niedziela, 22 lipca 2018

66. Zwiastun bitwy



Albus Dumbledore zjawił się na Grimmauld Place 12 jako pierwszy. Dziś miało mieć miejsce bardzo ważne zebranie, dlatego odbywało się ono w siedzibie Zakonu Feniksa. Albus zwołał wszystkich członków, aby przekazać radosną nowinę i plany na najbliższe miesiące. Ci ludzie nawet nie zdawali sobie sprawy, co ich czeka. Długo nad tym pracował, ale efekty miały mu wynagrodzić cały trud.
Po zdradzie Aberforth’a pojął, że już na nikim nie może polegać, nikomu zaufać. Młoda Riddle od wczoraj powinna gnić w lochu. Właśnie by pisał list do Toma, ale przez brata nieudacznika jego starania poszły na marne. Więcej nie popełni takiego błędu. Mógł liczyć tylko na siebie. To jego gra, on ustala w niej zasady i rozstawia pionki. Na horyzoncie zaczynała majaczyć meta. Przekroczy ją tylko zwycięzca.
— Witam, dyrektorze. Mam nadzieję, że się nie spóźniliśmy.
Do salonu wkroczyła rodzina Weasleyów na czele z Molly. Wszyscy oderwali się od swoich obowiązków, aby stawić się na ważnym zebraniu.
— Ależ skąd, Molly. Przyszedłem nieco wcześniej.
Kwatera wypełniła się rozmowami, a co ruszy przybywali kolejni członkowie. Dziesięć minut po umówionej godzinie zjawiała się jak zwykle spóźniona Tonks. Brakowało już tylko Aberfoth’a, ale na jego obecność Albusa nawet nie liczył.
— Myślę, że możemy zaczynać — zaczął mówić Albus. — Dziękuję wam za tak liczne przybycie. Mamy niedzielny poranek, lecz konieczność opuszczenia domów wynagrodzą wam nowiny, które przynoszę. — Albus zawiesił na chwilę głos, budując napięcie. Starał się nie okazywać, jak bardzo bawi go ta sytuacja. Był bogiem, za którym ślepo podążają wierni bez względu to, co ich spotka. — Od pewnego czasu współpracuję z człowiekiem, który zobowiązał się pomóc zakonowi dzięki swoim bliskim kontaktom ze śmierciożercami i Voldemortem.
— Nazwisko? — zapytał od razu Alastor.
Dla niego liczyły się tylko konkrety. Nie każdy proponujący pomoc od razu musi mieć dobre intencje. Życie go nauczyło, że ludzie rzadko robią coś bezinteresownie.
— Informator zastrzegł sobie anonimowość.
Moody nic nie powiedział, ale w jego głowie zapaliła się czerwona lampka. Coś mu tu ewidentnie nie pasowało, ale postanowił najpierw zebrać więcej informacji.
— Zapewniam was, że jest to człowiek nam życzliwy. Zdobył dla nas niewyobrażalnie cenne informacje, które mogą zmienić losy wojny, a nawet zapewnić nam zwycięstwo. W przeciągu najbliższych tygodni trafi w nasze ręce dokładana lokalizacja Riddle Manor.
Dumbledore z rozkoszą obserwował osłupiałe twarze zgromadzonych. Każdy z nich wiedziało, że twierdza Voldemorta to miejsce nieuchwytne i chronione wieloma potężnymi zaklęciami. Odnalezienie jej graniczyło z cudem, którego on dokonał. Stał się dla nich niemal bogiem.
— To pewne? — zapytał poruszony Kingsley.
Taka informacja byłaby bezcenna. Znając miejsce pobytu Czarnego Pana, mogliby go rozpracować od wewnątrz i doprowadzić do jego kapitulacji.
— Tak, dlatego musimy opracować strategię ataku, aby być w pełnej gotowości. — Albus przeszedł do sedna sprawy.
— Czy atak na Riddle Manor to aby na pewno najlepsze rozwiązanie? — wtrącił się Remus, który nie wydawał się przekonany. — Informacje o tym dworze można wykorzystać na wiele sposobów.
Zapewnienia słowne to żadna gwarancja. Co, jeśli to jakaś prowokacja, a oni wpadną w pułapkę? Nawet jeśli informacja jest prawdziwa, Voldemort nie podda się bez walki, a szeregi śmierciożerców są liczne. Wiele osób poniesie śmierć, a przecież właśnie tego starają się za wszelką cenę unikać. Walka powinna być ostatecznością.
— Pokonanie Toma Riddle’a to jedyny sposób na zapewnienie upragnionego pokoju. — Albus starał się nie okazywać swego poirytowania.
Niewdzięcznicy, wiecznie im mało. Przybywa do nich z takim darem, a oni mają czelność mu się sprzeciwiać. Nie znają dnia ani godziny, kiedy tego pożałują.
— Będziemy o czymkolwiek rozmawiać, gdy dostaniemy lokalizację i dokładnie ją sprawdzimy — oznajmił Alastor, zyskując aprobatę większości.
Tu nie było miejsca na pośpiech, czy pochopne działania. Jeden błąd mógł wielu kosztować życie. Warto ginąć w słusznej sprawie, nigdy z powodu błędów, czy naiwności.
— Ależ oczywiście. Będę wam na bieżąco przekazywał wszystkie informacje, dlatego możecie się spodziewać nieoczekiwanych wezwań.
Opanowanie i dobroduszny uśmiech na twarzy Albusa były maską. W środku czuł złość. Powinni go wielbić, szanować jego zdanie, a nie je podważać. Dwa raz zbagatelizował takie zachowanie, gorzko tego pożałował. Nigdy więcej nie pozwoli się znieważyć.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

Po zakończeniu obrad Molly zniknęła w kuchni, aby przygotować dla zgromadzonych herbatę. Tylko Severus zaczął się zbierać do wyjścia. Chciał jak najszybciej dostać się do Riddle Manor. Rewelacje Dumbledore’a bardzo go zaniepokoiły. Zdradzenie miejsca pobytu Toma i Julianne mogło na nich sprowadzić ogromne niebezpieczeństwo.
Severus pożegnał się krótko, po czym ruszył do wyjścia, aby się teleportować. Wzrokiem odprowadzał go Albus, doskonale wiedząc, dokąd ten zmierza. Snape przestał być człowiekiem godnym zaufania, nie mniej jednak jeszcze mu się przysłuży. Sądząc, że pomaga Tomowi, tylko go pogrąży.
Severus zamknął za sobą drzwi i niemal natychmiast zniknął. Stanął przed mrocznym dworem, uderzając w drzwi stalową kołatką. Skrzat otworzył mu niemal natychmiast.
— Witam pana, panie Snape.
— Prowadź do państwa Riddle.
— Oczywiście, panie. — Skrzat skłonił się nisko, otwierając szerzej drzwi. — Zechce pan zostawić płaszcz?
— Nie, gdzie są państwo Riddle?
— W głównym salonie.
Snape nie bacząc już na skrzata, ruszył we wskazanym kierunku.
— Severusie, cóż za niespodzianka — przywitała się z mężczyzną Julianne, która dojrzała go jako pierwsza. Pili z Tomem popołudniową herbatę i raczej nie spodziewali się gości. — Siadaj, proszę.
— Przepraszam za najście, ale to pilne. Wracam z zebrania Zakonu.
Drugie zdanie wystarczyło, aby wzbudzić w gospodarzach niepokój. Severus nigdy nie przynosił im z tych zebrań dobrych wieści.
— Co się dzieje? — zapytał bez ogródek Tom.
— Dumbledore twierdzi, że jakiś anonimowy zwolennik Zakonu z twojego otoczenia poznał położenie Riddle Manor i zamierza mu je przekazać, a wtedy chce zaatakować.
— To nie może być prawda — powiedziała wyraźnie przejęta Julianne.
Ten dwór miał być najbezpieczniejszym miejscem na ziemi, a teraz ich największy wróg może znać jego położenie.
— To nawet nie jest możliwe — stwierdził skoncentrowany Tom. Nie przychodził mu do głowy żaden scenariusz, jak ktokolwiek mógł wykraść tę tajemnicę. — Czy to pewne?
— Albus twierdzi, że tak. Jakie zaklęcia chronią dom?
— Zwodzące, maskujące i cała masa uroków, ale przede wszystkim Zaklęcie Fideliusa.
— Kto jest strażnikiem tajemnicy?
— Ja…
Tom i Severus patrzyli na siebie, rozumiejąc się bez słów. Nie było możliwości, aby ktokolwiek wykradł strażnikowi tajemnicy jego sekret bez względu na wiedzę, czy umiejętności. Dusza człowieka to najbezpieczniejsza skrytka. To wszystko świadczyło o jednym; Dumbledore kłamał i miał w tym swój cel.
— On coś planuje i to w najbliższej przyszłości. Tylko po co ta szopka z Zakonem? — myślał na głos Tom.
Coraz bardziej niepokoiły go poczynania Albusa. On był zdolny do wszystkiego, dawno zatracił resztki człowieczeństwa. Kierowały nim szaleństwo i gniew wymierzone w jego rodzinę.
— Ludzie zaczynają gadać — powiedział Severus. — Jemu coraz trudniej przychodzi udawanie potulnego staruszka. Ciężko nie zauważyć, że zachowuje się inaczej.
— Im jest z nim gorzej, tym większe stanowi zagrożenie — stwierdził gorzko Tom.
— Na samą myśl, że nasz córka jest tak blisko tego człowieka, czuję mdłości.
To było największe zmartwienie Julianny. Najchętniej natychmiast ściągnęłaby Hermionę do domu i zatrzymała w nim, póki ten koszmar się nie skończy. Niestety zdawała sobie sprawę, że złamałaby jej tym serce. Lepiej niż ktokolwiek wiedziała, jak to jest żyć w złotej klatce. Otaczają cię luksusy i piękno, ale czymże jest to wszystko bez wolności. Hermiona prowadziła normalne życie, miała przyjaciół, przeżywała pierwszą miłość. Nigdy by im nie wybaczyła, gdyby jej to odebrali.
— Ona nie może jechać nad to jezioro — powiedział nagle Tom, pewien, że to jest cel Dumbledore’a. Dowiedział się o tej wyprawie i zamierzał skrzywdzić Hermionę.
— Obiecaliśmy, że pojedzie, nie możemy tego teraz odwołać — zaprotestowała od razu Julianne.
— Tu chodzi o jej dobro, a nie jakiś szczeniacki wypad — oburzył się Tom.
— Jeśli mogę się wtrącić — zaczął ostrożnie Severus. — Jeżeli Albus coś kombinuje, bezpieczniejsza będzie tam. Dom i okolica są dobrze zabezpieczone. Można wyznaczyć również patrole. Im dalej będzie, tym lepiej.
Po chłodnej analizie słów Severusa Tom musiał się z nim zgodzić. Hermiona nie powinna być w to zamieszana, a najbliższy tydzień z pewnością będzie obfitował w zebrania i narady. Mimo wszystko musiał się upewnić, że w jego szeregach nie ma zdrajcy.
— Ma jej włos z głowy nie spać — zastrzegł Tom.
— Dopilnujemy tego — zapewnił Severus. Jemu również zależało na bezpieczeństwie Hermiony.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

