niedziela, 29 marca 2015

29. Magiczny dzień


Świat powoli budził się do życia, a pierwsze promienie słońca zaczynały oświetlać spowitą w bieli posiadłość Riddle’ów. Hermiona właśnie brała kąpiel po porannym bieganiu. To niedorzeczne, ale dziwnie się czuła, gdy nikt jej podczas niego nie towarzyszył. Malfoy okazał się naprawdę dobrym kompanem, który nawet nic nie mówiąc, umilał jej czas. W dzień skutecznie zastępowała go Julianne, ale wątpiła, aby kobieta dała się namówić na wspólne bieganie. I tak w przeciągu ostatnich trzech dni spędzały ze sobą niemal każdą wolną chwilę. Głównie rozmawiały o szkole i tym, co działo się podczas ich rozłąki. Hermiona chyba jeszcze nigdy nikomu tak chętnie nie opowiadała o sobie. Rzecz jasna pomijała wiele szczegółów. Wątpiła, aby panią Riddle ucieszyła wieść, iż jej córka uważana jest za potwora, a ludzi traktujących ją normalnie istnieje zaledwie garstka. Kolejny temat, jaki omijała szerokim łukiem to Malfoy. Julianne i tak zaskakująco często o niego pytała. Tu jednak Hermiona wykręcała się, jak tylko mogła. Nie, żeby się czegokolwiek wstydziła, ale nie czuła potrzeby poruszania tego tematu nawet z panią Riddle. Z ogarnięciem tego wszystkiego zamierzała poradzić sobie sama. Nie przywykła do zwierzeń, tym bardziej że tu chodziło o jej uczucia.
— O czym ja w ogóle myślę?           
Zapytała sama siebie Hermiona, w końcu wychodząc z wanny. Nastał tak wyczekiwany przez nią dzień, a ona przejmuje się Malfoyem. Zdecydowanie powinna skupić się Wigilii. Zawsze uważała to święto za magiczne, a w tym roku szczególnie pragnęła, aby było wyjątkowe. Liczyła, że pomoże jej w tym Julianne. Nie ukrywała, że czary, których ona niestety używać nie mogła, naprawdę by się przydały. Tym jednak zajmie się już na śniadaniu, które rozpocznie się niebawem.
Zarzuciła na siebie wcześniej przygotowane ubrania, a lekko wilgotne włosy związała w kok i mogła wychodzić.
Tak jak przypuszczała, w jadalni Riddle’owie już czekali na nią przy suto zastawionym stole.
— Dzień dobry.
Przywitała się nadzwyczaj radosna Hermiona, siadając naprzeciwko Julianne. Nie dało się nie zauważyć bijącego od niej entuzjazmu, który śmiało można było uznać za ten zaraźliwy.
— Dzień dobry.
— Witaj, kochanie.
Julianne w przeciwieństwie do Toma uśmiechnęła się promiennie, uradowana nastrojem córki. Pragnęła, aby było jej dane oglądać ją taką jak najczęściej.
Hermiona nałożyła sobie na talerz tost i już zamierzała rozpocząć temat świąt, gdy głos zabrał Tom.
— Dziś odbędzie się zebranie moich ludzi. Mamy do omówienia kilka spraw. Potrwa to do wieczora. Uznałem, że chciałabyś wiedzieć.
Ostatnie zdanie nieco mijało się z prawdą. To Julianne „delikatnie” zasugerowała mu, że ich córka powinna wiedzieć o tego typu rzeczach, nawet jeśli tylko po to, aby mogła trzymać się od tego z daleka.
— Jak to?
Zapytała nieco piskliwym głosem Hermiona, czując, jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody. Tom nie mógł mówić poważnie. Dziś jest wigilia, a on zamierza zwołać swoich sługusów i snuć plany podbicia świat?
— Normalnie.
— To potrwa tylko do osiemnastej. Potem wszyscy razem zjemy kolację. Mam nadzieję, że dasz sobie radę do tego czasu.
Julianne widząc postawę męża, postanowiła nieco załagodzić sytuację. Liczyła, że Hermiona nie będzie jej miała tego za złe. Najchętniej spędziłaby ten dzień z nią, ale dla dobra wszystkich powinna być obecna na zebraniu i trzymać rękę na pulsie. Widząc jednak minę córki, podejrzewała, że jej tłumaczenie niewiele pomogło.
Hermionie było najzwyczajniej w świecie przykro. Chciała w końcu przeżyć święta, o jakich zawsze marzyła, a oni zamierzali zorganizować kolejny sztywny bankiet dla nadętych przedstawicieli arystokracji. „Po moim trupie.”.
— W porządku, nie ma sprawy. Dam sobie radę.
Zapewniła Hermiona, myślami będąc już zupełnie gdzie indziej. Z ich pomocą, czy bez te święta będą wyjątkowe. Już ona tego dopilnuje.
— Ja już pójdę. Dziękuję za śniadanie.
Powiedziała, nagle podnosząc się z krzesła. Chwyciła w rękę wcześniej posmarowany dżemem tost, po czym nawet nie patrząc na rodziców, opuściła jadalnię. Ma mocno ograniczony czas, co oznaczało, że musi jak najszybciej wziąć się do roboty. Nawet bez czarów uczyni te święta magicznymi.
— Nie jest zadowolona.
Stwierdziła Julianne, gdy tylko za Hermioną zamknęły się drzwi.
— A kiedy ona jest zadowolona?
— Jak możesz?
— Normalnie. Powiedź lepiej, czy udało ci się z niej coś wyciągnąć?
— Pytasz mnie o to co najmniej kilka razy dziennie i moja odpowiedź nadal brzmi nie.
Zmarszczka na czole Toma znacznie się pogłębiła. Jego genialny plan wyciągnięcia z Hermiony informacji o młodym Malfoyu przy pomocy Julianne okazał się niewypałem. Dziewczyna milczała niczym zaklęta, tylko potęgując jego niepokój.
— Nie rozumiem, o co ci tak właściwie chodzi?
Podjęła po chwili wątek Julianne, widząc, że jej mąż nie zamierza się odezwać. Pierwsza nasuwająca się myśl to tatuś zazdrosny o swoją córeczkę, ale coś takiego nie pasowało jej do Toma. Przez niego przemawiała raczej potrzeba kontroli, którą mógł utracić, gdyby Hermiona zaczęła się z kimś spotykać. Już teraz najczęściej stawiała na swoim, a co dopiero w takiej sytuacji.
— Mówiłem ci, czego się dowiedziałem od Severusa, więc nie rozumiem twojego pytania.
— Nawet jeśli się spotykają to przecież nic złego.
— Nie pozwolę, żeby jakiś szczeniak ją wykorzystywał tylko dlatego, że jest moją córką.
— Czy ty wszędzie musisz widzieć spisek? To są tylko dzieci.
— Właśnie, dzieci. Hermiona jest naiwna, a ten gówniarz ją omotał.
— Nasza córka nie jest naiwna!
Nie tylko Lord zaczął tracić cierpliwość. Julianne nie spuszczała z niego wzroku, czując narastający w niej gniew. Wiele rzecz mogła zrozumieć, przemilczeć, ale nie to. Nie pozwoli, aby paranoja Toma niszczyła życie ich córki.
— Ostrzegam cię, nawet nie próbuj się mieszać w ich sprawy. Wbrew twoim przekonaniom nie każdy stara się nas pogrążyć. Nie pozwolę, żeby twoja paranoja odbiła się na Hermionie.
Pani Riddle nie zamierzała wysłuchiwać dłużej wymówek męża. Wstała ze swojemu miejsca, po czym z dumnie uniesioną głową opuściła jadalnię. Tu żaden kompromis nie wchodził w grę. Tom musi w końcu zrozumieć, że nie wszystko da się kontrolować, a już na pewno nie życie prywatne Hermiony.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

— Panienko.
Hermiona uniosła wzrok znad czytanej książki i ujrzała stojącą przed nią Błyskotkę.
— Witaj.
— Prosiła panienka, abym ją poinformowała, gdy zebranie podwładnych pana się rozpocznie.
Na te słowa Hermiona natychmiast zamknęła książkę, podnosząc się z kanapy. Tylko tej informacji potrzebowała, aby zabrać się do pracy. Czy Riddle’owie tego chcą, czy nie te święta odbędą się tak, jak powinny.
— Dziękuję ci, Błyskotko. Na razie możesz odejść. Później ty i reszta skrzatów będziecie mi potrzebne, ale wszystko wyjaśnię wam za chwilę.
— Oczywiście, panienko.
Na tę wieść oczy Błyskotki rozbłysły. W końcu nadarzy się okazja, aby w jakiś sposób odwdzięczyć się panience Riddle za wszystko, co dla nich zrobiła.
Gdy tylko skrzatka zniknęła, Hermiona odłożyła książkę na półkę, po czym opuściła swój pokój. Od razu skierowała się do holu rezydencji. Nadeszła pora na wizytę w kuchni. Bez wątpienia tam znajdzie wszystkie skrzaty, których dziś bardzo potrzebowała. Nie lubiła ich wykorzystywać, ale choćby chciała, nie da sobie sama rady. Jakoś im to potem wynagrodzi. Poza tym potrzebowała towarzystwa. Kolejne święta spędzone samotnie to nie to, o czym marzyła. Myślała, że ten czas będzie dzielić przynajmniej z Julianne, ale jak widać, nie można mieć wszystkiego. Być może następnym razem szczęście bardziej jej dopisze. Dziś muszą jej wystarczyć skrzaty.
Schodziła już ze schodów, myślami będąc zupełnie gdzie indziej, gdy nagle coś przykuło jej uwagę. „Nie, to niemożliwe…”, zatrzymała się gwałtownie i spojrzała w prawo, utwierdzając się w przekonaniu, że wzrok jej nie zwodzi. Nieopodal gabinetu Voldemorta oparty o ścianę stał nie kto inny, jak Draco Malfoy, przyglądając jej się z zawadiackim uśmiechem.
— Co ty tu robisz?
— Masz świadomość, jak często zadajesz mi to pytanie?
— A ty jak rzadko na nie odpowiadasz?
Draco wzruszył lekceważąco ramionami, podchodząc do dziewczyny. Gdy tylko dowiedział się, że jest wzywany do Riddle Manor, skrycie liczył, że uda mu się ją spotkać choć na chwilę. Nie ukrywał, że brakowało mu jej przez te kilka dni.
— Mam rozumieć, że nie dowiem się, skąd się tu wziąłeś?
— Twój ojciec kazał wypytać pani Riddle, jak sprawujesz się w szkole.
Draco nie mógł wiedzieć, że słowa Julianne nieco minęły się z prawdą. Tom planował osobiście zająć się przepytywaniem trójki ochroniarzy ich córki, od czego żona cudem go odwiodła. Biorąc pod uwagę obecną sytuację, wątpiła, aby z konfrontacji Toma i młodego Malfoya wynikło coś dobrego. Wolała zająć się tym sama i przy okazji bliżej poznać Dracona, który wywarł na niej bardzo pozytywne wrażenie. Nie uważała za konieczne zapraszanie również reszty, skoro według Severusa to właśnie on poświęcał Hermionie najwięcej czasu.  
— Że co proszę?!
Mimo szczerych chęci Draco nie mógł powstrzymać śmiechu na widok ogłupiałej, a jednocześnie oburzonej miny Riddle.
— Nie widzę w tym nic śmiesznego, kretynie.
— Chyba powinienem się dwa razy zastanowić, zanim powiedziałem, że nie sprawiasz problemów.
Hermiona już zamierzała stwierdzić, że przecież dobrze się sprawuje, gdy nagle w holu pojawił się Severus.
— Mam cię odstawić do domu. 
Zwrócił się Snape do Dracona, pomijając wszelkie powitania. Jak zwykle został oddelegowany do brudnej roboty, bo jakżeby inaczej.
— Bardzo ci się spieszy do domu?
Zapytała ni z tego, ni z owego Hermiona, zwracając się do Dracona. W jej głowie zrodził się pewien plan, który zamierzała zrealizować, nim zdąży się rozmyślić. Zdawała sobie sprawę, że to szaleństwo, ale w sumie czemu by nie spróbować? Pragnęła dzielić z kimś ten dzień, więc dlaczego nie z Malfoyem? Nawet jeśli przez te dwa tygodnie planowała się zdystansować, perspektywa zatrzymania go w Riddle Manor wydawała jej się niezwykle kusząca.
— Nie wiem.
Powiedział niezbyt pewnie Draco, nie wiedząc, czego ma się spodziewać, szczególnie że w grę wchodziła nieprzewidywalna Riddle.
— W takim razie zostajesz i idziesz ze mną.
— Chwila, ja go mam odstawić do domu.
Wtrącił się zaniepokojony biegiem wydarzeń Severus. Nieuzasadniony entuzjazm Riddle nie wróżył niczego dobrego, tym bardziej że Draco z każdą sekundą zdawał się coraz bardziej przekonany do jej propozycji, o czym świadczył jego poszerzający się uśmiech.
— Ale on zostaje, prawda?
Hermiona wlepiła w Dracona proszący wzrok, co zupełnie do niej nie pasowało. Malfoy zdawał sobie sprawę, że ta bestia robi słodkie oczka, żeby zamydlić mu oczy, co w sumie nie było konieczne. I tak w większości przypadków nie potrafił jej odmówić.
— Jasne.
— I po sprawie, chodź.
Nim Snape zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, Ślizgoni ruszyli w głąb domu, najwyraźniej mając gdzieś jego zdanie.
— Tom mi łeb urwie.
Stwierdził pod nosem Severus, już widząc minę Lorda, gdy dowie się, że jego córka zniknęła gdzieś z młodym Malfoyem. „Oni się będą tłumaczyć”, ostatecznie mężczyzna zrezygnował z niszczenia planów młodych i wrócił do jadalni, gdzie właśnie rozpoczęło się zebranie śmierciożerców.
— Gdzie my właściwie idziemy?
Zapytał Draco, gdy Hermiona bez słowa wyjaśnienia poprowadziła go w głąb domu przez jakieś mroczne korytarze w sumie nieróżniące się zbytnio od klimatu całej rezydencji. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że tak właściwie nie wiem, na co się zgodził. Nie, żeby jakoś szczególnie mu to przeszkadzało, ale wolałby się jakoś psychicznie na to przygotować.
— Zobaczysz, nie pękaj, Malfoy.
Hermiona spojrzała na idącego za nią Dracona, uśmiechając się przy tym radośnie. „Co jej się stało?”, pomyślał skoncentrowany blondyn, nie poznając Riddle. Chyba nigdy dotąd nie spotkał się u niej z taką euforią i entuzjazmem. Najwidoczniej pobyt w domu bardzo jej służył. W sumie kto by nie odżył, uwolniwszy się od bandy prześladowców. Skrycie jednak liczył, że i ona choć w minimalnym stopniu odczuwa jego brak. Niby utrzymywali poprawne stosunki, a jak na jego gust nawet lepsze, ale z Riddle przecież nigdy nic nie wiadomo. W jej przypadku nie istniało coś takiego jak przewidywalność. Wystarczyło spojrzeć na jej stosunek do niego. Z jednej strony czuł, że jest dla niej kimś więcej, ale z drugiej sprawiała wrażenie, jakby nawet sama przed sobą bała się do tego przyznać. To dziwne, ale nawet to go nie zniechęcało. Tym razem nie zamierzał odpuścić, nawet jeśli na jego drodze pojawiało się sporo przeszkód. Riddle to pierwsza dziewczyna, na której tak naprawdę mu zależało i nie potrafiłby ot tak z niej zrezygnować.
Zamyślony Draco nawet nie zauważył, kiedy zatrzymali się przed jakimiś drzwiami. Hermiona otworzyła je bez słowa i weszła do środka, a on tuż za nią. Jakie było jego zdziwienie, gdy okazało się, że są w ogromnej kuchni. Draco rozejrzał się chyba po jedynym jasnym pomieszczeniu w Riddle Manor. Beżowe ściany oraz brązowe meble czyniły je naprawdę przytulnym. Wokół dwóch prostopadłych ścian znajdowały się blaty, jedne puste, inne zastawione wyposażeniem niezbędnym w każdej kuchni. Centrum pomieszczenia stanowiła duża wyspa, na której już piętrzyły się produkty konieczne do przygotowania zbliżającej się uczty. Nie brakowało również ogromnej mosiężnej kuchni, która zajmowała znaczną część ściany prostopadłej do wejścia. Znajdowały się na niej również drzwi prowadzące do dobrze zaopatrzonej spiżarni. Wszędzie krzątały się zapracowane skrzaty, które jednak natychmiast porzuciły swoje obowiązki, widząc przybyłych gości.
— Dzień dobry, panienko, paniczu.
Witały się skrzaty, tworząc tym samym małe zamieszanie. Wystarczył jednak jeden gest Hermiony, aby natychmiast ucichły.
— Witajcie. Tak jak wspominałam Błyskotce, będziecie mi dzisiaj potrzebne. Po pierwsze muszę wiedzieć, ile osób będzie obecnych na kolacji i co macie ugotować. Po drugie potrzebuję choinki. Dwumetrowej, może wyższej. I oczywiście ozdób. Nie wiem, czy są jakieś w domu, ale mam nadzieje, że uda wam się coś znaleźć. Najlepiej jakoś się tym podzielcie, żeby ułatwić sprawę, bo część musi też zostać tutaj. W razie czego od razu przychodźcie do mnie.
Hermiona wymieniała kolejne ważne kwestie, cały czas myśląc, czy o czymś nie zapomniała. Najpierw zamierzała załatwić sprawę kolacji, a dopiero potem zająć się dekoracjami. Czuła rosnące podekscytowanie niczym u małego dziecka, które nie może się doczekać pojawienia na niebie pierwszej gwiazdki.
— Jak sobie panienka życzy.
— Błyskotko, zostań, proszę na chwilę.
Powiedziała Hermiony, gdy skrzaty zaczęły się rozchodzić do swoich obowiązków.
— Słucham, panienko.
— Powiedz mi, proszę, na ile osób macie przygotować kolację.
— Sto dwadzieścia. O dziewiętnastej mają się stawić najbliżsi słudzy pana wraz z rodzinami.
— To ja tu miałem być?
Zdziwił się milczący do tej pory Draco. Zbyt dużo się tu działo, aby wszystko ogarniał, a o kolacji najzwyczajniej w świecie nikt nie raczył go poinformować. Chociaż w sumie lepiej, że tak to się ułożyło. Prościej mu będzie zrealizować jego plan, a co więcej zrobi to osobiście.
— Wychodzi na to, że tak. Jak mniemam, tobie też nikt nic nie powiedział.
Draco w odpowiedzi pokręcił jedynie głową. Jak widać, nie tylko u niego w domu przepływ informacji pozostawiał wiele do życzenia.
— Mniejsza z tym. Co macie podać?
Drugie pytanie Hermiona skierowała do skrzatki, która wzięła z wysepki jakiś pergamin i podała go jej. Dziewczyna zagłębiła się w lekturze, co chwilę marszcząc brwi. Wiedziała, że tak będzie. Riddle’owie planowali kolejny bankiet dla snobów, do czego ona nie mogła dopuścić.
— Błyskotko, przynieś mi, proszę pióro i atrament.
— Oczywiście, panienko.
— Możesz mi w końcu powiedzieć, co ty kombinujesz?
Hermiona uniosła wzrok znad menu na stojącego przed nią Dracona. Widziała, że nie do końca może się odnaleźć w zaistniałej sytuacji. Zaczęła się zastanawiać, czy dobrze zrobiła, wciągając go w to. Już po postawie Riddle’ów wywnioskowała, że święta nieszczególnie ich interesują. Arystokracja zdawała się traktować je zupełnie inaczej. Liczyły się przepych, wystawne jedzenie i pokazanie światu, jakim się jest wspaniałym. Czuła się tu osamotniona ze swoimi poglądami, zresztą nie po raz pierwszy.
— Nie chcę, żeby odbył się tu kolejny sztywny bankiet, przypominający cyrk. Może tego nie zrozumiesz, ale mnie naprawdę zależy, żeby wszystko było, jak należy.
Zarówno Dracona, jak i Hermionę zdziwiła otwartość dziewczyny. Malfoy nie przypominał sobie, aby zbyt często przejawiała chęci do zwierzeń. Nie zamierzał zmarnować takiej okazji, tylko korzystać, ile się da z nieoczekiwanej metamorfozy Riddle. Ten dzień zdecydowanie zapowiadał się wspaniale.
— Niezła koncepcja. Jak uda ci się rozruszać to towarzystwa, to przyznam, że Potter lepiej gra w Quidditcha, co oczywiście jest bzdurą.
Hermiona nie wytrzymała i zaśmiała się krótko. Ten jak zwykle swoje. Może jednak zatrzymanie go tu, nie było takim złym pomysłem. Z nim bez wątpienia nie grozi jej nuda.
Opanowawszy się nieco, podeszła do wyspy kuchennej, kładąc na niej menu, które wymagało korekty. Gdy tylko dostała pióro, zaczęła wykreślać nieodpowiadające jej pozycje i zastępować je nowymi. Draco cały czas zaglądał jej przez ramię, co rusz komentując poszczególne rzeczy. Nie obyło się bez sprzeczek, wynikających z odmiennego gustu kulinarnego tej dwójki.
— Nie chcę być niegrzeczna, ale albo siedzisz cicho, albo wynocha z kuchni.
Oznajmiła w końcu poirytowana panna Riddle, gdy Draco skrytykował jej kolejny pomysł. Jak tak dalej pójdzie, wykończy go jeszcze przed kolacją, a Wigilia to chyba nie najlepszy czas na tego typu ekscesy.
— Nie wiesz, że gości się tak nie traktuje?
— Ty jesteś poza wszelkimi kategoriami.
— Wiem, tak wybitnej jednostki nie da się zaszufladkować.
Hermiona spojrzała z politowaniem na Dracona, który z łobuzerskim uśmiechem poprawił swój płaszcz, którego nie zdążył zdjąć.
— Przerażasz mnie.
Powiedziała śmiertelnie poważnie Hermiona, wracając do menu. Poprawienie go zajęło im jeszcze jakieś pięć minut. Gdy skończyli, panna Riddle oddała jej skrzatom, tłumacząc co i jak.
— A co z deserami, panienko?
Zapytał niepewnie jeden ze skrzatów, widząc, że większość pozycji z tej kategorii została wykreślona.
— Resztę zrobię ja z Malfoyem.
— Ale panienko, to nie wpada. My naprawdę…
— Trudno, będzie, jak mówię. Zajmijcie się swoimi obowiązkami.
Głos Hermiony stał się nieco bardziej stanowczy głównie dlatego, aby nie ciągnąć tej dyskusji, która mogłaby trwać w nieskończoność, znając skłonności skrzatów do wyręczania we wszystkim czarodziei.
— Już się robi, panienko.
Skrzat skłonił się nisko i wraz z menu pognał do swoich towarzyszy. Również gotowa do pracy Hermiona ponownie zwróciła się w stronę Dracona, który z dość głupią miną starał się ogarnąć to, co przed chwilą usłyszał.
— Zdejmuj płaszczy, podwijaj rękawki i zaczynamy.
— Ty chyba nie mówiłaś poważnie o tych deserach.
— Jak najbardziej. To jak eliksiry, tyle że efekt jest lepszy.
Hermiona machnęła lekceważąco ręką, po czym jak gdyby nigdy nic udała się do spiżarni po potrzebne składniki.
„Salazarze, matka z ojcem padliby na zawał, jakby mnie teraz zobaczyli…”, pomyślał z niedowierzaniem Draco, mimo tego posłusznie ściągając płaszcz. Zastanawiał się, czemu wyraża na to wszystko zgodę, ale przecież czego się nie robi dla Riddle zwłaszcza w tak sympatycznym wydaniu? Dla niej mógł nawet ugniatać jakieś cholerne placki. W czasie, gdy kończył podwijać drugi rękaw szarej koszuli, Hermiona na jeden z blatów odłożyła ostatni potrzebny składnik.
— Na co czekasz? Chodź.
Ponagliła chłopaka, w międzyczasie szykując naczynie na ich wypieki. „Pogięło mnie do reszty”, pomyślał Draco, ruszając w jej stronę.
— Co mam robić?
Zapytał niezbyt chętnie, gdy Riddle postawiła przed nim miskę i jakiś drewniany drąg, przypominający przerośniętą łyżkę. Świadomość, że na liście rzeczy, o których on w przeciwieństwie do panny wszechwiedzącej nie ma pojęcia, pojawiła się kolejna pozycja, nie była przyjemna.
— Wątpię w posiadanie przez ciebie jakichkolwiek umiejętności kulinarnych, więc na razie będziesz mieszał.  
— Skąd pewność, że nie mam o tym pojęcia?   
Hermiona spojrzała na Dracona z jawnym politowaniem, doskonale wiedząc, że temat gastronomii jest mu obcy, nie licząc oczywiście konsumpcji.
— Ty nie bądź taka mądra.
— Może nie mam racji?
Zapytała Hermiona, zaczynając odmierzać składniki do pierwszego ciasta. Draco przyglądał się, jak wbija do miski przed nim jajka, dodaje dokładnie odmierzone mleko, kakao i inne tego typu rzeczy. Zastanawiał się, skąd wie, ile czego dodać, bo jakoś nie zauważył tu żadnego przepisu.
— I teraz mieszasz.
Powiedziała w końcu Hermiona, odkładając mąkę. Draco z wahaniem dobył swego narzędzia i umieścił je w środku niepołączonej masy. Po chwili zaczął kręcić łyżką, o mały włos nie wywalając zarówno produktów, jak i całego naczynia.
— Ostrożnie.
Hermiona odruchowo chwyciła dłoń Dracona, w której trzymał łyżkę. Zdziwiła tym tak siebie, jak i jego. W pierwszej chwili chciała zabrać rękę, ale z drugiej strony, czy zrobiła coś niewłaściwego? Chyba nie, a przynajmniej taką miała nadzieję.
— Złap za brzeg miski.
Poinstruowała Dracona, który bez wahania spełnił jej polecenie. Bardziej absorbowała go jej ręką, której najwyraźniej nie zamierzała zabrać z jego dłoni. Z każdą chwilą zadziwiała go dziś coraz bardziej. Jak tak to ma wyglądać, to on tu może nawet sprzątać.
— I teraz mieszasz, tylko delikatnie.
Zaczęła kierować jego dłonią, powoli łącząc ze sobą składniki. Przelotnie spojrzała na Dracona, który za to przyglądał jej się przez cały czas.
— Co?
Zapytała, nie wiedząc, o co może mu chodzić. Patrzył na nią tak… nawet nie potrafiła tego opisać, ale czuła się dziwnie.
— Nic. Zadziwiasz mnie.
— Bredzisz.
— Nie sądzę.
— Zajmij się lepiej ciastem.
— Panienko.
Ślizgoni natychmiast spojrzeli za siebie, gdzie stał jeden ze skrzatów.
— Słucham?
— Marus znalazł na strychu karton z bombkami i innymi ozdobami.
— To wspaniale!
Hermiona natychmiast puściła rękę Dracona, odwracając się w stronę skrzata. Czyli jednak szczęście choć trochę jej sprzyja. Bardzo jej zależało na tych ozdobach, a ich brak w posiadłości mógłby się okazać dość kłopotliwy, a tak jeden problem z głowy.
— Co Marus ma z nimi zrobić?
— Weź sobie kogoś do pomocy i przenieście je do sali balowej. Jeśli to konieczne wyczyśćcie wszystko, a my zajmiemy się resztą.
— Oczywiście, panienko.
— A i jak przyniosą choinkę, umieśćcie ją w jakiejś donicy.
— Już się robi, panienko.
— Dziękuję bardzo.
— Co ty pijesz, dziewczyno?
Zapytał zaraz po odejściu skrzata Draco, widząc rozentuzjazmowaną Riddle. Aż miło było na nią popatrzeć w takim stanie. Chciałby mieć ku temu częściej okazję.
— Odwal się i mieszaj ciasto.
Hermiona udając oburzoną, wskazała palcem na miskę, również wracając do przygotowań. Malfoy produkuje się z ciastem, więc ona zacznie robić pierniki.
Takim sposobem pracowali ramie w ramię, a buzie im się nie zamykały. Nawet nieistotne wydarzenia z ostatnich dni wymagały obgadania. Dopiero gdy wstawili do pieca ciasto „wykonane” przez Dracona i zaczęli formować pierniki, pojawił się poważny problem.
— Powiedziałam nie!
— Niby dlaczego?
— Malfoy, nie będziesz wycinał pierników w kształcie miotły!
— Jesteś uprzedzona.
— Nie jestem.
— Owszem, jesteś.
— Dobra maniaku, możesz powycinać złote znicze, ale na pewno nie miotły.
Hermiona w końcu skapitulowała, widząc zaciętą minę Dracona. Siedział tu z nią, robił rzeczy, za które normalnie w życiu by się nie zabrał, więc chyba mogła się poświęcić… minimalnie. Dopiero po kilku minutach pożałowała swojej decyzji.
— Możesz mi powiedzieć, co to jest?
Zapytała ze zgrozą, patrząc na coś, co właśnie tworzył Malfoy.
— Znicz.
Panna Riddle przyjrzała się uważnie piernikowi. Piłeczka bardziej przypomniała koślawy kwadrat, a jedno skrzydełko nie dość, że nieforemne było o wiele większe od drugiego.
— Twoje zdolności manualne mnie przerażają.
— Przynajmniej jestem kreatywny.
Zaperzył się Draco, wskazując na wycięte przez Hermionę, serduszka, ludziki, gwizdki i inne tego typu rzeczy. Zero polotu i finezji.
— Sam sobie to potem będziesz jadł.
— A żebyś wiedziała.
— Kretyn.
— Zołza.
Trwało to jeszcze przez ponad godzinę. Dopiero gdy w piekarniku znalazło się ostatnie ciasto, Hermiona uznała, że czas zająć się salą. Poinstruowała jeszcze tylko skrzaty, co kiedy wyjąć, po czym oboje z Malfoyem opuścili kuchnie.
Gdy weszli do pomieszczenia, gdzie miała się odbyć dzisiejsza kolacja, przygotowania już trwały. Skrzaty nakrywały do stołów, które tym razem złączono, tworząc z nich pozbawiony jednego boku kwadrat. Przy środkowym stole, od którego odchodziły dwa pozostałe, stały trzy trony, wyróżniające się spośród reszty krzeseł, gdzie mieli zasiąść gospodarze. Wszystko wyglądało naprawdę pięknie, ale Hermionie czegoś brakowało. Chłód bił z każdego kąta tej sali, której wystrój i tak należał do raczej surowych. Na ogół nie przywiązywała do tego aż takiej wagi, ale nie dzisiaj.
— Mam do was prośbę.
Hermiona zwróciła się do nakrywających stoły skrzatów, które natychmiast porzuciły swoje zajęcia, czekając na p olecenia.
— Postawcie na stołach kilka wazonów z białymi i czerwonymi różami i może jakieś świeczniki.
— Już się robi, panienko.
— A my bierzemy się za choinkę.
Oznajmiła Hermiona, ponownie odwracając się w stronę Dracona, który z kolei zastanawiał się, jak elita arystokracji zareaguje na koncepcję Riddle. U nich tak nie obchodziło się świąt. Jeśli już w ogóle ktoś decydował się na choinkę, to ubranie jej zlecano skrzatom. W sumie wigilię traktowano jako nieco bardziej wystawną kolację i nic poza tym. Musiał jednak pamiętać, że Hermiona nie wychowała się wśród czarodziei, nie mówiąc o arystokracji. Dorastała pośród mugoli, o których obyczajach nie miał zielonego pojęcia. Gdy tylko ta myśl pojawiła się w jego głowie, zdał sobie sprawę z pewnej dość istotne rzeczy. Riddle gdzieś tam ma rodziców. Nie biologicznych, ale przecież ci ludzie ją wychowali. Nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek o nich wspominała. Hermiona nie wyglądała mu na osobę, która ot tak zapomniałaby o swoich bliskich, tylko ze względu na ich pochodzenie. Wielokrotnie udowodniła, że ono nie ma dla niej żadnego znaczenia. Co w takim razie się z nimi stało.
— Malfoy!
Dopiero podniesiony głos Hermiony wyrwał go z rozmyślań. Odniosła ona wrażenie, jakby gdzie odpłynął. Patrzył na nią nieobecnym wzrokiem, jakby nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
— Co się stało z twoją mugolską rodziną?
Zapytał, nim zdążył w ogóle pomyśleć, co robi. Panna Riddle na te słowa wytrzeszczyła oczy, odruchowo cofając się o krok. Takiego pytania się nie spodziewała. Jak dotąd nikt nie poruszał przy niej tego tematu. Taki stan rzeczy bardzo jej odpowiadał. Tak było lepiej, a raczej łatwiej. Nie chciała, a tym bardziej nie czuła się na siłach, aby o tym mówić. To wiązało się z otwarciem szuflady, którą ze wszystkich sił starał się pozostawić szczelnie zamkniętą. Wspomnienia potrafią ranić człowieka bardziej, niż mogłoby się wydawać.
— To nie jest twoja sprawa.
Odpowiedziała niezwykle chłodno, po czym ruszyła w stronę choinki. Nie zamierzała pokazać, jak bardzo to pytanie wytrąciło ją z równowagi.
Draco odprowadzając ją wzrokiem, przeklinał swoją ciekawość. Zamknęła się, widział to w jej oczach. Już od dawna udało mu się tego uniknąć. Jak widać, musi nanieść kolejną pozycję na liście drażliwych dla Riddle tematów. Teraz jednak nie to stanowiło jego największy problem. Jeśli chciał uratować ten dzień, musiał działać i to szybko. Nie zwlekając, podszedł do szperającej w ozdobach Hermiony, aby broń Merlinie nie zdążył się rozmyślić.
— Przepraszam.
Wrzucił z siebie na jednym wydechu, przez co kucając panna Riddle spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Malfoy przepraszający i to tak na dobrą sprawę nie wiedząc za co? Tego jeszcze świat nie widział. Zaimponował jej tym i naprawdę doceniała ten gest.
— Weźmy się za tę choinkę.
Draco z ulgą dołączył do Hermiony, która dzięki Salazarowi nie komentowała jego zachowania. Już wystarczyło, że kompletnie zwariował na jej punkcie, nie potrzebował jeszcze złośliwych komentarzy.
Ozdabianie choinki bardzo szybko odciągnęło uwagę Ślizgonów od wcześniejszego incydentu. Nawet Malfoy bawił się zaskakująco dobrze, szczególnie gdy Riddle uparła się, że da radę zawiesić bombkę na jednej z wyższych gałęzi.
— Ty się naprawdę łudzisz, że tam dosięgniesz?
Zapytał z powątpiewaniem Draco, z uśmiech obserwując stojącą na palcach Hermionę. Upatrzona przez nią gałąź znajdowała się niemal na czubku ponad dwumetrowej choinki.
— Przymknij się gadzie, rozpraszasz mnie.
— To nie moja wina, że jesteś karzełkowata.
— Cham!
Oburzyła się Hermiona, a chwila nieuwagi spowodowała, że bombka wyślizgnęła jej się z rąk. Gdyby nie niezawodny refleks Dracona skończyłaby ona jako kupka szkła.
— Czy ja ci nie mówiłem, że jesteś niezdarna?
Zapytał, bez trudu zawieszając bombkę na wybranej przez Hermionę gałęzi, która patrzyła na niego wzrokiem zbitego psa.
— Nie rozczulisz mnie tą zbolałą miną.
— Nie zamierzam.
— Jaaasne.
— Nienawidzę cię.
— Wiem, mała, wiem.
Nim skończyli, odbyło się jeszcze kilka tego typu dyskusji, co zaowocowało tym, że skrzaty zdążyły udekorować resztę sali. Wystrój znacznie się zmienił. Mroczne wnętrze zostało ożywione łańcuchami przy oknach i między niektórymi obrazami oraz magicznymi, kolorowymi światełkami. Stoły dzięki kwiatom i świecom również stały się mniej surowe. Sala zmieniła się w nieco bardziej przytulną, co jak najbardziej sprzyjało wcieleniu w życie wizji świąt Hermiony.
— Nieźle to wyszło.
Przyznał Draco, gdy wraz z panną Riddle stali na środku pomieszczenia, podziwiając swoje dzieło.
— Wyjątkowo się z tobą zgodzę. I nawet mamy jeszcze półtorej godziny do kolacji. Jeśli chcesz, to Błyskotka może cię odstawić do domu.
— Może być.
W sumie odpowiadało mu takie rozwiązanie. Uniknie niewygodnych pytań ojca i będzie miał więcej czasu na ogarnięcie się.
— Błyskotko!
— Tak, panienko?
Skrzatka jak zwykle pojawiła się niemal natychmiast.
— Odstaw proszę Malfoya do Malfoy Manor.
— Oczywiście, panienko.
— Musicie wyjść poza obszar posiadłości. Tylko poza nią skrzaty mogą się teleportować w obecności człowieka.
Draco skinął tylko głową, zabierając z jednego ze stojących przy stole krzeseł swój płaszcz. Dopiero gdy go założył, opuścili salę. Szli w milczeniu i dopiero przy drzwiach wyjściowych głos zabrała Hermiona.
— Czyli do zobaczenia na kolacji.
— Na razie, mała.
Draco jak to miał w zwyczaju, puścił jej oczko, po czym otworzył drzwi, wraz ze skrzatką wychodząc na zewnątrz. Hermiona ignorując fakt, że na dworze panuje straszliwy mróz, stanęła w drzwiach, odprowadzając wzrokiem Dracona. Z czystym sumieniem mogła przyznać, że dokładnie tak wyobrażała sobie ten dzień. Malfoy po raz kolejny jej nie zawiódł. Jeszcze kilka miesięcy temu w życiu by nie uwierzyła, że to właśnie on stanie się jej tak bliski, ale teraz nie było sensu zaprzeczać. To się po prostu stało i już nic nie mogła na to poradzić, co nie oznaczało, że chciała.
— Zmarzniesz, mała.
Zamyślona Hermiona nawet nie spostrzegła, że Draco odwrócił się w jej stronę, a ona zrobiła z siebie kompletną kretynkę.
— O mnie się nie martw.
Mruknęła zmieszana, po czym w końcu wróciła do domu, przeklinając w myślach własną głupotę.
— Żeby to było takie proste.
Rozbawiony Draco ponownie ruszył za skrzatką, chyba po raz pierwszy z niecierpliwością wyczekując wigilijnego wieczoru.





Witam.

Po dłuższej niż zwykle przerwie jestem. Tak jak mówiłam do maja musimy się jakoś przemęczyć, bo inaczej nie wyrobiłabym fizycznie. Zresztą mam nadzieję, że przynajmniej raz na te dwa tygodnie uda mi się coś dodać, bo jest naprawdę ciężko.
Ale może już o samym rozdziale. Jest on raczej lekki i przyjemny, ale taki właśnie miał być, w końcu to przygotowania do świąt. Mam nadzieję, że takie wydanie również Wam się spodoba, bo ja raczej nie mam do niego zastrzeżeń, a wręcz jestem zadowolona.
 To by chyba było na tyle. Mam nadzieja do zobaczenie za dwa tygodnie, ale jeśli miałoby się coś zmienić poinformuję Was o tym.


Lafann

95 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Super :)
      Tom jak zawsze wszystko niszczy. Czekam na polepszenie relacji Hermiony z jej tatusiem. ;)
      Draco mnie zaskoczył. Z resztą tak jak Riddle. Nie przypuszczałam, że się otworzy. Dla mnie to kompletny szok.
      Draco mnie nie zawiódł, został z Hermioną. Przyznaje się sam przed sobą, że zwariował na jej punkcie. :)
      Ogólnie rozdział fajnie Ci wyszedł, podziwiam też to, że go napisałaś! Mówię tu oczywiście o maturach.
      Pozdrawiam i życzę weny.

      Usuń
  2. Lecimy czytać!

    Larmes ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Rozdział cu.do.wny! Kocham tego bloga, jego tajemniczość itp. Hermiona u innych rodziców- miodzio! Kocham takie połączenia i stanowią dla mnie ogromną inspirację. Kocham cię, Aniu ❤
      Story

      Usuń
  4. Świetny rozdział.
    Nie mogę się doczekac kolacji świątecznej. Zwłaszcza miny Toma.
    Od dawna zastanawiałam się co z przybranymi rodzicami Hermiony, więc cieszę się że poruszyłaś ten wątek.
    Chcę następny rozdział!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tom mnie wkurzył, a Draco z Hermioną rozśmieszyli. Ten rozdział był taki słodki. <3
    Czekam na następny i stwierdzam, że akcja idzie do przodu. :D
    Pozdrawiam, Y.

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny jak zwykle

    OdpowiedzUsuń
  7. Supii!! Ale strasznie krótki :'( Powodzenia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow genialnie. Był Tom w roli nadopiekuńczego tatusia, było dramionowo więc dla mnie bomba no i nie zabrakło kłótni tej wspaniałej parki ;) Pozdrawiam Sunset ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Supii!! Ale strasznie krótki :'( Powodzenia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zwykle, bardzo mi się podoba :D Szkoda, że taki krótki, ale doceniam ^^ Już nie mogę się doczekać reakcji Toma :) Mam nadzieję, że jakoś przetrwam te dwa tygodnie... :D Powodzenia <3
    ~ Wielbiąca ten blog, wierna czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział wyszedł ci boski. Nie mogę uwierzyć że Hermi udało się nakłonić Draco do pomocy w kuchni :D Te ich sprzeczki są świetne. Strasznie do siebie pasują. Ciekawe co powiedzą jej rodzice i goście na wystrój sali i zmienione menu. Założę się że będą zachwyceni :) Ale czego się nie robi dla innych w tak wspaniałym dniu jak Wigilia :D
    Rewelacja :P
    Przeczytałam, skomentowałam i pozdrawiam xd

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny! Wreszcie sie doczekałam �� ale było warto ;) miedzy nimi zaczyna iskrzyć mam nadzieje że po tej kolacji wydarzy sie coś ciekawego ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Skomentuje to tylko słowami mojej babci "A co ty tak do tego monitorują się uśmiechasz?"

    OdpowiedzUsuń
  14. Tydzień przed Wielkanocą wróciłaś do wigilii, Boże narodzenie po prostu kocham :D dla mnie mogło by być co miesiąc :D i to nawet bez prezentów :D
    Rozdział lekki i bardzo przyjemny :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Aaa... kocham to opowiadanie <3
    Nareszcie rozdział, nie mogłam się go doczekać.
    Jest cudowny, choć święta Bożonarodzeniowe były już jakiś czas teamu ale co tam. Hahahaa... Draco w kuchni - bezcenne, prawie by wywalił miskę... nie mogę przestać się z niego śmiać. Hermionka ma ciekawy pomysł, hahaha... reakcja przybyłych gości będzie niezapomniana - nie mogę się doczekać.
    Chyba umrę z tego oczekiwania, nie... uda mi się. Doczekam kolejnego.
    Pozdrawiam Syntry
    http://i-ad-tenebras.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. W KOŃCU! NARESZCIE! PO DWÓCH TYGODNIACH OCZEKIWANIA :D
    Chwilami czuję się jakbym czytała La fin de la vie. Niektóre sceny są tak słodkie, że siedzę na łóżku, przed laptopem i się uśmiecham jak głupia do ekranu.
    POSTARAM się przetrwać w miarę bezboleśnie te dwa tygodnie, ale jak dostanę drgawek spowodowanych niecierpliwością to zwalę na ciebie :D
    Pozdrawiam,
    Anastasia
    nie-placz-w-hogwarcie.blogspot.com
    ferro-igni-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialne, weny życzę, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  18. Super rozdział!
    Mam nadzieję, że Hermiona zdobędzie się na opowiedzenie co stało się z jej mugolskimi rodzicami. Bardzo mnie to ciekawi. Jak zwykle genialnie!
    Pozdrawiam i życzę weny!
    OllGada

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten rozdział jest taki słodki :)
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, życzę weny i wolnego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  20. och te ich sprzezki<3<3<3<3
    aty naukaj sie tam naukaj
    ~Kachna

    OdpowiedzUsuń
  21. Pisz więcej i szybciej albo zjem ci kota (czy cokolwiek innego tam masz wliczając w to młodsze rodzeństwo)

    OdpowiedzUsuń
  22. perełka!
    pośmiałam się i wogóle bardzo lekki w czytaniu :D
    ale następny rodział i reakcja Toma.... xD
    już nie mogę się doczekać :3
    a wogóle to rodział podobny to świąt na poprzednim blogu (co nie umniejsza jego świetności :D)
    weny życzę ;3

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny rozdział, już nie mogę się doczekać reakcji Toma jak to wszystko zobaczy ;D
    Z niecierpliwieniem czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Hmm powiedziałabym, ze w takim miejscu po prostu nie ma sie prawa kończyć rozdziału i męczyć nas przez kolejne dwa tygodnie, ale rozdział był genialny, dlatego po prostu powiem, ze nie moge sie doczekać kolejnego.
    Pozdrawiam,
    Miss Frost

    OdpowiedzUsuń
  25. Roździał świetny
    Jakoś przetrwam 2 tygodnie bez rozdziału dobrze że nie zawieszasz bloga :)
    Życzę weny
    /obliviate

    OdpowiedzUsuń
  26. ojej jak słodko i super się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Wow........ Tylko tyle mogę napisać.....

    OdpowiedzUsuń
  28. Zdecydowanie magiczny dzien. Super rozdział :)
    Pozdrawiam i trzymam kciuki za maturę :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Genialny!! Mega mi się podobało urządzanie przyjęcia wigilijnego przez Mione i Draco. Mam nadzieje że wszystkim się spodoba a szczególnie Ojcu.
    Pozdrawiam i weny życzę
    Aneta :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Tyle w tym rozdziale szczęścia i słodyczy <3 , że można się rozpłynąć i na chwilę zapomnieć o nadchodzącej maturze :/ Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę weny pomiędzy nauką ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetny rozdział! Takiego Draco kocham. Jestem ciekawa o co chodzi w rodzicami (niebiologicznymi) Hermiony. Cóż mogłabym tylko zachwalać i zachwalać. Do zobaczenia za 2 tygodnie i życzę powodzenia w przygotowaniach do matury. Sama przeżywałam to rok temu więc wiem że jest ciężko (a studia to w ogóle kosmos XD)

    Olix

    OdpowiedzUsuń
  32. Co jakieś 15 minut od dwóch dni odświeżam stronę, żeby móc przeczytać jak tylko rozdział się pojawi! <3 Wspaniały! Cudowny! Aż strasznie zatęskniłam za Bożym Narodzeniem! Tylko czekałam na klasyczną sytuację kiedy będą obrzucać się mąką podczas pieczenia pierniczków, ale chyba pozytywnie mnie zaskoczyłaś, po raz kolejny udowadniając, że nie jesteś nudna i schematyczna <3
    Nie wiem jak, ale jakoś będę musiała wytrzymać te kolejne 2 tygodnie... hmm może sama wezmę się za naukę do maturki, w kocu tylko miesiąc został... :( liczę, że dzięki temu zajęciu szybciej minie mi czas oczekiwania następnego rozdziału :D
    Pozdrawiam i życzę weny <3
    ~ Cherie

    OdpowiedzUsuń
  33. Rozdział bardzo fajny i jednocześnie słodki ;)
    Nie mogę doczekać się reakcji Toma na pomysł swojej córki ;)
    Jestem też ciekawa czy nastąpi jakieś małe porozumienie miedzy ojcem i córką...
    A Draco i Herm byli świetni ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  34. Kocham!!!!!
    Brak mi słów. Niby nic się takiego większego nie wydarzyło, ale człowiek po przeczytaniu Twojego opowiadania od razu ma ochotę skakać z radości :)
    Tylko czekać do następnego.
    I powodzenia na maturze :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Nic dodać, nic ująć. Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Miód malina!! Naprawdę boskie warto było poczekać!!!

    PS. Udało mi się zarejestrować!! Jak by co, Hedwiga! Dla wielu to pestka, ale moje kontakty z internetem nie są za dobre i dla mnie to sukces!!!

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie komentowałam wcześniej, bo zależało mi, żeby nadrobić (to opowiadanie i tamto stare ). Teraz jednak będę komentować każdy rozdział, jaki dodasz. Co do tego, to bardzo przyjemnie się go czyta, miła atmosfera, co najpewniej spowodowane jest świątecznym nastrojem. Mam nadzieję, że wkrótce wszystkie sekrety panny Riddle wyjdą na jaw.
    Imponujesz mi, wczoraj dodałaś post, a już tyle komentarzy! Ale w sumie nie ma co się dziwić, w końcu ten blog jest swietny!
    Pozdrawiam, życzę weny i powodzenia z nadchodzącą maturą ;)
    ~♡Kasia

    OdpowiedzUsuń
  38. Ja ce takie Boże Narodzenie!!! I ce zobaczyć Malfoya w fartuszku. Różowym. Z falbankami. Tak, moja wizja rzeczywistości forever. Rozdział jak zwykle świetny, ale ZA KRÓTKI!!!
    Nie każ nam za długo czekać... *mina smutnego szczeniaczka*
    Powodzenia z tą maturą
    ~Zakręcona

    OdpowiedzUsuń
  39. Uwielbiam Ciebie i Twoje opowiadanie! To jest takie awwwww brak mi słów! Wybacz, że nie komentowałam wcześniej, ale jestem leniem xD Teraz pozwól, że to nadrobię ;)
    Po pierwsze, uwielbiam Twoją Hermionę Riddle, wykreowałaś ją genialnie! Tak samo, jak resztę bohaterów.
    Po drugie, nigdy nie spodziewałabym się, że stary Drops jest zły. To takie... Brak mi słów xD
    Po trzecie, mistrzowsko opisane przygotowania do Wigilii, choć mam ochotę Cię ukatrupić za to, że przerwałaś w takim momencie! To było wredne :P Jak ja wytrzymam te dwa tygodnie?
    Po czwarte, nie wiem, co jeszcze napisać, dlatego kończę mój ,,esej". Życzę weny i czasu!

    Pozdrawiam, Qeiko

    dramione-i-think-i-love-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  40. I w końcu się doczekalam. Tak jak napisałaś rozdział lekki, szybko i milutko się go czytało. Prawda, święta były niedawno ale chętnie poszłabym na Wigilię do Riddle Manor i zobaczyła bezcenną minkę Toma oraz gości. I moje „marzenie” się spełni, bo za dwa tygodnie (nw. jak to wytrzymam ale muszę) przeniesiesz nas tam i zobaczymy te cudowne, niezapomniane wydarzenie. Draco w kuchni, warto to zobaczyć. Nw. dlaczego ale jak czytałam to, że Malfoy pomaga w kuchni to wyobraziłam sobie go w takim różowym fartuszku i z czerwoną czapką „mikołaja”. :D Kocham to jak Draco drażni się z Herm. <3 Od dawna zastanawiało mnie co się stało z przybranymi rodzicami Herm, dobrze że poruszyłaś ten temat i mam nadzieję, że rozwiniesz ten wątek i dowiemy się wszystkiego. To do zobaczenia za dwa tygodnie. Już nie mogę się doczekać. Odliczam dni. Pozdrawiam.
    P.S Wybacz błędy ale piszę na tel.

    OdpowiedzUsuń
  41. Rozdział cudowny <3
    Już widzę te reakcje (zwłaszcza Toma ^^). Będzie się działo, nie ma co.
    Wesołych świąt! :D
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Rozdział cudowny.
    I Hermiona kolejny dzień spędziła z Draconem.
    Ciekawe jaka będzie reakcja Toma na to wszystko.

    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Życzę dużo weny.

    pozdrawiam
    mała gwiazdka

    OdpowiedzUsuń
  43. Odnośnie tego rozdziału z mojej strony mogą wyjść tylko "ochy" i "achy". Coś niesamowicie lekkiego, przyjemnego i niezmiernie uroczego wyszło znów spod twojego pióra. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Uwielbiam Twojego Toma i Draco.
    Życzę Ci dużo weny.
    Pozdrawiam,
    Tay <3

    OdpowiedzUsuń
  44. NARESZCIE *.* ♥

    To nie będzie ambitny komentarz, bo sama mam niewiele wolnego czasu... ale coś tam jednak powiem :)

    Rozdział fajniutki, taki lekki. Czy tylko ja pomyślałam sb, że trochę nie te święta? Ale cóż, u nich jest grudzień. Poniekąd to trochę ciekawe doświadczenie, czytać o Bożym Narodzeniu, niecały tydzień przed Wielkanocą - naprawdę miła odmiana, nie ma kurczaczków, pisanek, żurku i jajek, których po mału mam dość ;-;

    Teraz przejdźmy do konkretów:
    1. Tom za bardzo się wtrąca, ale miło, że się martwi.
    2. Julianne to Julianne, jest świetną postacią.
    3. Panienka Riddle znowu zaskakuje ^^ ale to dobrze. Nie wiem, dlaczego, ale wiedziałam, że tak zareaguje na pytanie o mugolskich rodziców. Coraz bardziej mnie to niepokoi...
    4. Malfoy, awwwww *-* Słodki z tym swoim sarkazmem i "pieskowaniem" Hermionie. ♡
    5. Sceny Herm i Draco - cudo! :*

    Chyba wszystko.

