Hermiona zamarła,
wsłuchując się w dźwięki dochodzące z głębi lasu. Ten głos z pewnością nie
należał do człowieka. Tak czy inaczej, ktoś lub coś potrzebowało pomocy. Hermiona
nie należała do ludzi z kamiennym sercem. Nie zważając na głos rozsądku, czy
własne bezpieczeństwo postanowiła pomóc. Jednym gestem sprawiła, że z jej palce
pokryły się ogniem, który dawał sporo światła. Nie wahając się nawet przez
chwilę, wkroczyła do lasu. Głos nieznanej istoty nie stracił na sile, więc
wiedziała, dokąd iść. Z każdy krokiem szła coraz szybciej, nie mogąc znieść
przeraźliwego krzyku. Nie myliła się, ktoś rozpaczliwie potrzebował pomocy. W
końcu dotarła do celu. Pod jednym z drzew stał wyraźnie rozwścieczony hipogryf,
który machając skrzydłami, co chwilę uderzał w coś potężnymi łapami
zakończonymi ostrymi pazurami. Ciemność i cielsko zwierzęcia skutecznie
uniemożliwiło jej dojrzenie, co leży pod drzewem, ale jego żałosne ochrypłe
krzyki skłoniły Hermionę do działania. Gasząc płomienie, podeszła bliżej, chowając
się za jakimiś krzakami. Nie zastanawiając się długo, cisnęła sporą kulę ognia
w ziemię bardzo blisko zadu hipogryfa. Zdezorientowany, ale i przerażony stwór
ryknął przeciągle i porzuciwszy swoją ofiarę, wzbił się w powietrze, po chwili
znikając ponad koronami drzew. Hermiona jeszcze przez jakiś czas zdecydowała
się pozostać w ukryciu, ale ostatecznie opuściła swoją kryjówkę. Skierowała się
w stronę nieszczęsnego drzewa, lecz w połowie drogi zatrzymała się niczym
spetryfikowana. Zaledwie dwa metry przed nią leżał ogromny wąż o czarnych
łuskach i błyszczących w ciemności ślepiach. Zwierze łypało na nią groźnie, co
chwilę wysuwając język.
— Odejdź.
Hermiona zdębiała.
Przez chwilę myślała, że ma omamy, ale nic na to nie wskazywało. Wąż patrzył
prosto na nią, sycząc groźnie. Hermiona przyjrzała mu się dokładnie. W kilku
miejscach jego skóra była poszarpana, a z głębokich ran ciekła krew.
— Odjedź.
Tym razem Hermiona
nie miała wątpliwości, kto do niej mówi, co absolutnie nie zmniejszyło jej
szoku. Minęła chwila, nim przyszło zrozumienie. Wężoustość – cecha
charakterystyczna dla potomków Salazara Slytherina, którym ona jakby nie
patrzeć była. Rytuał musiał odblokować i tę umiejętność, z której niestety nie
potrafiła korzystać. Z ogniem pomogła jej Julianne, ale tu potrzebowała pomocy
Toma, na którą w sumie nawet nie liczyła. Zaczęła się zastanawiać, co ma
zrobić. Czuła, że nie może zostawić tu tego węża, którego stan nie należał do
najlepszych. Z drugiej jednak strony to ogromne zwierze bez trudu mogłoby zrobić
jej krzywdę. Bez możliwości porozumienia się z nimi znajdowała się na straconej
pozycji. Nagle jednak przypomniała sobie sytuację z drugiego roku, kiedy to
Harry na spotkaniu klubu pojedynków rozmawiał z kobrą. Robił to nieświadomie,
więc może i ona to potrafi.
— Nie zrobię ci
krzywdy, chcę pomóc.
Udało się, jej głos
przemienił się w niezrozumiały dla zwykłego człowieka syk, który jednak zarówno
ona, jak i wąż zrozumiali. Zwierze natychmiast schowało język i z lekko
przekrzywioną głową nadal wpatrywało się w pannę Riddle.
— Zabiorę cię do
zamku i tam pomogę.
Dodała Hermiona,
widząc wahanie zwierzęcia. Może i wcześniej nie zajmowała się wężami, ale
wiedziała, że coś z pewnością może zrobić. Zakazany Las nie należał do
najbezpieczniejszych miejsc, a ranne zwierze miało tu marne szanse na
przeżycie. Przez chwilę nic się nie działo, lecz w końcu wąż skinął głową,
najwyraźniej zdając sobie sprawę ze swojej kiepskiej sytuacji. Hermiona
uśmiechnęła się delikatnie, po czym sięgnęła po różdżkę. Jakoś musiała przetransportować
węża do zamku i już nawet wiedziała jak. Skierowała magiczny patyk na leżącą
nieopodal stertę gałęzi i zaczęła rzucać na nie jakieś zaklęcie. Po chwili obok
niej pojawił się otwierany z boku, wiklinowy kosz. Był on na tyle duży, aby
pomieścić niemałego węża. Panna Riddle wzięła koszyk, powoli podchodząc do
zwierzęcia. Czuła lęk, lecz podświadomie wiedziała, że nic jej nie grozi.
Zatrzymała się bardzo blisko drzewa. Odłożyła koszyk, otwierając go. Zwierze
wahało się, ale po chwili z niemałym trudem wpełzło do niego.
— Nic ci nie
będzie, obiecuję.
Zapewniła Hermiona,
po czym zamknęła wieko. Zamierzała podnieść koszyk, ale szybko zdała sobie
sprawę, że nie da rady. To jej jednak nie zniechęciło. Ponownie sięgnęła po
różdżkę i rzuciła na koszyk zaklęcie, dzięki któremu ten już po chwili
lewitował u jej boku. Zadowolona z siebie Hermiona ruszyła wydeptaną wcześniej
ścieżką, ponownie zapalając ogień na dłoni, aby widzieć, dokąd idzie. Na
szczęście nie zabłądziła i niebawem ponownie znalazła się na błoniach. Nie było
tu żywej duszy, dlatego bez trudu dotarła do zamku. Tam jednak zaczęły się
schody. Spotkanie z jakimkolwiek nauczycielem było bardziej niż niewskazane,
nie mówiąc o Filchu i tej jego wścibskiej kotce. Przemycanie do szkoły ponad
dwumetrowego i z pewnością jadowitego węża raczej nie było dozwolone. No ale
cóż w końcu nie takie rzeczy się robiło. Rozglądała się na każdym kroku.
Dopiero gdy uznała, że jest bezpiecznie, szybko ruszyła w stronę lochów.
Miała szczęście, gdyż po drodze nie spotkała nikogo. Kolacja już dawno minęła,
a większość spędzała czas w swoich salonach, co wcale nie pocieszyło Hermiony.
Przemycenie koszyka do dormitorium wiązało się z przejściem przez Pokój Wspólny
zapewne po brzegi wypełniony wścibskimi Ślizgonami. Jednak panna Riddle rzadko
komukolwiek się tłumaczyła, więc i teraz nie zamierzała. W końcu znalazła się
przed przejściem i podała hasło. Weszła do salonu i z ulgą stwierdziła, że
jednak nie ma tu aż tak wielu osób. To uczucie jednak minęło, gdy z jednej z
kanap wstała trójka Ślizgonów i skierowała się w jej stronę. „Mam przesrane”, pomyślała optymistycznie Hermiona, widząc zacięte miny
chłopaków.
— Co ty do cholery
odwalasz?!
Jako pierwszy
odezwał się Draco, który mimo ulgi czuł, jak ogarnia go wściekłość. Dopiero w
Wielkiej Sali zdali sobie sprawę, że zapomnieli o Riddle. Czekali, ale ta nie
raczyła się pojawić, więc po nią wrócili. Obeszli cały salon, Zabini był u niej
w pokoju, poszli nawet do biblioteki, ale na niewiele się to zdało. Jakby
zapadła się pod ziemię, a teraz wraca jak gdyby nigdy nic po dwudziestej
drugiej i ma wszystko gdzieś.
— Po pierwsze nie
krzycz, a po drugie nie wiem, o co ci chodzi.
Kłamała, wiedziała
doskonale, ale nie zamierzała się tłumaczyć, a tym bardziej przepraszać. Czy
oni naprawdę sądzili, że będzie im się ze wszystkiego spowiadać? Cóż, jeśli tak
to się rozczarują.
— To nie jest
śmieszne, nie możesz tak znikać.
Tym razem odezwał
się Blaise. Nawet on się niepokoił jej zniknięciem. Wiedział, że pilnowanie
Hermiony nie będzie łatwe, podobnie jak zbliżenie się do niej, ale nie myślał,
że aż tak.
— Ja już
powiedziałam, co o tym myślę, a poza tym to chyba nie najlepsze miejsce na tego
typu rozmowy.
To mówiąc, wymownie
spojrzała na siedzącą nieopodal grupkę Ślizgonów, którzy wsłuchiwali się w
każde ich słowo.
— Hermiona ma
racje, chodźmy stąd.
Zgodził się Teodor,
choć jego wzrok przez cały czas utkwiony był w koszyku lewitującym obok
dziewczyny. Zżerała go ciekawość, co w nim jest, ale wątpił, aby Hermiona
udzieliła mu tej informacji.
— Przyjdę do was za
pół godziny i wtedy pogadamy.
Nie czekając na
odpowiedź, Hermiona wyminęła chłopaków, kierując się do swojego pokoju. Już i
tak za długo tu zabawiła.
— Jak myślicie, co
ona ma w tym koszyku?
Zapytał w końcu
Teodor, któremu ta sprawa nie dawała spokoju.
— Nie wiem i
niewiele mnie to obchodzi.
Istotnie Dracona
nieszczególnie interesowała zawartość koszyka Riddle. Mieli na głowie większy
problem w postaci jego nieposłusznej właścicielki. W tym samym czasie Hermiona
dotarła do swojego pokoju. Od razu podeszła do kanapy i położyła na niej kosz,
otwierając go. Wąż wystawił łeb, rozglądając się podejrzliwie dookoła. Dopiero
po chwili zdecydował się wypełznąć na sofę, co umożliwiło Hermionie odstawienie
koszyka. Teraz wąż wyglądał jeszcze bardziej imponująco niż w lesie, ale o
dziwi Hermiona nie czuła nawet cienia lęku. Coś jej mówiła, że nie musi się
bać.
— Mogę obejrzeć
twoje rany?
Zapytała Hermiona,
mimo wszystko nie chcąc prowokować zwierzęcia. To jednak zdawało się już o
wiele spokojniejsze. Bez słowa rozciągnęło się w miarę możliwości, ukazując
zranione miejsca. Dziewczyna przyjrzała się im uważnie. Większość ran zdawała
się niegroźna, gdyż pazury hipogryfa jedynie naruszyły skórę, lecz inne nie
prezentowały się już tak dobrze, szczególnie że sączyła się z nich krew. Coś
takiego w Zakazanym Lesie z pewnością sprowadziłoby na zwierzę śmierć. Hermiona
liczyła, że to, co zamierza, pomoże wężowi, głównie dlatego, że nie za bardzo
wiedziała, jak się leczy tego typu rzeczy u takich stworzeń.
— Postaram się coś
z tym zrobić, zaczekaj tu.
Panna Riddle
podniosła się z ziemi i skierował do łazienki, gdzie trzymała wszystkie leki. W
szafce z nimi panował porządek, więc dość szybko odnalazła poszukiwaną Esencję
dyptamu. U ludzi sprawdzała się świetnie, dlatego liczyła, że tak też będzie w
tym przypadku. Gdy zabrała wszystko, wróciła do salonu, ponownie siadając przed
kanapą.
— Może piec.
Ostrzegała,
odkorkowując niewielką buteleczkę. Przysunęła dozownik do pierwszej rany i
wypuściła na nią kilka kropel. Wąż syknął, napinając całe ciało.
— Przepraszam, ale
inaczej nie da rady.
Hermiona wiedziała,
że ten sposób leczenia nie należy do najprzyjemniejszych, ale rana
błyskawicznie zaczęła się zabliźniać, co oznaczało, że dyptam działa. Wąż bez
słowa pokiwał łbem, zezwalając dziewczynie na dalsze leczenie, co ta uczyniła.
Zajęło jej to dłuższą chwilę, lecz w końcu skończyła. Zakorkowała buteleczkę i
odłożyła ją na stół, po czym ostrożnie pogłaskała węża.
— Gotowe.
Zwierzę pokiwało
głową, patrząc dziewczynie prosto w oczy.
— Dziękuję.
— Nie ma za co…
— Noctis.
— Miło mi,
Hermiona. Możesz tu mnie zostać, ile tylko będziesz chciała, a już na pewno,
póki nie dojdziesz do siebie.
— Dziękuję… za
wszystko.
Hermiona uśmiechnęła
się, nadal delikatnie gładząc ciało Noctis, która odprężyła się już zupełnie.
Nagle jednak kierowana dziwnym odruchem spojrzała na zegarek i zdała sobie
sprawę, że pięć minut temu powinna być u chłopaków.
— Wybacz, ale muszę
na chwilę wyjść. A i mam prośbę, nie wychodź z pokoju.
Powiedziała Hermiona,
po czym podniosła się z ziemi i opuściła sypialnie. Średnio uśmiechała jej się
wizyta u chłopaków, ale musieli się w końcu rozmówić. W pociągu do niczego nie
doszli, a tak jak teraz być nie mogło. Minęły zaledwie dwa dni, w których czasie
zdążyli się pokłócić kilka razy. Czekał ich cały rok, podczas którego zostali
na siebie skazani, więc albo się dogadają, albo nawzajem wykończą. Dotarcie pod
sąsiednich drzwi nie zajęło jej zbyt długo, dlatego już po chwili zapukała do
swoich sąsiadów.
— Proszę.
Nacisnęła na klamkę
i weszła do środka. Pokój był nieco mniejszy od jej, choć tu mieszkały trzy
osoby i królował szmaragdy oraz srebro i rzecz jasna jej sypialnia została
lepiej wyposażona. Tu nie znalazły się kominek, sofa z fotelami, czy też
garderoba. Cóż nie każdy ma za ojca Voldemorta. Na tę myśl skrzywiła się
nieznacznie, lecz na ziemie sprowadził ją głos Notta.
— Cześć, siadaj.
Hermiona spojrzała
w stronę łóżek, gdzie na jednym siedzieli Teodor wraz z Zabini, a na drugim
niemal leżał Draco.
— Dziękuję,
postoję.
Odpowiedziała
niemal natychmiast, stając między kolumnami obu łóżek. Przez chwilę w
pomieszczeniu zapanowała niezręczna cisza, którą w końcu przerwał Draco.
— A więc…
— Nie zaczyna się
zdania od „a więc”.
Wtrąciła od razu
Hermiona, przez co Draco spojrzał na nią wrogo.
— Serio będziesz
się teraz wykłócać o takie pierdoły?
— Tak, bo…
— Dość.
Uciął krótko
Teodor, zdając sobie sprawę, że ta dwójka dopiero się rozkręca. Na szczęście
oboje o dziwo posłusznie zamilkli, dzięki czemu Nott mógł kontynuować.
— Przejdźmy do
sedna sprawy. Hermiona, gdzie byłaś?
— Jeśli naprawdę
myślicie, że będę wam się spowiadać, to jesteście w błędzie.
— Ale…
Zaczął Zabini, lecz
Hermiona nie pozwoliła mu dojść do słowa.
— Wiem, macie mnie
pilnować, ale cholera jasna bez przesady. Nie możemy się jakoś dogadać?
Ostrzegam, nie dam wam się tłamsić, a możecie być pewni, że postawie na swoim.
Czyli jak będzie, dogadamy się, czy nawzajem uprzykrzamy sobie życie?
Panna Riddle była
już nieco poirytowana, dlatego postanowiła postawić sprawę jasno. Chłopaki
zamyślili się na chwilę, rozważając wszystkie za i przeciw. Zarówno Blaise, jak
i Draco nie byli przekonani do słów dziewczyny. Nim jednak zdążyli wyrazić
swoje zdanie, głos ponownie zabrał Nott.
— Dobra, możemy się
dogadać. Rano na pewno biegasz z Draconem, to nie podlega dyskusji.
Zabini spojrzał
zdziwiony na przyjaciela, gdyż Draco nie powiedział mu o swoim układzie z
Hermioną. Wiedział, że brunet się wkurzy i miał racje. Blaise’owi ani trochę
nie spodobało się takie rozwiązanie. Za dobrze znał Dracona, aby nie dostrzegać
w tym drugiego dna. Nie zdążył jednak zaprotestować, gdyż Teodor kontynuował
swój wywód.
— Chodzisz z nami
na posiłki i lekcje, a przynajmniej jesteś w pobliżu.
— Dobra, ale teraz
moje warunki. Popołudnia mam dla siebie i żeby było jasne, wychodzę sama.
— Tylko jeśli
powiesz nam, gdzie idziesz i o której wrócisz, inaczej nie ma mowy.
Draco i Blaise
spoglądali to na Teodora, to na Hermionę, przysłuchując się ich negocjacjom.
Oboje zdawali się zawzięci i zdeterminowani, więc na ten moment woleli się nie
wtrącać.
— I wtedy dacie
sobie spokój z zabawą w niańki na cały etat?
Zapytała po chwili
Hermiona, przeanalizowawszy zaproponowany układ. Z jednej strony nie odpowiadał
jej ani trochę, ale z drugiej, czy mogła liczyć na coś więcej? Szczerze w to
wątpiła. Musi brać, co dają i zyskać przy tym możliwie jak najwięcej.
— Chwila, czyli ty
się będziesz gdzieś włóczyć, a my mamy siedzieć i czekać, aż cię ktoś
zaatakuje?
Panna Riddle
spojrzała na Zabiniego jak na skończonego kretyna, czego ten najwyraźniej nie
dostrzegał.
— Czy ty się
przypadkiem za dużo filmów nie naoglądałeś?
— Czego?
— Nie ważne.
Westchnęła Hermiona,
przewracając oczami. Zapomniała, że ta trójka zakichanych arystokratów ma takie
pojęcie o mugolach jak Voldemort o empatii.
— Wiem!
Krzyknęła w końcu
dziewczyna, nagle doznając olśnienia. Ja mogła wcześniej o tym nie pomyśleć?
— Jutro dostarczę
wam coś, dzięki czemu w razie, gdyby ktoś mnie zaatakował, będziecie się mogli
bardzo szybko o tym dowiedzieć.
Wyjaśniła z
niekrytą dumą Hermiona, czekając na reakcje chłopaków. Skrycie liczyła na to,
że choć raz postąpią fair i się zgodzą, bo to, co wyprawiali teraz,
przechodziło ludzkie pojęcie. Poza tym tą walką nic nie osiągną. Ona będzie
robić swoje, oni się będą wściekać i tak w kółko. Najwyraźniej szczęście
sprzyjało pannie Riddle, gdyż Teodor zdawał się myśleć tak samo.
— Czyli umowa stoi.
Hermiona
uśmiechnęła się z wdzięcznością do Notta, na co ten odpowiedział jej tym samym.
Jak widać, panna Riddle wcale nie jest tak straszna, wystarczy odrobinę dobrej
woli i zrozumienia.
— Dzięki, w takim
razie do jutra.
Pożegnała się
krótko zadowolona z siebie Hermina, po czym opuściła pokój chłopaków. Teodor
również był usatysfakcjonowany takim obrotem sprawy. Jak widać, z każdej
sytuacji można znaleźć więcej niż jedno wyjście, wystarczy trochę pomyśleć.
Draco i Blaise zdawali się mieć nieco odmienne zdanie, przez co teraz patrzyli
oskarżycielsko na przyjaciela.
— Co?
Zapytał po chwili
Teodor, nie do końca wiedząc, o co tak właściwie chodzi jego współlokatorom.
Jakby nie patrzeć to właśnie udało im się mniej więcej rozwiązać problem
związany z pilnowaniem młodej Riddle, więc chyba powinni być zadowoleni.
— Nie można nas
było zapytać o zdanie co do tego układu?
— A coś ci w nim
nie pasuje, Diabeł?
— Owszem.
— W takim razie
zamieniam się w słuch.
Teodor już zdawał
się znudzony tą dyskusją, która tak na dobrą sprawę jeszcze się nawet porządnie
nie zaczęła. Dogadali się z Hermioną, więc po cholerę drążyć ten temat?
— Puszczanie jej w
samopas jest co najmniej durnym pomysłem.
— Będziemy
wiedzieć, gdzie jest i, czy coś jej grozi, więc jak dla mnie to nie jest
problem.
Tłumaczył spokojnie
Nott, choć podejrzewał, że to nie główny problem Zabiniego i nie pomylił się.
— A dlaczego niby
to Smok ma z nią biegać?
Może i to pytanie
zabrzmiało dziecinne, ale Blaise za długo znał przyjaciela, aby nie wiedzieć,
że ten coś kombinuje. Nie dość, że Hermiona sama w sobie była oporna, to
jeszcze teraz miał stracić kolejną szansę, aby się do niej zbliżyć. Ani trochę
mu się to nie spodobało. Przywykł do tego, że zawsze dostaje to, czego chce i
to zwykle bez trudu.
— O to raczej
powinieneś zapytać Smoka.
Co jak co, ale w to
Nott nie zamierzał się mieszać. Może ta dwójka nie do końca zdawała sobie z
tego sprawę, ale między nimi wytworzyło się coś na kształt rywalizacji. Blaise
nie ukrywał swojego zainteresowania panną Riddle, ale Draco miał ten problem,
że nawet sam przed sobą nie potrafił się do niego przyznać. Owszem był wobec
niej opryskliwy, a nawet wredny, ale Teodor zbyt dobrze go znał, aby nie
wiedzieć, co się za tym kryje. Zabini idąc za radą przyjaciele, spojrzał
wyczekująco na Dracona, który wzruszył jedynie ramionami.
— Jakoś tak wyszło.
— No to jakoś tak
ja mogę cię zastąpić.
— Bajeruj ją sobie
w dzień i przestań kombinować.
Draco podniósł się
z łóżka, kierując swoje kroki do łazienki. Mając do wyboru kąpiel i dyskusje z Zabinim,
zdecydowanie wolał to pierwsze. Mimo perspektywy wstawania bladym świtem nie
chciał rezygnować z biegania. Nie jego wina, że tak się potoczyły sprawy. Nie,
żeby mu było przykro, ale jednak. W końcu kto pierwszy ten lepszy. Poza tym
jakoś szczerze wątpił, aby starania Blaise’a przyniosły jakiekolwiek rezultaty.
Zabiniemu niczego nie brakowało, a dziewczyny latały za nim na każdym kroku,
ale tu chodziło o Riddle. Blaise myślał zbyt prostoliniowo, nie zagłębiając się
w psychikę poszczególnych przedstawicielek płci pięknej. Jego zdaniem do
zdobycia dziewczyny wystarczyło zainteresowanie, komplementy, poświęcanie jej
uwagi i prędzej, czy później będą efekty. W większości przypadków to działało,
ale Hermiona z pewnością nie zaliczała się do tej grupy. Dopuszczała do siebie
nielicznych i tak trzymając ich na dystans. W życiu nie widział jej z
chłopakiem, poza Łasicą i Bliznowatym, ale oni się przyjaźnili. „Salazarze, o czym ja w ogóle myślę?”, zganił się w
myślach Draco, wchodząc do wcześniej napełnionej wodą wanny. Zdecydowanie za
dużo uwagi poświęcał Riddle. Bezczelnie zaprzątała jego myśli wbrew jego woli.
W wakacje jakoś sobie z tym radził, ale od pamiętnego trzydziestego pierwszego
sierpnia kompletnie stracił kontrolę. Miał nadzieję, że szybko mu to przejdzie,
bo w przeciwnym razie zwariuje albo stanie się coś o wiele gorszego, o czym
wolał nawet nie myśleć.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona
przeciągnęła się na łóżku, ostatecznie wybudzając się ze snu. Nie miała
problemów ze wczesnym wstawaniem, bo funkcjonowała tak niemal od zawsze. Nie
sypiała zbyt dobrze, więc po co to przedłużać. Nie ociągając się, zeszła z
łóżka, ścieląc je od razu. Swoje kroki skierowała do garderoby, po drodze
zerkając na kanapę, gdzie leżała Noctis. Wąż czuł się już o wiele lepiej,
szczególnie że wczoraj na jej prośbę Błyskotka przyniosła dla niego kilka
myszy. Polowanie na razie nie wchodziło w grę, więc Noctis musiała się
zadowolić tym, co przyniosła dla niej skrzatka. Wczoraj sporo rozmawiały i
panna Riddle z czystym sumieniem mogła przyznać, że jej gość to naprawdę
niezwykła istota. Już dawno tak dobrze jej się z nikim nie rozmawiało.
Przyjaciół straciła, a nowych szukać nie zamierzała. Były jeszcze jej niańki,
ale o nich wolała nie myśleć. Zabini najzwyczajniej w świecie ją denerwował. Jego
namolność bywała naprawdę uciążliwa, tak samo jak dziwne spojrzenia, którymi ją
zaszczycał. Notta po prostu tolerowała. Chłopak chyba jako jedyny myślał
realnie i z nim jakoś dało się dogadać. I oczywiście wielki guru Draco Malfoy,
z którym za chwilę będzie musiała się użerać. Nikt tak jak on nie potrafił
wyprowadzić jej z równowagi. Jedyne, co w nim ceniła to szczerość. Nie kłamał,
nie udawał, był autentyczny, co dla niej aktualnie stanowiło rzadkość. Ludzie
albo się jej bali, albo starali się na siłę przypodobać. A taki Malfoy w swoim
chamstwie i arogancji przynajmniej był szczery. Choć za żadne skarby by się do
tego nie przyznała, na balu zaimponował jej swoim zachowanie i to nawet bardzo. „Koniec myślenie o Malfoyu!”, zganiała się w myślach, wchodząc do
łazienki. Przebrała się we wcześniej zabrany rzeczy i związała włosy w wysoki kucyk. Jeszcze tylko zęby i będzie
gotowa. W momencie, gdy opuszczała łazienkę, usłyszała pukanie do drzwi.
Wiedziała kto to, ale skrycie liczyła, że się myli. Nadzieja jednak prysła, gdy
otworzyła drzwi. Przed nią stał wyrośnięty blondyn w czarnej bokserce i
długich, granatowych dresach. Nie podlegało dyskusji, że Draco jest naprawdę
dobrze zbudowany, lecz Hermiona nie dała zamydlić sobie oczu jego rzekomą
urodą. Nie oceniała ludzi po pozorach, a tym bardziej wyglądzie.
— Już miałam
nadzieję, że wymiękniesz.
Zaczęła Hermiona,
wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi. Wolała, żeby Malfoy nie zobaczył
Noctis, która dla normalnego człowieka nie była niczym innym jak zagrożeniem.
— Mała, ty chyba
nie wiesz, z kim rozmawiasz. Ja nigdy nie wymiękam.
— Mówiłam ci, że
masz tak do mnie nie mówić.
— Nie przypominam
sobie.
Draco uśmiechnął
się łobuzersko, widząc oburzenie Riddle. Od razu poprawił mu się humor po tej
koszmarnej pobudce. Nie należał do wariatów zrywających się skoro świt, ale z
drugiej strony trochę ruchu mu się przyda. Niedługo eliminacje do drużyny i
choć był pewny, że dostanie się do pierwszego składu, formę mieć musiał.
— Chodźmy już
lepiej.
Zrezygnowana
Hermiona zaniechała dalszej kłótni i skierowała się w stronę wyjścia z salonu.
Do tego prymitywa i tak nic nie dociera, więc po co sobie strzępić język? Draco
bez słowa ruszył za nią, a z jego twarzy nie znikał uśmiech. Nie odzywali się,
gdyż było to zbędne. Dopiero gdy opuścili mury zamku, ciszę przerwała Hermiona.
— Tu zaczynamy i
kończymy za godzinę. Jak musisz, biegnij za mną, jak nie, co w sumie byłoby mi
na rękę, rób, co chcesz.
— Tak łatwo się
mnie nie pozbędziesz.
Stwierdził Draco,
obserwując rozciągająca się dziewczynę. Trwało to stosunkowo krótko, gdyż
Hermiona już po chwili wyprostowała się i zaczęła biec. Draco bezzwłocznie
ruszył za nią. Biegli ramię w ramię, skupiając się na swoim oddechu, no
przynajmniej Hermiona.
— Od dawana tak
biegasz?
— Od trzech lata, a
teraz nie gadaj.
Ucięła krótko panna
Riddle, nieco przyspieszając. Skoro już Malfoy musiał tu być, to niech się
przynajmniej nie odzywa. Ten bieg miał na celu wyciszenie jej przed bez
wątpienia ciężkim dniem, a nie denerwowania się z powodu jaśnie pana
arystokraty. Draco, nawet jeśli tego nie rozumiał, zamilknął. Początkowo bieg
nie sprawiał mu najmniejszego problemu, ale po ponad pół godziny dość szybkiego
tempa poczuł, jak jego mięśnie zaczynają protestować. Nie dał jednak nic po
sobie poznać. Pokazanie słabości byłoby skazą na jego honorze, a do tego
dopuścić nie mógł. Teraz wychodziły dwa miesiące niemal całkowitego lenistwa,
podczas których ograniczał się jedynie do sporadycznych ćwiczeń. No ale cóż,
bez wątpienia te maratony z Riddle bardzo szybko pomogą mu odzyskać formę.
Biegli aktualnie obok jeziora, w którym odbijało się wschodzące słońce. Draco
nie pamiętał, kiedy po raz ostatni widział je tak nisko na horyzoncie. Zdał
sobie sprawę, że teraz będzie miał ku temu okazję codziennie, co o dziwo nawet
mu się podobało. Senność, którą zwykle odczuwał o tej porze, już dawno odeszła
w niepamięć, a wręcz czuł się bardziej wypoczęty niż po spaniu do południa.
Gdyby jeszcze wszystko go nie bolało, byłoby idealnie. W końcu jednak z ulgą
stwierdził, że Hermiona kieruje się w stronę zamku. On nie miał pojęcia, ile
minęło od startu, gdyż czas nieco mu się dłużył, ale ona orientowała się doskonale,
dlatego chwilę przed szóstą oboje zatrzymali się przed wejściem do szkoły.
Draco od razu oparł dłonie o uda, pochylając się do przodu. Jego serce wybijało
szaleńczy rytm, a sam blondyn starał się uspokoić oddech. Hermiona za to po
prostu stała, ocierając pot z czoła. Czuła się o niebo lepiej, zresztą jak
zwykle po takim biegu. Jej organizm również był do tego przyzwyczajony, dlatego
już po chwili uspokoiła zarówno swój oddech, jak i bicie serca.
— Ktoś tu się chyba
zmęczył.
Zapytała nadal
dyszącego Dracona. Chłopak podniósł na nią wzrok i z miłym zaskoczeniem stwierdził,
że na jej ustach gości przyjazny uśmiech. Jak widać, Riddle zmęczona jest nieco
łagodniejsza.
— Wydaje ci się.
Stwierdził, siląc
się na nonszalancje Draco, w końcu się prostując. Hermiona spojrzała na niego z
politowanie, ale bez cienia złośliwości.
— Nie sądzę.
— I tak jestem
szybszy.
— Może, ale na
dłuższym dystansie nie masz ze mną szans.
— Żebyś się nie
zdziwiła, Riddle.
O dziwo nie zaczęli
się kłócić, tylko w miarę normalnie rozmawiali o bieganiu. To był bezpieczny
temat, a oboje nieszczególnie mieli ochotę na sprzeczki. Tak też dotarli do
lochów. Draco podał hasło, po czym oboje weszli do salonu. Zatrzymali się
dopiero przy pokoju Ślizgonów, gdzie zapadła chwilowa cisza, którą przerwał Draco.
— No to na razie,
mała.
Nie mógł się
powstrzymać, żeby tego nie powiedzieć. Przy nim naprawdę była mała, a do tego
tak słodko się złościła. „Salazarze, ja to
naprawdę pomyślałem?”, zapytał z niedowierzaniem Draco, nie dając jednak nic po sobie
poznać.
— A już myślałam,
że potrafisz być znośny.
Hermiona pokręciła
z dezaprobatą głową, kierując się do swojej sypialni.
— Potrafię,
przekonasz się.
— To groźba?
Odwróciła głowę w
stronę Dracona, trzymając już rękę na klamce.
— Raczej obietnica,
mała.
Puścił jej jeszcze
tylko oczko i zniknął za drzwiami dormitorium. Z pewnością mógłby przywyknąć do
Riddle, która nie jest denerwującą złośnicą.
Witam.
Niespodzianka!
Jak mniemam nikt się mnie tu dzisiaj nie spodziewał, a jednak. Uznałam, że
warto wykorzystać chwilę wolnego i skończyć rozdział, szczególnie że na jutro
mam już plany i oto jest. Powtarzam to niemal pod każdą notką, ale jestem z
niego bardzo zadowolona, dlatego mam nadzieję, że wy również. Jeśli chcecie
zobaczyć jak wygląda Noctis zapraszam do zakładki Bohaterowie.
Laf
Ojoj! Ale niespodzinka!
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo się cieszę <3
A teraz lecę czyyytaaać!!! :D
Fantastyczny rozdział <3 I bardzo fajna niespodzianka :) Życzę weny i czekam nn ;) Z
OdpowiedzUsuńale zaskoczenie :3 hermiona ma zwierzątko ale super! a do tego Draco jak zawsze perfekcyjny :D haha i zambini zazdrosny masakra dobrze że się już dogadują :D czekam na kolejny świetny rozdział pozdrawiam i całuję <3
OdpowiedzUsuńZabini jest wyjątkowo irytujący w tym opowiadaniu, a jego pretensje do Smoczka o jego bieganie z Ridlle było super :D
OdpowiedzUsuńNott jest bardzo fajny i fajnie dogaduje się z Mionką, a w dodatku jej nowe zwierzątko jest cudowne :D Jak ja kocham węże :)
Pozdrawiam i weny życzę :)
PS. Zapraszam na nie-oceniaj-po-pozorach-drmione-blogspot.com
"Podał hasło" - savoir vivre w Hogwarcie, gdzie drzwi mężczyzna otwierać nie musi :)
OdpowiedzUsuńKocham Cię po prostu *.*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Uważam tak jak Draco; Hermiona jest super, kiedy nie jest ,,denerwującą złośnicą". Dziękuje, że dodała rozdział już dzisiaj :) Super niespodzianka na zakończenie dnia :3
Ann
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńJak się ciesze, że tak szybko dodałaś, bo mnie już ciekowość rozsadzała od środka ;)
Noctis bardzo fajnie wygląda.
Jak ja kocham gdy Draco i Hermiona soboe tak nawzajem dokuczają <3
Pozdrawiam i weny życzę Tonks :*
czy-to-jest-milosc.blogspot.com
PS Czy nowy rozdział będzie w piątek (lub sobotę), czy dopiero za tydzień?
Z tydzień, ten po prostu dodałam wcześniej, ale nadal trzymam się dodawania raz w tygodniu.
UsuńNo na reszcie. :) Już nie mogłam się doczekać. Zaskoczyłaś mnie z tym wężem. Na początku myślałam, że to Nagini.
OdpowiedzUsuńBieganie z Malfoy'em udane. Teraz czekam, aż w końcu połączy ich jakieś uczucie.
Śmietana. :*
Hejoo~
OdpowiedzUsuńJestem nową czytelniczką i muszę Ci powiedzieć, że bardzo podoba mi się Twój styl pisania ^-^ poprzednie rozdziały pożarłam dzisiaj bo aż tak mnie wciągneło ;) baaaardzo podoba mi się pomysł z wężem, oby dalej i weny!
Zocha i jej Smoki <3
Ale niespodzianka!
OdpowiedzUsuńA Noctris (?) jest cudowna. :3
Draco w sumie też, węże i dranie- kocham!
Rozdział bardzo mi się podobał!
Czekam na więcej. :)
Noctis, z łaciny noc :)
Usuńświetny rozdział, tylko dlaczego tak szybko się skończył? czuję niedosyt i chcę więcej.... ślicznotka z tej noctis... chciałabym zobaczyć reakcję chłopaków jak zobaczą maskotkę hermiony :) czekam z niecierpliwością na kolejny post, twoje opowiadanie mnie uzależnia :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Nieco mnie zaskoczyłaś z tym wężem, ale jak mniemam ta część będzie potrzebna w dalszym rozwoju akcji ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. ;)
Pozdrawiam
To sobie Hermiona znalazła zwierzątko :D
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział, czekam na kolejny ♥
Świetny pomysł z wężem i ogólnie super rozdział. Blaise znów mnie irytuje, z kolei Dracona lubię coraz bardziej :) czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńWchodze i patrze nowy rozdiał dzień wcześniej :) miła niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńFajnie mieć takiego węża xD
Pomysł z porannym bieganiem jest rewelacyjny.. Ciekawe co wyniknie z czasem :p
Rozdział jak zawsze super czekam na następny :)
Weny życze
Esia:**
Jak zwykle interesująco ;)
OdpowiedzUsuńCzyżby Hermiona znalazłam nowego przyjaciela?
Ciekawi mnie czy Diabeł ze Smokiem będą otwarcie rywalizować o Mione ! ;D
Pozdrawiam ;)
Cudowny <3 podoba mi sie twoje opowiadanie jest boskie pozdrawiam Angel
OdpowiedzUsuńKocham♡♡♡
OdpowiedzUsuńTego się kompletnie nie spodziewałam, zaglądam dzisiaj (piątek) i co widzę? Że on był już w czwartek :D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału:
-Hermiś uratowała jakiegoś węża w Zakazanym Lesie przed wściekłym hipogryfem? Nie no, spoko, czemu nie
-coś czuję, że polubię Notta, nie irytuje wszystkich dookoła (Malfoy) i nie stara się na siłę spodobać innym (Zabini)
-co takiego wymyśliła Hermiona? Pierwsze co mi przyszło na myśl to Mapa Huncwotów, drugie dwukierunkowe lusterka, ale raczej mapa się nie nada, bo Hermiona jest pokłócona z Harrym, a lusterka nie są łatwo dostępne
No nic, pozostało mi tylko poczekać na przyszły rozdział
Pozdrawiam,
Cassie :)
Bardzo ciekawy rozdział. Fajnie, że wyszedł tak szybko, choć się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z postacią węża. Od razu polubiłam Noctis, ale już tak mam, jeśli chodzi o zwierzęta. W końcu Hermiona będzie mogła komuś zaufać przy jej obawach do ludzi.
Draco jest uroczy z tymi jego złośliwościami. Mam tylko nadzieję, że razem z Hermioną nie będą sobie za bardzo skakać do gardeł na tych biegach, choć na razie jest spokojnie.
Jestem ciekawa, czy będą latały iskry między Diabłem a Smokiem, bo nie zapowiada się, żeby któryś z nich (czyli raczej Blaise) zrezygnował w najbliższym czasie z Riddle.
Czekam na następny rozdział.
:-D
świetny rozdział!! :D
OdpowiedzUsuńbardzo fajny pomysł z wężem :3 mam nadzieję, ze Hermiona zatrzyma Noktis (a w każdym razie, że nie będie tak, że wąż wyzdrowieje i pójdzie w siną dal xD)
a Draco się wyrabia ;) i na prawdę lubię Notta - mógłby się zaprzyjaźnić z Hermioną :>
Pozdrawiam :3
Hm..mam trochę mieszane uczucia :C La fin de la vie bardziej mi się podobał. Mogłabym powiedzieć, że był bardziej ciekawy- trochę dziwne, bo był trochę mógłby ktoś powiedzieć banalny- jeden "motyw" ..." ale on nie może się naprawdę zakochać w szlamie" ,ale ten jest taki .. bardziej "pospolity" szkoda, że Ginny znów nie jest przyjaciółką Miony, żałuje, że Diabeł jest taki- ale to tylko Twój pomysł i możesz z nim robić co chcesz. Dopisujesz trochę znaną bajeczkę- była molestowana i się tnie. Może chcesz zwrócić jakoś na to uwagę...może i coś z tego wyjdzie :C Jak dla mnie akcja jest po prostu teraz zbyt przywidywalna, chociaż raczej rozwiniesz wątek z wężem :C
OdpowiedzUsuńsmerfetka ^^
Jest nowy rozdział ! :) Bardzo fajny ,taki ... lekki :) Miona ma węża ? fajny zwierzak :D uu Zabini i Malfoy wyczuwam sporą rywalizacje :p Nott.. uf jak dobrze , że on jeszcze jest , bo czuje ,że pozabijali by się z Riddle :D Pozdrowienia i życzę dużo weny !
OdpowiedzUsuńświetny rozdział i strasznie podoba mi się motyw z wężem, w jakimś sensie Hermiona staje się podobna do swojego ojca :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://slady-cieni-dramione.blogspot.com/ przy okazji zapraszam do mnie :)
Jejuuu, kocham !! Noctis genialne, już czekam na to co dalej będzie z nią, na dodatek świetne imię !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki <3
I like it! Piękne :3
OdpowiedzUsuńSuperrrr bardzo mi sie podoba
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział! Ciekawe jak zareagują chłopaki na wieść o tym, że Hermiona ma węża :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
dramione-common-dreams.blogspot.com
Hermiona wężoustna? Świetnie to wymyśliłaś, coraz ciekawiej się robi. Draco zaczyna coraz więcej myśleć o Hermionie? Robi się jeszcze ciekawiej, nie wytrzymam do następnego rozdziału. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
Super rozdział :) Bardzo podoba mi się pomysł z Noctis ;) Jaki ojciec taka córka ;) u nich to chyba będzie rodzinne, że zamiast pieska lub kotka będą mieli węże ;) Bardzo podobał mi się wspólny trening Draco i Hermiony ;) Nie mogę doczekać się następnych ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam:)
Maggie Z.
Naprawdę powinnaś być zadowolona z tego rozdziału :* I Teodor i Draco i Blaise naprawdę bardzo sympatycznie w tym rozdziale jest :) Czekam na następny :D Życzę weny :* ~ Klaudia
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo sympatyczny.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym, że ofiarą z Zakazanego Lasu okazał się być wąż, a do tego wszystkiego Hermiona, która najzwyczajniej w świecie sobie z nim rozmawia. Zastanawia mnie, jaką tajemnicę skrywa Noctis, bo nie wierzę, żeby była sobie od takim zwykłym wężem.
Pójście na kompromis było chyba najlepszym rozwiązaniem, na jakie mogła zdobyć się cała czwórka. Wyczuwam zgrzyt między Zabinim, a Malfoy'em, może być między nimi krucho, jednak sądzę, że będzie to najlepszy sprawdzian dla ich przyjaźni. Każdy wie, że Blaise ma na celu tylko 'wyrwanie' Hermiony, natomiast Draco to już inna kwestia, nawet jeśli sam jeszcze tego nie wie. Widać pomiędzy nimi pewne zrozumienie, jakąś więź, nawet jeśli oni sami jeszcze jej nie odkryli. Poza tym myślę, że to wspólne bieganie znacznie ich do siebie zbliży. No i rzecz jasna zgadzam się ze zdaniem Draco, że dopóki Riddle nie ciska piorunami we wszystkie strony, jest całkiem spoko. Nie, żebym jej nie lubiła, ale czasem jej drażliwość i złość na prawie wszystko, co się rusza, bywa irytująca. Okej, rozumiem, że może nie czuć się komfortowo w całej tej maskaradzie, bo całe jej dotychczasowe życie obróciło się o 180 stopni, ale ci Ślizgoni, tak samo jak i ona, nie mieli na to żadnego wpływu.
Plus nadal intryguje mnie sprawa z misją, jaką mają wykonać Hermiona i Draco.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
Ściskam,
Silje.
PS: Zapraszam również do siebie, bo pojawiła się kolejna część. :)
Świetne! Naprawdę zaciekawiła mnie twórczość i charakter pisania ;) Mam nadzieje że kolejny rozdział nie za długo :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;3
http://war-of-love-and-life.blogspot.com/
Nie łatwo pisze się komentarz z kotem na ręce, ale daję radę! :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudny, Hermiona ma nowego pupila zamiast kota?;)
-------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
W większości ff Zabini jest spoko gościem, jednak u Ciebie jest mega irytujący. Nie dziwię się Hermionie sama najchętniej bym go walnęła. Rozdział dobry, ale mało było (jak dla mnie) kłótni głównych bohaterów (które wychodzą Ci wybitnie).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
Wąż tak bardzo dopasowany do 'nowej' Hermiony :). Szalenie ciekawi mnie, jak zareagują chłopcy na wieść o nowej znajomej Riddle :D. Wspólny trening - jak najbardziej na plus! Draco taki nieszkodliwy i nawet Mionka nie była za bardzo cięta na niego. Ładnie, ładnie ... No i 10 punktów dla Slytherinu za życiową postawę Nott'a. Najnormalniejszy Ślizgon, jakiego widział Hogwart.
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na kontynuację :).
Życzę dużo weny i pozdrawiam,
Invisible.
Rozdzia bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńPomysł z wprowadzeniem zwierzątka dla Herm świetny, ciekawe co to bedzie gdy sie to rozniesie po Hogwarcie ;) I ciekawe co jeszcze Mionka odziedziczyła po tatusiu ;)
Osoba Teo jest jak na razie cudowna, bardzo mi się podoba jego charakter, no ale ktos w końcu musi być tym rozważnym wśród Ślizgonów...
Już nie mogę doczekać sę kolejnego rozdziału ;)
Pozdrawiam
Boskie!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!
Niektóre akcje przypominają mi mnie i moich znajomych hahabah xD
Co raz bardziej mi się podoba!
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
Bardzo miły i lekki rozdział:) Już widzę miny ochroniarzy, gdy zobaczą wielgachnego węża w pokoju Riddl'e ;D Jak tak czytam to Twoje opowiadanie, to aż mi się zachciewa biegać (co jest wprost nieprawdopodobne, bo nienawidzę biegać!) ;) Życzę dalszej weny i czekam na dalszy bieg wydarzeń :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dimi
halfofdim.blogspot.com
Super
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Weny
Kobieto przez Ciebie nie śpię o 3 w nocy, a jutro mam mnóstwo roboty :D jesteś genialna. Czyta się lekko i jak normalną książkę. Sama trochę piszę więc umiem, że tak powiem docenić Twoją pracę. Teraz idę spać, ale jutro czuję, że również czeka mnie nieprzespana noc żeby to dokończyć i zabrać się za kolejne :D
OdpowiedzUsuńDziękuje za coś tak pięknego. <3
Extra rozdział. :)
OdpowiedzUsuńHermiona, potomkini Slytherina
OdpowiedzUsuńAle fajnie :D
I słodkie sprzeczki. *.*
Nikolette
Łoooooo... Noctis to genialny pomysł :) W końcu Voldek ma Nagini :3333 Może sie dzięki niej choć troszkę dogadają ??
OdpowiedzUsuńChoć w sumie nie.. Voldek to Voldek.. nie będzie milutkim tatuśkiem... ciekawe co dalej z wężem będzie ^^
/Kasia
Hermiona i wąż ??? Co jak co ale tym to mnie zbilas z tropu xd no i wspólne bieganie coś tam już zaczyna kiełkować 😍
OdpowiedzUsuńCześć! ;) No proszę fajnego pupila znalazła sobie Hermiona ;) Wydaje mi się, że Teodor jest jedynym głosem rozsądku w tym ślizgońskim trio. I gdyby nie to, że uwielbiam Draco to bym go shipowała z Hermioną! ;) A Blaise powinien dać sobie spokój.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!