Zegary wskazywały czternastą, gdy Severus teleportował się przed sklep Bolton Ray. Odczuwał zmęczenie, lecz to psychiczne. Tyle spraw spadło mu na głowę jednocześnie. Wojna, której widmo od tak dawna nad nimi wisiało, zbliżała się wielkimi krokami i musieli być gotowi na jej przyjście. Tylko jeden przywódca wyjdzie z niej żywy.
Severus chcąc wrócić do Hogwartu, wszedł do puszczonej izby. Jeszcze nim dostrzegł ukrytego w cieniu mężczyznę, czuł, że nie jest tu sam.
— Długo kazałeś na siebie czekać. — Mężczyzna stanął w świetle, zdradzając tym samym swoją tożsamość.
— A skąd pewność, że miałem tu dzisiaj przybyć, Aberforthcie?
— Odbyło się dzisiaj zebranie Zakonu.
— Kwatera Główna jest podłączona do Sieci Fiuu.
— Ale siedziba Toma nie.
Severus milczał. Nie widział sensu w zaprzeczaniu. Bardziej go interesowało, dlaczego Aberforth na niego czekał.
— Po co chciałeś się ze mną spotkać i to akurat tutaj? Opuściłeś zebranie.
— Nie potrzebuję kolejnego teatrzyku mojego brata szaleńca — prychnął pogardliwie Aberforth.
Nie zamierzał dłużej patrzeć, jak Albusa nabija głowy tych naiwnych ludzi bajeczkami o zbawieniu świata. Rozpętał wojnę, sprowadzając na wielu niewinnych śmierć, a wszystko w imię kłótni sprzed lat. Ktoś takie musiał być szalony.
— Wiesz coś o napadzie na Riddle Manor? — zapytał Severus, ponieważ to pierwsza rzecz, jaka przyszła mu do głowy, jako powód tego spotkania.
Być może Aberforth wiedział coś więcej. Dlaczego jednak miałby chcieć się z nim podzielić tą wiedzą? Młodszy brat Albusa był wiecznie wycofany. Rzadko udzielał się w Zakonie, czy chociażby zabierał głos. Większość uważała go za lekko stukniętego. Gdyby tylko znali drugie oblicze Albusa, szybko by pojęli, który z braci postradał rozum.
— Jeszcze niedawno prosił mnie o porwanie i uwięzienie tego dziecka w jakimś zamczysku, a już planuje jakiś zamach. Ma rozmach.
Severus zignorował kpiący ton Aberforth’a, ponieważ zbyt zaniepokoiły go jego słowa.
— Mówisz o Hermionie Riddle?
— To z jej powodu tu jestem. Cokolwiek zaraz usłyszysz, zachowasz dla siebie i będziesz działał sam. Nikt się nie może dowiedzieć, w przeciwnym razie tylko zaszkodzisz tej małej, rozumiesz? — Każda informacja o planach Albusa była na wagę złota, nawet gdyby Snape miał ją zachować dla siebie, dlatego skinął głową na znak zgody, a Aberforth zaczął mówić dalej: — W piątek Albus zamierzał zorganizować wyście do Hogsmeade, żeby porwać i uwięzić Hermionę w ruinach jakiegoś zamku. Odmówiłem pomocy, więc nie znam jego lokalizacji. Wiem za to, że Albusa zamierza się dostać do Toma za pośrednictwem tej dziewczyny. On nie potrzebuje wielkich bitew, młodego Pottera, czy Zakonu. Chce się sam rozprawić z Tomem i zrobi wszystko, żeby do tego doprowadzić.
— Czy ty wiesz, co ich podzieliło? — zapytał Severus, któremu to pytanie od lat nie dawało spokoju. Dzień kłótni tej dwójki sprowadził śmierć na tak wiele osób, gdyby nie on Lily nadal by żyła.
— Tę tajemnicę najprawdopodobniej zabiorą do grobu. To są ich sprawy i nie dbam o nie, ale w tym konflikcie może ucierpieć niewinne dziecko. — Aberforth nie dbał o Toma i Albusa, mogli się nawet pozabijać, chodziło mu tylko o Hermionę. Nie potrafił nie utożsamiać jej ze swoją zmarłą siostrą. Ariany nie zdołał uratować, czego nie wybaczy sobie do końca życia. Chciał spłacić choć część długu, ratując inną dziewczynkę. Hermiona mogła przeżyć życie, którego tak brutalnie została pozbawiona Ariana. — Najlepiej by było, gdyby zniknęła z Hogwartu.
— Tom próbował do tego doprowadzić, ale ona jest uparta.
— Nie zdaje sobie sprawy, co ją czeka. Albus tylko wyczekuje odpowiedniego momentu.
— Pilnuje jej trzech chłopaków z jej roku.
— I sądzisz, że w jaki sposób ją obronią? — prychnął pogardliwie Aberforth. Już widział, jak banda gówniarzy krzyżuje plany jego brata.
— Trzymają ją blisko ludzi, minimalizują ryzyko… — Severus nie dokończył, ponieważ Aberforth mu przerwał.
— Jeśli mój brat będzie chciał i tak się do niej dostanie, więc dobrze ci radzę, zabierzcie ją stąd jak najszybciej.
— Nie zgodzi się na to, Tom niejednokrotnie próbował. To już nie dziecko, któremu można rozkazywać. — Severus wiedział, co mówi.
Hermiona to nie osoba podatna na wpływy. Wydawała się cicha i nieśmiała, ale po lepszym poznaniu ukazywała, jak ogromną siłę w sobie posiada. To do niej należało ostatnie słowo.
— Nie wie, z czym igra — powiedział zrezygnowany Aberforth. Dlaczego ludzie byli tak nierozważni? Gdyby on posłuchał swojego instynktu i zabrał Arianę od tych szaleńców, wciąż by żyła. — Albusowi nie można w nic wierzyć. Jest doskonałym kłamcą i nikomu nie ufa. Uderzy w najmniej spodziewanym momencie. Ratujcie to dziecko, zanim będzie za późno. —Aberforth opuścił chatę, zostawiając Severusa samego.
Snape nie wątpił, że to, co usłyszał, było prawdą. Rozpoczęło się polowanie, w którym zwierzyną stała się Hermiona.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

Hermiona leżała na dywanie, pochłonięta tłumaczeniem Historii Ludzi Lasu. Zostało zaledwie kilkanaście stron, co zaczęło ją niepokoić. Czytała o wojnie domowej i epidemii wyniszczającej ludność, zbliżał się kres plemienia Ludzi Lasu, a o ich księdze nadal nie wiedziała nic. Zaczęła się obawiać, że Księga Ludzi Lasu to jedynie legenda. Jeśli w tak szczegółowo spisanej historii tego ludu, nie pojawiała się nawet wzmianka o niej, pojawiało się pytanie, czy w ogóle istniała.
Przemyślenia Hermiony przerwało wtargnięcie kogoś do pokoju.
— No jasne, a jakżeby inaczej — zaczął już od progu Draco. — Pominę fakt, że jutro wyjeżdżamy, a ty uparłaś się, że pomożesz mi spakować kufer, w czym wyręczyli cię Zabini i Nott, więc nie chcę wiedzieć, co jest w środku, to zapewne sama nie masz w bagażu nawet jednej rzeczy. — Draco patrzył na Hermionę z jawną dezaprobatą.
Ta na śmierć zapomniała, że się z nim umówiła. Chciała mu pomóc się spakować, żeby nie nadwyrężał niedawno złamanej ręki. Straciła jednak poczucie czasu i sama, tak jak przewidział Draco, nawet nie zaczęła się pakować.
— Zaczytałam się, że już to odkładam — zapewniła Hermiona, na potwierdzenie swych słów wstając z  dywanu. Nie sprzątała niczego, ponieważ po spakowaniu zamierzała wrócić do tłumaczenia. Nie zna spokoju na wyjeździe, póki tego nie skończy.
— Ja tu sobie poczekam i cię przypilnuję. — Draco usiadł na kanapie, odprowadzając wzrokiem Hermionę, która udała się do garderoby.
Z braku lepszych zajęć spojrzał na pozostawione książki i sięgnął po Historię Ludzi Lasu. Zaczął przeglądać strony, które zostały Hermionie do przetłumaczenia. Nagle coś przykuło jego uwagę. Na dwóch ostatnich stronach znajdowała się mapa, rozpoznał na niej jezioro i las. W legendzie zostało opisane więcej elementów, lecz nic nie rozumiał z tych zapisków.
— Riddle, przyjdź tu na chwilę — zawołał Draco, chcąc zapytać Hermionę, o co w tym chodzi.
Mapa musiała do czegoś prowadzić. Gdziekolwiek by to nie było, to tam mogła się znajdować Księga Ludzi Lasu.
— O co chodzi? — zapytała, wchodząc do pokoju Hermiona.
— Spójrz na to.
Hermiona zajrzała Draconowi przez ramię, a po chwili odebrała mu księgę. To była mapa wioski Ludzi Lasu. Rozpoznała nazwy budowli, o których czytała w poprzednich rozdziałach. Pojawiły się również nowe miejsca, które niezwykle ją zainteresowały.
— Do czego ta mapa prowadzi? — zapytał Draco, gdy Hermiona przez dłuższą chwilę się nie odzywała.
— To jest wioska Ludzi Lasu, droga do niej, wszystkie ważniejsze obiekty. Gdzieś tam musi być nasz księga. — Oczy Hermiony pojaśniały. Jeszcze nigdy nie byli tak blisko celu.
— Ale zdajesz sobie sprawę, że to mapa sprzed dwóch tysięcy lat? — Draco nie wykazywał takiego entuzjazmu. — Oddamy tę księgę twojemu ojcu. Będą się tym dalej martwić ze Snape’em.
Hermiona spojrzała na Dracona ze zdziwieniem. Ma się poddać, gdy jest tak blisko celu? Poświęciła pół roku na poszukiwanie tej księgi, w zasadzie mieli ją na wyciagnięcie ręki. Nie mogła się poddać w takim momencie.
— Ale jesteśmy tak blisko. Wystarczy, że przeanalizujemy tę mapę i…
— Czy ty w ogóle rozumiesz, na co chcesz się porwać? Przez te dwa tysiące lat mogło się tu zmienić absolutnie wszystko. Tego, co jest na tej mapie, zapewne już dawno nie ma. Pominę fakt, że ta wioska była w aktualnym Zakazanym Lesie, gdzie za każdym drzewem czeka coś, co może nas zabić.
Z jednej strony Hermiona wiedziała, że Draco ma rację, ale z drugiej trudno jej było odpuścić. Porzucenie poszukiwań oznaczało dla niej porażkę, a takowe bardzo przeżywała. Na każdym kroku sobie i innym udowadniała, że jest coś warta.
— Chcę przynajmniej spróbować.
Draco westchnął ciężko, podnosząc się z kanapy. Czasami nie potrafił pojąć, jak tak poukładana dziewczyna potrafi być nierozważna. Chciała narażać swoje życie i to w imię czego, udowodnienia czegoś ojcu? To nie było tego warte. Nie chciał się jednak kłócić. Jutro jadą na wyczekiwane ferie, powinni się dobrze bawić, a nie zaczynać je od kłótni.
— Na czas ferii odkładamy temat księgi. Wrócimy do szkoły i wtedy będziemy się tym martwić, ale jeśli do końca roku nie będziemy mieli sensownego planu i rozeznania w terenie, oddajemy to twojemu ojcu.
Hermiona rozważała propozycje Dracona, która wydawała się sensowna. Skoro on zdecydował się na pewne ustępstwa, ona powinna uczynić to samo. Mając mapę i wskazówki do końca semestru powinni się z tym wszystkim uporać.
— Zgadzam się — powiedziała w końcu Hermiona.
— I żeby było jasne, wszystkie notatki i książki na ferie zostają tutaj. — Widząc, że Hermiona już zamierza zaprotestować, Draco spojrzał na nią karcąco. — Zgodziłaś się między innymi na to, że przez ferie dajemy sobie z tym spokój, więc nie rozumiem skąd ten sprzeciw.
Pokonana Hermiona zmrużyła gniewnie oczy, po czym udała się do garderoby. Zadowolony z siebie Draco podążył za nią. Wiedział, że to będą niezwykłe ferie.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

Narcyza i Lucjusz zasiedli w ogrodowej altanie, aby wypić wieczorną herbatę. Wieczór był na tyle ciepły, iż postanowili go spędzić na zewnątrz.
— Dostałam list od Dracona. Czuje się już dobrze — powiedziała Narcyza, upijając łyk herbaty.
Przez ostatni tydzień utrzymywała stały kontakt z synem, aby monitorować jego stan zdrowia. Kamień spadł jej z serca, gdy przeczytała dziś, że Draco otrzymał od magomedyków zgodę na planowany wyjazd. Wolałaby, aby jak najszybciej wrócił do domu, ale cieszyła się, że jej syn wraca do pełni sił. Nigdy tak bardzo się o niego nie bała.
— To bardzo dobre wieści. Jego magomedyk mówił, że to silny chłopak i jak na taki wypadek bardzo szybko wrócił do zdrowia.
— Myślę, że to zasługa czegoś innego.
Lucjusz spojrzał zaciekawiony na żonę. Na pierwszy rzut oka zauważył, że chce się z nim czymś podzielić. Potrafili z siebie czytać jak z otwartych ksiąg. Nawet w obecności syna nie zachowywali się tak swobodnie, jak sam na sam. Łączyło ich o wiele więcej, niż większość arystokratycznych małżeństw. Nie pobrali się ze względu na umowę rodziców, lecz dlatego, że po prostu się kochali.
— On i córka Czarnego Pana są naprawdę blisko — oznajmiła Narcyza, która nie miała o do tego wątpliwości.
Ten błysk w oczach Dracona, gdy tylko zobaczył Hermionę, sposób, w jaki z nią rozmawiał. Pomimo swojego ciężkiego stanu zdawał się bardziej przejmować nią. Jeszcze nigdy go takiego nie widziała. Być może nie uczestniczył czynne w każdym aspekcie życia syna, ale jako matka potrafiła rozpoznać, kiedy był zakochany.
— Bardziej mnie interesuje, jak długo to potrwa. — Lucjusz nadal pozostawał sceptyczny.
Chciał dla syna jak najlepiej, dlatego obawiał się, co będzie, gdy czar pryśnie i trzeba się będzie zmierzyć z konsekwencjami swoich czynów, które mogą dotkać ich wszystkich.
— Więcej wiary w naszego syna — zganiła męża Narcyza. — Zaręczam, że to nie jest przelotna znajomość.
— Narcyzo, oni mają po siedemnaście lat, ostanie, o co ich można posądzać to stabilność w czymkolwiek.
— Przypominam ci, że w tym wieku mi się oświadczyłeś — oznajmiła triumfalnie Narcyza, wytrącając tym samym mężowi argumenty z ręki.
Lucjusz nie mógł zaprzeczyć, choć żona nie rozumiała jego pobudek. Gdyby Draco związał się z inną dziewczyną, pewnie by się nawet ucieszył, że w końcu spoważniał. Hermiona to jednak nie jakaś tam zwykła dziewczyna, tylko córka ich przywódcy. Znajomość z nią mogła się odbić na całej rodzinie. Pragnął, aby to Narcyza miała rację, a synowi po prostu musiał zaufać.





23 komentarze:

  1. Kiedy zobaczlam rozdzial to prawie sie poplakalam. Ze szczescia oczywiscie. Jestem w takim szoku, ze nie bede potrafila teraz napisac jednego sensownego zdania. Prawdopodobnie juz caly dzien bede myslala tylko o tym. Severus i Aberforth = ♡♡♡ Zycze wesolych wakacji i duzo weny !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne z resztą jak zawsze. You made my Day ! 😍😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś!
    Nawet nie wiesz jak się cieszę! Właśnie wracam do Polski i podróż niewiarygodnie mi się dłuży.
    Szkoda, że rozdział taki krótki, myślałam że przeczytam już o ich wypadzie nad jezioro :( Zauważyłam kilka błędów, ale to zapewne przez to że chciałaś szybko dodać rozdział:)
    Jak zwykle - rozdział cudowny. Ale brakuje mi w nim Hermiony i Draco :D
    Pozdrawiam ciepło ♡
    A.C

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału, zaczyna się robić coraz bardziej interesująco, jestem ciekawa jak to się wszystko zakończy mam nadzieję, że szczęśliwie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, trzymam kciuki, tak trzymaj :) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Codziennie sprawdzałam czy nie ma czegoś nowego i już naprawdę zaczynałam się martwić. W końcu jesteś. Rozdział trochę krótki, ale i tak bardzo się cieszę.
    Już nie mogę doczekać się następnego~

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznaję, że trochę się rozczarowałam. Dwa miesiące i taki krótki rozdział... Przynajmniej coś się ruszyło z Księgą Ludzi Lasu. ��

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam Demony już 4 razy. Niesamowita historia, naprawdę. Akcja się zagęszcza, a ja jestem coraz bardziej podekscytowana czytając kolejne rozdziały.
    Ten rozdział świetny! Coś czuję, że niedługo zacznie się dziać!! :D
    Z niecierpliwością czekam na następny! I niech wena cię nie opuszcza.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdzial :D Chyba najbardziej mnie ucieszyło spotkanie Severusa z Aberforthem. Bardzo dobrze, ze zakon tez zaczyna byc bardziej podejrzliwy i pragnie znać szczegoly. Cokolwiek Albus by nie robił, zawsze mam nadzieje, ze zaraz ktos wejdzie i go "pacnie". Strasznie mnie ciekawi, o co mu z Tomem poszło, ale tego zapewne dowiemy sie pod sam koniec :).
    Pewnie znajda sie osoby, ktore będą pisały, że ostatnio w rozdziałach jest mało dramione, ale chyba tak to własnie działa. Wszystko ma swoje miejsce, kolejnosc i czas, teraz jest czas na poprowadzenie tego wątku. Kiedyś to ułozy sie w jedną historie do, której wszyscy bedziemy powracali z usmiechiem i wspomnieniami.
    Pozdrawiam, życze wesołych i bezpiecznych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oja nowy rozdział dziękuję tak bardzo dziękuję. Kocham Cię po prostu ;) Rodział świetny trochę krótki i przejściowy no ale nie narzekam. Jestem strasznie ciekawa co wydarzy się na ich wakacjach i kiedy znajdą księgę hmm. Ogólnie to wchodziłam od ok. 2 tygodni na stronę dałam sobie ją nawet na stronę startową, co najlepsze zawsze patrzę tylko na spis treści. Dzisiaj przez przypadek kliknąłam i bum jest. Dziękuję i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Dora

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział. Już nie moge się doczekac nastepnego :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Raaany zawsze kończysz w takim miejscu, ze ja chce tylko wiecej i wiecej :p Bardzo podoba mi się ten rozdział. Wątek Narcyzy i Lucjusza 11/10 :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na kolejny rozdział z utęsknieniem

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział znów zachwyca. Albus i jego pękająca maska jest bardzo satysfakcjonujący, przekomarzanki Hermiony i Draco dostarczają uśmiechu i dreszczyku, delikatnego napięcia, szczególnie że są tak blisko księgi...! Snape z Aberforthem byli fascynująco tajemniczy (choć Aberforth, przyszedłeś tylko żeby mu powiedzieć, że Albus poluje na Hermionę...?) i jeszcze te monologi wewnętrzne Aberfortha, coś nowego i w końcu odsłaniającego tą zamgloną dosyć postać. Tom i Julianne byli zaskakująco uroczy w swojej trosce, zwykle Tom nie jest tak... Wyłącznie pozytywny, wow! Lucjusz z Narcyzą to po prostu cudeńko, wisienka na torcie. Nie spodziewałam się takiej dojrzałości i zaufania ze strony Narcyzy, chyba zyskała u mnie plusa..! Brakowało mi za to trochę Noctis i reszty Ślizgońskiej bandy, o Gryfońskiej nie wspominając. Było też kilka przecinkowych wpadek... Na szczęście drobnych, ledwo widocznych. Weny, pozdrawiam i czekam na następny rozdział baaardzo niecierpliwie!
    Besos, Garielka ❤

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział. Akcja znów zachwyca. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Pozdrawiam P.

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudownie! Tak się ucieszyłam jak zobaczyłam nowy rozdział ^-^
    Świetna lektura ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mimo, że rozdział raczej zalicza się do tych krótkich, to jakość jest fenomenalna :) Po raz trzeci przeczytałam całe Demony i z pewnością zrobie to ponownie. Cóż... ta historia jest za dobra i zbyt interesująca, żeby przeczytać i zostawić.
    Za każdym razem, gdy widze nowy rozdział jestem tak samo rozradowana, a śledze go od dwóch lat. To wspaniała praca :)
    ~yoko

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy postanowiłam wrócić do czytania Dramione od razu decyzja padła na odświeżenie sobie Twojego opowiadania.
    Całość po prostu fantastyczna -
    świetnie zarysowane postaci, genialny styl, a to jak płynnie przechodzisz z opisu uczuć, zachowań jednego bohatera do drugiego jest nieprawdopodobne! ��
    Żałuję tylko, że muszę czekać na kolejne rozdziały, ale dla takiej perełki zdecydowanie warto!

    OdpowiedzUsuń
  18. Powiedz, że Dumbledore nie włamie się do pokoju Hermiony!...
    Osobiście myślę, że mapa ma związek z płaskorzeźbą na kamieniu.
    Mam też szczerą nadzieję, że pobyt nad jeziorem nie zakończy się katastrofą...
    Weny
    Merill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jedno. Twoje opowiadanie jest niesamowite, ale jego odbiór utrudniają błędy. Radziłabym Ci znaleźć betę, która przejrzy każdy rozdział i je poprawi. To są głównie literówki, czasem błędy składniowe. Niby nic poważnego, ale jednak rzutują na całokształt.
      Merill

      Usuń
  19. Piszę ten komentarz w edytorze tekstu, żeby mieć pewność, że się nie usunie. Stwierdziłam, że muszę go dodać, bo po prostu na to zasługujesz – szczególnie teraz, gdy ich liczba bardzo zmalała. Ale mam pewne doświadczenie w publikowaniu opowiadań i wiem, że tak czy siak każdy czytelnik się liczy. Grzechem byłoby pozostawienie bez słowa Demonów, skoro zawdzięczam im tyle pozytywnych emocji. Przeczytałam wszystko w tydzień, a ponad 30 ostatnich rozdziałów w kilka godzin. Śmiałam się, prawie płakałam, czułam satysfakcję, zdenerwowanie czy kłucie w sercu. Nic więc dziwnego, że nie mogłam się oderwać i z niecierpliwością wyczekuję następnych rozdziałów.
    Zacznę od tego, za co najbardziej Cię podziwiam. Wytrwałość. Widać, że miałaś od początku dobry pomysł, a także wymyśloną fabułę, co oczywiście jest bardzo ważne, ale najważniejsze, że nadal Ci się chce. Niedawno minęły 4 lata – nadal publikujesz, co prawda w sporych odstępach. Pierwsze ok. 40 rozdziałów były pisane jednak w niezłym tempie! Szanuję mocno. Liczę na to, że uda Ci się odzyskać systematyczność – wiadomo, że trudno wrócić do rozdziału na tydzień, ale raz na miesiąc warto byłoby coś wrzucić. Terminy mogą denerwować, ale też motywują :)
    Teraz o czymś, co uważam za najważniejszą część fanfiction. No, może poza stylem, bo czasami nie da się czegoś czytać, ale u Ciebie nie ma takich problemów ;p Pomysł. Demony z przeszłości, Hermiona Riddle i zamiana ról: Dumbledore jako ten zły. Tak naprawdę, to ten pierwszy średnio mi się podoba, czułam, że czasami jest już tego za dużo i zachowanie Hermiony mnie mocno irytowało. Ale to chyba dobrze, bo przecież miało prawo – Draco też już nie wytrzymał. Jednak zupełnie mi to do niej nie pasuje, poza tym mniej więcej w połowie już prawie dokładnie wiedziałam, na czym jej problemy polegały. Ech, ale to Twoja bohaterka, Twój pomysł i w gruncie rzeczy dobrze przedstawiony, więc moje uprzedzenia nie mają tu znaczenia.
    Hermiona jako córka Voldemorta też mi średnio z początku odpowiadała, ale u Ciebie jest to sensownie wytłumaczone, a to, jak szybko się na to zgodziła, można usprawiedliwić jej przeszłością. Więc ten wątek jak najbardziej na plus. Z tym łączy się też trzeci wątek, który przedstawia bohaterów inaczej niż ich znamy: Tom jako troskliwy tatuś czy dwulicowy Dumbledore zostali świetnie przedstawieni! Oczywiście, skoro mamy już temat bohaterów, to Draco jako miły, opiekuńczy i przyjazny chłopak wyszedł super. Aż prawie się zauroczyłam :p Właściwie to trudno już przypomnieć sobie, jak został przedstawiony w książkach, tak autorki fanfików go zmieniły. Ale co tam, każdy może się zmienić ;) Lubię też Dafne, Teo i Snape'a w Twoim wydaniu :) I duży plus za to, że Davis, która oczywiście wszystkich mocno wkurzała, wreszcie się zmieniła na lepsze. To sprawia, że wszystko jest bardziej realistyczne!
    No i dostajemy jeszcze to, co w prawie każdym opowiadaniu: imprezy, prace domowe, Quidditch i codzienność w Hogwarcie. Na szczęście, nie jest to główna część Demonów, więc jest to raczej miły dodatek i to nie nudzi :) Trochę za dużo kąpieli Hermiony i przebierania się w normalne ciuchy xd Nagromadzenie zdań tego typu rzuca się w oczy. Zdałam sobie sprawę, że są oni w moim wieku i jak na mój gust za dużo alkoholu i seksu (nawet wspomnianego). Ale cóż.
    Faktycznie akcja wolno się rozwija i gdzie indziej po 60 rozdziałach wydarzeń byłoby o wiele, wiele więcej. Ale mimo tego, nie zauważyłam, żebym zaczęła się nudzić i chciała przestać czytać, więc to nic złego.
    Jeju, rozpisałam się, jakbym co najmniej recenzję powieści pisała :P No na koniec tylko poproszę, żebyś postarała się znaleźć czas i chęci na pisanie i wstawiała dłuższe rozdziały w miarę częściej ;) Będę z niecierpliwością czekać i może w międzyczasie sama zmobilizuję się do publikowania :D
    Pozdrawiam :*
    The Grey Lady

    OdpowiedzUsuń
  20. Okej... za bardzo się wciągnęłam w całą akcje, żeby odrywać się i pisać komentarze... Całość prezentuje się genialnie! Sama bym lepiej tego nie ujęła w słowach XD
    Cała ta intryga jak i doprowadzenie do końca w twoim wykonaniu jest bardzo przemyślane, a czytelnik nigdy nie wie czego się spodziewać. Twoim plusem jest to, iż rozdziały są długie i zawierają w sobie sporo informacji!
    Ogólnie po przeczytaniu niektórych scen po prostu mnie zamurowało... Nie mogłam się wręcz zmusić, aby się oderwać i przygotować do egzaminów poprawkowych (tsa... studia) póki go nie skończę. Teraz skończyłam i ze zniecierpliwieniem czekam na kolejne rozdziały, jak i zakończenie całej fabuły!

    OdpowiedzUsuń
  21. Wszystko się rozkręca;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział;)
    Życzę weny I pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń