— Mam was!
Hermiona gwałtownie
odwróciła się w stronę osobnik, który śmiał ją wystraszyć, wydzierając się
niemal na cały korytarz.
— Zabini, ty ośle.
Warknęła w stronę Blaise’a,
uderzając go książką w ramię, czym ten nieszczególnie się przejął. Uśmiechając
się od ucha do ucha, stał między nią i Draconem, który posłał mu pełne
politowania spojrzenie.
— A tak poza tym to
ty się dobrze czujesz? Ile ty masz lat, stary?
— Ale wy jesteście
sztywni. Halloween, mówi wam to coś? Duchy, zjawy i inne dziwne zjawiska…
Draco i Hermiona
wymienili porozumiewawcze spojrzenia, podczas gdy Blaise wyciągnął przed siebie
ręce i zaczął poruszać palcami, usiłując wcielić się w role mrocznego
charakteru.
— Jest się czym
podniecać; wybebeszone dynie, tandetne dekoracje i duch łudzące się, że są
straszne. Żenada.
Tak Draco
podsumował dzień trzydziestego pierwszego października, zupełnie nie
podzielając entuzjazmu kolegi.
— Ale za to, jaka
będzie wyżerka.
— Jakbym widział
Weasleya. Więcej godności Blaise.
Jak zwykle znikąd
pojawił się Teodor, klepiąc kumpla po ramieniu. Diabeł spojrzał nie niego spod
byka, oburzony porównaniem do tego ryżego półmózga, jak to miał w zwyczaju
nazywać Rona.
— Z was to są
beznadziejne przypadki.
— Odezwał się ten
najnormalniejszy.
— A żebyś wiedział,
Malfoy.
I tak zaczęła się
jakże dojrzała dyskusja trzech chłopaków, której z delikatnym uśmiechem
przysłuchiwała się Hermiona. Oni czasami zachowywali się jak dzieci. Nie
dziwiło ją to zbytnio, bo Harry i Ron wbrew pozorom niewiele się od nich
różnili. Wychodziło na to, że większość facetów ma skłonności do tego typu
rzeczy. Tak minęła im cała przerwa. Dopiero gdy profesor Flitwick zaprosił ich
do klasy, chłopaki zamilkli. Na szczęście tak zajęcia, jak obiad minęły całej
czwórce bardzo szybko i nawet się nie obejrzeli, gdy w wyśmienitych humorach
wracali do lochów.
— Zaczekajcie
chwilę.
Zawołał Blaise za
Draconem i Hermioną, którzy właśnie mieli zniknąć w korytarzu prowadzącym do
sypialni. Słysząc jednak Diabła, oboje przystanęli, odwracając się w jego
stronę.
— Za dwadzieścia
minut widzę was w salonie. Dzisiaj dla odmiany posiedzicie z nami.
— Przemyślimy to.
Powiedział Draco,
po czym razem z Hermioną ponownie ruszyli do swoich pokoi.
— Ale książki, my…
— Zostało nam
niewiele, więc skończymy to jutro. Wbrew twoim przekonaniom ludzie nie gryzą,
więc bądź gotowa za piętnaście minut. Wpadnę po ciebie.
Nie dał jej czasu
na odpowiedź, znikając za drzwiami swojej sypialni. Uważał, że przyda im się
taka odmiana. Od miesiąca większość czasu spędzał w dormitorium Hermiony.
Oczywiście lubił jej towarzystwo, ale miał też innych znajomych, których
zaniedbywał. Poza tym Riddle również dobrze to zrobi. Nie może się wiecznie
chować, bo to do niczego nie prowadzi. Sama zainteresowana miała na ten temat
nieco inne zdanie, którego niestety nie zdążyła przedstawić. Gdyby jeszcze
chodziło tylko o Blaise’a i Teodora, jakoś by przeżyła, ale wiedziała, że w
tego typu posiadówkach uczestniczy o wiele więcej osób, z którymi niekoniecznie
chciała spędzać czas. W ich towarzystwie czuła się nieswojo, dlatego unikała go
niczym Snape szamponu. Było jednak jedno „ale” – Malfoy. Nie chciała, żeby przez
nią musiał z czegoś rezygnować. Poszukiwania pochłaniały znaczną część ich
czasu. Dla niej jak samotnika to nie problem, ale Draco raczej nie zaliczał się
do grupy takich ludzi, więc chyba mogła się poświęcić i umożliwić mu spotkanie
z przyjaciółmi? On przez jej ojca tracił sporo, więc chociaż tyle może dla
niego zrobić. Z
ciężkim westchnieniem Hermiona weszła do swojej sypialni, gdzie przed kominkiem
wylegiwała się jej ulubienica.
— Cześć, Noctis.
Przywitała się,
odkładając torbę z książkami na stojące przy biurku krzesło.
— Cześć.
Odpowiedziała
przeciągle Noctis, przekręcając łeb w stronę dziewczyny. Wbrew temu, co mówił
Snape, nie zniknęła z zamku. Obie z panną Riddle przywykły do wspólnego
mieszania i nie zamierzały z niego rezygnować z powodu irracjonalnych żądań
nauczyciela. Poza tym sprawa po jakimś czasie nieco ucichła, Snape nie poruszał
więcej tego tematu, więc nie musiały się niczym martwić.
— Dzisiaj też
przychodzi twój blondas?
Hermiona, która
właśnie usidła na fotelu, w międzyczasie rozwiązując swój krawat, spojrzała na
węża spod byka.
— On nie jest mój.
— W to wolę nie
wnikać.
— Nie, nie
przychodzi. Idziemy posiedzieć do salonu.
— Widzę, że aż się
do tego palisz.
Stwierdziła Noctis,
widząc skwaszoną minę Hermiony. Zauważyła, że dziewczyna raczej unika ludzkiego
towarzystwa, nie licząc tego wyrośniętego blondyna, który przesiaduję tu niemal
codziennie.
— Jak widać.
— To nie idź.
— Łatwo ci mówić.
— Odmawiasz i tyle.
„Właśnie!”, wykrzyknęła
podświadomość Hermiony, której ta jak do tej pory nie dopuszczała do głosu. Po
jaką cholerę tam idzie, skoro nie ma ochoty? Jakoś wcześniej mówienie „nie”, nie sprawiało jej
problemu, a teraz? Właśnie w takich chwilach czuła, że coś się w niej zmienia.
Potrzeba normalności przybiera na sile, podejmując walkę.
— Pójdę, jakoś
przeżyję.
Powiedziała
Hermiona, szybko podnosząc się z fotela. Zamiast kontynuować dziwne rozmyślania,
postanowiła iść się przebrać. Zostało jej niespełna dziesięć minut, a przecież
nie pójdzie w szkolnych szatach. Noctis odprowadzała ją wzrokiem, kręcąc z
politowaniem głową. Jeszcze nigdy nie spotkała tak pokręconych istot, jak
ludzie. Chyba nigdy nie zrozumie tych nieprzewidywalnych dwunogów. W czasie gdy
Noctis rozmyślała o ludziach, Hermiona zmieniła szkolne szaty na normalne ubrania i gdy kończyła rozczesywać włosy, usłyszała pukanie do drzwi.
— Twój książę
zawitał.
Wysyczała Noctis,
jawnie nabijając się z Hermiony, przez co ta zmierzyła ją srogim spojrzeniem.
— Wredna bestia.
Hermiona jak
przystało na poważną dziewczynę, pokazała Noctis język, po czym otworzyła
drzwi, za którymi czekał Draco.
— Widzisz, mała,
jak chcesz, to potrafisz być grzeczna.
Draco uśmiechnął
się ironicznie, choć nieco zdziwił go widok Riddle gotowej do wyjścia.
Spodziewał się protestów, kłótni, a tu taka niespodzianka.
— Nie przyzwyczajaj
się za bardzo.
Te słowa tylko
poszerzyły uśmiech chłopaka, za co oberwał od wychodzącej z pokoju Hermiony w
żebra. Wszystko wracało do normy. Żyli, jakby tydzień temu w salonie nic się
nie wydarzyło, a przynajmniej to usiłowali sobie wmówić. Żadnemu z nich
nieudany pocałunek nie dawał spokoju. Hermiona bezskutecznie starała się sobie
z tym wszystkim poradzić. Rozsądek, serce i spaczona psychika, ta trójka
toczyła w niej nieustającą walkę, której po raz pierwszy wynik nie został z
góry przesądzony. Z jednej strony czuła się zagubiona, a nawet przerażona tym
wszystkim, ale z drugiej… Coś zaczęło w niej pękać. Drobna rysa, której autorem
był Draco, zmieniała się w pęknięcie, mające jej pomóc się uwolnić. Draco za to
nieustannie zastanawiał się, dlaczego Riddle boi się przyznać, że nie jest dla
niej tylko kolegą, bo co do tego nie miał wątpliwości. Można by pomyśleć, że
jest nad wyraz zadufany w sobie, ale to nie tak. Nie chodziło o to, że każda na
niego leci, to Hermiona też musi, nie. Nie potrafił tego racjonalnie
wytłumaczyć. Po prostu coś mu mówiło, że ma rację. Coraz częściej utwierdzał
się w przekonaniu, że tu wszystko sprowadza się do zaufania. Jeśli udałoby mu
się je w pełni zdobyć, zyskałby naprawdę wiele. I właśnie do tego dążył. Chyba
szło mu nie najgorzej, biorąc pod uwagę fakt, że powiedziała mu o swoich mocach
i co najważniejsze wybaczyła feralny pocałunek. Zapewne to końcowa obietnica
ostatecznie ją do tego przekonała. On nie rzucał słów na wiatr. Nie pocałuje
jej, jeśli naprawdę nie będzie pewny, że ona również tego chce.
— Taka mała, a taka
agresywna.
Zakpił Draco, z
rozbawieniem obserwując, jak Hermiona sztyletuje go wzrokiem, co było o tyle
komiczne, że sięgała mu zaledwie do połowy klatki piersiowej i musiała nieźle
zadzierać głowę.
— Malfoy, ja ci
dopiero mogę pokazać agresję, paląc cię żywcem.
Od tygodnia bardzo
często zdarzało im się żartować z mocy panny Riddle. Hermiona opowiadała o nich
Draconowi, czym ten był zafascynowany, szczególnie gdy dokonywała prezentacji.
Czasami naprawdę nieźle się przy tym bawili, zwłaszcza gdy Malfoy uparł się,
aby sprawdzić, czy płomienie z jej ręki poparzą i jego. Skończyło się
przypalonymi placami i Hermioną po raz kolejny bawiącą się w pielęgniarkę.
— Bo zwykłe danie w
pysk wyszło już z mody?
— To jest
skuteczne, ale mało efektowne.
Tego typu dyskusje
towarzyszyły im aż do salonu, gdzie zostali zmuszeni do zmiany tematu, lecz nie
milczenia i tak właśnie dotarli do swojego celu, czyli kanapy przy kominku.
Zawsze zajmowali to miejsce i niewielu odważyłoby się to kwestionować. Dziś
siedziało tu całkiem sporo osób, z czego większość stanowiła reprezentacja Quidditcha.
Nie od dziś wiadomo, że gracze byli powszechnie szanowani i każdy chciał się z
nimi zadawać. Brakowało tylko Malcolma, który mimo wszystko wolał towarzystw
swoich znajomych, tym bardziej że raczej unikał Adriana Pucey’a, który został
rezerwowym ścigającym. Chłopak nadal nie przebolał, że jego miejsce zajął o dwa
lata młodszy gówniarz. Dziewczyny siedziały tu tylko trzy: Pansy, Tracey i
Dafne. One nie musiały należeć do drużyny, aby każdy chciał zyskać ich
sympatię. Piękne, inteligentne, dobrze urodzone, który chłopak nie marzyłby o
takiej partnerce? Odpowiedź nasuwała się sama… Draco Malfoy, który właśnie wraz
z Hermioną dołączył do znajomych.
— Kogo moje piękne
oczy widzą? A już myślałem, że będę was musiał siłą przyprowadzić.
Zaśmiał się Blaise,
gdy Ślizgoni zajęli ostatnie wolnej miejsca na kanapie, gdzie siedzieli już
Tracey i Terence. Draco ustąpił Hermionie miejsca od brzegu, aby ta nie musiała
użerać się z Davis. On jakoś sobie z nią poradzi, szczególnie że od tygodnia
dziewczyna zamieniła z nim raptem kilka słów, z czego większość to powitania i
pożegnania. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie to, że o ile to możliwe
zaczęła się jeszcze bardziej pastwić nad Riddle. Teodor twierdził, że po akcji
sprzed tygodnia jest zła i zazdrosna i tak to okazuje. Dracona niewiele to
obchodziło, szczególnie gdy widział, jak jej niektóre zjadliwe uwagi naprawdę
sprawiają Hermionie przykrość. Czy to tak ciężko pojąć, że on nie jest nią
zainteresowany i takie akcje tego nie zmienią?
— Chyba nie
myślisz, że dałbyś mnie albo Riddle radę.
Odpyskował siedzący
już Draco, uśmiechając się prowokacyjnie do Blaise’a.
— Masz rację, z o
trzydzieści centymetrów niższą i tyle samo kilogramów lżejszą Hermioną nie mam
najmniejszych szans.
Blaise
bezskutecznie starał się udawać zasmuconego, gdyż zdradzał go złośliwy uśmiech.
— To, że jesteś
duży i ciężki, nie robi z ciebie geniusza, Zabini, więc nie bądź taki pewny
siebie.
Na słowa Hermiony
większość zgromadzonych wybuchła gromkim śmiechem, szczególnie widząc głupawą
minę Blaise’a.
— Czy ona mnie
właśnie obraziła?
Zapytał z udawanym
wyrzutem Zabini, rozglądając się po rozbawionych znajomych.
— Prawda to nie
obrażanie, stary, a mała dobrze gada.
Podsumował Draco,
po czym położył rękę na oparciu kanapy tuż za plecami Hermiony. Ta w pierwszej
chwili spięła się i zamierzała odsunąć, lecz chłopak nie zrobił nic więcej. Nie
dotykał jej, jedynie jego dłoń znajdowała się blisko jej ramienia. Przez chwilę
się wahała, ale ostatecznie nie ruszyła się z miejsca, czują satysfakcję, że
dała radę. Jakimś cudem zaczęła się choć trochę oswajać z takim towarzystwem
Malfoya, do czego ten cały czas dążył. Również teraz, mimo iż nie dał nic po
sobie poznać, był zadowolony. Ten na pozór niewinny ruch został dokładnie
przemyślany. Chciał sprawdzić, jak Riddle zareaguje na coś takiego i w sumie
nie wyszło najgorzej. Więcej nie zamierzał popełnić tego samego błędu, co przy
tym nieszczęsnym pocałunku. W przypadku Hermiony nie było miejsca na
gwałtowność, o czym musiał pamiętać. Nikt nie skomentował zachowania Dracona,
nawet jeśli nie uszło ono niczyjej uwadze, szczególnie siedzącej obok Tracey, w
której coś się zagotowało. Widok tej dwójki doprowadzał ją do szału. Nie potrafiła
przeboleć, że Draco po tej aferze z pocałunkiem nadal ugania się za tą
przybłędą. Co ona niby takiego w sobie miała? Fakt, iż Smok woli tę pokrakę od
niej, spowodował, że raczej unikała kontaktu z nim, co okazało się błędem, ale
z drugiej strony, co ona mogła? Przecież nie rozdzieli ich siłą, a błagać nie
zamierzała. Ma swoją godność.
Podczas gdy Tracey rozmyślała nad
nieszczęściem, jakie ją spotkało, cała reszta pogrążyła się w luźniej rozmowie,
co jakiś czas wybuchając śmiechem. Widać było, że zebrane towarzystwo jest
raczej zgrane. Jedyna Hermiona pozostawała bierna. Przysłuchiwała się rozmowom,
lecz głos zabierała tylko wtedy, gdy ktoś – czytaj Malfoy – zwracał się
bezpośrednio do niej. Prawdę powiedziawszy, trochę jej się nudziło. Nie
gustowała w takiej formie spędzania wolnego czasu. Za dużo ludzi, za głośno,
zbyt wiele osób, których nie lubiła. Kto w takiej sytuacji czułby się dobrze?
Mimo wszystko nie chciała wychodzić, głównie ze względu na Dracona, który
starał się umilić jej czas, co chwilę zagadując lub rzucając jakieś kąśliwe
uwagi, na które nie mogła nie odpowiedzieć. Popołudnie jakoś jej mijało do
pewnego momentu.
— A jak ci się
podoba w Slytherinie, Riddle? Draco chyba nieźle się tobą zajął.
Spojrzenie Adriana
było tak sugestywne, że zażenowana Hermiona spuściła wzrok. W pierwszej chwili
chciała go zwymyślać za durne aluzje, ale szybko zrozumiała, że to bez sensu.
Bo i co by niby powiedziała? Dla nich sytuacja była jednoznaczna. Draco prawie
jej nie odstępował, całe popołudnia spędzali razem. Co człowiek niewiedzący o
powierzonym im przez Lorda zadaniu, mógł sobie pomyśleć? Najchętniej
powiedziałaby o wszystkim, aby położyć kres tym domysłom i plotkom, ale
wiedziała, że nie może. Czymś takim pogrążyłaby zarówno ich, jak i Toma. W
efekcie siedziała teraz, bawiąc się swoim zegarkiem i nie wiedząc, jak
zareagować na słowa starszego Ślizgona.
— To nie twoja
sprawa, Pucey, więc z łaski swojej stul pysk.
Na ratunek
przyszedł jej Draco, który nie bawił się w grzeczności, głównie dlatego, że
szlag go trafił. Uwagi Zabiniego i Notta odnośnie do jego i Riddle znosił z
dwóch powodów; przyjaźnili się od lat i co najważniejsze nie poruszali tego
tematu przy Hermionie, która jak widać, nie reagowała dobrze w takich
sytuacjach.
— Co się tak
burzysz, Smoku? Przyjacielowi nie powiesz?
— A od kiedy my się
przyjaźnimy, złamasie?
Adrian zmrużył
gniewnie oczy, sztyletując wzrokiem Malfoya, który wcale nie pozostał mu
dłużny. Nigdy nie lubił tego o rok młodszego, wiecznie puszącego się szczyla.
Co niby ludzie w nim widzieli? Pomiatał, kim się dało, mają się za boga,
zresztą zupełnie bezpodstawnie.
— Proponuję jednak
zakończyć tę dyskusję.
Sytuację spróbował
załagodzić Teodor, widząc rosnącą wściekłość kumpla, co niestety średnio mu
wyszło.
— Dlaczego? Co jest,
Malfoy? Boisz się przyznać, że obracasz córeczkę
Czarnego Pana,
którą potem rzucisz jak każdą inną? Twój tatuś wpadł na tak genialny pomysł
wkupienia się w łaski, czy może sam to wykombinowałeś?
Wszystkim opadły
szczęki, na czele z Hermioną i Draconem. Bezczelność Pucey’a sięgnęła szczytu.
Nawet nie wiedzieli, jak zareagować na te oskarżenia, kompletnie mijające się z
prawdą O dziwo nie musieli tego jednak robić, gdyż głos zabrała osoba, po
której nikt się tego nie spodziewał.
— Ty skończony
chamie! Jak śmiesz, mówić coś takiego?! Skoro rodzice nie nauczyli cię kultury
i szacunku do kobiet, to lepiej zamilcz, zamiast robić z siebie pośmiewisko, na
dodatek obrażając innych!
Dafne nawet nie
starała się ukryć swojego oburzenia. Coś w niej pękło. Zbyt długo pozostawała
bierna na wszystkie krzywdy wyrządzone Hermionie, którą w gruncie rzeczy nawet
polubiła. Nie reagowała, gdy Pansy i Tracey mieszały ją z błotem i obmawiały za
plecami, ale tym razem nie wytrzymała. Nie zastanawiając się długo, wstała z
kanapy i podeszła do oniemiałej Hermiony.
— Nie wiem jak ty,
ale ja nie zamierzam tu dłużej siedzieć.
Nadal oszołomiona
dziewczyna niemal nieświadomie wstała i wraz z Dafne ruszyły w stronę sypialni,
odprowadzane zdziwionymi spojrzeniami zebranych.
— Dziękuję za…
obronę.
Powiedziała
Hermiona, gdy znajdowały się już w korytarzu prowadzącym do dormitoriów. Doszła
już nieco do siebie i naprawdę była wdzięczna Dafne za to, co zrobiła. W sumie
to raczej się dogadywały, nawet jeśli dziewczyna przyjaźniła się z Tracey i
Pansy. Nigdy nie reagowała, gdy jej przyjaciółki, czy też inni ją obrażali, ale
i Hermiona tego nie oczekiwała. To ona wkroczyła pośród ludzi znających się od
lat, którzy trzymali się razem. Jakim prawem miałaby wymagać specjalnych
względów od kogokolwiek?
— Daj spokój. Pucey
to straszny dupek, a na dodatek myśli, że jest, nie wiadomo kim. Palant.
Dafne po raz
pierwszy od bardzo dawna czuła, że zrobiła to, co powinna i zachowała się
zgodnie ze samą sobą. Od dawna nie podzielała zdania większości na temat panny
Riddle, a mimo to nigdy nie stanęła w jej obronie. Tym jednak razem nie
potrafiła pozostać obojętną. Hermiona nie zasłużyła sobie na to wszystko.
— Może wpadniesz do
mnie?
Hermiona sama nie
wiedziała, jakim cudem powiedziała to na głos. Stały na rozwidleniu korytarza,
gdzie teoretycznie ich drogi powinny się rozejść. Pannę Greengrass również
zdziwiła taka propozycja. Z tego, co wiedziała, u Hermiony bywał tylko Draco, a
nikt inny nie miał tam wstępu. Zresztą po akcji z wężem nikomu nawet przez myśl
by nie przeszło, żeby składać jej wizyty. No ale przecież nie zapraszałby jej,
gdyby coś jej groziło.
— Chętnie.
Odpowiedziała w
końcu z uśmiechem Dafne, co ucieszyło Hermionę, głównie z powodu, że nie
zrobiła z siebie idiotki. I takim sposobem obie dziewczyny udały się do
dormitorium Riddle.
— Łał.
Wyrwało się pannie
Greengrass, gdy przekroczyła próg sypialni. Pokój znacznie różnił się od
typowego Ślizgońskiego lokum i był naprawdę imponujący nawet dla osoby
wychowanej w luksusach.
— Snape czasami się
przydaje.
Powiedziała w
ramach wyjaśnienia Hermiona, zamykając za nimi drzwi. W żadnym wypadku nie
zamierzała chwalić się tym, jak mieszka, a wręcz nieco ją to krępowało. Nie
uważała się za lepszą od innych i nie chciała, aby tak ją postrzegano. Tu
jednak panowały nieco inne kryteria, w których wyznaczniki stanowiły pieniądze
i pochodzenie, czego Hermiona za nic nie mogła zaakceptować.
— Czy ty masz jakąś
obsesję na punkcie dwunogów z blond kłakami?
Nagle do dziewczyn
dotarł syk wyłaniającej się zza kanapy Noctis, która uważnie przyglądała się
nowo przybyłemu człekokształtnemu. Dafne w pierwszej chwili spanikowała, lecz
nim zdążyła cokolwiek zrobić, poczuła na swoim ramieniu rękę Hermiony.
— Spokojnie, ona
absolutnie nic ci nie zrobi.
Zapewniła
blondynkę, po czym już mową węży zwróciła się do Noctis.
— Mogłabyś nie
straszyć jednej z nielicznych osób, która normalnie ze mną rozmawia?
— Dobra, dobra. Już
znikam. I tak miałam zapolować.
Jak powiedziała,
tak też zrobiła i już po chwili zniknęła w swoim przejściu.
— Przepraszam, na
śmierć o niej zapomniałam. Może usiądziesz?
Hermiona
poprowadziła nadal nieco oniemiałą Dafne do kanapy, gdzie obie usiadły. Przez
chwilę panowała między nimi niezręczna cisza, podczas które Dafne starała się
przyswoić to, co przed chwilą zaszło.
— Ona naprawdę nie
jest groźna.
Szepnęła Dafne,
jakby sama do siebie, przypominając sobie opowieści Tracey o krwiożerczej
bestii, która o mało nie odebrała jej życia. Od razu czuła, że są one nieco
przesadzone, ale gdy teraz zobaczyła Noctis, zdała sobie sprawę jak bardzo.
— Davis zrobiła z
niej potwora, którym nie jest.
— Tracey jest
nieco… przewrażliwiona na twoim punkcie.
— Przewrażliwiona?
Zapytała z
powątpiewaniem Hermiona, na co Dafne nieco się zmieszała. Ciężko mówić o
przewrażliwieniu w przypadku gnębienie drugiej osoby i notorycznego upokarzania
jej.
— Wiem, że to jej
nie usprawiedliwia, ale ona jest strasznie zazdrosna o Dracona.
— Tylko szkoda, że
mnie z Malfoyem nic nie łączy.
Tym razem to panna
Riddle się zmieszała, widząc pełne politowania spojrzenie koleżanki. To
oczywiste, że trochę minęła się z prawdą, która i tak daleka była od
przypuszczeń ludzi, ale jakoś nie przejawiała chęci do tłumaczenia komukolwiek
swoich pokręconych relacji z Malfoyem.
— Najlepiej zmieńmy
temat.
Powiedziała w końcu
Hermiona, chcąc wybrnąć jakoś z sytuacji. Na szczęście Dafne odpuściła i
darowała sobie poprzednią dyskusję. Zaczęły rozmawiać o wszystkim i niczym przy
ciastkach, które przyniosła im Błyskotka. Okazało się, że mają nieco wspólnego
na przykład zamiłowanie do książek i to nie tylko tych magicznych, co bardzo
dziwiło Hermionę. W końcu Dafne to arystokrata z krwi i kości, którą raczej nie
podejrzewałaby o cokolwiek wspólnego z mugolami. Cóż, jak widać, jednak się
myliła. Tak też minęło im popołudnie, a idąc na kolację, nie porzuciły rozmowy.
Obie czuły, że coś się zmieniło. Dystans
został zredukowany i teraz ich relacje mogły wyglądać już tylko lepiej.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
— Mamy przesrane.
Tak podsumowała zaistniałą
sytuację Hermiona, gdy pierwszego listopada wraz z Draconem zakończyli
przeszukiwanie ostatnich ksiąg, które tak jak cała reszta okazały się
niewypałem i nawet minimalnie nie przybliżył ich do upragnionego celu.
— Wyjątkowo się z
tobą zgodzę, mała.
Nawet Draco
rozumiał powagę sytuacji. W tych tomiszczach pokładali duże nadzieje, które
okazały się złudne. Wrócili do punktu wyjścia, z tą różnicą, że tym razem nie
wiedzieli, co dalej. Pierwszy plan zawiódł, a jak na razie następnych nie
posiadali.
— Co teraz?
Zapytał po dłuższej
chwili Draco, bacznie przyglądając się zamyślonej dziewczynie.
— Nie mam pojęcia.
Powiedziała w końcu
wyjątkowo niechętnie Hermiona. Siedziała, wpatrując się w ogień i obracając na
palcu czarną obrączkę. Liczyła, że te księgi podsuną im chociaż jakąś
wskazówkę, ale nic z tego. Powoli czuła się tym wszystkim coraz bardziej
przytłoczona. Zbyt wiele zwaliło się na nią na raz. To całe zamieszanie z
pochodzeniem, trudny powrót do szkoły, znajomość z Malfoyem i jeszcze
poszukiwanie Księgi Ludzi Lasu. Pragnęła choć kilku dni absolutnego spokoju, w których
czasie w końcu zdołałaby odetchnąć. Jednak w obecnej sytuacji mogła co najwyżej
o tym pomarzyć.
— Jak ty czegoś nie
wiesz, to znaczy, że jesteśmy w dupie.
Posumował Draco,
lecz Hermiona zdawała się być myślami zupełnie gdzie indziej.
— Chyba pójdę się
przejść.
Wypaliła nagle,
dochodząc do wniosku, że dobrze jej to zrobi. Na świeżym powietrzu zawsze
lepiej się myśli, a zdecydowanie miała o czym.
— Nie zabrzmiało to,
jak zaproszenie.
Draco z
rozbawieniem obserwował podnoszącą się z miejsca Hermionę, która spojrzała na
niego z czymś na kształt politowania.
— Bo nim nie było,
Malfoy.
— Ranisz me
uczucia.
Draco teatralnie
złapał się za serce, co Hermiona skomentowała jedynie prychnięciem. Zamiast
cokolwiek mówić, stanęła przed nim ze skrzyżowanymi na piersi rękami, patrząc
na niego wyczekująco. Ten za to, głównie, aby zrobić jej na złość, przeciągnął
się na kanapie, ani myśląc z niej zejść.
— Czemu zmuszasz
mnie, żebym zachowała się po chamsku i otwarcie powiedziała, że masz spadać?
Zapytała z wyrzutem
Hermiona, czym jeszcze bardziej rozbawiła chłopaka. Lubił ją taką, niby władcza
i stanowcza, a tak naprawdę drobne maleństwo, myślące, że jest groźne. „Robi się z ciebie sentymentalny
kretyn…”, zganił się w myślach Draco, zachodząc w głowę, jak przez ostatnie
dwa miesiące wszystko mogło się tak zmienić. Wcześniej niczym się nie
przejmował, robił, co chciał, nie obchodziło go niemal nic ani nikt. Teraz za
to większość rzeczy kręciło się wokół Riddle i nawet kumple poszli nieco w
odstawkę. Rzecz jasna zadanie miało na to duży wpływ, ale nie największy.
Niejednokrotnie rozmyślał, co się w nim dzieje, szczególnie przy Riddle, która
dawała mu pełną swobodę bycia sobą. Naprawdę wiele wniosła do jego życia,
podobnie jak on do jej. Może ludzie tego nie dostrzegali, ale Draco widział, że
Hermiona się zmienia, a przynajmniej w jego towarzystwie. Samo to, że wczoraj z
nim poszła, mógł uznać za swój mały sukces. Przełamała się, nawet jeśli nie
miała na to ochoty, a całe spotkanie skończyło się kompletną klapą. Właśnie
takie drobne gesty pozwalały mu wierzyć, że być może kiedyś może liczyć na
więcej.
— Malfoy!
Dopiero podniesiony
głos stojącej przy kanapie Hermiony sprowadził Dracona na ziemię. Spojrzał na
nią nieco nieprzytomnym wzrokiem, jakby nie do końca wiedząc, co się dzieje,
przez co panna Riddle pokręciła z politowaniem głową.
— Nie chcę cię
wyganiać, ale idź już sobie.
Draco nie poczuł
się szczególnie dotknięty jej słowami, ale mimo wszystko podnosząc się z kanapy,
zrobił oczy zbitego szczeniaka.
— Twoje maślane
gały nie robią na mnie wrażenia, więc wynocha.
Nieco minęła się z
prawdą, gdyż w istocie Draco swoimi oczami potrafił wiele zdziałać, a nawet ją
zawstydzić, nie wypowiedziawszy choćby jednego słowa. Niezmiernie ją to
irytowało. Powtarzała sobie, że zachowuje się irracjonalnie, ale jakoś na
niewiele się to zdawało.
— Ja nie rozumiem,
jak ty możesz mnie tak traktować? Każda inna dziewczyna marzy, żebym zaszczycił
ją swoim towarzystwem.
Marudził Draco,
kierując się w stronę drzwi. Idąca za nim Hermiona wiedziała, że się zgrywa.
Poznała go na tyle, aby rozpoznawać jego pewne zachowania.
— Widzisz, czyli
będzie ci miał kto dotrzymać towarzystwa.
W tym momencie
dotarli do drzwi, które Hermiona otworzyła przed Draconam, uśmiechając się przy
tym słodko.
— Z dwojga złego
wolę ciebie, więc nie szlajaj się za długo, mała.
Puścił jej jeszcze
tylko oczko, po czym zniknął na korytarzu, zostawiając lekko speszoną
dziewczynę bez możliwości odpowiedzi. Lubił się z nią tak droczyć, a poza tym
posiadał w tym swój cel. Subtelne sugestie, dwuznaczne wypowiedzi, tym
wszystkim chciał pomóc Hermionie w zrozumieniu, że ich znajomość niekoniecznie
musi ograniczać się wyłącznie do koleżeństwa. Co prawda sam jeszcze nie był
pewny, czego oczekuje, ale co do jednego miał pewność. Jeszcze nigdy nie
czerpał tak wiele satysfakcji ze zdobywania dziewczyny, tym bardziej że
większość bez mrugnięcia okiem wpadała mu w ramiona. Niby wszystko super, ale
na jak długo coś takiego zadowala człowieka? Z czasem pragnie się czegoś
więcej, co być może byłaby w stanie dać mu Riddle. „Co ty ze mną robisz mała?”,
zapytał sam siebie, po czym z absurdalnym uśmiechem wkroczył do swojego
dormitorium. Tak jak się spodziewał, zastał tam przyjaciół, zalegających na
łóżkach w towarzystwie książek. Jutro musieli oddać sporawy esej z
Transmutacji, więc jak zwykle Blaise późnym popołudniem zaczynał cokolwiek,
przeklinając swoje lenistwo. Teodor co prawda już kończył, ale również wcześniej
nie kwapił się do pracy, aby nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę.
Jeszcze niedawno Malfoy zapewne skończyłby jak Zabini, obiecując sobie, że
następnym razem odrobi wszystko od razu. Teraz jednak jego napisany esej już
dawno leżał w biurku, dodatkowo sprawdzony przez Riddle, co dawało mu spore
szanse na Wybitny.
— Co ty tu robisz,
stary?
Zapytał Nott,
odrywając się na chwilę od książek, aby spojrzeć na Dracona, który właśnie jak
gdyby nigdy nic wpakował się na swoje łóżko.
— O ile mnie pamięć
nie myli, to mieszkam.
Odpowiedział
ironicznie Draco, opierając się o ścianę i podkładając ręce pod głowę. W
istocie jednak doskonale wiedział, o co chodzi. Zegar wskazywał dopiero
siedemnastą, co oznaczało, że powinien jeszcze siedzieć u Riddle, jak przez
ostatni miesiąc. Chłopaki przywykli, że zaszczycał ich obecnością dopiero po
kolacji, ale nie wcześniej.
— Czyżby Hermiona w
końcu cię pogoniła?
— Pilnuj lepiej
swojej Parkinson, a Riddle poszła się przejść.
Zabini rzucił w
kumpla poduszką, którą ten złapał w locie, uśmiechając się przy tym złośliwie.
Spełniły się przypuszczenia chłopaków. Blaise bardzo szybko pocieszył się po
Hermionie, dochodząc do wniosku, że w sumie Pansy to świetna dziewczyna i z
pewnością bardziej chętna do zacieśnienia relacji. Malfoyowi bardzo to
pasowało. Nie dość, że Zabini na dobre dał sobie spokój z Riddle, to jeszcze
Pansy nieco jej odpuściła. Gdyby jeszcze tylko zeswatać kogoś z Davis, co jak
twierdził Nott, graniczyło z cudem, sytuacja stałyby się idealna.
— O Pansy to ty się
nie martw. A Hermiona poszła sama? Wiesz, że to…
— Stary, jakbyś nie
wiedział, że nakłonienie do czegoś Riddle ma takie same szanse na powodzenie,
jak zmuszenie Snape do ubycia włosów.
Po dormitorium
potoczył się śmiech całej trójki lokatorów. Jedno się jednak zgadzało, Riddle
nie pozwala sobą rządzić, o czym przekonali się niejednokrotnie.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona
spacerowała po błoniach, delektując się panującą tu ciszą i spokojem. Nie
przeszkadzał jej nawet chłodny wiatr i drobny deszcz, który od jakiegoś czasu
padał. Jesień na dobre zadomowiła się w Hogwarcie, odbierając uczniom ciepłe,
letnie dni. Już od dłuższego czasu woleli oni spędzać czas w zamku niż na
zewnątrz, co nie tyczyło się panny Riddle. Zawsze chcąc odpocząć, czy też
pomyśleć, wybierała się na błonia lub do Zakazanego Lasu, a tak się składa, że
aktualnie potrzebowała obu tych rzeczy. Tu z daleka od zgiełku i ludzi mogła
zaznać odrobiny spokoju. Dziś szczególnie miała, o czym myśleć. Znaleźli się z
Draconem w kiepskiej sytuacji. Liczyła, że księgi z Działu Ksiąg Zakazanych
choć naprowadzą ich na jakiś trop, a tymczasem nic z tego. Utknęli w martwym
punkcie, z którego nie wiedzieli, jak się wydostać. Mogli zacząć przeszukiwać
resztę biblioteki, tylko po co? Szczerze wątpiła, aby w ogólnodostępnym
królestwie pani Pince znaleźli woluminy dość ściśle związane ze starą i do tego
czarną magią. Straciliby tylko czas, którego i tak nie posiadali w nadmiarze.
Nasuwało się jednak pytanie, co teraz? W tym momencie w pełni zdała sobie sprawę,
jak trudne postawiono przed nimi zadanie. Szukali księgi spisanej przeszło dwa
tysiące lat temu przez legendarne plemię niegdyś zamieszkujące tereny
Zakazanego Lasu, o którego istnieniu wiedzieli nieliczni. Dość mocno okrojone
informacje również nie przybliżały ich do sukcesu. Hermiona westchnęła ciężko,
odgarniając z twarzy kosmyki lekko mokrych włosów. Już sama nie wiedziała, co
począć. Zaczynała się powoli gubić. Nawał spraw, nowości, problemów, tego nie
dało się ot tak wyrzucić z głowy. Szła tak brzegiem jeziora po coraz bardziej
mokrym piachu, który brudził jej buty. Przez cały czas patrzyła pod nogi, gdy
nagle coś sprawiło, że stanęła niczym spetryfikowana.
— Hermiona.
Witam.
Mimo
później godziny rozdział jest. Przyznam, że nawet go lubię. Sama nie wiem
dlaczego, może za to, że tu Hermiona jest pokazana w większym gronie ludzi,
mniejsza z tym. Mam nadzieje, że i Wam coś się w nim spodoba.
Mam
również mniej wesołą wiadomość. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że
rozdział ukaże się dopiero za dwa tygodnie. Do piątku mam mieć wystawione
oceny, co wiąże się ze strasznym zamieszaniem, podobnie jak zbliżająca się
studniówka i naprawdę nie będę miała kiedy go ogarnąć. Mam nadzieję, że jakoś
przebolejecie i poczekacie troszeczkę.
Laf
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że także bardzo podoba mi się ten rozdział. Hermiona jest tu taka bardziej wyluzowana, normalna, fajnie pokazałaś rozmowy chłopaków. Myślę, że ta osoba, która wypowiedziała jej imię to Harry, ale nie jestem pewna. Powodzenia w zdobywaniu jak najlepszych ocen! :)
Uwielbiam twój blog. Czytałam wiele blogów i fanfików o tematyce potterowskiej, ale ten przebija wszystkie. To chyba najdojrzalsze Dramione na jakie trafiłam. Naprawdę super.
OdpowiedzUsuńTylko szkoda, że następny rozdział tak późno, ale rozumiem. Mam to samo.
Cudny rozdział, świetnie piszesz oby tak dalej. Życze weny
OdpowiedzUsuńAngel
Rozdział ciekawy. ;) Fajnie, że Dafne stanęła w obronie Hermiony. Jestem ciekawa kogo lub co zobaczyła Riddle i już nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
OdpowiedzUsuńFajną masz koszulkę, ale ja bym wolała ze Slytherinem. ;D
Śmietana.
Witam. Rozdział niesamowity.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział za dwa tygodnie.
Pozdrawiam i życzę weny.
~ Twoja Wierna Czytelniczka.- przynajmniej się stara.
Świetny rozdział. Bardzo podobają mi się przemyślenia Draco. No i jestem pod wrażeniem Dafne, obroniła mione i uznała Noctis za niegroźne stworzonko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę ;)
Jak Ty to robisz, że Twoje rozdziały są takie cudowne? Uwielbiam u Ciebie to, że nic nie dzieje się za szybko. Hermiona i Draco nie wypadają sobie od razu w ramiona, co potwierdza ten feralny pocałunek.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
Pozdrawiam,
Cassie :)
P.S. Ale Ci zazdroszczę tej koszulki. Awrr.... <3
Chociaż wolałabym z herbem Ravenclawu, ale Griffindorem bym nie pogardziła. ;)
no w końcu znalazła jakąś koleżankę :D super ciekawe kogo spotkała na koniec może kogoś ze starych przyjaciół albo coś hymm no cóż czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńFajna bluzka pozdrawiam i życzę miłej zabawy na studniówce. :)
<3 cudeńko! Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Literka :)))
Mega fajny rozdział! A gdzie kupiłaś koszulkę? (Mieli też Slytherin?)
OdpowiedzUsuńJakoś wytrzymam te dwa tygodnie... Chyba.
Pozdrowienia i potopu weny,
Dravelia
Kupiłam ją w Tesco, ale mieli tylko Gryffindor.
Usuń♡♥♡
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, wkońcu powrót do Księgi Ludzi Lasu !. Spokojnie poczekam te dwa tygodnie. Życzę weny
OdpowiedzUsuńVer
Świetny rozdział, ciekawe kogo spotkała, nie wiem czemu ale coś czyje ze to nasz kochany gajowy :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Aaa świetna koszulka ;)
Jak można kończyć w takim momencie, no jak? Ty naprawdę nas,torturujesz teraz,bedę siedzieć jak na szpilkach do następnego rozdziału. Weny i szybko wstawiaj nowy rozdział :-)
OdpowiedzUsuńHej ;-) Super kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńJak zawsze wszystko świetnie napisane, aż sie nie można doczekać na necy ;-)
w tym momencie mam podobną koszulkę tylko, że z Ravenclaw <3
Czekam na next ;-)
Pozdrawiam i życzę weny ;-)
Zwykły, ale fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzy to nie Harry? ;)
Weny :*
Piękny :')
OdpowiedzUsuńKurczę, dlaczego skończyłaś w takim momencie... no ale cóż, zbytnio się nie zdziwiłam wiedząc, że to po Tobie normalne xD
Oczywiście czekam na następny, a po tytule widać, że to może będzie jakiś przyjaciel z przeszłości?
Pozdrawiam :*
~Hope ^^
Ps. Ślicznie wyglądasz w tej bluzie :)
Hej !
OdpowiedzUsuńMi też się ten rozdział podoba, a to dlatego, że Hermiona zyskała koleżankę :) Damskie towarzystwo dobrze jej zrobi, a Dracus się może nieco pozłości, że Hermiona ma z kim spędzać czas i być może nasz Blondynek poczuje się nieco zazdrosny :P
Mam dziwne (i śmieszne) przeczucie, że Granger spotkała Rona na tych błoniach. Nie pytaj dlaczego, ale fakt, że stanęła jak spetrifikowana jakoś mi tak podsunął postać Rona. Takie jakieś moje trzecie oko się odezwało xD
Oczekuję kolejnego rozdziału (i nawet poczekam te dwa tygodnie, bo przecież im się dłużej czeka tym większa radość z tego na co się czeka, if you know what I mean ^^). Trzymaj się i życzę pozytywnych ocen :P
Rozdział super. :) Fajnie, że Hermiona zaczęła dogadywać się z Dafne. Tekst Noctis o dwunogach z blond kudłami mnie rozwalił (zwłaszcza, że też jestem blondynką). Zgaduję, że Mionka spotka Rona, Harrego lub Ginny, ale fajnie by było, gdyby to był ktoś inny np. Luna czy Neville.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Bardzo podobają mi się te malutkie zmiany, które za każdym razem zachodzą powolutku w szatynce.No i oczywiście jej rozwijająca się relacja z Draco ;) cieszę się też, że szatynka dogadała się z Dafne ;) bo z chłopakiem o wszystkim nie da się porozmawiać ;)
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, kogo zobaczyła Hermiona na końcu ;) z jednej strony myślę, że to Harry/Ron/Ginny ale jest to "zbyt oczywiste" więc nie jestem do końca pewna :/
Życzę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
PS. Bluzka jest super *.*
nie mam podejrzeń co do osoby spotkanej przez hermionę... rozdział jak zwykle cudowny, ja po prostu uwielbiam tę historię; powodzenia przy ocenach i dobrej zabawy na studniówce :)
OdpowiedzUsuńkoszulka - the best
Zabiję Cię za końcówkę! Jestem ciekawa co takiego zobaczyła :) Cieszę się, że powoli aklimatyzuje się w Slytherinie i, że Dafne w końcu się postawiła i pomogła Hermionie. Myślę, że był to taki kluczowy moment, który sprawi, że ich relację staną się bliższe. Co do Dracona... był jak zawsze wspaniały. Stara się, aby Hermiona czuła się jak najlepiej i nie przekracza wyznaczonej przez nią granicy. Dobrze, bo pewnie od razu by się przestraszyła.
OdpowiedzUsuńŚliczna koszulka <3
Życzę weny i zapraszam do mnie :) jutro pojawi się 13 rozdział:
poland-tree.blogspot.com
Poprawka: zły link :D
Usuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com
Hagrid?
OdpowiedzUsuńKurcze, znowu w takim momencie!
Rozdzial super, ciesze sie, że Hermiona ukazala sie w wiekszym gronie i że rozmawiała z Dafne.
Życzę weny!
No i jak zawsze końcówka, zawsze lubiłaś nas trzymać w niepewności. Rozdział bardzo dobry, trzyma napięcie, czuję jakbym czytała naprawdę dobrą książkę. Tak trzymać. Życzę weny i czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, bardzo fajnie opisane to spotkanie towarzyskie :D
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze na studniówce i oby oceny były jak najlepsze! Maturzyści muszą się wzajemnie wspierać ;).
Pozdrawiam, Invisible.
Rozdział fajny ^_^, podoba mi się, co zobaczyła?! Co zobaczyła??! Dobra jakoś nie chce mi się rozpisywać :P
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, jeden z najlepszych jakie napisałaś :)
OdpowiedzUsuńBędę cierpliwie czekać na kolejny.
Muszę przyznać że świetna koszulka :)
A co do studniówki coś wiem o przygotowaniach bo mój brat godzinę temu pojechał na swoją :D
Czekam <3
Nuśka
Ps.Jesteś śliczna
Świetny rozdział, ale jak śmiałaś znów przerwać w takim momencie?!?!?
OdpowiedzUsuńJestem zła :(
Czekam z niecierpliwością na rozdział.
Pozdrawiam,
HH
P.s. Świetna koszulka :)
Rozdział - cudo :D
OdpowiedzUsuńAle nie mogłaś sobie odmówić przyjemności przerwania w takim momencie, prawda?? :C
Pozdrawiam ;3
Dopiero teraz mogłam przeczytać i skomentować, bo miałam urwanie głowy. Dlaczego skonczyłaś w takim momencie,, hym? To chyba jedyne opowiadanie w ktorym lubię Dafne, fajnie że razem z Hermioną się dogadują, mam nadzieję że staną się przyjaciółkami. Szkoda, że następna notka pojawi się dopiero za dwa tygodnie :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny
Esia Malfoy :**
Rozdział fajny i ciekawy, ale za zakończenie go w takim momencie powinnaś przepadnąć. ;)
OdpowiedzUsuńJako że ten rozdział jest ostatnim z opublikowanych do tej pory, pozwolę sobie na wypowiedź o całym opowiadaniu. Jako zwolenniczce kanonu, trudno było przystosować mi się do przedstawienia postaci w ten sposób. Voldemort jako tatuś i mąż? Dumbledor szukający zemsty? Jednak rozumiem, że do opowiadania potrzebowałaś takich postaci, a nie innych. Po zebraniu w całość, postacie i wydarzenia sprawiają, że opowiadanie jest ciekawe i wciągające. Mimo tego, czytając można natknąć się na drobne błędy ortograficzne.
Podsumowując całą moją wypowiedź- opowiadanie jest ciekawe i przyjemne w odbiorze, jednak zdarzają się drobne błędy w pisowni, których można byłoby uniknąć.
Mam nadzieję że Ty, ani żaden z czytelników nie poczuje się urażony moją wypowiedzią.
Pozdrawiam i życzę weny, Heza
P.S
Mam nadzieję, ze odpowiesz na mój post. :)
Ja raczej jestem otwarta na wszelkiego rodzaju zmiany w opowiadaniach, o ile są one odpowiedni umieszczone i przedstawione, a nie "tak jest, bo ja tak chcę i mogę". Myślę, że starałam się wszystko przedstawić na tyle szczegółowo i realnie, że nawet tak drastyczne modyfikacje da się przeżyć.
UsuńJeśli chodzi o błędy one są i nie ukrywam, że z pewnością będą. Oczywiście pracuję nad tym i myślę, że zrobiłam już duży postęp patrząc na mojego pierwszego bloga, ale jednak nadal się uczę, co dodatkowo utrudniają mi predyspozycje fizyczne. Nie mniej jednak staram się i myślę, że będzie coraz lepiej :)
Historia rzeczywiście wciąga czytelnika :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dzisiejszy rozdział i zauważyłam sporo błędów (powtórzenia, literówki) ale mogę Ci to wybaczyć wszak jesteśmy tylko ludźmi, wszystkiego nie dopilnujemy ;)
Rozdział bardzo ciekawy choć nic szczególnego się nie dzieje, Hermiona wreszcie wyszła do ludzi co bardzo raduje moje serce, przy takich przeżyciach (domyślam się jakich) trudno jej się dostosować, ale jest widoczna poprawa, choćby ta ręka Dracona :)
Życzę weny i zdania wszystkich przedmiotów :)
Pozdrawiam
Dajana
Rozdział mnie urzekł. Były drobne błędy, jak napisanie o Draco ,,blondyna", ale to tylko na tle humorystycznym. Akcja się rozwija, a w całym rozdziale zamknęłaś jeden wątek, co szczególnie lubię. Motyw, w którym opisujesz Dracona, jako ,,zdobywającego" Hermionę mi zapadł w pamięci i w sumie, to w innych opowiadaniach nie ma napisanego tego, tak dobitnie. Draco, który się stara. Może z daleka banalne, ale z bliska przyjemnie się czyta. Zwłaszcza, że jestem wyjęta z lat czterdziestych, gdzie to mężczyzna był mężczyzną i jemu przysługiwała rola, gdzie ugania się za kobietą.
OdpowiedzUsuńA i koszulka jest świetna, co prawda Slytherin w głowie i sercu, ale sam motyw - dobry!
Rozdział jak zawsze świetny.
OdpowiedzUsuńW tym momęcie powinny być ochy i achy na temat Dafne, ale uch nie będzie. Zgadzam suę, że postąpiła słusznie, ale dopiero po dwóch miesiącach? Szyyyybka jest.
Ach ten Draco, taki podstępny.
A ja mam koszulkę Slytherin i Hogwart!
Zaraz biorę sie za czytanie, na razie chcę Cie poinformować, że zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award na http://opowiadaniahp.blogspot.com/2015/01/the-versatile-blogger-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,Lili.
Rozdział fajny, taki normalny (nie żeby Twoje rozdziały były nienormalne- bardziej chodzi mi o to, że jest bez jakiejś większej akcji o takim zwykłym życiu) i też go lubię :) odnoszę wrażenie, że Hermiona spotka któregoś z byłych przyjaciół i skończy się to spotkanie raczej niemiło.
OdpowiedzUsuńUdanej zabawy
Pozdrawiam
Kasia
Znów skończyłaś w takim momencie... Jal mogłaś? Teraz muszę czekać, aż do piątku. Przecież ja tu umrę z niecierpliwości.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, jak zawsze ;*
Ciekawe kogo Hermiona spotkała.?
OdpowiedzUsuńPucey to palant za to Dafne miło mnie zaskoczyła :)
Zastanawiam się czy Pucey i Davis coś jeszcze nawyrabiaja?
Opowiadanie jest świetne więc warto dłużej poczekać :)
Świetna koszulka :3 Trzymam kciuki w poprawianiu ocen :)
Pozdrawiam :*
Rozdział bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej podoba mi się postać Dafnee – widać, że potrafi myśleć samodzielnie i chyba potrzebowała jakiejś nowej osoby w swoim otoczeniu żeby zaczęła wychodzić z cienia i wyrażać swoje zdanie. A myślę, że może mieć ciekawe rzeczy do powiedzenia na wiele tematów ;)
A rozmowy Draco i Blaise`a są bardzo ciekawe i twórcze ;)
No i jeszcze ta osoba spotkana przez Mionkę… choć szczerze mówiąc nie mam pojęcia kto to może być…
Pozdrawiam
Potrafisz zdołować człowieka. Żeby w takim momencie skończyć?!?!?!?
OdpowiedzUsuńPucey mnie wkurzył, a Dafne mi zaimponowała. Tego bym się nie spodziewała.
Rozdział jak zwykle cudowny i z niecierpliwością czekam na następny :D
Rozdział bardzo fajny, czekam na następny!
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga:
http://draco-i-hermiona-na-zawsze.blogspot.com/
~hairy
Czytając ten rozdział nie mogłam się doczekać, aż poznamy tożsamość tego 'starego przyjaciela', a tu taka niespodzianka... Chociaż można się było spodziewać. Nie wiem czemu, ale mam wielką nadzieję, że to chłopak, z którym Hermiona ma dobre relacje. ^^
OdpowiedzUsuńSam rozdział bardzo mi się podobał. Ma w sobie pewną lekkość czytania. Cieszę się, że Hermiona nawiązała bliższą znajomość z Dafne. Dziewczyna to jednak nie to samo co chłopacy. ^^
Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
:D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńO nieee, dlaczego w takim momencie ?!?! Kogo spotka Herm ? Koszulka bardzo fajna.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam,
Tsuki <3
Świetny rozdział. Dobrze, że wreszcie bardziej zaprzyjaźniła się z Dafne. Jesteś śliczna dodaj swoje zdj ze studniówki :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Czekam na następny :-) Kocham Draco! Ja nie wiem jak mogłaś w takim momencie skończyc???!!!
OdpowiedzUsuńdramione-hogwarckie-opowiesci.blogspot.com
Fantastyczny rozdział, ale nie rozumiem jak można skończyć w takim momencie?! Bardzo jestem ciekawa kto lub co to było :) Życze weny i czekam na następny Z. :)
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ( jak zwykle :D) Ale jak ty mogłaś go przerwać w TAKIM momencie?! Pozdrawiam, Wierna
OdpowiedzUsuńSuuuper koszulka!!! Szkoda, że nie było Slytherinu
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny, tylko że... W zasadzie nie wiem czemu, ale jakoś mnie nie zachwycił. Jest napisany naprawdę wspaniale, akcja ciekawa ale i tak... Mam wrażenie, że jest jakby nie w Twoim stylu... Sama nie rozumiem, co mi nie pasuje. Koszulka boska, też taką chcę ♡
OdpowiedzUsuńOczywiście niezależnie od wszystkiego nie mogę doczekać się następnego!
Pozdrawiam
~ Zakręcona
A któż ją tak zaskoczył na sam koniec? Mam nadzieję, że niedługo się dowiem ;) Jakby co zapraszam do siebie na rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dimi,
halfofdim.blogspot.com
Cudo, Cudo ,Cudo, brak mi słów by opisać genialność tego opowiadania , i twojej koszulki :D
OdpowiedzUsuńTwój blog jest BOSKI! Czytałam naprawdę dużo opowiadań o tematyce dramione, ale muszę powiedzieć, że to jest na szczycie mojej listy :). Żeby długo nie pisać, to po prostu życzę weny :D
OdpowiedzUsuńPS. Śliczna koszulka :D
Ola
Cudowny rozdział, podobnie z resztą jak poprzednie :) ogromnie się cieszę, że Dafne stanęła w obronie Hermiony, a jeszcze bardziej, że i Hermiona się przełamała i zaprosiła ją do siebie. Jedno jest pewne. Komentarze Noctis po prostu uwielbiam. Strasznie żałuję, że nie miałam czasu skomentować poprzedniego rozdziału, który był równie genialny. A z resztą wszystkie są genialne, cały blog jest genialny, to opowiadanie jest genialne, ty i twoje pomysły to wszystko jest genialne :D Z ocenami rozumiem, też nam teraz wystawiają, więc życzę najlepszych i najwyższych stopni i powodzenia, trzymam kciuki ;) nie mogę się już doczekać następnego rozdziału, czekam z utęsknieniem i życzę weny
OdpowiedzUsuńPS świetna koszulka, do twarzy Ci w niej
:D
~A
Rozdział jak poprzednie super, tylko zaczyna mi brakować w rozdziałach Toma i Juliane.
OdpowiedzUsuńWeny
Rozdział jak zwykle świetny. Cieszę się, że Hermiona zaczyna się otwierać. Bardzo lubię też postać Daphne w Twoim opowiadaniu. Czekam na kolejny rozdział,
OdpowiedzUsuńM.D.
Wczoraj trafiłam na twój blog i jestem zachwycona, jak zobaczylam ze nie mg przewinac na kolejny rozdział myślałam, że się popłacze :/ świetny blog i bardzo mi sie podoba jak pokazałaś hermione ;) córka Voldemorta, ślizgonka, a mimo to z taką jakby depresją :) nie mg doczekać się kolejnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życze weny ^^
I believe, I can fly :-* cudowny rozdział i już się nie mogę doczekać następnego <3 wydaję mi síę, że książki której poszukują Hermiona i Draco będą się znajdowały w prywatnym gabinecie dyrektora. No bo nawet jak ich nie ma w Dziale Ksiąg Zakazanych to gdzie jdszcze byłyby przechowywane tak stare i tak cenne, a przede wszystkim tajne dokumenty? ;-) Weny w pisaniu następnych rozdziałów <3
OdpowiedzUsuńPs: Ta koszulka jest zajebista :-D też taką chcę ;-)
Byłam święcie przekonana, że skomentowałam już ten rozdział, a tu takie zdziwienie... No nic :D Rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńMam Cie w subach na YT. Przeglądam sobie twój kanał i bum " LaFinDeLaVie" zasubskrybował League of Legends. Twoje opowiadania czytam dopiero od tego bloga i nwm, bo może już sie ktoś wcześniej pytał albo cuś, ale jak długo grasz? No i nick proszę (jesli chcesz)
Pozdrawiam Sasha <3
Przykro mi, ale nie gram w LOL'a. Jestem często zalogowana również na komputerze brata. Zapominam się wylogowywać i taki jest właśnie tego skutek, że oboje korzystamy z jednego konta :)
UsuńCzy ty wiesz jak ja bardzo chce już noey rozdział...Ja tu płacze ;-;
OdpowiedzUsuń-Usiak
Kolejny genialny rozdział <3 Już zabieram się za czytanie następnego ;) Świetnie wyglądasz w tej koszulce :*
OdpowiedzUsuńSuper koszulka ;) a co do rozdziału to bardzo mi się podobal może dlatego że Hermiona po troszkę się otwiera ;)
OdpowiedzUsuń