— Hagrid…
Szepnęła niemal
bezgłośnie Hermiona, szeroko otwartymi oczami wpatrując się w stojącego przed
nią półolbrzyma. Nie rozmawiała z nim od pamiętanej wizyty na Pokątnej. Nie
uczęszczała już na Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami, co dodatkowo ograniczyło
jej sposobność ku temu. Kiedyś z chłopakami regularnie odwiedzali gajowego, ale
jak wiadomo, wiele się zmieniło. Ona już nie należała do tego świata i chcąc
nie chcąc została zmuszona do zostawienia za sobą niemal wszystkiego. Poza tym,
kto z Zakonu byłby skłonny do normalnej rozmowy z nią? Córka Voldemorta – teraz
tylko tym się dla nich stała. Trwali tak, wpatrując się w siebie, póki Hagrid
nie przerwał pełnej napięcia ciszy.
— Przepraszam,
Hermiono, tak strasznie przepraszam…
W pierwszej chwili
słysząc pełen skruchy głos mężczyzny, panna Riddle zaniemówiła. Nie rozumiała,
co się dzieje, szczególnie patrząc w jego czarne, przepełnione smutkiem i żalem
oczy.
— O czym ty mówisz,
Hagridzie?
Odważyła się w
końcu zapytać, chcąc wiedzieć, o co chodzi. Za co on ją przepraszał? Nie zrobił
nic, co wymagałoby jej wybaczenia, a już na pewno nie w ostatnim czasie.
— Miałem tam tylko
czekać. Psor kazał mi was pilnować, a ja polazłem po środek na ślimaki…
Nie musiał mówić
więcej, zrozumiała. Tylko dlaczego ją za to przepraszał? Nigdy o nic go nie
obwiniała, przecież sama pozwoliła mu odejść. Hagrid to ostatnia osoba, którą
mogłaby obarczać odpowiedzialnością za cokolwiek. To ona zgodziła się pójść z
Harrym i Ronem, mimo iż wiedziała, że to niebezpieczne. Tylko siebie mogła
winić za to, co stało się później. Hagrid uważał jednak inaczej. Gdy tylko
powiedziano mu o całym zajściu, wiedział, że to jego wina. Musiał tylko zostać
przed księgarnią i przypilnować Hermiony, a nawet to udało mu się zepsuć. Nie było
dnia, aby o tym nie myślał. Przyczynił się do nieszczęścia tej dziewczyny, a
przecież tyle jej zawdzięczał. Zawsze mu pomagała, nie ważne, o co chodziło. Na
pierwszym roku razem z chłopakami odesłali Norberta w bezpieczne miejsce, wiele
przy tym ryzykując. W trzeciej klasie przygotowała dla niego przemowę, aby
uratować Hardodzioba. Zgodziła się nawet zająć jego przyrodnim bratem. Nigdy go
nie zawiodła, a on co? Zrobił to w tak ważnej sprawie. Cholerna kapusta była
ważniejsza od tej niezwykłej dziewczyny. Nie mógł sobie tego wybaczyć.
— Nic by się nie
stało, jakbym tam został. Dalej byłabyś z nami. Tak strasznie cię przepraszam.
Półolbrzym spojrzał
przelotnie na Hermionę, a jego oczy zaszkliły się od łez. Tak bardzo pragnął
cofnąć czas i naprawić swój błąd. Niestety niektórych rzeczy nie da się
odwrócić, choćbyśmy nie wiem, jak tego chcieli.
— Nie, Hagridzie,
to nie tak.
Widok tak
skruszonego gajowego niezwykle poruszył Hermionę, tym bardziej że nawet przez
moment nie obwiniała go o to, co się stało. Sama dokonała wyboru zarówno
wtedy, gdy zgodziła się pójść z chłopakami, jak i postanawiając zostać w Riddle
Manor. Jeśli miałby kogoś winić to tylko siebie. Świadomie zdecydowała się na takie
życie, czego wbrew pozorom nie żałowała. Mimo ojca z dość paskudnym charakterem
i usposobieniem zyskała wspaniałą matkę, którą nawet w tak krótkim czasie
zdążyła polubić. Czasami zastanawiała się, co by było, gdyby wtedy zrezygnowała
z prawdy i wróciła do Nory. W takich chwilach starała się czymś szybko zająć,
byle o tym nie myśleć. To do niczego nie prowadziło. Musiała się pogodzić ze
swoim wyborem.
— Ja bym ci nigdy
nie zrobił krzywdy. Cholibka, gdybym wiedział, że on… że Sama-Wiesz-Kto… ja nie
chciałem.
Hagrid z powodu
silnych emocji zaczął się gubić w tym, co mówi. Mimo że przed Hermioną stał o
wiele wyższy od niej półolbrzym, w tym momencie widziała w nim zagubione
dziecko, szukające zrozumienia i wybaczenia.
— Hagridzie, spójrz
na mnie.
Poprosiła cicho Hermiona,
gdyż gajowy niemal przez cały czas stał ze spuszczoną głową. Przez chwilę się
wahał, lecz ostatecznie spełnij jej prośbę.
— Ja cię o nic nie
obwiniam. To nie była twoja wina, nie możesz tak myśleć. Nie masz mnie za co
przepraszać, przecież jesteśmy przyjaciółmi.
Panna Riddle
uśmiechnęła się delikatnie do Hagrid, który uczynił to samo. Ktoś mógłby teraz
zapytać, dlaczego nie zdecydowała się na taki krok w przypadku Harry’ego i
Rona. Ta dwójka zwiodła jej zaufanie, a poza tym to oni ją w to wszystko wpakowali.
Prosiła, tłumaczyła, że nie powinni tego robić, ale jej nie posłuchali. Szkoda
tylko, że z konsekwencjami musiała zmierzyć się sama. Nawet nie próbowali jej
teraz zrozumieć, więc na jakiej podstawie ona miałaby to zrobić w ich
przypadku? Hagrid to zupełnie co innego. Sama pozwoliła mu wtedy odejść. Skąd
mógł wiedzieć, że tak to się skończy? Jakim prawem miałaby go za to winić? Za
coś, czego nie spodziewałby się nikt?
— Ja… ja dziękuję.
Patrząc na ulgę,
jaka pojawiła się w oczach Hagrid, Hermiona czuła, że dobrze postąpiła. Tak
naprawdę nigdy się na nim nie zawiodła. Od niego zawsze otrzymała słowa otuchy,
nawet jeśli nie prosiła o nie. Wychodziło na to, że on jako jeden z nielicznych
akceptował ją nawet z nowym nazwiskiem i nie chciała tego stracić.
— Cholibka, alem
się rozkleił.
Powiedział nagle
Hagrid, ocierając oczy, z których jeszcze nie zdążyły wypłynąć łzy. Zaczynał
powoli odzyskiwać równowagę i przypominać gajowego, odbierającego
pierwszorocznych z pociągu.
— No to może chodź
do mnie na herbatkę. Upiekłem ostatnio ciasteczka.
Hermiona nie
potrafiła się nie uśmiechnąć. Słynne wypieki Hagrida, twarde niczym kamień oraz
herbata w kubkach wielkości misek. Jak tego nie kochać?
— Bardzo chętnie.
Odpowiedziała panna
Riddle, po czym oboje ruszyli do chatki gajowego. Po wcześniejszym żalu i
smutku nie został już nawet ślad. Hermiona czuła się jak dawniej, co skutecznie
odwróciło jej uwagę od aktualnych problemów. Czegoś takiego potrzebowała. Nigdy
nie umiała w pełny wyzbyć się tęsknoty za dawnym życiem, kiedy wszystko było
prostsze. Odzyskanie choć namiastki Hermiony Granger znacznie poprawiło jej
humor.
Dotarcie do chatki
gajowego nie zajęło im zbyt długo. Tak jak sądziła Hermiona, nic się tu nie
zmieniło. Gdzie by nie spojrzeć, znajdowały się przeróżne graty, a po kątach
chowały się bliżej nieokreślone stworzenia, których pochodzenia wolała nie
znać.
— Siadaj sobie, a
ja zrobię herbatę.
Hagrid zdjął z
siebie kamizelkę i po odwieszeniu jej na wieszak, dorzucił do paleniska, aby
móc zagotować wodę. Hermiona w tym czasie usiadła przy stole, a po chwili
poczuła na swoich kolana ogromny łeb kła.
— Jak się masz
wielkoludzie?
Zapytała z
uśmiechem, drapiąc psa za uchem, na co ten jeszcze bardziej wtulił się w jej
nogi.
— Stęskniło się
bydle. Siedzimy se tu we dwóch, a że ja mam jeszcze lekcje, to zostaje bidulek
sam.
— A… Harry i Ron
często cię odwiedzają?
Przez moment wahała
się, czy powinna, ale w końcu zadała to pytanie. Hagrid przez jakiś czas
milczał, dopiero gdy postawił na stole dwa kubki, dojrzała w jego oczach coś na
kształt smutku.
— Wpadają od czasu
do czasu, chociaż dawno ich nie było. Pewnie zajęci są.
Hermiona odniosła
wrażenie, jakby Hagrid usiłował przekonać siebie, a niej ją. Zrobiło jej się go
żal. Doskonale pamiętała, jak zawsze cieszył się z ich wizyt. Nie potrafiła
zrozumieć, dlaczego chłopaki tak zaniedbywali ich przyjaciela. No właśnie,
ICH. W tym momencie sama poczuła palące wyrzuty sumienia. Z góry
założyła, że z powodu nazwiska wszyscy bez wyjątku zaczęli ją potępiać. Nie
chciała, aby ktoś oceniała ją w taki sposób, a sama nie zachowała się lepiej,
raniąc przy okazji bliską sobie osobę. „Cholerna
ze mnie hipokrytka…”, podsumowała w myślach Hermiona, zamierzając powiedzieć
coś, aby podnieść Hagrida na duchu i jednoczeń się wytłumaczyć, lecz przerwał
jej gwizd gotującej się wody. Gajowy zdjął czajnik z ognia, używając swoich
wzorzystych rękawic, po czym zalał dwie wcześniej przygotowane herbaty.
— No więc jak tam
ci jest na szóstym roku?
Rubeus postawił na
stoliku talerz z ciastkami, po czym usiadł naprzeciwko Hermiony, która zaczęła
opowiadać o dużej ilości nauki i innych błahych sprawach. Nie poruszali
niewygodnych tematów, a co najważniejsze różniących ich teraz kwestii. Było tak
jak dawniej, bez żadnych wyrzutów, pretensji, czy też osądów. Jak widać, nie
wszystko w życiu panny Riddle zmieniło się tak drastycznie.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Na zewnątrz zapadł
już zmrok, gdy Hermiona wracała do zamku. Nigdzie się nie spieszyła, mimo iż
padał deszcz i powinna wrócić dawno temu. Prawdę powiedziawszy, chętnie
spędziłaby u Hagrida więcej czasu, ale podświadomie wiedziała, że wtedy „ktoś” może być na nią nieźle wkurzony. Nawet
jeśli nie za długi dzisiejszy wypad uważała za bardzo udany. Hagrid pozwolił
jej odzyskać wiarę, że nie dla każdego stała się potworem. Ciągłe wytykanie
palcami, obgadywanie, schodzenie jej z drogi, to zrobiło swoje. Nawet dawni
przyjaciele postawili na niej krzyżyk. Czegoś takiego nie dało się zignorować.
Właśnie przez coś takiego czasami nachodziły ją wątpliwości, czy dobrze zrobiła,
rezygnując z dawnego życia. Zyskała wspaniałą matkę, ale i straciła bardzo
wiele, stając się wyrzutkiem. Jednak rozmowa z Hagridem, choć nie na temat,
pozwoliła jej zrozumieć, że nie może się tym do tego stopnia przejmować. Czy to
jej wina, że społeczeństwo jest na tyle ograniczone, aby nie umieć spojrzeć
głębiej? Przecież patrząc na to racjonalnie, zawiniła tym, w jakiej rodzinie
się urodziła, jakby naprawdę miała na to jakiś wpływ. Czym to się różniło od
dręczenia mugolaków, z czym niby tak zawzięcie walczył Zakon? Oni nie
zasługiwali na jej uwagę, skoro nawet nie starali się tego dostrzec. Hagrid
jako jeden ze zwolenników Dumbledore’a miała wiele powodów, aby patrzeć na nią
nieprzychylnie, a jednak tego nie robił. Ta świadomość jeszcze bardziej
poprawiła jej humor. Nawet się nie obejrzała, kiedy stanęła przed wejściem do
Pokoju Wspólnego.
— Wąż władcą.
Podała hasło, po
czym weszła do opuszczonego salonu. Nie zdziwiło jej to zbytni, gdyż od blisko
dwudziestu minut trwała kolacja. Nie czuła głodu, dlatego od razu zamierzała
udać się do siebie, lecz zatrzymał ją znajomy głos.
— Ty się chyba
nigdy nie nauczysz przychodzić na czas.
Hermiona niemal podskoczyła,
słysząc nieco rozbawiony głos Dracona. Rozejrzała się i zobaczyła go na jednym
z foteli, nieopodal kominka.
— Co ty tu robisz?
— Siedzę.
Odpowiedział z
prostotą Draco, odkładając na stolik książkę do Eliksirów, którą czytał dla
zabicia czasu. Przypuszczał, że Riddle prędko nie wróci, co rzecz jasna nie
przeszkadzało mu na nią czekać. To nieco dziwne, a nawet chore, ale nie mógł
się wyzbyć irracjonalnego lęku o nią, gdy tylko gdzieś znikała. Jakby czuł, że
coś tylko czeka, aby zrobić jej krzywdę. Prawdę powiedziawszy, wolał się nad
tym nie zastanawiać. I tak nie dochodził do żadnych sensownych wniosków, więc
po co drążyć temat?
— Chyba na mnie nie
czekałeś?
Zapytała z
konsternacją Hermiona, podchodząc bliżej Dracona, który dziwnym trafem nie patrzył
jej w oczy. To miłe, że tak się o nią troszczy, aby tu czekać. Chyba…
— Nie pochlebiaj
sobie, mała.
To, że się o nią
martwił, wcale nie oznaczało, że ona musiała o tym wiedzieć, przynajmniej na
razie.
— Gdzieżbym śmiała.
Hermiona z miną
niewiniątka ku zdziwieniu chłopaka, zamiast iść do siebie, usiadła na rogu
kanapy tuż obok jego fotela. Jak gdyby nigdy nic zdjęła kurtkę i przewiesiła ją
przez oparcie.
— Oczywiście, że
byś śmiała, bo ty z natury bezczelna jesteś, ale powiedź lepiej, dlaczego do
cholery jesteś mokra?
Dopiero teraz
zauważył, że włosy Riddle są przemoczone i poplątane, co zdawało się jej
zupełnie nie przeszkadzać.
— Pada.
— W takim razie
pogratulować inteligencji. Nie wpadłaś na to, żeby zamiast włóczyć się dwie
godziny, wrócić do zamku?
— Byłam u Hagrida.
Słowa Hermiony
zdziwiły go i to bardzo. Myślał, że nie utrzymuje ona kontaktu z dawnymi
przyjaciółmi, a już na pewno nie z tym szalonym maniakiem morderczych stworów.
— Jak to?
— Zaprosił mnie na
herbatę.
— Chyba nie
nadążam.
Pełny niezrozumienia
wzrok Dracona potwierdzał jego słowa. Hermiona przez chwilę wahała się, co z
tym zrobić. Nie wiadomo dlaczego, czuła potrzeba podzielnia się z Malfoyem tym,
co zaszło. Najzwyczajniej w świecie chciała się wygadać, a tak się składa, że
aktualnie on był najlepszym kandydatem do tego. Przez chwilę po prostu
wpatrywała się w ogień. Łokcie oparła na kolanach, pocierając o siebie
wyciągnięte dłonie, które nieco jej zmarzły. W końcu się odezwała,
postanawiając zacząć od początku.
— W dzień, kiedy
trafiłam do Riddle Manor razem z Weasleyami, Harrym i Hagridem byliśmy na
zakupach. Wszyscy gdzieś poznikali, a Hagrid miał iść ze mną do Esów i
Floresów. Chciał coś załatwić, więc się rozdzieliliśmy i wtedy przyszli Harry i
Ron. Zaczęli mnie namawiać, żeby iść na Nokturn, bo kombinujecie coś z Zabinim
i trzeba to sprawdzić. Nie chciałam, żeby się wpakowali w kłopoty, więc się
zgodziłam.
Na chwilę zawiesiła
głos, czując ukucie żalu, spowodowane przykrymi wspomnieniami. Ile razy by do
tego nie wracała, bolało tak samo. Draco cierpliwie czekał, nie poganiając jej.
Nie należała do osób szczególnie wylewnych, więc zapewne otworzenie się
sprawiło jej pewną trudność, a poza tym nigdzie im się nie spieszyło.
— Hagrid obwiniał
się o to wszystko. Przepraszał mnie, chociaż nigdy o nic go nie oskarżałam.
Sama podjęłam decyzję i już jej nie zmienię.
— Żałujesz?
Zapytał ostrożnie
Draco, obserwując nieco nieobecną Hermionę. Dopiero teraz zaczął się
zastanawiać, czy Riddle brakuje dawnego życia, które stracił z dnia na dzień.
— Czasami. Ciężko,
żeby było inaczej, jak co druga osoba patrzy na mnie krzywo. Jak to jest, że
wystarczyło inne nazwisko, żeby ludzie zapomnieli, że jestem tą samą osobą, co
przez ostatnie pięć lat?
Hermiona w końcu
spojrzała w stronę Dracona, który analizował jej słowa. Prawdę powiedziawszy,
poczuł się jak skończona świnia. Przecież on zrobił dokładnie to samo, tyle że
w drugą stronę. Przez ostanie pięć lat gardził Granger wyłącznie z powodu jej
pochodzenia, nie starając się przekonać, jaka jest. Z góry zakładał, że nie
jest nic warta, nawet jeśli czasami łapał się na tym, że mu imponowała. Czym
więc różnił się od tych wszystkich dręczących ją teraz głąbów? Jeden tak
naprawdę niezależny od nas szczegół – nazwisko – sprawił, że zaczął dostrzegać
rzeczy, które do tej pory ignorował. Tyle się mówi o nie ocenianiu książki po
okładce, a jak przychodzi co do czego, jakoś nikt nie potrafi zastosować tego w
praktyce.
— Bo są tak samo
głupi, jak ja kiedyś i nie widzą, jaka jesteś wyjątkowa.
Powiedział w końcu
Draco, doskonale zdając sobie sprawę, że to kompletnie nie w jego stylu. Chciał
się jednak choć w minimalny stopniu zrehabilitować i pokazać Riddle, że nie
jest dla niego wyłącznie córką Czarnego Pana. Hermiona mimo zmieszania wywołanego
słowami chłopaka nadal patrzyła mu w oczy przepełnione szczerością. On zapewne
nawet nie zdawał sobie sprawy, ile to dla niej znaczy. Ktoś dostrzegł w niej
coś więcej, coś, co skrywała pod skorupą tajemnic i lęku. Malfoy jednak powoli
przebijał się przez ten pancerz, dzięki czemu być może mógłby ją wyzwolić. Siedzieli
tak, po prostu na siebie patrząc, póki drzwi do salonu nie otworzyły się, a do
środka nie zaczęli napływać robiący dość dużo hałasu uczniowie. Hermiona omal
nie podskoczyła, gwałtownie się prostując, na co Draco zareagował szerokim
uśmiechem. Ta dziewczyna nigdy nie przestanie go bawić.
— A wy co,
postanowiliście zrezygnować z jedzenia, czy planujecie jakiś strajk?
Zapytał Teodor,
zbliżając się do kanapy, na której dostrzegł dwójkę znajomych, którym Blaise
nie dał dojść do głosu.
— Dobrze, że jesteś,
Hermiona, bo Smok zaczynał panikować.
— Stul pysk,
Zabini.
Stojący za kanapą Blaise
wyszczerzył się do sztyletującego go wzrokiem Dracona. Jeśli chodzi o
dziewczyny, żadne nie mógł sobie darować nabijania się z tego drugiego.
— Jakiś ty się
delikatny zrobił, blondasku.
— Dobra, to wy się
tu kłóćcie, a ja idę do siebie. Cześć.
Oznajmiła Hermiona,
po czym podniosła się z kanapy, w międzyczasie zabierając z oparcia kurtkę. Z
doświadczenia wiedziała, że takie dyskusje trwają w nieskończoność, a ona czuła
się nieco zmęczona. Gorąca kąpiel i łóżko to jedyne, o czym teraz myślała.
— Na razie, mała.
Panna Riddle ni jak
nie skomentowała wypowiedzi Dracona, wiedząc, że to bez sensu. Poza tym
określenie „mała”, które
tak często padało z jego ust, coraz mniej jej przeszkadzało.
— W sumie to mnie
też nie chcę się tu siedzieć.
Stwierdził
opierający się o wezgłowie kanapy Teodor, gdy panna Riddle zniknęła im z oczu.
— To chodźmy.
Draco zabrał ze
stolika swoją książkę, po czym cała trójka udała się do swojego dormitorium.
— W przyszłą sobotę
jest ostatni mecz, czyli w tygodniu musimy się przyłożyć. Zaklepałam boisko na
poniedziałek, środę i piątek.
W sypialni Teodor
od razu poruszył temat Quidditcha. Ułożył się na swoim łóżku w pozycji
półleżącej, nie zamierzając robić dziś już nic bardziej produktywnego. Nawet
jeśli z Puchonów pokonali bez trudu, Krukoni niewątpliwie lepiej radzili sobie
na boisku. Nie, żeby wątpił w swoją drużynę, lecz nie należy lekceważyć żadnego
przeciwnika, do czego tendencję posiadała większość Ślizgonów.
— Bez problemu
rozniesiemy tych lizusów.
— Ty uważaj, żeby
potem taki lizus nie sprzątnął ci znicza sprzed nosa.
— Wątpisz w swojego
najlepszego zawodnika?
Draco spojrzał z
politowaniem na przyjaciela, przerywając na chwilę przeszukiwanie szafki
nocnej. Szukał papierosów, które mógłby przysiąc, że do niej schował. Co prawda
dawno z nich nie korzystał, ale przecież się nie rozpłynęły.
— Tego szukasz?
Na te słowa Draco
spojrzał w stronę leżącego na łóżku Zabiniego, który jak gdyby nigdy nic
trzymał jego papierosy.
— Czy ja ci nie
mówiłem, że masz sobie kupić swoje fajki?
— Owszem, ale po
co?
Blaise nic sobie
nie robił z oburzonego spojrzenia Dracona. Wyjął jednego papierosa, a resztę
odrzucił właścicielowi, który jako szukający złapał paczkę w locie.
— Idiota.
Podsumował Draco,
po czym wsadził sobie do ust papierosa. Odpalił go, a paczkę schował do
szuflady. Teodora nawet nie częstował, wiedząc, że ten i tak odmówi.
— Tydzień przed
feriami jest wypad do Hogsmeade.
Powiedział nagle
Nott, przypominając sobie, że nieobecny na kolacji kolega o niczym nie wiem.
— No to idziemy.
— O ile Hermiona
cię puści.
— Wal się, Zabini.
— No co? Chyba mi
nie powiesz, że jest duszą towarzystwa.
Jedyną odpowiedzią Dracona
było wypuszczenie z ust chmury dymu. Nawet jakby chciał, nie mógł zaprzeczyć.
Tylko głupi by nie zauważył, że Riddle unika ludzi na wszelkie możliwe sposoby.
Nie zmieniało to faktu, że teraz za punkt honoru postawił sobie wyciągnięcie
jej do Hogsmeade, a jak wiadomo, gdy Malfoy sobie coś postanowi, to nawet sam
Merlin nic nie wskóra.
— Poza tym ja i tak
pewnie pójdę z Pansy.
Oznajmił po chwili
ciszy Blaise, wpatrując się w baldachim swojego łóżka. Jego przyjaciele za to
wymienili porozumiewawcze spojrzenia, uśmiechając się przy tym znacząco. Po raz
kolejny przerabiali to samo. Blaise w pełni wkręcił się w znajomość z Pansy,
tym bardziej że ta nie stała w miejscu i zamiast znosić kolejne porażki, jak w
przypadku Hermiony, mógł chwalić się sukcesami, co zresztą chętnie robił.
— A wy już tak na
poważnie?
— Niby nie, ale to
kwestia czasu.
— A ty co nam
powiesz, Smoku?
Tym razem Teodor
zwrócił się do Dracona, który siedział na łóżku oparty o ścianę, obserwując
bliżej nieokreślony punkt.
— Chodzi ci o coś konkretnego?
— Nawet bardzo, o
Hermionę.
— Żyję, ma się
dobrze, jak zwykle jest pyskata i denerwująca.
Nieudolne próby
udawania przed Dracona idioty ani na chwilę nie zmyliły chłopaków. Już oni
dobrze wiedzieli, co tu się kroi. Hermiona Riddle namieszała w głowie ich
przyjacielowi, który za nic nie chciał się do tego przyznać, a nawet bywał na
tyle bezczelny, aby zaprzeczać.
— Nie powiesz nam
nic.
Bardziej
stwierdził, niż zapytał Nott, przyzwyczajony do małomówności przyjaciela.
Początkowo nieco ich to dziwiło, gdyż Draco raczej lubił się chwalić swoimi
podbojami, lecz szybko zrozumieli, że ten przypadek nie przypomina żadnego
poprzedniego. Hermiona była kimś więcej niż kolejną dziewczyną, którą w ramach
kaprysu chciał zdobyć Malfoy, a tak przynajmniej uważali.
— Nie macie swoich
sprawa? Zajmijcie się sobą albo lepiej Pansy i Dafne.
— Już się tak nie
unoś, Smoku.
Draco postanowił
zakończyć tę – jego zdaniem – bezsensowną dyskusję. Po pierwsze nie przejawiał
chęci do jej kontynuowania, a po drugie co miałby im powiedzieć? Oczywiście
Riddle stała się dla niego dość ważna, ale sam nie wiedział, co zamierza,
głównie z powodu jej specyficznego usposobienia. W tym przypadku nawet jego
pewność siebie słabła, może nie jakoś drastycznie, ale jednak. Jednakże, czy
potrafiłby się wycofać? Nawet jeśli wszystko zostałby na tym etapie, ta
znajomość była warta zachodu. Osiągnął już naprawdę sporo; tolerowała go, a
nawet polubiła. Miewał wrażenie, że czasami nawet kierowało nią coś jeszcze,
ale tu nigdy nic nie wiadomo. Często nie potrafił się w tym połapać, co o dziwo
go nie zniechęcało. Taka była Riddle, czym w gruncie rzeczy mu imponowała.
Będąc jak wszystkie, straciłaby swój urok, więc czy naprawdę chciał, aby się
zmieniła? Odpowiedź chyba nasuwała się sama.
Witam.
Po
nieco dłuższej przerwie, ale jestem i to nawet dzień wcześniej, niż myślałam. Z
rozdział jestem nawet zadowolona, choć wyszedł mi dość krótki. Mam jednak
nadzieje, że mi to wybaczycie, bo przedłużanie na siłę uważam za bezsensowne.
Laf
Zajmuje!
OdpowiedzUsuńPierwsza, w końcu jestem tutaj pierwsza! Kochana rozdział fantastyczny. Wątek Hagrida i Miony, fajny. Nasz pół olbrzym ją przeprosił, Hermiona cieszy się że choć trochę odzyskała namiastkę starej Granger. Nadal uważa Hagridka za swojego przyjaciela, to miłe widać że nie jest taka jak dawniej ale mimo to nadal wciąż ma dużo starej siebie, przynajmniej mi się tak wydaje. "Mała" to takie uroczę jak Malfoy tak do niej mówi, takie słodkie podoba mi się to nigdy ci tego nie pisałam. Teoś i Blaise kocham ich, szczególnie w twoimi opu. Rozdział świetny. Oczywiście kolejne czytam i powiadom mnie, do tego kolejne twoje historię też będę czytać. Mam takie jedno wielkie marzenie przeczytać; 50 Twarzy Grey'a i dwie dalsze część, pewnie zakocham się w książce.. Ale wracają do opowiadania pamiętam jak czytała prolog i od razu mi się spodobało.
Usuńno nie pomyślałam o Hadridzie. Biednyy
OdpowiedzUsuńNareszcie wróciłas! 2 tyg bez rozdziału to zzdecydowanie za długo! Jak zawsze udany i o ciekawej tematyce rozzddział, szkoda tylko że taki krótki :D
OdpowiedzUsuńKiedy między Draco i Hermioną zacznie się dziac coś czysto podchodzącego pod flirt albo zakochanie? :D
Pozdrawiam i czekam na więcej
Czarna
Super :) bardzo mi się podobało. Dobrze , że Hermiona dogadała się z Hagridem ;)
OdpowiedzUsuńMoim skromnym zdaniem, to twój najlepszy rozdział. Coraz lepiej się czyta, człowiek się wciąga. A scena z Hagridem wydała się realistyczna, więc jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuńTrochę błędów, ale kto ich nie robi? Mogłabyś popracować nad ,,ą" i ,,ę", bo to cholerstwo jest ważne. Mogłabyś też powstawiać automatycznie akapity, w Wordzie jest taka opcja, sama korzystam. To chwila, a tekst zyskuje, a czytanie też jest przyjemniejsze. Przynajmniej ja uwielbiam te cudowne wcięcia, tekst jest wtedy pełniejszy i, przede wszystkim, czytelniejszy.
Teraz sama fabuła... Mogłabyś bardziej przybliżyć związek Blaise'a i Pansy, bo czemu nagle się nią zainteresował. Co się stało, że po daniu sobie spokoju z Hermioną nagle dostrzegł Parkinson. Tak samo Daphne i Nott, nietypowa para, oboje rozważni - to by mogło wyjść ciekawie. Oczywiście, mówię to, aby mówić, jest to raczej drobnostka niżeli krytyka. Aha, i brakowało mi w tym rozdziale Noctris (nie jestem pewna, czy dobrze napisałam). Lubię tego sarkastycznego węża.
Może i to banalne, ale motyw papierosów u Ślizgonów... To seksowne!
Salvio
http://powojenna-historia.blogspot.com/
Dzisiaj mam wyśmienity humor od samego rana i ten rozdział jest taką wisienką na torcie. Wszyscy mnie dzisiaj zaskakują i Ty również, bo rozdział jest wcześniej i jest genialny. Cieszę się, że Hagrid nie odwrócił się od Hermiony. Draco jest słodki gdy tak martwi się o Mnionkę i jak nazywa ją `Mała`, ubóstwiam go <3 Co tu więcej pisać? Genialne, cudne i piszesz świetnie (ale to już za pewnie wiesz), czekam na NN.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
Właśnie miałam pisać, że chyba krótszy niż zwykle :D jednak treściowo nie brakuje mu zupełnie niczego :) Podoba mi się fakt, że wprowadziłaś do opowiadania Hagrida, a także to, że nie traktuje Hermiony jak cała reszta... Stary, poczciwy Hagrid. :) Także podpinam się pod pytanie, kiedy Hermiona choć trochę się ogarnie i zacznie patrzeć na Dracona w zupełnie inny sposób ?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
Zapraszam także do siebie na epilog kończący (do odwołania!:)) moją przygodę z Dramione.
Pozdrawiam!
M.D.
dramionovelove.blogspot.com
Jeej! La Fin napisała rozdział!! Ale ja się cieszę!
OdpowiedzUsuńDo rzeczy. Rozdział jest megabombowy! Hagrid, taki zagubiony i zmieszany... Żal mi go :(
A Draco i Hermiś... Jak ja ich kocham! Zuy Harry! Zuy Ron! Mogli przyjść do Hagrida, idioty jedne -,-
Kocham bloga! ♥
Dravelia
http://hermiona-riddle-po-drugiej-stronie.blogspot.com/
Jeden z moich ulubionych jak na razie. Zapomniałam szczerze mówiąc o Hagridzie. Życzę weny i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzekałam, aż dodasz rozdział :) na szczęście czas umilały mi wydruki wcześniejszego opowiadania :D cóż... Co mogę powiedzieć... Jestem strasznie ciekawa, co będzie dalej :) już nie mogę się doczekać! :D bałam się, że ten "przyjaciel" będzie złym charakterem, ale Hagrid oczywiście wyszedł bardzo miły, taki... przyjacielski :) teraz zamiast uczyć się slówek do matury z angola, to piszę komentarz xD czekam na nn. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Literka (Olga) :))
Bardzo fajny rozdział. Zresztą jak zwykle. Ciekawe jak Draco wyciągnie pannę Riddle do Hogsmead. Coś czuje że będzie trudno. Weny życzę i czekam na nexta. :-)
OdpowiedzUsuńCzuję niedosyt! Naprawdę, nie oszukuję! A co do rozdziału to <3 (wyraża więcej niż tysiąc słów). Cieszę się, że Hagrid nie odtrącił Hermiony z powodu jej nowego nazwiska. Szczerze mówiąc, można było się tego spodziewać. Chociaż nie przepadam za nim, to nie wyobrażam sobie Hogwartu bez Hagrida. Zwłaszcza bez jego niezachwianej wiary w ludzi. Najlepszy przykład? Ciągła wiara w Dumbledore'a albo Harry'ego (np. po ogłoszeniu nazwisk uczestników Turnieju Trójmagicznego). Ech... Pozostało mi tylko czekać z niecierpliwością na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Cassie :)
♡♥♡
OdpowiedzUsuńja żem no koffam ten rozdział i no ciebie mam pytanko mogła byś mnie powiadamiać o nowych rozdziałach przez mejla ? kachna.malfoy@gmail.com
OdpowiedzUsuńz góry dzienkuje Kachna
Biedny Hagrid żył z poczuciem winy... Mimo że rozdział krótki to bardzo fajny. Draco jak zwykle kochaniutki :D brakowało mi jednak Noctis :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Obiecałam, więc jestem ;* Moje przypuszczenia były błędne ;-; No cóż, powiem szczerze - tego się nie spodziewałam ;D W tym opowiadaniu chyba najwspanialsza jest troska Dracona o Hermione <3 A wątek Hagrida - bezcenny!
OdpowiedzUsuń~Death Eaters Of Choice <3
Nie spodziewałam się, że to będzie Hagrid. Cała sytuacja wyszła bardzo dobrze. Wzruszyłam się. On ma takie dobre serducho. W gruncie rzeczy jestem zadowolona, że się pojawił. Mam nadzieję, że rozwiniesz jeszcze ten wątek. :)
OdpowiedzUsuńCo do całego rozdziału, to bardzo milo mi się go czytało. Fragment dramione oczywiście jak zwykle uroczy. ^^ Cute!
Czekam na kolejny... ⌒.⌒
:D
Ooooo, ale mnie zaskoczyłaś*o* Prawdę mówiąc, spodziewałam się każdego, tylko nie Hagrida. Zupełnie o nim zapomniałam. Rozdział albo naprawdę jest krótki, albo taki świetny, że za szybko się skończył:( Obstawiam to drugie. Jestem uzależniona, proszę napisz następną notkę jak najszybciej (nie żebym wywierała presję psychiczną)
OdpowiedzUsuńDużo weny
~ Zakręcona
Oczywiście ryczałam jak Hagrid był taki smutny
UsuńŚwietny rozdział, chociaż rzuciło mi się w oczy parę literówek, ale kto by się tym przejmował. Ogólnie rzecz biorąc, wyszło trochę mdło. Znaczy na pewno poruszane w nim kwestie były ważne, to że Hermiona jednak ma jeszcze przyjaciół po jasnej stronie itd., oraz kolejne zacieśnienie relacji Hermiona - Draco, ale jednak coś mi tu nie pasuje. To tylko moje zdanie i wyszło naprawdę dobrze, tylko, że po prostu wole akcję.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, Xandra ;)
Rozdział niby zwyczajny bez akcji a jednak wciągający.
OdpowiedzUsuńHagrid mnie nie zawiódł , bo on dobre serce ma :3
Jestem ciekawa czy Malfoy'owi uda się wyciągnąć panne Riddle do Hogsmeade ?
Pozdrawiam :*
Hagrid!! <3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny!
Warto było czekać. Rozdział wspaniały...!!! Hagrid!! W Końcu. Ostatnio nawet o nim myślałam. Jednak dobrze, że nie wszystko się zmieniło. Czekam.
OdpowiedzUsuń~ Twoja Wierna Czytelniczka -przynajmniej się stara.
Rozdział taki luźny. Nie działo się wiele ale i tak mi się podobało. Pozdrawiam, nowa czytelniczka
OdpowiedzUsuń~Elena
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że chociaż Hagrid traktuje ją ciągle tak samo.
Pozdrawiam i weny życzę ;)
Świetne
OdpowiedzUsuńKrótkie, ale świetne!;*
OdpowiedzUsuńNo, tego się nie spodziewałam. Nawet nie pomyślałam o tym, że to może być Hagrid. Fajnie, że chociaż on pozostał taki jak dawniej. Oczywiście Złote, a raczej Srebrne Trio Slytherinu jak zwykle mnie powala. Ja ich po prostu uwielbiam. Rozdział świetny. Czekam na kolejny. :D
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńHermiona pogodziła się z Hagridem :-) Super, że nie straciła wszystkich starych przyjaciół :-)
Widzę też, że Harry i Ron są okropni nie tylko względem Hermiony ale i Hagrida :-/
Pozdrawiam i życzę weny
Hagrid jest taki jak zawsze kochany, dobry, dobrze że go nie zmieniłaś, jeden z lepszych rozdziałów, jak dla mnie, dobrze mi się czytało ;) Życzę weny.
OdpowiedzUsuńBoskie pozdrawiam Angel
OdpowiedzUsuńRozdział krótki, ale bardzo bogaty, cieszę się że naprawiła Hermi stosunki z Hagridem, bo fajny z niego wielkolud. A Draco jest słodki jak tak się o nią martwi.
OdpowiedzUsuńCzekam na NN.
Pozdrawiam,
Tsuki <3
Rozdział mi się podobał. ;) Cieszę się, że Hagrid nie zmienił swojego podejścia do Hermiony. Widać, że on jest prawdziwym przyjacielem.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już nie długo Draco i Hermiona zostaną parą. <3 Kocham ten parring.
Śmietana.
Przeczytałam już wczoraj, ale że byłam na telefonie, nie dodałam komentarza. Rozdział mimo tego, że był krótki to na prawdę mi się podobał <3 Widać poprawę relacji między głównymi bohaterami... wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku, za co jestem stokrotnie wdzięczna. Wszystko było idealne! <3 Życzę Ci dużo weny!
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał pomimo tego, że jest krótki i taki spokojny.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się Hagrida ale w sumie cieszę się, że Herm go spotkała. Myślę, że taka rozmowa była obojgu potrzebna. No i fajnie, że Hagrid nie odtrącił Mionki ;)
Czekam na kolejny rozdział ;)
Pozdrawiam
cudowny rozdział, z resztą jak każdy :)
OdpowiedzUsuńhttp://slady-cieni-dramione.blogspot.com/
Mmm, lekkie i przyjemne. Podobał mi się rozdział, z resztą jak każdy, który napiszesz <3 Malfoy taki kochany się pogubił trochę :D a Hagrida to ja już się wcale nie spodziewałam :D Rozdział zdany na Wybitny, pomimo, że był krótszy, co mi nie przeszkadzało w zasadzie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
~Enigma Nox (dawniej NeveahDramione)
Cieszę się, że Hagrid nie zmienił stosunku do Hermiony.
OdpowiedzUsuńDraco tak bardzo troszczący się o Riddley.
I te ich hasło do pokoju wspólnego.
Cudne!
Bardzo fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
No nie mogę! Spodobało mi się już po pierwszym rozdziale, a kolejne były tylko coraz lepsze. :) Przeczytałam już wszystko i teraz czas na moją skromną opinie.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, że uczucie Hermiony i Dracona rozwija się powolutku. To był już 23 rozdział, a oni są po jednym nieudanym pocałunku. Według mnie to właśnie dobrze. Widać, że życie nie jest takie kolorowe jakby się chciało, a Hermiona jest tutaj idealnym tego przykładem.
No co ja mogę tutaj jeszcze napisać... Rozdział super. Draco boski. Hermiona Idealna. Wszystko jest na swoim miejscu, a Ty możesz być pewna,że zyskałaś kolejną wierną czytelniczkę. :)
Super, super, super, super.
OdpowiedzUsuńNic ambitniejszego nie napiszę.
Pozdrawiam
Ru By
ferro-igni-dramione.blogspot.com
Hej :)
OdpowiedzUsuńJak płynnie i lekko czytało mi się ten rozdział to chyba nie wiesz, chociaż może Tobie się go pisało podobnie ? :P
Miło się czyta twoje opowiadanie, a taki lekki i pozytywny rozdział jak ten jeszcze bardziej cieszy czytelnika. Bardzo mi się podoba fakt, że między Hagridem, a Hermioną jest wszystko OK i dziewczyna ma w nim przyjaciela. Dziwi mnie fakt, że Harry i Ron zaniedbali wizyt u gajowego. Czyżby czuli się winni ? Sumienie ich trapi ?
I jeszcze rozmowa Granger z Malfoyem. Takie to było urocze i szczere i przyjemne :D
Oby Hermiona dała się namówić na Hogsmade i ten dzień niech będzie dla niej miły i wyjątkowy, chyba że planujesz coś zupełnie innego dla tej dwójki :P
Trzymaj się i do następnego :)
Cudowne!!!
OdpowiedzUsuńRozdział strasznie szybko się czyta i jest to jeden z Twoich najlepszych.
Hagrid. Tego się nie spodziewałam.
Draco. Jak zwykle uroczy <3
I szczerze wątpię, aby Hermiona dała się po dobroci wyciągnąć do Hogsmade xd
Co dalej? Nie wiem :)
Tylko czekać na kolejny rozdział :D
Cudo :*
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Malfoy właśnie taką ją kocha. *o*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, fajnie , że dodałaś Hagrida.
Ciekawe tylko, czemu chłopcy go już nie odwiedzają O.o
Czekam na kolejny :D
Weny... *o*
Zapraszam na Rozdział I innej Historii Hermiony Riddle.
(Polecam 'W PIGUŁCE..'- wiele wyjaśnia :D )
``Miaa
http://dramione-miaa.blogspot.com/
Właśnie... czego można życzyć po takim rozdziale...? Weny, weny i weny! :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńTak nawiasem, zazdroszczę tylu czytelników... Dopiero zaczynam, mam nadzieję, że kiedyś tylu się dorobię. :)
pozdrawiam
www.dramione-hp.blogspot.com
Ja tylko zapytam: KIEDY KOLEJNY ROZDZIAŁ?
OdpowiedzUsuńmusze nadrobić komentarze.. :D
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział :3
szczere, to do głowy by mi nie przyszło, że Hagrid by mógłby się obwiniać o całą sytuacje - wogóle zapomniałam, że ona tam był.. :D całe szczęście masz oko do szczegółów :D
i jak zwykle dodam, że Darco jest świetny *o*
Weny ;3
Zamiast środka to sierotka? :-D. Hahas.. no tak w koncu to Hagrid. Co do rozdzialu to.. cudasny :-D. Uwielbiam meszac i skracac slowa ;-). I te "mala" Dracpna. Po prostu mega! :-)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się 😍 cieszę się że hagrid spotkał Hermionę i sobie wszystko wyjaśnili cieszę się że chociaż jedna osoba z jej dawnego życia nie odwróciła się od niej. 👑👏❤
OdpowiedzUsuń