piątek, 27 lutego 2015

27. Element układanki


Czas mijał nieubłaganie szybko. Listopad ustąpił miejsca grudniowi, wraz z którym przyszedł pierwszy śnieg. Biały puch pokrył Hogwardzkie błonia, nie odbierając im ani odrobiny uroku. Uczniowie wszystkich klas żyli już tylko świętami, od których dzielił ich zaledwie tydzień. Za siedem dni będą już w drodze do swoich domów, gdzie ich powrotu wyczekują rodziny. Jedyne, co się jeszcze dla nich liczyło to jutrzejszy wypad do Hogsmeade. O tym też właśnie debatowała trójka Ślizgonów, spędzająca wieczór w swoim dormitorium.
— Czyli jak jutro robimy?
Zapytał Teodor, który podobnie jak Blaise leżał na swoim łóżku, tępo wpatrując się w sufit. Prawdę powiedziawszy, na nic bardziej produktywnego najzwyczajniej nie mieli siły. Jedyny Draco stał przy swojej szafie, starając się ogarnąć panujący tam chaos. Normalnie nawet by o tym nie pomyślał, szczególnie że za tydzień wracają do domu, ale zadziałała tu siła wyższa. Do szału doprowadzał go fakt, że za każdym razem, gdy otwierał szafę, wylatywały z niej stosy ubrań i innych rzeczy, które niekoniecznie powinny być w niej przechowywane. Ostatecznie i tak mu się nudziło, więc postanowił coś z tym zrobić, aby oszczędzić sobie nerwów.
— Do Hogsmeade razem z Pansy idziemy z wami, a potem się zmywamy.
— To mnie akurat nie dziwi.
Mruknął Teodor, uśmiechając się przy tym złośliwie. Od blisko miesiąca tej dwójki nie dało się od siebie odkleić… dosłownie. Wspaniale, że im się układało, ale czy koniecznie musieli się z tym aż tak odnosić przy ludziach?
— Mnie raczej interesuje, co z Hermioną, bo przecież sama w zamku nie może zostać.
— Riddle idzie z nami.
Zarówno Teodor, jak i Blaise słysząc słowa przyjaciela, unieśli się na łokciach, patrząc na niego ze zdziwieniem. Draco oczywiście nie raczył powiedzieć im o umowie, jaką zawarł z Hermioną, którą w sumie i tak planował zachować dla siebie.
— Ale idzie, że idzie, czy idzie, bo ty tak mówisz, a ona jeszcze o tym nie wie?
Zapytał po chwili Zabini, przypominając sobie wcześniejsze tego typu sytuacje, gdy Malfoy podejmował różne decyzje bez wcześniejszej konsultacji z panną Riddle.
— Wie i się zgodziła.
— Jak?
— Siła perswazji.
Mówiąc to, Draco z zawadiackim uśmiechem odwrócił się do kumpli, zamykając szafę, w której panował względy porządek, co oznaczało zmniejszenie zagrożenia zasypania podczas jej otwierania.
— Czyli idziemy w piątkę.
Tym razem to Draco spojrzał na Teodora z niezrozumieniem. Dopiero po chwili pojął, co ten może mieć na myśli.
— Nie.
— Stary, nic już nie zrobisz. Same zaproponowały, żeby iść razem, przy czym zresztą byłeś.
— Niby kiedy?
— Jakiś tydzień temu, jak żarłeś się z Hermioną przed Transmutacją o to, że jest ignorantką i nie widzi piękna Quidditcha.
Draco przez chwilę wyglądał na mocno skoncentrowanego, lecz w końcu skojarzył sytuację. Wszystko fajnie, ale skąd niby miał o tym wiedzieć, skoro był zajęty czymś o wiele ważniejszym, niż słuchanie dziewczyn. Riddle go zabije. Przez myśl mu nie przeszło, że po ostatniej akcji Davis zdecyduje się z nimi pójść. Dafne mu nie przeszkadzała, ale jej przyjaciółka jak najbardziej. Z drugiej jednak strony skoro Pansy idzie z Blaise’em, Dafne z nimi to oczywiste, że Tracey nie dołączy do Zabiniego i jego dziewczyny. „Cholera, a mogłem się sam umówić z Riddle”, ta myśl nieproszona pojawiła się w głowie Dracona, choć wydawała się najrozsądniejszą, a zarazem najbardziej kuszącą opcją. Niestety trochę na to za późno. Chociaż w zasadzie w razie takiej potrzeby, kto mu zabroni porwać Riddle?
— Czego się tak szczerzysz?
Podejrzliwe pytanie Teodora uzmysłowiło Draconowi, że istotnie stoi na środku pokoju, uśmiechając się jak idiota.
— Nie interesuj się.

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

— Riddle.
Draco i Hermiona właśnie wrócili z błoni. Mimo zimna i śniegu nie zaprzestali biegania. Również Malfoy nie wyobrażał już sobie poranka bez joggingu, nawet jeśli często wracał zmarznięty. 
— Tak?
Hermiona odwróciła się w stronę chłopaka, trzymając już rękę na klamce. Wyglądał, jakby zbierał myśli, co w sumie nie mijało się z prawdą. Od rana starał się jej powiedzieć, z kim idą do wioski, aby mogła się przygotować na to, co ją czeka, ale jakoś nie potrafił się do tego zebrać. Teraz jednak dalsza zwłoka nie wchodziła w grę. Jeśli tego nie zrobi, to Riddle tym bardziej go ukatrupi.
— Dzisiaj do Hogsmeade poza Teodorem idą z nami jeszcze Dafne i… Tracey.
Od razu zauważył, że Hermionie zrzedła mina. Nie przypuszczała, że te dwie – szczególnie Davis – pójdą z nimi. Choć w sumie, czego się spodziewała? Przecież przyjaźnili się od dawna, a jej pojawienie się tego nie zmieniało. Nie chciała stwarzać niepotrzebnych problemów. Nie jest nie wiadomo kim, aby wszystko sobie podporządkowywać.
— W porządku.
Odpowiedziała, choć bez większego przekonania, co nie uszło uwadze Dracona.
— Nie będzie źle, a w razie czego zawsze możemy się zmyć.
Hermiona uśmiechnęła się z wdzięcznością do Dracona, a w jej głowie nie wiadomo skąd pojawiła się myśl, że w sumie to nie przeszkadzałoby jej takie ulotnienie się w jego towarzystwie.
— Przyjdę po ciebie przed śniadaniem.
Powiedział w ramach pożegnania Draco, po czym tak jak panna Riddle wszedł do swojego pokoju.
— Nie będzie tak źle.
Przekonywała sama siebie Hermiona, opierając się plecami o przed chwilą zamknięte drzwi.
— Gadasz sama do siebie, czy masz wymyślonego przyjaciela, którego nie raczyłaś mi przedstawić?
Słysząc znajomy głos, Hermiona spojrzała w stronę kominka, przed którym wylegiwała się Noctis.
— Bądź pewna, że w razie czego poznasz go jako pierwsza.
— A co, już ci nie wystarcza ten twój wielkolud?
— Nie wiem, który raz ci powtarzam, że on nie jest mój, a w ogóle to zajmij się sobą.
Po tych słowach zmieszana panna Riddle skierowała się do łazienki z zamiarem wzięcia kąpieli. Do śniadania zostało jej jeszcze dużo czasu, więc mogła sobie pozwolić na chwilę relaksu.
Rzeczona „chwila” zamieniła się jednak w godzinę i teraz Hermiona z mokrymi włosami i wyłącznie w za dużej koszulce, biegała po pokoju, zgarniając wszystko, co powinna zabrać.
— Pieniądze, różdżka… Cholera, gdzie ona jest?
Mruczała pod nosem, przerzucając poduszki na kanapie, aby upewnić się, że tam nie ma jej zguby. Jak tak dalej pójdzie, to Malfoy zastanie ją w proszku, co absolutnie nie wchodziło w grę.
— Noctis, a ty…
— Leży na szafce nocnej, nieporadna istoto.
Syknęła nadal wylegująca się przed kominkiem Noctis, nieudolnie starając się ukryć rozbawienie wywołane zachowaniem dziewczyny. Zdążyła ją naprawdę polubić, zresztą z wzajemnością i teraz już żadna nie wyobrażała sobie życia bez drugiej. Ustaliły, że nawet na święta Noctis pojedzie do Riddle Manor. Hermiona jeszcze nie wiedziała, jak ją tam dostarczy, ale to szczegół. Będzie się tym martwić później, a już na pewno nie teraz, gdy ma opóźnienie.
— Dzięki.
Hermiona natychmiast odnalazła różdżkę. Jednym zaklęciem wysuszyła włosy, sprawiając, że teraz delikatnymi falami opadały jej na plecy. Zaraz potem szybko pobiegła do garderoby, ani myśląc iść gdziekolwiek w koszulce ledwie zakrywającej jej pośladki. Dokładnie dziesięć minut później kompletnie ubrana wróciła do pokoju, mając jeszcze nieco czasu. Już bez pośpiechu spakowała do obszernych kieszeni kurtki różdżkę oraz pieniądze, po czym ogarnęła i tak uporządkowany pokój. Gdy układała na sofie ostatnią poduszkę, usłyszała pukanie do drzwi.
— Idę!
Krzyknęła tylko, upewniając się, że wszystko wzięła. Na korytarzu zastała oczywiście Malfoy, ubranego całkowicie na czarno, nie licząc ciemnozielonego szalika, który pasował mu do płaszcza.
— Gdzie masz czapkę, dziecinko?
— Pilnuj lepiej swojego tlenionego łba.
— Jak zwykle czarująca od samego rana.
Hermiona w odpowiedzi pokręciła jedynie z politowaniem głową. Malfoyowi chyba nigdy nie znudzą się tego typu dyskusje. Dlatego też, zamiast ciągnąć to dalej, Hermiona zamknęła za sobą drzwi, po czym oboje ruszyli do Pokoju Wspólnego.
— Gdzie reszta?
— Czekają już w salonie. Zjemy coś szybko i się zmywamy.
Istotnie przy kominku zastali całą piątkę gotową do wyjścia. Woleli się pospieszyć ze śniadaniem, aby uniknąć gigantycznych kolejek do Filcha podczas odprawy.
— Są nasze zguby, więc idziemy.
Oznajmił wszem wobec Blaise, podnosząc się wraz z Pansy z kanapy. Czekali już tylko na tę dwójkę, więc teraz mogli iść. Hermiona i Draco odczekali chwilę, aż wszyscy się zbiorą i dopiero wtedy ruszyli za nimi.
— Już widzę to wspólne wyjście z Davis.
Mruknęła pod nosem Hermiona, którą chwilę wcześniej Tracey obdarzyła spojrzeniem, pod którego wpływem powinna już leżeć martwa. Nie trzeba być geniuszem, aby wiedzieć, jak zapatruje się ona na ich wspólne wyjście gdziekolwiek.
— Kto by się tym przejmował? Poza tym jest na mnie obrażona, więc może będzie siedzieć cicho.
Hermionie jakoś nie chciało się w to wierzyć, ale doceniała dobre chęci Dracona. Przemierzali chłodne i wilgotne lochy, rozmawiając o błahostkach. W Wielkiej Sali możliwie jak najszybciej uwinęli się ze śniadaniem dlatego, gdy tylko odhaczyli się u Filcha, całą siódemką ruszyli do wioski.
— A teraz wybaczcie, ale porywam Pansy i znikamy.
Grupka Ślizgonów właśnie wkroczyła do Hogsmeade, dlatego Blaise uznał, że pora się ulotnić. Ten dzień należał tylko do niego i Pansy, nawet jeśli zżerała go ciekawość, jak Hermiona i Tracey wytrzymają razem tyle czasu. No ale trudno, chłopaki zdadzą mu później szczegółową relację, co i jak. Nie zwlekając dłużej, Blaise ruszył wraz z Pansy w głąb wioski, która dopiero budziła się do życia.
— To, co robimy?
Zainteresowała się Dafne, w międzyczasie zakładając skórzane rękawiczki, gdyż mróz dawał jej się we znaki.
— Może najpierw załatwimy, co najważniejsze, a potem się zobaczy?
Dla Hermiony takie wyjście wydawało się najrozsądniejsze. Podejrzewała, że nie tylko jej zapasy piór, atramentu, czy też pergaminów są na wykończeniu. Dlatego też kupią, co trzeba i będzie spokój. Poza tym warto skorzystać z okazji, że nie ma jeszcze kolejek, aby później nie marnować na nie czasu.
— Jak zwykle musisz się rządzić?
— O co ci chodzi, Davis?
No i się zaczęło. Cholera, cokolwiek by nie zrobiła, jest źle. Ta dziewczyna naprawdę ma jakieś problemy ze sobą. Wychodzi na to, że jest winna wszystkiemu nawet temu, że Malfoy wcześniej także się nią nie interesował. „Paranoja”.
— Ja jestem za pomysłem Riddle.
Draco poparł Hermionę, uśmiechając się przy tym złośliwie do Davis, która najchętniej by go udusiła. Co za dupek! Na każdym kroku musiał ją upokarzać, biorąc stronę tej przybłędy. Czy on w ogóle pamiętał, że to ta sama dziewczyna, której tak nienawidził przez ostatnie pięć lat? Patrząc na to, jak na każdym kroku wlepiał w nią maślane gały, szczerze w to wątpiła.
Tracey założyła ręce na piersi, nie widząc sensu w kontynuowaniu  dyskusji. Do nich i tak nic nie dociera, więc po co ma sobie strzępić język.
— To proponuję iść po pergaminy i inne pierdoły.
Wszyscy mniej lub bardziej chętnie przystali na propozycję Notta, więc udali się do odpowiedniego sklepu. Tak jak przypuszczała Hermiona, świecił on pustkami, dlatego bez trudu kupili wszystko, czego potrzebowali i ruszyli dalej.
— Miodowe królestwo.
Powiedział nagle Draco, gdy przechodzili obok tego właśnie sklepu. Nieszczególnie zainteresowany, czy reszta również chce tam iść, skierował się w jego stronę. Hermiona bez słowa ruszyła za nim. Jej zapasy słodkości zostały mocno uszczuplone przez wizyty pewnego blondyna. Draco zjawiał się u niej co najmniej trzy razy w tygodniu, aby odrobić lekcje, pouczyć się lub po prostu posiedzieć, co zwykle nie obywało się bez łakoci. Nieszczególnie jej to przeszkadzało, a nawet łapała się na tym, że gdy za długo nie przychodził, zaczynała się niepokoić. Powoli oswajała się z myślą, że przywiązała się do Malfoya. Czas, jaki spędzali razem, umożliwił jej dostrzeżenie w chłopaku kogoś więcej niż napuszonego arystokraty. Nadal dostrzegała jego różnorakie wady, ale w końcu kto ich nie ma?
Miodowe Królestwo jak zwykle tętniło życiem. Wszędzie znajdowały się najróżniejsze słoje z kolorowymi słodkościami, kuszącymi uczniów. W powietrzu unosił się nieco zbyt intensywny, choć nadal przyjemny słodki zapach. 
— Poluj na pałki lukrecjowe, mała.
Draco rozglądał się po nieco zatłoczonym pomieszczeniu za jednym ze swoich ulubionych przysmaków. Znacznie ułatwiał mu to metr dziewięćdziesiąt trzy wzrostu, dzięki któremu górował nad większością, nie mówiąc o drobnej Hermionie, która stała tuż obok niego.
— Sam sobie radź, wolę karmelki.
— Masz spaczone poczucie smaku. Jak nie jakieś kwaśne pomyje to teraz to. Normalnie wierzyć się nie chce.
— To, że ty pochłaniasz niemal wszystko, nie znaczy, że każdy tak ma.
Oznajmiła dobitnie Hermiona, podpierając się pod boki. Co jak co, ale gusta tej dwójki różniły się całkowicie. Jedzenie, książki, sport, nie ważne, o co chodziło, zawsze jedno musiało mieć jakieś „ale”. Jednak jak to mówią, przeciwieństwa się przyciągają.
— Wyglądasz teraz jak naburmuszona pięciolatka.
Draco choćby chciał, nie mógł opanować rosnącego rozbawienia. Ta dziewczyna jest niemożliwa. Przed nią nie spotkał żadnej takiej, gdyż niestety większość arystokratek bazowała na jednym schemacie, którego nie potrafiły lub po prostu nie chciały się wyzbyć, a ona? Brak słów. „Wpadłeś po uszy, stary”, głos, który Draco usłyszał w głowie, do złudzenia przypominał ten Teodora, co wcale mu się nie spodobało. „Super, teraz nawet w myślach będzie mnie dręczył…”.
— Jeśli myślisz, że obchodzi mnie twoje zdanie, to jesteś w błędzie.
Po tych słowach Hermiona odwróciła się i z dumnie uniesioną głową ruszyła w stronę jednego ze stojących przy ścianie regałów. Przyszła tu po słodycze, a nie żeby kłócić się z Malfoyem. To zawsze może zrobić później. Draco postanowił za nią nie iść, szczególnie że dostrzegł kierującą się w jej stronę Dafne. Skoro mała ma towarzystwo, to on może załatwić swoje sprawy.
Ze wszystkich dotychczas odwiedzonych sklepów w Miodowym Królestwie Ślizgoni zabawili najdłużej, a w szczególności Draco. Pozostała czwórka od dłuższej chwili czekała na zewnątrz właśnie na niego.
— Co on tam robi?
— Hermiona, odciągnięcie Smoka od takiej ilości słodyczy, graniczy z cudem, więc radziłbym się uzbroić w cierpliwość.
— Jak dziecko.
Dokładnie w momencie, gdy panna Riddle skończyła to zdanie, ze sklepu wyszedł rzeczony blondyn.
— Mam coś dla ciebie.
Zwrócił się od razu do Hermiony, przez co ta spojrzała na niego podejrzliwie. Ten przebiegły uśmiech wcale jej się nie podobał. Znała go na tyle, aby wiedzieć, że coś kombinuje.
— Mam się bać?
Zamiast odpowiedzieć, Draco wyciągnął zza pleców rękę, w której trzymał ogromnego, kolorowego… lizaka.
— Przynajmniej będziesz wyglądać jak urocza pięciolatka.
Hermiona z niedowierzaniem spoglądała to na lizaka, to na uśmiechniętego Malfoya. Sama nie wiedziała, co zrobić; udusić go od razu, czy przymknąć oko na jego wygłupy i przyjąć lizaka. Niedawno może i bez wahania wybrałaby opcję pierwszą, ale teraz jakoś nie mogła się przemóc, widząc, jak wlepia w nią te szare gały, szczerząc się przy tym. On taki był i choćby chciała, nie zmieni tego. Chociaż, czy naprawdę aż tak bardzo jej to przeszkadzało?
— Wiesz, że powinieneś się leczyć?
Powiedziała w końcu, sięgając po lizaka. Przez moment ich place się spotkały. Oboje nagle spoważnieli i spojrzeli na siebie, zdziwieni tym, co poczuli, szczególnie Hermiona. Normalnie natychmiast zabrałaby rękę, kierowana nabytym odruchem, ale jakimś cudem nie czuła takiego przymusu. Powoli docierało do niej, że nie boi się Malfoya, a na pewno nie w takim stopniu jak innych. Co więcej, wcale nie była taka pewna, czy chce zabrać rękę, podobnie jak Draco. Zastanawiał się, jak to możliwe, że tak znikomy kontakt sprawił, że poczuł dziwny prąd. Może i to nic takiego, ale jakoś nie przypominał sobie podobnej sytuacji z udziałem żadnej innej dziewczyny. Czyli jednak te wszystkiej mądrości odnośnie do poszukiwania tej właściwej mogą nie być tak do końca bzdurą. Jeszcze nie wiedział, czy jest nią akurat Riddle, ale z każdym kolejny dniem coraz bardziej pragnął się o tym przekonać.
— Idziemy?
Zniecierpliwiony głos Tracey przerwał panującą sielankę. Szlag ją trafiał, gdy patrzyła, jak ta dwójka się w siebie wgapia. Malfoy ją wkurzał i to bardzo, ale to nie oznacza, że wszystkie jej uczucia do niego nagle zniknęły. Czuła się zarówno upokorzona, jak i zraniona. Tyle lat przyjaźni, starania się, znoszenia śliniących się na jego widok panienek i to tylko po to, aby teraz jej miejsce zajęła jakaś przybłęda?
Hermiona w końcu się zreflektowała. Zabrała lizaka, dziękując Draconowi uśmiechem, który z kolei coraz bardziej pragnął ją stąd zabrać, jak najdalej od Davis. Jak zwykle musiała wszystko spieprzyć. To się już robiło męczące.
— Jasne, zahaczymy jeszcze tylko o sklep z miotłami i możemy iść gdzieś posiedzieć.
— Po co? Przecież sezon się już skończył.
Zapytała Teodora Hermiona, odzyskując rezon. Wcześniejsza sytuacja nieco wytrąciła ją z równowagi, ale postanowiła na spokojnie pomyśleć o tym w zamku. Nott i Malfoy spojrzeli na siebie wymownie. Jak te kobiety niczego nie rozumieją.
— Ale o miotłę dba się cały rok. Trzeba ją czyścić, polerować…
— Tak, tak, tak, zrozumiałam. Chodźmy już lepiej.
Hermiona zdecydowanie wolała uniknąć kolejnego wykładu na temat, jaki to Quidditch jest piękny, a ona niczego nie rozumie. Ile razy można w kółko słuchać o tym samym? Cała piątka zgodnie ruszyła w stronę odpowiedniego sklepu, od którego dzieliło ich zaledwie kilkanaście metrów. Na ulicach pojawiało się coraz więcej ludzi, nie tylko uczniów, ale i mieszkańców. W tym momencie dziękowali wielkim czarodziejom, że załatwili wcześniej sprawę zakupów.
— Ja zaczekam na zewnątrz.
Zadeklarowała Hermiona, gdy stanęli przed odpowiednim budynkiem. Tu przynajmniej nie będzie jej duszno i oszczędzi sobie przebywania z chłopakami, ekscytującymi się każdą napotkaną rzeczą.
— Sama?
— My też zostajemy.
Wszyscy spojrzeli na Tracey, która stała jak gdyby nigdy nic, dyskretnie zerkając na Hermionę. Postanowiła porozmawiać z „koleżanką”, co przy chłopakach nie wchodziło w grę. Ale skoro ich tu nie będzie, grzechem byłoby nie skorzystać z takiej okazji.
— Yyy…
Popisał się elokwencją Draco, zerkając to na Davis, to na Riddle. Jakoś nieszczególnie przypadł mu do gustu ten pomysł. Po wyjściu wolałby tu nie zastać zwęglonych zwłok Tracey.
— Czyli idziemy.
Teodor najwyraźniej nie podzielał obaw kolegi, bo przecież nie pozabijają się przez pięć minut. Ostatecznie jednak nie do końca przekonany Malfoy i Nott weszli do sklepu. Między dziewczynami zapadła pełna napięcia cisza. Stojąca naprzeciwko Hermiony Tracey wpatrywała się w nią natarczywie, lecz ta nie odwróciła wzroku. Jeśli ta zakichana arystokrata myśli, że ją przestraszy, to się myli.
— Naprawdę sądzisz, że Draco wiecznie będzie za tobą latał?
Zaczęła Tracey, krzyżując ręce na piersi. Nie zamierzała się dłużej hamować. Pora uświadomić tej przybłędzie, jakie są realia.
— O co ci znowu chodzi?
Teraz Hermiona nie była już taka pewna, czy zostanie tu to taki świetny pomysł. Davis poruszyła jeden z wielu drażliwych dla niej tematów. Za wszelką cenę starała się nie myśleć, co może czuć do niej Draco. Zresztą tu nie ma o czym mówić. Nikt przy zdrowych zmysłach nie spojrzałby na nią w taki sposób, bo i na jakiej podstawie?
— O to, że w końcu znudzą mu się twoje fochy, a ty zostaniesz z niczym, czyli tak, jak powinno być. Draco potrzebuje dziewczyny, a nie dziecka do niańczenia, któremu kupowałby lizaki. Dobrze ci radzę, odpuść od razu, to przynajmniej zaoszczędzisz sobie wstydu.
Hermiona twardo patrzyła Tracey w oczy, udając, że jej słowa nie robią na niej najmniejszego wrażenia. W istocie jednak te kilka zdań odbijało się echem w jej głowie, brutalnie uświadamiając, że Davis ma rację. W końcu Draco straci cierpliwość i ich znajomość skończy się szybciej, niż zaczęła. Bo ile można wytrzymać z kimś takim jak ona? Przemądrzała, uparta, sfiksowana na punkcie książek szesnastolatka, zniszczona przez przeszłość i demony. Zresztą, gdyby on wiedział… nawet by na nią nie spojrzał, chyba że z obrzydzeniem. To bolało, ale jaki był sens się oszukiwać? Przez chwilę łudziła się, że może żyć normalnie, ale Tracey uświadomiła jej, że to nieprawda.
