niedziela, 17 maja 2015

30. Tajemniczy podarunek


Draco stał na środku swojego pokoju, od dłuższej chwili męcząc się z zawiązaniem muchy. Co go w ogóle podkusiło, żeby zakładać to cholerstwo? Do czarnego garnituru i białej koszuli równie dobrze pasowałby krawat, ale oczywiście on jak zwykle musiał sobie utrudniać życie. Nagle jego zmagania przerwało pukanie do drzwi.
— Proszę.
Drzwi otworzyły się, a do pokoju weszła Narcyza, ubrana w długą granatową suknię. Wysoko upięte włosy oraz bogata kolia czyniły ją jeszcze dostojniejszą niż na co dzień.
— Jesteś gotowy, synu?
— Prawie.
Mówiąc to, Draco odwrócił się w stronę matki, prezentując tym samym niezawiązaną muchę.
— Pokaż to.
Kobieta podeszła do syna i zaczęła wiązać jego muchę.
— Późno wróciłeś.
Zagadnęła nagle, co zbytnio nie zdziwiło Dracona. Zapewne już rozmawiała z ojcem i wiedziała, że powinien wrócić o wiele wcześniej.
— Zostałem w Riddle Manor.
— Doprawdy?
— Owszem, z Hermioną.
Nie widział sensu w okłamywaniu matki. Nie zrobił nic złego, a wręcz rodzice powinni się cieszyć, że zadaje się z córką Voldemorta. Sam nieszczególnie zwracał na to uwagę, ale oni zawsze przywiązywali dużą wagę do pozycji społecznej jego znajomych.
— Uważaj, synu.
Draco spojrzał zdziwiony na Narcyzę, która właśnie uporała się z jego muchą. Wydała mu się dziwnie zatroskana, choć nie widział ku temu żadnych podstaw, szczególnie że w grę wchodziła Riddle.
— O co ci chodzi?
— Nie zapominaj, kim jest jej ojciec. To nie jest jakaś tam zwykła dziewczyna i proszę cię, żebyś o tym pamiętał.
Narcyza po raz ostatni spojrzała na syna, po czym ruszyła w stronę wyjścia. Nie chciała, aby jej jedyne dziecko wpakowało się w kłopoty, których konsekwencje mogły się okazać naprawdę poważne. Martwiła się o niego jak każda matka, nawet jeśli nie zawsze potrafiła to okazać.
— Zejdź na dół za dziesięć minut.
Powiedziała jeszcze tylko, nim zniknęła za drzwiami. Draco za to nadal stał na środku pokoju, starając się przyswoić to, co powiedziała mu matka. O co jej tak właściwie chodziło? Tyle że Riddle nie jest zwykłą dziewczyną, to on sam wiedział. Nie wydawało mu się jednak, aby Narcyzie chodziło właśnie o to. I jeszcze te gadki o jej ojcu. Jakby sam nie zdawał sobie z tego sprawy. Nosiła nazwisko Riddle, ale przecież to nie powód, aby się jej obawiać. Dlaczego miałaby być dla niego zagrożeniem? Sama ta myśl wydawała mu się absurdalna. „Czym ja się w ogóle przejmuję?”, pomyślał w końcu, postanawiając nie zwracać uwagi na paplaninę matki.
Już zamierzał wyjść z pokoju, gdy przypomniało mu się, że zapomniał o najważniejszym.
— Cholera.
Zaczął przeszukiwać kieszenie, w międzyczasie rozglądając się po pokoju. Na szczęście na szafce nocnej dostrzegł kwadratowe pudełeczko z granatowego aksamitu, przewiązane srebrną wstążką. Nie mając zbyt wiele czasu, zgarnął je do wewnętrznej kieszeni marynarki, po czym aby się nie spóźnić, ruszył na dół.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

