Albus Dumbledore zjawił się na
Grimmauld Place 12 jako pierwszy. Dziś miało mieć miejsce bardzo ważne zebranie,
dlatego odbywało się ono w siedzibie Zakonu Feniksa. Albus zwołał wszystkich
członków, aby przekazać radosną nowinę i plany na najbliższe miesiące. Ci
ludzie nawet nie zdawali sobie sprawy, co ich czeka. Długo nad tym pracował,
ale efekty miały mu wynagrodzić cały trud.
Po zdradzie Aberforth’a pojął, że już
na nikim nie może polegać, nikomu zaufać. Młoda Riddle od wczoraj powinna gnić
w lochu. Właśnie by pisał list do Toma, ale przez brata nieudacznika jego
starania poszły na marne. Więcej nie popełni takiego błędu. Mógł liczyć tylko
na siebie. To jego gra, on ustala w niej zasady i rozstawia pionki. Na
horyzoncie zaczynała majaczyć meta. Przekroczy ją tylko zwycięzca.
— Witam, dyrektorze. Mam nadzieję, że
się nie spóźniliśmy.
Do salonu wkroczyła rodzina Weasleyów
na czele z Molly. Wszyscy oderwali się od swoich obowiązków, aby stawić się na
ważnym zebraniu.
— Ależ skąd, Molly. Przyszedłem nieco
wcześniej.
Kwatera wypełniła się rozmowami, a co
ruszy przybywali kolejni członkowie. Dziesięć minut po umówionej godzinie
zjawiała się jak zwykle spóźniona Tonks. Brakowało już tylko Aberfoth’a, ale na
jego obecność Albusa nawet nie liczył.
— Myślę, że możemy zaczynać —
zaczął mówić Albus. — Dziękuję wam za tak liczne przybycie. Mamy
niedzielny poranek, lecz konieczność opuszczenia domów wynagrodzą wam nowiny,
które przynoszę. — Albus zawiesił na chwilę głos, budując napięcie.
Starał się nie okazywać, jak bardzo bawi go ta sytuacja. Był bogiem, za którym
ślepo podążają wierni bez względu to, co ich spotka. — Od pewnego
czasu współpracuję z człowiekiem, który zobowiązał się pomóc zakonowi dzięki
swoim bliskim kontaktom ze śmierciożercami i Voldemortem.
— Nazwisko? — zapytał od
razu Alastor.
Dla niego liczyły się tylko konkrety.
Nie każdy proponujący pomoc od razu musi mieć dobre intencje. Życie go
nauczyło, że ludzie rzadko robią coś bezinteresownie.
— Informator zastrzegł sobie anonimowość.
Moody nic nie powiedział, ale w jego
głowie zapaliła się czerwona lampka. Coś mu tu ewidentnie nie pasowało, ale
postanowił najpierw zebrać więcej informacji.
— Zapewniam was, że jest to
człowiek nam życzliwy. Zdobył dla nas niewyobrażalnie cenne informacje, które
mogą zmienić losy wojny, a nawet zapewnić nam zwycięstwo. W przeciągu
najbliższych tygodni trafi w nasze ręce dokładana lokalizacja Riddle Manor.
Dumbledore z rozkoszą obserwował
osłupiałe twarze zgromadzonych. Każdy z nich wiedziało, że twierdza Voldemorta
to miejsce nieuchwytne i chronione wieloma potężnymi zaklęciami. Odnalezienie
jej graniczyło z cudem, którego on dokonał. Stał się dla nich niemal bogiem.
— To pewne? — zapytał
poruszony Kingsley.
Taka informacja byłaby bezcenna. Znając
miejsce pobytu Czarnego Pana, mogliby go rozpracować od wewnątrz i doprowadzić
do jego kapitulacji.
— Tak, dlatego musimy opracować
strategię ataku, aby być w pełnej gotowości. — Albus przeszedł do
sedna sprawy.
— Czy atak na Riddle Manor to aby na
pewno najlepsze rozwiązanie? — wtrącił się Remus, który nie wydawał
się przekonany. — Informacje o tym dworze można wykorzystać na wiele
sposobów.
Zapewnienia słowne to żadna gwarancja.
Co, jeśli to jakaś prowokacja, a oni wpadną w pułapkę? Nawet jeśli informacja
jest prawdziwa, Voldemort nie podda się bez walki, a szeregi śmierciożerców są
liczne. Wiele osób poniesie śmierć, a przecież właśnie tego starają się za
wszelką cenę unikać. Walka powinna być ostatecznością.
— Pokonanie Toma Riddle’a to
jedyny sposób na zapewnienie upragnionego pokoju. — Albus starał się
nie okazywać swego poirytowania.
Niewdzięcznicy, wiecznie im mało.
Przybywa do nich z takim darem, a oni mają czelność mu się sprzeciwiać. Nie
znają dnia ani godziny, kiedy tego pożałują.
— Będziemy o czymkolwiek
rozmawiać, gdy dostaniemy lokalizację i dokładnie ją sprawdzimy — oznajmił
Alastor, zyskując aprobatę większości.
Tu nie było miejsca na pośpiech, czy
pochopne działania. Jeden błąd mógł wielu kosztować życie. Warto ginąć w
słusznej sprawie, nigdy z powodu błędów, czy naiwności.
— Ależ oczywiście. Będę wam na
bieżąco przekazywał wszystkie informacje, dlatego możecie się spodziewać
nieoczekiwanych wezwań.
Opanowanie i dobroduszny uśmiech na
twarzy Albusa były maską. W środku czuł złość. Powinni go wielbić, szanować
jego zdanie, a nie je podważać. Dwa raz zbagatelizował takie zachowanie, gorzko
tego pożałował. Nigdy więcej nie pozwoli się znieważyć.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Po zakończeniu obrad Molly zniknęła w
kuchni, aby przygotować dla zgromadzonych herbatę. Tylko Severus zaczął się
zbierać do wyjścia. Chciał jak najszybciej dostać się do Riddle Manor.
Rewelacje Dumbledore’a bardzo go zaniepokoiły. Zdradzenie miejsca pobytu Toma i
Julianne mogło na nich sprowadzić ogromne niebezpieczeństwo.
Severus pożegnał się krótko, po czym
ruszył do wyjścia, aby się teleportować. Wzrokiem odprowadzał go Albus,
doskonale wiedząc, dokąd ten zmierza. Snape przestał być człowiekiem godnym
zaufania, nie mniej jednak jeszcze mu się przysłuży. Sądząc, że pomaga Tomowi,
tylko go pogrąży.
Severus zamknął za sobą drzwi i niemal
natychmiast zniknął. Stanął przed mrocznym dworem, uderzając w drzwi stalową
kołatką. Skrzat otworzył mu niemal natychmiast.
— Witam pana, panie Snape.
— Prowadź do państwa Riddle.
— Oczywiście, panie. — Skrzat
skłonił się nisko, otwierając szerzej drzwi. — Zechce pan zostawić
płaszcz?
— Nie, gdzie są państwo Riddle?
— W głównym salonie.
Snape nie bacząc już na skrzata, ruszył
we wskazanym kierunku.
— Severusie, cóż za
niespodzianka — przywitała się z mężczyzną Julianne, która dojrzała
go jako pierwsza. Pili z Tomem popołudniową herbatę i raczej nie spodziewali
się gości. — Siadaj, proszę.
— Przepraszam za najście, ale to
pilne. Wracam z zebrania Zakonu.
Drugie zdanie wystarczyło, aby wzbudzić
w gospodarzach niepokój. Severus nigdy nie przynosił im z tych zebrań dobrych
wieści.
— Co się dzieje? — zapytał
bez ogródek Tom.
— Dumbledore twierdzi, że jakiś
anonimowy zwolennik Zakonu z twojego otoczenia poznał położenie Riddle Manor i
zamierza mu je przekazać, a wtedy chce zaatakować.
— To nie może być
prawda — powiedziała wyraźnie przejęta Julianne.
Ten dwór miał być najbezpieczniejszym
miejscem na ziemi, a teraz ich największy wróg może znać jego położenie.
— To nawet nie jest
możliwe — stwierdził skoncentrowany Tom. Nie przychodził mu do głowy
żaden scenariusz, jak ktokolwiek mógł wykraść tę tajemnicę. — Czy to
pewne?
— Albus twierdzi, że tak. Jakie
zaklęcia chronią dom?
— Zwodzące, maskujące i cała masa
uroków, ale przede wszystkim Zaklęcie Fideliusa.
— Kto jest strażnikiem tajemnicy?
— Ja…
Tom i Severus patrzyli na siebie,
rozumiejąc się bez słów. Nie było możliwości, aby ktokolwiek wykradł
strażnikowi tajemnicy jego sekret bez względu na wiedzę, czy umiejętności.
Dusza człowieka to najbezpieczniejsza skrytka. To wszystko świadczyło o jednym;
Dumbledore kłamał i miał w tym swój cel.
— On coś planuje i to w
najbliższej przyszłości. Tylko po co ta szopka z Zakonem? — myślał na
głos Tom.
Coraz bardziej niepokoiły go poczynania
Albusa. On był zdolny do wszystkiego, dawno zatracił resztki człowieczeństwa.
Kierowały nim szaleństwo i gniew wymierzone w jego rodzinę.
— Ludzie zaczynają
gadać — powiedział Severus. — Jemu coraz trudniej
przychodzi udawanie potulnego staruszka. Ciężko nie zauważyć, że zachowuje się
inaczej.
— Im jest z nim gorzej, tym
większe stanowi zagrożenie — stwierdził gorzko Tom.
— Na samą myśl, że nasz córka jest
tak blisko tego człowieka, czuję mdłości.
To było największe zmartwienie
Julianny. Najchętniej natychmiast ściągnęłaby Hermionę do domu i zatrzymała w
nim, póki ten koszmar się nie skończy. Niestety zdawała sobie sprawę, że
złamałaby jej tym serce. Lepiej niż ktokolwiek wiedziała, jak to jest żyć w
złotej klatce. Otaczają cię luksusy i piękno, ale czymże jest to wszystko bez
wolności. Hermiona prowadziła normalne życie, miała przyjaciół, przeżywała
pierwszą miłość. Nigdy by im nie wybaczyła, gdyby jej to odebrali.
— Ona nie może jechać nad to jezioro — powiedział
nagle Tom, pewien, że to jest cel Dumbledore’a. Dowiedział się o tej wyprawie i
zamierzał skrzywdzić Hermionę.
— Obiecaliśmy, że pojedzie, nie
możemy tego teraz odwołać — zaprotestowała od razu Julianne.
— Tu chodzi o jej dobro, a nie jakiś
szczeniacki wypad — oburzył się Tom.
— Jeśli mogę się wtrącić — zaczął
ostrożnie Severus. — Jeżeli Albus coś kombinuje, bezpieczniejsza
będzie tam. Dom i okolica są dobrze zabezpieczone. Można wyznaczyć również
patrole. Im dalej będzie, tym lepiej.
Po chłodnej analizie słów Severusa Tom
musiał się z nim zgodzić. Hermiona nie powinna być w to zamieszana, a
najbliższy tydzień z pewnością będzie obfitował w zebrania i narady. Mimo
wszystko musiał się upewnić, że w jego szeregach nie ma zdrajcy.
— Ma jej włos z głowy nie
spać — zastrzegł Tom.
— Dopilnujemy tego — zapewnił
Severus. Jemu również zależało na bezpieczeństwie Hermiony.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Zegary wskazywały czternastą, gdy
Severus teleportował się przed sklep Bolton Ray. Odczuwał zmęczenie, lecz to
psychiczne. Tyle spraw spadło mu na głowę jednocześnie. Wojna, której widmo od
tak dawna nad nimi wisiało, zbliżała się wielkimi krokami i musieli być gotowi
na jej przyjście. Tylko jeden przywódca wyjdzie z niej żywy.
Severus chcąc wrócić do Hogwartu,
wszedł do puszczonej izby. Jeszcze nim dostrzegł ukrytego w cieniu mężczyznę,
czuł, że nie jest tu sam.
— Długo kazałeś na siebie czekać. — Mężczyzna
stanął w świetle, zdradzając tym samym swoją tożsamość.
— A skąd pewność, że miałem tu
dzisiaj przybyć, Aberforthcie?
— Odbyło się dzisiaj zebranie
Zakonu.
— Kwatera Główna jest podłączona
do Sieci Fiuu.
— Ale siedziba Toma nie.
Severus milczał. Nie widział sensu w
zaprzeczaniu. Bardziej go interesowało, dlaczego Aberforth na niego czekał.
— Po co chciałeś się ze mną
spotkać i to akurat tutaj? Opuściłeś zebranie.
— Nie potrzebuję kolejnego teatrzyku
mojego brata szaleńca — prychnął pogardliwie Aberforth.
Nie zamierzał dłużej patrzeć, jak
Albusa nabija głowy tych naiwnych ludzi bajeczkami o zbawieniu świata. Rozpętał
wojnę, sprowadzając na wielu niewinnych śmierć, a wszystko w imię kłótni sprzed
lat. Ktoś takie musiał być szalony.
— Wiesz coś o napadzie na Riddle
Manor? — zapytał Severus, ponieważ to pierwsza rzecz, jaka przyszła
mu do głowy, jako powód tego spotkania.
Być może Aberforth wiedział coś więcej.
Dlaczego jednak miałby chcieć się z nim podzielić tą wiedzą? Młodszy brat
Albusa był wiecznie wycofany. Rzadko udzielał się w Zakonie, czy chociażby
zabierał głos. Większość uważała go za lekko stukniętego. Gdyby tylko znali
drugie oblicze Albusa, szybko by pojęli, który z braci postradał rozum.
— Jeszcze niedawno prosił mnie o
porwanie i uwięzienie tego dziecka w jakimś zamczysku, a już planuje jakiś
zamach. Ma rozmach.
Severus zignorował kpiący ton Aberforth’a,
ponieważ zbyt zaniepokoiły go jego słowa.
— Mówisz o Hermionie Riddle?
— To z jej powodu tu jestem.
Cokolwiek zaraz usłyszysz, zachowasz dla siebie i będziesz działał sam. Nikt
się nie może dowiedzieć, w przeciwnym razie tylko zaszkodzisz tej małej,
rozumiesz? — Każda informacja o planach Albusa była na wagę złota,
nawet gdyby Snape miał ją zachować dla siebie, dlatego skinął głową na znak
zgody, a Aberforth zaczął mówić dalej: — W piątek Albus zamierzał
zorganizować wyście do Hogsmeade, żeby porwać i uwięzić Hermionę w ruinach
jakiegoś zamku. Odmówiłem pomocy, więc nie znam jego lokalizacji. Wiem za to,
że Albusa zamierza się dostać do Toma za pośrednictwem tej dziewczyny. On nie
potrzebuje wielkich bitew, młodego Pottera, czy Zakonu. Chce się sam rozprawić
z Tomem i zrobi wszystko, żeby do tego doprowadzić.
— Czy ty wiesz, co ich podzieliło? — zapytał
Severus, któremu to pytanie od lat nie dawało spokoju. Dzień kłótni tej dwójki
sprowadził śmierć na tak wiele osób, gdyby nie on Lily nadal by żyła.
— Tę tajemnicę najprawdopodobniej
zabiorą do grobu. To są ich sprawy i nie dbam o nie, ale w tym konflikcie może
ucierpieć niewinne dziecko. — Aberforth nie dbał o Toma i Albusa,
mogli się nawet pozabijać, chodziło mu tylko o Hermionę. Nie potrafił nie utożsamiać
jej ze swoją zmarłą siostrą. Ariany nie zdołał uratować, czego nie wybaczy
sobie do końca życia. Chciał spłacić choć część długu, ratując inną
dziewczynkę. Hermiona mogła przeżyć życie, którego tak brutalnie została
pozbawiona Ariana. — Najlepiej by było, gdyby zniknęła z Hogwartu.
— Tom próbował do tego
doprowadzić, ale ona jest uparta.
— Nie zdaje sobie sprawy, co ją
czeka. Albus tylko wyczekuje odpowiedniego momentu.
— Pilnuje jej trzech chłopaków z
jej roku.
— I sądzisz, że w jaki sposób ją obronią? — prychnął
pogardliwie Aberforth. Już widział, jak banda gówniarzy krzyżuje plany jego
brata.
— Trzymają ją blisko ludzi,
minimalizują ryzyko… — Severus nie dokończył, ponieważ Aberforth mu
przerwał.
— Jeśli mój brat będzie chciał i
tak się do niej dostanie, więc dobrze ci radzę, zabierzcie ją stąd jak
najszybciej.
— Nie zgodzi się na to, Tom
niejednokrotnie próbował. To już nie dziecko, któremu można rozkazywać. — Severus
wiedział, co mówi.
Hermiona to nie osoba podatna na
wpływy. Wydawała się cicha i nieśmiała, ale po lepszym poznaniu ukazywała, jak
ogromną siłę w sobie posiada. To do niej należało ostatnie słowo.
— Nie wie, z czym
igra — powiedział zrezygnowany Aberforth. Dlaczego ludzie byli tak
nierozważni? Gdyby on posłuchał swojego instynktu i zabrał Arianę od tych
szaleńców, wciąż by żyła. — Albusowi nie można w nic wierzyć. Jest
doskonałym kłamcą i nikomu nie ufa. Uderzy w najmniej spodziewanym momencie.
Ratujcie to dziecko, zanim będzie za późno. —Aberforth opuścił chatę,
zostawiając Severusa samego.
Snape nie wątpił, że to, co usłyszał,
było prawdą. Rozpoczęło się polowanie, w którym zwierzyną stała się Hermiona.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Hermiona leżała na dywanie, pochłonięta
tłumaczeniem Historii Ludzi Lasu. Zostało zaledwie kilkanaście stron, co
zaczęło ją niepokoić. Czytała o wojnie domowej i epidemii wyniszczającej
ludność, zbliżał się kres plemienia Ludzi Lasu, a o ich księdze nadal nie
wiedziała nic. Zaczęła się obawiać, że Księga Ludzi Lasu to jedynie legenda.
Jeśli w tak szczegółowo spisanej historii tego ludu, nie pojawiała się nawet
wzmianka o niej, pojawiało się pytanie, czy w ogóle istniała.
Przemyślenia Hermiony przerwało
wtargnięcie kogoś do pokoju.
— No jasne, a jakżeby inaczej — zaczął
już od progu Draco. — Pominę fakt, że jutro wyjeżdżamy, a ty uparłaś się, że
pomożesz mi spakować kufer, w czym wyręczyli cię Zabini i Nott, więc nie chcę
wiedzieć, co jest w środku, to zapewne sama nie masz w bagażu nawet jednej
rzeczy. — Draco patrzył na Hermionę z jawną dezaprobatą.
Ta na śmierć zapomniała, że się z nim
umówiła. Chciała mu pomóc się spakować, żeby nie nadwyrężał niedawno złamanej
ręki. Straciła jednak poczucie czasu i sama, tak jak przewidział Draco, nawet
nie zaczęła się pakować.
— Zaczytałam się, że już to
odkładam — zapewniła Hermiona, na potwierdzenie swych słów wstając
z dywanu. Nie sprzątała niczego,
ponieważ po spakowaniu zamierzała wrócić do tłumaczenia. Nie zna spokoju na
wyjeździe, póki tego nie skończy.
— Ja tu sobie poczekam i cię
przypilnuję. — Draco usiadł na kanapie, odprowadzając wzrokiem
Hermionę, która udała się do garderoby.
Z braku lepszych zajęć spojrzał na
pozostawione książki i sięgnął po Historię Ludzi Lasu. Zaczął przeglądać
strony, które zostały Hermionie do przetłumaczenia. Nagle coś przykuło jego
uwagę. Na dwóch ostatnich stronach znajdowała się mapa, rozpoznał na niej
jezioro i las. W legendzie zostało opisane więcej elementów, lecz nic nie
rozumiał z tych zapisków.
— Riddle, przyjdź tu na
chwilę — zawołał Draco, chcąc zapytać Hermionę, o co w tym chodzi.
Mapa musiała do czegoś prowadzić.
Gdziekolwiek by to nie było, to tam mogła się znajdować Księga Ludzi Lasu.
— O co
chodzi? — zapytała, wchodząc do pokoju Hermiona.
— Spójrz na to.
Hermiona zajrzała Draconowi przez ramię,
a po chwili odebrała mu księgę. To była mapa wioski Ludzi Lasu. Rozpoznała
nazwy budowli, o których czytała w poprzednich rozdziałach. Pojawiły się
również nowe miejsca, które niezwykle ją zainteresowały.
— Do czego ta mapa prowadzi? — zapytał
Draco, gdy Hermiona przez dłuższą chwilę się nie odzywała.
— To jest wioska Ludzi Lasu, droga
do niej, wszystkie ważniejsze obiekty. Gdzieś tam musi być nasz
księga. — Oczy Hermiony pojaśniały. Jeszcze nigdy nie byli tak blisko
celu.
— Ale zdajesz sobie sprawę, że to
mapa sprzed dwóch tysięcy lat? — Draco nie wykazywał takiego
entuzjazmu. — Oddamy tę księgę twojemu ojcu. Będą się tym dalej
martwić ze Snape’em.
Hermiona spojrzała na Dracona ze
zdziwieniem. Ma się poddać, gdy jest tak blisko celu? Poświęciła pół roku na
poszukiwanie tej księgi, w zasadzie mieli ją na wyciagnięcie ręki. Nie mogła
się poddać w takim momencie.
— Ale jesteśmy tak blisko.
Wystarczy, że przeanalizujemy tę mapę i…
— Czy ty w ogóle rozumiesz, na co
chcesz się porwać? Przez te dwa tysiące lat mogło się tu zmienić absolutnie
wszystko. Tego, co jest na tej mapie, zapewne już dawno nie ma. Pominę fakt, że
ta wioska była w aktualnym Zakazanym Lesie, gdzie za każdym drzewem czeka coś,
co może nas zabić.
Z jednej strony Hermiona wiedziała, że
Draco ma rację, ale z drugiej trudno jej było odpuścić. Porzucenie poszukiwań
oznaczało dla niej porażkę, a takowe bardzo przeżywała. Na każdym kroku sobie i
innym udowadniała, że jest coś warta.
— Chcę przynajmniej spróbować.
Draco westchnął ciężko, podnosząc się z
kanapy. Czasami nie potrafił pojąć, jak tak poukładana dziewczyna potrafi być
nierozważna. Chciała narażać swoje życie i to w imię czego, udowodnienia czegoś
ojcu? To nie było tego warte. Nie chciał się jednak kłócić. Jutro jadą na
wyczekiwane ferie, powinni się dobrze bawić, a nie zaczynać je od kłótni.
— Na czas ferii odkładamy temat
księgi. Wrócimy do szkoły i wtedy będziemy się tym martwić, ale jeśli do końca
roku nie będziemy mieli sensownego planu i rozeznania w terenie, oddajemy to
twojemu ojcu.
Hermiona rozważała propozycje Dracona,
która wydawała się sensowna. Skoro on zdecydował się na pewne ustępstwa, ona
powinna uczynić to samo. Mając mapę i wskazówki do końca semestru powinni się z
tym wszystkim uporać.
— Zgadzam
się — powiedziała w końcu Hermiona.
— I żeby było jasne, wszystkie notatki
i książki na ferie zostają tutaj. — Widząc,
że Hermiona już zamierza zaprotestować, Draco spojrzał na nią
karcąco. — Zgodziłaś się między innymi na to, że przez ferie dajemy sobie
z tym spokój, więc nie rozumiem skąd ten sprzeciw.
Pokonana Hermiona zmrużyła gniewnie
oczy, po czym udała się do garderoby. Zadowolony z siebie Draco podążył za nią.
Wiedział, że to będą niezwykłe ferie.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Narcyza i Lucjusz zasiedli w ogrodowej
altanie, aby wypić wieczorną herbatę. Wieczór był na tyle ciepły, iż
postanowili go spędzić na zewnątrz.
— Dostałam list od Dracona. Czuje
się już dobrze — powiedziała Narcyza, upijając łyk herbaty.
Przez ostatni tydzień utrzymywała stały
kontakt z synem, aby monitorować jego stan zdrowia. Kamień spadł jej z serca,
gdy przeczytała dziś, że Draco otrzymał od magomedyków zgodę na planowany
wyjazd. Wolałaby, aby jak najszybciej wrócił do domu, ale cieszyła się, że jej
syn wraca do pełni sił. Nigdy tak bardzo się o niego nie bała.
— To bardzo dobre wieści. Jego
magomedyk mówił, że to silny chłopak i jak na taki wypadek bardzo szybko wrócił
do zdrowia.
— Myślę, że to zasługa czegoś
innego.
Lucjusz spojrzał zaciekawiony na żonę.
Na pierwszy rzut oka zauważył, że chce się z nim czymś podzielić. Potrafili z
siebie czytać jak z otwartych ksiąg. Nawet w obecności syna nie zachowywali się
tak swobodnie, jak sam na sam. Łączyło ich o wiele więcej, niż większość
arystokratycznych małżeństw. Nie pobrali się ze względu na umowę rodziców, lecz
dlatego, że po prostu się kochali.
— On i córka Czarnego Pana są
naprawdę blisko — oznajmiła Narcyza, która nie miała o do tego
wątpliwości.
Ten błysk w oczach Dracona, gdy tylko
zobaczył Hermionę, sposób, w jaki z nią rozmawiał. Pomimo swojego ciężkiego
stanu zdawał się bardziej przejmować nią. Jeszcze nigdy go takiego nie
widziała. Być może nie uczestniczył czynne w każdym aspekcie życia syna, ale
jako matka potrafiła rozpoznać, kiedy był zakochany.
— Bardziej mnie interesuje, jak
długo to potrwa. — Lucjusz nadal pozostawał sceptyczny.
Chciał dla syna jak najlepiej, dlatego
obawiał się, co będzie, gdy czar pryśnie i trzeba się będzie zmierzyć z
konsekwencjami swoich czynów, które mogą dotkać ich wszystkich.
— Więcej wiary w naszego
syna — zganiła męża Narcyza. — Zaręczam, że to nie jest
przelotna znajomość.
— Narcyzo, oni mają po
siedemnaście lat, ostanie, o co ich można posądzać to stabilność w czymkolwiek.
— Przypominam ci, że w tym wieku
mi się oświadczyłeś — oznajmiła triumfalnie Narcyza, wytrącając tym
samym mężowi argumenty z ręki.
Lucjusz nie mógł zaprzeczyć, choć żona
nie rozumiała jego pobudek. Gdyby Draco związał się z inną dziewczyną, pewnie
by się nawet ucieszył, że w końcu spoważniał. Hermiona to jednak nie jakaś tam
zwykła dziewczyna, tylko córka ich przywódcy. Znajomość z nią mogła się odbić
na całej rodzinie. Pragnął, aby to Narcyza miała rację, a synowi po prostu
musiał zaufać.
Kiedy zobaczlam rozdzial to prawie sie poplakalam. Ze szczescia oczywiscie. Jestem w takim szoku, ze nie bede potrafila teraz napisac jednego sensownego zdania. Prawdopodobnie juz caly dzien bede myslala tylko o tym. Severus i Aberforth = ♡♡♡ Zycze wesolych wakacji i duzo weny !!!
OdpowiedzUsuńGenialne z resztą jak zawsze. You made my Day ! 😍😍
OdpowiedzUsuńJesteś!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę! Właśnie wracam do Polski i podróż niewiarygodnie mi się dłuży.
Szkoda, że rozdział taki krótki, myślałam że przeczytam już o ich wypadzie nad jezioro :( Zauważyłam kilka błędów, ale to zapewne przez to że chciałaś szybko dodać rozdział:)
Jak zwykle - rozdział cudowny. Ale brakuje mi w nim Hermiony i Draco :D
Pozdrawiam ciepło ♡
A.C
Nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału, zaczyna się robić coraz bardziej interesująco, jestem ciekawa jak to się wszystko zakończy mam nadzieję, że szczęśliwie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, trzymam kciuki, tak trzymaj :) :)
OdpowiedzUsuńCodziennie sprawdzałam czy nie ma czegoś nowego i już naprawdę zaczynałam się martwić. W końcu jesteś. Rozdział trochę krótki, ale i tak bardzo się cieszę.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się następnego~
Przyznaję, że trochę się rozczarowałam. Dwa miesiące i taki krótki rozdział... Przynajmniej coś się ruszyło z Księgą Ludzi Lasu. ��
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Demony już 4 razy. Niesamowita historia, naprawdę. Akcja się zagęszcza, a ja jestem coraz bardziej podekscytowana czytając kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńTen rozdział świetny! Coś czuję, że niedługo zacznie się dziać!! :D
Z niecierpliwością czekam na następny! I niech wena cię nie opuszcza.
Super rozdzial :D Chyba najbardziej mnie ucieszyło spotkanie Severusa z Aberforthem. Bardzo dobrze, ze zakon tez zaczyna byc bardziej podejrzliwy i pragnie znać szczegoly. Cokolwiek Albus by nie robił, zawsze mam nadzieje, ze zaraz ktos wejdzie i go "pacnie". Strasznie mnie ciekawi, o co mu z Tomem poszło, ale tego zapewne dowiemy sie pod sam koniec :).
OdpowiedzUsuńPewnie znajda sie osoby, ktore będą pisały, że ostatnio w rozdziałach jest mało dramione, ale chyba tak to własnie działa. Wszystko ma swoje miejsce, kolejnosc i czas, teraz jest czas na poprowadzenie tego wątku. Kiedyś to ułozy sie w jedną historie do, której wszyscy bedziemy powracali z usmiechiem i wspomnieniami.
Pozdrawiam, życze wesołych i bezpiecznych wakacji :)
Oja nowy rozdział dziękuję tak bardzo dziękuję. Kocham Cię po prostu ;) Rodział świetny trochę krótki i przejściowy no ale nie narzekam. Jestem strasznie ciekawa co wydarzy się na ich wakacjach i kiedy znajdą księgę hmm. Ogólnie to wchodziłam od ok. 2 tygodni na stronę dałam sobie ją nawet na stronę startową, co najlepsze zawsze patrzę tylko na spis treści. Dzisiaj przez przypadek kliknąłam i bum jest. Dziękuję i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńDora
Super rozdział. Już nie moge się doczekac nastepnego :D
OdpowiedzUsuńRaaany zawsze kończysz w takim miejscu, ze ja chce tylko wiecej i wiecej :p Bardzo podoba mi się ten rozdział. Wątek Narcyzy i Lucjusza 11/10 :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział z utęsknieniem
OdpowiedzUsuńRozdział znów zachwyca. Albus i jego pękająca maska jest bardzo satysfakcjonujący, przekomarzanki Hermiony i Draco dostarczają uśmiechu i dreszczyku, delikatnego napięcia, szczególnie że są tak blisko księgi...! Snape z Aberforthem byli fascynująco tajemniczy (choć Aberforth, przyszedłeś tylko żeby mu powiedzieć, że Albus poluje na Hermionę...?) i jeszcze te monologi wewnętrzne Aberfortha, coś nowego i w końcu odsłaniającego tą zamgloną dosyć postać. Tom i Julianne byli zaskakująco uroczy w swojej trosce, zwykle Tom nie jest tak... Wyłącznie pozytywny, wow! Lucjusz z Narcyzą to po prostu cudeńko, wisienka na torcie. Nie spodziewałam się takiej dojrzałości i zaufania ze strony Narcyzy, chyba zyskała u mnie plusa..! Brakowało mi za to trochę Noctis i reszty Ślizgońskiej bandy, o Gryfońskiej nie wspominając. Było też kilka przecinkowych wpadek... Na szczęście drobnych, ledwo widocznych. Weny, pozdrawiam i czekam na następny rozdział baaardzo niecierpliwie!
OdpowiedzUsuńBesos, Garielka ❤
Super rozdział. Akcja znów zachwyca. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam P.
Cudownie! Tak się ucieszyłam jak zobaczyłam nowy rozdział ^-^
OdpowiedzUsuńŚwietna lektura ;-)
Mimo, że rozdział raczej zalicza się do tych krótkich, to jakość jest fenomenalna :) Po raz trzeci przeczytałam całe Demony i z pewnością zrobie to ponownie. Cóż... ta historia jest za dobra i zbyt interesująca, żeby przeczytać i zostawić.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, gdy widze nowy rozdział jestem tak samo rozradowana, a śledze go od dwóch lat. To wspaniała praca :)
~yoko
Super 😍
OdpowiedzUsuńKiedy postanowiłam wrócić do czytania Dramione od razu decyzja padła na odświeżenie sobie Twojego opowiadania.
OdpowiedzUsuńCałość po prostu fantastyczna -
świetnie zarysowane postaci, genialny styl, a to jak płynnie przechodzisz z opisu uczuć, zachowań jednego bohatera do drugiego jest nieprawdopodobne! ��
Żałuję tylko, że muszę czekać na kolejne rozdziały, ale dla takiej perełki zdecydowanie warto!
Powiedz, że Dumbledore nie włamie się do pokoju Hermiony!...
OdpowiedzUsuńOsobiście myślę, że mapa ma związek z płaskorzeźbą na kamieniu.
Mam też szczerą nadzieję, że pobyt nad jeziorem nie zakończy się katastrofą...
Weny
Merill
Jeszcze jedno. Twoje opowiadanie jest niesamowite, ale jego odbiór utrudniają błędy. Radziłabym Ci znaleźć betę, która przejrzy każdy rozdział i je poprawi. To są głównie literówki, czasem błędy składniowe. Niby nic poważnego, ale jednak rzutują na całokształt.
UsuńMerill
Piszę ten komentarz w edytorze tekstu, żeby mieć pewność, że się nie usunie. Stwierdziłam, że muszę go dodać, bo po prostu na to zasługujesz – szczególnie teraz, gdy ich liczba bardzo zmalała. Ale mam pewne doświadczenie w publikowaniu opowiadań i wiem, że tak czy siak każdy czytelnik się liczy. Grzechem byłoby pozostawienie bez słowa Demonów, skoro zawdzięczam im tyle pozytywnych emocji. Przeczytałam wszystko w tydzień, a ponad 30 ostatnich rozdziałów w kilka godzin. Śmiałam się, prawie płakałam, czułam satysfakcję, zdenerwowanie czy kłucie w sercu. Nic więc dziwnego, że nie mogłam się oderwać i z niecierpliwością wyczekuję następnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, za co najbardziej Cię podziwiam. Wytrwałość. Widać, że miałaś od początku dobry pomysł, a także wymyśloną fabułę, co oczywiście jest bardzo ważne, ale najważniejsze, że nadal Ci się chce. Niedawno minęły 4 lata – nadal publikujesz, co prawda w sporych odstępach. Pierwsze ok. 40 rozdziałów były pisane jednak w niezłym tempie! Szanuję mocno. Liczę na to, że uda Ci się odzyskać systematyczność – wiadomo, że trudno wrócić do rozdziału na tydzień, ale raz na miesiąc warto byłoby coś wrzucić. Terminy mogą denerwować, ale też motywują :)
Teraz o czymś, co uważam za najważniejszą część fanfiction. No, może poza stylem, bo czasami nie da się czegoś czytać, ale u Ciebie nie ma takich problemów ;p Pomysł. Demony z przeszłości, Hermiona Riddle i zamiana ról: Dumbledore jako ten zły. Tak naprawdę, to ten pierwszy średnio mi się podoba, czułam, że czasami jest już tego za dużo i zachowanie Hermiony mnie mocno irytowało. Ale to chyba dobrze, bo przecież miało prawo – Draco też już nie wytrzymał. Jednak zupełnie mi to do niej nie pasuje, poza tym mniej więcej w połowie już prawie dokładnie wiedziałam, na czym jej problemy polegały. Ech, ale to Twoja bohaterka, Twój pomysł i w gruncie rzeczy dobrze przedstawiony, więc moje uprzedzenia nie mają tu znaczenia.
Hermiona jako córka Voldemorta też mi średnio z początku odpowiadała, ale u Ciebie jest to sensownie wytłumaczone, a to, jak szybko się na to zgodziła, można usprawiedliwić jej przeszłością. Więc ten wątek jak najbardziej na plus. Z tym łączy się też trzeci wątek, który przedstawia bohaterów inaczej niż ich znamy: Tom jako troskliwy tatuś czy dwulicowy Dumbledore zostali świetnie przedstawieni! Oczywiście, skoro mamy już temat bohaterów, to Draco jako miły, opiekuńczy i przyjazny chłopak wyszedł super. Aż prawie się zauroczyłam :p Właściwie to trudno już przypomnieć sobie, jak został przedstawiony w książkach, tak autorki fanfików go zmieniły. Ale co tam, każdy może się zmienić ;) Lubię też Dafne, Teo i Snape'a w Twoim wydaniu :) I duży plus za to, że Davis, która oczywiście wszystkich mocno wkurzała, wreszcie się zmieniła na lepsze. To sprawia, że wszystko jest bardziej realistyczne!
No i dostajemy jeszcze to, co w prawie każdym opowiadaniu: imprezy, prace domowe, Quidditch i codzienność w Hogwarcie. Na szczęście, nie jest to główna część Demonów, więc jest to raczej miły dodatek i to nie nudzi :) Trochę za dużo kąpieli Hermiony i przebierania się w normalne ciuchy xd Nagromadzenie zdań tego typu rzuca się w oczy. Zdałam sobie sprawę, że są oni w moim wieku i jak na mój gust za dużo alkoholu i seksu (nawet wspomnianego). Ale cóż.
Faktycznie akcja wolno się rozwija i gdzie indziej po 60 rozdziałach wydarzeń byłoby o wiele, wiele więcej. Ale mimo tego, nie zauważyłam, żebym zaczęła się nudzić i chciała przestać czytać, więc to nic złego.
Jeju, rozpisałam się, jakbym co najmniej recenzję powieści pisała :P No na koniec tylko poproszę, żebyś postarała się znaleźć czas i chęci na pisanie i wstawiała dłuższe rozdziały w miarę częściej ;) Będę z niecierpliwością czekać i może w międzyczasie sama zmobilizuję się do publikowania :D
Pozdrawiam :*
The Grey Lady
Okej... za bardzo się wciągnęłam w całą akcje, żeby odrywać się i pisać komentarze... Całość prezentuje się genialnie! Sama bym lepiej tego nie ujęła w słowach XD
OdpowiedzUsuńCała ta intryga jak i doprowadzenie do końca w twoim wykonaniu jest bardzo przemyślane, a czytelnik nigdy nie wie czego się spodziewać. Twoim plusem jest to, iż rozdziały są długie i zawierają w sobie sporo informacji!
Ogólnie po przeczytaniu niektórych scen po prostu mnie zamurowało... Nie mogłam się wręcz zmusić, aby się oderwać i przygotować do egzaminów poprawkowych (tsa... studia) póki go nie skończę. Teraz skończyłam i ze zniecierpliwieniem czekam na kolejne rozdziały, jak i zakończenie całej fabuły!
Wszystko się rozkręca;)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział;)
Życzę weny I pozdrawiam;*