— Jesteśmy, tęskniłaś, mała?
Nagle ze sklepu wyszli dwaj Ślizgoni, którzy w nadzwyczajnym tempie zrobili zakupy. Draco od razu podszedł do Hermiony, lecz jego uśmiech szybko zniknął, gdy zobaczył jej zbolałą minę.
— Co jest?
Zapytał natychmiast, wiedząc, że coś jest nie tak. Dawno nie widział jej takiej. Ewidentnie coś się musiało stać. Zniknęli zaledwie na chwilę, która i tak okazała się zbyt długa.
— Nic, trochę rozbolała mnie głowa.
Skłamała gładko, zakładając za ucho paso włosów. Nie ważne jak naciągana i żałosna była jej wymówka. Nie lubiła kłamać, ale z drugiej strony w tym przypadku wyjawienie prawdy nie wchodziło w grę, bo i co by powiedziała? Davis przypomniała mi, że jestem niezrównoważona, a ty prędzej, czy później będziesz miał mnie gdzieś i zrobiło mi się przykro? Nawet w jej głowie brzmiało to żałośnie, nie mówiąc o tym, jakby wypowiedziała te słowa na głos, dając tym samym Davis kolejny powód do kpin. Jej niedoczekanie.
— Skoro tak, to może wrócisz do zamku?
Tracey rozpierała duma, co nieudolnie starała się ukryć. Udało się, w końcu dowaliła tej przybłędzie tak, żeby naprawdę zabolało, a co więcej dała jej do myślenia. Ziarno zasiane, teraz tylko czekać, aż cudowny duet Malfoy-Riddle przestanie istnieć.
— Co jej zrobiłaś?
Zapytał oskarżycielsko Draco, zwracając się w stronę Tracey. Że też od razu nie po kojarzył faktów. Kto inny, jak nie ona mógłby doprowadzić Riddle do takiego stanu.
— O co ci chodzi?
Niewinny uśmiech Tracey mówił sam za siebie. Draco poczuł, jak ogarnia go zimna furia. Pięć minut, czy ta dziewczyna nawet na tyle nie może się ogarnąć? Nie zamierzał puścić jej płazem kolejnego wybryku. Po zachowaniu Riddle widział, że tym razem naprawdę przesadziła. To się musiało skończyć, a skoro Davis chciała to załatwić w taki sposób i na dodatek przy świadkach, nie ma sprawy.
— Tobie się to jeszcze nie znudziło? Jeśli myślisz, że pastwiąc się nad Riddle, zwrócisz na siebie moją uwagę, to jesteś w błędzie kotku, bo jakby to powiedzieć… nie jestem tobą zainteresowany. Ująłem to dość jasno, żebyś w końcu zrozumiała?
Niewiele go obchodziło, że jest arogancki, a wręcz przeciwnie, taki był jego zamiar. Nawet dla lepszego efektu uśmiechnął się bezczelnie do czerwonej ze złości i zażenowania Tracey. Cóż, jeśli uważała, że zmiękł i pewnego pięknego dnia jej nie wygranie, to się przeliczyła.
— Odpuść, proszę.
Hermionie bardzo nie podobała się zaistniała sytuacja. Malfoy tylko dolewał oliwy do ognia. Davis nie puści mu płazem takiej zniewagi, co odbije się również na niej. Nie chciała doprowadzić do jeszcze większego konfliktu, dlatego spojrzała błagalnie na Dracona, który niestety nadal całą swoją uwagę skupiał na Tracey.
— Jak śmiesz?! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! Jesteś bezczelny!
Krzyczała oburzona Tracey, przez co kilka osób obejrzało się w ich stronę. Jak on mógł tak ją upokorzyć i to jeszcze przy tych wszystkich ludziach? To, co odwalił wtedy w salonie, gdy zaproponowała mu randkę, było niczym w porównaniu do tego, co zrobił teraz. Nikt nigdy jej tak nie potraktował. Niestety Draco nie wydawał się poruszony jej wybuchem. Przyglądał jej się beznamiętnie, dziwiąc się sobie, że dopiero teraz zdecydował się na coś takiego. Davis od dawna wystawiała na próbę jego i tak wątpliwą cierpliwość. Długo się hamował ze względu na wieloletnią znajomość i wspólnych przyjaciół, ale miarka się przebrała. Dostała to, na co zasłużyła. Może w końcu coś do niej dotrze.
— Bywa.
Draco wzruszył lekceważąco ramionami, po czym jak gdyby nigdy nic wziął stojącą obok niego Hermionę za rękę. Ucieszył się, że od razu jej nie zabrała, choć spowodował to głównie szok. Nie pamiętała, aby ktokolwiek trzymał ją za rękę w taki sposób. Mimo niepewności czuła się całkiem… dobrze. Dłoń Dracona w porównaniu do jej była duża i przyjemnie ciepła. Trzymał ją delikatnie, jakby niepewny, co zaraz zrobi. Widząc jednak, że nie ucieka w panice, posłał jej zachęcający uśmiech, po czym zwrócił się do zdziwionej reszty.
— Róbcie, co chcecie, my się zmywamy. A tobie, Davis, radziłbym się ogarnąć.
Po tych słowach dwójka Ślizgonów nadal trzymając się za ręce, ruszyła w głąb wioski, nawet nie czekając na reakcje dotychczasowych towarzyszy. Dracona przepełniała dumna. Nie dość, że w końcu Davis dostała za swoje, to jeszcze Riddle pozwoliła mu wziąć się za rękę. Nawet jeśli czuł, że jest spięta to naprawdę duży progres. Do tej pory ich bezpośredni kontakt fizyczny ograniczał się do siedzenia obok siebie lub Hermiony szturchającej go łokciem, gdy czymś ją wkurzył. Coś takiego pozwalało mu wierzyć, że zaczyna mu ufać, co naprawdę wiele dla niego znaczyło. W końcu do tego nieustannie dążył.
Sama Hermiona czuła się dość… dziwnie. Nie przywykła do tego typu gestów. Właściwie to po prostu nikomu na nie nie pozwała, a raczej zniechęcała ludzi na tyle, aby nawet nie próbowali. Poza tym, gdy widziała zdziwione spojrzenia mijających ich uczniów, było jej głupio. Nie trudno się domyślić, co sobie myśleli. Kolejna afera zbliżała się wielkimi krokami – Riddle i Malfoy na randce w Hogsmeade. Na samą myśl odechciewało jej się czegokolwiek.
— Wszyscy się na nas gapią.
Powiedziała w końcu skoncentrowana panna Riddle, chcą zwrócić uwagę Dracona na ten problem. Jakoś nie potrafiła się przemóc, aby tak po prostu zabrać dłoń. Niestety Malfoy zdawał się nie przywiązywać większej wagi do otaczających ich ludzi. Co go oni obchodzili? Nich się gapią do woli, to ich sprawa.
— I co z tego?
— Nie chcę kolejnej afery.
Draco spojrzał z ukosa na Hermionę, która twardo patrzyła pod nogi. W sumie trochę jej się nie dziwił. Czego by nie zrobiła, kończyło się to sensacją, nie mniejszą niż sam fakt, że w ogóle żyje. Zresztą taki skandal warto zachować do momentu, aż będzie on w pełni uzasadniony.
— W porządku.
Powiedział bez cienia wyrzutu, po czym puścił jej rękę, którą od razu schowała do kieszeni. Trochę go bawiła ta jej nieporadność w kontaktach międzyludzkich, choć częściej zastanawiał się nad jej przyczyną. Nic nie bierze się z powietrza. Z jakiegoś powodu Riddle musiała przestać ufać ludziom, tylko teraz pojawia się pytanie z jakiego.
— Gdzie my właściwie idziemy?
— W Trzech Miotłach jest od cholery ludzi, więc do Świńskiego Łba.
Hermiona spojrzała na Dracona z powątpiewaniem. Pub, o którym mówił, nie cieszył się zbyt dobrą sławą. Większość z jego klientów to szumowiny i podejrzane typki, robiące tam rzadko legalne interesy. Sama zawitała tam tylko raz i jakoś nieszczególnie podobała jej się wizja powtórki.
— Nie pękaj, soczek też tam mają.
Zapewnił ją Draco, zmierzając w stronę baru. On często bywał tam z chłopakami i nie tylko. W Trzech Miotłach zawsze panował taki harmider, że nawet nie dało się porozmawiać. Tu za to poza sporadycznymi awanturami i bijatykami panował względny spokój. Hermiona westchnęła ciężko, ale ruszyła za nim. Nie łudziła się, że pozwoliłby jej zostać samej. Weszli w jedną z bocznych uliczek, prowadzącej do baru. Już sama okolica nie zachęcała do zapuszczania się tu. Od głównej drogi dzielił ich co prawda tylko kilka metrów, ale różnica była bardzo wyraźna. Im dalej szli, tym otoczenie stawało się obskurniejsze. W końcu Draco zatrzymał się przed odpowiednim budynkiem, na którego ścianie wisiał szyld ze ściętym świńskim łbem.
— Panie przodem.
Mówiąc to, Draco otworzył drzwi, przepuszczając w nich swoją towarzyszkę. Wnętrze nie odbiegało standardem od okolicy. Mroczne kolory, stare, poniszczone meble i kłęby tytoniowego dymu. Podsumowując, wizualnie pub nie zachęcał do stołowania się w nim, w przeciwieństwie do niskich cen i ciągłego otwarcie.
Hermiona, gdy tylko przekroczyła próg, zmarszczyła nos, czując znienawidzony przez siebie odór. Już jej się tu nie podobało, ale na zmianę decyzji chyba trochę za późno. Poza tym Malfoy od razu poprowadził ją w stronę stolika przy uchylonym oknie, dzięki któremu do środka dostawało się nieco świeżego powietrza.
— Czego się napijesz?
Zapytał, gdy Hermiona usiadła i zdjęła kurtkę.
— Jeśli mają to soku dyniowego.
— Robi się.
Draco ruszył w stronę baru, a panna Riddle dla zabicia czasu zaczęła się rozglądać po lokalu. Zaledwie kilka stolików było zajętych, z czego jeden z nich przez grupkę Ślizgonów z siódmego roku. Poza nimi nie rozpoznała nikogo, co nieszczególnie ją zdziwiło. Zresztą kto normalny wybrałby tę spelunę zamiast przytulnych Trzech Mioteł? „Malfoy… zaraz, wróć, on nie jest normalny”, ta myśl wywołała na twarzy dziewczyny lekki uśmiech. Odruchowo spojrzała w stronę baru, gdzie Draco właśnie odbierał ich zamówienie. Szybko jednak jej uwagę przykuło coś innego, a mianowicie siwobrody mężczyzna za ladą. Coś w jego twarzy wydało jej się dziwnie znajome, choć nie wiedziała skąd. Jej przypuszczenia tylko się potwierdziły, gdy barman spojrzał na nią bystrymi niebieskimi oczami. Nawet gdy mężczyzna odwrócił wzrok, Hermiona nie przestała mu się przyglądać. Znajomy wygląd nieznajomego nie dawał jej spokoju.
— Masz swój soczek.
Rozmyślania panna Riddle przerwał powrót Dracona, który postawił przed nią butelkę soku. Teraz jednak napój był ostatnią rzeczą, która ją interesowała.
— Kim jest ten facet za barem?
— Właściciel.
— Wiesz, jak się nazywa?
— Nie, a co?
Hermiona nie odpowiedziała. Ponownie spojrzała w stronę baru, gdzie czyszczący szklanki barman bacznie im się przyglądał. Teraz już wiedziała, że nie spocznie, póki się nie dowie, co tu jest nie tak.
— Muszę coś załatwić. Daj mi chwilę.
— Jeśli znowu pakujesz się w jakieś kłopoty, to wybij…
— Zaraz wracam.
Nim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, Hermiona wstała z krzesła i ruszyła w stronę baru. Nie wiedział, co ta mała bestia kombinuje, ale musiał być w pogotowiu. Mniejsza z tym, że słono by zapłacił za jakąkolwiek jej krzywdę. Sam nigdy by sobie tego nie wybaczył. Na razie jednak postanowił się nie wtrącać, tylko bacznie ją obserwować.
— Dzień dobry.
Powiedziała Hermiona, gdy tylko stanęła przed barem. Mężczyzna spojrzał na nią nieprzeniknionym wzrokiem, obserwując, jak siada na krześle i opierał łokcie o blat.
— Co podać?
Nawet ten głos wydawał jej się dziwnie znajomy. Jakby gdzieś już go słyszała, ale przecież to niemożliwe. Z pewnością by coś takiego pamiętała.
— Ja chciałam porozmawiać. Chodzi…
— Ty jesteś młodą Riddle?
Hermiona spojrzała z niekrytym zdziwieniem na barmana, który jej przerwał. Skąd on do cholery wiedział, kim jest? Wychodziłoby na to, że słusznie wydał jej się znajomy, choć nadal nie wiedziała dlaczego.
— Skąd pan mnie zna?
— Wiem o tobie o wiele więcej, niż ci się wydaje.
— Kim pan jest?
Na chwilę zapadła cisza, Mężczyzna zdawał się wahać, czy powinien odpowiadać. Gdy jednak to zrobił, Hermiona od razu zrozumiała dlaczego.
— Nazywam się Aberforth… Dumbledore.
Pannę Riddle zatkało. Patrzyła na swojego rozmówcę szeroko otwartymi oczami, a jego nazwisko odbijało się echem w jej głowie. Już nie miała wątpliwości, kto przed nią stoi. Co prawda nie wiedziała, że Albus ma brata, ale nie po raz pierwszy dowiaduje się o tego typu rzeczach. O tak wiele pragnęła go zapytać, tyle się dowiedzieć. Znał brata od lat, dorastali razem. Musiał wiedzieć, dlaczego tak nienawidził jej rodziny. Nie zdążyła jednak w pełni zebrać myśli, gdy ściszonym głosem odezwał się Aberforth.
— Nie powinnaś wracać do szkoły.
— Dlaczego?
— Mój brat nie spocznie, póki nie zniszczy Toma, a ty tylko mu to ułatwisz.
— Dlaczego on go tak nienawidzi?
— Nie wiem.
— Nie mówi mi pan całej prawdy.
Aberforth spojrzał w zagubione oczy siedzącej przed nim dziewczyny, nie będąc w stanie postanowić, co ma zrobić. Nie powinien się w ogóle odzywać, ale z drugiej strony… żal mu tej małej. Znał brata na tyle, aby wiedzieć, że nie cofnie się przed niczym, aby dopiąć swego. Krzywdy wyrządzone ludziom nie robiły na nim najmniejszego wrażenia. Po trupach dążył do cel, więc dlaczego miałby nie wykorzystać szesnastoletniej dziewczyny? Może jej nie znał, ale czy to dziecko mogło być czemukolwiek winne? Co ona komu zrobiła? Jej ta sprawa nie dotyczyła. Gdyby Albus nie był tak zaślepiony, również by to dostrzegł, ale tu pojawiał się problem. Dla niego liczyła się wyłącznie zemsta, nic więcej. Mógł zatracić wszelkie wartości, rozsądek, wszystko, byle tylko wcielić w życie to, co zaplanował.
W końcu podjął decyzję. Ta mała zasługiwała na prawdę i … ostrzeżenie.
— Wiesz, że Albus i Tom kiedyś się przyjaźnili?
Zaczął Aberforth, podając dziewczynie butelkę soku dla zachowania pozorów. Musiał zachować ostrożność. Nigdy nie wiadomo, czy nikt się niemi nie zainteresuje. Hermiona przytaknęła tylko, w napięciu oczekując na ciąg dalszy. Czuła, że w końcu może się dowiedzieć czegoś istotnego.
— Ale zapewne nie powiedzieli ci, że zaczęło się to jeszcze zanim twój ojciec trafił do Hogwartu. To Albus go tam sprowadził, więc bardzo szybko złapali kontakt. Początkowo Tom traktował go jak mentora, lecz z upływem lat stali się przyjaciółmi. Ile oni czas spędzali razem. Te wszystkie plany, strategie, nauka. Albus nauczył Toma wszystkiego, co sam umiał. Wydawałoby się, że nic ich nie rozdzieli, a jednak. W pewnym momencie zaczęli się rzadziej widywać i nie dogadywali się już tak dobrze, aż nadszedł ten dzień. Pamiętam go dokładnie, nawet jeśli minęły prawie dwadzieścia cztery lata. To był dwudziesty trzeci lipca. Tom przyszedł do nas po dość długiej nieobecności i razem z Albusem zamknęli się w jego gabinecie. Jak zwykle wyciszyli pokój, ale wiem, że się pokłócili i to bardzo. Po tej awanturze Tom już nigdy nie wrócił, a Albus stał się zupełnie innym człowiekiem. Kompletnie się w sobie zamknął, prawie z nikim się nie widywał. Dopiero później zrozumiałem, że planował zemstę. Zostałaś porwana dokładnie osiem lat po tej awanturze, dwudziestego trzeciego lipca tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego roku.
— Dlaczego?
Nie ważne, że po raz trzecie zadała to samo pytanie. Na nic więcej nie było ją stać. Jedna kłótnia, jedno cholerne nieporozumienie stało się przyczyną tragedii jej życia. Co było na tyle ważne, aby popchnąć Albus do tak radykalnego działania? Mimo strachu przed prawdą pragnęła ją poznać. Chciała wiedzieć, dlaczego musiała przez to wszystko przejść, dlaczego jej życie zamieniono w piekło? Nie zazna spokój, póki nie dowie się, co wydarzyło się dwadzieścia cztery lata temu. Za co teraz musiała płacić.
— Od lata zadaję sobie to samo pytanie. Wiem jedno, mój brat nie ma żadnych skrupułów, żadnych. Skrzywdzi cię bez mrugnięcia okiem. Dobrze ci radzę, uciekaj jak najdalej, bo tym razem możesz nie mieć tyle szczęścia.
— Dziękuję panu za rozmowę i sok.
Oszołomiona Hermiona zeszła z krzesła, czując, jak jej głowa pulsuje od nadmiaru myśli. Rozmowa z Aberforth’em przyniosła jej więcej pytań niż odpowiedzi. Przeszłość Toma i Albus stanowiła zagadkę, którą za wszelką cenę pragnęła rozwiązać. Nie chodziło tu o zwykłą ciekawość. Prawda pomogłaby jej zaakceptować sytuację, w której się znalazła i być może zrozumieć, za co jej rodzina została ukarana. Dlaczego musiała tyle wycierpieć.
Aberforth odprowadzał wzrokiem oddalającą się dziewczynę, pewien, że postąpił słusznie. Milczał od tylu lat, chroniąc brata, ale tym razem nie potrafił. To skrzywdzone dziecko jak nikt inny zasługiwało na wyjaśnienia. Ona w ogóle nie powinna w tym uczestniczyć, ani odpowiadać za rzeczy, na które nie miała wpływu.
— Co ci jest?
Takie pytanie padło z ust zaniepokojonego Dracona, gdy tylko Hermiona usiadła naprzeciwko niego. Obserwował całą jej rozmowę z barmanem, gotów w każdej chwili interweniować, co nie okazało się konieczne. Mężczyzna mówił spokojnie i cicho, co uniemożliwiło mu podsłuchanie czegokolwiek. Dopiero teraz widząc nienaturalnie bladą Riddle, zdał sobie sprawę, że jednak coś się stało.
— Nic.
Nie zamierzała zdradzać Malfoyowi czegokolwiek z przeprowadzonej rozmowy. To jej rodzinne sprawy i nikt inny nie powinien się w to mieszać.
— Przecież widzę, że…
— Chciałabym wrócić do zamku.
— Już?
— Znaczy, ja pójdę sama. Dam sobie radę, a ty…
— Skoro tak to ubieraj się i idziemy.
„Wspaniale, znowu komplikuję Malfoyowi życie”, pomyślała Hermiona, zakładając kurtkę, jednocześnie obserwując, jak chłopak dopija sok i robi to samo. Mogłaby przekonywać go dalej, aby został, ale nie miała na to siły. Potrzebowała spokoju, aby wszystko sobie przemyśleć i poukładać. Zdobyła kolejny element układanki, którego podobnie jak całej reszty nie potrafiła złożyć w spójną całość.





Witam.

Myślałam, że uda mi się dodać rozdział nieco wcześniej, ale ogarnięcie go szło mi jak krew z nosa… Nie mnie jednak jestem z niego bardzo zadowolona. Wszystko wyszło tak, jak chciałam i mam nadzieję, że sprosta on również Waszym oczekiwaniom, czym podzielicie się ze mną w komentarzach.


Lafann






112 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie dziwię Ci się, że jesteś zadowolona z tego rozdziału, bo zdecydowanie jest z czego *.* Super, super i jeszcze raz super. Lekko tajemnicze, kolejna zagadka pod koniec, łał <3
      No i oczywiście,,, Aaaa trzymali się za ręce <3 To takie słodkie... Więcej takich scen proszę :')
      I Draco w kooońcuu wygarnął Davis :D Dobrze jej tak.
      Co tu więcej napisać... Wspaniały rozdział <3
      Pozdrawiam,
      http://dramione-give-me-love.blogspot.com/

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Rozdział jak zwykle cudowny.
      Tym razem postaram się napisać w miarę produktywny komentarz.
      Opłacało się czekać i właśnie umiliłaś moją codzienną rutynę.
      Akcja powoli się rozwija, a nie to co u mnie - szybkość godna Formuły 1, ale cóż.
      Zazdroszczę talentu i weny.
      Moja pojawia się tylko na lekcjach przyrody.
      Twoje rozdziały będą umilać mi oczekiwanie na sierpień :)
      Wybierasz się może do Szkoły Czarodziejów w Zamku Czocha?
      Pozdrawiam
      Anastasia
      ferro-igni-dramione.blogspot.com

      Usuń
    2. I rozwiń proszę trochę wątek Hermiona x Noctis :)

      Usuń
    3. Nie, niestety nie wybieram się. A o Noctis się nie martw, na pewno o niej nie zapomnę :)

      Usuń
  3. Rozdział cudowny jak zawsze! Tak się ucieszyłam, że Hermiona nie boi się już Dracona tak bardzo. Nawet pozwoliła mu złapać się za rękę! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super!x (zresztą jak zwykle) Najbardziej spodobała mi się końcówka, gdy Hermiona rozmawiała z Aberforthem:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Kiedy będzie kolejny rozdział? Czekam z niecierpliwością

      Usuń
  5. Zaklepuję xD Zaraz wracam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze! Świetny, boski, ciekawy, wciągający rozdział xD Jestem meeega ciekawa o co pokłócili się Tom z Albusem...:) Głupia Davis ...Dobrze że Draco jej dogadał xD Weny życzę :)

      Usuń
  6. Och..... Tak wspaniały rozdział powiedziałabym że magiczny. Tyle emocji, uczuć i zdarzeń. Nowa historia, następnym kawałkiem układanki. Znów wspomnienie demonów, których tożsamości nam nie zdradziłaś. Znów ciekawość co będzie dalej i oczekiwanie na ciąg dalszy. <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudne jak zawsze :-* Codziennie wchodzę i sprawdzam Mogłabyś mnie informować na asku o nowych rozdziałach? @michali20 (na profilowym jak coś mam dorysowane np okulary)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Świetne! Nie wypowiem się zbyt długo, bo jestem na komórce. :(
      Powiem tylko, że nie spodziewałam się pomocy Aberfortha. O:
      Pozdrawiam i weny ;)

      Usuń
  9. nudy, nudy, nudy. 27 rozdział a nadal nic się nie dzieje..
    Po LaFin oczekiwałam dużo. Biorąc pod uwagę, że wzięłaś się za fajny pomysł i masz przemyślane. To że Hermiona nagle jest Riddle nie dzieje się z czapy i Twoje wyjaśnienia są logiczne. Ale to opowiadanie jest tak nudne! Co się zadziało w tym rozdziale? szli, szli, kupili parę rzeczy, 2 min rozmowy z davis i rozmowa z Aberforth, która nic nie wnosi bo to co on powiedział było wiadomo już wcześniej. Tak szczerze to zero emocji, ok złapali się za rękę. Wielki przełom. I po raz enty Draco: tak ona jest dla mnie ważna, wpadłeś po uszy, nigdy nie spotkał kogoś takiego. To już wiemy. Z twoich rozdziałów może 1/5 jest ciekawa. Reszta to powtarzane przez Ciebie schematy.
    Ciekawe jest to, że masz grudzień i może z 2-3 wzmianki o relacji Hermiona- Harry itp. serio tak po prostu odpuścili? Serio ona tak odpuściła? Nawet jak masz "demony" to nie wymazujesz kilku lat przyjaźni "pseudo" przyjaźni. Jak widzisz tych ludzi to się przejmujesz. Czytałam Twoje tłumaczenie na ask, że chcesz powoli i w odpowiednich momentach wszystko dać i masz wrażenie, że nas czytelników to nudzi. Tak nudzi nas to.
    Plus powiem Ci, że jest to wkurzające ze strony czytelnika, że jeżeli wypowiada się negatywnie na temat Twojego opowiadania albo mówi Ci przyspiesz akcję, dodaj coś, odejmij itp. to odpisujesz: Nie zmienię tego bo mam zaplanowane 10 rozdziałów do przodu i generalnie nie interesuje mnie co masz do powiedzenia bo piszesz dla siebie i będzie tak jak Ty chcesz. To po co wstawiasz to i udostępniasz? Pisz do zeszytu jeśli nie interesują Cię słowa krytyki, albo daj nagłówek PRZYJMUJĘ TYLKO DOBRE KOMENTARZE.
    W skrócie, dzięki za przygodę z Twoimi opowiadaniami, ale musimy się pożegnać. Im dłużej czytam tego bloga tym bardziej mnie wkurza.
    Powodzenia.
    Pozdrawiam
    Donna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, ej, nie pisz za wszystkich czytelników, że "tak nudzi nas to." Okej, ciebie może i nudzi, ale nie wypowiadaj się za wszystkich. A jak ma wszystko zaplanowane, każdy rozdział, to nie może tego nagle przyspieszyć, bo to się wszystko rypnie. Daj jej to rozwinąć. Lepiej, żeby akcja rozwijała się powoli i było dobre wprowadzenie w fabułę, niż żeby to wszystko leciało na łeb na szyję, byleby przejść już dalej...

      Usuń
    2. Nie podoba Ci się, trudno, nie zamierzam się przez to załamywać. Dogodzić każdemu się nie da. Nie mniej jednak, to że Tobie się nie podoba, nie oznacza że jest ono nudne. Pozwól, że będę miała na ten temat inne zdanie, nawet jeśli wyjdę na zapatrzoną w siebie idiotkę, do której nic nie dociera.
      Nie wiem dlaczego, z góry zakładasz, że pewne wątki się skończyły, skoro o ile mi wiadomo epilog jeszcze się nie pojawił i opowiadanie nadal trwa. Nawet jeśli pewne sprawy pojawią się sporadycznie nie znaczy, że one zniknęły.
      Masz rację, nie zamierzam podporządkowywać się temu, co mi każdy mówi, bo i nie wiem, jak ty to sobie wyobrażasz? Mam spełniać wszystkie zachcianki, kompletnie olewając swoją wizje, bo inaczej nikt nie będzie czytał? Nie. Jak sama powiedziałaś, to jest MOJE opowiadanie i mam prawo prowadzić je jak chcę i publikować. I owszem interesuje mnie krytyka. Staram się pracować nad błędami, poprawiać je, ale to, że komuś nie pasuję jakieś szczegóły w fabule, a ja ich nie zmieniam to chyba nie oznacza, że czekam wyłącznie na pochwały. Poza tym nie olewam swoich czytelników. To że nie robię czegoś, jak ktoś chce nie znaczy, że go nie słucham i generalnie mam w głębokim poważaniu. Gdybym kierowała się opiniami wszystkich to przestałoby być moje opowiadania i stało się pracą grupową. Wychodzi na to, że to iż nie daje sobą kierować jest czymś złym. Ja tak tego nie widzę. Doprowadzę tę historię do końca po swojemu, nawet jeśli miałby tego nikt nie czytać.
      I z tym się zgodzę, piszę się przed wszystkim dla siebie. Jeśli autor nie jest zadowolony ze swoich prac to to nie ma sensu, co nie oznacza, że nie chcę się nimi dzielić i znać opinie innych, nawet jeśli jest ona negatywna, jak w twoim przypadku. To daje ogromną satysfakcję i nie zamierzam z tego rezygnować, nawet jeśli moja historia jest nudna.
      I wiesz co, chociaż w jednym się z Tobą w pełni zgodzę. Najlepiej się pożegnać, bo w końcu po co masz marnować swój czas na czytanie czegoś tak dennego?
      PS: Na przyszłość proponuję wypowiadać się swoim imieniu, a nie ogółu.

      Usuń
    3. Wiesz co? Wydaje mi się, że trochę przesadzasz.. Nie zauważyłaś, że to wszystko idzie w jakimś kierunku? W każdym rozdziale okej, może się coś powtarza, ale są tam małe szczegóły na które ty nie zwracasz uwagi, a wnoszą one dużo do fabuły.. I najpierw oceń siebie, a nie oceniasz autora.. Bo to co napisałaś było na prawdę, szczerze trochę żałosne. Najpierw naucz się czytać ze zrozumieniem a dopiero później oceniaj.. To taka mała rada dla Ciebie Donna.. :)

      Usuń
    4. Brawa dla Donny! I mówi ona w imieniu czytelników- którzy się nudzą. To chyba oczywiste, że nie całego świata..literówki, literówki, literówki! Aż biją po oczach i to w pierwszych zdaniach opowiadania.
      Pozdrawiam wszystkich, którzy nie potrafią uszanować zdania Donny (pod, którym się w 100% podpisuje). Bo wam się może podobać, ale internet wolna przestrzeń i jak Lafin może publikować to ktoś może to krytykować. opowiadanie nie ma być pisane z uwzględnieniem każdego wymagania wymagania czytelnika. TO OCZYWISTE! Wstawiając notki powinno się je korygować o konstruktywne uwagi. Bo nawet Szymborska była poprawiana przez wydawców. Plus Donna nie ocenia autora jako osoby tylko jego prace. Wiec komentarz typu: oceń siebie jest śmieszny.
      Ale brawa dla Donny jeszcze raz bo dzięki jej komentarzowi ta notka zyskała akcje :D
      Maxi

      Usuń
    5. Właśnie w imię zasady, że w internecie nie ma jako takich ograniczeń mam prawo w pełni pisać po swojemu i absolutnie nie chodziło mi o to, że zlewam wszystkich. Tyle, że jakbym zebrała do kupy te sugestie i życzenia każdego to wyszłyby dwie, jak nie trzy zupełnie przeciwne historię. Każdy uważna swoje rady za te ważne. Niestety nie zawsze pokrywa się to z moją opinią, co nie oznacza oczywiście, że kogoś olewam, ale nie ma się co oszukiwać. Piszę przed wszystkim pod siebie tak, żebym była z tego zadowolona, nawet jeśli niektórzy nie są. Zanudzam was, przykro mi, ale nie ma się co czarować, niemożliwe jest dogodzenie wszystkim.
      Z literówek zdaję sobie sprawę, to moja odwieczna zmora. Staram się je ograniczyć jak mogę, ale niestety moja spostrzegawczość woła o pomstę do nieba, a na dodatek nie dysponuję taką ilością czasu, aby po kilka razy sprawdzać tekst i oto tego skutki. Nie mniej jednak cały czas pracuję nad, a gdy w końcu odpadnie mi nieco obowiązków, postaram się doprowadzić to wszystko do porządku.

      Usuń
    6. Ah te anonimki. Takie odważne i zawsze pierwsze do krytyki!

      Usuń
    7. Pani Śmierciożerczyni, to że ktoś nie ma konta nie znaczy, że jest anonimowy. Anonim jest to osoba, która się nie podpisuje pod swoją wypowiedzią. Z tego co widzę na sowim profilu masz tylko informację, że jesteś kobietą. Więc jaka jest różnica w anonimowości między mną Tobą i Donna. Każda jest podpisana pod swoją wypowiedzią. Donna i ja napisałyśmy słowa krytyki - mamy do tego prawo. Jeżeli nam się coś nie podoba nie możemy o tym napisać? Czy nie do tego nawołują blogerki? Czytasz=komentujesz? Co z mojej wypowiedzi jest aż takie złe? Lafin sama przyznała rację, że ma problem z literówkami? To źle, że zwraca jej się na to uwagę? Czy jeżeli dla mnie akcja jest za wolna i nudzę się przy czytaniu nie mam prawa o tym powiedzieć? BO NIE MAM KONA? Czy nie uważasz to za śmieszne. Rozumiem, że Tobie się podoba, rozumiem stanowisko Lafin. Ale nie rozumiem Twojego Pani Śmierciożerczyni i innych osób, które krytykują negatywną opinię moją czy Donny. Dlaczego? Bo ja nie pisze pod twoim komentarzem zastanów się nad sobą bo Ci się podoba to opowiadanie. Moja komentarz nie jest skierowany do Ciebie, ale tylko do Autorki tego opowiadania. Masz swoje zdanie, ale pozwól mieć odmienne zdanie innym ludziom. \
      Bo skoro bronisz Lafin, że ma się nie przejmować krytyką i pisać tak jak chce to czemu krytykujesz mnie i Donne (bo obie piszemy z anonima) za słowa krytyki i za odmienną opinię. Czy to nie hipokryzja w najczystszej postaci?
      Miejmy do siebie szacunek? Ani ja ani Donna nie wyzywa Autorki, nie linczuje jej i nie odnosi się do niej jako osoby lecz tylko i wyłącznie do opowiadania.
      Masz prawo napisać, że Ci się podoba. A ja, że mi się nie podoba. I uzasadnić swoje stanowisko.
      Maxi - tak samo anonimowa jak Ty Pani Śmierciożerczyni

      Usuń
    8. Widzę, że to idzie coraz dalej, ale bardzo bym prosiła, aby zakończyć już tę dyskusję. Tak jak mówisz Maxi, tu mają się pojawiać opinie na temat rozdziału, a nie sprzeczki między ludźmi. Jak dla mnie jest to niepotrzebne. Wystarczy, że życie realne to jedno wielkie bagno, więc chociaż tu, gdzie ja np próbuję się odstresować, chyba możemy sobie oszczędzić jakiś zatargów. Każdy powiedział co myśli, ja nikogo za to nie linczuję i prosiłabym naprawdę o zamknięcie tematu, chyba, że ktoś chce powiedzieć coś na temat rozdziału. A tę dyskusję uważam za zamkniętą.

      Usuń
  10. Wspaniały rozdział, ciekawa historia, z Dumblem i Voldziem, oni trochę jak Harry i Albus w naszych czasach. Bardzo interesujące. Życzę weny i czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. dziesiąta !!!!
    koffam<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny jak zawsze! Bardzo dobrze mi się czyta twoje opowiadanie, naprawdę super piszesz i w odpowiedzi na komentarz Donny powiem że nie zgadzam się z nim w ogóle opowiadanie ani trochę mnie nie nudzi wręcz przeciwnie :) czekam na następny i weny życzę
    Pozdrawiam
    Aneta :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział. Rozmowa Hermiony z Abendorfem bardzo mi się podobała. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawy rozdział, fajna sprawa z Abefortem, a akcja z lizakiem powaliła mnie na kolana :)
    Ogólnie Draco i Mionka są co raz słodsi,a Blaise i Pansy mnie rozwalają :)
    Tracy jest irytująca i Riddle nie wiadomo po co jej słucha....
    Ogólnie bosko.
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne. Nic dodać nic ująć.

    eva

    OdpowiedzUsuń
  16. Nadrobiłam wszystkie rozdziały... wszystkie.
    Rozdziały są wspaniałe, zaplanowane od A-Z, przemyślane postacie, rozwinięta akcja i dopracowane szczegóły. ^^
    Nie zanudzasz czytelnika, chociaż akcja toczy się wooolno *mała sugestia*.
    A teraz o tym rozdziale: jest postęp jeśli chodzi o ich relacje! Cieszę się niezmiernie z tego powodu i mam nadzieję, że takie drobne gesty w stylu właśnie "niepozorny dotyk", "trzymanie się za ręce", "odgarnięcie włosów" pojawią się w następnym rozdziale.*znów sugestia*
    Pozdrawiam, do następnego rozdziału.
    Yśka.

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział jest świetny. Miałam cały plan komentarza, ale wyparował po przeczytaniu komentarza Donny. Cholernie się z nią nie zgadzam. Nie chcę jej krytykować, każdy ma prawo do swojego zdania, więc roszczę sobie prawo do napisania swojego komentarza względem jej wypowiedzi.
    Akcja rozdziału jej dobra. Nie tylko szli, szli pogadali i wrócili, ale mamy tutaj, ,,powrót'' demonów i zakładam, że przez słowa Davis relacja Draco i Hermiony spadną trochę niżej. Rozmowa z Aberfort' em to kolejny element układanki która jest celem opowiadania.
    Z wcześniejszych rozdziałów wiem, że Ron, Harry i Ginny są manipulowani przez Dumbledora, wydanie mi się, że z tej trójki tylko Ginny będzie chciała odbudować kontakt z Hermioną. Nie wiem czy to się jej uda, aczkolwiek byłoby ciekawie gdyby jechała na dwa fronty.
    Przechodzę to czytelników i rzekomego zbywania ich. No ale co to za przyjemność z pisania skoro trzeba ciągle coś zmieniać, bo ten chciałby więcej akcji na temat tego, tamta tamtego? W pisaniu najważniejsze jest uszczęśliwianie samego siebie, a nie wszystkich do okoła.
    Hej hej hej ,,Tak nudzi nas to'' ja też jestem czytelnikiem i mnie o zdanie nie pytałaś, a tak się składa, że ma całkiem odmienne ,,Tak nudzi MNIE to'' byłoby lepsze, przynajmniej zgodne z prawdą.
    Tak to by było na tyle.
    chciałam choć raz napisać coś poprawnie i z sensem, no nic może następnym razem się uda.
    Ale komentarz pod wypływem emocji i prosto z serca też nie jest zły co nie?
    Zostało mi tylko napisać, że czekam na kolejny rozdział. W którym nie ważne czy cały czas bez słowa będą szli do zamku, czy wymordują połowę szkoły.
    Jeszcze chciała ci podziękować, tak podziękować za to, że piszesz tę historię. Za, to, że nieświadomie rozwijasz moje logiczne myślenie.
    I pamiętaj to twoje opowiadanie nie daj sobie wejść brudnymi butami do niego.
    Pozdrawiam Ola.

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam teksty węża xD Ona chyba lepiej rozumie emocje Miony niż ona sama. Ta akcja z Davis podniosła mi ciśnienie.Ale Draco jako opiekun idealny zaopiekował się Riddle ^^ Nie mogę się doczekać świąt w Riddle Manor
    Czekam do następnego
    Nicolette
    www.devil-wears-up-in-prada.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam rozdział i jestem zachwycona. Przeczytałam komentarze i jestem wkurzona... Za sprawą czego? Ludziom się wydaje, że każdą prośbę można spełnić, że każda rada jest cenna, że uwagi czytelników powinny znaleźć odbicie w tekście. Otóż nie, tak nie było, nie jest i nie będzie. Okey, może i mamy 27 rozdział, może i zbyt wielkiej akcji nie ma między głównymi bohaterami, może i wątek przyjaźni Wielkiej Trójcy jest nieco pominięty, ale nie jest to równoznaczne z nudą. Mam wrażenie, że niektórzy ludzie czytając Dramione chcą szybkiego rozwoju akcji i najlepiej połączenia tej dwójki już na samiusieńkim początku. To ograniczanie talentu i wizji autora moim skromnym zdaniem. Dlatego kochana LaFin nie zmieniaj pod żadnym pozorem tekstu, który napisałaś i nie pisz pod publikę. Opowiadanie straci wtedy swój dotychczasowy urok, a nie o to w tym chodzi. I nie pisz do zeszytu dziewczyno! Ja zabraniam! Bez tej historii i Ciebie blogosfera opustoszeje!

    To by było na tyle do tematu mojego zbulwersowania. Dzisiejszy rozdział jak zwykle mnie urzekł. Uwielbiam Noctis, to mój niekwestionowany numer jeden z bohaterów. Złapanie za rękę - urocze. Niby takie dziecinne, ale to już jest progres ;) Chyba nie muszę pisać, że jak każdego interesują mnie losy panny Riddle i jej demony oraz, że ta niewiedza wprost wierci mi dziurę w brzuchu? Bo rozmowa z Aberforthem obudziła mojego uśpionego Sherlocka ;)

    Czekam na kolejny piątek i życzę jak najwięcej weny w dalszym pisaniu,
    pozdrawiam,
    Realistka

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak zawsze wspaniale! Cieszę się, że Hermiona i Draco zbliżają się do siebie małymi kroczkami. Oczywiście Davis musiała mi zepsuć dzień :C wredny gad. Dobrze jej Draco powiedział, mam nadzieję, że w końcu odpuści... ale wiem, że to głupia nadzieja. Rozdział bardzo krótki, chociaż końcówka nadrobiła wszystko. W końcu dowiadujemy się czegoś więcej, szkoda, że Hermionie jak i mi nie układa się to w jedną całość. Życzę Ci dużo weny i zapraszam do mnie na 16 rozdział,
    https://www.youtube.com/watch?v=mVTR1WV6NjM

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny jest.
    nic więcej nie dodam, bo późno, a i tak to ciężko powiedzieć..
    doczekałam sięi się nie zawiodłam ! :D
    już się dzieje :3
    Pytanko: czy święta planujesz już na następną notkę, czy jeszcze nie?? :3
    aaa.. i niech Hermiona zaprosi Draco, żeby ją odwiedził!! *o* :D
    Weny życzę ;3

    OdpowiedzUsuń
  22. Uhuhuhu...:D Się dzieje, nie powiem :P
    Mega, Mega, Mega akcja z tym lizakiem dla Herm od Draco <3 Słodkie ale i takie zgryźliwe zarazem. Jestem na TAK ! :*
    Później tamta się pojawiła, a ja już sobie myślę "Oho, to się nie skończy dobrze" i jak pomyślałam tak też było. Ta tajemnica Hermiony.. Strasznie intryguje wydaje mi się, że może tak nie ufać ludziom, bo została kiedyś...zgwałcona.. To może być oczywiście błędne przypuszczenie, ale wszystko by pasowało.
    No i brat Albusa.. Od razu jak go zaczęłaś opisywać to pomyślałam o Aberforth. Nareszcie się dowiedziałam czegoś o relacjach Voldzio i Albus.. Więc.. Dziękuje ci za to.. :*
    Fajnie by było, gdyby Herm powiedziała Draco o swoim sekrecie.. Jestem strasznie ciekawa jak opiszesz jego reakcje :)
    Niedługo święta ^^ ciekawe jak Tom będzie się zachowywał wiedząc, że dwójka wyznaczonych przez niego osób do zadania, praktycznie nic nie ma.. Bo.. Nie ma XD
    No i ten WĄŻ Kocham go po prostu <3
    No i oczywiście, na sam koniec zostawiłam sytuację z RĄCZKĄ ! Kurde a już myślałam, że nadal będzie nieufna a tu proszę jakie zaskoczenie :D Już powoli, bardzo, BARDZO małymi kroczkami coś zaczyna się dziać :P
    Czekam na następny z zegarkiem w ręku i weny życzę.
    Całuje Urkaa Snape :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Po prostu super :D

    Cieszę się, że Draco w końcu kazał Tracey spadać, a Hermiona przełamała się na tyle, by pozwolić mu trzymać się za rękę. Ciekawe, o co ścięli się Albus i Tom. Mam nadzieję, że z czasem się dowiemy ;)

    Czekałam na ten rozdział i się nie zawiodłam, jak zwykle zresztą c:

    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na nn,
    Naomi Stark

    dramione-krok-po-kroku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. uwielbiam Twoje opowiadanie, jest jednym z moich ulubionych ! <3 pomimo tego, że akcja między Draco i Hermioną rozwija się powoli absolutnie mi to nie przeszkadza, bo to jest takie prawdziwe i naturalne, po protu genialne :D
    http://wolnoscprzyjaznmilosc.blogspot.com/ zapraszam na początkującego i nie dopracowanego bloga, mam nadzieję, że komuś się spodoba

    ps.WENY, chociaż nie wiem czy jest sens życzenia Ci tego, skoro każdy rodział jest powalający, jesteś genialna

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak Ty to napisałaś na ask'u? W tym rozdziale trochę rozjaśnię sprawy. Rzeczywiście rozjaśniłaś - jeszcze mniej niż trochę. Teraz w mojej głowie jest jeszcze więcej pytań.
    Dziękuję bardzo!!

    OdpowiedzUsuń
  26. swietny rozdział, ciekawa historia z albusem i voldemortem.zycze megaaa wenyy i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  27. Rozdział wspaniały. Wątek Aberthorta (nie wiem jak się to pisze) genialny, choć krótki, ale za to pomogło naszej bohaterce rozwinąć pewne sprawy na inny tor. To dobrze. Czekam na następny.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    ~ Twoja Wierna Czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  28. Jak dla mnie super. Dobrze się to czyta, pynnie. Nie mogę się doczekać jakieś mocnej akcji, czegoś co wciśnie mnie w fotel :D A i dwie albo trzy literówki się pojawiły, najczęściej końcówki wyrazów, pracuj nad tym bo to obniża nieco jakość czytania. Bardzo mi się podobało. Logicznne, nic się nagle nie rozsypuje i wszystko jest ze sobą powiązane :) Aha i jeszcze jedno, WĄŻ ŻĄDZI !!
    trzymaj się
    Izabella

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetny rozdział :D bardzo szybko się go czytało. Plus dla Draco za wygarnięcie Davis, która mnie potwornie wkurza XD a ten moment złapania Miony za rękę - słodki <3 czekam na więcej takich momentów ;) do następnego piątku :)

    Olix

    OdpowiedzUsuń
  30. Super! <3 ja chce już nexta teraz zaraz tu!

    OdpowiedzUsuń
  31. Cholerna Davis! Jak ja jej nie cierpię... Ale spodobała mi się interwencja Malfoya w całej tej sytuacji.
    Jestem ciekawa, kiedy Hermiona otworzy się przed Draco i opowie mu dlaczego nie ufa ludziom.
    Śmietana. :*

    OdpowiedzUsuń
  32. Cudeńko <3
    Teraz powinnam zakończyć komentarz, ale mam jedno pytanie: Co się dzieje z Harrym? Tym upartym Harrym, który traktował Hermionę jak siostrę? Mam nadzieję, że stanie się tak, że Harry przejdzie na "ciemną stronę mocy", bo uświadomi (sobie lub mu ktoś), że Dumbledore jest tym złym gościem, a Voldemort tym dobrym. W każdym razie chodzi mi o to, czy Harry będzie tutaj spisany na straty?
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie jest spisany na straty. Tyle, że trzeba pamiętać o jednym, Harry jest pod wpływem Dumbledora, człowiaka, którego od zawsze traktował jak mentora, które uważał za swojego opiekuna i który niby się o niego troszczył. Albus nieźle mu miesza, ale spokojnie, tak jak mówisz, Hermiona była dla niego zbyt ważna, żeby od tak zapomnieć, ale tu potrzeba czasu. On myśli, że Tom zabił mu rodziców, więc naprawdę jest mu ciężko, gdy jego najlepsza przyjaciółka okazała się jego córką, a co gorsza niby przeszła na jego stronę.

      Usuń
    2. Kamień spadł mi z serca! Uff... Teraz tylko czekać na przełom. W sumie łatwo sobie wyobrazić sytuację Harry'ego (niemalże siostra przechodzi na stronę mordercy jego rodziców). Dodając do tego manipulacje Dumbledore'a... Nie będzie łatwo, ale to właśnie lubię - proste na pierwszy rzut oka, ale bardziej złożone, niż się mogło wydawać.
      Teraz pozostaje poczekać.
      Pozdrawiam,
      Cassie :)

      Usuń
  33. Rozdział jak zawsze super. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Tyle pytań tak mało odpowiedzi..........O co pokłócili się Tom i Dumbledore jakie wydarzenia z dziecinstwa dręczą Hermione.I najważniejsze pytanie.......Co teraz będzie........co dalej.Pozdrawiam i weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  35. Tracey ma za swoje :)
    Jejku teraz mi narobiłaś stracha że coś się może przed świętami jeszcze wydarzyć, a na pewno skandal wisi w powietrzu.

    Pozdrawiam i czekam do nastepnego piątku
    Bellatrix

    OdpowiedzUsuń
  36. Wow. Jak zawsze mnie zaskoczyłaś. Widać już różnicę w relacjach Draco i Hermiony. Trzymam za nich kciuki. A Tracey to się powinno gdzieś zamknąć.

    OdpowiedzUsuń
  37. Muszę przyznać, że z rozdziału na rozdział robi się coraz ciekawiej. ;) Świetnie, oby tak dalej. :D

    OdpowiedzUsuń
  38. Przeczytalam rodzial i mialam naprawde duzą wene na komentarz, ale jak przeczytalam komentarz Donny to caly moj pomysl poszedł sie je... paść. Nie chce na nia najerzdzac bo kazdy ma swoje zdanie ale prosze no nic soe chociarz nie wypowiada za nas wysztkich. Ok moze i ja to nudzi ale moim zdaniem to najlepsze dramione riddle jakie czytalam. Twoje Hermiona to nagle nie wyglada sex bomba co w niektprych opkach jest pokazane jako taka pani spod latarni ale jest zachowane ta jej Hermionowatosc za co bardz ci dziekuje. Donna uwaza ze akcja jest nudna ale ona jest bardzo dobrze prowadzona bo to nie tylko dramione ale tez zmuszajace do logiznych przrmyslen opowoadanie. I prisze cie nie zmieniaj swojego planu na opowiadanie dla paru czytelnikow ktorym cos nie pasuje bo twoje pomysly są lepiej realizpwane pez tych wszystkich idiotycznych sugestii. Bo ja wierze ze ty nie zapomnisz o zadnych waznych kwestiach akcji.
    Ok dobra troche mnie zly humor opuscl wec.mg postarac sie napisac ogarnietego koma. To tak Noctisjak zwykle cudna. Uwazam ze onanlepiej rozumie Mione niz ona sama sb. Koleje yo wypad do Hosmage moim zdaniem lizak byl uroczy ale troche taki no wiesz. Dobrze z ni przeslodzilas rozdzialu bo niekturym autorom to sie zdarza. Podobala mi sie rozmowa Hermiony z bratem Albusa. Kolejny kawalek do ukladanki. W sumie nwm co mg jeszcze napisac. Napewno to ze bd czekac z niecierpliwpsca na nn i ze przepraszam za bledy w komie. Życze Weny <3
    Pozdrawiam Psycho

    OdpowiedzUsuń
  39. ojej jak słodko choć jak zawsze ta szmata musi coś popsuć ale dobrze jej Draco powiedział mógł jej jeszcze bardziej dowalić :D ciekawa jestem o co się tak bardzo pokłócili Tom z Albusem ale dobrze że chociaż już się czegoś Hermiona dowiedziała :) super rozdział jak zawsze ;)
    Czekam i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Rozdział bardzo fajny, ciekawi mnie co zaszło pomiędzy Tomem a Albusem.

    hairy

    OdpowiedzUsuń
  41. Mmm... *,* Rozdział rzeczywiście idealny ;) Wątek nienawiść Albus-Tom zaczyna się powolutku wyjaśniać i oczywiście te postępy w stosunkach Hermiona-Draco... <33 Oby więcej tak cudownych rozdziałów!! :>>

    OdpowiedzUsuń
  42. Ojeeej, nareszcie coś się rozjaśniło ! Pierwszy raz spotykam się z tym, że Albus jest zły. I bardzo mi sie to podoba. Weny ! :*
    / Paulaaa

    OdpowiedzUsuń
  43. Jejku, a ja już myślałam, że uchylisz rąbka tajemnicy, a tu tylko jeszcze więcej wątpliwości. O co chodzi z Albusem i Tomem??? Dobrze, że Draco w końcu wygarnął Tercy, a ta akcja z lizakiem po prostu mnie rozwaliła. :D

    OdpowiedzUsuń
  44. Boski! *.* Zachwyciło mnie trzymanie za rękę, choć myślę, że byłoby lepiej, jeśli Hermiona cofnęłaby rękę, jak się oddalili od grupy, ale to tylko moje zdanie ;) Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału! ^^

    OdpowiedzUsuń
  45. Piszesz świetnie
    Czekam na więcej akcji
    obliviate

    OdpowiedzUsuń
  46. Jak zawsze genialny rozdział... nic więcej nie mam do powiedzenia.
    Hmmm zastawanie mnie ta kłótnia, ciekawe co było jej powodem.
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością
    Pozdrawiam Syntry

    OdpowiedzUsuń
  47. Ten wątek z bratem Dumbledore'a zaskoczył mnie nie powiem, ale bardzo mi się spodobał. Czekam na dalej i pozdrawiam Sunset :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Podobał mi się rozdział...
    Dobry pomysł z rozwinięciem wątku brata Dumbledore'a.
    Mam nadzieję, że Hermiona nie zacznie teraz odpychać Draco.
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :)
    Życzę weny :)
    Pozdrawiam,
    HH

    OdpowiedzUsuń
  49. Rozdział fajny jak zawsze. Bardzo ciekawy... ble, ble, ble JAK ZAWSZE!!! ŚWIETNY!!! Nie umiem się rozpisywać sorrcia... Życzę weny i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
    pozdrawiam :***

    http://dramione-legendarna-nienawisc.blogspot.com/2015/02/rozdzia-10-william-riddle.html

    OdpowiedzUsuń
  50. Wooo, niezłe niezłe. :) Hermi się za dużo nie dowiedziała, ale zawsze to kolejny krok, do rozwiązania zagadki. Cieszę się że Malfoy w końcu wygarnął Tracey mogłaby się w końcu odpierdolić od Hermi i Dracze.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam,
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  51. Kocham <3
    Rozdział jak zwykle cudowny.
    Malfoy nareszcie wygarnął Davis(jeśli pozwolisz wydrukuję ten moment, oprawię w ramkę i zawieszę nad łóżkiem :D)
    Wątkiem Aberforth'a naprawdę mnie zaciekawiłaś. Mam nadzieję, że jeszcze się pojawi.
    I na koniec. Święta!!!! Będzie, będzie zabawa, będzie się działo :D
    No cóż to wszystko na co mnie stać :) Weny i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  52. Super, że wreszcie Draco powiedział jej co o niej myśli. Rozdział jak zwykle wspniały. Powinnaś być z nidgo dumna, bo jest naprawdę jednym z fajniejszych. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Myślałam, że nie znajde czasu by dodać komentarz ale udało mi się. Rozdział cudowny, długi. Czego tu więcej chcieć?? NICZEGO!!! Fajnie, że Miona ufa Draco. No i zdobyli się na jeden kolejny mały kroczek (choć dla Herm był wielgachny) szli za rękę. <3 <3 No i w końcu pojawił się mój ukochanay wąż, jej teksty mnie, powalają normalnie leżę i nie wstaje. :) Nigdy przenigdy nie pomyślała bym, że ten mężczyzna to Aberforth Dumbledore, wow jeszcze nie ochłonęłam. W 100% rozumiem zachowanie Miony, musi mieć straszny mętlik w głowie ale za to ma kolejny element „układanki”. Jeszcze raz, rozdział fantastyczny. Pisz szybko.
    Magiczne pozdrowienia + wena :)
    P.S Przepraszam za błędy ale, pisze na tel. :3

    OdpowiedzUsuń
  54. Akcja zaczyna się powoli rozkręcać i z tego się bardzo cieszę. Czekam na kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Lordowata

    OdpowiedzUsuń
  55. Rozdzial fajny.
    Dobrze, ze draco powiedział w końcu Tracey jasno i wyraźnie żeby sie od niego odczepiła. Pytanie tylko czy dotarło to do Ślizgonki...
    Hmm... brat dyrektora swoją opowieścią rzucił troszeczkę światła na dawne relacje Albusa i Toma.
    Już nie mogę się doczekać świąt Herm w Riddle Manor ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  56. o kurczaki ! o.O
    nieźle, ale mi się podoba ten rozdział hahah aż brak słów i nareszcie coś ruszyło i coś się dzieję z przeszłością Mionki i sprawą między Tom'em a Albusem, ale się tym jaram xD
    czekam z niecierpliwością na kontynuację ;)

    OdpowiedzUsuń
  57. Hej :)
    Nie wiem od czego zacząć... Choć, może powiem coś o tym rozdziale :)
    Cudo!!! Hermiona odnajduje kolejne puzzle tej układanki :) Mam nadzieję, że będzie odkrywać coraz to nowsze fakty :)
    Draco w końcu pogonił tą lafiryndę! Jak Dafne może się przyjaźnić z tą... z tą...ach... brak mi słów, a nie chcę klnąc!
    Wątek Dramione bardzo ładnie się rozwija... Może to dla wielu niewiele, ale dla Hermiony, która boi się mężczyzn, ich dotyku, złapanie Smoka za dłoń to duży postęp. Lubie, że to rozwija się tak powoli, jest to bardziej logiczne niż niejedno Dramione, w którym padają sb w ramiona, bo NAGLE Hermiona stała się super laską :P Mam nadzieję, że nie uznasz tego za obrazę, ale w porównaniu do twojego pierwszego bloga, to Dramione jest zarąbiste! Jedno z moich ulubionych!
    I nie przejmuj się krytyką, zawsze ktoś się znajdzie... Z własnego doświadczenia wiem, że taka "uprzejma" krytyka może cię wiele nauczyć, ale chamska tylko zniechęca :/ Ty na szczęście masz wielu zakochanych w tym opowiadaniu czytelników. Co do tych błędów, zdarzają się, ale jak wczytasz się w historię, przestają ci one przeszkadzać :) I wiem sama po sobie, ze jak sama sprawdzasz to co napisałaś, nie widzisz tego, dopiero przeczytasz to po jakimś czasie i zauważasz co źle napisałaś, przynajmniej ja tak mam xD
    No i ostatnia sprawa... Albo nie! Przedostatnia :) W piątek bardzo mi się nudziło, czekając na twój rozdział, więc przeczytałam wszystko od nowa... Postanowiłam pobawić się w detektywa xD Wcześniej nie zastanawiało, dlaczego Hermiona się nie odzywa do Grangerów. Mam pewną teorię, która wydaje mi się logiczna. Czyżby to przyszywani rodzice Hermiony byli odpowiedzialni za stan psychiczny Hermiony? Utwierdził mnie w tym przekonaniu list, który Hermiona znalazła w Dolinie Godryka, tam coś było, że ci Grangerowie są jacyś podejrzani xD Dobra koniec tych teorii spiskowych xD
    I ostatnia sprawa... Co z tą "Księgą Ludzi Lasu" czy jakoś tak? Hermiona będzie jej nadal szukać? Bo jakoś dawno nie było o tym mowy :)
    Przepraszam, że komentuje w kratkę. Postaram się komentować zawsze, choć nawet króciutko :)
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, wątek Książki Ludzi Lasu z pewnością wróci. Na razie nasi poszukiwacze są w kropce, ale już ja ich w odpowiednim czasie przywołam do porządku :)

      Usuń
  58. Cudowny rozdział. Zresztą jak każdy poprzedni.
    Zgadzam się z komentarzem Anna-medium.
    Masz naprawdę wielu wiernych czytelników o nie musisz się przejmować tymi, którzy nie wiedzą co dobre.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Serdecznie pozdrawiam i życzę duuuuuuuuuuużo weny.
    mała gwiazdka

    OdpowiedzUsuń
  59. Twój blog jest jednym z najlepszych jakie czytałam, a uwierz mi, że trochę ich było.
    Mam nadzieję na szybkiego nexta.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny.
    Katrina S

    OdpowiedzUsuń
  60. Świetny rozdział, ale ta Tracey... po prostu drażni mnie okropnie! Cieszę się, że Draco jej przygadał :) Czekam na kolejny :) Pozdrawiam!

    http://slady-cieni-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  61. Rozdział świetniutki. Naprawdę nie dziwię się, że jesteś z niego zadowolona ;)

    Tracey! DAVIS! masz u mnie mantooo!!!

    Biedna Hermiona... (Moje porównanie: Davis to żmija, która skalała myśli Gryfonki swoim jadem niepewności)

    Do boju, Aberforth. Niech żyje prawda!!!

    A Draco jaki troskliwy... Lodzio-Miodzio :D

    Jeszcze raz:suuuupeeer rozdział!!!

    Miśka;)

    OdpowiedzUsuń
  62. AAAAA robi się coraz ciekawiej <3 nie będę mogła teraz zasnąć z niecierpliwości na kolejny rozdział! :D
    Draco taki kochany, opiekuńczy <3 a Davis wredna małpa, ciekawa jestem jak jej słowa wpłyną na Hermionę i całą tą sytuację...
    Pozdrawiam i życzę weny :*
    ~ Cherie

    OdpowiedzUsuń
  63. Witam i od razu wybacz, że tak długo. Mam delikatny kryzys.
    Twoje rozdziały są dla mnie odskocznią, lekką lekturą na zmarnowany, smutny wieczór. Bardzo lubię tu wchodzić. Czasami się zdarzają błędy - tylko komu to się nie zdarza? - ale za to są akapity, które uwielbiam, jak już chyba się domyślasz.
    To jedyny blog, który czytam o Hermionie Riddle. Nie lubię takiej koncepcji, nawet na twoim blogu, ale stał się on dla mnie takim przyzwyczajeniem, że ten wątek mi nie straszny. Więc czytam uparcie dalej. Nie mam ochoty na dłuższą analizę twojego dzieła (rozdziału), zazwyczaj wyglądałaby ona tak samo, a nie chcę się powtarzać. Ten rozdział jest naprawdę sympatyczny. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  64. Świetny rozdział ^^
    Wrr~~ ale ta Tracey mnie wkurza... Dobrze, że Malfoy tak jej dogadał to może w końcu się odczepi. Szkoda Hermiony.
    Totalnie zaskoczyłaś mnie nową postacią- Aberforth'em. Nie spodziewałam się, że Dumbledore będzie miał brata. Zaciekawiłaś mnie jeszcze bardziej.
    I oczywiście wątek uroczy dramione, nad którym zaczynam się rozklejać. ^^
    Czekam na kolejny...
    :D

    OdpowiedzUsuń
  65. Genialny rozdział. Czytam go dziś bo wcześniej nie miałam dostępu do kompa. Śledze twojego bloga od początku i nie moge sie doczekać co bedzie miedzy Hermioną a Draconem. Czekam na kolejny rozdział.
    Ciasteczkowy potwór

    OdpowiedzUsuń
  66. Świetny rozdział :)
    Cieszę się, że na reszcie Draco powiedział Davis, żeby się odczepiła i jeszcze jak złapali się za ręce *.*
    Ale jak Davis zaczęła Hermionie wygadywać te głupoty to normalnie chciałam tam się pojawić i sprawić, że gorzko tego pożałuje, ale na szczęście Draco się domyślił i było super ;)
    I jeszcze ta rozmowa Hermiony z Aberforth'em. Robi się coraz ciekawiej!
    Życzę weny i pozdrawiam :)

    Maggie Z.

    OdpowiedzUsuń
  67. Nie masz żadnej bety? .-. Te literówki mnie zabijają. A co do bloga to jest słodki. :D Zastanawia mnie tylko co się dzieje z Gryfonami...
    Życzę weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  68. Hej, jaki długi i satysfakcjonujący rozdział! :O wreszcie zacZyna się coś wyjaśniać... Nie mogę doczekać się kontynuacji!
    Know-it-all

    OdpowiedzUsuń
  69. 3 dni temu odkryłam Twojego bloga ;> Opowiadanie baaardzo mnie wciągło, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ^^
    Just.

    OdpowiedzUsuń
  70. Boski blog, dopiero dzisiaj go odkryłam.
    A jeśli można zapytać, w jakie dni pojawiają się rozdziały?

    OdpowiedzUsuń
  71. Powiem szczerze, że w każdym rozdziale szukam tych drobnych elementów, które świadczą o ociepleniu się relacji Draco i Hermiony, o której zapewniłaś mnie kiedyś mailownie i zawsze bardzo się cieszę z każdego drobnego kroczku. Rozdział dobry, jak zawsze fajnie się go czytało, ale jednak przyznam trochę racji Donnie. Zdaje sobie sprawę, że ważna jest narracja i dodawanie czasem nieistotnych epizodów, żeby nie przeładować akcji, ale ja też czasem odnoszę wrażenie, że powtarzasz niektóre wypowiedzi w innych słowach i czasem faktycznie, rozdział jest dość długi, za to mało wnosi, mało w nim akcji i czuję jakby akcja stała w miejscu.
    Niemniej, lubię tu zaglądać, lubię pomysł jaki masz na to opowiadanie i myślę, że jeżeli weźmiesz pod uwagę kilka tych krytycznych komentarzy i popracujesz jeszcze troszkę nad sposobem opisywania i przebiegu akcji, to możesz naprawdę wiele zyskać, a i samo opowiadanie będzie jeszcze lepsze.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego, czego szczęśliwemu autorowi potrzeba do pisania,
    Agata
    P.S czyżbyś nie przewidziała dla nas nowego rozdziału na ten weekend? ;>

    OdpowiedzUsuń
  72. Kocham tego blog!!! Gdy go czytam odpływam na prawdę go lubię. Czytałam całego bloga i jest boski

    OdpowiedzUsuń
  73. Przeczytałam wszystkie 27 rozdziałów i jestem pod wielkim wrażeniem <3 Ten blog jak najbardziej do mnie przemawia, Twój styl pisania, akcja, poszczególne pomysły.

    Czekam na więcej i dołączam do grona stałych czytelniczek ;3

    OdpowiedzUsuń
  74. Swietny rozdzial, zreszta jak zwykle.Czytam twojego bloga od poczatku (la fin de la vie tezz id poczatkuu) ale niestety nie zawsze kimentuje poniewaz....sama wsomie nwm dlazego tego nie robie ale od tetraz zaczne hahahahahaha.Czekam na wiecejjj i zycze wenyyy :***

    OdpowiedzUsuń
  75. Długo odwlekałam napisanie tego komentarza, ale w końcu mam laptopa i na spokojnie mogę wszystko skleić w logiczną i spójną całość. Szykuj się na długie czytanie, bo moje komentarze zazwyczaj do krótkich nie należą.
    Zacznę może od tego, że zaczęłam Opętanych czytać mniej więcej o godzinie 21... Gdzieś koło 2 nad ranem padłam, niestety w połowie 25 rozdziału. Oczywiście, dokończyłam resztę rano. Po co o tym piszę? Aby dać Ci do zrozumienia, że Twoją historię niemal połknęłam w całości i to w dość szybkim czasie. Wygodne łóżko, ciepła pościel i telefon z blogiem - czego chcieć więcej w noc, kiedy nie można spać? Ale już skończmy o mnie, przejdźmy do Ciebie.
    Pierwsze, co rzuca się w oczy i strasznie przeszkadza, to obecność literówek. Jest ich od groma. Jak sama wspomniałaś w którymś z wcześniejszych rozdziałów, nie masz czasu na kilkakrotne sprawdzanie rozdziału. W pełni to rozumiem, zwłaszcza, że Twoje rozdziały są bardzo (i przyjemnie) długie. Dlatego mam dla Ciebie radę, do której stosuję się osobiście i która działa zawsze, bez wyjątku i bez zarzutu. Domyślam się, że nie siadasz i nie piszesz rozdziału na jeden raz. Mam rację? Pewnie tak. Dlatego proponuję Ci, abyś sprawdzała rozdział w taki oto sposób:
    gdy skończysz pisać jakiś fragment, zapisujesz i idziesz robić coś innego, ale gdy wrócisz, nie zabieraj się od razu do pisania, tylko sprawdź od deski do deski to, co już napisałaś i dopiero pisz kolejne fragmenty. Gdy skończysz pisać fragment z "drugiego podejścia", że się tak wyrażę, zapisz i tyle. Gdy przychodzisz pisać po raz trzeci, czytaj wszystko od początku - pierwszy fragment niby sprawdzony, ale zawsze się coś wyłapie, czyż nie? - i poprawiaj, gdy tylko coś wyłapiesz, dzięki czemu sprawdzisz pierwszy fragment po raz drugi, eliminując to, czego nie zauważyłaś wcześniej. Za czwartym podejściem także sprawdzaj wszystko od samego początku rozdziału. Dzięki temu każdy z fragmentów zostanie sprawdzony kilka razy, a ty nie będziesz musiała sprawdzać całości na raz. Myślę, że przedstawione przeze mnie sprawdzanie partii tekstu jest o wiele lepsze, sprawniejsze, szybsze, łatwiejsze i także przyjemniejsze. Spróbuj, a nie pożałujesz. :)
    Co do stylu pisania, jest dość łatwy, a co za tym idzie, przyjemny do czytania. Jedyne co przeszkadza, to te okropne literówki. Może jeśli nie radzisz sobie z tym, warto by było skorzystać z pomocy bety? Bo dodatkowo, oprócz literówek, dochodzi interpunkcja, która w niektórych momentach leży i kwiczy. Zdarza się, że dodajesz przecinki w takich miejscach, gdzie w ogóle nie powinno ich być, zazwyczaj słowo przed lub słowo za miejscem, gdzie tego przecinka właśnie brakuje.
    Kolejna rzecz, o której chciałabym wspomnieć jest to, że mimo iż Hermiona przeszła wiele, nie okalecza się, co ostatnio jest modne w przeróżnych blogach. Zupełnie nie rozumiem tego fenomenu, a u Ciebie takich momentów nie ma, za co gratuluję, bo wybiłaś się ponad innych. ;) Domyślam się, co przeszła Hermiona. Niestety, muszę Ci wytknąć to, że nie dociągnęłaś niektórych wątków. Wiem, pewnie powiesz, że na wszystko przyjdzie czas, ale prawda jest taka, że jak się zaczyna w opowiadaniu dodawać wspomnienia, to trzeba to ciągnąć, a nie zostawiać gdzieś daleko w tyle. Pojawiły się bodajże trzy takie wspomnienia dziewczyny, każde gdzieś na samiusieńkim początku. Dlaczego nie ma żadnych wzmianek dalej? To wygląda tak, jakbyś porzuciła wątek. Takich rzeczy po prostu się nie zostawia. Mimo to, domyślam się, że znęcał się nad nią ojciec, który popadł w alkoholizm czy inne takie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpliwe jest także to, że Zabini ją dotyka - ona jest przerażona. Ginny ją przytula - ona jest przerażona. A Malfoy? On ją dotyka, a ona jedynie się wzdryga. Czyż to nie dziwne, zwłaszcza po tylu latach nienawiści? To mi się wydaje mocno naciągane. Niby przedstawiasz to powoli, fragment po fragmencie, dzień po dniu, ale... to i tak zbyt szybko, wiesz? Jasne, nie masz czasu, aby pisać pięćset rozdziałów o tym, jak się zbliżają, żeby w tym 501 w końcu się dotknęli. Ale sama zauważ, że w jednym rozdziale Zabini ją dotyka i panika, a trzy rozdziały dalej robi to Malfoy i to jest w porządku.
      Dalej... Chciałabym wspomnieć o tym, że totalnie porzuciłaś wątek Harry'ego, Ginny, Rona... Okey, pokłócili się, odwrócili się od niej... Ale do cholery, przecież oni muszą się mijać na korytarzu, w Wielkiej Sali, gdziekolwiek! A ty raz na ruski rok dalej jakiś fragment z nimi i myślisz, że masz to z głowy. Mam rację? Może nie, ale ja tak to widzę. Jeśli zaczynasz jakiś wątek, to ciągnij go skrupulatnie, a nie wciskasz od czasu do czasu gdzie popadnie. Nie podoba mi się to. Mam wrażenie, jakbyś miotała się po swoim własnym opowiadaniu, nie wiedząc dokładnie, co ma się gdzie stać.
      Powoli zapominam, co chciałam Ci jeszcze napisać. Mam nadzieję, że nie okaże się, że Blogger posiada limit słów w komentarzu, bo byłoby śmiesznie, jakby mi się urwał w połowie, hihi.
      Właściwie relacje Draco x Hermiona zaczynają się robić naciągane. Jakbyś na siłę chciała spowolnić akcję. Niby tam ją dzieś dotknie, tam pocałuje, a tutaj w ogóle to się za rączki złapią. Ale nie, bo przecież Draconowi bardzo na niej zależy i on nie może jej spłoszyć, jest takim idiotą i spieprzył jak ją pocałował, ale przecież on nie może, bo on tak bardzo ją lubi, że aż musi się trzymać na dystans, z którego i tak nic nie wychodzi . Cóż, śmieszne. I tak, specjalnie napisałam to w taki sposób, bo mam nadzieję, że da Ci to do myślenia. Niby starasz się pisać, że Hemiona trzyma go na dystans, że się boi bla bla bla, a tu nagle wyskakujesz z trzymaniem za rękę ( na środku Hogsmate!) i Hermiona nie oponuje, tylko mu pozwala. Wiesz, jak to wygląda z mojego punktu widzenia? Jakbyś robiła to na siłę. Masz nieodpartą ochotę na jakieś słodkie momenty tej parki, ale nie możesz, bo nie pasuje Ci to do fabuły, ale co tam, dodajesz, bo nie możesz się powstrzymać. Po tym przychodzi Ci na myśl, że jednak zrobiłaś źle i wyjeżdżasz z ich rozterkami w myślach. Bo tak łatwiej, co? Naprawdę uważam, że to naciągane. Albo trzymasz się tego, że ona boi się zbliżenia i koniec, albo piszesz super-hiper-ekstra romans i po problemie. Nie łącz tego, bo wychodzą naprawdę żałosne momenty, jakby wyjęte z innej historii.
      Dalej... Nott. Jego postać bardzo mi się podoba. Jego zachowanie jest racjonalne. Jednocześnie potrafi być zabawny, uroczy. To chyba najlepiej wykreowana Twoja postać i mówię to nie tylko nawiązując do Opętanych, ale do "...bo nie ma innego miejsca, w którym miałbym być" (wybacz, jeśli skopałam cytat, ale czytałam to jakiś czas temu i nie pamiętam dokładnie) także. Nott jest Twoim najlepszym bohaterem.
      Zauważyłam także, że lubisz dodawać do swoich opowiadań zwierzęta. Bardzo ciekawy element. Podoba mi się pomysł z wężem - Noctis jest śmieszna, a najbardziej urzekły mnie jej określenia na ludzi - znacznie bardziej niż ten z psem, z poprzedniego bloga.

      Usuń
    2. Ktoś u góry wspomniał, że się nudzi. Ja się nie nudziłam. Wręcz przeciwnie, przeczytałam 90% opowiadania za jednym razem. Może i piszesz schematem, może i każdy rozdział jest podobny... Ale w każdym dodajesz też małe szczegóły, jakieś malutkie elementy, które nadają temu miejsce w wielkiej układance. To jak puzzle. Dodajesz jeden i od razu nasuwają się nowe wnioski, że tak to napiszę.
      Martwi mnie jednak pewien fakt... Zauważ, że to już 17 rozdział, a my nie wiemy praktycznie nic. Porzuciłaś wątek Pottera i Weasleyów, porzuciłaś wątek Dropsa (o właśnie, wiedziałam, że o czymś zapomniałam u góry...), porzuciłaś wątek przeszłości Hermiony. Te wspomnienia były całkiem fajnym elementem i naprawdę szkoda, że były tylko w trzech miejscach, gdzieś w pierwszych kilku rozdziałach. Martwi mnie to, że liczba rozdziałów będzie rooooooooosła, a ty dalej będziesz biadolić o tym, jak Hermiona chyba czuje coś do Draco, a on czuje coś do niej i biedacy nie mogą się zejść bo cośtam. Zabraknie Ci czasu, miejsca... Będzie multum rozdziałów i wtedy naprawdę zrobi się nudno, jeśli każdy będzie podobny do poprzedniego i dalej nic nie będzie wnosił. Nie starczy Ci miejsca w historii. Właściwie ten rozdział także nic nam nie wnosi. Jak wyżej ktoś wspomniał, rozmowa w barze dała nam tyle co nic, bo to wszystko wiedzieliśmy już wcześniej.
      Póki co fabułę masz fajną, więc nie spierdol tego. Brakuje mi także jakiegoś przełomu. Czegoś, co rzuci nam światło na całość.
      Może wartoby było zarwać jedną nockę i przeczytać całość od początku? Z doświadczenia wiem, że to pomaga. Gdy przeczytasz to, co sama wcześniej napisałaś, spojrzysz na wszysko jeszcze raz i zobaczysz, ilu wątków nie poruszyłaś dalej. Wątków, które stoją jak kołki w miejscu. Jeszcze trochę i przyrosną, a ty ich nie ruszysz.
      A, i jeszcze Albus... Właściwie wspominałaś o nim, że taki on zły, że chciał zabić Hermionę jak była mała, bla bla bla. Miała z nim jedną rozmowę. Jedną. I wątek Dropsa zniknął. Po prostu wyparował. Hello, przecież on także chodzi gdzieś po korytarzach! Przecież Hermiona widzi go na posiłkach. I nasuwa mi się jeszcze jedna rzecz, o której nie wspomniałam wyżej. Ludzie. Nie sądzisz, że Riddle powinna przyciągać uwagę? U Ciebie było tak tylko na początku, a potem kolejny urwany wątek. Przy okazji, jak już napisałam to Riddle... Nie sądzisz, że to dziwne, że Draco po tylu latach nienawiści, wyśmiewania i znęcania się nad nią, zbyt szybko przyzwyczaił się do Riddle, zapominając o Granger? Zająknął się tylko raz! Zapamiętałam to. Tylko raz wspomniałaś, że Malfoy zaczął już mówić Granger, ale się poprawił na Riddle. To także dla mnie nieco zbyt mocno naciągane.
      Dobra, koniec mojego biadolenia. Miałam robić historię, a jak zawsze, gdy dopadnę do laptopa, siedzę i grzebię tam, gdzie nie powinnam. Wybacz mi wszelkie literówki, jeśli takowe zrobiłam, ale sama widzisz, jak mój komentarz jest długi. Nie mam czasu, aby ponownie go przejrzeć, bo historia czeka, a czasu mam coraz mniej. (O cholercia, właśnie zerknęłam na zegarek i widzę, że napisanie tego komentarza zajęło mi niecałą godzinę. o.O)
      W każdym bądź razie, podsumowując, Twoja historia nie jest zła. Wręcz przeciwnie, jest dość dobra. Jedyne minusy to pourywane wątki i od groma literówek i błędów interpunkcyjnych. Czekam na kolejny rozdział i możesz się spodziewać ode mnie długiego komentarza (ale bez przesady, ten to pierwszy w mojej historii i mam nadzieję, że jedyny, bo się zmęczyłam, pisząc go, a pewnie i tak zapomniałam o połowie rzeczy, o jakiej chciałam wspomnieć). Następnym razem na pewno nawiążę do treści konkretnego rozdziału, a nie ogółu, jak dzisiaj. Wiedz, że właśnie zyskałaś nową czytelniczkę.
      Do zobaczenia w kolejnym rozdziale! ;)
      Pozdrawiam,
      Zmęczona Pisaniem Tego Komentarza KONEKO

      Usuń
    3. Aj cholera, jednak nie chciał się dodać jako jeden.... Ale to nic, rozbiłam go na 3... Dasz wiarę, że zajęło mi to 1730 słów?! Jestem w szoku. To mój najdłuższy komentarz. Ale dobra, stop, koniec na dziś. ;P

      Koneko

      Usuń
    4. Dziękuję za niezwykle obszerny komentarz. Takie czyta się najlepiej :)
      Z chęcią wypróbuję Twoją metodę sprawdzania tekstu. Być może okaże się ona i w moim przypadku skuteczna.
      Jeśli chodzi o Hermionę to nie wydaję mi się, aby wątek jej przeszłości został urwany. Może i wspomnienia nie pojawiają się co drugi rozdział, ale pewne rzeczy są wplecione w ich treść. Być może nie jest to wystarczające, ale tak mi to akurat wychodzi. Obiecuję jednak, że niebawem wątek ten bardziej ruszy i będzie o nim więcej.
      Odnośnie Malfoya to nie mierzyła bym go tą samą miarą, co Zabiniego. Draco z Hermioną spędzają niemal całe dni od kilku miesięcy. Wiadomo, że nie jest to aż tak wiele, biorąc pod uwagę wcześniejsze stosunki, ale jak sama mówiłaś ja nie mogę tego tak rozwlekać. Już i tak niejedna osoba zwracała mi uwagę, że zanadto wszystko przeciągam. Poza tym tak właściwi to ona raz z zaskoczenie pocałował ją w głowę, gdzie w sumie nie za bardzo miała jak zareagować, drugi raz dostał w pysk i nie było za ciekawie i teraz złapał ją za rękę, którą i tak po chwili zabrała. Prawdopodobnie masz rację, że powinno dziać się to jeszcze wolniej, ale wtedy musiałabym stworzyć opowiadanie z kolosalną liczbą rozdziałów.
      O Gryfonach również nie zapomniałam(tyczy się torównież Albusa - choć tu wiem, że naprawdę zaniedbałam nieco ten wątek). Masz rację, jest tego mało, ale tak prawdę powiedziawszy nigdy nie przywiązywałam do tego aż takiej wagi. Ale powiem tak, w zeszycie na brudno jestem na trzydziestym czwartym rozdziale i mogę przysiądź, że oni nie zniknęli, a wręcz stopniowo następuje ich powrót. Przyznam się bez bicia, najwięcej uwagi w pierwszym semestrze poświęciła wątkowi Draco-Hermiona, być może nawet za dużo. Chciałam jak najlepiej rozegrać to na początku, aby zbudować fundament tego, co planuję na później. Nie mniej jednak nie porzucam reszty i obiecuję, że te wszystkie wątki zostaną zakończone, prędzej czy później.
      Do opinii na temat relacji Draco- Hermiona w sumie nie wiem, jak mam się odnieść. Po prostu powiem wprost, ja to widzę inaczej. Jedni interpretują pewne zachowania zgodnie z moim zamysłem, inni nie, ale w końcu na tym polega cały zamysł interpretacji. Co do jednego się zgodzę, muszę popracować nad przemyśleniami i z tego zdaję sobie sprawę i już się nawet za to wzięłam. Wiadomo nie ma się co od razu co spodziewać wielkiego bum, ale naprawdę się staram, co miejmy nadzieję przyniesie efekty.
      Z Teodora sama również jestem dumna i mam nadzieje, że uda mi się doprowadzić go do końca na tym poziomie.
      Uwielbiam zwierzęta, dlatego tak często pojawiają się one w moich opowiadaniach. Są niezwykłymi istotami, mającymi nad ludźmi ogromną przewagę pod wieloma względami i w sumie jak ich nie kochać?
      Albusa jak już wspominałam potraktowałam nieco po macoszemu, odkładając go na później, ale obiecuję to zmienić, aby i jego wątek stał się bardziej rozbudowany.
      Dziękuję Ci za wszelkie rady. Niektóre z postaram się wykorzystać i zobaczymy co z tego wyjdzie :)

      Usuń
    5. Nie ma za co, Koneko służy radą i pomocą (^^). Mam nadzieję, że dałam Ci trochę do myślenia i zastanowisz się nad niektórymi sprawami. :)
      Czekam z niecierpliwością na kolejny! Kiedy można się go spodziewać? :)
      Koneko

      Usuń
    6. Jest jedna rzeczy, z której słynę zarówno w świcie realnym jak i wirtualnym. Twardo trzymam się swoich przekonań, nawet jeśli nie zawsze są one słuszne. Inaczej nie potrafię. Tak natura, charakter, nie wiem, cokolwiek, ale tak jestem. Dlatego jak mówiłam, za rady dziękuję, nad tym co mi nie odpowiada lub jak w przypadku literówek jest konieczne postaram się popracować :)
      A co do rozdziału to będzie w weekend.

      Usuń
  76. Jestem anonimem i aż wstyd wyznać dlaczego. NIE UMIĘ SIĘ ZAREJESTROWAĆ!!!. Mam nadzieję że złościć się nie będziesz jak po porostu u dołu się podpiszę. Rozdział ekstra zresztą jak zawsze. Nie mogę się doczekać następnego i życzę weny!!

    Hedwiga

    OdpowiedzUsuń
  77. Proponowałabym zmienić szablon. Ten taki pospolity jest. A czcionka w komentarzach i gadżetach okropna. A rozdział super ;)

    OdpowiedzUsuń
  78. Ostatnio porządnie się rozchorowałam i przeszukiwałam internet w poszukiwaniu dobrego Dramione. Zwykle nie zatrzymuję się na blogach a już szczególnie Hermiona Riddle i po prostu szukam tych z epilogiem. Ale u Ciebie jest inaczej.

    Czytałam gdzieś tam na górze, że niektórzy się nudzą. Cóż, ze mną jest na odwrót. Akcja jest wartka, wciąga mnie, czuję jakbym czytała dobrą książkę.
    Według mnie nie ma niczego sztucznego w tym, że Hermiona nie tak do końca boi się dotyku Dracona choć ma pewne obiekcje. W końcu on jej się podoba, każdą wolną chwilę spędzali razem i nigdy nie robi nic gwałtownie, nigdy na siłę.

    Czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  79. Yey *-* Fantastyczny rozdział. Z Twoim blogiem zetknęłam się, gdy miał z 10 rozdziałów. Przeczytałam tyle ile było i zaczęłam czytać inne blogi, kompletnie zapominając o tym. Teraz, kiedy go znalazłam, uzależniłam się (tak jak od Skittlesów xD) i co godzina, albo co minuta, sprawdzam, czy jest nowy rozdział. A gdy już jest, biorę słodycze i napoje i biorę się za czytanie. Kocham ten blog !!! Fabuła, postacie... wszystko jest perfekcyjne ! Ale w wielu momentach sama dochodzę do różnych wniosków i do przeszłości bohaterów. Ale to tylko dlatego, że przeczytałam chyba kilkaset blogów o Dramione xDDDD Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  80. Cudo *-* pędzę dalej :3
    J.M.K.

    OdpowiedzUsuń
  81. Hermiona dostała lizaka ! 💗 Draco złapał ją za rękę ;💗 i jeee ;) rozdział super ;)

    OdpowiedzUsuń