piątek, 7 listopada 2014

14. „… maleństwo wzywa.”


Nastał poniedziałek, czyli chyba najbardziej znienawidzony przez ludzkość dzień tygodnia. Niewyspani uczniowie siedzieli na śniadaniu, przysypiając w każdej możliwej pozycji. Weekend, a szczególnie niedziela, oznaczał dla nich nieprzespane noce, w czasie których nadrabiali zaległe prace domowe. Znaczna część obiecywała sobie, że zaczną systematyczną naukę, ale w większości przypadków na obietnicach się kończyło. Niektórzy jednak nie czuli zmęczenia, a wręcz rozpierającą ich energie tak jak w przypadku Hermiony i Dracona, którzy kłócili się zawzięcie przy stole Slytherinu.
— Niech do ciebie w końcu dotrze, że nie masz racji, kobieto!
Draco wyglądał na naprawdę oburzonego. Jak ona mogła opowiadać takie herezje? Nie mieściło mu się to w głowie.
— Oczywiście, że mam. Ty nie masz pojęcia, o czym mówisz.
Hermiona nie dawała za wygraną, broniąc swoich racji. Prędzej skona, niż się z nim zgodzi, tym bardziej że wygadywał głupoty.
— Czy was już do reszty pogięło?
Pytanie Teodora na chwilę przerwało kłótnie Ślizgonów.
— O co ci konkretnie chodzi?
Zapytał Draco, nie rozumiejąc pytania przyjaciela. On tu prowadzi bardzo poważną dyskusję, która ma na celu uświadomienie Riddle jej ignorancji.
— Nie wiem, może o to, że od piętnastu minut żrecie się o to, jaki dżem jest lepszy?
Dla Notta to nawet brzmiało absurdalnie, czego najwyraźniej nie widzieli jego znajomi.
— Teodor ma racje… To oczywiste, że porzeczkowy jest lepszy.
— Chyba śnisz, mała! Te kwaśne pomyje nawet nie dorównują brzoskwiniowemu.
I tak na nowo zaczęła się zażarta dyskusja, podczas której obie ze stron przedstawiały zalety bronionej przez siebie konfitury. Nott załamał ręce, rezygnując z dalszych prób przemówienie im do rozsądku. W końcu jednak nie wytrzymał. I jego cierpliwość ma granice. Bez wahania złapał jedną miseczkę z konfiturami i przelał jej zawartość do drugiej. Dla lepszego efektu sięgnął po łyżeczkę i wymieszał oba dżemy.
— Coś ty zrobił?!
Krzyknęli jednocześnie Draco i Hermiona, widząc zbrodnie, jakiej dopuścił się Teodor.
— Lepszy dżem.
Nott wyglądał na zadowolonego z siebie w przeciwieństwie do przyjaciół, którzy patrzyli z rozpaczą na naczynie z ich zniszczonymi przysmakami.
— Ja chciałam to jeszcze zjeść.
— Nikt ci nie broni no chyba, że wymiękasz.
— Jeśli myślisz, że uda ci się mnie podpuścić, to jesteś w błędzie, Nott.
Powiedziała Hermiona, krzyżując ręce na piersi. Tym razem Draco w pełni podzielał jej oburzenie. Ten idiota zmarnował tyle jego ulubionego dżemu. Toż to zbrodnia jest!
— Jesteś kretynem, Nott.
Stwierdził dobitnie Draco, podnosząc się z ławki. W sumie najadł się już, a skoro nie ma co liczyć na tosty z dżemem, to równie dobrze może iść do dormitorium.
— Wyjątkowo się z tobą zgadzam, Malfoy.
Hermiona również zdecydowała się iść. I tak niedługo zaczynają się lekcje, a jeszcze musi zabrać rzeczy.
— Chodź, mała, idziemy ubolewać nad zbezczeszczeniem mojego dżemu.
— Nie pozwalaj sobie.
— Gdzieżbym śmiał.
— Właśnie o to chodzi, że byś śmiał.
— Czy ty mnie masz za bezczelnego chama?
— Lepiej bym tego nie ujęła.
— Ty mnie chyba mylisz ze sobą.
Tego typu dyskusje towarzyszyły im przez resztę drogi. Teodor odprowadził ich wzrokiem aż do drzwi, kręcąc z niedowierzaniem głową. Takiego duetu jak ta dwójka jeszcze nie widział. Niby na siebie warczą, niby się kłócą i nie lubią, a tak na dobrą sprawę momentami zachowują się jak starzy znajomi. Teodor jednak nawet nie starał się zrozumieć ich relacji, o ile to w ogóle było możliwe.

    

— Dzisiaj będziecie ważyć Wywar Żywej Śmierci. Macie na to dwie godziny. Ingrediencje i instrukcje są na tablicy. Ale najpierw może ktoś nam powie coś na jego temat?
Snape nie zdziwił się zbytnio, gdy ręka Hermiony powędrowała ku górze. Teraz nie miał oporów przed udzieleniem jej głosu. Należała do Slytherinu, czyli jego wychowanków i ulubieńców. Dlatego też absolutnie nie przeszkadzały mu odpowiedzi panny Riddle, za które mógł przyznawać punkty. Ta dziewczyna bez wątpienia mogła im zapewnić zwycięstwa w Pucharze Domów, a to idealna okazja, aby utrzeć nosy tym pyszałkowatym Gryfonom, z którymi swoją drogą również miał teraz lekcję.
— Wywar Żywej Śmierci to silny środek usypiający, powodujący omdlenie, które może przypominać śmierć. Powoduje on ją jednak tylko w skrajnych przypadkach. Ma on kolor czarny. Składniki to między innymi piołun, korzeń asfodeulusa sopophorusa i korzeń waleriany.
Hermiona bezbłędnie wyrecytował książkową definicję, którą opanowała już dawno temu. W końcu mogła się wykazać swoją wiedzą o eliksirach, a wszystko dzięki przynależności do Slytherinu.
— Pięć punktów dla Slytherinu, a teraz do roboty.
Snape zasiadł za biurkiem, a szóstoklasiści zabrali się do pracy. Hermiona po przeanalizowaniu instrukcji postawiła kociołek na ogniu i napełniła go wodą.
— Przynieś potrzebne ingrediencje.
Draco nie dyskutował, gdyż wątpił, aby skupiona na tablicy Riddle teraz go słuchała. Bez słowa ruszył do składziku, po drodze spotykając zmierzającego w tym samym kierunku Notta.
— Co jest, Smoku, teraz robisz za chłopca na posyłki?
Teodor siedział z Dafne, gdyż Snape poza ukaraniem Hermiony i Dracona zażyczył sobie na swoich lekcjach par koedukacyjnych. Jemu to w sumie nie przeszkadzało. Panna Greengrass może nie była najlepsza z eliksirów, lecz nadrabiała chęciami, a poza tym bardzo szybko się uczyła.
— Jak jesteś taki mądry, to idź się kłócić z Riddle w kwestii nauki.
— Nie, wiesz jakoś nie bardzo.
Przyjaciele zaśmiali się krótko, po czym ruszyli po ingrediencje. Pech chciał, że w składziku natknęli się na Pottera i Weasleya.
— Kogo moje oczy widzą. Golden duecik jak zwykle nierozłączny.
Zadrwił Draco, nie mogąc przepuścić okazji na wyżycie się na tej dwójce. Od wakacji o ile to możliwe gardził nimi jeszcze bardziej. Wiele mógł im zarzucić, ale to, jak potraktowali Hermionę, było naprawdę paskudne i poniżej wszelkiej krytyki. Niby tacy szlachetni Gryfoni, a jak przychodzi co do czego, każdy stara się ratować swój tyłek.
— Pilnuj swojego nosa, tchórzliwa fretko.
— To zabawne, Weasley, że mnie nazywasz tchórzem, skoro to wy zostawiliście swoją rzekomo najlepszą przyjaciółkę na Nokturnie ze złamaną nogą. Jak w takim razie nazwiesz siebie, rudzielcu?
Obaj Ślizgoni wiedzieli, że Draco trafił w czuły punkt. Na twarzach Gryfonów pojawiły się rumieńce wstydu. Choćby chcieli zaprzeczyć, nie mogli. On miał rację. Zostawiając ją po tym wszystkim, co dla nich zrobiła, zawiedli na całej linii.
— Nie masz pojęcia, o czym mówisz, więc się zamknij.
Powiedział w końcu Harry, chcąc jakoś wybrnąć z sytuacji. Owszem zawalili, ale nie pozwoli się pouczać temu plugawemu śmierciożercy. To między innymi on jest winny tego, co stało się Hermionie. Gdyby dali jej święty spokój, nic by się nie stało i nadal byłaby z nimi, wolna od tego całego syfu. Draco zapewne powiedziałby coś jeszcze, gdyby nie poirytowany głos Hermiony, który dotarł do ich uszu.
— Malfoy, ja rozumiem, że musicie sobie poplotkować z Nottem, ale ile można czekać na te…
Urwała, dopiero teraz dostrzegając, że nie są tu tylko we trójkę. Już wiedziała, co zatrzymało Ślizgonów.
— Hermiona…
Zaczął Harry, choć sam nie wiedział, do czego zmierza. Ich ostatnia rozmowa nie przebiegła po ich myśli. Wiązali z nią duże nadzieje, a wychodzi na to, że proponując pomoc, tylko pogorszyli sprawę. Poza tym to, co stało się w wakacje, nie dawało mu spokoju. Oboje z Ronem chcieli naprawić swój błąd i wyciągnąć Hermionę z tego bagna.
— Daj spokój, Harry. Chyba nie będziesz gadał z oszustką?
Mimo całego żalu, jaki czuła, udało jej się zdobyć na wyniosłość. Doskonale pamiętała ich oskarżenia, że zataiła prawdę o swoim pochodzeniu. Nie dość, że wtedy ją zostawili, to teraz mieli czelność posądzać ją o kłamstwo.
— Czekam przy stoliku.
Rzuciła Hermiona w stronę Dracona, po czym opuściła składzik. Dla niej ta dyskusja dobiegła końca. Malfoy i Nott nie do końca rozumieli, co tu zaszło. O co Riddle chodziło z tą oszustką? O ile Nott był w stanie przeboleć swoją niewiedzę, o tyle Draco za punkt honoru postawił sobie zgłębienie tego tematu. Za to Harry i Ron nieco podłamani kolejną porażką skierowali się w stronę wyjścia. Malfoy jednak nie zamierzał ich puścić bez odpowiedniego pożegnania.
— Jesteście większymi nieudacznikami, niż myślałem.
— Daj spokój, stary. Weźmy, co trzeba i spadajmy.
Draco na słowa przyjaciela wzruszył tylko ramionami i po skompletowaniu ingrediencji, obaj wrócili do swoich stolików. Hermiona natychmiast wzięła się za ważenie eliksiru.
— Pokrój te korzonki, tylko drobno.
Podała mu składnik, a sama zabrała się za krojenie innego. Draco jednak nie mógł się skupić na wykonywanej czynności. Nieustannie zerkał na dziewczynę, rozmyślając o zajściu w składziku. Tak naprawdę nigdy się nie zastanawiał, jak ona poradziła sobie z utratą jakby nie patrzeć bliskich osób. Dowiadując się prawdy o swoim pochodzeniu, straciła absolutnie wszystko i została wepchnięta między znienawidzonych ludzi. On nie wyobrażał sobie sytuacji, kiedy wali mu się cały świat i tak na dobrą sprawę musi się nauczyć żyć na nowo. Patrząc na to z tej perspektywy, Riddle radziła sobie naprawdę dobrze. Może i nie zdobyła sympatii zbyt wielu osób, a większość obgadywała ją na każdym kroku, ale sam fakt, że funkcjonowała w miarę normalnie, był godny podziwu. Ta dziewczyna bez wątpienia posiadała w sobie pokłady siły, które na co dzień pozwalały jej mierzyć się z brutalną rzeczywistością. Jednak mimo tego wszystkiego nadal widział w niej kruchość i… strach. Nie chodziło tu tylko o jej wzrost i drobną budowę. Nie potrafił wyrzucić z pamięci ich rozmowy z trzydziestego pierwszego sierpnia lub momentu, gdy Blaise chciał ją objąć. Te oczy tak… zlęknione. Wystarczył jeden niewłaściwy ruch, gest, czy też słowo, aby Riddle zmieniała się w przerażoną i zastraszoną dziewczynę. I tu pojawia się pytanie, co kryje się za jej skomplikowaną naturą? Od dłuższego czasu zadawał sobie to pytanie, choć odpowiedź nie nadchodziła.
— Malfoy!
Z rozmyślań wyrwało go szturchnięcie w ramię i lekko podniesiony głos Hermiony. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że stoi jak ten kretyn, wpatrując się w nią.
— Co?
Zapytał, powalając swoją elokwencją. Przyjrzał się Riddle i zauważył na jej twarzy dwa rumieńce. Zdziwiło go to nieco, szczególnie że wyglądała na… zmieszaną
— Pokroisz w końcu te korzonki? Są mi potrzebne.
Powiedziała nieco poirytowana Hermiona, wracając do ważenia eliksiru. Nie mogła się skoncentrować, przez cały czas czując na sobie natarczywy wzrok Malfoya. Skupioną na sobie uwagę zawsze odbierała jako zagrożenie. Póki ludzi mają cię gdzieś, masz spokój, lecz gdy zaczynają się tobą interesować, pojawiają się problemy.
— Nie gorączkuj się tak, mała.
Za ten tekst Draco został obdarzony wściekłym spojrzeniem Hermiony, które rzecz jasna olał i w końcu zabrał się za krojenie. Przez następne dwie godziny pracowali w ciszy, nie licząc kilku kłótni, kiedy to panna Riddle pouczała chłopaka, a ten z czystej przekory musiał się z nią nie zgadzać. Opłacało się jednak pomęczyć, gdyż ostatecznie jako jedyni w klasie otrzymali oceny Wybitne.
— Nie wiem, jakim cudem przy tych kłótniach wyszedł wam ten eliksir, ale macie po tym Wybitnym i pięć punktów.
To usłyszeli od Mistrza Eliksirów, gdy oceniał efekt ich pracy. Byli ostatnią parą, dlatego po chwili zadzwonił dzwonek. Wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy, aby udać się na przerwę.
— I co ty byś beze mnie zrobiła, Riddle?
Powiedział Draco, gdy znajdowali się już na korytarzu.
— Za co mnie Merlin pokarał twoim towarzystwem?
Hermiona przejechała otwartą dłonią po twarzy, kręcąc z niedowierzaniem głową. Sama nie wiedziała, co jest większe: jego ego, czy jednak głupota.
— Moje towarzystwo może być co najwyżej nagrodą, mała.
— Skoro tak to idź katować nim kogo innego.
Draco zaśmiał się pod nosem, widząc, jak Riddle przyspiesza. Jakby naprawdę sądziła, że sobie pójdzie. Naiwna.
— Nie pędź tak. Oboje wiemy, że z koordynacją u ciebie kiepsko. 
— Tak samo jak u ciebie z intelektem i jakoś ci tego nie wypominam.
— Czemu Smok ciągle łazi za Hermioną?
Kilka kroków za kłócącymi się Ślizgonami szli Teodor i Blaise, przyglądając im się uważnie.
— Wiesz, jakby nie patrzeć to mamy jej pilnować.
— Doskonale wiesz, że nie o tym mówię.
Wiedział i tu pojawił się problem. Każdy głupi by zauważył, że Draco przebywa w towarzystwie Hermiony częściej, niż jest to konieczne. Teodor sam się zastanawiał, co się za tym kryje, ale swoje przypuszczenia wolał zachować dla siebie. Sytuacja nie stałaby się ciekawa, gdyby obu jego przyjaciołom spodobała się ta sama dziewczyna, a niestety wszystko na to wskazywało. Coś takiego mogłoby prowadzić wyłącznie do katastrofy.
— Nie siedzę w głowie Smoka, więc nie wiem. Jak chcesz, to idź i z nim pogadaj.
Nott wolał pozostać bezstronny. Ta sprawa go nie dotyczyła, więc nie zamierzał się w nią mieszać. Nie zmieniało to jednak faktu, że będzie musiał pilnować tej dwójki, żeby nie pozabijali się o Hermionę. „Czym ja sobie na to zasłużyłem?”, pomyślał Teodor, gdy wraz z całą resztą znaleźli się pod klasą Transmutacji. Zarówno ta, jak i kolejne lekcje minęły dość szybko. Co więcej, nauczyciele chyba postanowili się nad nimi ulitować, gdyż poza esejem z OPCM na piątek jak na razie nie mieli nic zadane. Hermiona od razu postanowiła to wykorzystać. Najwyższy czas rozpocząć poszukiwania księgi. Zaraz po obiedzie wróciła do dormitorium, gdzie z ulgą zmieniła szkolny mundurek na normalne ubrania. Do razu poczuła się lepiej. Wróciła do pokoju, gdzie ku swojej radości zastała Noctis. Leżała na dywanie, wygrzewając się przed kominkiem. Hermiona podeszła bliżej i usiadła obok swojej ulubienicy. Pogłaskała ją po łbie, na co ta syknęła przeciągle, wpełzając jej na kolana. Co prawda mieściła się na nich tylko część jej ciała, ale żadnej jakoś szczególnie to nie przeszkadzało.
— Tobie to dobrze. Ja zaraz muszę iść, znowu użerać się z Malfoyem.
Westchnęła Hermiona, nadal głaszcząc Noctis. Zdążyła jej już o nim opowiedzieć, bo komuś musiała się wygadać, a tak się składa, że poza nią nie miała aktualnie nikogo.
— Na pewno nie jest taki zły.
— Masz rację, on jest koszmarny.
Noctis pokręciła jedynie głową, ni jak nie komentując zachowania panny Riddle. Jej zdanie na temat chłopaka, mimo iż znała go tylko z opowieści Hermiony, było nieco inne. Tylko głupi by nie zauważył, że dziewczyna  jest do niego uprzedzona i, co za tym idzie, nie daje mu szansy się zrehabilitować. Co ona jednak mogła. Tak upartej istoty, jak Hermiona jeszcze nie spotkała, więc wszelkie próby przemówienia jej do rozsądku, były bezcelowe. Siedziały tak jeszcze kilka minut, póki Hermiona nie zdecydowała, że naprawdę musi iść.
— Życz mi szczęścia,
Rzuciła jeszcze na odchodne, po czym opuściła pokój. Przyszła pora na wizytę u Snape’a, ale najpierw musiała zgarnąć Malfoya. Do jego pokoju nawet nie pukała, gdyż niemal wszyscy Ślizgoni o tej porze znajdowali się w Pokoju Wspólnym. Tam też skierowała swoje kroki. Gdy weszła do salonu, napotkała wiele zaciekawionych, a wręcz zdziwionych spojrzeń. „Jasne, wielka sensacja, idzie córka Voldemorta”, pomyślała z irytacją, widząc te wszystkie wlepione w nią gały. Chyba nigdy nie przyzwyczai się do poruszenia, jakie ciągle wywołuje jej osoba. Jakby w życiu człowieka nie widzieli. Żałosne. Niestety niekoniecznie wiedziała, co z tym zrobić, dlatego wzięła uspokajający wdech, który na niewiele się zdał i zaczęła namierzać swój cel. Nie zajęło jej to dużo czasu, gdyż Draco razem ze swoją bandą zajmował znajdujące się przy komiku kanapy. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie siedziała tam również Davis z przyjaciółkami. „Super, jeszcze się będę musiała z tą zazdrosną kretynką użerać”, pomyślała optymistyczne Hermiona, z ociąganiem kierując się w stronę roześmianej grupki. Gdy znajdowała się już blisko, jako pierwszy zauważył ją Blaise.
— Kogo ja widzę Hermiona. Chodź, siadaj z nami.
Zabini uśmiechnął się czarująco, robiąc dziewczynie miejsce obok siebie. Zdziwił się trochę jej obecnością tutaj, gdyż na co dzień o tej porze pędziła już do biblioteki lub siedziała u siebie. Taki obrót sprawy jednak absolutnie mu nie przeszkadzał. Może w końcu uda mu się z nią normalnie porozmawiać, bo jak na razie szło im to dość opornie.
— Nie, dzięki. Ja przyszłam po Malfoy.
Zabiniemu momentalnie zrzedła mina. Znowu to samo. Już myśli, że uda mu się posunąć w swoich planach do przodu, a wtedy pojawia się Draco i wszystko szlag trafia. Coraz mniej mu się to podobało. Cholera, przecież mówił, że ona mu się podoba, więc czemu teraz podrywa ją Malfoy i to z lepszym rezultatem? Poczuł ogarniającą go irytację. Spojrzał na przyjaciela, który jednak całą swoją uwagę skupiał na Hermiona, a na dodatek wyglądał na rozbawionego.
— Co jest, mała, już się za mną stęskniłaś? Trzeba było powiedzieć, to by do ciebie wpadł.
Draco uśmiechnął się prowokacyjnie, przez co w oczach Hermiony pojawiły się iskierki gniewu. Choć raz mógłby sobie darować te wygłupy. Czy naprawdę wymagała tak wiele?
— Możesz nie błaznować, tylko ruszyć ten swój arystokratyczny tyłek?
