- Możesz mi powiedzieć, czego w
zadaniu, że bez dobrego planu i pewności, że nas nie złapią, nigdzie się nie
włamujemy, nie rozumiałaś?
Hermiona i Draco właśnie siedzieli na
dywanie w pokoju dziewczyny, omawiając strategię napadu na gabinet dyrektora.
Na stoliku i podłodze obok nich walało się pełno pogniecionych pergaminów,
które zwierały nieudane koncepcje. Z każdym kolejnym pomysłem Hermiony,
Draconowi coraz mniej podobało się to przedsięwzięcie. Porywali się bez różdżek
na smoka. Przecież tu absolutnie wszystko mogło pójść nie tak. Gabinet Dropsa
to nie byle pokój, zabezpieczony kilkoma marnymi zaklęciami, które przy
odrobienie szczęścia, a raczej mocy Riddle, mogliby złamać.
- Może sam w końcu coś wymyślisz,
zamiast w kółko się wymądrzać?
- Dajmy sobie z tym spokój i nigdy
więcej nie wracajmy do tego włamania.
- No bardzo ci dziękuję za taką pomoc,
Malfoy. Nie muszę ci chyba mówić, gdzie możesz sobie wsadzić takie pomysły.
Odwarknęła coraz bardziej zrezygnowana
Hermiona. Po chwili namysłu oparła się o stającą za nią kanapę i osunęła się po
niej na tyle, aby oprzeć głowę. Wpatrywała się w szary sufit, za wszelką cenę
starając się oczyścić umysł. Przecież musi być jakiś cholerny sposób na ten
gabinet. Wszystko da się jakoś obejść. Czuła, że ma rozwiązanie na wyciągnięcie
ręki, tylko nadal nie może po nie sięgnąć. Doprowadzało ją to do szału,
podobnie jak Malfoy, który mimo zdeklarowania chęci pomocy, tylko przeszkadzał
jej w pracy.
- Doskonale wiesz, że to ja mam rację.
To, że nas złapią jest bardziej niż pewne, a wtedy Drops zrobi z nas swoje
prywatne skrzaty i nawet Snape…
Draco nie zdążył się na dobre
rozkręcić, gdyż niespodziewanie Hermiona niczym oparzona zerwała się z podłogi.
- Skrzaty!
Wykrzyknęła panna Riddle, doznając olśnienia.
Przecież to takie proste! Skrzaty to jedyne istoty, które bez problemu mogły
się teleportować po całym Hogwarcie, a nawet poza jego granice. Jeśli tylko
szczęście im dopisze, Dumbledore nie był na tyle zapobiegliwy, aby pod tym
kątem zabezpieczyć swoją siedzibę.
- Ty się dobrze czujesz?
Zapytał z powątpiewaniem Draco,
spoglądając na stojącą nad nim Hermionę. Co ją nagle naszło z tymi skrzatami?
Chociaż zastanawiał się, czy aby na pewno chce to wiedzieć.
- Możemy się dostać do gabinetu
Dumbledore’a ze skrzatem. One swobodnie teleportują się po Hogwarcie. Wystarczy
tylko sprawdzić, czy to aby na pewno możliwe. Z tym staruchem nigdy nic nie wiadomo.
Trzeba porozmawiać z Błyskotką. Mogłaby go też szpiegować. Znalibyśmy wtedy
jego zwyczaje. Przyjrzałaby się też jego bibliotece. Nie wiadomo, czy nie ma
tam jakichś dodatkowych zabezpieczeń. Trzeba też…
W tym momencie Draco się wyłączył.
Oparł głowę o blat stolika, przeklinając w myślach swą głupotę. Czemu wspomniał
o tych cholernych skrzatach? Inna sprawa, że normalny człowiek z jednej
wypowiedzi nie wywnioskowałby tego wszystkiego, co przed chwilą przedstawiła mu
Riddle. Teraz wiedział, że na własne życzenie znalazł się na straconej pozycji.
O ile do tej pory liczył, iż jakoś odwiedzie ją od tego szaleństwa tak teraz,
gdy zyskała jakiś punkt zaczepienia, nawet się nie łudził, że da sobie
cokolwiek powiedzieć. Wpadł po uszy w niezłe bagno.
- Malfoy, ty mnie w ogóle słuchasz?
Zaabsorbowana swoimi planami Hermiona
dopiero po dłużej chwili spojrzała na Dracona, który nadal tkwił z głową na
blacie.
- Absolutnie nie.
Odpowiedział zgodnie z prawdą Draco.
Nie musiał patrzeć, aby wiedzieć, że Riddle sztyletuje go właśnie wzrokiem.
- Nie no jasne, leż sobie dalej, nie
krępuj się. W końcu chodzi tylko o obrabowanie dyrektora.
- Podrzuciłem ci pomysł ze skrzatem,
czego ty jeszcze wymagasz, kobieto?
Zirytowana do granic możliwości
Hermiona z trudem powstrzymała się przed trzaśnięciem w głowię leżącego na
stoliku Malfoya. Przypadkiem przyczynił się do jej olśnienia i myślał, że
zrobił Merlin wie co. Najchętniej udusiłaby go w tym momencie gołymi rękami.
Zamiast tego z ciężkim westchnieniem opadła na kanapę.
- Wykończysz mnie.
Stwierdziła zrezygnowana Hermiona,
opierając głowę o wezgłowie.
- I vice versa, mała.
Po słowach Dracona zapadła cisza.
Żadne z nich nie przejawiało chęci do dalszej dyskusji, dlatego po porostu
siedzieli, uparcie milcząc. W takiej komicznej sytuacji zastała ich Noctis.
Wróciła właśnie z łowów, licząc na spokojne trawienie, a tu trafia na tych
dwónogów, przy których spokój pozostaje jedynie nieuchwytnym marzeniem.
- Gorzej wam?
Syknęła Noctis, zwracając tym samym na
siebie uwagę Ślizgonów. Oboje podnieśli się ze swych osobliwych pozycji,
przenosząc wzrok na nowoprzybyłą.
- O ile mi wiadomo z nim nigdy nie
było lepiej.
Odpowiedziała Hermiona, co Draco
usłyszał jako niezrozumiały syk.
- Ciągnie swój do swego. Nie
przypominam sobie, żebyś ty kiedykolwiek miała po kolei. Jeszcze tylko spraw
sobie takie cudo na czole i będziecie idealnie do siebie pasować.
Hermiona nie rozumiejąc, o co chodzi
spojrzała na Dracona i w tym momencie wybuchła śmiechem. Na środku jego czoła
znajdowała się czerwona plama, kontrastująca z jego bladą skórą. Jak widać
przyciskanie głowy do twardego blatu nie okazało się najlepszym pomysłem.
- Mam nieodparte wrażenie, że właśnie
w tym momencie obrabiacie mi tyłek.
Poskarżył się Draco, czym jeszcze
bardziej rozbawił Hermionę.
- Dyskutujemy, czy w czerwonym ci do
twarzy.
- W czerwonym?
Hermiona zamiast odpowiedzieć,
wskazała na czoło Dracona. Ten kompletnie nic nie rozumiejąc, dotknął go, a gdy
niczego nie wyczuł, podniósł się z podłogi i ruszył do łazienki, gdzie
znajdowało się najbliższe lustro. Gdy wrócił na jego twarzy malowała się żądza
mordu, co wcale nie przeszkadzało Hermionie w dalszym śmianiu się.
- Bawi cię to?
- Zdecydowanie tak, szczególnie że
zaraz musimy iść na obiad.
Draco odruchowo spojrzał na zegarek i
niestety Hermiona miała rację.
- Nie usuniesz mi tego?
- Zdecydowanie nie.
Odpowiedziała z uśmiechem Hermiona,
wstając z kanapy. Zarzuciła na ramię swoją torbę, po czym sięgnęła po tę
Dracona. Po obiedzie czekały ich jeszcze dwie lekcje, więc lepiej zabrać
potrzebne rzeczy ze sobą, niż wracać po nie do lochów.
- Jesteś bezlitosną bestią.
Podsumował Draco, odbierając od
Hermiony swoją torbę,
- Wiem, wiem.
Powiedziała tylko panna Riddle, po
czym ruszyła w stronę wyjścia. Draco nie mając za bardzo wyboru ruszył za nią.
W milczeniu dotarli do salonu, gdzie czekali na nich Teodor oraz Blaise wraz z
dziewczynami.
- Co ty masz na czole, Smoku?
Zapytał Blaise, gdy tylko para
znalazła się wystarczająco blisko.
- Milcz jeśli ci życie miłe.
Nagle Zabini podniósł się z kanapy i z
zatroskaną miną podszedł do przyjaciela. Położył mi dłoń na ramieniu, patrząc na
niego dziwnym wzrokiem.
- Nie musisz tego ukrywać. Pamiętaj,
że jesteśmy z tobą.
- Co ty bredzisz, idioto?
- Jeśli Hermiona cię bije, możesz nam
powiedzieć. Nie ma się czego wstydzić.
W tym momencie wszyscy przysłuchujący
się rozmowie nie wytrzymali i wybuchli śmiechem. Wizja drobniutkiej Hermiony
znęcającej się na wyrośniętym Draconem była doprawdy komiczna. Blaise stał
nadal przy koledze, a jego szczęka drgała niebezpiecznie z powodu
powstrzymywanego śmiechu. Draco zamiast odpowiedzieć, usiłował strzelić
Zabiniego w tył głowy, lecz ten na swoje szczęście zdołał zrobić unik.
- Ja wiem, że to musi być drażliwy
temat, ale nie martw się, pomożemy ci. Ta zła kobieta już cię nie skrzywdzi…
W tym momencie Blaise został zmuszony
do przerwania swego wywodu i natychmiastowej ucieczki przed rozwścieczonym
Draconem.
- Brzydkie Malfoy, zostaw!
Darł się Blaise, wybiegając z salonu,
a tuż za nim Draco. Odprowadził ich śmiech zgromadzonych w salonie, którzy w
większości niemal płakali z rozbawienia.
- Jak dzieci.
Podsumowała całe zajście Hermiona,
zdając sobie sprawę, że na obiad z Malfoyem raczej nie pójdzie. Na szczęście są
jeszcze Teodor i Dafne, którzy będą musieli jej wystarczyć.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
- Musimy tu iść nawet dzisiaj? Jestem
zmęczony i chcę się położyć…
- Jeśli zaraz nie zamilkniesz,
gwarantuję ci, że zapracujesz sobie na wieczny odpoczynek.
Nie zważając na marudzenie Dracona, Hermiona
podążała do biblioteki, skupiając się na rozplanowaniu zadanego im na
Astronomię eseju. Co prawda dostali na niego dwa tygodnie, ale zdecydowanie
powinni skończyć go jak najszybciej. Muszą się skupić na napadzie. Nie
rozmawiała jeszcze z Błyskotką, ale wierzyła, że to właśnie ona jest kluczem do
ich sukcesu. Znając zwyczaje, plan dnia oraz rozkład gabinetu, zyskaliby
ogromną przewagę, tym bardziej że Dumbledore niczego się nie spodziewa. Dobry plan,
pomoc Błyskotki, odpowiedni moment i nie może się nie udać.
- Jeszcze trochę czasu spędzonego z
tobą i tak czy siak mnie to czeka.
- Na to jest bardzo prosty sposób,
wystarczy…
Hermiona urwała nagle, zatrzymując się
gwałtownie, przez co Draco omal na nią nie wpadł.
- Co jest?
Zapytał Draco, jednak nie uzyskał
odpowiedzi. Hermiona stała niczym spetryfikowana, wpatrując się w jeden punkt.
Szukając przyczyny jej dziwnego zachowanie podążył za jej wzrokiem i od razu
zrozumiał, co się dzieje. Przy bibliotece stała niejaka Ginny Weasley, która
gdy tylko dostrzegła Ślizgonów, ruszyła w ich stronę.
- Cześć.
Przywitała się nieco niepewnie Ginny,
zestresowana nie mniej od Hermiony. Długo przygotowywała się do tej rozmowy.
Rozważała wszystkie za i przeciw, aż w końcu postanowiła działać. Obecna
sytuacja nie dawała jej spokoju. Źle się to wszystko potoczyło. Hermiona już
nie należała do ich świata, ale prawda jest taka, że sami pozwolili jej odejść.
Nie walczyli o nią. Ciągłe oskarżenia, podejrzenia, pretensje, sama na jej
miejscu nie chciałaby mieć do czynienia z ludźmi, którzy zachowali się w taki
sposób. Powinni wykazać więcej zrozumienia. Oby tylko nie było jeszcze za
późno, aby to naprawić.
- Cześć.
Hermiona zwlekała chwilę z
odpowiedzią. Ginny ją zaskoczyła. Nie rozmawiały od momentu, gdy obroniła ją
przed Crabbe’em i Goyle’em. Panna Weasley nie szukała z nią więcej kontaktu, co
przyjęła z ulgą. Lepiej dla nich obu było, gdy trzymały się od siebie z daleka.
- Możemy porozmawiać?
- Ginny, ja…
- Bardzo proszę. Nie zajmę ci więcej
niż pięć minut.
Hermiona biła się z myślami. Czuła, że
to zły pomysł. Kontakt z Ginny boleśnie przypominał jej o utracie przyjaciółki.
Od jakiegoś czasu nie rozpamiętywała tego, zbyt zajęta innymi problemami. Teraz
jednak przeszłość ponownie zapukała do jej drzwi, domagając się uwagi. Czy
powinna jej otworzyć? Przed nią i tak nie ucieknie, co niejednokrotnie
powtarzał jej Draco. „Koniec z
uciekaniem.”.
- W porządku.
Chwilowe zdziwienie nie twarzy Ginny
szybko zmieniło się w ulgę, a wręcz radość. Zgodziła się. Teraz ma szansę, aby
choć spróbować wszystko naprawić. Był tylko jeden problem. Ginny spojrzała
ukradkiem na stojącego obok Hermiony Malfoya, który przyglądał jej się niezbyt
przychylnym wzrokiem. Nie czuła się komfortowo z myślą, iż będzie on świadkiem
ich rozmowy. Wszystko wskazywało na to, że jest on dość bliski Hermionie, lecz
dla niej pozostawał rozpuszczonym, egoistycznym dupkiem.
- Poczekaj na mnie w bibliotece,
Draco. Zaraz do ciebie przyjdę.
Hermiona jakby czytając w myślach
Ginny, postanowiła się pozbyć Malfoya. Nie chodziło o to, że mu nie ufała. Po
prostu ta sprawa dotyczyła wyłącznie jej i Ginny.
- Zaczekam tutaj.
Odpowiedział krótko Draco, nie
spuszczając wzroku z Weasleyówny. Ani trochę nie podobała mu się perspektywa
zostawienia z nią Riddle samej. Co prawda ruda nie wyglądała, jakby miała złe
intencje, ale cholera ją wie. Bał się, że nawet nieświadomie może skrzywdzić
jego małą. Riddle mimo wszystko nie doszła jeszcze w pełni do siebie po
ostatnich wydarzeniach. Niby wszystko wróciło do normy, ale jednak nie do
końca. Hermiona nie raz popadła w dziwne odrętwienie, odpływając w ocean swych
myśli. Obawiał się, że po dołożeniu kolejnych problemów Riddle ponownie się w
sobie zamknie, a do tego nie mógł dopuścić.
- Chcemy zostać same.
Oznajmiła stanowczo Hermiona,
odwracając się w stronę Dracona. Wyraz jej twarzy złagodniał natychmiast, gdy
spojrzała w jego zatroskane oczy. Nie chciał jej zostawić, ponieważ się
martwił. Ostatnimi czasy łapała go na tym częściej niż wcześniej. Rozumiała z
czego to wynika, ale nie mogła też pozwolić, aby popadł w paranoję.
- Draco, proszę cię, daj nam chwilę.
Hermiona widziała, jak toczy walkę sam
ze sobą. W końcu jednak westchnął ciężko, przeczesując ręką włosy.
- Czekam przed biblioteką.
Zdecydował ostatecznie Draco, nie zamierzają
spuszczać Riddle z oczu. Zwykle nie wychodziło jej to na dobre, więc wolał nie
kusić losu. Hermiona odprowadziła go wzrokiem, po czym przeniosła go na Ginny,
która usilnie starała się zebrać myśli. Nie mogła zaprzepaścić takiej szansy.
Być może to jedyna okazja, aby pogodzić się z Hermioną.
- Chciałam cię przeprosić za te
wszystkie oskarżenia, pomówienie i całą resztę. Nie zachowaliśmy się z
chłopakami w porządku. Cały czas na ciebie naskakiwaliśmy, zamiast normalnie
porozmawiać. To nie tak powinno wyglądać.
Ginny mówiła spokojnie, ani na moment
nie spuszczając pełnego skruchy wzroku z Hermiony. Zawiedli ją i zasługiwała
przynajmniej na to jedno przepraszam. To tylko słowo, ale za to z jaką mocą.
Płynące z niego skrucha i szczerość mogły zapewnić im nowy początek. Nie
prosiła o natychmiastowe wybaczenie, a o szansę na naprawienie błędów, które
niestety obie popełniły.
- Ginny, to nie tak. Nie możesz się o
to obwiniać. W tym jest dużo mojej winy.
