niedziela, 12 lutego 2017

56. Pasja zbliża ludzi


— Mogę wiedzieć, co wy tu na rany Salazara robicie?
Hermiona i Draco powoli odwrócili się w stronę Severusa, który mierzył ich morderczym wzrokiem. Był wściekły, co do tego nie mieli wątpliwości. Draco w swej naiwności chciał nieco załagodzić sytuację.
— Dobry wieczór, profesorze. My właśnie…
— Milcz, Malfoy, bo dostaniesz taki szlaban, że będziesz go odrabiał do końca nauki w Hogwarcie.
I to by było na tyle w kwestii łagodzenia sytuacji. Snape pożre ich żywcem i nic ich nie uratuje.
— Do mojego gabinetu, oboje.
Oznajmił oschle Severus, po czym ruszył w odpowiednim kierunku. Nie oglądał się na swoich podopiecznych. Nie ośmieliliby się zlekceważyć jego polecenia. Draco i Hermiona woleli jednak zachować pewną odległość. Wydawać by się mogło, że sama aura Sanpe’a mogłaby ich unicestwić. Draco doskonale rozumiał, o co mu chodziło. Dumbledore poluje na Riddle, a oni włóczą się po szkole o tej porze. Będą z tego kłopoty. Severus w końcu zatrzymał się przy swoim gabinecie i otworzył przed podopiecznymi drzwi. Ci bez słowa weszli do środka i stanęli przed biurkiem. W tym czasie Severus do nich dołączył, po czym zasiadł na swoim krześle. Przez chwilę po prostu na nich patrzył. Wiedzieli jednak, że to cisza przed burzą.
— Czy wyście do reszty powariowali? Wiecie, która jest godzina? Po wyjściu do Hogsmeade przepadliście jak kamień w wodę i szlajacie się, Salazar jeden wie gdzie. Czy wy wyobraźni nie macie?! Dumbledore tylko czeka na taką okazję. To, że do tej pory działał tylko bez świadków, nie oznacza, że nie zrobi wyjątku i nie dorwie was obojga.
Draco wysłuchał tego wszystkiego z lekko spuszczoną głową. Doskonale wiedział, że Severus ma rację. Powinien być rozsądniejszy. Tu w grę wchodziło bezpieczeństwo Riddle. Mieli dużo szczęścia, że udało im się bez przeszkód wrócić do zamku. Nie chciał nawet myśleć, co by zrobił, gdyby Dumbledore odstawił dziś jedną ze swoich pokazówek. Hermiona jednak nie wyglądała na tak skruszoną jak Draco.
— Ale nic się takiego nie stało, profesorze. Trochę się zasiedzieliśmy, ale jak zawsze byliśmy ostrożni.
— Zobaczymy, czy będziesz taka mądra, gdy twój ojciec każe cię sprowadzić do domu. Gdyby nie twoja matka stałoby się to już po ostatnim incydencie. Dostałaś ostatnią szansę, żeby zostać w Hogwarcie, a ty ją marnujesz.
Słowa Severusa zaniepokoiły Hermionę. Wiedziała, że profesor nie kłamie. Tom od początku nie chciał, aby wracała do Hogwartu. Obawiał się o jej bezpieczeństwo i jak się okazało nie bezpodstawnie. Hermiona jednak nawet nie chciała słyszeć o powrocie do Riddle Manor. Ta szkoła to jej pierwszy prawdziwy dom. Zbyt wiele rzeczy ją tu trzymało.
— W zasadzie nic się takiego nie stało. Wróciliśmy bez problemu. Po co zaraz robić z tego aferę.
Tym razem odezwał się Draco, przez którego przemawiał niepokój. Nie wyobrażał sobie momentu, kiedy Riddle zmuszona jest opuścić szkołę. Przywykł do jej obecności niemal bez przerwy. Gdyby wróciła do domu, zobaczyłby ją dopiero na święta. Ta wizja go przerażała. Uzależnił się od niej w każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Nie mogła tak po prostu zniknąć.
— Aferę to ja dopiero mogę z tego zrobić.
Oznajmił Severus, mrożąc wzrokiem Dracona. Oboje z Hermioną wiedzieli, że marny ich los, jeśli Snape doniesie Tomowi o ich nocnych eskapadach.
— To naprawdę nie będzie konieczne, profesorze. To się nigdy więcej nie powtórzy.
Zapewniła gorliwie Hermiona, patrząc na belfra błagalnym wzrokiem. Jej los znajdował się w jego rękach. Severus nic nie odpowiedział. Przyglądał się podopiecznym, którzy wlepiali w niego gały, jakby liczyli, że to zdoła go nakłonić do zmiany zdania. Nie dał po sobie poznać, że i bez tego bił się z myślami. Największa złość już mu minęła. Początkowo sądził, że rozszarpie tę dwójkę, gdy tylko wpadną mu w ręce. Odkąd wyszli do Hogsmeade, wszelki ślad po nich zaginął. Początkowo starał się zachować spokój, jednak niepokój przyszedł wraz z nastaniem ciszy nocnej. A teraz ta dwójka jak gdyby nigdy nic zjawia się w zamku, nie widząc w tym żadnego problemu. Nawet największy stoik dostałby szału. Tom wyraźnie kazał mu pilnować swojej córki i ograniczyć prawdopodobieństwo kolejnego ataku na nią do minimum. Nocne eskapady Hermiony i to w dodatku w towarzystwie Malfoya zdecydowanie by mu się nie spodobały. Severus wiedział jednak, jakie konsekwencje pociągnie za sobą poinformowanie go o wszystkim. Młodzi naprawdę się starali. Draco nie odstępował Hermiony na krok, starając się, aby zawsze otaczała ich większa grupa ludzi. Nawet jeśli się rozstawali, panna Riddle pozostawała bezpieczna w swoim pokoju. To pierwsza taka lekkomyślność z ich strony od czasu ostatniego ataku, a co więcej Severus domyślał się, z czego mogła ona wynikać. Draco i Hermiona tworzyli osobliwą parę, lecz to z pewnością nie przeszkadzało im w obchodzeniu walentynek. Im w końcu też należała się chwila tylko dla siebie. Hermiona nie miała łatwego życia w Hogwarcie, a co za tym idzie również Draco. Severus w głębi duszy nie chciał ich karać za tę chwilę zapomnienia. Nie był tak bezduszny, jak uważali uczniowie, zwłaszcza ci z Gryffindoru, choć akurat oni mogli mieć ku temu podstawy. Poza tym czuł się coś winien tej dwójce. Pamiętał tę nieszczęsną rozmowę z Draconem, którego jak się okazało, wszyscy źle ocenili. W końcu Severus podjął decyzję. Westchnął ciężko, przejeżdżając dłonią po twarzy. Miał tylko nadzieję, że nie będzie tego żałował.
— Nie poinformuję Lorda o waszym wyskoku, ale jeszcze jeden taki numer i oboje traficie do niego na dywanik. Nie muszę chyba również mówić, że do odwołania macie szlaban.
— Dziękujemy, profesorze.
Na twarzy Hermiony zagościł szeroki uśmiech. Snape jakimś cudem wykazał się miłosierdziem. Tom naprawdę mógłby zrobić z tego wielką i w dodatku bezsensowną aferę. Ostatnie, o czym marzyła, to tłumaczenie się przed nim z randki z Draconem.
— Zejdziecie mi z oczu i marsz prosto do pokoi.
— Dobranoc.
Pożegnali się uczniowie, po czym pospiesznie opuścili gabinet, nie chcąc drażnić profesora.
— Było blisko.
Stwierdziła Hermiona już w drodze do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Mimo szlabanu cieszyła się z takiego obrotu sprawy. Karę jakoś przeżyją. W przypadku konfrontacji z Tomem mogłoby być różnie.
— Powinniśmy bardziej uważać.
— Kto mógł wiedzieć, że Snape urządza sobie spacerki o tej porze.
— Również dobrze mógł to być Dumbledore.
Hermiona spojrzała badawczo na Dracona, który wyglądał na zatroskanego. Nawet nie wiedząc, co myśli, przypuszczała, że zadręcza się z powodu tego, iż naraził ją na niebezpieczeństwo. Zdecydowanie nie podzielała jego zdania. Rozumiała, że się o nią martwi, ale nie mógł jej ochronić przed całym złem tego świata i nie powinien tego od siebie wymagać. Draco dawał jej więcej niż ktokolwiek dotąd, a dzisiejszy dzień był doprawdy niesamowity. To na tym powinni się skupić, zamiast spekulować, co mogło się stać.
— Bardzo cię proszę, nie mówmy o tym dzisiaj. Miło spędziliśmy dzień i nie chcę, aby jego końcówkę zepsuło widmo jakiegoś pomyleńca.
Poprosiła Hermiona, pragnąć, aby Draco przestał zadręczać się tym, co nagadał im Snape. Nic się nie stało i to powinno być najważniejsze. Na szczęście plan Hermiony się powiódł. Draco w końcu na nią spojrzał i uśmiechnął się łobuzersko. Niósł jej trzymaną dłoń do ust, aby ucałować jej wierzch.
— Cieszy mnie, że ci się podobało. Możemy to kiedyś powtórzyć.
W tym momencie dotarli do Pokoju Wspólnego. Draco podał hasło, umożliwiając im wejście do środka. Od razu skierowali się do dormitoriów.
— Dobranoc, mała.
Draco odprowadził Hermionę pod same drzwi i na pożegnanie pocałował ją w czoło. Po dniu pełnym wrażeń obojgu przyda się nieco odpoczynku.
— Dobranoc, Draco.
Hermiona uśmiechnęła się do niego po raz ostatni, po czym zniknęła za drzwiami pokoju. Absolutnie nie czuła zmęczenia, lecz mimo to wzięła rzeczy do spania i udała się z nimi do łazienki. Przygotowując kąpiel, rozpamiętywała dzisiejszy dzień. Teraz jej wcześniejsze obawy związane z walentynkami wydawały się dość śmieszne. Draco naprawdę się postarał, aby ten przesłodzony i ociekający lukrem dzień dla nich stał się wyjątkowym. Chciała, aby w ich życiu pojawiało się więcej takich chwili, nie tylko ze względu na siebie, ale przede wszystkim Dracona. Zawsze obawiała się, że nie jest dla niego wystarczająco dobra. Porównywała się do niemal każdej dziewczyny i wypadała przy nich blado. Dla Malfoya była właściwie bardziej przyjaciółką niż partnerką. Dzisiaj jednak poczuła, że tak nie musi być. Blokowały ją lęk, złe przyzwyczajenia, lecz zaczęła się zastanawiać, czy są one nadal na tyle silne, aby ją stłamsić i zamknąć w swoich sidłach. Nie pozbędzie się ich, ale przecież mogła się z nimi nauczyć funkcjonować z tą jedną osobą. Draco to nie był przypadkowy człowiek, którego powinna się obawiać. Jej racjonalna część ufała mu bardziej niż komukolwiek na tym świecie. Niestety ta zaszczuta nie znała czegoś takiego jak zaufanie. Dziś, gdy przytuliła się do Dracona, w jej głowie rozpętało się istne piekło. Zalewające jej umysł wspomnienia biły się z rzeczywistością. Okazało się, że głos Dracona zdołał powstrzymać tę walkę. Docierające z zewnątrz bodźce okazały się silniejsze i to one zwyciężyły. Im dłużej stała w jego ramionach, tym bardziej docierało do niej, że czuje się w nich bezpiecznie. Draco był jej obrońcą, nie oprawcą. Powinna zawsze o tym pamiętać. Z tą myślą Hermiona opuściła wannę. Otarła swe ciało ręcznikiem i narzuciła na nie piżamę. Umyła zęby, po czym wychodząc z łazienki, zaczęła zaplatać włosy w warkocz. Znalazłszy się w pokoju, ujrzała jakąś postać stojącą przy kanapie. W pierwszej chwili zamarła, lecz szybko poznała niespodziewanego gościa.
— Witaj, Błyskotko.
Powiedziała niemal z ulgą Hermiona, podchodząc do skrzatki.
— Witam, panienko. Błyskotka przeprasza, że przychodzi tak późno, ale nie zastała panienki wcześniej. Błyskotka ma ważne wieści.
— Usiądź w takim razie i porozmawiamy.
Oznajmiła zaintrygowana Hermiona, zajmując miejsce na kanapie. Spojrzała wyczekująco na skrzatkę, którą pomimo pewnych oporów zajęła miejsce obok niej. Czuła się z tym niezręcznie, ale jej pani takie rzeczy sprawiły radość, więc starała się wypełniać każde jej polecenie, nawet jeśli uważała, że skrzatom takie zachowanie nie przystoi.
— Tak jak panienka kazała, Błyskotka obserwowała dyrektora. To bardzo zły człowiek. Błyskotka słyszała, jak mówi bardzo złe rzeczy i cały czas kłamie.
— Wiem, Błyskotko, ale bardzo mi pomagasz, szpiegując go.
 Hermiona znała stosunek skrzatki do Dumbledore’a. Ta nieustannie powtarzała jej, że to straszny człowiek i powinna na niego uważać. Miała jednak przeczucie, że tym razem dowie się czegoś naprawdę istotnego. Błyskotka nie zjawiłaby się u niej z byle powodu o tak późnej porze.
— Błyskotka dowiedziała się dzisiaj czegoś, co na pewno zainteresuje panienkę. U dyrektora zjawił się niebieski duch orła, który mówił. Błyskotka starała się wszystko zapamiętać, ale to było tak dawno, że nie wie, czy czegoś nie pomyliła.
Skrzatka zaczęła miętosić w rękach brzeg swojej spódnicy. Wiadomość, którą podsłuchała, dostarczono przed południem. Chciała ją natychmiast powtórzyć swej pani, ale nie została jej. Zjawiała się w jej dormitorium co jakiś czas, ale na próżno. W końcu zasnęła i obudziła się zaledwie kilka minut temu. Obawiała się, że może przez to coś przekręcić.
— Spokojnie, powoli wszystko ustalimy.
Zapewniła ją Hermiona, ujmując drobną rączkę skrzatki. Bardzo zależało jej na wiadomości dostarczonej przez tajemniczego patronusa, ale nie chciała dręczyć przy tym Błyskotki.
— Wiesz, kto przysłał tego ducha, skąd przyleciał?
— Błyskotka nie zapamiętała nazwiska, ale wie, że przyleciał z Ministerstwa Magii.
— Bardzo dobrze, to jest najważniejsze. Co mówił ten duch?
— Dwudziesty drugi lutego zebranie godzina dziesiąta.
— Wspominał coś o Wizengamocie?
— Tak, tak, Błyskotka pamięta. Zebranie Wizengamotu dwudziestego drugiego lutego o godzinie dziesiątej.
Hermiona nie mogła uwierzyć we własne szczęście. Dzięki podsłuchanej wiadomości z Ministerstwa otrzymali niepowtarzalną szansę na wcielenie w życie swojego planu włamania. Druga taka okazja mogła się szybko nie powtórzyć.
— Nawet nie wiesz, jak bardzo mi pomogłaś, Błyskotko. Właśnie na taką informację czekałam. Będę jeszcze potrzebowała twojej pomocy, ale wszystko powiem ci w najbliższym czasie. Teraz zasłużyłaś na odpoczynek. 
— Dziękuję, panienko.
Odpowiedziała rozpromieniona Błyskotka, zeskakując z kanapy. Była z siebie dumna. Przysłużyła się swojej pani, a to największa chluba dla każdego skrzata.
Po zniknięciu swojej podopiecznej, Hermiona niemal skakała z radości. W końcu coś się ruszyło. Tym razem musi się udać. Powinna jeszcze tylko powiedzieć o wszystkim Draconowi. Spojrzała na zegarek. Dochodziła druga, ale uznała, że to nie może czekać. Hermiona nie zastanawiając się zbyt długo, opuściła pokój i zapukała dość mocno do drzwi swoich sąsiadów. W końcu usłyszała ruch po drugiej stronie i niewyraźne przekleństwa. Już wiedziała, że udało jej się obudzić choć jednego lokatora, którym okazał się Nott.
— Pali się, czy jak?
Zapytał zaspany Teodor, ziewając przeciągle. Dopiero gdy przetarł oczy, zobaczył, kto dobija się do ich pokoju.
— Hermiona, coś się stało?
— Nie, ale muszę się natychmiast zobaczyć z Malfoyem.
Teodor spojrzał z niezrozumieniem na podejrzanie rozentuzjazmowaną Hermionę, lecz postanowił nie zadawać więcej pytań. Otworzył szerzej drzwi, wpuszczając ją do środka.
— Jeśli tylko go dobudzisz, zapraszam.
Hermiona weszła do pokoju i podeszła do pierwszego z brzegu łóżka należącego do Dracona. Spał on na brzuchu z lekko rozchylonymi ustami. Wyglądał dość uroczo, co wcale nie przeszkodziło jej w złapaniu go za ramię i potrząśnięciu nim.
— Malfoy, wstawaj.
Draco w pierwszej chwili nie zareagował. Dotarł do niego jakiś głos, ale jego zaspany umysł dopiero po kilku sekundach ustalił, do kogo on należy. To spowodowało jego natychmiastową reakcję. Zerwał się do pozycji siedzącej, rozglądając się nerwowo.
— Co się dzieje? Coś się stało?
Zadawał kolejne pytania, na co Hermiona przewróciła oczami. Malfoy jak zwykle pozostawał w ciągłej gotowości.
— Nic się nie dzieje. Muszę z tobą porozmawiać.
Hermiona nawet w panującym tu mroku dostrzegła pełen politowania wzrok Dracona.
— Porozmawiać? Czy ty się dobrze czujesz? Która w ogóle jest godzina?
— Jakoś po drugiej, ale to nie jest ważne. Im dłużej się będziesz zbierał, tym później wrócisz do łóżka.
— Ukatrupię cię, Riddle.
Stwierdził zrezygnowany Draco, wychodząc spod kołdry. Riddle chyba już kompletnie odbiło. Po jaką cholerę ona go budzi o tej porze, skoro rozstali się zaledwie godzinę temu? Lepiej dla niej, aby miała ku temu dobry powód.
— To później, teraz chodź.
Oznajmiła Hermiona, kierując się w stronę drzwi. Draco chcąc nie chcąc wsunął stopy w kapcie, rozglądając się za jakąś koszulką, której nie znalazł. Postanowił to olać, Riddle już i tak się niecierpliwiła.
— Czemu ty jesteś na boso?
Zapytał Draco, gdy znaleźli się na korytarzu. Dopiero teraz dostrzegł, że Riddle nie ma na sobie butów, a jej rozwalający się warkocz nie jest związany gumką. Hermiona z tego wszystkiego dopiero teraz zdała sobie sprawę z braku obuwia.
— Zapomniałam.
— Mów wreszcie, o co chodzi, bo zaczynasz mnie przerażać.
Oznajmił Draco, gdy w końcu znaleźli się w pokoju Riddle. Jego umysł zaczął już pracować na nieco wyższych obrotach i ciekawiło go, co tak ważnego miała u do powiedzenia Hermiona o drugiej w nocy.
— Była u mnie Błyskotka. Podsłuchała, że w przyszłą sobotę Dumbledore ma zebranie Wizengamotu.
— To mi chciałaś powiedzieć?
Zapytał z powątpiewaniem Draco, na co Hermiona przewróciła tylko oczami. On się chyba jeszcze nie obudził.
— Malfoy, skup się. Dumbledore będzie w Ministerstwie, gabinet zostanie pusty, a my się do niego włamiemy.
Teraz Draco zrozumiał wszystko, co nie oznaczało, że mu się to podoba. Nie spodziewał się, że do realizacji szalonego przedsięwzięcia Riddle dojdzie tak szybko.
— Może powinniśmy jeszcze trochę zaczekać, lepiej się przygotować?
— Na co ty chcesz czekać? Taka okazja może się szybko nie powtórzyć. Mamy tydzień, żeby się przygotować. Dumbledore’a nie będzie w Hogwarcie. To w zasadzie najlepszy z naszych scenariuszy.
Hermiona nie chciała się kłócić z Draconem, dlatego postanowiła mu wszystko spokojnie wytłumaczyć. Ten dzień był naprawdę wyjątkowy i szkoda by go było zepsuć awanturą o coś takiego. Draco mimo ogromnej niechęci musiał przyznać Riddle rację. Wyjazd Dropsa to dla nich najlepsza możliwa opcja. Obawiał się jednak tego włamania. Tu i tak wszystko mogło pójść nie tak, a ostatnie czego potrzebowali to problemy z dyrektorem świrem. Niestety ten napad był nieunikniony. Hermiona go sobie nie odpuści, więc Draco musiał zadbać o to, aby ograniczyć ryzyko do minimum. Nieobecność Dumbledore’a bardzo temu sprzyjała.
— Bierzemy się za to od jutra.
Stwierdził pogodzony ze swym losem Draco, na co Hermiona uśmiechnęła się szeroko. Zapowiadał im się pracowity tydzień i wyjątkowo trudna sobota.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

— Myślę, że skończyłam.
Oznajmiła zadowolona z siebie Dafne, z ulgą odkładając pióro. Jeden esej za nią. Wolała nie myśleć teraz o tym, że na nim lista jej zadań domowych się nie kończyła.
— Ja nie, ale zdecydowanie potrzebuję przerwy.
Teodor również odłożył swoje pióro, przeciągając się na krześle. Nie miał dziś zupełnie chęci do nauki. W zasadzie, gdyby nie Dafne nawet by nie przyszedł do biblioteki.
— Widzę, że nie tylko ja mam dzisiaj znikomy zapał do nauki.
— Zapał mam, ale do Quiddtcha. Najchętniej już wznowiłbym treningi. W sumie nawet pogoda temu sprzyja.
Istotnie dziś mimo lekkie mrozu niebo pozostawało bezchmurne, a wiatr spokojny. Gdyby tylko taka pogoda się utrzymała, Teodor nie zamierzał dłużej zwlekać. Im wcześniej zaczną treningi, tym większe zyskają szanse na puchar.
— Nie dziwię się po takiej przerwie.
Dafne rozumiała Teodora bardziej, niż te mógłby przypuszczać. Sama strasznie tęskniła za lataniem. Ze swoją miotłą rozstała się w wakacje. W Hogwarcie nikt poza Hermioną nie wiedział, że lata. Często zastanawiała się jednak, czy takie ukrywanie się ze swoimi pasjami ma sens. Była wolnym człowiekiem i miała pełne prawo do układania życie po swojemu i realizacji swoich marzeń.
— Zastanawiam się tylko nad zmianą miotły. Mój Nimbus się sprawdza, ale niedługa ma wyjść nowa Błyskawica.
— Tak, ale ma średnie opinie. Jeśli chodzi o szybkość, nie ma sobie równych, ale gorzej ze zwrotnością. Dla pałkarzy będzie idealna, ale przy obrońcach i ścigających może się już nie sprawdzać tak dobrze.
Teodor patrzył na Dafne z niemałym zdziwieniem i ta dopiero wtedy zdała sobie sprawę, co powiedziała. Nie mając pojęcia o Quidditchu, nie powinna wiedzieć takich rzeczy.
— Ty się znasz na miotłach?
— Nie, coś tam ostatnio czytałam i jakoś tak…
— Takich informacji nie ma w pierwszej lepszej gazecie, tylko w tych o Quidditchu.
Dafne westchnęła ciężko, wiedząc, że nie ma sensu iść dłużej w zaparte. Teodor nie był naiwny, aby uwierzyć w jej marne tłumaczenie. Zresztą nie chciała go okłamywać.
— Powiedzmy, że wiem o Quidditchu więcej, niż mogłoby się wydawać.
— Grasz?
Zapytał niemal rozpromieniony Teodor. W życiu nie podejrzewał Dafne o żaden związek z Quidditchem. Oczywiście, że dziewczyny w Hogwarcie grały i niejednokrotnie dostawały się do drużyn, ale nie w Slytherinie. W tym roku w eliminacjach nie uczestniczyła ani jedna przedstawicielka płci żeńskiej. Wybierały one trybuny i kibicowanie chłopakom, którzy akurat wpadli im w oko. Teodor sądził, że do tej grupy zalicza się również Dafne.
— To chyba za dużo powiedziane. Trenuję sama podczas wakacji.
Powiedziała Dafne, starając się wybadać reakcję Teodor. Wyglądał na dość zdziwionego, ale pozytywnie.
— Czemu nie startowałaś w eliminacjach? 
— Nie moja liga, chociaż Hermiona namawia mnie, żebym spróbowała w przyszłym roku.
— Jak zwykle mądrze gada. Zaraz sprawdzimy, co potrafisz.
Niespodziewanie Teodor wstał z krzesła i zaczął zbierać swoje rzeczy. Skończywszy, spojrzał wyczekująco na Dafne, która tylko mu się przyglądała.
— Teraz?
— Oczywiście, że tak. Nawet pogoda nam sprzyja.
— Nie mam ze sobą miotły.
— To się da załatwić.
Dafne wahała się przez chwilę, ale ostatecznie spakowała swoje rzeczy i również wstała. Teodor uśmiechnął się tylko, po czym oboje ruszyli w stronę wyjścia. Przez całą drogę rozmawiali o Quidditchu. Teodor pytał o przeróżne rzeczy; jak długo lata, na czym, jakiej drużynie kibicuje i wiele innych. Z każdą kolejną chwilą utwierdzał się w przekonaniu, że Dafne naprawdę sporo wie o tym sporcie. To zaskakujące, ale opowiadała mu o książkach, które on zaledwie kojarzył z tytułu. To niesamowite, z jaką pasją Dafne mówiła o Quidditchu. Teodor czuł się, jakby odkrywał ją na nowo.
Dotarli do Pokoju Wspólnego Slytherinu i okazało się, że jest tam całkiem sporo ludzi. Na jednej z kanap dostrzegli nawet swoich przyjaciół, którzy również ich zauważyli.
— Dafne, Teodor, chodźcie do nas.
Zawołał Blaise, przywołując przyjaciół również ręką. Ci spojrzeli po sobie i niezbyt chętnie, ale ruszyli w ich stronę. Zdecydowanie woleli przystąpić do realizacji swoich wcześniejszych planów.
— Gdzie wy się włóczycie do tej godziny?
Zapytał Blaise, gdy Dafne i Teodor do nich podeszli. Siedzieli tu całkiem sporą grupką. Nawet Draco do nich dołączył, tyle że bez Hermiony. To zdecydowanie pokrzyżowało Teodorowi plany. Malfoy spędzał u swojej dziewczyny dużo czasu, ale akurat dzisiaj jak na złość musieli siedzieć osobno.
— Spotkaliśmy się w bibliotece i w sumie zaraz tam wracamy. Zaczęliśmy pisać esej na Eliksiry.
Dafne bezbłędnie wybrnęła z sytuacji, nie wzbudzając przy tym podejrzeń. Po co cały salon miał wiedzieć, że widuje się z Teodorem? Broń Merlinie się tego nie wstydziła. Po prostu przy Hermionie nauczyła się, że pewne rzeczy powinny pozostać jasne wyłącznie dla samych zainteresowanych.
— Normalni jesteście? Wystarczy wam już tej nauki. Posiedzimy sobie, pogadamy.
Zachęcała ich Pansy, która od walentynek naprawdę o wiele więcej czasu spędzała z przyjaciółkami. Nie chciała dopuścić do tego, aby po raz kolejny poczuły się zaniedbane.
— Ogarniemy się i pomyślimy. 
Powiedział wymijająco Teodor, po czym oboje z Dafne ruszyli w stronę sypialni. Zatrzymali się dopiero na rozwidleniu dróg.
— Co robimy?
Zapytała Dafne, nie wiedząc, czy ich plany są w ogóle możliwe do zrealizowania.
— Ja ogarniam miotły, przebieramy się i idziemy.
— Tylko wiesz, ja bym na razie chyba wolała, żeby nie wszyscy wiedzieli, że latam.
Dafne chciała, aby jej mała tajemnica na razie takową pozostała. Po co ludzie mieli gadać.
— Muszę wtajemniczyć Hermionę, bo bez tego nici z porządnej miotły.
— Ona i tak wie.
— W takim razie przyjdę po ciebie za dziesięć minut.
Dafne skinęła głową, po czym oboje rozeszli się do swoich pokoi. Teodor przebrał się jak najszybciej i zaczął pakować. Na torbę, którą opróżnił, rzucił zaklęcie zmniejszająco zwiększające. Musiał w niej w końcu zmieścić dwie miotły. Jedną zabrał ze swojej szafy, a po drugą ruszył w stronę tej Dracona. Przyjaciel urwałby mu za to łeb, ale postanowił zaryzykować i dołożyć wszelkich starań, aby o niczym się nie dowiedział. W tym mogła mu pomóc tylko jedna osoba. Z tą myślą Teodor wyciągnął z szafy przyjaciela miotłę i umieścił ją wraz ze swoją. Upewniwszy się, że wziął wszystko, opuścił pokój i swoje kroki skierował do sąsiednich drzwi. Zapukał w nie dwukrotnie i czekał. Hermiona otworzyła mu dość szybko.
— Cześć, Teodor.
— Cześć. Wiem, że to już drugi raz, ale potrzebuję twojej pomocy.
— W takim razie wejdź.
Hermiona otworzyła szerzej drzwi, wpuszczając gościa do środka.
— Widzisz się dzisiaj z Draconem?
Zapytał Teodor, od razu przechodząc do rzeczy. Hermiona nieco się zdziwiła, ale odpowiedziała.
— Wieczorem pewnie tak.
— A mogłabyś teraz? Chodzi o to, żeby do kolacji nie wrócił do pokoju.
— Nie do końca rozumiem.
Stwierdziła po chwili Hermiona, która nieco się pogubiła. Dlaczego miała odciągnąć Dracona do jego pokoju? Dzisiejszy dzień postanowili spędzić osobno; ona przy planach, on ze znajomymi. Malfoy i tak spędzał u niej bardzo dużo czasu. Jemu też należało się trochę rozrywki. Nie mogli przecież siedzieć ze sobą bez przerwy.
— Chcę polatać z Dafne, ale ona nie ma ze sobą miotły w przeciwieństwie do Dracona, który niestety prędzej by mi łeb urwał, niż ją pożyczył. Obiecuję oddać ją bez szwanku, żeby się nawet nie zorientował, że ktoś ją ruszał.
Wyjaśnił Teodor, nie owijając w bawełnę. Z Hermioną nie byli szczególnie blisko, ale wiedział, że może jej zaufać. Przy prezencie dla Dafne spisała się wspaniale. Liczył, że i tym razem mu pomoże. Teraz Hermiona wszystko zrozumiała. Dafne najwidoczniej wtajemniczyła Teodora w swoje zainteresowania. Cieszyło ją to, ponieważ wszystko wskazywało na to, że są sobie coraz bliżsi. W takich okolicznościach nie mogła im odmówić pomocy.
— Zajmę się nim.
Odpowiedziała w końcu, na co Teodor wyraźnie się rozpromienił.
— Dziękuję, znowu ratujesz mi życie.
— Dobra, dobra. Idź już do Dafne.
— Do zobaczenia.
Pożegnał się Teodor, po czym opuścił pokój Hermiony. Ta z kolei z szerokim uśmiech udała się w stronę łóżka, gdzie porozkładała plany napadu. Zostały im trzy dni. Im bliżej soboty, tym bardziej się denerwowała. Mieli po swojej stronie Błyskotkę, co dawało im sporą przewagę. Mimo wszystko zawsze coś mogło pójść nie tak. Obawiała się ewentualnych konsekwencji, ale była zdeterminowana, aby zrealizować swój plan. Ten gabinet to ich ostatnia nadzieja. Pozbierawszy wszystkie plany, Hermiona udała się do garderoby. Obszerny dres i za dużą koszulkę zamieniała na normalne ubrania, po czym opuściła pokój. Swoje kroki skierowała do salonu, gdzie spodziewała się spotkać Dracona. Nie myliła się, siedział on na jednym z foteli w towarzystwie kolegów z drużyny i kilku dziewczyn. Nie wahając się, ruszyła w ich stronę.
— Któż to nas zaszczycił swą obecnością. Zapraszamy, zapraszamy.
Blaise jako pierwszy zobaczył Hermionę i nie omieszkał jej stosownie przywitać.
— Cześć wszystkim.
Hermiona od razu skierowała się w stronę Dracona, który przyglądał się jej z zaciekawieniem.
— Szybko się stęskniłaś, mała.
Stwierdził na powitanie Draco. Nie spodziewał się tutaj Riddle. Proponował jej wyjścia, ale uparła się, że woli zostać u siebie. Uszanował to i samotnie udał się na spotkanie ze znajomymi. Riddle jednak jak zwykle postanowiła go zaskoczyć.
— Jak chcesz, to zaraz mogę sobie pójść.
— Jak już jesteś, to niech będzie, że cię przygarniemy.
Hermiona szturchnęła Dracona w ramię, jednak usiadła na oparciu jego fotela.
— Co się stało, że jednak przyszłaś?
Zapytał tym razem poważnie Draco. Wolał się upewnić, że wszystko jest w porządku i Riddle nie sprowadziło tu żadne zmartwienie.
— Mam już dosyć tych papierów. Dam sobie na dzisiaj z nimi spokój.  
Draco, nawet jeśli się zdziwił, nie dał nic po sobie poznać. Sam miał już dosyć tego napadu. Zaplanowali niemal wszystko, ale brakowało mu jednej istotnej części – awaryjnej drogi ucieczki. Wiedział oczywiście, że Dumbledore będzie przebywał poza Hogwartem, a oni dzięki Błyskotce będą się mogli teleportować, ale nie dawało mu spokoju dziwne przeczucie, że to za mało. Jeszcze nie wspominał o tym Riddle, ale uznał, że potrzebują koła ratunkowego i już nawet wiedział, co mogłoby nim być. Tym jednak nie zamierzał zajmować się teraz.
— Brawo, mała, w końcu przebłysk rozsądku.
— Halo, my tu też jesteśmy.
Rozmowę Dracona i Hermiony przerwał Blaise, który opowiadał o czymś z ożywieniem, a ta dwójka ostentacyjnie go ignorowała.
— Przecież cię słuchamy, Zabini.
— Co ty nie powiesz, Malfoy. W takim razie, o czym mówiłem?
— Z całą pewnością nie było to nic mądrego.
Hermiona uśmiechnęła się, wyczuwając zbliżającą się kłótnie. Wyjście z pokoju chyba nie było takim złym pomysłem. Nawet ona potrzebowała chwili wytchnienia.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

Teodor i Dafne dotarli na boisko, a konkretniej do szatni. Musieli gdzież zostawić rzeczy.
— Dam ci swoją miotłę, bo te szkolne nadają się co najwyżej do zamiatania.
Powiedział Teodor, po czym wyciągnął z torby miotłę, którą podał Dafne.
— A ty, na czym będziesz latał?
— Pożyczyłem miotłę Dracona.
— On o tym wie?
— Nie i Hermiona dopilnuje, żeby się nie dowiedział.
Dafne uśmiechnęła się na te słowa. Hermiona była gwarancją, że Draco nawet nie zauważy braku swojej własności.
— Nie ma na co czekać, idziemy na boisko.
To mówiąc, Teodor wziął miotłę oraz swojego prywatnego kafla i wyszedł z szatni, a za nim Dafne. Będąc na boisku, od razu wznieśli się w niebo. Nott obserwował, z jaką łatwością jego towarzyszce przychodzi prowadzenie miotły. Robiła to pewnie, ale z dużą gracją, jakby urodziła się w powietrzu. 
— Coś nie tak?
Zapytała Dafne, widząc, że Teodor nieustannie jej się przygląda. Nie wydawało jej się, aby robiła coś źle, ale wolała się upewnić.
— Nie, wręcz przeciwnie, świetnie latasz.
— Jak na razie dopiero oderwałam się od ziemi.
— To pora pokazać, że stać cię na więcej.
Stwierdził z łobuzerskim uśmiechem Teodor, rzucając Dafne kafla, którego ta bez trudu pochwyciła.
— Zaczniemy od dziesięciu rzutów.
Oznajmił Teodor, po czym podleciał do swoich pętli. Dafne została na środku boiska, przygotowując się do starcia. Budził się w niej tłumiony duch rywalizacji tak charakterystyczny dla graczy. Do tej pory jej jedynym przeciwnikiem była umiarkowanie uzdolniona jeśli chodzi o latanie siostra. Teraz nadszedł czas na prawdziwego rywala, któremu naprawę chciała pokazać, że coś potrafi.
— Gotowy?
Zapytała głośno Dafne, gdy czuła się już na siłach, aby zacząć.
— Jak najbardziej.
Na te słowa Dafne ruszyła w stronę pętli. Nie miała żadnego planu, działała instynktownie. Poza tym to powinna być przede wszystkim zabawa. Okazało się to dobrą taktyką. Jej końcowy wynik wynosił sześć trafień.
— Jestem pod wrażeniem. Niektórzy z naszych ścigających w takiej potyczce nie przekraczają pięciu.
Powiedział z uznaniem Teodor, podlatując do Dafne. Naprawdę był pod wrażeniem jej umiejętności, tym bardziej że należała do zdanych na siebie samouków. W takich przypadkach w grę musiały wchodzić talent i ogromna determinacja.
— W takim razie chyba musisz się za nich bardziej wziąć, jeśli chcecie zdobyć puchar.
— Przydałabyś się nam w drużynie.
— Nie żartuj.
— Mówię poważnie. Dlaczego nie startowałaś w eliminacjach?
Teodora naprawdę to ciekawiło. Przecież widać gołym okiem, że Dafne uwielbiam Quidditcha. Na miotle czuła się pewnie i wyglądała, jakby była stworzona do latania. Czemu więc nie chciała choć spróbować swych sił?
— Sama nie wiem. Wiesz, jak to u nas jest, dziewczyna powinna siedzieć na trybunach i kibicować, nawet jeśli nie ogarnia, co dzieje się na boisku. Nie chciałam się wyłamywać, ale teraz wiem, że to ostatnia rzecz, jaką powinnam się przejmować.
Wyznała Dafne, wpatrując się w horyzont. Zamierzała posłuchać Hermiony i nie przejmować się ludźmi, tylko wziąć udział w przyszłorocznych eliminacjach. Dość ukrywania się. Im więcej rzeczy robiła po swojemu, tym bardziej wolna się czuła.
— Z przyjemnością przyjmę cię do składu, o ile mnie nie zdegradują.
— Żartujesz, jesteś świetnym kapitanem.
— Okaże się po meczu z Gryffindorem.
— Nie liczy się jedno starcie, a całokształt. Nasza drużyna na czele z tobą wskoczyła na wyższy poziom. Znacznie spadła nam ilość fauli i utraconych kafli.
— Jesteś niesamowita.
Wyznał Teodor, naprawdę będąc pod wrażeniem wiedzy Dafne, ale nie tylko. Od dawna szukał w niej czegoś więcej. Coś go do niej ciągnęło, ale nie rozumiał, co. Zawsze działał na chłodno, dlatego stopniowo starał się ją odkryć. Dafne przy Hermionie rozkwitła, a Teodor zaczął w niej widzieć dziewczynę, którą naprawdę mógłby się zainteresować. Dziś odkrywszy jej pasję, przepadł zupełnie. Nie chodziło tu nawet o sam fakt, że w grę wchodził Quidditch, choć i to było niezwykłe. Odnalazł istotną część Dafne, która dała mu jej pełny obraz. Była niezwykłą osobą, pełną pasji, ambicji, planów. W zasadzie powoli na nowo odkrywała siebie, a Teodor czuł się zaszczycony, że może w tym uczestniczyć.
Na komplement Notta, Dafne uśmiechnęła się nieco niepewnie, a jej policzki stały się różowe. To miłe, że Teodor doceniał jej pasję. Zyskała przynajmniej pewność, że nie popełniła błędu, wyznając mu swój mały sekret.
— Co powiesz na drugą rundę?
Zaproponował Teodor, zdecydowanie nie chcąc jeszcze kończyć tej zabawy.
— Jeszcze się pytasz? Nie siedziałam na miotle od wakacji.
Teodor zaśmiał się na te słowa, gratulując sobie w duchu, że załatwił im czas aż do kolacji.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

— Gdzie są Dafne i Teodor? Do tej pory siedzą w bibliotece?
Zastanawiała się Pansy, gdy wraz z całą resztą siedzieli już na kolacji. Dwójka ich przyjaciół zdawała się przepaść w odmętach ksiąg i pergaminów.
— Może trzeba sprawdzić, co z nimi.
Zaproponował Blaise, lecz natychmiast odpowiedziała mu Hermiona.
— Na pewno kończą esej. Kolacja dopiero się zaczęła, więc pewnie tylko się trochę spóźnią.
Hermiona miała nadzieję, że ma rację, w przeciwnym razie będzie musiała kombinować, jak nadal kryć tę dwójkę. Całe popołudnie spędziła z Draconem w salonie z jego przyjaciółmi. Malfoy proponował jej nawet wcześniejsze ulotnienie się, ale zdecydowanie nalegała, aby zostali. Ewakuację do pokoju postanowiła sobie zachować jako opcję awaryjną na wypadek, gdyby Teodor i Dafne nie wrócili po kolacji z boiska. Poza tym w salonie było całkiem miło. Wydawało jej się to niemożliwe, ale nawet Tracey i Pansy zdawały się jej nie traktować jak intruza. Potrafiły normalnie się do niej zwracać, a raz nawet zaśmiały się z czegoś, co powiedziała. To było dziwne, ale nie zamierzała się w to zagłębiać. Odpowiadał jej taki stan rzeczy.
— Całe popołudnie przy książkach i jeszcze im mało. Cokolwiek to jest, mam nadzieję, że nie jest zaraźliwe.
— Spokojnie, Zabini. Tobie zarażenie inteligencją nie grozi.
Blaise nie zdążył odpowiedzieć Draconowi, ponieważ w sali pojawili się spóźnialscy.
— Nareszcie jesteście. Ile można siedzieć w bibliotece?
Zapytała Pansy, gdy tylko Dafne i Teodor usiedli obok Hermiony. Wyglądali dziwnie. Twarze obojga były zaróżowione, a włosy zmierzwione. Co oni robili w tej bibliotece?
— Chcieliśmy skończyć esej, żeby nie zostawiać go na później.
Dafne nieświadomie wstrzeliła się w wersję Hermiony. Może to trochę idiotyczne, że okłamywali bliskich, ale na ten moment uznali, że tak będzie lepiej. Niestety ich przyjaciele uwielbiali się we wszystko wtrącać i kombinować, a to ostatnie czego potrzebowali.
— I jak wam poszło?
Zapytała Hermiona, choć cała wtajemniczona trójka wiedziała, że nie chodzi jej o jakąś pracę domową.
— Wspaniali, Dafne naprawdę mnie zaskoczyła.
Oznajmił Teodor, po czym spojrzał na pannę Greengrass, która odpowiedziała mu uśmiechem. Hermionie zrobiło się ciepło na sercu na ten widok. To niesamowite obserwować, jak dwoje ludzi powoli się do siebie zbliża. Czuła, że Dafne i Teodorowi może się udać, stworzyć razem coś niezwykłego. Mieli ze sobą wiele wspólnego. Spędzali razem sporo czasu. Zbliżało ich do siebie coraz więcej rzeczy. Od pewnego czasu Hermiona zaczęła rozumieć, jak ważne jest mieć przy sobie kogoś bliskiego. Odruchowo spojrzała na Dracona, który zajadał kanapki. Nie wyobrażała sobie bez niego codzienności. Stał się jej małym uzależnieniem, a może nawet czymś więcej…
— Co jest?
Zapytał Draco, gdy zorientował się, że Riddle od dłużej chwili przygląda mu się z nieodgadnionym uśmiechem.
— Nic, po prostu cieszę się, że cię mam.
Hermiona powiedziała to tak po prostu, chcąc, aby wiedział. Powinno się mówić bliskim osobom, jak bardzo są dla nas ważne. Hermiona zdecydowanie za rzadko okazywała to Draconowi, który w efekcie był zdziwiony jej słowami. Nie dał tego jednak po sobie poznać i o nic nie pytał.
— I vice versa, mała.



Witam.

Bardzo długo mnie tu nie było i nawet nie wiecie, jak za tym tęskniłam. Ostatnie kilka tygodni było dla mnie bardzo ciężkie, ale chociaż sesja mi odpadała, ponieważ udało mi się niemal wszystko zaliczyć i mam spokój przynajmniej z tym.
Z rozdziału jestem zadowolona. Pojawia się w nim lubiany wątek Teodora i Dafne, który będzie się coraz prężniej rozwijał, o czym sami się przekonacie.
Nie wiem jeszcze, kiedy pojawi się kolejny rozdział, ale myślę, że najpóźniej na początku marca. Będę Was informować na bieżąco. Mam nadzieję, że pomimo mojej rzadszej obecności nie zapomnieliście o mnie.



Laf

33 komentarze:

  1. :) jak zawsze świetny tekst :) oby tak dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam tak bardzo! Nie moge sie juz doczekać kolejnego rozdziału:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Czekam na kolejne ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział. Od rana coś miłego do przeczytania.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie. Nawet nie wiesz jak długo i nerwowo czekałam. Mam nadzieję, że rozdziały pojawią się czesciej. Ten jest super. Już szykuję się na napad na gabinet.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam to opowiadanie. Uwielbiam Twoją twórczość po prostu. A Teodor i Daphne to moja ukochana para. Już czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nie wiesz, jak ja się za tym stęskniłam! Wiem, że ostatnio rzadko komentowałam, ale czytam wszystko na bieżąco. Ale może trochę bardziej merytorycznie? Relacja Teodor-Dafne chwyta za serducho - tak ciekawie kontrastuje z Hermioną i Draco, których związek - chociaż pełen okoliczności *uwaga: eufemizm* niemiłych - jest piękny. Ujęło mnie to zdanie Hermiony na końcu, że po prostu cieszy się, że ma Draco. I nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo mi ulżyło, kiedy Draco postanowił obmyślić plan b - nie podoba mi sie ta nieobecność Dumbledore'a, a nawet jeśli, to niełatwo będzie się włamać i okraść - w końcu jest potężnym czarodziejem, nie ma co zaprzeczać. Bo nawet jeśli uda im się ominąć zabezpieczenia przeciw wkroczeniu niepożądanych do gabinetu, to nie chce mi się wierzyć, że Dumbledore nie zachował żadnych środków ostrożności. Miejmy nadzieję, że pycha i arogancja szybko go zgubią.

    Pozdrawiam,
    C.

    OdpowiedzUsuń
  9. aj Severus nawet ma uczucia :3 Draco i Hermiona jak zawsze super :D
    aaaaaaa Theo z Dafne awwww tak słodko już nie mogę się doczekać ich razem więcej :3 super rozdział czekam z niecierpliwością na kolejny :D
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam twoje opowiadanie czasami dzisiaj tak sie ucieszylam z nowego rozdziału że czytałam z bananem na twarzy :D I TO W MIEJSCE PUBLICZNYM a ludzie się mnie pytają co się dzieje XD
    <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeju tyle czekania się opłaciło <3 Fajnie,że taki długi rozdział,no i wątek Dafne i Teodora,no miód na moje serce <3 Z niecierpliwością czekam na kolejny,dużo weny życzę :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział bardzo dobry, taki lekki i przyjemny. Cieszę się, że rozwinęłaś wątek Dafne i Teodora, kibicuję im ! Mam tylko takie pytanko, co z Zabinim ? Uwielbiam tę postać, zawsze wprowadza dobrą atmosferę i wesołą aurę, dlatego błagam !! Niech znajdzie sobie kogoś lepszego niż Pansy. ( sugeruję np taka Ginny :) ^^) Dlatego proszę o jakąś wskazówkę co do dalszych losów murzyna.
    Pozdrawiam Mrs.Vinetteage-Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział lekki do czytania, podoba mi się ta więź Dafne-Teo. No i końcówka Dramione mnie zabiła, k o c h a m. Poza tym, czytając komentarze doszłam do wniosku, że też się zgadzam, że Zabini powinien mieć kogoś lepszego. Chyba, że Pansy się bardzo zmieni. Ale w to wątpie. Chociaż już i tak jest lepiej. No, czekam na kolejny rozdział.
    Weny,
    MJ

    OdpowiedzUsuń
  14. Tyle czasu, codzinne sprawdzanie i wkońcu jest ! ♡ Jak zwykle cudowny i nie mam do czego sie doczepić, ale to już rutyna ^^ Bardzo mnie ucieszyl wątek Dafne i Teodora, ale troche mi zabraklo jednak dramione. Mam nadzieje, że wkrotce wrocą na dluzej i nie bedzie calych rozdzialow o Dafne i Teo, chociaż ten byl potrzebny :) Gratulacje z zaliczonej sesji ! Owocnego pisania następnego rozdzialu ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne!Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.Zapewne będzie tak samo ciekawy jak inne.
    Gratuluję Ci takich pomysłów!

    OdpowiedzUsuń
  16. Czekałam długo, bardzo długo, ale jestem cierpliwa:-D i opłacało się rozdział super jak zawsze♥:-)

    OdpowiedzUsuń
  17. W końcówce rozdziału się zakochałam. Mam nadzieję że napad wypali i to nie jest kolejny podstęp Albusa, ponieważ mam dziwne podejrzenia co do tego, że Dumbledore to wszystko ukartował. Bo nic pozostaje mi czekać na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak moglibyśmy o tobie zapomnieć. Świetny rozdział, a więc to Snape, a nie Dumbledore ;) Masz rację wątek Dafne i Teodora jest równie ciekawy. Cieszę się, że wyznała mu ten mały sekret, bo to popołudnie było słodkie. A jakie zmiany w Hermionie! Wow! Nie mogę już się doczekać napadu, czuję, że nieźle namieszasz :D pozdrawiam
    ~Madzik

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo fajanie się czytało czyli tak jak każdy Twój wpis :) nie mogę doczekać się kolejnej notki , bardzo się też cieszę że sesja Ci się udała pozdrawiam Blackangell

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj cudowny rozdział. Najbardziej urzekła mnie jednak końcówka i to proste wyznanie Hermiony, które mam nadzieję, będzie potęgować na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspaniały rozdział :)
    NJ

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham to <3
    Czekam na next :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. No wątek Teodora i Dafne genialny ta para na pewno dorównuje naszej kochanej dramione ❤ rozdział wspaniały i nie mogę uwierzyć że teraz muszę czekać do marca na kolejny 😔
    Chciałam ci podziękować za to że mogę czytać tak wspaniale opowiadanie jesteś niesamowita. Pewnie słyszałaś to już nie raz ale takich ludzi powinno się doceniać bo nie wyobrażam sobie teraz dni bez twojego dramione. To w jaki sposób opisujesz emocje bohaterów i wprowadzasz w dalsze losy jest genialne . Szczególne ukłony w twoją stronę 👑 jeszcze raz dziękuje za to że moglam zagłębić się w tą wspaniałą historię i życzę dużo weny . Na pewno będę czekać na kolejne rozdzialy i obiecuję że będę do końca histori dramione 😘😍

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdział przyjemny, dobrze się go czytało.
    Czekałam, czekałam, aż zapomniałam o tym opowiadaniu, ale gdzieś tam z czeluści pamięci wyciągnęłam tę informację o sprawdzeniu nowości i jest. Nie ma co narzekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Będę dodawała komy anonimowo, ale na ich końcu będę się podpisywać:
    ~E (nie będzie ci to przeszkadzało? :D )
    Mam nadzieję, że szybko bloga nie zakończysz (LaFin miało jakoś z 60 rozdziałów, na tym blogu to ZDECYDOWANIE za mało <3 Jesteś wspaniałą pisarką :O ) Życzę weny, powodzenia i czasu ( nie tylko na pisanie, oczywiście, odpoczynek ważna rzecz! :D )
    Pozdrawiam!
    ~E
    P.S. (pisałam ten sam kom pod Spisem treści, ale chyba się nie dodał xD Sorki)

    OdpowiedzUsuń
  26. Twój blog jest świetny , ale może Tom i Hermiona zaczęliby sie lepiej dogadywać ��

    OdpowiedzUsuń
  27. Jeden z lepszych blogów jaki czytałam <3 Uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. O matko matko!!! ❤❤❤ Fantastyczny, Wspaniały, Przecudowny!!! Tak się cieszę, że to nie stary Drops, tylko Severus ich przyłapał, bo gdyby to był Dumbledore, to nie wiem co by się stało... A relacja Teodor i Dafne? Epicka! ❤ Naprawdę aż mnie ciarki przechodziły z podekscytowania! ❤ I ta cała akcja konspiracja z miotłami ❤ A końcowe przemyślenia Hermiony i ten gest w stronę Draco ❤❤❤ Naprawdę wspaniałe ❤ Oczywiście jak zwykle czekam z wielką niecierpliwością na następny rozdział. Życzę Ci duuuużo weny i powodzenia na studiach i z obecnymi problemami, z którymi się borykasz... Mam ogromną nadzieję, że wszystko będzie dobrze ;) Pozdrawiam Z. ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń