środa, 14 września 2016

52. Widmo przeszłości


Słońce powoli wychylało się zza linii horyzontu, rozświetlając pokryte śniegiem błonia Hogwartu. Poza Draconem i Hermioną nie było na nich żywej duszy. Ślizgoni nie zważając na mróz jak co rano od września poświęcali godzinę na bieganie. Obojgu sprawiało to dużą przyjemność i stało się swego rodzaju rytuałem, dzięki któremu mogli należycie rozpocząć dzień. Właśnie znajdowali się przy jeziorze, gdy Draco wpadł na jego zdaniem genialny pomysł.
- Ścigamy się?
- Ile ty masz lat?
Niewzruszona Hermiona nawet nie spojrzała na biegnącego obok niej Dracona. Na pewno nie będzie brać udziału w tych jego dziecinnych pomysłach.
- Tchórzysz?
- Nie próbuj mi wejść na ambicję, ty podstępna żmijo.
- Mały, tchórzliwy skrzat.
Draco z satysfakcją patrzył, jak Riddle natychmiast odwraca się w jego stronę. Jej twarz wyrażała żądzę mordu i już wiedział, że osiągnął swój cel. Zarzucenie jej tchórzostwa to jedno, ale w połączeniu z wytknięciem niskiego wzrostu, gwarantowało wyprowadzenie Riddle z równowagi.
- Jesteś trupem, Malfoy!
Warknęła Hermiona, dokładnie w momencie, gdy Draco puścił się biegiem przed siebie. Panna Riddle niewiele myśląc uczyniła to samo. Dorwie tego gada i wtedy udusi go gołymi rękami.
- Dawaj, dawaj, przebieraj tymi krótkimi nóżkami!
Krzyknął za siebie Draco, jeszcze bardziej przyspieszając. Riddle może i niepozorna, ale w stanie furii potrafiła rozwinąć niezłą prędkość.
- Ty wstrętna, wyliniała…
W tym momencie wiązanka Hermiony została zastąpiona przez głośny pisk. Niestety szaleńczy bieg po śliskiej nawierzchni nie okazał się najlepszym pomysłem, o czym boleśnie przekonała się Hermiona. Z powodu braku koncentracji niespodziewanie wpadła w poślizg i jak długa runęła do tyłu, tłukąc sobie przy tym tyłek. Draco zaniepokojony nagłym wrzaskiem zatrzymał się kilka metrów dalej i odwrócił. Gdy zobaczył rozłożoną na śniegu Riddle, na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Przygasł jednak nieco, gdy Hermiona zabrała głos.
- Chyba skręciłam rękę.
Oznajmiła płaczliwym głosem, trzymając się za prawy nadgarstek. Nieco zaniepokojony Draco ruszył w jej stronę, nieświadomy, że to pułapka. Hermiona dyskretnie ulepiła śnieżną kulę, umieszczając ją w prawej dłoni. Już ona pokaże tej fretce, że z nią się nie zadziera. Gdy Draco kucnął przy niej i już zamierzał zapytać o rękę, natychmiast wykorzystała okazję. Uniosła się gwałtownie i z całej siły cisnęła śnieżką prosto w twarz blondyna. Szok jak wymalował się na jego twarzy dał jej ogromną satysfakcję. Nie dane jej jednak był zbyt długo delektować się tą chwilą. W obawie przed odwetem chwyciła tylko w dłonie sporą porcję śniegu, po czym śmiejąc się zaczęła uciekać.
- Dałem się podejść jak jakiś Longbottom.
Stwierdził z niedowierzaniem Draco, ścierając śnieg z twarzy. Co za szelma. Tak chce się bawić, proszę bardzo. Już on jej pokaże.
- I tak cię dorwę, mała!
Krzyknął Draco, w pośpiechu lepiąc ogromną śnieżkę, która z trudem mieściła mu się w dłoni. Już on pokaże Riddle czym jest prawdziwa wojna na ciężką amunicję. Uciekająca Hermiona zerknęła przez ramię, zdając sobie sprawę, iż Malfoy zbliża się do niej zdecydowanie zbyt szybko. To oczywiste, że takim sposobem prędzej, czy później ją dopadnie, dlatego też musiała zmienić taktykę i już nawet wiedziała na jaką. Kilka metrów przed nią znajdowało się drzewo z naprawdę imponującym pniem, idealnym do skrycia się. Okazało się ono dla niej wybawieniem, gdyż skryła się za nim w momencie, gdy śnieżka Dracona już mknęła ku jej głowie.
- Sądzisz, że to drzewo ci pomoże?
Zapytał z jawą kpiną Draco, dopadając do pnia. Spróbował go obejść, lecz Riddle pilnowała, aby zachowali stałą odległość.
- To nie po gryfońsku tak się chować. Gdzie ta wasz słynna odwaga?
- Tak się składa, że od września jestem Ślizgonką, więc wykorzystuję wasze sposoby - podstęp i ucieczkę.
Hermiona była coraz bardziej rozbawiona tą sytuacją. Kręcili się wokół drzewa niczym małe dzieci, wzajemnie na siebie polując.
- Już ja ci pokażę, co to podstęp.
Mruknął pod nosem Draco, wpadając na genialny pomysł. Schylił się, aby nabrać w dłonie sporą porcję śniegu. Zgniótł go najmocniej jak mógł, tworząc naprawdę twardą kulkę. Teraz tylko czekał na odpowiedni moment. Nadal powoli krążyli wokół pnia, a gdy Hermiona znalazła się w odpowiednim miejscu, przeszedł do realizacji swego planu. Z całej siły cisnął śnieżką w znajdującą się tuż nad głową Hermiony rozłożystą gałąź. Zrobił to na tyle mocno, iż nagromadzony na niej śnieg runął na głowę niczego niespodziewającej się dziewczyny. Z gardła Hermiony wyrwał się pisk zaskoczenia. Natychmiast odskoczyła od drzewa i zaczęła strzepywać z siebie zimny puch. Draco za to niemal pokładał się ze śmiechu, widząc jak Riddle usiłuje pozbyć się śniegu zza grubej bluzy. Zemsta jest słodka.
- To się nazywa prawdziwy podstęp.
Oznajmił niezmiernie dumny z siebie Draco, nadal nabijając się z Hermiony. Ta z kolei zrezygnowała z dalszych prób pozbycia się z siebie śniegu, postanawiając się zemścić. Teraz, gdy i tak oberwała, było jej już wszystko jedno.
- Jesteś trupem, Malfoy.
Gdy Hermiona skończyła mówić, oboje z Draconem rzucili się po śnieg, konieczny im do utworzenia amunicji. Takim oto sposobem rozpoczęła się otwarta wojna, już bez kryjówek i uciekania. Ganiali się po błoniach niczym dzieci, niemal na oślep rzucając w siebie śnieżkami. Tu już nie chodziło o zemstę, a świetną zabawę, jaką im to zapewniało. Każdy czasami pragnie poczuć się jak dziecko bez żadnych problemów, czy zmartwień. Tu liczyła się tylko ich frajda. Bawili się tak ponad pół godziny, póki zupełnie nie opadli z sił. Hermiona po wypuszczeniu ostatniej śnieżki, po prostu położyła się na pokrytej śniegiem ziemi. Nie przejmowała się chłodem, ponieważ całe jej ubranie już dawno przemokło, a ciało skostniało. Szczęśliwa i zmęczona po prostu wpatrywała się w niebo, na którym coraz widoczniejsze stawało się słońce. Nie przejmowała się nawet zbliżającym do niej Draconem. Zwróciła na niego uwagę dopiero, gdy się nad nią pochylił.
- Poddajesz się?
- Proponuję rozejm albo zmianę amunicji.
Mówiąc to Hermiona uniosła dłoń, tworząc na niej ognistą kulę. Taki układ wydawał jej się najbardziej korzystny, przynajmniej dla niej.
- Masz szczęście, że mnie też już się nie chcę za tobą ganiać i jest cholernie zimno, więc wracamy do zamku.
Oznajmił Draco, po czym wyciągnął dłoń ku Hermionie. Jeśli zabawią tu dłużej w tych przemoczonych ubraniach chorobę mają gwarantowaną, a już na pewno leżąca na ziemi Riddle. Hermiona chętniej przyjęła dłoń, która bez trudu postawiła ją na nogi. Nie puścił jej lodowatej ręki, nawet gdy ruszyli do zamku. Nie protestowała. Na swój pokręcony sposób zaczęła się przyzwyczajać do bliskości Dracona, choć minimalnej. Nie potrafiła się przełamać, aby się do niego przytulić, czy ty bardziej pocałować. To było dla niej jak na razie za dużo i za szybko. Nawet jeśli powtarzała sobie, że to przecież Draco, że on by jej nie skrzywdził, głęboko zakorzeniony w niej lęk nie dawał się od tak zagłuszyć. Często czuła się tym przytłoczona. Pragnęła żyć jak normalna nastolatka, czerpać możliwie jak najwięcej z tego, co daje jej los. Martwiła się też o Dracona. Jak do tej pory nie dał jej do zrozumienia, że oczekuje od niej czegoś więcej, ale jak długo to potrwa. Jego koledzy mieli normalne dziewczyny, do których w każdej chwili mogli się przytulić, pocałować je, czy nawet coś więcej. Tymczasem Draco użerał się z nią. Mimo wszystko nie potrafiła tego pojąć. Po prostu nie czuła się godna jego zainteresowania.
- Halo, ziemia do Riddle!
Nagle niewesołe przemyślenia Hermiony przerwał Draco, który widząc, że ta kompletnie go nie słucha, pomachał jej ręką przed twarzą.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
Zdezorientowana Hermiona dopiero teraz zdała sobie sprawę, że znajdują się już w Hogwarcie. Malfoy miał rację, kompletnie odleciała.
- Czyli nie wiesz, o co pytałem?
Hermiona uśmiechnęła się przepraszająco do karcącego ją wzrokiem Dracona. Oczywiście, że nie miała pojęcie, o co przed chwilą została zapytana.
- Chciałem wiedzieć, czy rozmawiałaś już z Błyskotką.
- Tak, zaczęła się już nawet przy nim kręcić i sprawdzać gabinet przy każdej możliwej okazji. Jak na razie wszystko wskazuje na to, że biblioteka nie jest nawet zamykana na klucz. Sprawdza też obrazy, które tam są i powoli układamy harmonogram jego dnia.
- Nic mi nie mówiłaś.
Stwierdził nieco zdziwiony Draco. Riddle o niczym go nie informowała, a jak widać prace nad napadem trwały w najlepsze. To dziwne, że Hermiona nic o tym nie wspominała, choć swego czasu buzia jej się na ten temat nie zamykała.
- Wyleciało mi z głowy.
Odpowiedziała wymijająco Hermiona, nawet nie spoglądając w stronę patrzącego na nią badawczo Dracona. Dużo o tym myślała i coraz bardziej docierało do niej, że to co chce zrobić to czyste szaleństwo. Tu w zasadzie wszystko mogło pójść nie tak, kompletnie ich pogrążając. Sama nie zamierzała rezygnować, ale czy naprawdę mogła wciągać w to Dracona? Od początku nie popierał tego napadu, a zgodził się tylko ze względu na jej bezpieczeństwo. W zasadzie wykorzystała jego troskę, wciągając go w to wszystko. Teraz żałowała, że o czymkolwiek mu powiedziała. Dowiedziałby się po fakcie, powściekał na nią, ale przynajmniej nie byłby na nic narażony. Sporo o tym myślała i podjęła decyzję, która z pewnością nie spodoba się Malfoyowi.         
- Tobie wyleciało z głowy? Bądź poważna i przestań kręcić.
Draco od razu wyczuł, że coś tu nie gra i stał się bardziej podejrzliwy. Doskonale wiedział, kiedy Riddle stara się coś przed nim ukryć.
- Myślę, że powinniśmy nieco zmienić nasze plany odnośnie sam wiesz czego.
- Konkretnie, mała.
- Wiem, że zdecydowaliśmy, że pójdziemy tam oboje, ale uważa, że to nie jest najlepszy pomysł. Lepiej będzie…
W tym momencie Hermiona urwała, ponieważ Draco niespodziewanie się zatrzymał, przez co ona musiała uczynić to samo z powodu ich splecionych dłoni.
- Lepiej dla ciebie, żeby nie chodziło ci o to, o czym myślę.
Powiedział ostrzegawczo Draco. Naprawdę chciał wierzyć, że Riddle nie wpadła na pomysł zgrywania bohaterki, która w pojedynkę stawi czoła każdemu wyzwaniu, w tym przypadku napadowi.
- Zależy o czym myślisz.
- Nie drażnij mnie. Jeśli wpadłaś na genialny pomysł włamania w pojedynkę, możesz go sobie od razu wybić z głowy.
Oznajmił stanowczo Draco, stawiając sprawę jasno. Cokolwiek wymyśliła ta mała wariatka, mogła od razu o tym zapomnieć. Zgodził się na to szaleństwo na pewnych warunkach i nie zamierzał ich zmieniać.
- Ale ty nic nie rozumiesz.
- Wręcz przeciwnie, rozumiem więcej niż ci się wydaje i zaręczam, że prędzej cię gdzieś zamknę, niż pozwolę na coś takiego.
- Nie możesz mi niczego zabronić.
Porzuciwszy próby obrony, Hermiona przeszła do ataku. Malfoy znowu zaczynał swoją śpiewkę. Już raz to przerabiali. Napad bez względu na wszystko się odbędzie. Co w tym złego, że chciała go ochronić przed konsekwencjami swoich szalonych pomysłów? Nie tylko on się tu o kogoś troszczył. Powinien uszanować jej decyzję, a nie rozkazywać. Nie miał prawa jej do niczego zmusić.
- Chyba jednak muszę, skoro ty postradałaś rozum. Nie zgadzam się na coś takiego.
- Ja cię nie proszę o zgodę, tylko informuję o swoich planach!
- Zachowujesz się jak nieodpowiedzialna gówniara! Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, na co się porywasz? Obiecałem ci pomóc, ale jeśli się nie opamiętasz, powiem o wszystkim Snape’owi.
W tym momencie Hermiona osłupiała. Czegoś takiego w życiu się nie spodziewała. Nie sądziła, że Draco byłby zdolny do zdradzenia jej planu komukolwiek. Niestety nie wyglądał, jakby żartował.
- Nie zrobisz mi tego.
- Jeśli mnie zmusisz, owszem zrobię.
Draco był pewien swego. Riddle nie pozostawiła mu wyboru. Czuł się zupełnie bezradny i nie widział innego sposobu na powstrzymanie jej. Może się na niego wściekać i obrażać, ale tego nie odpuści. Nie podobał mu się już sam pomysł napadu, lecz fakt, iż Riddle miałaby go dokonać w pojedynkę, był absolutnie nie do przyjęcia.
- Jesteś skończonym dupkiem, Malfoy.
Oznajmiła wściekła Hermiona, zdając sobie sprawę, że Draco nie blefuje. Naprawdę byłby gotów ją zdradzić. Nie mieściło jej się to w głowie, ale skoro tak, jego wybór. Nawet z Malfoyem i Snape’em na karku dokona tego napadu. Z takim postanowieniem Hermiona nawet nie spojrzawszy na Dracona, ruszyła w stronę znajdującego się już nieopodal salonu Slytherinu. Malfoy odprowadził ją wzrokiem, lecz nie od razu ruszył za nią. Nie zamierzał rozmawiać z Riddle, póki ta nie ochłonie i nie poukłada sobie tego. W końcu będzie musiała przyznać mu rację. Nie ważne ile miałoby to trwać. On zdania nie zmieni i tylko od Hermiony zależało, jak szybko się z tym pogodzi.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

- Cześć.
Hermiona niemal krzyknęła, słysząc tuż obok siebie głos Dafne, która pojawiła się znikąd. Gryfoni oraz Ślizgoni z szóstego roku znajdowali się właśnie pod salą OPCM. Panna Riddle siedziała na okiennym parapecie, nieco oddalona od reszty grupy. Pogrążona w lekturze nawet nie zauważyła, kiedy ktoś do niej podszedł.
- Cześć. Ale mnie wystraszyłaś.
- Wybacz, nie sądziła, że aż tak odpłynęłaś przy OPCM.
- Jakoś tak wyszło.
Hermiona nieświadomie spojrzała w stronę stojącej kilka metrów dalej chłopaków. Pośród nich znajdował się również pewien blondyn, wokół którego krążyły jej myśli. Nie rozmawiała z nim od momentu kłótni w lochach. Draco nie szukał kontaktu z nią, a i ona się do tego nie kwapiła. Oboje trwali w milczeniu, nie potrafią wyzbyć się swej dumy. Poza tym Hermiona nadal była wściekła na Dracona.  Obdarzyła go zaufaniem, wtajemniczyła w swe plany, a teraz on chciał ją wydać Snape’owi, który zapewne od razu poleciałby z tym do jej ojca. Wtedy miałaby potworne kłopoty. Tom nie dałby jej żyć. Według niego dawno porzuciła poszukiwania Księgi Ludzi Lasu, a tu taka niespodzianka. I wszystko z powodu jednego nadgorliwego Malfoya. „Który się o ciebie martwi.”. Hermiona natychmiast odsunęła od siebie tą myśl, skupiając się ponownie na Dafne, która właśnie coś do niej mówiła. 
- Tak myślałam, że to nie o OPCM chodzi.
Dopiero po tych słowach Hermiona zdała sobie sprawę, że Dafne podążywszy za jej spojrzeniem, zorientowała się na kogo od dłuższej chwili patrzy. Speszona panna Riddle natychmiast wbiła wzrok w podłogę, nie widząc przez to nieco zatroskanej miny Dafne.
- To nic takiego.
- To nie moja sprawa, ale chyba jednak coś, skoro się do siebie nie odzywacie.
- Pokłóciliśmy się rano.
Oznajmiła ku swemu zdziwieniu Hermiona. Czy ona właśnie zaczęła się zwierzać ze swoich problemów Dafne? Wszystko na to wskazywało, a co najciekawsze naprawdę czuła, że jest jej to potrzebne. Panna Greengrass już dawno zyskała jej sympatię. Chyba nic więc nie stało na przeszkodzie temu, aby porozmawiała z nią o swoim problemie, nie zdradzając oczywiście szczegółów.
- O coś poważnego?
- Powiedzmy, że Draco jest nadopiekuńczy, nadgorliwy i uparty.
- Czyli chyba nic nowego, jeśli o ciebie chodzi.
Zdziwiona Hermiona w końcu spojrzała na wyglądającą zupełnie poważnie Dafne. Ta widząc zdezorientowaną minę koleżanki, ciągnęła swój wywód.
- Widać, że mu na tobie zależy i najwidoczniej tak to okazuje.
- Ale momentami doprowadza mnie do szału. Nic sobie nie da powiedzieć i jest tak cholernie uparty.
Niespodziewanie Dafne zaśmiała się krótko, przez co Hermiona spojrzała na nią zdezorientowana. Czyżby panna Greengrass się z niej nabijała?
- Słyszałam kiedyś, jak Draco mówił to samo chłopakom o tobie.
Wyjaśniła z uśmiechem Dafne, zdając sobie sprawę, jak ta dwójka jest do siebie podobna. Pozornie różniło ich wszystko. W rzeczywistości jednak tworzyli spójną całość. Te wszystkie kłótnie i awantury brały się właśnie z tego, jak wiele ich łączyło. Nie mniej jednak zawsze udawało im się dojść do porozumienie i Dafne dałaby sobie rękę uciąć, że i tym razem tak będzie. Hermiona mimo szczerych chęci nie potrafiła znaleźć w głowie odpowiedniej odpowiedzi. Co tu dużo mówić, Dafne trafiła w sedno. Ile razy to ona doprowadzała Dracona do białej gorączki, choć nie raz to on miał rację. Nikt tak jak ona nie potrafił wyprowadzić go z równowagi, a co gorsza od pewnego czasu stała się głównym źródłem jego problemów. Dzielnie to znosił, ale zdarzały się chwile takie jak dziś, kiedy po prostu nie wytrzymywał. Nawet święty straciłby przy niej cierpliwość.
- Porozmawiaj z nim. Jak ochłoniecie na pewno się dogadacie.
- Dzięki, Dafne.
Hermiona uśmiechnęła się z wdzięcznością do koleżanki. Pozornie błaha i krótka rozmowa dała jej naprawdę wiele. Mimo urazy postanowiła porozmawiać z Draconem. Przecież w końcu muszą się dogadać, więc jaki jest sens odwlekać ten moment. Zdeterminowana Hermiona już zamieszała podejść do Dracona, kiedy zadzwonił dzwonek, obwieszczając koniec przerwy. Drzwi do sali otworzyły się, a do środka zaczęli wchodzić uczniowie, w tym i Malfoy. Panna Riddle nie mając za bardzo wyboru, postanowiła przełożyć tę rozmowę. Obie z Dafne po prostu dołączyły do reszty grupy. W klasie zastali nieco inny wystrój niż zwykle. Ławki oraz krzesła poprzesuwano pod ściany, dzięki czemu pojawiło się całkiem sporo wolnej przestrzeni. Właśnie w tym obszarze znajdowała się skrzynia z mosiężną kłódką wielkości dłoni. To wszystko zebrane w całość mogło oznaczać tylko jedno - zajęcia praktyczne.
- Witam, moi drodzy. Odłóżcie torby i ustawcie się tam. Dzisiaj na polecenie dyrektora odbędzie się powtórka materiału z ubiegłych lat. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że praktyczna forma będzie o wiele lepsza i korzystniejsza dla was.
Wyjaśniła profesor Marst, obserwując jak uczniowie wykonują jej polecenia, ustawiając się w wyznaczonym miejscu. Dopiero gdy w klasie zapanowała idealna cisza, Eveline kontynuowała swój wywód.   
- Zaczniemy od najprostszych rzeczy, czyli pierwszego roku. Kto w takim razie zaprezentuje nam…
- Drops i Marst chyba już kompletnie na głowy upadli.
Oznajmił wyraźnie niezadowolony z rozporządzeń profesorów Nott. Powtórka z pierwszej klasy na początku drugiego semestru szóstego roku? Czy tylko mnie wydaje się to tak cholernie pozbawione sensu?
- Łudzą się, że głąby pokroju Crabbe’a i Goyle’a jeszcze się czegoś nauczą.
Stwierdził znudzonym głosem Draco, ani myśląc brać udział w tej szopce. Niewiele myśląc przysunął sobie najbliżej stojące krzesło i zasiadł na nim wygodnie. Stali tuż przy ścianie, dlatego cały ten spęd skutecznie zasłaniał ich przed czujnym okiem Marst, zwłaszcza teraz gdy Draco usiadł. Teodor i Blaise nie zastanawiając się, poszli w jego ślady. Żaden z nich  nie wydawał się skory do udziału w tych zajęciach.
- A tak w ogóle to może nam w końcu powiesz, o co się znowu pożarłeś z Hermioną?
Zapytał po chwili ciszy Blaise, którego ciekawość jak zwykle nie znała granic. Już na śniadaniu zauważyli z Nottem, że coś jest nie tak. Na tę dwójkę wystarczyło spojrzeć, aby wiedzieć że się posprzeczali.
- Nie pokłóciliśmy się.
Odpowiedział krótko Draco, ani myśląc zagłębiać się w ten temat. Kumple i tak mu nie pomogą, a i wtajemniczenie ich w całą sprawę nie, byłoby rozsądnym posunięciem. Wystarczająco miał już problemów. Tak jak przypuszczał, Riddle przestała się do niego odzywać, a wręcz zaczęła ostentacyjnie ignorować. Spodziewał się tego, ale gdzieś tam łudził się, że jednak zmądrzeje i zrozumie, że to wyłącznie dla jej dobra. Jak zwykle się przeliczył, co nie oznaczało, że pierwszy wciągnie do niej rękę na zgodę. Nie on to zaczął i nie on to zakończy.
