Stał ramię w ramię ze swym sobowtórem,
po raz kolejny katując się tym wspomnieniem. Ukryty pod peleryną niewidką i za
rozległymi krzakami, pozostawał niezauważony, jednak sam w pełnej krasie
widział przedstawiający się przed nim obraz szczęśliwej rodzinki. Nawet po tylu
latach mdliło go na ten widok. Ogród, dostojna altana, dwoje wpatrzonych w
białą kołyskę ludzi i ten przeklęty śpiący w niej pomiot szatański. Odrażająca,
bezzębna, sina glizda, powodująca u ludzi utratę zmysłów. Mały potwór przejął
te zdolności po matce. Obie zawładnęły Tomem. Wdarły się do jego serca,
zaczynając sączyć w nie jad. On pozostawał odporny na zdradziecki urok tych
kreatur, lecz jego nie zdołał ocalić. Te żmije bardzo szybko przeciągnęły go na
swoją stronę, tylko co z nim? Już nie pamiętał, ile mu zawdzięczał? Gdyby nie
on, Tom Riddle zgniłby w tym swoim sierocińcu, pozbawiony perspektyw na lepsze
życie. Nie docenił jednak szansy, jaką mu ofiarował. Z taką mocą i władzą ramię
w ramię stworzyliby nowy świat, swoje własne imperium. Staliby się panami
życia. Tom porzucił jednak to wszystko i to jeszcze w imię czego. Poukładanego
życia z tą francuską wywłoką? Tyle wysiłku i pracy włożył w jego szkolenie,
tylko po to, aby on się na niego wypiął. Gdzie popełnił błąd? Nie, to nie jego
wina. Źle go ocenił. Nie dostrzegł znajdującej się pod powłoką geniuszu i
talentu zgnilizny. Tom zawinił, nie on i musiał mu za to zapłacić.
Jeszcze przez chwilę wpatrywał się z
nienawiścią w mężczyznę, który wziął na ręce ryczącego potwora, który
niespodziewanie się obudził. Ten widok utwierdził go wtedy w przekonaniu, że
jego zamiary są słuszne. Riddle’owie jeden po drugim muszą zniknąć z
powierzchni ziemi, a likwidację ich należy zacząć od małej Margaret. To zaboli
Toma najbardziej. Poza tym należy się jej pozbyć, nim zyska większą moc. Takie
jak ona i jej matka powinno się unicestwiać zaraz po urodzeniu. Ile istnień
można by uchronić przed tymi maszkarami, odbierającymi człowiekowi duszę i
wolę, niczym dementorzy? Ocaliłoby to Toma…
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Albus wynurzył się z myślodsiewni,
przez chwilę obserwując rozmywający się w niej obraz, po czym obejrzane
wspomnienie przeniósł ponownie do fiolki. Umiesił ją na półce z prawdziwymi
urywkami przeszłości, po czym ukrył ją ponownie w ścianie. Nałożył na nią
jeszcze kilka dodatkowych zaklęć, aby nikt przypadkiem nie dobrał się do jego
sekretów. Uporządkowawszy wszystko, powolnym krokiem ruszył w stronę okna, za
którym rozciągał się widok na Zakazany Las. Obserwował pokryte śniegiem drzewa,
choć myślami znajdował się zupełnie gdzie indziej. Jego myśli zaprzątała
wstrętna glizda, która dawno powinna zniknąć z powierzchni ziemi. Zaczynała mu
coraz bardziej przeszkadzać. Wspaniały plan psychicznego udręczenia jej stał
się trudniejszy do wykonania z powodu omotanego przez nią nieszczęśnika. Młody
Malfoy wpadł w te same sidła, na które niegdyś Toma złapała Julianne. Kolejny
nieszczęśnik, który stracił głowę dla francuskiego bachora. Biedak nie zdawał
sobie sprawy, że tą jedną znajomością zniszczy sobie życie. Albus nie żałował
go jednak. Tak kończą nieostrożni głupcy, który zanadto zbliżą się do tych
bestii. Niedola Malfoya nie obchodziła go więc zupełnie, sam był sobie winien.
Jedyny problem stanowiło to, że ten odurzony szczeniak coraz bardziej mu
przeszkadzał. Chodził za młodą Riddle niczym cień. Nie odstępował jej na krok,
a co gorsza zwykle trzymał ją w pobliżu ludzi. Zupełnie uniemożliwił mu dostęp
do niej i to nim na dobre rozpoczął swe przedsięwzięcie. Napaść przez widmo
ojca okazała się strzałem w dziesiątkę. Obserwował ją po tym zajściu i widział,
jak bardzo była rozchwiana. Zyskał pewność, że właśnie tą drogą powinien
podążać. Niestety bardzo szybko pojawiła się na niej poważna przeszkoda w
postaci młodego arystokraty. Z pewnością nie znał sprawy, ale w jakiś
niewyjaśniony sposób pozwalał się Riddle regenerować. Cały ten ból, cierpienie,
strach jakby z niej uciekało. Nie podobało mu się to. Wydarzenia z przeszłości
miały w niej żyć i ją niszczyć. Kawałek po kawałku, póki nie zostanie z niej
pusta skorupa. Zniszczyć ją, to tak jakby unicestwić cząstkę Voldemorta. O
niczym tak nie marzył. Pragnął kawałek po kawałku odzierać Toma z tego co
posiadał. Hermiona stanowiła kolejną pozycję na jego liście tych cząstek. Oboje
musieli mu za wszystko zapłacić.
Zdeterminowany Albus podszedł do
biurka, z którego wyciągnął niewielki pergamin. Dobył pióra, za pomocą którego
naskrobał na nim krótką notkę. Zgiął go w pół, po czym na wierzchu zanotował
nazwisko adresata. Wiadomość dostarczył jednym zaklęciem. Teraz pozostało mu
czekać na kolejnego sprzymierzeńca, który niczym marionetka pomoże mu w
dokonaniu zemsty.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
- Możesz mi wytłumaczyć, co ty
właściwie robisz?
Zapytała w końcu Hermiona, która od
dłuższej chwili obserwowała Dracona. Właśnie trwały Eliksiry. Snape kazał im
uwarzyć Wywar Żywej Śmierci, a Malfoy od dobrych kilku minut celował czymś w
tylko sobie znanym kierunku.
- Próbuję wrzucić do kociołka
Zabiniego pijawki.
- Ale przecież wtedy…
- No właśnie.
Draco uśmiechnął się niczym wcielenie
zła, na co Hermiona jedynie pokręciła z politowaniem głową, I to niby ma być
niemal dorosły facet? Żenujące. Panna Riddle jednak nawet nie próbowała wybić
mu z głowy tego jakże wybitnego pomysłu. Po prostu wróciła do warzenia
eliksiru, mając nadzieję, że Draconowi nie uda się zrealizować jego planu.