Hermiona nie wiedziała, jak się
zachować. Nie spodziewała się przeprosin, a już na pewno nie takich. Ginny
zdawała się obwiniać tylko jedną stronę o rozpad ich przyjaźni, a przecież to
ona podjęła taką decyzję. Nie dała chłopakom szansy na wyjaśnienia, odrzuciła
ich pomoc, nie szukała kontaktu. Zrezygnowała z nich, zakładając, że tak będzie
lepiej. Dzieląca ich bariera prędzej, czy później dałaby o sobie znać. Jak
zwykle wolała się poddać, niż zawalczyć. To ona była tu winna.
- Ale ja nawet nie starałam się
postawić na twoim miejscu. I jeszcze to całe gadanie o pochodzeniu. Pogubiłam
się w tym.
- To dla nas wszystkich jest nowa
sytuacja. Wiele się zmieniło.
- Ty się nie zmieniłaś.
Te słowa bardzo zdziwiły Hermionę. Z
całego towarzystwa to ona przeszła największą przemianę, choć czy obejmowała
ona coś poza nazwiskiem i domem? Być może, ale w gruncie rzeczy miała rację.
Zdziwił ją jednak fakt, że Ginny zdaje sobie z tego sprawę.
- To mniej lub bardziej zmieniło nas
wszystkich.
- Ale nie to, że chciałabym, żeby było
tak jak kiedyś.
Wyznała w końcu Ginny, nie spuszczając
wzroku Hermiony. Z jej twarzy nie potrafiła nic wyczytać, choć czuła, że jest
zdziwiona jej słowami. Nic w tym dziwnego. Po kilku miesiącach staje przed nią
jak gdyby nigdy nic, chcąc wszystko naprawić. Nie potrafiła jednak inaczej.
Poczucie straty z każdym dniem przybierało na sile. W pozornie idealnym
obrazku, na który składali się jej rodzina, chłopak, znajomi, brakowało
elementu, który stanowiła Hermiona. Bez niej układanka pozostawała
niekompletna, a w jej życiu bezustannie czegoś brakowało. Ginny nie zamierzała
dłużej się temu poddawać. Chciała przynajmniej spróbować odbudować swą przyjaźń
z Hermioną i nikt nie miał jej prawa tego zabronić.
- To nie jest takie proste.
Dopiero, gdy minął pierwszy szok,
Hermiona zdecydowała się zabrać głos. Wizja Ginny przedstawiała się wspaniale,
choć był to raczej syreni śpiew. Pozornie dobre rzeczy bardzo szybko mogły się
zmienić w koszmar. Gdyby tu chodziło wyłącznie o Ginny, nawet by się nie
zastanawiała, ale za nią stał Zakon; ludzie zmanipulowani przez Dumbledore’a,
którzy nie pałali do niej sympatią. Z pewnością Weasleyom nie spodobałby się
fakt, że ich jedyna córka zadaje się z potomkinią czerwonookiego diabła lub co
gorsza staraliby się to wykorzystać przeciwko niej. Nie chciała popadać w
paranoję jak Tom, który wszędzie widział zagrożenie, lecz w przypadku Zakonu
ciężko jej się było temu nie poddawać.
- Ja rozumiem, że możesz nie chcieć
mieć ze mną nic wspólnego, ale…
- Nie, zaczekaj. To zupełnie nie tak.
Przerwała młodszej koleżance Hermiona,
wplatając palce we włosy. Czuła się coraz bardziej bezsilna w tej rozmowie.
Niczym tonący brzytwy chwytała się jednego argumentu, podczas gdy w głębi duszy
chciała uwierzyć Ginny i odzyskać choć namiastkę dawnego życia. „Ogarnij się, dziewczyno i zaryzykuj!” w
Hermionie odezwał się niedawno odkryty głos motywacji. Ostatnimi czasy
przekonała się, że ryzyko nie zawsze prowadzi do złego. Zdecydowała się otworzyć przed Draconem i
okazało się to najlepszą rzeczą, jaką zrobiła w życiu. Zaufała, wykrzesała z
siebie odwagę, aby podjąć ryzyko. Czemu więc nie zrobić tego ponownie? I tym
razem może wiele zyskać, tym bardziej że naprawdę tego chciała. Hermiona przez
chwilę biła się z myślami, aż w końcu podjęła decyzję. Ponownie uniosła wzrok
na Ginny, która wpatrywała się w nią z napięciem.
- Też chciałabym, żeby między nami
było dobrze, ale zdajesz sobie sprawę, że to nie będzie łatwe. Twojej rodzinie
i znajomym raczej się to nie spodoba.
- Co nas oni obchodzą? Nikt nam nie
może zabronić normalnie rozmawiać.
Zapewniła od razu pełna nadziei Ginny.
Hermiona też chciała odbudować ich relacje i tylko to się dla niej liczyło. Gryfoni
zapewne nie rozumieją jej pobudek, ale nie dbała o to. Zbyt długo ulegała
wpływom otoczenie demonizującego Hermionę. Dawała się omotać, ale z tym koniec.
Nie pozwoli się ponownie zmanipulować i wciągnąć w tę dziwną grę pozorów oraz
spekulacji. Zamierzała sama się przekonać, czy jej przekonania są słuszne i ich
Hermiona wcale nie odeszła.
- Czyli między nami wszystko wraca do
normy?
Zapytała Ginny, chcąc się upewnić, że
to dzieje się naprawdę. W odpowiedzi otrzymała nieco niepewny, choć szczery
uśmiech Hermiony, jej Hermiony.
- Do Wieży Gryffindoru na pewno nie
zawitam, ale poza tym raczej tak.
Z każdą kolejną chwilę obawy panny Riddle
schodziły na dalszy plan. Stęskniła się za Ginny i dopiero teraz zdała sobie
sprawę jak bardzo. Może nie będzie łatwo wrócić im do dawnych czasów, ale w
końcu co w życiu Hermiony było łatwe?
- Myślę, że znajdzie się
odpowiedniejsze miejsce na spotkania.
- Na pewno, ale teraz wybacz, ktoś na
mnie czeka.
Mówiąc to Hermiona spojrzała przez
ramię Ginny, gdzie przy drzwiach biblioteki nadal czekał na nią Draco, nie
spuszczając z nich czujnego wzroku.
- Kto by pomyślał, ty i Malfoy.
- Sama nie mogę w to uwierzyć, ale on
wbrew pozorom nie jest taki zły.
- Wierzę ci na słowo.
Obie dziewczyny uśmiechnęły się do
siebie, czując jak dystans między nimi maleje. Mimo straconego czasu ich więź
nie zniknęła zupełnie. Wymagała ona wyłącznie odnowienia.
- W takim razie do zobaczenie.
- Do zobaczenia.
Po odpowiedzi Ginny Hermiona uśmiechnęła
się do niej po raz ostatni, po czym ruszyła w stronę biblioteki. Teraz kolej na
następną rozmowę.
- Czego chciała Weasley?
Zapytał od razu Draco, gdy tylko
Hermiona znalazła się przy nim. Mimo usilnych starań niewiele wyłapał z rozmowy
dziewczyn. Mówiły dość cicho, a do tego stały zbyt daleko, aby dotarło do niego
cokolwiek poza pojedynczymi słowami. Hermiona nie wyglądała na smutną, czy
choćby wkurzoną, ale wolał się upewnić.
- Przypomniałam sobie o książce, którą
kiedyś czytałam. Było w niej coś o dyrektorach Hogwartu i ich siedzibach, więc
może się nam przydać.
- Ty mi tu nie wciskaj kitu, Riddle,
tylko zacznij gadać.
Draco nie dał się zbić z tropu, na co
Hermiona była przygotowana. I tak prędzej, czy później wszystkiego by się
dowiedział.
- Pogodziłam się z Ginny.
- Słucham?
Zdziwił się Draco, nie dowierzając w
to, co słyszy. Riddle pogodziła się z Weasley? Przecież ta pierwsza nawet nie
brała tego pod uwagę. Od samego początku racjonalnie podchodziła do sprawy.
Współczuł jej, ale tak było lepiej. Ruda stała po stronie Zakonu, Riddle
Voldemorta. To się nie mogło udać, a już na pewno sprowadziłoby na obie
kłopoty.
- Przeprosiła mnie i zaproponowała,
żebyśmy zaczęły od nowa, a ja się zgodziła.
Wyjaśniła Hermiona, przyglądając się
badawczo Draconowi. Jego mina nie wróżyła niczego dobrego. Nie rozumiała tylko,
co jest tego powodem. Przecież powinien się cieszyć, że odzyskała przyjaciółkę.
- I ty jesteś pewna, że to dobry
pomysł?
- O co ci chodzi?
- Nie przyszło ci do głowy, że to
jakiś podstęp?
- Ginny by czegoś takiego nie zrobiła!
