlitosną rzeczywistością. Leżała tak z
zamkniętymi oczami, póki woda kompletnie nie wystygła. Dopiero wtedy dokładnie
umyła ciało i włosy, po czym wyszła z wanny. Wytarła się pospiesznie i
zarzuciła na siebie piżamę. Zaplotła jeszcze tylko włosy w warkocz i
podpierając się laską, wróciła do sypialni. Czuła, jak ogarnia ją senność,
dlatego, gdy tylko uporała się z zabandażowaniem kostki, poszła do łóżka.
Wślizgnęła się pod miękką pościel pachnącą czystością. Przyłożyła głowę do
poduszki i pomimo iż na co dzień miała problemy z zaśnięciem, ogólne
wycieńczenie organizmu oraz nadmiar wrażeń sprawił, że nie minęło pięć minut, a
Hermiona odpłynęła do krainy Morfeusza.
*z
łaciny Zniszczyć magię,
zaklęcie wymyślone przeze mnie na potrzeby opowiadania.
Witam.
Mimo
zmęczeni i generalnego wykończenia rozdział jest i to nawet całkiem długi.
Osobiście jestem z niego zadowolona, choć niektórzy mogą mieć pewne obiekcje.
Cóż nie pozostaję mi nic jak tylko czekać na komentarze z tym co myślicie o
rozwoju wydarzeń.
Chciałabym
jeszcze poruszyć jeden temat – Albus Dumbledore. Tak jak w przypadku Hermiony,
jego zachowanie i to co robi nie jest moim widzi mi się np, a zrobię z Dropsa
potwora, bo ktoś musi być zły, nie. Znowu odwołuje się do tytułowych demonów
przeszłości. Z czasem poznacie prawdę o tym człowieku, ale uprzedzam, że to
może trochę potrwać, więc polecam uzbrojenie się w cierpliwość.
Laf
PIEEEEEERWSZAAAA! <3
OdpowiedzUsuńDramionka :D
Wiec jestem!
UsuńOto jest moja perelka na ktora czekalam tyle czasu !
(Uch! tydzien wredne wiedzmo ;-; no ale za to cie lubie :D )
Wiec jak teraz tyle czakalam to dedukuje jakis komentarz xd Sory jest po 1 a mi sie oczy zamykaja no wiec... jakos musi trzymac sie kupy ;D
https://www.youtube.com/watch?v=RjzujFoWxY8
Masz to co slucham :3 tak na zapchanie dziury.
Wiec tak.
---> Intryguje mnie sposob w jaki Snape wyciagnal rzeczy Hermionki z Nory ;D
napewno do bekowo wygladalo jak wpadl do Wealey'ow i powiedzial, ze chce jej
rzeczy. To tak troche jak wizja Snape z Filchem w lozko XD ale ok moja wyobraznia
kocha takie rzeczy. Och ich reakcja musialabyc cudowna!! pozbierali szczeki z podlogi?
HAHAHA ja chce to zobaczyc! ale no zaraz bo tamtych dwoch XD
---> jestem ciekawa co ten stary piernik Dumbledore zrobi jak dowie sie, ze Herm odkryla to, ze
jest corka Voldzia ;D Ach... tutaj musimy czekac na dalsze rozdzialy
----> no dawaj nam ta rozmowe Voldzia z Herm! Och tak dwa wybuchowe charaktery w jednym
pokoju? Riddle Manor nadal stoi? :o
----> niech znape odblokuje jej moc? Ojjj... Herm moze kogos ladnie skrzywdzi :D Jesli chce Rona
to chcetnie pomoge jej go do kwasu wrzucic :D (Sorki Ania.. ja tez chce go skrzywdzic XD )
https://www.youtube.com/watch?v=b6Gdg9hhOas
Sory teraz slucham tego no wiec... wybacz XD
---> Ochh chce wiecej Draco ;-; Maja sie calowac, kochac i chuj jeszcze wie co ;-;
Ale znajac ciebie to se troszku poczekamy >.< dotego czasu musisz mi podsylac
jakies erotyczne Dramione... bo inaczej nie wytrzymie.
