Wszystko potoczyło się bardzo
szybko. W jednej chwili czuł jej wargi na swoich, a w drugiej drobna dłoń
Hermiony z nadzwyczajną siłą wylądowała na jego policzku. W pierwszym momencie
nie do końca wiedział, co się dzieje, ale wystarczyło jedno spojrzenie na
Riddle, aby zrozumiał, jak wielki błąd popełnił. Stała przed nim ta sama
dziewczyna, co ostatniego dnia sierpnia w Riddle Manor. W jej oczach ponownie
dostrzegł zwierzęcy strach, którego on był przyczyną. Nie chciał jej przestraszyć.
Przesadził, ale nie zamierzał jej w żaden sposób skrzywdzić. Sam się
zastanawiał, co go napadło. Zrobił z siebie kompletnego idiotę, ale nie o tym
teraz myślał. Musiał to odkręcić i to jak najszybciej. Często jednak bywa, iż
nie wszystko idzie po naszej myśli i tak też stało się tym razem. Nim Draco
zdążył choćby otworzyć usta, odezwała się roztrzęsiona Hermiona.
— Nigdy więcej tego nie rób.
Z każdym kolejnym słowem cofała
się o krok, przerażona tym, co przed chwilą zaszło. Mówiła powoli i cicho, a
jej głos drżał, podobnie jak całe ciało. Zaczęła tracić kontakt z
rzeczywistości, wracając do przeszłości, co tylko pogorszyło jej stan. Demony
budził się do życia… Nie mogła tu zostać. Ignorując fakt, że przygląda jej się
niemal cały Slytherin, najszybciej jak to możliwe pobiegła do swojego pokoju, z
hukiem zamykając za sobą drzwi, które od razu zabezpieczyła zaklęciem. Nikt nie
mógł tu wejść, nikt.
W Pokoju Wspólnym wszyscy
zastygli w bez ruchu, starając się przetrawić to, co przed chwilą zaszło. Draco
Malfoy – jeden z najbardziej pożądanych chłopaków w Hogwarcie, pocałował słynną
Hermionę Riddle, za co oberwał w twarz. Czegoś takiego uczniowie Domu Węża nie
mieli okazji podziwiać nigdy dotąd. W największym szoku był jednak sam Draco,
który został wywołany nie tyle reakcją Hermiony, co jego własną głupotą. Jak
mógł być tak bezmyślny? Cholera, od zawsze wiedział, że Riddle nie jest
pierwszą lepszą panienką, a on rzucił się na nią, niczym jakiś durny szczeniak.
Wystraszył ją, a już wszystko szło tak dobrze. Przekonał ją do siebie,
zmniejszył dystans między nimi, a teraz to zaprzepaścił. Najchętniej zacząłby
walić głową w pierwszą lepszą ścianę. Nie, musi iść i natychmiast z nią
porozmawiać. Z drugiej jednak strony Riddle na pewno go teraz do siebie nie
wpuści. Znając ją, już zdążyła zablokować drzwi tak, że nawet sam Voldemort nie
dałby rady wejść. „Kurwa,
kurwa, kurwa…”, to jedyne, co przychodziło mu na myśl. Tak spierdolić
sprawę mógł tylko on. Nagle poczuł silną chęć wyjścia stąd, byle jak najdalej
od tych wszystkich gapiących się ludzi, którzy niczego nie rozumieli. Z barku
lepszych pomysłów szybkim krokiem udał się do swojego dormitorium. Nie okazało
się to jednak dobrym posunięciem. Świadomość, że Riddle jest za ścianą, a on
nic nie może zrobić, doprowadzała go do szału. Krążył po pokoju, starając się
uspokoić zarówno siebie, jak i swoje myśli, co średnio mu wychodziło.
— Cholera jasna!
Zaklął nagle, uderzając w
pierwszą rzecz, jaka napatoczyła mu się pod rękę, czyli kolumnę od łóżka. Dość
silny ból rozszedł się po jego dłoni, ale zignorował go. Im dłużej o tym
myślał, tym bardziej był na siebie wściekły. Nie zauważył, nawet kiedy do
pokoju weszli Zabini i Nott. Nimi również wstrząsnęło to, co zaszło w salonie.
Obaj żyli w przekonaniu, że tę dwójkę coś łączy, nawet jeśli nie chcą się do
tego przyznać. Teraz jednak zgłupieli kompletnie, szczególnie widząc, w jakim
stanie jest Draco. Tak wściekłego nie widzieli go już dawno, przez co nie do
końca wiedzieli, jak się zachować.
— Smoku, uspokój się. Jak nie
ta to inna.
Zabini zacytował słowa Dracona,
którymi ten go uraczył, gdy sam dostał kosza od Hermiony, chcąc nieco
rozładować atmosferę. Szybko jednak zrozumiał, że popełnił błąd. Draco
zatrzymał się raptownie, błyskawicznie odwracając się w stronę przyjaciela.
— Możesz chociaż raz przestać
pieprzyć?!
— Nie wyżywaj się na Zabinim za
to, że dostałeś w pysk.
Powiedział spokojnie Teodor,
mając nadzieje, że to ostudzi nieco przyjaciela.
— Niczego nie rozumiecie,
niczego.
Warknął Draco, zdając sobie
sprawę, że istotnie wyżywanie się na tej dwójce nic nie da. To on zawalił
sprawę, nie oni.
— To może w końcu nam to
wszystko wytłumaczysz?
— Spieprzyłem sprawę.
Draco ponownie zaczął krążyć po
pokoju, co jakiś czas przeczesując palcami włosy. Coś rozsadzało go od środka.
Nie potrafił nad tym zapanować, a co dopiero wyzbyć się tego uczucia, które
tylko potęgowały poczucie winy i żal do samego siebie.
— To, to napraw.
W odpowiedzi na słowa Teodora
Malfoy prychnął jedynie pod nosem. Tyle to on sam wiedział, ale pytanie brzmiało
jak? Riddle się go bała, zobaczył to w jej oczach. Chyba nic nie zabolało go
tak bardzo, jak ten zwierzęcy strach. Tyle starań, żeby się do niej zbliżyć, a
on to zniszczył w ciągu kilku sekund.
— Tobie serio na niej zależy.
Słowa Zabiniego sprowadziły Dracona
na ziemię. W pierwszej chwili zamierzał ponownie na niego nawrzeszczeć, że
chrzani od rzeczy, ale coś go powstrzymało. Co, jeśli on miał rację? Chyba
jeszcze nigdy tak bardzo nie przejmował się żadną dziewczynom, nawet tymi, z
którymi był. Riddle nie opuszczała jego myśli, podobnie jak dziwna troska o
nią. W jej towarzystwie czuł się inaczej, swobodniej. Podobało mu się to, że
musiał zasłużyć na jej sympatię. Normalnie ludzie na sam dźwięk jego nazwiska
starali mu się przypodobać, co zaowocowało tym, że tak na dobrą sprawę miał
dwóch oddanych przyjaciół. Hermiona była zupełnie inna. Patrzyła głębiej,
starając się poznać człowieka, nawet jeśli ten w przeszłości nie dał jej ku
temu powodów. Prawda jest taka, że nie chcemy być oceniani po pozorach, a sami
robimy to nieustannie. Nieświadomie nauczył się od niej wielu rzeczy, których
wcześniej nie dostrzegał. To jednak nie wszystko. W końcu po długiej
wewnętrznej bitwie przyznał sam przed sobą, że Hermiona podoba mu się również
fizycznie. W sumie to sceptyczne nastawienie do jej urody najpierw wynikało z
jej pochodzenia, a potem z zazdrości o Blaise’a. Prawda jednak była taka, że
Riddle urzekła go swoją naturalnością i nietypowym wyglądem, czego nie doszukał
się w żadnej innej dziewczynie. Nawet jej wzrost mu nie przeszkadzał, a wręcz
przeciwnie. Wyglądała przekomicznie, zadzierając głowę, aby w ogóle spojrzeć mu
w oczy. „Kiedy to się stało…?”,
pomyślał z niedowierzaniem Draco, analizując bieg swoich myśli.
— Tak, zależy.
Powiedział te dwa słowa, nim w
pełni zdał sobie sprawę, że mówi je na głos. Teodorowi i Blaise’owi opadły
szczęki. O ile słuch ich nie zawodził, Draco właśnie otwarcie mówił o tym, co
czuje.
— Możecie się przestać tak na
mnie gapić?
Warknął mocno poirytowany
Draco, widząc szok przyjaciół. Dobrze przyznał się, ale co z tego? Cholera,
powiedział, że mu na niej zależy, a nie że ją kocha i nie wyobraża sobie bez
niej życia, a to duża różnica. Stała mu się bliska, a nawet się do niej
przywiązał i tyle. Po co zaraz robić z tego taką aferę? To wcale wszystkiego
nie ułatwiało. Wkopał się w niezłe bagno, a co gorsza nie wiedział, jak z niego
wyjść.
— Nie myślałem, że dożyję tego
dnia.
Stwierdził bez cienia drwiny
Blaise, siadając na swoim łóżku. Ich przypuszczenia jednak okazały się słuszne.
Malfoy wpadł po uszy, nawet jeśli jeszcze sam nie zdawał sobie z tego
sprawy.
— Od kiedy?
— Czy to ważne, Nott? Nie wiem.
I tak wszystko spieprzyłem.
— Przestań to w kółko powtarzać
i zachowywać się jak jakiś Puchon, a nie porządny Ślizgon. Spieprzyłeś, ale
chyba nie zamierzasz odpuścić?
Draco przez chwilę przyglądał
się Teodorowi, analizuję jego słowa. To oczywiste, że miał rację. Może inną
dziewczyną by się nie przejął, ale tu chodziło o Riddle; małą złośnicę, która
zapewne nie chciała go widzieć.
Szybko odpędził od siebie tę
myśl. Nie będzie tak źle. Odkręci to, choćby miał poruszyć niebo i ziemię.
— Macie jakieś pomysły?
— W końcu gadasz z sensem.
Stwierdził Zabini, zacierając
ręce. Resztę popołudnia spędzili na dyskusjach i intensywnym myśleniu. Sprawa
nie należał do prostych i cała trójka zdawała sobie z tego sprawę. W końcu po
ciężkich przeprawach obmyślili plan, który nie do końca przekonał Dracona, ale
ostatecznie mógł spróbować i tego. W tym momencie udobruchanie Riddle stało się
dla niego priorytetem, dlatego nie zamierzał przebierać w środkach. Zrobi
wszystko, byleby naprawić swój błąd.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Nastał ranek, a Hermiona nadal
siedziała na kanapie, tępo wpatrując się w kominek, gdzie ogień trawił kolejne
kawałki drewna. Nawet nie czuła, że spędziła tak całą noc. Jej umysł zdawał się
kompletnie odciąć od rzeczywistości. Chaos – to jedno słowo oddawało stan, w
jakim się znajdowała. Starała skupić się wyłącznie na kominku, ale na daremno.
Walki, która toczyła się w niej, nie dało się zignorować. To, co stało się
wczoraj… bała się, a jednocześnie pogubiła. Zachowanie Malfoya ją przeraziło.
Wszystko stało się tak nagle. Najpierw ta cholera lekcja, a potem on… Przerosło
ją to. Rozsądek podpowiadał jej, że właściwie nie zrobił nic aż tak złego, a
wszystko, co mówił, miało w sobie ziarno prawdy, ale chyba to martwiło ją
najbardziej. Starała się pokonać ten irracjonalny lęk, ale nie umiała. Kiedy
przychodziło co do czego, postanowienia znikały i zostawał tylko strach. Ludzie
mówią, że wszystko jest możliwe, a człowiek, gdy chce może przenosić góry, ale
wiecie co? Gówno prawda. Są rzeczy, na które nie mamy i być może nie będziemy
mieli wpływu. Nie wszystko jest zależne od nas, a los lubi nam to udowadniać,
najczęściej w dotkliwy sposób. Gdybyśmy mogli w pełni kontrolować swoje życie,
nie byłoby tylu skrzywdzonych ludzi, którzy borykają się ze swoimi demonami.
Krzywd nie da się tak łatwo zapomnieć. Ich echo zawsze jest gdzieś w nas, dając
siłę bestii, która często przejmuje nad nami kontrolę. Możemy się starać, ale
co z tego? Co z tego, że Hermiona wiedziała, iż Draco na swój sposób stał się
jej bliski, skoro spaczona psychika postrzegała go jako zagrożenie? Powoli
przestawała sobie radzić z tym wszystkimi sprzecznymi odczuciami. Jej
problemami jako szesnastolatki powinny być prace domowe, wybieranie ciuchów i
inne tego typu rzeczy, a nie to. Tak strasznie pragnęła normalności, której On ją pozbawił. Obiecała, że nie
będzie płakać, ale nie po raz pierwszy złamała dane sobie słowo. Ukryła twarz w
dłoniach, pozwalając łzom płynąć. Dziś w pełni zrozumiała, jak bardzo jest
zagubiona. Dlatego kochała książki. Tam nie istniały jej problemy. Śledząc losy
bohaterów, zapominała o swoim popieprzonym życiu. Malfoy miał rację, od zawsze
ucieka. Stara się schować przed przeszłością, rzeczywistością, a teraz także
przed nim. Ta myśl sprawiła, że z jej gardła wyrwał się głośny szloch.
Podciągnęła kolana pod brodę, obejmując je ramionami i tak łkała już nieco
ciszej, mając nadzieję, że przyniesie jej to choć minimalną ulgę.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
— Nie ma jej.
Głos Teodora sprowadził Dracona
na ziemię. Stali pod salą Transmutacji, a blondyn przeczesywał wzrokiem
zebranych uczniów w poszukiwaniu Hermiony, lecz na próżno. Od wczoraj nie
opuściła swojego pokoju. Rano czekał na korytarzu, licząc, że wyjdzie pobiegać,
ale nic z tego. Trochę go to zaniepokoiło, gdyż od września biegali codziennie
bez względu na pogodę. Śniadanie oraz pierwszą lekcję – Zielarstwo – również
opuściła. Myślał, że zjawi się na Transmutacji, ale i tym razem jego nadzieje
okazały się złudne. Nie mógł znieść, że ukrywa się z jego powodu, co zamiast
pomóc, szkodziło im obojgu.
— Nie przejmuj się, stary. W
końcu będzie musiała wyjść.
Pocieszał przyjaciela Blaise,
widząc na jego twarzy zrezygnowanie. Taki stan utrzymywał się od wczoraj. Obaj
z Nottem nie wiedzieli, jak z nim postępować. Podłamany Malfoy stanowił dla
nich zupełną nowość. Im szybciej dogada się z Riddle, tym lepiej dla
wszystkich.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Trzej Ślizgoni siedzieli przed
kominkiem, nie odzywając się do siebie słowem. Większość uczniów właśnie
opuszczała salon, zmierzając do Wielkiej Sali na kolację.
— Nie ma sensu tu siedzieć.
Powiedział w końcu Notta, gdy
salon niemal zupełnie opustoszał. Siedzieli tu niemal całe popołudnie, licząc
na pojawienie się Riddle, ale nic z tego. Dziewczyna najwyraźniej w najbliższym
czasie nie zamierzała opuścić swojego pokoju.
— Idźcie, ja i tak nie jestem
głodny.
Blaise i Teodor wymienili
znaczące spojrzenia, lecz ostatecznie obaj podnieśli się z kanapy. Przekonywanie
Smoka do zmiany decyzji było bezcelowe. Po odejściu chłopaków Draco nadal
siedział, wpatrując się w ogień, a jego myśli zajmowała Hermiona. Musiał z nią
jak najszybciej porozmawiać, ponieważ w tym przypadku czas nie był jego
sprzymierzeńcem. Nie może pozwolić, żeby ona znowu się zamknęła. Nie po to
starał się ją poznać, żeby teraz wszystko stracić przez jeden głupi wybryk.
— Jestem idiotą.
Szepnął sam do siebie,
ukrywając twarz w dłoniach. Przez chwilę z zamkniętymi oczami wsłuchiwał się w
trzask ognia, lecz nagle do jego uszu dotarł inny dźwięk – kroki. Biorąc pod
uwagę, że wszyscy od jakiegoś czasu znajdowali się w Wielkiej Sali, mogły one
należeć tylko do jednej osoby. W chłopaku obudziła się nowa nadzieja. Jeśli
tylko jego podejrzenia okażą się słuszne, być może niebawem wszystko wróci do
normy.
Szybko obniżył się na kanapie
tak, aby nie było go widać i wypatrywał. Dyskretnie sięgnął po spoczywający
obok bukiet róż, krzywiąc się na jego widok. „Cholerny
Zabini”, pomyślał Draco, gdyż to właśnie Blaise uparł się, żeby skombinować
te badyle. Do niego ani trochę nie przemawiał ten pomysł, no bo co? Klęknie
przed Riddle i z różami będzie ją błagał o wybaczenie? Bardziej tandetnej i
żenującej dla obojga rzeczy chyba nie mógł zrobić. Takie sztuczki może i są skuteczne,
ale na laski pokroju Davis, którym nie wiadomo dlaczego na widok chwastów,
miękną kolana. Czym tu się do cholery podniecać? Powszechnie jednak wiadomo, że
Hermiona nie należała do tej kategorii. Zapewne mając lepszy pomysł, wyśmiałby
Zabiniego, ale z braku laku zgodził się i na to. Po chwili wiedział już, że w
końcu szczęście mu dopisało, ponieważ z korytarza prowadzącego do sypialni
wyszła Hermiona. Po jej czarnej bluzie z kapturem i skórzanej kurtce tego
samego koloru Draco wywnioskował, że zamierzała wyjść na zewnątrz. Dziewczyna
szła ze spuszczoną głową, święcie przekonana, że nie ma tu nikogo poza nią, co
działało na korzyść Smoka. „Raz
się żyję”, pomyślał, gdy przeszła nieopodal niego i w końcu podniósł się z
kanapy.
— Riddle.
Na dźwięk swojego nazwiska
Hermiona błyskawicznie odwróciła się w stronę stojącego niespełna dwa metry za
nią Dracna. Nawet nie próbowała ukryć swojego szoku. Przez myśl jej nie
przeszło, że może tu spotkać kogokolwiek, a tym bardziej Malfoya. Specjalnie
nie opuszczała dzisiaj pokoju, aby zyskać czas na przemyślenie wszystkiego i
poukładanie. Chęci miała dobre, ale rezultat raczej mizerny. W końcu nie
wytrzymała i uznała, że musi się przejść. Spacer z pewnością pomógłby jej w
poukładaniu myśli. Czekała, aż zacznie się kolacja, aby uniknąć konfrontacji z
kimkolwiek, a teraz stoi niczym spetryfikowana przed Malfoyem, które
najwidoczniej nie zamierzał, tak łatwo odpuści.
— Musimy pogadać.
Zaczął Draco, usiłując zebrać
myśli. Wszystko, co układał w głowie, nagle wyparowało, zostawiając po sobie
kompletną pustkę. Mimo to nie wycofa się nie, gdy zrobił pierwszy krok.
— Nie, nie teraz…
Ostatnie, na co Hermiona miała
w tym momencie ochotę to rozmowa z nim. Dystans – tego potrzebowała, lecz
niestety Draco nie podzielał jej zdania.
— Właśnie, że teraz. Posłuchaj,
wczoraj…
— Nie, ja nie chcę o tym
rozmawiać.
— Możesz mi nie przerywać?
Staram ci się to wyjaśnić.
Draco mimo poczucia winy poczuł
ogarniającą go irytację. Czy ta dziewczyna zawsze wszystko musiała utrudniać?
Dla niego samo przyznanie się do błędu stanowiło nie lada wyczyn, a ona w
dodatku nawet nie daje mu dojść do słowa. I bądź tu człowieku spokojny.
— Nie chcę twoich wyjaśnień.
Powiedziała, daj mi święty spokój.
Hermiona miała gdzieś, że
zachowuje się dziecinnie i jeszcze bardziej komplikuje sprawę. Nie potrafiła
inaczej. Najpierw powinna sama uporać się ze swoimi uczuciami, aby zrobić krok
dalej. Musisz nauczyć się chodzić, zanim zaczniesz biegać* — te słowa
znajdowały zastosowanie w wielu aspektach życia i tak też było tym razem. Aby
stawić czoło innym problemem, najpierw powinna uporać się ze sobą. Wychodząca
za takiego założenie Hermiona, nawet nie patrząc na Ślizgona, pospiesznie
opuściła salon.
— Niech to wszystko szlag
trafi!
Zaklął Draco, uderzając
bukietem róż o wezgłowie kanapy. Poszło gorzej, niż przypuszczał. Właściwie
nawet nie zdążył zacząć tematu, a ona już mu zwiała. Po co się tak starał,
skoro jasno dawała mu do zrozumienia, że ma się odwalić? Salazarze, może mieć
większość dziewczyn w tym zamku, a on ugania się za tą, która w odpowiedzi na
pocałunek dała mu w pysk. Gdzie sens, gdzie logika? Podświadomi znał odpowiedź
na to pytanie. Urok Riddle poległa właśnie na jej inności i niedostępności. Co
mu po dziewczynie, które bez mała sama pcha mu się w ramiona? Wiązał się już z
takimi i jakoś teraz każda należała do przeszłości. Nie był pewien, jakie
dokładnie plany wiąże z Hermiony i czy wyjdzie z tego coś poważnego, ale co do
jednego nie miał wątpliwości, chciał, aby była obok, nieważne jako kto, po prostu. „Zachowujesz się jak sentymentalny
kretyn…”, skarcił się w myślach, porzucając dalsze rozmyślania o rodzaju
swoich uczuć względem Hermiony. Nad tymi zastanowi się później. Najwyższa pora
naprawić swój błąd. W dupie miał, co o tym myśli Riddle. Może sobie strzelać
fochy, a on i tak zrobi swoje.
— Tak dobrze to nie ma.
Stwierdził cicho zdeterminowany
Draco, kierując się w stronę wyjścia. Mimo iż Hermiona wyszła stąd dłuższą
chwilę temu, podświadomie wiedział, gdzie ma jej szukać. Szybkim krokiem
przemierzał opustoszałe korytarze, aż w końcu znalazł się w Sali Wyjściowej. O
dziwo bez trudu dostał się na zewnątrz, gdzie zdążył zapaść zmrok. Dzięki
Salazarowi była dziś pełnia, co znacznie ułatwiło chłopakowi zadanie. Przez
chwilę przeczesywał wzrokiem skąpane w blasku księżyca błonia, aż w końcu ją
dostrzegł. Uśmiechnął się pod nosem, lecz trwał to do momentu, póki nie pojął,
dokąd panna Riddle zamierza.
— No chyba nie.
Stwierdził z niedowierzaniem
Draco, natychmiast ruszając w stronę dziewczyny, która najwyraźniej planowała
wejść do Zakazanego Lasu. Zawsze wiedział, że jest lekko stuknięta, ale nie, że
do tego stopnia. Nazwa tego lasu nie wzięła się znikąd. Od pokoleń krążył
legendy o żyjących tam bestiach. Większość ludzi omijała go szeroki łukiem, ale
jak widać, nie każdy miał na tyle instynktu samozachowawczego. Z każdym
kolejnym krokiem jego niepokój rósł, a osiągnął apogeum, gdy Hermiona zniknęła
między drzewami. Teraz już niemal biegł. Zatrzymał się dopiero na granicy lasu.
Mimo usilnych starań nie mogło dostrzec sylwetki Riddle w tym gąszczu. Bał się
jak jasna cholera, ale zaczął brnąć przed siebie. Strach o Hermionę był o wiele
silniejszy od tego przed lasem. Teraz musi ją znaleźć, a dopiero potem
opieprzyć za głupotę i lekkomyślność. Tyle że nie wiedział, dokąd iść i gdzie
szukać dziewczyny. Do tego lasu w nocy zapuścił się tylko raz na pierwszym
roku, kiedy to ta stara McGonagall wlepiła mu szlaban z Golden Trio. Nie
wspominał zbyt dobrze tej „wycieczki” i prawdę powiedziawszy, liczył, że nie
będzie zmuszony tu wracać. No ale tak to jest, jak człowiek zaczyna się zadawać
z tak nieobliczalną dziewczyną, jak Hermiona.
— Riddle!
Krzyknął w końcu Draco, po
kolejnej minucie marszu. Sam już nie wiedział, gdzie jest, nie mówiąc o położeniu
Hermiony. Przyszedł tu, żeby ją znaleźć, a wychodzi na to, że sam się zgubił.
Nie miał pojęcia, jak wrócić, dlatego brnął przed siebie z nadzieją, że uda mu
się znaleźć zgubę.
— Riddle!
Zawołał po raz kolejny i tym
razem odpowiedział mu głos, który jednak z pewnością nie należał do człowieka.
Draco błyskawicznie odwrócił się do tyłu i pierwsze, co ujrzał to parę
wpatrujących się w niego świecących ślepi. Nieświadomie wstrzymał oddech,
obserwując bestię, od której dzieliły go zaledwie cztery metry. Potwór z
pewnością przewyższał go wzrostem i na pierwszy rzut oka przypominał hipogryfa.
Jednak nawet w tych ciemnościach Draco dostrzegał szczegóły, które wykluczały
tę opcję. Zad zwierzęcia w żadnym wypadku nie przypominał końskiego, a ogon,
którym machał, nie składał się z długich włosów. Draco poczuł, jak ogarnia go
panika. Stał oko w oko z bestią, której nie potrafił zidentyfikować, a do tego
nie wziął ze sobą różdżki. Cholera, gdyby choć raz uważał na Opiece nad
Magicznymi Stworzeniami, może teraz wiedziałby, co robić. Jednego był pewny,
nie da się tu zabić, choćby nie wiem co. Po jego głowie tłukła się tylko jednak
myśl – ucieczka i to też zamierzał zrobić, nawet jeśli nie wiedział, w którą
stronę biec. Szybko jednak zrozumiał, jak wielki błąd popełnił. Nie zdążył
ubiec nawet dwóch metrów, gdy rozwścieczone zwierzę znalazło się tuż przed nim.
W ostatniej chwili Draco zdążył zasłonić ręką twarz przed potężną, zakończoną
ostrymi pazurami łapą potwora. Straszliwy ból rozszedł się po jego lewym
przedramieniu, a sam chłopak upadł na ziemię. W tym momencie stracił wszelkie i
tak nikłe nadzieje. Jego szans w walce z tym monstrum, które zbliżało się w
jego stronę, równały się zeru. Mimo to leżący na plechach blondyn, zaczął się
czołgać do tyłu, jakby chcąc odwlec to, co nieuniknione. W tym momencie mógł go
uratować tylko cud. Nagle poczuł, że natrafił na przeszkodę w postaci drzewa.
To koniec. Ogarnęła go rozpacz, ale i pogodzenie z losem, nawet jeśli nie
chciał skończyć w taki sposób, nie tu, nie teraz. W tym samym czasie zwierzę
znalazło się tuż przed nim, nieustannie charkocząc. Draco po raz ostatni
spojrzał w ślepia swojego oprawcy, po czym opuścił wzrok, czekając na
najgorsze. I wtedy ją zobaczył. Wszystko stało się bardzo szybko. Nim zdążył
choćby mrugnąć, Hermiona wyciągnęła przed siebie dłoń i cisnęła ognistą kulę
tuż obok drzewa, przy którym znajdował się Draco. Zdezorientowana bestia wydała
z siebie potężny ryk, uskakując w bok, po czym wzbiła się w powietrze. Na ten
moment czekała panna Riddle. W mgnieniu oka podbiegła do oszołomionego Malfoya
i złapała go za zdrową rękę.
— Musimy uciekać, teraz.
Powiedziała na jednym wydechu,
pomagając chłopakowi wstać. Nie musiała powtarzać dwa razy. Draco mimo
ogromnego szoku poddał się jej woli i już po chwili oboje biegli w stronę
wyjścia z lasu. Hermiona wiedziała, że muszą się spieszyć. Sztuczka z ogniem
nie powstrzyma gryfa na zbyt długo, co oznaczało mało czasu na ucieczkę. W tym
momencie dziękowała Merlinowi, że nie przybyła za późno. Gdy tylko usłyszała
wołanie Malfoya, jej serce stanęło. Nawet przez ułamek sekundy nie pomyślała,
że mógłby tu z nią przyjść. Natychmiast zaczęła go szukać, czując rosnącą
panikę, która sięgnęła apogeum, gdy dotarł do niej ryk gryfa. Biegła, ile sił w
nogach, doskonale zdając sobie sprawę, co grozi Draconowi, jeśli to on stanął
na drodze bestii. Na samą myśl o tym, że mógł ucierpieć z jej winy, robiło jej
się niedobrze, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, jak wyglądała ich ostatnia
rozmowa. Właściwie to nawet nie dała mu dojść do słowa. Gdy zobaczyła go
rannego przed gryfem, coś w niej pękło. Przestało się liczyć to, co zaszło
wczoraj. Czy tego chciała, czy nie na swój pokręcony sposób stał się dla niej
kimś ważnym. Nie do końca wiedziała, jak to działa, ale za nic nie chciała jego
krzywdy. Aby go uratować, nie zawahała się nawet przed ujawnieniem swojej mocy.
Nie dbała o to, że najprawdopodobniej będzie zmuszona nieźle się tłumaczyć.
Musiała coś zrobić, uratować ich, jego, tylko to miała teraz w głowie.
Mimo iż nie słyszeli ryków
zwierzęcia, nie zwolnili, póki nie wybiegli z lasu. Zatrzymali się dopiero w
połowie błoni pewni, że już nic im nie grozi. Oboje ciężko dyszeli, starając
się uspokoić oddech. Udało się, uciekli. Na tym jednak nie skończyły się ich
problemy.
— Teraz to już na pewno musimy
pogadać.
Powiedział jeszcze lekko
zdyszany Draco, przenosząc wzrok na stojącą kilka kroków dalej Hermionę. Miał
tyle pytań, na które za wszelką cenę musiał poznać odpowiedź. Tym razem nie da
się tak łatwo zbyć. O mało nie zginął, starając się ją przeprosić, więc chyba
należą mu się chociaż wyjaśnienia. Gdy tylko ta myśl pojawiła się w jego głowie,
spojrzał na poharataną rękę, krzywiąc się z bólu. Do tej pory krążąca w żyłach
adrenalina skutecznie odwracała jego uwagę od ran, które nie prezentowały się
najlepiej.
— Pokaż to.
Hermiona podeszła do Dracona,
po czym delikatnie ujęła jego lewę przedramię, uważnie mu się przyglądając.
— Trzeba coś z tym zrobić.
To powiedziawszy, skierowała
się w stronę zamku, co z kolei średnio spodobało się Draconowi.
— Nie tak szybko! Mówiłem, że…
— Porozmawiamy w moim pokoju,
jak opatrzę ci rękę, a teraz chodź.
Wiedziała, że tego nie uniknie.
Raz udało jej się go zbyć, ale po tym, co zobaczył, wątpiła, aby dała radę
zrobić to po raz drugi. Poza tym sama straciła chęć do odwlekania tej rozmowy.
Prędzej, czy później musieliby ją odbyć, więc jaki sens ma uciekanie? Pora
zacząć stawiać czoło problemom, a nie udawać, że ich nie ma. Draco nie
dyskutował, tylko ruszył za nią. Chce porozmawiać, czyli jest progres. Teraz
musi ją tylko opieprzyć za eskapady do Zakazanego Lasu, dowiedzieć się, skąd
wytrzasnęła ten ogień i przeprosić za pocałunek. „Ja chyba sobie w końcu strzelę
Avadą…”, pomyślał chłopak, kręcąc z niedowierzaniem głową.
W końcu dotarli do zamku. Szli
w milczeniu, pokonując kolejne korytarze. Problem pojawił się w Pokoju
Wspólnym, gdzie znajdowali się niemal wszyscy wychowankowie Domu Węża. Nawet
nie liczyli na to, że uda im się przemknąć niezauważonymi. Draco szybko zaczął
poprawiać podarty rękawa swetra, aby ukryć poharatana rękę, co niestety na
niewiele się zdało.
— Jasna cholera, co wam się
stało?!
Takie pytanie padło z usta
Zabiniego niemal natychmiast, gdy weszli do salonu. On wraz z Teodorem i trzema
Ślizgonkami zajmowali kanapę przy kominku podobnie, jak cała reszta z
zaintrygowaniem obserwując przybyszy, którzy w końcu zatrzymali się przy
sofie.
— Nic.
Odpowiedziała z prostotą
Hermiona, starając się ukryć za sobą ranną rękę Dracona. Z czegoś takiego z
pewnością by się nie wytłumaczyli, nie ujawniając szczegółów, a tego zrobić nie
mogli.
— To dlaczego wyglądacie, jakby
was hipogryf poturbował?
Hermiona i Draco spojrzeli na
Teodora szeroko otwartymi oczami. W sumie wiele się nie pomylił, choć zapewne
nie zdawał sobie z tego sprawy. Po spotkaniu z gryfem i szaleńczym biegu przez
las istotnie wyglądali koszmarnie: podarte ubrania, zadrapanie i ogólny
kompletny nieład. Mimo to nie zamierzali się z tego tłumaczyć, tym bardziej że
słuchał ich niemal cały Slytherin.
— Nie wasza sprawa, spieszymy
się. Chodź, mała.
Powiedział w końcu Draco, po
czym razem z Hermiona ponownie ruszyli do jej dormitorium.
— To oni się pogodzili?
Zapytała Tracey, gdy dwójka
Ślizgonów zniknęła w korytarzu prowadzącym do sypialni. Nie mogła uwierzyć, że
widzi ich razem. Po wczorajszej akcji żyła w przekonaniu, że to koniec jej
problemów. Malfoy za nic nie darowałby nikomu takiej zniewagi, więc co on teraz
do ciężkiej cholery robił z tą przybłędą?
— Jakoś mnie to nie dziwi.
Słowa Teodora jeszcze bardziej
zaniepokoiły Tracey. Czy ona naprawdę nigdy nie pozbędzie się tej dziewuchy?
W tym samy czasie Ślizgoni w
końcu dotarli do dormitorium Hermiony.
— Siadaj i daj mi pięć minut.
Panna Riddle niby nie zwracając
uwagi na Dracona, zdjęła kurtkę oraz bluzę, zostają tylko w białej bokserce, po
czy zniknęła za drzwiami łazienki. Draco bez słowa spełnił jej polecenie
głównie dlatego, że zraniona ręka coraz bardziej dawała o sobie znać. Gdy
usiadł, pozbył się swetra, który i tak nie nadawał się już do niczego, zostając
w czarnym podkoszulku. Teraz rany wyglądały jeszcze gorzej. To bydle nieźle go
poharatało. Gdyby nie mętlik, jaki panował w jego głowie, zapewne teraz nie
myślałaby o niczym innym jak bólu, który o dziwo stanowił jego najmniejszy
problem. Liczyła się tylko niezliczona liczba pytań, na które odpowiedzi mogła
mu udzielić tylko przebywająca w łazience Riddle. Nie pozostawało mu nic innego,
jak cierpliwie na nią czekać i myśleć, jak ją przeprosić. Rzadko używał słowa „przepraszam”, czy też w ogóle
się tłumaczył, więc nie do końca wiedział, jak się do tego zabrać. Przy Riddle
wszystko było trudniejsze, choć nawet to nie zniechęcało go do jej osoby. „Kompletnie mi odwaliło”,
podsumował całą sytuację Draco w momencie, gdy do pokoju wróciła Hermiona. Bez
słowa podeszła do kanapy i usiadła obok blondyna. Odstawiła na stolik wszystkie
przyniesione rzeczy, które nieco zaniepokoiły chłopaka.
— Co ty chcesz z tym zrobić?
Zapytał, widząc, jak dziewczyna
nawleka nitkę na jakiś dziwny przedmiot, który ani trochę mu się nie spodobał.
— Skończyła mi się esencja z
dyptamu, więc muszę zszyć rany, bo…
— Co?!
— Zawsze możesz iść do pani
Pomfrey, ale nie wiem, jak się z tego wytłumaczysz.
Hermiona nie przejmowała się
lękiem pacjenta. Wiedziała, co robi, a to chyba najważniejsze. Nie wzięłaby się
za coś takiego, nie mając o tym pojęcia. Poza tym tych ran ze względu na ich
głębokość nie można było ot tak opatrzyć.
— Robiłaś to już kiedyś?
Zapytał niepewnie Draco, nadal
nie do końca przekonany do całego pomysłu. Niby Riddle wyglądała, jakby
wiedziała, co robi, nawlekając to coś, ale kto ją tam wie.
— Tak.
W tym momencie Hermiona uporała
się ze specjalnie zakrzywioną igłą i odłożyła ją na stolik, sięgając po
namoczoną w misce z wodą i środkiem dezynfekującym szmatkę.
— Połóż rękę na udzie.
Padło polecenie, które Draco od
razu spełnił. W jakiś pokręcony sposób ufał tej dziewczynie i wierzył, że nie
zrobi mu krzywdy.
— Możesz szczypać.
Ostrzegła Hermiona, po czym
zaczęła delikatnie obmywać zarówno rany, jak i całą rękę z krwi oraz brudu.
Draco czuł lekki dyskomfort, lecz przeszedł nad tym do porządku dziennego i
postanowił zacząć rozmowę, która i tak ich nie ominie.
— Jak przepędziłaś to bydle?
Zadał pierwsze pytanie,
przeprosiny odkładając na później. Hermiona nie dała po sobie poznać, że jest
lekko zdenerwowana, gdyż spodziewała się, że prędzej, czy później Malfoy o to
zapyta, co wcale nie ułatwiało sprawy.
— To był gryf.
— Nie o to pytałem.
— Uwierzysz, jeśli powiem ci,
że wyczarowałam ten ogień?
— Nie, wiem, co widziałem. Ty
nawet nie miałaś ze sobą różdżki.
Hermiona westchnęła ciężko,
nadal czyszcząc rany Dracona. Czego ona się spodziewała po Malfoyu? On jej żyć
nie da, póki nie dowie się prawdy. W normalnych okolicznościach cholernie by
się tego bała, ale teraz sama nie wiedziała, co czuje. Milczał zarówno w
sprawie jej niby tatuażu, jak i Noctis, więc dlaczego teraz miałby mu nie
zaufać? Przez chwilę siedzieli w kompletnej ciszy. Draco cierpliwie czekał, nie
naciskając, gdyż wiedział, że to nic nie da. Gdy będzie gotowa, sama zacznie
mówić.
— Kobiety wywodzące się z rodu
mojej matki posiadają pewne… zdolności. Potrafimy panować nad jednym z czterech
żywiołów. Ten tatuaż na mojej łopatce to tak naprawdę znamię.
Wyjaśniała w końcu Hermiona,
nawet przez moment nie patrząc na Dracona. Jeszcze nigdy nikomu o tym nie
mówiła. Czuła się mocno skrępowana i podenerwowana. Zresztą, kto by się tak nie
czuł, biorą pod uwagę fakt, że właśnie wyznała komuś, że włada ŻYWIOŁEM?
— Ty… panujesz nad ogniem?
Draco chciał, aby jego głos
zabrzmiał pewnie, co średnio mu wyszło. Był w szoku i bezskutecznie starał się
to ukryć. Nie co dzień człowiek się dowiaduje, że dziewczyna, która mu się
podoba, może ot tak ciskać ognistymi kulami.
— Tak. Podobno to zależy od
charakteru.
— To wcale się nie dziwę, że
masz ogień.
Na te słowa Hermiona
uśmiechnęła się pod nosem. To samo mówiła Julianne. Cóż najważniejsze jednak,
że przyjął to lepiej, niż myślała. Malfoy po raz kolejny ją zaskoczył i to o
dziwo pozytywnie.
— Skończyłam.
Oznajmiła Hermiona, odkładając
do miski z wodą zakrwawioną szmatkę. Rany wyglądały znacznie lepiej, co wcale
nie oznaczało końca jej pracy. Wytarłszy ręce, sięgnęła po przygotowaną igłę.
— To nie jest takie straszne,
jak myślisz.
Zapewniła Hermiona, widząc
niewyraźną minę chłopaka. Po tych słowach odczekała chwilę i w końcu zabrała
się za pierwszą ranę. Draco poczuł się dość dziwnie, gdy igła wbiła się w jego
ciało, lecz istotnie ból nie należał do najgorszych. Poza tym miał teraz
bardziej naglące sprawy niż dyskomfort spowodowany szyciem.
— To teraz porozmawiajmy o
wczorajszym incydencie.
Draco poczuł, jak na te słowa Hermiona
wyraźnie się spina. O wiele bardziej wolała rozmawiać o swoich mocach niż o
tym. Dzisiejszy wypadek pomógł jej o tym zapomnieć, co nie równało się uporaniu
z całą sytuacją. W jej głowie nadal panował istny chaos, który dociekliwość
Malfoya tylko potęgowała.
— Tu nie ma o czym…
— Doskonale wiesz, że jest i
nawet nie próbuj zaprzeczać.
Nie da się tak łatwo zbyć, a
tym bardziej dać sobie wmówić, że nic się nie stało. Ona musi usłyszeć, co ma
jej do powiedzenia dla swojego i ich dobra.
— Zachowałem się wczoraj jak
skończony dupek. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Nie powinienem cię całować. Nie
chciałem cię przestraszyć.
Przepraszam i obiecuję, że już
nigdy nie pocałuję cię bez twojej zgody.
Słowa same wypływały z jego
ust, a co najważniejsze były szczere. Żałował tego, co się stało. To nie
powinno tak wyglądać i co najważniejsze nie powinno wydarzyć się tak szybko.
Hermiona przerwała na chwilę szycie, w końcu spoglądając na Dracona. W jego
oczach widziała szczerość i autentyczną skruchę. Właściwie to i złożona
obietnica powinny jej wystarczyć. Nie tknie jej bez jej zgody, a ona takowej
nie udzieli. „Tak jesteś tego
pewna…?”, szepnął złośliwy głosik w jej głowie, docierając do sedna sprawy.
Nie ufała sobie. Co z tego, że teraz trzymała się swoich postanowień, skoro
może nadejść czas, kiedy to nie wystarczy, a w niej rozpęta się istne piekło.
Gdyby tu chodziło tylko o rozum i serce, które zwykle posiadają tak odmienne
zdania. Ona musiała zmagać się z demonami, których nie potrafiła okiełznać. Draco
i to wszystko, co do niego czuła, wzbudzały u nich istną furię, nad którą nie
potrafiła zapanować i bała się, że nigdy nie da sobie z tym rady.
— Wybaczysz mi?
Pytanie Dracona przerwało
rozmyślania Hermiony. Musiał to usłyszeć. Nie darowałby sobie, gdyby przez
swoją głupotę wszystko zniszczył. Nie chodziło tu tylko o to, że Hermiona mu
się podoba. Uwielbiał spędzać z nią czas, rozmawiać, kłócić się, czy też nawet
odrabiać lekcje. Po prostu polubił jej towarzystwo, które przez swoje wybryki
mógł stracić.
— Tak, ale nie wyskakuj mi
więcej z czerwonymi różami, bo to strasznie oklepane.
Powiedziała Hermiona, starając
się nieco rozładować dość napiętą atmosferę, co nawet jej wyszło. Zignorowała
wszelkie głosy, mówiące jej, że źle robi. Nawet jeśli być może będzie tego
później żałować, teraz nie chce rezygnować z tej znajomości. Draconowi
wystarczyło to jedno „tak”,
aby odetchnąć z ulgą. Wybaczyła mu i w tym momencie nie liczyło się nic więcej.
— Będę pamiętał. Następnym
razem postaram się o coś lepszego i w innych okolicznościach.
Na twarzach obojga pojawiły się
uśmiechy, po czym Hermiona wróciła do przerwanej pracy. Tym razem rozmawiali na
przeróżne błahe tematy, póki panna Riddle nie założyła ostatniego szwu.
— Gotowe.
Oznajmiła, sięgając po maść o
lekko niebieskim kolorze.
— Smaruj się tym dwa razy
dziennie. Rany będą się szybciej goić i nie zostaną blizny.
Gdy nałożyła już chłodny
specyfik na rękę chłopaka, zawinęła ją jeszcze tylko bandażem, kończąc tym
samym swoją pracę.
— Dzięki.
Powiedział Draco, przyjmując od
dziewczyny słoiczek leku, po czym oboje podnieśli się z kanapy.
— Lepiej już pójdę. Ci idioci i
tak mi żyć nie dadzą.
— Nie mów im o… niczym
Nieco zakłopotana Hermiona
spuściła wzrok, wykręcając sobie palce. Nie chciała, aby ktokolwiek wiedział o
wypadku w Zakazanym Lesie, jej mocach, czy też obietnicy Malfoya. Dla niej były
to zbyt osobiste sprawy, aby z kimkolwiek się nimi dzielić. Draco w pierwszym
odruchu zamierzał ująć podbródek Riddle, aby na niego spojrzała, lecz w
ostatniej chwili się powstrzymał. Po wczorajszym wybryku musiał się najpierw
zrehabilitować, aby sprawa wróciła do normy i zaczęła posuwać się na przód.
— Spokojnie, mała, te hieny nic
ze mnie nie wyciągną.
Na te słowa Hermiona rozluźniła
się nieco i już spokojniejsza odprowadziła blondyna do drzwi.
— Czyli do jutra, Riddle.
Pożegnał się Draco, będąc już
na korytarzu. Mimo poharatanej ręki czuł ulgę. Wszystko powoli wracało do normy,
mimo iż jeszcze wczoraj sytuacja wydawała mu się beznadziejna.
— Do jutra, Malfoy.
*cytat, Terry
Pratchett
Witam.
I w końcu jest
upragniony rozdział 21. Cóż, nikt chyba nie ma wątpliwości, że ten pożal się
Merlinie pocałunek musiał się tak skończyć. A nawet jeśli to trudno, to jeszcze
nie czas na tego typu ekscesy.
I jeszcze
jedna sprawa. Myślę, że ten rozdział powinien rozwiać wszelkie wątpliwości na
ten temat, ale dla pewności wolę to napisać. Proszę o nie doszukiwanie się tu
romansu, bo go tu nie ma. Tego pocałunku w sumie można nawet nie traktować jako
tak owego. Dlatego, żeby było jasne, tu się dopiero zaczyna coś dziać, powoli
kiełkować i na pewno nie są to nawet początki miłości. Tak jak pisałam,
zauroczenie, fascynacja - może, miłość – nie. Na nią potrzeba czasu, a już
szczególnie w tym przypadku. Relacja jaka pojawiła się między naszą dwójką jest
bardziej zbliżona do swego rodzaju przyjaźni, w końcu to też bardzo ważne osoby
w życiu większości ludzi.
Laf
Pierwsza! Lecę czytać!
OdpowiedzUsuń~Hope ^^
Wspaniałe <3 I ta rozmowa Riddle z Malfoyem <3 I ta jego szczerość <3
UsuńJednym słowem jakie mogę określić to opowiadanie to: zarąbiste!
Bardzo miło się czytało. Tak jak piszesz, że ich początek to na razie tylko przyjaźń, to tu się z Tobą zgodzę. Wiele czytelników *pewnie i ja się do tej grupy zaliczam* oczekuje na początek czegoś więcej *tak jak ja* - miłości czy nie miłości. Fajnie, że nie przekładasz swoich planów i brniesz do tego celu, który założyłaś. I to jest u Ciebie takie oryginalne i jedyne w swoim rodzaju :)
Inni blogerzy/pisarzy, ale też nie wszyscy robią tak aby podpasować czytelnikowi. Lecz nie Ty. Ty jesteś nieugięta i pewnie dlatego jest tak wiele wielbicieli Twojego fascynującego opowiadania :)
Pozdrawiam :*
~Hope ^^
Super, świetne!
OdpowiedzUsuńZachowanie Draco i Blaise'a-genialne.
W końcu rąbek tajemnicy Draco odkrywa... :)
Trzecia!
OdpowiedzUsuńMogę szczerze przyznać, że jestem pod wrażaniem. Spodziewałam się, że Hermiona da mu w pysk, ale nie przewidywałam takiego podejścia Dracona. Zaskoczyło mnie to, a szczególnie fragmencik jednego z ostatnich zdań - że Draco mimo wszystko chce zawalczyć o tą małą i nie podda się tak łatwo. Davis niech zjedzą hipogryfy i gryfy, jest popieprzona (sorry za określenie :P). Jestem niemal pewna, że tak zwany on to po prostu pan Granger i najchętniej poćwiartałybym go na drobne kawałki.
UsuńNieustannie czekam na rozdział w Riddle Manor, bo troszkę się stęskniłam za postacią Julianne, ale wiem że to już pewnie niebawem :).
Ściskam, ka-em ;)
Aaaaaaaa!!!!! Cudo! Jedno wielkie cudo! Piękne! Cudownie piszesz gratuluje talentu i życze weny
OdpowiedzUsuńAngel
Najlepszy!! :D
OdpowiedzUsuńnie mogłam się już doczekać, żeby się dowiedzieć, co się stanie tym razem :D
i fajnie, że Hermiona ujawniła się ze swoją mocą ;3
Pozdrawiam :3
Jezu... ale super rozdział! Już nie mogę się doczekać tej miłości, bo jak zrozumiałam to ta miłść będzie, tyko nie teraz... uwielbiam twoje opowiadania i mam nadzieję, że to będzie jeszcz dłuższe niż la fin de la vie:-) Pozdrawiam i życzę weny!
OdpowiedzUsuńWRESZCIE!
OdpowiedzUsuńJuż mnie rozsadzało.
Czekałam od 10 rozdziału, aż ujawnisz moc Hermiony.
Doczekalam się :D
Weny!
http://ferro-igni-dramione.blogspot.com/
Świetny, Rewelacyjny i Cudowny <3 Zaintrygowałaś mnie i pytanie na Ask'u cię nie ominie ^^ /Klaudia
OdpowiedzUsuńi teraz znowu zaczyna się odliczanie do kolejnego rozdziału :(
OdpowiedzUsuńCudny rozdział ^^ Genialnie piszesz , gratuluję talentu i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńWreszcie się doczekałam :-D już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach napiszesz coś więcej o mocach Hermiony ;-) Normalnie Cię uwielbiam *_*
OdpowiedzUsuńNareszcie !! :D śwetny rozdział, bałam się że Hermiona nie wybaczy szybko Malfoy'owi i cieszę się niezmiernie, że jest już dobrze ;) szczerze to chciałabym żeby ich romans się zaczął ale jednocześnie cieszę się że to wszystko nie leci tak szybko :) czekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę duuuuużo weny ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOlix
I bardzo dobrze, że to dopiero kiełki romansiku :) Mam nadzieję, że ich następny pocałunek już będzie początkiem czegoś większego :D A przyjaźń będzie się przez ten czas umacniać i może w końcu dojdzie do zwierzeń dot. demonów Hermiony, bo to mnie w sumie bardzo interesuje :) Moce ognia są super i cieszę się, że wreszcie zostały ujawnione, co prawda tylko przed Draco, ale jednak :) pozdrawiam i życzę na kolejny rok dużo weny i wolnego czasu ;)
OdpowiedzUsuńWYRĄBIŚCIE PISZESZ ! życzę ci weny i czekam na nastepny rozdzial ;D
OdpowiedzUsuńŁał... Świetny rozdział. Myślałam, że po tym pocałunku zakochają się, będą żyli długo i szczęśliwie ale nie może być tak pięknie, bo to by było za nudne i strasznie oklepane. Dobrze, że tak zrobiłaś a nie inaczej. Szkoda mi Herm, bo dręczą ją demony ale mam nadzieję, że je przezwycięży i wszystko będzie cud, miód, malina :) Zaczęłam się śmiać kiedy wyobraziłam sobie Dracona klęczącego przed Hermioną z bukietem czerwonych róż, ale ten Zabini ma pomysły xD Cieszę się, że Miona wybaczyła Draco. Co tu więcej pisać, po prostu cudo. Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Esia Malfoy :**
Rozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że pocałunek nie zakończył się wielka awanturą w wykonaniu naszej dwójki. Wiadomo, że do miłości to jeszcze pewnie daleka droga ale przynajmniej nie pałaja do siebie po tym wszystkim nienawiścią. No i każde z nich poszło po tym "incydencie" na jakies ustępstwa ;) Więc na razie jest OK ;)
I fajnie, że Draco ma oparcie w Teo i Blaisie :)
Pozdrawiam
Wow!!! Superka! Chociarz spodziewałam się bardziej wybuchowej reakcj Ślizgonów na pocałunek Draco i Hermiony... Weny, weny i jeszcze tysiąc razy WENY!!! Super piszesz! Czekam z niecierpliwością na nowy rozdzialik!!! Nie mogę się doczekać się powrotu na święta Miony do Riddle Manor!!! Ale będzie jazda!
OdpowiedzUsuńŚciskam i całuję
dramione-hogwarckie-opowiesci.blogspot.com
Kocham wszystko co piszesz!!! Zycze weny i naprawdę gratuluje talentu !! <3
OdpowiedzUsuńSuper! Podoba mi się to, że nie jest zbyt słodko. To takie oklepane, ten paring jest specyficzny, a u niektórych od razu są parą ;) cieszę się, że Draco wyznał że mu zależy na Hermionie. Cudnie piszesz!
OdpowiedzUsuńMnóstwa weny ,
Letié :*
Dramione-choc-inni-to-tacy-sami.blogspot.com
Ohhhh a już myślałam, że ona odwzajemni i będzie tru loff ;/// Hahaha ale to jest lepsze <3 Mówiłam już, że piszesz genialnie? Jesli nie, to wiedz, ze tak jest :D
OdpowiedzUsuńA teraz pytania nurtujące mnie od jakiegoś czasu.... Co się stało Herm? Czemu jest taka niedostępna? Kto ją skrzywdził? Kogo Draco ma zabić, że to zrobił? Aw ;333
Dobra dobra, bo się rozpisze i nikomu się nie będzie chciało tego czytać (i tak pewnie już nie chce ale nvm...)
Pozdro i dużo weny życzę!
Sasha <3
piszesz po prostu fenomenalnie!!!!!!!!!!!!!!!!! czekam na kolejny rozdział i życzę weny!!:)
OdpowiedzUsuńCzekałam strasznie na kolejny rozdział ale się rozczarowałam nie był tak dobry jak poprzednie.
OdpowiedzUsuńGenialne, wspaniałe <3 Po prostu kocham to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńŻyczę ci wszystkiego dobrego w nowym roku ;)
Pozdrawiam i życzę weny
Bardzo fajny rozdział 😁
OdpowiedzUsuńJestem wręcz zakochana w twoim blogu. Piszesz chyba jedną z najlepszych historiia jakie czytałam.
Przepraszam, że tak krótko, ale chyba rozumiesz-telefon.
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny
Nuśka
Widzę, Jowita,Anna i ja mamy dobre wyczucie co do dodawania kom. XD
UsuńPrzeczuwalam , że ona go trzasnie xd no cóż ... czytało mi się go z dużą przyjemnością. Dziękuję . Weny
OdpowiedzUsuń♡♥♡
OdpowiedzUsuńOch, cudownie, że po rozdziale sprostowałaś tą sprawę o... miłości.
OdpowiedzUsuńDziękuję, bo mnie szybkie romanse nie kręcą (poza 50 twarzy Grey'a... to jest wyjątek potwierdzający regułę, który serdecznie polecam...!).
Szybko mi się go czytało, chociaż nie rozumiem tego całego melodramatu Dracona - pocałował ją, okej, ale bez przesady - pokazywanie jego emocji jest takie passe... La Fin, o ile postać Hermiony jest miodzio to Draco, no już niekoniecznie. Gdzie arogancki dupek? Bardziej bym sobie wyobrażała, że zmusiłby do wyjawienia tajemnic Hermiony i wysłuchania go... mam nadzieję, że to wszystko ma swoją chronologię. I czekam na więcej - może i czasami spóźniona, ale zawsze jestem, prędzej czy później, droga La Fin.
Salvio xx
Dokładnie Hermiona wyszła super. Draco niestety mam wrażenie że nie możesz się w nim odnaleźć. Mimo to naprawdę uwielbiam twoje opowiadanie.
Usuńha jestem 27
OdpowiedzUsuńnoeno wiem że niema się z czego cieszyć alw no jakoś tak
rozdział tak baardzo mi sie spodobał że jak go skończyłam czytać to obudziłam moją kuzynkę a to nie lada wyczyn bo ona śpi kamiennym snem :) a i znowu mi brakuje ubrań czemu nic nie dodałaś :(
~Kachna
Kocham to opowiadanie! Coś własnie podejrzewałam że skończy się to "plaskaczem" i w sumie dobrze że nie czymś innym bo akcja rozwinęła by się za szybko :D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo bardzo ciekawy i dynamiczny! Wkurza mnie Tracy....le jakoś ja przeboleję, pewnie jeszcze wiele namiesza!
Ciesze sie że Draco i Hermiona sb wszystko wyjaśnili i jestem ciekawa jak tam się dalej rozwinie ta ich przyjaźń :D
Pozdrawiam Czarna
Dzięki ci Merlinie! Nienawidzę, kiedy Malfoy i Hermiona wypadają sobie od razu w ramiona, wyznając sobie dozgonną miłość. Uwielbiam, kiedy ten wątek miłosny rozwija się powoli, opierając się na zwykłych rozmowach na początku, coraz poważniejszych z czasem, nieśmiałych gestach (w tym przypadku zwalczanie tego dziwnego... Obrzydzenia? Strachu? Hermiony przed ludzkim (męskim) dotykiem), dopiero później uświadamianie sobie ile dana osoba znaczy, głupie gadanie, że "To nie ma sensu" i w końcu BAM! Zostają parą.
OdpowiedzUsuńTaaak, lubię pisać komentarze, w których poruszam tylko jeden temat. Jakoś nie sądzę, by się to zmieniło, więc...
Pozdrawiam,
Cassie :)
O kurcze.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Miałam nadzieję, że foch Hermiony będzie trwał dłużej, ale rozegrałaś to tak, że jest nawet lepiej! Życzę weny na 2015! ;)
Cudny rozdział, Draco który przepraszał był naprawdę słodki, a gdy dowiedział się o mocy Mionki zareagował bardzo spokojnie. W sumie mógłby na oś zareagować gorzej, on mi się tu wydaje ideany, co nie znaczy że go takiego nie lubię :D
OdpowiedzUsuńOgólnie nie mam do czego się przyczepić bo jest świetnie, jak zawsze :D
Pozdrawiam i weny życzę :)
Jak zawsze napisałaś coś wspaniałego :) Mimo tego, że w rozdziale prawie nie spotkałam się z akcją ( wyjątkiem jest Zakazany Las), czytałam go z zapartym tchem. Cieszę się, że się pogodzili i, że prawie wszystko wróciło do normy. Tak jak myślałam ten pocałunek nie będzie mile odebrany przez Hermionę, lecz przez ten drobny incydent jeszcze bardziej zastanawia mnie sprawa jej przeszłości. Mam nadzieję, że uchylisz nam chociaż odrobinę tajemnicy w najbliższej przyszłości :) Życzę Ci dużo weny i zapraszam do mnie,
OdpowiedzUsuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com
Na szczęście konsekwencje tego pocałunku nie okazały się tak straszne, jak początkowo zakładałam, chociaż - ranny Draco to nie jest mój ulubiony motyw :D.
OdpowiedzUsuńWażne, że się pogodzili :).
Pozdrawiam i życzę weny,
Invisible.
CUDOWNE!!!!!! Naprawdę aż się uśmiechałam do monitora na widok tego rozdziału.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na next.
zapraszam do mnie http://miloscDramione.blogspot.com
Piękny rozdział kochana :D
OdpowiedzUsuńojeju ale fajnie że mu przebaczyła i jak zwykle musiała go ratować i ujawnić swoją moc eh ważne że się pogodzili :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam,że ten pocałunek tak się zakończy biorąc pod uwage jej wcześniejsze zachowanie.
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie intryguje kim jest "On" ?
Draco coraz lepiej poznaje Hermione. To mi sie podoba :3
Akcja nie leci na łeba na szyje tylko stopniowo sie rozwija :)
Rozdział świetny :D
Pozdrawiam :*
Rozdział jak zawsze fantastyczny. Wreszcie została wyjawiona sprawa mocy Hermiony w stosunku do Dracona. Ten pocałunek nie można oznaczyć plakietką " jestem początkiem miłości, fascynacji". Wiadomo, że taka owa sprawa potrzebuje czasu na wzajemne zaufanie w 100%, chociaż sama nie ufam NIKOMU w pełni to wierze, że kiedyś to się w zmieni. Nie mogę się doczekać, aż wyjawisz historię Hermiony, co się takiegoż stało, że ma taki stosunek do innych.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny.
~ Twoja Wierna Czytelniczka.- przynajmniej się stara.
Rozdział jak dla mnie całkiem inny od reszty. Było w nim dużo akcji, dzięki czemu dobrze się czytało. Ogółem cały rozdział jest ciekawy i podoba mi się. Dobrze, że Hermiona w końcu się z kimś podzieliła swoją tajemnicą. Nie musi się już sama z tym męczyć, a po za tym myślę, że teraz może liczyć na pomoc Draco. Chociaż znając Hermionę będzie chciała ze wszystkim uporać się sama.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej i życzę weny!
/Oblliviatee
Wczoraj dodałaś nowy rozdział a już tyle komentarzy ;D nie dziwię się, na każdy nowy post wszyscy czekamy z niecierpliwością. Wejście Smoka do lasu musiało się tak skończyć... taki z niego bohater ;P Herm powoli otwiera się przed Draco. Już chciałabym poznać demony przeszłości Hermiony. Mam swoje przypuszczenia kto i co jej zrobiono i chciałabym zobaczyć czy mam rację.
OdpowiedzUsuńXYZa
Co mam napisać? Jak zwykle super! Czekam na nexta i życzę weny
OdpowiedzUsuńeva
Uderzyła go haha,
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, podoba mi się czekam na nexta :D
Rozdział wyśmienity, jak zawsze. Czysta finezja :3
OdpowiedzUsuńCzerwone róże, oj Draco. Jaki z niego desperat :v
Fajnie, że Hermiona wybaczyła i nie robiła większych scen. No i dobrze, że powiedziała mu o tym żywiole, na pewno zrobiło jej się lżej na sercu.
"Ludzie mówią, że wszystko jest możliwe, a człowiek, gdy chce może przenosić góry, ale wiecie co? Gówno prawda. Są rzeczy na które nie mamy i być może nie będziemy mieli wpływu. Nie wszystko jest zależne od nas, a los lubi nam to udowadniać, najczęściej w dotkliwy sposób."
^Ten fragment podobał mi się najbardziej. Jest taki... po prostu prawdziwy.
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. :3
Pozdrawiam i życzę weny,
Mrs Black
Brawo ja, zapomniałam o najważniejszym :v
UsuńStrasznie intryguje mnie, kto sprawił, że Hermiona jest taka nieufna i tak bardzo się boi.Chciałabym się dowiedzieć, ale pewnie odpowiedzi nie poznamy jeszcze długo :P
Jeszcze raz pozdrawiam,
Mrs Black
Więc tak..Draco dostał w pysk ;3 haha, przepraszam to trochę zabawne, ale i tak mu współczuję. Wciąż nie lubię Tercy czy jak tam się to imię piszę. Czerwone różne faktycznie oklepane, taki tani sentyment :P Przyznał się że ją lubi, że mu zależy! Juhu!
OdpowiedzUsuńWspaniały, wspaniały, wspaniały! <3 Bardzo mi się podoba, że nie robisz z tego wielkiego romansu już od pierwszego rozdziału, wszystko rozwija się powoli i tak jak powinno :D a posiadanie prawdziwych przyjaciół jest czymś niesamowicie ważnym i właśnie chyba to tak bardzo mnie urzeka w Twoim opowiadaniu <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy
~ Cherie
Rozdział bardzo mi się podoba :) Sorki ale nie jestem dobra w wyrażaniu opinii :)
OdpowiedzUsuń~Mała
Czekam na dalszą część ;)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia,
Nox
Kolejny cudowny rozdział :) Uwielbiam cię za to, że nie dajesz tu romansu jak wszędzie na około. Jednakże intryguje mnie postać " On ". Życzę weny i ;liczę, że w najbliższym czasie wyjaśni się kim jest rzeczona osoba :)
OdpowiedzUsuńCudo! Nareszcie! Tyle czekalam na jakis kreatywny pomysl i sie doczekalam. Kto by pomyslal, Hermiona córką Voldemorta... uwielbiam Cię, piszesz fantastycznie, jeszcze nie czytalam tak wspanialego Dramione ♥
OdpowiedzUsuńBardzo ciepło pozdrawiam, życzę weny i z wielką niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdział!
Milka ♥
I pięknie ! :D
OdpowiedzUsuńMalfoy dostal, ona mu wybaczyła, on wie o darze o ile można to tak nazwać.
Akcja sięie rozkręca,ale ja ciągle czekam na więcej :D
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
opowiadaniahp.blogspot.com
Czekam na Twoja opinie!
Świetny rozdział :) Każdy kolejny rozdział jest jednocześnie moim ulubionym rozdziałem *.*
OdpowiedzUsuńWspółczuję Hermionie :( Chyba domyślam się, co stało się jej w przeszłości i dlaczego tak reaguje na niektóre sprawy :( Ale cieszę się, że wybaczyła Draco :)
Bardzo podoba mi się to, że uczucie między nimi rozwija się powoli, ponieważ dzięki temu wszystko jest wytłumaczone i nie dzieje się bez powodu :)
I nie mogę się już doczekać aż odkryją coś ciekawego na temat tej Księgi :)
Życzę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
Wow, ja przypuszczałam, że tak właśnie zachowa się Hermiona po tym pocałunku, ale że Smok będzie miał dla niej na przeprosiny kwiatki to się zdziwiłam hehehe
OdpowiedzUsuńBiedna Riddle, jestem bardzo ciekawa co się wydarzyło w jej przeszłości skoro tak reaguje na to wszystko
Szczerze to powiem, że spodziewałam się, że nasza parka będzie dłużej ze sobą nie rozmawiać i się omijać, a Draco będzie musiał stawać na rzęsach, żeby zadośćuczynić Hermionie, ale nie spodziewałam się, że ta dwójka wlezie do tego Lasu ! :D Jaki Malfoy jest tępy, żeby pchać się tam bez różdżki, znaczy wychodzić z zamku bez różdżki, bo wtedy jeszcze nie wiedział, że Riddle wejdzie w mroczny Las, ale dobrze, że dziewczyna ma te swoje magiczne moce i go uratowała
Teraz chyba faktycznie wszystko wróci do normy, o ile Draco nie będzie jej cały czas o wszystko męczył ;D
Pozdrawiam i oczekuję na kolejny rozdział :)
Ty to umiesz człowieka zaciekawić. Kurde, za każdym razem czytając Twoje opowiadanie, pod koniec zadaję sobie pytanie " Czemu to już koniec? ". Cudny rozdział. Boski, fantastyczny, zarąbisty, piękny, urzekający, magiczny, ciekawy itp.. Nawet nie ma takiego słowa, które by opisało moje uczucia po przeczytaniu go :*
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział :*
Całuję Urkaa Snape <3
PS Strasznie podoba mi się, że to już 21 rozdział, a między głównymi bohaterami teoretycznie nic nie ma. :D
Uuu... To mu się oberwało. Trochę przestraszyłam się, że Draco znowu od początku będzie musiał zdobyć zaufanie Hermiony, ale na szczęście mu wybaczyła.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Draco przyznał się do tego, że zależy mu na Hermionie.
Akcja z kwiatkami całkowicie mnie zaskoczyła. Malfoy z różami w ręku błagający o wybaczenie? Chciałabym to ujrzeć. :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
:D
z powodu braku czasu zaniedbuję blogi, ale tutaj zawsze muszę wejść :) boskie, idealne rozwiązanie
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, jak zwykle. Cieszę się, że Hermiona wybaczyła Draconowi :) musi coś do niego czuć! :) Czekam na więcej :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://slady-cieni-dramione.blogspot.com/
Rozdział świetny i długi :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Draco nie zdążył przedstawić Hermionie swojej pierwotnej wersji przeprosin. Jestem mega ciekawa czy jego przyjaciele zmusili go jeszcze do czegoś oprócz czerwonych róż.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku przede wszystkim mnóstwa weny.
Pozdrawiam
Kasia
O Matkoooo ! Cudo, ten rozdział to perełka, świetnie napisany, i wgl wspaniale przedstawiona scena w lesie. Czekam na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki <3
Jejku :3 Cudeńko! Ahhhh.... Jak ja Ci zazdroszcze talentu :( Ja sama zaczełam pisać bloga o tematyce Dramione....Jest już prolog i pierwszy rozdział ale zero komętarzy i mega mało wyświetleń :( Wiedziałam że tak może byc ale wiesz...No i komentowałam już raz czy 2 twoje rozdziały i powiem Ci że czytam bloga gdzieś tak od pół mniesiąca a przez ostatnie 3dni przeczytałam całeko La vi de la vie i płakałam prawie jak sie skończył i to też popchneło mnie do założenia bloga o tematyce Dramione i tym samym spełnieniem mojego marzenia...Ale mam prośbę czy mogła byśtam zajzreć i przeczytrać chociąż pierwszy rozdział....Chciała bym wiedzieć czy ja sie w ogóle do tego nadaje...Ogólnie blog tez jest o Hermionie Riddle a całkiem inaczej więc ...Nie wiem co dalej pisać ale naprawde błagam Cię żebys tam weszła i zobaczyła ... Blog to http://usiak999.bloa.pl/
OdpowiedzUsuń-Usiak
Błagam ;-;
UsuńCzytam już drugiego twojego bloga i pomimo początkowej nieccęci, jestem zachwycona! To fantastyczne, jaki ty masz talent!!! Uwiodlas mnie ta historia i z niecierpliwaoscia czekam na kolejny rozdzial! ^^
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libester Blog Award!
OdpowiedzUsuńSzczegóły na
www.ferro-igni-dramione.blogspot.com
Ja chcę więcej!!!!
OdpowiedzUsuńTeraz!!!!
Przeczytałam tyle Dramione, że już mi się zaczyna mylić co gdzie było, ale Twojego nie zapomnę aż do śmierci. Masz ogromny talent i...dobra nie wiem co dalej :)
Jedno słowo przychodzi mi na myśl mianowicie, to jest ZARĄBISTE
OdpowiedzUsuńDobrze, że Mionka wybaczyła Draconowi. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że nie odda tego pocałunku i go spoliczkuje. Ale dobrze, że mu wybaczyła. Może i jest idiotą, ale taka jego natura.
Pozdrawiam
Hej !
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award
więcej na dramione-kochanie-czy-niekochanie.blogspot.com
Pozdrawiam!
Luna xdd
La Fin,
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz. Zarówno Demony, jak i La Fi De La Vie bardzo mi się podobają. Jesteś cudowna i masz talent, pamiętaj. Mam nadzieję, że doczekam się epilogu. Albo nie. Ale raczej tak :)
Weny i pozdrowienia od
Dravelii
Ps. Byłabym wdzięczna, jakbyś zechciała zajrzeć na mojego bloga:
hermiona-riddle-po-drugiej-stronie.blogspot.com
No co tu dużo gadać: rozdział świetny. Hermiona ma charakterek, jestem ciekawa co będzie dalej. Co tu dużo mówić, nie mam się do czego przyczepić i widzę że mniej więcej masz już wypracowany styl. Jestem ciekawa co dalej, ale to się okaże.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
kroniki-dzieci-ciemnosci.blogspot.com
Masz rację, Hermiona nie mogła zareagować inaczej- nie w stanie w jakim jest przedstawiona. Mówisz nie miłość... Miłość ma wiele odcieni i nie zawsze musi znaczyć dokładnie to co sugeruje - namiętność itp. Przyjaźń też nosi w sobie zalążeć miłości, ale ti w sumie takie spekulowanie :D dobrzr, że Draco coraz lepiej poznaje drugą stronę Hermiony. Zastanawia mnie tylko po co ona szła do tego zakazanego lasu? Bo chyba nir "tak o" na spacer? W każdym razie czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
M. D.
Hej ;) Przyszłam nadrobić zaległości ;D Jak przeczytałam rozdział 20 to pomyślałam, że w rozdziale 21 Hermiona zrobi Draconowi taką wojnę za ten pocałunek, że mu się odechce ;p Czytam początek 21 i badum bum trafiłam ;D Ale zrobiła to lepiej, niż sobie wyobraziłam, bo myślałam, że się wydrze...Jej przemyślenia naprawdę dają mi w kość. To znaczy aż mnie boli, że niektórzy żyją w tak smutnym i tragicznym świecie, że boją się bliskości. Mam nadzieję, że jednak nie odrzuci Dracona i powoli pozwoli mu na zbliżenie się do siebie :) Ostatecznie wypadek z gryfem to dość radykalny sposób na przeprosiny ;p Kurcze, myślałam, że tu jeszcze jeden rozdział na mnie czeka, a tu lipa :( Ty masz pojęcie, jaki zawód teraz odczułam? ;) W każdym razie jak zwykle nie mogę się doczekać nexta! I zapraszam do siebie na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dimi
halfofdim.blogspot.com
Bardzo mi się podoba ;) zapraszam na swojego bloga http://nathalieknight.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze fajny. Podobała mi się reakcja zarówno Dracona jak i Hermiony. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga,
http://draco-i-hermiona-na-zawsze.blogspot.com/
~hairy
Czyżby nasza Ślizgonka już się tak nie wkurza za "małą"? Ten pocałunek pogrążył Dracze. Teraz będzie miał wiele do przemyślenia :)
OdpowiedzUsuńNicolette
JESTEŚ WREDNA ! Co cię obchodzi że chce spać ? TY MUSISZ PISAĆ TE ŚWIETNE RIZDZIAŁY KTÓRE CZYTUJE NOCAMI. JAK RUTRO BĘDĘ NIE WYSOANA TO TWOJA WINA. Xd
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga <3 Nareszcie coś porządnego gdzie akcja toczy się NORMALNIE. W większości Dramone jakie czytałam bohaterowie byli ze sobą od tak. Świetne jest rówież to że opisujesz uczucia i przemyślenia bohaterów, pozwala to (przynajmniej mi) wczuć się jeszcze bardziej w rolę danej postaci. ;3
OdpowiedzUsuńAww... ��
OdpowiedzUsuńCzemu wydaje mi się ,że Hermiona była ofiarą gwałtu? Rozdział suuper
to co piszesz jest cudowne! naprawde nie moge sie oderwac choc mam mnostwo na głowie ale wracając do rozdziału tęsknie za julianne !
OdpowiedzUsuń#wisnia
Skomentuję to krótko czego ten chłop dokonał to i tak sukces. Kurcze rękę miał do szycia i dopiero mu wybaczyła twarda sztuka z tej Hermiony ale ja też nie widzę jeszcze miłości tylko takiej wzajemnej fascynacji się sobą. Mam nadzieję że Hermiona w końcu powie co się stało w przeszłości i jakoś z tego wybrna. Draco jest najlepszy <3
OdpowiedzUsuńKurcze... tak czytam i czytam i się zastanawiam na którym rozdziale ja ostatnio skończyłam xD Na pewno było już po świętach, ale cóż jeszcze sporo przede mną! Uwielbiam wracać do twoich opowiadań! Do twojego pierwszego "La fin de la vie" wracałam już 3 razy... ale co tam!!!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że małpa go odtrąci xd I bardzo dobrze, że od razu w tym samym rozdziale się pogodzili!