Hermiona stała przed lustrem w garderobie, kończąc upinać swój elegancki, choć nieco nieogarnięty kok, z którego już teraz wymknęło się kilka pasm włosów. Kolacja zbliżała się wielkim krokami. Przygotowania zajęły jej więcej czasu, niż sądziła. Dobrze, że przynajmniej efekt końcowy okazał się zadowalający. Co prawda czuła się nieco dziwnie w takim wydaniu, ale powoli przekonywała się do noszenia czegoś poza rozciągniętymi koszulkami i spodniami. Nie, żeby zamierzała je porzucić, ale na takie okazje jak dziś mogła się poświęcić. Po raz ostatni spojrzała w lustro i była gotowa do wyjścia. W połowie korytarza prowadzącego do jej sypialni spotkała Julianne. Wyglądała olśniewająco, a długi rude włosy spięte w misterny kok na bazie warkocza, tylko dodawały jej uroku.
— Właśnie po ciebie szłam. Pięknie wyglądasz, kochanie.
Powiedziała jak zwykle uśmiechnięta Julianne, gdy tylko znalazła się wystarczająco blisko córki.
— Dziękuję, ty również.
— To u nas rodzinne.
Na te słowa obie kobiety zaśmiały się dźwięcznie. Jak widać, większości przedstawicieli rodziny Riddle’ów poskąpiono skromności.
— Chodźmy na dół. Tom już na nas czeka.
Hermiona przytaknęła matce, po czym obie ruszyły w stronę schodów. Na parterze istotnie czekał na nie Tom w odświętnej, choć nadal czarnej szacie. Gdy tylko usłyszał stukot obcasów, spojrzał na schody, gdzie pojawiły się dwie najważniejsze kobiety w jego życiu. Nie potrafił tego okazać, a już szczególnie Hermionie, ale tak było. Musiał ich za wszelką cenę strzec, bo w końcu tak postępuje się z najcenniejszym skarbem.
— Witajcie.
Przywitał się chłodno Lord, delikatnie pochylając głowę. Obie panie uczyniły to samo, po czym starszej z nich mężczyzna zaproponował ramię. Ta chętnie je przyjęła i takim sposobem w końcu ruszyli do sali balowej.
Na miejscu wystarczyło jedno skinienie Toma, aby drzwi same się przed nimi otworzyły. Gdy tylko państwo Riddle’owie weszli do środka, przeżyli szok, spowodowany wystrojem pomieszczenia.
— Co to jest?
Zapytał po chwili Tom, akcentując każdy wyraz. Co to wszystko tu robiło? Dokładnie przekazał skrzatom, co mają zrobić i z pewnością nie uwzględniało to… tego. Nienawidził tej żałosnej otoczki towarzyszącej świętom. W życiu by się do tego nie przyznał, ale przywoływało to do niego wspomnienia z okresu, gdy przebywał w sierocińcu. Co roku to samo; durni mugole zmuszający go do czynnego uczestnictwa w tym cyrku. To jedna z wielu rzeczy, których nienawidził w tamtym miejscu. Jedyne szczęśliwe wspomnienie z tego okresu to moment, gdy dowiedział się, że będzie uczęszczał do Hogwartu. Z czasem jednak nawet ono straciło na wartości. Wystarczyło, że przypomniał sobie, kto go o tym poinformował, aby cała radość wyparowała.
— Chodzi ci o coś konkretnego?
Zapytała spokojnie Hermiona, postanawiając grać na zwłokę. Czuła, że z Tomem będzie problem. Nie wyglądał na zwolennika świąt, co nie oznaczało, że zamierzała odpuścić. Dla niej to wiele znaczyło, szczególnie że tak ważny dzień będzie dzielić z ludźmi, których w większości nienawidzi.
— To ma stąd zniknąć, natychmiast.
Tom już sięgał po różdżkę, gdy nagle poczuł na swojej ręce delikatny, choć stanowczy dotyk Julianny.
— Tom, proszę cię.
Mężczyzna spojrzał na żonę, dostrzegając w jej oczach niemą prośbę. Tak bardzo nie chciała dopuścić do kolejnej awantury. Przez ostatnie dni udało im się uniknąć tego typu sytuacji. Julianne zauważyła, że fascynacja wężami nie tyle zbliżyła do siebie jej najbliższych, ile umożliwiła im spokojną wymianę zdań. Może były to sporadyczne momenty, ale zawsze to jakiś początek. Czuła jednak, że jeśli Tom tym razem nie opuści cienka nić porozumienie między nim, a Hermioną pęknie, a dzielący ich mur, zamiast słabnąć, się umocni.
— To dla mnie ważne.
Odezwała się niespodziewanie Hermiona, tym samym skupiając na sobie uwagę rodziców. Postanowiła choć raz wypróbować inną taktykę, niż wykłócanie się. Być może i po dobroci uda jej się osiągać swój cel. Oczywiście, o ile Tom ją do tego zmusi, nie zawaha się przed zastosowaniem bardziej drastycznych środków. Tym razem nie odpuści.
Panna Riddle starając się zachować spokój, patrzyła w szkarłatne oczy Toma, w których nie mogła dojrzeć walki, jaką toczył sam ze sobą. Najchętniej jednym machnięciem różdżki usunąłby ten cały badziew. Nie przywykł do robienia czegoś wbrew sobie. Wszystko musiało być po jego myśli, choć przy Hermionie stało się to o wiele trudniejsze. Ta dziewczyna na każdym kroku chciała stawiać na swoim, za nic mając jego polecenia, a nawet rozkazy. Momentami odnosił wrażenie, że nie liczy się kompletnie z niczym, zupełnie tak jak… „Właśnie!”, wykrzyknęła jego podświadomość, dosadnie uświadamiając, że Hermiona zachowuje się zupełnie jak on; ten sam upór, stanowczość, determinacja, wytrwałość w dążeniu do celu. Julianne powtarzając ciągle, jak wiele ich łączy, wcale tak bardzo się nie myliła. Różnili się pod wieloma względami, ale łączyły ich fundamentalne cechy, co sprzyjało tak wielu w większość niepotrzebnym awanturom.
— Zaraz zjawią się goście.
Powiedział w końcu Tom, nie wierząc, że się na to godzi. Wynagrodził mu to jednak szczery uśmiech, który pojawił się na twarzy Hermiony. Patrzyła w jego stronę, więc wszystko wskazywało, że jest on skierowany do niego. Poczuł się jakoś dziwnie, dlatego odwrócił wzrok, odruchowo się prostując. Nie zamierzając dalej roztrząsać tej sprawy w obawie, że zmieni zdanie, ruszył w stronę stołu, nieświadomy, iż za jego plecami panie wymieniają porozumiewawcze spojrzenia.
— Pięknie to wygląda.
Odezwała się pani Riddle, gdy chwilę później również one z córką ruszyły do stołu.
— Skrzaty znalazły te ozdobny i pomogły mi je rozwiesić razem z Ma…
Zaczęła tłumaczyć Hermiona, niż zdążyła ugryźć się w język. Teraz naprawdę się wkopała. Julianne już i tak wystarczająco często pytała o Malfoya, a co do tego, że domyśli się, o kogo jej chodziło, nie miała najmniejszych wątpliwości.
— Miło z jego strony.
To wszystko, co powiedziała Julianne. Nie zamierzała wypytywać córki o szczegóły. Najważniejsze, że miała przy sobie kogoś, na kogo mogła liczyć. Uważała ją za rozsądną dziewczynkę, która nie zadawałaby się z byle kim. Draco również zrobił na niej dobre wrażenie. Wydawał się odpowiedzialny i rozsądny, dlatego liczyła, że dobrze zaopiekuje się jej skarbem.
Dołączywszy do siedzącego już przy stole Toma, panie zajęły okazałe trony po obu jego stronach; Julianne prawej, Hermiona lewej. Ta co prawda wolałby nie rzucać się aż tak w oczy, ale i tak dużo dziś osiągnęła i wątpiła, aby Tom poszedł na kolejne ustępstwa. Zastanawiała się jednak z kim, będzie zmuszona użerać się na miejscu po prawej. Nie wytrzyma, jeśli usiądzie tu jakiś wazeliniarz, usiłujący jej się za wszelką cenę przypodobać. Wystarczy, że na balu dostawała z tego powodu szału, wigilii nie zamierzała dać sobie zepsuć. Już ona się postara, aby nikt nie pokrzyżował jej planów.
Do rozpoczęcia kolacji zostało już tylko kilka minut. Hermiona siedziała, stukając czarnymi paznokciami w oparcie tronu. Co chwilę zerkała w stronę drzwi, które za minutę osiemnasta nareszcie się otworzyły. Nie ujrzała tam jednak tego, kogo oczekiwała. Do sali wszedł za to, jak zwykle ubrany na czarno Snape. W pierwszej chwili, gdy zobaczył jej wystrój, aż go cofnęło. Czegoś takiego za nic by się nie spodziewał i prawdę powiedziawszy, czuł się dość nieswojo. Szybko jednak odzyskała rezon.
— Dobry wieczór.
Przywitał się krótko, ruszając ku wolnemu miejscu obok Julianne. Jako najwyższy rangą śmierciożerca i po części przyjaciel rodziny siedział najbliżej nich, co śmiało można uznać za ogromny zaszczyt.
— Witaj, Severusie. Co z resztą?
— Są już wszyscy, skrzaty zaraz ich wprowadzą.
I tak też się stało. Punkt osiemnasta skrzaty otworzyły wrota rezydencji. Kolejne arystokratyczne rodziny przekraczały jej próg, powierzając skrzatom swoje okrycia. Nie dało się nie zauważyć szoku wypisanego na ich twarzach, gdy wchodzili do sali balowej. Nie tego spodziewali się po Wigilii u wielkiego Lorda. Nikt jednak tego nie skomentował, a tym bardziej o nic nie pytał. W końcu żadne z nich nie śmiałoby podważać słuszności poczynań Lorda Voldemorta.
Każda nowoprzybyła rodzina podchodziła do gospodarzy, w celu powitania się z nimi. Hermiona jednak nie wydawała się tym szczególnie zainteresowana. Czekała na jedną rodzinę, a raczej najmłodszego jej członka. I w końcu się stało. Przed obliczem Riddle’ów stanęli Malfoyowie, kłaniając się z szacunkiem.
— Witajcie panie, pani, panienko.
Powitał wszystkich po kolei w imieniu swojej rodziny Lucjusz. W każdym jego geście dało się wyczuć przesadną wręcz powagę, podobnie jak u całej reszty.
Wyjątek stanowili młodzi. Ich nieszczególnie kręciły tego typu szopki oraz wymuszone uprzejmości. Poza tym Draco był zbyt pochłonięty przyglądaniem się Riddle, która bez wątpienia wyglądała zjawiskowo. Niby niewyróżniająca się niczym poza kolorem sukienka, ale nie na niej. Jak wiadomo,  wszystko zależy od osoby. Davis nawet w najbardziej wyszukanej kreacji, nie podobałaby mu się nawet w połowie tak, jak Riddle w zwykłym swetrze.
— Malfoy.
Powiedziała półgłosem Hermiona tak, aby usłyszał ją tylko Draco. Ten spojrzał na nią pytająco, a wtedy panna Riddle wskazała na miejsce obok siebie, wyraźnie dając mu do zrozumienia, że ma je zająć. Prawdę powiedziawszy, zakładał, że z rodziną usiądą nieco dalej od gospodarzy, co właściwie średnio mu odpowiadało. Nawet w tak błahej kwestii, jak miejsca przy stole trzymano się określonej hierarchii. Zajmowano je zgodnie z tym, jaką funkcję w szeregach Lorda pełniła głowa rodziny. Podejrzewał jednak, że o ile Riddle w ogóle o tym wiedziała, niewiele ją to obchodziło. W sumie i on nie powinien się tym przejmować, bo przecież nie wypadało odmówić córce samego Voldemorta. Dlatego też, gdy Malfoyowie odeszli od gospodarzy, Draco ruszył przodem. Nie informując rodziców o swoich planach, podszedł do Hermiony, udając, że nie widzi ich pytających spojrzeń.
— Cześć, mała, ładnie wyglądasz.
Przywitał się z rozbrajającym uśmiechem Draco, zajmując swoje miejsce. Nie omieszkał również otaksować wzrokiem całej sylwetki dziewczyny, aby wywołać u niej jeszcze większe zakłopotanie.
„Nie rumień się, nie rumień się…”, powtarzała w myślach Hermiona, nie chcąc, aby jej twarz upodobniła się do sukienki, co niestety nie do końca jej wyszło.
— Widzę, że bordo jak zwykle w modzie.
— Jeśli się zaraz nie zamkniesz, zacznę się poważnie zastanawiać, czy cię nie usmażyć.
Ostrzegła Hermiona, posyłając Draconowi mordercze spojrzenie, co dla niego jak zwykle wyglądało komicznie. Wolał to jednak zachować dla siebie. Znając Riddle, jeszcze gotowa spełnić swoje groźby, a nieszczególnie widziało mu się zakończyć żywot jako pieczeń. Takim sposobem zaczęli rozmawiać, nie przejmując się podchodzącymi do Riddle’ów gośćmi. Zwrócili uwagę jedynie na Blaise’a oraz Teodora z rodzinami.
Powitanie gospodarzy zajęło blisko pół godziny. Gdy w końcu wszyscy zasiedli przy stołach, ze swojego miejsca podniosła się pani Riddle. Za żadne skarby nie pozwoliłaby teraz przemawiać mężowi. Zazwyczaj wszelkie sprawy grzecznościowe brała na siebie.
— Moi drodzy, witam was w tym wyjątkowym dniu. Dziękuję za tak liczne przybycie. Korzystając z okazji, pragnę w imieniu całej mojej rodziny życzyć wam wesołych świąt oraz udanej zabawy podczas dzisiejszego wieczoru.
Słowa Julianny zostały nagrodzone krótkimi oklaskami. W momencie gdy ponownie zajęła ona swoje miejsce, na stołach pojawiły się przygotowane na dzisiaj potrawy. Również dobór menu nieco zdziwił gości. Podane dania odbiegały od arystokratycznych standardów. Nie były wystarczająco… wyszukane. W tym świecie ceniono przede wszystkim przepych i wyjątkowość. Przy zachowaniu umiaru nie stanowiły one problemu, jednak arystokracja nie uznawała czegoś takiego jak umiar. Ale jak wiadomo, panna Riddle na wszystko potrafiła znaleźć sposób. Na pewno nie da się stłamsić przez to zepsute społeczeństwo. Każdy posiada jakieś priorytety, a ona nie zamierzała porzucić swoich, tylko ze względu na otaczających ją ludzi. Może to i głupie mówić o tak wzniosłych rzeczach w odniesieniu do jedzenia, czy też dekoracji, ale właśnie takie detale czyniły Hermionę wyjątkową.
— Powiem ci, Riddle, że to czysta przyjemność patrzeć na ich wykrzywione ze zdziwienia gęby.
Stwierdził półgłosem Draco, zabierając się za stojącą przed nim zupę. Ta wigilia zapowiadała się całkiem nieźle, a przecież wieczór dopiero się zaczął.
Hermiona musiała przyznać mu rację. Dla czegoś takiego warto było spędzić pół dnia w kuchni. Może to nadal nie święta, o których marzyła, ale zawsze to jakiś krok ku lepszemu.
— Poczekaj, aż podadzą te twoje koślawe pierniki.
— Nie kpij, kobieto, bo nie masz pojęcia o sztuce.
— A ty o gotowaniu.
Draco zrobił nadąsaną minę, przez co Hermiona musiała udać, że kaszle, aby nie roześmiać się na głos, co byłoby o tyle niestosowne, że przy stole panowała absolutna cisza. Nie każdy przejawiał takie chęci do rozmowy jak dwójka Ślizgonów. Między innymi to skupiało na nich uwagę niemal wszystkich. Ciągłe szepty, mimo iż ledwie dosłyszalne, niezwykle intrygowały zgromadzonych. Od kiedy ta dwójka w ogóle nauczyła się ze sobą rozmawiać? Niewielu znało ich aktualne relacje, z czego wynikały liczne pytania oraz domysły. Młodzi nie czuli potrzeby ogłaszania całemu światy, co ich łączy, bo i z jakiej racji. Większość zgromadzonych tu ludzi posiadała swoje nudne i poukładane życie, więc jego powinni się trzymać.
Po drugim daniu nadszedł czas na podanie deserów. Sprawdziły się przypuszczenia Hermiony. Goście niemal ze zgrozą łypali na koślawe pierniki, oblane jakąś żółtą mazią, zastanawiając się, co to w ogóle jest i, czy aby na pewno służy do jedzenia. Draco czuł się co najmniej niedoceniony. To on się tu stara, żyły sobie wypruwa, a ta hołota nie raczy nawet spróbować? Skandal. W końcu jednak ktoś odważył się skosztować jego specjału. Hermiona kątem oka widząc naburmuszoną minę chłopaka, sięgnęła po jedno ciastko. W sumie poza kształtem wszystko było z nim jak najbardziej w porządku. W końcu jakby nie patrzeć to ona zrobiła na nie ciasto.
— Może jeszcze coś z ciebie będzie, Malfoy.
Draco spojrzał spod byka na dziewczynę, która właśni włożyła do ust ostatni kawałek piernika.
— Jeśli starasz się być miła, to ci nie wychodzi.
— Wiem, bo się nie staram.
Uroczy uśmiech zupełnie przeczył słowom Hermiony. I jak on jej niby miał teraz odpyskować? „Miękniesz stary i to jak jasna cholera”.
Goście spędzili przy deserach jeszcze jakieś dwadzieścia minut, nim zaczęli wstawać ze swoich miejsc, aby dopiero teraz móc porozmawiać. Głównie kierowali się do stołów po lewej, gdzie znajdowały się rozmaite alkohole w samo napełniających się naczyniach. W końcu sala wypełniła się rozmowami, a nie wyłącznie melodią graną przez zaczarowane instrumenty. Atmosfera stała się nieco lżejsza niż przy posiłku, co wcale nie czyniło jej miłą. Sztywne rozmowy, wymuszone uprzejmości – witamy w świecie arystokracji.
— Ci ludzie są nie do wytrzymania.
Oznajmiła Hermiona, rozglądając się po sali. Nie potrafiła się pogodzić z takim stanem rzeczy. Pod tym względem tęskniła za wizytami w Norze. Wesleyowi, mimo iż biedni posiadali więcej niż niejeden z tych nadętych arystokratów.
— Kwestia przyzwyczajenia.
— Nie wydaje mi się.
— Hermiono.
Draco nie zdążył odpowiedzieć, gdyż przerwał mu ktoś zwracający się do Riddle. Oboje odwrócili się ku niemu i ujrzeli stojących za nimi Toma wraz z żoną.
— Tak?
— Chodź, proszę z nami do gości.
Odpowiedziała zamiast męża Julianne, wiedząc, że ten nie zachowałby się równie taktownie i delikatni.
— Muszę?
Zapytała niemal z rozpaczą Hermiona, zastanawiając się, co ona komu zrobiła, że Merlin tak ją karze. Jakby naprawdę nie wystarczyło, że przebywa z tymi ludźmi w jednym pomieszczeniu.
— Owszem i to nie podlega dyskusji.
Tom spojrzał na córkę surowym wzrokiem, jasno dając jej do zrozumienia, że wszelkie próby wymigania się, są bezcelowe, a wręcz niewskazane.
— Już idę. Przepraszam na chwilę.
Drugie zdanie panna Riddle skierowała do Dracona, który pokiwał ze zrozumieniem głową. Hermiona podniosła się ze swojego miejsca i poprawiwszy sukienkę, wraz z rodzicami ruszyli w stronę gości.
Draco nie potrafił się powstrzymać przed nieustannym wodzeniem za nią wzrokiem. I nie wynikało to wyłącznie z jej krwistoczerwonej kreacji, wyróżniającej się spośród tych wszystkich ciemnych szat. Przyciągała go niczym magnes i to z dnia na dzień coraz bardziej.
— Może ci serwetkę podać, bo jak tak dalej pójdzie, zaraz obślinisz sobie koszulę.
Nie wiadomo kiedy, obok zamyślonego Dracona pojawili się jego przyjaciele. Obaj byli ubrani niemal identycznie jak blondyn, z tą różnicą, że muchę zamienili na czarne krawaty.
— Pilnuj swojego nosa, Zabini, chyba że chcesz oberwać.
Powiedział spokojnie Draco, niechętnie przenosząc wzrok z Hermiony na kolegów. Z wiadomych przyczyn patrzenie na nich wydawało mu się o wiele mniej przyjemne.
— Strasznie drażliwy się zrobiłeś, blondasku.
Zaśmiał się Teodor, siadając na krześle, które do niedawna zajmowała Hermiona, gdyż na tym po lewej zdążył już usiąść Blaise.
— Nawet nie wiecie, jak cudownie było nie oglądać waszych gęb przez te kilka dni.
— I tak wiemy, że tęskniłeś, eleganciku.
Mówiąc to, Blaise chwycił za brzeg muchy Dracona, za co oberwał od niego po łapach.
— Nie tykaj, pajacu. Nawet nie wiesz, jak to cholerstwo ciężko się wiąże.
— Jak się chciałeś odstawić dla Hermiony, to tak bywa.
Teodor wyszczerzył się do Malfoya, ignorując fakt, że ten sztyletuje go wzrokiem. Kiedy Draco już zamierzał „odpowiednio” mu odpowiedzieć, coś zupełnie innego przykuło jego uwagę.
— Co ta łajza tu robi?
Obaj Ślizgoni spojrzeli w tę samą stronę, co ich kolega i od razu zrozumieli, o co ten pyta. Mniej więcej w połowie sali wraz ze swym ojcem stał Adrian Pucey. Było to o tyle dziwne, że żaden z nich nie został zaproszony na bal w sierpniu. Wynikało to z tego, iż stary Pucey w szeregach śmierciożerców nie należał do elity, podobnie jak ojcowie Dafne, Pansy, czy Tracey. Co więc robił tu teraz?
— Jego stary ostatnio się wykazał. Nie wiem, o co dokładnie chodziło. Słyszałem tylko, jak starsi mówili, że ta hiena zrobi wszystko, żeby być blisko Voldemorta.
Wyjaśniła Teodor, który podobnie jak kolega niekoniecznie cieszył się na widok Puceyów.
— Jeszcze tych patałachów tu brakowało.
— Już współczuję Hermionie.
Stwierdził znienacka Blaise, lecz nim jego przyjaciele zdążyli zapytać, o co chodzi, przekonali się na własne oczy. Hermiona wraz z rodzicami właśnie zmierzali w kierunku Puceyów, najwidoczniej zamierzając do nich podejść.
„Żeby tylko nie zjarała ich żywcem”, pomyślał Draco, zdając sobie sprawę ze skłonności Riddle do wybuchów – dosłownie. Każdy o nazwisku Pucey nawet stoika doprowadziłby do szału, a jak wiadomo, Hermiona w żadnym wypadku nie należała do osób spokojnych.
— Witam, mój panie.
Powiedział Mark Pucey, kłaniając się Lordowi tak nisko, jak tylko potrafił. Nie należał on do najszczuplejszych mężczyzn, a wręcz zaliczał się do tych dość puszystych. Prawdę powiedziawszy, pod żadnym względem nie przypominał on przeciętnego przedstawiciela arystokracji; mało atrakcyjny wąs, pogłębiająca się łysina i nieco świński wyraz twarzy.
— Witaj, Mark. Nie miałeś chyba jeszcze okazji osobiście poznać mej żony Julianny i córki Hermiony.
— To dla mnie zaszczyt.
Mężczyzna ujął wyciągniętą dłoń pani Riddle, składając na niej – w jego mniemaniu – elegancki pocałunek.  Julianne w odpowiedzi zdobyła się jedynie na wymuszony uśmiech. Już na zebraniu ten człowiek nie przypadł jej do gustu i nic nie zwiastowało, aby miło ulec to zmianie.  
— Witam, panienko.
Tym razem Mark zwrócił się do Hermiony, zamierzając uczynić ten sam gest, co w przypadku jej matki. Zdążył jednak tylko wciągnąć dłoń, gdy Hermiona splotła swoje za plecami. Może i było to niegrzeczne, lecz na samą myśl, że ten człowiek miałby jej dotknąć, czuła dreszcze.
— Dobry wieczór.
Odpowiedziała jedynie dość chłodno, nawet się przy tym nie uśmiechając, co sprawiło, że arystokrata natychmiast cofnął rękę, odruchowo się prostując.
— Mój syn się nie mylił, panienka równie piękna, co wyniosła. Młody Malfoy to szczęściarz.
W pierwszej chwili Hermiona zamierzała rzucić jakąś kąśliwą uwagę odnośnie do tego, że Adrian w ogóle śmiał cokolwiek o niej mówić. Jednak po usłyszeniu ostatniego zdania, słowa uwięzły jej w gardle, a oczy niemal wyszły z orbit.
— Słucham?
— Cóż, to bez wątpienia równie urodziwy młodzieniec, ale ja bym radził panience uważać. Nie, żebym interesował się tego typu plotkami, ale chodzą słuchy, że młody Malfoy bardzo lubi różnorodne damskie towarzystwo, jeśli panienka wie, co mam na myśli.
Mark uśmiechnął się jakby łobuzersko, co wyglądało raczej jak grymas. W Hermionie za to aż się zagotowało. Co ten staruch sobie wyobrażał? Jakim prawem wyjeżdżał z czymś takim i to jeszcze przy jej rodzicach? Sama nie wiedziała, co bardziej ją zirytowało; zarzucenie jej naiwności, czy Malfoyowi, lekkich obyczajów, że już nie wspomni o ich domniemanym związku. Nie twierdziła, że jest święty, ale jakim prawem osądzał go ten ciekawski gbur? Podświadomie wiedziała, skąd Mark czerpał te jakże wiarygodne informacje. Poza tym półuśmiech stojącego naprzeciwko niej Adriana mówił sam za siebie. Nie zamierzała puścić im tego płazem. Ignorując przechodzące po jej ciele prądy, zwróciła się do Puceya Seniora.
— Absolutnie nie jest pańską sprawą, co i z kim robię, już nie mówiąc o tym, że jest pan w błędzie. Nie życzę sobie obmawiania moich znajomych, tym bardziej że nie ma pan ku temu żadnych podstaw. Paplanin pańskiego syna ma tyle z prawdy, co gnom z elfa. Poza tym to właśnie Adriana radziłabym lepiej pilnować. Pana syn ma bardzo chętne ręce, co jak widać z wrodzonym prostactwem, stanowi kiepskie połączenie. Dlatego też nie zamierzam marnować w towarzystwie panów ani sekundy dłużej. Żegnam.
Z każdym kolejnym słowem Hermiony twarze obu panów robiły się coraz bardziej czerwone. Osiągnęły apogeum, gdy ta odwróciła się i z dumnie uniesioną głową ruszyła w tylko sobie znanym kierunku. Czegoś takiego żaden z nich się nie spodziewał, a szczególnie Mark. Słyszał pogłoski o trudnym charakterze panny Riddle i jej specyficznym stylu bycia, ale nie sądził, że przejawia się to w taki sposób. Co gorsza, swoim zachowaniem mógł sobie narobić poważnych problemów. Złowrogi wyraz twarzy Lorda oraz jawna dezaprobata jego żony nie wróżyły niczego dobrego.
— Wybacz mi mój nietakt, panie. To, co powiedziałem, było wysoce niestosowne.
Zaczął się nerwowo tłumaczyć Mark, chcąc spróbować uratować sytuację. Nic jednak nie wskazywało, aby jego słowa przyniosły jakikolwiek efekt.
— Radziłby ci się zastanowić, Pucey, co i przede wszystkim do kogo mówisz.
Głos Toma stał się ostrzejszy niż zwykle, przez co Mark jeszcze bardziej skulił się w sobie. Lord nie zwykł ignorować tego typu sytuacji. Temu prostakowi brakowało jednej rzeczy, którą powinien posiadać każdy śmierciożerca – szacunku. To on umożliwiał trzymanie wszystkich w ryzach, nawet jeśli wiązało się to ze stosowaniem radykalnych środków w przypadku niesubordynacji. Pucey z pewnością je pozna. Nie dziś, ale wkrótce zrozumie, dlaczego jemu i jego rodzinie należy okazywać bezwzględny szacunek. Co prawda Hermiona dość dobitnie przekazała mu, że w pewne sprawy nie powinien wtykać nosa, ale i tak musiał się tym zająć osobiście.
— Lepiej dla ciebie, żeby takie sytuacje nie miały więcej miejsca. Wyższa ranga nie czyni cię nietykalnym.
— Wybacz, panie.
Powiedział jeszcze podłamany Mark, lecz Tom już go nie słuchał. Wraz z Julianne ruszyli na drugi koniec sali, byleby nie przebywać dłużej w towarzystwie arystokraty.
— Co za niewychowany prostak.
Stwierdziła wysoce oburzona zaistniałą sytuacją pani Riddle. Na wiele rzeczy potrafiła przymknąć oko, ale nie, gdy w grę wchodziło jej dziecko.
— Tyrada naszej córki powinna mu to uświadomić, choć wątpię, żeby do tak ograniczonego człowieka cokolwiek dotarło. Co mnie podkusiło, żeby go awansować?
— Od tego czasu zaczął się jeszcze bardziej panoszyć. Mówiłam ci, że zasługi to nie wszystko.
— Sprawdźmy lepiej, gdzie jest nasza córka.
Powiedział Tom, chcąc odwrócić uwagę żony od tematu Puceya. Nienawidził, gdy ktoś go pouczał, a tym bardziej wytykał błędy, nawet jeśli robiła to Julianne.
— Poradzi sobie, a my chodźmy się czegoś napić.
Pani Riddle poprowadziła męża w stronę stołów z alkoholami, ponieważ widziała, że ktoś już zajął się ich córką, o czym Tom niekoniecznie powinien wiedzieć. Chwilę temu zauważyła, jak pewien blondyn zmierza w stronę wyjścia na taras, gdzie dziwnym trafem niedawno zniknęła Hermiona.
Julianne się nie myliła. Draco przez całą rozmowę Riddle’ów z Puceyami obserwował Hermionę. Gdy tylko zobaczył, że zaczyna coś mówić, już wiedział, że jest wkurzona, mimo iż nie słyszał jej wypowiedzi. Poznał ją na tyle, aby nawet po postawie rozpoznać, w jakim jest humorze. Co do jednego był przekonany, wkurzyła się i to nie na żarty. Nie, żeby go to dziwiło w momencie, gdy została zmuszona do obcowania z kimkolwiek o nazwisku Pucey. Adrian z dnia na dzień drażnił go coraz bardziej, a wiedział, że i Riddle go nie znosi. Właściwie zastanawiał się, czemu jeszcze nie dał mu w mordę. Tym jednak postanowił zająć się później. Gdy tylko zobaczył, że Riddle chce się ulotnić, od razu wstał ze swojego miejsca i ignorując zdziwione spojrzenia kumpli, ruszył za nią. Domyślał się, gdzie zamierza pójść i się nie pomylił. Będąc w połowie Sali, dostrzegł, jak Hermiona znika za drzwiami prowadzącymi na taras. „I ona jest niby taka mądra i rozsądna…”, pomyślał Draco, nie uważając, aby eskapady na zewnątrz w samej sukience przy temperaturze poniżej minus pięciu stopni stanowiły przejaw rozsądku. „Co ja z nią mam?”. Dotarłszy do wyjścia, zatrzymał się przy nim na chwilę, aby ściągnąć marynarkę. Wyciągnął z niej tylko granatowe pudełeczko i umieściwszy je w kieszeni spodni, wyszedł na zewnątrz. Od razu uderzyła w niego fala zimna, wywołując silny dreszcz. Starając się jednak nie myśleć o chłodzie, ruszył ku stojącej przy murku Hermionie. Była do tego stopnia zapatrzona w horyzont, że nawet nie zauważyła jego przybycia, co u niej stanowiło rzadkość. Draco zamierzał to wykorzystać. Podszedł do niej najciszej, jak potrafił, a będąc wystarczająco blisko, zarzucił jej na ramiona swoją marynarkę. Przestraszona Hermiona nie do końca wiedząc, co się dzieje, błyskawicznie odwróciła się w stronę uśmiechniętego chłopaka.
— Przestraszyłeś mnie.
Powiedziała pełnym wyrzutu głosem panna Riddle, choć już nieco rozluźniona. Nie zdawała sobie sprawy, że odpłynęła do tego stopnia, aby stracić kontakt z rzeczywistością.
— Nie marudź, tylko zakładaj marynarkę.
— Dzięki.
Tym razem postanowiła się nie sprzeczać. Wsunęła ręce w rękawy ciepłej marynarki, która oczywiście była na nią o wiele za duża. Lepsze jednak to niż nic. Stała tu zaledwie chwilę, a mróz i tak dał jej już się we znaki. Właściwie zamierzała zaraz wracać, ale Malfoy jak zwykle okazał się niezawodny.
— Co ty tu w sumie robisz?
Zapytał w końcu Draco, na co Hermiona westchnęła ciężko. Ponownie zwróciła się w stronę murku, pochylając się nad nim, aby móc oprzeć o niego łokcie.
— Musiałam ochłonąć po starciu z duetem Pucey Senior i Junior. Jeśli zastanawiasz się, czemu Adrian to taki prostak, to wiedz, że to dziedziczne.
— Bywali u mnie obaj, więc wiem, o czym mówisz.
Draco podszedł bliżej dziewczyny, obserwując, jak ta odpala na wskazującym palcu mały płomyk, po czym roztapia nim znajdujący się na murku śnieg. Patrzył na to niczym urzeczony. Widywał już, jak używa swoich mocy, lecz za każdym razem fascynowało go to tak samo. Dar, jaki posiadała Riddle to naprawdę niezwykła rzecz. Poczucie władzy nad tak potężnym żywiołem musi być czymś niesamowitym.  
— Znowu się zawieszasz.
Powiedziała nagle Hermiona, widząc, że Draco przygląda się jej nieobecnym wzrokiem. Za każdym razem, gdy tak robił, zastanawiała się, o czym w danej chwili myśli. Wątpiła jednak, aby chciał się z nią tym podzielić, nawet gdyby zapytała.
— Myślenie, Riddle, mówi ci to coś?
— Na pewno więcej niż tobie.
— Widzę, że nawet w święta nie robisz się milutka.
Hermiona zwróciła się w stronę chłopaka, patrząc na niego z jawnym politowaniem.
— Wasze święta to jakaś patologia. Większość przyszła tu tylko w interesach i żeby się pokazać. Gdyby nie dekoracje można by to uznać za kolejny cholerny bankiet wyższych sfer!
Nawet nie zauważyła, kiedy podniosła głos, wyrzucając z siebie to, co gryzło ją od początku tego wieczoru. Mogli sobie ubierać choinkę, dekorować salę i robić mnóstwo innych rzeczy, lecz prawda jest taka, że wszystko sprowadza się do ludzi. To oni zatruli ten dzień swoją pychą, wyniosłością i dwulicowością. Wystarczyło jej uczestnictwo w kilku dyskusjach, aby zrozumieć, po co większość tu przyszła. Ciągłe podlizywanie się Tomowi, chwalenie wyglądu jej i Julianny, a nawet przedstawianie koncepcji dotyczących działań śmierciożerców. Czy to naprawdę musiało tak wyglądać? Marzyła o prawdziwych świętach, a tu nawet nikt poza Julianne nie złożył sobie życzeń.
Draco przyglądał się bacznie Hermionie, która ponownie stanęła do niego bokiem, patrząc na pogrążony w mroku ogród. Widział, jak bardzo frustrujące jest dla niej to, co dzieje się w środku. Na nim nie robiło to najmniejszego wrażenia. W takim świecie się wychował. Riddle nie pozostawało nic innego, jak przywyknąć do takiego stanu rzeczy. Nie mniej jednak liczył, że uda mu się choć trochę umilić jej ten dzień.
— Może jednak nie do końca.
— Malfoy, błagam cię. Czy ty nie…
Hermiona zaczęła mówić, odwracając się w stronę Dracona, lecz gdy tylko go ujrzała, umilkła. Wyglądał zupełnie jak wcześniej, tyle że w wyciągniętej dłoni trzymał granatowe pudełko, obwiązane srebrną wstążką.
— Czy to…?
— Owszem, wesołych świąt, mała.
Powiedział w końcu Draco, z rosnącym zadowoleniem przyglądając się zdziwionej, ale i nieco podekscytowanej Hermionie. Dzięki Salazarowi, że jednak zdecydował się na kupno tego drobiazgu. Początkowo zamierzał wysłać go sową, później wręczyć podczas niespodziewanej wizyty w Riddle Manor. Gdy dowiedział się jednak, że właśnie tu spędzi wigilijny wieczór, postanowił się wstrzymać. Zdecydowanie postąpił słusznie. Na taką reakcję Riddle warto było poczekać.
— Otwórz.
Ponaglił dziewczynę, gdy ta tylko wpatrywała się w trzymane przez niego pudełko. Hermiona w końcu odebrała podarunek, uprzednio podciągając rękaw, aby odsłonić dłoń. Nie spodziewała się, że Malfoy pomyśli o prezencie dla niej. „Jasne i dlatego też mu go kupiłaś?”, zadrwiła jej podświadomość, po której stronie niestety znajdowała się racja. Wolała się zabezpieczyć, niż potem kombinować w takiej sytuacji jak teraz.
— Poczekaj chwilę. Błyskotko!
Zawołała Hermiona, wstrzymując się z odpakowaniem prezentu. Skrzatka pojawiła się na tarasie niemal natychmiast.
— Tak, panienko?
— Przynieś, proszę z mojego pokoju takie czarne pudełeczko. Powinno leżeć na stoliku.
— Już się robi, panienko.
Skrzatka natychmiast deportowała się do pokoju swojej pani. Tak jak ta mówiła, pudełeczko znajdowało się na stoliku przy kominku. Zabrawszy je, Błyskotka bezzwłocznie wróciła na taras.
— Proszę, panienko.
— Dziękuję.
Powiedziała Hermiona, odbierając pudełeczko od skrzatki. Gdy tylko ta zniknęła, wręczyła podarunek Draconowi, uśmiechając się przy tym nieśmiało.
— Wesołych świąt.
— Widzę, że jak zwykle przygotowana.
Stwierdził nieco złośliwie Draco, choć w istocie zrobiło mu się bardzo miło. Wychodzi na to, że nie tylko on o niej myśli, a to utwierdzało go w przekonaniu, że może mieć nadzieję na więcej.
— Nie chrzań, tylko otwieraj.
Draco zaśmiał się pod nosem, lecz wykonał polecenie dziewczyny. Wzniósł wieczko, a jego oczom ukazał się zegarek. Nie wyróżniła się niczym szczególnym, ale mimo tego wyglądał imponująco. Bransoleta wykonana z białego złota oraz czarna tarcza ze srebrnymi wskazówkami. Do tej pory raczej nie nosił zegarków, ale prezent od Riddle to zupełnie inna sprawa.
— Całkiem niezłe cacko.
Powiedział po chwili Draco, wyjmując zegarek z pudełka, aby zapiąć go na lewym nadgarstku. Tak jak się spodziewał, leżał idealnie i prezentował się naprawdę dobrze.
Hermionie ulżyło. Ten zegarek kupił dla niej jeden ze sługusów ojca, na polecenie Julianne, której dokładnie opisała, czego potrzebuje. Pani Riddle na szczęście nie pytała, dla kogo on jest. Wynikało to głównie z tego, iż doskonale wiedziała, komu Hermiona chce go podarować, o czym nie raczyła poinformować córki.
— Twoja kolej, mała.
Przypomniał Draco, chcą się jak najszybciej dowiedzieć, czy trafił z prezentem. Prawdę powiedziawszy, trochę się denerwował. Ten drobiazg był czymś o wiele więcej niż świątecznym podarunkiem. Liczył jednak, że Riddle przekona się o tym dopiero w swoim czasie.
Hermiona skinęła głową, po czym zabrała się za odwiązywanie wstążeczki. Uporawszy się z nią, czując rosnące podekscytowanie, uchyliła wieko.
— Och…
Wyrwało jej się, gdy na czarnej poduszeczce ujrzała bransoletkę również wykonaną z białego złota. Dość gruby łańcuszek, pleciony w ciekawy sposób z dwóch cieńszych, sprawiał wrażenie masywnego, a przy tym pięknego. To jednak okrągła przywieszka z wygrawerowanym czarnym symbolem czterech żywiołów skradła serce Hermiony.
— Jest niesamowita.
Powiedziała cicho, wyciągając bransoletkę. Dopiero gdy to zrobiła, zdała sobie sprawę, że na drugiej stronie przywieszki również jest coś wygrawerowane.
— Co oznacza to słowo?
Draco na pytanie panny Riddle uśmiechnął się triumfalnie, gratulując sobie geniuszu. Riddle nie znała francuskiego, co działało na jego korzyść.
— Dowiesz się w swoim czasie, a teraz daj, założę ci ją.
Nim Hermiona zdążyła zareagować, Draco wziął od niej bransoletkę. Zabrał również pudełko, które odłożył na murek, po czym sięgnął po prawą dłoń dziewczyny. Nie cofnęła jej. Nie czuła takiej potrzeby. W tym jedynym przypadku jej rozsądek miał jakiekolwiek prawo głosu. Malfoy nieświadomie stawił opór bestii, która w niej żyła. Jak na razie szło mu to lepiej niż komukolwiek do tej pory.
— Gotowe.
Oznajmił po chwili Draco, niechętnie puszczając dłoń Hermiony. Śmiało mógł przyznać, że bransoletka idealnie do niej pasowała. Prosta, skromna, a jednak kryjąca w sobie coś niezwykłego.
— Dziękuję ci, za bransoletkę i cały ten dzień. Nawet nie wiesz, ile to wszystko dla mnie znaczy.
Nieco zmieszana Hermiona założyła za ucho luźne pasmo włosów, w końcu podnosząc wzrok na Dracona. Patrzył na nią, jakby widział coś wyjątkowego tak, jak nie robił tego nikt dotąd. To był impuls. Nim zdążyła się zastanowić, co zamierza, zrobiła krok do przodu i stanąwszy na palcach, musnęła ustami policzek blondyna.
Draco nawet nie starał się ukryć swojego szoku. Pocałowała go, z własnej, nieprzymuszonej woli pocałowała go w policzek. Być może to nic wielkiego, ale nie w tym przypadku. Nie, gdy w grę wchodziła zamknięta Riddle, której jak do tej pory nikt nie potrafił rozgryźć.
Chciał coś powiedzieć, zrobić, jednak nie zdążył. Nim otrząsnął się z szoku, Hermiona zniknęła za drzwiami prowadzącymi do sali. Draco po chwili zastanowienia, zamiast podążyć za nią, odwrócił się w stronę murku, opierając o niego dłonie. Uniósł nieco twarz, zwracając ją ku rozgwieżdżonemu niebu, a na jego ustach pojawił się mimowolny uśmiech. W końcu coś się zmieniło. Nastąpił drobny przełom, którego potrzebował, aby uruchomić całą machinę. Ktoś mógłby powiedzieć, że za dużo sobie wyobraża. Jeden pocałunek w policzek? Co to niby ma znaczyć? Może i patrząc na innych nic, ale tu w grę wchodziła Riddle. Zadał sobie tyle trudu, aby ją poznać, że teraz wiedział, iż nie tylko ona stała mu się bliska.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

Albus Dumbledore siedział za biurkiem w swoim starym gabinecie, znajdującym się w rodzinnym domu. Bezmyślnie obracał w dłoniach swoją różdżkę, wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt. Nie zaglądał tu od wielu lat, ale dziś coś go tknęło. Potrzebował spokoju, aby przemyśleć kilka spraw i właśnie swój stary gabinet uznał za odpowiednie do tego miejsce.
Od jakiegoś czasu odnosił wrażenie, że wszystko wymyka mu się spod kontroli, głównie z powodu krnąbrnej panny Riddle. Nie rozmawiał z nią od tego feralnego spotkania, lecz nie musiał, aby wiedzieć, że jest ona problemem. Dawno porzucił plany przeciągnięcia jej na swoją stronę, czy też uzyskania od niej jakichkolwiek informacji o Tomie. Severus się nie mylił, dziewczyna za bardzo przywiązała się do Julianne, aby zdradzić nawet Voldemorta. Pozostawało mu wykorzystanie jej w inny sposób i już chyba nawet wiedział jaki. Najpierw jednak zamierzał odpowiednio przygotować młodą Riddle. Dysponował na tyle dużą wiedzą o niej, aby zmienić jej życie w koszmar. Bycie dyrektorem Hogwartu znacznie mu ułatwi to zadanie. Hermiona Riddle pożałuje, że poznała prawdę. Powoli, lecz sukcesywnie ją wyniszczy, pozostawiając wrak człowieka. To będzie kolejny cios dla Toma przed ostatecznym wyrównaniem rachunków.
Będzie jednak musiał być bardzo ostrożny. Wzbudzanie jakichkolwiek podejrzeń nie wchodziło w grę. Już i tak wystarczająco bękartów sługusów Toma wiedziało zbyt wiele. Jednak on również posiadał swoich zwolenników w wieku szkolnym, a przede wszystkim Wybrańca. Ten dzieciak pomógł mu w utrzymaniu wysokiej pozycji społecznej bardziej, niż początkowo przypuszczał. Legenda o Chłopcu–Który–Przeżył obiegła cały magiczny świat, czyniąc z Toma potwora, a z niego bohatera. Prawdę znali nieliczni i tak już miało pozostać. Tom zginie, nie udowodniwszy mu żadnej winy, a wszystko dzięki jego córeczce, którą sam wepchnął mu w łapy, podpisując wyrok zarówno na siebie, jak i na nią.



Witajcie.

Jestem! Merlinie, jak ja strasznie za wami tęskniłam. Normalnie myślałam, że ta męka nigdy się nie skończy. Jedyne o czym marzyłam, to rzucić to wszystko i zatracić się w świecie Dramione. Ale po katorgach, potocznie zwanych maturą, wracam do Was pełna sił, weny i co najważniejsze mająca czas.
Wszystkim Wam dziękuję za każdy komentarz pod poprzednim postem, wsparcie, zrozumienie i w ogóle wszystko. Wiele to dla mnie znaczyło. Jesteście niesamowici!
Ale może przejdę do rozdziału. Nie ukrywam, że mnie bardzo się podoba. Wszystko wyszło tak jak chciała i mam nadzieję, że i Wam wynagrodzi on tak długi okres oczekiwania. Teraz wracamy do publikowania raz na tydzień, w weekend, co myślę, że cieszy Was równie mocno, co mnie. Liczę na okazanie entuzjazmu w licznych komentarzach, zawierających oczywiście przede wszystkim wasze opinie na temat rozdziału.


Lafann


Ps: W razie wszelkich spekulacji na temat napisu na bransoletce Hermiony od razu mówię, że nie jest to kocham cię, ani inny synonim tego słowa.

96 komentarzy:

  1. AAAA NIE WIERZĘ!!!! <333333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co tu dużo mówić... Najlepiej <3 tęskniłam xd

      Usuń
  2. Jejuuuuu napisałabym coś mądrego, ale nie jestem w stanie. Wiadomo, że to nie może być kocham cię, to jeszcze za szybko. Ale mam już pewne podejrzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest świetny! Opłacało się czekać <3

    www.wiezykrwi-graohogwart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że wróciłaś i mam nadzieję, że wiecej nie będzie takich długich przerw. Ale skoro już nie publikowałaś, to chyba ci dobrze poszły matury, prawda?
    To mój pierwszy komentarz u ciebie, jednak obiecuję, że od teraz już każdy rozdział będę komentować. Robię to dopiero teraz bo sama założyłam bloga (na którego tak przy okazji serdecznie zapraszam; hermiona-granger-lamour-est-difficile.blogspot.com) i wiem ile radości sprawia każdy komentarz.
    Rozdział świetnie napisany, tak jak każdy inny. Nic więcej nie potrafię napisać. Masz naprawdę wielki talent.
    To świetny pomysł na bloga. I do tego (jak i do LaFinDeLaVie) po skończeniu będę wracać. A do byle czego nie wracam.
    Naprawdę gratuluję pomysłu, talentu i umiejętności.
    Pozdrawiam i życzę weny i czasu.
    Do następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ustnych jestem zadowolona, a co do pisemych to przekonam się pod koniec czerwca :)

      Usuń
  5. Umarłam.
    Cudowne.
    Wszystko.
    Bardzo.
    A co do napisu przyszedł mi do głowy ,,LaFinDeLaVie'' pasuje idealnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział perełka jak zwykle! Podoba mi się ta dojrzałość opowiadania - to jak sytuacja Draco i Hermiony rozwija się powoli, jak przystało na wysokiej klasy pisarkę, nie jest ono płytkie, jak w wielu opowiadaniach, że od razu wyskakują sobie w ramiona z okrzykiem "Kocham Cię!" I inne takie serduszka, myślę że większość czytelników też tak uważa, że mamy tu do czynienia z drugą Rowling! Pozdrawiam stęskniona, ale zawsze Wierna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam ją za drugą Rowling!

      Kurwa(przepraszsm za wyrażenie) to jest genialne!! Kobieto!!
      1. Relacja Draco i Hermiony. Podoba mi sie ze wszystko dzieje sie powoli. Jest to takie prawdziwe, naturalne, trzyma czytelnika w napieciu. Inne blogi to istna sieczka kiedy wszystko jest takie banalne, kiczowate
      2. Oryginalnosc pomyslu. Na poczatku nie spodobal mi sie fakt ze Voldi to ojciec Hermiony ale tak zajebiscie to przedstawilas a jezyk tego opowiadania jest cudowny ze jak widac wciagnelam sie w bloga. Widac ze masz ogromny zasob slownictwa. Ta koncepcja jest nawet ok. Nie ma przesady ani kiczu dzieki twojej kreatywnosci i inteligencji
      3. Powolna akcja dziala tutaj na korzysc. Trzyma na bank w napieciu ale tez daje poczuc sie jakby to bylo naprawde. Normalnie wciaga mnie do tej historii jak Harrego do dziennika Riddle'a.
      4. Fajnie ze jest tu przedstawiona normalnosc bez jakiejs skrajnosci(np spiski i dziwne zachowanie zazdrosnych dam co by bylo dziwne gdyby od poczatku knuly jakies intrygi typu 'naslij kogos aby zniszczyl im relacje')
      5. Albus Dumbledore. Kobieto, masz dar do odwracania rol i przedstawiania ich w korzystym swietle bez cienia kiczu czy przesadyzmu. Ciekawa jest ta koncepcja tego zlego starca... Ktory tak dobrze jest odbierany a tkwi w nim potwor.
      6. Rodzice Riddle. Kobieto!!! Tak przedstawic postaci, przyjrzec sie im z bliska i ich notywow to wow, niesamowite.

      Dla mnie jestes nasza polska Rowling. Niesamowity jezyk i styl. 😏👌

      Usuń
  7. Jest ci nudno? Nie martw się,
    weś Demony czytaj je,
    zatrać się, zachęcam cię.
    I spraw sobie lekture,
    przecudownej La vin de la fie.
    Która nawet z braku czasu, doda rozdział...
    I odpowie na pytania, które licznie zadajemy, gdyż się rozstać nie możemy.
    Bo autorka ta kochana,
    Wyczruje rozdział dla NAS
    by nam dalej opowiedzieć
    Co z Dramione dalej będzie.
    Czy Hermiona znajdzie księgę?
    i czy ojciec tej Gryfonki,
    oj przepraszam już ślizgonki będzie w końcu uwielbiany i z wyglądu podziwiany. Opentani Demonami czy poradzą sobie z wami?
    Och nie wierze juz zerowa, a ja nie śpię o la Boga. To jest właśnie urok taki że jak czytasz to już czytasz i nic na to nie poradzisz. :) Pozdrawiam Serdecznie
    Angelika. Emma. F.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając twój komentarz uśmiechałam się jak głupia. Wierszyk jest mega i sprawiłaś mi nim ogromną frajdę, za co dziękuję <3

      Usuń

    2. Uff. Spodobał się, to super, już myślałam, że mój talent oparł się na fortepianie, patrzcie patrzcie byłam w błędzie zaraz pisać trzeba będzie. Och spisuje, dzięki wielkie, lecz nie jesteś w wielkim błędzie kiedy myślisz "och to dla mnie" tak dla ciebie jest specjalnie. Twój blog każdy obserwuje lecz nie wszystkich motywuje do pisania wierszy w nocy lecz masz przykład mnie uroczy. :)

      Usuń
  8. Świetny rozdział. Zołza jesteś, że nie napisałaś co to za słowo! Nie znam francuskiego, ale myślę, że wujek Google by mi pomógł!!!!!!
    Bardzo się cieszę, że już wróciłaś do nas. Mam nadzieję, że matura poszła po Twojej myśli.
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie!!! Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo tęskniłam za tobą i za opowiadaniem :) co do rozdziału - CUDO!!! Draco jest taki wspaniały, Hermiona coraz to śmielsza do niego, wszystko jest tak jak być powinno :D mam nadzieję, że jesteś
    (i będziesz) zadowolona z wyników matur i dostaniesz się na wymarzone studia ;) do następnego piątku :D
    Twoja wieeeeeelka fanka

    Olix

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział fantastyczny

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zawsze rozdział genialny ;) nie wiem co jeszcze napisać, bo bym musiała wspomnieć o każdej scenie, że była idealna ;)
    pozdrawiam i weny życzę ;)
    PS. Mamnadzieję, że matury poszły Ci dobrze

    OdpowiedzUsuń
  12. Nareszcie! *.*
    Nawet nie wiesz, jak się szczerzyłam, czytając ten rozdział. Naprawdę, warto było na niego czekać - po prostu cudo. :)
    Cieszę się, że Hermiona w dalszym ciągu zwalcza swoje demony, że Malfoy jej w tym pomaga. Pomysł z prezentami taki słodki. ^^ Ciekawe, co takiego wygrawerowane jest na bransoletce, no i co planuje Albus. Ach, i ten pocałunek!
    Jak dobrze, że już jesteś i nigdzie się nie wybierasz :D
    Jak tam matury? ;))

    Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział - uczniowie wracają już do Hogwartu? :3

    Życzę weny i pozdrawiam,
    Naomi S.

    http://dramione-krok-po-kroku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ustnych jestem dość zadowolona, a jeśli chodzi o pisemne muszę czekać na wyniki, bo jak na razie nie mam pojęcia, co ja tam powypisywałam :D

      Usuń
  13. Awawaw :3
    Draco....kocham Cię ... Hermiona...normalnie aż mi serce podskoczyło <3~<3
    Czemu nie może być kocham Cię? :'(
    Byłoby tak słodko...ale rozumiem..zobaczymy co tam będzie pisało.

    To takie słodkie :3 :3 =^·^= ^·^
    Jejku nie wiem co napisać.
    Warto było czekać <3
    Rozdział jest po prostu...SŁODKI, CUDOWNY, PIĘKNY, WSPANIAŁY, ŚLICZNY, BOSKI.....!
    Tak jak zawsze oczywiście ;)
    Najbardziej podobała mi się ta scenka z tak zwanymi "prostakami" ( ale im Miona dopiekła, dobrze im tak Co to za czelność?! Tak powiedzieć o Draco? DRACO? I jeszcze wtrącać się w jej sprawy?) No i scenka na tarasie. Już sobie wyobrażam ten uśmiech blondaska XD
    Ciekawe jak Hermi będzie musiała cierpieć w nocy przez ten całusek :/
    Dobra nie wiem co jeszcze napisać, nie mogę się skupić, ten rozdział był po prostu bombowy! ;)
    Z góry przepraszam za orto i wszystkie inne błędy :)
    Pozdrawiam.
    Czasu i weny życzę.
    ~Kaśka Zwana Gryzoniem

    OdpowiedzUsuń
  14. Bałam się że nie wrócisz. Rozdział cudowny! A co do słowa na odwrocie coś typu "otwórz się " a może to jakieś magiczne słowo które ma przywołać Draco. Czekam na kolejne rozdziały! ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Czy Ty wiesz, co ze mną zrobiłaś? Wiesz?! Zamiast się uczyć do cholernej matury (tak, przede mną jeszcze dwa egzaminy!), ja czytałam Twoje opowiadanie od nowa, żeby przypomnieć sobie, o co chodzi! No ale to tylko dowodzi geniuszu tego opowiadania :)
    Czekałam, zaglądałam średnio trzy razy w tygodniu, i stwierdzam, że opłacało się.
    Rozdział jest super. No i świetnie, że Hermiona w końcu się zaczyna otwierać. I to że kupiła Draco prezent... to było słodkie :)
    Świetnie dopiekła Puceyom, scena niby poważna, a ja śmiałam się jak głupi do sera. :D
    A Dumbledore... Boże (albo może lepiej Merlinie, bardziej magicznie) - jak ja go nienawidzę... W Twoim opowiadaniu oczywiście, niech go szlag trafi, a Harry niech przejrzy na oczy... Proszę, ładnie proszę
    No i czekam na więcej.
    Najchętniej, teraz, już, w tej chwili.
    Pozdrawiam,
    Lena :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciesze się, że wróciłaś <3
    Co do spekulacji na temat napisu na bransoletce, to na pewno i tak się pojawią, więc spodziewaj się wielu pytań.
    W końcu nastąpił jakiś przełom między Draco i Hermioną, który sprawił, że siedzę przed laptopem z wielkim uśmiechem na twarzy, a mama z babcią patrzą na mnie jak na kogoś chorego.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam,
    An.

    OdpowiedzUsuń
  17. Aaaaaaaaaa jesteś niesamowita <3 Rozdział zapierający dech w piersiach, przeczytany jednym tchem <3 <3 Najwspanialszy moment, gdy wręczali sobie prezenty, no i ten pocałunek w policzek !!!! Rozpływam się ;D Mam nadzieję, że matury poszły po twojej myśli :) Życzę weny i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny !!!
    Ja też tęskniłam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham CIĘ dziękuję dziękuję i jeszcze raz dziękuję rozdział jest wspaniały ba to mało powiedziane nie wiem jak to opisać po prostu boski; D
    Natasza

    OdpowiedzUsuń
  20. Super. Podobał mi się fragment z Dumbledorem. Był w pewny sposób nie przewidywalny co bardzo mi się podobało.
    Weny życzę i czekam na kolejny rozdział
    ~Gal Anonim

    OdpowiedzUsuń
  21. Aaa... nareszcie jest. Po prostu Cię kocham za to. Nawet nie wiem co napisać, bo jestem tak szczęśliwa że nie umiem zebrać odpowiednich słów. Jeju strasznie się cieszę z tego rozdziału jak małe dziecko. Dzięki :) A co do rozdziału to jak zwykle cudny. Hahahah zdziwienie wszystkich na sale i jedzenie jakie zostało przyrządzone - bezcenne. Hmm... ciekawe co Albus wymyślił.
    Pozdrawiam Syntry
    http://i-ad-tenebras.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. dobrze Hermiona mu przygadała dobrze gnojowi :D oooo jak słodko dobrana z nich para :3 co ten Albus kombinuje aż sie nie mogę doczekać :D ciekawe co napisane pewnie coś słodkiego :3
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Booksreader12318 maja 2015 15:13

    Taaaaaaaaaaaak!!!!!!!!!! Nareszcie nowy rozdział! Nawet nie wiesz jak bardzo się z tego cieszę!!! Co do rozdziału mi również się bardzo podoba:-) A tak btw mam nadzieję, że matura poszła dobrze:-)))

    OdpowiedzUsuń
  24. Cóż mogę powiedzieć, jak zwykle rozdział cudowny. Kiedy dzisiaj rano zobaczyłam, że jest nowy post, to serce mi na chwilę stanęło z wrażenia (bo wstyd się przyznać, ale powoli zaczynałam wątpić:( ). Błędy, głównie literówki, się zdarzyły w kilku miejscach, ale nie mi to oceniać, bo sama nie jestem mistrzem ortografii. Jeśli chodzi o samą akcję w rozdziale, to bardzo mi się podobał "wybuch" Panny Riddle. Fajna akcja dramione, to jak wręczali sobie prezenty było rozczulające! Genialne było również to, gdy Draco nie robiąc sobie nic z hierarchii, usiadł obok Hermiony. Generalnie rozdział bardzo fajny, dużo śmiechu. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, wstawiaj go jak najszybciej, bo chyba umrę na zawał czekając ( oczywiście jeśli można umrzeć na zawał czekając :? ).

    hairy

    PS Rozdział już w piątek, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś w weekend, nie wiem, czy akurat w piątek :)

      Usuń
    2. Ok dzięki, będę pamiętać ;)

      hairy(na innym koncie)

      PS zapraszam na mojego nowego bloga http://maby-i-will-see-you-again.blogspot.com/

      Usuń
  25. Rozpisywać się nie będę, tak piękny, że aż brak słów. Czekam na NN.
    Pozdrawiam :)
    Olivia Malfoy-Odair-Winchester

    OdpowiedzUsuń
  26. Cieszę się że już jesteś!! Nie masz pojęcia jak bardzo tęskniłam za tą historią i za tobą!!! Co do napisu myślę że jest tam coś w stylu jesteś dla mnie ważna lub zawsze będę przy tobie, nigdy Cię nie opuszczę, pamiętaj by cieszyć się chwilom albo jeszcze inne niewiem, ale wiem że nie opuszczę tej historii!! Czekam na następny rozdział!! :*

    OdpowiedzUsuń
  27. Boże to jest cudowne <3 aż brak mi słów...
    Angel

    OdpowiedzUsuń
  28. Rozdział świetny. :) Dobrze, że już wróciłaś. Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  29. O Boże...W końcu!!! Tak, tak, tak!!!! DRACO <3 W twoim opowiadaniu jest taki A www! Sorry nie potrafię się wypowiadać inaczej niż jakąś Fan girl, bo jaram się nowym rozdziałem, bransoletką i napisem ;] Co to? Nie wiem, ale kiedyś się dowiem xD Nie będę zgadywać bo czuje, że i tak nie wyjdzie ;] Rozdział boski cudowny... Ah... Po prostu twój! La fin witamy wśród żywych(bo wiesz matura to taki koszmarek, chwilowa śmierć)...
    Pozdrawiam
    L'AmourEstMonAir
    Dramione-we-never-had-a-chance.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. A więc...
    Nie czekaj, nie zaczyna się zdania od "a więc".. Eh, sama siebie łapię.
    Dobra, nieważne, ważne jest to, że dodałaś rozdział, przy którym cały czas uśmiechałam się jak głupia :D
    Tak się cieszę, że jest, w dodatku bardzo dobrze Ci wyszedł, no przynajmniej mnie się podoba :)
    Cieszę się również z tego, że jesteś zadowolona z ustnych:)

    Pozdrawiam, życzę weny i dobrych wyników na pisemnych :d
    Nadzieja :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jezu, nawet nie wiesz jak mi brakowało piątkowych rozdziałów.
    Cóż więcej mówić, bardzo mi się podobał.
    Czekam i serdecznie pozdrawiam <3

    ~Hope ^^

    OdpowiedzUsuń
  32. Az mi sie zachcialo swiąt <333. Rodzial przecudowny. Czytajac go zdalam sb sprawe jak bardzo mi tego brakowalo.
    Ps. Jak tam matury, proste , latwe co bylo najtrudnoejsze, najlatwiejsze?:)))))
    Ps2. Trzymalam kciuki caly czas!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie były one łatwe, ale raczej do przeżycia. Najtrudniejsza chyba biologia, ale w końcu z tego pisałam rozszerzenie. Najprostszy polski, a przynajmniej rozprawka.

      Usuń
  33. Cudowne <3
    i Draco taki uroczy ;*
    no kocham ich normalnie <3 <3
    bardzo ciekawa końcówka ;)
    z niecierpliwością czekam na next ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  34. Kocham! Nie wiem jak można napisać coś tak pięknego. Hermiona dowaliła Puceowi, YEAH! Malfuś taki uroczy... Dodaj kolejny rozdział jak najszybciej, proooooooszę!
    Pozdrawiam, Blue.

    OdpowiedzUsuń
  35. Dobra czytam tego posta po raz kolejny (czytaj.10)
    I mam pytanie jak tu nie lubić weekendu no jak nie
    dość że wolne to jeszcze w weekendy będą posty
    (Dobra wiem że jestem powalona ale jak czytałam inne blogi i dziewczyna się tak zachowywała to była po gwałcie czy Mona miała jakąś podobną sytuację bo wiesz ten ,,zwierzęcy strach w jej oczach " unikanie kontaktu z mężczyzną jest trochę dziwne )
    PS. Błagam nie bijcie za skojarzenia przypominam że to wolny kraj
    #$/ Natasza

    OdpowiedzUsuń
  36. Od tego czekania nerwy miałam napięte jak postronki! Dobrze było sobie w końcu ulżyć.
    Było parę literówek i kilka innych błędów, które rzuciły mi się w oczy, ale nie były na tyle istotne, by zaprzątać sobie nimi głowę.
    Trochę mnie już irytuje relacja Toma z Hermioną. Tzn, rozumiem, że ona się będzie powoli rozwijać i doceniam trud, jaki wkładasz w kreowanie kontaktów między bohaterami, ale kiedy po raz kolejny czytam, że każe jej coś zrobić tonem nie znoszącym sprzeciwu, to zaczynam przewracać oczami.
    Jestem też pewna, że pierwszą rzeczą, jaka Hermiona zrobi po skończeniu balu będzie sprawdzenie we francuskim słowniku, co oznacza to tajemnicze słowo, którego nie zna. W końcu to ta przemądrzała Wiem-To-Wszystko-Jeszcze-Do-Niedawna-Granger xD
    Poza tym, rozdział czytało się świetnie, jak zawsze zresztą. Cieszy mnie również, że coś się rusza w relacji głównych bohaterów.
    Życzę dużo pomysłów i czasu na pisanie kolejnych części. Mam nadzieję, że wyniki maturalne będą jak najbardziej pomyślne.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  37. <3
    Chciałabym napisać tutaj coś mądrego. Naprawdę, chciałabym. Tymczasem to było tak przeuroczo cudowne, że nie mam słów. Po prostu zapomniałam języka.
    Piękne <3
    Pozdrawiam i życzę dalszej weny.
    Zuźka
    Aha, no i z utęsknieniem czekam na następny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  38. Wyjątkowy jak zawsze... Ciekawi mnie bardzo relacja między Draco a Hermionom. Jest inna niż w innych Dramione. Hermionom była tu tajemnicza od początku, to jest cudowne.

    Mam nadzieję że matury poszły jak najlepiej :-)
    Wiem co znaczy ten stres. Rok temu przechodziła ten koszmar. Ale dałam radę i ty tez na pewno dasz :-D

    OdpowiedzUsuń
  39. Jeju, w końcu nowy rozdział. Już myślałam, że się nie doczekam. Ogólnie rozdział bardzo fajny. Brakowało mi tylko opisu sali, w której odbyła się Wigilia. Może był w poprzednim rozdziale,nie pamiętam. W każdym razie z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, od którego dzieli mnie tylko TYDZIEŃ. Życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Boże nawet nie wiesz jak się ucieszyłam kiedy zobaczyłam na bloggerze że dodałaś kolejny rozdział! :3
    Hermiona, Jullian, Tom, Draco... ❤❤
    Boziu uwielbiam Cię!
    Już się nie mogę doczekać kolejnego!
    Buziaki - Maja ;*

    OdpowiedzUsuń
  41. Pięknie <3
    Cieszę sie, że już wróciłaś :*
    Całuję, Urkaa Snape :*

    OdpowiedzUsuń
  42. O BOZICKUUU! *.* Rozdział jest jak zwykle, boski! :D Strasznie się cieszę, że wróciłaś, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, z tego się cieszyłam, jak... chyba nigdy wcześniej! ^^ Brakowało mi Cię i niezmiernie się cieszę, że wróciłaś. Szczerze mówiąc, to nie spodobała mi się jedynie długość sukienki Hermiony i może jeszcze odkryte ramiona, ale ogólnie cała reszta wyszła... YOLO IDEOLO ^^ Uwielbiam ten blog, to opowiadanie, Dramione i Ciebie! :D
    Ps. Myślę, że ten napis to La Fin De La Vie? :D Mam rację? Coś tak czuję... <3 Jesteś genialna!

    ~ Twoja wielka fanka, występująca pod pseudonimem Luthiene

    OdpowiedzUsuń
  43. Taaaaak. Jest rozdział. Ale ją za tobą tęskniłam. Dobra, przywitałam się, ale teraz już mogę mieć pretensje. DLACZEGO w takim MOMENCIE? No ale wybaczam bo rozdział jest całkiem całkiem. Jestem straszliwie ciekawa co też wymyślił Drops. Mam nadzieję że w najbliższym czasie już nas nie opuścisz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  44. Rozdział cudowny. Jak każdy poprzedni. Fajnie że relaxja Hermiona-Draco zaczęła się rozwijać.
    Czekam na kolejny rozdział.


    PS Jak poszla ci matura? Mam nadzieje że dobrze.
    Pozdrawiam mała gwiazdka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ustne dobrze, pisemne okaże się w czerwcu.

      Usuń
    2. To fajnie że ustne zdałaś. A zdawałaś w starej czy tej nowej maturze?

      Usuń
    3. Zdawałam już nową maturę, jak ten pierwszy rocznik.

      Usuń
  45. Witaj skarbie :*
    Cudowny rozdział :*
    Taki awww <3

    OdpowiedzUsuń
  46. WRUCIŁAŚ!!!!!!
    DEMONY ZNOWU W AKCJI!!!
    *biegnie uściśkaś Teodora, Bleisa, Malfoya, Harrego, Toma, Hermoinę, Juliane, Dumbledore, Panią Norris, Filtcha, Panią Weasley, Rona, Harrego i każdego kto jej nawinięte się pod rękę z demętorami i olbrzymią kałamarnica włącznie*
    Pisz sobie pisz czekamy na następny rozdział!!!
    *próbuje przytulić wściekłego Zakałę i Nos Voldemorta*

    OdpowiedzUsuń
  47. Zdecydowanie rozdział jest niesamowity! Pomimo przerwy jaka miałaś to dalej wyczuwa sie ciągłość. Podoba mi sie zachowanie Draco *.* oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  48. Wróciłaś <3
    Rozdział niesamowity!!
    Szczególnie scena Draco x Herm.
    Już nie mogę się doczekać dalszych części.
    Pozdrawiam,
    HH

    OdpowiedzUsuń
  49. Od 15 do 17 maja byłam tutaj chyba ze 30 razy sprawdzając czy dodałaś już nowy rozdział. Strasznie się cieszę, że wróciłaś tutaj, a twoje opowiadanie będzie umilać mi sesyjną katorgę! Bardzo, bardzo lubię to, jak piszesz :)
    Pozdrawiam,
    C.J.Carter

    OdpowiedzUsuń
  50. Aaa super! Dzięki że już wróciłaś. Rozdział jak zwykle świetny. Dziękuję <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  51. Cieszę się z tego rozdziału, bo ledwo skończyłam Twoje stare opowiadanie i czułam jakąś pustkę, ale teraz bd mogła czytać na bieżąco nowe rozdziały :) Oby tylko temu staremu się nie udało nic zrobić Hermionie ;(
    Pozdrawiam,
    http://saveyourself-kt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  52. Ojejejejej rozdział jest cudowny :3 Warto było czekać ;) Teraz tylko trzeba czekać na następny ♥♥


    ~Ar.

    OdpowiedzUsuń
  53. Tak się ciesze ze wróciłaś bo na dobrą sprawę kanama skończyła swoją historię a wtedy ty wracasz z e swoją historią i mogę cieszyć się cudownym Dramione ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  54. Warto było poczekać na taką nastrojową i przełomową scenę na tarasie :D. Kolejny świetny rozdział i kolejny powód do jeszcze większej nienawiści względem Dumbledore'a. Tak - po maturalnym szaleństwie wszystko wraca do normy. Mam wielką nadzieję, że Twoje wyniki okażą się lepsze od moich, bo tegoroczne arkusze były raczej mało sprzyjające :).

    Pozdrawiam,
    Invisible.

    OdpowiedzUsuń
  55. I love it ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  56. Boże, jak ja za Tobą tęskniłam. Codziennie wchodziłam na Aska z nadzieją, że może zdarzy się cud i szybciej dodasz ten rozdział? No cóż, nie ważne. :') Ogólnie, to mega szybko minęło. Jeszcze nie dawno: Coo? Do 15 maja? Kiedy to będzie. ;; A teraz można cieszyć się nowym rozdziałem ^^ Bardzo mi Ciebie brakowało.
    Co do rozdziału, jak zwykle świetny. Relacja Draco-Hermiona troszeczkę ruszyła do przodu, co bardzo mnie cieszy.
    Nienawidzę Twojego Dumbledore'a. Matko, jak on mnie wkurza. Mam nadzieję, że nie zrobi Hermionie nic złego, a Harry nareszcie zobaczy jaki jest naprawdę. ♥
    Reasumując - rozdział świetny, to opowiadanie coraz bardziej mi się podoba i nie mogę się doczekać kolejnego ♥
    Jak milusio, że już wtorek, jeszcze kilka dni i kolejny rozdział *w*
    Życzę weny i pozdrawiam,
    Avada Kedavra

    OdpowiedzUsuń
  57. super roździał
    Podoba mi się wątek o Albusie
    Życze weny
    /obliviate

    OdpowiedzUsuń
  58. rozdział niesamowity :) cieszę się, że już wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Cieszę się, że już wróciłaś:) Rozdział niesamowity, kiedy wyobraziłam sobie arystokratów jedzących pierniki Malfoya dostałam strasznej głupawki. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału
    eva

    OdpowiedzUsuń
  60. Ooo, nowy rozdział <3
    Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam z Twojego powrotu! A co do rozdziału, to coś czuję, że zbliża się konfrontacja Dumbledore x Riddle x Potter. Ale oczywiście zanim to nastąpi, Hermiona się wkurzy i to ostro (no chyba, że się znowu zamknie w sobie, ale raczej Draco jej tego nie pozwoli, prawda?).
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    OdpowiedzUsuń
  61. Koooocham twoje blogi <3333
    Dziękować Merlinowi, że znalazłam na internecie takie cudo jak Demony:D
    Już się nie mogę doczekać weekendu (właściwie to zawsze tak jest, ale ty dałaś mi kolejny powód :P )
    ~Lady

    OdpowiedzUsuń
  62. O jeny, ale ja za Tobą tęskniłam!
    Uwielbiam Twój sposób pisania, a przez ten czas naprawdę brakowało mi kontynuacji tej opowieści. Mimo, że jasno napisałaś, że dodasz coś dopiero po maturach, to ja mimo wszystko wchodziłam codziennie, by się przekonać, czy czasem nie zmieniłaś zdania.
    Rozdział jak zwykle udany. Niezmiernie cieszy mnie fakt, że Hermiona zrobiła krok w stronę Draco, a Tom pozwolił jej na wszystko odnośnie świąt, mimo, że mu się to nie podobało.
    Z utęsknieniem czekam na ciąg dalszy.
    Życzę weny i pozdrawiam serdecznie,
    Tay <3.

    OdpowiedzUsuń
  63. No nareszcie mamy nowy rozdział !! :D
    Nie zawiodłaś mnie.
    Zdecydowanie nie :D
    Ale przez chwilę myślałam, że Tom wszystko zepsuje :D
    I co tam jest napisane ?!?!
    Pytanko: przytoczysz jakieś rozmowy o wężach między Tomem a Hermioną?? :3
    Z resztą - dowiemy się jeszcze !! :D
    Weny :3

    OdpowiedzUsuń
  64. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  65. Przeczytałam już wczoraj, lecz dopiero teraz dorwałam się do komputera, aby skomentować. Miło powitać Cię po tak długiej przerwie i mam nadzieję, że wszystko zdane tak jak chciałaś. Rozdział jak zawsze wszedł Ci wspaniale. Urocze sceny pomiędzy Draconem, a Hemrion... ah... rozpłynęłam się <3 Końcówka dość mroczna, ale zazwyczaj jak staje się zbyt słodko, musi przyjść coś złego. Jestem ciekawa planu Albusa i mam nadzieję, że Hermiona jednak nie wplącze się w jego sidła! Życzę Ci dużo weny i zapraszam do mnie. Za niedługo ukaże się u mnie 19 rozdział, http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  66. Czy tylko ja mam ochotę wykastrować ,wybebeszyć ,pociąć ,zakopać ,odkopać ,trzasnąć crucio i Avadą i ponownie zakopać starego Dropsa ???
    #$/ Natasza

    OdpowiedzUsuń
  67. Genialny rozdział! Naprawdę warto było czekać!
    Ja bym normalnie na takich "przyjęciach" nie wytrzymała, więc już podziwiam Malfoya i Riddle ;) I ta ich wspólna scena z prezentami była genialna!
    Ale z Albusa drań! Nigdy nie pomyślałam, że kiedykolwiek będę kogoś tak nienawidzić i że trafi się to jemu :O
    Bardzo się cieszę, że rozdziały będą już co weekend :) Nie mogę się doczekać kolejnego :)
    Życzę weny i pozdrawiam :)

    Maggie Z.
    dramione-never-forget-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  68. Hej :*
    Notkę przeczytałam zaraz po jej dodaniu, ale nie miałam jakoś okazji skomentować :/
    Już nie będę pytać Cię o maturę, co minęło, to minęło xD A wiedząc jaka jesteś systematyczna, to pewnie poszło ci minimum na "powyżej oczekiwań" :)
    Nawet nie wiesz jak czekałam na tę notkę! Przez cały weekend zerkałam, czy coś się nie pojawiło :) I teraz też czekam na rozdział... Bo cóż ten epizod był taki mega kochany i słodki <3 Po prostu chce się więcej :) Miona taka łaskawa i pocałowała Draco <3 Niby w policzek, ale zrobiła to Hermiona! I ten tajemniczy napis na bransoletce Riddle, ciekawe co oznacza?
    Tom miał dobry humor i nie wtrącił się do zmian Hermiony! Jajku już widzę miny tych wszystkich arystokratów, gdy patrzyli na te krzywe pierniczki Malfoy'a xD Hahahah :D
    Czekam na next
    Pozdrawiam i życzę weny
    Anna-medium

    OdpowiedzUsuń
  69. Miły rozdział, jeśli o to chodzi - świąteczny. Nie jest słodki, dzięki Ci! Jedyną słodyczą to Draco, który jakoś stara się poprawić Hermionie humor. :)
    Mam nadzieję, że niedługo wyjawisz nam tajemniczy napis na tej bransoletce... tylko niech gramatyka francuska nie ucierpi, jak już jej chcesz używać. Proszę?

    OdpowiedzUsuń
  70. Jej!!!!!! Wróciłaś!!!!!!
    Tęskniłam i to bardzo. Te wszystkie samotne piątki, kiedy nie miałam nic do roboty... Katorga
    Jak zobaczyłam Twój rozdział(niestety dopiero dzisiaj. Jak to się stało to ja nie wiem) to skakałam z radości po łóżku :)
    To będzie jeden z tych, do których będę wracać i to często, ponieważ się w nim zakochałam.
    Jak zwykle nie wiem co napisać. Mam nadzieję, że zrozumiesz, ale pisarką to ja nie będę :D
    Lecę czytać kolejny rozdział, bo mam malutkie zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  71. Woooooooow, jak się cieszę że wracasz, co prawda dopiero teraz ogarnęłam, więc zaraz lecę czytać kolejny rozdział. Ale ten to cudo, geniusz i te prezenty how sweet !!
    Pozdrowionka,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  72. Rozdział wyszedł świetnie.
    Bardzo podoba mi się opis tego wieczoru no i fakt, że Tom zgodził się na taką jego formę. Co by nie było nadal pozostaje Voldemortem ;)
    Fajnie też, że Herm utarła trochę nosa Pucey`om i pokazała, że nie da sobą pomiatać.
    Scena między Draco i Mionką wyszła super a wręczanie prezentów było słodkie ;) I jestem strasznie ciekawa tego napisu na bransoletce...
    Uhhh, nie cierpię tego starego Dropsa... oby jego zamierzenia nie poszły tak doskonale. Nie mogę się doczekać jak w końcu jego plan zacznie się przysłowiowo "walić" ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  73. Sama pisałam i mówiłam te nowe matury, więc wiem o co chodzi ;) cieszę się z Twojego powrotu, mam nadzieję, że teraz będziesZ częściej pisać. Rozdzial świetny, jak dotąd jeden z najlepszych :D

    OdpowiedzUsuń
  74. Świetny rozdział, aż skręca mnie z ciekawości jakie to słowo!!!
    Oczywiście mam kilka własnych sugestii....
    pozdrawiam
    Duro

    OdpowiedzUsuń
  75. Nareszcie się coś pojawiło! ;D Rozdział super, tak jak zawsze. Jestem ciekawa jakie to słowo jest wygrawerowane na bransoletce i chyba się domyślam jakie...
    Normalnie boję się Dumbledore. Co on ma zamiar zrobić Riddle?
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
    Śmietana. :*

    OdpowiedzUsuń
  76. Czytajcie z piosenką renegades w tle, dodaje tajnego nastroju

    OdpowiedzUsuń
  77. Nawet przez myśl nie przeszło mi "kocham cię" jak na Dracona to zbyt proste :P
    Fajnie wyszło z tą kolacją, ale jak Hermiona uznała wszystko siedzi w ludziach i żadne ocieplenie sali czy zmiana menu nie pomoże, a szkoda :(
    Oczami wyobraźni widzę ten śliczny zegarek na nadgarstku Dracona i tą prześliczną bransoletkę :)
    Buziak <3 niby nic, a jednak :D
    Pozdrawiam i korzystając z wolnego nadrabiam rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  78. rozdział super ale chce zwrócić uwage innych czytelników na coś innego
    w jednym z kom było napisane że uważają ciebie (autorke) za pania Rowling. Ja tak nie twierdze oczywiście w dobrym znaczeniu. Rowling pisze super ale to co piszesz ty jest genialne. jeszcze nigdy nie czytałam tak cudownego dramione, a czytałam ich sporo
    pozdrawiam #wisnia

    OdpowiedzUsuń
  79. A ty ! Jak zwykle postanowiłaś zasiać znów ciekawości no cóż po woli przywykłam tak jak Draco do Hermiony 😁💗 rozdział cudowny wspaniały ! 💟💞

    OdpowiedzUsuń
  80. No no!! To akurat było do przewidzenia, że żaden z arystokratycznych łajz nic nie powie na wystrój, ale pocałunek H i D?! Coś się zaczyna dziaaaać *podśpiewuje*

    OdpowiedzUsuń