Niestety jej spokój nie trwał z byt długo. Poczynania Malfoya sprawiły, iż na
podłodze znajdowało się całkiem sporo pijawek. Pech chciał, że zmierzający do
składzika Ron poślizgnął się na nich i runął jak długi na ziemię. Większość
Ślizgonów wybuchła śmiechem na widok rozciągniętego na podłodze Weasleya.
Największy ubaw miał jednak Malfoy. W końcu to dzięki niemu Łasica stłukł sobie
tyłek. Radość trwała, póki Snape nie wstał do swojego miejsca i nie podszedł do
zbierającego się z ziemi Rona.
- Mogę wiedzieć, co tu się dzieje?
- Na podłodze jest pełno jakiegoś
paskudztwa.
Wyjaśnił Ron, rozmasowując sobie
plecy. Severus za to rozejrzał się po podłodze, przekonując się na własne oczy,
że Weasley nie kłamie.
- Który z was geniusze wpadł na pomysł
zaśmiecania mi klasy?
Zapytał ostro Snape, rozglądając się
po sali. Gryfoni zgodnie patrzyli wszędzie byle nie na profesora, świadomi, że
jeden niewłaściwy ruch wystarczy, aby to ich obarczono winą za to zajście.
Ślizgoni zdawali się bardziej rozluźnieni, choć i oni woleli się nie wychylać. W
końcu spośród tłumu wyłonił się jeden śmiałek.
- To Malfoy cały czas czymś rzucał.
Odezwał się Seamus, siedzący przy
stoliku za Draconem i Hermioną.
- Ty chyba nie wiesz, co właśnie
zrobiłeś.
Syknął do Gryfona Draco, bardzo
niezadowolony z faktu, że ktoś go wydał. Już on się postara, żeby tej łajzie
odechciało się kablować.
- W takim razie pan Malfoy zostanie po
zajęciach.
- Słucham?
Zdziwił się Draco, podobnie jak cała
reszta Ślizgonów. Snape chyba nie zamierzał go ukarać za coś takiego. Gdyby w
grę wchodził jakiś Gryfon nikogo by to nie zdziwiło, ale tu chodziło o
wychowanka Domu Węża i to nie byle jakiego.
- Nie wydaje mi się, abyś miał problem
ze słuchem.
Powiedział tylko Snape, po czym jednym
machnięciem różdżki posprzątał cały bałagan i ponownie zasiadł za swym
biurkiem.
- Doigrałeś się.
Skomentowała krótko całą sytuację
Hermiona, dodając do eliksiru kolejny składnik. Może kara od opiekuna nauczy
Malfoya rozumu i wybije mu z głowy tego typu dziecinne wybryki.
- Chociaż ty powinnaś być po mojej
stronie.
- Właśnie… powinnam.
Draco spojrzał z wyrzutem na wyraźnie
rozbawioną Hermionę, lecz nie powiedział już nic. Do końca zajęć siedział
obrażony na cały świat, czym jeszcze bardziej rozbawiał dziewczynę. Przemówił
dopiero po zakończeniu lekcji, gdy wszyscy zaczęli pakować swoje rzeczy.
- Wracasz z Nottem.
- Oczywiście.
Zgodziła się bez zbędnego sprzeciwu
Hermiona. W sumie Draco był dość… uroczy. Nawet obrażony nie przestawał się o
nią troszczyć. To było naprawdę miłe. Po chwili namysłu postanowiła nieco
podnieść go na duchu. Podeszła do niego nieco bliżej, po czym stanąwszy na
palcach pocałowała go krótko w policzek.
- Jakoś przeżyjesz.
Szepnęła mu tylko do ucha, po czym
zabrała swoją torbę i opuściła klasę w towarzystwie Teodora oraz Dafne. Draco
odprowadził ją wzrokiem, nim nie zniknęła za drzwiami. To zadziwiające, ale
humor znacznie mu się poprawił. Nie przejmując się już konsekwencjami swego
czynu, stanął przed biurkiem profesora. Snape odczekał, aż za ostatnim uczniem
zamkną się drzwi i dopiero wtedy zaczął mówić.
- Muszę z tobą porozmawiać.
- Profesorze, kilka pijawek na
podłodze to chyba nie powód, żeby dawać mi szlaban. Nie moja wina, że ta ruda
sierota nie potrafi chodzić.
Draco postanowił nieco załagodzić
sytuację. Snape zawsze faworyzował wychowanków swego domu, więc przy odrobinie
szczęścia uda mu się uniknąć jakiejkolwiek kary.
- Nie o tym chcę rozmawiać. I tak
miałem cię do siebie wezwać, więc skorzystałem z okazji.
Teraz Draco kompletnie zgłupiał.
Wpatrywał się z niezrozumieniem w profesora, jakby w jego twarzy usiłował doszukać się jakiejkolwiek
wskazówki, dlaczego tu jest.
- O co więc chodzi?
- O Hermionę Riddle.
- Czarny Pan przysyła jakieś nowe
rozkazy? Pilnujemy jej bez przerwy, więc już bardziej się nie da.
Draco zaczął odczuwać lekki niepokój.
Snape wyglądał na skonsternowanego i zamyślonego, co nie zdarzało się często i
co najważniejsze bez powodu. Miał złe przeczucia.
- Czarny Pan uważa, że pilnujesz jej
aż za bardzo.
- Słucham?
Severus spojrzał na stojącego przed
nim chłopaka, który zdawał się niczego nie rozumieć. Przypuszczał, że ta
rozmowa nie będzie łatwa. Chciał jakoś delikatnie przekazać młodemu rozkazy
Czarnego Pana, ale nie do końca wiedział jak się za to zabrać. Czy coś takiego
w ogóle da się powiedzieć delikatnie? Severus szczerze w to wątpił, dlatego po
chwili namysłu przestał owijać w bawełnę.
- Lord nie życzy sobie, abyś spotykał
się z jego córką.
Szczęka Dracona zjechała minimalnie w
dół, a oczy niemal wyszły z orbit. Stał, wpatrując się tak w Snape’a, jakby
widział go po raz pierwszy w życiu. Czegoś takiego absolutnie się nie
spodziewał. Przyszedł tu po szlaban, a wszystko wskazywało na to, że czeka go
rozmowa o jego prywatnym życiu.
- O czym pan mówi?
Po dłuższej chwili milczenia Draco w
końcu zabrał głos. Oczekiwał wyjaśnień. Zdawał sobie sprawę, że Lord to
pokręcony koleś z obsesją na punkcie władzy, ale żeby rozporządzać życiem
własnej córki? Jemu już chyba kompletnie odwaliło.
- Czarny Pan nie uważa, aby jego córka
w tym wieku powinna się z kimkolwiek wiązać. Ma on na uwadze jej dobro.
- Czy pan się w ogóle słyszy?
Zapytał Draco, czując oganiającą go
złość. Im z Voldemortem chyba naprawdę coś się pomieszało. Ojciec Hermiony każe
mu z nią zerwać dla jej dobra, bo niby jest za młoda na związki? Co za brednie.
Mieli po prawie siedemnaście lat. Byli dorośli i mogli sami o sobie decydować.
Może chcąc się spotykać powinni najpierw zapytać rodziców o zgodę? Z Riddle
przeszli naprawdę wiele. Ostatnie tygodnie pokazały, jak bardzo są sobie oddani
i ile dla siebie znaczą. Ani Voldemort, ani jego rodzice nie mieli o tym
zielonego pojęcia, ale oczywiście zdawali się wiedzieć wszystko najlepiej. Co
oni sobie w ogóle wyobrażali? Że zaplanują im życie, a oni z uśmiechem na
ustach im się podporządkują?
- Nie tym tonem. Ja tylko przekazuje
rozkazy Czarnego Pana i radziłbym…
- Pieprzyć jego rozkazy!
Wściekł Draco uderzył otwartą dłonią w
blat biurka, czym naprawdę zdziwił Snape’a. Nie dbał jednak o konsekwencje swej
bezczelności. Zamierzał dobitnie przekazać profesorowi, co myśli o
rozporządzeniach Lorda.
- Ani Voldemort, ani pan, ani moi
rodzice nie macie prawa wtrącać się w nasze życie! To co jest między nami to
wyłącznie nasza sprawa i wam nic do tego! Zależy mi na niej, ale co was to
obchodzi! Jeśli naprawdę myślicie, że od tak ją zostawię to jesteście w błędzie
i gówno mnie obchodzi, co mi zrobi za to Lord!
Tymi słowami Draco zakończył swą
tyradę. Nie czekając nawet na odpowiedź Snape’a, opuścił klasę z hukiem
zamykając za sobą drzwi. Wychodząc potrącił jakiegoś chłopaka, ale ten widząc
wypisaną na jego twarzy rządzę mordu, po prostu się ulotnił. Słusznie postąpił,
ponieważ w takim stanie Draco bez mrugnięcia okiem rozładowałby na nim swą
frustrację. Miał już serdecznie dość tego, jak wszyscy go traktują. Puceya
wmawiającego wszystkim, że poprzez związek z Riddle chce zapewnić ojcu awans.
Rodziców, którzy uważają go za gówniarza, który prędzej, czy później zaszkodzi
rodzinie. Voldemorta święcie przekonanego, iż zamierza wykorzystać jego córkę
oraz Snape’a, który ślepo za nim podąża. Czemu wszyscy snuli najróżniejsze
teorie odnośnie tego w jakim sposób zamierza wykorzystać Riddle? Dlaczego nikt
nawet nie starał się tego zrozumieć, tylko z góry go osądzał? Naprawdę każdy
uważał go za takiego dupka? Cholernie zależało mu na Hermionie i sądził, że
okazuje jej to na każdym kroku. Wychodził z siebie, żeby niczego nie zepsuć,
tylko dlaczego nikt tego nie dostrzegał?
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Severus po wyjściu Dracona nadal siedział
za biurkiem, wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze niedawno stał chłopak.
Planowana rozmowa przebiegła fatalnie, ale niczego innego się nie spodziewał.
Żaden chłopak, w którym buzują hormony, nie przyjąłby czegoś takiego spokojnie,
ale mimo to Draco go zaskoczył. Sądził, że rozkazy Lorda zrobią na nim choć
najmniejsze wrażenie, lecz tak się nie stało. Chłopak jawnie mu się sprzeciwił
i wydawał się doskonale zdawać sobie z tego sprawę. Nie spodziewał się tego po
nim i to dało mu do myślenia. Tak wielka determinacja mogła oznaczać tylko
jedno; Malfoy naprawdę traktował poważnie młodą Riddle. Sposób w jaki o niej
mówił, zawziętość z jaką bronił swoich racji. Znał te wszystkie zachowania z
autopsji. Sam będąc młodym ofiarował serce pewnej dziewczynie. Być może nie
zostało ono przyjęte w taki sposób, jak by tego pragnął, ale to nie zmieniło
jego uczuć. Lata mijały, a jego serce wciąż należało do słodkiej Lily, która
nigdy nie mogła być jego. Do dziś pozostała nieuchwytnym marzeniem, które
musiało mu wystarczyć. Właściwie jego historia przypominała mu tą Dracona i
Hermiony. Młodzi zaczęli od nienawiści, a oni na niej zakończyli. Usilnie
starał się wierzyć, że Lily mimo wszystko nie darzyła go tym uczuciem. Zawsze
była taka dobra, czysta. On jednak będąc skończonym idiotą, zranił ją tak wiele
razy. Krzywdy wyrządzone przez przyjaciela bolą o wiele bardziej. Nigdy sobie
tego nie wybaczył. Na własne życzenie stracił jedyną ważną osobę w swoim życiu,
a potem było już za późno, aby to naprawić. Zbyt długo zwlekał, aż w końcu jej
już nie było na tym świecie. Nigdy się z tym nie pogodził. Nie ważne, czy u
jego boku, czy z Potterem, zasługiwała na długie i szczęśliwe życie, którego
pozbawił ją Dumbledore. Za każdym razem, gdy patrzył w oczy tego człowieka,
widział w nich martwą Lily. Nienawidził go za to całym sobą. Nikt nie wzbudzał
w nim takiej odrazy jak Albus. Ten potwór pozbawił świat najwspanialszej kobiety,
jaka kiedykolwiek po nim stąpała. Poprzysiągł jednak zemstę. Właściwie tylko
myśl o niej dawał mu siłę do życia. Był to winien Lily. Albus musiał zapłacić
za swe czyny, a on zamierzał tego dopilnować. Właśnie to połączyło go z Tomem.
Choć on nie znał dokładnie historii związanej z nim i Albusem, Lord poznał jego
w całości. Ich współpraca opierał się więc na nienawiści do Dumbledore’a.
Severus przez lata pozostawał lojalny Tomowi i skrupulatnie wypełniał jego
polecenia. Tym jednak razem wiedział, że nie ma on racji. Chorobliwy lęk o
córkę przysłaniał mu wszystko inne. Usiłował chronić ją przed wszystkimi, nie
dopuszczając do siebie myśli, że nie tylko on może pragnąc jej dobra. Młody
Malfoy bez wątpienia również należał do takich osób. Początkowo także źle go
ocenił, ale teraz przed samym sobą potrafił przyznać się do błędu. Żyjące w nim
wspomnienie Lily otworzyło mu oczy. On zaprzepaścił swą szansę na życie u boku
kobiety, którą kochał, lecz Draco nadal ją posiadał. Nie potrafił mu jej
odebrać. Nie gdy sam zbyt dobrze znał poczucie straty. Tym razem nie mógł pomóc
Tomowi. Pozostał mu tylko wierzyć, że Riddle w końcu przejrzy na oczy i
przestani się mieszać w sprawy młodych.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona leżała na kanapie, strzelając
z palców małymi płomykami. Krótko mówią nudziło jej się niemiłosiernie. Gdyby
tylko chciała, bardzo szybko znalazłaby sobie jakieś zajęcie. Prac domowych do
napisania nie brakowało, plan napadu na gabinet Albusa również sam się nie
zrobi. Niestety coś zupełnie innego zajmowało jej myśli, a raczej ktoś. Malfoy
podejrzanie długo nie wracał. Sądziła, że wizyta u Snape’a nie zajmie mu zbyt
wiele czasu. Dostanie reprymendę albo szlaban i to tyle. Tymczasem mijała
kolejna godzina, a Draco nadal się nie zjawił. Coś go musiało zatrzymać. Gdyby
coś mu się stało już by o tym wiedziała. Takie wieści bardzo szybko się
rozchodzą. Gdzie więc podziewał się Draco? Hermiona układała coraz to nowe
teorie odnośnie jego zniknięcia, gdy ktoś zapukał do drzwi. Pewna, że to
Malfoy, natychmiast zeszła z kanapy i poszła mu otworzyć.
- Nareszcie, już myślałam, że…
Hermiona urwała w pół słowa, ponieważ
za drzwiami wcale nie stał Draco.
- Cześć, Teodor.
Zreflektowała się chwilę później panna
Riddle, witając swego gościa.
- Cześć.
- Co cię do mnie sprowadza?
- Nie co, tylko kto.
Zdziwiona Hermiona przyjrzała się Teodorowi,
który sprawiał wrażenie zaniepokojonego. Od razu udzielił jej się ten stan.
Nott mógł do niej przyjść w sprawie tylko jednej osoby.
- Nie widziałam się z Malfoyem od
Eliksirów. Nie mam pojęcia, gdzie jest.
- To ja akurat wiem.
Teraz Hermiona zgłupiała kompletnie.
Skoro wiadomo gdzie jest Draco, to w czym rzecz.
- W takim razie nie rozumiem.
- Już tłumaczę. Wrócił jakieś dziesięć
minut temu, wściekły jak wygłodniały hipogryf. Nie da się z nim normalnie
rozmawiać. Blaise się ewakuował, a ja nie wiem, co z nim zrobić.
Wyjaśnił Teodor, dla którego Hermiona
była ostatnią deską ratunku. Malfoy wpadł w istny szał, miotał się po pokoju,
przeklinając na czym świat stoi. Wszelkie próby kontaktu z nim spełzły na
niczym, a większa dociekliwość groziła poważnym uszczerbkiem na zdrowiu. Jeśli
ktoś mógł tu cokolwiek zdziałać to tylko i wyłącznie Hermiona.
- Nadal jest u was?
- Tak, Blaise się zmył i ja też
zamierzam, więc spokojnie możesz do niego iść.
Hermiona uśmiechnęła się do Teodora,
po czym opuściła pokój, ruszając ku drzwiom po sąsiedzku. To co usłyszała naprawdę
ją zaniepokoiło. Niemożliwe, aby Draco wściekł się tak z powodu głupiego
szlabanu. Na pewno stało się coś innego. Nie zamierzała dalej snuć domysłów na
ten temat, tylko natychmiast z nim porozmawiać. Stanęła przed odpowiednimi
drzwiami, po czym zastukała w nie trzykrotnie.
- Nie ma nikogo!
Z pokoju dobiegł krzyk, od którego
niemal zatrzęsły się drzwi. O tak, Malfoy był naprawdę wściekły. Hermiona mimo
tego nie czekając na zaproszenie otworzyła drzwi.
- Powiedziałem chyba, że…
Draco już zamierzał objechać
natrętnego gościa, lecz urwał, gdy zobaczył, kto stoi w drzwiach.
- Cześć.
Przywitała się niepewnie Hermiona.
Mimo wszystko wolała nie drażnić Dracona. Jak to mówią lepiej wybadać grunt,
niż pchać się do jaskini rozwścieczonego smoka. Draco jednak nagle jakby
oprzytomniał. Jego postawa uległ diametralnej zmianie, a bijące od niego
jeszcze przed chwilą wściekłość i agresja jakby wyparowały.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że to
ty. Wchodź.
Pewniejsza już Hermiona zamknęła za
sobą drzwi. Draco natychmiast znalazł się przy niej.
- Siadaj.
Zaoferował, wskazując ręką na swoje
łóżko. Hermiona skorzystała z propozycji i już po chwili oboje siedzieli na
materacu. Zapanowała między nimi nieco niezręczna cisza. Draco oprał łokcie o
kolana i wpatrywał się w swoje splecione palce. Ewidentnie nie kwapił się do
rozmowy. Hermiona przez cały czas uważnie go obserwowała. Wyglądał niczym
posąg; spokojny, blady, zastygły w bezruchu. Zdradzały go tylko pulsująca na
skroni żyła oraz drgające z powodu zaciskania szczęki mięśnie. Te drobne detale
świadczyły o tym, że złość wcale mu nie minęła. Z powodu jej obecności starał
się jedynie zdusić ją w sobie.
- Powiesz mi, co się stało?
Zapytała w końcu ostrożnie Hermiona,
widząc, że Draco nie zamierza zacząć tej rozmowy. Nie spodziewała się jednak
usłyszeć czegoś takiego.
- Czy ja się zachowuję, jakbym nie
traktował cię poważnie?
- Co to ma do rzeczy?
- Po prostu odpowiedz.
- Nie, oczywiście, że nie.
Dla Hermiony odpowiedz była wręcz
oczywista. Akurat na to, że Draco się nią bawi, nigdy by nie wpadła. Nie po tym
wszystkim, co musiał z nią przejść. Gdyby w jakikolwiek sposób mu na niej nie
zależał, dawno by sobie odpuścił. Taka zabawa kosztowałaby go zbyt wiele
zachodu i nerwów. Mogła nie rozumieć jego przywiązania do niej, ale ku swojemu
zdziwieniu coraz rzadziej zdarzało jej się w nie wątpić. Dlaczego więc Draco o
to pytał?
- Skąd ci to przyszło do głowy?
- Nie mnie.
- Więc komu?
- Wszystkim.
- Powiedz mi wreszcie, co się stało.
Hermiona straciła cierpliwość. Niczego
z tego nie rozumiała. Malfoy rzucał jakimiś wyrwanymi z kontekstu zdaniami, a
ona niby miała się wszystkiego domyślić. Mimo iż Draco wiedział, że powiedzenie
prawdy go nie minie, nadal milczał. Riddle wpadnie w furię, gdy się o wszystkim
dowie. Doskonale pamiętał, jakiego szału dostała, po tym jak poinformował ją o
nowych rozporządzeniach Lorda odnośnie pilnowania jej. Gdyby tylko postawił
wtedy przed nią jej ojca, z pewnością wydrapałaby mu oczy. Nawet nie chciał
myśleć, jak zareagowałaby, gdyby dowiedziała się, że Lord kazał mu z nią
zerwać. Taka konfrontacja dla obojga skończyłaby się katastrofą. Jakkolwiek
Voldemort nie zaszedłby mu za skórę, nie zamierzał napuszczać na niego rozwścieczonej
Riddle. Kłamstwo też nie wchodziło w grę. Wymagał od niej szczerości, więc sam
powinien się tego trzymać. Jedyne wyjście to delikatne nagięcie prawdy dla
dobra ogółu.
- Snape’owi wcale nie chodziło o ten
syf, tylko o ciebie. Uważa, że nie powinniśmy się spotykać, bo jeśli twój
ojciec się dowie może nie być zachwycony.
Draco przekazał Hermionie nieco
okrojoną i zmodyfikowaną wersję wydarzeń. Uważał, że tak będzie lepiej, choć na
usta cisnęły mu się zupełnie inne słowa. Wszyscy wokół na czele z Lordem
pakowali się z buciorami w ich życie, za nic mając sobie prywatność. Z chęcią
wykrzyczałby im w twarz, jak bardzo się mylą, ale czy to przyniosłoby
jakikolwiek efekt? Oni wyrobili sobie o nim zdanie. Zebrawszy do kupy wszystkie
ich przekonania, powstał obraz jego, jako aroganckiego, rozwydrzonego gówniarza
bez serca. Już chyba lepiej być nie mogło.
- Jakim prawem oni się w to w ogóle
wtrącają?
Zapytała po chwili Hermiona, dla
której ta sytuacja był istnym absurdem. Snape interesujący się ich prywatnymi
sprawami i tym, co powie na to jej ojciec? Nie kupowała tego. Ta dwójka
notorycznie spiskowała za jej plecami. Tom na pewno kazał Snape’owi mieć na nią
oko i o wszystkim mu donosić. Podejrzewała to od dawna, a teraz tylko
utwierdziła się w tym przekonaniu. Mogłaby przymknąć na to oko, ale nie tym
razem. Jakim prawem Tom za jej plecami usiłował zmusić Dracona do porzucenia
jej? Dlaczego w ogóle tak mu na tym zależało? Czy on się zupełnie nie liczył z
jej uczuciami?
- Snape podobno…
- Nie bądź naiwny. To mój ojciec
musiał go na ciebie napuścić.
I to by było na tyle w kwestii
zatajenia przed Riddle prawdy. Na co on w sumie liczył? Hermiona to piekielnie
inteligentna bestia, która bez problemu połączyła ze sobą fakty. Powinien
przewiedzieć, że tak to się skończy.
- Wiem, ale uznałem, że lepiej ci tego
nie mówić i nie napuszczać cię na ojca. I tak średnio się dogadujecie.
Hermiona nie wiedziała, co powiedzieć.
Z jednej strony najchętniej zbeształaby Dracona za kłamstwo, ale z drugiej
chciał dobrze. To oczywiste, że najlepiej choćby zaraz wygarnęła Tomowi, gdzie
może sobie wsadzić swoją „troskę”.
Nie obeszłoby się bez kolejnej awantury, której Draco chciał im oszczędzić. Nie
potrafiła się na niego za to gniewać. Nagle jej rozmyślania przerwał właśnie
ich obiekt, gdy niespodziewanie zabrał głos.
- Co ja takiego robię, że każdy tylko
kombinuje, w jaki sposób zamierzam cię wykorzystać? Naprawdę jestem aż taki
zły?
Draco starał się sprawiać wrażenie
obojętnego, lecz Hermiona nie dała się na to nabrać. Nigdy tego nie okazywał,
ale te ciągłe plotki i zarzuty sprawiały mu przykrość. Czego by nie zrobił
ludzie i tak wiedzieli lepiej, posądzając go o najgorsze. Najwidoczniej Draco
przejmował się tym bardziej niż przypuszczała, choć absolutnie nie powinien. Co
oni wszyscy tak na dobrą sprawę o nim wiedzieli? Ślepo powtarzali wyssane z
palca plotki, nawet się nie zastanawiając, ile jest w nich prawdy. Znała to z
autopsji. Choć szum wokół niej już nieco ucichł, ludzie nadal patrzyli na nią
krzywo i starali się nie wchodzić jej w drogę. Z tym po prostu trzeba nauczyć
się żyć. Tym bardziej, że Draco nie był w tym sam, o czym najwidoczniej musiała
mu przypomnieć. Hermiona przysunęła się nieco do blondyna tak, że ich nogi się
stykały. Położyła mu dłoń na ramieniu, dzięki czemu w końcu na nią spojrzał.
- Co cię obchodzi ich zdanie? Ja w
ciebie wierzę, czy to nie wystarczy?
Draco przez dłuższą chwilę po prostu
przyglądał się Hermionie, analizując jej słowa. Dlaczego ona zawsze musiała
mieć rację? Przejmował się rówieśnikami, rodzicami, Snape’em, Voldemortem, gdy
tymczasem oni nie mieli tu nic do gadania. Jedyną osobą posiadającą przywilej
oceniania go była Hermiona. Jej zdaniem powinien się przejmować, nie ich.
- Wystarczy.
Przyznał Draco, powoli wyciągając rękę
w stronę twarzy Hermiony. Przez cały czas obserwował jej reakcję, chcąc się
upewnić, że nie robi niczego złego. Nie wyglądała na wystraszoną, dlatego
ostrożnie położył dłoń na jej policzku. Hermiona uśmiechnęła się delikatnie,
czując chłodny dotyk. Jego dłonie były takie inne, kojące, ale najważniejsza
różnica kryła się w jej głowie. Przy Draconie miała kontrolę, nie
ubezwłasnowolniał jej. Decydowała o tym, co może się stać. Właśnie to
zapewniało jej tyle swobody przy Malfoyu; nigdy jej do niczego nie zmuszał.
Skupiał się na jej odczuciach, emocjach. Po prostu na niej.
- Więc nie przejmuj się moim ojcem i
całą resztą. Oni cię nie znają.
Hermiona ponownie trafiła w sedno.
Może ich znajomość trwała kilka miesięcy, ale to co razem przeszli sprawiło, że
zbliżyli się do siebie bardziej, niż niektórzy po latach przebywania ze sobą.
- W sumie twój ojciec co najwyżej
urwie mi łeb i nabije go na pal, ku przestrodze innym amantom swojej córeczki.
- Myślę, że postaram się do tego nie
dopuścić.
- Postaram?
Hermiona zaśmiała się, widząc udawaną
zgrozę na twarzy Dracona. Atmosfera między nimi rozluźniła się zupełnie.
Towarzyszące im niedawno napięcie uleciało, zastąpione przez pewność, że nawet
siejący postrach Voldemort nie zdoła ich rozdzielić.
- Będę się zbierać.
Powiedziała w końcu Hermiona,
podnosząc się z łóżka.
- Na twoim miejscu uświadomiłabym
Blaise’a i Teodora, że nie ziejesz już ogniem i mogą wrócić do dormitorium.
- Zamierzałem raczej pójść z tobą.
- Muszę napisać list. Daj mi godzinę i
ewentualnie możemy się spotkać.
- Dzięki ci łaskawa pani.
Hermiona zaśmiała się, gdy Draco
skłonił się teatralnie, wciąż siedząc na łóżku. On się jednak nigdy nie zmieni.
Nie przedłużając Hermiona pożegnała się krótki, po czym opuściła sypialnie
Ślizgonów. Gdy wróciła do swojej od razu skierowała się w stronę biurka.
Usiadła na krześle, a z szuflady wyjęła pergamin. Dobyła pióra, zaczynając się
zastanawiać, co w zasadzie powinna napisać. Podjęła trudną decyzję o
poinformowaniu Julianne o swoim jakby nie patrzeć związku z Draconem. Skoro Tom
już coś kombinuje z Severusem, kwestiom czasu jest, kiedy o wszystkim powiadomi
żonę. Hermiona nie chciała, aby dowiedziała się tego od osób trzecich. Znając
Lorda przedstawi wszystko w taki sposób, że i Julianne zacznie się o nią
martwić. Poza tym wolała, aby dowiedziała się wszystkiego od niej. Nie bała się
jej reakcji. Julianne zdawała się lubić Dracona, a poza tym od samego początku
stała za nią murem, nie raz przeciwstawiając się Tomowi. Liczyła, że i tym
razem uda jej się na niego wpłynąć. Nigdy by mu nie wybaczyła, gdyby przez jego
fanaberie straciła Dracona. W tej sprawie żaden kompromis nie wchodził w grę.
Przez dobrych kilkanaście minut zamyślona Hermiona siedziała nad czystym
pergaminem, obracając w palcach pióro. W końcu jednak przypomniała sobie, że
niebawem ma się spotkać z Draconem. Słabo jej się robiło na samą myśl, że
mógłby przeczytać ten list, dlatego nie zwlekając dłużej zabrała się za
pisanie. Nadszedł czas zwierzeń przed… matką.
Witam
Udało się! Rozdział jest
wcześniej niż myślałam. Ostatnio czekaliście tak długo, że teraz się spięłam i
dałam radę. Mam nadzieję, że efekt jest satysfakcjonujący, ponieważ osobiście
bardzo lubię ten rozdział.
Odnośnie następnego
najprawdopodobniej ukaże się on
3 sierpnia, czyli uwaga… w drugą rocznicę demonów!
Normalnie nie wierzę, kiedy to
zleciało. Tyle czasu razem, a tu jeszcze tyle przed nami. Aż się ciepło na
sercu robi (nie żeby serce odpowiadało za uczucia, ale ładnie to brzmi :D)
Laf
Myślałam że Hermiona rzeczywiście zrobi awanturę i urwie łeb ojcu! :D rozdział bardzo bardzo fajny, szybko się czytało. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział - widzę, że Dumbledore szykuje się do jakiejś większej konfrontacji. Scena z nim była dość niepokojąca, miałam momentami wrażenie, że mamy do czynienia z szaleńcem, który obsesyjnie dąży do zranienia Voldemorta (tak w ogóle to ciekawe rozwiązanie ich konfliktu, które nabiera jeszcze więcej mocy, kiedy porówna się ją z Grindelwaldem; Dumbledore po raz drugi zostaje opuszczony przez kogoś, komu ufał i inne bzdety - nie wiem, czy to było zaplanowane, ale efekt jest i to się liczy).
OdpowiedzUsuńHermiona odżywa, Malfoy się zmienia i już widać, że stanie się wrakiem, pustym opakowaniem bez niej. Wystarczyło popatrzeć na jego reakcję po rozmowie ze Snape'em.
Jak zawsze życzę weny - i pomyśleć, że to już dwa lata - ogrom czasu.
Pozdrawiam,
C.
wieczne-pioro-cassie.blogspot.com
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Miona jednak nie urwała głowę ojcu.
A Dambledore coś poważnego knuje. Już nie mogę się
doczekać dalszej części.
Pozdrawiam i życzę dużo weny.
Jejcu ten rodział jest świetny! I.. Czyżbym była poerwsza? :D nie no niemoge sie doczekać aż Juliane przeczyta list i Draco jak sie momentalnie opanował przy Hermionie <3 weny życze i sie bardzo ciesze że demony mają urodziny w ten sam dzień co ja i jak bd rodział to będzie super prezent :D jeszcze raz weny
OdpowiedzUsuńRozdział cudownie ci wyszedł. Nienawidzę już Albusa w opowiadaniu. A Snape dobrze myśli. Cieszę się że Draco się przeciwstawił. Mówiąc szczerze na to liczyłam.
OdpowiedzUsuńHermiona i Draco się zmieniają. Bardzo dobrze widać jak relacje zmienia ich życie :)
Nie mogę uwierzyć że to już dwa lata demonów. Ale ten czas szybko mija.
Tobie życzę dużo weny i pomysłów.
All the love xxx
P.S Zapraszam do siebie: queen-of-life-and-death.blogspot.com
Rozdział jak zwykle ciekawy i intrygujący. Dialogi żywe i naturalne, aż się chce czytać! Twoi bohaterowie są bardzo ludzcy i to w tym opowiadaniu cenię. Nie ma tutaj przerostu formy nad treścią, nie próbujesz niczego na siłę. Do 3 sierpnia szmat czasu, ale pewnie (niestety) szybko minie. Tak, tak - mam wakacje.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny,
http://precious-fondness.blogspot.com
Strasznie mi się podoba ten rozdział. Dramionowato, szczerze i na dodatek Hermiona zaczyna się otwierać :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Draco taki kochany, uwielbiam go. I Severus... cieszę się ze wspomnialas o jego miłości do Lili. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Lora
avengers-po-drugiej-stronie-lustra.blogspot.com
Rozdział boski ^^ super :)
OdpowiedzUsuńwow jakie zaskoczzenie :D świetny rozdział dobrze że Hermiona w końcu zdecydowała się naa wyjawienie prawdy matce znaczy oby tak było :D super już nie mogę się doczekać 3 sierpnia czekam z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
Ten rozdział jest jednym z moich ulubionych <3 Co do rozdziału baaardzo mi się podoba. Mam nadzieje że ten list od Hermiony sprawi że Tom im trochę odpuści :D Nic tylko czekać na kolejny. I szczerze powiem, że dla mnie ta scena z pokoju chłopaków była jedna z niewielu scen w której poczułam że to jest to (jeśli chodzi o sceny romantyczne i z książek i z filmów). Nie za słodka nie za nudna nie muląca, bo jeśli chodzi o mnie łatwo przesadzić w takich scenach :D No nic mam nadzieje, że matka Hermiony coś zdziała :D Ten Tom czasem przesadza, ale cóż taki juz jest. Mam nadzieje, że na wyjeździe będziesz się dobrze bawić :D Powodzenia i weny życzy Nikola :D <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Ach ten Voldemort stoi młodym na przeszkodzie do ich szczęścia. Czekam na więcej :* Roxana
OdpowiedzUsuńPierwsza xD rodział petarda chociaż mało się w nim dzieje :) złość Dracona jak najbardziej uzasadniona też bym się zdenerwowała. Czekam na kolejny rozdział 😁
OdpowiedzUsuńTen pomysł z listem bardzo mi się spodobał, mam nadzieję, że przyniesie zamierzony skutek! Rozdział bardzo fajny, cieszę się, że wszystko się im układa.
OdpowiedzUsuń~Madzik
Czytając ten rodzial automatycznie zaciskalam ręce na telefonie tak bardzo ze palce mi zdrentwialy. Cudowny, ciesze się ze draco się postawił i powiedział wprost to co czuje. Kocham te relacjie miedzy Draco a Hermioną!💗Cudownie, ze Hermiona postanowiła napisać list do Pani Riddle i ze zaczyna myśląc o niej jak o swojej matce. Jestem ciekawą jak to się wszystko potoczy. Jestem wdzięczna za tak szybkie dodanie tego rozdziału a jeśli mówimy o rocznicach to za niedługo minie właśnie rok odkąd cię czytam! Nie mogę wyliczyć ile razy w tym roku swoim pisaniem podniosłas mnie na duchu. Dziękuje ze jestes💘
OdpowiedzUsuń-M
Rozdział jak zawsze super!!! A Draco to Draco zawsze taki sam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Nutka Malfoy
Rozdział jak zwykle świeny :)
OdpowiedzUsuń/obliviate
Bardzo podobał mi się ten rozdział. Na początku trochę mrocznie, przez Twoje opowiadanie nawet oglądając Harry'ego Pottera nie patrzę tak samo na Albusa, ale to dobrze. To znaczy, że komuś rozszerzyłaś horyzonty. To dobrze mieć otwarty umysł na takie rzeczy "a co by było gdyby to Dumbledore był tym złym?". Reszta rozdziału też genialna, bardzo podoba mi się postawa całej trójki (ze Snapem) i cieszę się, że już jedna osoba więcej uwierzyła w Dracona. I fajnie, że dalej rozwija się więź z Julliane, w końcu to matka Hermiony i miło jest czytać, jak Hermiona zaczyna naprawdę ją traktować jako swoją matkę, a zarazem też najlepszą przyjaciółkę.
OdpowiedzUsuńWitaj.
OdpowiedzUsuńNa początek chciałam pogratulować Ci tytułu rozdziału. Chwycił mnie za serce i nie chciał puścić aż do końca. Świetnie dobrany, adekwatny do sytuacji i doskonale oddający to, co dzieje się pomiędzy Hermioną a Draco. Cudne.
Cała ich rozmowa i wiara w siebie nawzajem nie pozostawia wątpliwości, że oboje się zmienili. "Czy ja naprawdę jestem taki zły?" - jejuuu. Umarłam, gdy to czytałam. Aż miałam ochotę sama pocieszyć Dracona. Krótkie pytanie, a skrywało w sobie ból i rozgoryczenie, które chłopak musiał znosić już od dawna.
Uwielbiam!
I czekam na next!
Cudowny ❤ Podoba mi się, ale jednocześnie drażni, to że Tom troszczy się o Hermione, podoba mi się to, że Hermiona i Draco wierzą w siebie nawzajem i bardzo lubię tę więź między nimi, która z maleńkich niteczek powoli przeobraża się w nieprzebitą sieć zaufania, wiary w siebie, sympatii, wsparcia i myśle, że bardzo powoli w nieprzerwaną, niepokonaną, wspaniałą i wieczną miłość... Myśle, że Hermiona dzięki tej sieci i dzięki Draco wyjdzie w końcu na prostą i będzie mogła po prostu cieszyć się życiem... Mam też nadzieję, że akcja Tom vs. Dumbledore zakończy się pomyślnie dla rodziny Riddle'ów... Czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział, życzę morza weny i dobrego wypoczynku na wakacjach ;) Z.
OdpowiedzUsuńNa początek chce Ci podziękować, że rozdział pojawił się stosunkowo wcześnie.
OdpowiedzUsuńCo do treści nie mam nic do zarzucenia; jak już wiele osób wspaniało ciekawe przekazałaś rozmyślania poszczególnych postaci, w każdą możemy się wczuć i pewien sposób zrozumieć. Natomiast rozkwit relacji Hermiona&Draco to po prostu coś pięknego, mimo mojego beznadziejnego humoru pojawił się na mojej twarzy szczery uśmiech. 'Czy ja naprawdę jestem taki zły' to chyba moja ulubiona kwestia, która odnosi się perfekcyjnie również do oryginalnego Dracona do którego mam ogromny sentyment. Twój Draco mający powszechnie opinie zwykłego dupka, zadając sobie to pytanie - coś kapitalnego, mój ideał. Dziękuję Ci za to. Pozdrawiam i gratuluję juz nadchodzącej drugiej rocznicy tego wspaniałego bloga.
Jak zawsze rozdział genialny. Nic dodać nic ująć. :)
OdpowiedzUsuńRozdział po prostu idealny. W sumie jak każdy inny przez Ciebie napisany!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać reakcji Julianne!
Życzę weny i pozdrawiam,
Maggie Z.
Fantastyczny rozdział, dziewczyno! Fantastyczny! Ja wiem, że strasznie trudno jest pisać, i to w tak kapitalny sposób, w jaki Ty to robisz, ale miałabym jedną, maleńką fanaberię. Pisz te rozdziały trochę dłuższe, bo ja je czytam w strasznie szybkim tempie, a później normalnie zżera mnie ciekawość (prawie dosłownie;). Poza tym gratuluję fantastycznego ukazania krzywd Hermiony w poprzednich rozdziałach. To spore wyzwanie napisać to w ten cholernie idealny sposób, w który Ty to robisz. Nie wiem, może ktoś kiedyś powinien spisać te wszystkie opowiadania o Dramione (swoją drogą, to z twojego wyszłaby cała książka) ale wiem jedno, twoje albo znalazłoby się na szczycie spisu treści, albo na samym dole, w myśl zasady że ,,najlepsze zostawia się na koniec".Masa osób to pisała, wiem, ale po prostu nie mogę doczekać się następnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńTwoja zapewne najbardziej upierdliwa fanka
Cudowny rozdział *-* Draco jest taki faajny hahah ;3 czekam niecierpliwie na następny, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWika ;*
Rozdział jest bardzo ciekawy i szybko dodany, przyznam nie spodziewałam się. Ogólnie rozdziały są porządne i dobrze napisane, ale dodałabym trochę więcej dialogów.
OdpowiedzUsuńNotka naprawdę przednia. Jest w niej wiele uczuć i emocji co bardzo mi się podoba. Wydaje mi się że relacja Hermiony i Draco jest wyjątkowa ale i ciężka, nwm może mi się tylko zdaje ale Herm jest w niej sztywna.. No rozumiem całą jej przeszłość i wczuwam się w postać ale brakuje mi tego że np kiedy Draco wrócił od Severusa nawet się do niego nie przyruliła. Wiem że to wszystko będzie postępować ale nie mogę się już tego doczekać. Czekam na jakaś akcje z Albusem bo jest za spokojnie chyba że Voldi coś głupiego odwali czego bym akurat nie chciała. Faktycznie to tak szybko zleciało.. Ale jeszcze trochę tego opowiadania zostało więc nie ma czym się smucić ;) a myślałaś już o nastepnym dramione jak już skończysz demony ? Czytałam twoje poprzednie dzieło i aż płakałam jak się skonczlo. Mogłoby być coś w tamtym stylu ? To było genialnie!!! Poprostu najlepsze jakie czytałam. Serio zakochałam się w tamtym dramione <3 życzę weny i wielu pomysłów ;) pozdrawiam Mrs.Vinetteage-Malfoy
OdpowiedzUsuńPlanuję coś jeszcze, ale nie wiem kiedy. W zasadzie pomysły mam trzy; lekkie życie dorosłe, mroczne czasy wojny i trylogia dziejąca się w szkole, podczas wojny i w życiu dorosły. Nie wiem, czy wszystkie zrealizuję, ale czas pokaże.
UsuńNo i co ja tu mogę powiedzieć... Rozdział kapitalny, w bardzo obrazowy sposób przedstawione ich myśli, ogólny zarys postaci, który wyłania się z Twojego pięknego tekstu. Gratuluję pomysłu na to Dramione i kilka pozostałych, które wymieniłaś. No i to ludzkie podejście... Jakbyś była każdym z nich po kolei. Ja potrafię się już rozpłakać na zawołanie, wystarczy, że wczuję się w postać Hermiony i tego, co przeszła... Tutaj będę pisać jako Anonimowy, ale będę się podpisywać jako Garielka. Miałabym też jeszcze jedną propozycję dla Ciebie, ale to może pod kolejną notką. No i gratuluję (jeszcze raz) rozdziału.
UsuńŻyczę weny po prostu<3
Garielka
Cudo! uwielbiam to opowiadania i z każdym rozdziałem upewniam się, że słusznie. rozdział jak zwykle świetny. nie spodziewałam się właściwie, że już będzie, ale chciałam sprawdzić i nie wyobrażasz sobie mojej radości, gdy okazało się, że 50 rozdział już jest! i to jaki! Kurde, czytając to opowiadanie zapragnęłam poznać takiego Draco i normalnie stał się moim ideałem xd wkurzył mnie Voldemort, który chce kontrolować córkę, ale to do niego pasuje, mam nadzieję, że żona go trochę utemperuje xd i że nie zepsuje tego, co jest między Hermioną i Draco ;3 szkoda mi Draco, bo wszyscy mówią, że chce wykorzystać Hermionę, ale jako, że nigdy święty nie był, nie dziwię się ;3 jeszcze raz powtórzę, że rozdział jest cudowny ;) czekam na następny.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Ann
Aaaaaaaaaaaa trafiłam tu dzisiaj i nie moge przestać tego przeżywać.
OdpowiedzUsuńTwój blog jest taki ze chce mi się płakać. I to dosłownie.
Jak przeczytałam przed chwilą tą cudowną historie to miałam ochote walnąć tak głową w ściane.
Nie wiem jak ty to robisz ale dawno nie przerzywałam tak żadnego opowiadania.
jak zawsze cudownie :D jednak czekałam na wybuch Hermiony i trochę mi brakowało jej wielkiej kłótni z Voldim :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny. Mega podoba mi się twoje dramione, jest bardzo oryginalne, z niecierpliwością czekam na 3 sierpnia <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie. Jestem już rok. To moje jedyne ff na blogspocie, które zostało ze mną aż do dziś. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTrzeci sierpnia proszę państwa! 💞💞💞💞❤
OdpowiedzUsuńŚwietny! Już dzisiaj następny ������
OdpowiedzUsuńDraco w końcu wybuchnął. Faktycznie patrząc na to z ich perspektywy to może wyglądać jakby nie zależało mu na Hermionę tylko na pozycji.. na szczęście Hermiona wie co ma powiedzieć w takich momentach 😄
OdpowiedzUsuńOoo jak słodko ♡ Poproszę wiecej takich uroczych scenek.
OdpowiedzUsuń