Wszędzie jest
ciemno, zapadł już zmrok, a światło w pokoju jest zgaszone. Siedzę w kącie,
tuląc do siebie pluszowego misia. Po moich policzkach cienkimi strumieniami
spływają łzy. Czemu to się dzieje? Dlaczego te głosy nie mogą ucichnąć? Podciągam
kolana pod brodę i zatykam uszy, ale to na niewiele się zdaje. Ciągle je
słyszę, te same dźwięki, to samo piekło każdego dnia. Jak mam sobie z tym
poradzić? Co mam zrobić, aby to zniknęło? Znowu wszystko zepsułam, starałam
się, ale to na nic. Zasłużyłam na to, nic nie dzieje się tak po prostu. Jestem
beznadziejna. Chcę się zmienić, ale nie potrafię. Natury nie da się oszukać.
Wplatam palce we włosy, ciągnąc za nie z całej siły. Każdy ból jest lepszy od
tego, co czuję w środku.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona podniosła
się do pozycji siedzącej, gwałtownie łapiąc oddech. „To sen, kolejny chory koszmar. To
nie dzieje się naprawdę”. Mimo takich myśli zaczęła się gorączkowo
rozglądać po pokoju, jakby czegoś szukając. W kominku płonął ogień, dzięki
któremu panował tu przyjemny półmrok. Dopiero po chwili w pełni uświadomiła
sobie, gdzie jest i co się stało. Przetarła mokrą od potu i łez twarz dłońmi,
starając się uspokoić oddech. Jej głowę rozsadzał tępy ból, spowodowany
natłokiem myśli. Musi się uspokoić. Nic się nie dzieje, jest bezpieczna. Nagle
jednak poczuła, jak coś ociera się o jej dłoń. Błyskawicznie spojrzała w tym
kierunku, ale jak się okazało to tylko zaniepokojona Noctis, która wpełzła na
łóżko. Mimo iż dzisiaj był piątek, a ona doszedł już do siebie, nie opuściła
Hermiony. Obie w ciągu tych kilku dni zdążyły się do siebie przyzwyczaić,
dlatego Noctis postanowiła zamieszkać z panną Riddle. W pokoju przez przypadek
odnalazły tunel, który przypominała mugolską wentylacje, choć z pewnością nie
takie było jego pierwotne przeznaczenie. Dzięki niemu Noctis bez trudu mogła wychodzić
na zewnątrz i polować. Zawsze jednak wracała, co niezmiernie cieszyło Hermionę,
ponieważ stała się dla niej wsparciem, którego naprawdę potrzebowała. Ten
tydzień nie należał do łatwych, choć dziewczyna już nieco lepiej znosiła te
wszystkie spojrzenia, szepty, a nawet narzucanie się, szczególnie ze strony
niektórych Ślizgonów. Rozmowy z nową przyjaciółką, a nawet sama jej obecność
pozwalały jej się od tego odciąć.
— Wszystko dobrze?
Wysyczała Noctis,
uważnie przyglądając się dziewczynie. Mimo swojej krótkiej obecności tutaj była
już świadkiem czegoś takiego. Hermiona bardzo często miotała się po łóżku,
mamrocząc pod nosem coś niezrozumiałego. Pytana o powód nie chciała o tym
mówić, dlatego Noctis nie naciskała.
— Tak, to tylko zły
sen.
Odpowiedziała już
nieco spokojniejsza Hermiona, gładząc Noctis po łbie. Nie czuła przed nią nawet
cienia lęku, choć liczyła sobie ponad dwa metry długości i była naprawdę
niebezpieczne, ale rzecz jasna nie dla niej. Zresztą inni uczniowie również nie
mieli się czego obawiać. Hermiona uprzedziła Noctis, że nikt nie może jej tu
zobaczyć, bo w przeciwnym razie mogłyby mieć poważne problemy. Ta zdawała się
to doskonale rozumieć, dlatego ograniczała się do przebywania w dormitorium.
Hermiona spojrzała na zegarek, który wskazywał czwartą rano. Spać już z pewnością
nie pójdzie, więc ostatecznie postanowiła zwlec się z łóżka. Aby czymś się
zająć, sięgnęła po książkę, którą niedawno zaczęła czytać. Zabrała ją z domu,
licząc, że znajdzie tu jakieś informacje na temat Księgi Ludzi Lasu. Na razie
jeszcze nie zaczęli z Malfoyem swego zadania. Po dłuższym zastanowieniu
Hermiona doszła do wniosku, że nie mogą tak od razu wziąć się do pracy, nie
wzbudzając przy tym podejrzeń. Minął jednak tydzień, więc od poniedziałku muszą
zacząć coś robić. Sprawę nieco ułatwiał fakt, że przed pierwszą lekcją
Eliksirów dość ostro pokłóciła się z Draconem, co niestety musiał usłyszeć
Snape i w ramach kary zmusił ich do wspólnego siedzenia. Nie pomogły prośby,
groźby, nic. Codziennie co najmniej na jednej lekcji musiała siedzieć z Malfoyem.
Łapała się nawet na tym, że od czasu do czasu są w stanie w miarę normalnie
porozmawiać. Na ogół jednak siedziała z Dafne, która oddzielona od Tracey i
Pansy okazała się całkiem w porządku. Nie mówiła zbyt wiele, ale to jej akurat
nie przeszkadzało. Siedziała tak z otwartą książką, chociaż w istocie
wpatrywała się w ogień i rozmyślała o głupotach, gdy nagle na ziemie
sprowadziło ją pukanie do drzwi.
— Cholera jasna.
Zaklęła pod nosem,
zrywając się z kanapy. Zegar wskazywał piątą, co oznaczało, że powinna być
gotowa, a nie siedzieć na kanapie w piżamie. Pospiesznie podeszła do drzwi i
uchyliła je nieco.
— Daj mi chwilę,
zaraz będę gotowa.
Oznajmiła, nie
dając Draconowi dojść do słowa, po czym zamknęła mu drzwi przed nosem. Ten
uśmiechnął się tylko, zdając sobie sprawę, że panna Riddle ma mały poślizg. „Chyba muszę to zapisać w
kalendarzu… jak go sobie kupię”. Nie mając nic lepszego do roboty, Draco
oparł się o ścianę i czekał. Aż dziw, że Riddle ma opóźnienie. Zwykle niemal
natychmiast otwierała mu drzwi już zwarta i gotowa. W ogóle coraz bardziej
utwierdzał się w przekonaniu, że Hermiona jest stuprocentową perfekcjonistką.
Cokolwiek by nie robiła, musiała to robić najlepiej, jak tylko potrafiła.
Podczas gdy większość wylegiwała się w salonie, ignorując fakt, że liczba
zaległych prac domowych osiąga gigantyczne rozmiary, ona wszystko odrabiała na
bieżąco, ucząc się codziennie po blisko trzy godziny. Nie mógł tego pojąć, a
gdy pytał ją o to, kończyło się wykładem o systematyczności i lekceważeniu
szkoły. Draco i tak wiedział swoje, mimo iż nie raz zarywał nockę, a nawet
dwie, żeby nadrobić zaległości. No ale przynajmniej nie marnował czasu, który
mógł spędzić z przyjaciółmi na ślęczenie przy książkach. Tu jednak pojawiał się
problem, bo Hermiona nie miała przyjaciół. Te Gryfońkie szuje, którym niegdyś
służyła za maszynę do odrabiania bądź sprawdzania prac domowych, kompletnie się
od niej odwróciły, a większość najchętniej pozbyłaby się jej z tego zamku.
Jednak największy odsetek uczniów tej szkoły stanowiły osoby drżące na sam
widok panny Riddle, co dla niego podchodziło pod absurd. Ta dziewczyna miała
tyle z okrutnego tyrana, co on z trolla. Większość Ślizgonów również szybko
zdała sobie z tego sprawę, co zaowocowało tym, że na każdym kroku starali się
jej przypodobać. Rzecz jasna poza nim, Nottem, Greengrass, Parkinson i Davis.
Choć w przypadku dwóch ostatnich sprawa wyglądała nieco inaczej. Ślizgonki jawnie
okazywały swoją niechęć do Hermiony, drwiąc z niej przy każdej możliwej okazji.
Riddle najczęściej starała się je ignorować, ale i jej czasami nerwy puszczały.
Draco nie rozumiał ich zachowania, szczególnie że Dafne zdawała się pozostawać
bezstronna. Nawet gdy Riddle była jeszcze Granger, nie pastwiły się nad nią do
tego stopnia, więc po jaką cholerę robiły to teraz? Wolał się w to jednak nie
zagłębiać. To nie jego problem z kim Riddle ma na pieńku. Rozmyślania Dracona przerwało
pojawianie się tym razem gotowej Hermiony.
— Czyżby
księżniczka zaspała?
Zadrwił, za co
został obdarzony spojrzeniem godnym bazyliszka.
— Nie twoja sprawa,
idziemy.
Draco zaśmiał się
krótki, co Hermiona zignorowała, po czym oboje ruszyli do wyjścia. Godzina na
błoniach minęła im zaskakująco szybko. Nawet się nie obejrzeli, kiedy znowu
byli w swoich pokojach. Draco zdziwił się, gdy zastał swoich przyjaciół na
nogach. Zwykle dopiero gdy sam zdążył się ogarnąć, zabierał się za ich
budzenie, a tu taka niespodzianka.
— Smoku, zabij go,
bo jak nie to ja to zrobię.
Jęknął Nott, gdy
tylko zobaczył przyjaciela. Jeszcze chwila, a tu zwariuje.
— Co się znowu
dzieje?
Zapytał znudzonym
głosem Draco, nalewając sobie szklankę wody ze stojącego na biurku dzbanka.
Nieszczególnie interesował go powód załamania nerwowego Notta, ale co mu
szkodzi zapytać.
— Zabiniemu padło
na mózg. Niech Hermiona da mu w końcu kosza, bo jak nie to ja go wykończę.
Temat panny Riddle
był wałkowany w ich pokoju niemal bez przerwy, głównie przez Blaise’a, który
zachodził w głowę, jak to możliwe, że Hermiona pozostaje niewzruszona na jego
starania. Nie, żeby go to zniechęcało, nadal ostawał przy swoim, uparcie
twierdząc, że wie, co robi. Draco nauczył się to ignorować, choć podczas
przedstawiania przez Zabiniego kolejnego genialnego planu zwykle się gdzieś
ulatniał. Poza tym on już wiedział, jak to wszystko się skończy – Diabeł nic
nie osiągnie, a tylko zniechęci do siebie Riddle. Przez ostatni tydzień
zauważył, że gdy ktoś zaczynał wykazywać nadmierne zainteresowanie jej osobą,
włączała coś na kształt mechanizmu obronnego. Chyba dlatego najlepiej z ich
trójki tolerowała Notta. Teodor nigdy nie był ciekawski, a nawet jeśli starał
się tego nie okazywać. Jeśli już rozmawiał z Hermioną to na neutralne tematy, absolutnie
się nie narzucając. W jego przypadku sytuacja wyglądała nieco gorzej, głównie
dlatego, że nie raz doprowadzał ją do białej gorączki, choć mimo to widział, że
jest minimalny postęp. Nie uprzykrzali sobie życia do tego stopnia co kiedyś,
co bez wątpienia można było uznać za sukces. Draco doszedł do wniosku, że jeśli
chce poznać Riddle, potrzebuje przede wszystkim czasu i cierpliwości. O dziwo
jakoś szczególnie mu to nie przeszkadzało, mimo iż należał do osób
niecierpliwych. Może nie darzył jej nadal jakimś szczególnie ciepłym uczuciem,
ale jako osoba z dnia na dzień intrygowała go coraz bardziej. „Odbiło mi już kompletnie”, stwierdził w myślach, chwilę przed tym,
jak oberwał szmaragdową poduszką, która wytraciła mu szklankę z wodą.
— Powaliło was?
Warknął Draco, patrząc
oskarżycielsko na obu kumpli. Całe spodnie oraz koszulkę miał mokre, nie mówiąc
o podłodze.
— Jakbyś słuchał,
co do ciebie mówię, to nie byłoby konieczne.
Odpyskował Blaise, lecz
na jego twarzy gościł szeroki uśmiech. Zamyślony Draco to dość niecodzienne i
dziwne zjawisko.
— Nie musisz od raz
we mnie rzucać czym popadnie.
— Zachowujesz się
co najmniej jak zakochany, więc nie dziw się, że są potrzebne drastyczne
środki.
Draco, którzy już
kierował się do łazienki, przystanął i spojrzał na przyjaciela wzrokiem
mówiącym jedno – jesteś idiotą.
— A ty Diabła
oskarżasz o problemy z głową? Najlepiej obaj idźcie się leczyć.
Poirytowany Malfoy
w końcu dotarł go łazienki, z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi, na co
pozostała dwójka zareagowała głośnym śmiechem.
— Nott, ale ty
serio myślisz, że to o to chodzi?
Zapytał Blaise, gdy
obaj nieco się już uspokoili.
— O tym miejmy
nadzieję, przekonamy się już niedługo.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
W Wielkiej Sali
trwało właśnie śniadanie. Przy stole Slytherinu między trójką uczniów toczyła
się żywa dyskusja o jakże wzniosłej rzeczy, jaką dla większości chłopaków jest
Quidditch.
— W przyszły piątek
robimy eliminacje do drużyny.
Oznajmił w końcu
Teodor, który z racji tego, że został kapitanem, miał w tej sprawie najwięcej
do powiedzenia.
— Pierwszy mecz z
Puchonami mamy w październiku. W tym semestrze czeka nas jeszcze Ravenclaw, a
na wiosnę zostają Gryfiaki.
Wyliczał Draco,
którego Quidditch pochłaniał tak samo, jak jego przyjaciół.
— Eliminacje są w
piątek, czyli od soboty zaczynamy treningi.
— Zmiażdżymy
Puchonów!
Pewność siebie
Blaise’a, podobnie jak ta Dracona nie miały końca. Dla obu panów puchar należał
już do Slytherinu.
— Najpierw trzeba
skompletować dobry zespół i ułożyć taktykę. Mam już pewną koncepcję, ale to
zależy od zawodników.
— Nie marudź, Teo.
Skład jest już niemal pewny, a z twoją mózgownicą rozniesiemy wszystkich.
Blaise twardo
ostawał przy swoim, na co Nott pokręcił z politowaniem głową, w międzyczasie
konsumując swoją jajecznicę.
— Nadmierna pewność
siebie już niejednego zgubiła.
Wtrąciła Hermiona,
która siedząc tuż obok, nie mogła nie słyszeć ich rozmowy.
— Jasne, bo lepiej
zgrywać sierotkę i chować się przed wszystkim.
Tym razem głos
zabrała Tracey, która wraz z dwiema przyjaciółkami siedziała naprzeciwko. Nawet
nie próbowała udawać, że lubi tę dziewczynę. Nie znosiła jej jako Gryfonki, a
tym bardziej, teraz gdy wepchała się z buciorami w ich życie.
— Lepsze to niż
odnoszenie się ze wszystkim i robienie z siebie rozkapryszonej panienki z
dobrego domu.
Odpowiedziała
spokojnie panna Riddle, nawet nie patrząc na Davis. Tego typu zaczepki nie
robiły na niej wrażenia. Ktoś musiał trafić w naprawdę czuły punkt, aby
wyprowadzić ją z równowagi albo mieć na nazwisko Malfoy.
— Hermiona ma całkowitą
rację.
Teodor wtrącił się
do rozmowy, nie chcąc dopuścić do kolejnej kłótni dziewczyn. Nie rozumiał ich
relacji. Dobrze, może i panna Davis należała do dość specyficznych osób, ale
Hermionę mimo jej osobliwości i skrytości naprawdę dało się polubić. Panna
Riddle posłała Nottowi pełen wdzięczności uśmiech, który ten odwzajemnił, po
czym oboje wrócili do jedzenia.
— Wredny karzeł.
Warknęła pod nosem
Tracey, jednak na tyle głośno, aby wszyscy ją usłyszeli. Ku rozpaczy Hermiony
zarówno Davis, jak i Parkinson były od niej o co najmniej dziesięć centymetrów
wyższe. Nawet Dafne, która do wysokich nie należała, przewyższała ją o dobre
siedem centymetrów. Dlatego też Hermiona słyszące te słowa, zacisnęła pięści,
czując przechodzące po jej ciele iskry. Wiedziała, co to oznacza i, że musi się
opanować. Najlepsze wyjście to ignorancja, dlatego jak gdyby nigdy nic wróciła
do jedzenia, udając, że niczego nie słyszała. Ta dziewucha tylko czeka, aż da
się sprowokować, ale nie tym razem. Po chwili, gdy reszta zdała sobie sprawę,
że z awantury nici chłopaki wrócili do Quidditcha, a dziewczyny zajęły się
sobą. Po posiłku cała siódemka ruszyła do lochów, aby zabrać swoje rzeczy i
udać się na pierwszą tego dnia lekcje, czyli Historię Magii. Mieli jej dwie
godziny, które dłużyły im się niemiłosiernie. Na szczęście reszta zajęć minęła
wszystkim o wiele szybciej i nawet się nie obejrzeli, kiedy zmierzali na
ostatnie tego dnia zajęcie, czyli OPCM. Szybko okazało się, że profesor Marst
jest bardzo zdolną i kompetentną nauczycielką. Jej lekcje były ciekawe, a
uczniowie chętnie brali w nich udział. Czwórka Ślizgonów stała pod jedną ze
ścian, czekając na dzwonek. Hermiona studiowała w książce dzisiejszy temat, a
chłopaki rozmawiali o błahostkach do momentu, gdy panna Riddle nie poczuła
silnego uderzenia w bark. Straciła równowagę i gdyby nie parapet, którego się
chwyciła, zapewne wylądowałaby na ziemi. Książka jednak nie miała tyle
szczęście i teraz leżała u stóp Malfoya, który po nią sięgnął. Hermiona za to
odwróciła się, aby ujrzeć osobę, która ją popchnęła. Nie zdziwiła się zbytnio,
widząc obok siebie Tracey.
— Przepraszam, ale
ze mnie niezdara.
Panna Riddle nie
dała się zwieść jej niewinną minką, czy też przeprosinami. Obie wiedziała, że
nie została popchnięta przez przypadek.
— Nic nie szkodzi.
Nie twoja wina, że masz problemy z koordynacją, ale spokojnie, to się leczy.
Powiedziała
spokojnie Hermiona, przywołując na twarz najmilszy uśmiech, na jaki ją było
stać, przez co chłopaki wybuchli śmiechem. Tylko Riddle potrafiła dopiec w tak
grzeczny sposób, a do tego z uroczym uśmiechem na ustach.
— Oddział zamknięty
też podobno mają niezły w Mungu.
— A co, polecasz?
Tracey zmrużyła
gniewnie oczy, wpatrując się w Riddle. Jak widać, ta dziewczyna niczego się nie
nauczyła i nadal nie potrafiła trzymać buzi na kłódkę. Jako Gryfonka była
bezczelna i to nie uległo zmianie. Tyle że teraz znajdowała się na jej
terytorium.
— Dziewczyny,
spokojnie, bo jeszcze nam się tu pobijecie.
Zaśmiał się Blaise,
jakby nie dostrzegając zdenerwowania panny Davis.
— Zabini w końcu
powiedział coś mądrego.
To powiedziawszy,
Draco wyciągnął w stronę Hermiony wcześniej podniesioną książkę.
— Dzięki.
Hermiona przyjęła
wolumin, nie otwierając go już ponownie. Nie miała na to ani czasu, ani ochoty.
Momentami naprawdę najchętniej przeklęłaby czymś paskudnym tę dziewuchę.
Podejrzewała, czym w głównym stopniu spowodowana jest jej niechęć. Każdy głupi
by zauważył, że Tracey jest zadurzona w Malfoyu. Rzecz jednak w tym, że ona
przecież nie stała jej na drodze do niego. Dobra może i nauczyła się go
tolerować, ale nic poza tym. Jak widać, nie każdy mógł to pojąć, przez co
musiała się teraz użerać z zazdrosną Davis. Gdy w końcu zadzwonił dzwonek
zarówno Ślizgoni, jak i Gryfoni weszli do pracowni, gdzie zaczęła się lekcja.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Zegar wskazywał już
prawie osiemnastą, gdy chłopaki kończyli układać na stoliku przygotowane
jedzenie i alkohol. Niebawem miały się tu zjawić dziewczyn, więc musieli być
gotowi.
— Szkoda, że nie
będzie Hermiony.
Stwierdził nagle
Blaise, wyczarowując sześć szklanek.
— Biorąc pod uwagę
fakt, jak bardzo lubią się z Tracey, to jakoś mnie to nie dziwi.
Nott leżał
wyciągnięty na łóżku, bawiąc się swoją różdżką.
— Nie wiem, czemu
dalej tak na siebie warczą.
— Diabeł
przyjacielu, przecież to oczywiste. Tak ona, jak i Pansy są zazdrosne.
— O co?
Teodor spojrzał na
kumpla z politowaniem. On serio był tak mało spostrzegawczy i nic nie zauważył,
czy tylko udawał?
— Nie o co, tylko o
kogo. To oczywiste, że o Hermionę, której nie odstępujemy na krok, a już
szczególnie wasza dwójka.
— Mnie w to nie
mieszaj!
Krzyknął Draco,
kończąc się ubierać w łazience. On uważał tak samo, jak Teodor, choć jego
Tracey kompletnie nie interesowała w taki sposób. Niby ładna, dobrze urodzona,
ale nie miała w sobie tego czegoś. Koleżanka spoko, ale nic poza tym. Gdyby
koniecznie musiał się wiązać, do czego niekoniecznie mu się spieszyło, to tylko
z niezwykłą dziewczyną. Chłopaki zapewne kłóciliby się nadal, gdyby nie pukanie
do drzwi.
— Witam moje panie.
— Ładnie tu macie.
Stwierdziła Pansy,
rozglądając się po pokoju. One również mieszkały w trójkę, ale ich dormitorium
nie dorównywało temu chłopaków.
— Ma się
znajomości.
Blaise uśmiechnął
się czarująco, prowadząc dziewczyny w stronę łóżka jego i Teodora, gdzie
zamierzali siedzieć.
— Hej.
Przywitał się Nott,
gdy obok niego usiadła Dafne. Dziewczyna uśmiechnęła się jedynie słodko,
poprawiając włosy. Szczerze to ją najbardziej lubił z tej trójki. Była
najspokojniejsza i najmniej wyniosła, co działało na jej korzyść. Bywała
nieprzyjemna, ale jak każdy czasami.
— A gdzie Draco?
Zapytała Tracey,
która wraz z Blaise’em i Pansy siedziała na drugim łóżku.
— Malfoy, kończ się
stroić i wyłaź z łazienki!
— Wal się, Zabini.
— Tak przy damach
to raczej nie wypada.
— Chory zbok.
Z tymi słowami
Draco wyszedł z łazienki, przywitany przez salwy śmiechu.
— Wszystko fajnie
pięknie, ale tam czeka Ognista, w końcu mieliśmy świętować.
Przypomniał Blaise,
zacierając w międzyczasie ręce. Co jak co, ale do imprez był pierwszy.
— Smoku, skoro już
stoisz…
Draco posłał
Nottowi na pozór złowrogie spojrzenie, ale nie powiedział nic. Otworzył
pierwszą butelkę i napełnił nią szklanki. Podał każdemu jedną, po czym sam
usiadł na łóżku obok Teodora.
— W takim razie
wypijmy za zajebisty rok.
Blaise uniósł swoją
szklankę, a cała reszta poszła w jego ślady.
— Za zajebisty rok!
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Zegar wskazywał
dwudziestą. Hermiona leżała na kanapie, tępo wpatrując się w kominek. O dziwo
nie miała ochoty na czytanie książek. Wszystkie prace domowe dawno odrobiła, a
i materiał opanowała. Co tu dużo mówić, najzwyczajniej w świecie się nudziła.
Próbowała sobie znaleźć jakieś zajęcie, ale na próżno. Wiedziała, na co ma
ochotę, ale tu pojawiał się problem. Najchętniej wybrałaby się na spacer, ale
to wiązało się z koniecznością powiadomienia chłopaków. Wszystko pięknie, gdyby
nie to, że u nich aktualnie siedziały Tracey, Pansy i Dafne. Nie, żeby ją to
obchodziło, ale spotkać się z nimi nie zamierzała. Były jeszcze galeony, ale
wątpiła, aby teraz Ślizgoni o nich pamiętali. Dzień po ich negocjacjach
stworzyła cztery fałszywe monety, dzięki którym mogła powiadamiać chłopaków o
potencjalnym zagrożeniu. Przypominały one te, które stworzyła w zeszłym roku,
ale niezupełnie. W tym przypadku wystarczyło, aby cztery razy obróciła swój
galeon między palcami i tamta trójka wiedziała, że coś jej grozi. Nie było to
łatwe, ale w końcu nie bez powodu nazywano ją następczynią Roweny Ravenclaw. I
tym razem jej intelekt okazał się niezawodnym, gdyż po chwili kombinowania
wpadła na genialny pomysł. Natychmiast zerwała się z kanapy i podeszła do
biurka. Obmyśliła perfekcyjny plan, który umożliwiał jej spacer bez
ryzyka późniejszej awantury i kontaktu ze Ślizgonami, a konkretniej
Ślizgonkami.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Znudzony Draco
siedział na łóżku Teodora z wyciągniętymi przed siebie nogami. W ręku trzymała
szklankę z Ognistą, którą kręcił bez sensu, wprawiając płyn w ruch. Nie
przejawiał szczególnej chęci do zabawy. Mogło to być spowodowane faktem, że
większość towarzystwa porządnie się już wstawiła, a on nie zmęczył nawet
drugiej szklanki. Coś mu nie dawało spokoju, ale nie potrafił sprecyzować, co.
Większość na szczęście nie zwracała na niego uwagi. Teodor i Dafne, którzy
przesiedli się na podłogę między łóżkami, zawzięcie o czymś dyskutowali, co
chwilę wybuchając śmiechem. Panna Greengrass w przeciwieństwie do swoich
koleżanek wiedziała, że z uwagi na swoją słabą głowę nie powinna zbyt wiele
pić, dlatego u niej spożyty alkohol objawiał się jedynie większym
rozluźnieniem. Za to Pansy i Tracey siedziały na łóżku wraz z Blaise’em, który
obejmował je obie. Ta trójka nie szczędziła sobie Ognistej, co czyniło ich
strasznie hałaśliwymi i nadmiernie rozweselonymi. Draconowi jednak nie
udzielała się panująca tu atmosfer. Coś go trapiło, ale nie mógł tego za nic
zidentyfikować. To frustrujące, gdy coś zaprząta nasze myśli, a my nawet nie
jesteśmy w stanie jednoznacznie określić, co to jest.
— Co to za mina,
Draco?
Malfoy przekręcił
głowę, słysząc dziewczęcy głos. Jak się okazało, na łóżku obok niego usiadła
Tracey, zakładając nogę na nogę. Nie zamierzała dłużej przeszkadzać Pansy i
Blaise’owi, a poza tym przecież sama miała ciekawsze zajęcia.
— Normalna.
Draco nie wydawał
się szczególnie zainteresowany towarzystwem dziewczyny. Bardziej pochłaniało go
obserwowanie drzwi, spod których wystawała jakaś kartka i… „Zaraz, co…?”, blondyn ponownie
przeniósł wzrok na wejście, gdzie istotnie coś leżało. Dałby sobie rękę uciąć,
że wcześniej tam tego nie było. Wrodzona ciekawość nie pozwoliła mu tak
zostawić tej sprawy. Nie zastanawiał się nawet przez chwilę, co ma zrobić.
— Muszę coś
załatwić, zaraz wracam.
Oznajmił, na co
Tracey zrobiła smutną minkę, którą miała nadzieje zatrzymać chłopaka. Ten
jednak nie zdawał się nią szczególnie poruszony. Zszedł z łóżka, natychmiast
kierując się w stronę wyjścia.
— A ty gdzie?
Dracona zatrzymał
głos Zabiniego, który jeszcze przed chwilą zajmował się zabawianiem Pansy.
Draco spojrzał na niego krytycznie. Jak tak to lata za Riddle, a teraz klei się
do Parkinson, żałosne.
— Zaraz wrócę.
Zatrzymawszy się
przy drzwiach, niespostrzeżenie wypchnął nogą kartkę na korytarz, po czym
opuścił dormitorium. Gdy tylko został sam, sięgnął po pergamin i odczytał
zapisaną na nim wiadomość.
Wyszłam na
spacer po błoniach.
W razie
czego mam galeon.
Wrócę przed
ciszą nocną.
Hermiona
Draco przez chwilę
przyglądał się liścikowi, nie do końca wiedząc, co zrobić z wiedzą, którą
posiadł. Teoretycznie powinien wrócić do dormitorium i spędzić czas z
przyjaciółmi, tak jak panował albo… „Nawet
o tym nie myśl, Malfoy!”, zganił się w myślach, ale było już za późno.
Ignorując fakt, że ma na sobie tylko granatowy sweter, a wieczory nie należą
już do najcieplejszych, ruszył w stronę wyjścia z salonu. Powrót do dormitorium
po kurtkę wiązał się z pytaniami, których pragnął uniknąć. Nie lubił się
tłumaczyć, a poza tym sam nie wiedział, co nim kieruje. Co do jednego miał
pewność, przez Riddle zaczyna mu odbijać. Ten fakt nie przeszkadzał mu jednak w
opuszczeniu salonu i skierowaniu się w stronę wyjścia ze szkoły. Jeszcze nie
wiedział, gdzie szukać Riddle, ale to nie stanowiło problemu. Gdy opuścił zamek,
uderzyła w niego fala chłodnego powietrza. Kurtka chyba jednak by mu się
przydała, no ale trudno. Na zewnątrz panował przyjemny półmrok z powodu
zbliżającej się pełni księżyca i bezchmurnego nieba. Właśnie dzięki temu Draco
w oddali dojrzał majaczący punkt, który zmierzał w stronę jeziora. Bez trudu
poznał Riddle – ciemna bluza, długie do łopatek falowane włosy.
— Mam cię mała.
Stwierdził
triumfalnie, ruszając za Hermioną. Tak jak on szła z rękami w kieszeniach, a z
jej postawy biła swoboda, której tak brakowało jej na co dzień. W końcu panna
Riddle znalazła się przy jeziorze. Draco myślał, że zmieni kierunek, ale ta
weszła na pomost i po chwili zastanowienia usiadła na jego krawędzi,
spuszczając nogi.
Draco nie wahał się
ani przez chwilę, czy tam iść. W pobliżu jezioro zwolnił, aby poruszać się w
miarę bezszelestnie. Szło mu całkiem nieźle, ale do czasu. Wszedł na pomost,
ale w połowie drogi dziewczyna najwyraźniej wyczuła, że coś jest nie tak i
odwróciła się w jego stronę.
— Co ty tu do
cholery robisz?!
Krzyknęła Hermiona,
zrywając się na równe nogi. Nawet nie starała się ukryć swojego zdziwienia. Nie
spodziewała się tu nikogo spotkać, a już na pewno nie jego.
— Stoję.
Odpowiedział
niewzruszony Draco, podchodząc bliżej.
— Super, rozwiń
temat.
— Znalazłem twój
liścik.
— O ile mnie pamięć
nie myli, to było powiadomienie, a nie zaproszenie.
— O szczegóły się z
tobą kłócił nie będę.
Teraz oboje stali
naprzeciwko siebie, Hermiona poirytowana, a Draco rozbawiony.
— Chciałam być
sama.
Oznajmiła panna
Riddle, krzyżując ręce na piersi. Czemu zawsze ktoś się musi przypałętać i
zakłócać jej spokój? Przez tyle lat nie miała z tym problemu, a teraz bum i
stoi przed nią wielki Draco Malfoy.
— A ja chciałbym
gwiazdkę z nieba i co?
— Czy ty musisz być
taki upierdliwy?
— Normalny człowiek
uznałby to za przejaw kultury osobistej, że postanowiłem dotrzymać ci
towarzystwa.
— Dobrze
powiedziany… normalny.
Zrezygnowana
Hermiona nie zważając już na Malfoya, ponownie usiadła na krawędzi pomostu. Nie
łudziła się, spławi tego gada. Szybko zauważyła, że uporu mu nie brakuje, więc
po co się denerwować, skoro przyszła tu, aby zaznać nieco spokoju. Draco po
chwili zastanowienia usiadł obok niej. Teraz zaczął się zastanawiać, po co tu
tak właściwie przyszedł. Konkretnego celu nie posiadał i w sumie to działał
impulsywnie. Nasuwało się tylko pytanie, co nim kierowało?
— Czemu nie jesteś
z resztą?
Dalsze rozmyślania Dracona
przerwało pytanie Hermiony. Ciekawiło ją, dlaczego zrezygnował z libacji w
gronie przyjaciół na rzecz szpiegowania jej.
— A ty?
— Nie byłam
zaproszona.
— Byłaś.
— Ale nie chciałam.
— Dlaczego?
— Ja pierwsza
zadałam pytanie.
— Czyli jak ci
odpowiem, to ty zrobisz to samo?
— Niech będzie.
W głosie Hermiony
dało się wyczuć zrezygnowanie. Nie pozbędzie się go, a na bezsensowne kłótnie
nie miała dzisiaj ochoty.
— Nie chciało mi
się tam siedzieć. Wszyscy są albo wstawienie, albo zajęci sobą. Nudziło mi się.
— Czy wy naprawdę
nie potraficie się bawić bez alkoholu?
— Umiemy, tylko po
co?
Hermiona spojrzała
na Dracona z politowaniem. Postanowiła tego nie komentować, jednak ten zdążył
podłapać temat.
— Czemu właściwie
nie pijesz?
— Mam swoje powody.
— Tyle to sam się
domyśliłem.
— I to ci musi
wystarczyć.
Malfoy nie
zamierzał tak szybko odpuścić, ale gdy spojrzał na Hermionę, zmienił zdanie.
Mimo iż nie widział jej twarzy, gdyż wpatrywał się w tafle jeziora, zauważył,
że jest spięta. Wkroczył na niebezpieczny grunt i chyba powinien się wycofać,
jeśli nie chce powtórki z Riddle Manor.
— Nie
odpowiedziałaś na moje wcześniejsze pytanie.
Hermiona z ulgą
przyjęła zmianę tematu, gdyż ta sprawa nie była dla niej skomplikowana, a wręcz
oczywista.
— Wasze
przyjaciółki mnie nie lubią, a poza tym nie zamierzam robić za piąte koło u
wozu.
Draco musiał
przyznać, że coś w tym jest. Młode arystokratki nie pałały szczególną sympatią
do Riddle, co nawet ślepy by zauważył.
— Zabini był
niepocieszony.
Powiedział po
chwili Draco, chcąc sprawdzić jej reakcję. Co prawda miał już swoje podejrzenia,
jak to wygląda z jej strony, ale skoro nadarzyła się okazja, czemu by się nie
upewnić.
— Parkinson z
pewnością mu pomogła w odzyskaniu humoru.
Tak jak
przypuszczał, Hermiona nie wydawała się nawet w najmniejszym stopniu
zainteresowana samopoczuciem, czy też poczynaniami Diabła, a co więcej miała
racje. Blaise nie wyglądał na szczególnie przybitego, gdy wychodził i wątpił,
aby teraz uległo to zmianie. Zapadła cisza, podczas której oboje wpatrywali się
w tafle jeziora, w której odbijał się księżyc. Nie do końca wiedzieli, o czym
mogliby ze sobą rozmawiać. Nagle jednak Hermiona przypomniała sobie o dość
istotnej sprawie.
— W poniedziałek
musimy iść do Snape’a.
Draco nie do końca
rozumiał, o co jej chodzi, dlatego spojrzał na nią pytająco.
— Potrzebujemy
pozwolenia na wejście do Działu Ksiąg Zakazanych. Trzeba zacząć szukać
informacji o tej książce.
Draco na śmierć
zapomniał o tym cholernym zadaniu, już nie mówić o tym, aby myśleć, jak je
wykonać.
— Masz już jakiś
pomysł?
Zapytał, choć w
zasadzie znał odpowiedź.
— Interesują nas
bardzo stare woluminy, głównie o modyfikacjach i transmutacjach ludzkich.
Trzeba szukać powiązań z tym zaklęciem Tenebras Infuderat. Informacje na temat
tego plemienia i historii tych terenów, zanim wybudowano szkołę, też mogą się
okazać przydatne.
— Tobie się serio
nudzi.
Stwierdził
śmiertelnie poważnie Draco, na co kąciki ust Hermiony powędrowały mimowolnie ku
górze. Ona postrzegała to nieco inaczej. Zdobywanie nowej wiedzy i poszerzanie
swoich horyzontów zaliczała raczej do przyjemnych zajęć niż do przykrej
konieczności. Posiadanie wielu umiejętności pozwalało jej na radzenie sobie w
najróżniejszych sytuacjach, dzięki czemu zachowywała kontrolę, którą tak
lubiła.
— Mam ambitniejsze
wizje spędzania wolnego czasu niż libacje z przyjaciółmi, których zresztą nie
mam.
W głosie Hermiony
dało się wyczuć nutkę żalu. Nadal nie pogodziła się z utratą dość bliskich jej
osób. Poza tym, nawet gdyby chciała odnowić znajomość z trójką Gryfonów, to już
nie było możliwe. Teraz dzielił ich ogromny mur, którego nie dało się obejść.
Dodatkowo zawiedli jej zaufanie, co nieodwracalnie stawiało na nich krzyżyk.
Cieszyła się, że ma chociaż Noctis, dzięki której nie czuła się jak kompletny
wyrzutek.
— Jakbyś nie była
taką zołzą, to może…
Oburzona Hermiona
spojrzała na Dracona, który zaśmiał się na widok jej miny. Chyba powinna być na
niego zła, ale jakoś nie mogła powstrzymać cisnącego się jej na usta uśmiechu.
— Odezwało się
uosobienie dobroci i uprzejmości. Kogo ty chcesz oszukać, Malfoy, sam masz
paskudny charakter.
— Uznam to za
komplement, mała.
— Nie mogłeś się
powstrzymać, prawda?
Zapytała Hermiona,
nawiązując do określania jakiego zwykle Draco używał pod jej adresem.
— Przejrzałaś mnie.
Draco uniósł ręce,
udając pokonanego, czym po raz kolejny rozbawił pannę Riddle. Aż dziw, że to
Malfoy przyczynił się do jej dobrego humoru, którego tak dawno nie miała. Mimo
swojego zamiłowania do samotności nawet jej czasami brakowało życzliwych ludzi,
z którymi mogłaby porozmawiać, czy też po prostu pobyć. Chyba właśnie to
skłonił ją do siedzenia tu ze Ślizgonem. Może i był z niego niezły dupek, ale o
dziwo dało się z nim pogadać. Tak też spędzili ten wieczór. Do późna siedzieli
na pomoście, po prostu rozmawiając. Na chwilę zapomnieli, że w ciągu dnia
dogryzają sobie niemal bez przerwy. Liczyło się tu i teraz, a oboje czuli się
naprawdę dobrze w swoim towarzystwie. Do zamku wrócili dopiero tuż przed ciszą
nocną. Punkt dwudziesta druga stali w korytarzu, gdzie ich drogi się
rozchodziły.
— Raz zachowam się
jak normalny człowiek i podziękuję za miły wieczór.
Powiedziała
Hermiona, uśmiechając się do Dracona. Nawet jeśli ją denerwował, to ostatnimi
czasy brakowało jej odskoczni, którą on jej dziś zapewnił.
— Polecam się na
przyszłość.
Draco skłonił się
teatralnie, na co panna Riddle przewróciła tylko oczami.
— Wezmę to pod
uwagę.
— Dzięki ci łaskawa
pani.
— Pajac.
— Złośnica.
— Cham.
— Kurdupel.
Hermiona spojrzała
na Dracona takim wzrokiem, od którego bez wątpienia powinien leżeć martwy.
— Wygrałem.
Z tymi słowami
Malfoy zostawił Hermionę, znikając za drzwiami swojego dormitorium. Ten wieczór
z pewnością mógł zaliczyć do udanych. W pokoju natomiast zastał dokładnie to,
czego się spodziewał. Na jednym łóżku leżał zapewne zalany Zabini, co chwilę
pochrapując, a obok niego spała Pansy. Dafne i Tracey zajęły posłanie Notta,
który z kolie spał w najlepsze na tym blondyna.
— Zajebiście.
Mruknął pod nosem
Draco, zdając sobie sprawę, że nie ma gdzie spać. Postanowił jednak na razie
się tym nie przejmować. Swoje kroki skierował do łazienki, gdzie zamierzał
wziąć długą kąpiel. Rozebrał się do naga, uprzednio zamykając drzwi zaklęciem.
Wolał uniknąć wizyty nieproszonego gościa. Gdy wanna napełniła się już wodą,
wszedł do niej, zanurzając się o szyję. Jego myśli bardzo szybko zaczęły krążyć
wokół Hermiony. Dzisiejszy wieczór pozwolił mu spojrzeć na nią nieco inaczej, a
raczej zobaczyć jej inne oblicze. Gdy nie otaczali ją ludzi, była normalną, a
nawet uroczą dziewczyną. Co do charakteru nadal nie miał wątpliwości, że jest
nadzwyczaj zadziorna, ale to tylko dodawało jej uroku. Kompanem do rozmowy
również była nie najgorszym. Nie mówiła zbyt wiele o sobie, ale inne tematy nie
były jej obce. Inteligentna i wszechstronna, te dwa słowa idealnie opisywały
pannę Riddle, choć czasami bywało to denerwujące. Już sam nie wiedział, co ma o
niej myśleć. Z jednej strony nadal uważał ją za tę denerwującą dziewczynę,
której nie cierpi od lat, ale z drugiej obcowanie z nią pozwalało mu odkrywać
nowe aspekty jej osoby. Chyba jeszcze nikt nie wzbudził w nim tylu skrajnych emocji.
Powtarzał sobie, że powinien się trzymać od niej z daleka, tylko dlaczego to
postanowienie szlag trafił, gdy pojawiała się okazja, aby spędzić z nią czas?
Od ponad miesiąc, czyli poznania prawdziwego pochodzenia Hermiony toczył w
sobie właśnie taką walkę. Teraz jednak zaczął przegrywać. Zostali na siebie
skazani, większość czasu spędzali razem, a jeszcze nawet nie zaczęli poszukiwań
książki. I jak on miał do cholery o niej nie myśleć?
— Zwariuję,
prędzej, czy później zamkną mnie w Mungu przez tą cholerną Riddle.
Zrezygnowany Draco
przetarł twarz dłońmi, jakby to miało mu pomóc w poskromieniu myśli.
Ostatecznie jednak doszedł do jednego wniosku. Od Riddle nie ucieknie, a czas
pokaże, co wyniknie z ich znajomości. Niewiele to wniosło do jego dylematów, ale
wątpił, aby wymyślił coś lepszego, więc po co się tym zadręczać? Będzie się
martwił później.
Witam.
Oto
i wyczekiwana trzynastka. Myślę, że rozdział mimo braku jakichś mega
spektakularnych akcji wyszedł całkiem niezły. Mnie szczególnie podoba się końcówka,
ale ocenę pozostawiam Wam. Swoją drogą nie chcę się skarżyć, ale troszę martwi
mnie spadek liczby komentarzy pod ostatnią notką. Sama nie wiem z czego to
wynika, ale mam nadzieję, że nie jakichś braków, bądź błędów w opowiadaniu. No
nic, trudno. Zobaczymy jak to będzie dalej.
Laf
Bardzo przyjemny rozdział, miło się czytało. Mimo, że było w nim mało akcji, to jednak bardzo mi się podoba. Szczególnie końcówka świetnie wyszła. :) Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
Rozdział świetny, zresztą jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania
Pozdrawiam
Bardzo fajny rozdział. Trocje denerwuje mnie zachowanie Zabiniego ale za to podoba mi się jak Draco stara się być miły dla Hermiony ;)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział.
Życzę weny ;*
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Weny, weny i jeszcze więcej weny :*
ojeeej *o* miła rozmowa - są postępy :D
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział - może nie wnosi wiele nowego do fabuły, ale bardzo przyjemnie się czyta i wielki plus, za Draco :D
mam nadzieję jednak, że następny rozdział pociągniesz od tego momentu,a a nie od - za parę dni ;) ale to już zobaczymy za tydzień :D
w każdym razie nie mogę się już doczekać ;3
Pozdrawiam ;*
Żal mi Hermiony... Tak bez przyjaciół, znajomych? Nie, tak się nie da...
OdpowiedzUsuńNie będę się rozpisywać jaki ten rozdział jest cudowny, więc musi Ci wystarczyć ten skromny komentarz ;)
Pozdrawiam,
Cassie :)
Napisze to tak:
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to jest przejściowy rozdział, który jest zajebisty !
Tak naprawde mialam niezly ubaw czytając to bo z tego co widze to chyba niezly humorek mialas piszac to ;) Szczególnie podoba mi sie od tego momentu jak Mionka zostawiła tą notke pod dzwiami chlopakow az do konca <3 Moj wniosek jest taki ze ten rodzial jest zajebisty ! Moim zdaniem przejsciowy ale najlepszy :3 Pozdrawiam Klaudia <3 Zycze weny i czekam :
Bardzo ciekawy rozdzial. Niemoge sie doczekac nastepnego. Weny :-D
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny rozdział c:
OdpowiedzUsuńSłodko, że Draco siedział z Hermioną. Zabini, który podwala się do Granger, to irytujący Zabini. Ale Zabini, podwalający się do Hermiony, a później flirtujący z innymi, to najbardziej irytująca rzecz pod słońcem XD
Mi też najbardziej podoba się końcówka c:
Pozdrawiam i życzę weny,
Mrs Black ♥
Boska notka <3 uwielbiam twojego bloga pozdrawiam Angel
OdpowiedzUsuńJak zawsze genialny rozdział :) Scena przy jeziorze była dla mnie miłym zaskoczeniem. Nie wiem czy już to pisałam ale nie cierpię Twojego Zabiniego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Bardzo mi się podoba. Taki subtelny, jak cisza przed burzą ;)
OdpowiedzUsuńAlbo jestem tak mało domyślna, albo ślepa, bo do tej pory nie wiem co męczy Hermionę.
Jezu uwielbiam ten rozdział zdecydowanie będzie od teraz moim ulubionym ps chyba wiem gdzie Draco będzie spał :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało, był to rozdział, w którym głównie skupiłaś się na relacjach między głównymi bohaterami. Myślę, że wszystko Ci to genialnie i że potrzebna była taka miła odskocznia od fabuły. Jestem jak najbardziej na tak i cieszę się, że w końcu mogłam go przeczytać. Teraz znów pozostaje czekać na kolejny, więc muszę uzbroić się w cierpliwość :) Życzę Ci dużo weny oraz zapraszam do mnie na 10 rozdział,
OdpowiedzUsuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com
Mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń~Hope. ^^
Mam nadzieje, ze mnie jeszcze pamietasz :)
genialny :) chcę więcej
OdpowiedzUsuńCzytając początek, miałam nadzieję że w końcu się dowiem czemu Hermiona jest taka skryta, a tu *suprise* i nadal nie wiem! Mimo że nie ma jakiś większych akcji, rozdział uważam za bardzo ciekawy i czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńSuper♡♥♡
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny jak zawsze :D nawet mimo jakis szybszych akcji byl bardzo ciekawy! Najbardziej podobala mi sie koncowka z Draco i Mioną :_ mama nadzieje ze ich znajomosc z rozdzialu na rozdzial bedzie sie poglebiac ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Czarna Roza
Pierwszy akapit bardzo mnie zaciekawił :D Ta tajemnica Miony robi się coraz bardziej ciekawsza. Kto pierwszy ją odkryje, Draco? :)
OdpowiedzUsuńW poprzednim Twoim blogu wprost kochałam Zabiniego, ale tutaj już go nie polubiłam ;P Strasznie mnie irytuje i wtyka swój nos w nie swoje sprawy xD
Czekam na więcej ♥
dramione-common-dreams.blogspot.com
Aaa! No i zapomniałam o końcówce (ale to ja..)! :D
UsuńHermiona przygarnie do siebie Draco, prawda? :3 Przecież to dziecko specjalnej troski jest, trzeba mu pomóc ;) A jak go przygarnie, Draco zauważy 2 metrowego węża i zawału dostanie xD
Naprawdę bardzo dobry rozdział =) czytałam tw poprzednie opowiadanie i pisałam z tobą na GG uwielbiam jak piszesz masz genialne pomysły i teksty w rozdziałach 💕👌👍 mam jednak pytanie czy będą jakieś nie bezpieczne wątki?
OdpowiedzUsuńTak, z całą pewnością coś takiego się tu znajdzie.
UsuńRozdział jak zwykle świetny!
OdpowiedzUsuń"- Odziała zamknięty też podobno mają niezły w Mungu.
- A co, polecasz?"
Padłam, leżę i nie wstaję :D
Zauważyłam kilka literówek, ale co tam :D
Czekam na next i życzę dużo weny ;***
PS. Zapraszam do sb dramioone.blogspot.com
Miły rozdział , taki bez grozy , strachu , akcji tylko opisujący uczucia bohaterów :) Czekam na następny ! :) pozdrawiam i życzę dużo weny ;)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :) cieszę się bardzo, że Hermiona powoli zaczyna akceptować Draco i nie ulega zalotom Diabła :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://slady-cieni-dramione.blogspot.com/ przy okazji zapraszam do mnie :)
Nie martw się mniejszą liczbą komentarzy. U mnie też zaobserwowałam coś takiego. Nie warto się tym przejmować. Lepiej mieć tych pięciu najwierniejszych czytelników, którzy napiszą szczerze niż setki dla pozoru. :) Głowa do góry, ja zawsze będę się tu pojawiać. :)
OdpowiedzUsuńRozdział super, stateczny, dający nam odetchnąć, tzw. "cisza przed burzą". Dobrze myślę?:>
-------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Hej!
OdpowiedzUsuńTo tak na początek napiszę, że wszystkie rozdziały przeczytałam w ciągu jednego dnia. To jest cudowne. Czytałam Twojego poprzedniego bloga i muszę przyznać, że naprawdę masz talent. Szczególnie ciekawi mnie wątek mocy żywiołów. Mam nadzieję, że w pewnym momencie Hermiona nie wytrzyma i rzuci w Tracey kulą ognia ^^ I jeszcze chciałabym się zapytać, czy będzie jeszcze mowa o Julianne i Tomie, ale z ich perspektywy jak są w Riddle Manor. To chyba wszystko. Do następnego rozdziału ^^
Oczywiście, że będzie. Mamy przed sobą jeszcze kawał opowiadania, gdzie z pewnością ich nie zabraknie.
UsuńBardzo fajny rozdział. Czytało się go z taką lekkością. Genialnie ukazałaś swój pomysł. Czekam na dalszą część. Zapraszam do siebie na miloscDramione.blogspot.com.
OdpowiedzUsuńmalagwiazdka
Cudowne <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale jak zwykle mam niedosyt. :( Za krótkie piszesz te rozdziały.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Hermiona ma Noctis. Zwierzę jest czasami lepszym przyjacielem niż człowiek.
O ubiorze koleżanek Malfoya, mogę powiedzieć tylko tyle, że najładniej z nich wszystkich ubrana była Dafne.
Ta scena na pomoście była świetna. Już miałam nadzieję, że Draco nie wytrzyma i pocałuje Hermionę.
Śmietana. :)
mmm wieczorne gawędzenie jak romantycznie :3 Co za głupie ślizgonki myślą że są fajne a tak nie są, Hermiona powinna tak im popalić że nawet się na nią by nie spojrzały przez resztę życia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam dalej :)
świetnie czekam na więcej pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńZabini robi się coraz bardziej wnerwiający... Mam nadzieję, że Herm szybko pokaże mu gdzie jego miejsce. Ciekawi mnie też jak przedsawisz charaktery Ślizgonek i jaki będą mieć wpływ na fabułę.
Super, że w tym rodziale było więcej Draco i Herm ;) Uwielbiam te ich rozmowy, nie ważne czy się kłócą czy rozmawiają o rzeczach poważnych.
Pozdrawiam
Bardzo fajny rozdział. Ładnie przedstawiłaś rozmowę na pomoście. Bardzo mi się podoba !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki <3
Boski <3
OdpowiedzUsuńNiedługo uznam tego bloga za mojego, aktualnie, ulubionego. Nie wiem, ma to coś, co mi się podoba. Jest leciutki, jak piórko i czytałabym go całymi dniami- gdybyś całymi dniami dodawała.
OdpowiedzUsuńPoprzedni blog był dobry, ale ten jest rewelacyjny. Jeszcze nie odkryłam głównego składniku tego doskonałego bloga i chyba mi się nie uda. Po prostu taki jest.
Może to Hermiona, może Draco mnie tak urzeka... who knows?
Czekam niecierpliwie na następny rozdział.
Nie jestem nasycona. Proszę o dłuższy rozdział, najlepiej na dziesięć rolek pergaminu (drobnym drukiem!).
Bardzo fajny rozdział. Niceee... ^^
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to, że więzi pomiędzy Hermioną a Draco coraz bardziej się zacieśniają. Oni są tacy uroczy, nawet jak się kłócą czy przezywają.
Mimo że lubię Blaise'a to zaczyna mnie strasznie wkurzać. Każdy ma swoje granice, nawet ja.
Równie mocno 'denerwuje' mnie Tracey, ale miło było się z niej pośmiać (a właściwie to z jej przekomarzań z Hermioną).
Czekam na kolejna notkę.
:D
Mam trochę wredne pytanie. Pojawi się jeszcze miniaturka w stylu Następnego Razu Nie Będzie? Ewentualnie jej 2 część? Ilysm Prawie tak mocno jak Twoje historie <3
OdpowiedzUsuńNie planuję drugiej części, a co do podobnej miniaturka to zależy od weny i czas. A i prosiłabym o kierowanie pytań na ask'a, żeby nie robić spamu pod rozdziałami :)
UsuńJak zwykle perfekcyjny. Relacja Hermiona- Draco rozwija się w dobrym kierunku co bardzo mnie cieszy. Nie mogłam się oderwać i z niecierpliwością czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie piszesz za rzadko. :D Nie mogę się doczekać kolejnego. Żadne słowa nie wyrażą genialności tego rozdziału jak i poprzednich. Mój tydzień trwa od notki do notki. :D Pozdrawiam Baśka.<3
OdpowiedzUsuńSorry ,,ale dopiero teraz mogłam skomentować bo mam urwanie głowy...xD Co do rozdziału to bardzo mi się podoba, tak to zdecydowanie rozdział przejściowy ale jaki cudowny. A ta rozmowa na pomoście <3 CUDOO po prostu cudo czekam na następny rozdział ,,weny
OdpowiedzUsuńEsia:**
Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale ostatnio miałam naprawdę mało czasu :(
OdpowiedzUsuńRozdział super *.* Bardzo podobają mi się wspólne rozmowy Hermiony i Draco ;) widać, że powoli się do siebie zbliżają ;) podoba mi się też wątek z Noctis ( przepraszam, jeśli źle zapisałam imię ;) ) widać, że Hermiona mimowolnie jest podobna do Voldzia ;) nie mogę się też doczekać wspólnego szukania księgi ;)
Trochę chaotycznie ;) ale nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału ;)
Życzę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
dramione-never-forget-you.blogspot.com
Wlasnie udowodniłaś, że rozdział bez akcji to rozdział ciekawy! Zresztą zrobiłaś to już któryś raz :)
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podoba :). To stopniowe rozwijanie relacji Draco i Hermiony jest niesamowicie emocjonujące, i nieistotne ile opowiadań przeczytałam - za każdym razem przeżywam to z nim na nowo :). Cieszy mnie, że powoli zaczynasz rozwijanie wątku wspólnego zadania Riddle i Malfoya. Ciekawa jestem co z tego wyniknie ...
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny :).
Pozdrawiam, Invisible.
*nimi
UsuńSuper świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :) Weny i czekam nn Z. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Dzisiaj natrafiłam na twojego bloga i jestem pod ogromnym wrażeniem...
OdpowiedzUsuńRelacja Hermiony i Draco... Brak słów. Błagam dodaj szybko nn
eva oficjalnie ucząca się teraz hiszpańskiego
kochana kocham twoje blogi a te wszystkie ubrania które wybierasz poprostu brak słów
OdpowiedzUsuńKachna:*
Cześć :) Nigdy nie komentowałam, nadszedł najwyższy czas, jestem z Tobą od połowy poprzedniego opowiadania. Co tu wiele mówić, uwielbiam Twoje opowiadania, ten styl pisania, czyta się go lekko i przyjemnie, zdania mają sens, chce się Ciebie czytać, nie na siłę dla przyjemności (często się zdarza na blogach że mnie denerwuje sposób pisania) ale myślę, że ty wiesz,że jesteś w tym dobra, nadrobiłam zaległości i już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lordowata
Super, sytuacja się rozkręca miedzy tym dwojgiem. Osobiście nie lubię opowiadań gdy Hermiona jest czystokrwista, i wgl ale Twoje czytam. Wiem, że się nie zawiodę, życzę weny i czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńJejciu kochany super bkog nawet wiecej niz super fabula jest tak wciagajaca ze moj mozg automatycznie koryguje niestety bardzo czesto pojawiajace sie tu literowki , ale nie przejmuj sie nikt nie jest idealny. I kocham Cie za te dluuuugie rozdzialy !!! Pozdrawiam i zycze weny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Podoba mi się jak budujesz relacje między bohaterami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dużo weny
Kasia
Obłędny! Świetny rozdział bardzo mi sie podobała scena na pomoście taka awww zabieram się za następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
W końcu coś zaczyna się dziać między Mioną i Draconem. :)
OdpowiedzUsuńChcę zobaczyć Draco w św. Mungu :)
OdpowiedzUsuńWeny i pozdrowionka
Dravelia
Nasza parka jest słodka. *.*
OdpowiedzUsuńNicol
Jak ty to robisz. Jak skończysz całe te opowiadanie powinnaś wydać tą opowieść. Boże jesteś mega. Te uczucia....uwielbiam! *-*
OdpowiedzUsuńSzwedk
Awww... ;3 Jak mi się podobał moment, kiedy Draco poszedł do niej <3 *o*
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle idealny :))
Pozdrawiam :D
~~Miona_Malfoy_
-Pajac
OdpowiedzUsuń-złośnica
-cham
-kurdupel
Krótka wymiana zdań zdecydowanie najlepsza w tym rozdziale dramione się nasila<3
Cześć! ;) Oni są przesłodcy! Zwłaszcza jak się kłócą ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!