Nim
ktokolwiek się obejrzał, nastał trzydziesty pierwszy grudnia. Stary rok
ustępował miejsca nowemu, dając ludziom okazję do świętowania. Zbliżał się już
wieczór, a trzy przyjaciółki przygotowywały się do sylwestrowej imprezy u Goyle’a
w domu panny Greengrass.
—
Gdzie położyłaś moje buty, Daf?
Zapytała
krzątająca się po pokoju Pansy, która jako
pierwsza została umalowana i uczesana przez Tracey. Teraz jej twarz zdobił
bardzo delikatny makijaż, a włosy układały się ładne, choć nie za mocne loki.
—
Przy drzwiach, zaraz obok komody.
—
Dzięki.
—
Nie ma za co.
—
Nie ruszaj się.
Zagniła
Dafne Tracey, usiłując upiąć jej włosy na lewą stronę. Zostało im bardzo mało
czasu, więc powinny się pospieszyć. Sylwester zbliżał się wielkimi krokami, a
każda z dziewcząt wyczekiwała go z niecierpliwością, zresztą jak większość
zaproszonych. Wszyscy liczyli na huczne zakończenie tego roku na niezapomnianej
imprezie.
—
Będzie cudowanie, mówię wam.
Ekscytowała
się Pansy, zakładając w końcu odnalezione buty.
—
Powtarzasz to bez przerwy, Pan.
Przypomniała
przyjaciółce Tracey, uśmiechając się, gdy ta niczym małe dziecko pokazała jej
język.
—
A gdzie później wracamy?
Zapytała
Dafne, oglądając efekt końcowy pracy panny Davis, która spisała się na medal.
Jej włosy delikatnymi falami spływały przez lewe ramię, idealnie współgrając z całą
resztą.
—
Ja idę do Blaise’a. Jego rodzice wyjechali na dwa dni i ostatnio zaproponował,
żebyśmy wrócili do niego.
Obie
dziewczyny spojrzały zdziwione na przyjaciółkę, która uśmiechnęła się do nich
przepraszająco. Od zawsze nowy rok spędzały razem, gdziekolwiek nie
obchodziłyby sylwestra. Sądziły, że i tym razem tradycja zostanie podtrzymana.
—
Nie patrzcie tak na mnie. Wiem, że zawaliłam, ale mam też dobre wieści.
Druga
część wypowiedzi niezwykle zaintrygowała Ślizgonki, szczególnie że Pansy
podeszła do nich z przebiegłym uśmiechem na ustach.
—
Blaise mi powiedział, że Draco zjawi się u Goyle’a sam… bez Riddle.
—
I co w związku z tym?
Tracy
za wszelką cenę starła się udawać, że to, co powiedziała Pansy, nic ją nie
obchodzi. Odłożyła na toaletkę grzebień, po czym zaczęła poprawiać swój niski
kok. Prawdę mówiąc, wolałaby w ogóle zapomnieć, że Malfoy tam będzie. Wiele
myślała podczas świąt, aż w końcu doszła do wniosku, że to po prostu nie ma
sensu. Zrobiła więcej, niż powinna, a i tak nie osiągnęła niczego. Dafne miała
rację. Gdyby Draconowi na niej zależało, sam wyszedłby z inicjatywą, do czego
jak do tej pory się nie kwapił. Mogłoby jej w ogóle nie być, a on by nawet nie
zauważył, zapatrzony w tę cholerną przybłędę. Bolało ją to, ale nie zamierzała
się nad sobą rozczulać. Na ten moment walka o Dracona straciła dla niej sens.
—
Jak to, co z tego? Będzie sam i w końcu skupi się na…
—
Nie, Pansy. Idę się tam dobrze bawić, a nie odstawiać przedstawienie pod
tytułem, jak to bardzo Draco ma mnie gdzieś. Teraz jej nie będzie, ale nie
zapominaj, że zaraz wracamy do szkoły. Tam znowu nie będzie się ich dało od
siebie odkleić.
Tracy
nadaremno starała się ukryć swoje rozgoryczenie. Obie Ślizgonki ze współczuciem
obserwowały, jak bierze z łóżka sukienkę, aby w końcu
się w nią ubrać. Widziały, że jest jej ciężko, na co niestety nic nie mogły
poradzić. Może i Pansy przy każdej możliwej okazji starała się przywołać
Dracona do porządku, ale każdy wiedział, jaki to ma sens. Jeśli Malfoy się na
coś uprze, nikt mu tego nie wybije z głowy.
Przez
chwilę w pokoju panowała niezręczna cisza. Dafne i Pansy nadal stały w tych
samych miejscach, a Tracey męczyła się z suwakiem od założonej już sukienki.
—
Poczekaj, pomogę ci.
Zaproponowała
Dafne, podchodząc do przyjaciółki. Ta bez słowa odwróciła się do niej plecami,
podtrzymując sukienkę, która już po chwili została zapięta.
—
Dzięki.
—
Nie ma sprawy, tylko nie przejmuj się tym wszystkim. To ma być nasza najlepsza
impreza w tym roku.
Po
słowach Dafne na twarzy Tracey mimo licznych trosk zagościł uśmiech. Przyjaciółka
ma rację, czeka ich świetna impreza i to na tym powinna się skupić. O
problemach będzie myśleć później.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
— W końcu jesteście.
Przywitał Teodora i Dracona Gregory,
gdy ci zmaterializowali się w jego kominku. Impreza zaczęła się już kilka minut
temu, ale jak wiadomo grunt to dobre wejście.
— Chodźcie, tam są wszyscy.
Goyle ruszył w
stronę salonu, gdzie odbywała się impreza. Pomieszczenie było na tyle duże, aby
pomieścić nawet tak licznych gości. Królowały w nim ciemne kolory takie jak
czarny, czy też granat, za wyjątkiem jasnych obić kanap oraz foteli. Większość
mebli usunięto lub poprzestawiano tak, aby zrobić miejsce między innymi na
parkiet. Barek i stoły z jedzeniem znajdowały się nieopodal okien, sięgających
niemal do sufitu. Wszędzie krzątało się pełno ludzi, a pomieszczenie wypełniała
dość głośna muzyka.
— Widzę
Zabiniego.
Powiedział
Teodor, wskazując na jedną ze znajdujących się nieopodal kanap. Draco spojrzał
w tamtą stronę i istotnie dostrzegł przyjaciela wraz z dziewczyną oraz jej
przyjaciółkami. Ślizgoni nie zwracając już uwagi na Goyle’a, ruszyli w kierunku znajomych.
— W końcu
jesteście mordy wy moje.
Tymi słowami Blaise
przywitał przyjaciół, podnosząc się na chwilę, aby uścisnąć im dłonie.
— Aleś się
odstawił.
Stwierdził
nieco złośliwie Teodor, przyglądając się Blaise’owi ubranemu w garnitur, białą
koszulę oraz jasnoróżową muchę pod kolor sukienki Pansy.
— Zazdrościsz
mi.
Blaise z dumnie
uniesioną głową poprawił swoją muszkę, na co Teodor pokręcił jedynie z
politowaniem głową. Jemu z zupełności wystarczyły granatowa koszula, czarne
spodnie oraz krawat w tym samym kolorze.
— Możecie się
wreszcie zamknąć? Zachowujecie się jak baby. Bez urazy dziewczyny.
Draco
uśmiechnął się przepraszająco do Ślizgonek, które zgromiły go wzrokiem. Jakoś
nie czuł potrzeby szczegółowej analizy garderoby swoich kumpli. Sam wyjął z
szafy pierwszą lepszą koszulę, która okazała się błękitna oraz ciemne spodnie i
jakoś nie robił z tego sensacji.
— Racja, trzeba
się napić. Goyle, szkło proszę!
Drugie zdanie
Blaise wypowiedział o wiele głośniej, wywołując tym salwy śmiechu. Przyniosło
to jednak efekt, gdyż niemal natychmiast na stoliku przed nim pojawiło się
sześć szklanek oraz Ognista.
— Ooo, ktoś tu
się jednak postarał.
Stwierdził z
uznaniem Zabini, sięgając po butelkę. Może jednak te whisky, które na wszelki
wypadek zabrał ze sobą nie będą potrzebne. Może…
— Nie rozczulaj
się tak nad tą Ognistą, Zabini, tylko polej.
— Spokojnie, Draco.
Ja cię później nie będę zabierał.
— Radziłbym
lepiej uważać na siebie.
— Ja go
dopilnuję.
Wtrąciła od
siebie Pansy, kładąc dłoń na ramieniu swojego chłopaka, który właśnie napełniał
szklanki.
— No ja myślę.
Blaise cmoknął
przelotnie pannę Parkinson w usta, gdy nagle muzyka ucichła, a po pomieszczeniu
potoczył się gruby głos Goyle’a, który jak się okazało, stał na jakimś krześle.
— Cisza na
chwilę. Wszyscy już są, więc imprezę uważam za rozpoczętą. Łazienki i kilka
sypialni są w korytarzu po prawej. Żarcie i alkohol tam gdzie widzicie. Jakby
był jakiś problem, walić do mnie. A i nie rzygać mi gdzie popadnie, bo ubiję.
Od tego macie kible.
W taki oto
jakże wyszukany sposób przywitał swoich gości Gregory, którzy o dziwo
nagrodzili go oklaskami. W tym momencie liczyło się tylko to, że zorganizował
dla nich imprezę.
— Tyłki w górę
ludzie i pijemy za zajebistego sylwestra!
Krzyknął na
cały salon Blaise, ponosząc się przy tym z kanapy. Uniósł swoją szklankę, a
cała reszta krzycząc i wiwatując poszła w jego ślady.
— Za
zajebistego sylwestra!
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
W posiadłości
Riddle’ów właśnie trwała kolacja. Wszyscy domownicy siedzieli przy stole,
powoli kończąc posiłek.
— Na pewno
chcesz zostać u siebie?
Zwróciła się do
córki Julianne, gdy ta odłożyła sztućce.
— Tak, dam
sobie radę.
Hermiona
uśmiechnęła się przepraszająco do Julianny, uprzednio wycierają usta serwetką.
Już wczoraj uprzedziła rodziców, że dzisiejszy wieczór chciałaby spędzić
samotnie. Ten rok przyniósł jej wiele nowości i zmian, których tak na dobrą
sprawę nie zdążyła jeszcze w pełni uporządkować. Między innymi dlatego jego
ostatnie godziny pragnęła poświęcić właśnie na to.
— Jeśli tylko
zmienisz zdanie, wiesz gdzie nas szukać.
— Oczywiście.
Powiedziała
Hermiona, podnosząc się z miejsca, aby po chwili opuścić jadalnię. Liczyła, że
Julianne nie będzie jej miała za złe tego wieczoru. Od momentu, gdy wróciła do
Riddle Manor, spędzały ze sobą niemal każdą wolną chwilę, więc chyba nie
powinna mieć do niej żalu o jeden wieczór. Tak czy inaczej, zamierzała go
spędzić dokładnie tak, jak to sobie zaplanowała.
Wróciwszy do
pokoju, od razu skierowała się do garderoby. Przebrała się w cieplejsze ubrania, po czym wezwała do siebie
Błyskotkę.
— O co chodzi,
panienko?
— Mogłabyś
przynieść mi szklankę i herbatę w metalowym dzbanku?
— Błyskotka już
pędzi, tylko chciałaby przekazać, że wszystko jest przygotowane tak, jak
panienka prosiła.
— Bardzo
dziękuję.
Powiedziała z
szerokim uśmiechem Hermiona, po czym skrzatka się deportowała. Błyskotka jak
zwykle spisała się na medal.
Panna Riddle
postanowiła poczekać na nią już na balkonie. Zabrała z łóżka wcześniej
przygotowany szary koc, po czym wyszła na zewnątrz. Natychmiast uderzyła w nią
fala zimnego powietrza, czym ani trochę się nie przejęła. To właśni tu
zamierzała spędzić dzisiejszy wieczór oraz noc. Skrzaty przyniosły dla niej
wiklinowy fotel, wyłożony miękką poduszką oraz niewielki stoliczek. Dodatkowo
jakiś metr przed tym wszystkim stała kamienna donica na wysokiej nodze. W jej
niezwykle pojemnym, choć niskim wnętrzu znajdowało się już drewno. Pomyślała o
wszystkim, aby tu nie zamarznąć. Zdjęła na chwilę rękawiczki, a na jej dłoniach
niemal natychmiast pojawił się płomienie, którymi podpaliła drewno. Bardzo
szybko poczuła przyjemne ciepło bijące od ognia.
— Idealnie.
Stwierdzała,
opatulając się kocem, aby w końcu zasiąść na fotelu. Pogoda jej sprzyjała, na
niebie nie znajdowała się nawet jedna chmurka, co umożliwiało jej obserwowanie
gwiazd.
Przyglądając
się kolejnym konstelacjom, rozmyślała o swoim życiu, a raczej tym, jak bardzo
się zmieniło. Wszystko, co wcześniej przeżyła, na czele byciem Hermioną
Granger, wydawało jej się takie odległe. Zaledwie pięć miesięcy temu siedziała
wraz z przyjaciółmi w Norze, snując domysły, co knuje Voldemort. Wtedy to
stanowiło ich największy problem: ciągłe spekulacje, teorie spisku, zagadki do
rozwiązania. Teraz wydawało jej się to nierealne. Zmieniło się absolutnie
wszystko. Nie zawsze na lepsze, ale mimo to w końcu mogła przyznać, że niczego
nie żałuje. Bywało ciężko, zarówno tu w Riddle Manor, jak i w szkole. Nigdy nie
prowadziła beztroskiego życia, lecz teraz stało się on naprawdę skomplikowane. Nie
raz mierzyła się z rzeczami ponad jej siły. Jednak był coś, co przyćmiewało
każdą z tych trudności. Mogła stać się wyrzutkiem, mierzyć się z ludzką
niechęcią, a nawet nienawiścią, utracić część dawnej siebie, ale jeszcze nigdy
nie miała przy sobie tak wspaniałych ludzi.
Julianne
ofiarowała jej wszystko, o czym do tej pory skrycie marzyła. Jeszcze nikt tak
się o nią nie troszczył i nie poświęcał tyle uwagi, co ona. Nie ważne, o co by
chodziło. Czuła, że ta kobieta bez względu na okoliczności stałaby za nią
murem, nawet gdyby przyszło im się mierzyć z całym światem. Zachowywała się jak
prawdziwa… matka. Hermiona coraz częściej łapała się na tym, że tak postrzegała
Julianne, a co najważniejsze czuła się z tym zaskakująco dobrze. Tu rosnące
przywiązanie nie stanowiło problemu, nie to, co w przypadku Malfoya. Działo się
dokładnie to, co przewidywała po ich nieszczęsnym pocałunku. Wszystko posuwało
się coraz dalej. Krok po kroku zbliżali się do siebie, coraz bardziej
zmniejszając dzielący ich dystans. Póki panowała nad sytuacją, jakoś to było,
jednak jak długo to potrwa? Nie potrafiła oprzeć się wrażeniu, że pewnego dnia
przestanie sobie radzić, co odbije się również na Draconie. On tego nie zrozumie,
nie znając prawdy, której nie zamierzała mu wyjawić. Wystarczy, że ona boryka
się z nią każdego dnia. Najlepsze rozwiązanie to zatrzymanie ich znajomości na
obecnym etapie. Lubią się, spędzają ze sobą czas, dobrze im się rozmawia i
tyle. W tym jednak przypadku w grę nie wchodziło wyłącznie to, co mówił jej
rozsądek. Uczucia, o których posiadanie nigdy by się nie podejrzewała, zaczęły
jej podsuwać inne możliwości, częściowo blokowane przez lęk. Niestety tylko
częściowo. Nie potrafiła pozbyć się tych wątpliwości, nawet wiedząc, że to bez
sensu. Bestia nigdy nie śpi. Momentami czuła się potwornie bezsilna. Wszelkie
próby utrzymania się w ryzach, kończyły się fiaskiem. Myślała jedno, chciała
drugie, planowała trzecie, a robiła czwarte. Niczego nie pragnęła tak, jak
wyzbycia się tych wszystkich rozterek i
zapomnienia, czym jest lęk. Nikogo nie obchodziło, że to nierealne, bo
kto zabroni jej marzyć?
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Impreza w
posiadłości Goyle’a trwała w najlepsze. Muzyka rozbrzmiewała niemal w całej
rezydencji, a alkohol lał się strumieniami. Owocowało to wieloma mocno wstawionymi
Ślizgonami, mimo iż zegary wskazywały zaledwie jedenastą. Znalazła się jednak
również liczna grupa ludzi bawiących się na parkiecie.
Do takich osób
należał Draco, który właśnie tańczył z o rok starszą Amelią Rowle. Niestety
dziewczyna okazała się dość… nachalna. Blondyn z utęsknieniem wyczekiwał końca
piosenki, aby spokojnie pozbyć się klejącej do niego Ślizgonki. I tak zamierzał
pójść, się napić, gdyż już od dłuższego czasu nie schodził z parkietu, przez co
zdążyło mu zaschnąć w gardle. W sumie mimo początkowej niechęci bawił się
całkiem nieźle. Zalane grono, a w szczególności namolne dziewczyny, omijał
szerokim łukiem i jakoś to szło.
„Zaraz mnie szlag trafi”, pomyślał zirytowany Draco, gdy
Amelia zarzuciła mu ręce na szyję, ocierając się o niego każdą możliwą częścią
ciała. Bardzo mu się to nie podobało. Intencje tej dziewczyny były tak
oczywiste, że równie dobrze mogłaby powiedzieć o nich otwarcie. Mimowolnie
porównywał ją do powściągliwej i ostrożnej Riddle. Ona po kilku miesiącach, w
czasie których znacznie poprawili swoje relacje, pozwoliła mu się zaledwie
pocałować w czoło. Za to ta panna z całą pewnością nawet teraz wskoczyłaby mu
do łóżka, mimo iż rozmawiali raptem kilka razy. Sam nie wiedział, od kiedy
zaczęło go to tak odrzucać. Przy Riddle nabrał ogłady, która jak widać, dawała
o sobie znać w różnych aspektach życia.
Poczuł niewyobrażalną ulgę, gdy piosenka
dobiegła końca. Zdjął ze swojej szyi ręce Amelii i podziękował za taniec,
ignorując jej niezadowoloną minę. Nie zwracając na nią dłużej uwagi, ruszył do
zajmowanych przez niego i jego przyjaciół miejsc, gdzie aktualnie nikt nie
siedział. Zarówno Blaise z Pansy, jak i Teodor z Dafne zapewne nadal bawili się
na parkiecie. Tracey już dawno zniknęła mu z oczu, ale nie zdziwiłby się, gdyby
leżała gdzieś kompletnie pijana. Od samego początku wlewała w siebie każdy
alkohol, który wpadł jej w ręce, co musiało się źle skończyć. To już jednak
sprawa Davis.
Draco w końcu
dotarł do właściwiej kanapy i od razu nalał sobie whisky. Rozsiadł się
wygodnie, upijając spory łyk. Obracając szklankę w dłoniach, obserwował
bawiących się znajomych, aż w pewnym momencie coś przykuło jego uwagę. Nieopodal
parkietu przy jednej ze ścian szedł chłopak, prowadząc jakąś dziewczynę. Niby
nic takiego, gdyby nie fakt, że tą panną była Davis, uwieszona na Puceyu.
Powszechnie wiadomo, że Tracey nie znosiła Adriana, po tym, jak przez prawie
dwa lata próbował ją zdobyć. Dlatego też Draconowi ewidentnie coś tu nie
pasowało, szczególnie że Ślizgoni kierowali się w stronę wyjścia z salonu. Nie
trzeba być geniuszem, aby się domyślić, co Pucey zamierza zrobić z ledwie kontaktującą Davis. To prawda, nie żyli
aktualnie w zgodzie, miał jej wiele do zarzucania, ale przyglądając się temu
bezczynnie, zachowałby się jak skończona świnia. Poza tym nie trawił Puceya i
choćby po to, żebym mu dowalić, zamierzał interweniować. Szybko dopił swoją
Ognistą, po czy ruszył w stronę oddalającej się „pary”. Złapał ich tuż przy wyjściu.
— Wybieracie
się gdzieś?
Zapytał, udając
autentycznie zaciekawionego Draco, zastępując Adrianowi drogę. Ten w odpowiedzi
spojrzał na niego gniewnie. Jeszcze tego gnojka mu tu brakowało.
— Nie twoja
sprawa, więc spieprzaj stąd.
— Ooo, Dracooo.
Powiedziała
dość niewyraźnie Tracey, przenosząc nieobecny wzrok na blondyna. Czuła się raczej
kiepsko. Świat zdawał się wirować, przez co nawet uwieszona na Adrianie ledwie
trzymała się na nogach.
— Gdzie ty z
nimi idziesz, Tracey?
Draco
zignorowała Puceya, skupiając się na Davis, która zdawała się nie do końca
wiedzieć, co się z nią dzieje. Nic dziwnego, że w takim stanie dała się temu
kretynowi w ogóle do siebie zbliżyć.
— A kto to
właściwie jest?
Zapytała
Tracey, chichocząc pod nosem. Spojrzała na podtrzymującego ją chłopaka, jednak
nie wydawała się zainteresowana jego tożsamością.
„Jak ona się mogła doprowadzić do
takiego stanu?”, zapytał sam
siebie Draco, spoglądając na coraz bardziej wkurzonego Adriana.
— Dam ci dobrą
radę, odwal się od niej i zniknij mi z oczu, jeśli nie chcesz dostać w mordę.
Powiedział na
pozór spokojnie Draco, czym jeszcze bardziej wkurzył Puceya, co nieszczególnie
go obeszło. Stał jak gdyby nigdy nic z rękami w kieszeniach, patrząc
wyczekująco na kolegę z domu.
— Czego w
słowie spieprzaj, nie zrozumiałeś? Twoja niunia się nie zjawiła, to szukasz
innej? Trochę się spóźniłeś.
— Dobrze ci
radę, licz się ze słowami.
Teraz i Draco
nie wydawał się już taki spokojny. Nie pozwoli mieszać w to wszystko Riddle.
Pucey napsuł mu wystarczająco nerwów, a jak wiadomo, gdy w grę wchodziła jego
mała, bywał bardzo… drażliwy.
— Ooo, czyżbym
trafił w czuły punkt?
— W
przeciwieństwie do ciebie nie jestem hieną, czatującą na spite laski, bo trzeźwe
nawet na ciebie nie spojrzą.
— Niedobrze mi.
Kłótnie
chłopaków przerwała Tracey, która istotnie wyglądała coraz gorzej. Draco
postanowił przestać się cackać. Nim Pucey zorientował się, co zamierza, wziął
Tracey na ręce, po czym ruszył w stronę wyjścia. Zostanie jej tu, nie wchodziło
w grę, a o ile dobrze pamiętał, Goyle wspomniał coś o wolnych pokojach.
— Pożałujesz
tego, Malfoy!
Krzyknął za nim
kpiący z wściekłości Pucey. Po raz kolejny ten tleniony przygłup pokrzyżował mu
szyki. To jednak ostatni raz, gdy tak go znieważył. Malfoy jeszcze się
przekona, dlaczego nie warto z nim zadzierać.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
— Gdzie ty mnie
niesiesz?
Zapytała
rozchichotana Tracey, wymachując nogami, niczym małe dziecko. Niosący ją Draco zignorował
jednak to pytanie. Znajdowali się już na korytarzu i teraz zastanawiał się,
gdzie umieścić tę wariatkę. Na rozwidleniu dróg skręcił w prawo, gdzie podobno
znajdowały się sypialnie. Postanowił wybrać jedną z tych dalszych, aby
zmniejszyć prawdopodobieństwo, że ktoś niepożądany do niej wejdzie.
— Czemu nie
chcesz ze mną rozmawiać?
Tracey nie
dawała za wygraną, nieustannie coś mamrocząc. Zaczynała poważnie irytować
Malfoya, czego starał się nie okazywać. Szedł po prostu przed siebie, szukając
odpowiedniego pokoju.
— Bo jesteś
pijana.
— Wcale nie.
— Oczywiście.
Nie zamierzał
wdawać się z Davis w dyskusję. Chciał się jej po prostu pozbyć, nic więcej. Nie
zwlekając dłużej, otworzył łokciem pierwsze lepsze drzwi po lewej, za którymi
na szczęście znajdowała się sypialnia. Mimo braku normalnego oświetlenia wlewające
się przez okno światło księżyca umożliwiło mu bezproblemowe dotarcie do
dwuosobowego łóżka. Pochylił się, kładąc na nim Tracey, która niespodziewanie
zarzuciła mu ręce na szyję, uniemożliwiając tym samym podniesienie się.
— Połóż się ze
mną.
Wymruczała
dziewczyna, uśmiechając się przy tym zachęcająco. W tym momencie nie posiadała
żadnych hamulców. Alkohol skutecznie sprawił, że wszystkie puściły.
— Jesteś
kompletnie zalana i bredzisz.
Bardzo nie
podobała mu się ta sytuacja. Stał pochylony, jak ten kretyn z uwieszoną na szyi
Davis, która ewidentnie starała się go uwieść. Już chyba gorzej być nie mogło.
— Wcale, że
nie. Chodź do mnie, będzie miło.
Tracey nie
dawała za wygraną. Przyciągnęła Dracona jeszcze bardziej, przybliżając swoje
usta do jego. Nie trudno się domyślić, co zamierzała, a na co Draco nie mógł
pozwolić.
— Nie, Tracey.
Powiedział
stanowczo, ściągając ręce dziewczyny ze swojego karku. Niejeden zapewne
skorzystałby z okazji, że piękna dziewczyna sama stara się go uwieść, ale nie
on, nie teraz. To dziwne, ale patrząc na Davis, w jego głowie przez cały czas
siedziała Riddle. Jeśli chodzi o dziewczyny, na ten moment liczyła się dla
niego tylko ona i nie zamierzał tego zmieniać. Traktował ją bardzo poważnie.
Nie chciał jednym błędem, zniszczyć tego, co dopiero zaczynało się rozwijać.
— Czemu taki
jesteś?
Zapytała z
wyrzutem Tracey, gdy Draco się wyprostował i zaczął wyciągać spod niej kołdrę,
aby mogła się nią przykryć. Dlaczego ciągle ją odtrącał? Gdyby tylko dał jej
szanse, pokazałaby mu, jak mogą być szczęśliwi. Nie prosiła przecież o wiele.
Draco nie
widział sensu w odpowiadaniu. Davis nie zachowywałaby się tak na trzeźwo, a
poza tym wątpił, aby jutro cokolwiek pamiętała. Uporawszy się z kołdrą, zdjął
jej buty i odłożył je na podłogę. Przykrył ciało dziewczyny, która nadal
wpatrywała się w niego z żalem.
— Co ona ma,
czego ja nie mam?
Oboje doskonale
wiedzieli, o kogo chodzi Tracey. Była przekonana, że to przez nią Draco jest
taki zimny. Nie potrafiła tego pojąć. Dlaczego wybrał dziewczynę, której przez
tyle lat nienawidził? Co takiego w niej zobaczył? Czemu to nie mogła być ona?
— Dobranoc,
Tracey.
Zamiast
udzielić odpowiedzi, Draco pożegnał się i po prostu wyszedł. On swoje już
zrobił, unikając potwornych wyrzutów sumienia. Zostawiając Tracey z Puceyem,
zachowałaby się jak skończona świnia. Davis z pewnością żałowałaby tego, do
czego mogło dojść, a on czułby się za to odpowiedzialny. Najważniejsze, że nic
się nie stało, a on ma ją już z głowy. Dobierająca się do niego pijana Davis,
to zdecydowanie nie coś, o czym marzył.
Jednak to nie o
tym myślał Draco w drodze do salonu. Spokoju nie dawało mu zadane przez Tracey
pytanie, „Co ona ma, czego ja nie mam?”.
W sumie sam zaczął się nad tym zastanawiać. Co miała Riddle, czego brakowało
innym? Jej uroda należała raczej do przeciętnych. Oczywiście była ładna, ale
nie do tego stopnia, aby uznawać ją za niewyobrażalną piękność. Mimo niskiego
wzrostu i drobnej budowy nie mogła również narzekać na brak kobiecych kształtów.
To jednak nie wygląd stanowił jej główny atut. Spośród ludzi wyróżniały ją
charakter i momentami przesadna tajemniczość. Za nic nie potrafił jej rozgryźć.
Od dawno podejrzewał, że nie jest ot tak
zwykłą kujonką, w czym utwierdził się po bliższym poznaniu jej. Pragnął
ją po prostu rozgryźć, a nie wiadomo kiedy zaczęło mu na niej zależeć. Nawet
jeśli często się kłócili i nie zgadzali, nie przeszkadzało mu to. Różnili się
pod wieloma względami, więc to oczywiste, że pojawiały się spięcia.
Najważniejsze jest to, jak się przy niej czuł. Riddle nigdy niczego nie
udawała. Cechowała ją szczerość, o którą wbrew pozorom nie łatwo. Przy niej
postrzegał siebie jako kogoś lepszego. Zdobył jej sympatię nie nazwiskiem,
wyglądem, czy też majątkiem, tylko tym, jaki był. To przykre, ale większość
dziewczyn koncentrowało się na tych trzech rzeczach, nie dbając o to, że go nie
znają. Tak, właśnie to cienił w Riddle, wychodziła poza schemat, odrzucając
szablonowe myślenie. Skupiała się na rzeczach, które w jego świecie zwykle
ignorowano.
Z tą myślą
wszedł do salonu, gdzie o dziwo nie panował gwar. Wszyscy stali na parkiecie,
trzymając kieliszki wypełnione szampanem. Draco spojrzał na zegarek i już
wiedział, co jest grane. Do północy zostały niecałe dwie minuty. Nie zwlekając
dłużej, podszedł do pierwszego lepszego stolika, zagarniając z niego wolnego
szampana. Nieopodal okien dostrzegł czwórkę przyjaciół, w których stronę
ruszył.
— Gdzieś ty się
szlajał?
— Nie widziałeś
może Tracey?
Zapytali
jednocześnie Teodor i Dafne, gdy tylko dostrzegli Dracona.
— W sumie to
jedno łączy się z drugim, ale to za chwilę. Została niecała minuta.
Draco wskazał
na duży zegar, którego wskazówki istotnie zbliżały się do dwunastki. Postanowił
streścić im wszystko później. Teraz nadszedł czas, aby przywitać nowy rok.
Każdy z
rosnącym podekscytowaniem wpatrywał się w zegar, a gdy zostało dziesięć sekund,
rozpoczęto odliczanie. W momencie, gdy wskazówki zatrzymały się na dwunastce,
salon wypełnił się wiwatami oraz oklaskami. W końcu rozpoczął się tysiąc
dziewięćset dziewięćdziesiąty siódmy rok. Znaczna część ludzi utożsamiała z nim
nowy początek, czystą kartę, która tylko czeka na zapełnienie. Entuzjazmu towarzyszącemu
temu wydarzeniu nie dało się nie zauważyć. Ludzie żyli nadzieją, że ten rok
będzie tym wyjątkowym i niezapomnianym. Pod tym względem wyjątku nie stanowił
Draco. Czuł, że czeka go coś niezwykłego, będącego w stanie zmienić całe jego
życie. Musiał tylko po to sięgnąć.
Gdy emocje
nieco już opadły, a ludzie poskładali sobie życzenia, większość udała się do
swoich miejsc, aby odpocząć choć chwilę.
— To teraz mów.
Zwrócił się do
Dracona Teodor, gdy wraz za całą resztą w końcu usiedli na kanapach.
— Tracey się
spiła i Pucey chciał ją gdzieś zaciągnąć. Nie wyglądała, jakby cokolwiek
kontaktowała, więc ją stąd zabrałem i teraz zapewne już śpi.
Streścił całe
zajście Draco, pomijając nieudolne zaloty Davis i próbę pocałowania go. Ona z
pewnością nie będzie niczego pamiętać, a reszta również nie musi zostać
wtajemniczona.
— Merline,
trzeba sprawdzić co z nią.
Stwierdziła Pansy,
natychmiast podnosząc się z kanapy. Nie sądziła, że Tracey doprowadzi się do
takiego stanu. Widziała, że nie szczędzi sobie alkoholu, ale później poszła
tańczyć i straciła ją z oczu, co okazało się błędem. Nawet nie chciała myśleć,
co zrobiłby z nią ten oblech Pucey, gdyby nie Draco.
— Gdzie
konkretnie jest?
Dafne również
zamierzała udać się do przyjaciółki. Koniecznie powinny sprawdzić, co z nią.
— Jak
wyjdziecie z salonu, to na pierwszym skręcie w prawo i mniej więcej w połowie
korytarza po lewej jest Davis.
— Dzięki.
Nim którykolwiek
z chłopaków zdążył choćby mrugnąć, dziewczyny ruszyły w stronę wyjścia, chcąc
jak najszybciej znaleźć się przy Tracey.
— Niezła akcja,
Pucey serio ma coś z głową.
Powiedział po
chwili Blaise, sięgając po Ognistą, aby napełnić puste szklanki.
— Niech się
cieszy, że w mordę nie dostał, chociaż jeszcze jedna akcja i chyba przestanę
się hamować.
— Dlaczego w
sumie jej pomogłeś?
Zapytał ni stąd,
ni zowąd Teodor, przez co Draco spojrzał na niego jak na kretyna. Czy tylko
jemu to pytanie wydało się mocno idiotyczne?
— A co ty byś
niby zrobił? Zostawił ją z tą łajzą?
— Oczywiście,
że nie, ale ty, no sam rozumiesz, że…
— Że jestem
pieprzonym egoistą, który ma w dupie, czy jakiś złamas zaliczy pijaną Davis?
Przerwał
przyjacielowi Draco, który właśnie tak odebrał jego słowa. Nie spodobało mu się
to, a wręcz poczuł się dotknięty. Czy naprawdę wszyscy mają o nim tak niskie
mniemanie? Najpierw rodzice, a teraz najlepszy kumpel. W głowie mu się to nie
mieściło.
— Wyluzuj
stary, nie o to mi chodziło.
Zaprzeczył
szybko Nott, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że jego słowa istotnie mogły
zabrzmieć dość dziwnie. Nie mniej jednak zupełnie nie o to mu chodziło. Nie
dało się ukryć, że ostatnimi czasy Draco i Tracey mieli ze sobą na pieńku, więc
to chyba oczywiste, że… „Co ty pieprzysz
człowieku? Pogrążasz się”, odezwał się drwiący głosik w głowie Teodora,
uświadamiając mu, że Draco mógł zinterpretować jego słowa w taki, a nie inny
sposób.
— A Crabbe i
Goyle to geniusze.
Prychnął Draco,
sięgając po napełnioną whisky szklankę. Uznał, że nie ma ochoty dłużej tu
siedzieć. Bez słowa podniósł się z kanapy, po czym ruszył w stronę wyjścia z
salonu.
— To się
popisałeś, stary.
Stwierdził z
jawną dezaprobatą Blaise, który w pełni rozumiał oburzenie Dracona. Może i
Teodor nie miał niczego złego na myśli, ale wyszło to nieco inaczej.
— Przecież
wiesz, że nie o to mi chodziło.
— A Draco to
niby Trelawney, żeby to zobaczyć swoim wewnętrznym okiem?
Teodor zdawał
sobie sprawę, że Blaise ma rację. Popisał się wybitną głupotą. Będzie to musiał
jakoś odkręcić, ale na pewno nie teraz. Lepiej nie pogarszać sytuacji i
dodatkowo nie drażnić Smoka, bo jeszcze gotów dać mu w mordę.
Akurat w tej
kwestii Nott się nie mylił. Draco zdecydowanie wolał zostać teraz sam. Zaraz po
opuszczeniu salonu, wszedł do pierwszego lepszego pomieszczenia, którym okazał
się niewielki gabinet z całą masą książek. Nie zastanawiając się zbyt długo,
zamknął za sobą drzwi, po czym podszedł
do znajdującego się przy oknie biurka. Rozsiadł się na wygodnym fotelu,
kierując swój wzrok na rozgwieżdżone niebo. Powoli sącząc Ognistą, czuł, że
zaczyna się uspokajać. Ostatnia godzina dostarczyła mu więcej wrażeń niż cała
impreza. Zarówno Tracey, jak i Teodor wyprowadzili go z równowagi, nie mówiąc o
Adrianie. Cały czas się zastanawiał, dlaczego nagle wszyscy zaczęli go tak
traktować? Momentami czuł się niczym nieodpowiedzialne dziecko. Każdy wiedział
lepiej, czego potrzebuję, co zamierza, jak powinien się zachowywać. Wcześniej
nie zdarzały mu się taki sytuacje albo po prostu ich nie zauważał. Aktualnie
każdy się go czepiał, no nie licząc Riddle. Ona robiła to bardziej dla zasady i
żeby mu się odgryźć. Wiele by dał, żeby się z nią teraz zobaczyć. Nie próbował
zaprzeczać, że przez całą przerwę świąteczną brakowało mu jej towarzystwa.
Chyba po raz pierwszy cieszył się, że za dwa dni wracają do Hogwartu. Jakoś
będzie musiał wytrzymać do tego czasu. „Chociaż
w sumie…” nagle w jego głowie pojawił się pewien pomysł. Po co ma czekać aż
dwa dni?
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Północ już
dawno minęła, lecz Hermiona nadal siedziała na balkonie, nie zamierzając w
najbliższym czasie wracać do środka. Gruby koc i palenisko, do którego przed
chwilą dorzuciła drewna, sprawiły, że nie odczuwała chłodu. Co więcej, te kilka
godzin na świeżym powietrzu pomogły jej w wyciszeniu się i poukładaniu pewnych
spraw. Nawet kwestia Malfoy nagle wydała się mniej problematyczna. Uznała, że
nie może zamartwiać się na zapas, ponieważ w przeciwnym razie prędzej, czy
później zwariuje, a i tak nic jej z tego nie przyjdzie. Wiedziała tylko jedno,
musi zacząć o siebie walczyć, a nie tylko biernie patrzeć, jak życie ucieka jej
pomiędzy palcami. Idea piękna, tylko czy aby na pewno możliwa do zrealizowania?
— Miałam się
nie przejmować.
Upomniała się
Hermiona, sięgając po kubek z gorącą herbatą. Metalowy dzbanek umożliwił jej
ciągłe podgrzewanie napoju, aby nie niepokoiła bez przerwy Błyskotki.
Piła powoli
herbatę, obserwując niebo, na którym niespodziewanie coś przykuło jej uwagę. Jakiś stopniowo
powiększający się punkt zbliżał się do posiadłości. Zmrużyła nieco oczy, aby
lepiej widzieć, aż w końcu zdała sobie sprawę, że to sowa. Ptak kierował się
prosto na balkon, co dość mocno ją zdziwiło, szczególnie gdy wylądował on na
wiklinowym stoliku. Sowa wyciągnęła ku niej nóżkę z przymocowanym do niej
pergaminem, najwyraźniej oczekując, że go odbierze. Hermiona z pewnym wahaniem
odwiązała liścik, a ptak niemal natychmiast odleciał, najwyraźniej nie
zamierzając czekać na odpowiedź. „O co tu
chodzi?”, zachodziła w głowę Hermiona, nie wiedząc, co o tym myśleć.
Postanowiła rozwiać swoje wątpliwości. Rozłożyła pergamin i zaczęła czytać.
Masz u mnie ogromny dług za to, że
Cię teraz nie ma u Goyle’a.
Nie liczyłbym na to, że Ci to
odpuszczę. Chyba że odkupisz swoje winy w piątek u Ciebie. Mile widziane pałki
lukrecjowe i fasolki wszystkich smaków.
O soku dyniowym chyba nie muszę
mówić? Widzimy się niedługo.
Ten, dzięki któremu
teraz się uśmiechasz.
Ps: Szczęśliwego Nowego
Roku.
Hermiona niczym
urzeczona wpatrywała się w list, a na jej ustach istotnie zagościł absurdalny
uśmiech. Tylko jedna osoba mogła coś takie napisać, nawet jeśli kompletnie się
tego nie spodziewała, szczególnie dzisiaj. Przecież trwał sylwester, którego
niemal cały Slytherin spędzał u Goyle’a. Malfoy naprawdę aż tak się nudził,
żeby pisać do niej list? „Może po prostu
o tobie myśli głupia?” szepnął głosik w jej głowie, którego wolała nie
dopuszczać do głosu. Tym razem jednak nie dała rady. Nawet myśli pod tytułem,
że niby dlaczego Malfoy miałby o niej myśleć podczas imprezy pełnej lecących na
niego dziewczyn, nie pomagały. Ten list mówił sam za siebie. Draco z pewnością
nie zdawał sobie sprawy, jak wielką sprawił jej nim przyjemność. Czuła
rozchodzące się po jej ciele ciepło, które nie miało nic wspólnego z herbatą. W
takich chwilach jak ta uświadamiała sobie, za co polubiła Malfoya i to nawet
bardzo. Bez maski pomiatającego wszystkimi, rozpieszczonego gówniarza stawał
się wspaniałym człowiekiem. Przy bliższym poznaniu wiele zyskiwał, nawet jeśli
bywał denerwujący. Chyba by nawet nie chciała, żeby się zmieniał. Straciłby
wtedy cały swój urok, a najbardziej podobał jej się właśnie taki. „Merlinie wszechmogący…”. Hermiona przeraziła
się tym, co przed chwilą pomyślała. Nie, przecież to nie mogła być prawda. „Sama w to nie wierzysz”. Racja, jaki
sens miało ciągłe oszukiwanie się? Draco Malfoy jej się podobał, czy tego
chciała, czy nie.
Witam.
W tym tygodniu rozdział w niedziele. Nie miałam
kompletnie czasu na ogarnięcie go wcześniej. Praca, przyjaciele, inne
zobowiązania i niewiadomo kiedy cały tydzień minął. Nie mniej jednak mam
nadzieje, że rozdział Wam to wynagrodzi. Sądzę, że wyszedł mi dobrze, a już na
pewno tak, jak chciałam. Wiem, że sporo osób liczyło, że Hermiona pojawi się na
sylwestrze, ale no niestety, nie tym razem.
Teraz kolejna kwestia, która nieco mnie zaniepokoiła,
żeby nie powiedzieć, że zrobiło mi się trochę przykro. Aktywność komentujących
w porównaniu do poprzednich postów jest coraz mniejsza. Możecie stwierdzić, że
marudzę, że i tak mam dużo komentarzy, ale powiedzcie, co byście sobie
pomyśleli, gdyby nagle pod rozdziałem pojawiło się 30 komentarzy mniej? Myślę, że większość
zaczęłaby się zastanawiać, czy coś jest nie tak. Nie wiem z czego to wynika,
dlatego bardzo proszę o uświadomienie mnie. Chcę po prostu wiedzieć, czy ludzie
stąd znikają, czy coś jest nie tak, czy jeszcze coś innego. Ja rozumie, że nie
każdy ma czas, ale pomyślcie też jak ja się czuję. Jeśli ktoś nie chcę się
dzielić swoimi uwagami na forum publicznym zachęcam do napisania do mnie na
maila lub gg, które są podane u góry po lewej. Nie gryzę i z chęcią każdego
wysłucham. Nawet jeśli nie z każdej rady skorzystam, to są one dla mnie
naprawdę bardzo ważne na przyszłość. Jestem tu, żeby się rozwijając, ale do
tego potrzebuję również trochę pomocy.
Lafann
pierwsza!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Warto było czekać. <3
OdpowiedzUsuńDraco naprawdę fajnie się zachował w stosunku do Davis. Hermiona w końcu przyznała się, że Draco jej się podoba! Mam nadzieję, że uda się jej w końcu okiełznać tę bestię.
Uwielbiam to opowiadanie, więc z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
coś pięknego <3
OdpowiedzUsuńNo to ja druga! Rozdział cudowny (ale to jak zwykle)! Cieszę się, że Miona w końcu przyznała przed samą sobą, że Draco jej się podoba<3 Nie martw się tymi komentarzami (a raczej ich mniejszą ilością),, bo moim zdaniem to może wynikać z tego, że niedługo koniec roku i większość ludzi walczy o oceny i uczy się do popraw czy sprawdzianów. Cały czas zastanawiam się czy nie ujawniłabyś kwestii tajemniczej bransoletki?
OdpowiedzUsuńPoprawka-trzecia:-)
UsuńCo Ty się tak niecierpilwisz z tą bransoletką, to jeszcze świeża sprawa. Znając naszą kochaną Autorkę tajemnica bransoletki zostanie rozwiana tak za +/- 20 rozdziałów ;)
UsuńNieeee... Aż tyle? Ja MUSZĘ wiedzieć Co Tam Pisze!!!!!!!!
UsuńJest napisane... xd
UsuńJejejejejejejejejj. Szczerze, to Draco zaszokował również mnie, nie spodziewałam się. A Hermiona już takie plany układała, a tu jeden list od Draco i o wszystkim zapomina.
OdpowiedzUsuńA komentarzami się nie martw. Licz na jakość, a nie na ilość ;)
Jejejejej;) cudownie. Rozdział taki jaki powinien byc i rozrywkowy i pełen przemysleń. Poprostu wspaniały. W dodatku bohaterowie wkoncu sobie uświadamiają, że to co się miedzy nimi dzieje to wielka przyjaźń plus taki niewielki promyczek czegos wiecej. Poprostu znakomicie. Czekałam z niecierpliwoscią i się doczekałam. Zycze ci weny i wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka. ;) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńP. S. Czy napis na bransoletce to moze byc Wyjątkowa?? ;) jesli choc zbliżyłam się do odpowiedzi, a wiem, ze nie chcesz mowic wszystkim to napisz XD (oluniar@icloud.com) pozdrawiam ;)
Dzień Dziecka ważny jest......... Yey!
UsuńRozdział ekstra c;
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie dalej...
A tak w ogóle kiedy następny?
Pisz tak dalej i OGROMNEJ weny!!!!
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział???
w końcu się doczekałam! Już od dawna czytam Twój blog, ale nie komentowałam. Kiedyś trzeba się ujawnić ;)
OdpowiedzUsuńco do samego rozdziału to cieszę się, że Riddle'ówna nie pojawiła się na imprezie, bardzo mi się spodobał ten list i zachowanie Dracze wobec Tracey. Poza tym ładne stylizacje, bardzo mi się podoba, że je wstawiasz na bloga i nie wyobrażam sobie tego opowiadania bez nich xD szkoda tylko, że nie było Toma w tym rozdziału. Uwialbiam go! Tak samo jak kochaną Julianne <3
postaram się częściej komentować ;*
Mika.
Rozdział cudowny. Cieszę się, że Hemiona przyznała sama przed sobą, że Draco jej sie podoba :) Liścik był bardzo miłym gestem z jego strony. Aż sama się uśmiechałam podczas czytania go no i oczywiście reakcji Riddle. Zaniepokoił mnie trochę Pucey i jeo groźby, mam nadzieję, że nie zrobi niczego głupiego. Ogólnie rozdział bardzo przyjemnie się czytało. Z niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńToolka
Jak zwykle cudowny. Faktycznie, chyba do końca myślałam, że Hermiona pojawi się na imprezie, albo chociaż Draco przed samą 12 wpadnie do Hermiony, ale mimo wszystko się nie zawiodłam. To opowiadanie jest jednym z lepszych (jeżeli nie najlepszym) jakie czytałam. Bardzo podoba mi się fakt, że jest takie naturalne. Wiele blogów jakie czytam za bardzo się śpieszy ze wszystkim. Jeżeli wiesz o czym mówię. W jednej chwili się nienawidzą a już zaraz się kochają. To takie denne. W twoim opowiadaniu nic się nie spieszy. Jest wiele tajemnic i otwartych wątków, które wymuszają na czytelniku stałą chęc czytania więcej. I mimo, że nie prowadzę bloga to jako tako rozumiem to, że niepokoisz się liczba komentarzy, ale nie martwmy się na zapas (jak Hermiona). Może to być spowodowane tym, że już niedługo koniec roku i wiele osób ma masę rzeczy do poprawy. Inni mogli stwierdzić, że nie wytrzymają tego napięcia i poczekają do epilogu dlatego ich nie ma. Ale napewno wrócą. Kto raz zaczął czytać twojego bloga będzie musiał znać jego zakończenie. Pozdrawiam i życzę jak najwięcej cierpliwości i weny.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział!! Cieszę się, że Hermiona nie pojawiła się na tej imprezie, to nie byłoby w jej stylu ;) Draco, awww mój Draco <3 Kocham go w Twoim opowiadaniu, nie wiem co tu jeszcze o nim dodać :D A jak się uśmiechnęłam czytając zdanie, w którym Hermiona przyznawała się sama przed sobą, że podoba jej się Malfoy :) Najtrudniej przyznać się samemu sobie, potem to już z górki ;) Co do innych postaci... Davis mnie zaskoczyła - o dziwo pozytywnie. Spodziewałam się, że przyczepi się do Dracona jak rzep psiego ogona, ale ona póki co dała sobie spokój (nie biorę oczywiście pod uwagę sceny w sypialni, była pijana, jakoś można ją usprawiedliwić ;) ). Adrian - nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak ten idiota mnie wkurza, NAPRAWDĘ XD już sobie wyobrażam, jaki on sobie w tej pustej łepetynie układa "plan zemsty", który może mieć jakiś związek z Hermioną... Cóż, pożyjemy, zobaczymy :D Czekam na następny geeeenialy rozdział :*
OdpowiedzUsuńPS. Czytam Twój dolny wpis i patrzę - dedykacja dla Olix. Nawet nie wiesz jak bardzo się zdziwiłam! Ale jest małe "ale", nie mam urodzin 28 maja. Podejrzewam, że ktoś wpisał się pod moim komentarzem używając mojego nicka, bo nie pamiętam, żebym go sama pisała... ( jak coś, nie byłam pijana, żeby nie pamiętać xd). Cóż, może ktoś się pomylił, nie wiem. Z jednej strony chcę podziękować za dedykację :D jeszcze nikt mi nigdy nie zadedykował czegokolwiek, dlatego jestem bardzo mile zaskoczona. Z drugiej strony chcę przeprosić, w pewnym sensie zostałaś oszukana z tymi urodzinami, niby błaha sprawa, ale jednak czuję się ciut winna. Ostatecznie można zmienić datę z maja na grudzień, prezent urodzinowy byłby już z głowy :P
Pozdrawiam serdecznie <3 :**
Olix
*29 maja (sorki, mój błąd :P )
UsuńOlix
Nie ma sprawy, mała poprawka i jest dobrze :)
Usuń:D jeszcze raz dziękuje za dedykację <3
UsuńOlix
Rozdział fantastyczny
OdpowiedzUsuńNa początku, bardzo Cię przeproszę. Nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, po prostu zabrakło mi czasu na cokolwiek i dopiero dzisiaj będę w stanie trochę to nadrobić, bo wiem, jak ważne są komentarze.
OdpowiedzUsuńTak więc jest godzina szósta trzydzieści, a ja siedzę przy komputerze i komentuję rozdział zamiast spać. xd
Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko temu, żebym w tym komentarzu zawarła swoją opinię o obydwóch rozdziałach. ;)
Co tu dużo mówić... notki są genialne. Zazdroszczę pomysłów i tempa pisania, bo to naprawdę sztuka - no wiesz, pisać tak dobre prace w zaledwie tydzień i publikować je tak konsekwentnie, regularnie.
Od poprzedniej notki zastanawiałam się, czy Draco jednak nie pojawi się w Riddle Manor i nie zaciągnie Herm na imprezę. Cieszę się, że do tego nie doszło, bo odebrałoby to trochę magii unoszącej się wokół nich... a Smok już chyba wie, że panna Riddle nie da sobą kierować. Kilka razy dosyć ostro dała mu to do zrozumienia.
Jeśli chodzi o Tracey... kiedy tylko wspomniałaś, że jest pijana, zaraz wpadłam na to, że zapyta Malfoya o to, co ją gryzie... no czyli o Riddle, jakkolwiek by na to nie patrzeć.
No i ten list od Draco i ogromny postęp w relacji Dramione... wreszcie, wreszcie, wreszcie! *-*
Wśród czarów przerwy świątecznej, relacji bohaterów i przysięgi Puceya (ciekawe, w jaki sposób on się zemści, tak swoją drogą), nie zapominajmy jednak o Albusie... wydaje mi się, że jego zemsta będzie dotkliwsza niż ta, którą poprzysiągł Adrian... Jednak czekajmy cierpliwie, z czasem wszystko się wyjaśni.
Cieszę się, że Hermiona zaczyna dopuszczać do siebie własne uczucia i emocje, nie tylko te negatywne...
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na nn,
Naomi Stark
http://dramione-krok-po-kroku.blogspot.com/
Super! :)
OdpowiedzUsuńJak ja nie cierpię Tracey.. ;-;
Pozdrawiam!
Hermiona wreszcie sie przyznała! Czuje, że każdy następny rozdział będzie lepszy od poprzedniego ������
OdpowiedzUsuńHermiona jednak nie poszła na imprezę? Nie? Może to i lepiej, że moja teoria okazała się błędna :) Coś mi się nie chce wierzyć, żeby Tracey sobie odpuściła, coś mi w tym nie gra. Miło, że Draco zabrał ją od Puceya. A list Dracona był słodki, czuć jego charakterek.
OdpowiedzUsuńOd piątku byłam na blogu z dziesięć razy, tak niecierpliwie czekałam na notkę i nie zawiodłam się :)
Pozdrawiam :)
Nareszcie kolejny rozdział! Notka super (jak każda). Cieszę się z tego że Mionka po liście od Draco zauwazyla, że on jej się podoba.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się komentarzami, ja też dotąd się ich nie pisalam, ale przyszedł czas na ujawnienie się.
Pozdrawiam, życzę dużo weny i czekam na nn. :))
Nowy rozdział super. Rzadko komentuje, ale postaram się częściej. Czekam na nekst. Życzę weny. A i jeśli mogę, to pozdrawiam z Krakowa. ♥ Julia
OdpowiedzUsuńJak zawsze genialny rozdział, pisze to chyba pod każdym postem ^^ szkoda że Hermiona nie pojawiła się u Goyla ale i tak świetnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę.
Jej piękny rozdział...
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać kiedy Hermiona uświadomi sobie że zakochała się w Draco a teraz mam jeszcze bardziej na co czekać...
Życzę pełnej weny
Zaraz, ona się nie zakochała, tylko przyznała, że jej się podoba, a to dwie zupełnie inne rzeczy. Na miłość trzeba będzie poczekać :)
UsuńJeju, list na końcu rozdziału mnie rozbroił. :)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się tak małą ilością komentarzy to może mieć różne powody ale wiesz jako twoi czytelnicy spróbujemy cie nie zawieść i tym razem mam nadzieje, że się na nas nie zawiedziesz. Co do rozdział zawsze się zachwycam twoim stylem pisania. Nie wiem dlaczego ale po prostu lubię jak jakaś historia jest przedstawiona w taki sposób, że wciąga nie tylko fabułą, ale też samym pięknem konstrukcji zdań i wypowiedzeń. Czasami myślę, że powinnam brać u ciebie korepetycje jeśli chodzi o pisanie. A teraz chciałbym Cię bardzo przeprosić za to że tak późno komentuje ten rozdział ale no cóż, ból przez który prawie wyłam nie ułatwia mi zadania wymyślenia zasługującej na ten rozdział wypowiedzi (co wcale mnie nie tłumaczy). Co do rozdziału mogłabym ponarzekać, że krótki ale to bez sensu bo najważniejsze jest, że wogule dodajesz rozdziały co tydzień i to tak dobrej jakości (a poza tym zawsze jak chce tak ponarzekać to mój wewnętrzny głos mówi "to sama napisz opowiadanie i to z długimi rozdziałami marudo.nie chcieli ci się, uważasz ze nie masz takiego talentu by zainteresować kogoś swoimi wypociniami? TO SIEDŹ CICHO I ŁADNIE KOMENTUJE CO PISZĄ INNI" ) a co do pozytywów to mam wrażenie, że bardzo się rozwinęłaś podczas pisania tego opowiadania. Jeśli spojrzysz na pierwsze rozdziały i ostatnie to widać naprawdę duże zmiany. Co broń boże nie oznacza, że tamte były złe co to to nie. Dla mnie ten rozdział wydawał się taki przejściowy tak jakby dzięki niemu przygotowała sobie grunt pod spotkanie bohaterów w kolejnym lub jeszcze kolejnym rozdziale. Ale oczywiście nie mowie ze to źle bo w każdej historii przydają się takie rozdziały. Wybacz ale musze już kończyć ten komentarz bp moje wena twórcza rozbiła się o dno i błaga o skrócenie jej cierpień. Tak że po przestanę na tym co już mi się udało napisać i życzyć Ci bardzo dużo weny którą może obdarowany bardzo skąpo, a więc życzę bardzo, bardzo, bardzo dużo weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Psycho
Rozdział jak zawsze genialny. I przepraszam, że ostatnio nie komentuję. Mam na głowie mnóstwo (nieszczególnie przyjemnych) spraw, które muszą być jak najszybciej omówione, przemyślane.
OdpowiedzUsuńGłupio mi, że ostatnio nie komentowałam, za co szczerze przepraszam.
~ Twoja Wierna Czytelniczka- zamienia się w ~ Benefactor.
PS. Pozdrawiam i życzę weny!
PS2. Jeszcze raz przepraszam za mój brak aktywności.
Jest cudownie! Twój ogromny talent jest na prawdę niesamowity❤
OdpowiedzUsuńI to ostatnie zdanie :3333
Wspaniały rozdział !!! Cenię sobie twój blog za spokojnie rozwijającą się akcję i cudowny styl pisania. Co tydzień tu zaglądam i sprawdzam czy już jest nowy post. Czytając twoją historię odrywam się od nie zawsze wesołej rzeczywistości. Dziękuję Ci za to!
OdpowiedzUsuńA.
Cudowny rozdział, zresztą jak zwykle :D ❤ Malfoy jest taki słodki *.* A Pucey tak mnie wkurza ough... Podoba mi się to, że w twoim opowiadaniu wszystkie niejasności nie są odrazu wyjaśniane. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńLarmes ;)
Ps. Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka! :D
Cudowny prezent na Dzień Dziecka <3
OdpowiedzUsuńW końcu rusza akcja pt. "Dramione". Wszyscy snują domysły co do napisu na nieszczęsnej bransoletce. Niektórzy się z nimi dzielą, niektórzy wolą poczekać. Ja należę do tej drugiej grupy, ale czy... Nie, dobra poczekam albo najwyżej napiszę później w e-mailu.
Cieszę się, że Draco nie był takim dupkiem i pomógł Tracey. Chociaż zabawne było to zaskoczenie, że jej pomógł xD
Życzę weny!
Pozdrawiam,
Cassie :)
Super roździał to jeden z tych lepszych, bardzo mi się spodobał liczę na coś niespodziewanego gdy wrócą do Hogwartu. Chyba zaczynam lubić Tracey. Życzę weny
OdpowiedzUsuńobliviate
Draco w tym rozdziale zapunktował jak nigdy wcześniej. Owszem zdarzało mu się być miłym i uroczym ale nigdy w takim stopniu ;D
OdpowiedzUsuńCo do komentarzy nie przejmuj się- teraz jest taki zwariowany czas: poprawianie ocen, egzaminy gimnazjalne, maturalne sesja. Jestem pewna że w przyszłym miesiącu znów będziesz mieć mnóstwo komentarzy ;)
XYZa
Ahsvjdkakbsgdba
OdpowiedzUsuńNapisałabym coś mądrego, ale nie jestem w stanie.
Rozdział super, tyle wystarczy? :D
Czekam ba więcej! :*
Na*
UsuńJestem, komentuję, liści super, rozdział piekny, Draco zachował się wspaniale. Bardzo mi się podoba. Dawno nie czytałam. Fajnie wrócić :D Życzę weny
OdpowiedzUsuńNie jestem dobra w komentowaniu, za co przepraszam na wstępie. Super rozdział, Draco mnie oczarował swoim zachowaniem :3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
http://dramione-psoty-gwiazd.blogspot.com/
Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńTe przemyślenia Hermiony i Draco o sobie nawzajem były genialne! Tak wszystko stopniowo się dzieje i to jest chyba najlepsze!
Bardzo podoba mi się reakcja Draco na to co ten głupek chciał zrobić. Prawdziwy bohater z naszego blondyna ;) I ten jego liścik był świetny! 100% w jego stylu!
Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału :)
Życzę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
Rozdział super :D Podoba mi się w jaki sposób piszesz. Czekam, aż Hermiona bardziej się otworzy. Gratuluję tempa pisania, bo publikowanie tak długich prac co tydzień musi być trudne, a notki są po prostu genialne.
OdpowiedzUsuńJust.
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńSiemeczka, rozdział bardzo fajny. Dobrze ,że Hermi nie poszła na imprezę, a Draco jest kochany. Love. Sądzę, że część osób mogła po prostu nie ogarnąć ,że już wróciłaś z tak wspaniałym opowiadaniem, bo już na pewno by czytali i komentowali. Ja też się dopiero po jakichś prawie dwóc tygodniach ogarnęłam, więc radzę poczekać na tych mniej ogarniętych ode mnie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę dużo weny,
Tsuki <3
Świetny rozdział :) Bardzo mi się podoba zachowanie Draco.
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zwykle udany:) Jednak strasznie szkoda mi Tracey super by bylo gdyby nagle takie suprajs suprajs i byla np z Teodorem . Mam nadzieje ze wyciagniesz z niej to co najlepsze.
OdpowiedzUsuńRozdzial ciekawy, mimo ze nie dzialo sie w nim nic ekscytujacego:) chcialabym kieds tak jak Herm, spedzic wieczor okryta cieplym kocem pod gwiazdami z dobra ksiazka w rekach:3
OdpowiedzUsuńCzytajac rzucilo mi sie w oczy kilka bledow i literowek, ale ogolnie rzecz bioroc masz bardzo lekki przyjemny styl,dobrze sie czyta twoje opowiadania ;)
Zycze weny i dobrej nocy:*
~Nela
Rozdział wyszedł ci cudownie *.* (to jest chyba mój pierwszy komentarz na twoim blogu,sama nw z czego to wynika... braku czasu? Czy może lenistwa?) w każdym bądź razie twój blog bardzo mi się spodobał (jestem z tobą duchowo od 14 rozdziału) uwielbiam opowiadania o tematyce Dramione w których Hermiona jest spokrewniona z Czarnym Panem xd twój styl pisania jest po prostu idealny, potrafisz wyrazić słowami wszystko tak że wydaje się być prawdziwe, jeszcze chyba nigdy nie zauważyłam żadnego błędu ortograficznego czy interpunkcyjnego :) bardzo dziękuję za to umilasz mi jakieś pół godziny w tygodniu, po przeczytaniu rozdziału, po prostu od razu poprawia mi się humor xd tak, że kończę ten krótki i strasznie chaotyczny komentarz xd serdecznie pozdrawiam i rzyczę weny na kolejne notki xD
OdpowiedzUsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńChciałabym umieć napisać taki długi komentarz ja te u góry, ale jestem raczej osobą która nie potrafi lać wody i wywodzić się nad idealnością twojego opowiadania.
Po prostu jesteś najwspanialszą bloggerką jaką czytam. Masz świetny pomysł na bloga, a styl pisania powala na kolana. Jestem z tobą na Opętanych od prologu i nadal nie mogę uwierzyć, że to już 32 rozdział! Ten czas leci tak szybko, że nawet się nie obejrzę, a będę ryczeć na epilogu.
A teraz może coś o rozdziale...?
C ja mogę napisać?? ŚWIETNY jestem zakochana po uszy w twoim Draco. Uwielbiam go za jego podejście i jak postrzega świat. Mionka jak zawsze tajemnicza, pamiętam jak mówiłaś że akcja będzie się dziać powoli i teraz do Mionki zaczyna docierać co i jak. To jest wspaniałe.
Nie chcę ci słodzić, bo przez te komentarze cukrzycy dostaniesz...i co w tedy?
Tak na zakończenie jakże chaotycznej wypowiedzi dodam, że czekam na następny rozdziała z niecierpliwością i jako pierwsza zaklepuje sobie wersje pdf.
Pozdrawiam
M.N
Kocham <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że nawet lepiej, że Hermiona na tego Sylwestra nie poszła :D
Nie wiem skąd bierzesz pomysły na to wszystko, ale masz ogromny talent. Uczucia Dracona było opisane cudownie i czyta mi się je przyjemniej niż te, które występują w niejednej książce.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
Ten rozdział jest poprostu cudny ^_^*_* Z niecierpliwością czekam na nn
OdpowiedzUsuńTo było słodkie. Jedno myślało o drugim tej magicznej nocy/wieczora :)
OdpowiedzUsuńDraco zachował się bardzo w porządku, zabierając Davis do pokoju. Może się nie dogadują zbytnio ale jednak.
Rozdział świetny. Już się nie mogę doczekać następnego :P
Serdecznie pozdrawiam i dużo weny życzę kochana :*
wspaniałe opowiadania :D
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest jak lek. Cały dzień miałam zawalony nauką, aż tu nagle patrze i widzę, że dodałaś nowy rozdział. Od razu humor mi się poprawił, szczególnie dlatego, że jest wspaniały. Życzę weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! To chyba dlatego że zimowy i świąteczny.. ale to tylko mały szczegół. Mi się podoba, że Hermiona została u siebie, to czyni to całe opowiadanie jakimś dojrzałym czy tajemniczym (ogromny plus :D).
OdpowiedzUsuńI Draco *.* czego chcieć więcej .. stworzyłaś niesamowitą postać.. wykreowałaś go tak, że jak czytam to sama chciałabym być w takiej sytuacji..
Już nie mogę się doczekać co z ta bransoletką i cała Hermioną.
Pozdrawiam i życzę weny, a ta ilością komentarzy nie przejmuj się, w końcu teraz jest koniec roku może nie każdy ma chwilę. :)
-A
Komentujmy, bo jest za co!
OdpowiedzUsuńA teraz co do rozdziału:
Zastanawiałam się, czy Hermiona pójdzie na imprezę, jak widać nie poszła, ale może to nawet lepiej, mogłaby mieć tylko przykrości (nie licząc towarzystwa Malfoya)
Riddle wybrała całkiem fajny sposób na spędzenie nocy Sylwestrowej. Może nie w Sylwestra, ale napewno zrobię coś takiego ;)
Cieszę się, że Hermiona zdała sobie sprawę z tego, że Draco jej się podoba. To przybliża nas do głównego parringu :*
A co do naszego Ślizgonka.... No cóż, zachował się całkiem spoko pomagając Davis, nie mam zastrzeżeń. Szczerze mówiąc obawiam się zemsty Pucey'a, to mogłoby zaszkodzić bohaterom.
Dziękuję za to, że wciąż publikujesz tu świetne rozdziały.
Kolejny raz apeluje: KOMENTUJMY, DRODZY CZYTELNICY I CZYTELNICZKI! MUSIMY SIĘ CZYMŚ ODPŁACIĆ ZA DOBRE OPOWIADANIE, TO NASZ OBOWIĄZEK!!!
To do następnego rozdziału i komentarza :)
Miśka;)
Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale przeczytałam już w niedzielę. Niestety, nie miałam możliwości skomentować, bo nie miałam dostępu do komputera, ale piszę teraz! :D
OdpowiedzUsuńOgólnie, rozdział jak zwykle bardzo mi się podobał. Zachowanie Draco, jest boskie, nie zachował się jak skończony dupek, a raczej jak dżentelmen, co jest całkiem fajne... chociaż, Draco jest dupkiem, więc chociaż niech trochę ma coś z tego dupka ;). To, że Hermiona przyznała się o tego uczucia przed samą sobą, jest świetne. Chociaż ja lubuję w dramaturgii, to bardziej by mi się spodobało, gdyby teraz się tego wystraszyła, czy coś w tym rodzaju... no ale chyba tylko ja xP. Ogólnie, sprawa Adriana jest genialna, bardzo mi się to podoba i myślę, że będą mieć potem z nim jakieś problemy... a problemy to to, co lubię najbardziej! :D Już się doczekać nie mogę następnego rozdziału!
Całusy, przytulasy, pozdrowionka itd.
~ Luthiene
Uwielbiam twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział mam nadzieje że będą częściej ale wiem ze wena przychodzi niespodziewanie ;)
Jest rozdział jest uśmiechnięta buzia ! :D. A jednak nie przyszła.. ugh. Żyłam tą kuszącą nadzieją, że jednak. Cóż, jak zwykle git :). Nic dodać nic ująć. Czekam na następny ;). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNieparzysta :3.
Uwielbiam Twojego bloga. Rozdziały są długie i pojawiają się dość często (choć mogłyby jeszcze czesciej;-)) Wszystko jest z nim jak najbardziej w porządku, a to że jest mniej komentarzy wynika chyba z lenistwa czytających (piszę także o sobie, bo też bardzo rzadko komentuje z powodu mojego lenistwa) Historia, którą piszesz niezmiernie mi się podoba i czekam na więcej;-)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział?
Pozdrawiam
Kate
Bardzo fajny rozdział ale mam kilka pytań.
OdpowiedzUsuńW sumie to najbardziej nurtuje mnie fakt zmiennego zachowania Dafne, nie potrafię wyjaśnić ale coś mi w nim nie pasuje.
Zrobisz konfrontację ojca z córką i Hermiona dowie się o co Voldemort pokłócił się z Dumbledore'em?
Co z tą Księgą Ludzi Lasu? Czy Tom zostanie odczarowany?
Czy Aberforth jeszcze będzie w tej historii?
Czy nowa Trójca Gryffindoru przejrzy na oczy? Czy znowu panna Riddle da radę im zaufać?
Kiedy wyjaśnisz sprawę demonów Hermiony (chociaż mam pewne podejrzenia) i dyrektora?
Co się stanie z Albusem?
Czy Severus podczas ostatecznego starcia utrzyma się przy życiu?
Czy Zakon pozna prawdę o Dumbledore'rze?
I jeszcze jedno, ale już nie do treści:
Dodałabyś rozdział w długi weekend czerwcowy?
Nie jestem w stanie nic więcej napisać.
Życzę weny, czasu i powodzenia. Przesyłam uściski
hermiona-granger-lamour-est-difficile.blogspot.com
teomione-ona-i-on-polaczeni-tajemnica.blogspot.com
Jeśli chodzi o Dafne to nie nazwałaby jej zmienną. Spójrz na to tak, polubiła Hermionę, co niedługo zostanie lepiej pokazane, ale z drugiej strony przyjaźni się od lat z dziewczynami które jej nie znoszą. Oczywiste jest, że musi się dostosować do danej sytuacji, co więżę się z nieco innym zachowaniem. Broń Merlinie Dafne nie jest osobą dwulicową, czy też fałszywą. Stara się jedynie pogodzić to wszystko, nie stwarzając przy tym niepotrzebnych problemów oraz nikogo nie zaniedbując.
UsuńHermiona pozna przeszłość Toma i Albusa, ale w swoim czasie.
Wątek Księgi Ludzi Lasu powróci już wkrótce, nie mniej jednak jest on jednym z tych trwających dość długo, więc tu zalecam cierpliwość.
Aberforth jeszcze się pojawi.
Na resztę pytań odpowiedzi prędzej, czy później udzieli już sama historia
Rozdział raczej będzie koło niedzieli, ale to jeszcze weekend.
To dobrze, bo Dafne zdążyłam już polubić. :) A co do wątku o Księdze to zadałam takie pytanie bo wyglądało to tak jakby nasi główni bohaterowie o niej zapomnieli.
UsuńCierpliwości mi nie zabraknie ponieważ warto czytać to opowiadanie. Naprawdę masz fajne pomysły i lekkie pióro co sprawia że chce się dalej śledzić losy twoich bohaterów.
Powodzenia w dalszej historii!
Faktycznie liczyłam na to, że magicznie się tam nagle pojawi ;p Ale taka wersja też dobra. I niech ten Pucey się nie miesza więcej niż już zdążył.. Przepraszam, że dopiero teraz przeczytałam, ale nie miałam wcześniej czasu. I jak dla mnie wszystko jest ok, nie wiem skąd mniej komentarzy, ale może niektórzy są tak zajęci, że nadrobią potem? Ja czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://saveyourself-kt.blogspot.com
ojej super rozdział dobrze że Hermiona nie poszła nie zawsze musi być z Draco czasami musi być sama :D ciekawe do ten gnój wymyśli oby za dużo nie narozrabiał :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńStaram się komentować na bierząco i mam nadzieję że mi wychodzi. Fajny ten liścik od Draco mi też by było miło. Cały czas mam pewien problem który mnie gryzie, CO TO ZA NAPIS NA BRANSOLETCE!!! Jak nie zgadnę to umre z ciekawości!!!
OdpowiedzUsuńPS. Jeszcze jedno mam twoje zdanie jest dla mnie bardzo ważne więc proszę tylko oto byś chociaż tu weszła, a jak zostawisz komentarz będę w niebo wzięta.
http://serpentard.pinger.pl/
CUDO!!
OdpowiedzUsuńCuudo❤ Jestem tu nowa, ale na sto procent zostane do końca ❤❤
OdpowiedzUsuńJeju nooo, twoje opowiadanie jest niesamowite, znalazłam je niedawno i tak sie na początku zaczytałam do około 3:00 i nie mogłam przestać :3
OdpowiedzUsuńŻyczę ci żebyś miała dużo weny na kolejne rozdziały bo już nie moge się doczekać
°dula°
Hej :)
OdpowiedzUsuńZnów późno komentuje :/ Ale musisz wiedzieć, że jak zwykle mi się podobało, a w każdy weekend żyję tylko tym blogiem :) Jest zarąbisty :)
Podobał mi się rozdział, ale brakowało mi trochę scen Draco & Hermiona
Życzę weny :)
Czekam na next :)
cudowny rozdział
OdpowiedzUsuńCzytam twoje opowiadanie od dość dawna, ale dopiero teraz postanowilam się ujawnić. Kooooocham demony, a rozdział jak zwykle cudny <3 Błagam, dodaj dziś rozdział, bo nie spałam w ogóle w nocy z niecierpliwości!!!
OdpowiedzUsuń~Lady
Czytałam wiele opowiadań o tematyce Dramione i powiem wprost. Zaintrygowało mnie tylko 5 opowiadań. Twoje jest jednym z nich! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://naznaczeni-przez-milosc-zdobyci.blogspot.com/2015/06/prolog.html
Błagam pisz dalej z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały w końcu jakieś opowiadanie, w którym Hermiona i Draco zaczynają swoją znajomość od stopniowego poznawania się i umacnia sobie a nie od razu sobie wszystko wybaczają u rzucają się na siebie. Czekam na kolejne rozdziały i powodzenia :)
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam wiele blogów dramione, właściwie wszystkie, ale gdy któryś naprawdę mnie zaintrygował, autor najczęściej go zawieszał albo dodawał rozdziały co pół roku. Teraz mam trzy czy cztery ulubione opowiadania, w tym Twoje, ale tylko Ty dodajesz kolejne rozdziały, wszyscy inni zawiedli. Chciałam Ci tylko powiedzieć "Dziękuję!", dajesz mi nadzieję na ciekawsze zakończenie dnia i oczywiście wspaniałą hstorię! Piszesz cudownie, a ja, choć nie mam możliwości komentowania każdej notki - nad czym ubolewam - pochłaniam każdą w ekspresowym tępie. Wiedz, że masz we mnie oddaną czytelniczkę i jako pierwsza kupię książkę Twojego autorstwa :D Powodzenia <3
OdpowiedzUsuńNo droga anonimowa fanko LaFinDeLaVie coś czuje że będziemy się ścigać do kasy z książką naszej kochanej i niezawodnej blogerki
UsuńTwoje opowiadanie jest tak świetne, że gdy przeczytam nowy rozdział to później nie mogę czytać innego opowiadania przez trochę, bo Twoje przyćmiewa wszystkie inne :D <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział! Świetnie piszesz!😁
OdpowiedzUsuńGenialny :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się tego że Herm jednak postawi na swoim i nie przyjdzie. Z resztą to raczej nie w jej stylu są takie imprezy i z taką ilością alkoholu. A liścik Draco baardzo uroczy ;)
Dobrze, że Draco uratował Tracey z rąk Pucey`a. Pomimo, że niezbyt lubię tą dziewczynę to jednak szkoda by było żeby ta noc się dla niej tak skończyła. A Pucey to się w końcu doigra...
Pozdrawiam
Na początku muszę się wyspowiadać. Otóż komentuję dopiero teraz, ponieważ cały zeszły tydzień byłam w Hiszpanii (gdzie było kiepsko z internetem, a raczej go nie było) i wróciłam dopiero dwie minuty temu. Co prawda jeszcze za granicą dostałam internet, na całe pięć minut :) i zdążyłam przeczytać Twój wpis, ale nie zdążyłam skomentować:( (uroki posiadania internetu przez pięć minut). Heh, wyznałam wszystkie moje grzech, teraz bierzemy się za rozdział. Był przepiękny jak zawsze kochana, jak zawsze. List od Draco był bardzo w jego stylu (bardzo dobrze wykreowałaś jego postać) i w sumie taki... uroczy. To wprowadza trochę nowej akcji. Ale w gruncie rzeczy, to nie postać ślizgona oczarowała mnie w tej notce, ale postać pewnej, dość pijanej ślizgonki. Na początku nie lubiłam Tracey, ale w tym rozdziale pokazałaś ją w całkiem innym świetle, nie jako zadufaną w sobie pannicę, która chce Draco dla siebie przez swoje widzi mi się, ale skrzywdzoną dziewczynę, której jedyną winą jest to, że się zakochała, a on na jej oczach "prowadza" się z innymi pannami. Mam nadzieję, że wprowadzisz więcej wątków ale z udziałem takiej Panny Davis, i może jakąś konfrontację Hermiona - Tracey ale na bardziej przyjacielskim gruncie...
OdpowiedzUsuńMogłabym tak wymieniać rzeczy, które mi się podobały, bądź nie, ale to zajęłoby niezliczoną ilość czasu i miejsca, a jestem dosyć zmęczona, więc napiszę tylko jeszcze o jednej sprawie.
A mianowicie relacja Hermiona - Tom - Draco. Dziwi mnie, że Lord nie zainteresował się co jego córka będzie robić w sylwestra. Nie był zachwycony tym, że Hermiona spędza czas z Malfoy'em, ale jak na razie nic z tym nie robi. Myślę, że powinnaś wprowadzić jakąś reakcję Toma na to wszystko, jego postać powinna przedsięwziąć jakieś kroki.
Nie zanudzając więcej, bo mam jeszcze duuuuuuuuuuużo do powiedzenia, wstawiaj nowy rozdział jak najszybciej i niechaj Ci wena dopisuje! XD
Bardzo śpiąca i nieco majacząca, twoja wierna, czasem grzesząca czytelniczka,
hairy/ Nie Normalna
PS Mogę mówić do cb "kochana"? (oczywiście bez podtekstów :P)
PS2 Nie przeszkadza ci, że czasem będę pisać na hairy, a czasem na Nie Normalnej?
Tak, możesz do mnie mówić "kochana". To całkiem miłe :)
UsuńNie, nie przeszkadza mi to. Ważne, że wiem, co sądzisz o demonach.
Ok, dzięki za odpowiedz. Czekam na następny rozdział :)
UsuńWow, nie wiedziałam, że wyszło tego aż tak dużo, a przecież nie dałam nawet połowy argumentów! XD
OdpowiedzUsuńDraco nie jest egoistyczny ! Nie od kiedy przyjaźni się z Hermioną hahah a dobrze zrobił z Davis. Bohater taki ;)
OdpowiedzUsuńHermiona to miała Sylwestra. Pozazdrościć. Tak na balkonie, ciepło, miło, świeże powietrze i jeszcze list.
Słodziak z tego Dracusia xD
Jak się ten chłopak pozmieniał :D
Pozdrawiam cieplutko :P
PS. Odniosę się jeszcze to twojego posłowia, a mogę coś powiedzieć ze swojego punktu widzenia ;) Sama widzisz, że dopiero teraz czytam twoje opowiadanie. Ty miałaś maturę, nie pojawiały się posty, a jak zaczęły się pojawiać, to my, marni ucznie, musieliśmy zacząć poprawiać oceny w szkolę, więc obstawiam, że to stąd spadek komentarzy, ale myślę, że sama też na to wpadłaś, bo ty taka bystra jesteś :) A skoro już o tym mowa to nie chwaliłaś się jak ci matury poszły, mam nadzieję, że w którymś posłowie w nowszych rozdziałach się tym podzieliłaś, więc nie zostaje mi nic innego jak czytać :P
No i wreszcie ten długo wyczekiwany sylwester!! :D
OdpowiedzUsuńa Hermiona ma całkiem fajny sposób świętowania.... :)
zachowanie Draco - że "uratował" Tracy było na prawdę hm.... męskie?? :D
a Tracy była.. no cóż, jak Tracy :D
ale to może w końcu sprawi, że przestanie nękać naszą parkę ;)
list Dracze był prześwietny.. niby tylko kilka linijek, a czytając sama uśmiechałam się jak głupia ;3
Weny życzę ;3
Ja czytam na bieżąco ale mówiąc szczerze, ostatnimi czasy goniła mnie szkoła i ostatnie oceny przed trzecią LO. Starałam się nadrabiać no ale... już jestem!
OdpowiedzUsuńRozdział jest powalający, zresztą jak większość z tych, które się już pojawiły.
Niebanalny, bo według mnie banalna wersja wyglądałaby tak:
Draco na imprezie i podrywająca go Tracy... w okolicznościach przewidywalnych scenariusz miałby się tak:
Hermiona nagle zdecydowała się wybrać do Goyla a tam zastała Dracona w dwuznacznej sytuacji z szalejącą za nim Ślizgonką i... pufff, wszystko co wypracowali zostało zburzone przez nieporozumienie.
Ale Ty postanowiłaś mnie zaskoczyć, jak zwykle! ;*
Naprawdę uwielbiam twoją Hermionę :)
OdpowiedzUsuńkocham twojego bloga, rozdział świetny gdybym mogła przeczytałabym jeszcze raz ale lecę czytać dalej!!
OdpowiedzUsuńA ja tam się cieszę że Hermiony nie było na sylwestrze w końcu to Hermiona tak wygląda to bardzo realnie jak kolwiek to zabrzmi 😁 no Draco ładnie się zachował 👍 brawo blondasie ❤👊
OdpowiedzUsuńEh nie wiem co mam pisac, bo absolutnie każdy twoj rozdział na tym blogu jest idealny. Czytałam tak dużo róznych fanficów i nawet nieświadomie porównywalam do tych twoich przez, co zawsze musiałam sie czegoś uczepić. Natomiast tobie mogę jedynie pogratulować i trzymać kciuki, aby twój talent sie nie zmarnował.
OdpowiedzUsuń