Oburzyła się natychmiast Hermiona. Jak
on śmiał coś takiego insynuować? Ginny taka nie jest. Nigdy nie dałaby się
wciągnąć w jakieś chore gierki, którymi się brzydziła. Malfoy nic o niej nie
wiedział, a zdawał się mieć w tej kwestii najwięcej do powiedzenia.
- Tego nie możesz być pewna, a Salazar
jeden wie, co ten cholerny Zakon wykombinował.
Draco nadal ostawał przy swoim. Nie
ufał nikomu, kto trzymał się zbyt blisko Dumbledore’a. Wyjątek stanowił jedynie
Snape. Cała reszta znajdowała się na czarnej liście osób zamanipulowanych przez
starego wariata.
- Nie będę się o to z tobą kłócić. Nie
znasz Ginny i nie masz prawa zabraniać mi się z nią spotykać. Umiem o siebie
zadbać.
- Jasne, już ja wiem, jak ty potrafisz
o siebie zadbać. Jakbym nie miał powodów, to bym się o ciebie nie martwił, co
ty najwyraźniej masz w dupie.
Teraz i Draco stracił cierpliwość.
Riddle jak zwykle wszystko utrudniała. Przecież on do ciężkie cholery nie
chciał jej zrobić na złość. Chodziło mu wyłącznie o jej dobro. Po tych dziwnych
atakach, które do tej pory nie zostały wyjaśnione, nie ufał nikomu. Riddle
również powinna zachować ostrożność, a nie bratać się z osobą, która jest tak
blisko ludzi, którzy nie życzą jej najlepiej. W pierwszym odruchu Hermiona
zamierzała nadal bronić swych racji, lecz nie zabrała głosu. Stała tylko,
przyglądając się wyraźnie poirytowanemu Draconowi. Podświadomie jednak czuła,
że kryje się za tym coś więcej niż złość na nią. Nie kłamał. On się naprawdę
martwił. Po rozmowie o jej przeszłość momentami stał nie nadopiekuńczy. „Ty mu się chyba nie dziwisz.”. Hermiona
niechętnie zgodziła się ze swą podświadomością. Niepokój Dracona nie brał się
znikąd. Ostatnimi czasy zapewniła mu wiele powodów do stresów, więc nic w tym dziwnego, iż starał się unikać
problematycznych sytuacji. Nawet to nie dawało mu jednak prawa do utrudniania
jej kontaktów z Ginny. Podjęła już decyzję i zamierzała odnowić tą znajomość.
Nic nie traciła, a zyskać mogła naprawdę wiele. Pozostawała jedynie kwestia
przekonania Malfoya, że jej plan to nie istne szaleństwo, którego skutkiem będą
wyłącznie kłopoty.
- Draco, posłuchaj. Wiem, że to nie
będzie proste, a wręcz dość problematyczne, ale zdania nie zmienię. Wiesz
doskonale, że brakuje mi Ginny, a to być może jedyna okazja, aby spróbować coś
między nami naprawić.
Hermiona starała się mówić spokojnie i
rzeczowo, przez cały czas patrząc Draconowi w oczy. Jego twarz pozostawała
nieustępliwa i nawet przez moment nie zdradzała jego wewnętrznej walki. Bił się
z myślami, rozważając wszystkie za i przeciw, w czym wcale nie pomagała
wlepiająca się w niego Riddle. Rozumiał, dlaczego jej tak zależy i że tak łatwo
nie odpuści. Pozostawało mu załatwić sprawę inaczej.
- Nie spotykasz się z nią sama. Nie
chodzisz do tych wymoczków, ani ruda nie przychodzi do lochów. Jeśli już macie
się widywać to na neutralnym gruncie i ze mną w pobliżu. To propozycja
ostateczna.
Draco pewnym głosem wygłosił swą
przemowę, oczekując na reakcję Riddle. Tego jej nie odpuści. To prawda, że
teoretycznie nie może jej niczego zabronić, ale rzeczywistość przedstawiała się
nieco inaczej. Czasami zastanawiał się, czy jej instynkt samo zachowanych w
ogóle istnieje. Riddle przyciągała kłopoty, niczym ogień ćmy. Voldemort również
to wiedział i dlatego zlecił im pilnowanie jej. W jego przypadku przerodziło
się to jednak w coś więcej. Czuł się za nią odpowiedzialny, dlatego nie
zamierzał zdawać się na jej przeczucie odnośnie intencji Weasleyówny.
- Niech będzie, że się na to zgodzę.
Powiedziała bardzo niechętnie
Hermiona, przewracając przy tym oczami. Nawet ona potrafiła wyczuć, kiedy nie
jest już w stanie nic ugrać. Gdy chodziło o jej bezpieczeństwo Draco upodabniał
się do Toma. Obaj tracili rozum, nawet gdy dostrzeżone przez nich zagrożenie
było wyimaginowane. Co ona jednak mogła zrobić? Oni zawsze wiedzieli najlepiej
i na nic tu zdawały się jej tłumaczenia. Zdecydowanie nie odpowiadał jej taki
stan rzeczy, ale jeszcze bardziej nie chciała się o to kłócić z Draconem.
Powinna ugryźć się w język i nie atakować go za to, że się o nią martwi.
- Jak miło, obyło się bez skakania
sobie do gardeł. Złośnicy przytępiły się pazurki.
- Dobrze ci radzę, nie przeginaj. Ta
złośnica nadal może cię zamienić w kupkę popiołu.
Hermiona zmrużyła gniewnie oczy,
sztyletując wzrokiem Dracona, który zaskakująco szybko zamienił poirytowanie na
rozbawienie. Cały Malfoy.
- Już się tak nie unoś. Chodźmy lepiej
do tej cholernej biblioteki.
Tym razem Hermiona bardzo chętnie
przystała na propozycję Dracona. Pora wrócić do rzeczywistości i Astronomii.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Zadowolona Ginny z absurdalnym
uśmiechem wkroczyła do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Panował tam spory gwar, gdyż
po zajęciach każdy chciał się odprężyć i spędzić nieco czasu ze znajomymi.
Dopiero po chwili udało jej się odnaleźć wzrokiem Harry’ego i Rona. Siedzieli
przy kominku, zawzięcie o czymś dyskutując. Szczęście jej dopisało, gdyż nikt
im nie towarzyszył. Zamierzała natychmiast powiedzieć im o Hermionie. Dawno nie
poruszała z nimi tego tematu, a po ich ostatniej rozmowie zwątpiła w sens
drążenia go, tym bardziej jeśli chodziło o Rona. Sama podjęła decyzję i uznała,
że lepiej będzie postawić ich przed faktem dokonanym.
- Cześć, chłopaki.
Przywitała się radośnie Ginny,
wpychając się na kanapę pomiędzy Gryfonów. Byli nieco zaskoczeni jej
przybyciem, ponieważ rozmowa pochłonęła ich do tego stopnia, iż nawet nie zauważyli,
kiedy wróciła.
- A tobie co tak wesoło?
Zapytał nieco zdziwiony, choć bardziej
szczęśliwy Harry. Ginny od dłuższego czasu nieczęsto bywała radosna. Często
chodziła nieobecna i zamyślona, a tu taka niespodzianka.
- Mam dobre wieści.
Entuzjazm niemal emanował od Ginny.
Nawet jeśli nieco się obawiała reakcji chłopaków, szczęście z powodu odzyskania
przyjaciółki przyćmiewało wszystko inne.
- Malfoy spadł z miotły i została po
nim tylko mokra plama?
Zapytał z nadzieją Ron, za co Ginny
zgromiła go wzrokiem. Zamierzała powiedzieć im coś bardzo ważnego, a jej brat
jak zwykle się zgrywał.
- Bądź poważny z łaski swojej i
posłuchaj przez chwilę. Pogodziłam się z Hermioną.
O ile na twarzy Ginny zagościł szeroki
uśmiech, o tyle szczęki panów zjechały w dół.
- Jak to pogodziłaś się z Hermioną?
Jako pierwszy rezon odzyskał Harry,
choć nadal zdawał się nie dowierzać w słowa swej dziewczyny.
- Porozmawiałyśmy, przeprosiłam ją i
zdecydowałyśmy się wszystko między nami naprawić.
Wyjaśniła z nieco mniejszym entuzjazmem
Ginny, po minach chłopaków wnioskując, że nie podzielają jej radości.
- Za co ją przepraszałaś? Za to, że
się na nas wypięła?
Tym razem odezwał się Ron, który
kompletnie nie rozumiał zachowania siostry. Biegała za Hermioną niczym piesek,
podczas gdy to panna Riddle od nich odeszła. Jeśli już ktoś tu powinien
przepraszać to właśnie ona. Poza tym bardzo szybko znalazła sobie nowych
znajomych. Oni stali się zbędni, nie pasowali do jej idealnego świata.
- Za to, że nawet nie daliśmy jej
możliwości wyjaśnienia, tylko z góry osądziliśmy.
- Chcieliśmy jej pomóc, Ginny, ale ona
tą pomoc odrzuciła.
- Ty nic nie rozumiesz, Ron. Nie
obchodzi mnie twoje zdanie na ten temat. Ja już podjęłam decyzję. Hermiona to
moja przyjaciółka i zamierzam ją odzyskać.
Oznajmiła buntowniczo Ginny, wstając z
kanapy. Jej brat jak zwykle musiał mieć jakieś „ale”. On zdawał się nawet nie brać pod uwagę tego, że Hermiona aż
tak bardzo się nie zmieniła.
- Szkoda, że ona ma już innych
przyjaciół i nas nie potrzebuje. Zadaje się z tymi wężami i jest dokładnie taka
jak oni.
Zdenerwowany Ron również podniósł się
z kanapy i teraz stał naprzeciwko siostry. Czemu do niej nic nie docierało?
Hermiona ich nie potrzebowała. Wybrała Ślizgonów, który przez tyle lat
uprzykrzali jej życie. Oni wspierali ją niemal od początku. Raz zawiedli i to
przekreśliło wszystko. Najwidoczniej w przeciwieństwie do wielmożnych
arystokratów nie zasługiwali na wybaczenie. Ginny nie zdążyła odpowiedzieć
bratu, gdyż nagle dobiegł do nich nieco niepewny głos z fotela znajdującego się
nieopodal.
- Ona wcale nie jest taka okropna, jak
wszyscy mówią.
Zarówno trójka kłócących się Gryfonów,
jak i cała reszta przysłuchujących się im gapiów zwrócili wzrok ku drobnej,
ciemnowłosej dziewczynce, która zabrała głos. Była to pierwszoklasistka o
imieniu Emily Blue. Jak na swój wiek wykazywała się dużą inteligencją, ale i
śmiałością. Uważano ją za miłą i uczynną dziewczynkę. Co więc ktoś taki mógł
mieć wspólnego z córką Voldemorta, tym bardziej że panna Blue pochodziła z
mugolskiej rodziny.
- Co masz na myśli?
Tym razem głos zabrał Harry, który
dotychczas nie wtrącał się do kłótni rodzeństwa. Nie potrafiłby poprzeć żadnej
ze stron, dlatego wolał milczeć. Znalazł się pomiędzy młotem, a kowadłem. Ron
słusznie zauważył, że Hermiona nie szukała kontaktu z nimi. Spaliła wszystkie
mosty, porzucając przeszłość wraz z nazwiskiem. Z kolei Ginny upierała się przy
tym, że ich Hermiona nie odeszła i nadal mieli szansę ją odzyskać. Musiało coś
w tym być, skoro dziewczyny postanowiły się pogodzić. Harry kompletnie się w
tym pogubił, dlatego skupił się na dziewczynce, która najwyraźniej również z
jakiś powodów broniła Hermiony. W ich sporze pojawiła się osoba trzecie, która
być może pomoże mu to wszystko uporządkować.
- Kiedy w październiku trafiłam do
Skrzydła Szpitalnego to przez Crabbe’a i Goyle’a. Popchnęli mnie jak wracałam z
biblioteki i rozwaliłam sobie kolano. Wyśmiewali się ze mnie i wyzywali od…
szlam. To Hermiona mnie wtedy obroniła i zaprowadziła do pani Pomfrey.
Gdy Emily skończyła, w salonie zapadła
zupełna cisza. Panna Blue do tej pory nikomu nie opowiadała tej historii, lecz
teraz czuła, że musi to zrobić. Nie rozumiała, dlaczego wszyscy tak źle mówią o
starszej Ślizgonce. Słyszała, że jej ojciec to bardzo zły czarodziej, ale o to
ma wspólnego z nią? Po incydencie z kolanem obserwowała ją czasami na
korytarzu. Sprawiała wrażenie normalnej, spokojnej dziewczyny, zawsze skorej do
pomocy. Czemu na to nikt nie zwracał uwagi?
- Proszę bardzo, macie swojego
spadkobiercę Voldemorta. Dalej będziecie mi wmawiać, że to nie nasza Hermiona?
Ginny triumfowała, zwracając się do
zgromadzony Gryfonów, którzy uparcie milczeli. Nie przejmowała się tym jednak.
W końcu dzięki Emily zyskała niepodważalne dowody na to, że Hermiona wcale nie
jest zła.
- To jeszcze o niczym nie świadczy.
Oznajmił nagle Ron, choć zdawał się
sam w to nie wierzyć. Oczywiście, że to, co mówiła ta mała zmieniało bardzo
wiele, ale on nie potrafił się przyznać do pomyłki.
- O niczym nie świadczy? Czy ty siebie
słyszysz, Ron? Ile jeszcze chcesz się okłamywać? Będziesz demonizowała Hermionę
do końca życia tylko dlatego, że wybrała Malfoya, a nie ciebie?!
Zaraz po zakończeniu ostatniego zdania
Ginny wiedziała, że posunęła się za daleko. Ron wyglądał jakby właśnie splunęła
mu w twarz. Doskonale wiedziała, jak bardzo przeżył związek Hermiony z
Malfoyem. Starał się to ukryć, ale ona jako siostra znała go zbyt dobrze, aby
się na to nabrać. Nigdy nie powinna dogryzać mu w taki sposób, a teraz robiła
to przy wszystkich, wbijając mu nóż w plecy. Nawet wzburzenie i złość na brata
jej nie usprawiedliwiały. Dlaczego choć raz nie mogła ugryźć się w język?
Musiała to natychmiast odkręcić.
- Przepraszam, Ron, ja nie…
- Daruj sobie.
Przerwał jej pełnym wyrzutu głosem
Ronald. Nie zamierzał wysłuchiwać jej tłumaczeń. Zadała mu cios poniżej pasa, a
co więcej mówiła wyłącznie prawdę. Nie potrafił wybaczyć Hermionie, że wybrała
Malfoya. Podkochiwał się w niej od czterech lat. Zawsze starał się być przy
niej. Wciąż go odpychała, a mimo to nie poddawał się. Hermiona jednak nigdy nie
potrafiła tego docenić, a przy pierwszej okazji wyrzuciła go ze swojego życia.
Bolało, ale starał się jakoś z tym uporać. Szala goryczy przelała się, gdy po
raz pierwszy zobaczył ją z Malfoyem, trzymających się za ręce. Ten widok złamał
mu serce. Ta parszywy fretka otrzymała od niej szanse na coś więcej, podczas
gdy on starał się o nią tak długo. Malfoyowi ofiarowała ją po kilku miesiącach.
Miał prawo czuć się skrzywdzony. Nieświadomie przelewał swój żal na Hermionę, a
raczej zdanie o niej, starając się ją sobie obrzydzić. Niestety nie przyniosło
to zamierzonego rezultatu. Cierpiał ilekroć widział ich razem. Być może Ginny
miała rację, że nie powinien piętnować z to Hermiony, lecz to nie dawało jej
prawa do publicznego upokarzania go. Sama przez lata potajemnie podkochiwała
się w Harry’m, a na piątym roku musiała znosić jego związek z Cho. Powinna więc
teraz rozumieć, jak on się czuje. Ron wyczuwając na sobie palące spojrzenie kolegów,
nie czekając na odpowiedź siostry, udał się do swojego pokoju. Ginny stała za
to w tym samym miejscu, wpatrując się tam, gdzie jeszcze przed chwilą znajdował
się jej brat. Czuła się podle. Zraniła go i to bardzo. Co jej w ogóle strzeliło
do głowy? Chciała mu dopiec, ale nie w tak okrutny sposób. Powinna zastanowić
się trzy razy zanim coś powie. Nagle Ginny poczuła, jak ktoś kładzie jej rękę
na ramieniu. Spojrzała w bok i wtedy ujrzała stojącego za nią Wybrańca.
- Harry, ja naprawdę nie chciałam.
- Ron zrozumie, daj mu tylko trochę
czasu. To dla nas wszystkich nie jest łatwa sytuacja.
Harry miał rację. Każde z nich
potrzebowało teraz czasu na poukładanie sobie tego wszystkiego w głowach.
Witam
W tym wyjątkowym dniu przybywam
do Was z kolejnym rozdziałem. Jak już wspominałam dziś demony obchodzą swoje drugie urodziny. Nie
wierzę jak ten czas szybko leci. Za nami już ponad połowa opowiadania. Do końca
zostało jeszcze około trzydzieści rozdziałów, więc jeszcze trochę czasu ze sobą
spędzimy, o ile wytrwacie ze mną do końca. Naszych bohaterów czeka jeszcze
wiele przygód, wzlotów oraz upadków, które mam nadzieję będziecie przeżywać
wraz z nimi.