- Nie chcesz to nie mów, ale nie wciskaj nam bajek, że nic się nie dzieje.
Oznajmił Teodor, który podobnie jak Blaise nie wierzył w ani jedno słowo Dracona. To jednak nie ich sprawa, a skoro Smok wolał to zachować dla siebie, powinni uszanować jego decyzję. Dlatego też Nott chcąc uchronić Dracona przed dalszymi pytaniami Zabiniego, postanowił zmienić temat na taki, który przykułby uwagę obu panów.
- W ogóle zastanawiałem się, czy nie zacząć wcześniej treningów.
Teodor się nie mylił. Na wzmiankę o Quidditchu chłopakom niemal zaświeciły się oczy. Lekcja i reszta spraw zeszły na dalszy plan, a cała trójka zatraciła się w rozmowie o ukochanym sporcie. Na niej mijały im zajęcia, podobnie jak większości uczniów. Jedynie niewielkie grono wykazywało zainteresowanie przerabianymi tematami. Sytuacja zmieniła się nieco, gdy Eveline przeszła do omawiania trzeciego roku.
- Do kolejnego zaklęcia będzie nam potrzebny bogin, którego to wybrana osoba będzie musiała unieszkodliwić.
Profesor Marst z wyciągniętą różdżką stanęła przy tajemniczej skrzyni, której zawartość od początku zajęć nie dawała uczniom spokoju. Rozejrzała się po podopiecznych, wypatrując kolejnego ochotnika. W zasadzie zrobiła to wyłącznie dla zachowania pozorów, ponieważ ofiara została już dawno wybrana.
- Panią zapraszam do mnie.
Oznajmiła Eveline, wskazując różdżką prosto na Hermionę, która gwałtownie pobladła. To się nie mogło dziać naprawdę. Do tej pory zgłaszała się wielokrotnie, lecz w przeciwieństwie do innych nie została wybrana. Teraz pragnęła znaleźć się jak najdalej od potwora spoczywającego w skrzyni, a jednak to jej przyjdzie się z nim zmierzyć. Stanęła przed boginem tylko raz, na torze przeszkód na trzecim roku. Wiedziała wtedy w kogo się zmieni i miała rację. Granger stanął przed nią jak żywy. Strach opanował jej umysł i nie potrafiąc nad sobą zapanować, uciekła. Bała się, że ta historia się powtórzy. Wmawiała sobie, że jego już nie ma, że przestała się bać, że ten koszmar nigdy nie wróci. Jak to mówią nadzieja matką głupich.
- Proszę tu podejść.
Zwróciła się Eveline do Hermiony, gdy ta nie ruszyła się z miejsca. Udawała, że nie widzi jej pobladłej twarzy i trzęsących się rąk.
- Ja…
- Natychmiast.
Hermiona porzuciwszy dalsze próby przekonania nauczycielki do zmiany zdania, zrobiła pierwszy krok ku skrzyni. Zdawała się czuć emanujący od niej mrok, który ją obezwładniał. Nie była nawet pewna, czy to nie dzieje się tylko w jej głowie. Jej tętno znacznie przyspieszyło, a w uszach zdawała się słyszeć wyłącznie bicie własnego serca. Wzrok skupiła wyłącznie na kłódce, która już niebawem miał ustąpić i uwolnić potwora ze skrzyni.
- Wyciągnij różdżkę i przygotuj się.
Hermiona znajdując się w swego rodzaju transie zrobiła, co kazała jej Marst. Wyciągnęła przed siebie różdżkę, nie potrafiąc zamaskować drżenia ręki. Skupiła się na tym, aby wyrzucić z myśli wspomnienia potwora z przeszłości. Przywoływała do siebie obraz Dumbledore’a, którego o stokroć bardziej wolałaby teraz ujrzeć. Bała się go, to w niego powinien się zmienić jej bogin. Albus stanowił realne zagrożenie. Bogin musiał przybrać jego postać. Serce Hermiony zatrzymało się, gdy Eveline zaklęciem zdjęła kłódkę ze skrzyni. Za pomocą magii uniosła wieko i bogin stał się wolny. Ze skrzyni zaczęła się wyłaniać ciemna masa, która z każdą kolejną sekundą nabierała kształtów. Hermiona bardzo szybko zorientowała się, kto przed nią stanie. W ostatniej chwili zasłoniła usta ręką, nim wyrwał się z nich krótki krzyk. Stał przed nią jak żywy. Wyglądał dokładnie tak, jak gdy po raz ostatni widziała go w jego domu. Pomięta koszula, poluzowany krawat, czerwona od alkoholu twarz i butelka whisky w dłoni. Nie widziała go ponad dwa lata, lecz zapamiętała każdy szczegół. Strach ją sparaliżował, nie potrafiła nawet stąd uciec. Znowu znajdowała się w tym domu, sama, opuszczona, zdana na jego łaskę. Nie docierał do niej nawet głos nauczycielki.
- Rzuć zaklęcie.
Rozkazała Marst, choć jej głos nie brzmiał tak pewnie jak zwykle. Prawdę powiedziawszy nie spodziewała się takiej reakcji młodej Riddle na zwykłego bogina. Uchodziła ona za osobę odważną i potrafiącą sobie poradzić w każdej sytuacji. Teraz wyglądała jednak na śmiertelnie przerażoną. Uczniowie przyglądali się rozgrywającej scenie z rosnącym napięcie, poza jedną trójką. Draco, Blaise i Teodor pochłonięci rozmową nawet nie zdawali sobie sprawy, z czym właśnie zmaga się panna Riddle. Ta z kolei z rosnącym przerażeniem wpatrywała się w Paula, który pociągnął z butelki spory łyk alkoholu, po czym sięgnął do swego paska, robiąc pierwszy krok w jej stronę. To ostatnie przebiło zaporę, którą Hermiona utworzyła w swej głowie. Zaczęły do niej wracać wspomnienia, najgorsze chwile spędzone w domu Grangerów. Wróciły ból i upokorzenie, jakich tam doznała. Została rzucona na pastwę potwora, ponownie samotna i bezradna, a on był coraz bliżej. Przepite oczy wpatrywały się w nią z lubością, podczas gdy sprzączka od paska właśnie została rozpięta.
- Nie podchodź do mnie! Nie zbliżaj się!
Krzyknęła spanikowana Hermiona, cały czas cofając się przed zbliżającym do niej boginem. Z jej oczu obficie zaczęły wypływać łzy bezsilności i strachu, których nawet nie starała się powstrzymać. Właśnie ten krzyk sprawił, że Draco wrócił do rzeczywistości. Zaalarmowany gwałtownie zerwał się z krzesła, przewracając je. Podążył za krzykiem i wtedy to zobaczył. Przerażona Hermiona stała przed jakimś pijanym mężczyzną, który mógł być tylko jedną osobą – Paul Granger. To bydle nie miało jednak wstępu do Hogwartu, więc przed Riddle musiał stać bogin. Draco nie zastanawiając się ani chwili, puścił się biegiem w stronę Hermiony, potrącając po drodze uczniów. Musiał ją stamtąd natychmiast zabrać. Gdy tylko dotarł na miejsce stanął między boginem, a Riddle.
- Popatrz na mnie, mała. Jego tu nie ma, nie jest prawdziwy. To tylko bogin.
Draco chciał dotknąć Hermiony, lecz ta gwałtownie się od niego odsunęła. Już wiedział, że jego małej tu nie ma, a jemu po raz kolejny przyjdzie się zmierzyć z dziewczyną widmo.
- Zostaw mnie, nie podchodź!
Powtarzała z uporem maniaka Hermiona, wpatrując się w stojącego za Draconem bogina. Ten jednak oddzielony od niej zaczął się zmieniać, niestety nie na lepsze. Jeden obrót i na podłodze leżał sobowtór panny Riddle. Wyglądała ona jednak upiornie. Sine usta, poszarzała skóra i krew. Jej ręce i podłogę wokół nich pokrywała szkarłatna ciecz, która wypływała z głębokich, pionowych ran na przedramionach. Oczom wszystkich ukazała się martwa Hermiona Riddle, której widok wcale nie poprawił stanu tej realnej. Draco zaniepokojony nagłymi drgawkami swojej dziewczyny, spojrzał przez ramię i również się przeraził. Jego mała leżała na podłodze, sina i martwa. Musiał się jednak szybko otrząsnąć. To było tylko złudzenie. Prawdziwa Hermiona go potrzebowała.
- Niech ktoś do ciężkiej cholery zabierze stąd w końcu tego bogina!
Ryknął na zgromadzonych Draco, zdając sobie sprawę, że aby uspokoić Hermionę, musi się stąd pozbyć tej poczwary. Nim ktokolwiek zdążył choćby mrugnąć, z tłumu wyłonił się nie kto inny jak Harry Potter. Stanął przed boginem, który już po chwili zmienił się w Voldemorta.
- Riddikulus.
Harry rzucił zaklęcie i bogin zmienił się w stracha na wróble. Kolejnym czarem odesłał go do skrzyni, którą również za pomocą magii zamknął. Przeniósł wzrok na Hermionę, która właśnie wypuściła różdżkę z dłoni i wplotła palce we włosy, mocno za nie ciągnąć. Potter był wstrząśnięty. Znał człowieka, którego postać przybrał bogin Hermiony. Spotkał go tylko raz, gdy za wcześnie przybył na dworzec Kings Cross. Czekał przed przejściem na magiczny peron na Wealseyów i wtedy zjawił się on z Hermioną. Wyglądał jednak zupełnie inaczej. Elegancki, uśmiechnięty mężczyzna w niczym nie przypominał tego pijaka, który przed chwilą znajdował się w sali. Tamten sprawił wrażenie dobrego ojca, jednak po tym co zobaczył teraz… Hermiona panicznie się go bała, zresztą wcale jej się nie dziwił. Bogin, który się jej objawił nie wyglądał na troskliwego tatę, lecz tyrana. Jak mógł niczego nie zauważyć? Wszystko wskazywało na to, że przybrana rodzina Hermiony nie był tak idealna, jak mogłoby się wydawać. Harry nie chciał nawet myśleć, co działo się w ich domu, skoro panna Riddle tak reagowała zaledwie na widok swego opiekuna. Dotarło do niego, jak niewiele wiedział o jej życiu. Pozostawał głuchy na wszystkie sygnały, bagatelizował je. Hermiona zawsze wydawała się bardzo skryta i zamknięta w sobie. W połączeniu z całą resztą jej zachowań i lęków układało się to w jedną całość. Sądząc po poczynaniach Malfoya on poznał prawdę. Wystarczyło mu na to kilka miesięcy. Oni przez lata pozostawali na nią głusi. Hermiona miała rację, że ją zawiedli. Robili to od samego początku. Harry czując palące wyrzuty sumienia, spojrzał na nadal roztrzęsioną Hermionę, którą za wszelką cenę starał się uspokoić Draco.
- Spokojnie, mała. Już go tu nie ma.
Draco przemawiał łagodnie do Hermiony, starając się za wszelką cenę skupić jej uwagę na sobie. Ujął jej twarz w dłonie i zmusił, aby na niego spojrzała. Ujrzał w jej oczach lęk, jakby zaraz zamierzała uciec, lecz z każdą kolejną sekundą stawał się coraz słabszy. Nie znajdowała się u Grangerów, nie była sama. Przy niej stało jej światło, nadal do niej przemawiając.
- To był tylko bogin, on nie był prawdziwy. Nic ci nie grozi.
Po tych słowach Hermiona rozkleiła się na dobre, choć poczuła niewyobrażalną ulgę. To nie on, nie przyszedł po nią. Od dawna tak strasznie się nie bała. Ponowne spotkanie z tym człowiekiem zupełnie ją rozbiło. Wydarzenia, o których tak usilnie starała się zapomnieć, ponownie nabrały kształtów i barw, stały się żywe, nawet jeśli docierało do niej, że Granger którego zobaczyła, nie był prawdziwy.
- Już po wszystkim.
Powiedział Draco, przysuwając się bliżej Hermiony. Bardzo ostrożnie przeniósł dłonie z twarzy na jej plecy i przytulił ją. Nadal nie wiedział, czy w chwilach takich jak ta powinien to robić, ale nic innego nie przychodziło mu do głowy. Poza tym Riddle nie uciekała, nie wyrywała się; oparła głowę o jego klatkę piersiową, dając upust swym emocjom. Trwali tak zaledwie chwilę, nim nie przerwał im głos pani profesor.
- Koniec tego przedstawienia. Dołączcie do reszty i wracamy do zajęć.
Oznajmiła Eveline swym typowym, oficjalnym tonem. Przekonywała samą siebie, że panna Riddle to zwykła histeryczka, nie radząca sobie ze strachem, lecz było coś, co nie dawało jej spokoju. Dlaczego to właśnie ją dyrektor kazał jej wybrać do starcia z boginem? Musiał wiedzieć, jak na niego zareaguje, czyli najprawdopodobniej znał powód jej dziwnego zachowania. Wszystko wskazywało na to, że Albus chciał ją przestraszyć i… upokorzyć? Takie zachowanie nie pasowało jej do dyrektora, lecz nie potrafiła znaleźć innego wytłumaczenia tej sytuacji, co nieco ją martwiło. Draco na słowa Marst natychmiast się najeżył. Jak ona śmiała? Może nie śledził całego zajścia od początku, ale był pewnie, że Hermiona sama nie zgłosiłaby się do pojedynku z boginem, czyli to ta wiedźma musiała ją do tego zmusić. Ona ponosiła winę za to, co spotkało jego małą. Draco nie zamierzał tak tego zostawić. Puścił Hermionę, odwracając się przodem do stającej nieopodal nauczycielki.
- Przedstawienie to pani będzie miała, jak doniosę na panią profesorowi Snape’owi. Nie wydaje mi się, aby był on zadowolony z pastwienia się nad jego podopiecznymi.
Oczy profesor Marst rozszerzyły się ze zdziwienia. Od zawsze wiedziała, że młody Malfoy to rozpuszczony i bezczelny gówniarz, ale teraz przekroczył wszelkie granic.
- Czy pan mi grozi?
- Nie, ja panią informuję, że profesor Snape o wszystkim się dowie.
- Czyli o tym, że jego najlepsza uczennica nie radzi sobie ze zwykłym boginem i zamiast z nim walczyć, zaczyna histeryzować.
- Nawet jeśli, to pani obowiązkiem jest jej pomóc, a nie przyglądać się wszystkiemu z boku.
Harry po raz kolejny zaskoczył wszystkich, zabierając głos. Patrzył na trzęsącą się Hermionę i nie potrafił milczeć. Wyrzuty sumienia trawiły jego wnętrze. Niczego nie zauważyli, nie pomogli jej, a wręcz dokładali zmartwień. Winili ją za to, że przyjęła nazwisko Riddle, podczas gdy dla niej mógł to być jedyny ratunek.
- Dość tego! Wy dwaj macie jutro szlaban. Nie będę tolerować takiego zachowania i bezczelności. Macie się stawić o siódmej pod moim gabinetem. A teraz proszę ją albo uspokoić, albo stąd zabrać.
Gdyby nie nadal roztrzęsiona Hermiona, Draco wygarnąłby tej babie, co o niej myśli. To jednak z pewnością nie pomogłoby Riddle. Dlatego też zamiast kontynuować dyskusję z Eveline, Draco podniósł upuszczoną przez Hermionę różdżkę, objął ją ramieniem i poprowadził do wyjścia.
- Zabierzcie nasze rzeczy.
Rzucił Draco na odchodne do kumpli, po czym oboje zniknęli za drzwiami.
- Spokój i wracamy do zajęć.
Profesor Marst jak gdyby nigdy nic dalej prowadziła lekcję, choć myśli wszystkich były dalekie od poruszanych kwestii.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

Hermiona i Draco w końcu dotarli do dormitorium dziewczyny. Panna Riddle już nie płakała, lecz stała się otępiała. W zasadzie to Draco ją prowadził. Nie wiedział nawet, czy tym pustym wzrokiem widzi gdzie jest i co się z nią dzieje.
- Chcesz się czegoś napić?
Zapytał Draco, gdy zamknęły się z nimi drzwi do pokoju. Zadał jej pierwsze lepsze pytanie, aby sprawdzić, czy zareaguje. Czekając na odpowiedź, poprowadził ją do kanapy i na niej posadził.
- Nie chcę nic.
Odezwała się w końcu słabym głosem, lecz Draconowi i tak ulżyło. Zaczynało go martwić to jej milczenie, ale chyba jednak nie było aż tak źle, dlatego też zdecydował się usiąść obok niej. Nie zamierzał jej teraz zostawiać, nawet gdyby na to nalegał. Niestety wiedział, do czego jest zdolna w takim stanie. Obiecała mu, że nigdy więcej tego nie zrobi, ale czy mógł ją obdarzyć w tej kwestii pełnym zaufaniem? Szczerze w to wątpił.
- To był on, prawda?
Zapytał po dłuższej chwili Draco, na co Hermiona skinęła jedynie głową. Nie potrafił sobie wyobrazić, jak ona się musiała czuć po ponownym ujrzeniu tego zwyrodnialca.
- Ja nie żartowałem z tym, że doniosę na Marst. Ta wariatka nie miała prawa się nad tobą pastwić.
- To nic nie da.
Draco spojrzał z niezrozumieniem na Hermionę, lecz ta zwlekała z odpowiedzią. Wyznając prawdę, obarczy go kolejną tajemnicą. Nie miała jednak takich oporów jak za pierwszym razem. Poza tym może Draco spojrzy na całą sprawę obiektywnie i okaże się, czy ma rację, czy przez Toma popada w paranoję.
- To nie Marst jest winna, tylko Dumbledore. On kazał jej zrobić te powtórki i przydzielić mnie do bogina.
- Po co miałby to robić?
- On wie o Grangerach. Nie wiem ile, ale z każdym kolejnym atakiem utwierdzam się w przekonaniu, że znacznie więcej niż sądziłam.
- Wtedy przed Wielką Salą i w lochach…
- W lochach nie mam pewności, ale nikt inny nie ma prawa znać takich szczegółów.
Czyli jednak przypuszczenia Dracona okazały się słuszne. To ten stary świr stał za wszystkimi nieszczęściami , jakie spotkały Riddle. Nie potrafił pojąć, jak można być takim potworem, aby wykorzystywać coś takiego do udręczenia drugiego człowieka. Coraz bardziej docierało do niego, jak zepsutą osobą jest Dumbledore. Najgorsze jednak było to, iż nie miał pojęcia, jak go powstrzymać.
- Hermiona, Snape musi się o tym dowiedzieć. Ani słowa o Grangerach, tylko o Dropsie. Nie wiem co, ale on na pewno coś wymyśli.
Hermiona na słowa Dracona ukryła twarz w dłoniach. Doskonale zdawała sobie sprawę, że on ma rację, ale bała się. Jeśli nie daj Merlinie Snape i Tom zaczną węszyć, mogliby się dokopać do rzeczy, które absolutnie nie powinny ujrzeć światła dziennego. Draco poznał jej sekret, ale na nim lista osób, które powinny to zrobić się kończyła. Julianne i Tom źle by to znieśli. Zaczęliby na nią patrzeć zupełnie inaczej, a do tego nie chciała doprowadzić. Najlepiej, aby żyli w niewiedzy. Zdawała sobie jednak sprawę, że jeśli się nie mylą, Dumbledore jest dla niej realnym zagrożeniem. Na razie wystarczało mu dręczenie jej psychicznie, lecz na jak długo.
- Ani słowa o Grangerach. Powiedziałam ci tylko kto za tym stoi i nic więcej.
Zgodziła się niechętnie Hermiona, powtarzając w myślach, że tak trzeba. Snape na pewno znajdzie jakiś sposób, żeby jej pomóc.
- Powiem tylko to, co konieczne.
Obiecał Draco, w duchu ciesząc się, że tak łatwo poszło. Riddle musiała się naprawdę bać, skoro zgodziła się na pomoc osób trzecich. Zamierzał dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić jej bezpieczeństwo. Najpierw powinien jej się jednak pomóc pozbierać po tym, co zaszło na OPCM.
- Weź Eliksir Słodkiego Snu i odpocznij. Nie będziesz o tym myśleć.
Hermiona długo nie zastanawiała się nad propozycją Dracona. Sen bez nękających ją koszmarów wydawał się najlepszym rozwiązaniem. Potrzebowała odciąć się od wspomnień, które wróciły wraz z widokiem Grangera.
- Masz rację.
Przyznała Hermiona, po czym wstała i skierowała swe kroki do łazienki. Draco postanowił na nią zaczekać. Musiał mieć pewność, że może ją bezpiecznie zostawić. Naprawdę się o nią bał, choć starał się tego nie okazywać, aby jej dodatkowo nie niepokoić. Sytuacja zdawał się doprawdy beznadziejna. Dyrektor ewidentnie chciał jej zaszkodzić, a co gorsza posuwał się coraz dalej. Jak jednak walczyć z człowiekiem uważanym za ostoje magicznego świata? Dwójka niespełna siedemnastolatków, przeciwko czarodziejowi z taką władzą. Jedyna osoba, która mogła im pomóc to Snape. Dobrze, że Hermiona również zdawała sobie z tego sprawę. I tak zwróciłby się do niego o pomoc, ale wtedy czekałaby go koszmarna awantura. Minęło niespełna pięć minut, nim drzwi do łazienki ponownie się otworzyły. Draco przeniósł wzrok na Hermionę, która w szortach i za dużej czarnej koszulce wyglądała jeszcze bardziej bezbronnie. Skierowała się w stronę łóżka, więc Draco podążył za nią.
- Mógłbyś zostać zanim…?
Zaczęła Hermiona, stojąc już przy łóżku, lecz urwała, widząc Dracona, który przysuwał sobie krzesło. Nie musiała już pytać, czy zostanie z nią choć na chwilę. To naprawdę wiele dla niej znaczyło. Nie zwlekając dłużej, wślizgnęła się pod kołdrę, przysuwając się maksymalnie do krawędzi, przy której siedział Draco. Podał jej fiolkę z eliksirem, którą przyniosła z łazienki i odłożyła na szafkę nocną. Hermiona uniosła nieco głowę i poróżniła całą zawartość buteleczki, odstawiając ją ponownie. Ułożyła dłonie przy poduszce i już po chwili poczuła, jak Draco bierze je w swoje ręce.
- Dziękuję ci.
Wyszeptała Hermiona, czując, że eliksir zaczyna działać. Nie wiedziała, co by z nią dzisiaj było, gdyby nie Draco. Bez niego czuła się niczym dziecko w mgle, błądzące pośród swego bólu. On jednak stał się światłem, wskazującym jej drogę. W chwili załamania był obok i nie pozwalał jej poddać się demonom. Walczył o nią, gdy sama się poddawała.
- Śpij, mała.
Powiedział łagodnie Draco do znajdującej się na granicy snu Hermiony. Delikatnie odgarnął jej włosy, dokładnie w momencie gdy zamknęła oczy. Jej twarz stała się spokojna, a oddech miarowy. Znajdowała się już w innym świecie z daleka od tego całego syfu i to mu wystarczyło.




Witam.

Mimo iż w ostatnim czasie dosłownie wszystko zdawało się na mnie uwziąć, rozdział w końcu jest i to nawet całkiem konkretnej długości. Lubię go, więc mam nadzieję, że i Wam się spodoba.
Odnośnie następnego. Ukaże się on już w październiku. W przyszłym miesiącu opublikuje dwie notki, jedną mniej więcej na początku, drugą na końcu. Jeszcze następną raczej około połowy listopada i wtedy wrócimy do dodawani rozdziału raz na miesiąc. Oczywiście jest to wstępny plan, dlatego w razie zmian proszę mnie z niego nie rozliczać, ponieważ jak wiem różnie bywa i nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli.



Laf

33 komentarze:

  1. Arghhhhh :| Ujmę to tak: tak bardzo uwielbiam twojego bloga, że gdy tylko zobaczyłam kolejny rozdział, byłam smutna i przygnębiona czekaniem na następny :/ Ale rozdział cudo <3 O takich relacjach mogłabym czytać cały czas :)
    Czasu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju,dopiero co skończyłam czytać ten rozdział i już nie mogę się doczekać następnego <3 Weny i czasu życzę :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto było tyle poczekać.
    Rozdział super. A ten stary Drops zaczyna działać mi na nerwy. Biedna Hermiona, dobrze że ma Dracona przy sobie. No i Harry w końcu zareagował.
    Czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam pytanko czemu bogin Harrego to strach na wróble?

    OdpowiedzUsuń
  5. No nareszcie ;) rozdział jak zawsze petarda mam nadzieję że Snape da popalić tej Mars ;) mam też nadzieję że wszystko zdałaś pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział:**

    OdpowiedzUsuń
  6. Scena na śniegu była cudowna! Oczywiście wszystko się musiało zepsuć :( Głupi Dumbledore. Dobrze, że Malfoy ogarnął, że coś się dzieje, bo źle by się to skończyło. Harry wrócił! W końcu zachowuje się jak należy!
    Czy mi się wydaje, czy miałaś niedawno urodziny? Jeśli tak, to Wszystkiego Naj!
    Pozdrawiam
    dramione-ja-to-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny rozdział <3 Jestem nim zachwycona :) Takie słodkie sceny Dramione :) I w końcu mam nadzieję na pogodzenie się Hermiony z Harrym :)

    OdpowiedzUsuń
  8. warto było czekać na kolejny rozdział - po prostu cudo, z niecierpliwością czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział, ale jest mnóstwo literówek ;/
    Mam nadzieję, że w następnym rozdziale przedstawisz szlaban Dracona i Pottera ;) No i oczywiście coś więcej o Księdze Ludzi Lasu :D
    /P

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jest cudowny a pomysł z boginem - GENIALNY!!!
    Taką zażyłość między Draconem a Hermioną uwielbiam i liczę na to, że z czasem będzie jej jeszcze więcej!
    Dobrze, że lubisz ten rozdział bo jest naprawdę dobry! I proszę o więcej takich opiekuńczych akcji jak ta dzisiejsza <3
    Pozdrawiam, Iva Nerda

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudo. Cudo. Cudoo! Scena z boginem ...Brak slow. A na asku akurat masa pytan o boginy a ty dzielna odpowiadasz; dowiecie sie w swoim czasie, nie powiem, nie powiem xd Jesli chodzi o relacje Draco - Hermiona to są..tak wyjatkowe, tak wspaniale. Piekne. Z niecierpliwością czekam na dalsze rozdzialy.
    Twoja
    -M

    OdpowiedzUsuń
  12. Super! Szkoda mi Hermiony i mam nadzieje, że w końcu zrobią porządek z Dumbledorem, a inni zaczną zauważać jaki jest.
    Czekam na następny rozdział! :)

    dramione-karmelove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczerze powiedziawszy, nie wiem jak to skomentować, dawno się tak nie zamknęłam w świecie opowiadania czy książki. Draco nie zawiódł, a Harry może weźmie się w garść. Mam taką nadzieję. A Hermiona da radę, jest silna :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękny rozdział - co prawda wolałabym, gdyby obeszło się bez bogina i późniejszego załamania Hermiony, ale musiało być troszkę goryczy. Zwłaszcza że Harry zaczyna się budzić - może szlaban z Draco mu w tym pomoże? W końcu ma długą drogę przed sobą - zmiana światopoglądu nie może być zbyt gwałtowna, bo psychika może siąść. W każdym razie rozdział podobał mi się i już nie mogę doczekać się następnego. ❤

    I tak btw - bogin Harry'ego to nie dementor (czyli sam strach)? Chociaż taka zmiana nie jest zbyt istotna, bo raczej nie ma znaczenia dla dalszej fabuły.

    Pozdrawiam,
    C.

    wieczne-pioro-cassie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oficjalnie dementor, ale ja to nieco zmieniłam. W mojej wersji wpływ miało na to rzekome odrodzenie Voldemorta, który ponownie stał się realnym zagrożeniem i to, że Harry nauczył się walczyć z dementorami i potrafił się przed nimi bronić.

      Usuń
  15. Brak mi słów. Po prostu cudo.

    OdpowiedzUsuń
  16. Super! Wracam po długiej przerwie i nadrabiam zaległości. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Uwielbiam, jak piszesz. To opowiadanie czytam z przyjemnością. Powodzenia dalej. Ściskam i pozdrawiam: Alexis Nott.

    p.s Zapraszam do siebie. Może jestes już moim czytelnikiem, ale zapomniałaś o moim blogu 🙂 A jak nie jesteś to polecam serdecznie. Miło mi będzie, jak Was będzie więcej ❤ http://dramione-fifty-shades.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Powiem, że rozdział jest bardzo fajny. Mimo iż domyślałam się, ze to bogin. Ten moment z grangerem na pewno był ciężki dla Hermiony, ale dobrze że Draco był koło niej. Nie moge się doczekac kolejnego i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział mega! Masz fantastyczne pomysły i nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :) życzę Ci jak najwięcej weny i nowych czytelników :)
    Pozdrawiam, Roni

    OdpowiedzUsuń
  19. Cześć :) w związku z tym że Twoje opowiadanie uważam za naprawdę wspaniałe, nominuję Cię do Liebster Blog Award :) Po szczegóły zapraszam do siebie: http://hgss-magic-is-everywhere.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział, jak zwykle, świetny. Fajne jest to, że opisujesz wszystko z kilku perspektyw, nawet Harry'ego czy nauczycielki OPCMu. Daje to zupełnie inne spojrzenie na wszystko.
    Wciąż mam nadzieję, że biologiczni rodzice Hermiony dowiedzą się o przeszłości ich córki i skopią parę tyłków. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Biena Miona:( nota bardzo dobra jak zawsze. Draco jest taki kochany. Czekam na następne notki i życzę dużo czasu na pisanie ;)
    Pozdrawiam Mrs.Vinetteage-Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  22. I love this! Świetny rozdział, chociaż nie ukrywam, że przeczytałam w mgnieniu oka i teraz nie mam co czytać... <3
    Garielka

    OdpowiedzUsuń
  23. Obiecałam skomentować każdy jeden do końca, więc spełniam obietnicę. Co prawda, trochę spóźniona, ale musiałam sobie najpierw ponownie przeczytać przedostatni, bo mam niestety bardzo dobrą pamięć, ale krótką, mimo że 51 rozdział czytałam zaledwie tydzień temu :)

    Jak to stwierdziła Hermiona, pomysł ze ściganiem się był bardzo dziecinny, ale jednak bardzo tu pasował. Przynajmniej robił za humorystyczny wstęp do cięższych tematów. A tych w Twoim opowiadaniu nie brakuje, także, takie miłe odmiany, są jak najbardziej na miejscu.
    Lekcja OPCM zaparła mi dech w piersiach i szczerze powiedziawszy, miałam cichą nadzieję (tak samo z resztą, jak Hermiona), że jej boginem będzie Dumbledore, a nie stary Granger. Coś by się w tej całej szopce posunęło do przodu. No ale, pisałaś kiedyś w notce pod którymś rozdziałem, że jeszcze planujesz ich około 30-tu, więc trochę by to za szybko poszło... W każdym razie nasz Wybraniec przejrzał na oczy, co też powoduje szybsze bicie serca.
    Jestem ciekawa, wspólnego szlabanu Malfoya i Pottera oraz rozmowy Draco ze Snapem. Mam nadzieję, że zaspokoisz tę ciekawość w kolejnym rozdziale...

    Co do błędów... Dialogów już się nie czepiam. W gruncie, przez 51 rozdziałów, można się było do nich przyzwyczaić. Gdybyś potrzebowała jednak pomocy w tym temacie, chętnie nią służę. Czytając jednak ponownie 51 rozdział, coś mi się przypomniało. Uwielbiam określenie, używane przez Noctis w stosunku do ludzi. "Dwunóg" pisze się jednak przez "u" otwarte - to pierwsze oczywiście. Pochodzi bowiem od słowa "dwu", a nie, jak domyślam się wywnioskowałaś "dwóch". To po pierwsze, a po drugie autokorekta worda, tego nie podkreśla. I choć tej akurat nigdy w stu procentach nie ufam, to jednak w tym przypadku ma rację :)

    Pozdrawiam
    Iwi :)

    OdpowiedzUsuń
  24. <3 świetny rozdział ;)
    Uwielbiam Twój styl pisania. Czekam na nastepny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Czytałam w napięciu, jednak kiedy na horyzoncie pojawił się Paul, łzy napłynęły mi do oczu. Jak można być takim tyranem? I pan Granger, i Dumbledore! Oni wszyscy! Nauczycielka OPCMu powinna się wstydzić, ot co. Łechta mnie myśl, że ona wydaje się być mądrą kobietą. Już rozwikłała kawałek zagadki, może zdobędzie ją całą? Jeśli odkryje prawdę o Dumbledorze - będę ją ubóstwiać, stanie się kolejną sojuszniczką. Oh, Harry... Ten pan też zaczyna się przekonywać. Postawił się, słusznie! Trzeba obalić rządy tego zgrzybiałego dziada.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na następny
    KH.

    OdpowiedzUsuń
  26. Cześć ;)
    Mam nadzieję, że nie zapomniałaś o wiernej czytelniczce ;) Tak, tak, na swoje usprawiedliwienie nie mam za dużo, ale z ręką na sercu mogę przysiąc, że gdy tylko miałam czas rzucić okiem na twój blog i widziałam wstawiony rozdział, zacierałam ręce z uciechy. Nie pamiętam nawet, który rozdział ostatni skomentowałam...
    W każdym bądź razie muszę ci powiedzieć, że jest to jedno z niewielu opowiadań na których rozdział czekam z utęsknieniem.

    Widać, że Hermiona powoli radzi sobie z przeszłością. Na pewno dużym oparciem dla niej jest Draco, który podjął się zadania czuwania przy niej. Miło mieć takiego opiekuńczego faceta. Szkoda tylko, że w prawdziwym życiu nie ma tak dobrze. Ale warto mieć marzenia, kto wie może kiedyś się spełnią? :)

    Wybacz, że tak krótko, ale praca wzywa. Czekam na kolejny rozdział i tym razem mogę obiecać, że będę na bieżąco komentować ;)
    Pozdrawiam, Equmiri
    te-amo-per-sempre.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  27. Ojej Draco jest po prostu kochany! Taki opiekuńczy,że aż przyjemnie mi się zrobiło. Nie wiem co napisać, wzruszyłaś mnie...
    Kochany <3
    ~Madzik

    OdpowiedzUsuń
  28. Cześć :) do tej pory się nie wypowiadalam, gdyż zaczęłam czytać Twojego bloga przedwczoraj... przed chwila dotarłam tu. Uczucia mam mieszane z jednego względu - SZCZERZE ŻAŁUJĘ, że nie trafiłam na Twoje opowiadanie choć rok później. Oczekiwanie na kolejne rozdziały mnie wykończy. Twoja opowieść jest tak rozbudowana, po prostu szczera, że nie da się nie wciągnąć. Oczywiście, zdarzają się drobne potknięcia, literówki - ale noc, co zaburzaloby ogólny obraz całości. Po prostu świetnie mi się to wszystko czytało. A teraz raz w miesiącu... na Merlina, jak ja sobie poradzę ;_;
    Przyznam, że w kwestii postaci nie ma nikogo, kogo nie byłabym stanie zaakceptować w takiej postaci. Powiem więcej - czytając kanon chyba juz nigdy nie spojrzę na Dumbledore'a w ten sam sposób xD czytałam juz ficki, gdzie był on tym niekoniecznie dobrym, ale tutaj po prostu czyste zło -i to mega dobrze skonstruowane. Mam tylko nadzieję, że Harry tez przekona się do Hermiony. Ron nie musi - i tak za nim nie przepadam w żadnym opowiadaniu :D

    Pisz dalej kochana, życzę Ci dużo weny i inwencji, bo wiele ludzi na to czeka <3

    Janina S.

    OdpowiedzUsuń
  29. Rozdział genialny ! Wspaniały pomysł z boginem . Oczywiście reakcja Harrego podobała mi się najbardziej bo do bohaterskiego Draco zdążylam już przywyknąć 😍

    OdpowiedzUsuń