Nastał
poniedziałek, czyli chyba najbardziej znienawidzony przez ludzkość dzień
tygodnia. Niewyspani uczniowie siedzieli na śniadaniu, przysypiając w każdej
możliwej pozycji. Weekend, a szczególnie niedziela, oznaczał dla nich
nieprzespane noce, w czasie których nadrabiali zaległe prace domowe. Znaczna
część obiecywała sobie, że zaczną systematyczną naukę, ale w większości
przypadków na obietnicach się kończyło. Niektórzy jednak nie czuli zmęczenia, a
wręcz rozpierającą ich energie tak jak w przypadku Hermiony i Dracona, którzy
kłócili się zawzięcie przy stole Slytherinu.
— Niech do ciebie w
końcu dotrze, że nie masz racji, kobieto!
Draco wyglądał na naprawdę
oburzonego. Jak ona mogła opowiadać takie herezje? Nie mieściło mu się to w
głowie.
— Oczywiście, że
mam. Ty nie masz pojęcia, o czym mówisz.
Hermiona nie dawała
za wygraną, broniąc swoich racji. Prędzej skona, niż się z nim zgodzi, tym
bardziej że wygadywał głupoty.
— Czy was już do
reszty pogięło?
Pytanie Teodora na
chwilę przerwało kłótnie Ślizgonów.
— O co ci
konkretnie chodzi?
Zapytał Draco, nie
rozumiejąc pytania przyjaciela. On tu prowadzi bardzo poważną dyskusję, która
ma na celu uświadomienie Riddle jej ignorancji.
— Nie wiem, może o
to, że od piętnastu minut żrecie się o to, jaki dżem jest lepszy?
Dla Notta to nawet
brzmiało absurdalnie, czego najwyraźniej nie widzieli jego znajomi.
— Teodor ma racje…
To oczywiste, że porzeczkowy jest lepszy.
— Chyba śnisz,
mała! Te kwaśne pomyje nawet nie dorównują brzoskwiniowemu.
I tak na nowo
zaczęła się zażarta dyskusja, podczas której obie ze stron przedstawiały zalety
bronionej przez siebie konfitury. Nott załamał ręce, rezygnując z dalszych prób
przemówienie im do rozsądku. W końcu jednak nie wytrzymał. I jego cierpliwość
ma granice. Bez wahania złapał jedną miseczkę z konfiturami i przelał jej
zawartość do drugiej. Dla lepszego efektu sięgnął po łyżeczkę i wymieszał oba
dżemy.
— Coś ty zrobił?!
Krzyknęli
jednocześnie Draco i Hermiona, widząc zbrodnie, jakiej dopuścił się Teodor.
— Lepszy dżem.
Nott wyglądał na
zadowolonego z siebie w przeciwieństwie do przyjaciół, którzy patrzyli z
rozpaczą na naczynie z ich zniszczonymi przysmakami.
— Ja chciałam to
jeszcze zjeść.
— Nikt ci nie broni
no chyba, że wymiękasz.
— Jeśli myślisz, że
uda ci się mnie podpuścić, to jesteś w błędzie, Nott.
Powiedziała
Hermiona, krzyżując ręce na piersi. Tym razem Draco w pełni podzielał jej
oburzenie. Ten idiota zmarnował tyle jego ulubionego dżemu. Toż to zbrodnia
jest!
— Jesteś kretynem,
Nott.
Stwierdził dobitnie
Draco, podnosząc się z ławki. W sumie najadł się już, a skoro nie ma co liczyć
na tosty z dżemem, to równie dobrze może iść do dormitorium.
— Wyjątkowo się z
tobą zgadzam, Malfoy.
Hermiona również
zdecydowała się iść. I tak niedługo zaczynają się lekcje, a jeszcze musi zabrać
rzeczy.
— Chodź, mała,
idziemy ubolewać nad zbezczeszczeniem mojego dżemu.
— Nie pozwalaj
sobie.
— Gdzieżbym śmiał.
— Właśnie o to
chodzi, że byś śmiał.
— Czy ty mnie masz
za bezczelnego chama?
— Lepiej bym tego
nie ujęła.
— Ty mnie chyba
mylisz ze sobą.
Tego typu dyskusje
towarzyszyły im przez resztę drogi. Teodor odprowadził ich wzrokiem aż do
drzwi, kręcąc z niedowierzaniem głową. Takiego duetu jak ta dwójka jeszcze nie
widział. Niby na siebie warczą, niby się kłócą i nie lubią, a tak na dobrą
sprawę momentami zachowują się jak starzy znajomi. Teodor jednak nawet nie
starał się zrozumieć ich relacji, o ile to w ogóle było możliwe.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
— Dzisiaj będziecie
ważyć Wywar Żywej Śmierci. Macie na to dwie godziny. Ingrediencje i instrukcje
są na tablicy. Ale najpierw może ktoś nam powie coś na jego temat?
Snape nie zdziwił
się zbytnio, gdy ręka Hermiony powędrowała ku górze. Teraz nie miał oporów
przed udzieleniem jej głosu. Należała do Slytherinu, czyli jego wychowanków i
ulubieńców. Dlatego też absolutnie nie przeszkadzały mu odpowiedzi panny
Riddle, za które mógł przyznawać punkty. Ta dziewczyna bez wątpienia mogła im
zapewnić zwycięstwa w Pucharze Domów, a to idealna okazja, aby utrzeć nosy tym
pyszałkowatym Gryfonom, z którymi swoją drogą również miał teraz lekcję.
— Wywar Żywej
Śmierci to silny środek usypiający, powodujący omdlenie, które może przypominać
śmierć. Powoduje on ją jednak tylko w skrajnych przypadkach. Ma on kolor
czarny. Składniki to między innymi piołun, korzeń asfodeulusa sopophorusa i
korzeń waleriany.
Hermiona bezbłędnie
wyrecytował książkową definicję, którą opanowała już dawno temu. W końcu mogła
się wykazać swoją wiedzą o eliksirach, a wszystko dzięki przynależności do
Slytherinu.
— Pięć punktów dla
Slytherinu, a teraz do roboty.
Snape zasiadł za
biurkiem, a szóstoklasiści zabrali się do pracy. Hermiona po przeanalizowaniu
instrukcji postawiła kociołek na ogniu i napełniła go wodą.
— Przynieś
potrzebne ingrediencje.
Draco nie
dyskutował, gdyż wątpił, aby skupiona na tablicy Riddle teraz go słuchała. Bez
słowa ruszył do składziku, po drodze spotykając zmierzającego w tym samym
kierunku Notta.
— Co jest, Smoku,
teraz robisz za chłopca na posyłki?
Teodor siedział z
Dafne, gdyż Snape poza ukaraniem Hermiony i Dracona zażyczył sobie na swoich
lekcjach par koedukacyjnych. Jemu to w sumie nie przeszkadzało. Panna
Greengrass może nie była najlepsza z eliksirów, lecz nadrabiała chęciami, a
poza tym bardzo szybko się uczyła.
— Jak jesteś taki
mądry, to idź się kłócić z Riddle w kwestii nauki.
— Nie, wiesz jakoś
nie bardzo.
Przyjaciele
zaśmiali się krótko, po czym ruszyli po ingrediencje. Pech chciał, że w składziku
natknęli się na Pottera i Weasleya.
— Kogo moje oczy
widzą. Golden duecik jak zwykle nierozłączny.
Zadrwił Draco, nie
mogąc przepuścić okazji na wyżycie się na tej dwójce. Od wakacji o ile to
możliwe gardził nimi jeszcze bardziej. Wiele mógł im zarzucić, ale to, jak
potraktowali Hermionę, było naprawdę paskudne i poniżej wszelkiej krytyki. Niby
tacy szlachetni Gryfoni, a jak przychodzi co do czego, każdy stara się ratować
swój tyłek.
— Pilnuj swojego
nosa, tchórzliwa fretko.
— To zabawne,
Weasley, że mnie nazywasz tchórzem, skoro to wy zostawiliście swoją rzekomo
najlepszą przyjaciółkę na Nokturnie ze złamaną nogą. Jak w takim razie nazwiesz
siebie, rudzielcu?
Obaj Ślizgoni
wiedzieli, że Draco trafił w czuły punkt. Na twarzach Gryfonów pojawiły się
rumieńce wstydu. Choćby chcieli zaprzeczyć, nie mogli. On miał rację.
Zostawiając ją po tym wszystkim, co dla nich zrobiła, zawiedli na całej linii.
— Nie masz pojęcia,
o czym mówisz, więc się zamknij.
Powiedział w końcu
Harry, chcąc jakoś wybrnąć z sytuacji. Owszem zawalili, ale nie pozwoli się
pouczać temu plugawemu śmierciożercy. To między innymi on jest winny tego, co
stało się Hermionie. Gdyby dali jej święty spokój, nic by się nie stało i nadal
byłaby z nimi, wolna od tego całego syfu. Draco zapewne powiedziałby coś
jeszcze, gdyby nie poirytowany głos Hermiony, który dotarł do ich uszu.
— Malfoy, ja
rozumiem, że musicie sobie poplotkować z Nottem, ale ile można czekać na te…
Urwała, dopiero
teraz dostrzegając, że nie są tu tylko we trójkę. Już wiedziała, co zatrzymało
Ślizgonów.
— Hermiona…
Zaczął Harry, choć
sam nie wiedział, do czego zmierza. Ich ostatnia rozmowa nie przebiegła po ich
myśli. Wiązali z nią duże nadzieje, a wychodzi na to, że proponując pomoc,
tylko pogorszyli sprawę. Poza tym to, co stało się w wakacje, nie dawało mu
spokoju. Oboje z Ronem chcieli naprawić swój błąd i wyciągnąć Hermionę z tego
bagna.
— Daj spokój,
Harry. Chyba nie będziesz gadał z oszustką?
Mimo całego żalu,
jaki czuła, udało jej się zdobyć na wyniosłość. Doskonale pamiętała ich
oskarżenia, że zataiła prawdę o swoim pochodzeniu. Nie dość, że wtedy ją
zostawili, to teraz mieli czelność posądzać ją o kłamstwo.
— Czekam przy
stoliku.
Rzuciła Hermiona w
stronę Dracona, po czym opuściła składzik. Dla niej ta dyskusja dobiegła końca.
Malfoy i Nott nie do końca rozumieli, co tu zaszło. O co Riddle chodziło z tą
oszustką? O ile Nott był w stanie przeboleć swoją niewiedzę, o tyle Draco za
punkt honoru postawił sobie zgłębienie tego tematu. Za to Harry i Ron nieco
podłamani kolejną porażką skierowali się w stronę wyjścia. Malfoy jednak nie
zamierzał ich puścić bez odpowiedniego pożegnania.
— Jesteście
większymi nieudacznikami, niż myślałem.
— Daj spokój,
stary. Weźmy, co trzeba i spadajmy.
Draco na słowa
przyjaciela wzruszył tylko ramionami i po skompletowaniu ingrediencji, obaj
wrócili do swoich stolików. Hermiona natychmiast wzięła się za ważenie
eliksiru.
— Pokrój te
korzonki, tylko drobno.
Podała mu składnik,
a sama zabrała się za krojenie innego. Draco jednak nie mógł się skupić na
wykonywanej czynności. Nieustannie zerkał na dziewczynę, rozmyślając o zajściu
w składziku. Tak naprawdę nigdy się nie zastanawiał, jak ona poradziła sobie z
utratą jakby nie patrzeć bliskich osób. Dowiadując się prawdy o swoim pochodzeniu,
straciła absolutnie wszystko i została wepchnięta między znienawidzonych ludzi.
On nie wyobrażał sobie sytuacji, kiedy wali mu się cały świat i tak na dobrą
sprawę musi się nauczyć żyć na nowo. Patrząc na to z tej perspektywy, Riddle
radziła sobie naprawdę dobrze. Może i nie zdobyła sympatii zbyt wielu osób, a
większość obgadywała ją na każdym kroku, ale sam fakt, że funkcjonowała w miarę
normalnie, był godny podziwu. Ta dziewczyna bez wątpienia posiadała w sobie
pokłady siły, które na co dzień pozwalały jej mierzyć się z brutalną
rzeczywistością. Jednak mimo tego wszystkiego nadal widział w niej kruchość i…
strach. Nie chodziło tu tylko o jej wzrost i drobną budowę. Nie potrafił wyrzucić
z pamięci ich rozmowy z trzydziestego pierwszego sierpnia lub momentu, gdy Blaise
chciał ją objąć. Te oczy tak… zlęknione. Wystarczył jeden niewłaściwy ruch,
gest, czy też słowo, aby Riddle zmieniała się w przerażoną i zastraszoną
dziewczynę. I tu pojawia się pytanie, co kryje się za jej skomplikowaną naturą?
Od dłuższego czasu zadawał sobie to pytanie, choć odpowiedź nie nadchodziła.
— Malfoy!
Z rozmyślań wyrwało
go szturchnięcie w ramię i lekko podniesiony głos Hermiony. Dopiero teraz zdał
sobie sprawę, że stoi jak ten kretyn, wpatrując się w nią.
— Co?
Zapytał, powalając
swoją elokwencją. Przyjrzał się Riddle i zauważył na jej twarzy dwa rumieńce.
Zdziwiło go to nieco, szczególnie że wyglądała na… zmieszaną
— Pokroisz w końcu
te korzonki? Są mi potrzebne.
Powiedziała nieco
poirytowana Hermiona, wracając do ważenia eliksiru. Nie mogła się skoncentrować,
przez cały czas czując na sobie natarczywy wzrok Malfoya. Skupioną na sobie
uwagę zawsze odbierała jako zagrożenie. Póki ludzi mają cię gdzieś, masz
spokój, lecz gdy zaczynają się tobą interesować, pojawiają się problemy.
— Nie gorączkuj się
tak, mała.
Za ten tekst Draco
został obdarzony wściekłym spojrzeniem Hermiony, które rzecz jasna olał i w
końcu zabrał się za krojenie. Przez następne dwie godziny pracowali w ciszy,
nie licząc kilku kłótni, kiedy to panna Riddle pouczała chłopaka, a ten z
czystej przekory musiał się z nią nie zgadzać. Opłacało się jednak pomęczyć,
gdyż ostatecznie jako jedyni w klasie otrzymali oceny Wybitne.
— Nie wiem, jakim
cudem przy tych kłótniach wyszedł wam ten eliksir, ale macie po tym Wybitnym i
pięć punktów.
To usłyszeli od
Mistrza Eliksirów, gdy oceniał efekt ich pracy. Byli ostatnią parą, dlatego po
chwili zadzwonił dzwonek. Wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy, aby udać się na
przerwę.
— I co ty byś beze
mnie zrobiła, Riddle?
Powiedział Draco,
gdy znajdowali się już na korytarzu.
— Za co mnie Merlin
pokarał twoim towarzystwem?
Hermiona
przejechała otwartą dłonią po twarzy, kręcąc z niedowierzaniem głową. Sama nie
wiedziała, co jest większe: jego ego, czy jednak głupota.
— Moje towarzystwo
może być co najwyżej nagrodą, mała.
— Skoro tak to idź
katować nim kogo innego.
Draco zaśmiał się
pod nosem, widząc, jak Riddle przyspiesza. Jakby naprawdę sądziła, że sobie
pójdzie. Naiwna.
— Nie pędź tak.
Oboje wiemy, że z koordynacją u ciebie kiepsko.
— Tak samo jak u
ciebie z intelektem i jakoś ci tego nie wypominam.
— Czemu Smok ciągle
łazi za Hermioną?
Kilka kroków za
kłócącymi się Ślizgonami szli Teodor i Blaise, przyglądając im się uważnie.
— Wiesz, jakby nie
patrzeć to mamy jej pilnować.
— Doskonale wiesz,
że nie o tym mówię.
Wiedział i tu
pojawił się problem. Każdy głupi by zauważył, że Draco przebywa w towarzystwie
Hermiony częściej, niż jest to konieczne. Teodor sam się zastanawiał, co się za
tym kryje, ale swoje przypuszczenia wolał zachować dla siebie. Sytuacja nie
stałaby się ciekawa, gdyby obu jego przyjaciołom spodobała się ta sama
dziewczyna, a niestety wszystko na to wskazywało. Coś takiego mogłoby prowadzić
wyłącznie do katastrofy.
— Nie siedzę w
głowie Smoka, więc nie wiem. Jak chcesz, to idź i z nim pogadaj.
Nott wolał pozostać
bezstronny. Ta sprawa go nie dotyczyła, więc nie zamierzał się w nią mieszać.
Nie zmieniało to jednak faktu, że będzie musiał pilnować tej dwójki, żeby nie
pozabijali się o Hermionę. „Czym
ja sobie na to zasłużyłem?”, pomyślał Teodor, gdy wraz z całą resztą
znaleźli się pod klasą Transmutacji. Zarówno ta, jak i kolejne lekcje minęły
dość szybko. Co więcej, nauczyciele chyba postanowili się nad nimi ulitować,
gdyż poza esejem z OPCM na piątek jak na razie nie mieli nic zadane. Hermiona
od razu postanowiła to wykorzystać. Najwyższy czas rozpocząć poszukiwania
księgi. Zaraz po obiedzie wróciła do dormitorium, gdzie z ulgą zmieniła szkolny
mundurek na normalne ubrania. Do razu poczuła
się lepiej. Wróciła do pokoju, gdzie ku swojej radości zastała Noctis. Leżała
na dywanie, wygrzewając się przed kominkiem. Hermiona podeszła bliżej i usiadła
obok swojej ulubienicy. Pogłaskała ją po łbie, na co ta syknęła przeciągle,
wpełzając jej na kolana. Co prawda mieściła się na nich tylko część jej ciała,
ale żadnej jakoś szczególnie to nie przeszkadzało.
— Tobie to dobrze.
Ja zaraz muszę iść, znowu użerać się z Malfoyem.
Westchnęła
Hermiona, nadal głaszcząc Noctis. Zdążyła jej już o nim opowiedzieć, bo komuś
musiała się wygadać, a tak się składa, że poza nią nie miała aktualnie nikogo.
— Na pewno nie jest
taki zły.
— Masz rację, on
jest koszmarny.
Noctis pokręciła
jedynie głową, ni jak nie komentując zachowania panny Riddle. Jej zdanie na
temat chłopaka, mimo iż znała go tylko z opowieści Hermiony, było nieco inne. Tylko
głupi by nie zauważył, że dziewczyna jest do niego uprzedzona i, co za tym idzie,
nie daje mu szansy się zrehabilitować. Co ona jednak mogła. Tak upartej istoty,
jak Hermiona jeszcze nie spotkała, więc wszelkie próby przemówienia jej do
rozsądku, były bezcelowe. Siedziały tak jeszcze kilka minut, póki Hermiona nie
zdecydowała, że naprawdę musi iść.
— Życz mi
szczęścia,
Rzuciła jeszcze na
odchodne, po czym opuściła pokój. Przyszła pora na wizytę u Snape’a, ale
najpierw musiała zgarnąć Malfoya. Do jego pokoju nawet nie pukała, gdyż niemal
wszyscy Ślizgoni o tej porze znajdowali się w Pokoju Wspólnym. Tam też
skierowała swoje kroki. Gdy weszła do salonu, napotkała wiele zaciekawionych, a
wręcz zdziwionych spojrzeń. „Jasne,
wielka sensacja, idzie córka Voldemorta”, pomyślała z irytacją, widząc te
wszystkie wlepione w nią gały. Chyba nigdy nie przyzwyczai się do poruszenia,
jakie ciągle wywołuje jej osoba. Jakby w życiu człowieka nie widzieli. Żałosne.
Niestety niekoniecznie wiedziała, co z tym zrobić, dlatego wzięła uspokajający
wdech, który na niewiele się zdał i zaczęła namierzać swój cel. Nie zajęło jej
to dużo czasu, gdyż Draco razem ze swoją bandą zajmował znajdujące się przy komiku
kanapy. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie siedziała tam również Davis z
przyjaciółkami. „Super,
jeszcze się będę musiała z tą zazdrosną kretynką użerać”, pomyślała
optymistyczne Hermiona, z ociąganiem kierując się w stronę roześmianej grupki.
Gdy znajdowała się już blisko, jako pierwszy zauważył ją Blaise.
— Kogo ja widzę
Hermiona. Chodź, siadaj z nami.
Zabini uśmiechnął
się czarująco, robiąc dziewczynie miejsce obok siebie. Zdziwił się trochę jej
obecnością tutaj, gdyż na co dzień o tej porze pędziła już do biblioteki lub
siedziała u siebie. Taki obrót sprawy jednak absolutnie mu nie przeszkadzał.
Może w końcu uda mu się z nią normalnie porozmawiać, bo jak na razie szło im to
dość opornie.
— Nie, dzięki. Ja
przyszłam po Malfoy.
Zabiniemu
momentalnie zrzedła mina. Znowu to samo. Już myśli, że uda mu się posunąć w
swoich planach do przodu, a wtedy pojawia się Draco i wszystko szlag trafia.
Coraz mniej mu się to podobało. Cholera, przecież mówił, że ona mu się podoba,
więc czemu teraz podrywa ją Malfoy i to z lepszym rezultatem? Poczuł
ogarniającą go irytację. Spojrzał na przyjaciela, który jednak całą swoją uwagę
skupiał na Hermiona, a na dodatek wyglądał na rozbawionego.
— Co jest, mała,
już się za mną stęskniłaś? Trzeba było powiedzieć, to by do ciebie wpadł.
Draco uśmiechnął
się prowokacyjnie, przez co w oczach Hermiony pojawiły się iskierki gniewu.
Choć raz mógłby sobie darować te wygłupy. Czy naprawdę wymagała tak wiele?
— Możesz nie
błaznować, tylko ruszyć ten swój arystokratyczny tyłek?
Starała się
zachować spokój, co przy tym indywiduum nie było łatwe. Choć raz mógłby zrobić
to, o co go prosi, ale nie, bo po co, lepiej tracić czas na słowne
przepychanki.
— Czego od niego
chcesz?
To pytanie padło z
ust Tracey, która nie wyglądała na zachwyconą. Nie podobało jej się to wszystko
tak samo, jak Zabiniemu. Ta dziewucha bez przerwy starała się omotać Dracona, a
co gorsza on jej na to pozwalał i jak widać, nie miał nic przeciwko temu.
— Nie twoja sprawa,
Davis. Z tobą nie rozmawiam.
— Grzeczniej.
— Zacznij mnie
pouczać, jak sama opanujesz podstawy kultury osobistej.
— Spokojnie,
dziewczyny, bo jeszcze się o mnie pobijecie.
Draco podniósł się
z kanapy, po czym podszedł do Hermiony. Wolał zapobiec kolejnej kłótni między
tą dwójką. To, że on może wyprowadzać Riddle z równowagi, nie oznacza, że każdy
posiada taki przywilej.
— A teraz
wybaczcie, ale maleństwo
wzywa.
Draco ukłonił się
teatralnie, czym rozbawił kilka osób i wkurzył Hermionę.
— Jesteś trupem,
Malfoy.
Podsumowała,
kierując się w stronę drzwi. Miała gdzieś, czy ten idiota z nią pójdzie. Jego
wygłupy doprowadzały ją do szału. Gdy byli sami, naprawdę bywał znośny, ale
przy ludziach… szkoda gadać. Nie musiała się odwracać, aby wiedzieć, że za nią
idzie. Przynajmniej nie będzie się musiała po niego wracać. Czasami żałowała,
że akurat z nim dzieli to zadanie. Znacznie bardziej wolałaby pracować w
pojedynkę albo chociaż z Nottem, ale nie, bo wszechwiedzący Lord musiał zrobić
po swojemu.
— Gdzie my tak
właściwie idziemy?
Z rozmyślań wyrwało
ją pytanie Draco, który zrównał się z nią i teraz szli ramię w ramię
— Do Snape’a.
— Zrobiliśmy coś?
— Ty się urodziłeś,
ale na to on raczej nic nie poradzi.
— Pytam poważnie.
— To ty wiesz, co
to znaczy? Zaciekawiłeś mnie.
Głos Hermiony
wprost ociekła sarkazmem i kpiną. Draco spojrzał na nią, czują ogarniającą go
irytację. Weź tu się człowieku, spróbuj czegoś dowiedzieć od Riddle.
— Możesz mi po prostu
odpowiedzieć na pytanie?
— Owszem, jak ty
przestaniesz się zgrywać na każdym kroku.
Nie dawała za
wygraną. Niewiele ją obchodziło, że jest denerwująca. Niech ten idiota wie, jak
to jest. Oczekując czegoś od innych, najpierw sam powinieneś się tego trzymać.
Draco już zamierzał odpowiedzieć, lecz dotarli do gabinetu profesora. Hermiona
nie tracąc czasu, od razu zapukała.
— Wejść.
Słysząc rozkazujący
ton nauczyciela, Hermiona weszła do środka, a za nią Draco. Nie miał zbytnio
alternatywy, więc mógł jedynie siedzieć cicho i czekać, aż dowie się, po jaką
cholerę Riddle go tu przywlekła.
— Dzień dobry,
profesorze.
Ślizgoni podeszli do
biurka mężczyzny, który podniósł na nich podejrzliwy wzrok. Ich obecność tutaj
mogła oznaczać tylko jedno – kłopoty.
— Mówcie od razu,
co zrobiliście albo czego chcecie.
Snape nie należał
do ludzi owijających w bawełnę, więc od razu przeszedł do konkretów, co jego
uczniom bardzo odpowiadało.
— Potrzebujemy
pozwolenia na wejście do Działu Ksiąg Zakazanych.
Obaj mężczyźni
spojrzeli zdziwieni na Hermionę, choć młodszy z nich szybko po kojarzył fakty.
Rozmawiali o tym w piątek nad jeziorem, tyle że jemu kompletnie wyleciało to z
głowy. Czasami jednak dobrze jest mieć taką Riddle.
— Można wiedzieć z
jakiej okazji i w jakim celu?
— Potrzebujemy
informacji na temat Księgi Ludzi Lasu, a śmiem twierdzić, że w pierwszej
lepszej książce ich nie znajdziemy.
Tu Severus musiał
się z nią zgodzić. Ten wolumin to nie byle jaka książka, którą można spotkać w
pierwszej lepszej bibliotece, tylko prastara księga, o której istnieniu wiedzą
nieliczni. Im z Tomem znalezienie zaledwie kilku informacji o niej zajęło lata,
nie mówiąc o odnalezieniu jej.
— Tyle że ja wam ot
tak nie mogę wydać pozwolenia. To mogłoby wzbudzić podejrzenia. Wszystko musi
być dokładnie przemyślane i utrzymane w tajemnicy.
— Dlatego powie
pan, że zgłosiliśmy się do dodatkowego projektu i potrzebujemy materiałów. Do
końca września znajdziemy wszystko, co może się przydać, zrobimy duplikaty
ksiąg, a potem możemy je przeglądać w moim dormitorium. Tam nikt nam nie będzie
przeszkadzał ani tym bardziej podejrzewał o cokolwiek.
Po raz kolejny
Hermiona zdziwiła obu panów. Dla niej było oczywiste, że bez dopracowanego
planu nie mają się nawet, co zabierać za jakiekolwiek poszukiwania. Tu
lekkomyślność i brak zorganizowania mógł ich naprawdę wiele kosztować, a ona
doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
— Nieźle kombinujesz,
Riddle.
Podsumował Draco,
uśmiechając się do dziewczyny. Przy niej to zadanie nie wydawało się już tak
koszmarne. Inteligencji i sprytu mógłby jej pozazdrościć niejeden dorosły, nie
mówiąc o sumienności. Severus spojrzał krzywo na chłopaka, czym ten szczególnie
się nie przejął. Musiał przyznać, że Hermiona mu zaimponowała. Mimo swojej
niechęci do Toma przykładała się do powierzonego jej zadania. W tym momencie
bardzo przypominała mu swojego ojca. Tak samo zdeterminowana, sprytna i pewna
swego. Nie zamierzał się jednak rozczulać nad panną Riddle, dlatego z kamiennym
wyrazem twarz skinął jedynie głową na znak zgody.
— Niech wam będzie.
Severus wyciągnął z
szuflady pergamin, po czym sięgnął po pióro. Napisanie zezwolenia i oznaczenie
go swoją pieczęcią nie zajęło mu zbyt wiele czasu, dlatego już po chwili
zadowolona z siebie Hermiona trzymała je w dłoni. Poszło łatwiej, niż myślała.
Severus do głupich nie należał. Wiedział, że ta dwójka i tak ma twardy orzech
do zgryzienia i nie chodziło tu tylko o poszukiwania.
— Dziękujemy i do
widzenia.
— Żegnam.
Ślizgoni opuścili
gabinet, a Hermiona od razu skierowała swoje kroki w stronę wyjścia z lochów.
— A ty gdzie?
Zawołał za nią
Draco, przez co ta przystanęła i odwróciła się w jego stronę.
— Do biblioteki. Im
wcześniej zaczniemy, tym lepiej.
Nie czekała na
odpowiedź, tylko ruszyła we wcześniej obranym kierunku. „I na co mi przyszło? Muszę się
podporządkowywać Riddle…”. Draco nie widząc innego wyjścia, podążył za
Hermioną. Już i tak jej dzisiaj podpadł, więc choć na razie wolał nie pogarszać
swojej sytuacji. W sumie nie uważał, żeby zrobił coś złego, ale Riddle jak
zwykle wiedziała lepiej. To, że ona nie zna się na żartach, a pojęcie poczucia
humoru jest jej obce to nie jego wina. Drogę do biblioteki pokonali w
milczeniu. Na miejscu pani Pince spoglądała na nich nico nieufnie, lecz nie
mogła się do niczego przyczepić. Na zezwoleniu widniały pieczęć i podpis
profesora. Chcąc nie chcąc zaprowadziła uczniów do Działu Ksiąg Zakazanych.
— Dziękujemy.
Powiedziała
Hermiona do odchodzącej kobiety. Zawsze ją lubiła, choć jak widać teraz bez
wzajemności. Zdążyła już nieco do tego przywyknąć, nawet jeśli nie było łatwo.
Od uczty powitalnej nawet nauczyciele nie patrzyli na nią tak samo. Przykre, ale
co ona mogła zrobić? Nie będzie udowadniać każdemu z osobna, jaka jest naprawdę
skoro i tak wszyscy wiedzą lepiej.
— Dobra, zaczniemy
tu.
Mówiąc to, Hermiona
wskazała na najbliżej znajdujący się regał.
— Każde zajmuje się
jedną stroną. Jak znajdziesz coś ciekawego, przychodzisz do mnie. Interesuje
nas cokolwiek związane z zaklęciem Tenebras Infuderata, modyfikacjami bądź
transmutacjami ludzkim i oczywiście wszystko o Księdze Ludzi Lasu, historii
tych terenów i tym plemieniu.
Mina Dracona
wyrażała wszystko, a mianowicie rozpacz. Tych regałów było tu co najmniej
dziesięć, z czego każdy miał dwie strony i od cholery książek. I, że niby oni
mieli je wszystkie przejrzeć? Gorzej już chyba być nie mogło.
— Ja się chyba
zabiję.
Mruknął Draco,
przechodząc na swoją stronę. Hermiona już sięgnęła po pierwszą książkę, dlatego
i on nie zamierzał zwlekać. Im szybciej zaczną, tym lepiej, bo znając życie i
tak zabawią tu do kolacji. Ciekawe jak on się z tego wytłumaczy chłopakom.
Teodor jak Teodor, ale Blaise nie da mu żyć. Już, gdy wychodził z Riddle, jego
wzrok mówił wszystko. Cholera to nie jego wina, że ona go olewa, a tym bardziej
że siedzą razem w tym zadaniu. Jakiś złośliwy głosik w jego głowie podpowiadał
mu, że mógłby się bardziej postarać, żeby pomóc kumplowi, ale skutecznie go
ignorował. Nie zamierzał bawić się w swatkę, więc najlepiej niech Zabini da
sobie spokój i zajmie się Parkinson, a Riddle zostawi jemu. „Zaraz, zaraz… co?!”, Draco
powoli zaczynał się bać swoich absurdalnych myśli, dlatego postanowił zająć się
książkami. Czas mijał, a oni odrzucali kolejne woluminy. Żadne z nich nie
liczyło na nagłe objawienie, dlatego cierpliwie szukali dalej. Draconowi jednak
szczęście dopisało, gdyż po ponad godzinie poszukiwań jego uwagę zwróciła jedna
księga. Nie zastanawiając się długo, podszedł do Hermiony przeszukującej drugą
stronę regału.
— Riddle.
Dziewczyna uniosła
wzrok znad książki, słysząc swoje nazwisko.
— Zobacz to.
Draco stanął obok
niej, tak aby miała dobry widok na trzymane przez niego tomiszcze.
— Zaklęcia i uroki
oszpecające.
Odczytała na głos
Hermiona, przyglądając się pożółkłym kartkom. Księga była stara i zawierała
zagadnienia, które mogły im się przydać.
— Bierzemy ją.
Zarządziłam,
odkładając trzymaną przez siebie książkę, która i tak dotyczyła trucizn.
— Lepiej połóż ją
na ziemi.
Draco, zrobił, co
mu kazała, a Hermiona w tym czasie wyciągnęła różdżkę i jednym zaklęciem
stworzył duplikat. Zmniejszyła ją jeszcze tylko do rozmiarów pudełka zapałek,
po czym schowała do kieszeni jeansów.
— Możemy szukać
dalej.
Po tych słowach Hermiona
sięgnęła po kolejną książkę, a Draco bez słowa wrócił na swoją stronę. Dziwnie
się czuł, wykonując polecenia Riddle. Jakoś nigdy nie kojarzyła mu się z osobą
przejawiającą jakiekolwiek cechy przywódcy, a tu proszę. Ta dziewczyna nie
przestawała go zadziwiać. Pełna tajemnic, niedająca się poznać. Skupiała w
sobie wszystko, co przyciągało Dracona wbrew jego woli. Nawet to jej
pyskowanie, do którego zresztą najczęściej sam ją prowokował, nie zniechęcało
go na tyle, aby przepuścił okazje do lepszego poznania jej. Naprawdę był
ciekawy jej bez wątpienia pokręconej osoby. Nagle przypomniał sobie o pewnej
sprawie, którą pragnął wyjaśnić.
— Riddle?
— Tak…?
Głos Hermiony był
jakby nieobecny, co oznaczało, że jest zaabsorbowana jakąś książką. To nawet
lepiej. Może zamyślona bez większych oporów odpowie na jego pytanie.
— Co miałaś na
myśli, nazywając się oszustką wtedy na Eliksirach?
Hermiona momentalnie
uniosła wzrok na półkę, za którą znajdował się Draco, jakby spodziewając się go
zobaczyć.
— Czemu pytasz?
Naprawdę zdziwił ją
tym pytaniem. Prawdę powiedziawszy, nie przypuszczała, że ktokolwiek zwrócił
uwagę na to, co powiedziała, a już na pewno nie Malfoy.
— Po prostu,
ciekawość.
Po tych słowach
zapadła cisza, której Draco nie zamierzał przerywać. Zdążył zauważyć, że
wypytywanie Riddle przynosi odwrotny skutek. Jeśli będzie chciała, to odpowie,
a jeśli nie to bez Veritaserum nie masz na co liczyć. W tym czasie Hermiona
toczyła ze sobą wewnętrzną walkę. Z jednej strony to był Malfoy: wścibski,
zapatrzony w siebie dupek, ale z drugiej w piątek udowodnił jej, że potrafi się
zachować jak człowiek, a nie rozkapryszony gówniarz. „Kompletnie mnie pogięło. Przecież
nie będę się zwierzać Malfoyowi!”. Mimo takich myśli panna Riddle z ciężkim
westchnieniem zaczęła mówić.
— Na początku
zeszłego tygodnia rozmawiałam z Harrym, Ronem i Ginny. Oskarżyli mnie o to, że
celowo zataiłam przed nimi swoje pochodzenie.
— Serio?
Draco nie krył
swego zdziwienia. Ta trójka Gryfonów na każdym kroku zadziwiała go coraz to
większą głupotą. Jak oni w ogóle mogli wpaść na tak absurdalny pomysł? To się w
ogóle nie trzymało kupy, nie mówiąc o braku jakichkolwiek podstaw, aby oskarżać
Riddle o kłamstwo.
— Zaproponowali mi
nawet pomoc w wyjściu z tego, jak to ujęli, bagna.
W głosie Hermiony wyraźnie
dało się wyczuć ironię, a Draco mógłby się założyć, że właśnie przewróciła
oczami. Może i teraz jej życie nie było idealne i pozostawiało wiele do
życzenia, ale chyba nie chciałaby wrócić do poprzedniego stanu rzeczy. Świat
Dumbledore’a, Zakonu… to kłamstwo, iluzja stworzona przez Albusa w celu zemsty.
To zatrważające jak wiele można osiągnąć kłamstwem i sprytem. Owszem nie
popierała Voldemorta, nie mówiąc o tym, aby darzyła go jakimś cieplejszym
uczuciem, ale do dyrektora Hogwartu czuła wyłącznie pogardę.
— Pomoc to im by się
przydała, ale magomedyków, najlepiej na oddziale zamkniętym.
Na twarzy Hermiony
mimowolnie pojawił się uśmiech. Chyba tylko Malfoy potrafił ją zarówno
zdenerwować, jak i rozbawić jednym zdaniem.
— Wiesz, że jak nie
robisz z siebie błazna, to bywasz naprawdę znośny?
Powiedziała to, nim
zdążyła pomyśleć, co robi. Teraz cieszyła się, że dzieli ich regał, gdyż czuła,
jak jej policzki robią się czerwone. „Od
kiedy ja mam taki niewyparzony jęzor?!”, przeklinała się w myślach, mając
nadzieje, że Malfoy ni jak nie skomentuje jej wypowiedzi. Co z tego, że
powiedziała, to co myśli? On niekoniecznie musiał o tym wiedzieć. Szczęście jej
dopisało, gdyż Draco choćby chciał, nie wiedział, co odpowiedzieć. Jakby nie
patrzeć właśnie został obdarzony komplementem od Hermiony Riddle. Najgorsze
jednak było to, że jej słowa dały mu do myślenia. Na co dzień do niewielu
rzeczy podchodził poważnie. Z każdej sytuacji mógł wyjść obronną ręką właśnie
poprzez wygłupy. Potrafił być poważny, gdy sprawa naprawdę tego wymagała, ale
na co dzień… „Salazarze
dopomóż, paplanina Riddle zmusza mnie do refleksji nad sobą…”. Draco chcąc
odpędzić swoje myśli od słów Hermiony, sięgnął po kolejną książkę. Żadne z nich
jeszcze nie zdawało sobie sprawy, jaki mają, a raczej będą mieć na siebie
wpływ. Nawet jeśli nie dopuszczamy czegoś do świadomości, to w nas kiełkuje i
rośnie, aż w końcu nie jesteśmy w stanie oszukiwać nawet samych siebie. Tu
jednak chodziło o Malfoya i Riddle. Łatwiej byłoby oswoić smoka, niż dotrzeć do
któregokolwiek z nich.
Witam.
Jest
i rozdział czternasty. W końcu zagłębiamy się w wątek poszukiwań Księgi Ludzi
Lasu, który przez pewien czas będzie się pojawiał dość często. Nie oznacza to
oczywiście, że sprawa szybko się rozwiąże, bo jak zapewne wiecie to nie w moim
stylu.
Teraz
chciałabym Was pochwalić. Liczba komentarzy pod poprzednim rozdziałem wzrosła,
co niezwykle mnie cieszy. Wychodzi jednak, że to lenistwo było powodem spadku
jej liczby, więc bardzo Was proszę, żeby jednak zostawiać po sobie jakiś ślad.
Nie zajmuje to wiele czasu, a jaj mam radochę i jeszcze większe chęci do
pisania.
Laf
Świetny rozdział! 😍❤️
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuńWeny, weny i jeszcze raz WEEEENY!
Rozdział super, świetny i co tam jeszcze jest, ale.... Tak mam jedno ALE: Hermiona i Draco... Nie za szybko? Bo rzeczywiście zachowują się jak starzy przyjaciele
OdpowiedzUsuńŻyczę duuużo weny ;)
Pozdrawiam,
Cassie :)
Cóż ja to widzę raczej tak, że po prostu mniej na siebie warczą i starają się jakoś odnaleźć w sytuacji, bo każde zdaje sobie sprawę, że są na siebie skazani. Nie mniej jednak mogę Cię zapewnić, że nie wyskoczę tu zaraz z jakąś wielka miłością itp, bo to by było dość głupie :)
UsuńRozdział cudowny a określenie Miony "maleństwem" to mistrzostwo świata :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i weny życzę :)
PS. Zapraszam na nową miniaturkę ;)
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next
Weny
Chociaż czytam każdą notkę to, jest mój pierwszy komentarz. Zazwyczaj nie wiem co napisać, ale teraz to co chcę przekazać chodzi za mną już od kilku tygodni. Zacznę od tego że blog, historia a nawet szata graficzna, wszystko to uwielbiam. Tak samo jak pomysł na stworzenie postaci, które wszyscy znamy ale Ty dałaś im nowe oblicze. Dzięki temu jest to jeden z blogów, które naprawdę uwielbiam. Jedynym minusem, który uderza mnie z każdą przeczytaną literą jest to że opisujesz tylko jedną historie. Tworzysz jeden wątek i kończysz go a wszystko w jednej notce. Nie zrozum mnie źle, uwielbiam Cię. Ale pisząc tak stworzysz jakieś 365 postów zanim skończy się rok w Twojej historii bo opisujesz tylko jeden dzień.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że mnie nie zjesz za odrobine krytyki :)
Nadara
Mogę Ci zagwarantować, że nie będzie ich tyle. Ten początek miał na celu wprowadzenie w cała historie i poznanie moich bohaterów. Nie ukrywam, że potem pojawić się będą przeskoki. Mam już na brudno dość sporo rozdziałów i zapewniam, że nie są one w aż tak bliskich odstępach czasu :)
UsuńI żebym nie zapomniała, bardzo mi miło, że zdecydowałaś się skomentować. To naprawdę wiele dla mnie znaczy i mam nadzieje, że zarówno ty jak i inni będziecie się na to zdobywali częściej :)
genialne !
OdpowiedzUsuńMi tam się bardzo podobało. Nie uważam wcale żeby ta relacja Hermiona - Malfoy rozwijała się za szybko... Masz b. fajny sposob pisania :) Pozdrowki / Żaba
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :) coś zaczyna iskrzyć .. :3 bardzo dobrze !
OdpowiedzUsuńŚwietne! Tylko taka jedna uwaga... jeśli już upokarzasz Riddle upokarzaj też Malfoya :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Weny.
~Hope ^^
Bez obaw, jemu się jeszcze nie raz dostanie :D
UsuńI dobrze! :))
UsuńPozdrawiam cieplutko ♥
~Hope ^^
Boski <3
OdpowiedzUsuńAngel
Jak zwykle, cudowny ♥
OdpowiedzUsuńMalfoy na końcu był kochany. W sumie, to zawsze jest kochany :D
Wątek Księgi zapowiada się ciekawie, nie mogę się doczekać, co znajdą w tej książce.
Pozdrawiam i życzę weny,
Mrs Black ♥
Świetne, czekam na dalsze rozdzialy 💕
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :D
OdpowiedzUsuńfajnie, że już poruszyłaś tematykę Księgi ludzi lasu, tylko jak na razie brakuje mi jakichkolwiek wzmianek o magi rodu mamy Hermiony (szczerze to nie jestem napisać tej nazwy bezbłędnie xD)
Weny życzę ;*
Bardzo, bardzo fajne !! Czekam na NN.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńMegastycznie cudowny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńW każdy piątek, wstając rano z łóżka cieszę się, jak głupia, bo wiem, że właśnie tego dnia pojawi się nowy rozdział na twoim blogu ;*
i już z niecierpliwością czekam na następny piątek i na kolejny fantastyczny rozdział! ;*
Świrtny rozdział. A ta kłotnia o smak dżemu tozbawiła mnie do łez.
OdpowiedzUsuńCzekam na next. Życzę weny i to ogrom.
Zaporaszam do siebie.
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńMuszę ci powiedzieć, że uwielbiam całą tą Noctis <3.
Kiedy pojawi się Voldziu? Już się nie mogę doczekać ;)
Wspomnę też, że oczywiście naj jest dla mnie Draco, ale uwielbiam twojego Notta :*
Ps. Powinnam sama sobie urwać łep (xD) bo nie pamiętam, no ale cóż, muszę zapytać... O co chodzi z tą Księgą ludzi lasu? Sorry, ale zaczęłam czytać tyle blogów, że mi się zapomniało, a nie jestem w stanie poszukać, bo bardzo źle się czuje. Pomogłabyś?
/$andra.
"Księga Ludzi Lasu to prastary wolumin spisany około 2000 lat temu przez czarodziei, którzy zamieszkiwali Zakazany Las. Nie wiadomo, co się z nią stało, lecz istnieje prawdopodobieństwo, że znajduje się gdzieś na terenie Hogwartu." Tom zlecił znalezienie jej Draconowi i Hermionie, ponieważ zawiera ona antyzaklęcie na czar, który szesnaście lat temu rzucił na niego Albus, sprawiając, że wygląda tak, a nie inaczej.
UsuńSuper ♥Nie będę się jakoś specjalnie bardzo rozpisywać, bo wiesz że Twoje rozdziały są świetne, więc po prostu napiszę że z niecierpliwością czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńWenyy ♥♥♥
Może nie zawsze komentuję, ale chce żebyś wiedziała że czytam każdy rozdział i na każdy czekam z niecierpliwością. Uwielbiam postacie w opowiadaniu, oraz caly świat stworzony przez Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wyczekuje kolejnego piątku :D
Kochammm uwielbiammm szanujeee! ;*
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo podoba mi się ten rozdział. ;) Szczególnie rozwaliłaś mnie tym dżemem. :) Fajnie, że Hermiona i Draco zaczęli bardziej się ze sobą dogadywać, ciekawe co dalej.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
No nie wierzę normalnie miłość miłość po prostu miłość w nich kiełkuje :3 jak słodko. A co do diabła niech się zajmie Pansy jak to powiedział Draco. Haha a no i ta ich kłótnia jest po prostu The Best haha oni mają zajebiste kłótnie takie o byle co ale takie zarazem super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę bardzo dużej weny na kolejne rozdziały ;)
Wspaniały rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny. Jestem ciekawa dalszej relacji Dracona i Hermiony...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
~ Twoja Wierna Czytelniczka.
Kolejny genialny rozdział! Dziewczyno ! Coraz bardziej zaskakujesz :) rozwijasz się , każda notka jest coraz lepsza ;) Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział !
OdpowiedzUsuńHmm..mam mieszane uczucia, bo masz fajny pomysł. Ale..to jest 14 rozdział a tu się nadal nic nie dzieje. Nie mówię o uczuciu między H+D, ale o historię w tle. Masz jakieś 10 rozdziałów pewnie każdy średnio na 5-7 stron bez akcji, przejściowe. Jak się czeka na rozdział tydzień to ok, czyta się to chętnie. Ale jak przychodzi nowy czytelnik i czyta serią to nic się nie dzieje.
OdpowiedzUsuńJako czytelnik proszę o akcję ponieważ:
1. Zabini cały czas robi podchody, ale bardziej to wynika z Twojej narracji niż jego czynów/słów
2. Dziewczyny typu Tracy nie lubią Hermiony, ale też nie ma oprócz 2-3 dialogów pokazanej tej relacji
3. Teraz zaczyna się coś dziać z poszukiwaniami\
4. Zastanawia mnie, że mija już chyba tydzień w szkole a nie pokazujesz jak ludzie reagują na Hermione na korytarzu. Jak nauczyciele się do niej obnoszą. Niby wprowadzasz to w narracji, ale jest to mocno pominięte.
Zastanawiam się dlaczego w każdym rozdziale po kilka razy piszesz jak to Draco jest zafascynowany Hermioną, ale generalnie ma ją gdzieś? To jest Dramione więc czytelniczki są nastawione, że będzie to przyciąganie, ale na początku nie będą chcieli się do tego przyznać. W większości rozdziałów przynajmniej 2-3 razy to podkreślasz co wydaje mi się mocno nienaturalne i trochę sztuczne.
Masz fajne pomysły i wydaje mi się, że jesteś na tyle zdolna i jesteś w stanie zrealizować i napisać to opowiadanie na bardzo wysokim poziomie. Ale kurczowo trzymasz się poziomu bloga. Wejdź z pisaniem na wyższy poziom. Daj czytelnikowi możliwość domysłu emocji, relacji miedzy bohaterami. Mniej jak krowie na pastwisku :) to jest literatura, wyobraźnia ma działać.
Będzie miło jak weźmiesz uwagi do serca.
Pozdrawiam,
Aga
Przykro mi, ale nie zgodzę się z Tobą, że nic się tu nie dzieje. Nie do końca również rozumie, co to dla Ciebie oznacza. Może to trochę zuchwałe z mojej strony, ale nie uważam, aby moje opowiadanie było nudne i pozbawione akcji, no ale co ja tam wiem.
UsuńKolejna sprawa, to trochę zaprzeczasz sama sobie. Z jednej strony chcesz więcej konkretnych sytuacji, większego rozbudowania wątku np Blaise'a, czy też Tracey, a z drugiej mówisz, że pisze wszystko jak krowie na granicy i nie daje czytelnikom pola do popisu w kwestii wyobraźni, z czym również niestety się nie zgadzam. Poza tym, może i trochę to przeciągam, ale nie lubię jak wszystko wychodzi od razu. Wątki, które twoim zdaniem ominęła, znajdują swoje rozwinięcie w kolejnych rozdziałach, więc wystarczy trochę poczekać. Jedynie co do Dracona mogę się z tobą po części zgodzić, choć to również ma swój cel, ale mniejsza z tym.
Mimo wszystko dziękuję za rozbudowany komentarz i wyrażenie swojego zdania :)
Jeden z lepszych blogów jakie czytam, czytałam. Jednak na pierwszym miejscu w moim sercu zostanie LaFinDeLaVie <3 Jesteś cudowna życzę jak najwięcej weny <3
OdpowiedzUsuńPS. Jak już ktoś wcześniej pisał upokarzaj Dracona jak najczęściej.. Szczególnie, żeby to Riddle go upokarzała :)
Cudo ♡ ♥ ♡
OdpowiedzUsuńZakochałam się <3 Rozdział wypełniony ich sprzeczkami to dla mnie jak kanapka z dżemem brzoskwiniowym! Tak brzoskwiniowym... Draco masz mój głos! Bardzo mi się podobało i jestem zadowolona, że tą notkę poświęciłaś im w szczególności. Scena w bibliotece najlepsza. Powoli pokazujesz ich zmianę oraz jak dobrze czują się ze sobą. Dobra robota! Życzę dużo weny! :*
OdpowiedzUsuń"najlepiej niech Zabini da sobie spokój i zajmie się Parkinson, a Riddle zostawi jemu" miałam motylki w brzuchu :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny :)
Nie wiem w sumie co napisac...
OdpowiedzUsuńJak zwykle liczylam na dluzsza notke, bo oczywiscie mam niedosyt.
Strasznie mnie wkurzaja Harry i Ron. Masakra, Hermiona moglaby ich potraktowac jakim zakleciem niewybaczalnym. XD
Widze, ze Draco i Riddle co raz wiecej laczy. :) Czekam na ciag dalszy i weny zycze.
Smietana
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńDiabełek coraz bardziej zazdrosny... :)
Teo jest świetny w tym opowiadaniu <3
Draco i Hermiona... najlepsze ich potyczki słowne xD
Pozdrawiam i weny życzę Tonks :*
Rozdział świetny... Początek najlepszy, kłutnia o dżem heh xD w końcu zaczął się wątek z poszukiwaniem Księgi Ludzi Lasu jestem ciekawa co z tego wyjdzie :) i czekam na rozwinięcie wątku Dramione <3
OdpowiedzUsuńPisz szybko i dużo weny życzę
Esia:**
Ojeeej, coś się już zaczyna ! <3 Czekam na nn ! :)
OdpowiedzUsuń/Paulaaa
Jak zwykle świetne ❤
OdpowiedzUsuńCo tu więcej dodać, jak zwykle świetnie, i te ich sprzeczki uwielbiam <3 Życzę weny i oczekuje następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lordowata
Kiedy nastepny!? Chce jeszczeee prosze umre ;( krotki ale fajny czekam z niecierpliwoscia <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, ten rozdział po prostu cudo! <3 Ciekawe czy znajdą coś na temat tej książki... ;o
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na nn :)
dramione-choc-inni-to-tacy-sami.blogspot.com - Zapraszam! ;) Jest dopiero prolog, ale jutro rozdział :D
Bardzo zabawny rozdział. Czytało mi się go z ogromną przyjemnością... :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Hermionie tych sprzeczek z Draco... Dodaje to mnóstwo uroku do opowiadania.
Ciesze się, że pojawił już się wątek z księgą. Jestem bardzo ciekawa jak dalej to rozwiniesz i czy Voldemortowi uda się odzyskać swój dawny wygląd (oby, bo jako Tom jest 'całkiem całkiem' ^^).
:D
Epicka końcówka!
OdpowiedzUsuńZżera mnie ciekawość i to strasznie ;)
Co chwilę się śmiałam jak głupia czytając ten rozdział :)
Cóż, nie wiem co więcej by powiedzieć.
Życzę weny.
Pozdrawiam,Lili.
Rozdział bardzo fajny, akcja się powoli rozkręca :-) czekam na więcej :-) uściski i życzę dużo weny <3
OdpowiedzUsuńP.S. ja też zdaję w tym roku maturę i podziwiam ciebie ze masz czas na pisanie 😊😍😘❤💛
Super :). Mało akcji, ale przyjemnie się czytało, a i takie rozdziały są potrzebne :). Kłótnia o dżem była cudowna <3. Wyczuwam nadchodzącą burzę na linii Draco - Blaise... Chyba się jej boję.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny,
Invisible.
Jak zawsze wspaniałe ;*
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział :) Życzę weny i czekam nn :) Z.
OdpowiedzUsuńZnalazłam twój blog zaledwie kilka dni temu a już zdążyłam się w nim zatracić.
OdpowiedzUsuńGratuluje pomysłu i chęci do pracy.
Czekam z niecierpliwością.
Coraz wierniejsza fanka xoxo
Cudnie piszesz! Znalazłam Cię niedawno i nie żałuje :D Czekam na następny rozdział :) weny :D
OdpowiedzUsuńświetne czekam na więcej pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńPo prostu kocham
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Draco i Herm zaczynają poszukiwania tej księgi. To da im możliwość do spędzania więcej czasu razem ;) A co z tego wyniknie to się zobaczy...
No i nie mogę się doczekać kiedy Voldi odzyska swój dawny wygląd ;)
Pozdrawiam
Pozdrawiam
super
OdpowiedzUsuńweny
Przepraszam, ze komentuję dopiero teraz :(
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Te ich kłótnie! <3 No i bardzo lubię riposty Hermiony ;) Szkoda mi jej, kiedy Harry i Ron są dla niej wredni :( a sami zawinili :(
Nie mogę się już doczekać poszukiwania Księgi Ludzi Lasu :) Chociaż dzięki Hermionie nie powinno zająć im to dużo czasu ;)
Życzę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
Jak zawsze świetny rozdział. Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, kiedy widzę, że dodałaś coś nowego mam zaciesz ^^ Rozdział lekki i przyjemny. Czekam na dalszą część.
OdpowiedzUsuń------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Jestem naprawdę dumna, obserwując jak Twój talent rozwija się coraz bardziej i bardziej. Jestem z Tobą praktycznie od początku, więc naprawdę wiem co piszę :) wątki są wciągające, a tekst -nie licząc kilku literówek- jest zwarty i naprawdę dobry. Podoba mi się rozwój znajomości Dramione. Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Czyta się go bardzo fajnie i strasznie wciąga. Czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE OPOWIADANIE, z reszta poprzednie tez czytalam ;d czytalam wczesniej same ff o tokio hotel ale tak sie wciagnelam w dramione ze nawet zaczelam ogladac serial z Tomem Feltonem- Murder in the First. MEGA polecam ;d buziaki
OdpowiedzUsuńChociaż czytam każdą notkę to, jest mój pierwszy komentarz. Zazwyczaj nie wiem co napisać albo zapominam albo nie mam czasu. Przechodząc do opowiadania - bardzo fajny pomysł z wszystkim, i z Blaisem i z Draco i z tą księgą. Ogólnie tez Hermiona daje do myślenia - na razie kojarzę dwa blogi że Hermiona jest Riddle, ale mogę się mylić.
OdpowiedzUsuńOgólnie jeszcze jeden minus - w niektórych miejscach literówki, ale tak jest ok i super.
NININKA
Geniaaaalne <333333 kocham to tak baaardzo bardzo mocno. Malym serduszkiem <3 juz sie nie moge doczekac kolejnej notki :D Pozdrawiam i zycze weny
OdpowiedzUsuńJ.M.K. :)
Podobają mi się dialogi, które chyba coraz lepiej piszesz. Lubię cięte i adekwatne riposty. Fajnie zagłębiasz się w myśli bohaterów.
OdpowiedzUsuńKurczę widzę że między Draco a Mioną dochodzi do czegoś ciekawa jestem co będzie dalej z diabłem czy się pokłócą. No nie pozostaje mi nic innego jak przeczytać następny rozdział i czekać na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny! :)
* . * Ostatnio trafiłam na Tw bloga i nie moge się oderwać ! Mistrzostwo świata <3
OdpowiedzUsuń~ Mrs M
Akcja z dżemem była genialna. :-) Ja osobiście w tej kwestii popieram Dracona. Dżem brzoskwiniowy rządzi!!!
OdpowiedzUsuńJeju, kłótnia o... Dżem?! Serio?! Ja normalnie przez trzy minuty się chichrałam, a jest 1 w nocy :D Zajebiaszcze. Ja chcę smoka. Albo Smoka :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka i weny,
Dravelia
Ten blog jest świetny. Dziekuję :)
OdpowiedzUsuń"Ten idiota zmarnował tyle jego ulubionego dżemu. Toż to zbrodnia jest!",
OdpowiedzUsuń"- Chodź mała, idziemy ubolewać nad zbezczeszczeniem mojego dżemu.
- Nie pozwalaj sobie.
- Gdzieżbym śmiał.",
"- Zrobiliśmy coś?
- Ty się urodziłeś, ale na to on raczej nic nie poradzi."
Najlepsze momenty xD Leżałam ze śmiechu :DD Poprawiłaś mi humor <3
"Łatwiej byłoby oswoić smoka niż dotrzeć do któregokolwiek z nich." - Tu tak w sumie... Draco to przecież Smok! Czepiam się szczegółów, wiem xD
~~Miona_Malfoy_
Dżem <3 kocham te ich sprzeczki
OdpowiedzUsuńCześć! ;) No ciekawe czy uda im się coś znaleźć. Kiedy Zabini i Malfoy w końcu szczerze porozmawiają?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!