Co do samego rozdziału. Wielki
powrót Gryfonów. Teraz im dalej w opowiadanie, tym częściej będą się pojawiać,
co myślę, że Was ucieszy.
W sierpniu ukaże się jeszcze
jeden rozdział nie mniej jednak nie wiem, kiedy dokładnie. Na pewno nie
wcześniej niż za dwa tygodnie. W wrześniu czeka mnie poprawka z jednego
przedmiotu, do której muszę się przygotować. Będę Was informować na fb odnośnie
dokładnej daty, ale to na pewno po 15 sierpnia.
Laf
Jaaa, świetny rozdział. Trafiłam tutaj niedawno i przeczytałam wszystko jednym tchem.
OdpowiedzUsuńSama zaczynam przygodę z pisaniem, więc zapraszam Cię do mnie, każda opinia jest dla mnie ważna! :)
Buziaki!
dramione-karmelove.blogspot.com
Świetny rozdział! A jaki długi! Mi osobiście super się go czytało, fabuła jest fajna :) Cieszę się, że Hermiona i Ginny się pogodziły :D Czekam na kolejny rozdział! Roxana
OdpowiedzUsuńPierwszy komentarz tutaj. JEEEJ!!! Rozdział jak zwykle świetny. Cieszę się, że Miona pogodziła się z Ginny, a Ron to idiota i powinien się ogarnąć! Mam nadzieję, że teraz Gryfoni będą milsi dla Hermiony. A co do tego, że chcą się włamać do gabinetu Dumbledore'a to myślę, że źle się to skończy.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny
Ja to Ja
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ginny pogodziła się z Hermioną.
Wiadomo że Harry z Ronem tak szybko nie odpuszczą.
Czekam na następny.
Życzę weny i miłych wakacji <3
Natrafiłam na Twój blog w połowie lipca i... przepadłam. Czytałam w każdej możliwej chwili, kiedy mogłam to robić, mimo że było ich niewiele.
OdpowiedzUsuńSama fabuła oczywiście jest przeciekawa.Jednak najbardziej niesamowite jest to, jak oddajesz uczucia i emocje bohaterów. Dzięki temu wszystko wydaje się takie... ludzkie. Tak, wiem, połowa Cię za to pochwala, ale...
Fanfiction jedyne w swoim rodzaju.
Swoją drogą, historia Hermiony kojarzy mi się z pewną piosenką...
Rozdział powyższy jak zwykle na poziomie. Innymi słowy, świetny.
Z okazji drugiej rocznicy pisania tego opowiadania życzę Ci niewyczerpalnych pokładów weny twórczej oraz tego, byś nigdy nie zwątpiła w to, co robisz. Pozdrawiam gorąco.
Jak zwykle świetny. Już nie mogę się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na wyjaśnienie tego wszystkiego. Z jednej strony chciałabym, aby już pojawiło się zakończenie, a z drugiej nie wyobrażam sobie pożegnania z tym opowiadaniem. Dobrze, że jeszcze trochę tego zostało. I fajnie, że w tym miesiącu pojawi się jeszcze jeden.
Zastanawiam się, czy Hermionie powiedzie się misja włamania do gabinetu dyrektora. Mam przeczucie, że nie pozwolisz im odsapnąć, co? Super, że z Gryfonami wszystko zaczyna się układać. Choć ja osobiście jestem Ślizgonką z krwi i kości, więc to im zawszę będę kibicować.
Właśnie uświadomiłam sobie, że to prawie rok temu (Różnica jakichś dwóch tygodni, nie pamięta dokładnie) trafiłam na to opowiadanie. JAk widzisz, dla mnie też jest okazja do świętowania.
Dużo weny i żeby każdy rozdział był lepszy od poprzedniego (Wiem, wysoką stawiam poprzeczkę. Taka już moja natura)
Pozdrawiam
Lilith ♥
Genialne <3
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji drugiej rocznicy :)
Rozdział wspaniały, nabrałam nadziei, że relacja pomiędzy Harrym, a Hermioną się chociaż poprawią :)
Życzę weny
Pozdrawiam
Anna-medium
Świetne. Ktoś z taką wyobraźnią jak ty powinien pisać książki. Przeczytałam całość ze trzy razy. Nigdy nie komentowałam bo zawsze uważałam to za zbędne.
OdpowiedzUsuńTeraz chciałabym cię prosić żebyś rozwinęła relację Teodora i Dafne. Są fajnie wykreowanymi postaciami i szkoda by było żeby ich rola w tej historii objawiała się jedynie epizodycznymi występami.
~~Książkocholiczka
Cudowny rozdział♥
OdpowiedzUsuńBardzo sie ciesze z powrotu Gryfonow. To na pewno rozwinie nie ktore watki ;) Uwielbiam dialogi między Draco a Hermioną ♥ Przekomarzania przeplatane bezgraniczna troska. Jestem wielka fanka ich momentow.
Gratuluję wybicia rocznicy ♥ Życzę wszystkiego co najlepsze, jeszcze wiecej rocznic, niekonczacej sie weny oraz wytrzymalosci. Tym sam, dziękuję za wspanialy rok jaki z toba przezylam.
Pozdrawiam ciepło
-M
Nareszcie się doczekałam :)
OdpowiedzUsuńKolejne z moich marzeń odnośnie tego bloga się spełniło i Hermiona pogodziła się z Ginny. Ciekawa jestem, co u Voldzia. Tęsknię za twoim Voldziem i twoim Dropsem, bo są jednymi z moich ulubionych postaci tutaj...
Dużo weny :D
~Książkoholiczka Black
Jak zwykle genialny ♡ Ja z niecierpliwością czekam na Toma i Snape'a, bo muszę przyznać że mi ich brakuje :-( Co nie oznacza że nie cieszę się z powrotu Gryfonów :-) Gdzieś podświadomie myślę, że dobrze że Ginny powiedziała na głos, co wiedziałam już daaaawno :-) Dużo weny na następny rozdział ~ LeMiś
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytany. Cieszę się, z tego że dziewczyny się pogodziły. Szczerze to modliłam się o to, aby Ginny nie mówiła p tym od razu chłopakom, ale jednak stało się i to zrobiła..... wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł. To chyba przez tą radość i przez emocje nie przemyślała tego co może potem nastąpić. Mam nadzieję, że Albus nie dowie się jak sprawa ma się pomiędzy dziewczynami. Bo wnioskując po tym, że to rozmowę słyszał cały pokój mam pewne podejrzenia, że ktoś je może wydać. Nie wiem dlaczego mam takie podejrzenia. Co do rozdziału zacny i jak zwykle przeżywałam cały rozdział, czekam na następny. Pozdrawiam Nikola :*
OdpowiedzUsuńCudowny. Nie mogę się już doczekać akcji z włamaniem xd a co do Gryfonow to fajnie że dziewczyny się pogodziły. Życzę weny i czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuń~ Marcela
Rozdział jak zwykle świetny i nie moge nic zarzucić trafiłam tu niedawno i jestem zachwycona twoimi opowiadaniami nie mogę się doczekać włamu do Dropsa.Pozdrawiam i życze weny Julia Ravenclave
OdpowiedzUsuńPS.Prosze dodawaj szybciej rozdziały bo zwariuje
Cudo *.* Powodzenia na poprawce! I gratulacje wytrwałości w pisaniu :)
OdpowiedzUsuńHejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńJaki drugi rozdział! Więcej takich poproszę! :D
Draco pełen troski to coś, co uwielbiam! :D Mam nadzieję, że jako nadworny bodyguard da Hermionie trochę luzu :P Żeby mogli się za sobą stęsknić :P
Uwielbiam ich relację, rozmowy, kłótnie :D
Pozdrawiam, Iva Nerda
Genialny rozdział. Cieszę się, że dziewczyny się pogodziły. Nie mogę się już doczekać włamania do gabinetu Dumbledore'a.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam
Maggie Z.
Cieszy mnie to, że Hermiona i Ginny się pogodziły. Szkoda, że chłopcy tak zareagowali na tę wiadomość. Nie chcę wyjść na wredną, ale... Ginny bardzo dobrze powiedziała Ronowi. :-D
OdpowiedzUsuńUwielbiam troskliwego Draco. Jest przy tym taki uroczy. :-)
Jestem ciekawa jak wyjdzie im to włamanie. Nie mogę się doczekać tej sceny.
Życzę Ci wszystkiego najlepszego z okazji tej rocznicy. Przede wszystkim dużo weny i zapału do pisania! Oczywiście też muszę pogratulować wytrwałości w pisaniu "demonów". Oby tak dalej, bo tworzysz kawał dobrej historii. :-)
Pozdrawiam,
Ariela
www.breathe-you-in-dh.blogspot.com
Łezka mi się w oku kręci na myśl, że zabliża się wielkimi krokami koniec demonów. Rozdział świetny. Jestem na siebie cholernie zła, ponieważ napisałam tak długi rozdział, że byłam z siebie bardzo dumna, a chciałam zedytować nazwę i mi się wyłączyło :( Wracając do rozdziału jednym słowem jest świetny. Co do odbudowania relacji gryfońsko-ślizgońskiej coś mi tu nie gra. Mam nadzieję, że napad na gabinet dyrektora pójdzie zgodnie z "planem". Jesteś moją najlepszą autorką i proszę nie kończ tego tak szybko. :(
OdpowiedzUsuń-Julia
Fantastyczny �� Troska Draco jest cudowna ❤ Ciesze sie, że Hermiona i Ginny sie pogodziły i myśle, że z chłopaków, to Harry jako pierwszy dogada sie z Herm, a dopiero potem Ron... Nie moge sie doczekać włamania do gabinetu Dumbledore'a... Życze powodzenia z poprawką i nauką do niej, bardzo dużo sił i weny, i Wszystkiego Najlepszego dla Demonów i autorki ;** Z.
OdpowiedzUsuńWow!!! To już dwa lata!!! Trudno w to uwierzyć! Do tej pory również nie mogę uwierzyć, że jeden z moich ulubionych blogów ma urodziny w ten sam dzień co ja!!! :D A więc sto lat demonom :D
OdpowiedzUsuńNareszcie udało mi się nadrobić rozdziały(czytaj: przeczytać wszystkie od początku i nadrobić te, których nie czytałam).
Co do rozdziału, napiszę to co zawsze:Niesamowity. Cieszę się, że Hermiona i Ginny się pogodziły. Mam nadzieję, że nic nie spróbuje ich rozdzielić. Teraz czekam tylko na mission impossible, czyli włamanie do gabinetu Dropsa. I na kolejny mecz quditcha(jak to się pisze? O.o), czyli stracie tytanów, Ślizgoni kontra Gryfoni(chociaż na to chyba jeszcze trochę poczekamy).
Jeszcze raz Sto lat i do następnego rozdziału :D
TAK w końcu!!!! Odliczałam dni do tego wydarzenia jakim jest pojawienie się rozdziału i urodziny demonów :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
Jak zawsze świetnie:) nie mogłam sie doczekać rozdziału a tu taka miła niespodzianka na fb rano że już jest :) czekam na kolejny ciekawa jestem jak się skończy włamanie do Dropsa xD czekan i pozdrawiam Blackangell
OdpowiedzUsuńJa też nie wierzę, że ten czas tak szybko leci! Pamiętam jak historia dopiero się zaczynała. Napisałaś, że to już dwa lata, czyli coś co wydawało się być zaledwie kilka miesięcy temu nabiło już ich 24! Nie nadążam!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to obawiam się, że znowu coś stanie na drodze Hermiony i Ginny. Przyzwyczaiłam się do tego, że nie jest łatwo. Może przesadzam? Mam nadzieję, że wszystko zakończy się dobrze i szczęśliwie. Im więcej rozdziałów tym mój niepokój wzrasta...
Trzymaj się! Życzę duuuużo weny,
http://precious-fondness.blogspot.com/
Świetny rozdział. Bardzo się cieszę, że Ginny o Hermiona się pogodziły. Również radość sprawia mi myśl, że Gryffoni będą się częściej pojawiali. Życzę weny i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. <3
OdpowiedzUsuńNareszcie Gryfoni! :D Cudowny rozdział. <3 Jeśli w kolejnym epizodzie pojawi się Julianne, a Harry pogodzi się z Hermioną, to będę chyba skakać ze szczęścia. :D
OdpowiedzUsuńKocham Demony <3!! Piszesz bardzo dojrzale, całość czyta się bardzo lekko, dialogi są nie wymuszone. Powrót Gryfonów był dla mnie sporym zaskoczeniem, liczyłam na Juliana ewentualnie Toma. Ale nie można mieć wszystkiego prawda? Rozdział jest naprawdę dobry przeczytałam go w dziesięć minut i ponownie czekam z niecierpliwością na kolejny :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zuza
Kiedy zleciały te dwa lat? Aż trudno uwierzyć :-) życzę Ci dużo weny i powodzenia w poprawce. A co do rozdziału, cieszę się, że Hermiona odzyska w jakimś stopniu Giby, dobrze to jej zrobi. Czekam na dalsze części i nie chce nawet myśleć, że demony mogą się skończyć ;-)
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga, trafiłam tu trzy dni temu i jestem już tutaj♡
OdpowiedzUsuńWitam ;) faktycznie to już dwa lata.. Ależ to szybko zleciało!! Ja zamierzam wytrwać do końca dla mnie to jest jak dobry serial- mogłoby się nigdy nie kończyć ;) rodział bardzo dobry naprawdę. Lubię postawę Draco- jest bardzo opiekuńczy ;) mam nadzieję że Ginny nic nie kombinuje i jej intencje są szczere. Z okazji 2 lat demonów życzę dużo weny i pomysłów oraz czasu na pisanie i oby nowe notki były tak świetne jak te !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mrs.Vinetteage-Malfoy
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńwow *.* sceny z ginny były po prostu świetne i no i malfoy jak zwykle troszczył sie o hermione, no po prostu cud, miód i słodycz :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!Cieszę sie z pogodzenia się dziewczyn.Mam nadzieję że w następnym rozdziale pojawi się Voldzio i Snape.Życzę dużo weny i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAlicja Slytherin.
Sto lat, sto lat! Wszystkiego najlepszego z okazji 2 urodzin bloga! Gratuluje sukcesu, nie spoczywaj na laurach i pisz dalej bo masz talent! :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, cieszę się, że pojawili się Gryfoni, aż przypomniałam sobie całą serię Harrego i poszczególne sceny,aż łezki w oczach. Rozdział bardzo fajny a troska Malfoy'a mnie rozczulaa
Pozdrawiam ;)
~Madzik
Witaj, to mój pierwszy komentarz na Twoim blogu, choć śledzę go już od dość dawna, wyczekując kolejnych rozdziałów z niecierpliwością. Niesamowicie cieszy mnie, że akcja zaczęła się bardziej rozwijać, trochę jakby ujawnienie przez Hermionę tajemnic z przeszłości Draconowi, było swego rodzaju punktem kulminacyjnym i teraz ruszyła lawina. Żywię wielką nadzieję, że Ginny nie okaże się być "podwójnym szpiegiem" nasłanym przez Dumbledore'a, zawsze lubiłam Rudą i Granger (tu: Riddle) jako zgrane przyjaciółki. Mam również cichą nadzieję, że matka Hermiony zauważy w córce "coś" co pozwoli jej się domyślić, co spotkało jej dziecko w przeszłości i razem z mężem skopią tyłek nie tylko Dropsowi, ale i Grangerom.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny. :)
Serpensortia
Wow, genialny!!! *.* Czekam na następny z niecierpliwością!!
OdpowiedzUsuńFajnie, że dziewczyny się pogodziły. W sumie w tym rozdziale nie posunęło się za wiele do przodu, ale o pogodzenie dziewczyn na pewno. Urzeka mnie troska Malfoya, szkoda tylko, że Hermiona jej nie rozumie. Faktycznie jest taka, jak ją opisujesz. Niby wydaje się rozważna, ale tak naprawdę jak przychodzi co do czego to wcale taka nie jest i porywa się z motyką na słońce (czy jakoś tak). No cóż, przyjemny post, fajnie, że taki długi, czekam na dalszy rozwój wydarzeń :)
OdpowiedzUsuńbardzo świetny blog serio masz talent
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam w życiu setki takich opowiadań. Zadziwiło mnie konsekwentne prowadzenie fabuły. W cyklicznych publikacjach na blogu rzadko się to zdarza. Trzymanie się zaplanowanego konceptu od ponad dwóch lat wydaje się godne podziwu. Kreacja głównej bohaterki dość nietypowa, ale wymagająca wiele wysiłku, bo wyróżniająca się na tle postaci, które zazwyczaj buduje się w tego typu opowiadaniach. Dobrze oddana psychologia postaci - nie trudno się nie utożsamić. Pokazujesz bohaterów jako ludzi, takich jak my, a nie osoby, którymi byśmy chcieli być, ale nie mamy odwagi - to w opowiadaniach nadzwyczaj częste, takie tworzenie alternatywnego świata. Przydałaby się korekta, często zdarzają się literówki i błędy interpunkcyjne - to też wypływa na odbiór, warto na to zwrócić uwagę. Spędziłam na przeczytanie całości 10 godzin swojego cennego wolnego czasu i chyba nawet nie żałuję. Dziękuję ci za oderwanie od rzeczywistości w mniej prymitywny sposób niż bym tego oczekiwała.Może nawet kiedyś trafię tu, aby przeczytać kontynuację, kto wie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Alison
http://co-warto-czytac.blog.onet.pl/
Witam :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twoja twórczość i z ochotą wypatruje kolejnych rozdziałów, bo naprawdę warto ;)
Wspaniale bawię się czytając to opowiadanie.
Może ktoś równie dobrze będzie czuł się czytając moje drobiażdżki?
http://moja-fajntazja.blogspot.com
Kolejny raz udowadniasz, że jesteś profesjonalistką w swoim fachu. Świetny rozdział, tylko może przejdźmy do dłuższych wizyt w głowie Hermiony, coooo ;D ? No i jak tak myślę to może w następnej notce skup się na relacjach bohaterów z płcią przeciwną <3 Kocham i wielbię twego bloga, o łaskawa pani, ale trochę podkręciłabym atmosferę jeśli chodzi o romantyzm, w tych kwestiach. I proponuję ,,nawrócenie" jakiegoś Ślizgona lub Ślizgonki, ale oczywiście nie może być zbyt łatwo, chociaż biednej Hermionie by się należało. No, to tylko kilka takich próśb i życzeń, rozciągnij je na kilka następnych notek jakbyś zdecydowała się tym zasugerować... No i tyle. Notka świetna, jak zwykle zresztą. Owszem było sporo literówek i błędów ogólnie, ale nie oszukujmy się, jesteśmy tylko ludźmi i udawanie, że jesteś Bogiem (czy Boginią, co gorsza) byłoby przesadnym optymizmem (lub pesymizmem, jak kto woli, o gustach się nie dyskutuje). Blog, mimo braków w mocach Boskich, nadal jest... no po prostu boski! A co do mojej propozycji z pod poprzedniej notki- chodzi o to, że chciałabym stworzyć własną historię Dramione. Moją i tylko moją. Jednak mam tylko 13 lat, zaczynam gimnazjum i w życiu nie miałam swojego bloga. No i potrzebuję mentorki, nauczycielki, opiekunki... No i pomyślałam, że mogłabyś być taką osobą. TY- La Fin de la Vie (HP). Chciałabym (oczywiście wiem, że to dużo) prosić cię o sprawowanie pieczy nad moim jeszcze nie utworzonym blogiem, początkowe objaśnienia tego wszystkiego, podnoszenie mnie na duchu i uchronienie mojego bloga i czytelników, jeśli tacy będą, przed dwoma najstraszniejszymi dla blogera słowami: zawieszam bloga. Na razie to wstępna propozycja, no i nie zacznę bloga zanim ty nie wstawisz tu epilogu... Na razie tyle! Przemyśl to, proszę. No i nie zostawiaj bez odpowiedzi;) ... Weny, zdrowia i szczęścia życzę.
OdpowiedzUsuńOddana fanka,
Garielka
W swojej sprawie napisz proszę do mnie maila - jest podany po lewej. Tam będziemy mogły swobodnie porozmawiać ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCześć.
OdpowiedzUsuńMimo, że komentuje po raz pierwszy czytam tą historię od początku. Kocham twojego bloga a jak czytam te opowiadanie nie mogę przestać. Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział i w wolnym czasie cały czas powracam do poprzednich. Gdy tylko mam czas wchodzę i sprawdzam czy coś dodałaś. Nie chcę się narzucać ale na prawdę uważam cię za wspaniałą pisarkę i chciałabym poznać twoją opinię na temat mojego bloga i zamieszczonego na nim opowiadania. Czy mogła byś do mnie wpaść? Byłabym wdzięczna i z góry dziękuję
Twoja wierna fanka
Willow Alice Granger
Ps. Obiecuję, że od tej pory będę komentować każdy rozdział.
Świetne opowiadanie! Przeczytałam całe ❤ Boskie. Najlepsze Dramione jakie czytałam. Pozdrawiam i weny życzę. 😜😃
OdpowiedzUsuńDobra...
OdpowiedzUsuńW piątek po południu zaczęłam, a kilka minut temu skończyłam...
I choć nie jestem fanką tego paringu, muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Ta wielowątkowość, te targające bohaterami uczucia, zarówno pozytywne, jak i negatywne... No po prostu rewelacja.
Mam szczerą nadzieję, że tak emocjonujący tekst zawdzięczamy jednak Twojej wyobraźni, Droga Autorko, a nie, nie daj boże, doświadczeniom.
Masz bardzo dobry, lekki język. Tekst się naprawdę przyjemnie czyta, mimo tych kilku błędów ortograficznych, czy interpunkcyjnych, które niestety Ci się zdarzają. Szkoda tylko, że nie wyłapuje ich Twoja beta, bo nie są trudne do zauważenia. Jeśli chodzi o formę, to razi mnie jednak bardzo, jedna rzecz. Mianowicie, dialogi.
Gdy piszesz, że ktoś coś powiedział, krzyknął, warknął, syknął, czy nawet, że spojrzał w okno, zaraz po wypowiedzi tejże osoby, powinnaś umieścić to po myślniku (a właściwie półpauzie), jako kontynuację dialogu, a nie od nowego akapitu. To razi i to bardzo mocno. Żeby Ci łatwiej było zrozumieć, zacytuję tu fragment twojego dzieła:
- Czego chciała Weasley?
Zapytał od razu Draco, gdy tylko Hermiona znalazła się przy nim.
To "Zapytał...", powinno być dodane po myślniku:
- Czego chciała Weasley? - zapytał od razu Draco, gdy tylko Hermiona znalazła się przy nim.
Nie zwracam Ci uwagi na te całe pauzy (od których powinno zaczynać się dialogi), półpauzy, czy dywizy, bo wiem, że w większości blogów działają tylko i wyłącznie te ostatnie, co na przykład odczuwam, pisząc ten komentarz.
Nie posądzaj mnie proszę o jakieś przytyki. Jestem nieco wyczulona na punkcie naszego ojczystego języka i niestety przywiązuję dużą uwagę do błędów. Sama trochę piszę, aczkolwiek żadnego fanfika jeszcze nie opublikowałam i nie zanosi się na to, że to kiedykolwiek zrobię. Chociaż... Licho nie śpi. Pomysł mam, ale nie wypuszczę niczego na światło dzienne, jeżeli tego nie ukończę. Nienawidzę niedokończonych opowiadań i szlag mnie trafia, jak coś takiego widzę. I nie przemawiają do mnie teksty typu: "komentarz karmi wena". W ogóle, to nie ma czegoś takiego, jak wen. Ten rzeczownik jest rodzaju żeńskiego!
Jest w sieci wiele stron i blogów, poświęconych poradom językowym, bardzo często właśnie budowaniu dialogów, gdyż tego to akurat nas w szkole nigdy nie uczyli. Nie wiem właściwie dlaczego. Spróbuj tam zajrzeć, na pewno Ci pomogą.
Dodaję Twój blog do paska zakładek w Operze. Będę go śledziła i postaram się, w miarę możliwości, skomentować każdy następny rozdział. Lecz nie obiecuję. Czytam zazwyczaj na tablecie i to wieczorem, leżąc w łóżku. A na tablecie nie zamierzam pisać komentarzy. Co to, to nie.
Kończąc swój wywód, liczę, że nie porzucisz tej perełki. Jest zbyt dobra, żeby to zrobić. Powodzenia. Choć wiem, że powtarzam po innych, to z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że wkrótce dodasz.
Pozdrawiam
Iwi :)
Ach... Zapomniałabym o czymś.
UsuńCiekawi mnie, aczkolwiek nie wiem, czy to planujesz, czy zamierzasz uraczyć nas w tym opowiadaniu jakąś sceną 18+? I nie chodzi mi tu o jakieś ekscesy erotyczne, tylko o sam fakt wyraźnego zaznaczenia, że ona tam jest. Tak naprawdę, ciekawi mnie to, w jaki sposób byś do tego doprowadziła. Znamy przeszłość Hermiony i jej zbrukaną nią psychikę, stąd moje zainteresowanie. Wspominałam już, że masz ciekawy, bardzo bogaty język i uczciwie mówię, że chętnie przeczytałabym o tym żmudnym procesie, prowadzącym do łóżkowego finału... I wydaje mi się, że to byłaby gratka w Twoim wykonaniu :)
Iwi :)
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że coś takiego się pojawi w swoim czasie.
UsuńCieszy mnie ta mila zmiana :) Fajnie, że sie pogodzily.
OdpowiedzUsuńRuda z Hermiona się pogodzily.. wciąż nie mogę uwierzyć. Już wcześniej zastanawiałam się kiedy to nastąpi aż straciłam nadzieję a tu masz ;) oczywiście Ron cierpi, na swój sposób mi go szkoda bo lubię tą postac. Rozdział świetny cieszę się że gryfoni będą się częściej pojawiać 😁
OdpowiedzUsuń