Draco stał na
środku swojego pokoju, od dłuższej chwili męcząc się z zawiązaniem muchy. Co go
w ogóle podkusiło, żeby zakładać to cholerstwo? Do czarnego garnituru i białej
koszuli równie dobrze pasowałby krawat, ale oczywiście on jak zwykle musiał
sobie utrudniać życie. Nagle jego zmagania przerwało pukanie do drzwi.
— Proszę.
Drzwi
otworzyły się, a do pokoju weszła Narcyza, ubrana w długą granatową suknię.
Wysoko upięte włosy oraz bogata kolia czyniły ją jeszcze dostojniejszą niż na
co dzień.
— Jesteś
gotowy, synu?
— Prawie.
Mówiąc to,
Draco odwrócił się w stronę matki, prezentując tym samym niezawiązaną muchę.
— Pokaż to.
Kobieta
podeszła do syna i zaczęła wiązać jego muchę.
— Późno
wróciłeś.
Zagadnęła
nagle, co zbytnio nie zdziwiło Dracona. Zapewne już rozmawiała z ojcem i
wiedziała, że powinien wrócić o wiele wcześniej.
— Zostałem w
Riddle Manor.
— Doprawdy?
— Owszem, z
Hermioną.
Nie widział
sensu w okłamywaniu matki. Nie zrobił nic złego, a wręcz rodzice powinni się cieszyć,
że zadaje się z córką Voldemorta. Sam nieszczególnie zwracał na to uwagę, ale
oni zawsze przywiązywali dużą wagę do pozycji społecznej jego znajomych.
— Uważaj,
synu.
Draco spojrzał
zdziwiony na Narcyzę, która właśnie uporała się z jego muchą. Wydała mu się
dziwnie zatroskana, choć nie widział ku temu żadnych podstaw, szczególnie że w grę
wchodziła Riddle.
— O co ci
chodzi?
— Nie
zapominaj, kim jest jej ojciec. To nie jest jakaś tam zwykła dziewczyna i
proszę cię, żebyś o tym pamiętał.
Narcyza po raz
ostatni spojrzała na syna, po czym ruszyła w stronę wyjścia. Nie chciała, aby
jej jedyne dziecko wpakowało się w kłopoty, których konsekwencje mogły się
okazać naprawdę poważne. Martwiła się o niego jak każda matka, nawet jeśli nie
zawsze potrafiła to okazać.
— Zejdź na dół
za dziesięć minut.
Powiedziała
jeszcze tylko, nim zniknęła za drzwiami. Draco za to nadal stał na środku
pokoju, starając się przyswoić to, co powiedziała mu matka. O co jej tak
właściwie chodziło? Tyle że Riddle nie jest zwykłą dziewczyną, to on sam
wiedział. Nie wydawało mu się jednak, aby Narcyzie chodziło właśnie o to. I
jeszcze te gadki o jej ojcu. Jakby sam nie zdawał sobie z tego sprawy. Nosiła
nazwisko Riddle, ale przecież to nie powód, aby się jej obawiać. Dlaczego
miałaby być dla niego zagrożeniem? Sama ta myśl wydawała mu się absurdalna. „Czym ja się w ogóle przejmuję?”,
pomyślał w końcu, postanawiając nie zwracać uwagi na paplaninę matki.
Już zamierzał
wyjść z pokoju, gdy przypomniało mu się, że zapomniał o najważniejszym.
— Cholera.
Zaczął
przeszukiwać kieszenie, w międzyczasie rozglądając się po pokoju. Na szczęście
na szafce nocnej dostrzegł kwadratowe pudełeczko z granatowego aksamitu, przewiązane
srebrną wstążką. Nie mając zbyt wiele czasu, zgarnął je do wewnętrznej kieszeni
marynarki, po czym aby się nie spóźnić, ruszył na dół.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona stała
przed lustrem w garderobie, kończąc upinać swój elegancki, choć nieco
nieogarnięty kok, z którego już teraz wymknęło się kilka pasm włosów. Kolacja zbliżała
się wielkim krokami. Przygotowania zajęły jej więcej czasu, niż sądziła.
Dobrze, że przynajmniej efekt końcowy
okazał się zadowalający. Co prawda czuła się nieco dziwnie w takim wydaniu, ale
powoli przekonywała się do noszenia czegoś poza rozciągniętymi koszulkami i
spodniami. Nie, żeby zamierzała je porzucić, ale na takie okazje jak dziś mogła
się poświęcić. Po raz ostatni spojrzała w lustro i była gotowa do wyjścia. W
połowie korytarza prowadzącego do jej sypialni spotkała Julianne. Wyglądała olśniewająco, a długi rude
włosy spięte w misterny kok na bazie warkocza, tylko dodawały jej uroku.
— Właśnie po
ciebie szłam. Pięknie wyglądasz, kochanie.
Powiedziała
jak zwykle uśmiechnięta Julianne, gdy tylko znalazła się wystarczająco blisko
córki.
— Dziękuję, ty
również.
— To u nas
rodzinne.
Na te słowa
obie kobiety zaśmiały się dźwięcznie. Jak widać, większości przedstawicieli
rodziny Riddle’ów poskąpiono skromności.
— Chodźmy na
dół. Tom już na nas czeka.
Hermiona
przytaknęła matce, po czym obie ruszyły w stronę schodów. Na parterze istotnie
czekał na nie Tom w odświętnej, choć nadal czarnej szacie. Gdy tylko usłyszał
stukot obcasów, spojrzał na schody, gdzie pojawiły się dwie najważniejsze
kobiety w jego życiu. Nie potrafił tego okazać, a już szczególnie Hermionie,
ale tak było. Musiał ich za wszelką cenę strzec, bo w końcu tak postępuje się z
najcenniejszym skarbem.
— Witajcie.
Przywitał się
chłodno Lord, delikatnie pochylając głowę. Obie panie uczyniły to samo, po czym
starszej z nich mężczyzna zaproponował ramię. Ta chętnie je przyjęła i takim
sposobem w końcu ruszyli do sali balowej.
Na miejscu
wystarczyło jedno skinienie Toma, aby drzwi same się przed nimi otworzyły. Gdy
tylko państwo Riddle’owie weszli do środka, przeżyli szok, spowodowany
wystrojem pomieszczenia.
— Co to jest?
Zapytał po
chwili Tom, akcentując każdy wyraz. Co to wszystko tu robiło? Dokładnie
przekazał skrzatom, co mają zrobić i z pewnością nie uwzględniało to… tego.
Nienawidził tej żałosnej otoczki towarzyszącej świętom. W życiu by się do tego
nie przyznał, ale przywoływało to do niego wspomnienia z okresu, gdy przebywał
w sierocińcu. Co roku to samo; durni mugole zmuszający go do czynnego
uczestnictwa w tym cyrku. To jedna z wielu rzeczy, których nienawidził w tamtym
miejscu. Jedyne szczęśliwe wspomnienie z tego okresu to moment, gdy dowiedział
się, że będzie uczęszczał do Hogwartu. Z czasem jednak nawet ono straciło na
wartości. Wystarczyło, że przypomniał sobie, kto go o tym poinformował, aby
cała radość wyparowała.
— Chodzi ci o
coś konkretnego?
Zapytała spokojnie
Hermiona, postanawiając grać na zwłokę. Czuła, że z Tomem będzie problem. Nie
wyglądał na zwolennika świąt, co nie oznaczało, że zamierzała odpuścić. Dla
niej to wiele znaczyło, szczególnie że tak ważny dzień będzie dzielić z ludźmi,
których w większości nienawidzi.
— To ma stąd
zniknąć, natychmiast.
Tom już sięgał
po różdżkę, gdy nagle poczuł na swojej ręce delikatny, choć stanowczy dotyk
Julianny.
— Tom, proszę
cię.
Mężczyzna
spojrzał na żonę, dostrzegając w jej oczach niemą prośbę. Tak bardzo nie
chciała dopuścić do kolejnej awantury. Przez ostatnie dni udało im się uniknąć
tego typu sytuacji. Julianne zauważyła, że fascynacja wężami nie tyle zbliżyła
do siebie jej najbliższych, ile umożliwiła im spokojną wymianę zdań. Może były
to sporadyczne momenty, ale zawsze to jakiś początek. Czuła jednak, że jeśli
Tom tym razem nie opuści cienka nić porozumienie między nim, a Hermioną pęknie,
a dzielący ich mur, zamiast słabnąć, się umocni.
— To dla mnie
ważne.
Odezwała się
niespodziewanie Hermiona, tym samym skupiając na sobie uwagę rodziców.
Postanowiła choć raz wypróbować inną taktykę, niż wykłócanie się. Być może i po
dobroci uda jej się osiągać swój cel. Oczywiście, o ile Tom ją do tego zmusi,
nie zawaha się przed zastosowaniem bardziej drastycznych środków. Tym razem nie
odpuści.
Panna Riddle
starając się zachować spokój, patrzyła w szkarłatne oczy Toma, w których nie
mogła dojrzeć walki, jaką toczył sam ze sobą. Najchętniej jednym machnięciem różdżki
usunąłby ten cały badziew. Nie przywykł do robienia czegoś wbrew sobie.
Wszystko musiało być po jego myśli, choć przy Hermionie stało się to o wiele
trudniejsze. Ta dziewczyna na każdym kroku chciała stawiać na swoim, za nic
mając jego polecenia, a nawet rozkazy. Momentami odnosił wrażenie, że nie liczy
się kompletnie z niczym, zupełnie tak jak… „Właśnie!”,
wykrzyknęła jego podświadomość, dosadnie uświadamiając, że Hermiona zachowuje
się zupełnie jak on; ten sam upór, stanowczość, determinacja, wytrwałość w
dążeniu do celu. Julianne powtarzając ciągle, jak wiele ich łączy, wcale tak
bardzo się nie myliła. Różnili się pod wieloma względami, ale łączyły ich
fundamentalne cechy, co sprzyjało tak wielu w większość niepotrzebnym
awanturom.
— Zaraz zjawią
się goście.
Powiedział w
końcu Tom, nie wierząc, że się na to godzi. Wynagrodził mu to jednak szczery
uśmiech, który pojawił się na twarzy Hermiony. Patrzyła w jego stronę, więc
wszystko wskazywało, że jest on skierowany do niego. Poczuł się jakoś dziwnie,
dlatego odwrócił wzrok, odruchowo się prostując. Nie zamierzając dalej roztrząsać
tej sprawy w obawie, że zmieni zdanie, ruszył w stronę stołu, nieświadomy, iż
za jego plecami panie wymieniają porozumiewawcze spojrzenia.
— Pięknie to
wygląda.
Odezwała się
pani Riddle, gdy chwilę później również one z córką ruszyły do stołu.
— Skrzaty
znalazły te ozdobny i pomogły mi je rozwiesić razem z Ma…
Zaczęła
tłumaczyć Hermiona, niż zdążyła ugryźć się w język. Teraz naprawdę się wkopała.
Julianne już i tak wystarczająco często pytała o Malfoya, a co do tego, że
domyśli się, o kogo jej chodziło, nie miała najmniejszych wątpliwości.
— Miło z jego
strony.
To wszystko,
co powiedziała Julianne. Nie zamierzała wypytywać córki o szczegóły.
Najważniejsze, że miała przy sobie kogoś, na kogo mogła liczyć. Uważała ją za
rozsądną dziewczynkę, która nie zadawałaby się z byle kim. Draco również zrobił
na niej dobre wrażenie. Wydawał się odpowiedzialny i rozsądny, dlatego liczyła,
że dobrze zaopiekuje się jej skarbem.
Dołączywszy do
siedzącego już przy stole Toma, panie zajęły okazałe trony po obu jego
stronach; Julianne prawej, Hermiona lewej. Ta co prawda wolałby nie rzucać się
aż tak w oczy, ale i tak dużo dziś osiągnęła i wątpiła, aby Tom poszedł na
kolejne ustępstwa. Zastanawiała się jednak z kim, będzie zmuszona użerać się na
miejscu po prawej. Nie wytrzyma, jeśli usiądzie tu jakiś wazeliniarz, usiłujący
jej się za wszelką cenę przypodobać. Wystarczy, że na balu dostawała z tego
powodu szału, wigilii nie zamierzała dać sobie zepsuć. Już ona się postara, aby
nikt nie pokrzyżował jej planów.
Do rozpoczęcia
kolacji zostało już tylko kilka minut. Hermiona siedziała, stukając czarnymi paznokciami
w oparcie tronu. Co chwilę zerkała w stronę drzwi, które za minutę osiemnasta
nareszcie się otworzyły. Nie ujrzała tam jednak tego, kogo oczekiwała. Do sali
wszedł za to, jak zwykle ubrany na czarno Snape. W pierwszej chwili, gdy
zobaczył jej wystrój, aż go cofnęło. Czegoś takiego za nic by się nie
spodziewał i prawdę powiedziawszy, czuł się dość nieswojo. Szybko jednak
odzyskała rezon.
— Dobry
wieczór.
Przywitał się
krótko, ruszając ku wolnemu miejscu obok Julianne. Jako najwyższy rangą
śmierciożerca i po części przyjaciel rodziny siedział najbliżej nich, co śmiało
można uznać za ogromny zaszczyt.
— Witaj,
Severusie. Co z resztą?
— Są już
wszyscy, skrzaty zaraz ich wprowadzą.
I tak też się
stało. Punkt osiemnasta skrzaty otworzyły wrota rezydencji. Kolejne
arystokratyczne rodziny przekraczały jej próg, powierzając skrzatom swoje
okrycia. Nie dało się nie zauważyć szoku wypisanego na ich twarzach, gdy
wchodzili do sali balowej. Nie tego spodziewali się po Wigilii u wielkiego
Lorda. Nikt jednak tego nie skomentował, a tym bardziej o nic nie pytał. W
końcu żadne z nich nie śmiałoby podważać słuszności poczynań Lorda Voldemorta.
Każda
nowoprzybyła rodzina podchodziła do gospodarzy, w celu powitania się z nimi.
Hermiona jednak nie wydawała się tym szczególnie zainteresowana. Czekała na
jedną rodzinę, a raczej najmłodszego jej członka. I w końcu się stało. Przed
obliczem Riddle’ów stanęli Malfoyowie, kłaniając się z szacunkiem.
— Witajcie
panie, pani, panienko.
Powitał
wszystkich po kolei w imieniu swojej rodziny Lucjusz. W każdym jego geście dało
się wyczuć przesadną wręcz powagę, podobnie jak u całej reszty.
Wyjątek
stanowili młodzi. Ich nieszczególnie kręciły tego typu szopki oraz wymuszone
uprzejmości. Poza tym Draco był zbyt pochłonięty przyglądaniem się Riddle,
która bez wątpienia wyglądała zjawiskowo. Niby niewyróżniająca się niczym poza
kolorem sukienka, ale nie na niej. Jak wiadomo, wszystko zależy od osoby. Davis nawet w
najbardziej wyszukanej kreacji, nie podobałaby mu się nawet w połowie tak, jak
Riddle w zwykłym swetrze.
— Malfoy.
Powiedziała
półgłosem Hermiona tak, aby usłyszał ją tylko Draco. Ten spojrzał na nią
pytająco, a wtedy panna Riddle wskazała na miejsce obok siebie, wyraźnie dając
mu do zrozumienia, że ma je zająć. Prawdę powiedziawszy, zakładał, że z rodziną
usiądą nieco dalej od gospodarzy, co właściwie średnio mu odpowiadało. Nawet w
tak błahej kwestii, jak miejsca przy stole trzymano się określonej hierarchii.
Zajmowano je zgodnie z tym, jaką funkcję w szeregach Lorda pełniła głowa
rodziny. Podejrzewał jednak, że o ile Riddle w ogóle o tym wiedziała, niewiele
ją to obchodziło. W sumie i on nie powinien się tym przejmować, bo przecież nie
wypadało odmówić córce samego Voldemorta. Dlatego też, gdy Malfoyowie odeszli
od gospodarzy, Draco ruszył przodem. Nie informując rodziców o swoich planach,
podszedł do Hermiony, udając, że nie widzi ich pytających spojrzeń.
— Cześć, mała,
ładnie wyglądasz.
Przywitał się
z rozbrajającym uśmiechem Draco, zajmując swoje miejsce. Nie omieszkał również
otaksować wzrokiem całej sylwetki dziewczyny, aby wywołać u niej jeszcze
większe zakłopotanie.
„Nie rumień się, nie rumień się…”, powtarzała w
myślach Hermiona, nie chcąc, aby jej twarz upodobniła się do sukienki, co
niestety nie do końca jej wyszło.
— Widzę, że
bordo jak zwykle w modzie.
— Jeśli się
zaraz nie zamkniesz, zacznę się poważnie zastanawiać, czy cię nie usmażyć.
Ostrzegła
Hermiona, posyłając Draconowi mordercze spojrzenie, co dla niego jak zwykle
wyglądało komicznie. Wolał to jednak zachować dla siebie. Znając Riddle,
jeszcze gotowa spełnić swoje groźby, a nieszczególnie widziało mu się zakończyć
żywot jako pieczeń. Takim sposobem zaczęli rozmawiać, nie przejmując się
podchodzącymi do Riddle’ów gośćmi. Zwrócili uwagę jedynie na Blaise’a oraz
Teodora z rodzinami.
Powitanie
gospodarzy zajęło blisko pół godziny. Gdy w końcu wszyscy zasiedli przy stołach,
ze swojego miejsca podniosła się pani Riddle. Za żadne skarby nie pozwoliłaby
teraz przemawiać mężowi. Zazwyczaj wszelkie sprawy grzecznościowe brała na
siebie.
— Moi drodzy,
witam was w tym wyjątkowym dniu. Dziękuję za tak liczne przybycie. Korzystając
z okazji, pragnę w imieniu całej mojej rodziny życzyć wam wesołych świąt oraz
udanej zabawy podczas dzisiejszego wieczoru.
Słowa Julianny
zostały nagrodzone krótkimi oklaskami. W momencie gdy ponownie zajęła ona swoje
miejsce, na stołach pojawiły się przygotowane na dzisiaj potrawy. Również dobór
menu nieco zdziwił gości. Podane dania odbiegały od arystokratycznych
standardów. Nie były wystarczająco… wyszukane. W tym świecie ceniono przede
wszystkim przepych i wyjątkowość. Przy zachowaniu umiaru nie stanowiły one
problemu, jednak arystokracja nie uznawała czegoś takiego jak umiar. Ale jak
wiadomo, panna Riddle na wszystko potrafiła znaleźć sposób. Na pewno nie da się
stłamsić przez to zepsute społeczeństwo. Każdy posiada jakieś priorytety, a ona
nie zamierzała porzucić swoich, tylko ze względu na otaczających ją ludzi. Może
to i głupie mówić o tak wzniosłych rzeczach w odniesieniu do jedzenia, czy też
dekoracji, ale właśnie takie detale czyniły Hermionę wyjątkową.
— Powiem ci,
Riddle, że to czysta przyjemność patrzeć na ich wykrzywione ze zdziwienia gęby.
Stwierdził
półgłosem Draco, zabierając się za stojącą przed nim zupę. Ta wigilia
zapowiadała się całkiem nieźle, a przecież wieczór dopiero się zaczął.
Hermiona
musiała przyznać mu rację. Dla czegoś takiego warto było spędzić pół dnia w
kuchni. Może to nadal nie święta, o których marzyła, ale zawsze to jakiś krok
ku lepszemu.
— Poczekaj, aż
podadzą te twoje koślawe pierniki.
— Nie kpij,
kobieto, bo nie masz pojęcia o sztuce.
— A ty o
gotowaniu.
Draco zrobił
nadąsaną minę, przez co Hermiona musiała udać, że kaszle, aby nie roześmiać się
na głos, co byłoby o tyle niestosowne, że przy stole panowała absolutna cisza.
Nie każdy przejawiał takie chęci do rozmowy jak dwójka Ślizgonów. Między innymi
to skupiało na nich uwagę niemal wszystkich. Ciągłe szepty, mimo iż ledwie
dosłyszalne, niezwykle intrygowały zgromadzonych. Od kiedy ta dwójka w ogóle nauczyła
się ze sobą rozmawiać? Niewielu znało ich aktualne relacje, z czego wynikały
liczne pytania oraz domysły. Młodzi nie czuli potrzeby ogłaszania całemu
światy, co ich łączy, bo i z jakiej racji. Większość zgromadzonych tu ludzi
posiadała swoje nudne i poukładane życie, więc jego powinni się trzymać.
Po drugim
daniu nadszedł czas na podanie deserów. Sprawdziły się przypuszczenia Hermiony.
Goście niemal ze zgrozą łypali na koślawe pierniki, oblane jakąś żółtą mazią,
zastanawiając się, co to w ogóle jest i, czy aby na pewno służy do jedzenia. Draco
czuł się co najmniej niedoceniony. To on się tu stara, żyły sobie wypruwa, a ta
hołota nie raczy nawet spróbować? Skandal. W końcu jednak ktoś odważył się skosztować
jego specjału. Hermiona kątem oka widząc naburmuszoną minę chłopaka, sięgnęła
po jedno ciastko. W sumie poza kształtem wszystko było z nim jak najbardziej w
porządku. W końcu jakby nie patrzeć to ona zrobiła na nie ciasto.
— Może jeszcze
coś z ciebie będzie, Malfoy.
Draco spojrzał
spod byka na dziewczynę, która właśni włożyła do ust ostatni kawałek piernika.
— Jeśli starasz
się być miła, to ci nie wychodzi.
— Wiem, bo się
nie staram.
Uroczy uśmiech
zupełnie przeczył słowom Hermiony. I jak on jej niby miał teraz odpyskować? „Miękniesz stary i to jak jasna cholera”.
Goście
spędzili przy deserach jeszcze jakieś dwadzieścia minut, nim zaczęli wstawać ze
swoich miejsc, aby dopiero teraz móc porozmawiać. Głównie kierowali się do
stołów po lewej, gdzie znajdowały się rozmaite alkohole w samo napełniających
się naczyniach. W końcu sala wypełniła się rozmowami, a nie wyłącznie melodią
graną przez zaczarowane instrumenty. Atmosfera stała się nieco lżejsza niż przy
posiłku, co wcale nie czyniło jej miłą. Sztywne rozmowy, wymuszone uprzejmości
– witamy w świecie arystokracji.
— Ci ludzie są
nie do wytrzymania.
Oznajmiła
Hermiona, rozglądając się po sali. Nie potrafiła się pogodzić z takim stanem
rzeczy. Pod tym względem tęskniła za wizytami w Norze. Wesleyowi, mimo iż
biedni posiadali więcej niż niejeden z tych nadętych arystokratów.
— Kwestia
przyzwyczajenia.
— Nie wydaje
mi się.
— Hermiono.
Draco nie
zdążył odpowiedzieć, gdyż przerwał mu ktoś zwracający się do Riddle. Oboje odwrócili
się ku niemu i ujrzeli stojących za nimi Toma wraz z żoną.
— Tak?
— Chodź,
proszę z nami do gości.
Odpowiedziała
zamiast męża Julianne, wiedząc, że ten nie zachowałby się równie taktownie i
delikatni.
— Muszę?
Zapytała
niemal z rozpaczą Hermiona, zastanawiając się, co ona komu zrobiła, że Merlin
tak ją karze. Jakby naprawdę nie wystarczyło, że przebywa z tymi ludźmi w
jednym pomieszczeniu.
— Owszem i to
nie podlega dyskusji.
Tom spojrzał
na córkę surowym wzrokiem, jasno dając jej do zrozumienia, że wszelkie próby
wymigania się, są bezcelowe, a wręcz niewskazane.
— Już idę.
Przepraszam na chwilę.
Drugie zdanie
panna Riddle skierowała do Dracona, który pokiwał ze zrozumieniem głową.
Hermiona podniosła się ze swojego miejsca i poprawiwszy sukienkę, wraz z
rodzicami ruszyli w stronę gości.
Draco nie
potrafił się powstrzymać przed nieustannym wodzeniem za nią wzrokiem. I nie
wynikało to wyłącznie z jej krwistoczerwonej kreacji, wyróżniającej się spośród
tych wszystkich ciemnych szat. Przyciągała go niczym magnes i to z dnia na
dzień coraz bardziej.
— Może ci
serwetkę podać, bo jak tak dalej pójdzie, zaraz obślinisz sobie koszulę.
Nie wiadomo
kiedy, obok zamyślonego Dracona pojawili się jego przyjaciele. Obaj byli ubrani
niemal identycznie jak blondyn, z tą różnicą, że muchę zamienili na czarne
krawaty.
— Pilnuj
swojego nosa, Zabini, chyba że chcesz oberwać.
Powiedział
spokojnie Draco, niechętnie przenosząc wzrok z Hermiony na kolegów. Z wiadomych
przyczyn patrzenie na nich wydawało mu się o wiele mniej przyjemne.
— Strasznie
drażliwy się zrobiłeś, blondasku.
Zaśmiał się
Teodor, siadając na krześle, które do niedawna zajmowała Hermiona, gdyż na tym
po lewej zdążył już usiąść Blaise.
— Nawet nie
wiecie, jak cudownie było nie oglądać waszych gęb przez te kilka dni.
— I tak wiemy,
że tęskniłeś, eleganciku.
Mówiąc to, Blaise
chwycił za brzeg muchy Dracona, za co oberwał od niego po łapach.
— Nie tykaj,
pajacu. Nawet nie wiesz, jak to cholerstwo ciężko się wiąże.
— Jak się
chciałeś odstawić dla Hermiony, to tak bywa.
Teodor
wyszczerzył się do Malfoya, ignorując fakt, że ten sztyletuje go wzrokiem. Kiedy
Draco już zamierzał „odpowiednio” mu
odpowiedzieć, coś zupełnie innego przykuło jego uwagę.
— Co ta łajza
tu robi?
Obaj Ślizgoni
spojrzeli w tę samą stronę, co ich kolega i od razu zrozumieli, o co ten pyta.
Mniej więcej w połowie sali wraz ze swym ojcem stał Adrian Pucey. Było to o
tyle dziwne, że żaden z nich nie został zaproszony na bal w sierpniu. Wynikało
to z tego, iż stary Pucey w szeregach śmierciożerców nie należał do elity,
podobnie jak ojcowie Dafne, Pansy, czy Tracey. Co więc robił tu teraz?
— Jego stary
ostatnio się wykazał. Nie wiem, o co dokładnie chodziło. Słyszałem tylko, jak
starsi mówili, że ta hiena zrobi wszystko, żeby być blisko Voldemorta.
Wyjaśniła
Teodor, który podobnie jak kolega niekoniecznie cieszył się na widok Puceyów.
— Jeszcze tych
patałachów tu brakowało.
— Już
współczuję Hermionie.
Stwierdził
znienacka Blaise, lecz nim jego przyjaciele zdążyli zapytać, o co chodzi,
przekonali się na własne oczy. Hermiona wraz z rodzicami właśnie zmierzali w
kierunku Puceyów, najwidoczniej zamierzając do nich podejść.
„Żeby tylko nie zjarała ich żywcem”, pomyślał
Draco, zdając sobie sprawę ze skłonności Riddle do wybuchów – dosłownie. Każdy
o nazwisku Pucey nawet stoika doprowadziłby do szału, a jak wiadomo, Hermiona w
żadnym wypadku nie należała do osób spokojnych.
— Witam, mój
panie.
Powiedział
Mark Pucey, kłaniając się Lordowi tak nisko, jak tylko potrafił. Nie należał on
do najszczuplejszych mężczyzn, a wręcz zaliczał się do tych dość puszystych. Prawdę
powiedziawszy, pod żadnym względem nie przypominał on przeciętnego
przedstawiciela arystokracji; mało atrakcyjny wąs, pogłębiająca się łysina i
nieco świński wyraz twarzy.
— Witaj, Mark.
Nie miałeś chyba jeszcze okazji osobiście poznać mej żony Julianny i córki
Hermiony.
— To dla mnie
zaszczyt.
Mężczyzna ujął
wyciągniętą dłoń pani Riddle, składając na niej – w jego mniemaniu – elegancki
pocałunek. Julianne w odpowiedzi zdobyła
się jedynie na wymuszony uśmiech. Już na zebraniu ten człowiek nie przypadł jej
do gustu i nic nie zwiastowało, aby miło ulec to zmianie.
— Witam,
panienko.
Tym razem Mark
zwrócił się do Hermiony, zamierzając uczynić ten sam gest, co w przypadku jej
matki. Zdążył jednak tylko wciągnąć dłoń, gdy Hermiona splotła swoje za
plecami. Może i było to niegrzeczne, lecz na samą myśl, że ten człowiek miałby
jej dotknąć, czuła dreszcze.
— Dobry
wieczór.
Odpowiedziała
jedynie dość chłodno, nawet się przy tym nie uśmiechając, co sprawiło, że
arystokrata natychmiast cofnął rękę, odruchowo się prostując.
— Mój syn się
nie mylił, panienka równie piękna, co wyniosła. Młody Malfoy to szczęściarz.
W pierwszej
chwili Hermiona zamierzała rzucić jakąś kąśliwą uwagę odnośnie do tego, że
Adrian w ogóle śmiał cokolwiek o niej mówić. Jednak po usłyszeniu ostatniego
zdania, słowa uwięzły jej w gardle, a oczy niemal wyszły z orbit.
— Słucham?
— Cóż, to bez
wątpienia równie urodziwy młodzieniec, ale ja bym radził panience uważać. Nie,
żebym interesował się tego typu plotkami, ale chodzą słuchy, że młody Malfoy
bardzo lubi różnorodne damskie towarzystwo, jeśli panienka wie, co mam na
myśli.
Mark uśmiechnął
się jakby łobuzersko, co wyglądało raczej jak grymas. W Hermionie za to aż się
zagotowało. Co ten staruch sobie wyobrażał? Jakim prawem wyjeżdżał z czymś
takim i to jeszcze przy jej rodzicach? Sama nie wiedziała, co bardziej ją
zirytowało; zarzucenie jej naiwności, czy Malfoyowi, lekkich obyczajów, że już
nie wspomni o ich domniemanym związku. Nie twierdziła, że jest święty, ale
jakim prawem osądzał go ten ciekawski gbur? Podświadomie wiedziała, skąd Mark
czerpał te jakże wiarygodne informacje. Poza tym półuśmiech stojącego
naprzeciwko niej Adriana mówił sam za siebie. Nie zamierzała puścić im tego
płazem. Ignorując przechodzące po jej ciele prądy, zwróciła się do Puceya
Seniora.
— Absolutnie
nie jest pańską sprawą, co i z kim robię, już nie mówiąc o tym, że jest pan w
błędzie. Nie życzę sobie obmawiania moich znajomych, tym bardziej że nie ma pan
ku temu żadnych podstaw. Paplanin pańskiego syna ma tyle z prawdy, co gnom z
elfa. Poza tym to właśnie Adriana radziłabym lepiej pilnować. Pana syn ma
bardzo chętne ręce, co jak widać z wrodzonym prostactwem, stanowi kiepskie
połączenie. Dlatego też nie zamierzam marnować w towarzystwie panów ani sekundy
dłużej. Żegnam.
Z każdym
kolejnym słowem Hermiony twarze obu panów robiły się coraz bardziej czerwone.
Osiągnęły apogeum, gdy ta odwróciła się i z dumnie uniesioną głową ruszyła w
tylko sobie znanym kierunku. Czegoś takiego żaden z nich się nie spodziewał, a
szczególnie Mark. Słyszał pogłoski o trudnym charakterze panny Riddle i jej
specyficznym stylu bycia, ale nie sądził, że przejawia się to w taki sposób. Co
gorsza, swoim zachowaniem mógł sobie narobić poważnych problemów. Złowrogi
wyraz twarzy Lorda oraz jawna dezaprobata jego żony nie wróżyły niczego
dobrego.
— Wybacz mi mój
nietakt, panie. To, co powiedziałem, było wysoce niestosowne.
Zaczął się
nerwowo tłumaczyć Mark, chcąc spróbować uratować sytuację. Nic jednak nie
wskazywało, aby jego słowa przyniosły jakikolwiek efekt.
— Radziłby ci
się zastanowić, Pucey, co i przede wszystkim do kogo mówisz.
Głos Toma stał
się ostrzejszy niż zwykle, przez co Mark jeszcze bardziej skulił się w sobie.
Lord nie zwykł ignorować tego typu sytuacji. Temu prostakowi brakowało jednej
rzeczy, którą powinien posiadać każdy śmierciożerca – szacunku. To on
umożliwiał trzymanie wszystkich w ryzach, nawet jeśli wiązało się to ze
stosowaniem radykalnych środków w przypadku niesubordynacji. Pucey z pewnością
je pozna. Nie dziś, ale wkrótce zrozumie, dlaczego jemu i jego rodzinie należy
okazywać bezwzględny szacunek. Co prawda Hermiona dość dobitnie przekazała mu,
że w pewne sprawy nie powinien wtykać nosa, ale i tak musiał się tym zająć
osobiście.
— Lepiej dla
ciebie, żeby takie sytuacje nie miały więcej miejsca. Wyższa ranga nie czyni
cię nietykalnym.
— Wybacz,
panie.
Powiedział jeszcze
podłamany Mark, lecz Tom już go nie słuchał. Wraz z Julianne ruszyli na drugi
koniec sali, byleby nie przebywać dłużej w towarzystwie arystokraty.
— Co za
niewychowany prostak.
Stwierdziła
wysoce oburzona zaistniałą sytuacją pani Riddle. Na wiele rzeczy potrafiła
przymknąć oko, ale nie, gdy w grę wchodziło jej dziecko.
— Tyrada
naszej córki powinna mu to uświadomić, choć wątpię, żeby do tak ograniczonego
człowieka cokolwiek dotarło. Co mnie podkusiło, żeby go awansować?
— Od tego
czasu zaczął się jeszcze bardziej panoszyć. Mówiłam ci, że zasługi to nie
wszystko.
— Sprawdźmy
lepiej, gdzie jest nasza córka.
Powiedział
Tom, chcąc odwrócić uwagę żony od tematu Puceya. Nienawidził, gdy ktoś go
pouczał, a tym bardziej wytykał błędy, nawet jeśli robiła to Julianne.
— Poradzi
sobie, a my chodźmy się czegoś napić.
Pani Riddle
poprowadziła męża w stronę stołów z alkoholami, ponieważ widziała, że ktoś już
zajął się ich córką, o czym Tom niekoniecznie powinien wiedzieć. Chwilę temu
zauważyła, jak pewien blondyn zmierza w stronę wyjścia na taras, gdzie dziwnym
trafem niedawno zniknęła Hermiona.
Julianne się
nie myliła. Draco przez całą rozmowę Riddle’ów z Puceyami obserwował Hermionę.
Gdy tylko zobaczył, że zaczyna coś mówić, już wiedział, że jest wkurzona, mimo
iż nie słyszał jej wypowiedzi. Poznał ją na tyle, aby nawet po postawie
rozpoznać, w jakim jest humorze. Co do jednego był przekonany, wkurzyła się i
to nie na żarty. Nie, żeby go to dziwiło w momencie, gdy została zmuszona do
obcowania z kimkolwiek o nazwisku Pucey. Adrian z dnia na dzień drażnił go
coraz bardziej, a wiedział, że i Riddle go nie znosi. Właściwie zastanawiał
się, czemu jeszcze nie dał mu w mordę. Tym jednak postanowił zająć się później.
Gdy tylko zobaczył, że Riddle chce się ulotnić, od razu wstał ze swojego
miejsca i ignorując zdziwione spojrzenia kumpli, ruszył za nią. Domyślał się,
gdzie zamierza pójść i się nie pomylił. Będąc w połowie Sali, dostrzegł, jak
Hermiona znika za drzwiami prowadzącymi na taras. „I ona jest niby taka mądra i rozsądna…”, pomyślał Draco, nie
uważając, aby eskapady na zewnątrz w samej sukience przy temperaturze poniżej
minus pięciu stopni stanowiły przejaw rozsądku. „Co ja z nią mam?”. Dotarłszy do wyjścia, zatrzymał się przy nim na
chwilę, aby ściągnąć marynarkę. Wyciągnął z niej tylko granatowe pudełeczko i
umieściwszy je w kieszeni spodni, wyszedł na zewnątrz. Od razu uderzyła w niego
fala zimna, wywołując silny dreszcz. Starając się jednak nie myśleć o chłodzie,
ruszył ku stojącej przy murku Hermionie. Była do tego stopnia zapatrzona w
horyzont, że nawet nie zauważyła jego przybycia, co u niej stanowiło rzadkość.
Draco zamierzał to wykorzystać. Podszedł do niej najciszej, jak potrafił, a
będąc wystarczająco blisko, zarzucił jej na ramiona swoją marynarkę.
Przestraszona Hermiona nie do końca wiedząc, co się dzieje, błyskawicznie
odwróciła się w stronę uśmiechniętego chłopaka.
—
Przestraszyłeś mnie.
Powiedziała
pełnym wyrzutu głosem panna Riddle, choć już nieco rozluźniona. Nie zdawała
sobie sprawy, że odpłynęła do tego stopnia, aby stracić kontakt z
rzeczywistością.
— Nie marudź,
tylko zakładaj marynarkę.
— Dzięki.
Tym razem
postanowiła się nie sprzeczać. Wsunęła ręce w rękawy ciepłej marynarki, która
oczywiście była na nią o wiele za duża. Lepsze jednak to niż nic. Stała tu
zaledwie chwilę, a mróz i tak dał jej już się we znaki. Właściwie zamierzała
zaraz wracać, ale Malfoy jak zwykle okazał się niezawodny.
— Co ty tu w
sumie robisz?
Zapytał w
końcu Draco, na co Hermiona westchnęła ciężko. Ponownie zwróciła się w stronę
murku, pochylając się nad nim, aby móc oprzeć o niego łokcie.
— Musiałam
ochłonąć po starciu z duetem Pucey Senior i Junior. Jeśli zastanawiasz się,
czemu Adrian to taki prostak, to wiedz, że to dziedziczne.
— Bywali u
mnie obaj, więc wiem, o czym mówisz.
Draco podszedł
bliżej dziewczyny, obserwując, jak ta odpala na wskazującym palcu mały płomyk,
po czym roztapia nim znajdujący się na murku śnieg. Patrzył na to niczym
urzeczony. Widywał już, jak używa swoich mocy, lecz za każdym razem fascynowało
go to tak samo. Dar, jaki posiadała Riddle to naprawdę niezwykła rzecz.
Poczucie władzy nad tak potężnym żywiołem musi być czymś niesamowitym.
— Znowu się
zawieszasz.
Powiedziała
nagle Hermiona, widząc, że Draco przygląda się jej nieobecnym wzrokiem. Za
każdym razem, gdy tak robił, zastanawiała się, o czym w danej chwili myśli.
Wątpiła jednak, aby chciał się z nią tym podzielić, nawet gdyby zapytała.
— Myślenie,
Riddle, mówi ci to coś?
— Na pewno
więcej niż tobie.
— Widzę, że
nawet w święta nie robisz się milutka.
Hermiona
zwróciła się w stronę chłopaka, patrząc na niego z jawnym politowaniem.
— Wasze święta
to jakaś patologia. Większość przyszła tu tylko w interesach i żeby się
pokazać. Gdyby nie dekoracje można by to uznać za kolejny cholerny bankiet
wyższych sfer!
Nawet nie
zauważyła, kiedy podniosła głos, wyrzucając z siebie to, co gryzło ją od
początku tego wieczoru. Mogli sobie ubierać choinkę, dekorować salę i robić
mnóstwo innych rzeczy, lecz prawda jest taka, że wszystko sprowadza się do
ludzi. To oni zatruli ten dzień swoją pychą, wyniosłością i dwulicowością.
Wystarczyło jej uczestnictwo w kilku dyskusjach, aby zrozumieć, po co większość
tu przyszła. Ciągłe podlizywanie się Tomowi, chwalenie wyglądu jej i Julianny,
a nawet przedstawianie koncepcji dotyczących działań śmierciożerców. Czy to
naprawdę musiało tak wyglądać? Marzyła o prawdziwych świętach, a tu nawet nikt
poza Julianne nie złożył sobie życzeń.
Draco
przyglądał się bacznie Hermionie, która ponownie stanęła do niego bokiem,
patrząc na pogrążony w mroku ogród. Widział, jak bardzo frustrujące jest dla
niej to, co dzieje się w środku. Na nim nie robiło to najmniejszego wrażenia. W
takim świecie się wychował. Riddle nie pozostawało nic innego, jak przywyknąć
do takiego stanu rzeczy. Nie mniej jednak liczył, że uda mu się choć trochę
umilić jej ten dzień.
— Może jednak
nie do końca.
— Malfoy,
błagam cię. Czy ty nie…
Hermiona
zaczęła mówić, odwracając się w stronę Dracona, lecz gdy tylko go ujrzała,
umilkła. Wyglądał zupełnie jak wcześniej, tyle że w wyciągniętej dłoni trzymał
granatowe pudełko, obwiązane srebrną wstążką.
— Czy to…?
— Owszem,
wesołych świąt, mała.
Powiedział w
końcu Draco, z rosnącym zadowoleniem przyglądając się zdziwionej, ale i nieco
podekscytowanej Hermionie. Dzięki Salazarowi, że jednak zdecydował się na kupno
tego drobiazgu. Początkowo zamierzał wysłać go sową, później wręczyć podczas
niespodziewanej wizyty w Riddle Manor. Gdy dowiedział się jednak, że właśnie tu
spędzi wigilijny wieczór, postanowił się wstrzymać. Zdecydowanie postąpił
słusznie. Na taką reakcję Riddle warto było poczekać.
— Otwórz.
Ponaglił
dziewczynę, gdy ta tylko wpatrywała się w trzymane przez niego pudełko. Hermiona
w końcu odebrała podarunek, uprzednio podciągając rękaw, aby odsłonić dłoń. Nie
spodziewała się, że Malfoy pomyśli o prezencie dla niej. „Jasne i dlatego też mu go kupiłaś?”, zadrwiła jej podświadomość,
po której stronie niestety znajdowała się racja. Wolała się zabezpieczyć, niż
potem kombinować w takiej sytuacji jak teraz.
— Poczekaj
chwilę. Błyskotko!
Zawołała
Hermiona, wstrzymując się z odpakowaniem prezentu. Skrzatka pojawiła się na
tarasie niemal natychmiast.
— Tak,
panienko?
— Przynieś,
proszę z mojego pokoju takie czarne pudełeczko. Powinno leżeć na stoliku.
— Już się robi,
panienko.
Skrzatka
natychmiast deportowała się do pokoju swojej pani. Tak jak ta mówiła,
pudełeczko znajdowało się na stoliku przy kominku. Zabrawszy je, Błyskotka bezzwłocznie
wróciła na taras.
— Proszę,
panienko.
— Dziękuję.
Powiedziała
Hermiona, odbierając pudełeczko od skrzatki. Gdy tylko ta zniknęła, wręczyła
podarunek Draconowi, uśmiechając się przy tym nieśmiało.
— Wesołych
świąt.
— Widzę, że
jak zwykle przygotowana.
Stwierdził
nieco złośliwie Draco, choć w istocie zrobiło mu się bardzo miło. Wychodzi na
to, że nie tylko on o niej myśli, a to utwierdzało go w przekonaniu, że może
mieć nadzieję na więcej.
— Nie chrzań,
tylko otwieraj.
Draco zaśmiał
się pod nosem, lecz wykonał polecenie dziewczyny. Wzniósł wieczko, a jego oczom
ukazał się zegarek. Nie wyróżniła się niczym szczególnym, ale mimo tego
wyglądał imponująco. Bransoleta wykonana z białego złota oraz czarna tarcza ze
srebrnymi wskazówkami. Do tej pory raczej nie nosił zegarków, ale prezent od
Riddle to zupełnie inna sprawa.
— Całkiem
niezłe cacko.
Powiedział po
chwili Draco, wyjmując zegarek z pudełka, aby zapiąć go na lewym nadgarstku.
Tak jak się spodziewał, leżał idealnie i prezentował się naprawdę dobrze.
Hermionie
ulżyło. Ten zegarek kupił dla niej jeden ze sługusów ojca, na polecenie
Julianne, której dokładnie opisała, czego potrzebuje. Pani Riddle na szczęście
nie pytała, dla kogo on jest. Wynikało to głównie z tego, iż doskonale
wiedziała, komu Hermiona chce go podarować, o czym nie raczyła poinformować
córki.
— Twoja kolej,
mała.
Przypomniał
Draco, chcą się jak najszybciej dowiedzieć, czy trafił z prezentem. Prawdę
powiedziawszy, trochę się denerwował. Ten drobiazg był czymś o wiele więcej niż
świątecznym podarunkiem. Liczył jednak, że Riddle przekona się o tym dopiero w
swoim czasie.
Hermiona
skinęła głową, po czym zabrała się za odwiązywanie wstążeczki. Uporawszy się z
nią, czując rosnące podekscytowanie, uchyliła wieko.
— Och…
Wyrwało jej
się, gdy na czarnej poduszeczce ujrzała bransoletkę również wykonaną z białego
złota. Dość gruby łańcuszek, pleciony w ciekawy sposób z dwóch cieńszych, sprawiał
wrażenie masywnego, a przy tym pięknego. To jednak okrągła przywieszka z
wygrawerowanym czarnym symbolem czterech żywiołów skradła serce Hermiony.
— Jest
niesamowita.
Powiedziała
cicho, wyciągając bransoletkę. Dopiero gdy to zrobiła, zdała sobie sprawę, że
na drugiej stronie przywieszki również jest coś wygrawerowane.
— Co oznacza
to słowo?
Draco na
pytanie panny Riddle uśmiechnął się triumfalnie, gratulując sobie geniuszu.
Riddle nie znała francuskiego, co działało na jego korzyść.
— Dowiesz się
w swoim czasie, a teraz daj, założę ci ją.
Nim Hermiona
zdążyła zareagować, Draco wziął od niej bransoletkę. Zabrał również pudełko,
które odłożył na murek, po czym sięgnął po prawą dłoń dziewczyny. Nie cofnęła
jej. Nie czuła takiej potrzeby. W tym jedynym przypadku jej rozsądek miał
jakiekolwiek prawo głosu. Malfoy nieświadomie stawił opór bestii, która w niej
żyła. Jak na razie szło mu to lepiej niż komukolwiek do tej pory.
— Gotowe.
Oznajmił po
chwili Draco, niechętnie puszczając dłoń Hermiony. Śmiało mógł przyznać, że
bransoletka idealnie do niej pasowała. Prosta, skromna, a jednak kryjąca w
sobie coś niezwykłego.
— Dziękuję ci,
za bransoletkę i cały ten dzień. Nawet nie wiesz, ile to wszystko dla mnie
znaczy.
Nieco
zmieszana Hermiona założyła za ucho luźne pasmo włosów, w końcu podnosząc wzrok
na Dracona. Patrzył na nią, jakby widział coś wyjątkowego tak, jak nie robił
tego nikt dotąd. To był impuls. Nim zdążyła się zastanowić, co zamierza,
zrobiła krok do przodu i stanąwszy na palcach, musnęła ustami policzek
blondyna.
Draco nawet
nie starał się ukryć swojego szoku. Pocałowała go, z własnej, nieprzymuszonej
woli pocałowała go w policzek. Być może to nic wielkiego, ale nie w tym
przypadku. Nie, gdy w grę wchodziła zamknięta Riddle, której jak do tej pory
nikt nie potrafił rozgryźć.
Chciał coś
powiedzieć, zrobić, jednak nie zdążył. Nim otrząsnął się z szoku, Hermiona
zniknęła za drzwiami prowadzącymi do sali. Draco po chwili zastanowienia,
zamiast podążyć za nią, odwrócił się w stronę murku, opierając o niego dłonie.
Uniósł nieco twarz, zwracając ją ku rozgwieżdżonemu niebu, a na jego ustach
pojawił się mimowolny uśmiech. W końcu coś się zmieniło. Nastąpił drobny
przełom, którego potrzebował, aby uruchomić całą machinę. Ktoś mógłby
powiedzieć, że za dużo sobie wyobraża. Jeden pocałunek w policzek? Co to niby
ma znaczyć? Może i patrząc na innych nic, ale tu w grę wchodziła Riddle. Zadał
sobie tyle trudu, aby ją poznać, że teraz wiedział, iż nie tylko ona stała mu
się bliska.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Albus
Dumbledore siedział za biurkiem w swoim starym gabinecie, znajdującym się w
rodzinnym domu. Bezmyślnie obracał w dłoniach swoją różdżkę, wpatrując się w
bliżej nieokreślony punkt. Nie zaglądał tu od wielu lat, ale dziś coś go
tknęło. Potrzebował spokoju, aby przemyśleć kilka spraw i właśnie swój stary gabinet
uznał za odpowiednie do tego miejsce.
Od jakiegoś
czasu odnosił wrażenie, że wszystko wymyka mu się spod kontroli, głównie z
powodu krnąbrnej panny Riddle. Nie rozmawiał z nią od tego feralnego spotkania,
lecz nie musiał, aby wiedzieć, że jest ona problemem. Dawno porzucił plany
przeciągnięcia jej na swoją stronę, czy też uzyskania od niej jakichkolwiek
informacji o Tomie. Severus się nie mylił, dziewczyna za bardzo przywiązała się
do Julianne, aby zdradzić nawet Voldemorta. Pozostawało mu wykorzystanie jej w
inny sposób i już chyba nawet wiedział jaki. Najpierw jednak zamierzał
odpowiednio przygotować młodą Riddle. Dysponował na tyle dużą wiedzą o niej,
aby zmienić jej życie w koszmar. Bycie dyrektorem Hogwartu znacznie mu ułatwi to
zadanie. Hermiona Riddle pożałuje, że poznała prawdę. Powoli, lecz sukcesywnie
ją wyniszczy, pozostawiając wrak człowieka. To będzie kolejny cios dla Toma
przed ostatecznym wyrównaniem rachunków.
Będzie jednak
musiał być bardzo ostrożny. Wzbudzanie jakichkolwiek podejrzeń nie wchodziło w
grę. Już i tak wystarczająco bękartów sługusów Toma wiedziało zbyt wiele.
Jednak on również posiadał swoich zwolenników w wieku szkolnym, a przede
wszystkim Wybrańca. Ten dzieciak pomógł mu w utrzymaniu wysokiej pozycji
społecznej bardziej, niż początkowo przypuszczał. Legenda o Chłopcu–Który–Przeżył
obiegła cały magiczny świat, czyniąc z Toma potwora, a z niego bohatera. Prawdę
znali nieliczni i tak już miało pozostać. Tom zginie, nie udowodniwszy mu
żadnej winy, a wszystko dzięki jego córeczce, którą sam wepchnął mu w łapy,
podpisując wyrok zarówno na siebie, jak i na nią.
Witajcie.
Jestem!
Merlinie, jak ja strasznie za wami tęskniłam. Normalnie myślałam, że ta męka
nigdy się nie skończy. Jedyne o czym marzyłam, to rzucić to wszystko i zatracić
się w świecie Dramione. Ale po katorgach, potocznie zwanych maturą, wracam do Was
pełna sił, weny i co najważniejsze mająca czas.
Wszystkim
Wam dziękuję za każdy komentarz pod poprzednim postem, wsparcie, zrozumienie i
w ogóle wszystko. Wiele to dla mnie znaczyło. Jesteście niesamowici!
Ale
może przejdę do rozdziału. Nie ukrywam, że mnie bardzo się podoba. Wszystko
wyszło tak jak chciała i mam nadzieję, że i Wam wynagrodzi on tak długi okres
oczekiwania. Teraz wracamy do publikowania raz na tydzień, w weekend, co myślę,
że cieszy Was równie mocno, co mnie. Liczę na okazanie entuzjazmu w licznych
komentarzach, zawierających oczywiście przede wszystkim wasze opinie na temat
rozdziału.
Lafann
Ps:
W razie wszelkich spekulacji na temat napisu na bransoletce Hermiony od razu
mówię, że nie jest to kocham
cię, ani inny synonim tego słowa.
AAAA NIE WIERZĘ!!!! <333333333333
OdpowiedzUsuńco tu dużo mówić... Najlepiej <3 tęskniłam xd
UsuńJejuuuuu napisałabym coś mądrego, ale nie jestem w stanie. Wiadomo, że to nie może być kocham cię, to jeszcze za szybko. Ale mam już pewne podejrzenia.
OdpowiedzUsuń♡♡♡
OdpowiedzUsuńCudo. <3
OdpowiedzUsuńJest świetny! Opłacało się czekać <3
OdpowiedzUsuńwww.wiezykrwi-graohogwart.blogspot.com
Cieszę się, że wróciłaś i mam nadzieję, że wiecej nie będzie takich długich przerw. Ale skoro już nie publikowałaś, to chyba ci dobrze poszły matury, prawda?
OdpowiedzUsuńTo mój pierwszy komentarz u ciebie, jednak obiecuję, że od teraz już każdy rozdział będę komentować. Robię to dopiero teraz bo sama założyłam bloga (na którego tak przy okazji serdecznie zapraszam; hermiona-granger-lamour-est-difficile.blogspot.com) i wiem ile radości sprawia każdy komentarz.
Rozdział świetnie napisany, tak jak każdy inny. Nic więcej nie potrafię napisać. Masz naprawdę wielki talent.
To świetny pomysł na bloga. I do tego (jak i do LaFinDeLaVie) po skończeniu będę wracać. A do byle czego nie wracam.
Naprawdę gratuluję pomysłu, talentu i umiejętności.
Pozdrawiam i życzę weny i czasu.
Do następnego rozdziału!
Z ustnych jestem zadowolona, a co do pisemych to przekonam się pod koniec czerwca :)
UsuńUmarłam.
OdpowiedzUsuńCudowne.
Wszystko.
Bardzo.
A co do napisu przyszedł mi do głowy ,,LaFinDeLaVie'' pasuje idealnie.
Rozdział perełka jak zwykle! Podoba mi się ta dojrzałość opowiadania - to jak sytuacja Draco i Hermiony rozwija się powoli, jak przystało na wysokiej klasy pisarkę, nie jest ono płytkie, jak w wielu opowiadaniach, że od razu wyskakują sobie w ramiona z okrzykiem "Kocham Cię!" I inne takie serduszka, myślę że większość czytelników też tak uważa, że mamy tu do czynienia z drugą Rowling! Pozdrawiam stęskniona, ale zawsze Wierna
OdpowiedzUsuńTeż uważam ją za drugą Rowling!
UsuńKurwa(przepraszsm za wyrażenie) to jest genialne!! Kobieto!!
1. Relacja Draco i Hermiony. Podoba mi sie ze wszystko dzieje sie powoli. Jest to takie prawdziwe, naturalne, trzyma czytelnika w napieciu. Inne blogi to istna sieczka kiedy wszystko jest takie banalne, kiczowate
2. Oryginalnosc pomyslu. Na poczatku nie spodobal mi sie fakt ze Voldi to ojciec Hermiony ale tak zajebiscie to przedstawilas a jezyk tego opowiadania jest cudowny ze jak widac wciagnelam sie w bloga. Widac ze masz ogromny zasob slownictwa. Ta koncepcja jest nawet ok. Nie ma przesady ani kiczu dzieki twojej kreatywnosci i inteligencji
3. Powolna akcja dziala tutaj na korzysc. Trzyma na bank w napieciu ale tez daje poczuc sie jakby to bylo naprawde. Normalnie wciaga mnie do tej historii jak Harrego do dziennika Riddle'a.
4. Fajnie ze jest tu przedstawiona normalnosc bez jakiejs skrajnosci(np spiski i dziwne zachowanie zazdrosnych dam co by bylo dziwne gdyby od poczatku knuly jakies intrygi typu 'naslij kogos aby zniszczyl im relacje')
5. Albus Dumbledore. Kobieto, masz dar do odwracania rol i przedstawiania ich w korzystym swietle bez cienia kiczu czy przesadyzmu. Ciekawa jest ta koncepcja tego zlego starca... Ktory tak dobrze jest odbierany a tkwi w nim potwor.
6. Rodzice Riddle. Kobieto!!! Tak przedstawic postaci, przyjrzec sie im z bliska i ich notywow to wow, niesamowite.
Dla mnie jestes nasza polska Rowling. Niesamowity jezyk i styl. 😏👌
Jest ci nudno? Nie martw się,
OdpowiedzUsuńweś Demony czytaj je,
zatrać się, zachęcam cię.
I spraw sobie lekture,
przecudownej La vin de la fie.
Która nawet z braku czasu, doda rozdział...
I odpowie na pytania, które licznie zadajemy, gdyż się rozstać nie możemy.
Bo autorka ta kochana,
Wyczruje rozdział dla NAS
by nam dalej opowiedzieć
Co z Dramione dalej będzie.
Czy Hermiona znajdzie księgę?
i czy ojciec tej Gryfonki,
oj przepraszam już ślizgonki będzie w końcu uwielbiany i z wyglądu podziwiany. Opentani Demonami czy poradzą sobie z wami?
Och nie wierze juz zerowa, a ja nie śpię o la Boga. To jest właśnie urok taki że jak czytasz to już czytasz i nic na to nie poradzisz. :) Pozdrawiam Serdecznie
Angelika. Emma. F.
Czytając twój komentarz uśmiechałam się jak głupia. Wierszyk jest mega i sprawiłaś mi nim ogromną frajdę, za co dziękuję <3
Usuń
UsuńUff. Spodobał się, to super, już myślałam, że mój talent oparł się na fortepianie, patrzcie patrzcie byłam w błędzie zaraz pisać trzeba będzie. Och spisuje, dzięki wielkie, lecz nie jesteś w wielkim błędzie kiedy myślisz "och to dla mnie" tak dla ciebie jest specjalnie. Twój blog każdy obserwuje lecz nie wszystkich motywuje do pisania wierszy w nocy lecz masz przykład mnie uroczy. :)
Świetny rozdział. Zołza jesteś, że nie napisałaś co to za słowo! Nie znam francuskiego, ale myślę, że wujek Google by mi pomógł!!!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że już wróciłaś do nas. Mam nadzieję, że matura poszła po Twojej myśli.
Pozdrawiam
Kasia
♥.♥
OdpowiedzUsuńNareszcie!!! Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo tęskniłam za tobą i za opowiadaniem :) co do rozdziału - CUDO!!! Draco jest taki wspaniały, Hermiona coraz to śmielsza do niego, wszystko jest tak jak być powinno :D mam nadzieję, że jesteś
OdpowiedzUsuń(i będziesz) zadowolona z wyników matur i dostaniesz się na wymarzone studia ;) do następnego piątku :D
Twoja wieeeeeelka fanka
Olix
Rozdział fantastyczny
OdpowiedzUsuńJak zawsze rozdział genialny ;) nie wiem co jeszcze napisać, bo bym musiała wspomnieć o każdej scenie, że była idealna ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i weny życzę ;)
PS. Mamnadzieję, że matury poszły Ci dobrze
Nareszcie! *.*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się szczerzyłam, czytając ten rozdział. Naprawdę, warto było na niego czekać - po prostu cudo. :)
Cieszę się, że Hermiona w dalszym ciągu zwalcza swoje demony, że Malfoy jej w tym pomaga. Pomysł z prezentami taki słodki. ^^ Ciekawe, co takiego wygrawerowane jest na bransoletce, no i co planuje Albus. Ach, i ten pocałunek!
Jak dobrze, że już jesteś i nigdzie się nie wybierasz :D
Jak tam matury? ;))
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział - uczniowie wracają już do Hogwartu? :3
Życzę weny i pozdrawiam,
Naomi S.
http://dramione-krok-po-kroku.blogspot.com/
Z ustnych jestem dość zadowolona, a jeśli chodzi o pisemne muszę czekać na wyniki, bo jak na razie nie mam pojęcia, co ja tam powypisywałam :D
UsuńAwawaw :3
OdpowiedzUsuńDraco....kocham Cię ... Hermiona...normalnie aż mi serce podskoczyło <3~<3
Czemu nie może być kocham Cię? :'(
Byłoby tak słodko...ale rozumiem..zobaczymy co tam będzie pisało.
To takie słodkie :3 :3 =^·^= ^·^
Jejku nie wiem co napisać.
Warto było czekać <3
Rozdział jest po prostu...SŁODKI, CUDOWNY, PIĘKNY, WSPANIAŁY, ŚLICZNY, BOSKI.....!
Tak jak zawsze oczywiście ;)
Najbardziej podobała mi się ta scenka z tak zwanymi "prostakami" ( ale im Miona dopiekła, dobrze im tak Co to za czelność?! Tak powiedzieć o Draco? DRACO? I jeszcze wtrącać się w jej sprawy?) No i scenka na tarasie. Już sobie wyobrażam ten uśmiech blondaska XD
Ciekawe jak Hermi będzie musiała cierpieć w nocy przez ten całusek :/
Dobra nie wiem co jeszcze napisać, nie mogę się skupić, ten rozdział był po prostu bombowy! ;)
Z góry przepraszam za orto i wszystkie inne błędy :)
Pozdrawiam.
Czasu i weny życzę.
~Kaśka Zwana Gryzoniem
Bałam się że nie wrócisz. Rozdział cudowny! A co do słowa na odwrocie coś typu "otwórz się " a może to jakieś magiczne słowo które ma przywołać Draco. Czekam na kolejne rozdziały! ;*
OdpowiedzUsuńCzy Ty wiesz, co ze mną zrobiłaś? Wiesz?! Zamiast się uczyć do cholernej matury (tak, przede mną jeszcze dwa egzaminy!), ja czytałam Twoje opowiadanie od nowa, żeby przypomnieć sobie, o co chodzi! No ale to tylko dowodzi geniuszu tego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńCzekałam, zaglądałam średnio trzy razy w tygodniu, i stwierdzam, że opłacało się.
Rozdział jest super. No i świetnie, że Hermiona w końcu się zaczyna otwierać. I to że kupiła Draco prezent... to było słodkie :)
Świetnie dopiekła Puceyom, scena niby poważna, a ja śmiałam się jak głupi do sera. :D
A Dumbledore... Boże (albo może lepiej Merlinie, bardziej magicznie) - jak ja go nienawidzę... W Twoim opowiadaniu oczywiście, niech go szlag trafi, a Harry niech przejrzy na oczy... Proszę, ładnie proszę
No i czekam na więcej.
Najchętniej, teraz, już, w tej chwili.
Pozdrawiam,
Lena :)
Ciesze się, że wróciłaś <3
OdpowiedzUsuńCo do spekulacji na temat napisu na bransoletce, to na pewno i tak się pojawią, więc spodziewaj się wielu pytań.
W końcu nastąpił jakiś przełom między Draco i Hermioną, który sprawił, że siedzę przed laptopem z wielkim uśmiechem na twarzy, a mama z babcią patrzą na mnie jak na kogoś chorego.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam,
An.
Aaaaaaaaaa jesteś niesamowita <3 Rozdział zapierający dech w piersiach, przeczytany jednym tchem <3 <3 Najwspanialszy moment, gdy wręczali sobie prezenty, no i ten pocałunek w policzek !!!! Rozpływam się ;D Mam nadzieję, że matury poszły po twojej myśli :) Życzę weny i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :*
OdpowiedzUsuńCudowny !!!
OdpowiedzUsuńJa też tęskniłam :)
Kocham CIĘ dziękuję dziękuję i jeszcze raz dziękuję rozdział jest wspaniały ba to mało powiedziane nie wiem jak to opisać po prostu boski; D
OdpowiedzUsuńNatasza
Super. Podobał mi się fragment z Dumbledorem. Był w pewny sposób nie przewidywalny co bardzo mi się podobało.
OdpowiedzUsuńWeny życzę i czekam na kolejny rozdział
~Gal Anonim
Aaa... nareszcie jest. Po prostu Cię kocham za to. Nawet nie wiem co napisać, bo jestem tak szczęśliwa że nie umiem zebrać odpowiednich słów. Jeju strasznie się cieszę z tego rozdziału jak małe dziecko. Dzięki :) A co do rozdziału to jak zwykle cudny. Hahahah zdziwienie wszystkich na sale i jedzenie jakie zostało przyrządzone - bezcenne. Hmm... ciekawe co Albus wymyślił.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Syntry
http://i-ad-tenebras.blogspot.com/
dobrze Hermiona mu przygadała dobrze gnojowi :D oooo jak słodko dobrana z nich para :3 co ten Albus kombinuje aż sie nie mogę doczekać :D ciekawe co napisane pewnie coś słodkiego :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Taaaaaaaaaaaak!!!!!!!!!! Nareszcie nowy rozdział! Nawet nie wiesz jak bardzo się z tego cieszę!!! Co do rozdziału mi również się bardzo podoba:-) A tak btw mam nadzieję, że matura poszła dobrze:-)))
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć, jak zwykle rozdział cudowny. Kiedy dzisiaj rano zobaczyłam, że jest nowy post, to serce mi na chwilę stanęło z wrażenia (bo wstyd się przyznać, ale powoli zaczynałam wątpić:( ). Błędy, głównie literówki, się zdarzyły w kilku miejscach, ale nie mi to oceniać, bo sama nie jestem mistrzem ortografii. Jeśli chodzi o samą akcję w rozdziale, to bardzo mi się podobał "wybuch" Panny Riddle. Fajna akcja dramione, to jak wręczali sobie prezenty było rozczulające! Genialne było również to, gdy Draco nie robiąc sobie nic z hierarchii, usiadł obok Hermiony. Generalnie rozdział bardzo fajny, dużo śmiechu. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, wstawiaj go jak najszybciej, bo chyba umrę na zawał czekając ( oczywiście jeśli można umrzeć na zawał czekając :? ).
OdpowiedzUsuńhairy
PS Rozdział już w piątek, prawda?
Jakoś w weekend, nie wiem, czy akurat w piątek :)
UsuńOk dzięki, będę pamiętać ;)
Usuńhairy(na innym koncie)
PS zapraszam na mojego nowego bloga http://maby-i-will-see-you-again.blogspot.com/
Rozpisywać się nie będę, tak piękny, że aż brak słów. Czekam na NN.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Olivia Malfoy-Odair-Winchester
Cieszę się że już jesteś!! Nie masz pojęcia jak bardzo tęskniłam za tą historią i za tobą!!! Co do napisu myślę że jest tam coś w stylu jesteś dla mnie ważna lub zawsze będę przy tobie, nigdy Cię nie opuszczę, pamiętaj by cieszyć się chwilom albo jeszcze inne niewiem, ale wiem że nie opuszczę tej historii!! Czekam na następny rozdział!! :*
OdpowiedzUsuńBoże to jest cudowne <3 aż brak mi słów...
OdpowiedzUsuńAngel
Rozdział świetny. :) Dobrze, że już wróciłaś. Czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńO Boże...W końcu!!! Tak, tak, tak!!!! DRACO <3 W twoim opowiadaniu jest taki A www! Sorry nie potrafię się wypowiadać inaczej niż jakąś Fan girl, bo jaram się nowym rozdziałem, bransoletką i napisem ;] Co to? Nie wiem, ale kiedyś się dowiem xD Nie będę zgadywać bo czuje, że i tak nie wyjdzie ;] Rozdział boski cudowny... Ah... Po prostu twój! La fin witamy wśród żywych(bo wiesz matura to taki koszmarek, chwilowa śmierć)...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
L'AmourEstMonAir
Dramione-we-never-had-a-chance.blogspot.com
A więc...
OdpowiedzUsuńNie czekaj, nie zaczyna się zdania od "a więc".. Eh, sama siebie łapię.
Dobra, nieważne, ważne jest to, że dodałaś rozdział, przy którym cały czas uśmiechałam się jak głupia :D
Tak się cieszę, że jest, w dodatku bardzo dobrze Ci wyszedł, no przynajmniej mnie się podoba :)
Cieszę się również z tego, że jesteś zadowolona z ustnych:)
Pozdrawiam, życzę weny i dobrych wyników na pisemnych :d
Nadzieja :-)
Jezu, nawet nie wiesz jak mi brakowało piątkowych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńCóż więcej mówić, bardzo mi się podobał.
Czekam i serdecznie pozdrawiam <3
~Hope ^^
Az mi sie zachcialo swiąt <333. Rodzial przecudowny. Czytajac go zdalam sb sprawe jak bardzo mi tego brakowalo.
OdpowiedzUsuńPs. Jak tam matury, proste , latwe co bylo najtrudnoejsze, najlatwiejsze?:)))))
Ps2. Trzymalam kciuki caly czas!!!!
Na pewno nie były one łatwe, ale raczej do przeżycia. Najtrudniejsza chyba biologia, ale w końcu z tego pisałam rozszerzenie. Najprostszy polski, a przynajmniej rozprawka.
UsuńCudowne <3
OdpowiedzUsuńi Draco taki uroczy ;*
no kocham ich normalnie <3 <3
bardzo ciekawa końcówka ;)
z niecierpliwością czekam na next ! ;D
Kocham! Nie wiem jak można napisać coś tak pięknego. Hermiona dowaliła Puceowi, YEAH! Malfuś taki uroczy... Dodaj kolejny rozdział jak najszybciej, proooooooszę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Blue.
*.*
OdpowiedzUsuńNabawię się kompleksów...
Dobra czytam tego posta po raz kolejny (czytaj.10)
OdpowiedzUsuńI mam pytanie jak tu nie lubić weekendu no jak nie
dość że wolne to jeszcze w weekendy będą posty
(Dobra wiem że jestem powalona ale jak czytałam inne blogi i dziewczyna się tak zachowywała to była po gwałcie czy Mona miała jakąś podobną sytuację bo wiesz ten ,,zwierzęcy strach w jej oczach " unikanie kontaktu z mężczyzną jest trochę dziwne )
PS. Błagam nie bijcie za skojarzenia przypominam że to wolny kraj
#$/ Natasza
Od tego czekania nerwy miałam napięte jak postronki! Dobrze było sobie w końcu ulżyć.
OdpowiedzUsuńByło parę literówek i kilka innych błędów, które rzuciły mi się w oczy, ale nie były na tyle istotne, by zaprzątać sobie nimi głowę.
Trochę mnie już irytuje relacja Toma z Hermioną. Tzn, rozumiem, że ona się będzie powoli rozwijać i doceniam trud, jaki wkładasz w kreowanie kontaktów między bohaterami, ale kiedy po raz kolejny czytam, że każe jej coś zrobić tonem nie znoszącym sprzeciwu, to zaczynam przewracać oczami.
Jestem też pewna, że pierwszą rzeczą, jaka Hermiona zrobi po skończeniu balu będzie sprawdzenie we francuskim słowniku, co oznacza to tajemnicze słowo, którego nie zna. W końcu to ta przemądrzała Wiem-To-Wszystko-Jeszcze-Do-Niedawna-Granger xD
Poza tym, rozdział czytało się świetnie, jak zawsze zresztą. Cieszy mnie również, że coś się rusza w relacji głównych bohaterów.
Życzę dużo pomysłów i czasu na pisanie kolejnych części. Mam nadzieję, że wyniki maturalne będą jak najbardziej pomyślne.
Pozdrawiam.
<3
OdpowiedzUsuńChciałabym napisać tutaj coś mądrego. Naprawdę, chciałabym. Tymczasem to było tak przeuroczo cudowne, że nie mam słów. Po prostu zapomniałam języka.
Piękne <3
Pozdrawiam i życzę dalszej weny.
Zuźka
Aha, no i z utęsknieniem czekam na następny rozdział! :D
Wyjątkowy jak zawsze... Ciekawi mnie bardzo relacja między Draco a Hermionom. Jest inna niż w innych Dramione. Hermionom była tu tajemnicza od początku, to jest cudowne.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że matury poszły jak najlepiej :-)
Wiem co znaczy ten stres. Rok temu przechodziła ten koszmar. Ale dałam radę i ty tez na pewno dasz :-D
Jeju, w końcu nowy rozdział. Już myślałam, że się nie doczekam. Ogólnie rozdział bardzo fajny. Brakowało mi tylko opisu sali, w której odbyła się Wigilia. Może był w poprzednim rozdziale,nie pamiętam. W każdym razie z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, od którego dzieli mnie tylko TYDZIEŃ. Życzę weny. :)
OdpowiedzUsuńBoże nawet nie wiesz jak się ucieszyłam kiedy zobaczyłam na bloggerze że dodałaś kolejny rozdział! :3
OdpowiedzUsuńHermiona, Jullian, Tom, Draco... ❤❤
Boziu uwielbiam Cię!
Już się nie mogę doczekać kolejnego!
Buziaki - Maja ;*
Pięknie <3
OdpowiedzUsuńCieszę sie, że już wróciłaś :*
Całuję, Urkaa Snape :*
O BOZICKUUU! *.* Rozdział jest jak zwykle, boski! :D Strasznie się cieszę, że wróciłaś, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, z tego się cieszyłam, jak... chyba nigdy wcześniej! ^^ Brakowało mi Cię i niezmiernie się cieszę, że wróciłaś. Szczerze mówiąc, to nie spodobała mi się jedynie długość sukienki Hermiony i może jeszcze odkryte ramiona, ale ogólnie cała reszta wyszła... YOLO IDEOLO ^^ Uwielbiam ten blog, to opowiadanie, Dramione i Ciebie! :D
OdpowiedzUsuńPs. Myślę, że ten napis to La Fin De La Vie? :D Mam rację? Coś tak czuję... <3 Jesteś genialna!
~ Twoja wielka fanka, występująca pod pseudonimem Luthiene
Taaaaak. Jest rozdział. Ale ją za tobą tęskniłam. Dobra, przywitałam się, ale teraz już mogę mieć pretensje. DLACZEGO w takim MOMENCIE? No ale wybaczam bo rozdział jest całkiem całkiem. Jestem straszliwie ciekawa co też wymyślił Drops. Mam nadzieję że w najbliższym czasie już nas nie opuścisz ;-)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny. Jak każdy poprzedni. Fajnie że relaxja Hermiona-Draco zaczęła się rozwijać.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
PS Jak poszla ci matura? Mam nadzieje że dobrze.
Pozdrawiam mała gwiazdka
Ustne dobrze, pisemne okaże się w czerwcu.
UsuńTo fajnie że ustne zdałaś. A zdawałaś w starej czy tej nowej maturze?
UsuńZdawałam już nową maturę, jak ten pierwszy rocznik.
UsuńWitaj skarbie :*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :*
Taki awww <3
WRUCIŁAŚ!!!!!!
OdpowiedzUsuńDEMONY ZNOWU W AKCJI!!!
*biegnie uściśkaś Teodora, Bleisa, Malfoya, Harrego, Toma, Hermoinę, Juliane, Dumbledore, Panią Norris, Filtcha, Panią Weasley, Rona, Harrego i każdego kto jej nawinięte się pod rękę z demętorami i olbrzymią kałamarnica włącznie*
Pisz sobie pisz czekamy na następny rozdział!!!
*próbuje przytulić wściekłego Zakałę i Nos Voldemorta*
Zdecydowanie rozdział jest niesamowity! Pomimo przerwy jaka miałaś to dalej wyczuwa sie ciągłość. Podoba mi sie zachowanie Draco *.* oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńWróciłaś <3
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity!!
Szczególnie scena Draco x Herm.
Już nie mogę się doczekać dalszych części.
Pozdrawiam,
HH
Od 15 do 17 maja byłam tutaj chyba ze 30 razy sprawdzając czy dodałaś już nowy rozdział. Strasznie się cieszę, że wróciłaś tutaj, a twoje opowiadanie będzie umilać mi sesyjną katorgę! Bardzo, bardzo lubię to, jak piszesz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
C.J.Carter
Aaa super! Dzięki że już wróciłaś. Rozdział jak zwykle świetny. Dziękuję <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńCieszę się z tego rozdziału, bo ledwo skończyłam Twoje stare opowiadanie i czułam jakąś pustkę, ale teraz bd mogła czytać na bieżąco nowe rozdziały :) Oby tylko temu staremu się nie udało nic zrobić Hermionie ;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://saveyourself-kt.blogspot.com
Ojejejejej rozdział jest cudowny :3 Warto było czekać ;) Teraz tylko trzeba czekać na następny ♥♥
OdpowiedzUsuń~Ar.
Tak się ciesze ze wróciłaś bo na dobrą sprawę kanama skończyła swoją historię a wtedy ty wracasz z e swoją historią i mogę cieszyć się cudownym Dramione ♡♡♡
OdpowiedzUsuńWarto było poczekać na taką nastrojową i przełomową scenę na tarasie :D. Kolejny świetny rozdział i kolejny powód do jeszcze większej nienawiści względem Dumbledore'a. Tak - po maturalnym szaleństwie wszystko wraca do normy. Mam wielką nadzieję, że Twoje wyniki okażą się lepsze od moich, bo tegoroczne arkusze były raczej mało sprzyjające :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Invisible.
I love it ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńBoże, jak ja za Tobą tęskniłam. Codziennie wchodziłam na Aska z nadzieją, że może zdarzy się cud i szybciej dodasz ten rozdział? No cóż, nie ważne. :') Ogólnie, to mega szybko minęło. Jeszcze nie dawno: Coo? Do 15 maja? Kiedy to będzie. ;; A teraz można cieszyć się nowym rozdziałem ^^ Bardzo mi Ciebie brakowało.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, jak zwykle świetny. Relacja Draco-Hermiona troszeczkę ruszyła do przodu, co bardzo mnie cieszy.
Nienawidzę Twojego Dumbledore'a. Matko, jak on mnie wkurza. Mam nadzieję, że nie zrobi Hermionie nic złego, a Harry nareszcie zobaczy jaki jest naprawdę. ♥
Reasumując - rozdział świetny, to opowiadanie coraz bardziej mi się podoba i nie mogę się doczekać kolejnego ♥
Jak milusio, że już wtorek, jeszcze kilka dni i kolejny rozdział *w*
Życzę weny i pozdrawiam,
Avada Kedavra
super roździał
OdpowiedzUsuńPodoba mi się wątek o Albusie
Życze weny
/obliviate
rozdział niesamowity :) cieszę się, że już wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że już wróciłaś:) Rozdział niesamowity, kiedy wyobraziłam sobie arystokratów jedzących pierniki Malfoya dostałam strasznej głupawki. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńeva
Ooo, nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się ucieszyłam z Twojego powrotu! A co do rozdziału, to coś czuję, że zbliża się konfrontacja Dumbledore x Riddle x Potter. Ale oczywiście zanim to nastąpi, Hermiona się wkurzy i to ostro (no chyba, że się znowu zamknie w sobie, ale raczej Draco jej tego nie pozwoli, prawda?).
Pozdrawiam,
Cassie :)
Koooocham twoje blogi <3333
OdpowiedzUsuńDziękować Merlinowi, że znalazłam na internecie takie cudo jak Demony:D
Już się nie mogę doczekać weekendu (właściwie to zawsze tak jest, ale ty dałaś mi kolejny powód :P )
~Lady
O jeny, ale ja za Tobą tęskniłam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój sposób pisania, a przez ten czas naprawdę brakowało mi kontynuacji tej opowieści. Mimo, że jasno napisałaś, że dodasz coś dopiero po maturach, to ja mimo wszystko wchodziłam codziennie, by się przekonać, czy czasem nie zmieniłaś zdania.
Rozdział jak zwykle udany. Niezmiernie cieszy mnie fakt, że Hermiona zrobiła krok w stronę Draco, a Tom pozwolił jej na wszystko odnośnie świąt, mimo, że mu się to nie podobało.
Z utęsknieniem czekam na ciąg dalszy.
Życzę weny i pozdrawiam serdecznie,
Tay <3.
No nareszcie mamy nowy rozdział !! :D
OdpowiedzUsuńNie zawiodłaś mnie.
Zdecydowanie nie :D
Ale przez chwilę myślałam, że Tom wszystko zepsuje :D
I co tam jest napisane ?!?!
Pytanko: przytoczysz jakieś rozmowy o wężach między Tomem a Hermioną?? :3
Z resztą - dowiemy się jeszcze !! :D
Weny :3
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już wczoraj, lecz dopiero teraz dorwałam się do komputera, aby skomentować. Miło powitać Cię po tak długiej przerwie i mam nadzieję, że wszystko zdane tak jak chciałaś. Rozdział jak zawsze wszedł Ci wspaniale. Urocze sceny pomiędzy Draconem, a Hemrion... ah... rozpłynęłam się <3 Końcówka dość mroczna, ale zazwyczaj jak staje się zbyt słodko, musi przyjść coś złego. Jestem ciekawa planu Albusa i mam nadzieję, że Hermiona jednak nie wplącze się w jego sidła! Życzę Ci dużo weny i zapraszam do mnie. Za niedługo ukaże się u mnie 19 rozdział, http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja mam ochotę wykastrować ,wybebeszyć ,pociąć ,zakopać ,odkopać ,trzasnąć crucio i Avadą i ponownie zakopać starego Dropsa ???
OdpowiedzUsuń#$/ Natasza
Genialny rozdział! Naprawdę warto było czekać!
OdpowiedzUsuńJa bym normalnie na takich "przyjęciach" nie wytrzymała, więc już podziwiam Malfoya i Riddle ;) I ta ich wspólna scena z prezentami była genialna!
Ale z Albusa drań! Nigdy nie pomyślałam, że kiedykolwiek będę kogoś tak nienawidzić i że trafi się to jemu :O
Bardzo się cieszę, że rozdziały będą już co weekend :) Nie mogę się doczekać kolejnego :)
Życzę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
dramione-never-forget-you.blogspot.com
Hej :*
OdpowiedzUsuńNotkę przeczytałam zaraz po jej dodaniu, ale nie miałam jakoś okazji skomentować :/
Już nie będę pytać Cię o maturę, co minęło, to minęło xD A wiedząc jaka jesteś systematyczna, to pewnie poszło ci minimum na "powyżej oczekiwań" :)
Nawet nie wiesz jak czekałam na tę notkę! Przez cały weekend zerkałam, czy coś się nie pojawiło :) I teraz też czekam na rozdział... Bo cóż ten epizod był taki mega kochany i słodki <3 Po prostu chce się więcej :) Miona taka łaskawa i pocałowała Draco <3 Niby w policzek, ale zrobiła to Hermiona! I ten tajemniczy napis na bransoletce Riddle, ciekawe co oznacza?
Tom miał dobry humor i nie wtrącił się do zmian Hermiony! Jajku już widzę miny tych wszystkich arystokratów, gdy patrzyli na te krzywe pierniczki Malfoy'a xD Hahahah :D
Czekam na next
Pozdrawiam i życzę weny
Anna-medium
Miły rozdział, jeśli o to chodzi - świąteczny. Nie jest słodki, dzięki Ci! Jedyną słodyczą to Draco, który jakoś stara się poprawić Hermionie humor. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo wyjawisz nam tajemniczy napis na tej bransoletce... tylko niech gramatyka francuska nie ucierpi, jak już jej chcesz używać. Proszę?
Jej!!!!!! Wróciłaś!!!!!!
OdpowiedzUsuńTęskniłam i to bardzo. Te wszystkie samotne piątki, kiedy nie miałam nic do roboty... Katorga
Jak zobaczyłam Twój rozdział(niestety dopiero dzisiaj. Jak to się stało to ja nie wiem) to skakałam z radości po łóżku :)
To będzie jeden z tych, do których będę wracać i to często, ponieważ się w nim zakochałam.
Jak zwykle nie wiem co napisać. Mam nadzieję, że zrozumiesz, ale pisarką to ja nie będę :D
Lecę czytać kolejny rozdział, bo mam malutkie zaległości :)
Woooooooow, jak się cieszę że wracasz, co prawda dopiero teraz ogarnęłam, więc zaraz lecę czytać kolejny rozdział. Ale ten to cudo, geniusz i te prezenty how sweet !!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka,
Tsuki
Rozdział wyszedł świetnie.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się opis tego wieczoru no i fakt, że Tom zgodził się na taką jego formę. Co by nie było nadal pozostaje Voldemortem ;)
Fajnie też, że Herm utarła trochę nosa Pucey`om i pokazała, że nie da sobą pomiatać.
Scena między Draco i Mionką wyszła super a wręczanie prezentów było słodkie ;) I jestem strasznie ciekawa tego napisu na bransoletce...
Uhhh, nie cierpię tego starego Dropsa... oby jego zamierzenia nie poszły tak doskonale. Nie mogę się doczekać jak w końcu jego plan zacznie się przysłowiowo "walić" ;)
Pozdrawiam
Sama pisałam i mówiłam te nowe matury, więc wiem o co chodzi ;) cieszę się z Twojego powrotu, mam nadzieję, że teraz będziesZ częściej pisać. Rozdzial świetny, jak dotąd jeden z najlepszych :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, aż skręca mnie z ciekawości jakie to słowo!!!
OdpowiedzUsuńOczywiście mam kilka własnych sugestii....
pozdrawiam
Duro
Nareszcie się coś pojawiło! ;D Rozdział super, tak jak zawsze. Jestem ciekawa jakie to słowo jest wygrawerowane na bransoletce i chyba się domyślam jakie...
OdpowiedzUsuńNormalnie boję się Dumbledore. Co on ma zamiar zrobić Riddle?
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
Śmietana. :*
Czytajcie z piosenką renegades w tle, dodaje tajnego nastroju
OdpowiedzUsuńNawet przez myśl nie przeszło mi "kocham cię" jak na Dracona to zbyt proste :P
OdpowiedzUsuńFajnie wyszło z tą kolacją, ale jak Hermiona uznała wszystko siedzi w ludziach i żadne ocieplenie sali czy zmiana menu nie pomoże, a szkoda :(
Oczami wyobraźni widzę ten śliczny zegarek na nadgarstku Dracona i tą prześliczną bransoletkę :)
Buziak <3 niby nic, a jednak :D
Pozdrawiam i korzystając z wolnego nadrabiam rozdziały ;)
rozdział super ale chce zwrócić uwage innych czytelników na coś innego
OdpowiedzUsuńw jednym z kom było napisane że uważają ciebie (autorke) za pania Rowling. Ja tak nie twierdze oczywiście w dobrym znaczeniu. Rowling pisze super ale to co piszesz ty jest genialne. jeszcze nigdy nie czytałam tak cudownego dramione, a czytałam ich sporo
pozdrawiam #wisnia
A ty ! Jak zwykle postanowiłaś zasiać znów ciekawości no cóż po woli przywykłam tak jak Draco do Hermiony 😁💗 rozdział cudowny wspaniały ! 💟💞
OdpowiedzUsuńNo no!! To akurat było do przewidzenia, że żaden z arystokratycznych łajz nic nie powie na wystrój, ale pocałunek H i D?! Coś się zaczyna dziaaaać *podśpiewuje*
OdpowiedzUsuń