---> w ogoel chcialabym zobaczyc Voldzia jako dziadka :D Taki bez nosa siedzi se na tym
swoim tronie (no ewentualnie kiblu ;* ) i taki maly Hermion Malfoy sie go pyta:
- DZIADKU CZEMU NIE MASZ NOSA?
- Bo mi babcia odgryzla
HAhahah leje serio hahaah szczam ;-;
Jednak za duzo powietrza XD
Boziu co ja mam ci jeszcze powiedziec oprocz tego, ze jestes genialnym dzieckiem psychopaty
i ja tez chce byc tak genialna? ;-;
Zlituj sie nad nami o psychopato i dodaj rozdzial szybciej niz w przyszly piatek?
Oj wiem, ze tego nei zrobisz ;-; ale warto prosic co nie?
https://www.youtube.com/watch?v=LDZX4ooRsWs
(teraz slucham tego xD kolega podrzucil hahahah i chce aby mi tak Draco tyleczkiem wywijal przedemna <3 Ale w stroju francuskiej pokojowki <3
Achhh ide marzyc dalej!
Pozdrawiam
Twoja ciocia Dramionka :3
Ile ty to pisałaś Moment z dziadkiem bez nosa jest fajowy najlepszy i rozbrajający
UsuńBoskie druuuuuuuga <3
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział ;) podoba mi się. Szkoda że nie było spotkania Dramione ;33 Teo, Draco i Balise martwia sie o nia, to urocze.
OdpowiedzUsuńRozdział super, dobrze, że coś się dzieje, ale i tak chcę więcej! Dobrego opowiadania nigdy dość, naprawdę lubię tu wchodzić i cieszę się z każdego nowego rozdziału, dajesz tyle radości, dziękuję i dziękuję :*
OdpowiedzUsuńpozdrawiam gorąco i zapraszam również do mnie dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
Vanillia :*
Rozdział jest jak zwykle świetny. Bardzo mi się podobają te tajemnice, to że nie wszystko jest wyjaśnione od razu.Cieszę się, że Hermiona postanowiła zostać z rodzicami i mam nadzieję, że wątek Dracona niedługo zostanie bardziej rozbudowany :) Podoba mi się też to, że w tym opowiadaniu nie wszystko jest takie przewidywalne i oczywiste, to że Dumbledore nie jest taki dobry, jak zawsze, a Tom zły. Masz wielki talent :))
OdpowiedzUsuńJak zwykle życzę weny, czasu i wszystkiego czego potrzebujesz. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
Pozdrawiam
-Toolka
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńKilka faktów dotyczących Twojego bloga :
OdpowiedzUsuńa) jest genialny
b) każdy rozdział jest idealny
c) gdy przeczytasz rozdział chce się czytać dalej
d) to najbardziej oryginalna historia o Hermionie Riddle - Hermiona nie wierzy wszystkim od razu
e) Ann miała prawdopodobnie rację gdy mówiła o bohaterach prologu :3
Ann :)
Genialneee dobrze, że Hermiona wróciła :D już nie mogę się doczekać jej spotkania ze ślizgonami hihi :D Pozdrawiam i czekam ;)
OdpowiedzUsuńPlis giw mi litl jor talent. ♥.♥
OdpowiedzUsuńA teraz o rozdziale.
Zaskoczyłaś mnie. Albus Dumbledore zabił Potterów? SZOK xD
A po za tym całe to opowiadanie jest na prawdę bardzo oryginalne, gdyż Hermiona nie wskakuje od razu w ramiona Riddlów i nie tworzy wielkiej, szczęśliwej rodzinki. Jest też sprawa Lorda, lecz tak jak pisałaś, nic jeszcze nie jest wyjaśnione, ale z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój akcji
+Nie mogę doczekać się aż wrócą do Hogwartu
++Pozdrowionka od Lorelejki ♥
Piszesz nadzwyczajnie
OdpowiedzUsuńZawsze, gdy się wczytam musi wystąpić: "Jak to koniec? Idę do następnego rozdziału" i wtedy jest ciche westchnienie.
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć minę Potter'a i Weasley'ów, kiedy tylko skonfrontują się z naszą Riddle'ówną.
Rozdział świetny i czekam na więcej takich. :D
Pozdrawiam, Braknes.
ŚWIETNY :*** =D
OdpowiedzUsuńCudo, kochana. <3
OdpowiedzUsuńMimo, że nie lubię niekanonicznych historii to ta mnie nie odrzuca. Lubię tą wersję Hermiony, jest interesująca. A i czekam na starcie Hermiona x Ślizgoni. Tak, to będzie epickie!
Czekam.
Genialny rozdział.
OdpowiedzUsuńCieszę sie, że Hermiona wróciła do Riddle Manor.
Cieszę się, że jako tako dogadała się ze swoją matką.
Dobrze, ze Severus odzyskał jej rzeczy i wyleczył nogę.
Nadal intryguje mnie zachowanie Hermiony.
Jestem bardzo ciekawa co takiego przeżyła, jakie demony ją opętały.
Zastanawia mnie co zrobi Albus Dumbeldore, Voldemort.
Jestem po prostu ciekawa co dalej;P
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdział.
Życzę weny.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Genialne, Miona i Julianne były genialnie pokazane no Voldzio :D uwielbiam go tutaj, na serio :D i chciałabym więcej o ślizgonach :D i ogólnie super rozdział :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Wyjątkowy rozdział... Najbardziej podobały mi się fragmenty z Julianne. Jej radość z odzyskania córki jest jak miód na serce. Coś czuję, że będzie jedną z moich ulubionych bohaterów... i pierwszą, jeśli chodzi o wymyślone żeńskie postacie. Wątek o Dumbledorze bardzo mnie zaciekawił. Nie spodziewałam się, że papa smerf jest taki zły. Chętnie poznam go lepiej pod tym względem. Jestem pełna podziwu do tego jak wymyśliłaś i opowiedziałaś na nowo historię, która w oryginale jest całkiem inna. Mało komu wyszłoby to tak logicznie i ciekawie... Dobrze, że Hermiona wróciła do Riddle Manor. Teraz tylko musi się tam odnaleźć. Pewnie będzie jej ciężko, ale ona jest twarda i sobie poradzi. Oby tylko Tom jej niepotrzebnie nie nastraszył, gdy będzie z nią rozmawiał, chociaż sam jego wygląd potrafi człowieka przyprawić o palpitacje serca. Lepiej dla niego, żeby nie zraził do siebie jeszcze bardziej swojego dziecka. I oczywiście z niecierpliwością oczekuję momentu, w którym to Draco stanie twarzą w twarz z Hermioną jako córką samego Lorda Voldemorta... :D
OdpowiedzUsuńniesamowity rozdział ;))
OdpowiedzUsuńczytam i czytam i jestem pełna podziwu dla ciebie ;**
naprawdę fantastycznie piszesz ;)
pozdrawiam i życzę weny ;D
Świetne! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńO matko, o matko, o matko !!!!! Wreszcie jest ;3 Jak ty to zrobiłaś że w twojej główce są takie MEGA pomysły? Przerażasz mnie swoją wspaniałomyślnością (nie wiem czy tak to się pisze xD) Kiedy NEXT? Błagam, by był szybko ;-; Wenki ;*
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny. :D Dobrze, że Hermiona, a właściwie Margaret, zdecydowała się wrócić do domu Riddle'ów. Czekam na następną notkę. :*
OdpowiedzUsuńhttp://samotna-wisnia.blogspot.com/
Śmietana :D
Rozdział wspanialy! Właśnie dzisiaj skończyłam czytać twojego poprzedniego bloga i od razu przeskoczyłam do tego. Trochę namieszałaś z Dumbledore'm, ale nie jest źle.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie dramioone.blogospot.com
świetny rozdział; ogólnie genialny pomysł na opowiadanie - podobne już czytywałam, ale twoja realizacja jest bezbłędna; nieprzesadzona, wszystko jest naturalne - hermiona nie staje się z godziny na godzinę złą osobą, zachowuje zdrowy dystans; zastanawia mnie czy doczekamy się jakiejś reakcji ze strony ślizgonów jak i pottera i weasleya; czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że również tak obszerny :)