    Pozdrawiam i życzę weny i czasu,
    Naomi S., umierająca, kiedy pomyśli, że musi czekać na nn :3

    dramione-krok-po-kroku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  45. Ale będzie AFEEEEEEERA jak Śierciożercy wejdą do sali!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Rozdział super!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny!!!

    Pozdrawiam
    E.L.

    OdpowiedzUsuń
  46. Rozdział cudowny jak każdy. Nie mogę się już doczekać następnego. Podziwiam Cię że pomimo tylu ważnych zajęć, dajesz radę pisać. Pozdrawiam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  47. No hej!!
    Jejciu ten rozdział wyszedł Ci po prostu świetnie!
    Takie śmiechowe...chciałam zobaczyć, czy przypadkiem nie dodałaś jakiegoś ważnego koma pod ostatnim rozdziałem a tu proszę taka niespodzianka!! :) :)
    Jeju nie mogę się doczekać reakcji Toma i innych śmierciojadków.
    Na razie idę.
    Pozdrawiam.
    Weny i dużooo czasu życzę.
    ~Kaśka Zwana Gryzoniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie...co do tych rodziców.
      Coś mi się tak wydaje, że to przez nich z Hermioną jest tak jak jest..

      Usuń
  48. Rozdział udany, lekki, przyjemny. W sam raz na niedzielne popołudnie. Szkoda, że skończyłaś w takim momencie bo myślę, że przez to ten rozdział jest niepewny. Patrząc na Twoje wcześniejsze rozdziały to ten opis jest tak naprawdę wstępem do głównej treści.
    Bardzo fajnie, że poruszyłaś temat rodziców Hermiony i wyszło Ci zgrabnie wytłumaczenie dlaczego nikt wcześniej o nich nie pytał. Chociaż trochę dziwne jest, że Julian - czy jak ona się zwie, nie pytała o to Hermiony. I jestem ciekawa jak Ty to widzisz bo głębiej się nad tym zastanawiając to Julian nie wygląda na egoistkę, która miałaby gdzieś ludzi, którzy wychowywali jej córkę i na pewno chciałaby im podziękować, a przynajmniej coś o nich wiedzieć. Liczę, że pokażesz mi swój punkt widzenia. :)
    Literówek bardzo mało co cieszy i dużo lepiej się czyta takie rozdziały więc gratuluję.
    Co do samej relacji H&D miłe i słodkie jednak mnie nie powaliło, ale może dlatego, że mnie takie sceny nie wzruszają i nie wywołują takich emocji jak u innych czytelniczek. Ale to może wynikać z wieku i doświadczenia ;P. Dlatego tylko powiem, że lekko się czytało.
    Pozdrawiam
    A.S.

    OdpowiedzUsuń
  49. Ja nie wyrobie tych dwóch tygodni :-:

    OdpowiedzUsuń
  50. bardzo fajny rozdział! w chyba 3 dni nadrobiłam żeby być na bieżąco i przepraszam, że nie komentowałam ale starałam się jak najszybciej nadgonić :)
    co do rozdziału, czytało mi się przyjemnie jak każdy poprzedni, nie spodziewałam się tak szybko Draco ale w sumie się cieszę, uwielbiam tą relację między nimi! btw, twoje Dramione wciąga jak żadne inne,na które trafiłam. Uczucia i emocje między H i D rozwijają się powoli, tak jak powinno być ze względu na ich przeszłość, nie tak jak w niektórych, gdzie od razu rzucają się na siebie bo to przecież nieważne, że się nienawidzili :)
    wciąż zastanawia mnie jak się ułoży między Tomem i Hermioną, czekam na coś co trochę przybliży ich relację.
    trudno będzie mi wytrzymać te dwa tygodnie zważywszy na to, że nie rozstawałam się z tą historią przez 3 dni!
    trzymaj się
    Saviour

    OdpowiedzUsuń
  51. przeczytałam wszystko w 2 dni ^^
    Nakręciłam się na twoje opowiadanie już od La fin de la vie no i tak wyczekiwałam tego ale przegapiłam początek, więc nadgoniłam ^^
    Rozdział, jak i całej opowiadanie są fantastyczne. Nie mogłam się oderwać.
    hahahahahaha jestem ciekawa reakcji tych wszystkich arystokratów a tym bardziej państwa Riddle hahahhahah już sobie wyobrażam ich mini.
    no ale trudno poczekamy
    Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  52. Hej :)
    Nawet nie zdajesz sb sprawy z jaka częstotliwością sprawdzałam, czy nie ma u cb już notki :) Nawet nie wiesz jak się stęskniłam po tych dwóch tygodniach :)
    Notka była no cóż... urocza. Choć przez chwilę się bałam, że Draco i Hermiona się pokłócą. Malfoy znów wszedł na zły teren... No ale przynajmniej wiem, że miałam rację. Z państwem Granger jest coś nie tak... Przecież Miona ot tak by nie przerwała z nimi kontaktu!
    Ciekawi mnie jak państwo Riddle i ich szanowni goście zareagują na "lekkie" zmiany szatynki! Już widzę te twarz Voldzia xD
    Notka bardzo udana, z lekką dozą cukru, ale i niepokoju... Oceniam na 15/10 xD
    Z niecierpliwością czekam na next... Mam nadzieję, że te dwa tygodnie szybko miną!
    Pozdrawiam i życzę weny
    Anna-medium

    OdpowiedzUsuń
  53. Już widzę minę Voldemorta na widok choinki. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :P

    OdpowiedzUsuń
  54. Rozdział niesamowity. Relacje naszej pary cudowne. Tom... Skomplikowany. Czekam na następny rozdział z nieukrywaną niecierpliwością.
    Pozdrawiam, powodzenia i życzę weny.
    ~Twoja Wierna Czytelniczka~przy najmniej się stara.
    PS. Przepraszam, że ostatnimi czasy nie komentowałam rozdziałów. Postaram się to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  55. Bardzo fajny rozdział, taki lekki i przyjemny pełnych ukrytych uczuć miedzy tym dwojgiem, trochę mi przypomina poprzedni blog, jak najbardziej na plus, czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  56. Wiesz Aniu że cię kocham <3 rozdział jest taki lekki i przyjemnie się go czytało czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  57. Rozdział jak zawsze bardzo fajny :) Niby tylko przygotowania do Świąt, ale to takie niuanse budują historię. Jestem bardzo ciekawa jak na to wszystko zareaguje Tom...

    Czekająca z niecierpliwością
    hairy

    OdpowiedzUsuń
  58. Co mogę powiedzieć? Rozdział super, czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  59. Entuzjazm Hermiony nawet mnie zaraził :D. Rozdział przyjemny i rzeczywiście lekki.. :-). Najbardziej cieszy mnie fakt, że już niedługo hogwardzkie walentynki! Mam nadzieję (WIELKĄ!), że nasi GŁÓWNI bohaterowie odegrają GŁÓWNĄ rolę :D. No i ciekawe jak zareaguje Voldzio. Z każdym rozdziałem zakochuję się w tym opowiadaniu na nowo.. (ach.. te moje rozmyślania :» ). I tak jeszcze dorzucę, że stylizacje to masz cudne *.* :-*

    OdpowiedzUsuń
  60. Ostrzegam, komentarz będzie długi!
    Przebrnęłam przez całe opowiadanie w ciągu 24h, zarywając noc. Coś Ty ze mną najlepszego zrobiła ja się pytam? Nie mogę przebrnąć przez La Fin De La Vie, ale Demons of the past pochłonęłam jednym ciągiem i pragnę więcej, więcej, więcej, więcej.
    Natknęłam się na kilkanaście literówek podczas czytania tych 29 rozdziałów, ale to były zazwyczaj małe błędy, ledwo rzucające się w oczy.
    Lubię to opowiadanie, bo jest takie... Naturalne. Hermiona nie zmienia się w jakąś tam pannicę, która szczyci się tym, że jest córką Voldemorta; wierz mi, to dla mnie nowość.
    Uwielbiam jej zachowanie, to, że jest taka spłoszona i w gruncie rzeczy; opanowana. Ja na jej miejscu już dawno spaliłabym tą mocą ognia całą szkołę z Dumbledorem na czele, poważnie.
    W ogóle, kto by się spodziewał, że Dumbi będzie taki zły... Nie wiem dlaczego, ale taka rola mi u niego pasuje. Lubię sposób w jaki przedstawiłaś Voldemorta; ojciec może i opanowany przy Hermionie, ale jednak nadal surowy, wredny i taki... Voldemorowaty.
    Może Cię zaskoczę, ale postać Julianne (chyba dobrze napisałam :D) jest jedną z moich ulubionych (nie licząc Draco i Hermiony, oni są ex aequo na 1 miejscu!). Jest taka, kochana... Surowa względem poczynań Voldemorta, nie dająca sobie wejść na głowę, ale mimo to go kocha.. W końcu sprowadzała go do domu 5 lat. Z drugiej strony jest taka kochana względem Hermiony...
    No i dobrnęłam do głównego tematu: Hermiona.
    Jest zupełnie inna niż początkowo sobie wyobrażałam. Zamknięta w sobie, spłoszona, nieufna, z charakterkiem, dająca popalić. Już myślałam, że zrobisz z niej mózgowca lalunię, na szczęście nie zawiodłaś mnie i jej osobę przedstawiłaś doprawdy IDEALNIE. ♥
    Domyślam się, że powodem strachu przed dotykiem i tej całej nieufności jest to, że Grangerowie się nad nią znęcali; a przynajmniej ojciec. Obstawiam, że molestował ją i pewnie gwałcił, dlatego taka jest... Skryta.
    Motyw węża jako jej przyjaciela również mi się podoba; na pewno tym zdarzeniem zaplusuje u ojca.
    No i najważniejszy punkt: jej relacje z Draco i on sam!
    Draco mi się podoba, troszczy się o nią i zdaje się, że rozumie ją lepiej niż ona siebie samą. Jest w niej zakochany, to widać, ale nie powie jej tego by jej nie spłoszyć. A w tym rozdziale w ogóle mnie zaskoczyłaś, bo oni razem spędzili ten dzień na swój sposób, drocząc się, ale równocześnie żadne z nich się nie przyzna, że to było coś pięknego, coś co utorowało im drogę do wspólnego życia. Boję się tylko tej wigilii, co powie Voldemort? Podejrzewam, że matka zareaguje łagodnie, ale kto wie, może nas zaskoczysz?

    Nie wiem co jeszcze mogę napisać, więc na razie skończę, ale jak coś jeszcze mi się przypomni, to nie omieszkam się dodać kolejnego komentarza :D!

    PS. Stylizacje wybierasz naprawdę dobre, podobne do stylu książkowej Hermiony, choć na pewno ładniejsze! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że ściskam Cię mocno, życzę dużo weny i pozdrawiam serdecznie!
      Snovi z www.nasza-pozoga.blogspot.com

      Usuń
  61. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Blog Award.
    Mam nadzieję, że bierzesz udział i odpowiesz na pytania, a jeśli nie, to proszę, napisz mi o tym tutaj:
    http://polecalnia-dhl.blogspot.com
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  62. Dziś znalazłam twojego bloga i się zakochałam xD Nie ma to jak w dzień przeczytać 29 rozdziałów...W każdym razie kocham twoją twórczość i czekam na następne notki. Ze złamanym sercem, pozdrawia, Wiktoria :)

    OdpowiedzUsuń
  63. Jesteś cudowna, blog cudowny, rozdział cudowny.. cóż ja mogę więcej napisać. Po prostu życzę weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  64. Super cieszę się, że jest nowy rozdział!
    Pozdrawiam i życzę dużo Weny :)
    ~Veritas

    OdpowiedzUsuń
  65. Niemożliwe!!! Przepraszam za brzydkie słowo, ale Twój blog jest totalnie i niezaprzeczalnie zajebisty! Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału.

    PZDR Niespokojna Dusza

    OdpowiedzUsuń
  66. ciekawa jestem reakcji Tom'a na to całe przedsięwzięcie Hermiony :D
    Malfoy jaki pomocny hahahha szef kuchni :P
    do następnego xD

    OdpowiedzUsuń
  67. Przeczytałam z opóźnieniem, za co mi wstyd :C Rozdział był utrzymany w miłej atmosferze. Czytałam go z uśmiechem na ustach :) Oczywiście klimat świąteczny było czuć ogromnie, a to przez zmagania Hermiony. Biedny Draco nigdy nie wie czego się po niej spodziewać, no cóż... ale cieszę się, że się nie poddaje i dąży dalej aby ją poznać. Małymi kroczkami do celu? :D Jestem ciekawa jak zgraja śmierciożerców z Voldemortem na czele zareagują na nowy wystrój sali... na pewno będzie ciekawie :) Życzę Ci weny i zapraszam do mnie na 17 rozdział,
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  68. Dłuższe pisz bo strasznie wciąga :)

    OdpowiedzUsuń
  69. Rozdział świetny!
    Kocham święta, a te opisane przez Ciebie nawet same przygotowania były magiczne.. Draco jest niesamowity.. Naprawde to jak opisujesz jego uczucia.. Jego samego jest takie pasujące.. Tak jak normalnego chłopaka.
    "mała" <3

    OdpowiedzUsuń
  70. Więc w końcu skomentuje rozdział ;p. Jak zwykle świetnie, mało tak pamiętam z rozdziału. To "mała" jest takie urocze *.* (haha, też to wykorzystałam ;p ). Miona będzie mieć lepsze relacje z ojcem, prawda? ( zaraz cię o to zapytam ;p ). Dużo dłuższy komentarz przy nexcie bo już nie pamiętam wszystkiego ;* + zapraszam do mnie http://fred-hermiona-draco.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  71. Super *P*
    http://polskiegi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  72. Jak zawsze świetny rozdzial!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  73. Wesołych świąt Wielkiej Nocy i mokrego dyngusa :)
    Pozdrawiam i życzę weny Aga
    P.S. mam nadzieję że przygotowania do matury idą świetnie. Będę trzymała kciuki w maju :)

    OdpowiedzUsuń
  74. Cudowny rozdział <3
    Widać że masz tzw. lekkość pisania;)
    Zapraszam też d mnie ukazał się prolog http://dramione-nieznane-uczucia.blogspot.com/2015/04/prolog_6.html

    OdpowiedzUsuń
  75. Jeeja, jakie świetne :) Poprawiające bardzo nastrój. Hermi w dobrym nastroju a do tego Dracze. Tylko ciekawe co na to powie Tom hahhah.
    Pozdrowionka,
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  76. Aaaaaa.... zajebisty rozdział (: Jestem ciekawa, jak Tomuś z Juliette zareagują na te zmiany.... xp A o tej pożal się Boże arystokracji, to już nie wspomnę. Przeczytałam kilka poprzednich rozdziałów i powoli oswajam się z fabułą. Przeczytam w ciągu kilku dni te pierwsze rozdziały, i będę dokładnie wiedzieć co i jak ^^ Zauważyłam w tym rozdziale kilka błędów, a głównie braku literek na końcach wyrazów, ale to się zdarza :)

    Chciałabym również zaprosić na pierwszy rozdział mojego opowiadania, na blogu
    jaipansvingtans.blogspot.com

    Pozdrawiam i życzę dużo weny, oraz zapraszam do mnie.

    #TayNott

    OdpowiedzUsuń
  77. No cóż...
    Fajnie, że jesteś :)
    Rozdział naprawdę miły i lekki, tak jak zresztą pisałaś. Na początku było mi zabawnie (reakcje Severusa) :D a ogólnie bardzo mi się tak miło i rodzinnie zrobiło i przypominały mi się przygotowania u mnie w domu do wigilii.
    Tak, jak wspominałam w komentarzu pod poprzednim rozdziałem, znowu mogę podziwiać Twoją twórczość!
    Powtórnie życzę weny i mam nadzieję "zastać" rozdział za dwa tygodnie.
    Buziaki od Miski;)

    OdpowiedzUsuń
  78. Hej :*
    Strasznie podoba mi się twój styl pisania, pomysł i ogólnie cała fabuła :)
    Rozdziały są dopracowane, nie ma na co narzekać, po prostu perfect :**
    Zapraszam do mnie http://dramione-nieznane-uczucia.blogspot.com/ - nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  79. AnimaLiberaAmare9812 kwietnia 2015 20:49

    To mój pierwszy komentarz pod tym opowiadaniem, ale zapewniam, że przeczytałam wszystkie rozdziały. Ten jak wszystkie poprzednie wspaniały.

    OdpowiedzUsuń
  80. Rzeczywiście lekki i taki świąteczny :D. Och.. Ja chcę więcej :D..

    OdpowiedzUsuń
  81. Cudowny rozdział!
    Oby takich wiele, bo miło się czyta i na twarzy pojawia się uśmiech <3

    OdpowiedzUsuń
  82. U nas już po świętach jednak ja bardzo je lubię wręcz nie wyobrażam sobie bym obchodziła jeinaczej lub wcale. Tak więc cieszę się że Hermiona również i na to nie przystaje i swoim uporem pokazuje na co ją stać martwi mnie tylko fakt jak tom na to wszystko zareaguje no ale to już wszystko w twoich rękach ;)

    OdpowiedzUsuń
  83. Ooo tu znalazłam już mój pierwszy komentarz! No i git! Jest jakiś punkt odniesienia i w sumie moja opinia ani trochę się nie zmieniła xd

    OdpowiedzUsuń