Starała się zachować spokój, co przy tym indywiduum nie było łatwe. Choć raz mógłby zrobić to, o co go prosi, ale nie, bo po co, lepiej tracić czas na słowne przepychanki.
— Czego od niego chcesz?
To pytanie padło z ust Tracey, która nie wyglądała na zachwyconą. Nie podobało jej się to wszystko tak samo, jak Zabiniemu. Ta dziewucha bez przerwy starała się omotać Dracona, a co gorsza on jej na to pozwalał i jak widać, nie miał nic przeciwko temu.
— Nie twoja sprawa, Davis. Z tobą nie rozmawiam.
— Grzeczniej.
— Zacznij mnie pouczać, jak sama opanujesz podstawy kultury osobistej.
— Spokojnie, dziewczyny, bo jeszcze się o mnie pobijecie.
Draco podniósł się z kanapy, po czym podszedł do Hermiony. Wolał zapobiec kolejnej kłótni między tą dwójką. To, że on może wyprowadzać Riddle z równowagi, nie oznacza, że każdy posiada taki przywilej.
— A teraz wybaczcie, ale maleństwo wzywa.
Draco ukłonił się teatralnie, czym rozbawił kilka osób i wkurzył Hermionę.
— Jesteś trupem, Malfoy.
Podsumowała, kierując się w stronę drzwi. Miała gdzieś, czy ten idiota z nią pójdzie. Jego wygłupy doprowadzały ją do szału. Gdy byli sami, naprawdę bywał znośny, ale przy ludziach… szkoda gadać. Nie musiała się odwracać, aby wiedzieć, że za nią idzie. Przynajmniej nie będzie się musiała po niego wracać. Czasami żałowała, że akurat z nim dzieli to zadanie. Znacznie bardziej wolałaby pracować w pojedynkę albo chociaż z Nottem, ale nie, bo wszechwiedzący Lord musiał zrobić po swojemu.
— Gdzie my tak właściwie idziemy?
Z rozmyślań wyrwało ją pytanie Draco, który zrównał się z nią i teraz szli ramię w ramię
— Do Snape’a.
— Zrobiliśmy coś?
— Ty się urodziłeś, ale na to on raczej nic nie poradzi.
— Pytam poważnie.
— To ty wiesz, co to znaczy? Zaciekawiłeś mnie.
Głos Hermiony wprost ociekła sarkazmem i kpiną. Draco spojrzał na nią, czują ogarniającą go irytację. Weź tu się człowieku, spróbuj czegoś dowiedzieć od Riddle.
— Możesz mi po prostu odpowiedzieć na pytanie?
— Owszem, jak ty przestaniesz się zgrywać na każdym kroku.
Nie dawała za wygraną. Niewiele ją obchodziło, że jest denerwująca. Niech ten idiota wie, jak to jest. Oczekując czegoś od innych, najpierw sam powinieneś się tego trzymać. Draco już zamierzał odpowiedzieć, lecz dotarli do gabinetu profesora. Hermiona nie tracąc czasu, od razu zapukała.
— Wejść.
Słysząc rozkazujący ton nauczyciela, Hermiona weszła do środka, a za nią Draco. Nie miał zbytnio alternatywy, więc mógł jedynie siedzieć cicho i czekać, aż dowie się, po jaką cholerę Riddle go tu przywlekła.
— Dzień dobry, profesorze.
Ślizgoni podeszli do biurka mężczyzny, który podniósł na nich podejrzliwy wzrok. Ich obecność tutaj mogła oznaczać tylko jedno – kłopoty.
— Mówcie od razu, co zrobiliście albo czego chcecie.
Snape nie należał do ludzi owijających w bawełnę, więc od razu przeszedł do konkretów, co jego uczniom bardzo odpowiadało.
— Potrzebujemy pozwolenia na wejście do Działu Ksiąg Zakazanych.
Obaj mężczyźni spojrzeli zdziwieni na Hermionę, choć młodszy z nich szybko po kojarzył fakty. Rozmawiali o tym w piątek nad jeziorem, tyle że jemu kompletnie wyleciało to z głowy. Czasami jednak dobrze jest mieć taką Riddle.
— Można wiedzieć z jakiej okazji i w jakim celu?
— Potrzebujemy informacji na temat Księgi Ludzi Lasu, a śmiem twierdzić, że w pierwszej lepszej książce ich nie znajdziemy.
Tu Severus musiał się z nią zgodzić. Ten wolumin to nie byle jaka książka, którą można spotkać w pierwszej lepszej bibliotece, tylko prastara księga, o której istnieniu wiedzą nieliczni. Im z Tomem znalezienie zaledwie kilku informacji o niej zajęło lata, nie mówiąc o odnalezieniu jej.
— Tyle że ja wam ot tak nie mogę wydać pozwolenia. To mogłoby wzbudzić podejrzenia. Wszystko musi być dokładnie przemyślane i utrzymane w tajemnicy.
— Dlatego powie pan, że zgłosiliśmy się do dodatkowego projektu i potrzebujemy materiałów. Do końca września znajdziemy wszystko, co może się przydać, zrobimy duplikaty ksiąg, a potem możemy je przeglądać w moim dormitorium. Tam nikt nam nie będzie przeszkadzał ani tym bardziej podejrzewał o cokolwiek.
Po raz kolejny Hermiona zdziwiła obu panów. Dla niej było oczywiste, że bez dopracowanego planu nie mają się nawet, co zabierać za jakiekolwiek poszukiwania. Tu lekkomyślność i brak zorganizowania mógł ich naprawdę wiele kosztować, a ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
— Nieźle kombinujesz, Riddle.
Podsumował Draco, uśmiechając się do dziewczyny. Przy niej to zadanie nie wydawało się już tak koszmarne. Inteligencji i sprytu mógłby jej pozazdrościć niejeden dorosły, nie mówiąc o sumienności. Severus spojrzał krzywo na chłopaka, czym ten szczególnie się nie przejął. Musiał przyznać, że Hermiona mu zaimponowała. Mimo swojej niechęci do Toma przykładała się do powierzonego jej zadania. W tym momencie bardzo przypominała mu swojego ojca. Tak samo zdeterminowana, sprytna i pewna swego. Nie zamierzał się jednak rozczulać nad panną Riddle, dlatego z kamiennym wyrazem twarz skinął jedynie głową na znak zgody.
— Niech wam będzie.
Severus wyciągnął z szuflady pergamin, po czym sięgnął po pióro. Napisanie zezwolenia i oznaczenie go swoją pieczęcią nie zajęło mu zbyt wiele czasu, dlatego już po chwili zadowolona z siebie Hermiona trzymała je w dłoni. Poszło łatwiej, niż myślała. Severus do głupich nie należał. Wiedział, że ta dwójka i tak ma twardy orzech do zgryzienia i nie chodziło tu tylko o poszukiwania.
— Dziękujemy i do widzenia.
— Żegnam.
Ślizgoni opuścili gabinet, a Hermiona od razu skierowała swoje kroki w stronę wyjścia z lochów.
— A ty gdzie?
Zawołał za nią Draco, przez co ta przystanęła i odwróciła się w jego stronę.
— Do biblioteki. Im wcześniej zaczniemy, tym lepiej.
Nie czekała na odpowiedź, tylko ruszyła we wcześniej obranym kierunku. „I na co mi przyszło? Muszę się podporządkowywać Riddle…”. Draco nie widząc innego wyjścia, podążył za Hermioną. Już i tak jej dzisiaj podpadł, więc choć na razie wolał nie pogarszać swojej sytuacji. W sumie nie uważał, żeby zrobił coś złego, ale Riddle jak zwykle wiedziała lepiej. To, że ona nie zna się na żartach, a pojęcie poczucia humoru jest jej obce to nie jego wina. Drogę do biblioteki pokonali w milczeniu. Na miejscu pani Pince spoglądała na nich nico nieufnie, lecz nie mogła się do niczego przyczepić. Na zezwoleniu widniały pieczęć i podpis profesora. Chcąc nie chcąc zaprowadziła uczniów do Działu Ksiąg Zakazanych.
— Dziękujemy.
Powiedziała Hermiona do odchodzącej kobiety. Zawsze ją lubiła, choć jak widać teraz bez wzajemności. Zdążyła już nieco do tego przywyknąć, nawet jeśli nie było łatwo. Od uczty powitalnej nawet nauczyciele nie patrzyli na nią tak samo. Przykre, ale co ona mogła zrobić? Nie będzie udowadniać każdemu z osobna, jaka jest naprawdę skoro i tak wszyscy wiedzą lepiej.
— Dobra, zaczniemy tu.
Mówiąc to, Hermiona wskazała na najbliżej znajdujący się regał.
— Każde zajmuje się jedną stroną. Jak znajdziesz coś ciekawego, przychodzisz do mnie. Interesuje nas cokolwiek związane z zaklęciem Tenebras Infuderata, modyfikacjami bądź transmutacjami ludzkim i oczywiście wszystko o Księdze Ludzi Lasu, historii tych terenów i tym plemieniu.
Mina Dracona wyrażała wszystko, a mianowicie rozpacz. Tych regałów było tu co najmniej dziesięć, z czego każdy miał dwie strony i od cholery książek. I, że niby oni mieli je wszystkie przejrzeć? Gorzej już chyba być nie mogło.
— Ja się chyba zabiję.
Mruknął Draco, przechodząc na swoją stronę. Hermiona już sięgnęła po pierwszą książkę, dlatego i on nie zamierzał zwlekać. Im szybciej zaczną, tym lepiej, bo znając życie i tak zabawią tu do kolacji. Ciekawe jak on się z tego wytłumaczy chłopakom. Teodor jak Teodor, ale Blaise nie da mu żyć. Już, gdy wychodził z Riddle, jego wzrok mówił wszystko. Cholera to nie jego wina, że ona go olewa, a tym bardziej że siedzą razem w tym zadaniu. Jakiś złośliwy głosik w jego głowie podpowiadał mu, że mógłby się bardziej postarać, żeby pomóc kumplowi, ale skutecznie go ignorował. Nie zamierzał bawić się w swatkę, więc najlepiej niech Zabini da sobie spokój i zajmie się Parkinson, a Riddle zostawi jemu. „Zaraz, zaraz… co?!”, Draco powoli zaczynał się bać swoich absurdalnych myśli, dlatego postanowił zająć się książkami. Czas mijał, a oni odrzucali kolejne woluminy. Żadne z nich nie liczyło na nagłe objawienie, dlatego cierpliwie szukali dalej. Draconowi jednak szczęście dopisało, gdyż po ponad godzinie poszukiwań jego uwagę zwróciła jedna księga. Nie zastanawiając się długo, podszedł do Hermiony przeszukującej drugą stronę regału.
— Riddle.
Dziewczyna uniosła wzrok znad książki, słysząc swoje nazwisko.
— Zobacz to.
Draco stanął obok niej, tak aby miała dobry widok na trzymane przez niego tomiszcze.
— Zaklęcia i uroki oszpecające.
Odczytała na głos Hermiona, przyglądając się pożółkłym kartkom. Księga była stara i zawierała zagadnienia, które mogły im się przydać.
— Bierzemy ją.
Zarządziłam, odkładając trzymaną przez siebie książkę, która i tak dotyczyła trucizn.
— Lepiej połóż ją na ziemi.
Draco, zrobił, co mu kazała, a Hermiona w tym czasie wyciągnęła różdżkę i jednym zaklęciem stworzył duplikat. Zmniejszyła ją jeszcze tylko do rozmiarów pudełka zapałek, po czym schowała do kieszeni jeansów.
— Możemy szukać dalej.
Po tych słowach Hermiona sięgnęła po kolejną książkę, a Draco bez słowa wrócił na swoją stronę. Dziwnie się czuł, wykonując polecenia Riddle. Jakoś nigdy nie kojarzyła mu się z osobą przejawiającą jakiekolwiek cechy przywódcy, a tu proszę. Ta dziewczyna nie przestawała go zadziwiać. Pełna tajemnic, niedająca się poznać. Skupiała w sobie wszystko, co przyciągało Dracona wbrew jego woli. Nawet to jej pyskowanie, do którego zresztą najczęściej sam ją prowokował, nie zniechęcało go na tyle, aby przepuścił okazje do lepszego poznania jej. Naprawdę był ciekawy jej bez wątpienia pokręconej osoby. Nagle przypomniał sobie o pewnej sprawie, którą pragnął wyjaśnić.
— Riddle?
— Tak…?
Głos Hermiony był jakby nieobecny, co oznaczało, że jest zaabsorbowana jakąś książką. To nawet lepiej. Może zamyślona bez większych oporów odpowie na jego pytanie.
— Co miałaś na myśli, nazywając się oszustką wtedy na Eliksirach?
Hermiona momentalnie uniosła wzrok na półkę, za którą znajdował się Draco, jakby spodziewając się go zobaczyć.
— Czemu pytasz?
Naprawdę zdziwił ją tym pytaniem. Prawdę powiedziawszy, nie przypuszczała, że ktokolwiek zwrócił uwagę na to, co powiedziała, a już na pewno nie Malfoy.
— Po prostu, ciekawość.
Po tych słowach zapadła cisza, której Draco nie zamierzał przerywać. Zdążył zauważyć, że wypytywanie Riddle przynosi odwrotny skutek. Jeśli będzie chciała, to odpowie, a jeśli nie to bez Veritaserum nie masz na co liczyć. W tym czasie Hermiona toczyła ze sobą wewnętrzną walkę. Z jednej strony to był Malfoy: wścibski, zapatrzony w siebie dupek, ale z drugiej w piątek udowodnił jej, że potrafi się zachować jak człowiek, a nie rozkapryszony gówniarz. „Kompletnie mnie pogięło. Przecież nie będę się zwierzać Malfoyowi!”. Mimo takich myśli panna Riddle z ciężkim westchnieniem zaczęła mówić.
— Na początku zeszłego tygodnia rozmawiałam z Harrym, Ronem i Ginny. Oskarżyli mnie o to, że celowo zataiłam przed nimi swoje pochodzenie.
— Serio?
Draco nie krył swego zdziwienia. Ta trójka Gryfonów na każdym kroku zadziwiała go coraz to większą głupotą. Jak oni w ogóle mogli wpaść na tak absurdalny pomysł? To się w ogóle nie trzymało kupy, nie mówiąc o braku jakichkolwiek podstaw, aby oskarżać Riddle o kłamstwo.
— Zaproponowali mi nawet pomoc w wyjściu z tego, jak to ujęli, bagna.
W głosie Hermiony wyraźnie dało się wyczuć ironię, a Draco mógłby się założyć, że właśnie przewróciła oczami. Może i teraz jej życie nie było idealne i pozostawiało wiele do życzenia, ale chyba nie chciałaby wrócić do poprzedniego stanu rzeczy. Świat Dumbledore’a, Zakonu… to kłamstwo, iluzja stworzona przez Albusa w celu zemsty. To zatrważające jak wiele można osiągnąć kłamstwem i sprytem. Owszem nie popierała Voldemorta, nie mówiąc o tym, aby darzyła go jakimś cieplejszym uczuciem, ale do dyrektora Hogwartu czuła wyłącznie pogardę.
— Pomoc to im by się przydała, ale magomedyków, najlepiej na oddziale zamkniętym.
Na twarzy Hermiony mimowolnie pojawił się uśmiech. Chyba tylko Malfoy potrafił ją zarówno zdenerwować, jak i rozbawić jednym zdaniem.
— Wiesz, że jak nie robisz z siebie błazna, to bywasz naprawdę znośny?
Powiedziała to, nim zdążyła pomyśleć, co robi. Teraz cieszyła się, że dzieli ich regał, gdyż czuła, jak jej policzki robią się czerwone. „Od kiedy ja mam taki niewyparzony jęzor?!”, przeklinała się w myślach, mając nadzieje, że Malfoy ni jak nie skomentuje jej wypowiedzi. Co z tego, że powiedziała, to co myśli? On niekoniecznie musiał o tym wiedzieć. Szczęście jej dopisało, gdyż Draco choćby chciał, nie wiedział, co odpowiedzieć. Jakby nie patrzeć właśnie został obdarzony komplementem od Hermiony Riddle. Najgorsze jednak było to, że jej słowa dały mu do myślenia. Na co dzień do niewielu rzeczy podchodził poważnie. Z każdej sytuacji mógł wyjść obronną ręką właśnie poprzez wygłupy. Potrafił być poważny, gdy sprawa naprawdę tego wymagała, ale na co dzień… „Salazarze dopomóż, paplanina Riddle zmusza mnie do refleksji nad sobą…”. Draco chcąc odpędzić swoje myśli od słów Hermiony, sięgnął po kolejną książkę. Żadne z nich jeszcze nie zdawało sobie sprawy, jaki mają, a raczej będą mieć na siebie wpływ. Nawet jeśli nie dopuszczamy czegoś do świadomości, to w nas kiełkuje i rośnie, aż w końcu nie jesteśmy w stanie oszukiwać nawet samych siebie. Tu jednak chodziło o Malfoya i Riddle. Łatwiej byłoby oswoić smoka, niż dotrzeć do któregokolwiek z nich.





Witam.

Jest i rozdział czternasty. W końcu zagłębiamy się w wątek poszukiwań Księgi Ludzi Lasu, który przez pewien czas będzie się pojawiał dość często. Nie oznacza to oczywiście, że sprawa szybko się rozwiąże, bo jak zapewne wiecie to nie w moim stylu.
Teraz chciałabym Was pochwalić. Liczba komentarzy pod poprzednim rozdziałem wzrosła, co niezwykle mnie cieszy. Wychodzi jednak, że to lenistwo było powodem spadku jej liczby, więc bardzo Was proszę, żeby jednak zostawiać po sobie jakiś ślad. Nie zajmuje to wiele czasu, a jaj mam radochę i jeszcze większe chęci do pisania.


Laf


74 komentarze:

  1. Świetny rozdział! 😍❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!
    Weny, weny i jeszcze raz WEEEENY!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super, świetny i co tam jeszcze jest, ale.... Tak mam jedno ALE: Hermiona i Draco... Nie za szybko? Bo rzeczywiście zachowują się jak starzy przyjaciele
    Życzę duuużo weny ;)
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż ja to widzę raczej tak, że po prostu mniej na siebie warczą i starają się jakoś odnaleźć w sytuacji, bo każde zdaje sobie sprawę, że są na siebie skazani. Nie mniej jednak mogę Cię zapewnić, że nie wyskoczę tu zaraz z jakąś wielka miłością itp, bo to by było dość głupie :)

      Usuń
  4. Rozdział cudowny a określenie Miony "maleństwem" to mistrzostwo świata :D
    pozdrawiam i weny życzę :)
    PS. Zapraszam na nową miniaturkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział.
    Z niecierpliwością czekam na next
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  6. Chociaż czytam każdą notkę to, jest mój pierwszy komentarz. Zazwyczaj nie wiem co napisać, ale teraz to co chcę przekazać chodzi za mną już od kilku tygodni. Zacznę od tego że blog, historia a nawet szata graficzna, wszystko to uwielbiam. Tak samo jak pomysł na stworzenie postaci, które wszyscy znamy ale Ty dałaś im nowe oblicze. Dzięki temu jest to jeden z blogów, które naprawdę uwielbiam. Jedynym minusem, który uderza mnie z każdą przeczytaną literą jest to że opisujesz tylko jedną historie. Tworzysz jeden wątek i kończysz go a wszystko w jednej notce. Nie zrozum mnie źle, uwielbiam Cię. Ale pisząc tak stworzysz jakieś 365 postów zanim skończy się rok w Twojej historii bo opisujesz tylko jeden dzień.
    Mam nadzieje, że mnie nie zjesz za odrobine krytyki :)
    Nadara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę Ci zagwarantować, że nie będzie ich tyle. Ten początek miał na celu wprowadzenie w cała historie i poznanie moich bohaterów. Nie ukrywam, że potem pojawić się będą przeskoki. Mam już na brudno dość sporo rozdziałów i zapewniam, że nie są one w aż tak bliskich odstępach czasu :)
      I żebym nie zapomniała, bardzo mi miło, że zdecydowałaś się skomentować. To naprawdę wiele dla mnie znaczy i mam nadzieje, że zarówno ty jak i inni będziecie się na to zdobywali częściej :)

      Usuń
  7. Mi tam się bardzo podobało. Nie uważam wcale żeby ta relacja Hermiona - Malfoy rozwijała się za szybko... Masz b. fajny sposob pisania :) Pozdrowki / Żaba

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział :) coś zaczyna iskrzyć .. :3 bardzo dobrze !

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne! Tylko taka jedna uwaga... jeśli już upokarzasz Riddle upokarzaj też Malfoya :D
    Czekam na next.
    Weny.
    ~Hope ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez obaw, jemu się jeszcze nie raz dostanie :D

      Usuń
    2. I dobrze! :))
      Pozdrawiam cieplutko ♥
      ~Hope ^^

      Usuń
  10. Jak zwykle, cudowny ♥
    Malfoy na końcu był kochany. W sumie, to zawsze jest kochany :D
    Wątek Księgi zapowiada się ciekawie, nie mogę się doczekać, co znajdą w tej książce.
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Mrs Black ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne, czekam na dalsze rozdzialy 💕

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajny rozdział :D
    fajnie, że już poruszyłaś tematykę Księgi ludzi lasu, tylko jak na razie brakuje mi jakichkolwiek wzmianek o magi rodu mamy Hermiony (szczerze to nie jestem napisać tej nazwy bezbłędnie xD)
    Weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo, bardzo fajne !! Czekam na NN.
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Megastycznie cudowny rozdział ;)
    W każdy piątek, wstając rano z łóżka cieszę się, jak głupia, bo wiem, że właśnie tego dnia pojawi się nowy rozdział na twoim blogu ;*
    i już z niecierpliwością czekam na następny piątek i na kolejny fantastyczny rozdział! ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Świrtny rozdział. A ta kłotnia o smak dżemu tozbawiła mnie do łez.
    Czekam na next. Życzę weny i to ogrom.
    Zaporaszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział.
    Muszę ci powiedzieć, że uwielbiam całą tą Noctis <3.
    Kiedy pojawi się Voldziu? Już się nie mogę doczekać ;)
    Wspomnę też, że oczywiście naj jest dla mnie Draco, ale uwielbiam twojego Notta :*
    Ps. Powinnam sama sobie urwać łep (xD) bo nie pamiętam, no ale cóż, muszę zapytać... O co chodzi z tą Księgą ludzi lasu? Sorry, ale zaczęłam czytać tyle blogów, że mi się zapomniało, a nie jestem w stanie poszukać, bo bardzo źle się czuje. Pomogłabyś?
    /$andra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Księga Ludzi Lasu to prastary wolumin spisany około 2000 lat temu przez czarodziei, którzy zamieszkiwali Zakazany Las. Nie wiadomo, co się z nią stało, lecz istnieje prawdopodobieństwo, że znajduje się gdzieś na terenie Hogwartu." Tom zlecił znalezienie jej Draconowi i Hermionie, ponieważ zawiera ona antyzaklęcie na czar, który szesnaście lat temu rzucił na niego Albus, sprawiając, że wygląda tak, a nie inaczej.

      Usuń
  18. Super ♥Nie będę się jakoś specjalnie bardzo rozpisywać, bo wiesz że Twoje rozdziały są świetne, więc po prostu napiszę że z niecierpliwością czekam na kolejny ;)
    Wenyy ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Może nie zawsze komentuję, ale chce żebyś wiedziała że czytam każdy rozdział i na każdy czekam z niecierpliwością. Uwielbiam postacie w opowiadaniu, oraz caly świat stworzony przez Ciebie ;)

    Pozdrawiam i wyczekuje kolejnego piątku :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Kochammm uwielbiammm szanujeee! ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się ten rozdział. ;) Szczególnie rozwaliłaś mnie tym dżemem. :) Fajnie, że Hermiona i Draco zaczęli bardziej się ze sobą dogadywać, ciekawe co dalej.
    Buziaki
    Bells :*

    OdpowiedzUsuń
  22. No nie wierzę normalnie miłość miłość po prostu miłość w nich kiełkuje :3 jak słodko. A co do diabła niech się zajmie Pansy jak to powiedział Draco. Haha a no i ta ich kłótnia jest po prostu The Best haha oni mają zajebiste kłótnie takie o byle co ale takie zarazem super.
    Pozdrawiam i życzę bardzo dużej weny na kolejne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wspaniały rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny. Jestem ciekawa dalszej relacji Dracona i Hermiony...
    Pozdrawiam i życzę weny.
    ~ Twoja Wierna Czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kolejny genialny rozdział! Dziewczyno ! Coraz bardziej zaskakujesz :) rozwijasz się , każda notka jest coraz lepsza ;) Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  25. Hmm..mam mieszane uczucia, bo masz fajny pomysł. Ale..to jest 14 rozdział a tu się nadal nic nie dzieje. Nie mówię o uczuciu między H+D, ale o historię w tle. Masz jakieś 10 rozdziałów pewnie każdy średnio na 5-7 stron bez akcji, przejściowe. Jak się czeka na rozdział tydzień to ok, czyta się to chętnie. Ale jak przychodzi nowy czytelnik i czyta serią to nic się nie dzieje.
    Jako czytelnik proszę o akcję ponieważ:
    1. Zabini cały czas robi podchody, ale bardziej to wynika z Twojej narracji niż jego czynów/słów
    2. Dziewczyny typu Tracy nie lubią Hermiony, ale też nie ma oprócz 2-3 dialogów pokazanej tej relacji
    3. Teraz zaczyna się coś dziać z poszukiwaniami\
    4. Zastanawia mnie, że mija już chyba tydzień w szkole a nie pokazujesz jak ludzie reagują na Hermione na korytarzu. Jak nauczyciele się do niej obnoszą. Niby wprowadzasz to w narracji, ale jest to mocno pominięte.
    Zastanawiam się dlaczego w każdym rozdziale po kilka razy piszesz jak to Draco jest zafascynowany Hermioną, ale generalnie ma ją gdzieś? To jest Dramione więc czytelniczki są nastawione, że będzie to przyciąganie, ale na początku nie będą chcieli się do tego przyznać. W większości rozdziałów przynajmniej 2-3 razy to podkreślasz co wydaje mi się mocno nienaturalne i trochę sztuczne.

    Masz fajne pomysły i wydaje mi się, że jesteś na tyle zdolna i jesteś w stanie zrealizować i napisać to opowiadanie na bardzo wysokim poziomie. Ale kurczowo trzymasz się poziomu bloga. Wejdź z pisaniem na wyższy poziom. Daj czytelnikowi możliwość domysłu emocji, relacji miedzy bohaterami. Mniej jak krowie na pastwisku :) to jest literatura, wyobraźnia ma działać.

    Będzie miło jak weźmiesz uwagi do serca.
    Pozdrawiam,
    Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale nie zgodzę się z Tobą, że nic się tu nie dzieje. Nie do końca również rozumie, co to dla Ciebie oznacza. Może to trochę zuchwałe z mojej strony, ale nie uważam, aby moje opowiadanie było nudne i pozbawione akcji, no ale co ja tam wiem.
      Kolejna sprawa, to trochę zaprzeczasz sama sobie. Z jednej strony chcesz więcej konkretnych sytuacji, większego rozbudowania wątku np Blaise'a, czy też Tracey, a z drugiej mówisz, że pisze wszystko jak krowie na granicy i nie daje czytelnikom pola do popisu w kwestii wyobraźni, z czym również niestety się nie zgadzam. Poza tym, może i trochę to przeciągam, ale nie lubię jak wszystko wychodzi od razu. Wątki, które twoim zdaniem ominęła, znajdują swoje rozwinięcie w kolejnych rozdziałach, więc wystarczy trochę poczekać. Jedynie co do Dracona mogę się z tobą po części zgodzić, choć to również ma swój cel, ale mniejsza z tym.
      Mimo wszystko dziękuję za rozbudowany komentarz i wyrażenie swojego zdania :)

      Usuń
  26. Jeden z lepszych blogów jakie czytam, czytałam. Jednak na pierwszym miejscu w moim sercu zostanie LaFinDeLaVie <3 Jesteś cudowna życzę jak najwięcej weny <3
    PS. Jak już ktoś wcześniej pisał upokarzaj Dracona jak najczęściej.. Szczególnie, żeby to Riddle go upokarzała :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Cudo ♡ ♥ ♡

    OdpowiedzUsuń
  28. Zakochałam się <3 Rozdział wypełniony ich sprzeczkami to dla mnie jak kanapka z dżemem brzoskwiniowym! Tak brzoskwiniowym... Draco masz mój głos! Bardzo mi się podobało i jestem zadowolona, że tą notkę poświęciłaś im w szczególności. Scena w bibliotece najlepsza. Powoli pokazujesz ich zmianę oraz jak dobrze czują się ze sobą. Dobra robota! Życzę dużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  29. "najlepiej niech Zabini da sobie spokój i zajmie się Parkinson, a Riddle zostawi jemu" miałam motylki w brzuchu :D
    Rozdział cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie wiem w sumie co napisac...
    Jak zwykle liczylam na dluzsza notke, bo oczywiscie mam niedosyt.
    Strasznie mnie wkurzaja Harry i Ron. Masakra, Hermiona moglaby ich potraktowac jakim zakleciem niewybaczalnym. XD
    Widze, ze Draco i Riddle co raz wiecej laczy. :) Czekam na ciag dalszy i weny zycze.
    Smietana

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetny rozdział!
    Diabełek coraz bardziej zazdrosny... :)
    Teo jest świetny w tym opowiadaniu <3
    Draco i Hermiona... najlepsze ich potyczki słowne xD
    Pozdrawiam i weny życzę Tonks :*

    OdpowiedzUsuń
  32. Rozdział świetny... Początek najlepszy, kłutnia o dżem heh xD w końcu zaczął się wątek z poszukiwaniem Księgi Ludzi Lasu jestem ciekawa co z tego wyjdzie :) i czekam na rozwinięcie wątku Dramione <3
    Pisz szybko i dużo weny życzę
    Esia:**

    OdpowiedzUsuń
  33. Ojeeej, coś się już zaczyna ! <3 Czekam na nn ! :)
    /Paulaaa

    OdpowiedzUsuń
  34. Co tu więcej dodać, jak zwykle świetnie, i te ich sprzeczki uwielbiam <3 Życzę weny i oczekuje następnego rozdziału :)
    Pozdrawiam Lordowata

    OdpowiedzUsuń
  35. Kiedy nastepny!? Chce jeszczeee prosze umre ;( krotki ale fajny czekam z niecierpliwoscia <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Świetnie piszesz, ten rozdział po prostu cudo! <3 Ciekawe czy znajdą coś na temat tej książki... ;o

    Życzę weny i czekam na nn :)
    dramione-choc-inni-to-tacy-sami.blogspot.com - Zapraszam! ;) Jest dopiero prolog, ale jutro rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  37. Bardzo zabawny rozdział. Czytało mi się go z ogromną przyjemnością... :)
    Zazdroszczę Hermionie tych sprzeczek z Draco... Dodaje to mnóstwo uroku do opowiadania.
    Ciesze się, że pojawił już się wątek z księgą. Jestem bardzo ciekawa jak dalej to rozwiniesz i czy Voldemortowi uda się odzyskać swój dawny wygląd (oby, bo jako Tom jest 'całkiem całkiem' ^^).
    :D

    OdpowiedzUsuń
  38. Epicka końcówka!
    Zżera mnie ciekawość i to strasznie ;)
    Co chwilę się śmiałam jak głupia czytając ten rozdział :)
    Cóż, nie wiem co więcej by powiedzieć.
    Życzę weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  39. Rozdział bardzo fajny, akcja się powoli rozkręca :-) czekam na więcej :-) uściski i życzę dużo weny <3
    P.S. ja też zdaję w tym roku maturę i podziwiam ciebie ze masz czas na pisanie 😊😍😘❤💛

    OdpowiedzUsuń
  40. Super :). Mało akcji, ale przyjemnie się czytało, a i takie rozdziały są potrzebne :). Kłótnia o dżem była cudowna <3. Wyczuwam nadchodzącą burzę na linii Draco - Blaise... Chyba się jej boję.

    Życzę dużo weny,
    Invisible.

    OdpowiedzUsuń
  41. Bardzo ciekawy rozdział :) Życzę weny i czekam nn :) Z.

    OdpowiedzUsuń
  42. Znalazłam twój blog zaledwie kilka dni temu a już zdążyłam się w nim zatracić.
    Gratuluje pomysłu i chęci do pracy.
    Czekam z niecierpliwością.
    Coraz wierniejsza fanka xoxo

    OdpowiedzUsuń
  43. Cudnie piszesz! Znalazłam Cię niedawno i nie żałuje :D Czekam na następny rozdział :) weny :D

    OdpowiedzUsuń
  44. świetne czekam na więcej pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Po prostu kocham

    OdpowiedzUsuń
  46. Rozdział świetny ;)
    Fajnie, że Draco i Herm zaczynają poszukiwania tej księgi. To da im możliwość do spędzania więcej czasu razem ;) A co z tego wyniknie to się zobaczy...
    No i nie mogę się doczekać kiedy Voldi odzyska swój dawny wygląd ;)

    Pozdrawiam

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  47. Przepraszam, ze komentuję dopiero teraz :(
    Rozdział genialny! Te ich kłótnie! <3 No i bardzo lubię riposty Hermiony ;) Szkoda mi jej, kiedy Harry i Ron są dla niej wredni :( a sami zawinili :(
    Nie mogę się już doczekać poszukiwania Księgi Ludzi Lasu :) Chociaż dzięki Hermionie nie powinno zająć im to dużo czasu ;)
    Życzę weny i pozdrawiam :)

    Maggie Z.

    OdpowiedzUsuń
  48. Jak zawsze świetny rozdział. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Za każdym razem, kiedy widzę, że dodałaś coś nowego mam zaciesz ^^ Rozdział lekki i przyjemny. Czekam na dalszą część.


    ------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  50. Jestem naprawdę dumna, obserwując jak Twój talent rozwija się coraz bardziej i bardziej. Jestem z Tobą praktycznie od początku, więc naprawdę wiem co piszę :) wątki są wciągające, a tekst -nie licząc kilku literówek- jest zwarty i naprawdę dobry. Podoba mi się rozwój znajomości Dramione. Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  51. Świetny blog. Czyta się go bardzo fajnie i strasznie wciąga. Czekam na kolejne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  52. ZAJEBISTE OPOWIADANIE, z reszta poprzednie tez czytalam ;d czytalam wczesniej same ff o tokio hotel ale tak sie wciagnelam w dramione ze nawet zaczelam ogladac serial z Tomem Feltonem- Murder in the First. MEGA polecam ;d buziaki

    OdpowiedzUsuń
  53. Chociaż czytam każdą notkę to, jest mój pierwszy komentarz. Zazwyczaj nie wiem co napisać albo zapominam albo nie mam czasu. Przechodząc do opowiadania - bardzo fajny pomysł z wszystkim, i z Blaisem i z Draco i z tą księgą. Ogólnie tez Hermiona daje do myślenia - na razie kojarzę dwa blogi że Hermiona jest Riddle, ale mogę się mylić.
    Ogólnie jeszcze jeden minus - w niektórych miejscach literówki, ale tak jest ok i super.
    NININKA

    OdpowiedzUsuń
  54. Geniaaaalne <333333 kocham to tak baaardzo bardzo mocno. Malym serduszkiem <3 juz sie nie moge doczekac kolejnej notki :D Pozdrawiam i zycze weny
    J.M.K. :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Podobają mi się dialogi, które chyba coraz lepiej piszesz. Lubię cięte i adekwatne riposty. Fajnie zagłębiasz się w myśli bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  56. Kurczę widzę że między Draco a Mioną dochodzi do czegoś ciekawa jestem co będzie dalej z diabłem czy się pokłócą. No nie pozostaje mi nic innego jak przeczytać następny rozdział i czekać na kolejny. :)
    Pozdrawiam i życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  57. * . * Ostatnio trafiłam na Tw bloga i nie moge się oderwać ! Mistrzostwo świata <3
    ~ Mrs M

    OdpowiedzUsuń
  58. Akcja z dżemem była genialna. :-) Ja osobiście w tej kwestii popieram Dracona. Dżem brzoskwiniowy rządzi!!!

    OdpowiedzUsuń
  59. Jeju, kłótnia o... Dżem?! Serio?! Ja normalnie przez trzy minuty się chichrałam, a jest 1 w nocy :D Zajebiaszcze. Ja chcę smoka. Albo Smoka :)
    Pozdrowionka i weny,
    Dravelia

    OdpowiedzUsuń
  60. Ten blog jest świetny. Dziekuję :)

    OdpowiedzUsuń
  61. "Ten idiota zmarnował tyle jego ulubionego dżemu. Toż to zbrodnia jest!",

    "- Chodź mała, idziemy ubolewać nad zbezczeszczeniem mojego dżemu.
    - Nie pozwalaj sobie.
    - Gdzieżbym śmiał.",

    "- Zrobiliśmy coś?
    - Ty się urodziłeś, ale na to on raczej nic nie poradzi."

    Najlepsze momenty xD Leżałam ze śmiechu :DD Poprawiłaś mi humor <3


    "Łatwiej byłoby oswoić smoka niż dotrzeć do któregokolwiek z nich." - Tu tak w sumie... Draco to przecież Smok! Czepiam się szczegółów, wiem xD


    ~~Miona_Malfoy_

    OdpowiedzUsuń
  62. Dżem <3 kocham te ich sprzeczki

    OdpowiedzUsuń
  63. Cześć! ;) No ciekawe czy uda im się coś znaleźć. Kiedy Zabini i Malfoy w końcu szczerze porozmawiają?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń