— Chyba jednak
nie.
Powiedział
nagle nieco dziwnym głosem Teodor, wpatrując się w jeden punkt. Wszyscy jak
jeden mąż podążyli za jego wzrokiem i szczęki im opadły. U kresu korytarza
prowadzącego do sypialni stała Hermiona Riddle, ale nie ta sama, którą oglądali
na co dzień. Wyglądała… inaczej. Jej twarz zdobił dość mocny makijaż, którego
kwintesencję stanowiły czerwone usta. Włosy zamiast lekko nieogarniętymi
falami, idealnie prostymi pasmami spływały do połowy pleców dziewczyny.
Największy jednak szok wywołał strój panny Riddle. „Przegięłam”, pomyślała Hermiona,
obserwując kolejne osoby, wpatrujące się w nią szeroko otwartymi oczami. Po
cholerę ona tu w ogóle przyszła? Była tak wkurzona na Malfoya, że nawet nie
przemyślała tego, co chce zrobić. Tak, to zdecydowanie wina, tego cholernego
blondasa, który właśnie zmierzał w jej kierunku.
— No mała, wiedziałem,
że przyjdziesz, ale że zrobisz takie wejście.
Powiedział
Draco, gdy znalazł się już wystarczająco blisko dziewczyny. Przyglądając jej
się, nie krył swojego zdziwienia, ale i fascynacji. Podobała mu się nawet w
tych jej swetrach, ale teraz przeszła samą siebie.
— Nie kpij,
Malfoy.
— Akurat teraz
jestem poważny, wyglądasz świetnie.
Zmieszana
Hermiona spuściła wzrok, zakładając za ucho pasmo prostych włosów. Tak, te
ciuchy to zdecydowanie przegięcie. Czuła się niekomfortowo, gdy wszyscy tak się
na nią gapili, szepcząc między sobą.
— Już nie bądź
taka wstydliwa, mówię, jak jest.
— Daj spokój.
Ostatecznie
Draco postanowił nie naciskać. Już jakiś czas temu zauważył, że Riddle ciężko
przyjmuje komplementy związane ze swoim wyglądem, ale już on się postara, żeby
to zmienić.
— Niech ci
będzie, w takim razie chodźmy.
— Ja nie wiem,
czy to jest dobry pomysł.
Hermionę
ogarnęła lekka panika, gdy Draco ruszył w stronę reszty drużyny. Genialny
wcześniej plan utarcia mu nosa przestał być tak wspaniały i teraz poważnie
rozważała odwrót. Draco najwyraźniej to wyczuł, gdyż zawrócił, aby stanąć z nią
twarzą w twarz.
— Ale ja wiem.
Poza tym nie możesz mnie pozbawić osoby towarzyszącej.
— Słucham?!
Niemal
krzyknęła Hermiona, święcie przekonana, że on żartuje.
— Jeszcze ci
nie mówiłem, ale już wiesz. Jesteś tu dzisiaj ze mną, mała.
— Ty jesteś
nienormalny.
— To ci się we
mnie podoba.
— Chyba śnisz!
— Może, ale o tym
pogadamy za chwilę, a teraz chodź.
Panna Riddle się
zawahała. Co ona na Merlina ma zrobić? Jakaś minimalna cząstka niej łaknąca
normalności pragnęła iść z Malfoyem. W końcu ta impreza to nic złego. Poza tym
będzie z nią Draco, w którego towarzystwie czuła się dość bezpiecznie. „Raz się żyje”.
— Nie wierzę,
że to robię.
Stwierdziła,
kręcąc z niedowierzaniem głową, po czym ruszyła za dumnym z siebie Draconem w
stronę kominka.
— Ta Riddle to
nie jest taka zła.
Przyznał
Adrian Pucey, nie odrywając wzroku od idącej kilka metrów dalej dziewczyny. Nie
podejrzewał tej kujonki o takie pazurki. Malfoy chyba jednak wiedział, za co
się bierze.
— Popatrzeć
zawsze możesz, bo ona nawet na ciebie nie spojrzy.
Charlie Varsey
próbowała ostudzić entuzjazm kolegi z roku, nieświadomie nakręcając go jeszcze
bardziej.
— Założymy
się?
— O czym ty
mówisz?
— Jeszcze
dzisiaj będzie moja i zobaczymy, co ma do zaoferowania córeczka Czarnego Pana.
Puecy upił łyk
trzymanej Ognistej, już układając w głowie plan zdobycia Riddle. Ta noc z
pewnością będzie niezapomniana.
W tym samym
czasie Hermiona wraz z Draconem dotarli na miejsce.
— Cześć.
Przywitała się
z nikłym uśmiechem panna Riddle, chcąc przerwać krępującą ciszę. „Wcale się na mnie nie gapią. Tylko mi się
wydaje”, powtarzała w myślach, nadaremno starając się oszukać samą siebie.
— Nie
wiedziałam, że to impreza kostiumowa, ale powiem ci, Riddle, że strój ulicznicy
z Nokturnu pasuje ci idealnie.
W taki oto „miły” sposób przywitała Hermionę
Tracey, uśmiechając się przy tym na pozór słodko. Jeszcze tego brakowało, żeby
musiała się użerać z tą przybłędą nawet na imprezie. Draco miał być dzisiaj
zazdrosny o nią, a nie ślinić się na widok roznegliżowanej Riddle.
— Widzę,
Davis, że całkiem nieźle orientujesz się w panujących tam standardach.
Odpyskowała
Hermiona, nie zamierzając dać się w ten sposób obrażać. Nikt nie będzie
bezpodstawnie oskarżał jej o wygląd ulicznicy, szczególnie to kretynka.
— Czy ty coś
sugerujesz?
— Dziewczynki,
spokojnie. Jest impreza, świętujemy wygraną, nie ma sensu się kłócić.
Do rozmowy
wtrącił się Blaise, chcąc zapobiec kolejnej awanturze. Nie po to tu przyszli.
Powinni się bawić i pić, a nie kłócić.
— Diabeł ma
rację, chodź, mała.
Draco wskazał
Hermionie wcześniej zajęte przez siebie miejsce, gdzie oboje usiedli.
— Jesteśmy w
komplecie, czyli można się napić.
Zaproponował
Terence, zacierając ręce, po czym podniósł się z kanapy i sięgnął po pierwszą
butelkę Ognistej. Hermiona omiotła wzrokiem stolik, uświadamiając sobie, że nie
znajduje się na nim nic bezalkoholowego. „Super,
czyli nawet nie mam się czego napić”. Dokładnie w momencie, gdy to
pomyślała, ktoś wcisnął jej w dłonie butelkę soku dyniowego. Dziewczyna
spojrzała z wdzięcznością na swojego wybawcę, którym okazał się Draco.
— Dzięki.
Powiedziała,
uśmiechają się do niego.
— Nie ma
sprawy, mała.
Draco nie mógł
się nadziwić, jak jest genialny. Tuż przed imprezą przypomniał sobie swoją
wizytę w Riddle Manor, kiedy to Hermiona odmówiła wypicia z nim whisky. Coś go
tknęło, aby przygotować się na taką ewentualność także dziś i jak się okazało
słusznie.
— W takim
razie wypijmy za triumf Slytherinu!
Zwołał Blaise,
unoszą napełnioną już szklankę z Ognistą, a cała reszta poszła w jego ślady, wznosząc
toast. Impreza powoli zaczynała się rozkręcać. Sporo osób wirowało już w tańcu,
a reszta rozmawiała ze znajomymi, nie szczędząc sobie alkoholu. Również cała
drużyna ze swoimi towarzyszkami bawiła się wyśmienicie.
— A może ktoś
zapali?
Zapytał nagle Blaise,
wyjmując z kieszeni paczkę papierosów.
— Jeśli to
moje fajki przysięgam na Salazara, jesteś trupem.
Warknął Draco,
doskonale wiedząc, skąd przyjaciel wziął papierosy. Blaise w odpowiedzi uśmiechnął
się tylko niczym wcielanie niewinności. Wziął jednego papierosa, przekazując
paczkę dalej, aż w końcu wróciła ona do prawowitego właściciel.
— Nie palisz?
Zapytał Draco
Hermionę, gdy ta szybko podała mu papierosy, patrząc na nie jak na coś, co
mogłoby ją pogryźć.
— Nie.
Opowiedziała
zdawkowo, nerwowo wykręcając sobie palce. Coraz mniej jej się tu podobało.
Starała się opanować lęk, ale zbyt wiele czynników tylko go potęgowało. Strachu
nie da się ot tak wyzbyć, gdy już raz się w nas zagnieździ. Można nauczyć się z
nim żyć, sprawić, że straci na sile, lecz nigdy się od niego odciąć.
— Czyli ani
alkohol, ani papierosy?
— Przyjmijmy,
że nie lubię żadnych używek.
— Dlaczego?
— Nawet nie
masz pojęcia, co te świństwa potrafią zrobić z człowiekiem.
Powiedziała to
tak cicho, że Draco ledwie ją usłyszał. Nie widział jej oczu, ale domyślał się,
co by w nich zobaczył. Znowu wkroczył na niebezpieczny rewir. Kolejny element
układanki, której on nie potrafił złożyć. Miał zbyt wiele pytań i wątpliwości,
aby potrafił poskładać te strzępki informacji do kupy. Spojrzał na trzymane w
dłoni papierosy i nagle wydały mu się czymś złym. Nie zastanawiając się długo,
odłożył paczkę na stolik pewien, że przy tych sępach jej zawartość zniknie w
zastraszającym tempie.
— Sok dyniowy
ponad wszystko.
Powiedział
nagle, chcąc rozładować atmosferę, po czym odebrał niczego niespodziewającej
się Hermionie butelkę i zaczął z niej pić. Poskutkowało. Panna Riddle spojrzała
na niego z oburzeniem, porzucając ponure rozmyślania.
— To moje!
Zaprotestowała,
widząc przyssanego do jej soku chłopaka.
— Jak coś od
ciebie złapię, to pożałujesz.
Usłyszał
Draco, w momencie, gdy zwrócił dziewczynie sok. Misja zakończona pełnym
sukcesem, udało mu się sprowadzić Riddle małą złośnicę.
— Gwarantuję
ci, że jestem czysty.
— Jakoś nie
bardzo interesuje mnie twoja higiena osobista.
— Jaaasne,
tylko marzysz, żeby umyć mi plecy.
— Zaparzony w
siebie dupek.
Zaśmiała się
Hermiona, doskonale wiedząc, że się zgrywa. Jakoś nie mogła się na niego
złościć. Nie dzisiaj, gdy ofiarował jej namiastkę normalności, której od zawsze
tak łaknęła.
— Nie chcę nic
mówić, ale pora rozkręcić imprezę. Można?
Powiedział Blaise,
zwracając się do Pansy, która chętnie przyjęła jego zaproszenie i już po chwili
oboje zmierzali w stronę parkietu. Niebawem w ich ślady poszła cała reszta, z
wyjątkiem jednej pary.
— Dasz się
namówić?
Zapytał Draco,
wskazując głową na tańczących. Cóż nie da się ukryć, że taniec z Riddle mógłby
być ciekawym doświadczeniem.
— Nie, ja nie
tańczę, ale ty się nie krepuj.
Tym razem
Hermiona nie zamierzała dać się przekonać. Już i tak przekroczyła wiele swoich
granic, nie ma sensu przesadzać. Na samą myśl o tańcu czuła mdłości. Po
pierwsze nie potrafiła tańczyć, a raczej nigdy tego nie robiła. Po drugie
konieczność bezpośredniego kontaktu z partnerem… Nie, to zdecydowanie nie dla
niej. Wiele mogła znieść, ale nie to.
— Czyli
zostajemy przy soku.
Oznajmił
Draco, kompletnie ignorując drugą część wypowiedzi dziewczyny. Mając do wyboru
pochłoniętych zabawą kolegów i Riddle o dziwo wolał zostać z nią, nawet jeśli
mieliby po prostu siedzieć i rozmawiać. Nie przewidział jednak, że ktoś zechce
pokrzyżować jego plany.
— Smoku, rusz
się i chodź do nas!
Zawołał
Crabbe, zachęcając kumpla, aby przyłączył się do świętującej drużyny, która w
całości bawiła się na parkiecie, z jednym wyjątkiem.
— Idź,
przecież dam sobie radę.
Hermiona nie
chciała na siłę zatrzymywać Dracona, podczas gdy jego znajomi bawią się w
najlepsze. Nie powinien z niego rezygnować, tylko dlatego, że ona jest… inna.
— Nie, ja…
— Co jest,
Smoku?!
Zawołał tym
razem Goyle, przez co Draco przymknął powieki, wzdychając ciężko. Kiedyś
ukatrupi tych kretynów. Czy to tak ciężko zrozumieć, że skoro sam nie
przyszedł, to powinni się odwalić? Chociaż z drugiej strony, czego on się
spodziewał to po tych pół mózgach?
— Dobra, mała,
daj mi chwilę. Zaraz jestem z powrotem.
Mówiąc to,
puścił jej oczko, po czym podniósł się z kanapy i skierował w stronę kolegów.
Spławi ich możliwie jak najszybciej i po problemie.
Stojący kilka
kroków dalej Pucey tylko na to czekał. Już myślał, że Malfoy nigdy nie ruszy
się z tej cholernej kanapy. Teraz może zacząć działać. Nie zwlekając, wziął
dwie wypełnione do połowy Ognistą szklanki i ruszył w stronę niczego niespodziewającej
się Hermiony. Niestety nie udało mu się zaskoczyć na pozór zamyślonej
dziewczyny, gdyż ta wyczuła jego obecność, nim zdążył usiąść.
— O co chodzi?
Zapytała bez
zbędnych wstępów Hermiona, gdy Adrian zajął miejsce obok niej. Jakoś
nieszczególnie za nim przepadała, szczególnie po tym, co wygadywał o niej i
Malfoyu.
— O nic. To
już nie można się przysiąść?
Hermiona
spojrzała na niego z powątpiewaniem. Z całą pewnością coś jej tu nie grało, a
już na pewno nie była skłonna uwierzyć, że Pucey ot tak postanowił sobie z nią
posiedzieć i pogawędzić.
— Przyniosłem
ci whisky, bo widzę, że Malfoy jednak nie potrafi się tobą odpowiednio zająć.
Mówiąc to,
wskazał na trzymany przez nią sok, jednocześnie podsuwając jej szklankę z Ognistą.
Hermiona spojrzała najpierw na naczynie, a potem na niego, marszcząc przy tym
gniewnie brwi. Za kogo ten przygłup się uważa? Kompletnie jej nie zna, a wielce
myśli, że wie, czego potrzebuje? Przecież to niedorzeczne.
— Zostanę przy
soku.
— Nie
wygłupiaj się, jest impreza.
— Chyba
powiedziałam, nie.
Widząc
stanowczy wzrok dziewczyny, Adrian odstawił jedną szklankę na stolik, Drugą
opróżnił niemal na raz, aby również się jej pozbyć. Jego plan nie wypali, ale trudno.
Pijana byłaby łatwiejsza, ale na upartego da radę i tak.
— W takim
razie może mi powiesz, jak ci się podoba impreza?
Zapytał z
uwodzicielskim uśmiechem, kładąc rękę na oparciu kanapy, tuż za plecami
Hermiony. Na jej reakcję nie trzeba było długo czekać. Niemal natychmiast
gwałtownie się wyprostowała, byleby znaleźć się jak najdalej od tego typa.
Coraz mniej jej się to wszystko podobało. Teraz zaczynała żałować, że nie ma
przy niej Malfoya. Z nim czuła się o wiele pewniej, a poza tym nie musiałaby
użerać się z Pucey’em, który zdecydowanie pozwalał sobie na zbyt wiele.
— Ujdzie.
Odpowiedziała
zdawkowo panna Riddle, przysuwając się maksymalnie do oparcia kanapy. Nie
przewidziała tylko jednego. Adrian korzystając z okazji, przybliżył się do niej
jeszcze bardziej, ostatecznie naruszając jej przestrzeń osobistą.
— Czyli trzeba
coś z tym zrobić. Może zatańczymy?
— Nie,
zdecydowanie nie.
„Uspokój się, uspokój…”, powtarzała w
myślach Hermiona, co niestety nie pomagało. Chłopak zdawał się nie odpuszczać,
a co gorsza wyraźni czuła od niego alkohol. Musiała się zmyć i to natychmiast,
póki jeszcze jako tako panuje nad sytuacją. Przez chwilę się wahała, ale
ostatecznie dyskretnie sięgnęła do kieszeni kurtki, gdzie trzymała
różdżkę. Ten kawałek drewna dawał jej choć minimalne poczucie bezpieczeństwa,
co z kolei pozwalało jej opanować nieco swój strach.
— To może masz
ochotę na coś innego?
Usta Pucey’a znalazły
się niebezpiecznie blisko jej ucha, co przyniosło natychmiastowy efekt.
Hermiona niczym oparzona poderwała się z kanapy, byleby znaleźć się jak
najdalej od tego chłopaka. Co on sobie do ciężkiej cholery wyobrażał? Może inne
dziewczyny nabierały się na takie żałosne sztuczni, ale nie ona. Nie chciała
spędzić w jego towarzystwie ani minuty dłużej. Już zamierzała odejść, gdy poczuła,
że ktoś łapie ją za nadgarstek. Natychmiast spojrzała na Adriana, który
trzymając jej rękę, przyglądał jej się z dziwnym uśmiechem.
— Już uciekasz,
mała?
I w tym
momencie przekroczył granicę. Tego typu teksty znosiła tylko w wykonaniu
Malfoy, który mimo wszystko w jakimś stopniu ją szanował, a nie pierwszego
lepszego frajera, któremu akurat przyszła ochota ją tak nazwać. Poza tym obcy
dotyk na nadgarstku, który niemal palił jej skórę, tylko potęgował niepokój
dziewczyny. Nim zdążyła w pełni przemyśleć, co zamierza, wyciągnęła różdżkę i
przystawiała ją do gardła oszołomionego chłopaka.
— W tej chwili
zabierz łapy i nie waż się mnie nigdy więcej dotykać. Ostrzegam cię. Zalecać
możesz się do panienek, którym to imponuje.
Mówiła cicho,
o dziwo panując nad drżeniem głosu. Nic jej nie będzie, jeśli tylko zachowa
spokój. Nic jej nie grozi, to siedzi tylko w jej głowie. Nie da dojść Im do głosu, nie tym razem. W końcu po
czasie, który zdawał się wiecznością, poczuła, jak Adrian rozluźnia uścisk i
zabiera dłoń. Jak widać różdżka przystawiona do gardła to najlepsza siła
perswazji.
— Uspokój się,
przecież…
— Daruj sobie.
Przerwała mu
Hermiona, nie zamierzając zostać tu ani chwili dłużej. Wiedziała, że nie
powinna tu przychodzić, a raczej, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Cóż,
można to jeszcze naprawić. Nie zwracając najmniejszej uwagi na Adrian, ruszyła
w stronę sypialni. Mimo wszystko czuła ogromną satysfakcję. Jeszcze niedawno w
takiej sytuacji wpadłaby w panikę, ale nie tym razem. Potrafiła opanować się na
tyle, aby zachować zdrowy rozsądek. Już nie odpuszczała, zaczęła walczyć i o
dziwo zdawała się mieć jakiekolwiek szanse. Podświadomie wiedziała, czyja to
zasługa. Przy Malfoy uczyła się na nowo funkcjonować, tyle że tym razem…
poprawnie. Najprawdopodobniej nieświadomie zmuszał ją do zetknięcia się z
rzeczywistością, której do tej pory tak unikała, uciekając w książki i
samotność. Dawał jej coś, co już dawno straciła – nadzieję, że być może kiedyś
będzie lepiej.
Hermiona była
tak skupiona na własnych rozmyślaniach i jak najszybszym powrocie do pokoju, iż
nawet nie zauważyła zamierzającego w jej stronę Dracona, który widział końcówkę
jej konfrontacji z Adrianem. Szlag go trafił, gdy zobaczył, że ten złamas
trzyma ją za rękę, a ona grozi mu różdżką. Od razu ruszył w ich kierunku,
plując sobie w brodę, że zostawił Riddle samą. Nim jednak znalazł się przy
odpowiedniej kanapie, Hermiona już opuszczała salon, nie oglądając się na nic.
Decyzję, co zrobić podjął w ułamek sekundy.
— Co jej
zrobiłeś złamasie?!
Pucey ledwie
zdążył się podnieść z kanapy, gdy Draco znalazł się przed nim, łapiąc go za
kołnierz koszuli.
— Odwal się,
człowieku, nic nie zrobiłem tej twojej cnotce.
— Ty chyba
koniecznie chcesz dostać w mordę.
Warknął Draco,
mocniej zaciskając pięści na koszuli chłopaka. Ten idiota od dłuższego czasu naprawdę
prosił się o kłopoty. Ostatnią akcję w salonie mu odpuścił, ale tym razem
zdecydowanie przegiął.
— Uważaj,
dobrze ci radzę, a od Riddle trzymaj się z daleka, inaczej pożałujesz.
Zakończywszy
swój wywód, Draco popchnął Adriana tak, że ten ponownie wylądował na kanapie,
po czym szybkim krokiem ruszył w stronę sypialni. Koniecznie musiał zobaczyć,
co z Riddle. Trochę bał się tego, co zastanie. Ta dziewczyna potrafiła reagować
gwałtownie na błahe sprawy, a ten kretyn ewidentnie przegiął, skoro groziła mu
różdżką. Tysiąc myśli krążyło po jego głowie, aż w końcu stanął przed
odpowiednimi drzwiami. Nie siląc się na pukanie, wszedł do pokoju Hermiony.
Rozejrzał się po pomieszczeniu i wtedy ją zobaczył. Siedziała na jednym z
foteli, zdejmując buty, choć teraz jej uwaga skupiona była na niespodziewanym
gościu.
— Puka się.
Powiedziała
spokojnie, wracając do przerwanej czynności. Dzięki włosom zasłaniającym jej
twarz mogła ukryć delikatny uśmiech. Świadomość, że on przyszedł tu
najwyraźniej tylko po to, aby sprawdzić, co się stało, napawała ją dziwną
radością. Rzadko w swoim życiu zaznawała troski, która okazała się czymś naprawdę
miłym.
— Wszystko w
porządku?
Zapytał Draco,
uważniej przyglądając się pochylonej dziewczynie. Wyglądała dość normalnie i
spokojnie. Zero histerii, strachu, nic.
— Jak widać.
— O co
chodziło z Pucey’em?
— Będziesz tak
stał, czy wejdziesz?
Draco bez słowa
zamknął za sobą drzwi i podszedł do Hermiony, która pozbyła się już butów i
wstała z fotela.
— Skurczyłaś
się.
Powiedział ze
złośliwym uśmiechem, patrząc z góry na Hermionę, która zmarszczyła gniewnie
brwi.
— Zmieniłam
zdanie, idź sobie.
Siląc się na
wyniosłość, panna Riddle wskazała na drzwi, po czym wyminęła blondyna i usiadła
na kanapie, zakładając nogę na nogę. Draco z trudem powstrzymując wybuch
śmiechu, przysiadł się do niej. Przez chwilę siedzieli w ciszy, aż w końcu Draco
nie wytrzymał i trącił Hermionę ramieniem tak, że ta zachwiała się lekko.
— Kretyn.
Warknęła, choć
nie wydawała się szczególnie oburzona. Przyzwyczaiła się do jego spaczonego
poczucia humoru na tyle, aby zwalczyć w sobie chęć podpalenie go.
— Powiedz
lepiej, co się stało.
Te słowa Draco
wypowiedział już o wiele poważniej. Musiał się dowiedzieć, o co poszło. Jeśli
ten idiota coś jej zrobił, wróci tam i nie chciałbym wtedy być w skórze Adriana.
— Pucey uznał,
że skoro inaczej się ubrałam, może mnie wyrwać na kilka kretyńskich tekstów.
Wyjaśniła
Hermiona, bawiąc się swoją obrączką. Adrian nawet by na nią nie spojrzał, gdyby
nie to, co na siebie założyła i jak wyglądała. To przykre, że aby zwrócić na
siebie uwagę, należy zrezygnować z części garderoby. Nigdy tego nie rozumiała.
Co komu po wyglądzie? Z biegiem lat uroda przemija i co wtedy, skoro charakter
zostaje zepchnięty na dalszy plan, mimo iż tylko on i oczy pozostają
niezmienne.
— Mogłem mu
jednak przywalić.
Mruknął pod
nosem Draco, żałując, że tak delikatnie obszedł się z Pucey’em. Jakim prawem on
śmiał choćby pomyśleć o zalecaniu się do Riddle? Znając Adrian, miał baaardzo
konkretne zamiary, co tylko potęgowało gniew blondyna. „Ktoś tu jest zazdrosny”, zakpiła jego podświadomość, nie mijając
się zbytnio z prawdą. Nawet nie próbował sobie wmówić, że jest inaczej. Riddle
w taki, czy inny sposób stała się mu bliska i nie potrafił tego zmienić. Co nie
znaczyło oczywiście, że chciał.
— Po co ci
problemy? Sama sobie z nim poradziłam.
— Braki w jego
uzębieniu to nie mój problem.
— Umiem o
siebie zadbać.
— Nie wątpię.
Niby takie małe, a prawy sierpowy masz nie najgorszy.
Draco
odruchowo dotknął swojej szczęki, na co oboje zaczęli się śmiać. Zdecydowanie
na własnej skórze przekonał się, ile siły mogą mieć takie niepozorne istotki.
Takim sposobem zaczęli rozmawiać na przeróżne tematy, podtrzymując radosny
nastrój. Czas mijał im szybko, czym nie wydawali się szczególnie
zainteresowani, podobnie jak powrotem do salonu, gdzie w najlepsze trwała impreza.
Rozmawiać równie dobrze mogli tutaj, a przynajmniej nie musieli przekrzykiwać
muzyki, ani świętujących Ślizgonów.
— Wiesz, że
jest już po dwudziestej drugiej?
Zapytała
Hermiona, w końcu spoglądając na zegarek. Nawet nie wiedziała, kiedy zleciały
te cztery godziny.
— Pasowałoby
sprawdzić, co z resztą.
— Ja tam nie
wracam, ale ty idź. I tak jest późno.
Draco po
chwili namysłu przystał na tę propozycję. I tak niedługo powinien się zbierać,
a nie zaszkodzi zobaczyć, jak bawi się reszta. Znając życie. większość skończyła
imprezę już jakiś czas temu, w czym skutecznie pomógł im alkohol. Umiar, jeśli
chodzi o cokolwiek, nie był zbyt powszechny wśród Ślizgonów.
— Czyli na
razie, mała.
Puścił jej
oczko, po czym wstał z kanapy, ruszając w stronę wyjścia. Zatrzymał się dopiero
przy drzwiach i po chwili zastanowienia powiedział:
— Tak przy
okazji, mogłabyś częściej nosić podobne szmatki. Szkoda chować takie nogi.
Nim zdziwiona
Hermiona zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować, Draco zniknął za drzwiami.
Oczami wyobraźni widział zmieszaną Riddle, nie wiedzącą, co ze sobą zrobić. Jej
bezradność w takich chwilach bywała doprawdy urocza. „Co ona ze mną zrobiła?”, zapytał sam siebie, nie mogąc zaprzeczyć,
że Riddle namieszała mu w życiu, pozwalając jednocześnie spojrzeć na pewne
rzeczy inaczej. Może dlatego, gdy tylko znalazł się w salonie, omiótł
pomieszczenie pełnym politowania wzrokiem. Nie dość, że znaczna część leżał na
każdej możliwej powierzchni, przysypiając, to spory odsetek Ślizgonów
znajdujących się w raczej wątpliwym stanie, nadal wlewał w siebie alkohol.
— Nie wierzę…
Szepnął sam do
siebie Draco, w jednym z kątów dostrzegając Pucey’a, namiętnie zajmującego się
Millicentą Bulstrode – w miarę normalną, choć niezbyt urodziwą dziewczyną z
szóstego roku. Cóż, widać, że po koszu od Riddle Adrian zmniejszył wymagania. „Żałosne”, podsumował Draco, wracając do
przeglądania salonu. W końcu nieopodal kominka dostrzegł grupkę jeszcze
żyjących osób, wśród których znajdowali się między innymi Teodor, Dafne, Tracey
i Terence. Właśnie tam blondyn skierował swoje kroki.
— Któż to się
w końcu znalazł?
Przywitał przyjaciela
lekko wstawiony Teodor, gdy ten usiadł na fotelu nieopodal niego, uprzednio
zrzucając z niego pustą butelkę po Ognistej.
— Jak widać.
Odpowiedział
zdawkowo Malfoy, nie zamierzając zagłębiać się w temat. Nie każdy w tym
pomieszczeniu – czytaj Tracey – musiał wiedzieć, że spędził miły wieczór w
towarzystwie Riddle. Teodorowi najwyraźniej nie przyszło to do głowy, gdyż
zadał kolejne pytanie.
— Gdzie ty
właściwie byłeś?
Draco spojrzał
wymownie na przyjaciela, dzięki czemu ten w końcu skojarzył fakty.
— Noo tak,
głupie pytania zadaję, przecież…
— Gdzie jest Zabini?
Zapytał Draco,
chcąc odwrócić uwagę zgromadzonych od siebie, co o dziwo mu się udało.
— Razem z
Pansy zniknęli jakieś dwie godziny temu.
Odpowiedziała
z uśmiechem Dafne, obracając w dłoniach butelkę kremowego piwa. Na samym
początku imprezy udało jej się porozmawiać z przyjaciółką, która cała w
skowronkach oznajmiła jej, że Blaise chce z nią o czymś porozmawiać. Trzymała
kciuki, aby ta dwójka w końcu się zeszła. Od miesiąca coś między nimi iskrzyło,
nie mówiąc o tych wszystkich lata ich znajomości. Z tego musiał coś być.
— To wiedzę,
że sporo mnie ominęło. Czyli nie tylko Pucey nie próżnuje.
— A ten, co
znowu odwalił?
Zapytał
zainteresowany poczynaniami kolegi Terence. Może chociaż Adrianowi w
przeciwieństwie do niego impreza się udała. Przyszedł tu z Tracey, licząc, że
jest ona nim naprawdę zainteresowana. Panna Davis to bez wątpienia ładna i
wyjątkowa dziewczyna, z którą większość chciałaby się spotykać. Początkowo szło
całkiem nieźle, póki nie zniknął Malfoy. Gdy tylko Tracey to zauważyła, zaczęła
się zachowywać niczym obrażona księżniczka, kompletnie nie zwracając uwagi na
swojego partnera. Higgs nie był głupi, od razu zrozumiał, że Tracey przyszła tu
z nim tylko po to, żeby zrobić na złość Malfoyowi, co niekoniecznie jej wyszło.
Poczuł się dość mocno urażony, ale przynajmniej sytuacja stała się jasna. Powinien
dać sobie spokój z tą dziewczyną, jeśli nie chce wyjść na kretyna.
— Widziałem go
przed chwilą w jakimś kącie, przyssanego do Bulstrode.
— Salazarze…
Powiedział
tylko Higgs, domyślając się, że kumpel ostro dziś przegiął z whisky.
— Riddle mu
jednak nie odpowiadała?
Zapytała z
przekąsem Tracey, będąca świadkiem zalotów Adriana. Wiedziała, że ten chłopak
jest beznadziejny, ale żeby lecieć na jakieś roznegliżowane przybłędy? Żałosne.
— Wątpię, żeby
to była twoja sprawa, ale skoro już koniecznie musisz wiedzieć, to on nie
odpowiadał jej. Poza tym Riddle przyszła tu ze mną.
Tym razem
Draco nie mógł się powstrzymać od komentarza, ze szczególnym naciskiem na jego
końcówkę. Davis doprowadzała go do szału swoim dziecinnym zachowaniem. Cholera,
czy to tak ciężko zrozumieć, że gnębienie Hermiony w niczym jej nie pomoże? Jakby
chciał, to by się z nią umówił, proste. Rozgniewana Tracey spojrzał spod byka
na Malfoya. On chyba naprawdę dążył do ostatecznego wyprowadzenia jej z
równowagi. Wystarczy, że jej dzisiejszy plan okazał się kompletną klapą, bo
oczywiście Malfoy jak jakiś pieprzony piesek musiał biegać za Riddle. Przez
chwilę oboje mierzyli się wzrokiem, póki do ich uszu nie dotarł dźwięk
otwieranych drzwi. Wszyscy będący w stanie spojrzeli w stronę przejścia z
lochów. Jak się okazało, to Blaise i Pansy postanowi wrócić do Pokoju Wspólnego.
Szli jak gdyby nigdy nic za absurdalnymi uśmiechami na twarzach, trzymając się
za ręce.
— Część wam.
Przywitał się
Blaise, stając wraz z Pansy nieopodal fotela, na którym siedział Draco.
— Czy wy…?
Dafne nie
potrafił powstrzymać swojej ciekawości. Z całego serca życzyła przyjaciółce,
aby w końcu znalazła szczęście u boku chłopaka, w którym podkochiwała się od
lat. Pansy w odpowiedzi pokiwała jedynie głową, zerkając na Blaise’a, który z
dumą objął ją w pasie.
— Dobra robota,
stary.
Powiedział
Draco, odchylając głowę do tyłu, aby móc spojrzeć na stojącą za nim parę.
Domyślał się, że tak skończy się dzisiejszy wieczór. W końcu nie od wczoraj
wiadomo, że ta dwójka, mimo iż dość nagle, zaczęła mieć się ku sobie. Poza tym
Diabeł zwykle działał pod wpływem impulsu, który miejmy nadzieję, w tym
przypadku okaże się słuszny, nawet jeśli wszystko potoczyło się bardzo szybko.
— Teraz twoja
kolej.
Głos Blaise’a
był na tyle cichy, aby usłyszał go tylko Draco, który spojrzał na niego, jakby
widzieli się po raz pierwszy w życiu. Zabini za to udając, że nic się nie
stało, usadowił się wraz z Pansy na jednej z kanap, zostawiając blondyna z głową
pełną pytań. O czym on w ogóle mówił? Jaka jego kolej? Usilnie starał się
zignorować fakt, że pierwsze, co przyszło mu na myśl po słowach przyjaciela to
Hermiona. To chyba zabrnęło dalej, niż przypuszczał. Sam się w tym gubił, a
przez cholernego Zabiniego i jego niewyparzoną gębę zaczął się zastanawiać,
jakby to było związać się z Riddle. Z pewnością by się nie nudził. Przy
Hermionie nawet odrabianie lekcji zyskiwało na atrakcyjności. Może naprawdę
mogłoby wyjść z tego coś więcej… „Zabiję
cię Zabini!”, stwierdził w myślach Draco, kręcąc z roztargnieniem głową.
Przez tego kretyna jego myśli biegły w kierunku, którego absolutnie nie powinny
obrać. Jak tak dalej pójdzie, to zamkną go w Mungu przez te wszystkie
niedomówienia związane z Riddle, nawet jeśli sporo z nich można by wyjaśnić i
to w bardzo prosty sposób… „Zdecydowanie
zabiję Diabła…”.
Witam.
Tak jak obiecałam druga część
dzień wcześniej. Mam nadzieję, że sprosta ona Waszym wymaganiom, bo ja jestem z
niej jak najbardziej zadowolona.
Wiem, że nie za bardzo
zagłębiałam się w wątek Blaise’a i Pansy, ale szczerze, nie jest to poboczna
para, na której chcę się skupić. Będą mi oni czasem potrzebni, dla podkreślenia
pewnych rzeczy, ale jednak nie zostanie im poświęcone aż tak dużo uwagi.
Chciałbym Wam również podziękować za odzew na
mój ostatni apel. Nawet nie wiecie, ile radości sprawiły Wasze komentarze. Mam
nadzieję, że nie było to jednorazowe ruszenie i taki stan rzeczy się utrzyma.
Motywacja, którą zapewniają Wasze opinie jest niezwykle ważna i proszę, abyście
mieli to na uwadze.
Laf
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńO, Bogowie. Czekałam na ten rozdział naprawdę z utęsknieniem, i jestem pod wrażeniem. Po prostu istne cudo. Duże brawa za ten rozdział. Wejście Hermiony, tak jak sobie wyobrażałam musiało zrobić wrażenie na zgromadzonych. Wymiana zdań Dracona i Hermiony, jak zwykle rozbawiła mnie najbardziej, a Pucey, Higgs i Davis po prostu należą do bandy skretyniałych idiotów i idiotek. Zaczynam tracić wiarę, że Davis kiedyś zacznie zachowywać się normalnie.. Bardzo dobry pomysł z tą końcówką. Oh, Malfoy.. znowu będą go dręczyły przeróżne myśli, będzie sobie gdybał i tak dalej, ale mam nadzieję że nastąpi znowu jakiś taki mały-tyci przełom.
UsuńWeny.
Ściskam i idę w komara, kolorowych snów,
ka-em
Kto normalny śpi o 00:13. Nikt! Każdy normalny czyta o tej godzinie dramione!
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały- tradycyjnie. Dopiero skończyłam ten, a już czekam na następny!
No.. może być XD
OdpowiedzUsuń<3
N.
Idealnie *_*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie dłuższy komentarz, ale o godzinie 1 w nocy moja kreatywność wysiada :D
Nareszcie :D cały tydzień czekalam tylko na rozdział ;) tak jak sądziłam, nasza Hermiona odstawiła się na imprezkę i wszystkim kopara opadła. Bardzo podobał mi się rozdział i z niecierpliwością czekam na następny ;) jestem tylko ciekawa, kiedy pojawi się wątek Hermiony i Draco, w sensie taki bardziej romantyczny, kiedy uświadamiają sobie że są w sobie zakochani, wiecie całuski, przytulasy itp XD jak zawsze życzę dużo dużo weny bo jej nigdy za wiele, prawda? :D pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOlix
Cud :* Pisałam komentarz 5 minut i sięskasował.. Bosko.
OdpowiedzUsuńHermiona mnie zaskoczyła, choć wiedziałam że przyjdzie na imprezę. No, ale zaskoczyła wszystkich. Po za tym namiastka tęsknoty za Draco się pojawia.. Mrr.. xd
Draco jest zazdrosny, Draco jest zazdrosny! :D Ale się cieszę, że nie zwrócił uwagi na Davis, tak pięknie! *-* Ach te jego myśli.. Taki pogubiony <3
Adrian to idiota, sialalalal ;-; Kurczę, on i Tracey do siebie pasują. ._. Podziwiam to, ile musiał wypić, żeby rywalizować z Draco o:
Tracey. Postać, której nie cierpię. Jest taką zołzą.. ;-; Istota bezmyślna.
Diabeł i Pansy.. <3 pokochałam na dramiona-la-fin-de-la-vie :') kocham :*
Pozdrawiam i weny c:
Cudowne!! Cichy (masz do tego talent) są boskie! Hermiona pokazuje pazurki. Ten Adrian to skończony idiota. Ogółem rozdział boski. Życze weny i pozdrawiam Angel :)
OdpowiedzUsuńKlejnot świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńwybacz że tak krótko ale piszę z telefonu ;)
pozdrawiam i weny życzę ;)
Haha czyli tak jak mówiłam :) Hermiona zrobiła wejście "smoka" i wszystkim szczęki opadły :3
OdpowiedzUsuńGrrr.... Co za palant z tego Pucey'a ;/
Hahaha był tak zdesperowanu,że zabrał się za Bulstrode :P
uwielbiam wątki z Hermioną i Draco :3
A Tracey jak zwykle musi wcisnąć swoje 3 grosze...
Teraz Malfoy ma rozkmine po tym co mu Diabeł powiedział :D
Pozdrawiam :*
Chciałam skomentować wczoraj od razu po przeczytaniu, ale przecież tablet musi mieć w takich chwilach wyje*ane na wszystko i zamówić sobie urlop od posłuszeństwa. Dlatego też piszę teraz.
OdpowiedzUsuńJesteś kochanym, szlachetnym i miłosiernym Gryfonem i za to cię uwielbiam, chociaż rozdział i tak dodany był w piątek (musiałam), ale przynajmniej miałam fajne sny (mwuahahaha).
Zazdrosny Draco, niepewna Riddle i porażka Davis/Pucey to to co tygryski lubią najbardziej.
Czekam (nie)cierpliwie na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Ru By
ferro-igni-dramione.blogspot.com
Tu się myślisz, został dodany w czwarte o 23:57, czyli do piątku miałam jeszcze trzy minuty :p
UsuńTak jak Draco... chętnie bym przywaliła Puceyowi (matko jak to się pisze...)
OdpowiedzUsuńcieszę się że Miona robi małe kroczki na przód :)
niecierpliwie czekam na next ;)
życzę dużo weny
~A xx
historia-z-sherlockiem-holmsem.blogspot.com
magiczna-szatynka-zhogwartu.blogspot.com
cuuudooo!!! <3
OdpowiedzUsuńświetnie opisane, a Adrian to debil ;) ale Malfoy taaaaaki urooooczy!!! <3
FANTASTYCZNE!
Cudowne ❤ Blaise i Pansy again ❤❤❤❤❤❤ choć wolę inme zestawienie to też jest super ❤ co do rozdziału jak zwykle wspaniały :* mam nadzieję, że Davis w końcu coś się stanie :D przydałoby się również to Adrianowi. :/ co za kretyn :) no i oczywiście więcej DRAMIONE ❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuń♡♥♡
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;) żałuje, że Malfoy nie przyłożył Adrianowi :D
OdpowiedzUsuńWeny :*
Hermiona w innym wydaniu, czyli moja wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach :))
OdpowiedzUsuńTwój styl pisania z każdym rozdziałem zachwyca mnie tak samo, jest taki lekki, przyjemny.
Hahahaha Zabini mnie rozwalił tym " Teraz Twoja kolej". Czekamy na twój ruch Draco :)
Jedno mogę tylko jeszcze powiedzieć że warto czekać cały tydzień na takie cudeńko
Bellatrix
Rozdział super.... (ale jak zwykle) mam nadzieję, że już niedługo Draco i Hermiona w końcu będą razem:-)
OdpowiedzUsuńJestem osiemnasta xD
OdpowiedzUsuńNo cóż...Co ja mam pisać? Twoje rozdziały są boskie, były boskie i ZAWSZE będą boskie...KOCHAM twoje opowiadnie xD Co do rozdziału to (boski jak zawsze) Draco był słodziutki (boski jak zawsze) jak mówił do Hermiony ,,mała'' i potem wygarnął temu idiocie...CZEKAM na następny...;)
Usuń-Amorka ;*
Draco to najlepsze co mogło się trafić Hermionie. On nawet nie wie jak duży ma na nią wpływ. Jak na razie to dzięki niemu udaje jej się walczyć z demonami przeszłości. W przeciwieństwie do większości osób, które zostawiły tu po sobie ślad jestem chyba jedną z nielicznych osób, która nie czeka z wytęsknieniem na prawdziwe love story. Ciekawość mnie zżera jak opiszesz przeszłość głównej bohaterki. Jak do tej pory wprowadzasz to powoli i delikatnie jak np. w tym rozdziale o papierosach i alkoholu. I brawa dla Ciebie za to. Sama jestem dość chaotyczną osobą i nie umiałabym tak tego opisać(raczej wszystko wyjaśniłoby się u mnie w pierwszych pięciu rozdziałach i po opowiadaniu...)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej
XYZa
Fantastyczny rozdział :) Mam nadzieje, że takie relacje pomiędzy Draco i Hermioną się utrzymają i powoli będą poprawiać :D Życzę weny i czekam na następny Z. ;)
OdpowiedzUsuńI mamy kolejny świetny rozdział. :) Jeju, brakuje mi już pomysłów na komentarze. Tym bardziej podziwiam cię, że masz pomysły na nowe rozdziały. Ja bym do 2 rozdziałów nie dobrnęła, a ty masz ponad 20. Czekam na kolejny rozdział. :D
OdpowiedzUsuńNo! Jednak się pojawił, tak jak chciałam ja i Draco z pewnością też :> Szkoda, że nie tańczyli, ale jeszcze wszystko przed nami, a Smok z pewnością zbliżył się do Hermiony jeszcze bardziej <3
OdpowiedzUsuńTracy zionęła z zazdrości, i bardzo dobrze :D Brakuje mi Gryfonów, dalszego rozwoju relacji ojca z córką, bo naprawdę liczę na to, że Hermiona przekona się do Toma i go zaakceptuje...
serdecznie pozdrawiam!
*pojawiła
UsuńŚwietne 💕💖😍
OdpowiedzUsuńEh Hermiona zawsze musi komuś grozić biedna :D
OdpowiedzUsuńDoczekałam się! Rozdział świetny, jak zresztą wszystkie :) Cała ta historia nie wiedzieć czemu usadowiła mi się w głowie i nie chce wyjść! Ciekawośc mnie zrzera co będzie się działo dalej. Życzę ci weny, chęci do pracy i samych dobrych pomysłów.
OdpowiedzUsuńUściski
Izabella
Mmm.. Pansy i Blaise w końcu razem ^.^
OdpowiedzUsuńOd początku wiedziałam, że z Adrianem będzie coś nie tak xD
Cieszę się, że Hermiona w końcu jakoś stara się pokonać swój, i w końcu zaczyna się coś dziać.
Nie byłam za bardzo zdziwiona, tym, że Hermiona się tak odstawiła, ale i tak bardzo fajnie mi sie czytało :D
Jak zwykle rozdział MEGA !
Życze weny i całuję.
Urkaa Snape.. :*
Bardzo lubie Pansy i ciesze ze jej się układa sama nie wiem czemu ;o :D Myslałam że Hermiona da popalić Pucey'owi i zrobi widowisko swoich mocy, choć wiem że na to przyjdzie jeszcze czas ;)
OdpowiedzUsuńCzekająca z niecierpliwością na następny rozdział Sunset czyli S. :D
Jesteś genialna, Nie mogłam spać myśląc o tym rozdziale;) Ale muszę przyznać zaspokoiłaś moją żądze Dramione! XD hahaha
OdpowiedzUsuńRozdział fajny. ;) Na miejscu Draco, najebałabym Puceyowi. XD Wkurza mnie ten typ.
OdpowiedzUsuńŚmietana.
Jak zawsze świetny rozdział, lecz czemu tak krótki? To łamie moje serduszko ;__;.
OdpowiedzUsuńLiczę, że kontynuacja pojawi się jak najszybciej.
Weny życzę,
Tay <3
dziewiąta :)
OdpowiedzUsuńto chyba mój rekord kocham cb i tw historie bardzo sie ciesze źe wczesniej dodałaś rozdział
Jak ja nienawidzę Tracey. Dzięki xd Świetny rozdział, tylko zauważyłam, że często powtarzasz "odpowiedział/a zdawkowo". Wszystko poza tym jest spoko. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiesz co? Stwierdziłam, że nie będę się rozpisywać co tydzień. Jedynie będę wspominać o jakichś błędach lub niedociągnięciach (o ile takowe będą). Zatem...
OdpowiedzUsuńRozdział <3
Pozdrawiam,
Cassie :)
Cuuuuudeńko <3 jak zawsze zresztą ;) Duuużo weny życzę ;]
OdpowiedzUsuńKochana, wielbię twoje pomysły. Naprawdę <3
OdpowiedzUsuńTylko mam jedno ale.... nie denerwuj się na mnie czy coś, to po prostu moje skromne zdanie.. Mamy 2 cz. 25 rozdziału i owszem skaczemy z radości że tak szybko dodajesz notki, ale akcja toczy się niczym flaki z... no troszkę przesadzam :)
Rozumiem, że robisz to specjalnie, że chcesz nam wytłumaczyć wieeele rzeczy, których i tak swoją drogą nadal nie rozumiemy. I liczymy na cb!
Ale moje serducho, które po każdym rozdziale czuje wielki niedosyt domaga się więcej akcji. No i brakuje mu Voldemorta. Niech coś zrobi pliis <3
Ale po za tym to wszystko jest bez zarzutu. Wszystko świetnie opisane, reakcje Draco idealne. Cóż tu dużo mówić... chyba nic. Można tylko błagać Merlina aby wena ci dopisywała!
Pozdrawiam. Lora <3
AAA!!!! Wygrałam - wreszcie jeden "słodki" rozdział!! XD
OdpowiedzUsuńz drugiej strony cukrowe Dramione mi się przejadły, ale ten rozdział jest PRZECUDOWNY <3 <3
zdecydowanie warto było czekać ten tydzień ;3
Weny życzę ;*
Fajny rozdział, Draco jednak mógł mu przywalić, Hermiona na rockowo fajnie, fajnie, życzę wenyi czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńFajnie XD
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Draco wyszedł z jej pokoju...
Czekam niecierpliwie na następny rozdział :)
Pozdrawiam,
HH
Super! Czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń~Natalia
Jak zawsze perfekcyjny rozdział! Bardzo mi się podobał :D
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej, moze jakis pocałunek?
Pozdrawiam
Czarna
Piszesz wspaniale :)
OdpowiedzUsuńA akcja z Adrianem boska
Nasza Hermionka pokazuje pazurki
Obliviate
Jejku jejku jejku jejku! Cudownie! <3 Taki zazdrosny Draco, nic dodać nic ująć <3
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego rozdziału... :*
Pozdrawiam, Cherie
Jedno słowo- cudowne.
OdpowiedzUsuńWspaniałe genialne i fantastyczne!
Czekam z niecierpliwością na kolejne!
Pozdrawiam :*
Świetny rozdział ;) z resztą tak jak wszystkie pozostałe :)
OdpowiedzUsuńWeny 3:)
Och! Po prostu cudowny blog :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)
~Alicja Liddell
Chyba pierwszy raz tu komentuje xD
OdpowiedzUsuńCudny rozdział, jak zawsze.
Tylko trochę krótki i liczę, że następny będzie przeciwieństwem jego długości xD (Weź mnie zrozum hah)
Hermiona na 'rockowo'?
Ciekawie, nie powiem ^.^
Naturalnie nie byłabym sobą gdybym czytała to w dzień Haha
Draco zazdrosny?
Adrian natrętny niczym Blaise na początku haha
Aww.. Tracey wstrętna zołza.. Szczerze nie lubię takich postaci ale dodają one lekkiego uroku temu opowiadaniu xD
Co mogę jeszcze napisać? ;D
Oh.. Kocham twojego bloga, pomysły i oczekuje na następny rozdział *.*
Pozdrawiam ^.^
Rozdział świetny, ale mogłabyś trochę bardziej uchylić rąbka tajemnicy Hermiony! Ciekawość mnie zżera od środka!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
Rozdzial cudowny!! Czekalam na niego z ustesknieniem. Uwielbiam Twoje blogi. Czekam na next :)))))
OdpowiedzUsuńBlack
Nic dodać nic ująć po prosty świetne. Ale gdzie moja ulubiona Noctis?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, Miona dała czadu, oby częściej była taka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Annelis.
"Teraz twoja kolej" hahaha teks Diabła rozwala system :D z jednej strony licze na Dramione takie no bardziej romantyczne a z drugiej chcem by Dracuś sie pomenczyl i mial prawdziwą konkurencje. A kaj czytam ze Pucey (jak to sie pisze) caluje sie z Milicentą to poprpstu padlam :) takze zekam baaaardzo cierpilwie ( a tak serio to nie bo twoj blg za bardzo wciaga i nie mozba zie doczekac sie co bd dalej) na nn. Weny <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Psycho :*
O jaka niespodzianka rozdział wcześniej aż o 3 minuty. xD A wiec... cudo. Fajnie opisałaś przebieg imprezy. Nasz Draco taki zazdrosny <3 A no i jakim prawem Pucey nazwał Mionkę „mała”, przecież ta pieszczotliwa ksywka jest zarezerwowana wyłącznie dla Dracona. Cieszę się że Diabeł z Pansy są razem. No... notka jak zwykle niesamowita czekam na aż NN. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :3
Ojeeej, kochany Blaise się ustatkował <3 No cóż, przyzwyczaiłam się, że w wielu opowiadaniach jest on z Ginny, ale Pansy nie jest taka zła. A Miona jak była tajemnicza taka nadal jest. Mam nadzieje, że dzięki Draco niedługo się to zmieni. rozdział świetny. Weny :*
OdpowiedzUsuń/ Paulaaa
Cud, miód i orzeszki :3 Zresztą jak zawsze :)) Wyczekuję z niecierpliwością następnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny.
Liliane^^
wiezykrwi-graohogwart.blogspot.com
Jeeeja, jezu wiedziałam że Hermi zrobi jakieś wielkie wejście hhahah. No ale że aż tak :) Bardzo fajnie rozpisałaś rozmowę z Puceyem, Mogła mu Hermi jeszcze przywalić tym sierpowym. W każdym razie, czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Wow świetny rozdział :-* oby tak dalej :-)
OdpowiedzUsuńPrzybyłam! :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze... wspaniały! Istna perełka, z której powinnaś być dumna. Wiedziałam, że Hermiona zwróci na siebie uwagę, a nasza "księżniczka" Slytherinu się wpieni! Draco jak zawsze na wielki plus! Jeszcze te końcowe przemyślenia... słodko! Cieszę się, że Pansy jest z Zabinim... życzę im jak najlepiej i mam nadzieję, że ich związek okaże się sukcesem :)
Kocham twój blog <3
OdpowiedzUsuńNie ma to jak wejście w wielkim stylu...
OdpowiedzUsuńFajnie, że Hermiona się odważyła na taki strój.
Adrianowi należy się w ryj. Dobrze, że Riddle pokazała mu gdzie jego miejsce.
Draco zazdrosny? Widzę, że powoli coś tu się szykuje.^^
Ogółem rozdział bardzo mi się podobał i czekam na kolejny...
:D
Przez Twojego bloga mam cotygodniowzgony *o*
OdpowiedzUsuń~ŚmierciożercaZWyboru
Rozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńSuper, że Herm zdecydowała się przyjść na imprezę. I dodatkowo zrobiła to w wielkim stylu ;)
No i pokazała też Adrianowi żeby sobie nie pozwalał na wiele. Mam wrażenie, że bardzo duża część Ślizgonów myśli o swoich koleżankach z Domu iż nie są zbyt inteligentne i zawsze pójdzie wszystko wg ich planu… Dobrze, że Mionka wybija się z tego schematu „durnych Ślizgonek” ;)
Biedny Draco, teraz to ma o czym myśleć… i jeszcze Diabeł mu dogaduje ;) Kto by pomyślał, że to wszystko przez Riddle… ;)
No i Pansy i Blaise w końcu razem ;) Super ;)
Pozdrawiam
Super Ci wyszła druga częsć :)
OdpowiedzUsuńAdrian... hańba mu!
Tracy jak to Tracy, wkurza niesamowicie.
No nic bede czekac na kolejny rozdział
Pozdrawiam i weny życzę
Czekałam i się doczekałam!
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, cieszy mnie, że Hermiona coraz lepiej sobie radzi i zaczyna pokonywać te demony.
Jej znajomość z Draco jest niezwykła i zagmatwana. Dobrze, że "mała" :D spędza z nim tyle czasu.
Jestem bardzo zadowolona, że dzisiaj tu wpadłam i znalazłam rozdział. Czytanie dobrego Dramione uzależnia.
Dziękuję Ci za wpis.
Boski :D
Miśka;)
Najlepsze Dramione jakie czytałam *_* <3 <3 Pisz tak dalej, bo ja już nie mogę się doczekać następnego rozdziału *_* weny życzę :-*
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial. Niecierpliwie czekam do piatku :D <3 ~Mrs.Holmes
OdpowiedzUsuńParę dni temu znalazłam Twojego bloga i cóż mogę rzec- zakochałam się w nim.
OdpowiedzUsuńNa duży plus powolne zbliżanie się Hermiony i Draco. Riddle w tym opowiadaniu naprawdę bardzo przypomina mi samą siebie, przez co mam jeszcze większą przyjemność czytania. Zresztą nawet miała mieć na imię Margaret czyli po polsku Gosia, dokładnie jak ja. :)
Wykreowane przez Ciebie postacie Dracona, Teodora i Toma również bardzo mi się podobają.
Jedna mała uwaga, a może nawet pytanie. W jednym z rozdziałów o Noctis (wybacz, że piszę to tutaj ale stwierdziłam, że napiszę komentarz dopiero po przeczytaniu całości) piszesz o tym jak Hermiona przypomniała sobie jak Potter na drugim roku rozmawiał z wężem nie świadom tego. Jednak w twojej wersji Voldemort nie próbował go zabić, a więc Harry nie posiada w sobie cząstki Toma tym samym nie jest wężousty. Czyż nie?
Widzę też, że gdzieniegdzie pojawiają się literówki co przyznam szczerze początkowo mnie irytowało, ale rozumiem, że może być Ci ciężko sprawdzić cały tekst, aby one się nie pojawiały. Wspominam o tym jednak mimo wszystko. Teraz już się do tego po prostu przyzwyczaiłam i nie przeszkadza mi to w takim stopniu jak początkowo.
Trochę się rozpisałam, a to i tak nie wszystko co chciałabym Ci powiedzieć, ale po prostu napiszę o tym już pod kolejną notką na którą czekam oczywiście. Chciałabym jeszcze tylko bardzo podziękować za tak wspaniałe Dramione, czytając to jestem po prostu szczęśliwa i na tą krótką chwile zapominam o wszystkich przytłaczających mnie problemach. Życzę weny ^^
W czwartym rozdziale, gdy Julianne opowiadała Hermionie o Tomie pojawił się taki fragment: "Gdy Tom zjawił się w ich domu oboje byli już martwi, a Albus kończył okaleczać ich syna.". Własnie w to okaleczanie zalicza się również mowa węży. Jak wiadomo Albus dba o wszystko. Nie pisałam o tym, bo nie chciałam się aż tak nad wszystkim rozwodzić, bo wtedy zajęłoby mi to baaardzo dużo czasu :)
UsuńDziękuję bardzo za wyjaśnienie, wiem, że być może trochę się czepiam :)
UsuńJednak to również mi się podoba, dbasz o szczegóły, to wszystko tworzy spójną całość czego niestety brakuje niektórym blogom do tego stopnia, że w pewnym momencie stają się dla mnie niedorzeczne, a ochota na dalsze czytanie mija.
uwielbiam! pomimo notorycznego braku czasu nie moge sobie odmówić czytania twojego opowiadania :) świetne!
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały, z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńJest to moje czwarte Dramione, które przeczytałam ostatniej nocy. Zaciekawiłaś mnie pomysłem na zrobienie z Hermiony córki Voldemorta. Życzę powodzenia w prowadzeniu bloga!
OdpowiedzUsuńbelieveindreamshs
W zasadzie to właśnie tego się spodziewałam czytając I część :) Tylko końcówka mnie wprowadziła w trochę dziwny stan... chyba współczuję Draconowi, bo Hermiona na pewno nie da się łatwo przekonać i będzie się bała powierzyć komuś swoje uczucia. Smuteczek ;( Dalej nie wiem, jak to jest możliwe, że masz już tyle rozdziałów, ONI dalej się nie całowali, a ja nawet tego nie potrzebuje do szczęścia (a zwykle właśnie o to mi chodzi ;p ). Życzę weny i liczę, że może kiedyś wpadniesz do mnie... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dimi
halfofdim.blogspot.com
Świetne. Naprawdę. Końcówka taka... Zajefajna. Pozdrawiam, D.
OdpowiedzUsuńej ! mój komentarz się nie dodał :(
OdpowiedzUsuńno nic, w każdym bądź razie chciałam ci przekazać, że rozdział bardzo pozytywny, zachowanie Adriana bardzo dziecinne i chore, ale gdyby nie on to Hermiona nie spędziłaby tego wieczoru z Draco, więc zachowanie tego dupka ma swoje plusy
zaczynam nadrabiać zaległości i już za jakąś chwilkę będę na bieżąco xD
Może nie dodaję komentarzy pod wszystkimi wpisami, ale wiedz, że cały czas tu jestem. Ale do rzeczy- świetny rozdział, zaskoczyło mnie tylko to, że Draco wolał cały wieczór zostać z Hermioną. To dobrze,że zacznie naprawdę się o nią starać. Ciekawe też, kiedy dowie się o tym, co przeżyła... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę czasu i ochoty!
Know-it-all :)
Jasny gwint świetny strój dla Hermiony i te buty rewelacja ;) widać przemianę naszego kochanego maluszka już coraz bardziej powstrzymuje swój strach co jest wielkim plusem ;) mam nadzieję że też wykaże trochę i swojej inicjatywy wobec Draco bo póki co tylko on biedny się stara o jaką kolwiek przychylność z jej strony ❤
OdpowiedzUsuń