OdpowiedzUsuńRozdzial bardzo ciekawy i wciągający! Az sie nie moge doczekac dalszego rozwoju akcji! I mam moze troszke dziwne pytanoe ale czy Hermiona będzie z Draco czy Snapem? Mam nadzieje że z Draconem ale moge sie mylic. Bo szczerze nie lubie tematu Sevmione! A jak na razie pozostalo mi czekac z niecierpliwoscią na dalsxy rozwoj wydarzen :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Czarna Róza
Absolutnie nie jest to Sevmione. Reakcja Hermiony nie wynikała z żadnej sympatii do Snape, ani nic z tych rzeczy :)
UsuńRozdział bardzo fajny, nie mogłam się go doczekać. Już od prologu myślałam, że tym złym jest Albus :D Zastanawiam się tylko, czy Tom będzie okazywał chociaż trochę ojcowskiego ciepła. Nie żeby co parę słów mówił jak ją kocha i wgl. tylko czy po prostu zacznie okazywać choć trochę uczuć :) No nic, czekam na nn ! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń/ Paulaaa
nienawidzę cię Anka, nienawidzę! jak mogłaś zniszczyć mój życiowy autorytet, żal po prostu Ż A L
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł jak i jego realizacja. Wszystko jest naturalne i nieprzesłodzone. Voldemort ma swój charakterek i nie pozbędzie się go za żadne światy. Nawet pani Riddle tego nie zmieni. Uwielbiam tą kobietę za jej zaciekłość, współczucie oraz za to w jaki sposób odnosi się do Hermiony. Cieszę się, że została z rodzicami. Wydaje mi się, że to bardziej pomoże jej wszystko ułożyć do kupy. Severus... hmm jest ciekawą postacią i w Twoim opowiadaniu również wydaje mi się, że będzie odgrywał ważną rolę. Oczywiście pewnie będzie dążył, aby dowiedzieć się czemu Hermiona tak zareagowała na jego dotyk... mnie również to intryguję. Oczywiście wszystkie tajemnice i sprawy są związane z przeszłością, co nie daje mi zaspokoić swojego umysłu, który z każdym rozdziałem chce, aby coś w końcu się bardziej wyjaśniło. Jak zawsze Twoja historia jest przemyślana od początku do końca, więc jestem pewna, że po rozdziale, w którym będziesz wyjaśniała niektóre sprawy, jak będę przez cały tydzień chodziła z otwartą buzią ze zdziwienia :) Oczywiście ja będę narzekać, ale tylko i wyłącznie na długość! Takiego bloga nie da się nie kochać. Każde słowo pochłaniam jak gąbka i zanim się obejrzę... koniec. Wiem... dużo wymagam. Rozdział i tak jest długi, jednak no kurde... ciekawość mnie zżera i jak ja mam wytrzymać do następnego? Zrozum człowieka :) Zostaje mi tylko życzyć ci weny i czekać na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPS
Nominowałam Cię do Liebster Award :)
Po więcej szczegółów zapraszam do mnie, http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/2014/08/liebster-award-3.html
Rozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńSuper, że Herm od razu nie rzuciła się rodzicom w ramiona tylko to wszystko dzieje się stopniowo. No to Voldi jest zdziwiony zachowaniem córki. Oj ona jeszcze pokaże mu swój charakterek a w połączeniu z jego będzie jak nic mieszanka wybuchowa ;)
Dumbledore zły... szczerze mówiąc podoba mi się takie odejście od kanonu i lubię takie historie, gdzie dyrektor pokazuje swoje "gorsze oblicze" a Tom jest przez niego wrobiony w całe to "zło". Dawno temu czytałam właśnie takie opowiadanie i strasznie mi się podobało (szczególnie, że Harry w końcu połączył siły z Riddlem i razem walczyli przeciwko Albusowi - a jak będzie tutaj to już nie mogę się doczekać;))
No i chciałabym zobaczyć miny Ślizgonów gdy się dowiedzą prawdy ;)
Pozdrawiam
Ej mogłabyś podać linka do tego bloga, strony?
UsuńNiestety autorka usuneła bloga ;(
UsuńKocham cały ten blog bo jest zajebiscie boski.
OdpowiedzUsuń+ Już nie mogę się doczekać spotkanka lordzia i mionki
++ więcej dramione, więcej seksu xD
+++ co dręczy Hermione, wydaje mi się że coś jest to związane z rodzina Granger
Czekam z dużą niecierpliwością Anka :3
Genialne!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, bo ten jest ochhhh...
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
Więc jednak wróciła.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać,aż Ślizgoni się o wszystkim dowiedzą i do tego rozmowa z Tomem.Jest na co czekać. :D
Quui z http://we-want-to-die-with-you.blogspot.com/
Świetny rozdział ;) Ciekawy pomysł, nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńMocne..tzn. pisałaś, że będziesz odbiegać od kanonu, ale chyba nie spodziewałam się, że aż tak. Z drugiej strony H.Riddle jest kompletnie nie kanonieczne więc czemu nie szaleć na maksa? Rozdział bardzo dobry. Liczę, że w kolejnym będzie więcej akcji. Reakcje Hermiony? Podejrzewam molestwnie, alebo generalnie zły dotyk.. Ciekawe jak to rozwiążesz.
OdpowiedzUsuńMina Draco i reszty gdy Granger będzie cała i zdrowa.. pewnie będzie niezastąpiona.
:) Czytam wykończona po pracy dlatego mogłam coś przeoczyć jeśli chodzi o literówki. wypisałam Ci te 2 żebyś mogła sobie poprawić.
" No może nie wszystkim. Crabbe i Goyle bawili się wyśmienicie, rozpamiętując zdarzeniu z Nokturnu."<--- zdarzenie
"Zapytał mało inteligentnie Draco, gdy kumpel trącił do w ramię."<-- trącił go
Do następnego
AGA S.
To byłoby genialne Sevmione D:
OdpowiedzUsuńNo cóż... Robi się coraz bardziej ciekawie.:)
OdpowiedzUsuńUhhhh rozdział cuuuuuuuuuudowny.Powiedz mi jak ty to robisz?! Brawa,brawa jeszcze raz brawa.Proszę niech będzie więcej Dramione <3 Ogółem to czy z rokiem szkolnym zmienisz dodawanie postów,czy nie? :) Albo czy jest mozliwość dodawania ich częściej?
OdpowiedzUsuńPo za tym pozdrawiam. :)
Nie, częściej na pewno nie będą się pojawiały. Mam nadzieję, że uda mi się je dodawać raz w tygodniu :)
UsuńNo cóż to i tak dobrze. :) Życzę weny :3
UsuńCudo!!!
OdpowiedzUsuńZwłaszcza jak się czyta po dwa rozdziały
Super super super ale ja znowu CHCĘ WIĘCEJ!!!
Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, jednak... Musiałam się oswoić. Niby już wiedziałam, jak zamierzasz postać Hermiony, jednak to było dla mnie za dużo. Nie wiem czy pisałam już wcześniej, ale jakoś nie przepadam za motywem Hermiony Riddle, dlatego dość długo zajęło mi przełamanie samej siebie, żeby przeczytać nowy rozdział... I wiesz co? Jestem naprawdę zadowolona, że to zrobiłam. "Znamy się" praktycznie od samych naszych początków, wiem, że masz genialne i WŁASNE pomysły, a mimo to zwątpiłam i bałam się, że ukażesz Hermionę jak w większości takich opowiadań, gdzie nagle zaczęła być mroczną, rozpuszczoną księżniczką. Przepraszam Cię za to.
OdpowiedzUsuńJak na razie na takie rozwiązanie się nie szykuje i coś czuję, że czeka nas nie jedno zaskoczenie, ale z pewnością nie takie :) strasznie mnie zaintrygowałaś, a rozdział mimo początkowej niechęci przeczytałam nq jednym wydechu! Świetna robota i czekam na kolejną część!:)
Znów spóźniona! :( Wstyd i hańba. Nie wiem dlaczego. Może przez zamieszaniem związane z powrotem do szkoły naprawdę nie wiem.
OdpowiedzUsuńNo dobrze co do rozdziału to bardzo mi się podoba choć nie dzieje się w nim za dużo.
Hermiona zdecydowała się zaryzykować i wróciła do Riddle Manor z czego jestem wyjątkowo zadowolona. Mmm... ma mieć też jakąś niesamowitą moc, brzmi ciekawie. Dla mnie i tak jak na razie największą tajemnicą pozostaje jej dziwne zachowanie w stosunku do innych osób. Jak na razie mam pewien pomysł na ten temat, ale wątpię aby był trafny. No cóż poczekamy, a się przekonamy. :) O i jeszcze jedno nie mogę się już doczekać następnego rozdziału co tam będzie się działo podczas tej rozmowy! Aż się boje! Dwa takie temperamenty w jednym pokoju i to jeszcze o tak różnych zdaniach.
No, pisz szybciutko kolejny i dodaj go jak najszybciej! :D
M.
Świetne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzytałam "la fin de la vie" i myślałam, że nie może być nic lepszego, ale właśnie zmieniam zdanie.
Napisz następny jak najszybciej!
Rozdział świetny! Akcja coraz bardziej się rozkręca :) Dumbledore zły :O ? Tego jeszcze nie widziałam :) Jestem strasznie ciekawa, jak do tego wszystkiego doszło :) Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
Hej :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ♥ Czekam na rozwój akcji, czyli większe dramione, Draco jako słodziak XD :) Masz dużo świetnych pomysłów, za co masz u mnie dużego plusa. I jeśli byłaby szansa to chciałabym dedykacje :p Ale zrób jak chcesz. Czekam na next ^^
Pozdrawiam, weny.
~Hope
cudowne opowiadanie! zakochałam się po pierwszym rozdziale! czekam z niecierpliwością na następny i zyczę duuużo weny! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKIEDY ROZDZIAŁ? NIE MOGEM SIE DOCZEKAC! ZA ILE MINUT LUB GODZIN? O.O
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM I OGLĄDAM SB POTTERA!
-BINSI
Teraz mogę już z czystym sumieniem stwierdzić, że jest to jedno z moich ulubionych opowiadań z serii "Hermiona - córka Voldemorta". Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Invisible.
Hmmmm. .. czytałam tą notkę zaraz po dodaniu i się zakochałam a terax patrzę i nie skomentowałam! Tak więc komentuję i życzę Ci weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No to pięknie! Zadziwia mnie postać Voldemorta i to jak potrafi ustąpić swojej żonie. Czyżby jego skamieniałe serce odczuwało coś takiego jak miłość?
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to opowiadanie! Tak trzymaj :)
-------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Voldemort potrafi ustąpić żonie - zadziwiasz mnie... No cóż to najlepsza historia Hermiony Riddle jaką czytałam i czytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Destiny *-*
Bardzo podoba mi się fakt, że zmieniłaś przeszłość Voldemorta, a nie jego charakter. W innych opowiadaniach o Hermionie Riddle, Tom z dnia na dzień staje się kochanym tatusiem i przykładnym mężem. U ciebie tak nie jest, co jest na prawdę dużym plusem tej historii. Serio podziwiam to jak łatwo udało ci się zrobić z Voldemorta osobę pokrzywdzoną, a z Dumbledora potwora i to tak wiarygodnego. Ten blog jest jednym z lepszych, które czytam. :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak zareaguje Draco na to kim jest Hermiona? Podoba mu się to jak przedstawiasz Toma. No no niezłe ziółko z tego Albusa ;)
OdpowiedzUsuńDrugi raz zabieram sie za czytanie tego i jest to dla mnie tak absurdalne, ze po prostu nie daje rady tego przeczytac, a myslalam ze przeczytam wszystko co napiszesz. Troche mi przykro, ale trudno, zycze weny :)
OdpowiedzUsuńDobra, zacznijmy od początku.
OdpowiedzUsuńVincent + Gregory = Totalne półgłówki
Draco + Teodor + Blaise = Och'y i Ach'y *-*
Bardzo spodobała mi się rozmowa 'matki z córą'. Po tym rozdziale polubiłam Julianne jeszcze bardziej.
Voldek. Ach, mój kochany Voldzio. Najfajniejszy moment "Lord był w lekkim szoku. Nie mieściło mu się w głowie, aby ktoś tak po prostu go pominął w jakiejkolwiek sprawie." i "[...]jego uwagę przykuła Hermiona, która nie dość, że nadal kulała, to jeszcze podpierała się jakimś badylem. Nie zastanawiał się długo, tylko wyciągnął różdżkę i jednym zaklęciem przemienił kij w elegancką, czarną laskę."- troskliwy tatuś? Urocze. I jeszcze Tom ustępujący swojej żonie? Cudo... Fajnie jednak, że zostawiłaś go takim... zimnym draniem i nie zmieniłaś nazbyt jego charakteru.
Za to Albus... hmmm... z takim dyrektorkiem się jeszcze nie spotkałam... ciekawe, ciekawe...
Nurtuje mnie jednak jedna sprawa...
Jak do jasnej anielki Snape odzyskał rzeczy Hermiony?!
wyobraziłam sobie tą scenę w Norze na kilka różnych sposobów, ale i tak jestem ciekawa jak tego dokonał.
Wiem, że mój komentarz jest... nieco dziwny i przepraszam za to, ale tak właśnie działają na mnie twoje notki <3
Całusy i pozdrowienia~ Sheila
Do Nory ma wolny wstęp, w końcu jest w Zakonie. Wystarczył byle pretekst, trochę sprytu, skopiowanie rzeczy i gotowe.
OdpowiedzUsuńOMG !!!! GENIALNE !! Masz niesamowity talent do pisania :))
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału ^^ Julianne jest po prostu obłędna *-* Taka mama to marzenie :) co do początku. .. Vincent i Crabbe... hmmm co tu dużo mówić. . Patałachy jakich mmało -,-
Nasi kochani ślizgoni oczywiście na razie pesymiści ale zobaczymy co będzie potem *-*
Tom jako troskliwy tatuś ? No w sumie czemu nie ?
/Kasia
Hej ! :)
OdpowiedzUsuńTak na początek: opowiadanie zaczyna się PRZECUDOWNIE <3
Meeega mi się podobają relacje między Hermioną, a Julianne :') Są takie... Hmm, jak to określić...? xD Naturalne, normalne - Miona zna prawda i wierzy swojej matce, ale jednocześnie zachowuje się ostrożnie ;D
Tak w ogóle to zaczynam czytać te fan fiction po raz drugi, tyle że za pierwszym razem doczytałam do końca 1 rozdziału i stwierdziłam, że to jakaś patola będzię... Bo jakim cudem Hermiona córką Voldemorta? Ale się przekonałam, że w sumie może być ciekawe i teraz mam zamiar doczytać do końca ;)
Nie mogę się doczekać Draco *o* Nie wiem co zamierzasz, ale wmawiam sobie, że będą razem ♡ I oczywiście, że skończy się happy end'em ;D
Pozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku ;D ;*
~~Miona Malfoy ♡
Watek Hermiony Riddle jest przeze mnie najmniej lubianym ze wszystkich wersji Dramione, ale kto wie, może Twoje opowiadanie odczaruje moją niechęć :) Kilka osób mi je polecało, więc coś musi w Tym być.
OdpowiedzUsuńCiekawe opowiadanie i chociaż nie jestem zwolennikiem Hermiony córki Voldemorta to jednak coś mnie wciągnęło �� bardzo ladnie piszesz ����
OdpowiedzUsuńGrabbe i Goyle się zdziwią jak dowiedzą się kim jest Hermiona ;D Na ich miejscu zaczęłabym się bać!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać jak stary piernik dowie się wszystkiego hihi
OdpowiedzUsuńCześć! ;) Jestem bardzo ciekawa dlaczego Albus taki się stał, dlaczego gra przed wszystkimi miłego staruszka? No i oczywiście nie mogę się doczekać reakcji Draco jak dowie się kim jest Hermiona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!